Wczoraj, pożegnałem się z obserwacjami tego zjawiska. Z przedmieścia bez szans.
Na osłodę wystawiłem teleskop, zmęczenie dawało o sobie znać, próbowałem z jaśniejszymi galaktykami, na dłużej zatrzymałem się przy Jowiszu i mgławicy planetarnej Eskimosie.
Duże powiększenia to jest to. Po godzinie dwunastej zaczął się kryzys, wyziębienie, zmęczenie mięśni. Krótki posiłek, chwila odpoczynku, obejrzałem zdjęcia zorzy na dostępnych serwisach.
Jestem z powrotem na balkonie. W pewnym momencie rzut okiem na niebo północne. Pojawiły się pionowe "błyski", kolumny.
Gdybym ich wcześniej nie widział na zdjęciach z forum. Mógłbym przeoczyć rozpoczynający się spektakl !
Oniemiałem z zachwytu, entuzjazm wypełnił okolice przepony. Obserwowałem, owe dziwy z rosnącą radością.
Zwiewne kolumny zaczęły się mienić i zmieniać położenie. Kolory od buraczkowego, róż, zieleń, jasny kremowy i wędrowanie po niebie struktur. Ach, cudownie !
Czułem się tak jak wtedy, gdy zobaczyłem pierwszy raz M13 (mój pierwszy obiekt DS widziany przez teleskop).
Po dłuższej chwili, dotarło do mnie, mam przygotowany aparat na statywie.
Kadr na szybko i nieporadny. Działanie, było szybkie i spontaniczne. Zdjęcia nie oddają tego, co było widać wizualnie, niestety.
Po chwili już było po spektaklu.
Pozbierałem aparat lornetkę i mimo szybkiej eskapady za miasto, już nie zobaczyłem nic więcej.
Aczkolwiek nacieszyłem się niebem 6 magnitudo i kilkoma perełkami nocnego nieba.
Następnym razem, będę gotowy !
Pogodnego nieba, najmniej 7 magnitudo