Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.08.2017 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Do Wieszaka przymierzałem się od dawna, ale mój "duży" zestaw nie obejmował tej grupki gwiazd w sensowny sposób. Więc wycelowałem tam obiektyw 135mm i przy okazji w kadrze znalazło się jeszcze kilka innych obiektów - po lewej u góry gromada NGC6823 z mgławicą, NGC6802 na lewo od wieszaka, niezbyt wyraźnie zaznaczona NGC6793, a dodatkowo dość sporo ciemnych obłoków, z których jednak żaden nie znalazł się w katalogu Barnarda. Praktycznie każdy z nich to zlepek wielu mgławic z katalogu LDN. A centralnie powyżej wieszaka mój osobisty diplodok, w brzuchu którego jest vdB126. Zdjęcie wykonane kamerką QHY163M i obiektywem Samyang 135 na montażu Smart EQ Pro. LRGB 30:12:12:12 x 2 minuty, Anticiana, Toskania. Pole widzenia takiego zestawu odpowiada mniej więcej polu widzenia lornetki 10x - dlatego spoczywając na leżaczku z taką lornetką obok zbierającego fotony zestawu mogłem próbować wyłapywać rejestrowane kadry, ale nie zawsze było to łatwe W każdym razie diplodoka nie udało mi się dojrzeć
    9 punktów
  2. Chcących poczytać o Nibiru i końcu świata właśnie w takim ujęciu, z góry przepraszam za rozczarowanie. Dla mnie koniec świata to niektóre miejsca w Bieszczadach, a że spędziłem tam niedawno 2 noce na gapieniu się w niebo, to znów o tym ponudzę. Z każdym kilometrem bliżej końca świata niebo obiecywało coraz więcej. Kiedy wyjeżdżałem z domu przed południem, ciężkie deszczowe chmury wisiały nad całym widnokręgiem. Na granicy świętokrzyskiego i podkarpackiego walka pomiędzy kolorem szaroburym a błękitnym wyglądała na wyrównaną, a niebo u podnóża Bieszczad zdobiły już tylko pojedyncze niskie chmury, powoli sunące za czysty horyzont. Prognoza okazała się bardzo dokładna i pierwszy wieczór obserwacyjny rozpoczęliśmy jakoś po godzinie 21. Jeśli chodzi o jakość nieba, to najprawdopodobniej nie ma ciemniejszego w granicach Rzeczpospolitej. Koniec kropka. Z tym faktem wiąże się niestety mój ?syndrom Bieszczadzki?, mianowicie chodzi o to, że oszołomiony takimi warunkami, odchodzę od wszelkich ambitniejszych planów obserwacyjnych na rzecz klasyków, które po prostu już nie mogą wyglądać lepiej. A co zrobić jeśli do tego obok stoi 12 calowe lustro? A co jeśli to lustro wyewoluowało do lornety? Taurus Łukasza i nasadka bino wraz z parką Panopticów 24mm użyczone przez Dominika rozbiły bank, a rozbijając M 13 dostarczyły mi widoku numer 1 podczas tego spotkania. Niesamowite poczucie przestrzenności i wygoda patrzenia obojgiem oczu plus czerń bieszczadzkiego nieba nikogo nie pozostawiły obojętnym. To samo z M 27 ? przepiękny ?ogryzek? z ogromem detalu. Był oczywiście i Veil, była M 57 i parę słabszych obiektów, jak np. Róża Karoliny (NGC 7789), była moja ulubiona M 11 (choć tu musi być większe pole) i wiele innych. Już nie pamiętam czy z pomocą nasadki, czy też nie, ale obiekty takie jak Crescent (NGC 6888), niewielka NGC 6520 wraz z Barnardem 86 (Ink Spot), czy Kokon (IC 5146) padały jeden po drugim. Do ideału brakowało tylko suchego powietrza. Niestety, przez całą noc walczyliśmy z wilgocią, która przychodziła jakby falami. Zenit był idealny, ale obiekty tuż nad horyzontem ? mocno przygaszone. Przypuszczam, że udając się trochę wyżej nie byłoby tego problemu, ale oprócz gapienia się w niebo lubię czasami piwo w dobrym towarzystwie, więc nie byłem już mobilny. Oczywiście miałem też moją TS 22x85, a obok stała ?seta? lukosta. Muszę przyznać, że te 15mm różnicy w aperturze wyraźnie przekładało się na zasięg. A w lornetach podziwialiśmy? mgławice planetarne. Powiedzmy sobie szczerze, większość tych obiektów w lornetce to słabe, co najwyżej gwiazdopodobne obiekty do odhaczenia, ale jest pewna ich grupa oferująca więcej. Taki na przykład Ślimak (NGC 7293), najpierw 100mm i nie dało się jej przeoczyć, piękny duży bąbel z kilkoma gwiazdkami w środku, to samo w 85mm, choć tu obraz troszkę ciemniejszy. No to dalej. Spojrzenie przez dachówkę 12x56 i mgławica widoczna od razu. Lornetka Vortex 10x42 była ostatnim, już najmniejszym przyrządem, jakim dysponowaliśmy, w którym Ślimak był widoczny, bo gdybyśmy mieli mniejszą, to też nie zawahałbym się jej użyć. Mgławica Czaszka (NGC 246) w Wielorybie, to kolejna z listy planetarek dostępnych dla lornetek. Da się ją zidentyfikować już w 15x70, a stumilimetrowe obiektywy pokazały nam wyraźną okrągłą mgiełkę i z tego co pamiętam nawet jakieś gwiazdki na jej tle. Jako następna padła NGC 6781 w konstelacji Orła. Była niewiele mniejsza od poprzedniej i chyba trochę trudniejsza w dostrzeżeniu, ale jej widoczność w TS Marine 22x85 ciągle nie pozostawiała wątpliwości. Mgławica znajduje się powyżej 2 niezbyt jasnych gromadek otwartych NGC 6759 i NGC 6755, które idealnie pasują do trzystopniowego pola lornety. Będąc w tym rejonie nieba, koniecznie zerknijcie na odległą jakieś 7 stopni na zachód przepiękną gromadę IC 4756 oraz nie mniej zjawiskową NGC 6633 ? jeszcze ok. 3 stopnie na zachód. Najbardziej podoba mi się w nich zróżnicowanie jasności i kolorów gwiazd. W mojej lornecie dopadłem też wreszcie Galaktykę Barnarda (NGC 6822), której nigdy wcześniej nie widziałem. Resztę nocy spędziłem na gapieniu się na ciemne obłoki w Orle i Łabędziu, których na moim niebie normalnie nie widać aż w takiej okazałości, a także na porównaniach klasyków widzianych w różnym sprzęcie. Zdjęcie z Wielkiej Rawki, najlepiej oddające ducha w jakim upłynął kolejny dzień w Bieszczadach. Prognozy na dugą noc nie były już tak piękne. I rzeczywiście, wysokie chmury ? jak na zdjęciu powyżej snuły się przez cały dzień i kiedy zapadała ciemność wciąż nie ustępowały. Wieczorem przysiadłem przy ognisku rozpalonym przez Ignisa i jeszcze przed jedenastą stwierdziłem, że jest jednak lepiej niż jeszcze 2 godziny wcześniej. Rozstawienie się z lornetką zajęło mi mniej niż 2 minuty. To ogromna zaleta tego sprzętu. M 22 zadziwiała ogromem, ponadto upolowałem też kilka innych kulek, które nie są już tak oczywiste lub nawet niedostrzegalne pod moim podkieleckim niebem. Sporo tego było, oprócz oczywistych eMek m.in. NGC 6638, NGC 6642, NGC 6624 a następnie skarby Strzelca, o których można by napisać dużo, ale i ciężko to zrobić bez wyświechtanych frazesów, więc po prostu napiszę, że największe wrażenie wywarły na mnie M17 i Chmura Gwiazd Strzelca a poza tym, to zrobiło mi się po prostu źle na myśl o tym ile zazwyczaj tracę przez LP. Toż to w ogóle inny świat! W Tarczy widziałem wszystkie 6 gromadek gwiazd wyszczególnionych w moim atlasie i spędziłem może 20 minut studiując otoczenie M 11; ciemne niewielkie farfocle na wschód od niej i potężną granicę pomiędzy światłem i ciemnością na zachodzie. Niebo wprost gotowało się w tym rejonie. Żaden teleskop tego nie pokaże w taki sposób. Później był Łabędź i szlagiery oraz mniej znane cele, na przykład NGC 6866, czyli gromada przypominająca obwarzanek, czy NGC 6819. Nieco poniżej od Veila jest chyba trochę zapomniana a naprawdę spora i bogata gromadka otwarta NGC 6940. Warto ją zobaczyć i wcale nie trzeba mieć do niej bieszczadzkich warunków. Barnard 168, i pobliska M 39 to również jeden z moich ulubionych kawałków tego, co latem ponad głową. Gdzieś w okolicach Jaszczurki czy Cefeusza, zamieniłem lornetę na lornetkę i usiadłszy wygodnie na przenośnym krzesełku skierowanym na wschód z puszką czegoś dobrego obok, nadal wędrowałem wzdłuż Drogi Mlecznej. Prawie leżąca pozycja i Vortex Viper HD 10x42 w rękach skierowany w stronę konstelacji niemal doskonałej ? Kasjopiei. To było to! Esencja relaksu. Wilgoć nie dokuczała aż tak bardzo jak w podczas pierwszej nocy. Już nawet nie zaglądałem do atlasu. Nieskończona ilość gromad otwartych przewijała się aż do momentu oderwania oczu od sprzętu ? raz na jakiś czas ? tylko aby sprawdzić dokąd dopłynąłem i skorygować kurs. Ostatnim co pamiętam przed zapadnięciem w drzemkę, były eMki Woźnicy. Kiedy się ocknąłem, Betelgeza wisiała już nad świerkami. Wziąłem łyk wygazowanego trunku i poszedłem do swojego pokoju. Czystego nieba!
    8 punktów
  3. Trochę złowieszczo wygląda Z dziś....
    5 punktów
  4. Złożyło się, że miejsce z najciemniejszym nocnym niebem w Polsce położone jest w malowniczych górach z epickimi połoninami na szczytach. Przyroda jest tu bujna, a powietrze czyste. Jest co zwiedzać. Znajdą tu swoje atrakcje zarówno oglądacze nieba, miłośnicy przyrody, chodzenia po górach, a nawet żagli i plażowania. To właśnie Bieszczady. Było mi dane obcować z nimi przez ostatnie 3 dni (4 noce). W wielkim skrócie: - noc z piątku na sobotę: bezchmurna, obserwacyjna - noc z soboty na niedzielę oraz noc z niedzieli na poniedziałek: 100% zachmurzenia - noc z poniedziałku na wtorek: bezchmurna, prawdopodobnie moje najlepsze warunki jak dotąd... Wyjechaliśmy z Przemkiem (pszemek123) w piątek z rana i dotarliśmy do Roztok Górnych późnym popołudniem. Okazało się, że na miejscu byli nie tylko Ignis, Lukost i reszta kliki z FA, ale także grupka ludzi z astropolis.pl, z których część znałem z ostatniego zlotu w Odernem. Na miejsce przyjechało też paru oglądaczy/fociarzy niezwiązanych z forami astro, a do tego w innych miejscowościach obecnych było jeszcze kilka osób z różnych for. Po dosyć pochmurnym dniu w drodze przez Polskę, niebo na wieczór się rozpogadzało i końcówka podróży wyglądała już mniej więcej tak Po przywitaniu się nie minęło sporo czasu aż nastała noc i zaczęliśmy obserwacje na podwórzu w Cichej Dolinie. Ale jakie to były obserwacje! Jeszcze nie zdążyło się w pełni ściemnić, ba! Było jeszcze naprawdę jasno, a już w lornetach padały ledwie dostrzegalne plamki jak M13, M3, Laguna i cała klika eMek w jej okolicy. Szybko w okolicach Łabędzia i Orła pojawiały się pierwsze najjaśniejsze kłęby Drogi Mlecznej. Z czasem na warsztat brane były kolejne obiekty, jeden za drugim. Obserwowałem głównie lornetą APM 16x70 ED Przemka oraz Nikonami 10x50. Na dworze niestety trochę kręcili się goście niezwiązani z astro, im również pokazane zostało trochę klasyków letniego nieba przez Sawesa. Niestety było przez to trochę świecenia latarkami. W 16x70 okolice Strzelca, Skorpiona, Orła w tych warunkach po prostu powalały... Kadr z Laguną, Trójlistną Koniczyną i M21 mógł przebić jedynie kadr z M17, M24, M18 i M16. Obraz tych mgławic i gromad wrył się mi w głowie tak, że zamykając teraz oczy mam nadal ten doskonale wyraźny kształt odwróconego Łabędzia, czy bardzo rozległej Laguny. Krążenie tą lornetą po okolicy centrum Drogi Mlecznej na bieszczadzkim niebie było trochę jak bieganie dziecka po sklepie z wypasionymi zabawkami, to tu to tam. Nie można się zdecydować co lepsze. M22 była wyraźnie większa od M13 - złapaliśmy ją na jeszcze bardzo jasnym niebie, ale potem jarzyła się jakby drwiła sobie z niskiego położenia nad horyzontem. Para gromad kulistych M10 i M12 w Wężowniku wyglądała praktycznie jak dwie M13 widziane z jakiejkolwiek innej miejscówki w Polsce. "E" Barnarda, czy kompleks ciemnych mgławic na prawo od M11 kontrastujący z jednym z najjaśniejszych fragmentów Drogi Mlecznej na długie chwile przyklejały mi oczy do szkieł. Można trochę psioczyć na obcięty horyzont w Cichej Dolinie, jednak zalety też to jakieś ma. W mordę! Kto nie widział ten nie ma pojęcia co to znaczy piękno gromad otwartych! Chodzi mi o widok gromad w Kasjopei szurających po koronach drzew na tak przejrzystym ciemnym niebie! Mnogość gwiazd tuż nad świerkowymi szpicami, czy też sosnowymi gałęziami powoduje u mnie wrażenie braku ziemskiej atmosfery. Jest to prawdopodobnie efekt podobny do tego, o którym wspominał qbanos po wizycie w Chile, gdzie na Atacamie krawędzie gór i wzgórz odcinają się ostrą jak brzytwa linią od rozgwieżdżonego nieba. Gromada Podwójna w każdej lornecie próbowała urwać mi dupę niczym 200kg trotylu. A propo qbanosa to odwiedził nas tej nocy i mogliśmy przejrzeć niebo przez jego Deltę 10,5x70 z wkręconymi filtrami UHC. Będący w zenicie Veil był przez nią pięknie wyeksponowany i świecił jakby zielonkawy fluorescencyjny kleks atramentu na niebie. Mgławica Ameryka z kolei bez żadnych filtrów już miała wyraźne kształty. Zaraz nieopodal chłopaki zachwycali się widokami przez nasadkę bino Denkmeiera od Dominika Wosia. Jeśli ktoś kiedykolwiek uważał, że przez nasadkę się nie obserwuje DS'ów, bądź twierdził, że co najwyżej te najjaśniejsze to powinien raz spojrzeć przez to cudo.... To wygląda tak, jakby nie było właściwie strat na transmisji. Praktycznie można używać jej do każdorazowych obserwacji DS'ów nawet w popularnych aperturach jak np. 11" (o czym będzie później ) Ja natomiast na nowo przypomniałem sobie co to znaczy Veil w OIII... Na dworze stał Newton, zdaje się 12" lub 13" (nie pamiętam czyj stąd wątpliwość). Powiem tak: Nagler 31, filtr OIII, porządny Newton i będący w zenicie Veil na sierpniowym przejrzystym bieszczadzkim niebie - to jest j**** odlot w kosmos! Gdyby to był mój sprzęt to bym się przykleił do tego szkła na pół godziny i nikomu nie dał zerknąć, analizując struktury pozostałości po supernowej. Kiedy późną nocą sprzęty już się zarosiły (tak tak, tam też jest wilgoć) pozostało podziwianie kłębiącej się wstęgi Drogi Mlecznej przecinającej niebo oraz całej masy meteorów z przeróżnych kierunków. Czasami przecinały niebo co kilka sekund zarówno słabiutkie jak i dość jasne meteory, które dodawały temu wszystkiemu jeszcze większego uroku. Niestety byliśmy mocno zmęczeni po całodniowej podróży przez Polskę i nie daliśmy rady dotrwać do samego rana, ale co zobaczyłem to moje! Chciałbym podziękować wszystkim za wspólne obserwacje tego wieczora, było kilka osób z astropolis, z którymi już później się nie zobaczyłem. W sobotę za dnia generalnie każdy ruszył swoją drogą na eksplorację okolicy. My z Przemkiem wyskoczyliśmy trochę powłóczyć się po górach w okolicy Połoniny Wetlińskiej. Ależ tam są bujne lasy... Widok spomiędzy gęstwiny leśnej na szczyt Smerek: I sam szczyt widziany z tego miejsca przez Nikona 10x50 EX, którego stawiałem na wleczonym w ręku bardzo mobilnym statywie Velbon Sherpa 450R: Pozazdrościć ludziom miejsca zamieszkania.... coś wspaniałego... Generalnie warunki mieszkaniowe w Cichej Dolinie nie są jakieś złe, ale daje się we znaki brak dostępu do normalnie wyposażonej kuchni oraz brak zasięgu... Na dole jest lodówka dla gości i jadalnia, ale już swobodnego dostępu do naczyń itp. nie ma. Posiłki można sobie zamawiać u gospodarza, ale osobiście jadąc w Bieszczady wolę stołować się w Cisnej, np. w kultowej Siekierezadzie, gdzie jedyne danie, którego nie polecam to ich karkówki - mięso mogliby mieć lepsze za te pieniądze. Reszta dań - klasa! Polecam opiekane pierogi z mięsem + zupę z soczewicy z kawałkami wędzonego pstrąga + piwo Niestety w sobotę wieczorem już było pochmurno i tak już aż do poniedziałkowego popołudnia. W niedzielę rano przywitał mnie taki widok z okna: Optymizmem to nie napawało. Mimo to zdecydowaliśmy, że wyskoczymy na Połoninę Wetlińską. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Temperatura spadła i była dobra do intensywnego chodzenia po górach. Podjechaliśmy autem na bezpłatny parking położony koło Wetliny, tuż przed wejściem na szlak na Smerka. Szlaki generalnie są dosyć łatwe, jeśli porównać do innych gór, a efekty... epickie. Idziesz cały czas pod górę lasem, więc nie widzisz celu. Jednak kiedy wychodzisz z leśnej gęstwiny na połoninę to jakbyś wreszcie dostał ten talerz z obiadkiem i możesz wcinać do woli. Najpierw robisz sobie smaka widokiem z parkingu (tutaj widok na Roha z parkingu przed wejściem na szlak): A po wyjściu z lasu: Smerek: I widok w stronę przeciwną, czyli na Osadzki i Roha (tam właśnie zmierzamy): I widoki przez Nikona na statywie: Co ja mogę powiedzieć... tego dnia na Połoninie klimat był taki hmm... No, wiał orzeźwiający wiatr, niebo było całkowicie zachmurzone, a kłosy tych dzikich traw epicko falowały na tych podmuchach. Jakie to wszystko słowiańsko pierwotne No to idziemy, po grzbiecie Wetlińskiej. I patrzymy sobie do tyłu na Smerka: I widok na "Chatkę Puchatka" z Osadzek przez lornetkę: I panorama z tego samego miejsca, żebyście mogli poczuć ten silny wiatr: I jakiś szczyt w oddali, nie wiem niestety, czy to jest Połonina Caryńska, czy może już Tarnica: To było w niedzielę. W poniedziałek wyskoczyliśmy nad Solinę, gdzie sfotografować można to, czego fotografować nie można Malunki na zaporze wykonywane karcherem: Punkt widokowy na Sawinie w Polańczyku: I sama Cisna, widok spod pomnika: Jak wspomniałem na początku drugą nocą bezchmurną była noc z poniedziałku na wtorek i to było to! Po pochmurnej, deszczowej niedzieli poniedziałkowy wieczór szykował się jako rześki, wietrzny i bezchmurny. Z każdą godziną chmur piętra niskiego było coraz mniej i odsłaniały kryształowy błękit nieba dając nam ogromne nadzieje. Mieliśmy już zaplanowany wyskok na Przełęcz nad Roztokami. Ja, Przemek i Maciej (AstroHornet). Dominik i Wojtek mieli zostać w Cichej Dolinie. Po godz. 20 zebraliśmy się na przełęcz. Niebo było już całkowicie bezchmurne, a przejrzystość niemal fenomenalna! Było chłodno i wiał lekki wiatr. Temperatura nocą miała spaść do 7 stopni... Rozstawiliśmy statywy i czekaliśmy na zmrok. Były trzy statywy na lornetki. Maciej przywiózł z tego co pamiętam 22x80 (tu mogę się mylić, ale coś koło tego) oraz 25x100. Mieliśmy na celu zejść jak najniżej nad horyzontem z obiektami, co miało wielki sens. W końcu byliśmy praktycznie na granicy ze Słowacją w najciemniejszym miejscu w Polsce, podczas nowiu (wszak trwało właśnie zaćmienie Słońca za oceanem). Ach co to była za noc! Już nawet nie jestem w stanie wymienić wszystkiego po kolei. Szybko znaleźliśmy M7 i M6. Bardzo ładne gromady, baaardzo nisko nad horyzontem. W M6 pięknie na pomarańczowo świeciła gwiazda BM Sco. Dało się zauważyć znaczne różnice pomiędzy ilością gwiazd, skalą obrazu i ogólnie widokiem pomiędzy 16x70, a 10x50 na korzyść tej pierwszej lornety. Szybko zaczęliśmy też tłuc kuliste w okolicy, kolejno padały M4, M22, M19, M107, M10, M12, M62, M69, M70, M54... Najniżej położoną gwiazdą jaką bez trudu udało mi się zidentyfikować była K Sco (kappa Scorpi). W przerywnikach cały czas zerkaliśmy na spektakl klasyków Strzelca. Powtórka z piątku, Laguna i cała reszta towarzystwa były piękne zupełnie jak pierwszej zlotowej nocy. Cały czas skakaliśmy po obiektach, od dołu do góry. Przejrzystość była lepsza, warunki były lepsze. Takiej Drogi Mlecznej jeszcze nie widziałem, od horyzontu po horyzont, tyle że ten północno-wschodni horyzont był dość wysoko obcięty drzewami, ale to nic, zacierałem ręce na te widoki gromad w Kasjopei, jednak to co zobaczyłem tam po zmroku przerosło oczekiwania Regularnie wzywaliśmy przysłowiową kobietę lekkich obyczajów mieszając ją na wszelkie sposoby z epitetami podwórkowej polszczyzny. Jak jednak się powstrzymać, to było automatyczne! Ciemne odcięcie od góry M31 w 10x50 było po prostu śmiesznie oczywiste, zaś widoki w większych lornetach powalały. O ile w Cichej Dolinie było świetne niebo, o tyle na Przełęczy dostaliśmy jeszcze świetną przejrzystość i całkowity brak jakichkolwiek źródeł światła zaburzających adaptację wzroku do ciemności. Nie było ani jednego światełka na horyzoncie, żadnych gości z latarkami itd. Nic! Uznałem, że to były najlepsze warunki obserwacyjne jakie miałem w życiu jak dotąd. Na niebie właściwie nie mogłem się dopatrzeć żadnej łuny, gdzie np. w Krzywem rok temu widać było trochę łuny od Cisnej. W pewnej chwili zacząłem krzyczeć do chłopaków, że bez trudu widzę jak moje nogi rzucają cienie na północ od światła gwiazd Drogi Mlecznej! Chłopaki również to potwierdzili. Szkoda, że nie widzieliście jak chodziłem na boki kiedy to sprawdzałem hehe. Było zimno, oj było, ale decyzja o wyskoku na Przełęcz okazała się kolejnym zlotowym strzałem w dziesiątkę. Z mniej znanych obiektów pamiętam, że zaraz na lewo od głowy Delfina znalazłem jakąś jakby gromadę, ulotną plamę na niebie, którą Maciek pomógł mi zidentyfikować, jednak nie pamiętam już czy okazała się nią być NGC 7006, czy może któraś z gromad otwartych w tym miejscu. Może Maciej dopisze jeszcze swoje trzy grosze, bo polował swoimi większymi lornetami na kilka ambitniejszych obiektów, które również my mu potwierdzaliśmy swymi patrzałkami. Ech co tu dużo mówić... widoki nieopisane. Nie byliśmy tam jednak długo, ponieważ sprzęty mimo wszystko zaczynały się rosić, a nam było już dość zimna. Przed północą zmyliśmy się z powrotem do Cichej Doliny, gdzie od razu zauważyliśmy słabsze warunki, jakaś mgła wisiała w powietrzu, co nie znaczyło, że było źle - było fantastycznie, po prostu na Przełęczy warunki mieliśmy jeszcze lepsze! A w Cichej Dolinie... Wojtek ze swoim SCT 11" i Dominik byli cały czas rozstawieni. Padło hasło, aby założyć już legendarną chyba nasadkę do SCT'ka i efekty ech... Powtórzę raz jeszcze, w tej nasadce można normalnie docelowo obserwować wszystkie DS'y, taką ma świetną sprawność. M27, M13, M11 - ryły gały z orbit! Celując zaś w obiekty nie będące mocnymi klasykami jak np. Mgławicę Muszkę (NGC 40, sorry to była Muszka, a nie Zarodek jak pisałem wcześniej) nie widziałem jakoś żeby był problem z jasnością. Wrażenie przestrzenności natomiast było. M57 świeciła jak żarówa, mieliśmy zgodne wrażenie (znane dość), że daje ona całościowo lekki odcień zieloności, jak podejrzewam jednak nie był to jako tako kolor mgławicy lecz pewnie ma to związek ogólnie z największą czułością oczu na zieleń (coś jak "zieloność" Veila w OIII - który niemożliwe przecież, żeby wywołał widzenie fotopowe). Po pewnym czasie zaczęła unosić się wyraźna mgła i jedynie zenit był dobry, my zaś po tej niesamowitej nocy pożegnaliśmy się i wymęczeni, zmarznięci poszliśmy spać. Jest co wspominać, dziękuję wszystkim za towarzystwo, kiedyś znów musimy dostać takie lub lepsze warunki na zlocie. My zaś z Przemkiem, na razie nieśmiało, ale planujemy za rok nockę na którejś z połonin, co by mieć widok na bezkres nieba nieograniczony wysokim horyzontem oraz pozbyć się problemów z rosą. Do zobaczenia!
    4 punkty
  5. Zaległe Słońce z dnia 18.08.2017 r z godz.16.03 wykonane za pomocą TSAPO 65Q i kamery ASI 290M. Wynik sumaryczny po składaniu to 200 klatek. Warunki bardzo dobre.
    4 punkty
  6. Robiąc porządki na dysku natknąłem się na materiał z ostatniego RODOS... czyli prawie sprzed pół roku. Gromada widocznych blisko 80 galaktyk, w tym dwie największe: NGC 4536 i NGC 4527 (spiralne z poprzeczką) odległe od Ziemi około 48 mln lat świetlnych. Wyczytałem, że NGC 4536 nie jest uznawana jako zaliczająca się do gromady galaktyk w Pannie, chociaż dlaczego... tego już nie znalazłem. Znowu coś musiało pokrzyżować plany zebrania dużej ilości lightów Tradycyjnie - tyle się zmieściło, bo więcej nie weszło: HEQ5 mod, SW 150/750 f/5.4, QHY9 L: 15 x 600 sek RGB: 5:5:5 x 120 bin2 biasy
    4 punkty
  7. Podjechałem 5km od domu by sfotografować tranzyt ISS. Niestety chmury w czasie przelotu zniweczyły wszystko. Wróciłem do domu i 10 min później nasza gwiazda oczywiście na 2h wyszła zza chmur. 10"/1200mm, Pentax K-5, ISO80, 1/8000, folia baader ND3.8, pojedyncza klatka Na powierzchni Słońca ładnie rozbudowana grupa AR2671 a przy krawędzi kolejna wychodzi.
    4 punkty
  8. Nocą 16/17 sierpnia 2017 po raz pierwszy od wielu tygodni miałem szanse na spokojne obserwacje pod naprawdę ciemnym Beskidu Niskiego. Choć najpierw planowałem wybrać się gdzieś dalej, podróż zakończyłem na Przełęczy Szklarskiej, bo dawno już tam nie byłem i postanowiłem tym razem popatrzeć stąd. Razem z sobą miałem teleskop Taurus T330, lornetę Omegon Argus 25x100 i lornetkę 10x50. Niebo było piękne. SQM-L pokazywał początkowo 21.32 mag/"2, jednak z czasem było coraz ciemniej i od 23 miernik stabilnie raportował >21.4 mag/"2 (najciemniej było około północy, kiedy pomiary konsekwetnie oscylowały wokół 21.45 mag/"2), mniej więcej do wschodu Księżyca, który nastąpił jakieś półtorej godziny później. Dawno nie kolimowałem teleskopu, a że test na gwiazdach wskazywał, że do ideału w tej kwestii trochę brakuje, postanowiłem go skolimować. Ledwie zacząłem, usłyszałem że coś idzie w moim kierunku przez trawy - rzut oka wystarczył, aby zauważyć, że nie więcej niż dwa metry ode mnie stoi jakieś nieduże zwierzę. Powoli do niego podszedłem, zwierzak nie uciekł, a ja poświeciłem mu z odległości kilkudziesięciu centymetrów "w twarz" czerwoną latarką. Okazało się, że to młody lis. Grzecznie poprosiłem go, aby odszedł, ale nic sobie z tego nie zrobił ;). Na klaskanie też nie reagował. Zamiast tego zaczął chodzić wokół mojego samochodu, a następnie wokół teleskopu i statywu od lornetki i wszystko po kolei obwąchiwał. W takiej sytuacji wróciłem do kolimacji. Po minucie lub dwóch postanowiłem spojrzeć, co robi mój kolega. Lis próbowałe posmakować płozy teleskopu, delikatnie je przygryzając. Kiedy to zobaczyłem, profilaktycznie zamieniłem sandały na wysokie gumiaki :P. W trakcie kolimacji lisek zaskoczył mnie jeszcze kilka razy podchodząc mi niemal pod nogi, więc go przegoniłem. Trochę mi było głupio, że to zrobiłem, bo w końcu zwierzę było dość przyjazne. Przez kolejną godzinę byłem sam, ale później lisek wrócił. Teraz już go nie niepokoiłem (pomijając próby nawiązania rozmowy :P) i pozwoliłem mu spokojnie wszystko obwąchać. Kiedy patrzyłem przez lornetę, stał kilkanaście centymetrów ode mnie i obwąchiwał nogę od statywu. Po kilku minutach badania mojego sprzętu lisek poszedł w trawy i do samego końca obserwacji słyszałem go raz bliżej, raz dalej. Tej nocy obserwowałem trzy komety. Pierwszą z nich była świecąca nisko w Strzelcu krótkookresowa kometa 213P/Van Ness. Kometa ta wraca do Słońca co 6.1 roku i tak się składa, że od odkrycia w 2005 roku udaje mi się ją odnaleźć podczas trzeciego już z rzędu powrotu. Tym razem była dość słaba - jej jasność oceniłem na 13.3 mag, jednak dzięki niewielkim rozmiarom (0.8') i bardzo dobrej przejrzystości dało się ją wypatrzeć w bogatym w gwiazdy polu. Drugą kometą, na którą zapolowałem była "wybuchająca" 29P/Schwassmann-Wachmann, która w tym roku wznosi się już u na ponad 20 stopni, świecąc na granicy Wodnika i Koziorożca. Także i ona była słaba i dość mocno rozmyta, bo jej ostatni wybuch miał miejsce już kilka tygodni temu. Jej jasność oceniłem na 13.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.2' Ostatnią kometą, którą odnalazłem tej nocy była odkryta niedawno C/2017 O1 (ASASSN). Ta kometa wschodziła około północy, a dla mnie zza drzew wyłoniła się około 1:00. Kometa świeciła wtedy zaledwie 8 stopni nad horyzontem, a około 30 stopni na lewo od niej (za drzewami) wzeszedł już Księżyc. Komety szukałem najpierw lornetką 25x100, jednak nie udało mi się jej zauważyć. Później skierowałem tam teleskop i zobaczyłem mały, dość słaby, ale skondensowany obiekt. Poczekałem jednak, aż kometa wzniesie się wyżej. Kiedy spojrzałem w jej kierunku lornetą 25x100, okazało się, że widać ją bez wielkiego trudu, jako obiekt o średnicy 6', którego jasność oceniłem na 9.5 mag. Wygląda na to, że w teleskopie widziałem tylko jej centralną kondensację. Oprócz komet obserwowałem mnóstwo fajnych obiektów. W teleskopie, w powiększeniu 67x i 114x z filtrem O-III (Lumicon) bajecznie prezentowała się mgławica Veil (NGC 6960 i 6992-5) pełna subtelnych struktur, także w okolicy trójkąta Pickeringa. Przy okazji oglądania Veila, przesunąłem teleskop o kilkanaście stopni, w stronę mgławicy NGC 6888, która na takim niebie wyglądała bardzo ładnie - widoczny był pełny owal (z jednej strony jasny, z drugiej widoczny zerkaniem), przepołowiony jaśniejszą poprzeczką, pełen subtelnej struktury. Fantastycznie wyglądała też mgławica NGC 7293 (Ślimak) - jasna, z ciemną dziurą w środku i kilkoma gwiazdami w tle. W końcu mając wkręcony filtr, postanowiłem poszukać z pamięci mgławicy Jones 1 w Pegazie. Choć jej położenie pamiętałem tylko z grubsza, to znalazłem ją w kilka chwil, jako dość wyraźny owalny obiekt, o jasnym brzegu o kształcie zbliżonym do litery "C". Po zdjęciu filtra spojrzałem na epsilony Lutni. Gwiazdy były rozdzielone tak mocno jak mało kiedy (z olbrzymią przestrzenią pomiędzy nimi). Widząc, jak dobry jest seeing, postanowiłem pobawić się z dużymi powiększeniami. W powiększeniu 340x popatrzyłem zarówno na M 57, NGC 6543 (Kocie Oko), jak i na niesamowite w tych warunkach gromady kuliste M 13 i M 92. Tej pierwszej przyjrzałem się też w lornecie 25x100, w której pięknie prezentowały się charaktertystyczne dla M 13 pozakrzywiane "linie" z gwiazd. W lornecie fantastycznie prezentowała się też M 31 nie mieszcząca się w całości w polu widzenia. Swoją drogą, to w teleskopie, w powiększeniu 114x możnaby ją oglądać naprawdę długo i się nie znudzić. Nie dość, że wypełniała kilka pól widzenia, to ciemne pyłowe pasma były widoczne natychmiast, podobnie jak struktura w ramionach spiralnych. W międzyczasie obserwowałem jeszcze wiele innych obiektów, o których już nie mam czasu dziś pisać.
    3 punkty
  9. Takie ognie piekielne się porobiły na północnym zachodzie Ustki
    3 punkty
  10. Zegar na ekranie monitora wskazuję dwadzieścia cztery po drugiej. Ostatecznie namyśliłem się i wychodzę na dwór zobaczyć wschód Księżyca w fazie ponad dziewięć procent i w towarzystwie Wenus. Na dworze jest ciemno, ale niebo nie sprawia dobrego wrażenia. Przejrzystość jest chyba słaba. Takie rzeczy da się zauważyć od razu, bez względnej adaptacji wzroku. Podchodzę do bramki za studnią i widzę czerwonawy punkcik nad horyzontem. W lornetce 10/50 jest wyraźniejszy. Obok, po prawej, niczego jeszcze nie widać. Spoglądam wysoko i zobaczywszy Plejady wplątane w czubek świerku cofam się krok w tył. W lornetce wysypały się niczym diamenciki. Jest warkocz Alkione, nie ma mgławicy Merope. To normalne, adaptacja wzroku dopiero rozpoczęła swój proces ku lepszemu a niebo jest trochę mętne. Odwracam się i patrzę na Amerykę, która w lornetce jest ledwo widoczna. Daleko, słychać słaby stukot pędzących kół samochodu po starych płytach ?betonówki?. Mają ją remontować, ale kiedy, to diabli wiedzą. Spoglądam na horyzont obok Wenus i widzę w okrągłym kadrze jakąś słabiutką smużkę światła. Jest podłużna i początkowo nie jestem pewny czy to Księżyc, ale po chwili zaczyna świecić odrobinę lepiej i wszystko wskazuje na to, że się zaczyna. Patrzę, patrzę i światło powolutku się rozżarza niczym spirale w starym piekarniku, tylko o wiele wolniej. Widać już lekkie zagięcie i wygląda to jakby zza horyzontu wyłonił się długi, pomarańczowy pazur jakiejś czarownicy, albo diabła. Mieści się wygodnie i z małym zapasem w polu widzenia razem z Wenus, która także jaśnieje z każdą minutą. Połowa kadru to ciemna połać horyzontu. Widać już słabo światło Księżyca gołym okiem. Idę dalej w stronę drogi, gdzie skręcam za wierzbą na zachód i przykucam patrząc na południową stronę nieba. Jest dobrze, bardzo dobrze. Temperatura jak na spodenki i podkoszulek prawie idealna, choć czasami przechodzi mnie dreszcz. Kilka godzin wcześniej, w pracy, słońce tak dawało popalić, iż miałem wrażenie, że zaraz mój mózg wystrzeli jak popcorn. Teraz siedzę i czuję się dobrze. Na lasek, który mam po prawej, spływa z góry poświata wypranej Drogi Mlecznej, co przypomina trochę urwany wodospad, którego woda prawie dociera do linii drzew. Wstaję i idę parę kroków w prawo mając nadzieję, że zza drzew wysunie się gwiazda Formalhaut. Wysunęła się. Kieruję się lornetką na układ gwiazd wyżej i spoglądam na słabą gwiazdę, która w rzeczywistości jest Neptunem. Tym niebieskim Neptunem z wielką ciemną plamą. Coś zachrzęściło słabo w oddali na drodze, jakby ktoś dał parę kroków w moim kierunku. Wyostrzam odrobinę zmysły i wpatruję się w drogę, jakieś sto metrów dalej, lecz jest tak ciemno, że właściwie nie widać drogi i jest ona całkowicie zlana z polami. Patrzę w ciemność, lecz nic nie nadchodzi. Wracam do swoich spraw. Patrzę gołym okiem na południe i nachodzi mnie myśl, że jeszcze nigdy nie widziałem mgławicy Ślimak. Teraz nie ma szans, ale w końcu wypadałoby ją odnaleźć i zobaczyć. Odwracam się i spoglądam na Wenus i Księżyc. Ten drugi jest o wiele wyraźniejszy i dłuższy. Ciemnożółty sierp wyraźnie pojaśniał. Odrobinę niżej w kadrze widać odległe drzewa zlane w jednolite czarne sylwetki. Patrzę chwilę, to przez lornetkę, to gołym okiem i widzę jak sierp staję się coraz ostrzejszy. Spoglądam wysoko nad głowę i widzę w zenicie Kasjopeję a obok gromadę podwójną. W lornetce to bardzo ładny widok, wraz z grupą Stock 2. Niechcący przesuwam się na gromadę NGC 663 i obok NGC 457, która zerkaniem ujawnia rozciągnięty tułów z gwiazd, tworzący znaną sylwetkę stworka ET. Odrywam oczy i próbuje zobaczyć M33, lecz nic nie widzę. Wracam do Księżyca i Wenus, które są o wiele wyraźniejsze i świecą jeszcze bardziej ochoczo. Na tle sierpa ? jest już niemal pełny i zaokrąglony po obu końcach ? widać jakieś ciemniejsze obszary wędrujących nisko chmur. Wracam do M33, ale moją uwagę przykuwa szybko M31 i przykładam lornetkę do oczu. Roztacza się nade mną siwy, przeźroczysty dysk i jasne białawe jądro. Wyobrażam sobie kiedy będzie tak wielka na niebie, bez sprzętu optycznego. Odrywam lornetkę od oczu i próbuję zobaczyć M33. Gwiazda o jasności 6 mag widoczna jest dość wyraźnie. Po chwili dostrzegam bardzo słabą chmurę światła, jakby ktoś bardzo delikatnie chuchnął niechcący na lustro. Tylko w tym przypadku niemal czarne lustro i trudniej to dostrzec. Patrzę na Drogę Mleczną i wracam do pary, która nie dawno wychyliła się znad horyzontu. Wenus świeci wyraźniej a Księżyc ujawnia już jakieś zarysy na powierzchni. Dostrzegam także światło popielate. Idę kawałek drogą i skręcam za wierzbą w prawo na dróżkę prowadzącą do domu. Pies na podwórku czasami zapiszczy cicho gardłem, by znów zamilknąć na dłuższy czas w nocnej ciszy. Przypomina to trochę cienki, wysoki dźwięk, jaki wydają większe samochody przy delikatnym hamowaniu. Pewnie nie otwiera przy tym nawet pyska. Woźnica kusi, ale nie patrze tam lornetką. Odwracam się przed siebie i zostawiam ją za sobą po lewej. Po chwili jednak odwracam się i patrzę w momencie kiedy w środku gwiazdozbioru przelatuję, krótki meteor. Spoglądam lornetką w tamto miejsce i widzę gromadę Messier 38 uczepioną niemal do asteryzmu Kota z Alicji w krainie czarów. Zaraz obok świecą dwie inne gromady oraz inne obiekty i widok jest bardzo ładny, jak zawsze ładny w tej części nieba. Idę mijając studnię i nim wejdę do domu, spoglądam jeszcze na Amerykę. Jest już dosyć wyraźna i widać wokół mnóstwo ciemnych mgławic. Ktoś mógłby nawet pokusić się o stwierdzenie, że widać również światło mgławicy Pelikan, lecz ja mam wątpliwości. Gdzieś za studnią, w trawie, coś cicho zaszeleściło, może kot lub inne, mniejsze zwierze. Wędruję jeszcze chwilę pomiędzy gwiazdami Deneb i Sadr. W sąsiednim gospodarstwie zaszczekały duże psy.
    3 punkty
  11. Wczoraj w dwugodzinnym oknie pogodowym nadleciał Rusłan. An124 to gigantyczny transportowiec, którego ostatnio widziałem dość dawno temu. Miałem obawę o jakość bo po deszczu zwykle jest wilgotno w powietrzu, ale nie jest źle. 21sie17 L984 ADB598F IQA-LEJ An124 UR-82008 FL340 G1652
    3 punkty
  12. Kurczak - niby miało być przez 3 godziny ładnie a tu cirrus na cirrusie i cirrusa pogania Tak to wyglądało: Ale parę klatek zanim zostało pińć gwiazdek na krzyż na niebie udało sie złapać.... Sonnar 2,8/180 z QHY183C + AS 60/240 z QHY5 tylko filterek z UV/IR Cut kamerki, 120s., f4,5, 1 klateczka z centrum Ustki.
    3 punkty
  13. takie dziwolągi właśnie powyłaziły....
    3 punkty
  14. Nie jestem do końca pewny, ale to chyba obłok iryzujący. 13 sierpnia, późne popołudnie nad toskańskim wybrzeżem. To nie wada obiektywu, okiem też był tak widoczny
    3 punkty
  15. Też dziś miałem różności na niebie.
    2 punkty
  16. U mnie znowu zaatakowało dziś.
    2 punkty
  17. Grupa 2671 całkiem ładnie się rozbudowała Dziś Słońce przez lekkie cirrusy... 17.08.2017 godz. 16:25 CEST SW ED 80/600 + barlow Hyperion zoom 2.25x , Nikon D 3200, ND 3,8 + Baader O III ISO 200, czas 1/1250 s. 20 klatek, PIPP, AS 2, FastStone Image Viewer 5.5
    2 punkty
  18. Nocna chmura poburzowa. Szła burza, nad horyzontem nieźle "migało" ale zanim się zbliżyła do mnie to wyciszyła się został jedynie taki wałek na dole z mroczną czupryną u góry która po chwili pochłonęła Księżyc. Potem ruszył się wiatr i na tym się skończyło, ani deszczu ani błysków. A tutaj komórka burzowa która tak narobiła szkód. Pewnie byłoby fajne zdj gdybym robił wcześniej, jednak zanim obrobiłem się z pracą to była już blisko więc tylko niewielki fragment na fotce.
    2 punkty
  19. W kwietniu oraz w maju 2016 roku, trzy późne wieczory (w sumie tylko pięć godzin) poświęciłem niemal wyłącznie na obserwację podwójnych w Żyrafie. Skupiłem się na małym obszarze wymienionym w tytule. Wszystko obserwowane z poznańskiego balkonu przez SW Equinox 120mm. Ze względu na ograniczenia czasowe podzielę całość na dwie części. Drugą część postaram się napisać w ciągu trzech tygodni (ale to nie obietnica, a wyrzucenie dostępu do podwójnych z głównego poziomu też nie działa mobilizująco). Mapka poglądowa, na żółto podświetlone opisywane gwiazdy: STF 550 / 1 Cam ? A: B0III, spektr. podwójna, DL Cam; B: B1IV jasności: A: 5.78 B: 6.82 C: 11.36 separacje: AB: 10.6" AC: 150.7" STF 550 to dwie jasne gwiazdy, obie widoczne w 28x. Różnica jasności około 1mag jest łatwa do oszacowania. Jaśniejsza lekko żółta (najwidoczniej uległem jakiemuś złudzeniu optycznemu), B biało-błękitna. Im wyższe powiększenie, tym słabsza percepcja koloru. W promieniu 20' jest sporo gwiazd o jasnościach 11mag i ciemniejszych. D4 - 3.8' od 2 Cam jasności: A: 8.96 B: 10.23 C: 12.03 separacja: AB: 6.9" AC: 19" Para AB robi wielkie wrażenie ? dwie drobne kropeczki w pobliżu jasnej 2 Cam. Zachodni składnik wyraźnie ciemniejszy. C niedostrzeżony, pomimo że nie jest szczególnie ciemny. W 50x widoczne są bez problemu, w 36x dość trudna B ze względu na różnicę jasności w 26x widoczne jako rozciągnięta gwiazda. 2.5' na północ jest kolejna para dwóch gwiazd o jasnościach około 11mag i wzajemnej separacji około 17?. Gwiazda 2 Cam (A8V, 145ly) jest gwiazdą fizycznie potrójną, ale z nią nie próbowałem się mierzyć. Pary skatalogowane jako: BU 1295 AB ? obecnie separacja wynosi około 0.1?, P=26.65lat STF 566 AB,C ? separacja 0,9?, okres orbitalny wynosi około 737 lat. BU 1043 / 3 Cam ? A: G8III, zaćmieniowa typu W UMa (z kolei wg Simbad: K0III, zmienna pulsująca - Cefeida) jasności: A: 5.19 B: 12.3 separacja: AB: 3.7" Kompletne bez rezultatu, ale i bez niespodzianki. 3 Cam żółto-pomarańczowa. STF 574 jasności: A: 8.34 B: 10.06 separacja: AB: 4.5" Ciasna, ale z jakiegoś powodu wydała mi się mało ciekawa. Różnicę jasności składników udało mi się w przybliżeniu ocenić na 1.5mag. W 36x trudniejsza od D 4 ze względu na jaśniejszy składnik A. Najlepszy widok w 50x, kiedy w polu widzenia okularu widoczne były również D4, 2 Cam i 3 Cam. STF 586 jasności: A: 10.86 B: 11.12 separacja: AB: 29" oraz STF 587 jasności: A: 7.59 B: 9.15 separacja: AB: 21.2" Obie dość szerokie i łatwo widoczne w niskich powiększeniach. Gwiazdy STF 587 mają przyjemną dla oka różnicę jasności. Bez szkicu. Pary są łatwe do zlokalizowania. Leżą 1° na wschód od 2 i 3 Cam, lub inaczej, w połowie drogi pomiędzy 3 i 7 Cam. OC Alessi 2 ? gromada odległa o 501 pc HU 552 jasności: A: 9.52 B: 10.25 separacja: AB: 1.3" Mam silne przekonanie, że HU 552 to najtrudniejsza podwójna jaką udało mi się kiedykolwiek dostrzec, trudniejsza nawet od wielu, tych, których nie udało mi się rozdzielić lub dostrzec z powodu tak banalnego jak zły seeing. Przez 20 minut bezskutecznie próbowałem powiększeń 176-205-265-349. Z czasem zacząłem być pewien dostrzeżenia i rozdzielenia. Gwiazdy najlepiej i najczęściej widoczne były w 205x i 265x. Zapisałem, że zachodni składnik ?chyba odrobinę słabszy? - w rzeczywistości słabszy niemal o połowę (0.73mag) Całą trudność sprawiało rozdzielenie pojedynczej gwiazdy 9.07mag (jasność sumaryczna) i dostrzeżenie dwóch ciemniejszych 9.52mag i 10.25mag. Wrażenie tego przejścia było niesamowite i satysfakcjonujące. W zeszłym roku, kiedy porządkowałem notatki i uzupełniałem dane, separacja oficjalnie wynosiła 1.2? wg pomiarów z 1991 roku. Kilka miesięcy później pojawiły się świeże dane i separacja wzrosła do 1.31?. Na szkicu środek gromady Alessi 2 oznaczyłem znakiem ?+? wg współrzędnych w bazie SIMBAD (04 45 24; + 55 15), średnica to około 36'. Pozdrawiam, Wojtek
    1 punkt
  20. Jackpot! Zaćmienie i tranzyt ISS w jednym:
    1 punkt
  21. Pamiątka po tegorocznym maksimum Perseidów.
    1 punkt
  22. Piękna galaktyka na granicy Cefeusza i Łabędzia. Sypie supernowymi i z tego jak również z charakterystycznego kształtu przyjęła się jej nazwa Fireworks Galaxy - galaktyka Fajerwerk. Optyka : FS 128, ATIK ONE 9M na ASA DDM 60. Skala natywna 0.7 arcsec/piksel. LRGB, L: 24x600, RGB: 6x600 na kanał. Brok, sierpień 2017.
    1 punkt
  23. Polish Astronomy Picture of the Day - 19 sierpnia 2017 Obłoki srebrzyste - autor Dariusz Wiosna www.polskiapod.pl
    1 punkt
  24. NGC 6888 w kolorze. Czytaj więcej ? Wyświetl pełny artykuł
    1 punkt
  25. Demko mojej nowej pracy. 4x1200 sekund Ha . FS 128, ATIK ONE 9M na ASA DDM 60. NGC 7293 znana także jako Eye of the God albo Ślimak.
    1 punkt
  26. Będzie jeszcze jedna edycja IKA, pod koniec roku.
    1 punkt
  27. Dzisiejsza grupa 2671 N 200/1000,ND 3.8,barlow vixen 2x,red gso,uv/ir-cut,imx 249.
    1 punkt
  28. Jedna z pierwszych moich "astrofotografii" która posiada jakiś ładny poziom
    1 punkt
  29. Nowa grupa 2671 pojawiła się na tarczy Słońca. 15.08.2017 godz. 09:18 CEST SW ED 80/600 + barlow Hyperion zoom 2.25x , Nikon D 3200, ND 3,8 + Baader O III ISO 100, czas 1/1250 s. 25 klatek, PIPP, AS 2, FastStone Image Viewer 5.5
    1 punkt
  30. Dzisiejsza grupka 2670 N 200/1000,ND 3.8,barlow vixen 2x,imx 249,red gso,uv/ir-cut.
    1 punkt
  31. Witam, póki co, pogoda w Bieszczadach pochmurna. Koledze Jolo gratuluję udanego urządzenia. Nosiłem sie jakoś czas z myślą zbudowaniu podobnego, ale z braku czasu odkładałem, odkładałem, aż zobaczyłem ogłoszenie Ostatnio, niejako 'na zapas' zbudowałem podwójny sterownik mocy na Pwm (ne555 x 2 - nie miałem ne556 w domu), żeby podmienić za Astrolinka, gdy go wyślę następnemu Koledze. Zastanawiam sie nad gniazdami. Rozumiem, ze czujniki na mini-jacku sa wygodne, ale, trzeba pamiętać, ze gniazda tego typu najczęściej ulegają mechanicznym uszkodzeniom. Dlatego zastanawiałem sie nad jakimiś mini-3pin lub, moze dla wygody, jednym wielo-pinem (DHT i DS dzialaja na 3, z czego 2 to +\- czyli powinno wystarczyć 4 piny. Gniazda Pwm na'RCA sa Ok, bo dużo grzałek ma chinche. Troche kłopotów w win10 sprawiły mi sterowniki FTDI, ale co sie okazało - kabelek usb był felerny i po wymianie - wszystko ruszyło bez problemu. Podłączyłem 'na szybko' focuser DC SW - działa fajnie, w trybie manualnym ze sterownikiem ręcznym. Szkoda, ze w APT nie mogę tego używać jak focusera w procedurze auto-focusu. Podsumowując - jeszcze raz gratuluje udanego urządzenia. Bardzo dobre sa informacje o pobieranym prądzie i zużytych Ah co pozwala kontrolować stan akumulatora Skoro AL działa na arduino - moze Kolega rozważy dodanie modułu Wifi albo BT aby pozbyć sie połączenia usb? Kolejny kabelek można by zredukować Pozdrawiam J.Mamczarski Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
    1 punkt
  32. Cześć Wczorajsze ujęcie z południa Wrocławia
    1 punkt
  33. Dzisiejszy Muniek pożerany przez chmurzyska P900
    1 punkt
  34. Nic tylko wziąć się za twórczość literacką Canonek 450D z kiciakiem o poranku w Ustce.
    1 punkt
  35. 1 punkt
  36. Ustrzelone dziś rano w drodze do pracy podrawiam
    1 punkt
  37. Wczesnym rankiem taka oto ciekawa chmurka .efekt jakby z samolotu robione canon 450 d i canon 50 mm .
    1 punkt
  38. Dzisiaj nad Odrą działy się cuda na niebie tuż przed zachodem Słońca:
    1 punkt
  39. 28.07.2017 przed zachodem Słońca takie różowe barany przechadzały się po niebieskim pastwisku
    1 punkt
  40. U mnie na niebie dziś były takie oto ekscesy;
    1 punkt
  41. No to i ja zamieszczę chmurwy z 7 lipca. godz. ok. 04.50. Pierwsze zdjęcie - poranny spacer z pieskami, drugie to zachód słońca z 8 lipca godz. 20.30
    1 punkt
  42. Ja mam z 18 lipca ciemne piórka po zachodzie Słońca: I takie coś z 20 lipca:)
    1 punkt
  43. Oto chmurka, która 6 czerwca 2017 r. zalała całe nasze miasteczko i kilka innych miejscowości na linii swojego "przejścia", a burza, a właściwie wichura jej towarzysząca uszkodziła jeden budynek, zerwała kilka dachów, w tym dach hali sportowej oraz nałamała kilka drzew i dużo konarów. Te zdjęcia może nie do końca oddają jej wielkość i kształt. Według moich szacunków (opierających się na oszacowaniu szerokości podstawy chmury - obserwowały ją dwie osoby oddalone od siebie o 10 km) chmurka miała ok 4-5 km szerokości 5-6 km długości i 5-7km wysokości. Tylko kilka razy byłem świadkiem takiej ulewy (choć chyba raz widziałem większą), ale nigdy nie widziałem takiej pojedynczej, "wędrującej osobno" chmury, która by powodowała podobne zjawiska. Ogólnie chmur nie było aż tak wiele na niebie, a Słońce co chwile zza nich wyglądało.
    1 punkt
  44. Dzisiejsze promyki na zachodzie i okazały chmurny wulkan na wschodzie:
    1 punkt
  45. Słońcem malowane, podczas dzisiejszego spacerku
    1 punkt
  46. Słońce poboczne doskonale widoczne ok. 20:30 Uchwycone podczas spacerku z żonką moim EOS 760D Sigma 17-50 f 2.8/4
    1 punkt
  47. Słoneczko które było widoczne kilka minut temu
    1 punkt
  48. Dzisiejszy wschód Słońca zaskoczył mnie miłym dodatkiem
    1 punkt
  49. 3. Dostosowanie programu do własnych potrzeb. Screeny (zdjęcia) pochodzą z programu Sky Safari 5 Plus. Program Sky Safari umożliwia dopasowanie go do własnych potrzeb pod wieloma względami. Od kolorystyki, poprzez różne rodzaje horyzontu, przykładowe panoramy, aż po umilenie czasu spędzonego podczas obserwacji różnymi astro dźwiękami. Oprócz gotowych panoram jest możliwość zrobienia swojej własnej. Można powiedzieć, że poczujemy się jak na własnym podwórku! I właśnie o tym jet III dział - o dostosowaniu programu do własnych potrzeb. 3.1 Appearance & Behavior - Wygląd i zachowanie programu W menu głównym mapy nieba wchodzimy w Settings 3.1.1 Bahavior - zachowanie programu - Ambient Sound - wybór jednej z kilku dołączonych ?ścieżek dźwiękowych?, odtwarzanych w tle podczas działania programu. Istnieje możliwość dodania własnych plików dźwiękowych poprzez umieszczenie ich w podkatalogu Sounds aplikacji (Android) lub Documents (iOS). - Sound Effects - włącza różne dźwięki towarzyszące wyborowi obiektów na mapie nieba czy połączeniu z teleskopem. - Tilt to Use Compass - pozwala na uruchomienie opcji kompasu po przechyleniu urządzenia (tylko na telefonach i tabletach wyposażonych w kompas). Kompas można także uruchomić ręcznie poprzez przycisk Compass w głównym oknie aplikacji. - Show Coordinates & FOV - wyświetla pole widzenia i współrzędne w górnej części widoku nieba. - Chart Animations - pozwala na płynne przejścia między obiektami czy centrowanie ekranu na wybranym obiekcie po kliknięciu przycisku Center. Opcja dostępna tylko w wersjach Plus i Pro. - Show FPS - wyświetla licznik pokazujący ilość klatek na sekundę w głównym oknie programu. Opcja dostępna tylko w wersjach Plus i Pro. - Prevent Sleep - zapobiega przechodzeniu urządzenia w stan uśpienia, pozwalając na ciągłe połączenie z teleskopem a także, co chyba ważniejsze, nie naraża naszych oczu na utratę adaptacji przy odblokowywaniu urządzenia. Opcja dostępna tylko w wersjach Plus i Pro. - Allow Auto Rotation - włączenie tej opcji pozwala na automatyczny obrót widoku nieba po zmianie orientacji urządzenia (w poziomie lub pionie). - Redden Keyboard in Night Vision - opcja ta zmienia kolor klawiatury na czerwony i w większości przypadków powinna być włączona w celu ochrony oczu przed utratą adaptacji. Jednak jej wyłączenie może być wymagane w przypadku innych, niestandardowych klawiatur posiadających własne opcje zmiany kolorystyki. - Toolbar Icon Order - opcja dostępna jedynie w wersji na iOS, pozwalająca na zmianę układu przycisków w głównym oknie aplikacji. 3.1.2 Notifications - powiadomienia - Planet Rising - wyświetla powiadomienia o wschodzie Słońca, Księżyca oraz planet Układu Słonecznego. - Bright Satellites and Flares - wyświetla powiadomienia o zbliżających się widocznych przelotach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, chińskiej stacji Tiangong, Teleskopu Hubble?a oraz flarach Iridium. - Do not disturb between - pozwala określić przedział czasowy, w którym aplikacja nie będzie wyświetlała żadnych powiadomień. 3.2 Horizon & Sky - Horyzont i Niebo 3.2.1 Horizon Display - wyświetlanie horyzontu - Show Horizon and Sky - włącza lub wyłącza wyświetlanie horyzontu. Odznaczenie tej opcji dezaktywuje część poniższych opcji. - as Transparent with Line - tylko linia horyzontu jest widoczna, obszar pod nim będzie przezroczysty pokazując całe niebo znajdujące się w tym momencie pod horyzontem. - as Translucent Area - niebo pod horyzontem będzie widoczne ale przysłonięte półprzezroczystą warstwą. - as Opaque Area - niebo pod horyzontem będzie niewidoczne, a teren zostanie pokazany jako nieprzezroczysta płaszczyzna. - as Panoramic Image - teren pod horyzontem zostanie przedstawiony w formie panoramy ukazującej wybrany krajobraz. - Show Cardinal Points - wyświetla oznaczenia kierunków geograficznych w głównym oknie programu. - Show Daylight - aktywacja tej opcji symuluje porę dnia na mapie, rozjaśniając niebo w ciągu dnia i przyciemniając w nocy. Odznaczenie powoduje, że mapa nieba zawsze będzie wyświetlana jako tryb nocny. Ułatwia to nawigację i operowanie mapą w czasie dnia. - Show Horizon Glow - tworzy poświatę nad horyzontem symulując atmosferę ziemską. - Horizon Altitude - zmienia wysokość horyzontu. Pozwala to np. ?podnieść? linię horyzontu jeśli znajdujemy się w terenie, którego ukształtowanie może przysłaniać horyzont. Pozwala też na ukrycie na mapie nieba obiektów, które są zbyt nisko i nie nadają się do obserwacji. Opcja dostępna tylko w wersjach Plus i Pro. 3.2.2 Horizon Panoramas - panoramy horyzontu W części Horizon Panoramas znajdziemy listę dostępnych panoram, które możemy użyć w przypadku zaznaczenia opcji Show Horizon And Sky / as Panoramic Image. Co ciekawe, aplikacja nie ogranicza nas tylko do predefiniowanych panoram, ale pozwala na użycie własnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w głównym oknie aplikacji mieć własną, ulubioną miejscówkę. W tym celu należy wykonać panoramę przy użyciu aparatu fotograficznego (większość dzisiejszych lustrzanek i kompaktów posiada taką opcję) bądź telefonu komórkowego czy tabletu, oraz posłużyć się aplikacjami graficznymi w stylu Photoshop, Affinity Photo i podobnych. Ważne, żeby plik graficzny posiadał rozmiar 2048x1024, był zapisany w palecie 32-bit RGBA w formacie PNG. Plik musi też posiadać warstwy przezroczyste (niebo) i nieprzezroczyste (teren, budynki, drzewa). Może to wymagać pewnej znajomości obsługi programów graficznych i umiejętności pracy na warstwach. W wersji Sky Safari 5 Plus jest 15, a w Sky Safari 5 Pro 21 gotowych panoram. Panoramy są bardzo ładne i dobrej jakości. Oko kilka przykładowych panoram: 3.3 Grid and Reference - Siatka i współrzędne Opcje w tej części odpowiadają za kontrolę wyświetlania różnego rodzaju oznaczeń i linii pomocniczych, ułatwiających nawigację na mapie nocnego nieba. 3.3.1 Celestial Coordinate Grid - Show Grid - włącza siatkę współrzędnych. - with Horizon Coordinates - współrzędne horyzontalne (początek układu horyzontalnego to punkt, w którym znajduje się obserwator. Układ mało wygodny w użyciu, gdyż współrzędne danego obiektu na niebie mierzone w tym samym momencie są różne dla różnych miejsc na Ziemi). - with Equatorial Coordinates - współrzędne równikowe (układ oparty na równiku niebieskim, współrzędne obiektu na niebie są takie same dla każdego punktu na Ziemi i nie zmieniają się wraz z jej ruchem obrotowym 3.3.2 Reference Lines - linie odniesienia - Celestial Equator (biała linia) - równik niebieski (płaszczyzna prostopadła do osi obrotu sfery niebieskiej i pokrywająca się z równikiem ziemskim). - Galactic Equator (niebieska linia) - równik galaktyczny (łatwo zauważyć, że pokrywa się płaszczyzną Drogi Mlecznej). - Ecliptic Path (żółta linia) - linia ekliptyki (pozorna linia, po której porusza się Słońce widziane z Ziemi i pokrywająca się z ziemską orbitą, blisko tej płaszczyzny znajdują się orbity wszystkich planet Układu Słonecznego). - Meridian Line (zielona linia) - przedstawienie długości geograficznej obserwatora na sklepieniu niebieskim. 3.3.3 Reference Points - punkty odniesienia - Show Celestial Poles - wyświetla bieguny sfery niebieskiej. - Show Galactic Poles - wyświetla bieguny Drogi Mlecznej. - Show Ecliptic Poles - wyświetla bieguny ekliptyki. - Show Zenith & Nadir - wyświetla zenit (punkt dokładnie nad głową obserwatora) i nadir (punkt dokładnie pod nim).
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)