Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kometa' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Data obserwacji: 08.09.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 10x50 ED, APM 25x100 ED https://nieboprzezlornetke.pl/w-pogoni-za-kometa-c-2023-p1-nishimura-lornetka-astronomia/ Budzik o 4 nad ranem to nic przyjemnego, ale czego się nie robi dla komety, której zapewne już więcej nie ujrzymy za naszego życia. C/2023 P1 (Nishimura) została odkryta zaledwie miesiąc temu, a już możemy cieszyć nią oko. Do obserwacji zmotywował mnie kolega z drugiego końca Polski, za co mu jeszcze raz dziękuję - inaczej chyba przespałbym bardzo wąskie okienko, w którym dane jest nam oglądać ten obiekt. Skoro kometa w lornecie APM 40x110 ED wygląda bardzo dobrze to i w 25x100 nie może być źle. Obserwacje rozpocząłem na przydomowym polu chwilę po godzinie 4, jednak już wtedy wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Po stronie wschodniej mam na horyzoncie całe miasto z wielką łuną świetlną. Spojrzałem na szybko przez lornetkę APM 10x50 ED w stronę wschodzącego Lwa i z trudem dostrzegłem gwiazdę Epsilon Leo. To nie mogło się udać. Było jeszcze ciemno, spojrzałem na zegarek i szybka myśl: teraz albo nigdy. Wsiadłem w auto i pojechałem na wschodnie obrzeża miasta, aby mieć dostęp do lepszego nieba. Nie tym razem, tutaj kolejna niespodzianka - nowe oświetlenie, którego jeszcze przed wakacjami nie było. Czas gonił, kometa wznosiła się coraz wyżej, ale z nią niestety również nasza dzienna gwiazda. Byłem zaledwie 15 min drogi autem od sprawdzonej miejscówki, ale ryzyko było dość spore - nie wiedziałem ile dokładnie będzie mnie kosztować kolejna strata czasu. Poranna Wenus towarzyszyła mi podczas całej drogi, a gdy dotarłem na Folwark okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Horyzont wyglądał tak jak powinien. Rozstawiłem sprzęt i wycelowałem lornetką APM 10x50 w stronę głowy Lwa. Moim oczom od razu ukazał się trochę zielony, może nawet cyjankowy punkt. Był bardzo wyraźny i charakterystyczny. Szybko spojrzałem na mapę nieba co tylko potwierdziło moją identyfikację. Miałem kometę Nishimura na widelcu. Wyglądała niczym niewielka mgławica planetarna. Niby punkt, a jednak troszkę rozmyty na krańcach z wyraźnym kolorystycznym zafarbem. O warkoczu można było zapomnieć, nie to powiększenie. Ucieszony widokiem przesiadłem się na lornetę APM 25x100 ED na statywie i tam już było ciekawie. Kometa pokazała delikatny, bardzo cienki, a zarazem wyraźny warkocz skierowany do góry. Był on krótki, lecz zerkaniem, czy też przesuwaniem lornetką stawał się jeszcze bardziej widoczny. Kometa miała jasne centrum, była po prostu dobrze widoczna. Widok dość nietypowy, ostatnio przyzwyczaiłem się, że komety były raczej rozmazaną mgiełką na skraju widoczności (pomijając Neowise), ale tym razem było inaczej. Nie trzeba było się domyślać jej widoku, była niewielka, ale zwarta, w pewien sposób wyjątkowa. Syciłem się tym widokiem przez dobre 15 minut, aż chwilę przed godziną 5 dostrzegłem nadchodzący świt. W międzyczasie pojawiło się kilka malutkich cirrusów i to dokładnie w miejscu komety. Można powiedzieć, że rzutem na taśmę zdążyłem z obserwacjami. Na zakończenie spojrzałem jeszcze na idealnie widoczną fazę Wenus, M42 w Orionie i wysoko położone Plejady - dość nietypowy widok jak na letnią sesję. Poranne obserwacje na Folwarku w samotności to dla mnie zupełna nowość. Odkrycie, które konsumowałem z wielką przyjemnością. Kometa, Wenus, Księżyc, Plejady i Orion przy akompaniamencie nocnych zwierzaków oraz szelestu spadających na trawę żołędzi (a może kasztanów?). Moment, dla którego warto było tak wcześnie wstać. Do tego ta cisza nadchodzącego dnia, która nagle przerodziła się w przepiękny wrześniowy świt. Leć kometo, leć, do zobaczenia za kilkaset lat. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  2. Zakładam sobie jeden zbiorczy temat dotyczący różnych obiektów astronomicznych uchwyconych kamerką CCD i teleskopem Newtona Orion UK CT8 (obecnie) Każde zdjęcie zawiera dane sprzętowe. . W gąszczu dzisiejszych publikacji ciężko później coś znależść Zapraszam do komentowania i oglądania moich skromnych prac. Jako pierwszy obiekt wypuszczam na światło dzienne gromadę otwartą Messier 34. Gromada leży w gwiazdozbiorze Perseusza i zawiera około 60 gwiazd. Obiekt znajduje się w odległości około 1500 lat świetlnych, jego średnice ocenia się na 14 lat świetlnych, a wiek na 180 mln lat. Dane sprzętowe: NEQ6, OOCT8, Atik 383L L1x120s L10x120s Opis Mapka położenia.
  3. 21.06.2022, Folwark Sulejewo Noc Kupały, czyli najkrótsza noc w roku i kilku śmiałków pod sulejewskim niebem. Długo nikogo nie trzeba było namawiać. Pomimo dość jasnego nieba wakacyjne obserwacje mają swój klimat, którego na próżno szukać podczas innej pory roku. Zanim dojechałem na miejsce całą drogę towarzyszyły mi snujące się na północy obłoki srebrzyste. No dobra, zaskoczyła mnie jeszcze sarna, która leniwie spoglądała z pobocza, ale całe szczęście zrezygnowała z tej niebezpiecznej przeprawy. Na miejscu był już Thomas, który za swoją frekwencję powinien dawno dostać medal, a także Polaris, który podziwiał pokaz przelatujących Starlinków w okolicy konstelacji Orła. Chwilę później staliśmy już po drugiej stronie pola i wpatrywaliśmy się w obłoki srebrzyste, które w Orionie 2x54 ukazały swoją nietuzinkową strukturę. Samotne drzewa na krańcach horyzontu dodawały klimatu tworząc kadr, na którym jeszcze dwa lata temu podziwialiśmy kometę Neowise. Dziś to jednak to nie ona była atrakcją wieczoru. Tej nocy wypatrywaliśmy C/2017 K2 (Panstarrs), która przemierzała konstelację Wężownika. Zanim rozstawiliśmy sprzęt było już na tyle ciemno, że kometa stanowiła prosty cel do odszukania. Była bardzo dobrze widoczna zarówno w większym powiększeniu 10? Newtona, jak i szerszym polu lornety 25x100. Zlokalizowana obok gromada IC 4665 wypełniała kadr po lewej stronie, natomiast po prawej widoczna była jasna gwiazda Cebalrai. Sama kometa była raczej puszystą kulką, bez widocznego warkocza, czy też wyraźnego jądra. Bardziej przypominała typową gromadę kulistą widzianą w lornecie, no ale jednak widoczna bez konieczności zerkania, od razu na wprost. Dzięki swojemu położeniu tej nocy widok komety zostanie w pamięci już na lata, bo trzeba przyznać - towarzystwo z naszej perspektywy miała wyborowe. Po krótkim skakaniu po pobliskich gromadach typu NGC 6572, NGC 6633, czy też M107, M10 i M12 w okolicy przyszedł czas na wynurzającego się Strzelca. Był już dość wysoko, a horyzont w tym miejscu w nienajgorszej jakości. Na przywitanie zaliczyłem gromadę kulistą M28, a potem olbrzymią gromadę M22, która znakomicie pokazała swoją ziarnistość na obrzeżach, można by rzec że została poniekąd rozbita niczym bank przez APM 25x100 ED. Następnie były klasyki zaczynając od M8, czyli Mgławicy Laguna z widoczną mgiełką między gwiazdami. Widok, na który po zimowym Orionie czeka się z utęsknieniem. Jak dla mnie jest to najlepszy obiekt letniego nieba - znakomicie widoczny, o pokaźnych rozmiarach, z charakterystycznym kształtem, a do tego możliwy do zaobserwowania już w niewielkiej lornetce. Po Lagunie od razu przeskok do Trójlistnej Koniczyny M20, która również nie sprawiała problemów w lornecie, ale dopiero z filtrem UHC Astronomik w 8? u Polarisa był zauważalny jej charakterystyczny podział na ?płatki?. Pozostając przy ośmiu calach nie sposób zapomnieć o Mgławicy Omega M17, która w połączeniu z tym samym filtrem ukazała całą swoją strukturę - widok zapadający w pamięć. M17 i M16 w APM 25x100 również były bardzo dobrze widoczne, ale już w innej perspektywie i powiększeniu. Należy zaznaczyć, że Mgławica Orzeł to już widok bardziej przypominający gromadę otwartą niż mgławicę. Potem były jeszcze m. in. takie obiekty jak M18, M24, czy też M25. Wisienką na torcie była świetnie widoczna gromada otwarta Dzika Kaczka, czyli klasyk w postaci M11 w gwiazdozbiorze Tarczy. Po nocnym przeglądzie nieba z APM 25x100 ED postanowiłem jeszcze na koniec sesji usiąść wygodnie w turystycznym fotelu na środku pola. Trzymając w dłoniach lekkiego Oriona 2x54 skanowałem obszar za obszarem w Drodze Mlecznej. Tak się złożyło, że miałem ze sobą dwie sztuki 2? filtrów Orion UltraBlock i specjalne adaptery, dzięki którym mogłem je zamontować w tej niewielkiej lornetce. Po założeniu filtrów Mgławica Ameryka Północna od razu nabrała kontrastu pokazując swoje jaśniejsze i ciemniejsze obszary. Niestety Veila nie udało mi się dostrzec, może następnym razem. Widok z filtrami jest jednak dość ciemny i nieco ogranicza pole widzenia - ich użycie tutaj proponuję uznać za ciekawostkę - można, ale inwestycja typowo w tym celu raczej nie ma sensu. Dalsze obserwacje prowadziłem już bez filtrów. Dopiero wtedy widoki zaczęły być wręcz poetyckie. Największe wrażenie zrobiła na mnie chmura gwiazd w konstelacji Strzelca, czyli M24. Była widoczna dosłownie jako chmura, duża i wyraźna, niemożliwa do zobaczenia w takiej formie zarówno gołym okiem, jak i w jakimkolwiek innym sprzęcie. Do tego zawieszona obok Mgławica Laguna, widoczna jako jasne, oczywiste pojaśnienie. Teraz wyobraźcie sobie w jednym polu widzenia całą konstelację Strzelca z jasnymi gwiazdami na wyciągnięcie ręki, do tego dużą M24 zaraz powyżej, a na około niewielkie pojaśnienia od M8 po M16. Jeśli dodamy do tego jeszcze widok horyzontu z odcinającą ścianą lasu mamy gotowy przepis na pejzaż. Takie widoku zapewnia właśnie Orion 2x54 pod ciemnym niebem. Nim się obejrzałem była już prawie godzina druga w nocy i zaczęła się środa. Najkrótsza noc w roku pokazała, że może być jedną z lepszych. Pomimo dość niskiej temperatury jak na czerwiec obserwacje minęły w pożądanym klimacie. Starlinki, obłoki srebrzyste, kometa, mgławice w Strzelcu, a na zakończenie wschodzący Saturn. Do tego wszechobecne dźwięki natury letniej nocy? O tak! Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  4. 03.12.2021, Mosina Jesień to ciężki czas dla miłośników obserwacji astronomicznych. Permanentne zachmurzenie potrafi mocno zniechęcić, tym bardziej jeśli na horyzoncie brak jakiegokolwiek światełka w tunelu. Tak było przez większość października i w zasadzie cały listopad. Im bliżej grudnia tym na około coraz głośniej było o komecie C/2021 A1, zwanej Leonard. Nad ranem 3 grudnia kometa miała znajdować się w jednym polu widzenia z gromadą kulistą M3, co stanowiło nie lada gratkę dla wszystkich zainteresowanych. Kadr ten był bardzo kuszący gdyby nie dwie istotne kwestie: pogoda i godzina obserwacji. Ku mojemu zdziwieniu już kilka dni wcześniej prognozy dawały nadzieję na niewielkie przejaśnienia 3 grudnia nad ranem, ale ostatecznie było jakieś 50% szans na dobre warunki. Nie pozostawało nic innego jak nastawić budzik na godzinę 3:00 i sprawdzić co się dzieje na niebie. Niestety, gdy się przebudziłem niebo było pokryte po horyzont gęstą warstwą chmur. Kolejna szansa za godzinę? i w zasadzie już nie usłyszałem budzika, tylko sam się ocknąłem kwadrans po 4. Jakaś siła wyższa wiedziała co robi wybudzając mnie leniwie ze snu, niebo było czyste z każdej stron. 10 minut później stałem już z lornetką przy polu i podziwiałem skarby nocnego nieba? Przywitał mnie zjawiskowy bolid, który sunął w dół z okolic gwiazdozbioru Lwa praktycznie po sam horyzont. Do tego przyjemne -5, lekki powiem arktycznego powietrza i ta jedna myśl: udało się, warto było się poświęcić. Niebo było obłędne, krystalicznie czyste, gwiazdy iskrzyły jak opętane, żadnej chmury aż po horyzont. Tylko rozłożenie konstelacji jakieś nietypowe, bardziej wiosenne niż zimowe, gdyż zobaczyć Wolarza w grudniu to już prawdziwe poświęcenie. Pierwsze spojrzenie lornetką 10x50. Wycelowałem w Arktura i powędrowałem wyżej. M3 bez problemu wskoczyła w pole widzenia, a wraz z nią kometa, która prawie zlała się w jedną całość z gromadą kulistą. Muszę szczerze przyznać, że widok w 10x50 nie był spektakularny, kometa była w zasadzie delikatnym pojaśnieniem bez szans na zobaczenie warkocza. Wizualnie była też mniejsza niż sama gromada, więc o obserwacjach nieuzbrojonym okiem można było zapomnieć. Co innego w 15x70, tutaj Leonard nabrał już charakteru, a zerkaniem udało się wydobyć cieniutki ułożony w pion warkocz. Kometa była wyraźnie oddzielona od gromady, ale jej jasność nadal była niewielka. Co ciekawe w ciągu niecałej godziny można było zauważyć jej delikatne przesunięcie względem M3, a cały ten widok w wyjątkowym klimacie. Cisza, spokój i osobiste obcowanie z szeptami kosmosu. Poza kometą spojrzałem jeszcze na triplet Lwa, gdzie udało się zobaczyć M65, M66 oraz NGC 3628. Potem cofnąłem się na chwilę do M53, a przy okazji spojrzałem na rozległą Melotte 111 w gwiazdozbiorze Warkocza Bereniki. Jednak to nie te obiekty wywołały uśmiech od ucha do ucha. Po drugiej stronie nieba czaił się Orion, którego przywitałem po raz pierwszy w tym sezonie. Charakterystyczne pociemnienie przy mgławicy M42 potwierdziło bardzo dobre warunki tej nocy. Podziwiając Trójkąt zimowy spojrzałem na Syriusza, a nad nim na przepiękną gromadę M50. Potem były jeszcze Plejady, gromady w Woźnicy z M36 na czele, przepiękna M35 w Bliźniętach, a wisienką na torcie była Gromada M44 zwana Ul w Raku, którą była bez problemu widoczna gołym okiem, a w 10x50 wręcz wylewała się we wszystkie strony w polu widzenia. Kometa zaliczona, a zimowa aura z Orionem zawitała, w końcu. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  5. Cześć. Mam pytanie - może ktoś będzie znał odpowiedź otóż kiedyś wyczytałem że w grudniu tego roku ma być widoczna kometa gołym okiem nie wiem niestety jak się nazywała. Może ktoś coś słyszał? Jeśli tak to proszę o informację kiedy będzie najlepiej widoczna i w którym miejscu na niebie. Z góry dziękuję i pozdrawiam Maciej
  6. Posklejałem jak (nie)umiałem sprzęt: TSAPO906+WOflatIV / f 5.3, Atik383+ mono, Atik Titan mono + Guider 60 , HEQ5Pro SynScan, oprogramowanie: DSS+Nebulosity+PsCS6+Fitswork ekspozycja w klatkach po 3 min: L 22szt. +RGB 15szt./kanał
  7. Dziś Michael Jäger poinformował, że kometa C/2017 S3 (PANSTARRS) wybuchła i choć jeszcze dwa dni temu jej jasność wynosiła około 12 - 13 mag, to teraz ma ona już około 9 mag. Kometa ta w momencie odkrycia jesienią ubiegłego roku była słabsza od 20 mag. W peryhelium jednak znajdzie się zaledwie 0.21 j.a. od Słońca, dzięki czemu może osiągnąć całkiem dużą jasność. Obserwacje astrometryczne wskazują, że jest to obiekt z Obłoku Oorta, co w połączeniu z niewielką jasnością absolutną tej komety przez wiele miesięcy po odkryciu sugeruje, że może ona nie przetrwać obecnego zbliżenia do Słońca. W tym momencie kometa świeci jeszcze w Kasjopei, ale tuż obok Żyrafy, do której przejdzie jutro. Później będzie wędrować dalej na południowy wschód. W trzeciej dekadzie lipca będzie już świecić w Woźnicy. Ogólnie najlepiej będzie ją obserwować w drugiej połowie nocy, kiedy będzie świecić najwyżej. Początkiem sierpnia kometa przejdzie do Bliźniąt i przestanie być widoczna w Polski. Trudno aktualnie cokolwiek powiedzieć o tym jak jasna będzie ta kometa w kolejnych tygodniach. Być może właśnie się rozpada i stąd jej wybuch. A może właśnie w kolejnych tygodniach czeka ją jeszcze szybki wzrost jasności? Tak czy siak, warto ją obserwować bo obecnie jest najjaśniejszą kometą widoczną z naszego kraju.
  8. Pisałem ostatnio o trzech kometach, które wkrótce będą od nas widoczne w niewielkich teleskopach i lornetkach. Na koniec zostawiłem sobie jeszcze jedną, moim zdaniem najciekawszą - 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak. Tak naprawdę, to na ten powrót komety 41P czekam już kilkanaście lat ;). Kometa ta została odkryta jeszcze w 1858 roku, jednak obserwowano ją krótko i nie zorientowano się, że jest obiektem okresowym. Po raz drugi została odkryta w 1907 roku i choć już wiedziano, że jest to kometa okresowa, to nie udało się wystarczająco dokładnie wyznaczyć jej orbity i ponownie została ona "zagubioną" kometą. Dopiero po powrocie w 1951 roku jej orbita została wyznaczona na tyle dokładnie, aby możliwe było odnalezienie jej podczas kolejnych powrotów. Do 1973 roku kometa ta nie wyróżniała się niczym szczególnym - była jedną z wielu dość słabych komet okresowych. W sprzyjających warunkach w maksimum blasku osiągała jasność rzędu 9 - 10 mag. Za to w 1973 roku przydarzył się jej wybuch, w wyniku którego jej jasność wzrosła o blisko 9 mag, dzięki czemu kometa została obiektem o jasności około 4 mag, widocznym gołym okiem. W kolejnych dniach jej jasność jednak bardzo szybko spadała i dwa tygodnie po wybuchu była już słabsza od 10 mag. Nieco ponad miesiąc po wybuchu komety nastąpił kolejny wybuch i kometa znów osiągnęła 4.5 mag! Po tym wybuchu jednak jej jasność także bardzo szybko spadała i już pięć dni później jasność komety ocenianio znów na 10 mag. Podczas kolejnych kilku powrotów kometa była słabym obiektem. Dopiero w 1995 roku, kilka tygodni po peryhelium, pomimo niesprzyjających warunków (kometa w peryhelium była daleko od Ziemi) zaobserwowano ją jako obiekt o jasności 8 mag, choć spodziewano się, że będzie ona w tym czasie słabsza od 12 mag - najwidoczniej i tym razem miał miejsce wybuch. Kolejne dwa wybuchy przydarzyły się komecie podczas powrotu pod koniec roku 2000 (obydwa przed peryhelium). W wyniku pierwszego jej jasność wzrosła z około 15 mag do mniej więcej 10 mag, w wyniku drugiego (który nastąpił około 3 tygodnie po pierwszym) kometa pojaśniała z około 12 mag, do około 8 mag. W obydwu przypadkach zresztą podwyższona jasność utrzymywała się przez tylko krótki czas. Podczas umiarkowanie korzystnego powrotu w 2006 roku kometa znów była jednak spokojna i w maksimum blasku osiągnęła około 10 mag. Kolejny powrót w 2011 roku był natomiast wyjątkowo niekorzystny i komety o ile mi wiadomo w ogóle nie obserwowano. Obecny powrót jest wyjątkowo korzystny - od czasu odkrycia w 1858 roku warunki nigdy nie były tak dobre. Kometa na dwa tygodnie przed peryhelium przejdzie 0.14 j.a. od Ziemi. Do tej pory najbliżej Ziemi znalazła się w 1962 roku, z tym że wtedy była prawie 2 razy dalej (około 0.27 j.a. od nas). Podobnie jak kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova, tak i 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak jest kometą, której jasność około peryhelium zmienia się bardzo szybko. W tym momencie jest ona jeszcze prawdopodbnie słabsza od 20 mag. Pod koniec roku za to jej jasność prawdopodobnie zbliży się do 16 mag. Pierwsze obserwacje wizualne tej komety pojawią się zapewne początkiem lutego, kiedy przy jasności około 14 mag będzie świecić ona całą noc wysoko w Raku. Pod koniec lutego kometę będzie już można odnaleźć w średniej wielkości teleskopach, bo jej jasność powinna już sięgać 10 mag. Kometa będzie wędrować coraz szybciej na północ i w połowie marca będzie już w Wielkiej Niedźwiedzicy. Będzie wtedy prawdopodobnie jaśniejsza od 8 mag, więc poza miastem powinna być bez większego trudu widoczna w lornetce 10x50. Pod koniec marca być może nawet uda się ją wypatrzeć gołym okiem, bo jej jasność powinna być już bliska 6 mag, a do tego będzie świecić blisko zenitu na bezksiężycowym niebie. Ze względu na niewielką odległość od Ziemi, można się spodziewać, że będzie ona dość dużym obiektem - średnica jej głowy może wynosić około 20' - 30'. Przez cały kwiecień warunki do obserwacji komety nadal będą wyśmienite. Przez cały miesiąc jej jasność powinna się utrzymywać na poziomie około 6 mag, a do tego będzie ona świecić wysoko najpierw w Wielkiej Niedźwiedzicy, później w Smoku, Małej Niedźwiedzicy i znów Smoku, a na koniec miesiąca w Herkulesie. Cały maj spędzi ona w Herkulesie, gdzie jej jasność do końca tego miesiąca spadnie już prawdopodobnie do około 10 mag. Oczywiście powyższa prognoza nie bierze pod uwagę ewentualnego wybuchu. Jeśli taki się komecie przydarzy, to może być ona znacznie jaśniejsza. Gdyby około peryhelium przydarzył się jej wybuch taki jak w 1973 roku, to przez krótki czas mogłaby ona mieć jasność około 0 mag. Wybuchu z lat 1995 i 2000 mogłyby zwiększyć jasność komety do około 2 - 3 mag. Ja zamierzam patrzeć w jej kierunku przy każdej nadarzającej się okazji.
  9. Niedawno pisałem o dwóch kometach - C/2015 V2 (Johnson) i 2P/Encke, które wkrótce powinny być widoczne w stosunkowo niewielkim sprzęcie. Tymczasem niepostrzeżenie zbliża się do nas kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova. Kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova odkryta została w 1948 roku. Do Słońca wraca ona co około 5.25 roku, zbliżając się do niego w peryhelium na 0.53 j.a. Choć przez większość czasu jest ona bardzo słaba, to niedługo przed peryhelium bardzo gwałtownie zyskuje na jasności i podczas większości powrotów, przez krótki czas jest widoczna w niewielkich teleskopach. Aktualny powrót jest wyjątkowo ciekawy, gdyż kometa niedługo po peryhelium przemknie blisko Ziemi i przez pewien czas może być widoczna nawet w lornetce. Na razie kometa jest jeszcze prawdopodobnie bardzo słaba (do tej pory nie pojawiła się ani jedna jej obserwacja) - obserwacje z poprzednich powrotów sugerują, że jej jasność na razie nie przekracza 17 mag. Jakby tego było mało, kometa znajduje się teraz w Strzelcu i zachodzi niedługo po zapadnięciu nocy astronomicznej. W kolejnych tygodniach jasność komety będzie jednak rosnąć w niesamowitym tempie. W połowie grudnia kometa powinna być już nieco jaśniejsza od 10 mag, a w peryhelium (przez które przejdzie 31 grudnia) jej jasność może sięgać 7 mag. Niestety, warunki do jej obserwacji będą bardzo słabe - kometa na lekko rozjaśnionym niebie, przed zapadnięciem nocy astronomicznej, będzie się wznosić zaledwie kilka stopni nad horyzontem. Ze względu na niewielką odległość od Słońca będzie ona wówczas małym, skondensowanym obiektem i na przejrzystym niebie zapewne uda się ją wypatrzeć w niewielkim teleskopie. Przez cały styczeń kometa powinna mieć jasność około 7 mag, jednak warunki do jej obserwacji aż do 26 stycznia 2017 będą się systematycznie pogarszać. Tego dnia kometa znajdzie się w koniunkcji ze Słońcem (w odległości niecałych 10 stopni). Później kometa przejdzie na poranne niebo, gdzie niemalże z dnia na dzień "wyskoczy" spod wschodniego horyzontu jako obiekt o jasności 6 - 7 mag. W pierwszym tygodniu lutego kometa przeleci przez Orła i wejdzie do północnej części Wężownika. Nad ranem 7 i 8 lutego, na ciągle bezksiężycowym niebie będzie tuż przed świtem świecić około 30 stopni nad horyzontem i z dala od miast powinna być bez większego trudu widoczna nawet w niedużej lornetce. W idealnych warunkach być może uda się ją dostrzec nawet gołym okiem (choć będzie to raczej bardzo trudne zadanie). Ze względu, że kometa będzie się wtedy znajdować bardzo blisko Ziemi, będzie obiektem o dużych rozmiarach kątowych (średnica jej głowy może nawet przekraczać 30') i z miasta może być zupełnie niewidoczna. Najbliżej Ziemi, w odległości zaledwie 0.084 j.a. (około 13 milionów kilometrów) kometa przejdzie 11 lutego, ale wtedy jej obserwacje będzie utrudniał Księżyc. Niewielka odległość od Ziemi sprawi, że kometa będzie się po niebie przesuwać z prędkością przekraczającą 8 stopni na dobę i szybko przemknie przez Herkulesa i Koronę Północną a następnie Wolarza i już 15 lutego będzie można ją obserwować na wieczornym niebie. Powinna wtedy mieć ciągle jasność rzędu 7 mag i będzie świecić w Psach Gończych. Trzecią dekadę lutego kometa spędzi w Warkoczu Bereniki i Lwie, gdzie pod koniec miesiąca osłabnie prawdopodobnie do około 10 mag. W drugiej połowie marca (kiedy ciągle jeszcze będzie przebywać w Lwie) osłabnie już raczej na tyle, że przestanie być obserwowana wizualnie. Kiedy kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova będzie znikać z zasięgu coraz większego sprzętu, w tej samej części nieba szybko zyskiwać na jasności będzie jeszcze jedna okresowa kometa - 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, która w kwietniu może przez krótki czas może stać się obiektem, z ciemnych miejsc widocznym gołym okiem.
  10. Do peryhelium zbliża się bardzo ciekawa kometa - 73P/Schwassmann-Wachmann. W peryhelium zbliża się ona do Słońca na 0.97 j.a. Tym razem znajdzie się tam 16 marca 2017. Niestety, jest to kometa mała i zwykle całkiem słaba. Po raz pierwszy stało się o niej głośno, kiedy jesienią 1995 roku wybuchła i stała się o 6 mag jaśniejsza od prognoz, dzięki czemu była umiarkowanie jasnym obiektem lornetkowym (miała wtedy 6 - 7 mag). Niedługo po wybuchu okazało się, że przyczyną tego gwałtownego wzrostu jasności był rozpad jądra komety. Podczas kolejnego powrotu w 2001 roku obserwowano trzy fragmenty. Za to kiedy kometa wróciła do nas w 2006 roku, przeszła bardzo blisko Ziemi, dzięki czemu obserwowano aż kilkadziesiąt jej fragmentów, z których dwa najjaśniejsze były nawet słabo widoczne gołym okiem. Obecny powrót jest niestety niekorzystny - kometa jest dość daleko od Ziemi, a do tego warunki do jej obserwacji są słabe. Ja widziałem ją około 2 tygodnie temu, kiedy o świcie świeciła nisko w południowej części Wężownika. W teleskopie o średnicy 33 cm była widoczna całkiem słabo - jej janość oceniłem wtedy na 13,2 mag. Wczoraj Thierry Noel zrobił zdjęcie tej komety, na którym widać nowy, jaśniejszy od głównego składnik, oddalony od niego o zaledwie 40". Całkowita jasność komety to obecnie około 11 - 12 mag. Niestety, nie dość że na niebie świeci bliski pełni Księżyc, to do tego kometa pod koniec nocy astronomicznej znajduje się mniej niż 10 stopni nad horyzontem (w Strzelcu). Tu: http://6888comete.free.fr/fr/image73PSchwassmannWachmannChile.htm jest zdjęcie komety sprzed dwóch godzin. Niestety, warunki do obserwacji tej komety w najbliższych dniach jeszcze się pogorszą i od nas jej już raczej nie zobaczymy.
  11. W ostatnich dniach na południu jaśnieje krótkookresowa kometa 252P/LINEAR. Od 5 marca, kiedy jej jasność oceniano na ok. 10-11 mag, wystarczył jej tydzień, by uzyskać 7 wielkość gwiazdową. Obecnie pojawiają się obserwacje mówiące nawet o 6,5 mag! To znacznie przewyższa prognozy, szacujące jasność tej komety na ok. 11 mag w maksimum. 252P to obiekt długo wyczekiwany przez obserwatorów. Czy dlatego, że spodziewaliśmy się jej znacznej jasności? Bynajmniej. Kometa LINEAR za 9 dni (21 marca) zbliży się do Ziemi na odległość ok. 5,3 mln km, czyli znajdzie się od nas w odległości niemal 14-krotnie większej niż dystans między Ziemią a Księżycem. Następnego dnia w jeszcze mniejszej odległości minie nas C/2016 BA14 (PANSTARRS) - ok. 3,5 mln km. Będzie to najbliższe spotkanie Ziemi z kometą od 33 lat oraz trzecie najbliższe, jakie udało się zmierzyć człowiekowi. Co ciekawe, oba obiekty mogą być ze sobą powiązane. Podejrzenia o podobne pochodzenie 252P i C/2016 BA14 przewijały się mniej więcej od momentu odkrycia i ustalenia dokładnych elementów orbity tej drugiej komety. Niewykluczone, że obie pochodzą z rozpadu tego samego ciała macierzystego. Jak informuje Maik Meyer, są na to całkiem spore szanse. Na grupie komeciarzy zwrócił uwagę na duże podobieństwo ich orbit w okolicach peryhelium. Największe zbliżenie do Słońca 252P nastąpi za 3 dni, 15 marca. Kometa nie będzie wówczas widoczna z terenów Polski. Na jej obserwacje możemy liczyć dopiero pod koniec marca, kiedy wyłaniać się będzie ponad południowo-wschodnim horyzontem. Obecne raporty wskazują, że kometa jest obiektem bardzo rozproszonym, co może skutkować także w dużych różnicach w ocenie jej jasności. Obserwatorzy mówią o kondensacji otoczki równej 1-2, a nawet 0, co oznacza jednorodnie rozmytą komę. Zbliżanie się do Ziemi może jeszcze mocniej uwidocznić ten efekt. Dlatego obserwacje nisko nad horyzontem mogą być bardzo utrudnione, tym bardziej, że pod koniec miesiąca niebo rozświetlał będzie zmniejszający się Księżyc (nów 7 kwietnia). Zatem może okazać się, że kometa będzie widoczna w Polsce dopiero na początku kwietnia.
  12. W ostatnich tygodniach kometa C/2014 S2 (PANSTARRS) niespodziewanie pojaśniała. Jeszcze w sierpniu jej jasność wynosiła około 15 mag, a teraz jest ona widoczna bez trudu nawet w małych teleskopach, a jej jasność oceniana jest na około 10.0 - 10.5 mag. Wygląda na to, że nie mieliśmy tu do czynienia z gwałtownym wybuchem, a raczej ze stopniowym, ale szybkim wzrostem aktywności komety. Obserwacje astrometryczne wskazują, że ta kometa jest obiektem okresowym i do Słońca wraca co około 2 tysiące lat. Ze względu, że jest ona kometą, która nigdy bardzo do Słońca się nie zbliży (w peryhelium będzie 2.1 AU od Słońca), a jest już stosunkowo blisko peryhelium (przez które przejdzie 9 grudnia), to jej jasność nie powinna już znacząco wzrosnąć. Mimo tego jest ona obecnie najjaśniejszą kometą widoczną na naszym niebie. Teraz świeci ona w Cefeuszu, blisko gwiazdy Polarnej, którą nocą 5/6 października minie w odległości około pół stopnia. Przez cały październik kometa będzie wędrować przez Małą Niedźwiedzicę, w połowie listopada przejdzie do Smoka, w którym zostanie aż do połowy lutego. Później wróci do Małej Niedźwiedzicy. Na ten moment wydaje się, że największą jasność będzie ona mieć w listopadzie i może być wtedy nieznacznie jaśniejsza od 10 mag. Później jej jasność będzie powoli spadać, ale do końca lutego powinna pozostać jaśniejsza od 11 mag.
  13. Próba zmierzenia się z kometą P/2010 V1 (Ikeya-Murakami). Według świeżo zaimportowanych danych do CdC i Stellarium ma jasność 9,3, czyli może coś się pokaże. Lokalizacja wg CdC i Stellarium pokazuje na sąsiedztwo z galaktyką NGC 2903: ale o dziwo ta sama wersja CdC z tymi samymi danymi na temat komety zaimportowanymi do komputera w obserwatorium pokazuje tutaj: Pojedynczy strzał okazał się albo pudłem, albo kometa jest tak słaba, że ja nie widzę, która to kropka:
  14. Dosłownie od kilku dni na naszym niebie widoczna jest kometa 252P/LINEAR. Jest to kometa odkryta w 2000 r w ramach projektu Linear, który polega na wyszukiwaniu obiektów mogących przelatywać w pobliżu Ziemi. Zazwyczaj nie ekscytuję się obiektami tego typu, bo większość z nich nie jest widoczna gołym okiem. Czytaj całość
  15. Pamiętny wieczór około roku 1996-97 był raczej ciepły. Nieopodal schodów wejściowych, gdzieś pomiędzy domem a studnią stał mały chłopiec, pełen zaciekawienia i tajemniczości. Stał bez ruchu i patrzył w jedno miejsce na niebie. Próbuję przeniknąć do jego wzroku, zobaczyć jego oczami. Pojawia się jakby szum i pełno zakłóceń ale momentami widzę dość wyraźnie kulę światła. Jest zauważanie większa od gwiazd. Mam wrażenie, że z prawej strony widzę jakąś podłużną poświatę ale być może to te zakłócenia. Chłopiec stał tak bez ruchu a ona tam wisiała, gdzieś w połowie odległości do zenitu i jakby bliżej nieba zachodniego niż północnego. Nie mogę nic więcej zobaczyć mimo, że obraz jest całkiem wyraźny. 30/01/2016, dość wietrzny wieczór. Miałem już bardzo dobrze zaadaptowany wzrok. Wcześniej próbowałem szczęścia w oborze ale wiatr wdzierał się od góry i uniemożliwiał obserwacje. Poddenerwowany przeniosłem mój 12" teleskop obok domu, gdzie byłem dobrze osłonięty i uratowałem dzięki temu cały wieczór - a szkoda by było go stracić! Musiałem tylko uważać na pewne światło na horyzoncie i samochody. Powalczyłem z moim głównym celem po czym w ramach relaksu skierowałem się w okolice komety C/2013 US10 (Catalina). Znalazłem ją od razu w szukaczu w którym była bardzo wyraźna i jasna. Wiedziałem, że będzie to najlepszy widok tej komety jak do tej pory. W okularach 25 i 14mm wyglądała wspaniale. Była bardzo jasnym i sporym obiektem a warkocz był widoczny natychmiast po spojrzeniu w okular - na godzinie około 11 (widok w okularze). Początkowo zajmował co najmniej połowę pola widzenia Esa 82 stopnie. Widok tej komety oczywiście mocno odbiegał od tego co można było zobaczyć rok temu podziwiając widowiskową C/2014 Q2 (Lovejoy), niemniej był również piękny. Wpadłem po chwili na pomysł by podkręcić powiększenie na maksa, więc załadowałem okular Es 4,7mm. Catalina była w nim wciąż bardzo jasnym, sporych rozmiarów obiektem, choć oczywiście nie tak widowiskowym jak w mniejszych powiększeniach, oraz bez warkocza. Chociaż mimo wszystko odnosiłem często wrażenie, że widać w jego miejscu wielką poświatę i różnicę w jasności tła nieba obok. W głowię przemknęły teksty z forum, gdzie inni wspominali o tym jak szybko się przemieszcza po niebie. Nie bez powodu podkręciłem poweru tyle ile się dało. Im więcej, tym szybciej i wyraźniej miałem szanse dostrzec jej ruch. Przykleiłem się zatem do okularu i...oderwałem od niego (dosłownie) po około dobrej godzinie. I nie chodziło bynajmniej o to czy tyle potrzebowałem a o to, że chciałem czerpać jak najwięcej takiego doznania. Kometa na początku znajdowała się dość blisko stosunkowo jasnej gwiazdki i kilka takich odległości od innej, trochę słabszej. Przyjmijmy, że jaśniejsza to A zaś słabsza to B. Nie miałem pojęcia w którą stronę się przemieszcza w okularze ale na jej ruch nie musiałem długo czekać. Nie minęło nawet 10 minut i dostrzegłem ewidentnie jak oddaliła się odrobinę od gwiazdy A. Wiedziałem już zatem, że zmierza w dół. To było niesamowite uczucie ale to był tylko początek a ja chciałem więcej. Mija około 15 minut i widzę jak kometa wyraźnie się przesuwa coraz dalej. W głowię liczę czas. Mija 20, może trochę więcej minut a kometa dociera już do połowy odległości pomiędzy gwiazdami A i B. Po około 30 minutach jest już mniej więcej w połowię i z każdą minutą widać jak powoli mija półmetek i znajduje się już odrobinę bliżej gwiazdki B. Mijają kolejne minuty a ja ani na chwilę nie oderwałem jeszcze oka od okularu od początku obserwacji. Po około 40-45 minutach Catalina jest już dwie trzecie odległości od gwiazdy A do gwiazdy B. Po upływie około 50 minut znajduje się już nie daleko gwiazdy B przy czym kilka razy dalej od gwiazdy A. Ciągle nie odrywając oczu od okularu patrzyłem i czekałem aż dotrze na wysokość gwiazdy B, by utworzyć z nią oraz z gwiazdką A trójkąt równoramienny. Po około jednej godzinie, może nieco dłużej, kometa dociera niemal do celu ale czekam jeszcze chwilkę by utworzyła idealnie trójkąt. W końcu mogę się wyprostować i dać odpocząć oku. Przez cały ten czas nie oderwałem się ani na chwilę od wyciągu poza jednym momentem tuż pod koniec. Chcąc się poprawić (bolał mnie już tyłek od siedzenia), zgubiłem kometę ale niemal nie odrywając wciąż wzroku, po chwili była już znów w polu widzenia. Czasem także zamykałem na 2, 3 sekundy wzrok po czym widok stawał się jaśniejszy. Wiem, że należy robić co pewien czas odpoczynek ale obiecałem sobie, że będę obserwował ją bez odrywania się od kadru. Muszę przyznać, że to było niesamowite przeżycie obserwacyjne. Dosłownie widziałem na żywo jak wędruje po niebie! Wracając do samej komety to jej głowa na obrzeżach wydawała się być prawie tak duża jak odległość od gwiazdy A do B. Bliżej centrum świeciła dość wyraźniej. Zmniejszyłem powiększenie do 107 razy i cieszyłem oczy także oczywistym warkoczem, który wydawał się już nieco większy niż połowa pola widzenia. Z każdą dalszą odległością od głowy, stawał się bardziej subtelniejszy. Możliwe nawet, że ciągnął się przez całe pole Esa 14mm. W okularze 25mm gdy głowa znajdowała się w centrum, warkocz wpadał na krawędź pola. Koma w okularze 14mm wydawała się większa względem gwiazd niż w 4,7mm i odnosiłem wrażenie, że jest w stanie objąć swoją poświatą zarówno gwiazdę A jak i gwiazdę B. Zapamiętałem bardzo dokładnie układ ośmiu gwiazd i ruch komety w okularze 4,7mm a także pole widzenia, które obejmowało na styk te gwiazdy. W domu z pamięci zrobiłem rysunki i poglądową symulację widoku jaki mniej więcej miałem w powiększeniu 319 razy. Nie uwzględniłem jednej gwiazdki by wykadrować kometę. Catalina była dość jasna (zerkaniem) w takim powiększeniu ale wiem, że każdy ma różnie ustawioną jasność monitora. Do tego jest ona widoczna inaczej wieczorem a inaczej w dzień i przy różnym oświetleniu. Układ tych samych gwiazd udało mi się znaleźć w Stellarium. Kometa w tym programie ma nie wielkie przesunięcie. Gwiazdki na symulacji i ich jasności na rysunkach pochodzą ze Stellarium a kometa to już trochę zabawy w innym programie. Na Catalinę spojrzałem także lornetką 15/70, która także pokazała chyba warkocz, niestety bez żurawia nie mogłem się w ogóle skupić. Warunki zrobiły się tak dobre, że nie mogłem przejść obojętnie wobec paru klasyków. Galaktyka M81 odsłoniła bez kłopotu ramię spiralne, które zakręcało łukiem aż do góry. M82 z kolei była najokazalsza w powiększeniu 319 krotnym w którym pokazała różne ciemne dziury i pełno nieregularności. Pięknie także prezentowała się mgławica M97 Sowa z oczami na jej tle oraz galaktyka M108 na której także coś świeciło. Bardzo ładnie pokazała się też mgławica NGC 2392 Eskimos w powiększeniu 319 krotnym. Widać było charakterystyczne dwie otoczki otulające gwiazdę centralną - jaśniejszą wewnątrz i nieco słabszą zewnętrzną warstwę. Również kadr z M35 i NGC 2158 wyglądał świetnie. Zapamiętałem kilka gwiazd gołym okiem w Żyrafie z których, najsłabsza miała 7.1mag. Gromada M35 była bardzo wyraźna, wręcz rzucała się w oczy. Dosyć łatwa dla gołego oka była także M38 w Woźnicy. Reszty woźniczych Messierów nie starałem się wypatrzeć ale są one jeszcze jaśniejsze. Zaobserwowanie na żywo ruchu komety ciągłą obserwacją było od pewnego czasu, no..może nie marzeniem ale małym pragnieniem obserwacyjnym. Okazało się, że na C/2013 US10 (Catalina) wystarczy już kilka minut. Kiedy tak siedziałem i patrzyłem jak przemierza przestrzeń, przypomniałem sobie o komecie z mojego dzieciństwa. Na drugi dzień po obserwacjach Cataliny, zorientowałem się, że obserwowałem ją niemal w tym samym miejscu co kometę sprzed 20 lat.
  16. C/2013 X1 - warto zapolować i na tę kometę pomimo coraz lepszego położenia popularnej obecnie innej komety Prawie ciepła, z wieczornego wypieku pod miejskim niebem. Położona we wschodnich rubieżach czworoboku Pegaza. FSQ/STL11000 - crop
  17. Kiedy wczoraj wieczorem zakomunikowałem, że nie kładę się spać przed trzecią nad ranem gdyż chcę zerknąć na Catalinę, moja trzynastoletnia córka rozłożyła scrable na stole i powiedziała: - W takim razie czekam z tobą na kometę. Sprzeciwiłem się, ale mój opór szybko zdetronizowała czterema słowami: - Też chcę zobaczyć kometę. I miała rację, jak można pozbawić córkę, syna tak fajnego wspomnienia jakim jest wspólne oglądanie komety o trzeciej nad ranem przy kilkunastostopniowym mrozie. Takie wspomnienia są lepsze od widoku samej komety chyba, że to kometa Halleya... Gdy już nadeszła trzecia, ja, Laura oraz statyw z lornetką wyszliśmy na ogródek, niestety sąsiad dorzucił porządnie do pieca i zamiast komety ujrzeliśmy słup dymu unoszący się wysoko ku niebu przez który od czasu do czasu mrugał Arktus i nic więcej. Nie żałowaliśmy jednak tej nocy, spojrzeliśmy na gromadę Żłobek w gwiazdozbiorze Raka, na Lwa itd.. Zasypiając przypomniałem sobie o komecie Halleya i o tym, że w tym roku będzie już trzydzieści lat kiedy nas odwiedziła. Czy to takie ważne? Chyba tak skoro w tedy miałem 8 lat i pamiętam, że dorośli o tym mówili, ale nie pamiętam żebym ją widział, nie pamiętam taty, mamy, dziadków pokazujących mi tego wyjątkowego gościa na naszym niebie. A jak Wy wspominacie Luty 1986? Może z tatą, mamą oglądaliście? A może z własnymi dziećmi? Może Was rozkochała w astronomii? W necie zapewne znajdę sporo relacji z obserwacji Halleya, ale tu chodzi o kilka zdań od osób, które powiedzmy znam:) Pozdrawiam
  18. Kilka dni temu (dokładnie w nocy 26/27 lipca) nareszcie udało mi się wybrać na dłuższe obserwacje z 33 cm teleskopem. Weekend spędzałem w Krośnie, w związku z czym na miejsce obserwacji wybrałem Przełęcz Szklarską w Beskidzie Niskim. Na obserwacje zabrałem z sobą siostrę i w pierwszej części nocy obserwowaliśmy głównie obiekty jasne i atrakcyjne dla "postronnego obserwatora" ;). Po północy zabrałem się za obiekty znacznie słabsze i trudniejsze. Najpierw postanowiłem zapolować na kilka słabych mgławic planetarnych w Łabędziu. Na pierwszy ogień poszła mgławica NGC 7026, mała ale całkiem ładna, niemal przyklejona do gwiazdki o jasności 10 mag. Najlepiej prezentowała się w powiększeniu 340x, w którym widoczna była dość ciekawa struktura tego obiektu. Tak naprawdę jednak mgławica NGC 7026 posłużyła mi jako drogowskaz do znacznie trudniejszego celu, świecącej około 1.3 stopnia od niej mgławicy PK 89-0.1, nazywanej czasem Mgławicą Ćmą. Niektóre źródła podają nieprawidłową pozycję tego obiektu - błąd ten występuję m.in. w programie Guide - mgławica zaznaczona jest około 2' od swojej prawdziwej pozycji. Wykryłem to kiedyś szukając potencjalnych obiektów do obserwacji i ściągając zdjęcia ich otoczenia z DSSa. Po wycelowaniu teleskopu w miejsce, gdzie miała znajdować się mgławica, bez filtra momentami wydawało mi się, że coś w tamtej okolicy majaczy, jednak nie byłem tego w 100% pewien. Dopiero po założeniu filtra O-III mgławica stała się obiektem oczywistym, choć widocznym jedynie zerkaniem i to dość słabo. Następnym celem na tę noc była mgławica PK 80-6.1 (Mgławica Jajko). Mgławica ta jest mgławicą protoplanetarną, znaną głównie z fantastycznego zdjęcia z teleskopu Hubble'a. Mgławicę wypatrzyłem bez filtra, już w powiększeniu 67x, choć w tym powiększeniu nie byłem pewien, czym mam do czynienia z mgławicą, czy z gwiazdą. Na pierwszy rzut oka wyglądała ona jak bardzo delikatnie rozogniskowana gwiazda, z dwoma bladymi, wąskimi i maleńkimi "wypustkami". Wraz ze zwiększaniem powiększenia mgławica wyglądała coraz lepiej. W końcu w powiększeniu 340x wyglądała nieco podobnie do galaktyki spiralnej widzianej "z boku", jednak w przeciwieństwie do takiej galaktyki, posiadała dwa pojaśnienia centralne, rozdzielone nieco ciemniejszym obszarem. Jedno z tym pojaśnień było wyraźnie większe i jaśniejsze od drugiego. Mgławica zdecydowanie najlepiej wyglądała bez filtra. Zarówno filtr UHC jak i O-III znacząco pogarszały jej widoczność. Kolejną mgławicą, którą udało mi się zlokalizować była PK 86-8.1 (ang. Baby Dumbbell, wydaje mi się, że ktoś gdzieś przetłumaczył to na "mikro-hantle"). Również ta mgławica nie była obiektem trudnym. Ze względu na swoje maleńkie rozmiary najlepiej widać ją było w powiększeniu 340x. W jej przypadku użycie filtra O-III zauważalnie poprawiało widok. Także filtr UHC spisywał się tu dobrze. W powiększeniu 340x kształt tej mgławicy przypominał mi kształt mgławicy M 76. Później przyszedł czas na nieco bardziej znany (choć rzadko obserwowany) obiekt - mgławicę Minkowski 1-92 (ang. Footpront Nebula). Mgławica ta nie stanowiła żadnego problemu, jednak w małym powiększeniu wyglądała zupełnie jak gwiazda. Dopiero w powiększeniu 340x okazało się, że składa się ona z dwóch niemal stykających się ze sobą, lekko rozmytych fragmentów. Również w przypadku tej mgławicy filtry okazały się nieprzydatne. Co prawda nadal była ona widoczna, jednak nie zauważyłem żadnej istotnej poprawy po użyciu filtra. Ostatnią z mało znanych mgławic, które obserwowałem była mgławica Minkowski 1-79. Ta świecąca w pobliżu M 39 mgławica była widoczna dość słabo, jako stosunkowo duży, eliptyczny rozmyty obiekt. Dało się ją dostrzec bez filtra, choć z filtrem O-III była widoczna znacznie lepiej. Także filtr UHC znacząco poprawiał jej widoczność. Podczas obserwacji z filtrem, w powiększeniu 114x kształt mgławicy nieznacznie odbiegał od regularnej elipsy. Po tych słabych maleństwach postanowiłem się jeszcze przyjrzeć jednej z największych mgławic planetarnych naszego nieba - NGC 7293 (Ślimak), która w lornetce była widoczna bardzo wyraźnie, jako duże, okrągłe pojaśnienie nieba. W teleskopie po założenia filtra O-III lub UHC mgławica była widoczna fantastycznie. Centralne pociemnienie było bardzo wyraźnie, a zerkaniem widać było zarys "helisy". Na koniec, kiedy już zbliżał się świt, przyjrzałem się razem z siostrą kilku jesiennym "klasykom", po czym postanowiłem przyjrzeć się komecie C/2014 E2 (Jacques). Kometa była widoczna bez najmniejszego trudu już w lornetce 10x50. W lornetce wyglądała ona jak maleńka gromada kulista. Po dłuższym czasie można było też dostrzec zarys słabiutkiego, długiego na około pół stopnia warkocza. Warkocz ten był znacznie lepiej (choć nadal całkiem słabo) widoczny w teleskopie. W teleskopie kometa wyglądała całkiem atrakcyjnie, jako wielka, mocno skondensowana, szarozielonkawa "kulka", ze słabym, wąskim, prostym warkoczem. Na początku obserwacji panowała duża wilgoć. Szybko zaczęło mi parować lusterko wtórne oraz szukacz, cały teleskop był zupełnie mokry, a dookoła powoli zagęszczała się mgła. Około północy zaczął jednak powiewać delikatny, ciepły wiatr, który szybko osuszył teleskop i rozgonił większość mgieł. Co ciekawe jednak, kilkaset metrów dalej mgły pozostały, w szczególności, pobliska wieża przekaźnikowa (znajdująca się mniej więcej na tej samej wysokości co ja) zatopiona była do połowy we mgle. Około północy z lasu pokrzykiwały przez chwilę puszczyki. Później kiedy zmieniałem okular, usłyszałem za sobą łopot skrzydeł. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem chyba nie więcej niż metr od swojej głowy sowę, która spokojnie zawróciła i majestatycznie odleciała. Przez chwilę była ona na tyle blisko, że słabiutkie czerwone światło "czołówki", którą miałem założoną na głowę, dość wyraźnie ją oświetliło :).
  19. Zobaczyłem dzisiaj temat o komecie i przypomniało mi się, że w sumie trzy miesiące temu, jak jeszcze była widoczna gołym okiem, udało mi się wykonać jej szkic za pomocą lornety 22x100 Nie publikowałem wcześniej więc wrzucam teraz :) To był (i ciągle jeszcze jest) naprawdę piękny obiekt obserwacji. Detale z obserwacji po prawej stronie rysunku.
  20. Za niecałe 10 dni przez peryhelium przejdzie okresowa kometa 15P/Finlay, która do Słońca wraca co około 6.5 roku. Jeszcze kilka dni temu jej jasność nie przekraczała 11 mag, a że warunki do jej obserwacji są na razie niezbyt dobre, to wstrzymywałem się z pisaniem o niej. Dziś jednak Jakub Cerny i Martin Masek opublikowali to zdjęcie: http://goo.gl/8X4qhW wraz z informacją, że zmierzona jasność komety wyznaczona na jego podstawie to 8.7 mag, a średnica jej głowy to 3'. Informacja ta jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia z wybuchem tej komety. Kometa 15P/Finlay obecnie świeci w Koziorożcu, nieco ponad 2 stopnie na zachód od Marsa, czyli na początku nocy astronomicznej znajduje się około 10 stopni nad południowo zachodnim horyzontem. W kolejnych dniach i tygodniach warunki do jej obserwacji będą się systematycznie, choć powoli poprawiać. Szczególnie łatwo będzie ją znaleźć w wieczór wigilijny - będzie wtedy świecić zaledwie kilka minut kątowych od Marsa. Początkiem stycznia przejdzie ona do Wodnika, a w trzeciej dekadzie stycznia odnajdziemy ją w Rybach, gdzie zostanie niemal do końca lutego. Jeśli chodzi o to, co będzie się działo z jej jasnością, to w tym momencie ciężko powiedzieć. Zanim nastąpił wybuch, spodziewano się, że w maksimum blasku, w połowie stycznia 2015 osiągnie ona jasność około 10 mag. Jeśli wybuch związany był jedynie z jednorazową emisją dodatkowej materii, kometa prawdopodobnie wróci do tego, co prognozowano. Jeśli jednak wybuch związany jest z pojawieniem się na jądrze komety nowego źródła emisji gazu i pyłu, lub z jego rozpadem, kometa może przez dłuższy czas mieć jasność zauważalnie większą niż wcześniej prognozowano. Aktualnie, spoza miasta, jeśli niebo będzie przejrzyste, powinna być bez trudu widoczna w niewielkich teleskopach.
  21. Walentynkowy wieczór zszedł się z nadejściem pięknej zimowej pogody z ciemnym niebem pełnym gwiazd. Po takim astropoście długo nie trzeba było nikogo prosić by wybrać się w teren na obserwacje skarbów nieba. Strzelaliśmy do wszystkiego do czego tylko się dało. Nasi goście byli pełni zachwytu. Ale to tyko Wszechświat. To jego skarby. My tylko go uwielbiamy.
  22. W świąteczną noc (25/26 XII 2014) około 20:00 zauważyłem, że niebo się wypogodziło. Ze względu, że wyglądało to nieźle, a i na zdjęciach satelitarnych dziura w chmurach wyglądała na całkiem sporą, zabrałem brata i pojechaliśmy na południe od Krosna. Jako pierwsze miejsce obserwacji wybraliśmy przełęcz na skrzyżowaniu nad Mszaną (między miejscowościami Chyrowa i Mszana). Na miejscu byliśmy tuż przed godziną 21:00. Niebo było bardzo ładne i przejrzyste, jedynie nisko nad północnym horyzontem wisiały chmury podświetlone przez Krosno, a tuż nad południowym horyzontem było pasemko chmur, które gołym okiem wyglądały na zupełnie ciemne. Jeszcze w drodze zorientowałem się, że nie wziąłem mapki z położeniem komety, na szczęście nie było to żadnym problemem. Krótka lustracja okolic południowego horyzontu lornetką 10x50 wystarczyła, aby wypatrzeć dość duży, rozmyty, okrągły obiekt wyłaniający się zza wiszących tuż nad horyzontem chmur. Kometa była w tym czasie zaledwie 5 stopni nad horyzontem. Ze względu, że na północy i zachodzie zbierało się szybko coraz więcej chmur, postanowiłem że nie będę wyciągał teleskopu z samochodu. Zamiast tego wyciągnąłem lekki statyw i zrobiłem kilka pamiątkowych zdjęć. Po kilkunastu minutach chmury zakryły całe niebo. Już mieliśmy wracać, kiedy na zachodzie i północy pojawiły się ponownie gwiazdy. Po 10 minutach niebo znów było zupełnie czyste. Kometa wzniosła się nieco przez ten czas i teraz dało się ją już z trudem wyzerkać gołym okiem. Po kolejnych kilkunastu minutach niebo ponownie się zachmurzyło i wyglądało na to, że to już koniec na tę noc. Postanowiliśmy zatem przejechać jeszcze doliną przez Mszanę i Tylawę, wypatrując sów. Po kilkuset metrach zauważyliśmy puszczyka siedzącego na środku drogi. Kiedy zatrzymaliśmy się, żeby mu się przyjrzeć, przeleciał na drzewo, za którym widoczne były pięknie gwiazdy. Skręciliśmy więc w jedną z polnych dróg prowadzących pod las. Tam okazało się, że niestety, południowy horyzont jest zasłonięty przez pobliską górę, za to na drodze siedział kolejny puszczyk. Pojechaliśmy dalej na południe, do Tylawy, gdzie brat pokazał mi kolejną wiodącą do lasu żwirową drogę, z której pięknie widoczny był zupełnie odsłonięty południowy horyzont. Niebo było fantastyczne, gwiazdy były widoczne praktycznie po sam horyzont. Świecące kilka stopni nad horyzontem najjaśniejsze gwiazdy Gołębia były widoczne gołym okiem natychmiast po wyjściu z samochodu. Po kilku chwilach kometa także stała się dość oczywista dla gołego oka, choć widoczna jedynie zerkaniem. Ogólnie miejscówka byłaby świetna, gdyby nie fakt, że na południowym wschodzie świeciło kilka latarni położonych wzdłuż drogi krajowej prowadzącej do przejścia granicznego w Barwinku. Ze względu, że z północy i zachodu znów zaczęły zbliżać się chmury, postanowiłem na szybko przyjrzeć się kilku dużym, jasnym obiektom przez lornetkę. Szczególnie warto tu odnotować wielką, widoczną zerkaniem bez trudu mgławicę Rozeta. Także mgławica Płomień w Orionie była widoczna całkiem nieźle. Około godziny 23:30 wsiedliśmy do samochodu i powoli wróciliśmy przez Daliową i Szklary, zahaczając po drodze o Przełęcz Szklarską. W drodze powrotnej niebo zasnuło sie chmurami całkowicie.
  23. Na porannym niebie bardzo szybko (i dość niespodziewanie) jaśnieje odkryta niedawno kometa C/2014 R1 (Borisov). Na zdjęciu, które wykonał Michael Jager 19 X 2014 prezentuje się już ona całkiem okazale: http://files.cometpieces-at.webnode.at/200008812-ea681eb5ff-public/2014R120141019LRGBweb.jpg autor zdjęcia szacuje, że jej jasność to około 11,5 mag. Zważywszy na to, że kometa C/2012 K1 jest już u nas praktycznie niewidoczna, a kometa C/2014 E2 już mocno osłabła, w najbliższym czasie prawdopodobnie właśnie C/2014 R1 (Borisov) będzie najjaśniejszą kometą naszego nieba. Kometa świeci na porannym niebie, w Lwie i porusza się na wschód. Pod koniec października przejdzie do Panny, a pod koniec grudnia do Wagi. Przez peryhelium przejdzie 18 listopada (1.35 AU od Słońca). Trudno powiedzieć, ile jeszcze pojaśnieje, ale raczej mało prawdopodobne wydaje się aby miała stać się znacząco jaśniejsza od 10-11 mag. Mimo tego, w średniej wielkości teleskopach powinna być widoczna bez wielkiego problemu.
  24. Wczoraj próbowałem ustrzelić kometę C/2012 K1 i nawet mi się to udało gdyby nie stackowanie. Mianowicie gdy robię stack na kometę i gwiazdy w DSS wychodzi mi takie coś: Tylko krzywymi wyciągnąłem obiekt. Wydaje mi się że nie powinno być tych smug. Próbowałem różnych parametrów i efekt ten sam, a czasami jeszcze gorszy. W przypadku stackowania na gwiazdy lub kometę wszystko jest ok.
  25. Wczoraj Hidetaka Sato doniósł o wybuchu komety C/2012 X1 (LINEAR). Kometa ta została odkryta w grudniu ubiegłego roku w ramach programu LINEAR. Była wtedy obiektem o jasności około 18-19 mag. Przez peryhelium przejdzie ona w za 3 miesiące (21 II 2014) i będzie się wtedy znajdować około 1.6 AU od Słońca. Jest ona kometą długookresową - wraca do Słońca co około 2000 lat. Zgodnie z efemerydą jej jasność powinna aktualnie wynosić około 14 mag. Tymczasem na zdjęciu, które udostępnił H. Sato: https://lh6.googleus...10-01-small.jpg Kometa jest widoczna jako obiekt o jasności około 8.5 mag i średnicy około 1.5'. Kometa wygląda bardzo podobnie do komety 17P/Holmes kilka-kilkanaście dni po wybuchu, a także kilku innych komet, którym przydarzyły się wybuchy o dużej amplitudzie. Obecnie świeci ona w Warkoczu Bereniki, o świcie kilkanaście stopni nad wschodnim horyzontem. Warunki do jej obserwacji będą się poprawiać z dnia na dzień, trudno jednak powiedzieć, co będzie się dziać z jej jasnością. Z jednej strony zbliża się ona do Słońca, dzięki czemu powinna produkować coraz więcej materiału, z drugiej jednak materiał wyemitowany podczas wybuchu materiał może ulec rozproszeniu, w efekcie czego kometa może osłabnąć. Warto mieć ją jednak na oku, bo obecnie jest jedną z najjaśniejszych komet na naszym niebie. Podejrzewam, że w dobrych warunkach, kiedy Księżyc zniknie już z porannego nieba, uda się ją dostrzec (choć z trudem) nawet w niewielkiej lornetce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)