Skocz do zawartości

plitfyg

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana plitfyg w dniu 17 Października 2017

Użytkownicy przyznają plitfyg punkty reputacji!

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zamieszkały
    Ontario

Converted

  • Miejsce zamieszkania
    Ontario,Kanada

Ostatnie wizyty

1 886 wyświetleń profilu

plitfyg's Achievements

Betelgeza

Betelgeza (7/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Week One Done
  • One Month Later

Recent Badges

78

Reputacja

  1. Witam, Cos dziwnego dzieje mi sie z osia DEC w montazu AZEQ6 i nie potrafie znalezc przyczyny problemow. Moze ktos z forumowiczow bedzie mial jakis pomysl odnosnie tego co moze byc nie tak, lub tego jak mozna problem zdiagnozowac. Montaz rozbieralem juz kilka razy, bez wiekszych problemow i czuje sie calkiem komfortowo kiedy to robie. Mozna wiec powiedziec, ze doswiadczenie mam juz niemale. Nie oznacza to jednak, ze nie moglem popelnic glupiego bledu. Co mnie niepokoi: - Backlash w osi DEC (lub przynajmniej tak to wyglada, choc ja mam wrazenie, ze jest to bardziej cos z gatunku "stiction" czyli "cos gdzies trzyma") - Kiedy robie "Star Test" w PHD (dla nieuzywajacych PHD. Rozpoczynamy naswietlanie klatki, nastepnie PDH porusza montaze na wschod i zachod, nastepnie na polnoc i poludniu. W rezultacie, gwiazdki powinny naswietlic sie jako krzyzyki - cztery ramiona. W moim przypadku sa tylko trzy ramiona. Czyli os DEC poszla w kierunku polnocnym, ale wszystkie impulsy kture mialy ja przesunac do centrum i dalej na poludnie, zdolaly ja przesunac tylko w okolice centrum. W kazdytm razie taka jest moja robocza interpretacja - Pomiar "Backlash" w PHD nigdy sie nie udaje. Os nigdy nie wraca na miejsce, dostaje jakis dziwny kompunikat. - W trakcie guidingu, os DEC odjezdza nagle w ktoras strone, aby nastepnie po dlugiej serii impulsow odbic w strone przeciwna. I tak sie husta przez czas jakis. Wszystko to wskazuje na backlasha, ale .... - Nie czuc tego kiedy np. reka sprawdzam os DEC. Znaczy w przeszlosci mialem gorzej, ten luz byl o wiele wyrazniejszy. Co sklania mnie jednak ku podejrzeniu, ze cos gdzies trzyma. Pytanie tylko co i gdzie. Montaz AZEQ6 to w sumie prosta konstrukcja, gapie sie na niego jak przyslowiowa sroka w gnat i nic podejrzanego tam nie widze. Montaz zdaje sie pracowac normalnie przy wiekszych predkosciach (slewing etc), dopiero te najmniejsze predkosci powoduja problemy. I teraz jedna konkretna rzecz, ktora mnie od wczoraj zastanawia. Kiedy os RA jest zablokowana, moge zlapac za pasek (tak jak na filmiku ponizej) pociagnac i pomimo pewnego oporu, sobie poruszam osia RA w obie strony. Niec tu nie wyglada podejrzanie. Zupelnie inaczej to wyglada w przypadku DEC. Przede wszystkim poruszajac paskiem czuje ze jest tam obszar pewnego luzu. Widac na filmiku. Po stronie RA nie mam takiego problemu. Nawet delikatny ruch w kazda strone i mam wrazenie, ze os RA sie porusza. VID_20181009_202656.mp4 Na pierwszy rzut oka wyglada to tak, ze moze zebatka nie jest dobrze przymocowana do osi slimaka i "lata" tylko zebatka. Tak jednak nie jest - sprawdzilem. . Po prostu cala os slimaka ma tyle luzu. W takiej jednak pozycji slimaka wzgledem slimacnzicy - jestem jednak w stanie zlapac za pasek i z pewnym wysilkiem (wiekszym niz w osi RA) poruszyc os DEC. Skoro jednak jest luz, to mysle sobie, ze warto podregulowac. Reguluje wiec odleglosc slimaka od slimacnzicy i luz owszem staje sie mniejszy i prawie znika, poza tym nic jeszcze nie zgrzyta przy kreceniu osia (wiec nie przedobrzylem z dociskiem slimaka do slimacznicy), ale w zasadzie nie mam teraz mozliwosci poruszenia osia przy pomocy paska. Jest strasznie, strasznie ciezko..Silnik przy duzej predkosci jest ciagle w stanie nia ruszac, ale przy malej predkosci ... no mam wrazenie, ze niewiele sie dzieje (gubienie klrokow? ) . Kiedy zwolnie "hamulec" na osi DEC jesto wiele lepiej, krece sobie zebatka bez problemow. Zacisniecie "hamulca" sprawia problem. W ogole wyglada mi to troche tak jakby cala gora (tam gdzie mocujemy siodelko, tam gdzie widac na filmiku skale deklinacji) za mocno dociska do korpusu. Co wlasnie sprawia, ze strasznie trugno jest teraz nia "krecic". Nie da rany na przyklad poruszyz ta skala. Jest nie do ruszenia. W osi RA, przy zacisnietym hamulcu, swobotnie ta skala mi sie rusza. Wyglada mi to wiec tak jak bym za mocna sciskal ten hamulec i ciagnal "gore" za mocno w strone korpusu. Tyle, ze wcale "na chama" tego nie spiskam. W kazdym razie jak mam luzniej to mi osi nie trzyma. Wiec ogolnie nie wiem co jest grane. Marcin P.S. Posta bede zamieszczal takze na sasiednim forum.
  2. Witam, Prosze admina o usuniecie tego watku jako calkowicie nieastronomicznego Marcin
  3. Czesc Lukasz, Ja uzywam, od ponad roku i przyznam, ze sobie chwale. Jedyny problem jaki mam to taki, ze w miare dlugo sciaga mi klatki z kamerki ASI1600. Diabli wiedza czemu. W Maximie sciaga w mgnieniu oka (powiedzmy 1-2 s), a w SGP zajmuje to ok 5-6s. Poza tym nie mam sie naprawde do czego przyczepic. Bardzo fajny jest dodatek "Mosaic Wizard" (czy jakos tak sie to nazywa). Poza tym jest tam wszystko czego potrzebuje - plate solve, automatyczne ustawianie i wznawianie sesji, wysylanie powiadomien jak cos nie dziala jak trzeba (nie korzystalem z tego jeszcze, ale mam w planach), automatyczne ustawianie ostrosci, automatyczny meridian flip (calkiem milo mi dziala), integracja z PHD etc. Warto zaznaczyc, ze autorzy zmieniaja obecnie nieco model licencyjny (wraz z nowa, szykowana wersja 3.0 oprogramowania). Jak ktos jest zainteresowany warto sobie na ich forum doczytac. Forum swoja droga dziala aktywnie i sprawnie i z tego co widze wsparcie jest. Kiedys sam nawet o cos pytalem i autorzy szybko pomogli mi rozwiazac problem. Biorac pod uwage cene $100 - wedlug mnie warto przynajmniej sprobowac. Marcin
  4. Z nadzieja, ze komus pomoze w wyborze. Kilka stron z ksiazki (z rozdzialu poswieconego Andromedzie). Marcin
  5. Troche sie chyba rozpedzilem piszac chyba o kompendium - Wydaje mi sie, ze uzylem tego slowa. To nie jest jednak tak, ze znajdziesz w ksiazce liste wszystkich obiektow w kazdej galaktyce. Nie jest to w zaden sposob ksiazka "encyklopedyczna". Nie jest to tez lista obserwacyjna, i do planowania obserweacji na przyklad sie nie nada. Pewnie nie znajdziesz nawet pelnej listy obiektow najciekawszych (swoja droga to co ciekawe dla jednego, moze nie byc zbyt ciekawe dla kogos innego). Z tego co wiem, autorzy opisali WYBRANE obiekty interesujace z punktu widzenia wspolczesnej astrofizyki. Na swoj sposob, jest to raczej taki zgrabnie napisany podrecznik (w takim lekko gawediarskim stylu porownujac do klasycznych podrecznikow), w ktorym autorzy uzywaja jako przykladow (ilustrujacych wspolczesny poziom wiedzy astrofizycznej) obiektow z poszczegolnych gwiazdozbiorow. Pisza "gawedziarski" mam na mysli "lzejszy" w czytaniu niz typowy nudny podrecznik. Nie jest to jednak w zadnym razie lekko podana, "plytka" informacja dla szerokiej publiki. Jest na serio, "gleboko", powaznie i z tego co udalo mi sie wyczytac (no bo nie ma sily, sam tego przeciez wszystkiego nie sprawdze) poprawnie z naukowego punktu widzenia. Nie wiem za bardzo sam jak to opisac. Za mocny w gadaniu nie jestem. Mi te ksiazki daja poczucie, ze rozumiem rzeczy "glebiej", niekoniecznie "szerzej". Jezeli jestes sobie w stanie wyobrazic co mam na mysli Wrzuce jakies zdjecia z ksiazki to sam sobie zobaczysz co tam np. o Andromedzie napisali. Chyba lepsze to bedzie nic to cale moje pisanie. Z mojej prywatnej, jakos tam ograniczonej, perspektywy - sa to jedne z lepszych ksiazek jakie sobie kupilem. Marcin
  6. No wlasnie to jest cale piekno i tragedia zwiazana z tymi ksiazkami. Jest naprawde duzo informacji, to takie prawdziwe kompendium jest. No, ale jak wspomnialem wczesniej, trzeba dlugo czekac na kolejne tomy. Masz 2-4 gwiazdozbiory na ksiazke (zalezy od wielkosci gwioazdozbioru). Smialo, przez kolejne 10 lat bedziesz mial co pod choinka znajdowac Nie bedziesz zalowal. A i perspektywa budowania kolekcji .... no cos w tym jest:) Pamietam jak dzieciakiem bylem mielismy jakas subskrypcje na "Przygody Tomka" Szklarskiego. I tez namietnie czekalismy z bratem na kazdy kolejny tom - tez jakos raz na rok kolejne tomy wydawali (bo napisane byly wczesniej). Do tej pory to oczekiwanie pamietam i kazdorazowa wyprawe do ksiegarni po nowy tom. Ech ....... Prawie Ci zazdroszcze Marcin
  7. Czesc Lukasz, Mam wszystkie ksiazki z tej seri i wedlug mnie - rewelacja. Smialo polecam. Swietne zrodlo informacji. Teraz, dopiero co, wydali tom 5 i juz polecialem i sobie zamowilem Znajdziesz zreszta sporo dokladniejszych recenzji na roznych forach astronomicznych jak sie uprzesz. W swojej idei troche podobne do "Celestian Handbook" (tez mam szczescie posiadac te ksiazki) Roberta Burnhama, jezeli kiedys Ci sie przez rece przewinelo. Jest jakis tam wstep teoretyczny (na inny temat w kazdym tomie), a pozniej juz autorzy opisuje dokladnie poszczegolne obiekty w kazdym gwiazdozbiorze. O wiele wiecej informacji tu znajdziesz niz u Burnhama, bo w jednej ksiazsze bedziesz mial tylko kilka gwiazdozbiorow omowione. Wydane ...hmmmm..."spoko". Bez rewelacji moze, ale poki co, nie mam sie do czego przyczepic - nie rozlecialy sie jeszcze. Chociaz maja potencjal aby kiedys tam sie rozleciec. Tak czy siak - polecam. Wydaja jedna ksiazke na rok, gwiazdozbiorow do omowienia jeszcze sporo (literke "C" jeszcze robia, i nie dotarli jeszcze do "Cygnusa") wiec na cala kolekcje ... no parenascie lat sobie poczekasz Marcin
  8. Pytanie tylko gdzie taki piface relay kupic. Jak ostatnio patrzylem na strone producenta to wyglada na to, ze nie sprzedaja ich wiecej. Marcin
  9. Za to moja tesciowa wykupilaby pewnie caly naklad Marcin
  10. @Lukasz Zastanawialem sie przez moment, czy to zbieranie sie wody nie ma czegos wspolnego wlasnie z faktem, ze tak jak ty wiazalem ten moj pokrowiec na dole. Jakos latem tego roku przestalem wiozac i po prostu narzucalem go na montaz, ale woda tez sie pojawiala. Moz enie tak czesto, ale nie prowadzilem tez bardzo dokladnych analiz wiec ostatecznie moze jednak nie ma to zwiazku. Sam nie wiem. Swoja droga ciekawe to Twoje rozwiazanie - szkoda ze wczesniej o to nie podpytalem lub nie podpatrzylem. @Jacek Publikacja powiadasz ....... wiesz, jak juz bym mial pisac to chyba raczej podrecznik do psychologi klinicznej, bazujacy na obserwacjach mojej zony. Ona caly czas zastanawia sie jak zdiagnozowac to, ze - dorosly chlop lata w srodku nocy po ogrodzie ze skrzynka na mleko, - kopie dziure w srodku dzialki, wlazi do niej i kaze sobie robic zdjecia, - wykopana z wielkim mozolem dziure, praktycznie tego samego dnia po zakonczeniu kopania - zakopuje, - wiesza mlotki na drabinie, - buduje szope w srodku dzialki, ktora wielkoscia i ksztaltem przypomina domek dla dzieci, ale dzieci pod zadnym pozorem nie maja prawa sie w niej bawic, - zainstalowal gniazdo Ethernet w szopie. Mysli o instalacji kamery. - zdejmuje buty przed wejsciem do tej szopy (przyznam, ze robie to kiedy jest bloko na zewnatrz. Lubie sobie tam czasem w srodku na podlodze posiedziec i popatrzec jak to wszystko mi dziala, a w blocie siedziec to tak srednio milo ) Zgodze sie z Toba w jednym - naklad na pewno rozszedlby sie blyskawicznie. Marcin
  11. Na koniec (aby watek byl kompletny) jeszcze kilka slow na wazny temat zwiazany z zostawianiem montarzu na zewnatrz. Zabezpieczenie montazu od warunkow pogodowych Skoro montaż miał zostawać na zewnątrz przez caly rok, 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobe musialem znaleźć jakiś sposób na jego zabezpieczenie od warunków pogodowych. Rozne rozwiązania przychodzily mi do glowy. Ostatecznie kupiłem pokrowiec TeleGizmos 365. Nie chce się tu za wiele rozpisywać o samym pokrowcu (kto chce to sobie wygoogla) szybko tylko wspomnę o swoich z nim doświadczeniach, na wypadek gdyby ktoś o czyms podobnym myslal. Jeżeli idzie o zapezpieczenie przeciwko warunkom zewnętrznym to spisywal się doskonale. Nie mam zadnych powodow, aby się skarzyc. Bardzo gorace i często wilgotne lato, obfite deszcze, snieg, mroz ? w zasadzie nic mu nie było straszne i nie miałem zadnych obaw związanych z pozostawianiem montażu caly czas na zewnątrz. W każdym razie nie musialem martwic się o to, co po zewnętrznej stronie pokrowca. Niestety problemy nadeszly z zupełnie innej strony ? od srodka. Okazalo się bowiem, ze w srodku zbiera się strasznie dużo wilgoci i bardzo często po zdjęciu pokrowca woda (kondensacja?) wręcz splywala z montażu. Probowalem radzic sobie z tym na rozne sposoby. Od wkladania pod pokrowiec puszki pelnej granulek pochlaniajacych wilgoc ("silica gel" - co niestety calkowicie nie zdalo egzaminu. Granulki nasycaly sie blyskawicznie) poprzez zakladanie na montaz poszewki od poduszki (bardzo szybko robila sie mokra) az do owijania montażu grubym recznikiem. Problemu to nie rozwiazalo, pomagalo jednak na tyle, ze montaz jednak zostawialem na zewnatrz i spalem w miare spokojnie. Regularnie musialem jednak pokrowiec zdejmować i zmieniac recznik, bo oczywiście tez robil się mokry, a zima dodatkowo zamarzal i "przyklejal" sie do montarzu. Zauwazylem, ze sruby przy siodełku montażu zaczely pokrywac sie rdza. Od tego momentu wiedzialem, ze bez budki sie nie obejdzie Tyle. Pomyslalem, ze moze Was to tez zaciekawic. Na pewno warto to wziac pod uwage przy planowaniu wlasnego rozwiazania chroniacego montaz przed warunkami pogodowymi. Dla mnie (pewnie z braku doswiadczenia) bylo to ciekawa lekcja. Marcin
  12. Przyznam, ze zastanawialem sie czy dac 3 czy 6 srub. Ostatecznie stanelo na 6. Z poziomowaniem jakiejs wielkiej tragedii nie bylo. Troche wiecej czasu to zajelo, ale ze czesto tego nie trzeba robic .... Marcin
  13. Witam, Zgodnie z zapowiedzia w pierwszym poscie tego watku, bede kontynuowal opis swoich budowlanych przygod. Z nadzieja, ze może komus się to przyda lub zachęci do samodzielnej budowy. Nawet jezeli obawiacie sie, ze nie bedzie idealnie ... hej, nic nie jest A zawsze lepiej robic COS niz NIC. Tym razem przeniesiemy sie nieco w czasie (tak ze dwa lata) i odwiedzimy moj ogrodek, w ktorym nie ma jeszcze astrobudki. Jest za to sporo frustracji zwiazanej z noszeniem i kazdorazowym rozstawianiem montazu oraz (początkowo odlegla) perspektywa kopania sporej wielkosci dziury w ziemi. Poczatki Poczatkowo, jak w przypadku wiekszosci z Was (tak mysle), nierozerwalnym elementem kazdej obserwacji bylo targanie montazu i teleskopu na zewnatrz i skladanie wszystkiego do kupy. Przez pierwsze pare nocy myslalem, ze najwygodniejsze to moze nie jest, ale jest w tym jakis romantyzm, twardy jestem - dam rade. Wkrotce jednak moja postawa zmienila się na bardziej przyziemne ?w dupie z romantyzmem ... " i swiadomosc, ze jezeli nie zaczne sobie ulatwiac zycia to wiele z tego nie bedzie. Moim pierwszym problemem okazało się to, ze montaż nie za bardzo jest za co zlapac i srednio wygodnie sie go nosilo. Pierwszym wiec krokiem ku ułatwieniu sobie zycia, było skorzystanie z takiej sympatycznej skrzyneczki (tu u nas transportuje się w nich torebki z mlekiem). Montaz (sama glowica, bez statywu oczywiscie) miescil sie do srodka prawie idealnie. Troche to pomoglo - przenoszenie montazu stalo sie o wiele latwiejsze. Ulga byla jednak krotkotrwala. Najbardziej dobijala mnie potrzeba wnoszenia tego wszystkiego do srodka po skonczonej sesji (rano, zimno, czlowiek niewyspany, nic się nie chce). Coraz częściej tez lapalem się na tym, ze całkowicie rezygnowałem z obserwacji/fotografowania bo za dużo roboty z tym wszystkim było. Nie chciało mi się po prostu. Zaczalem wiec coraz intensywniej myslec o jakims słupku w ogrodzie, na którym mialbym montaż zainstalować na stale. Od myslenia już tylko krok (co prawda niełatwy) do ? zrobienia czegos. No wiec zrobilem. Slupek Gotowy słupek wygląda tak (przy okazji - dla spostrzegawczych. To coś, co wygląda jak pęknięcie na betonie, takim pęknięciem nie jest. Ot, gra nierownosci, swiatel, cieni): Bardzo pomogl mi jeden z czlonkow lokalnego klubu astronomicznego. Od zachety do budowy "slupka", poprzez skierowanie do sklepu (o którym nie miałem pojecia) gdzie moglem tanio kupic stal, porady w kwestii betonu, az do spawania słupka w jedna calosc. Od razu wiec pierwsza porada do osób myślących o budowie słupka: poczytajcie, zadawajcie pytania na forum i jeżeli możecie zwroccie się bezposrednio do kogos o pomoc. Ilosc problemow zmaleje wtedy znaczaca, a mniej problemów oznacza, ze zarowno motywacja jak i perspektywy ukończenia projektu na satysfakcjonujący poziomie sa dużo większe. Mój slupek zrobiony jest ze stalowej rury o srednicy 6.62 cala (ok. 17 cm). Kosztowalo mnie to jakies grosze. Do tego zamowilem dociecie dwoch stalowych ?talerzy? o srednicy 9 cali (22.9 cm) i 10 cali (25.4 cm). Adapter do zamocowania teleskopu zrobil mi znany na forum Mitek - jestem bardzo zadowolony z tego co otrzymalem. Kiedy adapter dotarl do mnie, "przenieslismy" otwory z adapteru na mniejszy stalowy talez (ten u gory), wywiercilismy otwory i pospawalismy (prawie) wszystko do kupy. O tym ?prawie" napisze nieco później przy okazji pisania o prawidłowej orientacji "slupka". Jest to ze soba związane. Okazalo sie (o czym nie znajomy uprzedzal), ze podczas spawania stalowe taleze nieco sie pofalowaly. Przed spawaniem ladnie mi na bolce wchodzily i plasko "siedzialy" na dolnych podkladkach i nakretkach. Po spawaniu juz tak ladnie nie bylo, musialem uzyc nieco sily, aby wepchnac taleze na sruby. Ostatecznie dalo sie je dokrecis i wydaje sie, ze wszystko jest OK, ale może jest to cos na co warto zwrocic uwagę. Nie znam sie za wiele na spawaniu, wiec pewnosci nie mam dlaczego tak sie dzieje i w jakich okolicznościach daloby się tego "falowania" uniknac. Po zespawaniu wszystkiego w jedna calosc (ostatecznie zdecydowalismy sie nie robic tego od razu, ale raczej w dwoch krokach - pozniej napisze dlaczego) slupek przeszedl piaskowanie, co sprawilo, ze ze starej zardzewialej rury zamienil sie w naprawde elegancko i blyszczaco wygladajacy slupek. Pozniej poszla warstwa farby zabezpieczajacej (podklad) i na koniec kolor. Na zdjeciach ponizej widac slupek przed piaskowaniem, po piaskowaniu z warstwa podkladu i ostatecznie pomalowany. Ogolny plan dzialania był taki: kopie dziure (nieco wiecej szczegolow podaje nieco nizej) w dziure pakuje gotowa mieszanke (zaprawe?) betonowa. Tak ze 3-4 cale (8-10 cm) i wstawiam tekturowa tube. Nie pamietam dokladnie jej srednicy, ale widac na zdjeciach, ze jest nieco wieksze niz srednica dolnego talerza tube wypelniam zaprawa dookoła tuby wsypuje ziemie, ktora wczesniej z tej dziury wykopalem na gore (tuby) leci sklejka z przymocowanymi w odpowiednich miejscach stalowymi pretami (do ktorych przykrece pozniej slupek) DZIURA: Z tego co się dowiedziałem, trzeba tu u mnie kopać na przynajmniej 4 stopy głęboko (ok. 122cm.) Ze względu na mroz. Podobnie pewnie jest w Polsce, bo I zima podobna. Wykopałem więc dziurę o wielkości 3x3 stopy i 3 stopy gleboka (1mx1mx1m). Na samym dole (chcąc oszczedzic sobie trudu) wkopałem się jeszcze na stope głębiej, ale mniejsza średnica - 1x1 stopa (31x31cm). Wygladalo to mniej wiecej tak: Kopanie No nie jest lekko. Jeżeli macie możliwość ? radze poszukać kogos kto to wykopie za Was, lub nawet lepiej zrobić to przy pomocy jakiejś maszyny. Ze mnie jednak energia wręcz tryskala, postanowiłem zrobic to metoda tradycyjna, przy uzyciu wlasnych rak i lopaty. Samo kopanie nie jest może najbardziej wyczerpujące. Problemem jest to, ze im głębiej, tym mniej miejsca mamy na kopanie, obracanie się, wybieranie ziemi. Dlatego rozmiar dziury (po wykopania wydawala sie ona WIELKA) wydawal mi się odpowiedni, choć ciasnotę odczuwałem. Dodatkowo przydaje się jedna normalna lopata do kopania i druga, jakaś krótka, łopata (ja miałem taka z trzonkiem odłamanym w połowie) do wybierania ziemi. Kolejnym problemem były kamienie i wszystko to, co tam można znaleźć w ziemi (kable na przykład). Zanim zacząłem kopać zgłosiłem ten fakt do odpowiednich ?organów?. U mnie wygląda to tak, że wchodzi się na stronę www, zaznacza na mapie gdzie będziemy kopać, podaje mniej więcej wymiar dziury i sposób kopania (ręcznie czy maszyną) i po kilku dniach dostaje się masę maili z potwierdzeniem, że wolno kopać, że nie ma tak żadnych kabli, rur etc. Tak więc pod tym względem byłem zabezpieczony. Przydalo się to o tyle, że w trakcie kopania natrafiłem na kabel ciągnący się w poprzek mojej dziury. Ni diabła nie wiedziałem, co to jest. Mając jednak podkładkę w postaci ?oficjalnego pozwolenia na kopanie?, nie przejmowałem się za bardzo, kabel przeciąłem i ? tyle. Pewnie jakiś stary od kablówki czy coś w tym stylu. Nie wiem jak to u nas w Polsce wygląda, ale chyba warto przynajmniej zastanowić się przez chwilę nad tym, czy jest szansa na to, że w dziurze natrafimy na COŚ. W ogóle musze przyznać, że im głębiej w dziurze siedziałem tym bardziej nabierałem przekonania, że za chwilę się do czegoś dokopię. Z takiej dziury otrzymujemy tez sporo wykopanej ziemi (o wiele więcej niż się spodziewałem) wiec trzeba pomyśleć gdzie te ziemie lokować (co może, ale nie musi być problemy - zależy od tego co mamy w ogródku). WYZNACZANIE LINII POLUDNIKA Trzeba na to zwrocic wieksza uwagę, jeżeli mamy słupek i talerze, gdzie wszystko jest juz polaczone na sztywno i nie bardzo jest miejsce na jakikolwiek ruch. Sam montaż daje nam trochę swobody (ruch w azymucie). Jeżeli mamy dodatkowo na przykład fasolkowe otworki na talerzach, to już w ogóle bajka i można sobie na północ na oko ustawić. Sa i inne metody konstrukcji słupków, gdzie mamy taką swobodę. W przypadku mojego słupka, poczatkowo wydawało mi się, że takiego luzy wiele nie mam (talerze przyspawane na sztywno i zwykłe okrągłe otworki), ale ostatecznie okazało się, że i tak mogłem postawić montaż, wyregulować, ustawić na polarną, odznaczyć i dopiero spawać. O tym powiem później. Póki, co jesteśmy na etapie, kiedy myslalem, że linia poludnika musi byc wyznaczona raczej doklanie. Spędziłem nad tym trochę czasu. Nie, dlatego, ze jest to skomplikowane, ale dlatego, ze chciałem mieć to wyznaczone naprawdę idealnie. Poza tym, pomagala mi corka, wiec calosc zmienila sie w taki nieco rodzinno-zabawowy projekt. Metoda 1 - cien i poludnie lokalne Trzeba odczekać na południe lokalne (górowanie Słońca) i odznaczyć cień rzucany przez jakiś długi obiekt. Czas górowania Słońca dla danej lokalizacji można znaleźć w Internecie. Są tez aplikacje na telefon, które automatycznie pobierają położenie geograficzne i po prostu podają odpowiednią godzinę. Jeżeli będziecie szukać w Internecie, potrzebna jest długość geograficzna oraz strefa czasowa. Idealnie chciałem miec "kawałek" cienia po każdej stronie mojej dziury, aby później łatwo byłoby mi przeciągnąć sznurek nad dziura. Dziura była niemała wiec potrzebowałem czegoś długiego tak, aby rzuciło mi długi cień. Wziąłem wiec długa rurkę, przywiązałem do niej sznurek, na końcu sznurka zawiesiłem cos ciężkiego (młotek w moim przypadku), zainstalowałem to na wierzy zrobionej z drabiny i poczekałem na lokalne południe. Dziala to zasadniczo jak należy, ale przekombinowane to wszystko i chyba nie warto. Gdyby jednak ktos sie uparl i chcial to zrobic w ten sposob, kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę: Trzeba zrobic pomiar o odpowiedniej godzinie. I jeżeli chcemy miec to zrobione dokładnie nie ma aż tak wiele czasu (naprawdę widac jak cien sie szybko przesuwa). Mogą jednak wtedy wyjsc chmury, może się zrobic wietrznie, mozemy akurat byc w pracy etc. Wiec operacje trzeba wtedy powtorzyc. Cien jest szerszy i coraz bardziej rozmyty (trudno wyznaczyc srodek) im dalej od sznurka. Jakos w trakcie teoretyzowania o tej metodzie sie o tym nie mysli, w praktyce jednak odgrywa to swoją role. Na zdjeciu, ktore zamieszczam widac jak sie taki cien ?rozmywa? na stosunkowo niewielkiej odległosci. Dodatkowo, fakt, że cien pada na trawe na pewno nie pomaga. Wrecz przeciwnie - jeszcze bardziej utrudnia to odnalezienie cienia i wyznaczenie jego srodka. Pomaga tu nieco rozlozenie na trawie gladkiego papieru. Wiatr (nawet niewielki) sprawia, ze sznurek jest w ciaglym ruchu co straszliwie utrudnia pomiary Ogólnie metoda dziala, ale (w moim wykonaniu) nie dala mi poczucia, ze mam poludnik wyznaczony super precyzyjnie. Wyszlo tak ?mniej wiecej?. Na potrzeby slupka smiało by wystarczyło, ale gdybym miał robic to po raz kolejny dalbym sobie spokoj z takim podejsciem. Ponizej zdjecie sznurka przeciagnietego na linii polnoc-poludnie (wyznaczonej opisana metoda) i odpowiednio zorientowany talez. W innej (szybszej) wersji tej metody, mozna postawic krotka poziomice pionowo na dolnym talerzu w trakcie instalacji. I w momencie gorowania obracac talez (z poziomica), tak aby srodek cienia pokrywal sie z naszym ponktem POLNOC na talezu. Dziala, jest to teoretycznie szybka metoda, ale znowu ograniczeni jestesmy czasem. Bo trzeba by to zrobic w trakcie instalacji. Raz, ze mamy wiec okreslony przedzial czasowy (krotki), dwa, ze moga np. pojawic sie chmury. A beton twardnieje ...... Ogolnie nie polecam wiec, podaje raczej jako ciekawostke. Metoda 2 - kompas Wydaje mi sie, ze smialo zadziala o ile wprowadzimy korekte na deklinacje magnetyczna. Ja odczytalem wielkosc deklinacji z aplikacji na telefonie, ustawilem odpowiednio kompas (taki turystyczny, ze sredniej polki powiedzmy) z jednej strony dziury wbilem duzy gwozdz, przymocowalem do niego sznurek, po drugiej stronie dziury ulozylem kompas tak, aby sznurek byl pod kompasem i poruszajac kompasem i sznurkiem jednoczesnie ustawilem tak, aby igla wskazywala polnoc, a sznurek pod kompasem byl do niej rownolegly. Praktyczny problem jest taki, ze igla jest bardzo krotka, a sznurek dlugi i ta "rownoleglosc" moze byc dyskusyjna. W moim przypadku nie pokrylo mi sie to idealnie z tym co wyznaczylem przy pomocy sznurka i cienia i nie wiem nawet ktora metoda byla mniej precyzyjna. W kazdym razie roznica nie byla tyle duza, abym musial martwic sie o to, ze linia polnocy nie jest wyznaczona poprawnie. Wrecz przeciwnie, bylo dostatecznie blisko, abym sie upewnil, ze wyznaczone jest dobrze. Wydaje mi sie, ze przykladajac sie nieco do calej procedury mozna smialo sobie slupek przy pomocy kompasu ustawic. Metoda 3 - czy jak ja to ostatecznie zrobilem i co najbardziej polecam Pomimo moich poczatkowych obaw okazalo sie, ze wcale nie musze polnocy wyznaczyc bardzo precyzyjnie i moje pomiary przy pomocy sznurka i mlotka (sprawiajace mojej corce mnostwo uciechy) nie byly wcale konieczne. Po prostu razem ze znajomym wpadlismy na pomysl jak ostatecznie zespawac slupek, ale juz PO ustawieniu wszystkiego (montazu). Do rury stalowej przyspawalismy dolny talerz na stale. Przewiercilismy w jego srodku otwor i taki sam w gornym talezu. Nastepnie przez te otwory wsunelismy nagwintowany pret stalowy i zacisnelismy wszystko przy pomocy nakretek. Teraz, kiedy sobie dolny talez przykrecilem do mojej betonowej podstawy i poluzowalem nakretke na stalowym precie (przy mniejszym, gornym talezu) dalo mi to mozliwosc obrotu gornego taleza. Tak wiec zainstalowalem sobie wszystko tak jak trzeba, przykrecilem montaz, ustawilem idealnie na polarna (metoda dryfu) i kiedy wszystko bylo juz tak jak chcialem skrecilem wszystko (dokrecilem gorna nakretke) i na wszelki wypadek zaznaczylem markerem polozenie talerza. Pozniej pozostalo tylko przyspawac ten gorny talez w takiej pozycji i pozbyc sie (wyciagnac) preta w srodku rury. Zdecydowanie polecam te metode (w dowolnej wersji, chodzi o to, aby niekoniecznie wszystko bylo od razu "na sztywno"). Mniej stresu po prostu. Swoja droga z tym stresem tez nie ma co przesadzac, bo montaz daje nieco swobody w azymucie, wiec nawet jak orientacja slupka na lini polnoc-poludnie nie jest idealnia to tez bedzie dobrze. Chociaz calkowicie bezstresowego podejscia tez nie polecam, bo jednak w miare (i kluczowe jest tu zdefiniowanie tego "w miare") precyzyjnie to musi byc. Przygotowanie i uzycie zaprawy Uzylem taki gotowy ?mix? cementowy. Trzeba bylo tylko dolac wody, dobrze rozmieszac i bylo gotowe. Za porada znajomego, ktory ma nieco doswiadczenia z betonem, dosypalem troche cementu portlandzkiego (nie pamietam jednak ile dosypywalem na worek) do kazdej porcji mieszanki. Moje stanowisko pracy wygladalo tak: Byl to moj pierwszy raz jezeli idzie o samodzielne mieszanie cementu. Zaskoczylo mnie to, ze konsystencja byla raczej zwarta i gesta. W swojej naiwnosci oczekiwalem czegos co bedzie sie raczej ?lalo?, moze niekoniecznie tak jak woda, ale powiedzmy jak budyn. Ostatecznie jednak masa byla dosyc gesta (w porownaniu do moich wyobrazen). I twardniala tez szybciej niz sie spodziewalem. Po czesci pewnie dlatego, ze goraco tego dnia bylo straszliwie (chociaz zaczalem bardzo wczesnie rano). Oto moja dziura i tuba czekajaca na pierwsza porcje zaprawy: A tutaj juz pod koniec, kiedy tuba jest juz prawie calkowicie obsypana ziemia, prawie wypelniona zaprawa i kolejnym krokiem bedzie instalowanie stalowych, gwintowanych pretow do mocowania slupka. No i wreszcie wszystko na swoim miejscu, pozostaje czekac Slupek stoi juz ze dwa lata i poki co nie mam powodow, aby sie skarzyc. Wydaje sie spelniac swoja role. Strasznie ulatwil mi zycie. Kolejnym krokiem bylo potraktowanie calego setupy (teleskop, kamera, astrohub, grzalki etc) jako jednej calosci. Czyli mialem to razem skrecone ze soba i w zasadzie nie rozkrecalem tego. Tak sobie czekalo na sesje. Przed sesja pozostawalo po prostu wziac calosc, przymocowac do montazu (mialem oznaczone punktu na dovetailu, wiec wystarczylo wsunac w siodelko, dokrecic sruby), podlaczyc kabelki (zasilabnie i usb do astrohuba) i ... juz. Czas przygotowania do sesji skrocilem sobie naprawde znaczaco. CO ZROBILBYM INACZEJ? zagiete bolce. Sporo sie o tym czyta. Ludziska polecaja, aby bolce/sruby idace "w beton" byly zagiete. Ja tego nie zrobilem. Nie mam dowodu (poki co) na to, ze na pewno cos z tym jest nie tak. Wszystko zdaje sie byc w porzadku, ale gdybym robil to jeszcze raz to na pewno bym je zagial. Tak dla spokoju sumienia uzylbym tuby o wiekszej srednicy. Juz kilka osob mi mowilo, ze nie ma potrzeby przesadzac, i ze przeciez elektrowni wiatrowej na podworku nie stawiam, wiec z betonem tez nie musze przesdzac, ale czulbym sie pewniej gdybym Pozdrawiam, Marcin
  14. No Marcin wlasnie wstal ...poczytal ... i ma zagwozdkę Super, ze moj pawilon obserwacyjny typu harvardzkiego (strasznie fajne to okreslenie) sie podoba. W kazdym razie wizualnie - jak tam jest z uzytecznoscia to dopiero zobacze. Przyznam, ze nawet mi wyszlo. Jak juz pisalem - idealnie nie jest, ale z wiekiem lecze sie z idealizmu i bardziej sklonny jestem do kompromisow. Co w sumie tylko na dobre mi wychodzi. @Lukasz Budowe Twojej szopki sledzilem bardzo uwaznie (nie tylko zreszta Twojej, od dluzszego juz czasu starannie czytam wszystkie posty zwiazane z pawilonami obserwacyjnymi). I jak juz wspomnialem pewne pomysly nawet podkradlem. Jak mozna wywnioskowac, ze zdjec moj pawilon obserwacyjny typu harwardzkiego (super jest ta nazwa) stoi tak prawie na srodku dzialki. W oczach sasiadow jestem chyba pierwszym mieszkancem prowincji, ktory sobie szope na srodku dzialki wybudowal. Moja zona nawet zaproponowala jako nazwe "weird thing in the middle of the backyard" (dziwne cos na srodku dzialki). Z zalozenie wiec musialo to byc ... sympatyczne. Corka najbardziej lubi otwierane okna, bo uzywa ich do bawienia sie w sklep. Budka moja, zanim wiec oficjalnie stala sie pawilonem obserwacyjnym, byla punktem handlowym, w ktorym mozna bylo nabyc .... w zasadzie wszystko Masz racje, ta drewniana konstrukcja to dla dzieciakow i tez sam robilem. Nie skonczylem tego jeszcze. Pewnie na zdjeciach gdzies to widac, ze przykryte to kocem bylo zamiast jakims fikusnym daszkiem. Kiedys tam pewnie skoncze. Mam nadzieje, ze zanim corka dorosnie. @Esku1RES No z tymi dzielami sztuki to bym nie przesadzal. Szopa to w sumie szopa, tyle, ze moja nieco pokolorowana @Jacek Taaa..... Pojemniki z zywica, co bym jeszcze wdepnal Jakis spray kupie zapachowy i ... po nowoczesnemu bedzie. Biorac pod uwage, ze u mnie sie czasami skunksy kreca sporo tego sprayu moge potrzebowac. Ksiazka Fielera swoja droga - przewysmienita. Czytalem jako dzieciak i do tej pory pamietam to poczucie ... dziczy i przygody. Swoja droga dostalem juz zapytania dotyczace budowy szopki dla kogos. I nawet o tym przez chwile myslalem ... Bardzo mnie korci, aby jakas inna, bardziej zmyslna konstrukcje dachu poprobowac. No i zmierzyc sie z czyms wiekszym. Pomysl z naszywka FA na wejsciu (czy gdzie tam by pasowalo) bardzo mi sie podoba. Dziwne, ze sam na to nie wpadlem. Naszywka jest, lezy sobie w szufladzie, byc moze los chce, aby czas lezenia sie skonczyl Bede mial to na pewno na uwadze Konkurs na nazwę ....... hmmmm..... tu zasadniczo problemu nie widze, nawet chetnie bym skorzystal, z grupowej madrosci forumowiczow. Moja niepewnosc wzbudzaja jednak propozycje Jacka: "a zwycięzca będzie zaproszony na szampana otwartościowo-chrzcącego (koszty podróży zwraca właściciel)". Od razy mozna by sie zastanawiac: wlasciciela czego konkretnie Jacek mial na mysli? Podejrzewam jednak, ze w swojej przebieglosci Jacek musial miec albo wlasciciela samolotu albo mnie na mysli i, jezeli to ostatnie, to przyznam, ze stawia mnie to w nieco niezrecznej sytuacji. No bo jak to - zaprosic tylko jednego z tak szacownego forum ..... to reszcie bedzie przykro Nie wspominajac o tym, ze nawet dla mnie byloby to tak jak tylko posmakowac jakies wysmienite ciasto i nie miec mozliwosci nacieszenia sie caloscia. No nie moglbym ....no po prostu nie moglbym ..... Pozastanie mi chyba szampana nakupic i jakis zlot zorganizowac tu u siebie Do przemyslenia ... do przemyslenia .... W miedzyczasie pomysle nad jakas nagroda, ktora mozna by przeszmuglowac do Was, co by i zwyciezca i cala reszta mogla sie nacieszyc. Jezeli przyjdzie mi cos sensownego do glowy to na pewno sie w sprawie konkursu przypomne. Poki co dziekuje wszystkim i jak zwykle pozdrawiam, Marcin
  15. Witam, No i stalo sie - dolaczylem do grona posiadaczy wlasnego, przydomowego, obserwatorium. Czeka mnie jeszcze troche prac wykonczeniowych oraz instalacja sprzetu, ale sama "budka" juz stoi i wydaje mi sie, ze nadaje sie do pokazania. Oto i ona wraz z dumnym wlascicielem Nasze forum (oraz, w nieco mniejszym stopniu, forum sasiednie) bylo i jest dla mnie nieustajacym zrodlem inspiracji i skorzystalem bardzo duzo czytajac Wasze watki i okazjonalnie zadajac pytania. Mam nadzieje, ze opis moich przygod z budowa mojego obserwatorium takze sie komus przyda. Wstep: Tak sie sklada, ze mieszkam w kraju, w ktorym (niestety dla mnie, bo ciezko mi bylo sie przestawic) do systemu metrycznego podchodzi sie jak do jeza i wszystko jest w calach. W zwiazku z tym, moje wymiary (jezeli bede jakies podawal) nie beda mialy bezposredniego przelozenia na to co jest dostepne w sklepach w Polsce. Sa jednak w miare latwo przeliczalne i jezeli ktos sie uprze to z latwoscia sobie poradzi. Kilka uwag natury ogolnej czyli "lekcje zycia", o ktorych przypomnialem sobie budujac moja "budke" (oraz konczac kilka innych przydomowych projektow). Uwaga - beda banaly !!! Wydaje mi sie jednak, ze warte przypomnienia: Nie bedzie idealnie. Najlepsze jest jednak to , ze nie musi byc idealnie, aby ostatecznie bylo i tak ladnie. Ponizej przyklad takiego braku idealu Poczatkowo ne bylo tam tych naciec. O pewnych rzeczach jednak nie pomyslalem i okazalo sie, ze nie bylem w stanie otworzyc dachu - zawadzal o deski, na ktorych stoja kolka. Latwo sobie wyobrazic moje zaskoczenie. Idealnie wiec nie jest, ale .. ostatecznie i tak nie wyglada zle, a wiele osob, ktore znam mysli nawet, ze tak wlasnie mialo byc. Nie ma sily - popelnicie bledy (jak ten opisany powyzej) . Nie wiem, moze to tylko ja, ale przy kazdej budowie bledow popelnilem sporo. Od zle docietego drewna (czasami latwo bylo naprawic docinajac po prostu nowy kawalek, innym razem zdarzalo mi sie zmieniac cala reszte, aby pasowala do tej blednie docietej), a to w pospiechu wyciety za duzy otwor lub koleczka odbojnikowe niekoniecznie idealnie rowno zainstalowane. Wspomnialem juz jednak, ze wszystkie bledy da sie naprawic, w dodatku w taki sposob, ze niewprawione oko w ogole nie rozpozna, ze jest inaczej niz mialo byc. Na bledy trzeba byc przygotowanym, ale na pewno nie trzeba sie ich bac (no ... z takimi radami to nic tylko pozostaje mi zostac "couchem"). Pierwszy lepszy przyklad z cyklu "co ja do cholery sobie myslalem". Moja wizja obserwatorium, a dokladniej systemu otwierania dachu zakladala, ze dach bedzie sobie jezdzil na dwoch deskach o grubosci 1.5 cala (3.8 cm) kazda. Dach, myslalem sobie, niewielki - nie ma co kombinowac. Poczatkowo mialo to wygladac tak jak na zdjeciu ponizej, z tym, ze bylaby tam (w miejscu poziomicy) jeszcze jedna deska podobnej grubosci jak ta, ktora tam widac. No i oczywiscie slupki wpierajace to wszystko na koncu (co by sobie nikt nie pomyslal, ze planowalem dach wiszacy sobie w powietrzu) Moze by to i dalo rade, jednak jeszcze zanim polozylem na dachu dachowke (ktora sporo do wagi dachu dodala) juz wiedzialem, ze nie lubie swojego rozwiazania (podejrzanie latwo bylo mi ten moj wymysl inzynieryjny ugiac) i ze bede chcial to wszystki jakos wzmocnic. Co tez zrobilem i ostatecznie wyglada to tak jak na zdjeciu ponizej. Dodalem jeszcze jedna deske obrocona o 90 stopni, wiszaca na scianie obserwatorium oraz na kolumience wspierajacej z drugiej strony. Jest o wiele bardziej solidnie. Szybciej i latwiej byloby oczywiscie, gdybym od razy tak to zaplanowal. Bedzie to troche kosztowalo. Oczywiscie mozna zrobic taniej lub drozej, ale niezaleznie od wyboru trzeba sie przygotowac na wydatki. Powiedzialbym nawet, ze na wieksze niz sie poczatkowo planowalo. Jest spora szansa na to, ze dacie rade. Zasadniczo nie mam doswiadczenia budowlanego (uczciwie musze jednak przyznac, ze narzedzi sie nie boje i potrafie ich w miare swobodnie uzywac). Na co dzien pracuje z bazami danych, liczbami oraz danymi ksiegowymi. Latwo wiec nie bylo, ale budka stoi. Warto. Nawet bez instalowania sprzetu, satysfakcja jaka mam widzac budke, ktora sam zbudowalem jest ogromna. Moje zalozenia i ograniczenia: Obserwatorium nie musialo i nawet nie powinno byc duze. Jest tylko kilka metrow od domu, nie planuje spedzac w nim wiele czasu. Planowalem je zrobic nawet mniejsze, ale ostatecznie zdecydowalem, ze chce jednak miec dosc miejsca, aby wygodnie dalo sie pracowac takze z moim refraktorem 120mm (na co dzien uzywam malego 71mm refraktorka i przyznam, ze w swojej naiwnosci poczatkowo planowalem obserwatorium tylko pod ten maly teleskopik. Dobrze, ze zmienilem zdanie). Oczywiscie chcialem sie takze do srodka jakos w miare komfortowo zmiescic (a postura moja zbliza sie to postury srednich rozmiarow misia), aby w razie potrzeby cos tam poustawiac, naprawic etc. No i od biedy kimnac sie troche jak zona z domu przepedzi Moja budka stoi prawie w centrum ogrodka (ograniczony bylem drzewami, lampa uliczna, od ktorej chcialem uciec jak tylko sie dalo), musiala komponowac sie z szopka, ktora juz w kacie podworka stoi oraz musiala byc jakos tam ladna. Wydaje mi sie, ze ostatecznie mi sie udalo bo zona wydaje sie byc zadowolona. Z racji tego, ze budka i tak nieco juz zawala, postanowilem tak calosc zorientowac, aby dach nie rozsuwal sie w strone wolnej czesci ogrodka lub w strone domu, tylko rozsuwal sie tak, aby za wiele nie zawalac (a i nieba nie zaslaniac). Nie jest to ulozenie optymalne i biorac takze pod uwage ze obserwatorium jest niezbyt wysokie (wspomnialem juz, ze calosc musiala spelniac pewne kryteria estetyczne) teleskop bedzie musial byc parkowany w pozycji poziomej. OTA poziomo do podlogi w kierunku polnocnym, os z przeciwagami takze poziomo w kierunku wschod zachod. To znaczy smialo dalby sie zaparkowac w klasycznej pozycji "home", ale nie da sie wtedy dachu otworzyc/zamknac. Nie wiem wiec czy nie lepiej parkowac "w poziom" W sumie nie powinien to byc zaden problem, ale zobaczymy co czas przyniesie i jak to w praniu wyjdzie. Chcialem, aby obserwatorium bylo tak niskie jak to tylko mozliwe, pozwalajac mi jednak zmiescic sie w drzwi, bez koniecznosci wchodzenia na czworakach. Drzwi sa po stronie wschodniej i im wyzsze tym wiecej nieba by mi zabieraly. Ostateczne wymiary to efekt jakiegos tam kompromisu. Budujac np. zwykla szopke, wszystkie sciany mialyby te sama wysokosc. Chcac jednak, aby moje obserwatorium nie bylo zbyt wysokie postanowilem obnizyc na ile sie dalo boczne sciany. Jezeli bym tego nie zrobil to same kolka na ktorych stoi dach, podwyzszyly by calosc o 4 cale (jakies 10 cm), poziome belki przymocowane do kolek i wspierajace dach to kolejne 3 cale (8cm) - za wysokie by to wszystko bylo. Ostatecznie wiec moje sciany sa o wiele krotsze niz przod i tyl obserwatorium. Przod z kolej (poniewaz mam tam drzwi i nie chce "na czworaka" jest takze nieco wyzszy niz tylna sciana. Wygladaja to mniej wiecej tak: Jako ciekawostke dodam, ze wysokosc scian (i drzwi) zmienialem dwa razy (obnizalem), co kazdorazowo wiazalo sie z ich rozmontowaniem, przycieciem i ponownym zlozeniem do kupy. Pomimo bowiem, ze zachecam do posiadania jakiegos wstepnego projektu, trzeba pamietac, ze plan planem, a wygladac to ostatecznie jakos musi. Na papierze wszystko wygladalo ladnie, ale jak tylko to poskladalem - nie pasowalo mi wizualnie i tyle. Kilka luznych uwag Przyznam , ze posiadanie projektu wykonanego wczesniej na pewno by pomoglo. Latwiej chyba byloby wylapac rozne potencjalne bledy. Zaczalem nawet cos tam projektowac w Fusion 360. Problem jednak byl taki, ze nie robie tego na co dzien i musialbym sporo sie nauczyc zanim narzedzie to staloby sie naprawde pomocne. Dalem wiec sobie spokoj i wszystko robilem tak troche na "zywiol". Projektujac, mierzac i docinajac wszystko w miare postepu prac. Glowny problem jaki zauwazylem w takim podejsciu to spora ilosc czasu jaka zajelo mi "kombinowanie". Zamiast szybko zajrzec do planu i odczytac wymiar, trzeba kazdorazowo myslec o tym jaki jest nastepny krok, jaki powinien byc wymiar i jak to bedzie "gralo" z tym co chce zrobic pozniej. Ilosc popelnionych bledow takze wzrasta lawinowo. Wiadomo jednak, ze uczymy sie na bledach, wiec doswiadczenie zdobyte przy takim podejsciu - bezcenne Budka jest nieco niestandandardowa jesli idzie o wymiary wiec wszystko (okna, ramy okienne, drzwi etc.) robilem samemu pod wymiar. W ramach oszczednosci wszystkie listwy wykonczeniowe (te zolte na zewnatrz) sa ciete z wiekszych kawalkow drewna (najczesciej 2x4 lub 2x6 cala), szlifowane i malowane. Dalo mi to spora elastycznosc i przynioslo sporo oszczednosci, ale i pracy i czasu z tym sporo wiecej. No i bledy .... Poniewaz jednak, jak juz wiemy, uczymy sie na bledach ... Moja budka ma wymiary (mniej wiecej, przeliczam ze stop) 1,7 x 1,7 m i wysoka jest na ok. 2m. Nie bede sie specjalnie rozwodzil nad tym jak i z czego wykonana, wszystko powinno byc widoczne na zdjeciach, Gdyby cos nie bylo prosze pytac. Wielkiej filozofii w tym nie ma. Do budki podciagnalem (w ziemi) prad oraz dwa kable Ethernet. Jeden podlaczony do routera POE (czyli jest na nim zasilanie np. dla kamery all sky), drugi zwyczajny Internet. Kabel z zasilaniem leci do gniazdka w srodku oraz do zasilacza (pomysl na zasilacz ukradlem od Lukasza). Zasilacz siedzi sobie w niewielkiej metalowej skrzynce. Ciasno w niej troche (choc bez przesady), ale wydaje mi sie, ze ustawiajac to raz nie powinienem miec potrzeby gmerac w niej zbyt czesto. W domu mam wylacznik calosci, ktory umozliwia mi calkowite odciecie zasilania do budki. Jezeli chodzi o rozsuwany dach to poczatkowo caly czas myslalem o zastosowaniu odwroconego katownika oraz kolek z ?rowkiem?.Wydaje mi sie, ze jest to o wiele bardziej bezproblemowe rozwiazanie. Biorac jednak pod uwage, ze obserwatorium jest male i rozwiazanie z odwroconym katownikiem wiazaloby sie dla mnie z dodatkowymi trudnosciami (spawanie na przyklad) ostatecznie stanelo na zwyklych kolkach (3 cale) oraz mniejszych kolkach pelniacych role odbojnikow. I tu inspirowalem sie postami kilku kolegow z tego forum. Ostatecznie wszystko chodzi jak trzeba, dach rozsuwa sie bezproblemowo. Bylo dla mnie jakims tam wyzwaniem rowne zainstalowanie kolek, oraz odbojnikow. Jeden z nich zainstalowalem nieco zbyt daleko od krawedzi i dach ma nieco luzy, co przejawia sie tym, ze metal na kolku czasami ociera o aluminiowy katownik, ale poza tym, ze mnie to wnerwia (nie tak mialo byc) nie wydaje mi sie, aby bylo jakimkolwiek problemem. Dach, po zamknieciu trzyma sie w miejscu przy pomocy takich ?klamerek?, Dwie z przodu i dwie z tylu. Dodatkowo, planujac dach pomyslalem o tym, aby dodac jeszcze takie stalowe uchwyty, ktore zabezpieczac beda dach przez caly czas. Poki co jednak nie zrobilem tego jeszcze, ale powinno to wygladac jakos tak jak na zdjeciu (dorysowalem, powinno byc w miare jasne o co mi chodzi). Mysle jeszcze jak zabezpieczyc dach przed przypadkowym przesunieciem w trakcie sesji. Na dachu mam zwykla dachowke bitumicza (tak to chyba sie u nas bedzie nazywac - takie asfaltowe "cos"). Wstepnie planowalem dac jakas bajerancka dachowke metalowa (nawet udalo mi sie cos ladnego znalezc), ale ostatecznie koszty zadecydowaly. Przyznam takze, ze chcialem, aby dach nieco tam wazyl. Moze bez przesady, ale zawsze to jakies dodatkowe zabezpieczenie przed sfrunieciem dachu. Tak w kazdym razie kombinowalem. Szpare w podlodze przy slupku zabezpieczylem gumowym dywanikiem, ktory kupilem w lokalnym sklepie. Potrzymalem go troche w zamrazalniku i nie wydaje sie kruszyc lub lamac. Mam zamiar uzyc ten sam material do zabezpieczenia (od pogody) pozostalych otworow. Sciany to po prostu cos co u mnie nazywa sie "smart panel". Nie wiem pod jaka nazwa sprzedaje sie to w Polsce. Jest to swego rodzaju plyta scienna, ktora sie po prostu instaluje i juz. Jest juz jakos od wody zabezpieczona, nie trzeba niczym dodatkowo zabezpieczac, mozna pomalowac ewentualnie, chociaz ja nie malowalem. Zdjecia powinny wyjasnic wszystko Dodatkowe zdjecia: Tyle. Nastepny krok to instalacja sprzetu, testowanie i ostatecznie (mam nadzieje) duzo radosci z wlasnego obserwatorium. Planuje zamiescic jeszcze jeden opisowy post w tym watku (jak tylko znajdze chwile czasu). Nie tak dawno temu, jako pierwszy krok ku ulatwieniu sobie zycia, zainstalowalem sobie slupek w ogrodzie. Mysle, ze chcialbym opisac takze moje zmagania z tamtym projektem. Tez byl bardzo ciekawy. No i kto wie, moze kogos zainspiruje i komus sie przyda. Pozdrawiam, Marcin
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)