Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Łabędź' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 9 wyników

  1. Chciałem wam pokazać jajko Łabędzia- mgławicę planetarną MWP 1, zwaną mgławicą Matuzalema. Obiekt, niestety, bardzo rzadko fotografowany (na AB jest ze 12 zdjęć…). W prawym dolnym rogu znajduje się także mgławica planetarna Alv 1. Jest tam przypadkiem, ponieważ nie sądziłem, że mój FOV pozwoli na rozsądne zmieszczenie obydwu w dobrze zaplanowanym kadrze. Kadrowałem więc i ustawiałem rotację na ślepo, po asteryzmach, ponieważ praktycznie nie ma śladu mgławicy na subach 300 s, starając się umieścić MWP 1 w centrum. Stakując materiał z pierwszej (z wielu) nocy okazało się, iż Alv 1 zmieścił się w rogu. Kadr wyszedł więc dziwaczny, ale nie mogę wyciąć tej uroczej kulki. Chciałem podziękować @zombi za zwrócenie uwagi na pewne oczywiste błędy, które popełniłem, ale kompletnie ich nie zauważałem. Starałem się je poprawić, w miarę możliwości. Zachęcam do brania bezpośrednich uwag na serio, ponieważ dobrze motywują- jeszcze tego samego wieczoru wyleciałem łapać materiał na gwiazdy RGB w przerwach między chmurami. Fotka: OIII: Ha: Czasy Materiał zbierany od lipca do sierpnia 2023 z mojego podwórka w Górach Świętokrzyskich w ilości 44 g 47 min, w tym: OIII: 213x300s – 17g 45min. Ha: 313x300s – 26g 5 min. RGB: 38x30s na każdy kanał. Sprzęt: Teleskop: SkyWatcher Maksutov-Newtonian MN190, 190/1000 mm Kamera: ASI1600MMP, Filtry: Antlia Ha 3nm, Antlia OIII 3nm, Montaż: SkyWatcher EQ6PRO Guider: SvBony 240mm, ASI120MM mini, Akcesoria: ZWO EFW, ZWO EAF, ASIAir V1 WORKFLOW Tym razem składane zupełnie inaczej niż wszystkie moje poprzednie zdjęcia HO. Bez użycia Gradient Map w PS. Kolory składane w PIX, wydzielona luminancja. Byłem ciekaw jak wyjdzie. W sumie, wyszło podobnie. Kolorystycznie, bez specjalnych intencji, wyszło podobnie jak moje zeszłoroczne WR134. Powiedzmy, że pasuje- też w Łabędziu :-) Pixinsight 1. DynamicCrop, 2. DynamicBackgroundExtraction, 3. BlurXterminator (ustawienie 0.45, wyłącznie OIII), 4. StarXterminator, Rozdzieliłem pliki przeznaczone na kolor i L. LUM: 1. NoiseXterminator, delikatnie, 2. Połączenie Ha i OIII w Pixelmath (a*OIII + (1-a)*Ha), „a” dobierane na oko, 3. GeneralizedHyperbolicStretch. RGB: 1. NoiseXterminator, solidna dawka, 2. Zmontowanie dwóch różnych wariantów kolorystycznych w PixelMath i pomieszanie ich do smaku. 3. Rozciągnięcie Ha i OIII za pomocą HistogramTransformation z ustawieniami jak w STF, LRGB: 1. LRGBCombination, suwaki „Lightness” i „Saturation” odpowiednio dostosowane, 2. Praca nad kolorami, kontrastem, zarówno w Pixie jak i w PS, z zastosowaniem różnych masek. Gwiazdki: 1. DC, DBE, BX (tylko korekta, bez zmniejszania), 2. SpectrophotometricColorCalibration, 3. StarXterminator z opcją „unscreen stars”, 4. Podbicie nasycenia i drobne korekty w PS. 5. Dodanie gwiazdek w Pixie poprzez skrypt ScreenStars. Resize 85%, zapis jako PNG. O OBIEKTACH Niestety, w literaturze nie ma wiele ani o MWP 1 ani Alv 1. MWP 1 została odkryta w latach 90 XX wieku. Motch, Werner i Pakull badali źródła promieniowania X w Łabędziu. Okazało się, iż jedno z nich to centralna gwiazda MWP 1- gwiazda zmienna egzotycznego typu: GW Vir. Alves 1 to mgławica planetarna przypadkowo odkryta przez amatora-astronoma Filipe Alvesa, bodajże kilkanaście lat temu. Ładnie widać głęboko niebieską centralną gwiazdę na moim zdjęciu. Gwiazda centralna MWP1 – gwiazda typu GW Vir- RX J2117.1+3412. Nie jest to typowy biały karzeł, jakie zwykle się znajdują w centrach mgławic planetarnych. Na diagramie Hertzsprunga-Russella znajduje się gdzieś pomiędzy białymi karłami a gwiazdami na asymptotycznej gałęzi olbrzymów. Kiedyś, zapewne, ostygnie i stanie się białym karłem typu DO. Ich atmosfera składa się głównie z helu, węgla i tlenu. Te gwiazdy są absurdalnie gorące- temperatura powierzchni wynosi około 170 000 K (sic!) (https://arxiv.org/pdf/0709.0041.pdf). Dlatego emituje promieniowanie Roentgena. Dla porównania, powierzchnia Słońca- 5800K. To jednak nie jest szczególnie dziwne. Dziwna jest zmienność tej gwiazdy. W latach 80-tych dokładnie obserwowano inną gwiazdę GW Vir- PG 1159-035. Badacze zidentyfikowali ponad 100 różnych cykli drgań, o częstotliwościach od 300 do 1000 na sekundę. Nic dziwnego, że wykres wygląda tak: Źródło: Wikipedia. „GW” w nazwie typu gwiazdy jest akronimem „gravity waves” – nie tych fal grawitacyjnych, które przewidział Einstein (gravitational waves), lecz fal znanych z mechaniki cieczy. Za Wikipedią: „jest to fala utworzona przez siły wypornościowe i siłę grawitacji w stabilnie stratyfikowanym ośrodku lub na powierzchni dwóch warstw płynu o różnej gęstości”. Nasza atmosfera i oceany są pełne tych fal. Ta gwiazda również. Dzięki nim mamy takie widoki: Źródło: Internet :-) Więcej do poczytania na temat RX J2117.1+3412: https://arxiv.org/pdf/astro-ph/0610420.pdf https://www.aanda.org/articles/aa/abs/2021/01/aa39202-20/aa39202-20.html Powstanie i morfologia mgławicy MWP 1 Jest to mgławica bipolarna, tak jak popularna M27. Wyraźnie zdefiniowane są dwa, przeciwległe bieguny. Są to kierunki, w które centralna gwiazda wyrzuciła większość materiału- zewnętrznej powłoki, gdy zużyła całe paliwo w swym jądrze. Bipolarność może być spowodowana obecnością drugiej gwiazdy (układ podwójny) lub bardzo silnym polem magnetycznym. Niestety nie znalazłem żadnych wiarygodnych źródeł, które potwierdzają te mechanizmy w tym wypadku. Ta mgławica jest jedną z największych i najstarszych znanych nam. W zasadzie, jest zagadkowo stara, jak na PN, które zwykle są obserwowalne przez 10 – 20 tysięcy lat. Ta liczy sobie około 150 tysięcy lat- stąd nieoficjalna nazwa: Mgławica Matuzalema. Odpowiedzią na zagadkę jej niezwykłej długowieczności jest równie niezwykły cykl życia jej centralnej gwiazdy. Jak większość gwiazd wielkości zbliżonej do naszego Słońca, po fazie czerwonego olbrzyma i zużyciu paliwa wodorowego w jądrze, RX J2117.1+3412 odrzuciła swe zewnętrzne warstwy i powinna była stać się białym karłem, otoczonym „zwykłą” mgławicą planetarną. Jednakże, spektakularnie chociaż krótkotrwale, „narodziła się ponownie” na skutek zjawiska nazywanego very late helium thermal pulse (VLTP) lub late helium thermal pulse (LTP). W tym wypadku doszło prawdopodobnie do VLTP. Po odrzuceniu zewnętrznej powłoki doszło do zapłonu helu w zewnętrznych warstwach gwiazdy (nie w jądrze, złożonym z węgla i tlenu). Przez to prawie-bały karzeł stał się ponownie olbrzymem w rejonie AGB diagramu H-R. Ta faza trwała bardzo krótko- może 200 lat. Był to jednakże niezwykle energetyczny epizod- takie gwiazdy bardzo przypominają gwiazdy WR- wielkie, niezwykle gorące, z intensywnym wiatrem gwiazdowym. Prawdopodobnie ten kilkusetletni epizod wystarczył, aby dodać mgławicy MWP 1 ponad 100 tysięcy lat dodatkowego życia i powiększyć jej rozmiary daleko poza spodziewane dla „zwykłej” mgławicy planetarnej. ŹRÓDŁOWE PLIKI I KOMPLET MATERIAŁÓW DOSTĘPNE NA PW.
  2. Hej Dawno chciałem uwiecznić tę parkę, ale na wyjazdach pod ciemne niebo zawsze co innego wchodziło na priorytet, więc... postanowiłem że spróbuję z miasta. UWAGA - będzie kolorowo Albireo - gwiazda podwójna (wizualnie) w Łabędziu, kolorystyka opisywana jako ?topazowo żółty? i ?szafirowo niebieski?. Podobno jedna z atrakcyjniejszych parek do obserwacji - spoglądałem na nią własnym okiem i co tu dużo mówić - podoba się RGB: 12:12:12 x 60 sek bin 1 lum: sztuczna z RGB dark, bias, flat NEQ6 mod, TS APO 115/800 f/6.95, QHY9, oryginalna skala zdjęcia: 1,39"/px Wrzucam rozdzielczość + crop na centrum dla nie chcących błądzić
  3. usmażyłem w Zwardoniu kawałek Łabędzia przeprosiłem się z Pix'em 1st podejście do materiału z jednej z cudnych nocek na AstroWczasach2018 w Zwardoniu Canon 1100D IR MySelf Mod do tego 50 1.8 i SW Adventurer co mnie cieszy najbardziej widać veile
  4. Cześć. A dorzucę jeszcze zaległości Szkic wykonany na jesiennym Starparty w Wólce Biskiej. Ciekawy asteryzm zwany "Podkową". Co ciekawe przynajmniej dwa obiekty na niebie noszą tę nieformalną nazwę, a samych układów gwiazd przypominających podkowę na niebie jest mnóstwo. W bazie celestronowego NexStara tenże właśnie nosi nazwę "Horseshoe". Znajdziecie go w gwiazdozbiorze Łabędzia, mniej więcej w połowie drogi od Deneba do M39. Mimo mrowia gwiazd w tym rejonie nieba, obiekt trudno przegapić. Piękny w małym powiększeniu i widocznym otoczeniu gwiazdowym. SCT 5" + SWAN 20mm. Moja kątówka obraca obraz prawo-lewo, przy poprawnie zachowanej orientacji góra-dół.
  5. Małe wspomnienie z początków jesieni. Wtedy, wczesnym wieczorem jeszcze, gwiazdozbiór Łabędzia wisiał wysoko na niebie . Celem było naświetlenie gwiazdozbioru z 50mm ale z innym iso 800 tak aby zobaczyć jak się to sprawuje. Normalnie robię na 1600. Nie wystarczyło czasu na drugie iso ale pewnie powrócę do porównania kiedyś. Canon 6D, 50mm, ~1.5h
  6. Lecimy dalej z cieplejszymi klimatami. Mozaika gwiazdozbioru Łabędzia złożona z 6 fragmentów. Każdy fragment to kilkadziesiąt klatek po 120s. Robione Canonem 5D mkII + Canon 100mm f/2 (na f/4). Jeśli za bardzo pojechałem to mówcie, bo bardzo możliwe, że spędziłem zbyt wiele godzin nad tym. Chciałbym też niedługo dorzucić wersję opisaną. Jest to moja pierwsza taka mozaika więc nie wszystko jest dopracowane. Wersja mała: wersja większa:
  7. Zdjęcie z historią sięgającą pięknego sierpniowego dnia. Zaczęło się jeszcze przed południem sprawdzeniem prognoz . Meteo zapowiadało czyste niebo. Trzeba więc było zaplanować co można sfocić . Pierwsza myśl ? Łabędź, niezbyt oryginalnie ale to kwintesencja lata . Cel duży i dla 100 mm można kilka sesji zaplanować . Zacznę od ogona postanowiłem .Wszystko szło dobrze , niestety do czasu . W chwili podłączenia zasilania już wiedziałem że coś jest nie tak ,okazało się ,że 12 V podane do pilota montażu skutecznie zniweczyło plany na tę noc. Ale postanowiłem dokończyć tę noc w najbliższym czasie po naprawie pilota . Jak postanowiłem tak zrobiłem?.. tylko że z różnych powodów stało się to dopiero 2 listopada . Centrum kadru to obszar okolic gwiazd Deneb i Sadr z jedną z bardziej rozpoznawalnych mgławic czyli Ameryką NGC 7000. Canon 500D , obiektyw Canon 100 mm 2,8 / 3,5/ 35 X 180 sek, ISO 1600
  8. Letnia Droga Mleczna gotuje się od obfitości innych niż nasze słońc. Miejscami jakby kipi, hipnotyzuje i zwodzi zmysły w duszne, lipcowe noce. Mam to szczęście (jak długo jeszcze?) móc ją widzieć i to całkiem nieźle, już parę kilometrów poza domem. Powiedzieć, że najlepszym instrumentem do podziwiania jej piękna jest niczym nie fatygowane gołe oko, to nic nie powiedzieć. A powiedzieć, że może jednak jakaś lornetka, to? też nic nie powiedzieć a do tego jeszcze skłamać! Bo w jakim celu kupuje się kolejną, mniejszą, a przy tym prawie trzy razy droższą dwururkę? Po co ci człowieku 15x70 kiedy masz 20x80 a mógłbyś mieć już całkiem niezły teleskop? Odpowiedź na to pytanie kryje się pod osłoną nocy. Na przykład takiej nocy jak ta z 20/21 lipca. Czasami dobre rzeczy po prostu dzieją się same i łączą we wspaniały sposób, zaskakując człowieka, kiedy się tego nie spodziewa. Czasami po astro-zakupie, naprawdę panuje pogoda, zdarza się, że delegacje są odwoływane, bywa że następnego ranka można być niewyspanym, pracuje się w domu, a pierworodny wreszcie zasypia chyba najtwardszym snem niemowlęcia na tej planecie. To oznaczało, że mój limit szczęścia prawdopodobnie osiągnął już debet i trzeba było szybko planować. Otworzyłem zatem Pocket Sky Atlas na karcie z numerem 62 i poczuwszy znany i jakże lubiany mętlik w głowie wsiąkłem już na dobre. Co daje prawdziwe szanse a co tylko płonne nadzieje? Od czego zacząć? Kurczę, przydałyby się już jakieś filtry... I czy w ogóle jest sens zaprzątać sobie głowę tymi ciemnym mgławicami, co to, ponoć, nie są aż tak wymagające a za to bardzo wciągające? Do tego nowa lornetka i słodki ból głowy gwarantowany. Mechanizm uwalniania endorfin w tym przypadku jest bardzo prosty. Myślę, że ich ilość rośnie wykładniczo w zależności od wszelkich możliwych symboli i kolorów użytych na stronach atlasu nieba. A trzeba wiedzieć, że studiowany przeze mnie kawałek papieru był jednym z gęściej zadrukowanych w całym wspomnianym już opracowaniu. Nic dziwnego, bo tej nocy chciałem wycelować obiektywy D.O. Extreme 15x70 w okolice zenitu. Tam, gdzie właśnie o tej porze lis dybie na łabędzia. Lubię lato. Choć noce są jeszcze krótkie, to potrafią się odwdzięczyć przyjemną temperaturą. Tak było i tym razem. Z domu wyruszyłem punktualnie o 23.00 i już po kilku minutach przechodziłem przez sad, którego drzewa odcinają mnie od ostatnich sztucznych świateł. Te prawie sto metrów owocowego ogrodu, to taki jakby przedsionek. Po ich pokonaniu jest już przyzwoicie ciemno. Lekkie, ciepłe powiewy przynosiły woń dojrzałych malin i ziemi oddającej mnóstwo ciepła. To drugie było zapewne powodem dość słabego seeingu. Przystanąwszy na chwilę, zerknąłem w górę. Nie było źle. Ale zaraz, zaraz? Czy czujesz Drogi Czytelniku coś jeszcze? Jest taki jeden charakterystyczny zapaszek dający już chyba tutaj o sobie znać. Tak! To po prostu moja relacja zaczyna zalatywać grafomaństwem. Zatem, do rzeczy. Zasięg w zenicie niewiele przekraczał mityczne 6,0mag. Bez szału? Wiem, ale mam to miejsce praktycznie pod nosem i da się tam być samemu, skupiając uwagę na tym co dzieje się na niebie a nie na odgłosach za plecami. Wziąłem ze sobą tylko nową 15x70 i przez jakieś pół godziny męczyłem ją na układach podwójnych (toż przecież jej pierwsze światło), co jakiś czas spoglądając jednak tylko niczym nie wspomaganymi oczyma na kredową wstęgę, która z każdą minutą zyskiwała coraz to nowe kontury. Następnie wycelowałem sprzęt w kierunku Łabędzia. Złoto i błękit Albireo zakrólowały na kilka pięknych chwil w polu widzenia aby następnie ustąpić miejsca innym ?szlagierom?. Pierwszym z nich była M27, czyli Mgławica Hantle. W tego rozmiaru lornetce nie można jej przeoczyć, a jest widoczna jako owalna szara chmurka. Sądziłem, że mgławica nie zaprezentuje się lepiej w mniejszej lornetce, bo widok w SM 20x80 był naprawdę ładny. Srodze się myliłem. Obiekt, choć mniejszy, to przepięknie kontrastował z tłem nieba. Zupełnie jakby ?chmurka? była tuż, tuż a to co za nią, dużo dalej. Długo na nią patrzyłem aby następnie powrócić jednak do Łabędzia. Wschodnia część Mgławicy Welon (NGC 6992/6995), przypominająca mi kształtem powyszczerbiany sierp, była piękna i naprawdę zwiewna (aby nie rzec: zwiewna niczym wyszczerbiony sierp?) ale przy tym bardzo dobrze widoczna. Znacznie gorzej było z częścią zachodnią (NGC 6960). W tym przypadku miałem tylko wrażenie jakby lekkiego pojaśnienia w bliskiej odległości od gwiazdy oznaczonej numerem 52. Myślę jednak, że ?to było to?. Jakże podobne odczucia mną targały w przypadku Ameryki Północnej (NGC 7000) i Pelikana (IC 5070). Podczas gdy kontury Zatoki Meksykańskiej nie pozostawiały złudzeń co do istnienia kontynentu, to obecność ptaszyska nie była już tak oczywista. Po kilku minutach zmagań, byłem jednak skłonny uznać, że subtelny ślad mgławicy był rzeczywiście widoczny. Bardzo żałowałem, że nie mogłem ich potraktować żadnymi filtrami. Wspomniane tu obiekty wypadają bez wątpienia lepiej w 15x70. Po pierwsze, jest to czego bardzo mi brakuje w 20x80 ? więcej przestrzeni, która w przypadku tak rozległych mgiełek pozwala na ich zobaczenie w szerszej perspektywie, co z kolei ułatwia lepsze porównanie do tła. Drugi aspekt to jakość obrazu, który jest po prostu lepszy. Zastanawiałem się jak pójść dalej i nie zgubić się w tym przebogatym obszarze. W końcu jednak przy pomocy gwiazd dzeta, ro, pi2, oraz pi1, zacząłem nadgryzać północne rubieże gwiazdozbioru. Nie wiązałem specjalnych nadziei z Mgławicą Kokon (IC 5146), dlatego też nie było rozczarowania, gdy w jej miejscu nie zobaczyłem nic prócz kilku słabych gwiazdek oraz? no tak! Ale to jest? czarne. Naprawdę długa smuga B168, która zajmowała około połowę pola widzenia, od razu rzuciła mi się w oczy. Wyglądała jak wyłom w materii nieba prowadzący wprost do innego świata. Pięknie! Co chwila wyróżniałem jakieś nowe szczegóły jej kształtu, chyba była rozwidlona, a jej poszarpane brzegi potęgowały wrażenie trójwymiarowości. Po czymś takim, musiałem poszukać innych ?dziur w niebie? i kilka razy tej nocy wracałem jeszcze do B 166. Tymczasem jednak, tuż obok leży sobie M39, gdzie z łatwością doliczyłem się około 18 gwiazd. Koncentrując wzrok trochę bardziej na południe, jednak ciągle mając ?eMkę? w tym samym polu, dostrzegłem również bardzo ładne zbiorowisko gwiazd, z którym jednak mam problem interpretacyjny. Powinienem, bowiem widzieć NGC 7082, i myślę że ją poprawnie zidentyfikowałem, ale do końca nie jestem pewien. Jest ona raczej jasna i sporych rozmiarów (+7,2mag, 25?) ale bardzo trudno było mi określić jej granice i jakby tego było mało, ciągle tym samym kadrem, powinienem być w stanie objąć również NGC 7062. Gapiłem się tam kilka minut, ale mrowie gwiazd nie zdradzało żadnych wyraźnych dla mnie granic. Odpuściłem, pierwszy i jak się okaże, nie ostatni raz tej nocy. Następny, zaskakująco łatwy do odnalezienia obiekt, krył się pod odstraszającą nazwą LDN 970. Prawda że B 361 brzmi ładniej? Dopiero później doczytałem, że kilka ?LDN?ów? to mniejsze części tego ?Barnarda?. Szalenie wręcz spodobało mi się to znalezisko. Obiekt wywoływał u mnie skojarzenia z atramentowym kleksem, do którego drobnymi, krętymi strużkami spływała ekstremalnie czarna ciecz. Owych stróżek było na pewno dwie, a co do trzeciej, miałem już spore wątpliwości. Były one przy tym jakby ciemniejsze od ?kleksa?. Trzeba było iść za ciosem. W pobliżu gwiazdy pi1, leży B 164 i choć pisząc te słowa, nie mam jeszcze pewności, to sądzę, że znów topologia tego ciemnego obszaru jest bardziej skomplikowana niż to widać na pierwszy rzut oka przez lornetkę. Tym razem widziałem dość bezgwiezdny obszar, 2-3 razy większy niż B 361, ale dopiero w okolicach jego środka kryło się prawdziwe jądro ciemności ? malutka, może około piętnastominutowa czarna plamka, która koncentrowała całą moją uwagę na sobie. Cóż.. trzeba będzie zaopatrzyć się w jakieś mapy tych ciemnych typów i wrócić w te strony. Będąc w tych okolicach, polecam również zerknąć na NGC7086. Lubię tego rodzaju obiekty. Niewielka (9?) gromada otwarta, którą od razu widać jako rozmytą, trochę okrągłą plamkę, a która pokazuje więcej gdy się na nią zerka. Gromada, staje się wtedy ziarniasta i widać wyraźnie, że jej zagęszczenie rośnie w kierunku centrum. Co następne? Znów dziury w niebie, czyli B 362 oraz B 364. Czy moje wrażenie, że B362 łączy się w jakiś sposób z obszarem Le Gentil 3 jest słuszne? Jeszcze nie wiem, będę weryfikował. Wydawało mi się, że o ile zachodnia część pociemnienia B362 jest w jakiś sposób skoncentrowana z jaśniejszym tłem, to od wschodu zlewa się z tym ogromnym obszarem. Ostatnia z zaplanowanych ciemnych mgławic (tak, tak, bo przypadkiem też coś znalazłem), czyli B 364 jawi się, w moim odczuciu, jako dużo mniej atrakcyjny obszar niż np. B 168, czy też B 361. Ot! Kawałek ciemnego nieba. Ponadto, miałem też trudności z dokładnym wyznaczeniem jej konturów, bardziej generalnie rzecz ujmując, to ?łapiąc? coś ciemnego w zasadzie w całym Łabędziu, tuż obok też najczęściej jest jakaś ciemność, którą można (no ale czy zawsze należy?) brać pod uwagę jako jakieś ewentualne odnogi ciemnych mgławic. Nawet to ciekawe. Jak jakaś rzeka spowijająca dopływami cały ten gwiezdny archipelag. Gdyby jeszcze istniały jakieś jej sensowne mapy? B361, źródło: http://www.cloudynights.com/topic/497478-barnard-361/ We wschodnim skrzydle Łabędzia widziałem dwie gromady otwarte. Większą ? NGC 6811, oraz około dwa razy mniejszą (6?) ? NGC 6866. Pierwsza z nich jest dosyć znana z tego, że ma dziurę w środku. No, mocny początek. A co widziałem? Rzeczywiście, coś na kształt wianuszka ułożonego z bardzo słabych, i o bardzo podobnej jasności gwiazd, chyba nie widocznych ?na wprost? ? kurczę nie pamiętam. W każdym razie jest urocza. Na pewno jednak druga gromada zawierała jakieś jaśniejsze słońca, które można bez problemu odseparować. Gromada ma nieregularny, trudny do określenia kształt. Wreszcie, trafiłem w mitologiczną pierś ptaka, czyli gwiazdę Sadr (gamma Cygni), skąd to miałem zamiar kierować się powoli znów do Albireo. Wiedziałem już od dawna, że ten malutki kawałek nieba pomiędzy obiema gwiazdami jest kwintesencją piękna obserwacji lornetkowych, ale te, powiedzmy 2-3 kadry, literalnie przerosły moje wszelkie oczekiwania. Pierwsze co pomyślałem to mniej-więcej: ?O żesz? ile tego tam jest?. Można pisać poemat, można też rzucić wiązankę, której nie powstydziłby się nawet żaden amator ośmiorniczek z pewnej warszawskiej restauracji. Nie ważne. Żaden opis nie jest wystarczająco dobry by oddać piękno i bogactwo (tutaj to raczej synonimy) tego obszaru. To trzeba zobaczyć. Bardziej szczegółowa eksploracja pozwala na identyfikację kilku pobliskich obiektów. Po pierwsze-M29, czyli kilka jasnych gwiazdek na dość malej przestrzeni, o urodzie ? jak dla mnie, nieco wątpliwej, ale przydająca się do orientacji. Następnie, znów miałem pewne trudności z wyodrębnieniem gromad Cr419 oraz NGC 6910. O ile w przypadku ?engieca? można wyróżnić jakby szereg kilku bardzo słabych gwiazd, to Collinder, jak zresztą ich wiele, nie ma znaków szczególnych. Naprawdę bardzo chciałem również dostrzec, choćby jakiekolwiek, nawet najmniejsze oznaki obecności obszarów mgławicowych bezpośrednio dookoła gammy Cygni, ale pod tym względem, nie mam tam chyba więcej czego szukać. Jak już wspomniałem, nie liczyłem na zobaczenie Mgławicy Kokon ale podobne szanse dawałem sobie w przypadku Mgławicy Półksiężyc (NGC 6888). Mam więc teraz spory orzech do zgryzienia, bowiem miejsce sią zgadzało, a sam obiekt był na granicy percepcji. Nie, nie twierdzę, że to była na pewno ona. Ale w takim razie czym były 2 bardzo słabiutkie łukowate pojaśnienia? Nie wiem. Wiem natomiast, że to będzie pierwsze miejsce które odwiedzę podczas kolejnej sesji. Następnie poczyniłem jeszcze jeden krok do Albireo, a tym razem na mojej drodze pojawiła się przecudnej wprost urody parka: NGC6871 oraz NGC6883. Pierwsza z nich jest w zasadzie łańcuchem dość jasnych gwiazd na południe od gwiazdy oznaczonej numerem 27 i skąpanym w mgiełce a całość mierzy około poł stopnia. Druga z pary, jest oddalona około 1 stopnia na zachód od poprzedniej i na początku prezentuje się jako mglista plamka, ale można z niej wyłowić kilka gwiazd. I w tym momencie rzuciło mi się w oczy kolejne podejrzane pociemnienie. Późniejsze dochodzenie wykazało, że były to najprawdopodobniej B144 i B145, lub przynajmniej ich fragmenty. NGC 6888, źródło: http://www.ngcicproject.org/ngcicdb.asp Byłem już z powrotem przy Albireo, z zamiarem zabrania się za Liska, ale wcześniej chciałem jeszcze sprawdzić trzy, jak się okazało bardzo niewdzięczne obiekty w Łabędziu. Wszystkie to mgławice planetarne: NGC6811 (Mgławica Migająca), NGC7048, oraz NGC7027. Rezultat? W sumie śmieszny ? trzy porażki z trzech powodów. Skąd miałem wcześniej wiedzieć, że NGC7027 leży tuż (ok. 1?) przy gwiazdce o podobnej jasności, czyniąc obserwacje lornetkowe raczej niemożliwymi? No właśnie?NGC7027 nie widziałem z powodu już przytoczonego (mniej więcej podobna sytuacja), jak również faktu, że aby szukać w tym obszarze mgławicy, która w najlepszym wypadku będzie wyglądać jak nadliczbowa gwiazdka na granicy widoczności, trzeba mieć naprawdę szczegółowy atlas i chyba całą noc. Wiązałem pewne nadzieje jeszcze z NGC6811, ale jej nie widziałem bo? nie miałem już siły patrzeć tak wysoko. To była już druga godzina gapienia się w zenit i mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Musiałem nieco zejść - w sam raz na Liska. Stock 1 jakoś mnie nie porywał i szybko byłem już przy Wieszaku (Cr399), skąd miałem zamiar namierzyć gromadkę otwartą NGC6802. Patrzyłem na pewno we właściwe miejsce a jej jasność nie powala, ale też nie powinno to być coś poza moim zasięgiem. Nic. Zatem, to kolejny punkt do ?powtórki?. Nie miałem, natomiast żadnych problemów z odnalezieniem pary NGC6823/NGC6820 ? czyli gromady zanurzonej w obszarze mgławicowym. Rzeczywiście widziałem kilka słabych gwiazdek na rozmytym tle. Jednak co do samego tła, to jestem prawie pewien, że pochodzi ono po prostu od słabych gwiazd NGC6823 a nie jest mgławicą. Niemniej jednak, to bardzo ciekawy obiekt. Chciałbym go zobaczyć w jakimś dużym lustrze. Idąc trochę na zachód w kierunku M27, wpada się na dość słabą i małą NGC6830. Widziałem i ją, choć nie przykuła mojej uwagi na dłużej. W pewnym momencie, zacząłem się obawiać, że zastanie mnie świt. Zostały 2 obiekty: NGC 6940 i znów para, tym razem gromad otwartych NGC6882 oraz NGC6885. Po kilku podejściach do wspomnianego duetu bez sukcesu, odłożyłem go na później (ostatecznie o nim zapomniałem?). Tymczasem NGC 6940 należy bez wątpienia do grupy obiektów które równie dobrze mógłby być M111 i kolejnymi. To naprawdę piękna gromada o wielkości porównywalnej do Księżyca. Choć właściwie obiekt składa się z gwiazd o wielkości 9mag lub mniejszej, to nie należy być zaskoczonym widokiem dużo jaśniejszych słońc na przepięknym ziarnistym, lub mglistym tle. Choć te jasne gwiazdy nie należą do NGC6940, to błyszczą w niej jak małe brylanty. Kolejna piękna chmura gwiazd. Nowa lornetka, która jest w zasadzie moją trzecią z kolei, daje mi około jednego stopnia więcej i relatywny brak roziskrzonych gwiazd (zresztą jeszcze parę innych rzeczy też), ale nagle zapragnąłem mieć w ręku jeszcze mniejszą, z jeszcze większym polem, z jeszcze większą źrenicą i jeszcze lepiej korygowanymi wadami, taką na przykład 8x56 o jak najlepszej transmisji. Ta ?choroba?, jak widać, postępuje bardzo szybko i wątpię czy naprawdę ?do trzech razy sztuka?. W tym przypadku jest to po prostu trzecia sztuka. NGC 6940, źródło: http://www.lex.sk.ca/astro/DeepSky/NGC6940.HTM
  9. M29 - gromada otwarta w gwiazdozbiorze Łabędzia. Trochę pomijana, w sumie nic spektakularnego, ale i ona ma swój urok . Na szybko kilka strzałów LRGB [min] 11:7:8:10 moim setupem. Pozwoliłem sobie na trochę twórczości niekonwencjonalnej i powiększyłem (z reguły wszyscy dążą do zmniejszania) rozmiar kilku gwiazdek, aby uwidocznić ją w przestrzeni. I tak oto M29 i okolice "po mojemu". Celem uzupełnienia: gromada oddalona o ok. 5.6 tys l.ś. o jasności 6,6 mag. rozmiar 7' (źródło: "Poradnik miłośnika astronomii" Marek Substyk)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)