Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku
6 stycznia 2017,  Ariel Majcher
W nocy z piątku 20 stycznia na sobotę 21 stycznia Słońce przekroczy 20 równoleżnik deklinacji południowej w drodze na północ, zaś prawie dokładnie dobę wcześniej wkroczy do gwiazdozbioru Koziorożca (nie mylić ze znakiem zodiaku). To oznacza, że najgorszy okres z najkrótszymi dniami właśnie się kończy i od tego momentu dnia zacznie wyraźnie przybywać z doby na dobę. Oczywiście im bardziej na północ, tym zmiany wyraźniejsze. Bliżej bieguna już w całej kontynentalnej części Europy skończy się noc polarna, a za miesiąc, w trzeciej dekadzie lutego tamtejszy dzień będzie trwał długość 8 godzin (u nas ? prawie 10,5 godziny, ale z każdym dniem ta różnica przy stale rosnącej długości dnia będzie się zmniejszać, a od równonocy wiosennej dłużej widno będzie na północ od Polski). Na razie jednak na północy Skandynawii noc wciąż trwa całą dobę, a u nas ? prawie 16 godzin.
W tak długie jeszcze noce, jeśli zdarzą się rozpogodzenia, na wieczornym niebie można obserwować bardzo blisko siebie położone planety Neptun, Wenus i Mars, zaś nie tak daleko od nich znajduje się kolejni członkowie Układu Słonecznego, czyli planeta Uran oraz planeta karłowata Ceres. Przed północą na nieboskłonie pokazuje się planeta Jowisz, zaś nad samym ranem ? dwie pozostałe planety: Saturn i Merkury. Warto też zwrócić uwagę na gwiazdozbiór Wieloryba i znajdującą się w nim gwiazdę zmienną, zwaną Cudowną Wieloryba, albo po łacinie Mirą. Ta gwiazda może osiągnąć jasność nawet +2 magnitudo, a pod koniec stycznia spodziewane jest maksimum jej jasności, zatem kształt tego gwiazdozbioru niedługo może na jakiś czas się zmienić.
Trzy z czterech widocznych na wieczornym niebie planet, które od kilku tygodniu stanowią dość ciasny układ, czyli Wenus, Mars i Neptun, nadal wędrują niedaleko siebie, choć Neptuna wyminął zarówno Mars, jak i Wenus, i każdej kolejnej doby odległość dwóch sąsiadek Ziemi do ostatniej z planet krążących wokół Słońca będzie się stale zwiększać. W zeszłym tygodniu wszystkie trzy planety dało się objąć standardową lornetką, niestety od tego tygodnia będzie to już niemożliwe. Na jego początku Mars wędruje ponad 11° od Neptuna, zaś pod jego koniec dystans ten zwiększy się o kolejne 4°. Mijającą później Neptuna Wenus w tym samym czasie będzie dzieliło od tej planety odpowiednio niecałe 4 i ponad 9°.
W tym tygodniu Czerwona Planeta przejdzie z gwiazdozbioru Wodnika do gwiazdozbioru Ryb, natomiast Wenus zrobi to samo w tygodniu następnym, zbliżając się jednocześnie do Marsa na nieco ponad 6°. Niestety dystans między bezpośrednimi sąsiadkami Ziemi zmieni się już niewiele, do około 5,5 stopnia. W lutym wędrująca do tej pory wzdłuż ekliptyki Wenus skręci wyraźnie na północ od niej, a potem zawróci w kierunku Słońca, przy czym początkowo względem okolicznych gwiazd będzie stała prawie w miejscu. Zaś Mars dalej będzie uciekał przed Słońcem wzdłuż jego drogi po niebie. W połowie tygodnia Wenus minie w odległości 1,5 stopnia gwiazdę 4. wielkości ? Aquarii.
Wenus coraz wyraźniej dominuje blaskiem na nocnym niebie, jeśli nie ma na nim Księżyca. Obecnie jej jasność zwiększyła się do -4,5 wielkości gwiazdowej, jej tarcza urosła do 27?, zaś faza spadła do 45%. Z każdym kolejnym tygodniem tarcza będzie rosła, zaś faza ? malała, przez co druga planeta od Słońca staje się coraz bardziej atrakcyjnym celem dla posiadaczy nawet niewielkich teleskopów i lornetek. Pamiętać jednak należy, aby obserwować tę planetę na możliwie jasnym niebie, czyli tuż po zmierzchu, lub nawet w dzień, jeśli uda się ją odnaleźć o tej porze doby (w przyszłym tygodniu sprawę ułatwi mijający wieczorne planety cienki sierp Księżyca), aby kontrast między planetą a niebem był jak najmniejszy. Przy większym dają o sobie znać wszelkie wady używanych przyrządów optycznych. powodując zazwyczaj znaczne pogorszenie jakości obrazu, co wielokrotnie sprawdziłem osobiście. Jasność Marsa osłabnie już do +1 magnitudo, przy średnicy tarczy niewiele przekraczającej 5 sekund kątowych. Neptun świeci blaskiem +7,9 magnitudo i zbliża się coraz bardziej do gwiazdy ? Aquarii. Pod koniec tygodnia dystans między tymi ciałami niebieskimi spadnie do 1,5 stopnia, czyli trzech średnic kątowych Słońca, czy Księżyca.
Około 30° na północny wschód od Marsa swoje pętle na niebie kreśli planeta Uran i planeta karłowata (1) Ceres. Obie członkinie Układu Słonecznego znajdują się w gwiazdozbiorze Ryb, niedaleko jego granicy z Wielorybem i Baranem. W tym tygodniu Ceres przetnie linię, łączącą Urana z Alreshą, najjaśniejszą gwiazdą tej konstelacji. Ceres wędruje nieco ponad 4° na północny zachód od tej gwiazdy, zaś Uran znajduje się 8° dalej prawie w tym samym kierunku. Jasność Ceres coraz bardziej przypomina jasność Neptuna i wynosi obecnie +7,8 magnitudo, natomiast Uran świeci 2 magnitudo jaśniej. Siódma planeta Układu Słonecznego powoli oddala się od gwiazdy ? Ryb. W tym tygodniu dzielący je dystans urośnie do 44 minut kątowych.
Na koniec opisu tej animacji została gwiazda zmienna Mira Ceti, która jest prototypem tej klasy gwiazd zmiennych i zmienia regularnie swój blask z okresem 331 dni, zatem niewiele różniącym się od długości ziemskiego roku. Stąd zdarza się, że kilka lat pod rząd nie można obserwować maksimum blasku tej gwiazdy ze względu na bliskość Słońca. Zwłaszcza na naszej półkuli, gdzie rano na wiosennym niebie ekliptyka jest nachylona niekorzystnie i długo trzeba czekać na możliwość obserwacji Miry po jej minięciu przez Słońce (kolejny powód do zazdroszczenia południowcom, po korzystnym nachyleniu ekliptyki dla maksymalnych, prawie 30-stopniowych elongacji Merkurego i wędrującego wysoko po niebie Marsa podczas tzw. wielkich opozycji). Mira Ceti (mająca też oznaczenie o Cet) w maksimum swojego blasku może osiągnąć nawet +2 magnitudo, stając się wtedy jaśniejsza do będącego na północnym wschodzie Wieloryba Menkara i dorównując blaskiem położonej na południowym jego zachodzie gwieździe Deneb Kaitos. Mirę można szukać na linii, łączącej dwie wspomniane gwiazdy, w odległości 13° od pierwszej z nich, czyli w 1/3 odległości między nimi. Odnaleźć ją też można, odkładając jeszcze jedną odległość między Menkarem a ? Ceti, czyli gwiazdą bezpośrednio pod charakterystycznym wianuszkiem gwiazd w północno-wschodinej części tej konstelacji. Obecnie Mira świeci blaskiem +6 magnitudo, ale szybko jaśnieje i wkrótce stanie się wyraźnie widoczna gołym okiem.
W drugiej części nocy, gdy Wenus z Marsem i Neptunem znikną za widnokręgiem, a Uran z Ceres właśnie będą się do tego szykować na niebie, po jego wschodniej stronie, pojawi się Księżyc i planeta Jowisz. Srebrny Glob odwiedzi w tym tygodniu gwiazdozbiory Lwa, Panny i Wagi, przechodząc przez ostatnią kwadrę, a następnie dążąc do nowiu i spotkania z Saturnem i Merkurym. Jest w nich kilka dość jasnych gwiazd i planeta Jowisz, ale tym razem nie będziemy mieli szczęścia obserwować zakrycia żadnego z tych ciał niebieskich. Księżyc zacznie tydzień w gwiazdozbiorze Lwa, wschodząc około godziny 21, jeszcze w niedzielę 15 stycznia. O godzinie podanej na mapce Księżyc minie już południk lokalny i będzie świecił wysoko nad południowym widnokręgiem w fazie 84%, tworząc trójkąt prawie równoramienny z Regulusem i Denebolą, czyli dwiema najjaśniejszymi gwiazdami Lwa, będąc oddalonym o 13° od Regulusa i 15° od Deneboli.
W środę 18 stycznia tarcza naturalnego satelity Ziemi zmieni oświetlenie swojej tarczy 67% i zbliży się do Porrimy, a więc jednej z jaśniejszych gwiazdy konstelacji Panny. Nad ranem dystans między tymi ciałami niebieskimi spadnie do 1,5 stopnia (o wschodzie Słońca brzeg Księżyca zbliży się do Porrimy na mniej niż 0,5 stopnia. Dobę później Księżyc spotka się z Jowiszem, mając fazę 58%. Około godziny 4:30 Księżycowi braknie do Jowisza 2,5 stopnia, o wschodzie Słońca będzie on o stopień bliżej. W tym samym czasie niecałe 4° pod Jowiszem świecić będzie najjaśniejsza w Pannie gwiazda Spica. Jasność Jowisza wzrosła już do -2,1 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza urosła do 38?. Dzięki temu szczegóły jowiszowej tarczy są widoczne w coraz mniejszych przyrządach optycznych. Do dostrzeżenia pasów równikowych tej planety wystarczy mała lunetka, czy większa lornetka, przez które można tez obserwować krążące wokół Jowisza cztery najjaśniejsze księżyce.
Tym razem z terenu Polski będzie można zaobserwować (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    16 stycznia, godz. 4:52 ? Io chowa się w cień Jowisza, 19? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    17 stycznia, godz. 2:12 ? wejście cienia Io na tarczę planety,
?    17 stycznia, godz. 3:28 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    17 stycznia, godz. 4:28 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    17 stycznia, godz. 5:40 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    18 stycznia, godz. 2:46 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    18 stycznia, godz. 5:50 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 13?, 45? na wschód od tarczy Jowisza,
?    18 stycznia, godz. 7:08 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    18 stycznia, godz. 23:52 ? o wschodzie Jowisza wejście cienia Ganimedesa na tarczę planety,
zaś Io już będzie na tarczy planety (w I ćwiartce),
?    19 stycznia, godz. 0:08 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    19 stycznia, godz. 2:30 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    19 stycznia, godz. 5:04 ? wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    19 stycznia, godz. 7:10 ? zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    20 stycznia, godz. 2:16 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 31? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    20 stycznia, godz. 7:18 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    21 stycznia, godz. 23:38 ? Europa na tarczy planety (w IV ćwiartce),
?    22 stycznia, godz. 1:24 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    22 stycznia, godz. 2:50 ? minięcie się Europy (N) i Kallisto w odległości 34?, 18? na zachód od tarczy Jowisza,
?    22 stycznia, godz. 7:12 ? przejście Kallisto 6? na południe od brzegu tarczy Jowisza,
?    23 stycznia, godz. 6:44 ? Io chowa się w cień Jowisza, 20? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia).
 
Warto tutaj odnotować, że w niedzielny poranek tuż na południe od Jowisza przejdzie jego drugi co do wielkości Księżyc, czyli Kallisto. Największa planeta Układu Słonecznego zwraca ku nam swój południowy biegun i krążąca najdalej od Jowisza Kallisto nie wchodzi w jego cień, z naszej perspektywy omija też swoją planetę macierzystą, zatem w najbliższych latach nie zobaczymy ani zaćmień, ani zakryć tego księżyca przez Jowisza.
W nocy z czwartku 19 stycznia na piątek 20 stycznia Księżyc przejdzie przez ostatnią kwadrę (uczyni to dokładnie w czwartek o 23:45 naszego czasu), świecąc około 10,5 stopnia na wschód od pary Jowisz-Spica, jeszcze na tle gwiazdozbioru Panny. Natomiast dwa ostatnie poranki Srebrny Glob spędzi na tle gwiazdozbioru Wagi. W sobotę rano jego faza spadnie do 39%, a będzie on świecił jakieś 4° na północ od gwiazdy Zuben Elgenubi, czyli gwiazdy Wagi, oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?. Dobę później księżycowy sierp będzie miał fazę 30% i pojawi się na niebie około godziny 2:30, zatem około 5 godzin przed Słońcem. Tuż po wschodzie Księżyca zaldwie 1° na zachód od jego ciemnego brzegu świecić będzie gwiazda ? Lib.
W niedzielny poranek cienki już sierp Księżyca można wykorzystać do odnalezienia Saturna, a następnie Merkurego. Pierwsza z planet świecić wtedy będzie około 25° na południowy wschód od Księżyca (na godzinie 8 względem niego), natomiast Merkury będzie 15° dalej w tym samym kierunku. Do odnalezienia Saturna można też wykorzystać gwiazdę Antares, która w niedzielę będzie oddalona o 15° od Księżyca, lecz na godzinie 7. Mniej niż połowę tej odległości będzie dzieliło Księżyc od dwóch jasnych gwiazd Skorpiona: Graffias i Dschubba. Saturn przebywa obecnie około 15° na lewo od Antaresa, będąc przy tym o 0,5 magnitudo jaśniejszym i mając wyraźnie żółtawą barwę, w przeciwieństwie do rdzawo-czerwonego Antaresa. Tarcza Saturna ma śrenidcę 15?, a jego największy księżyc Tytan swoją maksymalną elongację (tym razem wschodnią) osiągnie w piątek 20 stycznia.
Dzień wcześniej Merkury osiągnie swoją maksymalną elongację względem Słońca, tyle że zachodnią, oddalając się na ponad 24° od Słońca. Tego ranka godzinę przed świtem Merkruy zajmie pozycję na wysokości 3° nad południowo-wschodnim widnikręgiem. Na początku tygodnia Merkurego od Saturna będzie dzieliło niecałe 10°, zaś pod koniec tygodnia odległość ta zwiększy się do wspomnianych już 15°. W tym samym czasie jasność planety zwiększy się z -0,1 do -0,2 wielkości gwiazdowej, średnica tarczy spadnie z 7 do 6 sekund kątowych, natomiast faza urośnie z 56 do 69%. W następnym tygodniu pierwsza planeta od Słońca zbliży się szybko do Słońca i pzrestanie być widoczna na porannym niebie.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/16/niebo-w-trzecim-tygodniu-stycznia-2017-roku/

Autor.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku5.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku6.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku7.jpg

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2017 roku8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VLT będzie szukać planet w układzie Alfa Centauri
15 stycznia 2017 Redakcja AstroNETu
ESO, reprezentowane przez Dyrektora Generalnego, Tima de Zeeuw, podpisało porozumienie z Breakthrough Initiatives, które reprezentował Pete Worden, Prezes Breakthrough Prize Foundation i Dyrektor Wykonawczy Breakthrough Initiatives. Umowa zapewnia fundusze na instrument VISIR (VLT Imager and Spectrometer for mid-Infrared), zamontowany na teleskopie VLT, tak aby zmodyfikować go do znacznego zwiększenia możliwości poszukiwań potencjalnie nadających się do zamieszkania planet w układzie Alfa Centauri, najbliższym systemie gwiezdnym względem Słońca i Ziemi. Porozumienie zapewnia także czas na teleskopie do programu starannych poszukiwań, które będą przeprowadzone w 2019 roku.
Odkrycie w roku 2016 planety Proxima b wokół Proximy Centauri, trzeciej i najsłabszej gwiazdy systemu Alfa Centauri, dodaje jeszcze większego impetu tym poszukiwaniom.
Wiedza o tym, gdzie znajdują się najbliższe egzoplanety, jest bardzo potrzebna projektowi Breakthrough Starshot, badaniom inżynieryjnym, które rozpoczęto w kwietniu 2016 roku. Ich celem jest zademonstrowanie koncepcji ultraszybkiej, napędzanej światłem, nanosondy, co da podstawy dla pierwszego lotu do układu Alfa Centauri w przyszłym pokoleniu.
Wykrywanie nadających się do zamieszkania planet jest olbrzymim wyzwaniem z powodu jasności gwiazdy macierzystej, w której blasku giną względnie słabe planety. Jednym ze sposobów na ułatwienie tego zadania są obserwacje w zakresie średniej podczerwieni, w którym termiczne świecenie od planety okrążającej gwiazdę w istotny sposób redukuje różnicę jasności pomiędzy planeta, a gwiazdą. Ale nawet w średniej podczerwieni gwiazda pozostaje miliony razy jaśniejsza od planet, co wymaga dedykowanej techniki redukującej światło gwiazdy.
Istniejący instrument średniej podczerwieni VISIR na teleskopie VLT może mieć odpowiednią wydajność, jeżeli zostanie usprawniony, aby w istotny sposób polepszyć jakość obrazy przy używaniu optyki adaptatywnej i przystosowaniu go do techniki zwanej koronografią, aby redukować światło gwiazdy i uczynić możliwym ujawnienie sygnału od potencjalnych planet typu ziemskiego. Breakthrough Initiatives zapłaci znaczną część kosztów rozwoju technologii potrzebnych dla tego typu eksperymentu, natomiast ESO udostępni potrzebne zdolności obserwacyjne i czas obserwacyjny.
Nowy sprzęt będzie obejmował moduł instrumentu zakontraktowany w Kampf Telescope Optics (KTO), Monachium (Niemcy), w którym będzie zamontowany czujnik frontu falowego oraz nowatorski detektor kalibracyjny. Oprócz tego są plany budowy nowego koronografu, który zostanie opracowany przez University of Li?ge (Belgia) oraz Uppsala University (Szwecja).
Wykrywanie i badanie potencjalnie nadających się do zamieszkania planet okrążających inne gwiazdy będzie jednym z głównych celów naukowych przyszłego Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu Europejskiego (E-ELT). Chociaż zwiększony rozmiar E-ELT będzie kluczowy w uzyskiwaniu obrazów planet na dużych odległościach w Drodze mlecznej, to zdolność zbierania światła przez VLT jest wystarczająca do zarejestrowania obrazu planet wokół najbliższej gwiazdy (Alfa Centauri).
Modernizacja instrumentu VISIR da także korzyści przyszłemu instrumentowi METIS, który zostanie zamontowany na E-ELT, ponieważ zdobyte doświadczenie i opracowane koncepcje zostaną bezpośrednio na niego przeniesione. Olbrzymi rozmiar E-ELT powinien pozwolić instrumentowi METIS na wykrywanie i badania egzoplanet o rozmiarach Marsa, okrążających Alfę Centauri, jeśli takowe istnieją. Podobnie w przypadku potencjalnie nadających się do zamieszkania planet wokół innych pobliskich gwiazd.
Więcej informacji
Breakthrough Initiatives to naukowo-technologiczny program rozpoczęty w 2015 roku przez inwestora internetowego i filantropa naukowego Juriego Milnera. Celem projektu jest eksploracja Wszechświata, poszukiwanie naukowych dowodów na istnienie życia poza Ziemią oraz zachęcanie do debaty publicznej z perspektywy planetarnej.
Breakthrough Starshot ma do dyspozycji 100 milionów dolarów na badania inżynieryjne zmierzające do udowodnienia, iż możliwe jest utworzenia nowej technologii pozwalającej na ultralekkie, bezzałogowe loty kosmiczne z prędkością 20% prędkości światła i na stworzenie podstaw do misji kosmicznej do układu Alfa Centauri w przyszłym pokoleniu (misja typu: przelot sondy blisko tego układu).
ESO jest wiodącą międzyrządową organizacją astronomiczną w Europie i najbardziej produktywnym obserwatorium astronomicznym na świecie. Wspiera je 16 krajów: Austria, Belgia, Brazylia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Polska, Portugalia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. ESO prowadzi ambitne programy dotyczące projektowania, konstrukcji i użytkowania silnych naziemnych instrumentów obserwacyjnych, pozwalając astronomom na dokonywanie znaczących odkryć naukowych. ESO odgrywa wiodącą rolę w promowaniu i organizowaniu współpracy w badaniach astronomicznych. ESO zarządza trzema unikalnymi, światowej klasy obserwatoriami w Chile: La Silla, Paranal i Chajnantor. W Paranal ESO posiada teleskop VLT (Very Large Telescope ? Bardzo Duży Teleskop), najbardziej zaawansowane na świecie astronomiczne obserwatorium w świetle widzialnym oraz dwa teleskopy do przeglądów. VISTA pracuje w podczerwieni i jest największym na świecie instrumentem do przeglądów nieba, natomiast VLT Survey Telescope to największy teleskop dedykowany przeglądom nieba wyłącznie w zakresie widzialnym. ESO jest głównym partnerem ALMA, największego istniejącego projektu astronomicznego. Z kolei na Cerro Armazones, niedaleko Paranal, ESO buduje 39-metrowy teleskop E-ELT (European Extremely Large Telescope ? Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski), który stanie się ?największym okiem świata na niebo?
Source :
ESO
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/15/vlt-bedzie-szukac-planet-w-ukladzie-alfa-centauri/

VLT będzie szukać planet w układzie Alfa Centauri.jpg

VLT będzie szukać planet w układzie Alfa Centauri2.jpg

VLT będzie szukać planet w układzie Alfa Centauri3.jpg

VLT będzie szukać planet w układzie Alfa Centauri4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia i Księżyc na wspólnej fotografii z orbity? Marsa!
15 stycznia 2017 Kamil Serafin
Ziemia i Księżyc ? widok z orbity Marsa
Powyższa grafika powstała z połączenia dwóch ujęć wykonanych dwudziestego listopada 2016 roku, kiedy Mars znajdował się 205 milionów kilometrów od nas. Skala Ziemi do Księżyca została zachowana, w przeciwieństwie do ich jasności. Nasz naturalny satelita jest bowiem o wiele ciemniejszy i nie byłby widoczny na normalnie wykonanym zdjęciu. Na powierzchni Ziemi dostrzec możemy Antarktydę (biały obszar u dołu globu), Australię (zaczerwieniony kontynent na środku) oraz południowe obszary Azji. Nie udawajcie, że ten widok Was nie zachwyca?
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/15/ziemia-i-ksiezyc-na-wspolnej-fotografii-z-orbity-marsa/

Ziemia i Księżyc na wspólnej fotografii z orbity? Marsa.jpg

Ziemia i Księżyc na wspólnej fotografii z orbity? Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieudany lot najmniejszej rakiety świata
Wysłane przez grabianski w 2017-01-15

Zmodyfikowana rakieta sondażowa, mająca stać się najmniejszą na świecie rakietą orbitalną wzbiła się w niedzielę po północy polskiego czasu w powietrze, by wynieść na orbitę minisatelitę akademickiego TRICOM-1. Rakieta nie osiągnęła jednak nigdy orbity. Zespół naziemny stracił telemetrię po 20 sekundach pracy pierwszego stopnia. Zaobserwowano separację dolnego stopnia rakiety, jednak górny stopień z satelitą, po weryfikacji swojego złego położenia nie uruchomił silnika i anulował misję. Wszystkie elementy rakiety spadły z satelitą do Oceanu Indyjskiego.

SS-520-4 to zmodyfikowana rakieta sondażowa, która miała wynieść dzisiaj ważącego 3 kg satelitę TRICOM-1. Ten niewielki ładunek przeznaczony był do obrazowania Ziemi oraz pośredniczenia w komunikacji.

TRICOM-1 to satelita standardu CubeSat-3U mierzący 11,6 na 11,6 na 34,6 cm. W przeciwieństwie do większości minisatelitów, TRICOM-1 miał zostać odłączony od rakiety bezpośrednio za pomocą systemu separacyjnego zamontowanego na jej górnym stopniu.

Satelita został wykonany przez Uniwersytet Tokijski. Na jego powierzchni zamontowano panele słoneczne generujące energię elektryczną. Wewnątrz orbitera zainstalowano pięć kamer oraz terminal do pośrednictwa w komunikacji pomiędzy stacjami naziemnymi. Satelita miał możliwość przechowywania komunikatów i nie wysyłania ich natychmiast po odbiorze.

Satelita miał znaleźć się na orbicie 180 km na 1 500 km i inklinacji 31 stopni. Miał pracować maksymalnie przez 3 miesiące, a potem pod wpływem oporu szczątkowej atmosfery spaść z orbity, spalając się w drodze na Ziemię.

Eksperymentalna rakieta SS-520-4 bazuje na dwustopniowej rakiecie sondażowej SS-520, która poleciała w dwóch misjach naukowych w latach 1998 oraz 2000. Do rakiety został dodany trzeci stopień na paliwo stałe. Rakieta ma wysokość 9,5 m i waży przed startem 2,6 t. Bije znacznie dotychczasowego rekordzistę najmniejszej rakiety orbitalnej ? Lambda 4S waży 9,4 t i potrafi wynieść na orbitę ładunek 26 kg.

SS-520-4 to jednak jednorazowy projekt. Inżynierowie chcieli zgromadzić dane potrzebne w rozwoju systemu wysyłania ultra-małych satelitów. Rakieta taka miałaby zadanie wysyłania regularnych misji z ładunkami typu CubeSat lub nanosatelitami (satelitami poniżej 10 kg).

Postępująca miniaturyzacja systemów elektronicznych, sensorów, urządzeń do obrazowania sprawia, że rynek niewielkich satelitów rozwija się bardzo szybko. Stąd komercyjne zapotrzebowanie na rakietę dedykowaną do tego typu lotów. Obecnie niemal wszystkie takie ładunki są wysyłane jako dodatkowi pasażerowie większych misji. Zaletą takiej specjalizowanej rakiety byłaby też możliwość wysyłania ładunków na nietypowe orbity, na które ciężko trafić przy okazji w locie dużą rakietą jako dodatkowy satelita.

Był to już 4. start orbitalny w tym roku. Pierwszy, który się nie powiódł. Ryzyko jednak niepowodzenia w tym przypadku było duże ? był to ekesperymentalny, niskobudżetowy projekt.

Źródło: spaceflight101.com

Na zdjęciu: Rakieta SS-520-4 na stanowisku startowym, z zamontowanym na szczycie satelitą TRICOM 1. Źródło:ISas
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nieudany-lot-najmniejszej-rakiety-swiata-2846.html

Nieudany lot najmniejszej rakiety świata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjańskie igloo
Wysłane przez kuligowska w 2017-01-15
 
Misja załogowa na Marsa wydaje się obecnie całkiem prawdopodobna. Ma szansę odbyć się w następnej dekadzie. Podczas gdy trwają już pierwsze próby kompletowania marsjańskiej załogi, naukowców wciąż trapią różne problemy i wątpliwości. Na przykład pytanie o to, gdzie osadnicy marsjańscy będą mieszkać. Jednym z pomysłów inżynierów z Centrum NASA Langley jest wykorzystanie obecnej na Czerwonej Planecie wody ? miałaby ona być wykorzystywana do budowy czegoś w rodzaju kosmicznego igloo.

Poprzednie pomysły bywały bardzo różne. Niektóre z nich to konstrukcja marsjańskiego domu opartego na skałach - regolitach, lodowe budynki wydrukowane w technologii 3D, schrony zbudowane z przetworzonych materiałów pochodzących ze statku kosmicznego, czy wreszcie podziemne schrony z bazaltów. Większość z nich łączy jedno ? to idee bazujące na wykorzystaniu naturalnych zasobów planety, które ostatecznie mają chronić ludzi przed promieniowaniem kosmicznym. Ma to jedną ogromną zaletę ? nie trzeba wówczas transportować materiałów budowlanych z Ziemi.

Idea Lodowego Domu została opracowana we współpracy z zespołem z SEArch (Space Exploration Architecture) oraz Clouds AO (Clouds Architecture Office). Pomysł zdobył pierwsze miejsce w konkursie NASA o nazwie 3D Printed Habitat Challenge Design Competition. Uznano go za najlepsze z dotychczas proponowanych rozwiązań.

Najważniejszą z jego zalet jest  ?nadmuchiwana? zewnętrza osłona, która może przechowywać wodę w specjalnych komórkach. Woda ta służy wówczas jako materiał chroniący ludzi przed promieniowaniem kosmicznym. Istnieje również możliwość chemicznego przekształcenia marsjańskiej wody dla pojazdu Mars Ascent Vehicle.

Lodowe Domy będą także lekkie. To ważne ? marsjańscy koloniści muszą być w stanie łatwo transportować ich poszczególne elementy oraz budować je i składać. Podziemne bunkry proponowane jako jedna z alternatyw wymagałyby na przykład wcześniejszego kopania w ziemi ? do tego potrzeba ciężkich maszyn, które na Marsa musiałyby być jakoś przetransportowane. Wreszcie ? lodowa pokrywa i inne materiały wybrane do konstrukcji tych schronień pozwolą światłu słonecznemu na dość swobodny dostęp do przestrzeni zamieszkiwalnej, co jest ważne dla samopoczucia i zdrowia psychicznego osadników.

Jak jednak utrzymana zostanie w nich optymalna dla człowieka temperatura około 22? Celsjusza? Obecny w atmosferze Marsa dwutlenek węgla posłuży jako warstwa izolacyjna umieszczona pomiędzy wewnętrzną strukturą schronu a jego lodową pokrywą zewnętrzną. Lodowe Domy będą też prawdopodobnie w stanie utrzymać odpowiednie ciśnienie, które pozwoli na wykonywanie części prac bez specjalnych skafandrów ciśnieniowych.

Czytaj więcej:
?    3D Printed Habitat Challenge Design Competition
?    Skalne domy na Marsie

Źródło: NASA, SEArch

Lodowe Domy na Marsie będą oparte na lokalnie pozyskiwanych zasobach wody. Pokrywa lodowa ma chronić osadników przed szkodliwym wpływem promieni kosmicznych. Źródło: NASA Langley/Clouds AO/SEArch)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/marsjanskie-igloo-2847.html

Marsjańskie igloo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gorący Jowisz" krążący wokół pobliskiej gwiazdy zmiennej
Wysłane przez nowak w 2017-01-15

Astronomowie odkryli kolejnego ?gorącego Jowisza?, egzoplanetę krążącą wokół pobliskiej gwiazdy typu T Tauri, znanej jako TAP 26. Nowo odkryty obiekt, nazwany TAP 26b, jest około 66% masywniejszy od Jowisza i okrąża swoją macierzystą gwiazdę z okresem 10 dni. Odkrycie zostało zaprezentowane w papierowym wydaniu na arXiv.org 6 stycznia.

Znajdująca się jakieś 480 lat świetlnych od nas TAP 26 jest gwiazdą zmienną typu T Tauri. Przy swojej masie zbliżonej do Słońca, jej promień stanowi 1,17 promienia Słońca. Jest od niego starsza o 17 milionów lat. Tak młodo formujące się gwiazdy typu T Tauri mogą dostarczyć ważnych informacji na temat tworzenia i wczesnej ewolucji układów planetarnych. Dlatego też wykrywanie obiektów typu ?gorące Jowisze? wokół tych gwiazd oraz określenie ich właściwości orbitalnych może pomóc astronomom zrozumieć, w jaki sposób się tworzą i migrują, dając istotny wgląd w procesy fizyczne odpowiedzialne za tworzenie takich planet.

Mając to na uwadze, zespół naukowców kierowany przez Liang Yu z Uniwersytetu w Tuluzie we Francji, obserwował TAP 26 w okresie od listopada 2015 r. do stycznia 2016 r. używając 3,6 metrowego teleskopu CFHT (Canada-France-Hawaii Telescope) na Hawajach. Kampania obserwacyjna, która wykorzystuje urządzenia Echelle SpectroPolarimetric dla Obserwacji Gwiazd (ESPaDOnS), została przeprowadzona na podstawie programu Magnetycznej Topologii Młodych Gwiazd i Przetrwania w bliskości masywnych Egzoplanet (Magnetic Topologies of Young Stars and the Survival of close in massive Exoplanets - MaTYSSE).

Przez wdrożenie trzech różnych metod obserwacyjnych, naukowcy zdołali wykryć planetę w widmie TAP 26. Odkrycie oparte jest o analizę 29 widm zebranych podczas 72 dni. Według badań nowo odkryta planeta ma masę 1,66 masy Jowisza i okrąża swoją macierzystą gwiazdę w odległości 0,1 jednostki astronomicznej. Dzięki swojemu krótkiemu okresowi orbitalnemu, ogromnej masie i odległości od gwiazdy macierzystej, TAP 26b została sklasyfikowana jako ?gorący Jowisz?. Są to gazowe olbrzymy podobne do tych z Układu Słonecznego, których okres orbitalny nie jest dłuższy, niż 10 dni. Mają wysoką temperaturę powierzchniową, ponieważ krążą bardzo blisko swojej gwiazdy.

Oprócz wyprowadzenia podstawowych parametrów nowo odkrytej planety, naukowcy ujawnili również kilka ważnych informacji na temat natury jej gwiazdy macierzystej. Zespół stworzył mapę jasności powierzchniowej oraz mapę magnetyczną TAP 26, ukazując obecność chłodnych i ciepłych miejsc. Astronomowie odkryli, że temperatura fotosfery gwiazdy wynosi 4620 K a jej maksymalna jasność absolutna V to 12,16 mag. Ponadto, na podstawie danych obserwacyjnych, naukowcy zakładają, że TAP 26 rozproszyła swój dysk akrecyjny bardzo wcześnie a jej pole magnetyczne zaczęło ewoluować do złożonej topologii.

Więcej informacji:
'Hot Jupiter' detected around nearby variable star


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
phys.org

Na zdjęciu: Wizja artystyczna "gorącego Jowisza". Źródło: Ricardo Cardoso Reis (CAUP)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/goracy-jowisz-krazacy-wokol-pobliskiej-gwiazdy-zmiennej-2848.html

Gorący Jowisz krążący wokół pobliskiej gwiazdy zmiennej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble odkrył egzokomety wpadające wprost do młodej gwiazdy
16 stycznia 2017, Redakcja AstroNETu
Artykuł napisała Aleksandra Kaczmarek.
Naukowcy korzystając z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a odkryli komety lecące wprost na młodą gwiazdę HD 172555, która ma 23 miliony lat i oddalona jest o 95 lat świetlnych od Ziemi. Egzokomety ? komety spoza naszego Układu Słonecznego ? nie były bezpośrednio widziane wokół gwiazdy, jednak ich obecność jest wnioskowana na podstawie wykrytego gazu, który prawdopodobnie powstawał poprzez wyparowanie ich lodowych jąder. HD 172555 reprezentuje trzeci pozasłoneczny układ planetarny, w którym astronomowie wykryli takie komety. Wszystkie te układy są młode ? mają poniżej 40 milionów lat.
Gwiazda HD 172555 jest częścią grupy Beta Pictoris. Jest to zbiór gwiazd powstałych z tej samej materii. Obecność komet spadających na gwiazdę (nazywanych w języku angielskim ?star-grazers?, co można przetłumaczyć jako ?muskające gwiazdę?) najprawdopodobniej wywołana jest przez zaburzenie grawitacyjne przez masywną planetę wielkości Jowisza, powodującą odchylanie toru lotu komet wprost na gwiazdę. Młodą gazową planetę-giganta zaobserwowano w ogromnym dysku gazu i pyłu wokół tej gwiazdy. Naukowcom bardzo zależy na zbadaniu grupy Beta Pictoris, ponieważ jest on nam najbliższym zbiorem młodych gwiazd.
Odkrycia te dają nam nowe spojrzenie na aktywność komet byłych i obecnych w naszym Układzie Słonecznym. Jest to mechanizm, w którym spadające komety mogłyby transportować wodę na Ziemię i inne planety Układu Słonecznego. Astronomowie obserwują na obrazach z obserwatorium kosmicznego SOHO podobne przypadki komet w Układzie Słonecznym, które co jakiś czas wpadają do Słońca. Dają nam one wgląd w to, co zapewne działo się w pierwszych dniach naszego Układu Słonecznego, kiedy komety bombardowały wewnętrzne ciała Układu Słonecznego, w tym Ziemię. W rzeczywistości, takie komety mogły zapoczątkować życie, ponieważ przenosiły wodę i inne pierwiastki, jak węgiel, do planet typu ziemskiego.
Kierownik grupy badawczej Carol Grady stwierdził: ?Widząc te komety w Układzie Słonecznym oraz w trzech układach pozasłonecznych można wywnioskować, że aktywność ta może być powszechna w małych układach gwiezdnych? Grady przedstawił swoje wyniki zespołowi 6 stycznia na zimowym posiedzeniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Grapevine w Teksasie.
Zespół francuskich astronomów po raz pierwszy odkrył egzokomety przelatujące obok gwiazdy HD 172555 w danych archiwalnych zgromadzonych w latach 2004 i 2011 przez Europejskie Obserwatorium Południowego HARP za pomocą spektrografu. Spektrograf dzieli światło na składowe kolory, dzięki czemu astronomowie są w stanie wyznaczyć skład chemiczny obiektu. Za pomocą pektrografu HARPS zaobserwowano linie wapnia w świetle gwiazdy, co jest dowodem na to, że kometa lub podobne do niej obiekty spadły do tej gwiazdy.
W następstwie tego odkrycia, zespół Gradego w 2015 roku wykorzystał spektrografy STIS (Space Telescope Imaging Spectrograph) oraz COS (Cosmic Origins Spectrograph) na teleskopie kosmicznym Hubble?a do przeprowadzenia analizy spektroskopowej w świetle ultrafioletowym, co pozwala na identyfikację pierwiastków chemicznych. Naukowcy wykryli ślady krzemu i węgla w świetle gwiazdy. Gaz ten znajduje się w pobliżu powierzchni gwiazdy i porusza się z prędkością około 600000 km/h. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że odkryty za pomocą teleskopu Hubble?a szybki gaz, tak naprawdę jest materiałem z komety lub podobnego obiektu, który rozpadł się przy przelatywaniu przed powierzchnią gwiazdy. Gazowe zanieczyszczenia z rozpadających się komet znacznie rozproszyły się przed gwiazdą. Hubble zbiera te informacje bez większych problemów, ponieważ dysk materii otaczający gwiazdę HD 172555 jest lekko nachylony do linii widzenia Hubble?a, co daje teleskopowi jasny i wyraźny obraz aktywności komety.
Zespół Grady?ego ma nadzieję na ponowne użycie STIS, aby w dalszych obserwacjach odszukać tlen i wodór, które mogłyby potwierdzić tożsamość rozpadających się obiektów, takich jak komety. Carol Grady podsumował, że ?Hubble pokazuje, że te nieznane obiekty ?muskające? gwiazdę wyglądają i poruszają się jak komety, ale dopóki nie określimy ich składu, nie możemy potwierdzić, że są kometami. Musimy posiadać dodatkowe dane w celu ustalenia, czy nasze obiekty są lodowe jak komety czy bardziej skaliste jak asteroidy.?
Source :
NASA
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/16/hubble-odkryl-egzokomety-wpadajace-wprost-do-mlodej-gwiazdy/

Hubble odkrył egzokomety wpadające wprost do młodej gwiazdy.jpg

Hubble odkrył egzokomety wpadające wprost do młodej gwiazdy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 lat temu odkryliśmy pierwszą egzoplanetę
autor: John Moll 16 Styczeń, 2017
Kiedyś wydawało się, że nasz Układ Słoneczny jest na swój sposób wyjątkowy. Lecz dzięki dogłębnym badaniom kosmosu zrozumieliśmy, że jesteśmy tylko kroplą w gigantycznym oceanie a jego rozmiarów nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Dokładnie 25 lat temu zaczęła się nasza przygoda z odkrywaniem obcych światów.
9 stycznia 1992 roku na łamach czasopisma Nature pojawił się artykuł, który ogłosił odkrycie pierwszych egzoplanet. Mowa o dwóch ciałach niebieskich, które orbitowały wokół szybko obracającego się pulsaru. Astronomowie Aleksander Wolszczan i Dale Frail potwierdzili istnienie planet poza naszym Układem Słonecznym, choć już wtedy przypuszczano, że obecność planet wokół innych, odległych gwiazd powinna być czymś powszechnym.
Wspomniany wcześniej pulsar, wokół którego odkryto pierwsze egzoplanety, posiada nazwę PSR B1257+12 (Lich), znajduje się w gwiazdozbiorze Panny około 2300 lat świetlnych od Ziemi. Astronomowie odkryli dwa odległe ciała niebieskie przy pomocy radioteleskopu z Obserwatorium Arecibo w Portoryko.
Planety otrzymały nazwy B1257+12 c (Poltergeist) i PSR B1257+12 d (Phobetor) - pierwszy obiekt jest większy od naszej planety i posiada 4 razy większą masę, lecz jego okres orbitalny wynosi 66 dni. Natomiast Phobetor posiada podobną wielkość i masę a jeden rok trwa tam 98 dni. Dwa lata później, tj. w 1994 roku, Aleksander Wolszczan i Maciej Konacki odkryli, że w tym systemie znajduje się jeszcze jedna egzoplaneta. PSR B1257+12 b (Draugr) jest niezwykle mała, posiada masę dwukrotnie większą od Księżyca a jeden rok trwa tam jedynie 25 dni.
Kolejny wielki krok w poszukiwaniach egzoplanet został poczyniony w 1995 roku. Michael Mayor i Didier Queloz odkryli 51 Pegasi b - był to pierwszy zaobserwowany przez nas tzw. gorący Jowisz i była to jednocześnie pierwsza odkryta przez naukowców egzoplaneta, która orbitowała wokół gwiazdy podobnej do Słońca.
Ogromny wkład pracy w poszukiwaniach egzoplanet włożył Kosmiczny Teleskop Keplera. Dzięki temu urządzeniu potwierdziliśmy istnienie ponad 2,3 tysiąca kolejnych planet poza naszym Układem Słonecznym. Prowadzone obserwacje dały astronomom do zrozumienia, że wokół każdej gwiazdy w Drodze Mlecznej znajduje się przynajmniej jedna planeta. Galaktyka ta, według szacunków, posiada do 400 miliardów gwiazd, zatem biliony obcych światów oczekuje na ich odkrycie.

Źródło:
http://www.space.com/35253-exoplanet-discovery-anniversary-25-years.html
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/25-lat-temu-odkrylismy-pierwsza-egzoplanete

25 lat temu odkryliśmy pierwszą egzoplanetę.jpg

25 lat temu odkryliśmy pierwszą egzoplanetę 2.jpg

25 lat temu odkryliśmy pierwszą egzoplanetę 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat wypełniony 2 bilionami galaktyk!
Radosław Kosarzycki dnia 16/01/2017
Międzynarodowy zespół astronomów pracujący pod kierownictwem Christophera Conscelice, profesora astrofizyki na Uniwersytecie w Nottingham odkrył, że Wszechświat zawiera co najmniej 2 biliony galaktyk, dziesięć razy więcej niż wcześniej uważano. Wyniki prac zespołu, które rozpoczęły się dzięki uzyskaniu finansowania z Royal Astronomical Society zostały opublikowane dzisiaj w periodyku The Astrophysical Journal.
Astronomowie od dawna starali się ustalić jak wiele galaktyk znajduje się w obserwowalnym Wszechświecie ? tej części kosmosu, z której światło miało czas, aby do nas dotrzeć. Przez ostatnie 20 lat naukowcy wykorzystywali zdjęcia wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a do szacowania liczby galaktyk ? badania te pozwoliły ocenić liczbę na 100 ? 200 miliardów. Obecnie dostępna technologia pozwala nam badać zaledwie 10% z tych galaktyk. Pozostałe 90% będziemy w stanie dojrzeć, kiedy powstaną większe i lepsze teleskopy.
Badania prof. Conselice stanowią kulminację 15 lat ciężkiej pracy, częściowo finansowanej z grantu badawczego RAS przyznanego Aaronowi Wilkinsonowi, który obecnie jako doktorant na Uniwersytecie w Nottingham rozpoczął wykonywanie wstępnej analizy zliczania galaktyk.
Zespół profesora Conselice następnie przekształcił wąskie zdjęcia głębokiego kosmosu wykonane za pomocą teleskopów z całego świata oraz Kosmicznego Teleskopu Hubble?a w trójwymiarowe mapy. Z kolei tak powstałe mapy pozwoliły obliczyć gęstość galaktyk oraz objętość każdego z niewielkich obszarów przestrzeni kosmicznej. To własnie ta mrówcza praca pozwoliła nam oszacować jak wiele galaktyk pominęliśmy ? to trochę takie wykopaliska archeologiczne na dużą skalę.
Wyniki tego badania opierają się na pomiarach liczby obserwowanych galaktyk w różnych epokach historii Wszechświata. Gdy prof. Conselice i jego zespół, we współpracy z naukowcami z Obserwatorium w Lejdzie oraz Instytutu Astronomii na Uniwersytecie w Edynburgu zbadali jak wiele galaktyk widocznych jest w poszczególnych epokach, odkryli, że we wcześniejszych czasach jest ich znacznie mniej.
Okazuje się, że gdy Wszechświat miał zaledwie kilka miliardów lat, w danej objętości przestrzeni było dziesięć razy więcej galaktyk niż obecnie. Większość tych galaktyk stanowiły systemy o niskiej masie ? których masa przypominała galaktyki satelitarne krążące wokół Drogi Mlecznej.
Prof. Conselice powiedział: ?To zaskakujące wszak wiemy, że na przestrzeni 13,7 miliardów lat kosmicznej ewolucji od Wielkiego Wybuchu galaktyki rosły zarówno poprzez procesy gwiazdotwórcze oraz łączenie z innymi galaktykami. Odkrycie większej liczby galaktyk w przeszłości wskazuje, że musiała mieć miejsce istotna zmiana ewolucyjna, która doprowadziła do zmniejszenia liczby galaktyk.?
?Nie widzimy olbrzymiej części galaktyk ponieważ są one bardzo słabe i bardzo od nas odległe. Określenie liczby galaktyk we Wszechświecie to jedno z fundamentalnych zadań astronomii. To wprost niepojęte, że wciąż przed nami odkrycie ponad 90% galaktyk. Kto wie jak interesujące właściwości galaktyk poznamy, gdy zaczniemy je badać z pomocą następnej generacji teleskopów.
Źródło: RAS
Tagi: galaktyki, ile galaktyk, liczba galaktyk we Wszechświecie, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/16/wszechswiat-wypelniony-2-bilionami-galaktyk/

Wszechświat wypełniony 2 bilionami galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikroby mogą żyć w rzadkiej atmosferze Marsa
Radosław Kosarzycki dnia 16/01/2017
Mikroby, które są jednymi z najprostszych i pierwszych organizmów na Ziemi, mogłyby przetrwać w ekstremalnie rzadkiej atmosferze Marsa, mówią naukowcy.
Powierzchnia Marsa jest obecnie zimna i sucha, jednak istnieje wiele dowodów na to, że miliardy lat temu Czerwona Planeta pokryta była rzekami, jeziorami i morzami. Z uwagi na fakt, że życie na Ziemi pojawia się praktycznie wszędzie tam gdzie jest woda w stanie ciekłym, naukowcy uważają, że życie mogło także pojawić się na Marsie, kiedy i on posiadał odpowiednie zasoby wody. Co więcej, życie może istnieć tam do dzisiaj.
?We wszystkich typach środowiska na Ziemi odkrywamy jakieś mikroorganizmy,? mówi Rebecca Mickol, astrobiolożka z Arkansas Center for Space and Planetary Sciences na Uniwersytecie Arkansas w Fayetteville, główna autorka opracowania. ?Ciężko uwierzyć, że nie ma żadnych organizmów na innych planetach czy księżycach.?
Mickol wraz ze swoim zespołem opublikowała wyniki swoich badań w artykule pt. ?Low Pressure Tolerance by Methanogens in an Aqueous Environment: Implications for Subsurface Life on Mars,? opublikowanym w periodyku Origins of Life and Evolution of Biospheres.
Wcześniejsze badania pozwoliły naukowcom wykryć metan, najprostszą cząsteczkę organiczną, w marsjańskiej atmosferze. Choć istnieją także niebiologiczne sposoby powstawania metanu ? np. aktywność wulkaniczna ? to większość tego bezbarwnego, bezwonnego, palnego gazu w atmosferze ziemskiej powstaje w procesach biologicznych.
?Jednym z najbardziej ekscytujących momentów dla mnie było odkrycie metanu w atmosferze Marsa,? mówi Mickol. ?Na Ziemi większość metanu powstaje w procesach biologicznych. Tak samo może być na Marsie. Oczywiście istnieje wiele innych wytłumaczeń dla obecności metanu na Marsie. Ale to sprawia, że wyzwanie jest tym bardziej ekscytujące.?
Na Ziemi metan produkuje grupa mikrobów zwanych metanogenami. Metanogeny zazwyczaj żyją na mokradłach, ale znajduje się je także w jelitach bydła, termitów i innych roślinożerców lub w rozkładającej się materii organicznej.
Metanogeny to jedne z najprostszych i najstarszych organizmów na Ziemi. Te mikroorganizmy są anaerobami ? tzn. do życia nie potrzebują tlenu. Źródłem energii dla anaerobów jest wodór, a z kolei dwutlenek węgla jest dla nich głównym źródłem atomów węgla niezbędnego do tworzenia związków organicznych.
Sam fakt, że metanogeny nie wymagają tlenu ani fotosyntezy oznacza, że mogą one wciąż żyć pod powierzchnią Marsa, chronione przed wysokimi poziomami promieniowania ultrafioletowego docierającego do powierzchni Czerwonej Planety. To właśnie dlatego są one idealnymi kandydatami na życie na Marsie.
Niemniej jednak, obszar tuż pod powierzchnią Marsa charakteryzuje się ekstremalnie niskim ciśnieniem atmosferycznym zazwyczaj uważanym za niesprzyjające życiu. Ciśnienie na powierzchni Marsa w ciągu roku waha się między jedną setną a jedną tysięczną ciśnienia na powierzchni Ziemi ? to zdecydowanie za niskie ciśnienie, aby na powierzchni Marsa mogła przetrwać woda w stanie ciekłym. W tak rzadkiej atmosferze, woda bardzo łatwo odparowuje. Dla porównania, ciśnienie w najwyższym punkcie powierzchni Ziemi, na szczycie Mount Everestu, stanowi jedną trzecią ciśnienia na poziomie morza.
Aby sprawdzić czy metanogeny mogą przetrwać w tak ekstremalnie rzadkiej atmosferze, Mickol i Timothy Kral, drugi autor opracowania oraz astrobiolog z Uniwersytetu Arkansas w Fayetteville, eksperymentowali z czterema gatunkami metanogenów: Methanothermobacter wolfeii, Methanosarcina barkeri, Methanobacterium formicicum i Methanococcus maripaludis. Wcześniejsze eksperymenty przeprowadzane na tych czterech gatunkach na przestrzeni ponad 20 lat dostarczyły wielu danych na temat tych organizmów i ich zdolności przetrwania w symulowanych warunkach marsjańskich.
Najnowszy zestaw eksperymentów, którego wykonanie zajęło około roku, obejmował wyhodowanie mikrobów w probówkach wypełnionych płynem, który służył za imitację płynów potencjalnie  mogących płynąć pod powierzchnią Marsa. Mikroby otrzymywały gaz wodorowy, a płyn przykryty był wacikami pokrytymi pyłem, który może występować na powierzchni Marsa. We wnętrzu każdej probówki zapewniono niskie ciśnienie atmosferyczne.
Tlen zabija te metanogeny, a utrzymanie niskiego ciśnienia i środowiska beztlenowego ?było nie lada wyzwaniem? mówi Mickol. Co więcej, woda szybko odparowuje w niskim ciśnieniu, co zdecydowanie ogranicza długość eksperymentu.
Pomimo tych problemów naukowcy odkryli, że metanogeny przetrwały panujące w probówkach warunki przez różne okresy czasu ? od 3 do 21 dni, przy ciśnieniu wynoszącym około sześciu tysięcznych ciśnienia panującego na powierzchni Ziemi. ?Przeprowadzone przez nas eksperymenty wskazują, że dla niektórych gatunków niskie ciśnienie nie jest istotną przeszkodą w przetrwaniu organizmu,? mówi Mickol.
Naukowcy mierzyli także poziomy metanu, aby sprawdzić czy metanogeny aktywnie rosły w niskim ciśnieniu i produkowały metan.
?Następnym krokiem będzie uwzględnienie także temperatury,? mówi Mickol. ?Na Marsie jest bardzo, bardzo zimno, często temperatura spada do -100 stopni Celsjusza w nocy, a czasami, w najcieplejszy dzień roku, w południe temperatura może wzrastać powyżej zera. Przeprowadzaliśmy nasze eksperymenty w niskich temperaturach, bowiem ograniczają one odparowywanie cieczy i pozwalają na lepsze odtworzenie warunków panujących na Marsie.?
Mickol podkreśla, że powyżej opisane eksperymenty nie dowodzą, aby życie istniało na innych planetach. ?Niemniej jednak, zważając na obfitość życia na Ziemi, w różnych warunkach ekstremalnych, całkiem możliwe, że życie ? w formie bakterii czy mikroorganizmów ? także istnieje we Wszechświecie. My staramy się tylko badać taką możliwość.?
Źródło: Astrobio.net
Tagi: Mars, metan na Marsie, wyrozniony, życie na Marsie, życie we Wszechświecie
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/16/mikroby-moga-zyc-w-rzadkiej-atmosferze-marsa/

Mikroby mogą życ w rzadkiej atmosferze Marsa.jpg

Mikroby mogą życ w rzadkiej atmosferze Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 "Rzeczpospolita": Polskie firmy wyruszają na podbój kosmosu
2017-01-17
 Projekt Polskiej Strategii Kosmicznej został zaakceptowany przez Stały Komitet Rady Ministrów - poinformowała "Rzeczpospolitą" Aleksandra Serkowska z Ministerstwa Rozwoju. Rząd ocenia, że segment kosmiczny może być jednym z filarów nowoczesnej gospodarki.

 Wartość tego rynku w kraju szacuje się na niemal 10 mld zł, ale jeśli uwzględnimy tylko działalność stricte kosmiczną, otrzymamy zdecydowanie niższą liczbę.
Średnie roczne obroty tej branży szacujemy na 100 mln zł - mówi Paweł Pacek, wicedyrektor biura rozwoju i innowacji Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).

W Polsce działa około 100 firm wytwarzających technologie kosmiczne. W poprzednich latach ten segment rozwijał się w Polsce głównie w instytucjach naukowych i różnego rodzaju organizacjach. Natomiast o aspekcie biznesowym możemy mówić dopiero od 2013 r., czyli po przystąpieniu Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej - mówi Paweł Pacek. Dodaje, że celem Polski jest, by do 2030 r. nasze firmy zagospodarowały 3 proc. europejskiego rynku kosmicznego. Wbrew pozorom to ambitny plan, szczególnie jeśli spojrzymy na poziom nakładów na rozwój segmentu w poszczególnych krajach.

Firmy z tej branży nie mają łatwego zadania, ponieważ zwrot z inwestycji jest tu wprawdzie wysoki, ale wymaga cierpliwości. Problemem może być nawet uzyskanie kredytu. Dlatego uruchamiamy dla branży kosmicznej limit pożyczkowy w wysokości 10 mln zł - zapowiada wicedyrektor Pacek.
(mal)

http://www.rmf24.pl/nauka/news-rzeczpospolita-polskie-firmy-wyruszaja-na-podboj-kosmosu,nId,2338395

Polskie firmy wyruszają na podbój kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarł uczestnik ostatniej wyprawy na Księżyc Eugene Cern
2017-01-17
Nie żyje amerykański astronauta Eugene Cernan, który wraz z naukowcem-geologiem Harrisonem Schmittem uczestniczył w grudniu 1972 roku w ostatnim jak dotąd załogowym lądowaniu na Księżycu w ramach misji Apollo-17. Zmarł w wieku 82 lat - podała NASA.
W ciągu trzech dni pobytu na Srebrnym Globie Cernan i Schmitt eksplorowali otoczenie swego lądownika przez łącznie 22 godziny, przebywając elektrycznym łazikiem ponad 30 kilometrów i zbierając ponad 100 kilogramów skał.
Spośród 12 astronautów, którzy w latach 1969-1972 stąpali po powierzchni  Księżyca, żyje jeszcze sześciu - w tym 81-letni Schmitt oraz uczestnik pionierskiej wyprawy Apollo-11, 86-letni Edwin Aldrin.
(mal)

http://www.rmf24.pl/nauka/news-zmarl-uczestnik-ostatniej-wyprawy-na-ksiezyc-eugene-cernan,nId,2338394

Zmarł uczestnik ostatniej wyprawy na Księżyc Eugene Cern.jpg

Zmarł uczestnik ostatniej wyprawy na Księżyc Eugene Cern2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mniejsze od Słońca, ale jakby atrakcyjniejsze
17 stycznia 2017 Andrzej Żukowski
Stosunkowo dużo jest szumu wokół planet potencjalnie nadających się na zasiedlenie (lub kolonizację) przez siły nacisku wyznające określoną definicję życia. Jednak mało kto wspomni, że należałoby najpierw skupić uwagę na gwiazdach, które zapewniają w miarę normalne życie, czyli czy odpowiednio długo nie są inwazyjne w odniesieniu do określonych struktur podtrzymywania życia.
W jakiej części galaktyki najczęściej powstają? Czy są stabilne przez odpowiednio długi okres? Czy ich sąsiedztwo jest stabilne? Czy sąsiedztwo galaktyki jest spokojne? Czy rozpościerają ochronną tarczę magnetyczną na najbliższy układ planet? Czy zapewniają odpowiednio wysoki poziom różnorodności minerałów, np. tych potrzebnych do wytworzenia własnego pola magnetycznego i ruchomych płyt tektonicznych?
Słońce układu planet, w którym obecnie przebywamy wykonuje olbrzymią pracę wykarmiania i pielęgnowania życia na Ziemi, ale czy jest jest ono najlepszą kandydatką na to zadanie? Mało mówi się o gwiazdach trochę mniejszych od Słońca, ale większych od czerwonych karłów. Zazwyczaj, na pierwszy rzut oka, pomarańczowe karły podobnie jak ich mniejsi kuzyni, produkują mniej agresywnego promieniowania. Ich pole magnetyczne jest mocniejsze. Jednak istnieje jeszcze co najmniej jeden kluczowy aspekt ? nieregularne wyrzuty masy. Pomarańczowe karły są pod tym względem spokojniejsze od czerwonych karłów, oprócz tego poprzez swoją masę i rozmiary zapewniają odpowiedni dystans dla potencjalnych planet, które nie wpadałyby w pułapkę pływową, czyli zachowałyby odpowiednią prędkość rotacji podtrzymującej własne, ochronne pole magnetyczne. Jakby tego było za mało, to etap ciągu głównego tych gwiazd jest najczęściej kilka razy dłuższy od analogicznego etapu dla żółtych karłów, czyli zapewniają znacznie większą przestrzeń czasową na powstanie i ewolucję zaawansowanych (nieskupionych na konkurowaniu o ograniczone zasoby) form życia.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/17/troche-mniejsze-od-slonca-ale-jakby-atrakcyjniejsze/

Trochę mniejsze od Słońca ale jakby atrakcyjniejsze.jpg

Trochę mniejsze od Słońca ale jakby atrakcyjniejsze2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taurydy mogą być źródłem kosmicznej katastrofy
17.01.2017
W roju Taurydów znajduje się strumień kosmicznych ciał, z których największe, w przypadku zderzenia z Ziemią, mogą spowodować katastrofę całego kontynentu - wynika z obserwacji Polskiej Sieci Bolidowej. Najbliższe spotkanie z niebezpiecznym strumieniem - w 2019 r.
Taurydy to rój meteorów, który powstał około 30-40 tysięcy lat temu w wyniku katastrofy, do której doszło w wewnętrznym Układzie Słonecznym. Zniszczone zostało wówczas ciało o rozmiarach kilku lub nawet kilkunastu kilometrów. Powstałe w ten sposób szczątki poruszają się po orbicie, która aż w dwóch miejscach przecina się z orbitą naszej planety, przez co Ziemia aż dwa razy do roku wpada w rój kosmicznych odłamków, nazywanych Taurydami.
 
Zwykle Taurydy nie są rojem atrakcyjnym do obserwacji. W ich przypadku możemy liczyć jedynie na 5-10 meteorów na godzinę. To niewiele w porównaniu do najbardziej znanego roju Perseidów, podczas którego w ciągu godziny można zobaczyć nawet 100-200 meteorów.
 
Spotkanie, do którego dochodzi w październiku i listopadzie każdego roku, owocuje dwoma rojami meteorów: Taurydami Północnymi i Południowymi. Spotkanie letnie, do którego dochodzi na przełomie czerwca i lipca, jest mało znane, bo aktywność związanego z nim roju meteorów (Beta Taurydy) jest możliwa do obserwacji tylko w dzień. Taurydy nie są jednak tak niepozorne, jak mogłoby się wydawać. Z letnim rojem najprawdopodobniej związana jest jedna z największych katastrof kosmicznych ostatnich kilkuset lat, czyli słynna katastrofa tunguska.
 
Obserwacje polskich astronomów działających w ramach Polskiej Sieci Bolidowej (ang. Polish Fireball Network - PFN) pokazują, że w kompleksie Taurydów znajduje się wąski strumień kosmicznych ciał, z których największe, w przypadku ich zderzenia z Ziemią, mogą spowodować katastrofę w skali całego kontynentu. "Co więcej, strumień ten nie ma tendencji do rozbiegania się z czasem, lecz jest stabilnie utrzymywany przez rezonans z orbitą Jowisza. Niepokojących wieści na tym nie koniec. W 2019 roku dojdzie do kolejnego spotkania Ziemi ze strumieniem rezonansowym. Tym razem będzie to spotkanie dzienne, na przełomie czerwca i lipca - czyli dokładnie takie, podczas którego pojawiła się katastrofa tunguska. Jakby tego było mało, będzie to spotkanie jeszcze bliższe, niż podczas bardzo wysokich i obfitych w bolidy lat 2005 i 2015" - informuje PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika w Warszawie.
 
Naukowcy z Polskiej Sieci Bolidowej zidentyfikowali aż 10 planetoid o rozmiarach od kilkudziesięciu do kilkuset metrów, które poruszają się po orbitach praktycznie takich samych, jak Taurydy. "A skoro Taurydy uderzają w naszą atmosferę powodując zjawiska meteorów, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby doszło do spotkania z większym ciałem. Tym bardziej, że katastrofa tunguska, którą spowodował obiekt o rozmiarach około 50-100 metrów, pokazuje wyraźnie, iż takie rzeczy mogą się zdarzać" - tłumaczy dr Olech.
 
Na początku lat 90. XX wieku Taurydami zainteresował się w ramach pracy nad doktoratem David Asher z Armagh Observatory. Zauważył on, że raz na jakiś czas obserwatorzy donoszą, iż maksima Taurydów są wyższe niż zwykle i zawierają dużą liczbę bardzo jasnych meteorów (tzw. bolidów). Skonstruowany przez niego model roju tłumaczył to zachowanie istnieniem wąskiego i zwartego strumienia cząstek - jednej zwartej wiązki meteoroidów - pośród rozmytego strumienia Taurydów. Gdy Ziemia spotyka się właśnie z nią, Taurydy są bardziej aktywne i pokazują więcej jasnych zjawisk. "Model Ashera przywidywał, że do dwóch bardzo bliskich spotkań Ziemi ze strumieniem rezonansowym dojdzie w roku 2005, a potem w roku 2015" - wyjaśnia dr Olech.
 
Maksimum Taurydów w 2005 roku przy pomocy aż siedmiu stacji - w oparciu o cyfrowe techniki obrazowania - obserwowała Pracownia Komet i Meteorów - Polska Sieć Bolidowa. Dziesięć lat później, podczas maksimum z roku 2015, do obserwacji użyła aż 25 stacji.
 
Obserwacje w całości potwierdziły model Davida Ashera. Ponadto dla danych z roku 2005 naukowcy wyznaczyli 37 precyzyjnych orbit Taurydów, a dla danych z 2015 ich liczba wzrosła do 215. Wśród nich znalazły się zjawiska tak jasne jak np. bolid Okonek z 31 października 2015 roku, który był aż 20 razy jaśniejszy niż Księżyc w pełni, i którego pojawienie się szeroko komentowano w mediach.
 
Wyniki obserwacji obu maksimów opisano w artykule zaakceptowanym do druku w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society". Pierwszym autorem jest dr hab. Arkadiusz Olech, ale lista autorów zawiera aż 30 nazwisk, pośród których znajdują się wszyscy operatorzy stacji bolidowych, którzy dostarczyli danych do analizy. Są pośród nich zarówno astronomowie zawodowi, jak i miłośnicy astronomii.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ zan/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,412736,taurydy-moga-byc-zrodlem-kosmicznej-katastrofy.html

Taurydy mogą być źródłem kosmicznej katastrofy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy instrument z Caltech i rozplątywanie kosmicznej sieci
Wysłane przez kuligowska w 2017-01-17
Wszechświat nie jest tak pusty jak mogłoby się zdawać ? nawet w przestrzeniach między galaktykami i ich gromadami. Astronomowie sądzą, że istnieją tam ogromne, chłodne włókna gazu, które rozciągają się w pozornie pustej przestrzeni i są ledwo widoczne, przez co trudne do wykrycia. Gaz ten może odpowiadać za ewolucję galaktyk. Do największego z optycznych teleskopów świata przybędzie już jutro nowy instrument -  Keck Cosmic Web Imager - KCWI, który ma szansę przyjrzeć się tej kosmicznej sieci nieco lepiej niż kiedykolwiek przedtem.

Urządzenie zostało zbudowane w Caltech. Zostanie niebawem umieszczone w Obserwatorium Kecka na Hawajach. KCWI ma za zadanie rejestrować jednocześnie obrazy i widma różnych obiektów, w tym włókien gazu, które składają się na tak zwaną kosmiczną sieć. Widma pozwolą naukowcom na uzyskanie informacjo o masach, prędkościach i składzie chemicznym tych filamentów. Dzięki temu mamy szansę dowiedzieć się więcej o ich oddziaływaniach z pobliskimi galaktykami.

KCWI to zintegrowany spektroskop pola ? od zwykłego spektroskopu różni go to, że jest w stanie zbierać dano o wielkich, rozległych obiektach podczas pojedynczych ujęć. Tradycyjny spektroskop szczelinowy działa na zasadzie umieszczania wąskiej szczeliny na drodze światła pochodzącego od danego obiektu. Światło załamuje się wówczas różnie dla różnych długości fali, a my otrzymujemy barwne widmo. Technika ta działa jednak dobrze dla kompaktowych, małych obiektów ? na przykład gwiazd, natomiast uzyskanie tym sposobem widm dla większych ciał, takich jak galaktyki i międzygalaktyczna sieć kosmiczna, byłoby w praktyce bardzo czasochłonne. Spektroskop pola działa jednak nieco inaczej - dzieli całe pole widzenia teleskopu na kilka szczelin i zbiera z nich obraz w tym samym czasie. Instrument KCWI wykorzystuje aż dwadzieścia cztery szczeliny, a dodatkowo jest wyposażony w szereg luster przekazujących całe "kostki" danych, które zawierają także informacje o długości fali obserwacji. Dzięki temu można dowiedzieć się, czy i w jaki sposób dany obiekt się porusza, oraz poznać jego skład, temperaturę i masę.

Naukowcy zdają sobie od dość dawna sprawę, że to prawdopodobnie gaz międzygalaktyczny zasila galaktyki materią - świeci on jednak na tyle słabo, że proces ten jest jak na razie zbadany w bardzo małym stopniu. Liczą więc na to, że KCWI wyjaśni w tej kwestii nieco więcej. Kosmiczna sieć może być na przykład opisywana modelem ?chłodnego przepływu? (ang. cold flow), który zakłada, że gazowe włókna przepływają po pewnym czasie do galaktyk, gdzie zasilają ich centra, ostatecznie tworząc nowe, młode gwiazdy. Za modelem tym przemawiają dowody obserwacyjne zebrane w 2015 roku przy użyciu poprzednika i prekursora KCWI, instrumentu CWI (Cosmic Web Imager). Naukowcy dostrzegli wówczas wielki, obracający się dysk gazu, który był połączony z większym pozagalaktycznym włóknem należącym do kosmicznej sieci.

KCWI zostanie jutro przetransportowany na sam szczyt Manua Kea, gdzie przez najbliższe miesiące będzie poddawany różnym testom. Po ich pomyślnym ukończeniu zacznie pracować nad odkrywaniem tajemnic kosmicznej sieci.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    KCWI na stronie Caltech

Źródło: astronomy.com

Zdjęcie: symulacja komputerowa ukazująca karłowatą galaktykę osadzoną we włóknach gazu kosmicznej sieci. Źródło: Ralf Kaehler, Zuse Institute Berlin/NASA

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowy-instrument-caltech-rozplatywanie-kosmicznej-sieci-2849.html

Nowy instrument z Caltech i rozplątywanie kosmicznej sieci.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolid dzienny nad Norwegią
Wysłane przez zoladek w 2017-01-17

15 stycznia 2017 roku o godzinie 13:48 UT obserwatorzy w Norwegii dostrzegli na niebie bardzo silny rozbłysk światła. Według licznych świadków na dziennym niebie pojawił się bardzo jasny bolid a w kilka minut po zjawisku słyszalne były efekty dźwiękowe przypominające odgłos burzowego grzmotu. Wszystko wskazuje na to że nad Norwegią do atmosfery weszło stosunkowo duże ciało i jest dośc możliwe że doszło do upadku meteorytu. Wygląda na to że żadna z kamer Norweskiej Sieci Bolidowej nie zarejestrowała zjawiska co zresztą jest dość typowe dla współczesnych sieci bolidowych (tylko nieliczne stacje są technicznie przystosowane do obserwacji dziennych). Bolid obserwowany był w regionach Sogn og Fjordane, More og Romsal, Oppland i Rogaland. Są też obserwacje z dość odległego Haugesund położonego 50 kilometrów na północ od Oslo. Według wstępnych analiz trajektoria bolidu znajdowała się w pobliżu pasma górskiego Dovrefjell w środkowej Norwegii. Aktualnie zebrane dane są zbyt skąpe aby wyznaczyć precyzyjną trajektorię, być może jednak w najbliższych dniach pojawią się jakieś nowe wartościowe informacje dotyczące bolidu.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/bolid-dzienny-nad-norwegia-2851.html

Bolid dzienny nad Norwegią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA zaczyna obserwacje Słońca
17 stycznia 2017 Redakcja AstroNETu
Nowe obrazy uzyskane przy pomocy Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Chile ukazały niewidoczne w inny sposób szczegóły na Słońcu, w tym nowy widok ciemnego, wykrzywionego centrum plamy słonecznej prawie o średnicy prawie dwukrotnie większej niż Ziemia. Są to pierwsze obrazy Słońca wykonane urządzeniem, którego partnerem jest ESO. Wyniki są ważnym poszerzeniem zakresu obserwacji, które mogą być prowadzone w celu zbadania fizyki naszej najbliższej gwiazdy. Anteny ALMA zostały starannie zaprojektowane, dzięki czemu mogą uzyskiwać obrazy Słońca bez ryzyka uszkodzenia od intensywnego ciepła skupionego światła słonecznego.
Astronomowie wykorzystali możliwości ALMA do uzyskania w zakresie fal milimertrowych obrazów światła emitowanego przez słoneczną chromosferę ? obszar, który znajduje się tuż nad fotosferą, tworzącą widoczną powierzchnię Słońca. Zespół prowadzący kampanię słoneczną to międzynarodowa grupa astronomów, w której skład wchodzą naukowcy z Europy, Ameryki Północnej i Azji Wschodniej. Badacze uzyskali obrazy demonstrujące możliwości ALMA w badaniach aktywności słonecznej na dłuższych falach niż jest to zwykle dostępne w przypadku słonecznych obserwatorium pracujących na Ziemi.
Przez stulecia astronomowie badali Słońce, jego dynamiczną powierzchnię i energetyczną atmosferę, ma wiele sposobów. Ale aby uzyskać pełniejsze zrozumienie naukowcy muszą prowadzić badania w całym zakresie widma elektromagnetycznego, w tym zakresie fal milimetrowych i submilimetrowych, które może obserwować ALMA.
Ponieważ Słońce jest wiele miliardów razy jaśniejsze niż słabe obiekty, które zwykle ALMA obserwuje, anteny zostały specjalnie zaprojektowane, aby umożliwić im wykonywanie obrazów Słońca w niesamowitych szczegółach przy pomocy techniki interferometrii radiowej, a jednocześnie uniknąć uszkodzenia od intensywnego ciepła od skupionego światła słonecznego. Wynikiem tej pracy jest seria obrazów, które pokazują unikatowe zdolności ALMA do badania Słońca. Dane z kampanii słonecznej zostały udostępnione w tym tygodniu światowej społeczności astronomicznej do dalszych badań i analiz.
Grupa badawcza obserwowała olbrzymią plamę słoneczną na falach o długości 1,2 milimetra i 3 milimetrów, przy pomocy dwóch odbiorników ALMA. Obrazy ukazały różnice temperatury pomiędzy poszczególnymi częściami słonecznej chromosfery. Zrozumienie ogrzewania i dynamiki chromosfery jest kluczowym obszarem badań, który może być w przyszłości lepiej poznany przy pomocy ALMA.
Plamy słoneczne są tymczasowymi strukturami, który występują w obszarach na Słońcu, w których pole magnetyczne jest ekstremalnie skoncentrowane i potężne. Mają niższą temperaturę niż otaczające obszary, dlatego wydają się względnie ciemne.
Różnica w wyglądzie pomiędzy dwoma obrazami jest spowodowana różnymi długościami emitowanego światła, które obserwowano. Obserwacje na falach krószych mają możliwoć głębszego zajrzenia w Słońce, co oznacza, że obrazy z zakresu 1,25 milimetra pokazują warstwy chromosfery znajdujące się głębiej, czyli bliżej fotosfery, niż w przypadku obrazów wykonanych na falach o długości 3 milimetrów.
ALMA jest pierwszym urządzeniem, dla którego ESO jest partnerem, pozwalającym astronomom badać naszą najbliższą gwiazdę ? Słońce. Wszystkie inne istniejące i dawniejsze urządzenia ESO potrzebowały ochrony przed intensywnym promieniowaniem słonecznym, aby uniknąć uszkodzenia. Nowe możliwości ALMA poszerzą społeczność ESO o astronomów badających Słońce.
Więcej informacji
Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) to międzynarodowy projekt badawczy będący partnrstwem pomiędzy ESO, amerykańską National Science Foundation (NSF) oraz National Institutes of Natural Sciences (NINS) of Japan, we współpracy z Chile. ALMA jest finansowana przez ESO w imieniu Krajów Członkowskich, przez NSF we współpracy z National Research Council of Canada (NRC) oraz przez National Science Council of Taiwan (NSC) i przez NINS we współpracy z Academia Sinica (AS) na Tajwanie oraz Korea Astronomy and Space Science Institute (KASI).
Budowa i użytkowanie ALMA są kierowane przez ESO w imieniu Krajów Członkowskich, przez National Radio Astronomy Observatory (NRAO), zarządzane przez Associated Universities, Inc. (AUI), w imieniu Ameryki Północnej i przez National Astronomical Observatory of Japan (NAOJ) w imieniu Azji Wschodniej. Joint ALMA Observatory (JAO) zapewnia wspólne kierowanie i zarządzanie budową, testowaniem i działaniem ALMA.
ESO jest wiodącą międzyrządową organizacją astronomiczną w Europie i najbardziej produktywnym obserwatorium astronomicznym na świecie. Wspiera je 16 krajów: Austria, Belgia, Brazylia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Polska, Portugalia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. ESO prowadzi ambitne programy dotyczące projektowania, konstrukcji i użytkowania silnych naziemnych instrumentów obserwacyjnych, pozwalając astronomom na dokonywanie znaczących odkryć naukowych. ESO odgrywa wiodącą rolę w promowaniu i organizowaniu współpracy w badaniach astronomicznych. ESO zarządza trzema unikalnymi, światowej klasy obserwatoriami w Chile: La Silla, Paranal i Chajnantor. W Paranal ESO posiada teleskop VLT (Very Large Telescope ? Bardzo Duży Teleskop), najbardziej zaawansowane na świecie astronomiczne obserwatorium w świetle widzialnym oraz dwa teleskopy do przeglądów. VISTA pracuje w podczerwieni i jest największym na świecie instrumentem do przeglądów nieba, natomiast VLT Survey Telescope to największy teleskop dedykowany przeglądom nieba wyłącznie w zakresie widzialnym. ESO jest głównym partnerem ALMA, największego istniejącego projektu astronomicznego. Z kolei na Cerro Armazones, niedaleko Paranal, ESO buduje 39-metrowy teleskop E-ELT (European Extremely Large Telescope ? Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski), który stanie się ?największym okiem świata na niebo?.
Source :
ESO
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/17/alma-zaczyna-obserwacje-slonca/

ALMA zaczyna obserwacje Słońca.jpg

ALMA zaczyna obserwacje Słońca2.jpg

ALMA zaczyna obserwacje Słońca3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon Express na dobrej drodze do wygrania Google Lunar X Prize
18 stycznia 2017,  Anna Wizerkaniuk
Moon Express ? zespół z Kalifornii zrobił kolejny krok w międzynarodowym konkursie Google Lunar X Prize. Dzięki pomocy Founder Fund ? firmy inwestującej w przedsiębiorstwa zajmujące się wręcz rewolucyjnymi technologiami, oraz innych firm m.in. Autodesk Inc. udało im się zebrać 45 mln dolarów, które umożliwią przeprowadzenie misji na Księżyc. Budżet zespołu musi pokryć budowę lądownika, wyniesienie go w przestrzeń kosmiczną i inne dodatkowe koszty. Jedną z wytycznych konkursu jest, że jedynie 10% łącznej kwoty może być finansowana przez rząd Stanów Zjednoczonych.
Zespół zbudował już lądownik MX-1E. Mają również wybrany środek transportu. Lądownik zostanie wyniesiony przez rakietę eksperymentalną Electron, która jeszcze musi zaczekać na pierwszy lot. Rakieta była już gotowa w zeszłym roku, ale nie przeprowadzono próbnego startu.
Celem misji jest rozszerzenie sfery ekonomicznej i socjalnej Ziemi na Księżyc oraz rozpocząć tam nową erę tanich badań naukowych. W przyszłości chcą również skupić się na wydobyciu surowców na Srebrnym Globie. Jednak priorytetem jest wygranie konkursu. Jeśli MX-1E wyląduje na Księżycu, a następnie uniesie się na wysokość 500m i prześle na Ziemię zdjęcia HD jako pierwszy, Moon Express wygra 20 mln dolarów. Za drugie miejsce dostanie 5 mln dolarów. Przewidziane są też inne nagrody, m.in. podróż w miejsce lądowania Apollo.
Source :
Astronomy
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/18/moon-express-na-dobrej-drodze-do-wygrania-google-lunar-x-prize/

Moon Express na dobrej drodze do wygrania Google Lunar X Prize.jpg

Moon Express na dobrej drodze do wygrania Google Lunar X Prize2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta i Shane?a Kimbrougha w zdjęciach
18 stycznia 2017 Julia Liszniańska
W piątek 13 stycznia 2017 astronauta ESA Thomas Pesquet zakończył swój pierwszy spacer kosmiczny. Wraz z Amerykaninem Shanem Kimbroughem spędzili 5 godzin i 58 minut pracując na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w celu wymiany baterii dla kolejnej linii zasilania.
Był to drugi i ostatni spacer związany z montażem akumulatorów. 6 stycznia Shane Kimbrough oraz Peggy Whitson spędzili 6 godzin i 32 minuty montując adaptery i okablowanie dla pierwszej linii zasilania.
Był to już 197. orbitalny spacer związany z rozbudową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na ten moment to koniec prac przy renowacji systemu zasilania. Następna seria baterii zostanie dostarczona przez japoński statek HTV dopiero w 2018 roku.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/18/kosmiczny-spacer-thomasa-pesqueta-i-shanea-kimbrougha-w-zdjeciach/

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta2.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta3.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta4.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta5.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta6.jpg

Kosmiczny spacer Thomasa Pesqueta7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisano kontrakty na zwierciadła i czujniki dla ELT
Wysłane przez czart w 2017-01-18
 
Dzisiaj Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) podpisało kolejne cztery kontrakty na budowę elementów Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT), który ma mieć 39 metrów średnicy.

Uroczyste podpisanie umów nastąpiło 18 stycznia w siedzibie ESO w Garching koło Monachium. Kontrakty dotyczą zwierciadła wtórnego, zwierciadła trzeciego rzędu, konstrukcji wspierającej zwierciadła i czujników brzegowych dla segmentów zwierciadła głównego.

Pierwsze dwa kontrakty obejmują odlanie zwierciadła głównego i zwierciadła trzeciego rzędu. Będą to największe pojedyncze zwierciadła zastosowane w teleskopie ELT (bowiem zwierciadło główne będzie złożone z segmentów), które same mogłyby rywalizować rozmiarami z wieloma dużymi teleskopami działającymi obecnie. Zwierciadło wtórne ma mieć 4,2-metra średnicy, a zwierciadło trzeciego rzędu będzie mierzyć 3,8 metra. Pierwsze zostanie dostarczone do końca 2018 roku, a drugie do lipca 2019 roku.

Mimo iż będą sporo ważyć, odpowiednio 3,5 tony i 3,2 tony, zwierciadła będą odpowiednio giętkie, aby można było utrzymywać ich właściwy kształt. Wykonane będą ze specjalnego ceramicznego materiału opracowanego specjalnie dla teleskopów astronomicznych pod koniec lat sześćdziesiątych i używanego w wielu wielkich teleskopach. Materiał ten nosi nazwę Zerodur i jest wytwarzany przez firmę SCHOTT, z którą podpisano umowy na oba lustra. Materiał charakteryzuje się bardzo niewielką rozszerzalnością pod wpływem temperatury.

Lustro trzeciego rzędu będzie wyróżniającą cechą systemu optycznego teleskopu. Większość dużych teleskopów (np. VLT, czy Kosmiczny Teleskop Hubble'a), stosuje dwa zwierciadła (główne i wtórne). Jeśli jest używane trzecie, to tylko jako niewielkie lustro płaskie do odpowiedniego skierowania wiązki światła do konkretnego odbiornika. W przypadku ELT trzecie zwierciadło będzie zakrzywione i jego obecność ma polepszyć jakoś obrazu na dużym polu widzenia. Łącznie cały system optyczny ELT ma składać się z aż pięciu zwierciadeł.

Trzeci kontrakt ma za zadanie skonstruowanie "pojemników" na zwierciadła. Konstrukcje będą podtrzymywać lustra wtórne i trzeciorzędowe oraz stanowić część zaawansowanego systemu optyki aktywnej, zapewniającego właściwy kształt zwierciadeł i ich odpowiednią pozycję w teleskopie. Wykonawcą kontraktu będzie SENER Group.

Z kolei  czwarta umowa dotyczy wyprodukowania czujników brzegowych dla segmentów zwierciadła głównego. Łącznie ma zostać dostarczone 4608 sensorów, w pierwszej fazie 3288, a w drugiej 1320. Czujniki będą służyły systemowi zapewniającymi odpowiednie położenie segmentów względem pozostałych. Kontrakt ten zrealizuje konsorcjum FLAMES, złożone z firm Fogale i Micro-Epsilon.

Po raz pierwszy w swoim komunikacie ESO zastosowało nazwę ELT, zamiast E-ELT, co by sugerowało skrócenie dotychczasowej nazwy. Do tej pory był to Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski (European Extremely Large Telescope), a teraz będzie nosił nazwę Ekstremalnie Wielki Teleskop (Extremely Large Telescope). Czyżby sugerowało to przystąpienie do projektu dodatkowych krajów spoza Europy?

Więcej informacji:
?    Podpisano kontrakty na zwierciadła i czujniki dla ELT

Źródło: ESO

Na ilustracji:
Infografika przedstawiająca schemat systemu optycznego zaprojektowanego dla 39-metrowego teleskopu ELT. System ten wykorzystuje pięć zwierciadeł. Źródło: ESO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/podpisano-kontrakty-na-zwierciadla-czujniki-dla-elt-2853.html

Podpisano kontrakty na zwierciadła i czujniki dla ELT.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masowa awaria zegarów systemu nawigacji Galileo
Wysłane przez grabianski w 2017-01-18

Atomowe zegary pokładowe na satelitach europejskiego systemu nawigacji Galileo przestają działać w alarmowym tempie. Profesor Jan Woerner ? dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej poinformował na spotkaniu z dziennikarzami o masowej awarii i tym, że możliwe są opóźnienia w wysłaniu kolejnych satelitów konstelacji.

Na chwilę obecną wśród 18 satelitów operujących na orbicie, w sumie 9 zegarów przestało pracować. Trzy z nich to zegary rubidowe, a sześć to pasywne masery wodorowe. Każdy z satelitów posiada po dwa zegary obu rodzajów. Pomimo tak dużej awarii, nadal wszystkie satelity są operacyjne. Jeden z nich pozostał jednak z jedynie dwoma działającymi zegarami.

Problemy z maserami dotyczą satelitów wysłanych w ramach walidacji technologicznej. Zatrzymane rubidowe zegary pochodzą już z nowszych egzemplarzy wysyłanych w późniejszych misjach.

ESA współpracuje obecnie z producentem zegarów, firmą Spectratime ze Szwajcarii oraz producentami satelitów: Airbus, Thales Alenia Space, SSTL oraz OHB w celu zidentyfikowania problemu. Europejska agencja pozostaje także w stałym kontakcie z Indyjską Agencją Kosmiczną, która wykupiła te same zegary dla swojego wewnętrznego systemu.

Agencja opublikowała dzisiaj depeszę informującą, że problem z zegarami rubidowymi jest taki sam dla każdego egzemplarza i może dotyczyć zwarcia w instalacjach. Problemy z maserami (bardziej dokładnymi i skomplikowanymi zegarami) również zostały lepiej poznane i wydzielono dwie możliwe przyczyny. Możliwe, że masery nie działające przez długi czas zmieniają swoją charakterystykę, co powoduje, że nie da się ich uruchomić ponownie.

Europejska Agencja Kosmiczna ma nadzieję, że uda się opracować procedury operacji zegarów na orbicie, które ograniczą zasięg awarii. Satelity systemu, które mają być wysłane do końca tego roku przejdą konieczne modyfikacje, a przyszłe budowane egzemplarze będą przeprojektowane, aby zapobiec tym problemom.

W pełni operacyjny system ma się finalnie składać z 24 satelitów na trzech płaszczyznach orbitalnych oraz dodatkowych satelitów zapasowych. W listopadzie ubiegłego roku wysłano cztery kolejne satelity, a w grudniu zainaugurowano pierwsze usługi konstelacji.

Rozwój europejskiej alternatywy dla systemu GPS nie obył się bez problemów. Projekt ma już wiele lat opóźnienia i jego koszty wielokrotnie przekroczyły założenia Komisji Europejskiej, która zarządza przedsięwzięciem.

Więcej informacji:
?    relacja z listopadowego startu satelitów Galileo (portal Urania)
?    strona Europejskiej Agencji Kosmiczne opisująca system Galileo
?    konferencja Europejskiej Agencji Kosmicznej z 18 stycznia 2017 roku (Jan Woerner mówi o awarii w 13. minucie)
Na zdjęciu: Pasywny maser wodorowy używany w satelitach konstelacji Galileo. Cechuje się błędem 1 s na 3 000 000 lat. Na chwilę obecną sześć takich zegarów uległo awarii na orbicie. Źródło: ESA
Źródło: ESA/BBC
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/masowa-awaria-zegarow-systemu-nawigacji-galileo-2854.html

Masowa awaria zegarów systemu nawigacji Galileo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety rodem z Gwiezdnych Wojen w naszej galaktyce
Wysłane przez musiuk w 2017-01-18
 
Wszechświat Gwiezdnych Wojen jest pełen życia. Czy jest możliwe, że nasz jest równie zróżnicowany? Niektóre z planet odkrytych w naszej galaktyce mogą być bardzo podobne do tych pojawiających się w filmach Lucasa, takich jak jałowa Tatooine, tropikalna Scarif, a nawet lodowa Hoth.

Jedna z planet w Drodze Mlecznej tak bardzo przypominała naukowcom rodzinną planetę Luke'a Skywalkera, że postanowili nazwać ją "Tatooine". Kepler-16b, bo tak brzmi jej oficjalna nazwa, to planeta wielkości Saturna, która znajduje się około 200 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Łabędzia. Jest to pierwsza potwierdzona planeta, która obiega gwiazdę podwójną. Na jej powierzchni można by było obserwować podwójny zachód słońca, podwójne cienie, a podczas deszczu pojawiałyby się dwie tęcze. Każdy zachód słońca byłby jedyny w swoim rodzaju, ponieważ gwiazdy ciągle zmieniałyby położenie względem siebie i planety.

W świecie Gwiezdnych Wojen pustynne światy są bardzo często spotykane. Mogą mieć gorący klimat jak Tatooine lub Jakku, albo zimny, jak Jedha z "Łotra 1". W naszym sąsiedztwie podobną planetą jest Mars. Astrobiolodzy przypuszczają, że to właśnie tego typu planety mają największy potencjał do rozwoju życia, ponieważ woda wzmacnia zmiany klimatyczne przez co planety stają się albo bardzo gorące jak Wenus albo bardzo zimne jak Europa.

W 2006 roku odkryto kolejną planetę rodem z Gwiezdnych Wojen, a mianowicie lodową Hoth z naukową nazwą OGLE 2005-BLG-390L. Nasza Hoth jest niestety zbyt zimna, żeby mogło na niej istnieć życie w takiej formie, jaką znamy. Niemniej jednak, może się ono rozwinąć pod lodem na innych ciałach niebieskich w naszym Układzie Słonecznym. Dwoma takimi potencjalnymi miejscami mogą być księżyc Jupitera - Europa oraz księżyc Saturna - Enceladus.

Deszczowa Kamino i tropikalna Scariff to kolejny typ planet, który ciekawi naukowców. Ze względu na to, że życie na Ziemi rozwinęło się w wodzie, poszukiwania oceanów na egzoplanetach to jedno z ważniejszych zadań astrobiologów z NASA. Mimo, że nie odkryto jeszcze planet przypominających te z filmów Lucasa, znamy ciała niebieskie w naszym Układzie Słonecznym, takie jak wcześniej wspominana Europa i Enceladus, które posiadają zamarznięte oceany. A na powierzchni Tytana, największego księżyca Saturna, prawdopodobnie znajduje się ocean płynnego metanu.

Wszechświat Gwiezdnych Wojen to tętniące życiem miejsce pełne różnorodnych inteligentnych gatunków. My, jak na razie, znamy tylko jedną zamieszkałą planetę - Ziemię. Jednak naukowcy z NASA poszukujący egzoplanet uważają, że to jedynie kwestia czasu (i odpowiedniego sprzętu), kiedy uda nam się odkryć życie poza naszą planetą. W ciągu następnych kilku lat będziemy świadkami wyniesienia na orbitę nowej generacji urządzeń, takich jak teleskopy kosmiczne Jamesa Webba czy TESS, które zwiększą naszą szansę na znalezienie życia we wszechświecie.

Więcej informacji:
?    Are planets like those in 'Star Wars: Rogue One' really out there? NASA plans to find out
?    What can Star Wars teach us about the Galaxy?

Na zdjęciu: Kadr z filmu przedstawiający dwa slońca Tatooine.

Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planety-rodem-gwiezdnych-wojen-naszej-galaktyce-2855.html

Planety rodem z Gwiezdnych Wojen w naszej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica brutalnej śmierci galaktyk w lokalnym Wszechświecie
Radosław Kosarzycki dnia 18/01/2017
To wielka astrofizyczna sprawa kryminalna. W całym Wszechświecie mordowane są galaktyki, a naukowcy starają się znaleźć sprawcę tych wszystkich zabójstw.
Najnowsze badania opublikowane wczoraj przez międzynarodowy zespół badaczy z International Centre for Radio Astronomy Research (ICRAR) starają się rozwiązać tę zagadkę. Najnowsze badania pozwalają stwierdzić, że zjawisko zwane odzieranie pod wpływem ciśnienia uderzenia jest dużo bardziej powszechne niż nam się wcześniej wydawało, a prowadzi ono do wyrywania gazu z galaktyk, przez co są one przedwcześnie pozbawiane surowca do produkcji nowych gwiazd.
Badanie 11 000 galaktyk wykazuje, że gaz ? kluczowy czynnik procesów gwiazdotwórczych ? jest gwałtownie wydzierany z galaktyk w lokalnym Wszechświecie.
Toby Brown, lider badania i doktorant w ICRAR i Swinburne University of Technology zauważa, że aktualnie astronomowie uważają, że galaktyk zanurzone są w obłokach ciemnej materii, tzw. halo ciemnej materii.
Ciemna materia to tajemniczy rodzaj materii, który pomimo tego, że jest całkowicie niewidoczny odpowiada za 27 procent Wszechświata, przy czym normalna materia to zaledwie 5 procent. Pozostałe 68 procent to ciemna energia.
?W toku swojego życia, galaktyki przelatują przez różnych rozmiarów halo galaktyczne, od halo o masie typowej dla naszej Drogi Mlecznej do halo o masie tysiące razy większej,? mówi Brown.
?Gdy galaktyki przelatują przez te większe halo, bardzo gorąca międzygalaktyczna plazma między nimi wydziera z nich gaz.?
?O takim potężnym halo ciemnej materii można myśleć jak o gigantycznej, kosmicznej zmiotce, która przelatuje przez galaktyki fizycznie wymiatając z nich gaz.?
Po takim spotkaniu galaktyki nie mogą już dalej utrzymać zachodzących w nich procesów gwiazdotwórczych.
?To automatycznie zmienia cykl życia galaktyki, ponieważ już istniejące gwiazdy z czasem się starzeją, a nie ma kolejnych generacji, które mogą je zastąpić. Jeżeli zabierze się surowiec do produkcji nowych gwiazd, galaktyka skazana zostaje na przedwczesną śmierć.?
Dr Barbara Catinella, badaczka z ICRAR i współautorka artykułu zaznacza, że astronomowie byli świadomi, że odzieranie przez ciśnienie uderzenia wpływa na galaktyki znajdujące się w gromadach galaktyk, które posiadają najbardziej masywne hal odkryte we Wszechświecie.
?Nasz artykuł dowodzi jednak, że ten sam proces zachodzi także w dużo mniejszych grupach zaledwie kilku galaktyk, w których znajduje się dużo mniej ciemnej materii,? mówi Brown.
?Większość galaktyk we Wszechświecie należy do grup składających się z kilku do stu galaktyk.?
Wyniki badań zostały opublikowane w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Źródło: ICRAR
Tagi: Ciemna materia, Ewolucja galaktyk, galaktyki, Halo galaktyczne, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/18/tajemnica-brutalnej-smierci-galaktyk-w-lokalnym-wszechswiecie/

Tajemnica brutalnej śmierci galaktyk w lokalnym Wszechświecie.jpg

Tajemnica brutalnej śmierci galaktyk w lokalnym Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy dostrzegli potężny łuk w atmosferze Wenus
Radosław Kosarzycki dnia 18/01/2017
Wenus jest znana zarówno jako ?planeta miłości? jak i ?zła bliźniaczka Ziemi?.  I choć badania wskazują, że środowisko Wenus jest bardziej piekielne niż romantyczne, to tak naprawdę wciąż niewiele wiemy o naszej sąsiadce. Teraz zespół japońskich naukowców dokonał zaskakującego odkrycia dostrzegając potężny łuk w chmurach planety, który wydaje się nie zmieniać pozycji nad wolno obracającą się powierzchnią planety. Chmury znajdujące się nad nim śmigają z kolei z prędkościami rzędu 100 metrów na sekundę. Czym zatem jest ten łuk?
Wenus jest niemal tak duża jak Ziemia, ale krąży znacznie bliżej Słońca niż Ziemia. Sonda dolatująca do planety dostrzegła by w jej atmosferze chmury układające się ?w jodełkę? ? co spowodowane jest szybką ?super-rotacją? jej gęstej atmosfery wysoko nad jej powierzchnią.
Przed erą kosmiczną uważano, że Wenus może być planetą podobną do Ziemi.  Pisarze science fiction oczekiwali, że na drugiej planecie od Słońca może istnieć życie, może być bujna roślinność skrywająca się pod gęstymi wodnymi chmurami. Jednak sondy, które odwiedziły Wenus uświadomiły wszystkim, że jest to pozbawiona życia planeta diametralnie różniąca się od naszej planety ? a jej chmury składają się z kwasu siarkowego. Powierzchnia Wenus jest najgorętszą powierzchnią w Układzie Słonecznym ? 447 stopni Celsjusza to temperatura wystarczająca na stopienie ołowiu. Powierzchnia planety skryta jest pod gęstą atmosferą (ciśnienie na powierzchni jest 92 razy wyższe od tego na Ziemi), a sama planeta nie posiada ochronnego pola magnetycznego. Planeta rotuje wokół własnej osi zaskakująco wolno i w odwrotnym kierunku niż reszta planet. W atmosferze zarejestrowane bardzo silne wiatry huraganowe i osobliwe wiry w obszarach biegunowych.
Choć wczesna Wenus mogła posiadać wodę na swojej powierzchni, to stopniowo, z uwagi na niewielką odległość do Słońca, odparowywała ona do atmosfery. Doprowadziło to do efektu cieplarnianego, w którym atmosfera stała się gęstsza, powierzchnia gorętsza, co z kolei prowadziło do intensywniejszego odparowywania wody z powierzchni itd. Cząsteczki wody były rozbijane w wyższych warstwach atmosfery, a nie powracały na powierzchnię. W przeciwieństwie do Ziemi, dwutlenek węgla w atmosferze nie mógł zatem rozpuszczać się w oceanach, a jedynie osadzał się na dnie oceanicznym w formie węglanów. Procesy wulkaniczne bezustannie dostarczały gazów do atmosfery, co prowadziło do zwiększania ciśnienia atmosferycznego. Obecnie atmosfera Wenus składa się zasadniczo z dwutlenku węgla ? to właśnie on odpowiada za ekstremalne temperatury na powierzchni.
Pierwsze misje do Wenus takie jak Mariner, Wenera czy Pioneer Venus pozwoliły na określenie składu chemicznego chmur i pomiary struktury atmosfery. Rosyjskie lądowniki Wenera, jak dotąd jedyne obiekty, które dotarły do powierzchni Wenus przesłały na Ziemię zdjęcia równin lawowych i terenów wulkanicznych. Późniejsza misja Magellan, która wykorzystując radar zajrzała pod gęstą okrywę chmur, pozwoliła naukowcom stworzyć szczegółowe mapy wulkanów i kanałów lawowych ? ukazując nam przy tym młodą powierzchnię ze stosunkowo niewielką liczbą kraterów. Oznacza to, że powierzchnia planety została odświeżona przez aktywność wulkaniczną jakieś 500 milionów lat temu. Niedawna misja Venus Express pozwoliła dostrzec dowody wskazujące na aktywność wulkaniczną na przestrzeni ostatnich 100 ? 10 000 lat.
Super-rotacja atmosfery Wenus sprawia, że znacznie różni się ona od atmosfery ziemskiej. Na wysokości 50-65 km nad powierzchnią, gdzie ciśnienie atmosferyczne waha się między ciśnieniem występującym na powierzchni Ziemi a 10% tego ciśnienia, prędkość rotacji wynosi do 100 m/s ? czyli jest 60 razy większa od tempa rotacji planety. To więcej niż huragany na Ziemi. Dla porównania, najszybsze wiatry na Ziemi są około 10-20% szybsze od tempa rotacji planety. Choć sama super-rotacja nie jest do końca wytłumaczona, sonda Pioneer Venus wykazała, że prędkość wiatru spada w niższych warstwach atmosfery i przy powierzchni jest mniej więcej identyczna co prędkość rotacji planety.
Zagadkowa planeta
I tu na scenę wchodzi japońska sonda Akatsuki wyniesiona w przestrzeń kosmiczną 20 maja 2010 roku. Sonda została zaprojektowana do badania struktury i aktywności w atmosferze Wenus. Po pełnej przygód podróży, przy drugiej próbie sonda weszła na orbitę w 2015 roku. To było spore osiągnięcie.
Najnowsze badania opisujące odkrycie struktury w kształcie łuki, opublikowane wczoraj w periodyku Nature Geoscience, to najnowsze odkrycie sondy Akatsuki. Owa struktura została dostrzeżona przez instrumenty obrazujące Akatsuki w zakresie podczerwonym i ultrafioletowym. Astronomowie analizujący dane zauważyli, że ów łuk rozciąga się na 10 000 km w górnych warstwach atmosfery. Struktura pozostawała w tym miejscu przez kilka dni, po czym nagle zniknęła.
Co szczególnie ciekawe, kształt ten wydaje się być związany z wolno rotującą powierzchnią, a konkretnie z wyżynnym obszarem znanym jako Aphrodite Terra, którego wysokość to nawet 5 km. Owa struktura utrzymuje się w szybko poruszających się, super-rotujących wiatrach na poziomie chmur. Obserwowany łuk, opływany z każdej strony przez szybkie wiatry przypomina nieruchomy gaz zanurzony w szybko płynącym strumieniu.
Badacze wskazują, że stacjonarna ?fala grawitacyjna? w atmosferze może tłumaczyć obserwowane zjawisko. Atmosferyczne fale grawitacyjne powstają na granicy między atmosferą i powierzchnią lub między poziomymi warstwami atmosfery, gdzie siła grawitacji równoważy siłę wyporu. Ziemskim przykładem mogą być fale na powierzchni zbiorników wodnych ? np. na styku atmosfery i oceanu. Fale grawitacyjne występują także w terenach górskich czy między wyższymi warstwami atmosfery.
Choć mniejsze fale grawitacyjne były już obserwowane przy powierzchni Wenus, skala teraz obserwowanej fali jest bez porównania większa, a prawdopodobnie największa w Układzie Słonecznym.
Powyżej opisane odkrycie uświadamia nam, że choć możemy wytłumaczyć niektóre cechy gęstej, szybkiej atmosfery wenus, to wciąż mało wiemy o dynamice atmosfery na niższych wysokościach.
Źródło: The Conversation
Tagi: atmosfera Wenus, Sonda Akatsuki, Wenus, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/18/naukowcy-dostrzegli-potezny-luk-w-atmosferze-wenus/

Naukowcy dostrzegli potężny łuk w atmosferze Wenus.jpg

Naukowcy dostrzegli potężny łuk w atmosferze Wenus2.jpg

Naukowcy dostrzegli potężny łuk w atmosferze Wenus3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europa łączy siły dla wykorzystania danych satelitarnych
19 stycznia 2017 Redakcja AstroNETu
Wykorzystanie ogromnej ilości danych satelitarnych z europejskich satelitów będzie zadaniem projektu Obserwacji Ziemi dla Europy Południowo-Wschodniej (EO4SEE), realizowanego m.in. przez Polskę na zlecenie ESA. Rozwiązanie wykorzysta platformę EO Cloud przygotowaną przez konsorcjum m.in. polskich firm.
Pracujące od lat na orbicie satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) każdego dnia zbierają ogromne ilości danych. Kolejne budowane satelity np. z rodziny Sentinel otwierają przed Europą zupełnie nowe możliwości. Aby w pełni wykorzystać badawczy i biznesowy potencjał danych satelitarnych, potrzebne są jednak narzędzia umożliwiające przetwarzanie i analizowanie pozyskiwanych na orbicie danych.
Już dziś ilość informacji jest tak duża, że analizowanie ich i przetwarzanie przy pomocy dotychczas dostępnych narzędzi staje się nieefektywne. Dlatego w 2014 roku Europejska Agencja Kosmiczna zainicjowała program EO Exploatation Platform (EPs), w ramach którego do 2017 roku w Europie powstać ma ekosystem tematycznych platform umożliwiających przetwarzanie i analizowanie ogromnej ilości danych pochodzących z satelitów ESA przy pomocy narzędzi do analizy tego typu zbiorów danych (Big Data).
Jedną z platform będzie także projekt Obserwacji Ziemi dla Europy Południowo-Wschodniej (EO4SEE) realizowany przez państwa leżące między morzami: Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym. Projekt ma umożliwić pełne wykorzystanie potencjału ogromnej ilości danych satelitarnych, dotyczących Europy Południowo-Wschodniej, zgromadzonych na przestrzeni ostatnich 20 lat przez satelity ESA.
Za budowę platform odpowiada konsorcjum składające się z podmiotów z Czech, Rumunii i Polski, a na jego czele stoi rumuńska firma Terrasigna. Rozwiązanie korzystać będzie z platformy EO Cloud, czyli repozytorium danych satelitarnych połączonego z chmurą obliczeniową, które w ubiegłym roku z powodzeniem uruchomiły i rozwijają w naszym kraju firmy Creotech Instruments S.A. i CloudFerro.
?W ramach projektu EO4SEE powstaje środowisko pracy, które zapewni wygodny dostęp do danych satelitarnych dotyczących regionu, a także narzędzia pomocne w ich przetwarzaniu pod kątem zagadnień takich jak: zarządzanie ryzykiem powodziowym i zapobieganie powodziom, monitorowanie i wykrywanie zagrożeń dla środowiska, zarządzanie obszarami chronionymi i zasobami naturalnymi? ? wylicza dr Grzegorz Brona z Creotech Instruments S.A. ?Platforma umożliwi także zintegrowane zarządzenie strefą przybrzeżną oraz będzie stanowiła technologiczne wsparcie w zakresie badań archeologicznych i w obszarze zarządzania dziedzictwem kulturowym? ? dodaje dr Brona.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/19/europa-laczy-sily-dla-wykorzystania-danych-satelitarnych/

Europa łączy siły dla wykorzystania danych satelitarnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy obiekt w radiogalaktyce Cygnus A
Wysłane przez kuligowska w 2017-01-19

W zeszłym tygodniu na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Grapevine w Teksasie doniesiono o odkryciu ciekawego, tajemniczego i bardzo jasnego obiektu w znanej radiogalaktyce Cygnus A.
Widziane optycznie jądro Cygnusa A to ?zwykła? galaktyka eliptyczna. Na falach radiowych Cygnus A to z kolei najjaśniejszy obiekt pozagalaktyczny na naszym niebie. Sama galaktyka leży w odległości około 800 milionów lat świetlnych stąd ? jej przesunięcie ku czerwieni to 0,056, zatem jak na kosmiczne standardy jest to obiekt dość bliski. W centrum rozległej struktury radiowej znajduje się supermasywna czarna dziura ?pożerająca? okoliczną materię. Wypływają z niej dwa przeciwległe dżety plazmy, które zasilają ogromne płaty emisji radiowej nowymi cząstkami. Proces ten sprawia, że Cygnus A jest bardzo, bardzo jasny w dziedzinie radiowej.

Przy użyciu słynnego interferometru radiowego Very Large Array (VLA) położonego w Nowym Meksyku zespół kierowany przez Ricka Perleya przyjrzał się uważniej galaktyce Cygnus A ? po raz pierwszy od roku 1989 (w latach osiemdziesiątych astronomowie poświęcili temu obiektowi sporo czasu obserwacyjnego, po czym galaktyka została na wiele lat ?zapomniana?). Nowe obserwacje sprawiły jednak naukowcom ogromną niespodziankę: okazało się, że na południowy zachód od centralnej czarnej dziury Cygnusa A znajduje się dodatkowo nieznany wcześniej obiekt, którego w 1989 roku nie dostrzeżono na mapach radiowych. Istnienie tego tajemniczego obiektu potwierdziły niezależne obserwacje wykonane w wyższej rozdzielczości w systemie VLBA (interferometrii wielkobazowej).

Nieznane ciało jest na danej długości fali obserwacji niemal dwa razy jaśniejsze od najjaśniejszych supernowych. Jest ono ogólnie wyjątkowo jasne ? podobne moce radiowe obserwuje się jedynie w przypadku czarnych dziur żywiących się okoliczną materię w procesie akrecji lub pochłaniających całe gwiazdy. Naukowcy przejrzeli dane archiwalne i znaleźli ten sam obiekt na zdjęciu zrobionych w podczerwieni przez Teleskop Kecka w 2003 roku, a także na niektórych obserwacjach Hubble'a. Obiekt ten jest tak czerwony, że nie widać go jednak zbyt dobrze w świetle widzialnym.

Istnieje zresztą duża szansa, że obiekt ten odkryto już przed laty. W 2003 roku zespół Gabrieli Canalizo z Uniwersytetu Kalifornijskiego natknął się na tę samą zagadkę. Obiekt był widoczny na pewnych zdjęciach z Hubble'a, ale na innych już nie ? astronomowie nie byli więc pewni, co właściwie widzą, bowiem zdawał się on migotać. Być może też teleskop nie obserwował tej okolicy wystarczająco długo, by mogli oni wyciągnąć właściwe wnioski.

Co wiadomo na pewno? Wiemy, że obiekt nie należy do naszej Galaktyki i nie znajduje się na pierwszym planie, gdzieś przed Cygnusem A. Zdaniem niektórych wygląda on na zwartą gromadę złożoną ze starych, czerwonych gwiazd. Może być to także jądro małej galaktyki, która została pochłonięta przez Cygnusa A.

Zespół Perley?a jest za hipotezą galaktycznego mergera. Naukowcy uważają, że promieniowanie radiowe obiektu może pochodzić od drugiej czarnej dziury, która jest pozostałością po jądrze ?pożartej? galaktyki. Jeśli jest tak faktycznie, Cygnus A może okazać się jedną z kilku znanych galaktyk z podwójną czarną dziurą w centrum. Sam Perley wzywa społeczność naukową do przeszukiwania innych archiwów obserwacji, które mogą ujawnić więcej jeszcze informacji o tajemniczym źródle.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Radiogalaktyka Cygnus A
?    Richard A. Perley et al. ?Serendipitous Discovery of a Radio Transient in the Luminous Radio Galaxy Cygnus A.? 229th American Astronomical Society. Abstract 319.06.
?    Gabriela Canalizo et al. ?Adaptive Optics Imaging and Spectroscopy of Cygnus A. I. Evidence for a Minor Merger.?

Źródło: astronomy.com

Zdjęcie wykonane w podczerwieni przez Teleskop Keck II ukazuje galaktykę Cygnus A. W roku 2003 po raz pierwszy dostrzeżono tutaj drugie jasne, tajemnicze radioźródło ? oznaczono je na zdjęciu kółkiem.
Źródło: G. Canalizo et al. / Astrophysical Journal 2003
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tajemniczy-obiekt-radiogalaktyce-cygnus-a-2856.html

Tajemniczy obiekt w radiogalaktyce Cygnus A.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy inżynierowie wezmą udział w konstrukcji elementów największego teleskopu świata
Wysłane przez czart w 2017-01-19
 
Budowa gigantycznego, 39-metrowego teleskopu ELT, ma coraz więcej polskich akcentów. Okazuje się, że polski oddział firmy SENER będzie wykonywał część prac związanych z kontraktem podpisanym wczoraj przez SENER Group z Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO).

Jak informuje firma SENER Polska, jej inżynierowie wezmą udział w budowie elementów Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT). Kontrakt podpisał hiszpański oddział SENER Group, ale część prac będzie wykonywania w polskim oddziale.

Polscy inżynierowie będą odpowiadać za projekt, produkcję, montaż i testy oprzyrządowania do dwóch modułów zwierciadeł teleskopu ELT. W szczególności w Polsce mają powstać urządzenia przeznaczone do montażu zwierciadła z mechanizmem pozycjonującym na strukturze teleskopu, a także komponenty potrzebne do transportu zwierciadeł pomiędzy Europą, a Ameryką Południową, jak również specjalne ochrony zwierciadeł przed uszkodzeniem. Z prac zaplanowanych w sumie na 6 lat, w Polsce mają trwać do 4 lat.

?Jesteśmy dumni, że Polacy zostali zaangażowani w budowę tak ważnego dla ludzkości urządzenia, tym bardziej, że jest to największe i najbardziej odpowiedzialne zadanie, jakie do tej pory realizowały polskie podmioty? powiedziała dr Aleksandra Bukała, dyrektor generalna SENER Polska.

Dr Bukała dodała też, że o udziale w projekcie przesądziło dotychczasowe doświadczenie polskiego oddziału w projektowaniu i produkcji precyzyjnych komponentów m.in. dla sond kosmicznych i lądowników marsjańskich. Przy realizacji kontraktu firma będzie współpracować także z innymi polskimi partnerami.

Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT) ma według planów Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) rozpocząć obserwacje w 2024 roku. Średnica zwierciadła głównego będzie wynosić 39 metrów, czyli prawie cztery razy więcej niż w przypadku największych obecnie pracujących teleskopów optycznych. Projekt ELT to gigantyczna inwestycja o budżecie przekraczającym miliard euro.

Udział polskich naukowców i inżynierów w konstrukcji teleskopu ELT jest możliwy dzięki temu, iż nasz kraj od 2015 roku jest członkiem ESO. Na udziale w tej organizacji korzystają nie tylko naukowcy, ale także przemysł krajów członkowskich, który ma szanse brać udział w rozwoju najnowocześniejszych rozwiązań technicznych i technologicznych, a później wykorzystywać zdobyte doświadczenie i technologie przy swojej innej produkcji.

Przypomnijmy, iż oprócz zaangażowania firmy SENER Polska, dodatkowo także astronomowie i fizycy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wezmą udział w projektowaniu jednego ze spektrografów dla teleskopu ELT, o czym informowaliśmy w marcu 2016 r.

Firma SENER Polska rozpoczęła działalność w 2006 roku w sektorze aerokosmicznym (obronność, inżynieria kosmiczna, aeronautyka). W szczególności zajmuje się inżynierią mechaniczną dotyczącą mechanizmów i struktur pojazdów kosmicznych, a także naziemnymi mechanizmami wspomagającymi i nawigacją pojazdów kosmicznych. Firma brała lub bierze udział w projektach takich jak ExoMars, Proba-3, Euclid, E.Deorbit, Saocom-CS, Athena, JUICE. Z kolei cała Grupa SENER powstała w 1956 roku i obecnie zatrudnia prawie 6000 osób w kilkunastu krajach. W roku 2015 przychody grupy wyniosły 1,4 miliarda euro. W ciągu około 50 lat działalności dostarczyła ponad 270 urządzeń i systemów do satelitów i pojazdów kosmicznych, m.in. dla agencji kosmicznych NASA, ESA, JAXA, Roskosmos.

Więcej informacji:
?    ESO: Podpisano kontrakty na zwierciadła i czujniki dla ELT
?    SENER: Największy teleskop świata z polskim akcentem
?    Witryna internetowa firmy SENER Polska

Źródło: SENER Polska

Na ilustracji:
Wizualizacja porównująca teleskop E-ELT do Kościoła Mariackiego w Krakowie. Źródło: ESO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polscy-inzynierowie-wezma-udzial-konstrukcji-elementow-najwiekszego-teleskopu-swiata-2858.html

Polscy inżynierowie wezmą udział w konstrukcji elementów największego teleskopu świata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #2
Wysłane przez grabianski w 2017-01-19
 
Zapraszamy na przegląd wydarzeń z ostatniego tygodnia, związanych z Międzynarodową Stacją Kosmiczną. W drugim odcinku serii przeczytacie o kolejnym spacerze kosmicznym, problemach rosyjskich rakiet i kapsuły Sojuz oraz o eksperymentach prowadzonych na pokładzie orbitalnej stacji.
Kontynuacja wymiany baterii

Dwójka astronautów: Shane Kimbrough i Thomas Pesquet odbyli 13 stycznia drugi w tym roku spacer kosmiczny. Celem spaceru, podobnie jak poprzedniego, była wymiana kolejnej serii starych akumulatorów na nowocześniejsze litowo-jonowe jednostki.

W tej chwili na ISS już czwarta część systemu energetycznego jest zasilana nowymi bateriami. Przed spacerem dużą część pracy wykonały manipulatory zewnętrzne stacji. Do zadań astronautów należało przymocowanie adapterów dla nowych baterii i podłączenie ich do sieci. Para uporała się z zadaniem dwie godziny przed czasem, więc astronauci zostali skierowani do kilku dodatkowych prac.

Spacer trwał niecałe 6 godzin. Więcej szczegółów można przeczytać w naszej relacji tutaj.
Problemy Rosjan z kapsułą załogową Sojuz

W ostatnim czasie nadeszło sporo niepokojących informacji z agencji Roskomos ? jedynego obecnie operatora lotów załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Statek Sojuz z numerem seryjnym 734, którym dwójka astronautów miała polecieć na pokład stacji pod koniec marca w ramach misji MS-04, zostanie zmieniony na równolegle przygotowywany egzemplarz 735, który miał polecieć w misji MS-05. W oficjalnym komunikacie agencja informuje, że zmiana nie jest spowodowana problemami technicznymi, ale nie podaje żadnych szczegółów. Agencja Interfax, powołując się na źródła z kosmodromu bajkonurskiego informowała w ubiegły piątek o wielu problemach technicznych odkrytych podczas ostatnich testów kapsuły.

Nie powinno to jednak spowodować opóźnienia. Zawsze przygotowywane są do startu równolegle dwa statki, tak aby w razie problemów z jednym nie został zaburzony harmonogram lotów.
Zarządzono wymianę silników w rakietach Sojuz

Minęły już prawie dwa miesiące od katastrofy misji zaopatrzeniowej do ISS Progress MS-04. Zespół dochodzeniowy zawężył możliwe przczyny do dwóch: kolizji z obcymi szczątkami lub nieprawidłowym procesem produkcyjnym silnika trzeciego stopnia.

Z racji tego, że nie poznano jeszcze dokładnej przyczyny katastrofy, agencja Roskosmos zdecydowała się na wymianę silników 3. stopnia dla rakiet rodziny Sojuz, które polecą w dwóch najbliższych misjach zaopatrzeniowych i jednej misji załogowej.

Misja zaopatrzeniowa Progress MS-05 ma się odbyć 21 lutego. W tej chwili górny stopień rakiety wrócił do zakładów produkcyjnych w celach inspekcji i wymiany silników.

Silniki RD-0110 używane są w trzecich stopniach aż trzech rakiet z rodziny Sojuz: U, 2-1A oraz załogowej FG. Silniki bazują na projekcie z lat 60. i do tej pory wyprodukowano ich ponad 1500.
Sześć miniaturowych satelitów wypuszczonych przez stację

Sześć satelitów standardu CubeSat zostało wypuszczonych w poniedziałek z kompleksu ISS przez japoński mechanizm J-SSOD. Satelity będą demonstrowały rozmaite technologie deorbitacyjne. Satelity przyleciały na stację w grudniu statkie HTV-6.

W tej chwili ISS dysponuje już trzema aktywnymi urządzeniami wypuszczającymi z pokładu stacji satelity. Dwa z nich służą niewielkim satelitom CubeSat. Orbita stacji jest idealna dla tego typu projektów. Ogranicza bowiem czas operacyjny satelitów do maksymalnie roku. Cubesaty spadają po tym czasie do atmosfery i nie zostają śmieciami kosmicznymi.
Nauka na Stacji

W pierwszych tygodniach stycznia priorytetem były prace związane z wymianą baterii na stacji, jednak nie zabrakło także kontynuacji badań naukowych i eksperymentów.

Astronautka NASA Peggy Whitson przetestowała komponenty eksperymentu Group Combustion. Badanie to może pomóc w opracowaniu bardziej efektywnych silników odrzutowych, w tym silników rakietowych wykorzystywanych w misjach kosmicznych.

Eksperyment Group Combustion polega na pomiarze pozycji i rozprzestrzeniania się płomienia względem kropelek paliwa ciekłego wstrzykiwanego w urządzenie. Mierzona jest też dystrybucja temperatury spalanej cieczy. Warunki mikrograwitacji panujące na stacji umożliwiają zebranie danych bez zjawiska konwekcji. Nie jest możliwe testowanie bezpośrednie na silnikach rakietowych z uwagi na ekstremalne szybkości jakie uzyskuje mieszanina paliwowa w komorze spalania.

Silniki rakietowe używają, podobnie zresztą jak silniki diesla w samochodach, rozpylonego paliwa. Ważne jest by dokładnie modelować jak spalanie będzie wyglądało w komorze. Doświadczenie takie jak to ma dostarczyć naukowcom więcej danych do rozwoju bardziej efektywnych silników.

Francuz Thomas Pesquet oraz Rosjanin Andrej Borisenko przeprowadzili testy mini-satelitów SPHERES Zero Robotics. Pod koniec stycznia uczniowie szkół średnich będą mieli kolejną okazję wykazać się w przygotowaniu programów do wykonania zadań przez roboty wewnątrz stacji, związanych z przyszłymi misjami kosmicznymi. Eksperyment ma wysoki walor edukacyjny. Młodzież zainteresowana technologiami kosmicznymi, ma okazję bezpośrednio uczestniczyć w badaniach na jedynym laboratorium na orbicie.
 
Pesquet i Whitson zakończyli 50-dniową sesję badania Fine Motor Skills. Badanie to polegało na wykonywaniu prostych zadań interaktywnych, badających zręczność astronautów na tablecie dotykowym. Było to dopiero pierwsze takie badanie na ISS w całości poświęcone poznaniu skutków długotrwałego przebywania w warunkach nieważkości na sprawność motoryczną rąk w wykonywaniu precyzyjnych zadań. Zdolności szybkiej adaptacji i wysokiej zręczności są konieczne przy użytkowaniu technologii dotykowych na stacji czy choćby naprawach, gdzie wymagana jest duża dokładność ruchów.

Więcej informacji:
?    relacja z drugiego w tym roku spaceru kosmicznego (portal Urania)
?    naukowe podsumowanie tygodnia z ekspedycji na ISS (NASA)
Na zdjęciu: Thomas Pesquet (ESA) pracujący przy zamrażarce na próbki naukowe.  Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/iss/2

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przetrwać na ISS?
Dominika Jasińska dnia 19/01/2017
Jedzenie, spanie i poruszanie się są dziecinnie proste, dopóki nie znajdziesz się w stanie nieważkości. Gdy astronauci docierają do przestrzeni kosmicznej ich świat staje na głowie a ziemska rzeczywistość przestaje funkcjonować. Jak przetrwać 400 kilometrów nad powierzchnią Ziemi i nie zwariować?
Przetrwanie w kosmosie to nie lada wyzwanie i najważniejszy test wytrzymałości psychicznej i fizycznej ludzkiego ciała. Na Ziemi doświadczenie warunków panujących w przestrzeni kosmicznej jest prawie niemożliwe. Owszem, astronauci trenują pod wodą, przechodzą szereg testów przeciążeniowych i doświadczają chwilowych stanów nieważkości w czasie lotów parabolicznych. Ale doświadczenia te to zaledwie niewielki ułamek warunków, z jakim przychodzi im spotkać się w czasie prawdziwych misji na ISS. Kiedy grawitacja ?przestaje działać? pojęcia ?góra?, ?dół? stają się abstrakcyjne, a nasze zmysły doznają szoku. Na Ziemi za czucie położenia ciała w przestrzeni odpowiada zmysł równowagi, funkcjonujący dzięki znajdującemu się w uchu wewnętrznym błędnikowi. W stanie nieważkości funkcjonowanie błędnika zaburzone jest do tego stopnia, że wielu astronautów cierpi na chorobę kosmiczną. Także ciśnienie krwi zostaje zaburzone ? mikrograwitacja sprawia, że przepływ płynów ustrojowych jest znacznie łatwiejszy, czego efektem są stale zatkane uszy oraz częste opuchlizny. Długo można by mówić o zmianach zachodzących w ludzkim organizmie oraz długotrwałych skutkach przebywania w stanie nieważkości. Oprócz wpływu mikrograwitacji należy pamiętać o promieniowaniu kosmicznym oraz ogromnych wahaniach temperatury. Od tego śmiertelnie niebezpiecznego dla człowieka środowiska, oddziela astronautów jedynie kosmiczny skafander lub ściany Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jeśli jednak nic Was nie przeraża i nadal marzycie o kosmicznej podróży, dowiedzcie się czym prędzej jak przetrwać na ISS?
Najpierw spróbuj przetrwać pod wodą
Kiedy astronauci przygotowują się do zbliżających się misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS, ang. International Space Station), poddawani są szeregowi badań i testów, które mają zahartować przyszłych członków ekspedycji, by Ci potrafili się zmierzyć z niedogodnościami przebywania w obcym środowisku. To oczywiste, że treningi te są kluczowe dla bezpieczeństwa astronautów. Ale jak właściwie przygotować człowieka na ?kosmiczne problemy?, skoro sama nauka odbywa się jeszcze na długo przed startem misji i co najważniejsze na Ziemi, do której warunków, w przeciwieństwie do tych panujących w przestrzeni kosmicznej, jesteśmy po prostu stworzeni? NASA rozwiązanie tego problemu znalazła głęboko pod wodą. W wielkim basenie umieszczono skonstruowaną przez Agencję Kosmiczną makietę ISS ? Neutral Buoyancy Laboratorium (NBL). Od czasu założenia tego nietypowego ?centrum szkolenia? astronautów minęło już 20 lat, a w przejrzystej wodzie zanurkowały już dziesiątki wybrańców wysłanych później prosto do gwiazd.
Woda daje wiele możliwości. Kiedy nurkujesz na duże głębokości, stajesz się idealnie wyważoną boją ? ciśnienie i ciężar Twojego ciała na pewnej głębokości sprawiają, że woda nie wypiera Cię w kierunku powierzchni, ani nie popycha Cię w kierunku dna. Zjawisko to określa się mianem naturalnej pływalności (siła wyporu), czyli stanu, w którym obiekt lub ciało posiadają zdolność utrzymywania się na lub pod powierzchnią wody w położeniu równowagi. To prawie jak latanie ? lewitując w takim środowisku nurkowie mają pełen zakres możliwości ruchu, swobodnie przemieszczają się pomiędzy górą a dołem, przodem a tyłem, kierunek nie ma większego znaczenia. Grawitacja, choć nadal istnieje, zaczyna działać niejako na innych warunkach, takich, których nie doświadczymy na Ziemi, a dopiero ponad 400 kilometrów nad jej powierzchnią. To właśnie na tej wysokości dryfuje ISS, na której pokładzie panują warunki mikrograwitacji.
NASA wykorzystuje zjawisko pływalności już od lat 60. XX wieku, kiedy to zaczęto testować pod wodą skafandry kosmiczne oraz uczyć astronautów z jakimi warunkami przyjdzie się im zmierzyć, szczególnie w trakcie kosmicznych spacerów. Odpowiednie warunki pod wodą pozwalają symulować stan nieważkości. W tym celu przyszłych astronautów umieszcza się na specjalnej suwnicy i opuszcza pod wodę do głębokości, w której dla ich środka masy zaistnieje minimalna siła wyporu. Oczywiście podwodni spacerowicze mają wagę mocno otyłej osoby za sprawą skafandrów, które mają na sobie w trakcie ćwiczeń oraz butli z nitroxem, którym oddychają. Łącznie astronauta i jego wyposażenie ważą ok. 230 kilogramów, co nie ułatwia poruszania się pośród zainstalowanych w basenie elementów makiety ISS. Jednorazowa sesja ćwiczeń pod wodą trwa nawet 8 godzin! Zwykle w basenie przebywa dwójka astronautów otoczonych co najmniej ośmioma płetwonurkami, którzy zapewnić mają im pomoc w razie niebezpiecznych sytuacji oraz kontrolować wykonywane przez nich zadania. W ramach ćwiczeń trenuje się większość umiejętności przydatnych przede wszystkim w czasie kosmicznych spacerów, kiedy to astronauci dokonują  m.in. serwisowania uszkodzonych instrumentów i muszą zmierzyć się z trudnościami, jakie niesie za sobą środowisko mikrograwitacji. W basenie, podobnie jak w trakcie misji na ISS, muszą zapanować nad narzędziami wykorzystywanymi do wykonywania zadań ? w wodzie pozostawione same sobie ?uciekają? co prawda wolniej niż w przestrzeni kosmicznej, ale nawet tam opanowanie pewnych umiejętności jest wciąż trudne.
Zdobądź pożywienie
Oczywistym jest, że nie ma nic trudnego w przygotowaniu półrocznych zapasów jedzenia. W obecnych czasach terminy ważności produktów spożywczych są na tyle długie, że przy odpowiednich obliczeniach można byłoby skomponować menu pozwalające przetrwać 6 miesięcy. Ale co najwyżej w podziemnym schronie, bo zjedzenie na ISS smażonego kotleta może być problematyczne, nie wspominając już o porannej jajecznicy i stawiającej na nogi filiżance kawy. A przecież kaloryczne, bogate w składniki odżywcze posiłki stanowią podstawę ?kosmicznej? diety. Astronauci będący członkami ekspedycji na Międzynarodową Stację Kosmiczną przebywają na jej pokładzie średnio 180 dni, ale nawet krótsze rezydowanie wymaga odpowiedniego menu. Jak poradzono sobie więc z problemem kosmicznego menu? I czy w przestrzeni kosmicznej można zjeść coś normalnego?
Jurij Gagarin w czasie pierwszego lotu człowieka w przestrzeń na pokładzie Wostoka I spędził jedynie 108 minut, ale zdołał wygospodarować czas na małą przekąskę. Astronauta zjadł wtedy trzy tubki, przypominające te z pastą do zębów, w których znajdował się po 160 gramów mięsa mielonego oraz sos czekoladowy. Kilka miesięcy później w sierpniu 1961 kolejny radziecki astronauta miał okazję doświadczyć nieprzyjemnych sensacji żołądkowych, zapisując się w historii niezbyt chlubnym osiągnięciem, jako pierwszy człowiek, który zwrócił pokarm w przestrzeni kosmicznej. Choć samo wydarzenie może wydawać się śmieszne, dla naukowców odpowiedzialnych za przygotowanie misji stało się nie lada problemem. Wtedy pierwszy raz podjęto temat kosmicznego pożywienia. Już w 1962 roku nie radziecki, a amerykański astronauta przeprowadzał pierwsze doświadczenia związane ze spożywaniem posiłków w stanie nieważkości. Nie wiedziano wówczas jak układ pokarmowy radzi sobie w warunkach mikrograwitacji z połykaniem oraz trawieniem. John Glenn, który testował wówczas przygotowane przez NASA smakołyki na Ziemię powrócił szczęśliwy i najedzony ? nie zaobserwowano problemów i stwierdzono, że mikrograwitacja nie miała wpływu na naturalne procesy połykania oraz perystaltykę jelit. W późniejszych misjach okazało się jednak, że to nie procesy zachodzące w organizmie są przeszkodą. Astronauci skarżyli się bowiem na nieprzyjemny smak i zapach kosmicznych posiłków. Na pokład statków zabierali wówczas kostki wielkości jednego kęsa, liofilizowane proszki i tubki z półpłynnym pokarmem. Dodatkowo zgłaszali problemy z wydostaniem jedzenia z niewygodnych tubek (ważących więcej niż znajdujący się w nich ?przysmak?) oraz okruszki, które były niebezpieczne dla urządzeń pokładowych i których sprzątanie było zdecydowanie trudniejsze niż na Ziemi.
Lata grymasów odrobinę głodnych astronautów zmuszały naukowców do opracowywania nowych metod nawadniania pokarmów, ale także sposobu ich pakowania, tak aby spożycie posiłku w czasie misji było łatwiejsze i przyjemniejsze. Wkrótce rozszerzono także menu o pozycje takie jak kurczak z warzywami, tosty, puddingi, koktajle z krewetek oraz soki owocowe. Wilgotność wielu pokarmów była na tyle duża, że nie rozwarstwiały się one i nie ?uciekały? astronautom nawet gdy ci, nabierali je łyżką. Gdy działającą w latach 70. XX wieku stację Skylab powiększono na tyle, by mogła pomieścić lodówkę i zamrażalkę przechowywanie żywności stało się mniej problematyczne, a więc i ilość oraz różnorodność pokarmów zwiększyła się na rzecz zadowolenia członków misji. Już wtedy można było otworzyć kosmiczną lodówkę i wyjąć z niej całkiem zwyczajne produkty: przetwory mięsne, lody, słodycze, pieczywo oraz warzywa i owoce. Mimo wszystko nadal obowiązywały restrykcyjne zasady dotyczące spożywania pokarmów na pokładzie statków i stacji. Jeden z astronautów, Virgil Grissom, został ostro skrytykowany przez NASA, gdy przemycił w przestrzeń kosmiczną kanapkę z konserwą.
Obecnie kosmiczne jedzenie nadal stanowi obiekt zainteresowania, ale większość posiłków, które spożywają astronauci nie różni się od tych, które towarzyszą nam na co dzień.  Dziś, owoce i warzywa, które mogą być bezpiecznie przechowywane w temperaturze pokojowej są chętnie zjadane w czasie lotów kosmicznych. Astronauci mają również większą różnorodność dań głównych do wyboru. Obsługa misji przygotowuje nawet spersonalizowane menu dla każdego z członków załogi tak, aby astronauta w czasie półrocznego pobytu na ISS miał pod ręką wszystko, co lubi. Obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajduje się tzw. ISSpresso ? ekspres do kawy przygotowujący również różne rodzaje ciepłych napojów. Możemy jedynie z zazdrością myśleć o wybrańcach, którzy świeżo parzoną kawę piją spoglądając na Ziemię z wysokości ponad 400 kilometrów. Azjatyccy astronauci w spiżarni ISS znajdą wszystkie tradycyjne potrawy z ich krajów, produkowane przez wyspecjalizowane tylko w tym zakresie firmy. Szczególnie rosyjscy członkowie misji lubią dobrze zjeść ? zsiadłe mleko na śniadanie, sandacz w galarecie na obiad oraz naleśniki na kolację nie stanowią dziś dla obsługi lotów żadnego problemu.
Większość z nas myśląc o kosmicznym posiłku wciąż oczyma wyobraźni widzi tubki z pastą imitującą ?prawdziwe? jedzenie. Oczywiście standardy sprzed dziesiątek lat zostały już zmienione i astronauci stołują się prawie zupełnie tak samo jak na Ziemi. Jednak warunki panujące w przestrzeni kosmicznej zmuszają do specjalnych sposobów pakowania i przechowywania żywności. Niektóre z posiłków przechowywane są w lekkich opakowaniach ze słomkami, tak aby bez problemu można było wyssać z nich płynny lub półpłynny pokarm. Inne produkty o odpowiedniej konsystencji pakuje się w puszki. Pozostałe przysmaki o stałym stanie skupienia pakowane są prawie tak samo, jak te które kupujemy codziennie w sklepach.
Ubierz się ciepło
Lutowe noce nierzadko stanowią dla miłośników astronomii prawdziwą obserwacyjną ucztę. Długi okres ciemności i idealna przejrzystość powietrza przyciągają spragnionych nieziemskich widoków amatorów rozgwieżdżonego nieba. Jednak minusowe, dwucyfrowe temperatury nie ułatwiają zadania. O tym jak ważne są w takich momencie ciepła odzież i obuwie, styropianowa podkładka po nogi oraz termos z gorącą herbatą nie trzeba nawet wspominać. Mimo dbałości o odpowiedni ubiór wielu miłośników astronomii powraca z takich nocnych wojaży ze skostniałymi od zimna dłoniami lub pierwszymi objawami przeziębienia. A co, gdy temperatura spada do -230 stopni Celsjusza, a jej wahania sięgają nawet 350 stopni? W przestrzeni kosmicznej w promieniach Słońca temperatura może sięgnąć przecież nawet 120 stopni Celsjusza! Ubiór na kilkugodzinny kosmiczny spacer to dopiero wyzwanie!
Człowiek wystawiony na działanie przestrzeni kosmicznej bez zabezpieczeń traci przytomność po około 9 sekundach. Wbrew scenom znanym nam z filmów science-fiction ciało ludzie nie zamarza gwałtownie ani nie wybucha, a krew nie ulega zagotowaniu. Przyczyną śmierci będzie natomiast gwałtowna utrata tlenu. Jednak wstrzymywanie powietrza, które może zwiększyć szansę na przeżycie w czasie tonięcia, może w przestrzeni kosmicznej przynieść odwrotny skutek. Pęcherzyki gazu w takich warunkach dostają się do opłucnej, a płuca ulegają rozerwaniu. Zmiany ciśnienia powodują w ciągu następnych kilku sekund zapaść sercowo-naczyniową. Silne pocenie sprawia, że woda na powierzchni skóry gwałtownie zamarza lub co gorsza zaczyna wrzeć. Skąd to wiemy? W XX wieku przeprowadzano eksperymenty na zwierzętach, których akcja serca zatrzymywała się po około 90 sekundach, a śmierć mózgowa następowała 30 sekund później. Sam fakt przeprowadzania takich eksperymentów szokuje, ale pamiętajmy, że co jakiś czas z przestrzenią kosmiczną styka się człowiek, którego od śmiertelnych warunków kosmicznych dzielą ściany statku kosmicznego lub stacji, albo sam skafander kosmiczny. Oprócz temperatury, przed którą chroni odpowiednio wykonany kombinezon, zagrożenie stanowi promieniowanie, które doprowadza do szybkich mutacji DNA oraz upośledzenie procesów fizycznych i chemicznych organizmu, a także całe mnóstwo drobnych cząstek śmieci kosmicznych, które rozpędzone do ogromnych prędkości przypominają wystrzeliwane z pistoletu pociski. Nadal jesteście chętni na podróż w przestworza? Jeśli tak, koniecznie musicie nabyć skafander kosmiczny.
Kombinezony używane przez współczesnych astronautów to jedyna tak zaawansowana technologicznie odzież na Ziemi . Spełniają one restrykcyjne warunki umożliwiające człowiekowi przetrwanie w śmiertelnie niebezpiecznym środowisku przestrzeni kosmicznej.  Po pierwsze zapewniają stabilne ciśnienie wewnętrzne ? takie, które umożliwia funkcjonowanie w czasie nawet kilkugodzinnej pracy poza pokładem ISS. Po drugie umożliwiają swobodę ruchów, tak aby astronauta mógł wykonać większość skomplikowanych działań np. w czasie serwisowania urządzeń. Po trzecie dostarczają tlen do oddychania oraz eliminują wydychany dwutlenek węgla, dzięki zainstalowanemu w nich przenośnemu systemowi podtrzymywania życia. Po czwarte regulują temperaturę, która szybko zmienia się w zależności od ilości nasłonecznienia. Po piąte pozwalają na stałą komunikację z załogą ISS oraz kontrolerami misji znajdującymi się na powierzchni Ziemi, tak, aby zapewnić astronaucie nierozerwalne połączenie, gdyby ten napotkał jakiś problem oraz by kontrolować stan jego procesów życiowych. Funkcji, jakie spełniają te niesamowite kosmiczne skafandry jest zdecydowanie więcej. Założenie i eksploatacji takiej ?odzieży? wymaga wielogodzinnych  testów i wytrwałej nauki.
Historia skafandrów kosmicznych nie jest być może długa ale za to bardzo urozmaicona. Modelem, który pozostał z astronautami najdłużej, jest stosowany dziś Extravehicular Mobility Unit (EMU), który pierwszy raz wykorzystany został w roku 1982. Taki skafander to nie samo ubranie, a zaawansowany technologicznie system podtrzymujący życie, zapewniający ochronę środowiskową, mobilność i komunikację członkom załogi lotów kosmicznych. EMU przystosowany jest do wykonywania spacerów kosmicznych. System składa się z Twardego Górnego Torsu (HUT), Miękkiej Konstrukcji Torsu (LTA) oraz sekcji ramion, rękawic, hełmu, nogawek, butów i ochrony przeciwsłonecznej (EVVA). A elementy te to dopiero początek złożoności całego kombinezonu, ponieważ stanowią jedynie ciśnieniową część ubioru. Pod spód astronauci zakładają Odzież Maksymalnej Absorbcji (MAG) (urządzenie pozwalające na zbieranie moczu) i opcjonalnie Bieliznę Kontroli Termicznej. Poza tym niezbędna jest także Odzież Chłodzenia Cieczą i Wentylacji (LCVG), która dzięki wbudowanym w nią rurkom z wodą reguluje temperaturę. Wspomniane wcześniej HUT i LTA łączone są specjalną Uszczelką Zamknięcia Ciała (BSC). Serce i centrum dowodzenia tego modelu skafandra kosmicznego stanowi Podstawowy System Podtrzymywania Życia (PLSS). Dzięki niemu możliwe jest monitorowanie stanu zdrowia astronauty z pokładu ISS oraz stacji kontroli lotów na Ziemi oraz nieprzerwalna komunikacja. Wsparcie EMU zapewnia  astronaucie warunki do przetrwania poza pokładem ISS przez 8,5 godziny, z 30 minutową rezerwą na wypadek awarii PLSS. Samo przygotowanie się do wyjścia na pełen kosmicznych wrażeń spacer to kilka godzin pozwalających na założenie poszczególnych elementów oraz przebywanie w warunkach powoli zmniejszającego się ciśnienia w przeznaczonej do tego kabinie.
Spróbuj zasnąć
Odpowiednio długi sen zapewnia wymaganą regenerację organizmu. Jest on szczególnie potrzebny w warunkach długotrwałego stresu i osłabienia ludzkiego ciała. Na ISS co najmniej 8-godzinny sen jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania i zapewnienia bezpieczeństwa załodze stacji, bo wypoczęty astronauta to czujny i rozsądny astronauta. Oczywiście sen na Stacji Kosmicznej nie jest mniej ważny od odpoczynku na Ziemi. Każdy człowiek kładąc się wieczorem do łóżka ma za sobą dzień ciężkiej pracy, a kontakt z miękkim materacem i ciepłym kocem to wielka ulga dla zmęczonego ciała. Ale czy na ISS ziemskie łóżko zdałoby egzamin? I jaką pozycję przyjąć, żeby ta choć trochę przypominała tę, w której zwykle zasypiamy na Ziemi? Zerowa grawitacja to nie jedyny problem. Za oknem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wschody i zachody Słońca widywane są średnio szesnaście razy  w ciągu doby. Nie zapomnijmy także o urządzeniach pokładowych, których stały szum może sfrustrować nawet najbardziej opanowanego astronautę, szczególnie gdy ten ma za sobą dzień pełen stresujących wydarzeń. Jak astronautom udaje się zasnąć w przestrzeni? Jak wyglądają ich łóżka? I czy mikrograwitacja rzeczywiście obniża jakość odpoczynku?
Treningi na Ziemi przewidują naukę dość problematycznych czynności. Astronauci pod wodą uczą się warunków w jakich przyjdzie im serwisować zewnętrzne instrumenty ISS lub innych orbitalnych urządzeń, poznają przeciążenie z którym przyjdzie się im zmierzyć w czasie podróży na Stację Kosmiczną oraz doświadczają krótkotrwałych stanów nieważkości. Paradoksalnie przygotowywani są do trudnych wyzwań poprzez praktykę, podczas gdy podstawowych czynności takich jak jedzenie, spanie i higiena osobista na ISS będą musieli nauczyć się dopiero po znalezieniu się w przestrzeni. Sen astronauty na pokładzie Stacji Kosmicznej trwa średnio od 30 do 60 minut krócej niż sen na Ziemi przy zapewnieniu mu wszelkich dogodności ułatwiających spokojny relaks. Członkowie załogi mają do dyspozycji niewielkie ale za to prywatne kabiny, wyposażone w specjalne ?śpiwory? dzięki którym w trakcie snu ich ciała mogą pozostać unieruchomione. Pomieszczenia sypialne posiadają także odpowiednie systemy wentylacji tak, aby zapobiec gromadzeniu się wokół śpiącego nadmiernych ilości dwutlenku węgla. Choć kabiny pozwalają na odosobnienie nie tłumią szumu rządzeń pokładowych takich jak komputery, wentylatory i filtry powietrza.  Dlatego jednym z najczęściej używanych przez członków misji leków (zaraz po przeciwbólowych) są tabletki ułatwiające zasypianie. Astronauci chętnie sięgają także po zatyczki do uszu i nieprzepuszczające światła maski na oczy. Zakłócenia snu wynikają również z braku naturalnego cyklu dobowego, dlatego NASA wydała ponad 11 milionów dolarów na specjalne oświetlenie, którego zmienne natężenie pomaga w imitacji dobowego cyklu i wspomaga wydzielanie melatoniny odpowiedzialnej za zdrowy, spokojny sen. Trening czyni mistrza, dlatego większość astronautów zaprawionych w trudach życia w przestrzeni kosmicznej po pewnym czasie przestaje cierpieć na bezsenność. Wielu z nich w czasie odpoczynku miewa marzenia senne, a niektórym zdarza się nawet chrapać.
Bądź twardy!
Choć dla wielu z astronautów przebywanie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i kosmiczne spacery to chleb powszedni, żaden z nich nigdy nie osiągnie perfekcji w życiu poza Ziemią. Środowisko mikrograwitacji to wielki szok dla naszych organizmów, które ewolucja przez miliony lat przystosowywała do funkcjonowania tylko i wyłącznie w warunkach ziemskich. Nie jesteśmy maszynami, których funkcjonowanie można dowolnie konfigurować i pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć. Dlatego gdy na ISS astronautom nigdy nie uda się w całości wyeliminować silnego stresu, skutków choroby kosmicznej, niedogodności związanych z mikrograwitacją oraz jej wpływem na funkcje organizmu. Kiedy zaburzone zostają procesy fizyczne i chemiczne w ciele cierpi także powiązana z nimi psychika człowieka. To dlatego grafik dobowy astronauty obejmuje wideokonferencje z rodziną i przyjaciółmi oraz czas wolny, podczas którego mogą oddać się swoim ulubionym zajęciom. I choć nieziemskie widoki i kosmiczne wrażenia są doświadczeniami przeznaczonymi dla wybrańców, większość z astronautów za prawdziwy raj uważa wciąż swój dom na Ziemi.
Artykuł po raz pierwszy opublikowano w czasopiśmie ?Astronomia? nr 41 / listopad 2015.
Tagi: ISS, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, trening astronautów, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/19/jak-przetrwac-na-iss/

Jak przetrwać na ISS.jpg

Jak przetrwać na ISS2.jpg

Jak przetrwać na ISS3.jpg

Jak przetrwać na ISS4.jpg

Jak przetrwać na ISS5.jpg

Jak przetrwać na ISS6.jpg

Jak przetrwać na ISS7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne obserwacje FO Aquarii pokazują nietypowe zachowanie gwiazd
20 stycznia 2017 Laura Meissner
Naukowcy przez długi czas byli przekonani, że o FO Aquarii wiedzą wszystko. Niedawno okazało się jednak, że byli w błędzie. Jest to znany układ podwójny, który składa się z gęstego białego karła oraz gwiazdy o małej masie. Kiedy studentka na Uniwersytecie Notre Dame zwróciła 0,8 ? metrowy szkolny teleskop w kierunku tego obiektu, zauważyła zachowanie, które do tej pory pozostaje niewyjaśnione.
FO Aquarii jest polarem pośrednim należącym do układów kataklizmicznych, w których zdegenerowana gwiazda (najczęściej biały karzeł) ściąga materię ze swojego mniej masywnego towarzysza. W ten sposób tworzy się dysk akrecyjny, który transportuje materię w kierunku gęstego ciała. Gdy dociera ona do powierzchni, silne pole magnetyczne rozrywa dysk i powstają strumienie materii zwane kolumnami akrecyjnymi. Proces akrecji oraz moment pędu powodują, że obrót białego karła wokół osi trwa krócej niż okres orbitalny tego układu podwójnego. Szybkość rotacji tej gwiazdy można określić za pomocą pomiarów krzywej blasku układu, która pokazuje nadmiar światła powstający podczas uderzenia materii o gwiazdę.
FO Aquarii znajduje się około 500 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Wodnika. Nazywana jest często ?królem polarów pośrednich?, ze względu na jej znaczącą jasność oraz duże amplitudy zmian jasności podczas obrotu. Czynniki te sprawiają, że obserwacje tego układu kataklizmicznego można prowadzić nawet przez mniejsze teleskopy. Mark Kennedy, student z Irlandii, szczegółowo badał FO Aquarii, używając Kosmicznego Teleskopu Keplera. Poświęcił trzy miesiące na dokładne obserwacje tego obiektu. W zeszłym roku studentka Erin Aadland skierowała szkolny teleskop (Sarah L. Krizmanich Telescope) w to samo miejsce na niebie. Jej zadaniem było ustalenie, czy biały karzeł, którego okres obrotu wynosił 20 minut, przyspieszał czy zwalniał.
Aadland szybko jednak zauważyła, że nie wszystko zgadzało się z poprzednimi pomiarami. Układ gwiazd okazał się być siedem razy słabszy niż się spodziewano. Co więcej, ciała zachowywały się dziwnie, m.in. wykazując niewytłumaczalne zmiany w okresie rotacji.
Jasność obserwowanych polarów pośrednich zależy od ilości energii wydzielanej podczas akrecji dyskowej w postaci promieniowania o różnych długościach fali ? od promieniowania rentgenowskiego po światło widzialne. Wynika z tego, że takie obiekty osiągają największą jasność, gdy występuje nieprzerwany transport materii między gwiazdami. Coraz słabsza moc promieniowania FO Aquarii świadczyła zatem o tym, że proces akrecji zwolnił lub całkiem się zatrzymał. Takie zjawisko zostało już zaobserwowane w innych układach podwójnych, lecz nigdy w FO Aquarii.
Od czasu kiedy Erin Aadland po raz pierwszy obserwowała FO Aquarii, jej jasność znowu zaczęła wzrastać, co oznacza, że wymiana materii rozpoczęła się na nowo.
?Powrót do normalnej jasności następował powoli. Dopiero po kolejnych sześciu miesiącach układ gwiazd wyglądał tak, jak podczas obserwacji teleskopem Keplera,? tłumaczy Colin Littlefield w komunikacie naukowym dotyczącym tego odkrycia. Zespół profesora Petera Garnavicha z Uniwersytetu Notre Dame śledzi wszystkie zmiany zachodzące w FO Aquarii, czyli wznowienie procesu akrecji i spokojny powrót do wcześniejszej aktywności.
Najważniejszym pytaniem jest jednak, dlaczego to przyciemnienie w ogóle nastąpiło. Jedna z teorii sugeruje, że plama na gwieździe ? chłodniejszy region na powierzchni związany z polem magnetycznym białego karła ? zakłóciła przepływ materii i w ten sposób spowodowała obserwowane przez nas przyciemnienie. W takiej sytuacji gwiazdy powinny jednak szybko ?wyzdrowieć?, a zajęło im to kilka miesięcy.
Oprócz tego krzywa blasku pokazała nietypowe zachowanie ciał w czasie wygaszenia a sygnał rotacji gwiazdy, który wcześniej pojawiał się co 20 minut, nagle zaczął pojawiać się w odstępach  od 11 do 21 minut. ?Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego,? twierdzi Peter Garnavich. ?Zachowanie tego obiektu zmieniało się co kilka godzin. Przez dwie godziny migał bardzo szybko, a przez kolejne dwie godziny zdecydowanie wolniej.?
Ta skomplikowana aktywność wskazuje na to, że w FO Aquarii zachodzą procesy, o których naukowcy na razie nic nie wiedzą. Jedno jest pewne, układ ten skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/01/20/kolejne-obserwacje-fo-aquarii-pokazuja-nietypowe-zachowanie-gwiazd/

Kolejne obserwacje FO Aquarii pokazują nietypowe zachowanie gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)