Niestety weszła taka głupia polityka, że zanim się dostanie etat należy właśnie wyjeżdżać na post-doca (udaje się czasem zostać na macierzystej uczelni, ale rzadko są otwierane przyjęcia na nowe stanowiska). Uczelnia chętniej przyjmuje osoby po wyjazadach, ponieważ niby te osoby nawiązały współprace z innymi, zdobyły doświadczenie itp. Są też możliwości grantów. Jest grant, który pozwala na zatrudnienie na uczelni po doktoracie (w innym województwie, niestety nie można z nim zostać na macierzystej). Dostaje się taki grant i tak naprawdę sam się opłacasz:)
Jeżeli chodzi o finanse, na doktoracie dostaje się tzw. stypendia. Ostatnio u mnie na uczelni były fajne podwyżki, więc kwota całkiem niezła:) Oprócz tego, za najlepsze osiągnięcia na roku (publikacje, konferencje), można dostać dodatek do stypendium (to się zmienia, ale kwota ok. 600 zł). I są granty. Na doktoracie, np. Preludium. Niestety obcięli tutaj kasę strasznie. Kiedyś można było z Preludium dostawać 3000 zł miesięcznie, teraz to niestety 1000 (chyba, że coś ostatnio się zmieniło, ale nie podążałam akurat za Preludium).
Jestem po UJ. Jeżeli chodzi o poziom. Trzeba uczciwie przyznać, że uczelnie potrzebują zmian (i tutaj zakładam, że wszystkie w Polsce). Dużo fizyki i matematyki. Czasem doskwiera brak astronomii, bo chciałoby się dużo więcej:) Niektóre przedmioty można byłoby zlikwidować, bo są bezsensowne, ale cóż, taki program. Grunt, żeby znaleźć swoją ulubioną działkę, a potem samemu się już dokształcasz i naprawdę studiujesz:)
Program się często zmienia, więc jeśli są osoby, które zdecydują się na te studia, śmiało zapraszam do dyskusji. Doradzę jakie przedmioty warto brać, bo niestety niektóre kursy są "małe", a potem doskwiera brak umiejętności, które były tylko na kursie "dużym". Bo są często do wyboru te małe i duże kursy.