Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.09.2017 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Poskładałem całość w jeden obraz, choć trochę mi to napsuło krwi Kusiło mnie trochę, żeby i otoczkę tlenową i Bańkę Mydlaną trochę uwypuklić, tu suwaczek, tam wykresik, ale w końcu zostawiłem jak jest - żeby zachować proporcje między obiektami. W końcu obie te rzeczy są dość słabe. To w sumie 8.5h Ha, 8.5h Oiii i 3x30 minut RGB przez refraktor 130mm, kamerką QHY163M na montażu EQ6. Niebo podmiejskie, warunki dobre. Poniżej jeszcze sam materiał RGB 3x30 minut. Mocno wyciągnięty i nasycony, tak pamiętam właśnie moją pierwszą fotkę Crescenta zrobioną modowaną lustrzanką
    7 punktów
  2. Hej. Materiał do zdjęcia zbierałem ponad półtora miesiąca, w bezksiężycowe noce. Jest to składanka z 6paneli, każdy po ok 30szt w 10min klatkach z filtrem Ha 7nm. Poczciwy Fujinon55mm@4 i kamera QHY9 to w dość budżetowe małżeństwo Nie dosc ze to moje pierwsze fotki z QHY9, to jeszcze pierwsza skladanka z paneli. Wiele sie nauczyłem w te noce. Obrobka to kolejna nowość. Strasznie trudno bylo zgrac wszystkie klatki ze soba, w szczegolnosci poprzez gradienty na nich. bez resize http://www.astrozdjecia.pl/wp-content/uploads/2017/09/04c-wodorowy_labedz.jpg
    6 punktów
  3. No jestem już domu. Dziękuję Kennemu i Energetykowi za te 6 godzin aktywnych poszukiwań. Zrobiliśmy masę hektarów (dosłownie) Znaleźliśmy też troszkę złomu. Mieliśmy przy sobie oryginalne i potwierdzone "Morasko" Energetyka i mogliśmy porównywać na bieżąco nasze okruchy. Wiele kamieni reagowało na magnes. Wiele wylądowało w trawie. Szukaliśmy oczywiście poza rezerwatem, w pobliżu jednego z wypełnionych wodą kraterów. Myślę, że udało się znaleźć niewielki fragment i mam swojego "Morasko". Który nieśmiało przykleił mi się do magnesu. Był na głębokości ok 20cm w świeżo zaoranym polu i wyorał go traktor. Ma skorupkę obtopieniową, kolorystyka oraz struktura niemal identyczna z oryginałem. Na koniec strzeliliśmy sobie wspólną fotkę pod tablicą rezerwatu.
    6 punktów
  4. Kolejna fotka - mgławica pyłowa E Barnarda Wolno mi coś idzie to obrabianie.
    5 punktów
  5. W Szkocji się przeczyściło trochę niebo i wyszedłem się przejść do parku i na wszelki wypadek wziąłem aparat i mini statyw. Z początku myślałem, że nic nie będzie, bo Księżyc tuż po pełni. No, ale w parku już lekką łunę zieloną dostrzegłem, aparat to potwiedził.Potem już było coraz lepiej, parę razy pojaśniało i przygasało. Były ze 2 momenty, że dosłownie urywało dupsko (zorza z marca 2015 się chowa, mimo iż wtedy nie było Księżyca), widać było dość szybkie falowanie zorzy. Szczególnie gdzieś ok 1:30 (w PL 2:30) jeden fragment świecił tak jasno, ajkby się niebo zapaliło. Poniżej najciekawsze fotki. Aparat Canon 350D + Kit/rybie oko Samynag 8mm.
    3 punkty
  6. Wróciłem właśnie z urlopu w Bieszczadach, gdzie w tym roku niebywale dopisała pogoda - 5 nocy obserwacyjnych na 7 pobytu W związku z powyższym popełniłem kilka fotek, którymi chciałem się z Wami podzielić. Wszystko wykonane Canonem 6D niemod. oraz obiektywem Samyang 14 mm 2.8 i teleskopem FSQ-85ED. Na początek Droga Mleczna i tysiące kwiatów w ogrodzie Kamiennego Dworu w Krzywym koło Cisnej. To nasza ulubiona miejscówka, do której zawsze chętnie wracamy. Po 23 światła gasły i robiło się zupełnie ciemno. Warunki porównywalne do Roztok Górnych, choć nieco niżej n.p.m. W piątek wybrałem się w odwiedziny do wymienionych Roztok na mini zlot który tam się odbywał. Przy okazji cyknąłem szybką fotkę M31, ponieważ ostatnie jej zdjęcie zrobiłem w 2009 r. Pozdrowienia dla wszystkich którzy tam byli, lub wydaje im się, że byli Mam jeszcze 3 zdjęcia, które potem tu dorzucę. Bieszczady to po Chile i La Palmie zdecydowanie najlepsza miejscówka w jakiej byłem. Choć wilgoć tu spora, niebo było wprost genialne! No i te dzienne wędrówki po bezdrożach Otrytu i doliny górnego Sanu... ech Pozdrawiam
    3 punkty
  7. Na optyczne puki co troszkę jest napisane a cena normalnie dla przeciętnego lukacza W modelu z dopiskiem de luxe ma jeszcze chmurwy w ciągu 10 minut rozganiać
    3 punkty
  8. Zaraz zabieram się za malowanie białą poliuretanką póki nie pada ... A tu 3 foty ze środka, 2 z malowania ciemną farbą/drewnochronem wnętrza (jeszcze nie skończone jak widać) i 1 z podniesionym/"dobetonowanym" pierem - konieczne bo podstawę kopuły dałem wyższą (zamiast 20cm jest 110cm) żeby mieć większą swobodę wewnątrz, choć i tak przy tych rozmiarach swobody byłoby wystarczająco Teraz drabina będzie już na stałe w środku żeby do wyciągu sięgnąć .
    3 punkty
  9. Robert, drugie znalezisko to nie jest Morasko, ale ten pierwszy wygląda dobrze. Jest chyba trochę zbyt płaski, ale widywałem już takie. Wygląd zwietrzeliny obiecujący, widać struktury przypominające regmaglipty. Przy takim małym fragmencie najlepszym sposobem na upewnienie się jest test chemiczny na zawartość niklu. Mógłbym Ci taki zrobić, ale nie będzie mnie teraz na zlocie, być może będę wiosną. W każdym razie gratuluję udanej wyprawy Pozdrawiam KK
    2 punkty
  10. Oto wymiary tego monstrum Waga 10g, średnica w najszerszym miejscu 3,2 cm
    2 punkty
  11. Dzięki Maciek, może jeszcze przysiądę do tego za dzień, dwa, bo mi trochę krwi napsuł ten kadr Bańka jest słaba i wbrew temu co czasami widać na innych zdjęciach nie jest w środku dużo jaśniejsza - pewnie tak wychodzi podczas selektywnej obróbki. Tak u mnie wygląda w 1:1 - skala 1"/px. Oprócz otoczki wiele tam nie ma, choć na dole widać jakiś drugi, słaby łuczek wodorowy. W tlenie otoczka jest ciut grubsza, ale łuczku na dole nie widać.
    2 punkty
  12. Wiem, że to wybitnie piarowy i oklepany obiekt, ale na swoje usprawiedliwienie mogę napisać, że jest to jakby kontynuacja poprzedniego wątku o WR124, bo przecież Crescent to też owoc pracy gwiazdy Wolfa Rayeta Przez ostatnie kilka dni kolekcjonowałem fotony do tego kadru mając w tyle głowy dwa główne cele: ujawnić Soap Bubble Nebula (PN G75.5+1.7) i tlenową otoczkę wokół Crescenta. Po uzbieraniu prawie 20h materiału jestem dobrej myśli co do obu wyznaczonych celów. Zdjęcie poniżej to 8.5h Ha w klatkach po 10 minut. Zrobione refraktorem 130mm i kamerką QHY163M na montażu EQ6. Wprawne oko w lewym dolnym rogu wyłapie mgławicę Soap Bubble - w tym roku mija dziesięć lat od (przypadkowego z resztą) odkrycia tej mgławicy. Lepiej ją widać na powiększeniu po kliknięciu - zdjęcie jest zmniejszone do połowy rozmiaru. Po złożeniu materiału i wyciągnięciu myślałem, że się załamię, bo przez kilka chwil nie mogłem dostrzec tej Bańki. Ale trochę jak w wizualu - jak już raz się zobaczy, to potem widać cały czas A ponieważ seeing w miarę dopisywał, więc jeszcze dorzucę samego Crescenta w pełnej skali (po kliknięciu): RGB i tlen czekają jeszcze na obróbkę. Na razie tylko wychodzi mi, że Soap Bubble Nebula jest mniej więcej tak samo dobrze widoczna w paśmie Oiii i w Ha, może z lekkim wskazaniem na Oiii.
    1 punkt
  13. Terraformacja Marsa:-)
    1 punkt
  14. Złowieszcze kłębowisko sprzed dwóch dni.
    1 punkt
  15. Zawsze jest miło, jak poszukiwania przynoszą owoce, także gratuluję trafienia Napisz proszę, w jaki sposób złapałeś na magnes ten kawałek? Miałeś przywiązany do pasa sznurek z neodymem, który ciągnąłeś za sobą czy masz jakąś inną technikę? Leżał sobie na powierzchni? Zamierzasz go przeciąć, żeby ujawnić wewnętrzne struktury?
    1 punkt
  16. I prowadzeniu lepszym niż w ASA DDM85 Premium
    1 punkt
  17. Nikt nie jest ciekaw efektów? Oo widze, że wyprzedziłeś mnie Robert :-) Gratuluję bo na 90 % udało Ci się znaleźć. Wypad okazał się bardzo udany i mam nadzieję, że niedługo uda nam się powtórzyć wypad razem z Jackiem i innymi
    1 punkt
  18. Dzisiejszy wschód księżyca nad Suchedniowem. Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła (1758)
    1 punkt
  19. Wybuch supernowej, który zapoczątkował powstanie Pętli Łabędzia wydarzył się około 10 tyś lat temu. Zajmuje ona obszar około 80 lat świetlnych. W jej skład wchodzi kilka mgławic. Trzy dobrze znane amatorom to NGC 6960 jako Palec Boży lub Miotła Wiedźmy, NGC 6992 jako Mgławica Welon oraz Trójkąt Pickeringa lub Fleming. Uwieczniłem te mgławice na swojej fotografii, którą wykonałem za pomocą Refraktora TSAPO 65Q i kamery QHY 9 Mono. Materiał dojrzewał jak wino, dość długo. Przedstawiam mozaikę dwu panelową jako HRGB gdzie 22 godziny to H alfa i 6 godzin RGB. Nie udało mi się dopalić OIII ale i tak jestem zadowolony z niego.
    1 punkt
  20. Poniżej efekt moich zmagań z tym obiektem. Sam już nie wiem czy i co ewentualnie poprawić w tej kolorystyce bo od dwóch dni męczę to zdjęcie i za cholercie mi nie pasuje. Chyba odstawię materiał na jakiś czas na półeczkę. Parametry zdjęcia uzupełnię za jakiś czas bo z glowy nie pamiętam. v1. V2. pzdr. EDIT: Data: 8,15,29-07 29-08 2017 Teleskop SW 150/750 Detektor Atik 383l + mono Czas: Ha 30 x 600s ; RGB 4 x 600s (na kanał)
    1 punkt
  21. Złożyło się, że miejsce z najciemniejszym nocnym niebem w Polsce położone jest w malowniczych górach z epickimi połoninami na szczytach. Przyroda jest tu bujna, a powietrze czyste. Jest co zwiedzać. Znajdą tu swoje atrakcje zarówno oglądacze nieba, miłośnicy przyrody, chodzenia po górach, a nawet żagli i plażowania. To właśnie Bieszczady. Było mi dane obcować z nimi przez ostatnie 3 dni (4 noce). W wielkim skrócie: - noc z piątku na sobotę: bezchmurna, obserwacyjna - noc z soboty na niedzielę oraz noc z niedzieli na poniedziałek: 100% zachmurzenia - noc z poniedziałku na wtorek: bezchmurna, prawdopodobnie moje najlepsze warunki jak dotąd... Wyjechaliśmy z Przemkiem (pszemek123) w piątek z rana i dotarliśmy do Roztok Górnych późnym popołudniem. Okazało się, że na miejscu byli nie tylko Ignis, Lukost i reszta kliki z FA, ale także grupka ludzi z astropolis.pl, z których część znałem z ostatniego zlotu w Odernem. Na miejsce przyjechało też paru oglądaczy/fociarzy niezwiązanych z forami astro, a do tego w innych miejscowościach obecnych było jeszcze kilka osób z różnych for. Po dosyć pochmurnym dniu w drodze przez Polskę, niebo na wieczór się rozpogadzało i końcówka podróży wyglądała już mniej więcej tak Po przywitaniu się nie minęło sporo czasu aż nastała noc i zaczęliśmy obserwacje na podwórzu w Cichej Dolinie. Ale jakie to były obserwacje! Jeszcze nie zdążyło się w pełni ściemnić, ba! Było jeszcze naprawdę jasno, a już w lornetach padały ledwie dostrzegalne plamki jak M13, M3, Laguna i cała klika eMek w jej okolicy. Szybko w okolicach Łabędzia i Orła pojawiały się pierwsze najjaśniejsze kłęby Drogi Mlecznej. Z czasem na warsztat brane były kolejne obiekty, jeden za drugim. Obserwowałem głównie lornetą APM 16x70 ED Przemka oraz Nikonami 10x50. Na dworze niestety trochę kręcili się goście niezwiązani z astro, im również pokazane zostało trochę klasyków letniego nieba przez Sawesa. Niestety było przez to trochę świecenia latarkami. W 16x70 okolice Strzelca, Skorpiona, Orła w tych warunkach po prostu powalały... Kadr z Laguną, Trójlistną Koniczyną i M21 mógł przebić jedynie kadr z M17, M24, M18 i M16. Obraz tych mgławic i gromad wrył się mi w głowie tak, że zamykając teraz oczy mam nadal ten doskonale wyraźny kształt odwróconego Łabędzia, czy bardzo rozległej Laguny. Krążenie tą lornetą po okolicy centrum Drogi Mlecznej na bieszczadzkim niebie było trochę jak bieganie dziecka po sklepie z wypasionymi zabawkami, to tu to tam. Nie można się zdecydować co lepsze. M22 była wyraźnie większa od M13 - złapaliśmy ją na jeszcze bardzo jasnym niebie, ale potem jarzyła się jakby drwiła sobie z niskiego położenia nad horyzontem. Para gromad kulistych M10 i M12 w Wężowniku wyglądała praktycznie jak dwie M13 widziane z jakiejkolwiek innej miejscówki w Polsce. "E" Barnarda, czy kompleks ciemnych mgławic na prawo od M11 kontrastujący z jednym z najjaśniejszych fragmentów Drogi Mlecznej na długie chwile przyklejały mi oczy do szkieł. Można trochę psioczyć na obcięty horyzont w Cichej Dolinie, jednak zalety też to jakieś ma. W mordę! Kto nie widział ten nie ma pojęcia co to znaczy piękno gromad otwartych! Chodzi mi o widok gromad w Kasjopei szurających po koronach drzew na tak przejrzystym ciemnym niebie! Mnogość gwiazd tuż nad świerkowymi szpicami, czy też sosnowymi gałęziami powoduje u mnie wrażenie braku ziemskiej atmosfery. Jest to prawdopodobnie efekt podobny do tego, o którym wspominał qbanos po wizycie w Chile, gdzie na Atacamie krawędzie gór i wzgórz odcinają się ostrą jak brzytwa linią od rozgwieżdżonego nieba. Gromada Podwójna w każdej lornecie próbowała urwać mi dupę niczym 200kg trotylu. A propo qbanosa to odwiedził nas tej nocy i mogliśmy przejrzeć niebo przez jego Deltę 10,5x70 z wkręconymi filtrami UHC. Będący w zenicie Veil był przez nią pięknie wyeksponowany i świecił jakby zielonkawy fluorescencyjny kleks atramentu na niebie. Mgławica Ameryka z kolei bez żadnych filtrów już miała wyraźne kształty. Zaraz nieopodal chłopaki zachwycali się widokami przez nasadkę bino Denkmeiera od Dominika Wosia. Jeśli ktoś kiedykolwiek uważał, że przez nasadkę się nie obserwuje DS'ów, bądź twierdził, że co najwyżej te najjaśniejsze to powinien raz spojrzeć przez to cudo.... To wygląda tak, jakby nie było właściwie strat na transmisji. Praktycznie można używać jej do każdorazowych obserwacji DS'ów nawet w popularnych aperturach jak np. 11" (o czym będzie później ) Ja natomiast na nowo przypomniałem sobie co to znaczy Veil w OIII... Na dworze stał Newton, zdaje się 12" lub 13" (nie pamiętam czyj stąd wątpliwość). Powiem tak: Nagler 31, filtr OIII, porządny Newton i będący w zenicie Veil na sierpniowym przejrzystym bieszczadzkim niebie - to jest j**** odlot w kosmos! Gdyby to był mój sprzęt to bym się przykleił do tego szkła na pół godziny i nikomu nie dał zerknąć, analizując struktury pozostałości po supernowej. Kiedy późną nocą sprzęty już się zarosiły (tak tak, tam też jest wilgoć) pozostało podziwianie kłębiącej się wstęgi Drogi Mlecznej przecinającej niebo oraz całej masy meteorów z przeróżnych kierunków. Czasami przecinały niebo co kilka sekund zarówno słabiutkie jak i dość jasne meteory, które dodawały temu wszystkiemu jeszcze większego uroku. Niestety byliśmy mocno zmęczeni po całodniowej podróży przez Polskę i nie daliśmy rady dotrwać do samego rana, ale co zobaczyłem to moje! Chciałbym podziękować wszystkim za wspólne obserwacje tego wieczora, było kilka osób z astropolis, z którymi już później się nie zobaczyłem. W sobotę za dnia generalnie każdy ruszył swoją drogą na eksplorację okolicy. My z Przemkiem wyskoczyliśmy trochę powłóczyć się po górach w okolicy Połoniny Wetlińskiej. Ależ tam są bujne lasy... Widok spomiędzy gęstwiny leśnej na szczyt Smerek: I sam szczyt widziany z tego miejsca przez Nikona 10x50 EX, którego stawiałem na wleczonym w ręku bardzo mobilnym statywie Velbon Sherpa 450R: Pozazdrościć ludziom miejsca zamieszkania.... coś wspaniałego... Generalnie warunki mieszkaniowe w Cichej Dolinie nie są jakieś złe, ale daje się we znaki brak dostępu do normalnie wyposażonej kuchni oraz brak zasięgu... Na dole jest lodówka dla gości i jadalnia, ale już swobodnego dostępu do naczyń itp. nie ma. Posiłki można sobie zamawiać u gospodarza, ale osobiście jadąc w Bieszczady wolę stołować się w Cisnej, np. w kultowej Siekierezadzie, gdzie jedyne danie, którego nie polecam to ich karkówki - mięso mogliby mieć lepsze za te pieniądze. Reszta dań - klasa! Polecam opiekane pierogi z mięsem + zupę z soczewicy z kawałkami wędzonego pstrąga + piwo Niestety w sobotę wieczorem już było pochmurno i tak już aż do poniedziałkowego popołudnia. W niedzielę rano przywitał mnie taki widok z okna: Optymizmem to nie napawało. Mimo to zdecydowaliśmy, że wyskoczymy na Połoninę Wetlińską. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Temperatura spadła i była dobra do intensywnego chodzenia po górach. Podjechaliśmy autem na bezpłatny parking położony koło Wetliny, tuż przed wejściem na szlak na Smerka. Szlaki generalnie są dosyć łatwe, jeśli porównać do innych gór, a efekty... epickie. Idziesz cały czas pod górę lasem, więc nie widzisz celu. Jednak kiedy wychodzisz z leśnej gęstwiny na połoninę to jakbyś wreszcie dostał ten talerz z obiadkiem i możesz wcinać do woli. Najpierw robisz sobie smaka widokiem z parkingu (tutaj widok na Roha z parkingu przed wejściem na szlak): A po wyjściu z lasu: Smerek: I widok w stronę przeciwną, czyli na Osadzki i Roha (tam właśnie zmierzamy): I widoki przez Nikona na statywie: Co ja mogę powiedzieć... tego dnia na Połoninie klimat był taki hmm... No, wiał orzeźwiający wiatr, niebo było całkowicie zachmurzone, a kłosy tych dzikich traw epicko falowały na tych podmuchach. Jakie to wszystko słowiańsko pierwotne No to idziemy, po grzbiecie Wetlińskiej. I patrzymy sobie do tyłu na Smerka: I widok na "Chatkę Puchatka" z Osadzek przez lornetkę: I panorama z tego samego miejsca, żebyście mogli poczuć ten silny wiatr: I jakiś szczyt w oddali, nie wiem niestety, czy to jest Połonina Caryńska, czy może już Tarnica: To było w niedzielę. W poniedziałek wyskoczyliśmy nad Solinę, gdzie sfotografować można to, czego fotografować nie można Malunki na zaporze wykonywane karcherem: Punkt widokowy na Sawinie w Polańczyku: I sama Cisna, widok spod pomnika: Jak wspomniałem na początku drugą nocą bezchmurną była noc z poniedziałku na wtorek i to było to! Po pochmurnej, deszczowej niedzieli poniedziałkowy wieczór szykował się jako rześki, wietrzny i bezchmurny. Z każdą godziną chmur piętra niskiego było coraz mniej i odsłaniały kryształowy błękit nieba dając nam ogromne nadzieje. Mieliśmy już zaplanowany wyskok na Przełęcz nad Roztokami. Ja, Przemek i Maciej (AstroHornet). Dominik i Wojtek mieli zostać w Cichej Dolinie. Po godz. 20 zebraliśmy się na przełęcz. Niebo było już całkowicie bezchmurne, a przejrzystość niemal fenomenalna! Było chłodno i wiał lekki wiatr. Temperatura nocą miała spaść do 7 stopni... Rozstawiliśmy statywy i czekaliśmy na zmrok. Były trzy statywy na lornetki. Maciej przywiózł z tego co pamiętam 22x80 (tu mogę się mylić, ale coś koło tego) oraz 25x100. Mieliśmy na celu zejść jak najniżej nad horyzontem z obiektami, co miało wielki sens. W końcu byliśmy praktycznie na granicy ze Słowacją w najciemniejszym miejscu w Polsce, podczas nowiu (wszak trwało właśnie zaćmienie Słońca za oceanem). Ach co to była za noc! Już nawet nie jestem w stanie wymienić wszystkiego po kolei. Szybko znaleźliśmy M7 i M6. Bardzo ładne gromady, baaardzo nisko nad horyzontem. W M6 pięknie na pomarańczowo świeciła gwiazda BM Sco. Dało się zauważyć znaczne różnice pomiędzy ilością gwiazd, skalą obrazu i ogólnie widokiem pomiędzy 16x70, a 10x50 na korzyść tej pierwszej lornety. Szybko zaczęliśmy też tłuc kuliste w okolicy, kolejno padały M4, M22, M19, M107, M10, M12, M62, M69, M70, M54... Najniżej położoną gwiazdą jaką bez trudu udało mi się zidentyfikować była K Sco (kappa Scorpi). W przerywnikach cały czas zerkaliśmy na spektakl klasyków Strzelca. Powtórka z piątku, Laguna i cała reszta towarzystwa były piękne zupełnie jak pierwszej zlotowej nocy. Cały czas skakaliśmy po obiektach, od dołu do góry. Przejrzystość była lepsza, warunki były lepsze. Takiej Drogi Mlecznej jeszcze nie widziałem, od horyzontu po horyzont, tyle że ten północno-wschodni horyzont był dość wysoko obcięty drzewami, ale to nic, zacierałem ręce na te widoki gromad w Kasjopei, jednak to co zobaczyłem tam po zmroku przerosło oczekiwania Regularnie wzywaliśmy przysłowiową kobietę lekkich obyczajów mieszając ją na wszelkie sposoby z epitetami podwórkowej polszczyzny. Jak jednak się powstrzymać, to było automatyczne! Ciemne odcięcie od góry M31 w 10x50 było po prostu śmiesznie oczywiste, zaś widoki w większych lornetach powalały. O ile w Cichej Dolinie było świetne niebo, o tyle na Przełęczy dostaliśmy jeszcze świetną przejrzystość i całkowity brak jakichkolwiek źródeł światła zaburzających adaptację wzroku do ciemności. Nie było ani jednego światełka na horyzoncie, żadnych gości z latarkami itd. Nic! Uznałem, że to były najlepsze warunki obserwacyjne jakie miałem w życiu jak dotąd. Na niebie właściwie nie mogłem się dopatrzeć żadnej łuny, gdzie np. w Krzywem rok temu widać było trochę łuny od Cisnej. W pewnej chwili zacząłem krzyczeć do chłopaków, że bez trudu widzę jak moje nogi rzucają cienie na północ od światła gwiazd Drogi Mlecznej! Chłopaki również to potwierdzili. Szkoda, że nie widzieliście jak chodziłem na boki kiedy to sprawdzałem hehe. Było zimno, oj było, ale decyzja o wyskoku na Przełęcz okazała się kolejnym zlotowym strzałem w dziesiątkę. Z mniej znanych obiektów pamiętam, że zaraz na lewo od głowy Delfina znalazłem jakąś jakby gromadę, ulotną plamę na niebie, którą Maciek pomógł mi zidentyfikować, jednak nie pamiętam już czy okazała się nią być NGC 7006, czy może któraś z gromad otwartych w tym miejscu. Może Maciej dopisze jeszcze swoje trzy grosze, bo polował swoimi większymi lornetami na kilka ambitniejszych obiektów, które również my mu potwierdzaliśmy swymi patrzałkami. Ech co tu dużo mówić... widoki nieopisane. Nie byliśmy tam jednak długo, ponieważ sprzęty mimo wszystko zaczynały się rosić, a nam było już dość zimna. Przed północą zmyliśmy się z powrotem do Cichej Doliny, gdzie od razu zauważyliśmy słabsze warunki, jakaś mgła wisiała w powietrzu, co nie znaczyło, że było źle - było fantastycznie, po prostu na Przełęczy warunki mieliśmy jeszcze lepsze! A w Cichej Dolinie... Wojtek ze swoim SCT 11" i Dominik byli cały czas rozstawieni. Padło hasło, aby założyć już legendarną chyba nasadkę do SCT'ka i efekty ech... Powtórzę raz jeszcze, w tej nasadce można normalnie docelowo obserwować wszystkie DS'y, taką ma świetną sprawność. M27, M13, M11 - ryły gały z orbit! Celując zaś w obiekty nie będące mocnymi klasykami jak np. Mgławicę Muszkę (NGC 40, sorry to była Muszka, a nie Zarodek jak pisałem wcześniej) nie widziałem jakoś żeby był problem z jasnością. Wrażenie przestrzenności natomiast było. M57 świeciła jak żarówa, mieliśmy zgodne wrażenie (znane dość), że daje ona całościowo lekki odcień zieloności, jak podejrzewam jednak nie był to jako tako kolor mgławicy lecz pewnie ma to związek ogólnie z największą czułością oczu na zieleń (coś jak "zieloność" Veila w OIII - który niemożliwe przecież, żeby wywołał widzenie fotopowe). Po pewnym czasie zaczęła unosić się wyraźna mgła i jedynie zenit był dobry, my zaś po tej niesamowitej nocy pożegnaliśmy się i wymęczeni, zmarznięci poszliśmy spać. Jest co wspominać, dziękuję wszystkim za towarzystwo, kiedyś znów musimy dostać takie lub lepsze warunki na zlocie. My zaś z Przemkiem, na razie nieśmiało, ale planujemy za rok nockę na którejś z połonin, co by mieć widok na bezkres nieba nieograniczony wysokim horyzontem oraz pozbyć się problemów z rosą. Do zobaczenia!
    1 punkt
  22. Takie ognie piekielne się porobiły na północnym zachodzie Ustki
    1 punkt
  23. Oto chmurka, która 6 czerwca 2017 r. zalała całe nasze miasteczko i kilka innych miejscowości na linii swojego "przejścia", a burza, a właściwie wichura jej towarzysząca uszkodziła jeden budynek, zerwała kilka dachów, w tym dach hali sportowej oraz nałamała kilka drzew i dużo konarów. Te zdjęcia może nie do końca oddają jej wielkość i kształt. Według moich szacunków (opierających się na oszacowaniu szerokości podstawy chmury - obserwowały ją dwie osoby oddalone od siebie o 10 km) chmurka miała ok 4-5 km szerokości 5-6 km długości i 5-7km wysokości. Tylko kilka razy byłem świadkiem takiej ulewy (choć chyba raz widziałem większą), ale nigdy nie widziałem takiej pojedynczej, "wędrującej osobno" chmury, która by powodowała podobne zjawiska. Ogólnie chmur nie było aż tak wiele na niebie, a Słońce co chwile zza nich wyglądało.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)