Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

W Wałbrzychu powstanie obserwatorium astronomiczne
Obiekt wybudują siostry zakonne prowadzące gimnazjum i liceum żeńskie w dzielnicy Sobięcin. Stanie na terenie szkoły i będzie służyć wszystkim mieszkańcom.
Budynek będzie odpowiednio wyposażony - wylicza siostra Dorotea, nauczycielka fizyki, a za razem dyrektorka szkoły.
Jak twierdzi do takiej inwestycji skłoniła ją obserwacja zainteresowań uczennic. One same ten pomysł podzielają.
Budynek ma zająć 40 metrów kwadratowych. Na szczycie będzie otwierana mechanicznie kopuła. Na wyposażeniu jeden duży i kilka mniejszych teleskopów. Jeśli uda się zebrać środki, siostry zakupią też teleskop do obserwacji słońca. To będzie trzecie obserwatorium na Dolnym Śląsku.
Inwestycja pochłonie 300 tysięcy złotych. Część środków udało już się pozyskać. Pozostałe - siostry planują pozyskać od darczyńców. Mają dla nich także ciekawą zachętę.
Obserwatorium miałoby powstać jeszcze w tym roku. Będzie dostępne dla każdego. W edukacji ma też pomóc astronomiczny tor przeszkód, który powstanie obok. Gra terenowa pozwoli w przystępny sposób przekazać dzieciom podstawową wiedzę o astronomii.
http://www.radiowroclaw.pl/articles/view/64825/W-Walbrzychu-powstanie-obserwatorium-astronomiczne

2017-03-26_10h01_03.jpg

2017-03-26_10h01_27.jpg

2017-03-26_10h01_45.jpg

2017-03-26_10h02_04.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmury przydatne w poszukiwaniu planet
26 marca 2017 Redakcja AstroNETu
Poszukiwanie egzoplanet, czyli planet poza Układem Słonecznym, wymaga przefiltrowania ogromnej ilości danych. Astronomowie dokonują takich analiz dzięki chmurom obliczeniowym. Najnowsze chmury pod kątem zastosowań naukowych będzie badał międzynarodowy zespół koordynowany przez Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie.
Jak wyjaśnia kierownik projektu dr inż. Maciej Malawski, w chmurach działają komputery o ogromnej łącznej mocy obliczeniowej. Umożliwiają one przechowywanie wielkich ilości danych. ?Na całym świecie tysiące serwerów przetwarzają dane pochodzące z miliardów źródeł, zaś oprogramowanie tworzone przez najzdolniejszych ludzi na świecie reaguje na te zdarzenia tworząc fascynujące efekty. Obliczenia w chmurach rewolucjonizują nie tylko przemysł informatyczny, ale też sposób, w jaki uprawiana jest współczesna nauka? ? mówi w rozmowie Malawski.
Z dobrodziejstw obliczeń w chmurach korzystamy codziennie ? pozwalają one błyskawicznie działać naszym smartfonom, kiedy polecamy im odnaleźć najbliższą stację benzynową, ułożyć automatycznie panoramę ze zdjęć, czy usunąć drgania z filmiku. Astronomowie potrzebują tworzyć panoramy z tysięcy zdjęć nieba wykonanych przez teleskopy. Oni też używają chmur do przetwarzania danych, tylko na trochę inną skalę niż potrzebuje tego smartfon.
?W moim telefonie aż cztery procesory mogą służyć do wykonywania obliczeń lokalnych. Ale i to często za mało, żeby szybko przetworzyć wszystkie informacje. Wysyłamy więc dane czy zadania obliczeniowe do chmury, żeby uzyskać więcej mocy obliczeniowej w krótkim czasie. To właśnie obliczenia równoległe, rozproszone? ? tłumaczy dr Malawski.
Inne przykłady zastosowania chmur w życiu codziennym to np. automatyczne rozpoznawanie obrazów przez aplikacje na smartfony i komputery osobiste. Jeśli mamy zgromadzone zdjęcia zgrane do chmury, to automatycznie możemy wyszukiwać, które z nich zostały zrobione w Krakowie (Wawel w tle) lub w Paryżu (wieża Eiffla). Możemy także wyszukiwać znajome osoby, które pojawiają się na zdjęciach i jednym poleceniem wyszukać np. wszystkie zdjęcia swojego dziecka. Bez takich ułatwień można by się było obejść, ale w zastosowaniach naukowych chmury są niezbędne.
Z ogromem danych, jakie muszą przeanalizować astronomowie na podstawie setek godzin obserwacji olbrzymich połaci nieba, można sobie poradzić tylko dzięki obliczeniom równoległym w chmurze.
?Nasze duże niebo czy duży katalog obserwacji możemy podzielić na mniejsze części i każdą zlecić do obliczenia na innym procesorze, czy maszynie wirtualnej w chmurze. Użycie wielu procesorów w komercyjnych chmurach kosztuje, dlatego niezbędna jest optymalizacja czasowo-kosztowa. Każdy projekt badawczy ma swój budżet i trzeba podjąć decyzję: czy przeanalizować większy obszar z mniejszą dokładnością, czy szybciej otrzymać jakieś wyniki, żeby opublikować je z pozycji pionierskiego zespołu. Czas obliczeń jest istotny nawet w skali astronomicznej? ? mówi dr Malawski.
Nowoczesne technologie bardzo szybko się zmieniają i rozwijają. Aby wykorzystać je lepiej i taniej, należy je dobrze poznać. Celem projektu, realizowanego przez naukowców z AGH przy współpracy z amerykańskimi partnerami z Uniwersytetu Południowej Kalifornii oraz Uniwersytetu Notre Dame w Indianie, jest zbadanie i ocena najnowszych technologii chmur obliczeniowych z punktu widzenia zastosowań naukowych.
Naukowcy będą się starali dobrze wykorzystać najnowsze niezwykle elastyczne infrastruktury do nowych fascynujących dziedzin nauki, jak na przykład symulacja trzęsień ziemi. Badacze przetestują dopiero powstające chmury obliczeniowe i dokładnie pomierzą ich zachowania. Na podstawie tych eksperymentów opracowane zostaną nowe algorytmy do automatycznej optymalizacji wykorzystania chmur.
Grant z Narodowego Centrum Nauki wynosi ok. 500 tys. zł, projekt jest zaplanowany na 3 lata. Z przyznanych środków zostaną wypłacone wynagrodzenia dwóch doktorów oraz stypendia dla doktoranta i magistranta. Jak zauważa dr Malawski, w informatyce wielu studentów pracuje już podczas nauki, a takie stypendium pozwala dłużej ich zatrzymać na uczelni, żeby realizowali swoje pasje w projektach badawczych. Część pieniędzy przeznaczona będzie na wykorzystanie komercyjnych infrastruktur obliczeniowych jak Amazon czy Google.
Source :
PAP - Nauka w Polsce
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/26/chmury-przydatne-w-poszukiwaniu-planet/

Chmury przydatne w poszukiwaniu planet.jpg

Chmury przydatne w poszukiwaniu planet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłuchaj dźwięków ze wstrząsów gwiazd

2017-03-27

Po raz pierwszy w historii naukowcy zbadali wewnętrzne fale dźwiękowe wytwarzane podczas wstrząsów gwiazd.

Wstrząs gwiazdy to gwałtowny wstrząs lub drżenie, które występuje na powierzchni gwiazdy lub blisko niej, zwłaszcza podczas jej zapaści. Fale dźwiękowe emitowane podczas tych procesów dają nam nowy wgląd w badania wszechświata.

- Podobnie jak sejsmologowie wykorzystują trzęsienia ziemi do lepszego zrozumienia wnętrza naszej planety, używamy wstrząsów gwiazd do poznania ich natury. Nasze badania dostarczają pierwszych dowodów na to, że takie podejście jest ważnym sposobem na poznanie procesów, które miały miejsce miliardy lat temu, blisko Wielkiego Wybuchu - powiedział Dennis Stello, jeden z uczonych z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW) w Australii.

 Dźwięki pochodzące z wstrząsów gwiazd można posłuchać tutaj.

https://soundcloud.com/user-391781494/sound-of-starquakes

Dźwięki pochodzą z badania 48 czerwonych olbrzymów z dwóch starożytnych gromad gwiazd w Drodze Mlecznej. Pierwsza z nich uformowała się ponad 2 mld lat temu, a druga ponad 8 mld lat temu. Nasłuchiwanie dźwięków, które wydają tego typu obiekty to nowe podejście w badaniu gwiazd. Wykorzystując Kosmiczny Teleskop Keplera astronomowie przez cztery lata badali wstrząsy gwiazd i ich oscylacje. W ten sposób odkryli, że ich rotacja jest zbliżona do 70 proc. gwiazd.
Wyniki badań zostały opublikowane w "Nature Astronomy".
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-posluchaj-dzwiekow-ze-wstrzasow-gwiazd,nId,2373449

Posłuchaj dźwięków ze wstrząsów gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki Model Księżyca

Takiego modelu ksieżyca chyba jeszcze nikt dotychczas nie stworzył - posiada średnicę około 7 metrów i jest odwzorowany w skali 1:500,000 a jeden centymetr przedstawia z grubsza 5 km powierzchni naszego naturalnego satelity. Jest to zrobione w ten sposób, że całość jest pokryta mozaiką zdjęć z NASA (LRO) w ultra wysokiej rozdzielczości, a naniesieniem mapy podjęła się Astrogeology Science Centre z USA. (okazuje się, że jest coś takiego jak: https://pl.wikipedia.org/wiki/Geologia_planetarna)

Projekt o nazwie "Museum of the Moon" stworzył artysta Luke Jerram jako pewien rodzaj sztuki, która przywędruje do wielu różnych miejsc na ziemi (festiwale, muzea itp). Ponadto olbrzymi ksieżyc jest oświetlony (zdaje się od wewnątrz), a całość doprawiona klimatyczną muzyką Dana Jonesa (znany kompozytor min. filmowy). Nie brakuje też prelekcji dot nauki o ksieżycu, mitologii i jego historii.

Nietrudno sobie wyobrazić, że taka skala musi robić wrażenie na odwiedzających i wzbudzać zainteresowanie. 25-26 marca sztuczny ksieżyc bedzie można odwiedzić na uniwersytecie w Bristolu w UK. Dalej będzie w Holandii, Belgii, Francji. Polska jak widzę nie jest w planie (pytanie dlaczego nie) - a szkoda...to świetny pomysł na propagowanie astronomii.
https://my-moon.org/
http://bgr.com/2017/03/23/moon-model-art-installation/

2017-03-27_08h24_39.jpg

2017-03-27_08h24_15.jpg

2017-03-27_08h25_03.jpg

2017-03-27_08h23_54.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SDSS J0104+1535: Najczystszy i najmasywniejszy dotąd brązowy karzeł
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/03/2017
Międzynarodowy zespół astronomów zidentyfikował rekordowego brązowego karła o ?najczystszym? dotąd składzie chemicznym i najwyższej masie. Obiekt oznaczony jako SDSS J0104+1535 należy do tak zwanego halo galaktycznego ? najbardziej zewnętrznego obszaru naszej Galaktyki, składającego się głównie z najstarszych jej gwiazd. Naukowcy opisują swoje odkrycie w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Brązowe karły to obiekty znajdujące się gdzieś pomiędzy planetami a pełnoprawnymi gwiazdami. Ich masa sprawia, że są one za małe, aby w ich wnętrzach rozpoczęły się procesy fuzji wodoru w hel, jednak są one zdecydowanie dużo masywniejsze od planet.
SDSS J0104+1535 znajdujący się 750 lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Ryb składa się z gazu 250 razy czystszego od Słońca. Obiekt ten składa się w 99,99% z wodoru i helu. Naukowcy szacują, że powstał on ok. 10 miliardów lat temu, a jego masa sięga 90 mas Jowisza czyniąc go jak dotąd najmasywniejszym odkrytym brązowym karłem.
Do niedawna naukowcy nie byli pewny czy brązowe karły mogą powstać z aż tak pierwotnego gazu, jednak odkrycie SDSS J0104+1535 wskazuje na całą populację nieodkrytych ekstremalnie czystych brązowych karłów z początków naszej galaktyki.
Zespół badawczy pracował pod kierownictwem dr ZengHua Zhanga z Instytutu Astrofizyki na Wyspach Kanaryjskich. Dr Zhang mówi: Nie oczekiwaliśmy, że uda nam się zaobserwować tak czyste brązowe karły. Odnalezienie jednego zazwyczaj wskazuje na dużo większą nieodkrytą jeszcze populację obiektów tego typu ? bardzo bym się zdziwił gdyby nie było wielu podobnych jemu obiektów czekających na odkrycie.
SDSS J0104+1535 został zaklasyfikowany jako ultra-podkarzeł typu L na podstawie analizy widma w zakresie widzialnym i bliskiej podczerwieni. Do wykonania widma posłużył Bardzo Duży Teleskop (VLT).
Źródło: RAS
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/27/sdss-j01041535-najczystszy-i-najmasywniejszy-dotad-brazowy-karzel/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdy powstające w dżetach materii z supermasywnych czarnych dziur
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/03/2017
Obserwacje prowadzone za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu pozwoliły naukowcom zaobserwować gwiazdy powstające w silnych wypływach materii wyrzucanych z pobliża supermasywnych czarnych dziur zamieszkujących jądra galaktyk.  To pierwszy przypadek zaobserwowania procesów gwiazdotwórczych w tak ekstremalnym środowisku. Odkrycie to niesie za sobą wiele informacji o właściwościach i ewolucji galaktyk. Wyniki badań opublikowano dzisiaj w periodyku Nature.
Grupa europejskich astronomów korzystających z instrumentów MUSE oraz X-shooter zainstalowanych na Bardzo Dużym Teleskopie w Obserwatorium Paranal w Chile obserwowała trwające zderzenie dwóch galaktyk znane łącznie jako obiekt IRAS F23128-5919, a oddalone od nas o około 600 milionów lat świetlnych. Astronomowie zaobserwowali w tym obiekcie niezwykle silne wiatry materii ? czy też wypływy ? mające swoje źródło w pobliżu supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum południowej galaktyki i odkryli, że także w nich powstają gwiazdy.
Takie galaktyczne wypływy napędzane są przez potężną energię uwalnianą z aktywnych i burzliwych centrów galaktycznych. Supermasywne czarne dziury skrywają się w centrach większości galaktyk, a kiedy pożerają materię rozgrzewają otaczający je gaz i wyrzucają go z galaktyki macierzystej w silnych, gęstych wiatrach materii.
Astronomowie od jakiegoś czasu podejrzewali, że wewnątrz tych wypływów mogą panować warunki pozwalające na powstawanie gwiazd, jednak jak dotąd nikomu nie udało się dostrzec na to dowodów ? mówi Roberto Maiolino, kierownik zespołu badawczego z Uniwersytetu w Cambridge. Nasze wyniki są naprawdę ekscytujące ponieważ dowodzą one jednoznacznie, że w tych wypływach powstają gwiazdy.
Celem grupy badaczy było bezpośrednie badanie gwiazd w wypływach jak i otaczającego je gazu. Wykorzystując dwa czołowe instrumenty do spektroskopii na VLT astronomowie mogli bardzo szczegółowo zbadać właściwości emitowanego światła i określić jego źródło.
Promieniowanie emitowane przez młode gwiazdy sprawia, że otaczający je gaz świeci w bardzo charakterystyczny sposób. Wyjątkowa czułość X-shootera pozwoliła badaczom wyeliminować inne możliwe źródła tego światła takie jak chociażby fale uderzeniowe czy aktywne jądra galaktyczne.
Następnie naukowcy bezpośrednio wykryli populację młodych gwiazd wewnątrz wypływu. Gwiazdy te mają zaledwie kilkadziesiąt milionów lat, a wstępna analiza wskazuje, że są gorętsze i jaśniejsze niż gwiazdy powstałe w mniej ekstremalnych warunkach, np. w dysku galaktyki.
Co więcej, astronomom udało się określić ruch i prędkość tych gwiazd. Promieniowanie większości gwiazd w tym rejonie wskazuje, że uciekają one z dużą prędkością z centrum galaktyki ? co ma sens zważając na fakt, że są to obiekty zanurzone w strumieniu szybko przemieszczającej się materii.
Helen Russell, współautorka artykułu tłumaczy: Gwiazdy powstałe w wiatrach w pobliżu centrum galaktyki mogą spowolnić i nawet zacząć powracać do centrum galaktyki, jednak gwiazdy powstałe znacznie dalej doświadczają mniej zwalniania i z czasem uciekają całkowicie z galaktyki.
Źródło: ESO

http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/27/gwiazdy-powstajace-w-dzetach-materii-z-supermasywnych-czarnych-dziur/

Gwiazdy powstające w dżetach materii z supermasywnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantyczne tsunami na Marsie wskazuje na wczesny ocean
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/03/2017
Zespół badaczy z Francji, Włoch i USA odkrył dowody na  potężne tsunami na Marsie, do którego doszło jakieś 3 miliardy lat temu wskutek uderzenia planetoidy w istniejący wtedy na powierzchni ocean. Artykuł opublikowany w periodyku Journal of Geophysical Research omawia owe dowody i tłumaczy dlaczego naukowcy uważają, że tsunami jest najbardziej prawdopodobnym czynnikiem, który mógł doprowadzić do powstania unikalnych formacji widzianych dzisiaj na powierzchni planety.
Naukowcy już od kilku lat rozważają czy na Marsie mogły istnieć oceany, jednak jak dotąd nie udało się tego dowieść. Co więcej, inni badacze także znajdowali dowody wskazujące na tsunami na Marsie jednak nie byli w stanie zidentyfikować prowadzących do nich oceanicznych kraterów impaktowych.  Tym razem jednak naukowcy uważają, że udało im się i jedno i drugie.
W trakcie wcześniejszych badań badacze odkryli na powierzchni Marsa formacje skalne przypominające odcisk palca. Niektórzy naukowcy porównywali je do błota spływającego po zboczach wulkanów lub wypychanego przez lodowce. Mogły one jednak powstać wskutek potężnego tsunami. Co więcej, naukowcy odnaleźli krater, który mógł być praprzyczyną takiego tsunami. Krater Łomonosowa znajdujący się na północnych równinach może być pozostałością po uderzeniu planetoidy w ocean znajdujący się na północnej półkuli Czerwonej Planety, które to zderzenie mogło doprowadzić do powstania fal o wysokości kilkudziesięciu-kilkuset metrów. Tego typu fale rozlałyby się po lądzie pozostawiając po sobie potężne ilości osadów.
Jeżeli taka planetoida uderzyła w ocean ? kontynuują badacze ?  po przebiciu się przez warstwę wody spowodowałaby powstanie  krateru w dnie oceanicznym. Krater ten przez chwilę byłby potężną pustką, która momentalnie zapełniona zostałaby napływającymi z każdej strony i zderzającymi się masami wody. To z kolei doprowadziłoby do powstania tsunami wtórnego. Gdy zatem pierwsze tsunami cofałoby się już znad lądu, docierałaby do niego druga fala. To właśnie te dwie współoddziałujące ze sobą fale mogłyby ? według naukowców ? odpowiadać za charakterystyczne odciski palców na powierzchni Marsa. Naukowcy wspierają swoją teorię modelami numerycznymi opisującymi propagację fal.
Badacze podkreślają, że jak na razie nie istnieje żadne inne rozsądne wytłumaczenie powstania tych formacji skalnych ? co sprawia, że jest to silny dowód przemawiający nie tylko za tsunami lecz także za obecnością oceanu na powierzchni wczesnego Marsa.
Źródło: Phys.org
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/27/gigantyczne-tsunami-na-marsie-wskazuje-na-wczesny-ocean/

Gigantyczne tsunami na Marsie wskazuje na wczesny ocean.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Na Księżycu, odkryto gigantyczne podziemne tunele
autor: admin (27 Marzec, 2017)
Japońscy naukowcy, na podstawie danych otrzymanych z ich sondy kosmicznej Kaguya, potwierdzili istnienie ogromnych tuneli pod powierzchnią Księżyca. Ich zdaniem rozciągają się one na wiele kilometrów.
Po raz pierwszy istnienie tuneli pod powierzchnią satelity Ziemi, zostało ogłoszone w 2009 roku i od tego czasu naukowcy analizują to zjawisko z wykorzystaniem księżycowych orbiterów. Według jednej z hipotez istnienie tych pustych przestrzeń może mieć związek z dawnym wulkanizmem Księżyca.
Pierwszy z odkrytych księżycowych tuneli to znaleziono dzięki otworowi Marius Hils, który początkowo uważano za krater poimpaktowy. Okazało się jednak, że to wejście do podziemnej pustej przestrzeni. Spekulowano, że pod powierzchnią znajduje się coś jak pusta komora magmowa.
Potem poszukiwania pustych miejsc pod powierzchnią Księżyca przeprowadzano w czasie misji NASA, Gravity Recovery and Interior Laboratory (GRAIL). Orbitery dokonały pełnego mapowania anomalii grawitacyjnych naszego satelity, co sugerowało istnienie wielu takich struktur.
Teraz do tej pracy dołożyli się również uczeni japońscy, którzy dzięki pomiarom radarowym, wykonanym przez sondę Kaguya, potwierdzili puste przestrzenie w okolicy wspomnianego Marius Hills. Ich zdaniem tunele te ciągną się tam na dziesiątki kilometrów.
Następny etap poznania tych struktur wymaga fizycznej eksploracji czy to za pomocą robotów czy też astronautów. Dopiero wtedy po zebraniu geologicznego materiału badawczego, będzie można potwierdzić lub wykluczyć, że te puste przestrzenie powstały na skutek aktywności wulkanicznej.
Naukowcy twierdzą, że fakt istnienia tych księżycowych tuneli ciągnących się na kilometry pod jego powierzchnią to bardzo dobra wiadomość dla planów przyszłego osadnictwa na Księżycu. Te formacje z pewnością mogą zostać wykorzystane do tworzenia stałych baz kosmicznych na srebrnym globie.
Źródła:
http://www.lpi.usra.edu/meetings/lpsc2017/pdf/1711.pdf

https://phys.org/news/2016-04-grail-lava-tubes-moon.html

http://lroc.sese.asu.edu/posts/202
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/na-ksiezycu-odkryto-gigantyczne-podziemne-tunele

Na Księżycu odkryto gigantyczne podziemne tunele.jpg

Na Księżycu odkryto gigantyczne podziemne tunele 2.jpg

Na Księżycu odkryto gigantyczne podziemne tunele 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania nr 2/2017 - siedem planet i łowcy planetoid
Wysłane przez czart w 2017-03-27

Do prenumeratorów powinna już docierać "Urania" nr 2/2017, a w EMPiK-ach i kioskach pojawi się we wtorek 28 marca. Tematy okładkowe to siedem planet skalistych w układzie TRAPPIST-1, łowcy planetoid oraz serce Plutona. Ale w numerze zawarliśmy dużo więcej ciekawej treści. Zachęcamy do lektury i prenumeraty jedynego polskiego dwumiesięcznika o kosmosie!

W najnowszym numerze "Uranii" nie mogło oczywiście zabraknąć informacji o sensacyjnym odkryciu siedmiu planet skalistych w układzie TRAPPIST-1. To zaledwie 40 lat świetlnych od nas! Do tematu wrócimy też w kolejnym numerze.

W "Uranii" nr 2/2017 mamy bogactwo obszernych i bardzo ciekawych artykułów. Na początek proponujemy lekturę tekstu pt. "Łowcy planetoid - ludzie kontra automaty" napisanego przez polskiego specjalistę w tej dziedzinie, Michała Kusiaka. Tekstowi towarzyszy szczegółowe zestawienie planetoid o polskich korzeniach.

Potem przenosimy się w dalsze rejony Układu Słonecznego. W tekście o sercu Plutona zapoznamy się z najnowszym stanem badań nad ta planetą karłowatą, a szczególnie jej tajemniczego tworu geologicznego Sputnik Planitia o kształcie przypominającym serce.

Polecamy też dwa teksty o astropodróżach - tym razem do Florencji (jednym z jej najwybitniejszych mieszkańców był Galileusz) i do Armenii. Z kolei z tekstów historycznych warto przeczytać artykuł o Stanisławie Mrozowskim - pierwszym redaktorze Uranii.

Jak zwykle mamy też zbiór nowinek i ciekawostek z badań kosmosu oraz kronikę astronomiczną i dotyczącą lotów kosmicznych. Jest też mnóstwo stałych działów, jak Komeciarz, CYRQLARZ o meteorach i meteorytach, Obserwator Słońca, Młodzi badacze, Kącik olimpijczyka, Ciemne niebo, Sylwetki, Astronomia i muzyka oraz innych. Nie brak też obszernego kalendarza astronomicznego, propozycji obiektów do obserwacji i poradnika obserwatora.
Więcej informacji:
?    Zamów prenumeratę "Uranii - Postępów Astronomii"
?    Prenumerata "Uranii" dla szkół i nauczycieli (z dopłatą z ministerstwa)
?    Kup numer 2/2017 w sklepie internetowym
?    Numer 2/2017 w wersji elektronicznej na komputery, tablety i smartfony
?    Spis treści numeru 2/2017
?    Słowo wstępne do numeru 2/2017
?    Kalendarzyk kieszonkowy Uranii na rok 2017
?    Płyta CD z muzyką pt. "Planetoidy"
?    Pakiet: Urania nr 2/2017 + płyta CD (rabat 28%)

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-2-2017-siedem-planet-lowcy-planetoid-3218.html

Urania nr 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kres marzeń o drugiej Ziemi? Egzoplanety nie mają atmosfer?
Nie tak dawno światowe media odbiegła elektryzująca wiadomość, że astronomowie odkryli odległy układ planetarny TRAPPIST-1, na którym może się znajdować życie, bo położony jest on w sprzyjającej strefie. Teraz okazuje się, że egzoplanety mogą nie mieć atmosfer.
Na początku marca NASA przedstawiła pierwsze zdjęcie układu planetarnego TRAPPIST-1 (Zobacz artykuł), w którym wokół czerwonego karła krąży aż 7 skalistych globów, a właściwie drugich Ziemi, na których może istnieć życie. Układ planetarny TRAPPIST-1 rozpalił wyobraźnię wszystkich fanów astronomii i wszystkich tych, którzy uważają, że nie jesteśmy sami (jako inteligentne istoty) we Wszechświecie (Zobacz artykuł).
Naukowcy przyznali, że stabilność całego układu jest dla nich nieznana, a wynika to z jego dynamiczności. Nie wiadomo też dokładnie, jakie masy mają poszczególne planety, a o ostatniej, czyli siódmej (TRAPPIST-1g), specjaliści nie wiedzą prawie nic. Nie wykluczają też, że znajduje się tam więcej planet, które aktualnie ciężko jest im wykryć.
Od 15 grudnia do 4 marca prowadzone były obserwacje tych egzoplanet. Przez ponad 70 dni naukowcy, z pomocą Kosmicznego Teleskopu Kepplera, zebrali sporo danych, które dadzą nam większą ilość informacji o tych tajemniczych obiektach (Zobacz).
Tymczasem układowi TRAPPIST-1 przyjrzeli się bliżej z pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a astronomowie z Obserwatorium Komicznego w Genewie. Naukowcy obejrzeli gwiazdę w falach ultrafioletowych. Okazuje się, że czerwony karzeł emituje mniej promieniowania Lyman-alfa od podobnych mu obiektów, co oznacza, że jest od nich chłodniejszy. Jednak jednocześnie wypromieniowuje duże ilości wysokoenergetycznego promieniowania X.
Astronomowie ustalili, że emisja promieniowania w całym widmie elektromagnetycznym jest tak wysoka, że prawdopodobnie przez ostatnie miliardy lat mogła ona doprowadzić do zniszczenia atmosfer na wszystkich planetach układu. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to jest małe prawdopodobieństwo, że egzystuje tam jakiekolwiek znane nam życie.
Nie traćmy jednak nadziei, kolejne obserwacje układu TRAPPIST-1 będą bowiem prowadzone z pomocą Kosmicznego Teleskopu Keplera, a ostatecznie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, czyli najpotężniejszego i najnowocześniejszego w historii świata teleskopu umieszczonego w kosmosie oraz Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu Europejskiego (E-ELT), czyli największego na świecie teleskopu optycznego i na podczerwień opracowanego przez Europejskie Obserwatorium Południowe.
Wówczas dowiemy się o wiele więcej o tym fascynującym układzie egzoplanet i będziemy mogli zweryfikować swoje poprzednie tezy.
Źródło
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116852,kres-marzen-o-drugiej-ziemi-egzoplanety-nie-maja-atmosfer

Kres marzeń o drugiej Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajny wahadłowiec X-37B pobił kolejny rekord na orbicie

2017-03-27
 
Start misji OTV-4 nastąpił 20 maja 2015 roku o godzinie 17:05 CEST przy wykorzystaniu rakiety Altas V. Do startu doszło z wyrzutni numer 41 z przylądka Canaveral na Florydzie. Oznaczenie tej misji to OTV-4. Jest to czwarta misja bezzałogowego wahadłowca używanego przez US Air Force (USAF) i druga misja drugiego egzemplarza tego pojazdu. USAF nie podały do publicznej wiadomości praktycznie żadnych informacji na temat aktualnej misji. Nie jest nawet znana spodziewana długość pobytu wahadłowca na orbicie. Trzy poprzednie misje X-37B trwały kolejno 224, 469 oraz 674 dni. Czwarta misja X-37B trwa już dłużej niż trzeci lot tego minipromu.


Tydzień po starcie X-37B OTV-4 został namierzony przez astronomów amatorów. Wówczas orbita tego pojazdu miała następujące parametry: 312 x 325 km i 38 stopni nachylenia. W ciągu kolejnych miesięcy nastąpiło wiele korekt orbity X-37B. Rok po starcie orbita X-37B OTV-4 ma wysokość 348 x 359 km ? na początku maja doszło do znacznego podniesienia orbity, o około 36 km. Na podobnej wysokości X-37B przebywał w tej misji jesienią 2015 roku. W ciągu kolejnych miesięcy dochodziło do serii podobnych zmian orbity. Aktualnie (stan na 25 marca 2017) X-37B OTV-4 przebywa na orbicie o wysokości 322 x 335 km. Nachylenie orbity pozostaje takie samo: 38 stopni.


Co jest celem misji OTV-4?
Z dostępnych informacji wynika, że jednym z głównych eksperymentów podczas OTV-4 są długotrwałe testy silnika jonowego. Ten silnik w przyszłości ma być na wyposażeniu nowej generacji amerykańskich wojskowych satelitów telekomunikacyjnych, co ma znacząco podnieść czas trwania ich służby w przestrzeni kosmicznej. Oprócz tego prawdopodobnie wykonywane są także testy wytrzymałości różnych materiałów na warunki panujące na niskiej orbicie wokółziemskiej, w tym odporności na jony tlenu i na promieniowanie UV.

Nie wiadomo, jak długo jeszcze pozostanie OTV-4 na orbicie. Nie wiadomo też, gdzie ten egzemplarz X-37B wyląduje, choć możliwe, że tym razem koniec misji odbędzie się na Florydzie.

Źródło informacji
Kosmonauta.net.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-tajny-wahadlowiec-x-37b-pobil-kolejny-rekord-na-orbicie,nId,2374204

2017-03-28_08h19_49.jpg

2017-03-28_08h21_05.jpg

2017-03-28_08h22_14.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r.
28 marca 2017, Ariel Majcher
Kilka dni temu zaczęła się astronomiczna wiosna, zaś niebawem zacznie się czwarty miesiąc 2017 roku. I to od maksymalnej elongacji zachodniej Merkurego. Niestety, jak to na północnej półkuli bywa, ta elongacja nie będzie specjalnie duża, pierwsza planeta od Słońca oddali się od niego na jedyne 19°. Jeszcze przed końcem marca, dokładniej we wtorek 28 dnia tego miesiąca, Księżyc przejdzie przez nów, a już jakieś 39 godzin później da się go dostrzec na wieczornym niebie, tuż po zmierzchu, nisko nad widnokręgiem. Kilka stopni na prawo od Księżyca będzie świecić jasny Merkury. Potem Księżyc podąży ku I kwadrze, wędrując każdego kolejnego dnia wyraźnie wyżej na niebie i zachodząc coraz później. Poza Merkurym i Księżycem na wieczornym zachodnim nieboskłonie pozostała planeta Mars. Niestety na obserwacje Urana i gwiazdy zmiennej Mira Ceti jest już za jasno. Oba ciała niebieskie chowają się za horyzont jeszcze na niezbyt ciemnym niebie. Praktycznie przez całą noc widoczna jest zbliżająca się szybko do opozycji planeta Jowisz oraz wędrująca dużo wyżej od niej kometa 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, natomiast niewiele przed świtem ? planeta Saturn.
Merkury wyraźnie rozgościł się na niebie wieczornym i mimo sporo słabszej jasności i średnicy kątowej godnie on zastępuje Wenus. 1 kwietnia (to nie jest Prima Aprilis) Merkury osiągnie swoją maksymalną elongację wschodnią, 19° od naszej Gwiazdy dziennej. W tym czasie pierwsza planeta od Słońca przemierzy gwiazdozbiór Ryb i przejdzie do sąsiedniego Barana. Przez cały czas jasność Merkurego systematycznie spada i pod koniec tygodnia osiągnie +0,2 magnitudo. Przy maksymalnej elongacji, godzinę po zachodzie Słońca planeta świecić będzie niecałe 8° nad zachodnim widnokręgiem. W teleskopie można próbować dostrzec tarczę, której średnica pod koniec tygodnia urośnie do 8 sekund kątowych, jednocześnie spadnie jej faza, z 60 do 36%.
Na początku kwietnia pierwsza planeta od Słońca zbliży się do czwartej na odległość mniej więcej 15°. Potem Merkury zawróci w kierunku Słońca i zacznie się on oddalać od Czerwonej Planety, świecącej z jasnością +1,5 magnitudo, przez co na próby jego obserwacji trzeba czekać dłużej, niż na obserwacje Merkurego, mimo zdecydowanie większej wysokości, na jakiej on przebywa o danej porze nocy. Marsjańska tarcza ma obecnie średnice 4?, stąd dostrzeżenie jej jakichkolwiek szczegółów jest bardzo trudne.
Obie planety odwiedzi w tym tygodniu Księżyc. Srebrny Glob we wtorek 28 marca, tuż przed godziną 5. polskiego czasu Księżyc przejdzie przez nów, a następnie zacznie pojawiać się na niebie wieczornym, początkowo w fazie bardzo cienkiego sierpa. Największego z naturalnych satelitów Ziemi da się dostrzec już następnego wieczoru, jakieś 40 godzin po nowiu. Tego dnia 45 minut po zachodzi Słońca Księżyc zajmie pozycję na wysokości 6° nad zachodnim widnokręgiem, przy tarczy oświetlonej w 4%. Niecałe 8° na prawo od Księżyca świecić będzie bardzo jeszcze jasna planeta Merkury, zaś około 13° od niego, na godzinie 1, widoczne będą najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Barana. Blisko Merkurego z Księżycem przebywa planeta Uran, jednak jasne tło nieba i niskie położenie nad widnokręgiem uniemożliwi jej obserwacje. To samo tyczy się gwiazdy zmiennej Mira Ceti, która już co prawda zmniejsza swój blask, ale znika za widnokręgiem niezbyt daleko po Słońcu.
W piątek 31 marca Księżyc zawita do gwiazdozbioru Byka, mając na uwadze spotkanie z Hiadami i bardzo jasną gwiazdą Aldebaran. Do tego dnia faza Księżyca urośnie do 17%, zaś 10° nad nim da się dostrzec znaną gromadę otwartą gwiazd Plejady. W tej samej odległości, tylko na wschód od Księżyca, świecić będzie właśnie Aldebaran, natomiast niecałe 6° od niego świecić będzie gwiazda ? Tauri. W następnych godzinach Księżyc będzie się zbliżał do Hiad, jednak zanim zacznie je zakrywać, zdąży się schować wraz z gwiazdami za widnokrąg. 1 kwietnia wieczorem Księżyc przejdzie na wschód od Aldearana, około 5° na wschód od najjaśniejszej gwiazdy Byka.
 Przez całą ciemną część nocy nad horyzontem przebywa planeta Jowisz. Na początku przyszłego tygodnia przejdzie ona przez opozycję względem Słońca, co ? poza wzrostem jasności i średnicy tarczy ? na razie objawia się tym, że księżyce galileuszowe chowają się w cień bardzo blisko brzegu tarczy swojej planety macierzystej. Również niewielki odstęp dzieli dany księżyc galileuszowy od jego cienia, podczas wędrówki przez jowiszową tarczę. Po opozycji zmieni się nieco charakter zjawisk w układzie tych księżyców: teraz można obserwować początek zaćmienia danego księżyca i koniec zakrycia, potem widoczny będzie początek zakrycia i koniec zaćmienia. Obecnie Jowisz ma jasność -2,5 magnitudo, a jego tarcza urosła do 44 sekund kątowych. Jowisz systematycznie zbliża się do gwiazdy 4. wielkości ? Virginis. Pod koniec tygodnia zmniejszy od odległość do niej do 27 minut kątowych
W układzie księżyców galileuszowych planety w najbliższych dniach będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    27 marca, godz. 3:40 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    27 marca, godz. 3:58 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    27 marca, godz. 5:50 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    27 marca, godz. 6:06 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    28 marca, godz. 0:48 ? Io chowa się w cień Jowisza, 5? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    28 marca, godz. 2:44 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 11? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    28 marca, godz. 3:14 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    28 marca, godz. 5:56 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    28 marca, godz. 20:46 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 18?, 30? na wschód od tarczy Jowisza,
?    28 marca, godz. 22:08 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    28 marca, godz. 22:24 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    29 marca, godz. 0:20 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    29 marca, godz. 0:32 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    29 marca, godz. 21:40 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    29 marca, godz. 22:30 ? przejście Kallisto 9? na południe od tarczy Jowisza,
?    30 marca, godz. 3:45 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 12?, 92? na wschód od tarczy Jowisza,
?    30 marca, godz. 23:04 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Kallisto w odległości 39?, 195? na wschód od tarczy Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 1:08 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 27?, 67? na zachód od tarczy Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 5:00 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 6? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    2 kwietnia, godz. 23:16 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    2 kwietnia, godz. 23:32 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    3 kwietnia, godz. 1:48 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    3 kwietnia, godz. 2:00 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    3 kwietnia, godz. 5:34 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    3 kwietnia, godz. 5:40 ? wejście Io na tarczę Jowisza.
 Również przez całą noc, lecz znacznie wyżej nad widnokręgiem, w okolicach zenitu, swoją trajektorię po niebie pokonuje kometa 41P. Obecnie wyszła ona już z granic Wielkiego Wozu i kieruje się ku gwieździe Thuban, czyli jednej z jaśniejszych gwiazd Smoka, oznaczanej na mapach nieba grecką litera ?. W niedzielę 2 kwietnia kometa zbliży się do niej na odległość mniejszą od 1°. Jasność komety oceniana jest na jakieś +7 magnitudo, a jej warunki obserwacyjne pod nieobecność Księżyca są znakomite: o godzinie podanej na mapce kometa przebywa prawie 70° nad widnokręgiem, dwie godziny później ? jeszcze ponad 10° wyżej. Zatem jeśli tylko ktoś ma czym, warto spróbować uwiecznić tę kometę na fotografii. Dokładne położenie komety wśród gwiazd przedstawia mapka, wykonana w programie Nocny Obserwator.
W drugiej części nocy poprawiają się także warunki obserwacyjne planety Saturn. Obecnie przygotowuje się ona do zmiany kierunku swojego ruchu z prostego na wsteczny, co uczyni w środku przyszłego tygodnia. Fakt ten oznacza, że planeta wchodzi właśnie w okres swej najlepszej widoczności podczas tego sezonu obserwacyjnego oraz że do opozycji zostało niewiele ponad 2 miesiące. W związku ze zmianą ruchu w najbliższych kilkunastu dniach Saturn prawie nie będzie przesuwał się względem okolicznych gwiazd. Przez cały czas mieści się on w jednym polu widzenia standardowej lornetki ze słynnymi mgławicami z Katalogu Messiera: M8 (Laguna) i M20 (Trójlistna Koniczyna). Dzięki temu obie mgławice są zdecydowanie łatwiejsze do odszukania, ale niestety na dużych północnych szerokościach geograficznych nie wznoszą się one wyżej, niż małe kilkanaście stopni nad widnokrąg, co bardzo utrudnia ich obserwacje. Warto zatem pamiętać o nich podczas wakacyjnego wyjazdu gdzieś na południe od Polski, gdzie wszystkie te ciała niebieskie świecą wyżej. W tym tygodniu jasność planety urosła już do +0,4 wielkości gwiazdowej, zaś jej tarcza ma średnicę 17?. Maksymalna elongacja Tytana (tym razem zachodnia) przypada w niedzielę 2 kwietnia.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/28/niebo-w-ostatnim-tygodniu-marca-2017-r/

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r2.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r3.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r4.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r5.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r5.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r6.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r7.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2017 r8.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RECENZJA: Przestrzenie Wszechświata ? Michał Heller
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/03/2017
Kilka dni temu premierę swoją miała kolejna książka autorstwa ks. prof. Michała Hellera. Pozycja o bardzo ogólnym tytule Przestrzenie Wszechświata. Od geometrii do kosmologii to wciągająca opowieść. Opowieść o sile ludzkiego umysłu na przestrzeni wieków.
Tematem książki jest rozwój geometrii od czasów Newtona do czasów obecnych. Być może dla wielu z Was sam pomysł książki o geometrii wyda się co najmniej dziwny lub mocno przeciętnie interesujący. Nic bardziej mylnego. Historia rozwoju koncepcji geometrii to historia rozwoju myśli o przestrzeni, historia filozofii i historia kosmologii w jednym. Tutaj warto zauważyć, że myśl o geometrii, o przestrzeni nie zaczyna się w czasach Newtona, a ma wielowiekowy rodowód ? o okresie przednewtonowym Michał Heller pisał jednak już w Bogu i geometrii ? pozycji, którą opiszę wkrótce.
[4 godziny później]
Od kilku godzin zastanawiam się jak podejść do tej recenzji. Najlepiej chyba będzie jak opiszę Wam odczucia, które towarzyszyły mi podczas lektury tej książki.
Przede wszystkim Przestrzenie Wszechświata to książka niełatwa. Warto naprawdę zmusić się do przebrnięcia przez pierwsze kilka rozdziałów (szczególnie grząski rozdział traktuje o Kancie), bo nie należą one do rzeczy łatwo przyswajalnych. Dopiero w drugiej połowie książki mając większy obraz całości można w pełni docenić pierwszą część.
Mówiąc, że to książka niełatwa nie mam bynajmniej na myśli wysokiego zmatematyzowania materii. De facto w całej książce nie pojawia się żaden skomplikowany wzór, ba, żaden w ogóle wzór. Wyzwanie tutaj polega na czymś innym. Na przestrzeni dziejów koncepcja przestrzeni (sic!) stanowiła nie lada problem dla naukowców. Czym jest przestrzeń? Czy przestrzeń w ogóle istnieje? Czy przestrzeń jest euklidesowa? Czy przestrzeń jest przemienna? Czy istnieje jedna przestrzeń? Czy to obserwator czy eksperyment definiują przestrzeń? Aby zrozumieć poglądy naukowców na te pytania musimy sami zapoznać się z tymi określeniami, a często wymaga to myślenia nieszablonowego. Niektóre koncepcje wymagają od czytelnika dłuższego zastanowienia się nad sensem danej postawy.
Zapewniam jednak, że warto podjąć ten wysiłek i przebrnąć przez całą tę treść ? dopiero wtedy nasze obecne spojrzenie na przestrzeń będzie pełne. Równie fascynujące okazuje się spojrzenie na ewolucję myśli o geometrii w większej skali. Dopiero wtedy można w pełni docenić znaczenie badań podstawowych. Żaden wielki umysł nie byłby w stanie sam dojść do naszej dzisiejszej wiedzy. Do tego trzeba było niezliczonych wielkich umysłow, przypadków, osobistych historii, zbiegów okoliczności, przypadkowych skojarzeń czy w końcu olśnień, do których dochodziło w najbardziej nieoczekiwanych momentach (np. na moście podczas spaceru z żoną ? ale o tym już w książce).
Jako laikowi w tej materii szczególną przyjemność podczas czytania tej książki sprawiło uświadomienie sobie, że geometria to nie tylko matematyka, że przestrzeń to nie tylko rzeczywistość fizyczna. Ani fizyka, ani matematyka jako takie nie byłyby w stanie posunąć naszej wiedzy o przestrzeni do obecnego stanu, bez udziału filozofii. Wbrew powszechnej opinii te nauki bardzo łączą się ze sobą i wzajemnie się przenikają, co wyraźnie daje się odczuć podczas podróży od Newtona do Einsteina.
Michał Heller z charakterystyczną dla siebie swobodą przeprowadza Czytelnika przez meandry historii fizyki, matematyki, filozofii i kosmologii. To co zauważy każdy uważny Czytelnik to niesamowicie bogaty warsztat Autora, który z łatwością łączy fakty powszechnie znane z niesamowicie ciekawymi niuansami wyczytanymi gdzieś w oryginalnych dziennikach, zapiskach pozostawionych czy to przez Newtona, Eulera czy Riemanna ? to właśnie one nadają całej historii nowego, bardzo ludzkiego wymiaru.
Przyznaję, że po przeczytaniu Przestrzeni Wszechświata zacząłem się zastanawiać?
? a gdyby tak rzucić wszystko i zająć się geometrią?
i to jest myśl, która nigdy wcześniej nie przeszła mi przez głowę.
Jeżeli jeszcze nie udało mi się Was przekonać do Przestrzeni Wszechświata  ? może przekona Was nagranie rozmowy z samym Michałem Hellerem.
SPOILER ALERT! Jeżeli chcecie w 100% delektować się podróżą przez historię geometrii to nie odtwarzajcie poniższego filmu. Naprawdę najlepiej zrobicie jak najpierw książkę przeczytacie, przetrawicie, a dopiero potem w ramach powtórki i systematyzowania wiadomości klikniecie Play na poniższym filmie. SPOILER ALERT!
Tytuł: Przestrzenie Wszechświata. Od geometrii do kosmologii
Autor: Michał Heller
Stron: 284
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Link: http://www.ccpress.pl/produkt/Przestrzenie_Wszechswiata._Od_geometrii_do_kosmologii_338
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/27/recenzja-przestrzenie-wszechswiata-michal-heller/

Przestrzenie Wszechświata ? Michał Heller.jpg

Przestrzenie Wszechświata ? Michał Heller2.jpg

Przestrzenie Wszechświata ? Michał Heller3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NuSTAR bada zagadkowy merger galaktyk
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2017
Supermasywna czarna dziura w centrum malutkiej galaktyki testuje wiedzę naukowców o tym co się dzieje gdy dwie galaktyki łączą się w jedną.
Was 49 to nazwa układu składającego się z dużej galaktyki dyskowej zwanej Was 49a i łączącej się z nią dużo mniejszej galaktyki karłowatej zwanej Was 49b. Galaktyka karłowata obiega centrum większej w odległości około 26 000 lat świetlnych od jej centrum aktualnie przelatując przez jej dysk. Dzięki misji Nuclear Spectroscopic Telescope Array (NuSTAR) badacze odkryli, że galaktyka karłowata jest tak jasna w zakresie wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego, że w jej centrum musi znajdować się supermasywna czarna dziura dużo większa i silniejsza niż oczekiwano.
To zupełnie nieoczekiwany układ, który podważa naszą obecną wiedzę o łączeniu się galaktyk ?  mówi Nathan Secrest, główny autor artykułu opisującego odkrycie i badacz w US Naval Research Laboratory w Waszyngtonie.
Dane z misji NuSTAR oraz z przeglądu Sloan Digital Sky Survey wskazują, że masa czarnej dziury w centrum galaktyki karłowatej jest ogromna w porównaniu do galaktyk o podobnych rozmiarach i sięga 2 procent masy całej galaktyki.
Nie sądziliśmy, że galaktyki karłowate mogą posiadać tak masywne supermasywne czarne dziury mówi Secrest. Ta czarna dziura jest kilkaset razy masywniejsza niż oczekiwaliśmy po galaktyce tych rozmiarów.
Czarna dziura w centrum tej galaktyki karłowatej stanowi silnik napędzający aktywne jądro galaktyczne (AGN), kosmiczne zjawisko, w którym ekstremalnie wysokoenergetyczne promieniowanie emitowane jest z pobliża czarnej dziury pożerającej duże ilości gazu i pyłu. Ten konkretny AGN wydaje się być otoczony pierścieniem gazu i pyłu.
Zazwyczaj gdy dwie galaktyki zaczynają się ze sobą łączyć, czarna dziura wewnątrz większej galaktyki staje się aktywna i zaczyna łapczywie pożerać gaz i pył emitując przy tym wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie. Jednak w tym przypadku to mniejsza z dwóch galaktyk posiada jaśniejsze aktywne jądro galaktyczne z bardziej aktywną supermasywną czarną dziurą, podczas gdy czarna dziura w centrum większej galaktyki jest stosunkowo spokojna.
Optyczne zdjęcie układu Was 49 powstało dzięki obserwacjom prowadzonym za pomocą teleskopu Discovery Channel Telescope w Happy Jack w Arizonie wykorzystującego te same filtry barwne co w przeglądzie Sloan Digital Sky Survey. Z uwagi na fakt, że Was 49 jest tak daleko od nas, kolory zostały zoptymalizowane tak, aby oddzielić emisję pochodzącą od wysoko zjonizowanego gazu (różowy obszar wokół aktywnej supermasywnej czarnej dziury) od normalnego promieniowania gwiazd (zielony). Dzięki temu astronomowie mogli dokładniej określić rozmiar galaktyki karłowatej.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/28/nustar-bada-zagadkowy-merger-galaktyk/

NuSTAR bada zagadkowy merger galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie obserwują halo gwiazdotwórczej galaktyki NGC 253
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2017
Astronomowie korzystający z radioteleskopu w Australii Zachodniej wykonali wyjątkowo szczegółowe zdjęcie halo pobliskiej galaktyki gwiazdotwórczej.
Galaktyka gwiazdotwórcza (ang. starburst galaxy) to galaktyka przechodząca przez okres intensywnego formowania gwiazd. W tym przypadku jest to NGC 253, tzw. Galaktyka Rzeźbiarza oddalona od nas o około 11,5 miliona lat świetlnych.
W Galaktyce Rzeźbiarza  gwiazdy powstają obecnie w tempie pięciu mas Słońca rocznie ? wielokrotnie szybciej niż w Drodze Mlecznej ? mówi dr Anna Kapińska z University of Western Australia oraz z International Centre for Radio Astronomy Research (ICRAR) w Perth.
Galaktyka ta jest znana ze swojej urody, którą możemy podziwiać dzięki stosunkowo niewielkiej odległości. Co więcej, to co się dzieje w jej środku ? jest naprawdę wyjątkowe.
Galaktyka Rzeźbiarza otoczona jest rozległym halo gazu, pyłu i gwiazd, których nie obserwowaliśmy na częstotliwościach poniżej 300 MHz.  Halo to powstaje z galaktycznych fontann wywołanych przez procesy gwiazdotwórcze w dysku i super-silne wiatry emitowane z centrum galaktyki.
Mamy ogromne szczęście, że tak fantastyczny przykład galaktyki gwiazdotwórczej znajduje się tak blisko nas ? to tak jak byśmy mieli do dyspozycji laboratorium o rozmiarach galaktyki, w którym możemy przeprowadzać eksperymenty i testować nasze teorie ? mówi dr Kapińska.
W ramach badania wykorzystano dane z przeglądu GLEAM (GaLactic and Extragalactic All-sky MWA) realizowanego za pomocą radioteleskopu Murchison Widefield Array w Australii Zachodniej.
Dzięki danym z przeglądu GLEAM byliśmy w stanie po raz pierwszy w historii spojrzeć na tę galaktykę w niespotykanej rozdzielczości na niskich falach radiowych ? mówi dr Kapińska.
To zaskakujące jak łatwo MWA wykryła rozproszone halo tej galaktyki ? wystarczyła nam zaledwie godzina obserwacji ? dodaje.
Udało nam się dojrzeć emisję w zakresie radiowym pochodzącą od elektronów przyspieszanych przez eksplozje supernowych oraz absorpcję od gęstych obłoków plazmy ? to naprawdę fascynujące.
Radioteleskop MWA jest prekursorem SKA (Square Kilometre Array), którego fragment będzie budowany w Australii Zachodniej w nadchodzącej dekadzie.
Prof. Lister Staveley-Smith, współautor opracowania z ICRAR i ARC Centre of Excellence for All-sky Astrophysics (CAASTRO) zaznacza, że SKA będzie największym radioteleskopem na świecie i będzie w stanie odkryć wiele nowych galaktyk gwiazdotwórczych gdy już zostanie uruchomiony.
Jednak zanim zaczniemy przeprowadzać wielkoskalowe przeglądy galaktyk gwiazdotwórczych za pomocą SKA musimy się dowiedzieć tak dużo jak to tylko możliwe o tych galaktykach i o procesach, które doprowadzają do tak ekstremalnie wysokiego tempa powstawania gwiazd.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/28/astronomowie-obserwuja-halo-gwiazdotworczej-galaktyki-ngc-253/

Astronomowie obserwują halo gwiazdotwórczej galaktyki NGC 253 3.jpg

Astronomowie obserwują halo gwiazdotwórczej galaktyki NGC 253 4.jpg

Astronomowie obserwują halo gwiazdotwórczej galaktyki NGC 253.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy gejzery na Enceladusie to pozostałość po kosmicznej kolizji?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2017
Południowy biegun Enceladusa to jedna wielka rana, z której wycieka ciepło i woda. To uszkodzenie mogło powstać wskutek uderzenia potężnej skały w lodową powierzchnię tego księżyca jakieś 100 milionów lat temu. Pozostałością po kolizji mogą być widoczne tam dzisiaj przeciekające pęknięcia.
Obszar okołobiegunowy na południowej półkuli Enceladusa jest jedną z najciekawszych zagadek Układu Słonecznego. To właśnie stąd wyrzucane są pióropusze wody z oceanu podpowierzchniowego oraz duże ilości ciepła. Emisja ciepła z południowego bieguna jest o około 10 gigawatów wyższa od oczekiwanej ? to równowartość energii produkowanej przez 4000 turbin wiatrowych pracujących na pełnych obrotach. Pozostała część księżyca jest stosunkowo jednorodna i zimna.
Tak naprawdę nie wiemy do końca dlaczego aktywność w tym obszarze jest tak skoncentrowana ? mówi John Spencer z Southwest Research Institute w Kolorado.
Na więkzości księżyców lodowych głównym źródłem ciepła są pływy: globy te są rozciągane przez grawitację planet wokół których krążą oraz sąsiadujących z nimi księżyców. To prowadzi do powstania ciepła w ich wnętrzach.
Gdyby Enceladus ogrzewany był tylko przez pływy, północny i południowy biegun powinny być do siebie podobne ?  mówi Angela Stickle z Johns Hopkins University w Maryland.
Stickle wraz z Jamesem Robertsem wykorzystała symulacje komputerowe do sprawdzenia czy zagadkę tą może rozwiązać gigantyczne zderzenie z przeszłości. Okazało się, że osobliwy wygląd południowego bieguna Enceladusa może tłumaczyć zderzenie na tyle poważne, że doprowadziło do pęknięcia pokrywy lodowej. Tego typu kolizja ogrzałaby i osłabiła lód na biegunie ? przyznali naukowcy podczas spotkania Lunar and Planetary Science Conference w Teksasie tydzień temu.
Zderzenie może odpowiadać za powstanie warunków, które doprowadziły do powstania formacji powierzchniowych jakie dzisiaj możemy obserwować na Enceladusie ? mówi Stickle. Aby tak się stało, zderzenie musiałoby być na tyle duże, że pozwoliło przebić się przez 20 kilometrowej grubości skorupę lodową pokrywającą podpowierzchniowy ocean. Oczywiście nie moglibyśmy zobaczyć dzisiaj krateru, ponieważ lód tuż po zderzeniu zacząłby zamarzać.
Już w godzinę po zderzeniu zamarzłoby wierzchnie 10 centymetrów odsłoniętej cieczy co byłoby początkiem odnawiania skorupy lodowej. Taka rana szybko by się zagoiła, lecz pozostawiłaby po sobie bliznę mówi Roberts.
Zderzenie tego typu  dostarczyłoby energię na powierzchnię Enceladusa ogrzewając i zmiękczając lód w najbliższym otoczeniu miejsca zderzenia. Co więcej spowodowałoby powstanie fali uderzeniowej i aktywności sejsmicznej, która całkowicie mogłaby otworzyć skorupę.
Zderzenie nawet nie musiało mieć miejsca w pobliżu bieguna. Z uwagi na fakt, że pęknięcie spowodowałoby spadek lokalnej grawitacji, księżyc obróciłby się tak, że krater lub otwór stopniowo migrowałby na pozycję bieguna.
Zderzenie mogło mieć miejsce gdziekolwiek, a tuż po nim Enceladus zacząłby rotować tak, że miejsce zderzenia po jakimś czasie znalazłoby się na jednym z biegunów ?  mówi Francis Nimmo z University of California Santa Cruz.
Źródło: New Scientist
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/28/czy-gejzery-na-enceladusie-to-pozostalosc-po-kosmicznej-kolizji/

Czy gejzery na Enceladusie to pozostałość po kosmicznej kolizji.jpg

Czy gejzery na Enceladusie to pozostałość po kosmicznej kolizji2.jpg

Czy gejzery na Enceladusie to pozostałość po kosmicznej kolizji3.jpg

Czy gejzery na Enceladusie to pozostałość po kosmicznej kolizji4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HiRISE: Marsjańska cisza i pustka
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2017
Film złożony ze zdjęć wykonanych za pomocą kamery HiRISE zainstalowanej na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter w sierpniu 2010 roku z wysokości 258 kilometrów nad powierzchnią Marsa. Od góry do dołu kadr przedstawia pas o szerokości < 1 km.
Źródło: NASA/JPL/University of Arizona
Na obszarze Hellespontus występują liczne zbiory ciemnych wydm powstających w rozlicznych kraterach. Czarno-białe zdjęcia przedstawiają obszar o długości ok. 5 km, kolorowe ? 1 km.
 
Źródło: HiRISE na YouTube
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/28/hirise-marsjanska-cisza-i-pustka/

Marsjańska cisza i pustka.jpg

Marsjańska cisza i pustka2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rusza kolejna edycja Galileo Masters
29.03.2017
Pomysły na innowacyjne wykorzystanie nawigacji satelitarnej można zgłaszać w tegorocznej edycji European Satellite Navigation Competition, czyli Galileo Masters. Pula nagród w konkursie wynosi aż 1 mln euro. Zgłoszenia można przesyłać od 1 kwietnia do końca czerwca.
European Space Navigation Competition (ESNC) - potocznie Galileo Masters - to konkurs, którego celem jest wyszukanie najciekawszych pomysłów oraz projektów wykorzystujących nawigację satelitarną. Jego regionalne edycje odbywają się w większości europejskich krajów.
 
Do zawodów może się zgłosić każdy, kto ma pomysł, jak wykorzystać nawigację satelitarną w dowolnej dziedzinie nauki, gospodarki czy też życia codziennego. Może to być innowacyjna usługa, produkt albo pomysł na badania naukowe. Projekty mogą być zgłaszane, nawet jeśli są dopiero w fazie koncepcyjnej, jednak im bardziej zaawansowane, tym większa szansa na dostrzeżenie ich potencjału.
 
W konkursie mogą wziąć udział pojedynczy innowatorzy, całe zespoły, jak również organizacje, firmy czy instytucje naukowe.
 
Zgłoszenia można przesyłać wyłącznie przez oficjalną stronę konkursu (http://www.galileo-masters.eu/) i tylko w języku angielskim. Zgłoszenia przyjmowane są od 1 kwietnia do 30 czerwca. Uczestnik, używając tego samego loginu do logowania na stronie konkursu, może zgłosić więcej niż jeden pomysł. To samo rozwiązanie można zgłaszać tylko do jednego regionu konkursu.
 
Konkurs Galileo Masters jest organizowany od 2004 roku. Na całym świecie przeprowadzanych jest około 25 regionalnych edycji konkursu. W każdej z nich wybierany jest zwycięzca regionalny. Zakończenie edycji kończy się Gala Finałową, która odbywa się na przełomie listopada/grudnia. Zwycięzca końcowy zawodów ? Galileo Master - zostanie wyłoniony spośród wszystkich regionów i zwycięzców nagród specjalnych przez międzynarodowy panel ekspertów. Nagroda główna w konkursie wynosi 20 tys. euro, a suma wszystkich nagród przekracza 1 milion euro.
 
Oprócz nagród finansowych, uczestnicy konkursu co roku walczą o nagrody specjalne i inkubację swoich pomysłów w europejskiej sieci inkubatorów sektora kosmicznego. Na finalistów polskiej edycji czekają również staże w firmach sektora kosmicznego, szkolenia, usługi IT, powierzchnie biurowe oraz pomoc mentorów, która może okazać się niezbędna w przekuciu pomysłu w rzeczywisty produkt lub usługę. Na najlepszych czeka możliwość udziału w programie akceleracyjnym Space3ac.
 
W ubiegłorocznej polskiej edycji konkursu Galileo Masters zwyciężył projekt Aerobits, zapewniający bezpieczną odległość między dronami a samolotami. Skala problemu zwiększa się tak szybko, że potrzeba wprowadzenia nowych systemów bezpieczeństwa dla dronów. Technologia Aerobits może zabezpieczyć lotnictwo przed kolizjami z dronami.
 
Organizatorem i koordynatorem Polskiej Edycji Galileo Masters jest Blue Dot Solutions sp. z o.o., współorganizatorem Black Pearls VC.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413635,rusza-kolejna-edycja-galileo-masters.html

Rusza kolejna edycja Galileo Masters.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie
Czy widzieliście kiedyś na fotografiach Słońce, Księżyc czy planety w pełnej okazałości i naturalnych barwach, czyli tak, jak naprawdę wyglądają? Jeśli nie, to za chwilę będziecie mieli okazję to nadrobić dzięki filmikom ukazującym ich obrót wokół własnej osi.
W otchłani globalnej sieci możemy znaleźć tysiące zdjęć najróżniejszych obiektów przemierzających kosmos. Wszystkie zostały wykonane przez agencje kosmiczne z pomocą sond czy łazików, oraz astronomów i pasjonatów, którzy wykonali je swoimi teleskopami.
Jednak rzadko zdarza się, żebyśmy mogli zobaczyć obiekty te w pełnej okazałości i naturalnych barwach, czyli tak, jak naprawdę wyglądają. Za chwilę będziecie mieli okazję to nadrobić. Podziwiajcie!
Mars. Księżyc. Planeta karłowata Pluton:. Planeta karłowata Ceres: Saturn Jowisz: Słońce
I jak Wam się podobają obiekty w naszym Układzie Słonecznym?
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116859,tak-naprawde-wygladaja-obiekty-w-kosmosie

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie2.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie3.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie4.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie5.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie6.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie7.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie8.jpg

Tak naprawdę wyglądają obiekty w kosmosie9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta
To jedna z ostatnich relacji dr Natalii Zalewskiej z pobytu w bazie marsjańskiej na pustyni w Utah. Zdjęcia zostały wykonane 24 marca, a misja zakończyła się 26 marca br.
"Witajcie!
Przesyłam teraz kilka fotek z widokami okolicy kanionu San Rafael Reef. W tle moja ulubiona góra z okresu Kredy - Factory Butte, analogiczna do tych na Marsie, która jest uderzająco podobna do mes z obszaru Hellas.
Zdjęcie z kanionem z jurajskimi warstwami, które zerodował Muddy Creek też robi wrażenie. Poza tym zrobiłam sobie zdjęcie z łazikiem Politechniki Warszawskiej Aresem", który umie podawać kamienie i aportować
Na koniec my wszyscy razem czyli w kolejności od lewej Krzysztof Jędrzejak, Karolina Zawieska, ja, Michał Kazaniecki - od łazika i Jędrzej Górski.
Dodatkowo przesyłam śliczny kwiatek, który rósł na drodze do kanionu czyli na pustyni, dla chętnych do odszyfrowania, co to za kwiatek, bo ja nie mam pojęcia.
Pozdrawiam
Natalia"
Udało się nam ustalić z pomocą naszego fana, pana Jana Piechoty z Madagaskaru, że kwiatek nazywa się "Castilleja scabrida". Castilleja, która jest powszechnie znana jako indiański pędzel lub preriowy ogień, jest rodzajem około 200 gatunków jednorocznych i wieloletnich roślin, które można spotkać na zachodzie obu Ameryk, w północnej Azji oraz na Półwyspie Kola w północno-zachodniej Rosji. Nazwa rośliny pochodzi od hiszpańskiego botanika z XVIII wieku, Domingo Castillejo (1744-1793). Te rośliny faktycznie mają w sobie coś kosmicznego, ponieważ są one półpasożytnicze. Rosną na korzeniach traw i krzewów. Castilleja scabrida zajmuje tereny półpustynne. Występuje tylko na obszarze południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych, w Newadzie, Utah, Kolorado i w Nowym Meksyku. Najczęściej można ją spotkać na pograniczu Utah i Nevady, przede wszystkim na terenie parków narodowych. Castilleja scabrida ma od ok. 7 do 20 cm wysokości i często rozprzestrzenia się wzdłuż ziemi. Jej pędy są zwykle fioletowe, pozbawione chlorofilu.

Łazik marsjański "Ares" należy do Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej. Został on skonstruowany w ramach projektu ERIS. Jego imię zostało wybrane przez internautów na pamiątkę greckiego boga wojny. Jego odpowiednikiem w mitologii rzymskiej jest Mars. Łazik Ares wziął udział w zawodach URC (University Rover Challenge) w dniach 29-31 maja 2014 r., które odbyły się na pustyni w stanie Utah obok analogu bazy marsjańskiej MDRS i zajął miejsce w pierwszej dziesiątce.

Dr Natalia Zalewska prowadziła równolegle relację dla Mars Society. Był to jej jeden z obowiązków na misji marsjańskiej. Można ją przeczytać w języku angielskim pod linkiem: http://mdrs.marssociety.org/?mc_cid=b8840633ac&mc_eid=bf3dc2956c

Paweł Z. Grochowalski

Źródło: Natalia Zalewska
http://orion.pta.edu.pl/dr-natalia-zalewska-nadaje-z-marsa-relacja-piata

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta2.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta3.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta4.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja piąta5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe wyniki pracy obserwatorium słonecznego Sunrise
Wysłane przez tuznik w 2017-03-28
 
Pochmurnego dnia wczesnym latem 2013 roku zespół naukowców zebrany w Szwecji uruchomił balon z największym teleskopem słonecznym, który opuścił Ziemię. Teraz ten sam zespół opublikował 13 referatów opisujących to, czego dowiedzieli się uczeni podczas spektakularnych obserwacji Słońca w ultrafiolecie z misji Sunrise II.

Misja Sunrise I poleciała podczas nieoczekiwanie długiego minimum aktywności Słońca, uniemożliwiając obserwację czegokolwiek, oprócz spokojnego Słońca. W przeciwieństwie do tego Sunrise II wystartowała w idealnym czasie, aby móc obserwować nowo powstający aktywny region NOAA AR 11768, w miarę jego rozwoju. W jej trakcie zdjęcia na różnych długościach fali promieniowania ultrafioletowego wraz z zastosowaniem magnetografu, który obrazował różne cechy magnetyczne samego Słońca. Obydwa loty Sunrise I i II odbyły się z północnej części Szwecji.

Misja Sunrise II trwała 122,3 godziny - trochę ponad 5 dni. Lot przebiegł na wysokości około 36 km, a lądowanie miało miejsce w północnej Kanadzie. W dalszym ciągu planuje się kolejne analizy danych z pierwszego i drugiego lotu. Tymczasem, ponieważ balon wylądował z nieuszkodzonym ładunkiem, zespół rozpoczął już plany związane z trzecim lotem!

Aby uzyskać więcej informacji na temat samych wyników misji Sunrise II, można sprawdzić 13 publikacji, które zespół badaczy zamieścił w specjalnym wydaniu Astrophysical Journal Suplementy w tym tygodniu. Można również zapoznać się z przeglądem misji, którzy przygotował kierownik naukowy projektu, Sami Solanki z Max Planck Institute for Solar System Research i Kyung Hee University w Korei.

Źródło: aasnova.org

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Observations from Sunrise
?    Specjalny numer ApJS na temat misji Sunrise
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-wyniki-pracy-slonecznego-obserwatorium-3219.html

Nowe wyniki pracy obserwatorium słonecznego Sunrise.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juno: zdjęcia z ostatniego zbliżenia do Jowisza
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 29/03/2017
W poniedziałek, 27 marca o godzinie 8:52 UTC sonda Juno po raz piąty zbliżyła się do Jowisza na odległość 4400 kilometrów nad szczytami chmur podróżując w tym momencie z prędkością 57,8 km/s względem planety. Powyższe zdjęcia wykonane za pomocą kamery JunoCam przedstawiają południowy biegun planety widziany podczas przelotu P5.
Powyższa sekwencja wykonana przez Jasona Majora z bloga Lights in the Dark wykonana została ze zdjęć wykonanych przez sondę.
Zdjęcia poniżej także pochodzą z przelotu 5 (Perijove 5).
Sonda Juno pozostanie na orbicie o okresie 53 dni przez pozostałą część misji. Następny bliski przelot w pobliżu Jowisza będzie miał miejsce 19 maja.
Źródło: lightsinthedark
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/29/juno-zdjecia-z-ostatniego-zblizenia-do-jowisza/

Juno zdjęcia z ostatniego zbliżenia do Jowisza.jpg

Juno zdjęcia z ostatniego zbliżenia do Jowisza2.jpg

Juno zdjęcia z ostatniego zbliżenia do Jowisza3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrano finałowe dwa miejsca lądowania misji Exomars
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 29/03/2017
Dwie lokalizacje na Marsie, które we wczesnej historii planety pokryte były dużą ilością wody zostały wybrane na finałowe kandydatki na miejsce lądowania łazika i powierzchniowej platformy naukowej ExoMars 2020. Są to Oxia Planum oraz Mawrth Vallis.
Głównym ograniczeniem technicznym jest wymóg, aby miejsce lądowania było na odpowiednio niskiej wysokości tak, aby gruba atmosfera umożliwiła wyhamowanie sondy opadającej na spadochronie.
Co więcej, elipsa lądowania o rozmiarach 120 x 19 km nie powinna obejmować struktur powierzchniowych, które mogłyby stwarzać ryzyko podczas lądowania, rozłożenie ramp platform powierzchniowej, po których łazik zjedzie na powierzchnię. A to oznacza, że trzeba było zbadać obszar pod kątem występowania na nim stromych zboczy, sypkiego materiału i dużych głazów.
Oxia Planum to obszar wybrany w 2015 roku do szczegółowej analizy. Choć jeszcze się ona nie zakończyła, jak na razie badania wskazują, że region ten spełnia liczne wymagania. Dodatkowo wymagany był wybór jeszcze jednego miejsca spośród Aram Dorsum i Mawrth Vallis.
Po dwudniowym spotkaniu ekspertów ze społeczności badaczy Marsa, przedstawicieli przemysłu i projeku ExoMars, podczas którego zaprezentowano naukowe znaczenie wszystkich trzech miejsc oraz status ich wstępnej zgodności z ograniczeniami technologicznymi zdecydowano, że to Mawrth Vallis będzie drugim miejscem, któremu naukowcy przyjrzą się bardziej szczegółowo.
Naukowcy podejmą ostateczną decyzję co do miejsca lądowania ExoMars 2020 na rok przed startem.
Wszystkie trzy lokalizacje położone są na północ od równika, na obszarze pełnym kanałów łączących południowe wyżyny z północnymi wyżynami. Jako takie zawierają one bogate zapisy geologicznej historii wczesnego, wilgotnego Marsa sprzed miliardów lat i są tym samym idealnymi celami misji takich jak ExoMars, których celem jest poszukiwanie śladów przeszłego życia na Marsie.
Oxia Planum znajduje się na granicy, gdzie wiele kanałów opróżniało się na rozległe równiny i charakteryzuje się warstwami minerałów, które powstały w wilgotnym środowisku jakieś 3,9 miliardy lat temu.
Obserwacje z orbity wskazują, że minerały na Oxia Planum są reprezentatywne dla występujących w całym tym regionie, a tym samym pozwalają badać warunki panujące w skali globalnej w tej epoce marsjańskiej historii.
Mawrth Vallis to duży kanał wypływowy zlokalizowany kilkaset kilometrów od Oxia Planum. Proponowana elipsa lądowania znajduje się na południe od kanału. Cały ten obszar charakteryzuje się bogatymi warstwami osadów sedymentacyjnych i różnorodnymi minerałami, które wskazują na obecność w tym miejscu wody przez kilkaset milionów lat, być może z lokalnymi zbiornikami wody.
Dodatkowo, jasne pęknięcia zawierające ?żyły? minerałów powstałych przy obecności wody wskazują na interakcje między skałami a wodą w podpowierzchniowych zbiornikach, a nawet na aktywność hydrotermalną, która mogła sprzyjać dawnym formom życia.
Mawrth Vallis oferuje zatem okno do sporego okresu marsjańskiej historii, który może pozwolić na badanie wczesnej ewolucji środowiska na Marsie.
?Choć wszystkie trzy rozważane lokalizacje stanowią doskonałą okazję do poszukiwania sygnatury dawnych biomarkerów i zyskania wiedzy o wilgotnej przeszłości planety, szczegółowo możemy przeanalizować tylko dwie z nich?, mówi Jorge Vago, naukowiec projektu łazika ExoMars w ESA.
Dlatego też, po intensywnym spotkaniu, którego głównym celem było przeanalizowanie wartości naukowej wszystkich lokalizacji, Grupa Robocza ds. Wyboru Miejsca Lądowania zarekomendowała dołączenie Mawrth Vallis do Oxia Planum jako finałowych kandydatów na miejsce lądowania misji ExoMars 2020.
?Obydwa potencjalne miejsca lądowania pozwolą nam badać okres historii Marsa nie badany wcześniej przez żadną misję.?
Wysiłki skupione będą teraz na poznaniu tych dwóch miejsc w najdrobniejszych szczegółach. Po stronie naukowej oznacza to identyfikowanie określonych miejsc, w których łazik mógłby wykorzystać swoje wiertło do uzyskania próbek spod powierzchni oraz zdefiniowanie możliwych tras, które mógłby przejechać pokonując do 5 kilometrów od miejsca lądowania w celu dotarcia do maksymalnej liczby interesujących miejsc.
Po stronie technologicznej zespoły będą kontynuowały mapowanie rozkładu i rozmiarów skał i kraterów oraz dokumentowanie nachylenia lokalnych zboczy i pokrycia miękkiego ?piasku? tak, aby zapewnić możliwie bezpieczne lądowanie i przejazdy po powierzchni planety. Szczegółowe badania obejmą teraz także Mawrth Vallis.
Łazik i powierzchniowa platforma naukowa wyposażone są w zestawy instrumentów do przeprowadzania szczegółowej analizy miejsca lądowania i jego otoczenia. Podczas gdy łazik będzie przemieszczał się do różnych lokalizacji w celu badania powierzchni i próbek pod powierzchną pod kątem wskazówek mówiących o przeszłym życiu, platforma powierzchniowa zapewni szczegółowe zdjęcia kontekstowe miejsca lądowania oraz długofalowe monitorowanie klimatu i atmosfery Marsa.
ExoMars, wspólne przedsięwzięcie realizowane przez ESA i Roskosmos, to misja składająca się z dwóch części: sonda Trace Gas Orbiter dotarła do Marsa pod koniec 2016 roku i oprócz swojej własnej misji naukowej, w ramach której analizuje atmosferę pod kątem występowania w niej rzadkich gazów, które mogą być związane z aktywnością biologiczną i geologiczną, będzie także odpowiadała za przekazywanie na Ziemię danych z misji ExoMars 2020.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/29/wybrano-finalowe-dwa-miejsca-ladowania-misji-exomars/

Wybrano finałowe dwa miejsca lądowania misji Exomars.jpg

Wybrano finałowe dwa miejsca lądowania misji Exomars2.jpg

Wybrano finałowe dwa miejsca lądowania misji Exomars3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi Słońce!

29 marca 2017 Redakcja AstroNETu

Artykuł napisała Daria Radomska

Dla tych, którzy zawsze idą w stronę słońca, nasza gwiazda uśmiechała się każdego dnia w 2016. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wspólnie z Belgijskim Królewskim Obserwatorium Astronomicznym, przypomniały swoją publikacją o tym, jak cudowną rzeczą mogą być obserwacje Słońca. Satelita Proba-2, należący do ESA, na orbicie od 2009 roku, ma za zadanie obserwować ten gwiezdny pokaz mody, jaki urządza Słońce.

PROBA2 jest stosunkowo niewielkim, niskobudżetowym satelitą, który zawiera na swoim pokładzie pięć instrumentów badawczych. Satelita używany jest do sprawdzania i zatwierdzenia nowych technologii kosmicznych dla ESA.

ESA uchwyciła obrazy Słońca używając pomniejszego teleskopu o nazwie SWAP (Sun Watcher using Active Pixel System Detector and Image Processing), który ma za zadanie fotografować dynamiczną atmosferę Słońca w skrajnych długościach fali odpowiadającym ultrafioletowi. Każda fotografia zamieszczona w słonecznym kalendarzu 2016 jest połączeniem 30 oddzielnych zdjęć, które zostały nałożone na siebie i obrobione komputerowo.

Słońce znajduje się obecnie blisko końca swojego 11-letniego cyklu aktywności magnetycznej. W tym momencie liczba plam słonecznych, rozbłysków oraz wyrzutów materii spada. Anik de Groof, naukowiec i rzeczniczka ESA, relacjonuje: ?Obecnie 11-letni cykl słoneczny przechodzi w swoje minimum, w ciągu roku na tarczy Słońca ukazuje się coraz mniej obszarów aktywnych. Jednak nadal występują wyjątkowo aktywne obszary, podobnie jak w ubiegłym roku 2016, który był wyjątkowo spokojny.? Przykładowo, 17. lipca zarejestrowano aż osiem z dwudziestu najbardziej spektakularnych rozbłysków słonecznych w ciągu ostatniego roku.

Ciemniejsze plamy widoczne na obrazach ultrafioletowych, zwane dziurami koronalnymi, również pojawiają się bardzo niekonsekwentnie. Te obszary mogą być źródłami wiatru słonecznego o bardzo dużej prędkości, ale zazwyczaj określa się je jako obszary o małej sile emisji promieniowania.

Silnemu wiatrowi słonecznemu towarzyszy wytwarzanie się magnetycznego strumienia, który po dotarciu do ziemskiej magnetosfery może wywołać gwałtowne burze magnetyczne. Skutkami tego zjawiska mogą być zakłócenia pola magnetycznego Ziemi oraz poważne problemy systemów elektrycznych, telekomunikacyjnych i nawigacyjnych. Jedno z badań historyków sugeruje, że przez taki silny rozbłysk słoneczny niemal nie została wywołana III wojna światowa. A eksperci przewidują, że jeśli doszłoby dzisiaj do burzy słonecznej o podobnej sile jak sławna burza z roku 1859, mogłoby to przynieść zniszczenia na niewyobrażalną skalę. Podsumowując, instrumenty znajdujące się w satelicie Proba-2 specjalizują się w monitorowaniu pogody kosmicznej, czyli w badaniu aktywności Słońca. SWAP i LYRA (Lyman Alpha Radiometer) obserwują Słońce bezpośrednio, zaś pozostałe trzy instrumenty mierzą właściwości kosmicznej plazmy, która mogłaby wpłynąć na magnetosferę naszej planety.

http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/29/nadchodzi-slonce/

Nadchodzi Słońce.jpg

Nadchodzi Słońce2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UCAC5 - nowy katalog pozycji i ruchów własnych gwiazd
Wysłane przez czart w 2017-03-29

Został wydany nowy katalog obejmujący dane dla 107 milionów gwiazd. Katalog UCAC5 zawiera pozycje i ruchy własne gwiazd. Opublikowało go Obserwatorium Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych (USNO).

5th USNO CCD Astrograph Catalog (UCAC5) jest dostępny poprzez German Astrophysical Virtual Observatory (GAVO), ale niedługo ma zostać zamieszczony także w bazie danych Astronomical Data Center (CDS) w Strasburgu (Francja) i jej mirrorach (serwerach zawierających kopie bazy). Objętość katalogu to 5,5 gigabajta danych binarnych.

Mimo, że patrząc gołym okiem na niebo, może nam się wydawać, iż gwiazdy nie zmieniają pozycji względem siebie, to tak naprawdę wszystkie się poruszają. Dominujący jest ruch wynikający z obrotu Drogi Mlecznej dokoła swojego centrum, ale gwiazdy posiadają też indywidualne ruchy różne od tego ogólnego trendu. Taki typowy "ruch własny" gwiazdy wynosi na niebie około pół stopnia w ciągu od 10 tysięcy do 100 tysięcy lat.

Znajomość ruchów własnych jest przydatna w astronomii np. do ustalania czy dana gwiazd należy do gromady lub asocjacji, a także do poznania dynamiki i historii Drogi Mlecznej oraz różnych jej struktur. Jest to też w ważne w innych sytuacjach, w których pozycja gwiazd jest punktem odniesienia.

Dane z najnowszego wydania katalogu UCAC uwzględniają pomiary z satelity Gaia, który od 2014 roku mierzy niezwykle dokładne pozycje bardzo wielu gwiazd i niedawno opublikowano wstępne wyniki pomiarów dla miliarda gwiazd. Dane te można połączyć z obserwacjami wykonanymi około 1991 roku przez satelitę Hipparcos, co daje bazę o długości ćwierć wieku i pozwala obliczyć precyzyjne ruchy własne dla około 2 milionów gwiazd, a na ich podstawie dla kolejnych milionów obiektów.

Dokładność ustaleń ruchów własnych gwiazd w katalogu UCAC wynosi około 1,5 milisekundy łuku na rok. Odpowiada to mniej więcej wykryciu ruchu obiektu odległego o 3000 km i poruszającego się o dwa centymetry w ciągu roku.

Oprócz wydania samego katalogu naukowcy przygotowali także artykuł przedstawiający ten zestaw danych. Publikacja została przyjęta do druku w czasopiśmie ?The Astronomical Journal?.

Więcej informacji:
?    New, Highly Accurate Positions and Motions Available For Millions of Stars
?    Baza danych SIMBAD stanowiąca część zasobów CDS - znajdują się tutaj m.in. dokładne informacje o gwiazdach
?    Publikacja naukowa: UCAC5: New Proper Motions using Gaia DR1

Źródło: USNO
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ucac5-nowy-katalog-pozycji-ruchow-wlasnych-gwiazd-3220.html

UCAC5 - nowy katalog pozycji i ruchów własnych gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy zrozumiemy wiadomości od hipotetycznych Obcych cywilizacji?
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-29
 Wiele osób czeka z niecierpliwością i nadzieją na odkrycie innych inteligentnych istot we Wszechświecie. Jeśli istoty te faktycznie będą próbowały się z nami komunikować, jak duże jest prawdopodobieństwo, że prawidłowo rozkodujemy i zrozumiemy takie wiadomości? Popularyzator nauki William Herkewitz analizuje nasze szanse, przy okazji powołując się na Stanisława Lema.

W roku 2016 naukowcy ?odkryli? kilka sygnałów początkowo podejrzewanych o pochodzenie od istot inteligentnych, ale detekcje te wkrótce uznano za błędne - generowały je bardziej naturalne zjawiska. Co jednak, gdyby któryś z ziemskich radioteleskopów lub teleskopów optycznych faktycznie natrafił na coś, co mogło być wysłane w Kosmos tylko przez zaawansowane, obce cywilizacje? To może się zdarzyć w każdej chwili.

Przede wszystkim większość naukowców podeszłaby do odkrycia sceptycznie. Próbowano by w pierwszej kolejności szukać innych, prostszych wyjaśnień. Koniecznie byłoby też potwierdzenie detekcji przez inne obserwatoria i w innym czasie - pozaziemski sygnał musiałby być więc powtarzalny i wystarczająco regularny. Ostatecznie, po wykluczeniu wszelkich wątpliwości, wiadomość przedostała by się prawdopodobnie do mediów i obiegła cały świat.

Co jednak byłoby dalej? Zgodnie z logiką, której wyznawcą był pisarz Stanisław Lem, po wielu miesiącach frustracji, nadziei i rozgłosu - absolutnie nic. Według niego wiele wskazuje na to, że nasz gatunek może nie być w stanie nie tylko zrozumieć, ale i poprawnie rozkodować takiego pozaziemskiego przekazu. W swej powieści Głos Pana z roku 1968 pisarz ukazuje spektakularną porażkę zakrojonych na szeroką skalę prób odszyfrowania komunikatu z gwiazd. Książka zahacza o takie dziedziny jak filozofia, lingwistyka, matematyka i teoria informacji, jednak jej ostateczna konkluzja jest prosta: pełna, niosąca konkretne treści komunikacja z Kosmitami jest niemal zawsze skazana na niepowodzenie. Według Lema istnieją dwie ważne przeszkody w takiej komunikacji. Jedna z nich wiąże się z luką (niekompatybilnością) językową, a druga - z różnicami w poziomie inteligencji próbujących porozumieć się istot.

Można oczywiście założyć, że ludzkość charakteryzuje się dość wysoką (nawet jak na kosmiczne standardy) inteligencją Lem uważa, że mimo to nawet dobrze opracowany przekaz może być dla niej niemożliwy do odczytania. Powody? Niemal na pewno nie będziemy dzielić z obcymi żadnych punktów odniesienia związanych z językiem, jakim posługiwać się będą obie strony. Tu na Ziemi wszyscy ludzie - nawet pochodzący z bardzo różnych miejsc i kultur - mają wspólne punkty rozumowania odnoszące się m. in. do naszej biologii i kultury. Żyjemy, umieramy, odżywiamy się, rozmnażamy, chorujemy, i tak dalej. Podlegamy też ciążeniu powszechnemu, podobnie odczuwamy upływ czasu - na przykład jako dni i noce. Łączy nas po prostu bardzo wiele.

Obcy mogą natomiast być jednopłciowi, pod koniec swego życia ulegać podziałowi na dwa osobniki, nie rozróżniać dnia i nocy, albo żyć na planecie z dwoma Słońcami. Zdaniem Lema wszystkie takie pojęcia wymagają właściwego objaśnienia w ramach języka. Ale objaśniać je może tylko sam język, który w ten sposób będzie jednak zyskiwać jeszcze większe ilości niezrozumiałych dla innych kosmicznych ras pojęć. Język, który ma być zrozumiały, wymaga więc jasnych i licznych punktów odniesienia, a tak długo jak obce formy życia nie będą do nas bardzo podobne, punktów tych będzie za mało. W rezultacie przekaz w nim napisany okaże się dla drugiej strony po prostu pozbawiony sensu.

To nie wszystko - komunikacja z innymi cywilizacjami może przebiegać na bardzo różne sposoby. Lem przytacza kilka przykładów. Wiadomość może oczywiście być napisana w taki sposób, w jaki mniej więcej rozmawiamy na Ziemi - jako ?język deklaratywno-transakcyjny?, z konkretnymi jednostkami przekazu - słowami oznaczającymi przedmioty lub pojęcia. Gdyby tak się okazało, mielibyśmy przynajmniej jakiś punkt wyjścia dla prób przekładu. Ale komunikacja może być równie dobrze być jakimś "systemem modulowania" sygnałów, takim jak telewizja lub radio. Wówczas otrzymywana przez nas wiadomość byłaby nie tyle komunikatem, co sygnałem kodującym właściwą treść przekazu. Możliwości trzecia jest jeszcze dziwniejsza - Lem sugeruje, że kosmiczny przekaz może być przepisem, instrukcją umożliwiającą produkcję na przykład jakiegoś obiektu, być może zapisaną w języku ?oderwanym od wszelkiej kultury?, a więc odnoszącym się tylko do uniwersalnych stałych fizycznych i matematycznych abstraktów. Od lat naukowcy zakładają, że to właśnie matematyka może być powszechnym i uniwersalnym językiem Wszechświata, który daje jedyne pewne punkty odniesienia dla różnych cywilizacji w Kosmosie. Na tym pomyśle oparta jest fabuła znanej powieści Carla Sagana "Kontakt".

Ale Lem ma wątpliwości i tutaj: na tej samej zasadzie język oparty na samej matematyce nie może przekazać nam nic ciekawego o świecie, bo z natury jest zbyt ?czysty?, czyli oderwany od materialnej rzeczywistości.  Powołuje się tu na przykład: wyobraźmy sobie, że Obcy przesyłają nam rysunek sześciokąta. Dla jednych ludzi będzie on oznaczał budowlę, dla innych - komórkę plastra miodu, a dla jeszcze innych - jakąś cząsteczkę, przy czym możliwych interpretacji jest zawsze nieskończenie wiele. Nie da się więc przejść od matematyki do świata fizycznych konkretów - nie bez dodania do niej pojęć pochodzących z jakiegoś języka nie-matematycznego...
        
Co jednak, gdybyśmy mimo wszystko mogli przejść do porządku dziennego nad kosmiczna luką językową? Wiadomość jest wtedy zrozumiałym dla naszych specjalistów od języka kodem binarnym z jasnym słownictwem i gramatyką, ale mimo to wciąż możemy być za mało rozumni, by ją odczytać. Inteligencja Obcych może być nie tyle wyższa, co kompletnie różna od naszej, więc ich próby komunikowania się z nami mogłyby skończyć się tak, jak nasze próby przekazania inteligentnej wiadomości kolonii ziemskich mrówek. Chodzi tu o brak odpowiednich zdolności poznawczych - zarówno dla pojedynczych mrówek, jak i kolonii jako całości. W pewnym sensie komunikacja ze zwierzętami jest dla nas oczywiście możliwa - kot czy pies może przyswajać sobie pojedyncze słowa i wyrażenia. Jednak taka komunikacja ma swoje granice - zwierzę, nawet udomowiony ssak, nie pojmie naszej wypowiedzi opisującej, przykładowo, działanie jakiegoś urządzenia. A my jako ludzkość mogliśmy po prostu nie wyewoluować jeszcze w wystarczającym stopniu, by zrozumieć to, o czym będą do nas mówić inne, ewolucyjnie starsze gatunki.

Nawet jeśli przepaść intelektualna między cywilizacjami będzie niewielka, komunikacja może być nadal bardzo trudna. Lem przywołuje tu znowu następującą analogię: na Ziemi, nie bylibyśmy nawet w stanie przekazać współczesnej wiedzy naukowej ludziom żyjącym około pięć tysięcy lat temu w starożytnym Egipcie. Nie chodzi tu o sam zmieniający się na przestrzeni wieków język, ale i zwykły brak ważnych, używanych dziś i nie stosowanych wówczas idei i pojęć.

Długo wyczekiwana, będąca tematem mnóstwa książek i filmów komunikacja z innymi formamy życia we Wszechświecie może więc być bardzo trudna - co nie znaczy jednak, że nie warto próbować. Ostatecznie nie mamy jeszcze żadnego przykładu takiej wiadomości - siłą rzeczy więc wszystkie nasze domysły są jak na razie czystymi spekulacjami i trudno je uznać za naukowe.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Opracowanie: Relatywizm językowy w ujęciu fabularnym Stanisława Lema
?    Błędne detekcje SETI - układ HD 164595


Źródło: William Herkewitz, astronomy.com

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-zrozumiemy-wiadomosci-hipotetycznych-obcych-cywilizacji-3208.html

Czy zrozumiemy wiadomości od hipotetycznych Obcych cywilizacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śladami łazika Curiosity wzdłuż krawędzi Basenu Bridger
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 30/03/2017
Powyższa animacja została wykonana przez Roba Haarsma w Blenderze z 41 zdjęć wykonanych kamerami nawigacyjnymi łazika Curiosity. Film podąża śladami łazika podczas jego podróży wzdłuż krawędzi Basenu Bridger w okresie między sol 1094 a sol 1108.
Following Curiosity from Captain Video on Vimeo.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/30/sladami-lazika-curiosity-wzdluz-krawedzi-basenu-bridger/

Śladami łazika Curiosity wzdłuż krawędzi Basenu Bridger.jpg

Śladami łazika Curiosity wzdłuż krawędzi Basenu Bridger2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdy zrodzone w wiatrach supermasywnych czarnych dziur


 
Obserwacje przy pomocy należącego do ESO teleskopu VLT ukazały gwiazdy formujące się wewnątrz potężnych wypływów materii wyrzucanych z supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk. Są to pierwsze potwierdzone obserwacje gwiazd powstających w tego typu ekstremalnym otoczeniu. Odkrycie ma liczne konsekwencje dla zrozumienia własności i ewolucji galaktyk. Wyniki opublikowano w czasopiśmie "Nature".

Kierowana przez Brytyjczyków grupa badawcza astronomów użyła instrumentów MUSE i X-shooter na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w Obserwatorium Paranal w Chile do zbadania trwającego zderzenia pomiędzy dwoma galaktykami, zwanymi pod wspólną nazwą IRAS F23128-5919, położonymi około 600 milionów lat świetlnych od Ziemi. Naukowcy obserwowali gigantyczne wiatry - wypływy materii - które... z pobliża supermasywnej czarnej dziury w sercu pary południowych galaktyk. Uzyskali pierwszy wyraźny dowód na to, że obszarze tym powstają gwiazdy.

Tego typu galaktyczne wypływy materii są napędzane olbrzymimi emisjami energii od aktywnych i turbulentnych centrów galaktyk. Supermasywne czarne dziury skrywają się w jądrach większości galaktyk, a gdy zagarniają materię, rozgrzewają także otaczający je gaz i wyrzucają go z galaktyki macierzystej w formie potężnych, gęstych wiatrów.

- Astronomowie sądzili od pewnego czasu, że warunki panujące w tych wypływach mogą być odpowiednie dla procesów gwiazdotwórczych, ale do tej pory nikt nie zaobserwował co faktycznie się tam dzieje, z powodu iż jest to bardzo trudne do obserwacji. Nasze wyniki są ciekawe, ponieważ bezsprzecznie pokazują, że wewnątrz tych przepływów powstają gwiazdy - powiedział kierownik zespołu Roberto Maiolino z University of Cambridge.

Grupa przeprowadziła badania w celu zbadania gwiazd w przepływach bezpośrednio, a także otaczającego je gazu. Dzięki dwóm z wiodących na świecie instrumentów spektroskopowych na VLT, czyli MUSE oraz X-shooter, udało się przeprowadzić bardzo szczegółowe badania własności emitowanego światła, aby ustalić jego źródło.

Promieniowanie od młodych gwiazd jest znane z tego, że powoduje świecenie pobliskiego gazu w specyficzny sposób. Ekstremalna czułość X-shooter pozwoliła zespołowi wykluczyć inne możliwe przyczynę tego świecenia, w tym fale uderzeniowe w gazie, czy aktywne jądro galaktyki.

Grupa dokonała następnie bezpośredniej detekcji niemowlęcej populacji gwiazdowej wewnątrz przepływu. Uważa się, że te gwiazdy mają mniej niż kilkadziesiąt milionów lat, a wstępne analizy sugerują, że są gorętsze i jaśniejsze niż gwiazdy uformowane w mniej ekstremalnym otoczeniu, np. w dysku galaktycznym.

Jako dodatkowy dowód astronomowie określili ruch i prędkość tych gwiazd. Światło od większości gwiazd w tym rejonie wskazuje, że poruszają się z olbrzymimi prędkościami w stronę od centrum galaktyk - co ma sens dla obiektów uchwyconych w strumieniu szybko poruszającej się materii.

Współautor Helen Russell (Institute of Astronomy, Cambridge, Wielka Brytania) dodała:

 Gwiazdy, które formują się w wietrze blisko centrum galaktyki mogą spowalniać, a nawet zacząć poruszać się z powrotem, ale gwiazdy, które powstają w dalszej odległości w przepływie doświadczają mniejszego spowolnienia i mogą nawet uciec z galaktyki.

Odkrycie dostarcza nowych, ciekawych informacji, dzięki którym możemy lepiej zrozumieć część astrofizyki, w tym to, w jaki sposób pewne galaktyki uzyskały swoje kształty; w jaki sposób przestrzeń międzygalaktyczna wzbogaciła się w cięższe pierwiastki; a nawet skąd może pochodzić niewytłumaczone kosmiczne tło w podczerwieni.

Maiolino jest podekscytowany przyszłymi możliwościami:
- Jeżeli powstawania gwiazd rzeczywiście zachodzi w większości przepływów galaktycznych, tak jak przewidują to nie które teorie, będziemy wtedy mieć zupełnie nowy scenariusz dla naszego zrozumienia ewolucji galaktyk.
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-gwiazdy-zrodzone-w-wiatrach-supermasywnych-czarnych-dziur,nId,2374720

Gwiazdy zrodzone w wiatrach supermasywnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot planetoidy 2017 FJ101

2017-03-30
Trzydziestego marca nastąpił bliski przelot planetoidy 2017 FJ101 obok Ziemi. Minimalny dystans wyniósł 288 tysięcy kilometrów.

Moment największego zbliżenia 2017 FJ101 do Ziemi nastąpił 30 marca o godzinie 09:30 CET. W momencie tego zbliżenia 2017 FJ101 znalazł się w odległości około 288 tysięcy kilometrów. Odpowiada to około 0,75 średniego dystansu do Księżyca.

 
Średnicę 2017 FJ101 wyznaczono na około 10 metrów. Dla porównania bolid czelabiński, który 15 lutego 2013 roku rozpadł się nad Rosją, miał średnicę 17-20 metrów. 2017 FJ101 jest zatem obiektem mniejszym i nie byłyby w stanie wyrządzić większych szkód w przypadku wejścia w atmosferę Ziemi, aczkolwiek pewne fragmenty powinny dotrzeć do powierzchni.

Jest to trzynasty wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2017 roku. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku było takich odkryć 24, a w 2014 roku było ich 31. Do tych odkryć należy dołączyć te, które nie zostały dopisane do ogólnodostępnych baz danych. W 2017 roku można się spodziewać kolejnych kilkudziesięciu odkryć meteoroidów i planetoid, które przelecą blisko Ziemi. Wciąż jednak bardzo dużo przelotów nie zostaje wykrytych. Dzieje się tak w szczególności w przypadku przelotów po stronie dziennej, kiedy niemożliwe lub bardzo trudne są naziemne obserwacje astronomiczne.

Źródło informacji
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-bliski-przelot-planetoidy-2017-fj101,nId,2375735

Bliski przelot planetoidy 2017 FJ101.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W stronę nieba. Interaktywna szkoła astronomii - Zapowiedź
2017-03-30
W stronę nieba. Interaktywna szkoła astronomii to nowa książka wydawnictwa PWN, która już w czerwcu pojawi się na rynku. Pozycja wskazana dla wszystkich miłośników astronomii, zainteresowanych poszerzaniem swojej wiedzy w niestandardowy sposób. Mając na myśli sposób niestandardowy wyjaśniamy, że nie ma w tej książce encyklopedycznych regułek i suchej wiedzy niekoniecznie odpowiadającej nam ? miłośnikom patrzącym na astronomię z własnej perspektywy.
Wielu z Was na pewno nie szuka w książkach suchych pojęć. Sami szukamy na rynku pozycji, których treść prezentuje sobą dobrą jakość wykraczającą poza standardy. Autor książki ? Andrzej Branicki już we wstępie udowadnia, że patrzy na Wszechświat w sposób w jaki patrzą na niego hobbyści ? ?Gdybyśmy pomniejszyli Ziemię do wielkości jabłka, to nasza cywilizacyjna aktywność, poza sporadycznymi wypadami w kosmos, zawierałaby się w pokrywającej je skórce. My, przeciętni mieszkańcy Ziemi, wybiegamy poza tę granicę tylko wzrokiem, myślą i wyobraźnią?

Andrzej Branicki ? nauczyciel, publicysta, popularyzator i miłośnik astronomii skłania czytelnika do przemyślanej obserwacji otaczającej rzeczywistości, starań o zrozumienie tego, co widzimy, a nade wszystko do samodzielnego myślenia. Dlatego też w książce zamiast utrwalających wiedzę regułek poznacie przyczyny barwności ziemskiej atmosfery i odległych mgławic, czy chociażby konstrukcje teleskopów i ich podstawowe cechy. To jednak nie wszystko, bowiem poznacie też historię powstawania naszej planety, życia na niej i metody odkrywania popularnych ostatnio planet pozasłonecznych, a także dowiecie się jak samodzielnie wyznaczyć grubość ziemskiej atmosfery czy kształt orbity Księżyca. Tradycyjnie nie chcąc psuć Wam zabawy zakończymy tylko na części ciekawostek jakich pełno na 250 stronach zapowiadanej książki.

Podsumowując podkreślić należy, że książka W stronę nieba. Interaktywna szkoła astronomii skierowana jest do miłośników astronomii z krwi i kości tak więc do wszystkich Was odwiedzających nasz portal. Ciekawostki, zachęcanie czytelnika do samodzielnych przemyśleń i podejście do zagadnień z perspektywy hobbysty to wszystkie cechy jakie znajdziecie w tej pozycji.

Tytuł: W STRONĘ NIEBA. Interaktywna szkoła astronomii
Wydanie: Wydanie 1
Autor/Redaktor: Branicki Andrzej
Format: B5
Objętość (liczba stron): 250
ISBN: 978-83-01-19255-6
Cena katalogowa: 59
Data wydania: 2017-06-12
Rodzaj oprawy: miękka
Kategoria i podkategoria: nauki matematyczno-przyrodnicze/fizyka/elektryczność i magnetyzm
Słowa kluczowe: Obserwacje nieba; Astronomia; Kosmos; Planety;

Zamów online: ksiegarnia.pwn.pl
Patronat medialny nad książką objął portal Astronomia24.com


Źródło: PWN, astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=594

W stronę nieba Interaktywna szkoła astronomii  Zapowiedź.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)