Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Włosy ciemnej materii otaczają Ziemię

Ciemna materia to niewidzialna i zagadkowa substancja, która tworzy 27% całej materii i energii we Wszechświecie. Zwykła materia, z której zbudowane jest wszystko co nas otacza to tylko 5% Wszechświata. Reszta to ciemna energia, która jest powiązana z przyspieszaniem ekspansji Wszechświata.

Artykuł napisał Marcin Kastek.



Ani ciemna materia, ani ciemna energia nie zostały jeszcze bezpośrednio wykryte, chociaż próbuje się tego dowieść w licznych eksperymentach. Naukowcy są jednak przekonani, że ciemna materia istnieje - udało się zmierzyć jej ilość z większą dokładnością, niż dokładność rzędu 1%. Wiodąca teoria mówi, że ciemna materia jest ?zimna? (to znaczy, że zbytnio się nie porusza) oraz ?ciemna? (nie emituje światła ani z nim nie oddziałuje).

Zgodnie z obliczeniami przeprowadzonymi w 1990 roku oraz symulacjami przeprowadzonymi w ostatniej dekadzie uważa się, że ciemna materia może tworzyć ziarniste strumienie cząstek, które poruszają się z taką samą prędkością i orbitują wokół galaktyk podobnych do naszej Drogi Mlecznej.

Kiedy grawitacja wpływa na zimny gaz ciemnej materii podczas formowania się galaktyki, wszystkie cząstki kontynuują podróż z tą samą prędkością. Ale co się stanie, gdy jeden z takich strumieni zbliży się do planety, na przykład do Ziemi? Naukowcy przeprowadzili symulacje komputerowe, aby znaleźć odpowiedź na to pytanie. Kiedy strumień ciemnej materii przechodzi przez planetę, cząstki strumienia grupują się w bardzo gęsty filament, nazywany ?włosem? ciemnej materii.

Powinno istnieć wiele takich wokół naszej Ziemi. Strumień zwykłej materii nie może przelecieć przez Ziemię i znaleźć się po drugiej stronie. Z punktu widzenia ciemnej materii Ziemia nie jest przeszkodą. Zgodnie z przeprowadzonymi symulacjami ziemska grawitacja może skupiać strumienie ciemnej materii w cienkie i gęste ?włosy?.

?Włosy? wychodzące z planet mają korzenie (czyli gęste koncentracje cząstek ciemnej materii) oraz końcówki (czyli zakończenia ?włosów?). Kiedy cząstki strumienia ciemnej materii przejdą przez ziemskie jądro, skupiają się w korzeniach włosów. Korzeń takiego włosa powinien znajdować się dwa razy dalej niż Księżyc.

Jeśli udałoby się nam wysłać w takie miejsce sondę, moglibyśmy otrzymać wiele danych o ciemnej materii. Jeszcze innym ciekawym faktem wynikającym z przeprowadzonych symulacji jest to, że zmiany gęstości wewnątrz Ziemi wpływają na gęstość ?włosa? ciemnej materii. Badając zmiany gęstości ?włosów? ciemnej materii, moglibyśmy dowiedzieć się więcej na temat wnętrza planet oraz księżyców, na przykład zmierzyć głębokość oceanu na lodowym księżycu.

Potrzebne są jednak dalsze badania, aby stało się to możliwe. Wraz z ich rozwojem zbliżymy się do rozwikłania tajemnicy ciemnej materii.


Dodała: Redakcja AstroNETu -
Uaktualniła: Redakcja AstroNETu -
Poprawiła: Julia Liszniańska

Źródło: phys.org

http://news.astronet.pl/7729

Ilustracja przedstawia Ziemię otoczoną przez filamenty ciemnej materii zwane "włosami".

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: phys.org

2015-12-11_07h52_00.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc w pełni w Boże Narodzenie. Pierwszy raz od 38 lat

Pełnia księżyca niezwykle rzadko zdarza się w czasie świąt Bożego Narodzenia. Ostatnio nastąpiło to w 1977 roku. W tym roku w czasie świąt Bożego Narodzenia na niebie powinniśmy wypatrywać Księżyca.

25 grudnia dojdzie do jego pełni.Coś takiego zdarza się niezwykle rzadko. Ostatnia pełnia Księżyca podczas świąt Bożego Narodzenia, jak podaje serwis The Weather Channel, wystąpiła w 1977 roku,

a następna będzie miała miejsce za 19 lat, w 2034 roku.

Pełnia księżyca w południe

Niestety nie zobaczymy szczytowego momentu pełni, bo w Polsce nastąpi on w ciągu dnia, dokładnie o godzinie 12.11.

Ale będziemy mogli oglądać Księżyc w całej okazałości, bo dopiero 26 grudnia będzie świecił jedynie w 99 procentach.

NASA coraz dokładniej bada Księżyc. Poniżej można zobaczyć najnowsze i najbardziej dokładne mapy naszego naturalnego satelity.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/ksiezyc-w-pelni-w-boze-narodzenie-pierwszy-raz-od-38-lat,188276,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy na obrzeżach Układu Słonecznego krążą nieznane planety?

Michał Rolecki


 Dwóch astronomów opublikowało wyniki obserwacji, które - ich zdaniem - oznaczają odkrycie dwóch dużych obiektów na krańcach naszego układu. To mogą być planety albo brązowy karzeł. Ale środowisko astronomów jest podzielone.


 Dziewięć, osiem, jedenaście? Jeszcze kilkanaście lat temu liczba planet w Układzie Słonecznym wynosiła dziewięć, a ich lista kończyła się na Plutonie. W miarę rozwoju technik obserwacyjnych okazało się, że w okolicach ostatniej planety krąży całkiem sporo - być może setki - ciał podobnego rozmiaru. Aby nie wprowadzać zamieszania i nie wydłużać listy planet do kilkudziesięciu czy kilkuset, Plutona pozbawiono miana planety. Zaliczono go do nowej kategorii planet karłowatych.

Za orbitą Neptuna astronomowie wciąż znajdują kolejne planetoidy - niedawno
doniesiono o odkryciu kolejnej, oznaczonej V774104.

Co więcej, ich zachowanie może wskazywać na to, że lista planet w naszym układzie wcale nie jest kompletna. Orbity niektórych planetoid są dziwne: bardzo wydłużone, nachylone pod większym kątem do płaszczyzny ekliptyki. Może to być efektem wpływu jednego dużego ciała wielkości Jowisza, które obiega
Słońce daleko poza orbitą Plutona, albo dwóch mniejszych planet.

Scott Sheppard, szef zespołu, który odkrył jedną z nowych planet karłowatych, 2012 VP113, uważa, że orbity aż dziesięciu z nich ułożone są tak, że może to wskazywać na dziesięciokrotnie większą od Ziemi planetę krążącą wokół Słońca w odległości 250 jednostek astronomicznych (jedna jednostka jest równa średniej odległości Ziemi od Słońca).

Istnieją też jednak inne hipotezy, które tłumaczą dziwny kształt i położenie dalekich planetoid i planet karłowatych. Na przykład może to być wpływ przyciągania mijających nasz układ gwiazd, czy
wielkiego gazowego olbrzyma, który już dawno temu został wyrzucony z Układu Słonecznego.

Mimo to łowy na "dużego zwierza" w odległych zakamarkach naszego układu trwają. Astronomowie ze Szwecji i Meksyku donoszą właśnie, że radioteleskop ALMA w
Chile wykrył dwa nowe obiekty. Swoje prace umieścili w serwisie Arxiv i zgłosili do publikacji w czasopiśmie "Astronomy and Astrophysics". Muszą zostać dopiero przyjęte i zrecenzowane, ale już wywołały gorącą dyskusję.

Pierwszy z obiektów wykrytych przez ALMĘ prawdopodobnie jest niewielkim ciałem o średnicy od 200 do 800 km, krążącym w odległości od 12 do 25 jednostek astronomicznych. Ale taki sam obraz na falach submilimetrowych dawałoby ciało znacznie większe - o średnicy dużo większej niż Ziemi i krążące znacznie dalej (od 2,5 do 4 tys. jednostek astronomicznych).

Znacznie ciekawszy jest
drugi wykryty obiekt. Wykryto go w pobliżu podwójnego układu Alfa Centauri i najpierw podejrzewano, że jest nieznanym dotąd składnikiem tego układu. Ale w takim wypadku musiałby być widoczny także za pomocą teleskopów optycznych lub nawet gołym okiem. Autorzy pracy sugerują więc, że jest to planeta kilkakrotnie większa od Ziemi albo brązowy karzeł (obiekt większy od Jowisza, ale nadal zbyt mały, by być gwiazdą), który krąży w naszym układzie 300 do 20 tys. razy dalej niż Ziemia.

Jeśli mają rację, będzie to mała rewolucja w Układzie Słonecznym. Z dużym naciskiem na słowo "jeśli". To czyste spekulacje - komentują inni astronomowie.

Położenie każdego z tych obiektów radioteleskop ALMA obserwował tylko dwukrotnie, więc niewiele można wnosić o orbitach tych ciał. Prawdę powiedziawszy, nie wiadomo nawet, czy są to planetoidy, bo równie dobrze mogą to być przypadkowe sygnały radiowe, które dotarły do czaszy teleskopu.

Mike Brown, astronom z California Institute of Technology i odkrywca wielu obiektów poza orbitą Plutona,
ironizuje na twitterze, że jeśli to prawda, że wykryto tak masywny obiekt w naszym układzie, przeszukując tak niewielki fragment nieba, to oznacza, że statystycznie w bezpośrednim otoczeniu Słońca powinno być aż 200 tys. planet wielkości Ziemi.

Niewątpliwie potrzebne będą dalsze obserwacje. Jeśli ALMA wykryje sygnał tych samych obiektów po raz trzeci, będzie można już próbować wyznaczyć ich orbity. To pozwoli na oszacowanie ich odległości od Słońca oraz masy.

Rewolucja musi więc jeszcze spokojnie poczekać na dalsze obserwacje.


 http://wyborcza.pl/1,75400,19332820,czy-na-obrzezach-ukladu-slonecznego-kraza-nieznane-planety.html

Czy na obrzeżach Układu Słonecznego.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stellarator, niemiecki reaktor termojądrowy, wyprodukował i utrzymał plazmę

Michał Rolecki

Oficjalnie nazywa się Wendelstein 7-X i znajduje się na terenie Instytutu Fizyki Plazmy Maxa Plancka w Greifswaldzie. Ma przybliżyć nas do niewyczerpanego źródła energii dla przyszłych pokoleń.


 Fuzja termojądrowa to łączenie się jąder lżejszych pierwiastków w cięższe (na przykład dwóch jąder wodoru w hel). To najbardziej wydajny proces wytwarzania energii, jaki znamy. Jest też bezpieczny: reakcję można przerwać w każdej chwili, odcinając dopływ paliwa, a podczas reakcji nie powstają żadne ciężkie pierwiastki promieniotwórcze. Gdyby udało nam się opanować ją na Ziemi, mielibyśmy praktycznie niewyczerpane źródło olbrzymich ilości czystej energii.

Jednak, aby fuzję zapoczątkować, trzeba jądra atomowe ze sobą zetknąć. Jest to niezwykle trudne - im bliżej siebie się znajdują, tym mocniej się odpychają. Dopiero przy temperaturach rzędu milionów stopni jądra atomów zderzają się w końcu z taką siłą, że pokonują odpychającą ją siłę (barierę Coulomba). Powstaje nowe, cięższe jądro - oraz duża ilość energii.

Takich temperatur nie jest w stanie wytrzymać żaden materiał, więc rozgrzana plazma jest utrzymywana w magnetycznych pułapkach. Tokamaki, których koncepcję wymyślili w roku 1950 rosyjscy fizycy Igor Tamm i Andriej Sacharow, przypominają pierścień otoczony magnesami utrzymującymi plazmę. Takie urządzenia działają m.in. w
Wielkiej Brytanii i Rosji, we Francji wysiłkiem wielu krajów powstaje największa jak dotąd instalacja tego typu - ITER.

Tokamaki mają jednak problem z utrzymaniem stabilnego pola magnetycznego - działa zwykle przez bardzo krótką chwilę. Dużo stabilniej plazma zachowuje się w cewkach o kształcie zwiniętej wstęgi Möbiusa. Pomysł ten powstał niemal równocześnie z tokamakami, także w 1950 roku, gdy amerykański fizyk Lyman Spitzer przedstawił koncepcję stellaratorów (od "stella", co po łacinie oznacza gwiazdę). W tego typu reaktorach utrzymanie odpowiedniego pola magnetycznego ułatwia sam kształt cewek.

Stellaratory były jednak znacznie trudniejsze w budowie od tokamaków, więc w latach 70. z nich zrezygnowano. Pierwszy, Wendelstein 7-X, oddano do użytku dopiero pod koniec maja ubiegłego roku na terenie Instytutu Fizyki Plazmy Maxa Plancka w Greifswaldzie,
w czym niemały udział miała Polska.

Teraz, po dziewięciu latach prac, fizycy ogłosili w czwartek, że udało im się na jedną dziesiątą sekundy
utrzymać w urządzeniu plazmę atomów helu o temperaturze około miliona stopni. Celem jest utrzymanie plazmy wodoru przez 30 minut w temperaturze stu milionów stopni.

Niemiecki stellarator nie będzie produkował energii, ma tylko potwierdzić, że ten typ konstrukcji - w przeciwieństwie do tokamaków - może działać w sposób ciągły i w przyszłości zostać wykorzystany jako źródło energii.


 http://wyborcza.pl/1,75400,19333853,stellarator-niemiecki-reaktor-termojadrowy-utrzymal-plazme.html

Stellarator.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiatr słoneczny o prędkości 400 km/s.
Zobacz hipnotyzujący film

Słońce jest niezwykle aktywną gwiazdą. Emituje wiatr słoneczny, który dociera do najmniejszych zakątków Układu Słonecznego. Zobacz, jak ta energia rozprzestrzenia się w Kosmosie.

Wiatr słoneczny, czyli strumień energii wypływający ze Słońca bezustannie przemierza Kosmos. Przemieszcza się ze średnią prędkością 400 kilometrów na sekundę.

Czasami aktywność Słońca jest na tyle duża, że emituje w przestrzeń międzyplanetarną tak silny wiatr słoneczny, który dochodzi nawet do odległych planet w Układzie Słonecznym. Specjaliści z NASA opracowali hipnotyzującą wizualizację, która pokazuje, jak słoneczna energia się rozprzestrzenia. Film obejmuje okres od początku lutego do końca sierpnia 2015 roku.

Przelot New Horizons

Jeśli smuga przybiera odcień czerwony lub fioletowy, oznacza to, że wiatr słoneczny miał większą energię. Warto także zauważyć, że na wizualizacji, oprócz planet, widnieje także sonda New Horizons, która w lipcu minęła Plutona.

Słońce w ruchu

Zastanawiasz się dlaczego wiatr słoneczny przemieszcza się spiralnie? Spowodowane jest to tym, że nasza dzienna gwiazda, tak samo jak Ziemia, obraca się wokół własnej osi. Tym samym emitując energię nadaje jej kierunek. Ziemi pełny obrót wokół własnej osi zajmuje tylko 24 godziny, natomiast Słońcu od 25 dni na równiku do 31 dni w rejonie biegunów.

Zorze polarne efektem wiatru słonecznego

Wiatr słoneczny to cząstki naładowanych elektronów i protonów. Spektakularne zorze polarne, które obecnie śledzi Karol Wójcicki, są właśnie wynikiem oddziaływania wiatru słonecznego w ziemskiej atmosferze i naszym polu magnetycznym.

Źródło: NASA

Autor: AD/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/wiatr-sloneczny-o-predkosci-400-kms-zobacz-hipnotyzujacy-film,188225,1,0.html

 

Wiatr słoneczny.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia obraca się coraz wolniej. Przez globalne ocieplenie

Od 2500 lat Ziemia spowalnia. Winowajcą jest przede wszystkim wzrastający poziom światowego oceanu. Teorię tę w 2002 roku przedstawił Walter Munk. Najnowsze badania stanowią jej pierwsze potwierdzenie.

Naukowcy od lat podają, że globalne ocieplenie bezpośrednio wpływa na wzrost światowego poziomu wód. Wzrost średniej rocznej temperatury powietrza przyspiesza roztapianie się lodowców i lądolodów, w skutek czego wody jest coraz więcej. Naukowcy odkryli, że zmieniający się poziom wód wpływa na rotację Ziemi. Ilościowo określili, jak silne jest oddziaływanie obydwu zjawisk. Dzięki temu eksperci prawdopodobnie rozwiązali "zagadkę Munka" (ang. Munk?s enigma).

Teoria bez pokrycia

Walter Munk jest amerykańskim fizykiem i oceanografem, pracującym na Uniwersytecie w San Diego w Kalifornii. W 2002 roku napisał o związku między topniejącymi lodowcami a tempem obrotu naszej planety. Tłumaczył, że zmienia się ona wraz ze zmianą rozkładu masy na naszej planecie. Teoria ta jednak nie została zweryfikowana, ponieważ brakowało danych, aby ją potwierdzić.

Ważne zlodowacenie

Jerry Mitrovica, geofizyk z Uniwersytetu Harvarda, postanowił sprawdzić słuszność teorii Munka. Wraz ze swoim zespołem w badaniach posłużył się wyliczeniami modeli. To pozwoliło mu dojść do wniosku, że rozwiązanie zagadki ukryte jest w ostatniej epoce lodowcowej. Na początku tego okresu globalny poziom morza drastycznie spadł, ponieważ woda została "zamknięta" w lodowcach i lądolodach. Pod koniec epoki, kiedy lód topniał, wody w stanie ciekłym przybywało. Jak się okazało, miało to znaczący wpływ na obrót Ziemi, co Munk uwzględnił w swoim artykule w 2002 roku.

Spowolnienie od 2500 lat

Ruch obrotowy Ziemi, czyli prędkość poruszania się naszej planety wokół własnej osi, od co najmniej 2500 lat spowalnia. Eksperci tłumaczą, że może być to wynikiem interakcji płynnego jądra zewnętrznego Ziemi ze skalistym płaszczem. Według badań częściowo za owe spowolnienie może odpowiadać też wzrost poziomu światowego morza, jaki miał miejsce podczas ostatniego zlodowacenia.

Rozwiązanie zagadki

Jednym ze sposobów mierzenia tempa obrotu naszej planety jest porównanie czasu, kiedy pojawia się zaćmienie z tzw. zegarem atomowym, czyli godziną, którą pokazują maszyny. Różnica między nimi odpowiada na pytanie, jak zmieniła się siła obrotowa Ziemi. Od 500 roku przed naszą erą do współczesnych czasów Ziemia obraca się wokół własnej osi o około 16 tysięcy sekund wolniej. To aż 4,5 godziny. Utratę 6 tysięcy sekund z tej puli przypisuje się zmieniającemu się poziomowi wód w oceanach. To oznacza, ze przez zmianę poziomu wody odnotowuje się 2,4 sekundy spowolnienia każdego roku.

Badania te po raz pierwszy dowodzą, że spowolnienie pasuje do tempa wzrostu światowych wód od ostatniej epoki lodowcowej. To oznacza, że "zagadka Munka" potencjalnie została rozwiązana.

Związek między ocieplającą się planetą a wzrostem wody w światowych oceanach ukazali specjaliści z amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA:

Źródło: IFL Science

Autor: AD/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/ziemia-obraca-sie-coraz-wolniej-przez-globalne-ocieplenie,188206,1,0.html

Ziemia obraca się coraz wolniej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miniona noc była najciemniejszą w całym 2015 roku

W grudniu, gdy Słońce panuje nad horyzontem najkrócej, mamy najdłuższe i jednocześnie najciemniejsze noce w całym roku. Miniona noc i nadchodząca są tymi zdecydowanie najciemniejszymi. Dlaczego tak się dzieje i czy w ogóle ma to dla nas jakieś znaczenie?

Po czym możemy poznać, że noc jest najciemniejszą w całym roku? Wystarczy wziąć pod uwagę trzy główne czynniki. Pierwszym jest jej największa długość, a więc również największa wysokość Słońca pod horyzontem. Tak będzie nocą z 21 na 22 grudnia. Wystarczy, aby Słońce znalazło się na głębokości 18 stopni pod horyzontem, aby niebo było zupełnie ciemne.

Drugim czynnikiem jest oświetlenie nocnego nieba przez Księżyc. Im większa część księżycowej tarczy jest oświetlona i im nasz naturalny satelita znajduje się wyżej i dłużej na niebie, tym noc jest jaśniejsza.

Należy więc szukać nocy podczas której Księżyc jest w nowiu, a więc znajduje się na tyle blisko Słońca, aby nie był przez całą noc widoczny. Nów Księżyca przypada dzisiaj (11.12) na godzinę 11:29. To oznacza, że zupełnie bezksiężycowa była miniona noc i będzie też następna.

Trzecim czynnikiem wyznaczającym ciemność nieba jest ilość chmur. W miastach wystarczy tylko większe zachmurzenie i niebo zamiast czerni charakteryzuje się ciemną pomarańczą. To oczywiście zjawisko nazywane fachowo zanieczyszczeniem świetlnym, które często uniemożliwia ujrzenie gwiazd. Miniona noc na przeważającym obszarze kraju była bezchmurna, a przez to gwiaździsta. Kolejna noc przyniesie nam już zachmurzenie, a więc będzie jaśniejsza.

Biorąc pod uwagę wszystkie trzy czynniki miniona noc była zdecydowanie są najciemniejszą w 2015 roku. A ten najbardziej ciemny moment przypadł między godziną 23:00 a 0:00. To ważna informacja dla obserwatorów nieba, ponieważ w najciemniejszą i najdłuższą noc można ujrzeć największą ilość kosmicznych obiektów, których latem, gdy niebo jest dużo jaśniejsze, dostrzec gołym okiem nie można.

Warto więc skorzystać z tej niecodziennej okazji i wybrać się na obserwacje. Szczególnie polecamy te najciemniejsze miejsca w Polsce, a więc Halę Izerską oraz Bieszczady. Tymczasem za pół roku noce przypadające na okolice 21 czerwca będą tymi najjaśniejszymi w całym roku.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115542,miniona-noc-byla-najciemniejsza-w-calym-2015-roku

 

2015-12-12_11h08_42.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lista życzeń gotowa? Geminidy dadzą prawdziwy pokaz

W nocy z 13 na 14 grudnia zaleje nas deszcz meteorów z roju Geminidów. Eksperci twierdzą, że będzie to najbardziej okazały pokaz spadających gwiazd w tym roku.

Spadające gwiazdy to w rzeczywistości kawałki skały, które spalają się w w ziemskiej atmosferze. Rój meteorów, który będziemy podziwiali w nocy z niedzieli na poniedziałek, pochodzi z rozpadu "wymarłej komety" Phaeton 3200, którą do niedawna naukowcy uważali za asteroidę.

Co roku 14 grudnia Ziemia przechodzi przez pola szczątków komety, a jej odłamki - meteory - wydają się promieniować z konstelacji Bliźniąt. Stąd ich nazwa - Geminidy. 

120 na godzinę

Według NASA będziemy mogli zobaczyć nawet 120 meteorów na godzinę, czyli dwa na minutę.

- Ich aktywność porównywalna jest z Perseidami, które podziwiamy latem, dlatego możemy liczyć na ponad 100 spadających gwiazd na godzinę - dodaje Mariusz Wiśniewski z Polskiej Pracowni Komet i Meteorów.

Ponadto ich wielkość może być spora, jest więc szansa, że nasze niebo przeszyją bolidy.

Królewskie Towarzystwo Astronomiczne w Wielkiej Brytanii podkreśla, że meteory będą najlepiej widoczne gołym okiem, więc z obserwacji teleskopem lepiej zrezygnować.

Jeśli pogoda dopisze, jest szansa, że wszystkie nasze życzenia zostaną spełnione.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/lista-zyczen-gotowa-geminidy-dadza-prawdziwy-pokaz,188301,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SEPIA - pierwsze obserwacje

Nowy instrument, który został zamontowany na 12-metrowym radioteleskopie Atacama Pathfinder Experiment (APEX) na 5000 metrach n.p.m. w Andach Chilijskich, otworzył wcześniej mało wykorzystywane okno na Wszechświat. SEPIA - odbiornik dla APEX przygotowany przez Szwecję i ESO ? będzie wykrywać słabe sygnały od wody i innych molekuł w Drodze Mlecznej oraz pobliskich galaktykach i we wczesnym Wszechświecie.

Instrument SEPIA [1], zainstalowany w tym roku na APEX, jest czuły na promieniowanie w zakresie długości fali 1,4?1,9 milimetra [2]. Wyjątkowe warunki obserwacyjne na ekstremalnie suchym płaskowyżu Chajnantor w północnym Chile oznaczają, że SEPIA jest w stanie wykryć słane sygnały pochodzące z kosmosu, pomimo że w innych miejscach na Ziemi zakres ten jest blokowany przez parę wodną w atmosferze.

Ten zakres długości fali cieszy się wielkim zainteresowaniem astronomów, gdyż występują w nim sygnały od wody w kosmosie. Woda jest ważnym wskaźnikiem wielu procesów astrofizycznych, w tym powstawania gwiazd. Uważa się także, że odgrywa istotną rolę w powstaniu życia. Badając wodę w kosmosie ? w obłokach molekularnych, w obszarach gwiazdotwórczych, a nawet w kometach w Układzie Słonecznym ? naukowcy spodziewają się uzyskać wskazówki na temat roli wody w Drodze Mlecznej i w historii Ziemi. Co więcej, czułość SEPIA plasuje instrument jako potężne narzędzie także do wykrywania tlenku węgla i zjonizowanego węgla w galaktykach we wczesnym Wszechświecie.

Nowy odbiornik SEPIA został wykorzystany do przeprowadzenia testowych obserwacji astronomicznych na APEX w trakcie 2015 roku. Identyczne odbiorniki są instalowane na antenach ALMA. Wyniki z nowych detektorów na APEX pokazują, że pracują dobrze. Po okresie testów, instrument SEPIA będzie dostępny dla społeczności naukowej. Astronomowie mogą teraz składać wnioski obserwacyjne na za pomocą SEPIA.

?Pierwsze pomiary przy użycia instrumentu SEPIA na teleskopie APEX pokazują, że naprawdę otwieramy nowe okno związane z  poszukiwaniem wody w przestrzeni międzygwiazdowej ? SEPIA da astronomom szansę na poszukiwanie obiektów, które nie mogą być badane w większej zdolności rozdzielczej, gdy te same odbiorniki zaczną pracę w ramach sieci ALMA? mówi John Conway, dyrektor Onsala Space Observatory, Chalmers University of Technology w Szwecji.

Tak jak ciemne niebo ejst kluczowe do zobaczenia słabych obiektów w świetle widzialnym, to bardzo sucha atmosfera jest potrzebna do odebrania sygnałów od wody w kosmosie na dłuższych falach. Ale suche warunki nie są jedynym wymaganym kryterium ? detektory muszą być chłodzone do bardzo niskiej temperatury ?269 stopni Celsjusza ? zaledwie 4 stopnie powyżej zera absolutnego. Najnowsze osiągnięcia technologiczne dopiero teraz pozwoliły na stworzenie takich detektorów i uczynienie ich praktycznymi urządzeniami.

APEX, który jest projektem we współpracy pomiędzy Max Planck Institute for Radio Astronomy (MPIfR), Onsala Space Observatory (OSO) oraz ESO, to największy pojedynczy teleskop submilimetrowe działający na półkuli południowej. Jest oparty na prototypowej antenie skonstruowanej dla projektu ALMA.

Uwagi

[1] Skrót SEPIA oznacza ?Swedish ESO PI receiver for APEX?. Instrument SEPIA został zaprojektowany i skonstruowany przez Onsala Space Observatory's Group for Advanced Receiver Development (GARD), Chalmers University of Technology w Szwecji, przy wsparciu od ESO. SEPIA ma miejsce na trzy odbiorniki, a obecnie zamontowany jest jeden. Obudowa odbiornika została pierwotnie opracowana i przetestowana dla ALMA Band 5 jako część projektu wspieranego przez Komisję Europejską w ramach Programu Ramowego FP6 (ALMA Enhancement). ESO dostarczyło źródło lokalnego oscylatora, natomiast elektronika dla temperatury pokojowej została wyprodukowana przez NRAO (ann15059).

Sepia to także kolor blisko związany z wodą. Czerwono-brązowy odcień jest charakterystyczny dla barwników uzyskiwanych z mątw z rodzaju Sepia (występujących w wodach zarówno Szwecji, jak i Chile). Od czasów starożytnych był używany w atramentach, oprócz tego sepia jest znana jako zestaw kolorystyczny przedłużający życie odbitek fotograficznych.

[2] Częstotliwości pomiędzy 158, a 211 GHz.

Więcej informacji

APEX to project we współpracy pomiędzy Max Planck Institute for Radio Astronomy (MPIfR), Onsala Space Observatory (OSO) oraz ESO. Zarządzanie APEX na Chajnantor zostało powierzone ESO.

ALMA jest projektem partnerskim pomiędzy ESO (reprezentującym Kraje Członkowskie), NSF (USA) oraz NINS (Japonia), razem z NRC (Kanada), NSC i ASIAA (Tajwan) oraz KASI (South Korea), we współpracy z Chile. Joint ALMA Observatory jest zarządzane przez ESO ESO, AUI/NRAO oraz NAOJ.

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/sepia-pierwsze-obserwacje

Przygotowania do instalacji instrumentu SEPIA na teleskopie APEX.

ESO/Sascha Krause

SEPIA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Duch z przeszłości" opowiada historię Drogi Mlecznej

Gromady kuliste to jedne z najstarszych obiektów w naszej Galaktyce. Te sferyczne struktury składają się z tysięcy do nawet milionów gwiazd powiązanych siłami grawitacji. W samej Drodze Mlecznej znamy ich około 200, a gromada E 3 jest jedną z najbardziej wyjątkowych.

E 3 ( ESO 37-1) jest od nas odległa o około 30 000 lat świetlnych. Naukowcy nazywają ją duchem z przeszłości Drogi Mlecznej, bowiem z jednej strony jest już ona u schyłku swego życia, a z drugiej - wydaje się tak stara, że musiała powstawać, gdy nasza Galaktyka była dosłownie nowo narodzona, czyli jakieś 13 miliardów lat temu.
 
Obserwacje E 3 wykonane za pomocą teleskopu VLT (Very Large Telescope) z Chile przyniosły kilka dużych niespodzianek. W przeciwieństwie do typowych gromad kulistych, zawierających co najmniej setki tysięcy gwiazd, obiekt ten ma ich "zaledwie" kilkadziesiąt tysięcy. Do tego nie wykazuje znanej dobrze symetrii sferycznej - gromada jest za to silnie rozciągnięta i ma raczej kształt romboidalny, najprawdopodobniej na skutek oddziaływania z galaktycznymi falami gęstości materii. Co więcej - według jeszcze innych badań jej skład chemiczny jest bardzo jednorodny - nie ma tam praktycznie osobnych populacji gwiazdowych.

Wszystko to jest typowe dla obiektu, który narodził się naraz jako całość, szybko, w trakcie jednego, kosmicznego wydarzenia - takiego jak na przykład powstanie całej naszej Galaktyki. Mogły wówczas powstać podobne gromady, które dawno, dawno temu były bardziej zatłoczone i liczyły sobie miliony gwiazd. Do dziś jednak, na skutek ich ewolucji i wymierania gwiazd, po niektórych z nich pozostały obiekty takie właśnie jak E 3 - prawdziwe duchy przeszłości, które opowiadają astronomom historię wczesnego dzieciństwa Drogi Mlecznej.

Jest jednak i inna możliwość - niektórzy naukowcy podejrzewają, że gromada E 3 niekoniecznie musiała narodzić się w naszej Galaktyce. Mogła ona równie dobrze zostać przechwycona przed milionami lat, gdy Droga Mleczna pochłonęła kilka mniejszych galaktyk, których gromady kuliste zostały wówczas przyciągnięte przez nią grawitacyjnie i przetrwały do dziś jako osobne struktury.
 
Cały artykuł:
Ghosts of Milky Way's past: the globular cluster ESO 37-1 (E 3)

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/duch-z-przeszlosci-opowiada-historie-drogi-mlecznej

Łuk Drogi Mlecznej na południowym niebie, widziany z Obserwatorium Paranal w Chile. Źródło:

ESO/H.H. Heyer

Gromada kulista E 3. Źródło: DSS/STScI/?UDS/CNRS

Duch z przeszłości.jpg

Duch z przeszłości2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świecące halo gwiazdy zombie

Pozostałości po śmiertelnej interakcji pomiędzy umarłą gwiazdą, a jej kolacją w postaci planetoidy zostały po raz pierwszy szczegółowo zbadane przez międzynarodowy zespół astronomów korzystający z Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Obserwatorium Paranal w Chile, które należy do ESO. Daje to wgląd w daleką przyszłość Układu Słonecznego.

Zespół, którym kierował Christopher Manser, doktorant na University of Warwick w Wielkiej Brytanii, użył danych z należącego do ESO teleskopu VLT i z innych obserwacji, aby zbadać rozproszone resztki planetoidy wokół gwiezdnej pozostałości ? białego karła zwanego SDSS J1228+1040 [1].

Korzystając z kilku instrumentów, w tym ze spektrografów Ultraviolet and Visual Echelle Spectrograph (UVES) oraz X-shooter, działających na VLT, badacze uzyskali szczegółowe obserwacje światła pochodzącego od białego karła i otaczającej go materii, osiągając dane pokrywające niespotykany okres dwunastu lat, od 2003 do 2015 roku. Obserwacje w ciągu wielu lat były potrzebne, aby spojrzeć na system z różnych punktów widzenia [2].

?Obraz, który otrzymujemy z przeprocesowanych danych pokazuje nam, że tego typu systemy są naprawdę podobne do dysków. Widzimy wiele struktur, których nie da się wykryć za pomocą jednorazowych obserwacji? wyjaśnia Christopher Manser.

Zespół wykorzystał technikę zwaną tomografią dopplerowską ? podobną co do zasady do tomograficznych skanów ludzkiego ciała w medycynie ? która pozwoliła na wykonanie po raz pierwszy mapy szczegółowej struktury świecących gazowych szczątków posiłku białego karła J1228+1040, krążących wokół niego

O ile duże gwiazdy ? te bardziej masywne niż dziesięć mas Słońca ? czeka gwałtowny punkt kulminacyjny w postaci wybuchu supernowej, to gwiazdy mniejsze unikają takiego losu. Gdy gwiazdy takie jak Słońce kończą swoje życie, wyczerpują swoje paliwo, puchną jako czerwone olbrzymy, a następnie odrzucają swoje zewnętrzne warstwy w przestrzeń kosmiczną. Gorące i bardzo gęste jądro byłej gwiazdy ? biały karzeł ? jest wszystkim co po niej pozostaje.

Ale czy planety, planetoidy i inne ciała w takich systemie mogą przetrwać tę próbę ognia? Co pozostanie? Nowe obserwacje pomagają odpowiedzieć na te pytania.

Białe karły rzadko są otoczone dyskami materii gazowej- znanych jest jedynie siedem takich przypadków. Zespół wysnuł wniosek, że planetoida zabłądziła niebezpiecznie blisko umarłej gwiazdy i została rozerwana przez olbrzymie siły pływowe, których doświadczyła. To spowodowało uformowanie dysku materii, który teraz widzimy.

Dysk powstał w podobny sposób, jak fotogeniczne pierścienie wokół planet znacznie nam bliższych, takich jak Saturn. Jednak, o ile J1228+1040 ma siedem razy mniejszą średnicę niż Saturn, to jego masa jest 2500 razy większa. Naukowcy ustalili, że odległość pomiędzy białym karłem, a jego dyskiem również się różni ? Saturn i jego pierścienie mogłyby spokojnie zmieścić się w przerwie pomiędzy białym karłem, a jego dyskiem [3].

Nowe długoterminowe badania za pomocą VLT pozwoliły naukowcom na zbadanie w jaki sposób dysk precesuje pod wpływem bardzo silnego pola grawitacyjnego białego karła. Ustalili także, że dysk jest nieco przechylony i nie stał się jeszcze okrągły.

?Gdy w 2006 roku odkryliśmy dysk wokół białego karła, nie mogliśmy uzyskać szczegółowych obrazów, które widzimy na najnowszym zdjęciu powstałym na podstawie dwunastoletnich obserwacji ? zdecydowanie warto było poświęcić tyle czasu? dodał Boris Gänsicke, współautor badań.

Pozostałości takie jak J1228+1040 mogą dostarczyć kluczowych wskazówek do zrozumienia otoczenia, które występuje gdy gwiazda osiąga koniec swojego życia. Pomoże to też astronomom w poznaniu procesów, które zachodzą w systemach egzoplanetarnych, a nawet w przewidzeniu losów Układu Słonecznego, gdy Słońce dobiegnie swojego kresu za około siedem miliardów lat.

Uwagi

[1] Pełne oznaczenie białego karła to SDSS J122859.93+104032.9.

[2] Zespół zidentyfikował niekwestionowaną strukturę widmową podobną do trójzębu i pochodzącą od zjonizowanego wapnia, zwaną trypletem Ca II. Różnica pomiędzy obserwowanymi, a znanymi długościami fali tych trzech linii pozwala ustalić prędkość gazu z dość dobrą precyzją.

[3] Mimo że dysk wokół białego karła jest znacznie większy niż system pierścieni Saturna w Układzie Słonecznym, to jest niewielki w porównaniu do dysków, z których formują się planety wokół młodych gwiazd.

Więcej informacji

Wyniki badań przedstawiono w artykule pt. ?Doppler-imaging of the planetary debris disc at the white dwarf SDSS J122859.93+104032.9?, C. Manser et al., który ukaże się w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

Skład zespołu badawczego: Christopher Manser (University of Warwick, Wielka Brytania), Boris Gaensicke (University of Warwick), Tom Marsh (University of Warwick), Dimitri Veras (University of Warwick), Detlev Koester (University of Kiel, Niemcy), Elmé Breedt (University of Warwick), Anna Pala (University of Warwick), Steven Parsons (Universidad de Valparaiso, Chile) oraz John Southworth (Keele University, Wielka Brytania).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/swiecace-halo-gwiazdy-zombie

Artystyczna wizja pierścienia materii wokół białego karła SDSS J1228+1040.

Mark Garlick (www.markgarlick.com) and University of Warwick/ESO

Świecące halo gwiazdy zombie.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby planetoida spadła na Warszawę. Jak temu zapobiec?

Po zdarzeniu, które miało miejsce 2 lata temu w Czelabińsku w Rosji, nie ma wątpliwości, że meteoryty mogą spadać wszędzie, również na polskie miasta. Na szczęście naukowcy wiedzą już, jak się przed nimi obronić. Poznajmy najnowsze metody.

Uderzenia kosmicznych skał to podobnie, jak trzęsienia ziemi, zjawiska, których do tej pory nie można było przewidzieć, a co za tym idzie, się przed nimi obronić. Jednak po incydencie, który miał w 2013 roku miejsce w Czelabińsku na problem zaczęto patrzeć bardziej wnikliwie.

Na Rosją wybuchła skała, która zanim weszła w ziemską atmosferę miała mniej niż 20 metrów średnicy. Tymczasem współczesna technologia nie pozwala nam na śledzenie planetoid o średnicy mniejszej niż 1 kilometr. Takich rozmiarów obiekt spadając na miasto mógłby spowodował całkowite jego zniszczenie wraz z okolicznymi obszarami.

Meteoryty o średnicy tego z Czelabińska mimo iż miasta całego nie zmiotą z powierzchni ziemi, to jednak jak mogliśmy się przekonać spustoszenia mogą poczynić znaczne, zwłaszcza wybić wszystkie szyby, które następnie mogą zranić setki lub tysiące ludzi.

Dlatego też największe światowe agencje kosmiczne jednoczą siły, aby zbudować system mogący wykrywać obiekty o średnicy co najmniej 50 metrów. Szacuje się, że takich jest w naszym Układzie Słonecznym około miliona z czego kilkadziesiąt tysięcy przecina ziemską orbitę stwarzając zagrożenie.

Aby możliwe było monitorowanie takich skał potrzebny jest super precyzyjny teleskop. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) rozpoczęła prace nad nim, podobnie jak Rosjanie, ale to potrwa.

Celem projektu SSA jest wykrycie planetoid na 3 miesiące przed ich uderzeniem w ziemię. To dałoby czas na określenie skali zagrożenia i ewentualną ewakuację ludności. Jednak pojawiają się głosy, że po pierwsze projekt byłby niezwykle kosztowny, a po drugie może przynieść więcej złego niż dobrego.

Głównie dlatego, że na obszarze potencjalnego upadku meteorytu wybuchłaby panika, która mogłaby prowadzić do bliżej nieokreślonych skutków. Trzeba odróżnić to, jak potencjalne zagrożenie odbierają naukowcy znający się na rzeczy, a zwykli ludzie, dla których mówienie, że nie ma zagrożenia od razu jest mydleniem oczu.

Pewne jest natomiast, że tak niewielkich planetoid, jak ten z Czelabińska jeszcze długo nie będziemy w stanie identyfikować. Niebezpieczeństwo z kosmosu czyha, a my jak byliśmy bezbronni, tak nadal tacy pozostajemy, jedynie bogatsi o wiedzę, co taka skała z kosmosu może nam zrobić i ani trochę nie jest to pocieszające.

A co jeśli już namierzymy zagrażającą nam planetoidę? W grę wchodzi jej rozbicie na niewielkie kawałki za pomocą bliżej nieokreślonej broni. Kolejny krok ku temu wykona ESA wysyłając w kierunku planetoidy Didymos dwa próbniki.

Dotrą one do obiektu odległego od Ziemi o 11 milionów kilometrów w 2022 roku. Jeden próbnik uderzy w planetoidę z prędkością 23 tysięcy kilometrów na godzinę, a drugi będzie rejestrować tego skutki. Naukowcy uspokajają, że Didymos nie zagraża Ziemi, został wybrany tylko jako test.

To oznacza tylko tyle, że przynajmniej w ciągu następnych 10 lat nie będziemy dysponować technologią, która w jakikolwiek sposób będzie nas mogła chronić przed planetoidą, którą odkryjemy na przykład za pomocą programu SSA opracowanego przez ESA.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114374,a-gdyby-planetoida-spadla-na-warszawe-jak-temu-zapobiec

 

A gdyby planetoida spadła na Warszawę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrobaza Inowrocław Eugeniusz Mikołajczak

ASTROSZKOŁA
SPOTKANIE Z ASTRONOMIĄ LEKKĄ, ŁATWĄ I PRZYJEMNĄ

AULA I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO IM. JANA KASPROWICZA W INOWROCŁAWIU
14 GRUDNIA 2015 R. GODZ. 17:00

SPOTKANIE POPROWADZI PIOTR MAJEWSKI
WSTĘP WOLNY

https://www.facebook.com/astrobazainowroclaw

 

2015-12-14_11h46_46.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Pastguide? zwycięzcą polskiej edycji Galileo Masters

Wręczono nagrody laureatom krajowej edycji konkursu Galileo Masters, w którym rywalizują projekty z dziedziny nawigacji satelitarnej. Triumfatorem okazał się projekt ?Pastguide? firmy Pixel Legend ? aplikacja, która ?ożywia? zabytki z przeszłości.

European Satellite Navigation Competition (ESNC), bardziej znany pod nazwą Galileo Masters, uznawany jest za najważniejszy konkurs dla osób zainteresowanych technologiami satelitarnymi, które myślą o działalności w sektorze kosmicznym.

 

W Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym odbyła się na początku grudnia gala finałowa polskiej edycji konkursu Galileo Masters. Rozdaniu nagród towarzyszyła debata o rozwoju technologii kosmicznych w Polsce, Europie i Chinach z udziałem wiceprezesa Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Marka Moszyńskiego. Uczestniczyli w niej przedstawiciele z chińskich i niemieckich instytucji związanych z nawigacją satelitarną.

 

Jak informują organizatorzy konkursu, do polskiej edycji konkursu w tym roku zgłoszono 64 pomysły na aplikacje, urządzenia i technologie wykorzystujące nawigację satelitarną. To najwyższa liczba pomysłów zanotowana w regionalnych edycjach konkursu na świecie. ?Jest to ogromny sukces dla Polski i ważny dowód na to, że w polskich studentach, pracownikach naukowych i przedsiębiorcach drzemie ogromny potencjał? ? podkreśla w komunikacie przesłanym PAP Blue Dot Solutions, organizator polskiej edycji Galileo Masters.

 

Pierwsze miejsce w polskiej edycji konkursu Galileo Masters zajął projekt ?Pastguide? szczecińskiej firmy Pixel Legend. Jest to aplikacja, która lokalizuje położenie użytkownika, a następnie wyświetla w pełni trójwymiarową scenerię zabytkowego miejsca. Ta rekonstrukcja w 3D pozwala na odbycie spaceru wśród ludzi z innej epoki, na przekonanie się, jak zmieniło się odwiedzane miejsce.

 

?Pastguide? może służyć jako wirtualny przewodnik po zabytkowych lokalizacjach, takich jak centra historyczne miast czy słynne budowle. Zaletą aplikacji jest możliwość nie tylko odtwarzania oryginalnej architektury, ale też nakładania historycznych realiów i postaci, które odwzorują wygląd miejsc oraz wydarzenia z przeszłości. Może to być ciekawy sposób na edukację, ale i wzbogacenie oferty turystycznej europejskich miast. Trwają prace nad wersją programu dla architektów.

 

Na drugim miejscu znalazł się projekt nawigacji stworzony przez Stanisława Rzewuskiego i Marka Pachwicewicza. Według twórców miałby on pełnić funkcję systemu bezpieczeństwa i czarnej skrzynki, rejestrującej parametry lotu skoczków spadochronowych, paralotniarzy, a także innych, lekkich obiektów latających. Urządzenie po wdrożeniu powinno zapobiec przynajmniej części wypadków lotniczych z udziałem wspomnianych grup.

 

Trzecie miejsce na podium zajęli Szymon Moliński, Anna Molińska i Łukasz Ratajczak dzięki projektowi ?Insect Alert? (Alarm przeciw owadom). Jest to aplikacja informująca użytkowników o wkroczeniu w rejon występowania niebezpiecznych owadów - nosicieli ciężkich chorób, począwszy np. od boreliozy przenoszonej przez kleszcze po malarię lub gorączkę Zachodniego Nilu. Projekt zakłada uruchomienie strony internetowej z bazą danych i systemu ostrzegawczego do zainstalowania na systemy Android. Pod koniec 2015 roku projekt uzyskał pozytywną rekomendację do finansowania z Komisji Europejskiej.

 

W konkursie wyróżnione zostały jeszcze trzy inne projekty. Pierwszy z nich - ?ICEBridge? dostał się do finału nagrody specjalnej niemieckiego Ministerstwa Transportu i Infrastruktury Cyfrowej. Projekt ?ICEBridge? to społeczno-gospodarcza inicjatywa wsparcia dla ratownictwa medycznego stymulująca czynne angażowanie się obywateli danego miasta lub regionu w dobrowolne świadczenie pomocy przedlekarskiej osobom, które uległy wypadkom lub innym zdarzeniom zagrażającym ich życiu.

 

Drugi z wyróżnionych projektów: ?Mobile Underwater Positioning System? (MUPS) otrzymał z kolei nagrodę specjalną Niemieckiej Agencji Kosmicznej DLR. Pomysł został stworzony przez naukowców z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. MUPS proponuje retransmisję radiowego sygnału z satelitów nawigacyjnych na modulowany sygnał dźwiękowy, który pozwoliłby na lokalizację pod wodą.

 

Polska Agencja Kosmiczna podczas Gali Finałowej wyróżniła także projekt ?Simulator of UAV Airspace Management System for Urban Areas?, dotyczący zarządzania bezpilotowymi statkami powietrznymi nad ośrodkami miejskimi.

 

Podczas gdańskiej imprezy podpisano ponadto porozumienie dotyczące uruchomienia w Gdańsku pierwszego w Polsce akceleratora kosmicznego (space3.ac). Akcelerator ma na celu wsparcie wyróżniających się projektów wykorzystujących dane satelitarne.

 

Umowę tę zawarto pomiędzy Miastem Gdańsk, Pomorską Specjalną Strefą Ekonomiczną, funduszem inwestycyjnym Black Pearls VC oraz Blue Dot Solutions.

 

Organizatorem polskiej edycji Galileo Master jest firma Blue Dot Solutions, wspierana przez fundusz Black Pearls VC. Patronat honorowy objęło Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego. Listę partnerów i sponsorów przedsięwzięcia można znaleźć na stronie: http://galileo-masters.pl/2015/partnerzy/

 

PAP - Nauka w Polsce

 

szl/ agt/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407707,pastguide-zwyciezca-polskiej-edycji-galileo-masters.html

Pastguide.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badanie: polskie firmy coraz chętniej sięgają po kosmiczne technologie

Wartość polskiej branży firm wykorzystujących technologie kosmiczne sięga od 7,3 do 12,5 mld zł ? wynika z raportu pt. ?Gwiezdny biznes? przygotowanego przez firmę audytorsko-doradczą Grant Thornton.

Jak wskazali autorzy raportu biznes na świecie w coraz większym stopniu korzysta z dorobku naukowców zajmujących się kosmosem i jego eksploracją. Coraz więcej firm wdraża bowiem do własnej produkcji technologie, które powstały na potrzeby astronautyki. Eksperci z Grant Thornton, powołując się na wyliczenia organizacji Space Foundation, wskazali w raporcie, że globalna branża technologii kosmicznych osiągnęła w 2014 r. przychody na poziomie 330 mld dolarów.

 

Menedżer w departamencie audytu w Grant Thornton Paweł Zaczyński zwrócił uwagę, że również polskie firmy coraz odważniej sięgają po technologie, które swój rodowód mają w astronautyce i badaniu przestrzeni kosmicznej. ?Technologie te stały się bazą dla całych nowych branż w polskiej gospodarce, których rynek sięga już miliardów złotych, a zatrudnienie liczone jest w tysiącach? - podkreślił.

 

Według szacunków Grant Thornton, wartość polskiej branży firm wykorzystujących technologie kosmiczne w ujęciu wąskim wyniosła w minionym roku 7,3 mld zł, a w ujęciu szerokim ? 12,5 mld zł. Dla porównania w 2012 r. było to odpowiednio 5,6 mld zł oraz 10,4 mld zł. Eksperci Grant Thornton prognozują, że w tym roku wartość branży w ujęciu wąskim sięgnie 8,4 mld zł, a w ujęciu szerokim aż 13,7 mld zł.

 

?W podejściu wąskim pod uwagę braliśmy firmy, które w dużym stopniu opierają swój model biznesowy na wykorzystaniu technologii wywodzących się z astronautyki i bez tych rozwiązań właściwie nie były w stanie kontynuować działalności w obecnej formie? ? wyjaśnił Zaczyński. Wskazał tu m.in. producentów nawigacji samochodowych oraz innych urządzeń opartych na technologii GPS.

 

?W ujęciu szerszym uwzględniliśmy natomiast też firmy, które w pewnym stopniu wykorzystują technologie kosmiczne, ale byłyby w stanie bez nich funkcjonować, np. linie lotnicze? ? dodał.

 

W ocenie eksperta Grant Thornton, biorąc pod uwagę dynamikę z jaką rosną te branże można zakładać, że technologie kosmiczne będą z roku na rok coraz silniej podbijać polski PKB.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

rbk/ je/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407684,badanie-polskie-firmy-coraz-chetniej-siegaja-po-kosmiczne-technologie.html

Badanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśniła się zagadka brakującej wody na "gorących Jowiszach"

 

Międzynarodowa grupa astronomów wykorzystała teleskopy kosmiczne Hubble'a i Spitzera i do badań atmosfery szczególnej klasy planet pozasłonecznych, tak zwanych "gorących Jowiszów". Na tej podstawie udało im się wyjaśnić jedną z zagadek tych ciał niebieskich, które wykazywały mniejszą obecność wody, niż się spodziewano. Okazało się, że wody jest tam tyle, ile trzeba, ale jej sygnał przesłaniają obecne tam chmury i mgły. Pisze o tym w najnowszym numerze czasopismo "Nature".

 

Do tej chwili astronomowie odkryli już około 2000 planet, krążących wokół gwiazd innych, niż Słońce. Niektóre z nich, ze względu na rozmiary, skład i promień orbity nazwano "gorącymi Jowiszami". To oznacza, że są gazowymi olbrzymami, a ich orbity są na tyle ciasne, że otrzymują od swych gwiazd olbrzymią dawkę promieniowania i są bardzo gorące. To trudny obiekt badań, ledwo widoczny w związku z dominującym blaskiem pobliskich gwiazd.

Właśnie dlatego teleskop Hubble'a "przyglądał się" do tej pory tylko nielicznej grupie z nich. Te obserwacje wykazywały, że niektóre wykazują obecność znacznie mniejszej ilości wody, niż by to wynikało z teorii, opisującej procesy ich powstawania. Dopiero teraz udało się te wątpliwości wyjaśnić. Wszystko dzięki analizie bezprecedensowej liczby pomiarów wykonanych przez teleskopy Hubble'a i Spitzera dla planet o różnych rozmiarach, masach i temperaturze powierzchni.

Obserwacja widma absorpcyjnego w szerokim paśmie częstotliwości promieniowania pokazała, że atmosfery tych planet są znacznie bardziej różnorodne, niż się spodziewano, a sygnał od wody jest mniejszy tam, gdzie przesłaniają go chmury i mgły. Badano planety, które w drodze po orbicie przechodzą między swoją gwiazdą a obserwującymi je teleskopami. Wtedy właśnie składniki atmosfery pochłaniają promieniowanie o pewnych charakterystycznych częstotliwościach. Ich analiza pozwala te składniki określić.

To bardzo ekscytujące móc "zobaczyć" wreszcie tę grupę planet jaką większą całość, po raz pierwszy mieliśmy do dyspozycji na tyle duży zakres częstotliwości, by porównywać wiele cech ich atmosfer naraz - mówi pierwszy autor pracy, David Sing z University of Exeter". "Przekonaliśmy się, jak bardzo są różnorodne".

Wyjaśnienie zagadki "brakującej wody" ma dla badaczy planet istotne znaczenie, gdyby nie ten efekt, musieliby istotnie zmodyfikować swoje teorie. Są nadzieje, że wkrótce bedą mieli szanse weryfikować je jeszcze bardziej dokładnie. Budowany obecnie następca teleskopu Hubble'a, teleskop kosmiczny Jamesa Webba pozwoli rozszerzyć zakres badanych częstotliwości o podczerwień.

Grzegorz Jasiński

 


http://www.rmf24.pl/nauka/news-wyjasnila-sie-zagadka-brakujacej-wody-na-goracych-jowiszach,nId,1938685

Wyjaśniła się zagadka brakującej wody na gorących Jowiszach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sensacja astronomiczna - odkryto nieznane dotychczas obiekty w Układzie Słonecznym

admin


Dwa niezależne zespoły badawcze (jeden z Meksyku, a drugi ze Szwecji) pracujący w obserwatorium astronomicznym ALMA w Chile, poinformowały o prawdopodobnym odkryciu nieznanych wcześniej obiektów w naszym Układzie Słonecznym. Eksperci nie wiedzą co to za ciała niebieskie, ale spekulują, że zależnie od odległości od Słońca może to być zarówno gazowy olbrzym, planeta skalista albo brązowy karzeł.

Radioteleskop ALMA jest oficjalnie największą astronomiczną budowlą na Ziemi. Znajduje się na pustyni Atacama a jego nazwa to skrót od Atacama Large Millimeter Array. Teleskop znajduje się na wysokości pięciu tysięcy metrów gdzie często jest bezchmurne niebo, suche powietrze a na dodatek nie ma zanieczyszczenia światłem dużych miast. Jego budowa wciąż trwa i jest realizowana w ramach współpracy chilijsko-europejskiej. Jednak od 2013 roku urządzenie pracuje wykorzystując część z zainstalowanych anten. To wystarczyło do dokonania tego niezwykłego odkrycia.

Urzadzenia radioteleskopu ALMA poszukiwały od tego czasu tak zwanych chłodnych obiektów i dane wskazują na to, że wreszcie odnaleziono coś interesującego. Niestety nie wiadomo jeszcze w jakiej odległości znajdują się te obiekty, a to implikuje kłopoty w oszacowaniu ich rozmiarów. Dlatego astronomowie zmuszeni zostali do spekulowania na temat tego z czym możemy mieć do czynienia.

W opublikowanych pracach naukowych, oba zespoły opisują duży obiekt zaobserwowany w zewnętrznych obszarach Układu Słonecznego i kolejny prawdopodobnie w pobliżu systemu gwiezdnego Alfa Centauri. Jednak specjaliści obu zespołów badawczych nie wykluczają, że oba obiekty znajdują się jednak na obrzeżach naszego układu.

Według ekspertów jeden z nich może być planetą wielkości Ziemi w odległości 100 AU do 300 AU ( jednostka astronomiczna). Miałaby to być planeta o średnicy 1,5 razy większej niż ziemska. Z pewnością odkrycie to rozpali umysły poszukiwaczy mitycznej planety X zwanej też Nibiru.

Istnieje też taka możliwość, że obiekt ten znajduje się dużo dalej i jest znacznie masywniejszy. Przy założeniu, że odległość tego ciała niebieskiego to około jedna trzecia roku świetlnego, może się okazać, że odkryto nieznanego gazowego giganta wielkości Neptuna, albo chłodnego brązowego karła.

Odkrycia te są na tyle zaskakujące, że niektórzy astronomowie nie dają im wiary. Po zapoznaniu się z wynikami obu prac badawczych zasugerowano, że przynajmniej jeden lub nawet oba z tych obiektów są tylko złudzeniami, przypadkowymi plamami na ekranie lub zakłóceniami, które w jednej chwili przybrały formę sygnału podobną do tej jakie oczekiwano by od bardzo odległych chłodnych obiektów.

Z pewnością konieczne są kolejne badania tych anomalii, aby potwierdzić, albo wykluczyć hipotezy zaproponowane przez oba zespoły naukowe. Jeśli jednak uda się stwierdzić, że te obiekty istnieją i określić jak daleko się znajdują, to bez wątpienia będziemy mieli wielka sensację astronomiczna.

 

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/sensacja-astronomiczna-odkryto-nieznane-dotychczas-obiekty-w-ukladzie-slonecznym

Sensacja astronomiczna.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narodziny potworów

Należący do ESO teleskop VISTA do przeglądów nieba odnalazł grupę wcześniej nieznanych galaktyk, które istniały gdy Wszechświat był w wieku niemowlęcym. Dzięki odkryciu i zbadaniu większej liczby tego typu galaktyk niż kiedykolwiek, astronomowie ustalili kiedy po raz pierwszy pojawiły się takie monstrualne galaktyki.

Zliczanie liczby galaktyk na skrawku nieba jest dla astronomów sposobem na przetestowanie teorii na temat powstawania i ewolucji galaktyk. Jednak tego typu proste zadanie staje się znacząco utrudnione gdy naukowcy próbują policzyć bardziej odległe i słabsze galaktyki. Kolejne komplikacje powoduje fakt, że najjaśniejsze i najwcześniejsze galaktyki, które można zaobserwować ? najbardziej masywne galaktyki we Wszechświecie ? są tym rzadsze im dalej astronomowie patrzą w przeszłość Wszechświata, a z kolei liczniejsze słabe galaktyki są wtedy jeszcze trudniejsze do odnalezienia.

Zespół astronomów, którym kierowała Karina Caputi z Kapteyn Astronomical Institute na University of Groningen, odkrył wiele odległych galaktyk, które umykały wcześniejszym badaniom. Naukowcy wykorzystali zdjęcia z przeglądu UltraVISTA, jednego z sześciu projektów wykorzystujących teleskop VISTA do przeglądów nieba w zakresie bliskiej podczerwieni. Dokonali spisu słabych galaktyk z okresu gdy Wszechświat miał od 0,75 do 2,1 miliarda lat.

UltraVISTA wykonuje od grudnia 2009 roku zdjęcia tego samego fragmentu nieba o rozmiarach prawie czterech tarcz Księżyca. To największy skrawek nieba sfotografowany aż tak głęboko w zakresie podczerwonym. Badacze połączyli obserwacje z UltraVISTA z danymi z należącego do NASA Kosmicznego Teleskopu Spitzera, który spogląda na kosmos na jeszcze dłuższych falach w średniej podczerwieni [1].

?Odkryliśmy 574 nowe masywne galaktyki ? największą próbkę takich ukrytych galaktyk z wczesnego Wszechświata? wyjaśnia Karina Caputi. ?Ich badania pozwalają nam odpowiedzieć na proste, ale ważne pytanie: kiedy po raz pierwszy pojawiły się masywne galaktyki??

Wykonywanie zdjęć kosmosu w bliskiej podczerwieni pozwoliło astronomom na zobaczenie obiektów, które są przesłonięte przez pył i znajdują się niezwykle daleko [2], powstałych gdy Wszechświat był w wieku niemowlęcym.

Zespół odkrył zwiększenie liczby tego typu galaktyk w bardzo krótkim okresie czasu. Znaczna część masywnych galaktyk [3], które teraz widzimy wokół nas w pobliskim Wszechświecie była już uformowana trzy miliardy lat po Wielkim Wybuchu.

?Nie znaleźliśmy żadnych dowodów, że te masywne galaktyki występują wcześniej niż około miliard lat po Wielkim Wybuchu, zatem jesteśmy pewni iż wtedy musiały uformować się pierwsze tego typu obiekty? podsumował Henry Joy McCracken, współautor publikacji [4].

Co więcej, astronomowie odkryli, że masywne galaktyki były powszechniejsze niż sądzono. Galaktyki, które do tej pory były ukryte, stanowią połowę całkowitej liczby masywnych galaktyk istniejących we Wszechświecie w okresie od 1,1, a 1,5 miliarda lat [5]. Nowe wyniki zaprzeczają aktualnym modelom ewolucji galaktyk we wczesnym Wszechświecie, które nie przewidują występowania żadnych monstrualnych galaktyk w tak wczesnych czasach.

Dla jeszcze większej komplikacji sprawy, jeżeli masywne galaktyki są nieoczekiwanie bardziej zapylone we wczesnym Wszechświecie, niż sądzą astronomowie, wtedy nawet UltraVISTA nie będzie w stanie ich wykryć. Jeśli tak jest faktycznie, to obecny obraz liczby galaktyk uformowanych we wczesnym Wszechświecie może wymagać gruntownej przebudowy.

Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) także będzie poszukiwać takich ?zakurzonych? galaktyk. Jeżeli uda się je odnaleźć, będą stanowić cele dla Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu Europejskiego (E-ELT) o średnicy 39-metrów, budowanego przez ESO. Teleskop E-ELT będzie w stanie uzyskać dokładne obserwacje części pierwszych galaktyk.

Uwagi

[1] Teleskop VISTA obserwował w bliskiej podczerwieni w zakresie fal o długości 0,77 ? 2,15 ?m, natomiast teleskop Spitzera wykonał obserwacje w średniej podczerwieni na 3,6 i 4,5 ?m.

[2] Rozszerzanie się Wszechświata oznacza, że im odleglejsza galaktyka, tym szybciej wydaje się uciekać od obserwatora na Ziemi. To rozciągnięcie powoduje, że światło od takich dalekich obiektów jest przesunięte w czerwoną stronę widma, co oznacza iż obserwacje w bliskiej i średniej podczerwieni są niezbędne do zarejestrowania światła o tego typu galaktyk.

[3] W tym kontekście ?masywna? oznacza ponad 50 miliardów mass Słońca. Łączna masa gwiazd w Drodze Mlecznej także jest bliska tej wielkości.

[4] Zespół nie odnalazł oznak istnienia masywnych galaktyk poza przesunięciem ku czerwieni z=6, odpowiadającym czasowi mniejszemu niż 0,9 miliarda lat po Wielkim Wybuchu.

[5] Odpowiada to przesunięciom ku czerwieni od z=5 do z=4.

Więcej informacji

Wyniki badań zaprezentowano w artykule pt. ?Spitzer Bright, UltraVISTA Faint Sources in COSMOS: The Contribution to the Overall Population of Massive Galaxies at z = 3-7?, K. Caputi et al., który ukazał się w Astrophysical Journal.

Skład zespołu badawczego: Karina I. Caputi (Kapteyn Astronomical Institute, University of Groningen, Holandia), Olivier Ilbert (Laboratoire d'Astrophysique de Marseille, Aix-Marseille University, Francja), Clotilde Laigle (Institut d'Astrophysique de Paris, Francja), Henry J. McCracken (Institut d'Astrophysique de Paris, Francja), Olivier Le F?vre (Laboratoire d'Astrophysique de Marseille, Aix-Marseille University, Francja), Johan Fynbo (Dark Cosmology Centre, Niels Bohr Institute, Kopenhaga, Dania), Bo Milvang-Jensen (Dark Cosmology Centre), Peter Capak (NASA/JPL Spitzer Science Centre, California Institute of Technology, Pasadena, Kalifornia, USA), Mara Salvato (Max-Planck Institute for Extragalactic Physics, Garching, Niemcy) oraz Yoshiaki Taniguchi (Research Center for Space and Cosmic Evolution, Ehime University, Japonia).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/narodziny-potworow

Galaktyki masywne odkryte niedawno w polu UltraVISTA.

ESO/UltraVISTA team. Acknowledgement: TERAPIX/CNRS/INSU/CASU

Narodziny potworów.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrohity roku. Jak niebo nas czarowało w 2015

Karol Wójcicki


 Natura nas rozpieściła w tym roku. Nie dość, że mogliśmy podziwiać z Polski zaćmienia Słońca i Księżyca, to jeszcze dotarła do nas zjawiskowa zorza polarna! A wisienką na torcie był wyjątkowy rozbłysk meteoru.


 Trzeba przyznać, że pod względem astronomicznych atrakcji mijający rok był ciekawszy, niż można było przypuszczać. Nie brakowało niezwykłych zjawisk na niebie, części z nich się spodziewaliśmy, ale były też takie, które nawet ekspertów kompletnie zaskoczyły. Warto je sobie przypomnieć. I przygotować się do atrakcji i niespodzianek roku 2016.


 Zorza polarna nad Polską

Zorza polarna kojarzona jest raczej z okolicami okołobiegunowymi. Zdarza się jednak, że od czasu do czasu zjawisko jest na tyle silne, że może się pojawić u nas, na średnich szerokościach geograficznych. Tak było w marcu, gdy na skutek rozbłysków słonecznych doszło do silnej burzy geomagnetycznej. Wywołana przez nią zorza polarna była widoczna nie tylko w Skandynawii, lecz także w Polsce. O jej sile świadczyło to, że zauważono ją po zachodzie Słońca, jeszcze na tle jasnego nieba. Silne słupy światła strzelały w niebo i były bez trudu widoczne gołym okiem z terenów podmiejskich.

Zorza utrzymywała się na niebie przez blisko 6 godz. Od pierwszych obserwacji ok. godz. 19, przez chwilę względnego spokoju między godz. 21 i 22, aż do finału, kiedy polarne wiraże powróciły ze zdwojoną siłą krótko po północy. Wtedy zorza zafundowała najwytrwalszym obserwatorom niesamowity świetlny spektakl nisko nad północnym horyzontem. Można ją było zobaczyć praktycznie z każdego miejsca na terenie Polski. Było to jedno z najsilniejszych tego typu zjawisk w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Brzegowe zakrycie Aldebarana

Aldebaran to najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Byka. Jest też jedną z czterech gwiazd królewskich - widocznych na niebie gołym okiem gwiazd, które mogą być zasłonięte przez Księżyc. Obok Aldebarana należą do nich Spica w Pannie, Antares w Skorpionie i Regulus w Lwie. Zakrycie Aldebarana przez Księżyc występuje w seriach, które dzieli ok. 17 lat. Ostatnie zakrycia tej gwiazdy mogliśmy podziwiać pod koniec lat 90. ubiegłego wieku.

Początek tegorocznej serii przypadł na koniec lutego. Pierwsze zakrycie nastąpiło jednak na tyle nisko nad horyzontem, że w zasadzie nikomu nie udało się go dostrzec. Wszyscy i tak czekali na wyjątkową perełkę, czyli brzegowe zakrycie, do którego doszło 21 kwietnia. Wtedy to mieszkańcy północno-wschodniego skraju Polski - pasa o szerokości ok. 4-5 km, przebiegającego kilkanaście kilometrów na północ od Augustowa - mogli podziwiać, jak Księżyc "muska" krawędzią swojej tarczy Aldebarana. To niezwykle rzadkie zjawisko. W jego efekcie gwiazda znika i pojawia się przy brzegu Księżyca, zasłaniana przez góry i odsłaniana w dolinach. Przeprowadziłem wtedy pierwszą na świecie transmisję na żywo tego zjawiska w internecie.

Częściowe zaćmienie Słońca

W tym roku, po czterech latach przerwy, doczekaliśmy się częściowego zaćmienia Słońca nad Polską. Nie możemy narzekać, że znowu częściowe, a nie całkowite, bo za naszego życia całkowitego zaćmienia Słońca nie zobaczymy w Polsce, i już, koniec kropka. Trzeba się z tym pogodzić albo wsiąść w samolot i polecieć tam, gdzie akurat się kładzie cień Księżyca. Tym razem wąski pas zaćmienia całkowitego nie był tak daleko - przebiegał przez północną Europę, a konkretnie Wyspy Owcze i Spitsbergen. W Polsce cieszyliśmy się zaćmieniem częściowym o dosyć dużej fazie - 0,72. Wokół wyraźnie pociemniało, mogliśmy też poczuć gwałtowny spadek temperatury. Zaćmienie trwało łącznie blisko 2 godz., a pogoda sprzyjała oglądaniu w większej części kraju. Kto przegapił, niech żałuje. Następne zaćmienie Słońca widoczne z terenu Polski dopiero w 2021 roku.

Całkowite zaćmienie Księżyca

To był prawdopodobnie jeden z największych sukcesów pogodowo-obserwacyjnych całego 2015 roku. Wystarczy wspomnieć, że przez wiele lat pogoda nie pozwalała w pełni podziwiać całkowitego zaćmienia Księżyca. Co innego z częściowymi zaćmieniami, ale całkowite dotąd wymykało się obserwacjom i dla wielu było niespełnionym marzeniem. W tym roku w końcu się ono ziściło!

Takie zaćmienie określane jest mianem "krwawego Księżyca", choć w rzeczywistości w chwili całkowitego zaćmienia Srebrny Glob przybrał barwę raczej ceglastą niż krwawą. Było to spowodowane przechodzeniem promieni słonecznych przez ziemską atmosferę, która powstrzymuje krótsze długości fal światła. Przedostaje się tylko czerwona poświata, tak jak podczas zachodu Słońca. Takie osłabione i czerwone światło oświetla Księżyc. Z tego powodu podczas całkowitego zaćmienia zmieniła się nie tylko jego barwa, ale też blask. To dlatego w pewnym momencie Księżyc stał się ledwo widoczny, a na niebie pojawiło się dużo więcej gwiazd.

Superbolid i rój Taurydów

Ostatnia noc października przyniosła niespodziewane zjawisko, które na wiele lat zapisze się w
historii obserwacji meteorów nad Polską. Kilka minut po godz. 19 niebo nad naszym krajem rozświetliła wyjątkowo jasna "spadająca gwiazda". W ułamek sekundy nastał dzień - niebo rozbłysło, a budynki i drzewa zaczęły rzucać wyraźny, szybko zmieniający się cień.

Niebieskozielona kula ognia, która przecięła niebo, była w rzeczywistości przedzierającym się przez górne partie atmosfery fragmentem komety Enckego. Odłamki tej komety co roku na początku listopada z dużą prędkością bombardują górne partie atmosfery, przynosząc sporą liczbę niezwykle jasnych bolidów.

Nie ma jednak szans na to, aby takiej świetlnej smudze towarzyszył upadek meteorytu. Fragment komety leciał ze zbyt dużą prędkością, co w połączeniu z jego porowatą strukturą musiało się zakończyć całkowitym spaleniem w atmosferze. Obiekt przeleciał na trasie pomiędzy Borami Tucholskimi a Stargardem Szczecińskim. Widziano go nie tylko z obszaru Polski, lecz także Czech, Słowacji, Niemiec i Danii.


 A co nas czeka w 2016 roku?

Także w nadchodzącym roku jest kilka astronomicznych perełek.

Najważniejsze będzie przejście Merkurego przed tarczą Słońca, do którego dojdzie 9 maja. To zjawisko już dziś można uznać za hit 2016 roku. Zobaczymy niewielką tarczę Merkurego przemieszczającą się przed tarczą naszej gwiazdy dziennej. Będzie to trwało praktycznie cały dzień.

Wcześniej, 6 kwietnia, czeka nas też wyjątkowo rzadkie i łatwe w obserwacji dzienne zakrycie Wenus przez Księżyc. Nasz srebrny satelita przysłoni najjaśniejszą planetę Układu Słonecznego, co teoretycznie będzie można oglądać nieuzbrojonym okiem. Ale tylko w teorii, bo w praktyce do zjawiska dojdzie dosyć blisko Słońca i jego blask będzie utrudniał obserwację.

Nie sposób jednak przewidzieć wszystkiego. Mijający rok pokazał, że nocne niebo może nas zaskoczyć. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć zorzy polarnej nad Polską czy przelotu niezwykle jasnego bolidu.

Dlatego tym bardziej warto być czujnym i gdy tylko to możliwe, zadzierać głowę i patrzeć w niebo. A pomoże w tym nasz astronomiczny
kalendarz, który znajdziecie za tydzień w "Wyborczej" wraz z kolejnym numerem "Nauki dla Każdego". Są w nim nie tylko daty najważniejszych wydarzeń niebieskich, lecz także przepiękne zdjęcia nocnego nieba.

 

Oglądaj wideo "Nauki dla każdego" i odkrywaj największe zagadki otaczającego Cię świata. Daj się wciągnąć, zafascynować, zadziwić. Spójrz na siebie i rzeczywistość z innej, naukowej strony!

http://wyborcza.pl/1,145452,19342582,astrohity-roku-jak-niebo-nas-czarowalo-w-2015.html

 

Astrohity roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa Planetarium w Łodzi - konsultacje społeczne

Wszystkich łodzian, którym bliska jest astronomia i jej popularyzacja zapraszamy na konsultacje społeczne dotyczące zaproponowanej przez Radę Miejską w Łodzi likwidacji Planetarium i Obserwatorium im. Arego Sternfelda.

Spotkanie odbędzie się we wtorek (15 grudnia) w siedzibie Centrum Zajęć Pozaszkolnych nr 1 w Lodzi, ul. Zawiszy Czarnego 39, w godz. 17:00-20:00.

O sprawie likwidacji planetarium
pisaliśmy kilka dni temu. Oficjalną przyczyną tej decyzji ma być uruchamianie nowego, komercyjnego obiektu w centrum "EC1 Łódź Miasto Kultury". Nowe planetarium rozpocznie swoją działalność za kilka tygodni.

Pracownicy i osoby związane z działającym od 1984 roku Planetarium przy ul. Pomorskiej 16 nie zgadzają się z tą decyzją. Uważają, że w mieście jest miejsce dla dwóch miejsc ze sztucznym niebem, podobnie jak jest miejsce dla wielu kin, teatrów czy restauracji. Zwracają też uwagę na inny zakres działalności obu planetariów. Obiekt w EC1 ma przede wszystkim przynosić zyski, natomiast Planetarium i Obserwatorium im. Arego Sternfelda to miejsce, w którym odbywają się zajęcia lekcyjne dla młodzieży, prowadzona są kółka zainteresowań i wygłaszane wykłady naukowe.

Osoby związane z Planetarium i sprawą obrony jego istnienia zawiązują społeczny komitet, którego celem będzie doprowadzenie do wstrzymania przez Radę Miasta ostatecznej decyzji.
Zapraszają w swoje szeregi wszystkich, którzy gotowi są pomóc.

O konsultacjach społecznych przeczytać można na stronie Urzędu Miasta Łodzi, w dziale "konsultacje w toku", w linkach
"11 grudnia 2015 roku - 21 grudnia 2015 roku, Konsultacje społeczne dotyczące projektu planu optymalizacji sieci szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez Miasto Łódź".

Od autora: Nie ukrywam, że sprawa jest mi bliska z dwóch powodów. Po pierwsze urodziłem się i przez 30 lat mieszkałem w Łodzi. Po drugie jestem miłośnikiem astronomii. Dlatego z całej siły sprzeciwiam się pomysłowi likwidacji Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego i apeluję do miłośników astronomii z Łodzi i okolic o liczne uczestnictwo w jutrzejszym spotkaniu.

Dodał: Michał Matraszek
Uaktualnił: Michał Matraszek

http://news.astronet.pl/7731

 

Budynek Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego znajdującego się w Łodzi, przy ul. Pomorskiej 16. Dodał: Michał Matraszek

Pismo do łódzkich szkół wystosowane przez Dyrektora i Pracowników Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego. Zaproszenie na konsultacje.

Dodał: Michał Matraszek

Źródło: Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Łodzi

Sprawa Planetarium w Łodzi - konsultacje społeczne.jpg

Sprawa Planetarium w Łodzi - konsultacje społeczne2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu grudnia 2015 roku

Mapka pokazuje położenie radiantu roju meteorów Geminidów w drugim tygodniu grudnia 2015 roku

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

To już ostatni tydzień tegorocznej jesieni, w którym na wieczornym niebie coraz wyraźniej będzie dominował Księżyc, mijający dwie ostatnie planety Układu Słonecznego. Mimo wzrastającej fazy Srebrnego Globu w pierwszych dniach tego tygodnia dobrze jeszcze powinny być widoczne meteory z corocznego roju Geminidów, zwłaszcza, gdy już Księżyc zniknie z nieboskłonu. W drugiej części nocy dobrze widoczne są planety Jowisz, Mars i Saturn, a także pnąca się coraz wyżej kometa C/2013 US10 (Catalina).

Najbliższe kilkanaście dni to okres najdłuższych nocy i najkrótszych dni na półkuli północnej w całym roku (na półkuli południowej jest odwrotnie: noce są najkrótsze, a dnie - najdłuższe), w związku z przypadającym na początek przyszłego tygodnia przesileniem zimowym, czyli punktem zwrotnym na drodze Słońca po niebie. Od tego dnia powoli będzie się ono pięło na północ i aż do trzeciej dekady czerwca dzień będzie się wydłużał, a noc - skracać.

Najwcześniejszy zachód Słońca też mamy już właśnie za sobą. W minioną niedzielę 13 grudnia w Łodzi zmierzch zapadł o godz. 15:31:50, natomiast w przyszłą niedzielę 20 grudnia będzie on miał miejsce o godz. 15:33:18, zatem 88 sekund później. Nie jest to wiele, ale wkrótce proces ten nabierze tempa i w styczniu Słońce będzie zachodziło ponad 2 minuty później z dnia na dzień. Za to wciąż jeszcze nie było najpóźniejszego wschodu Słońca. W niedzielę 13 grudnia nastąpił on w Łodzi o godz. 7:40:23, zaś w niedzielę 20 grudnia będzie on miał miejsce o 7:45:51, czyli prawie 5,5 minuty później. Najpóźniejszy wschód Słońca będzie miał miejsce 31 grudnia, gdy Słońce w Łodzi pojawi się nad horyzontem dopiero o godz. 7:49:06, czyli prawie 9 minut później, niż wczoraj.

Minionej właśnie nocy, z niedzieli 13 grudnia na poniedziałek 14 grudnia maksimum swojej aktywności miał coroczny rój meteorów Geminidów. Promieniują one do 17 grudnia, zatem jeszcze do czwartku można próbować obserwować ten rój, choć ich aktywność nie będzie już taka duża. Niestety w Polsce pogoda jest niezbyt sprzyjająca, ale przynajmniej nie trzeba się martwić blaskiem Księżyca, który jest jeszcze w małej fazie (o czym za chwilę) i zachodzi dość szybko. Geminidy to ostatni w roku tak obfity rój meteorów, ale już niedługo, w okolicach 4 stycznia, będą promieniować meteory z roju Kwadrantydów, których aktywność niewiele ustępuje Geminidom.

Mapka pokazuje położenie Księżyca, Urana i Neptuna w trzecim tygodniu grudnia 2015 roku).

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Księżyc już jest dość daleko od Słońca, zaś ekliptyka ponownie tworzy już całkiem spory kąt z widnokręgiem na wieczornym niebie, co oznacza, że zbliżają się dobre warunki widoczności ciał przebywających blisko ekliptyki niewiele po zmierzchu, co już widać trochę po Srebrnym Globie. W nadchodzącym tygodniu odwiedzi on gwiazdozbiory Koziorożca, Wodnika i Ryb. Tylko w pierwszym z nich są dość jasne gwiazdy, które Księżyc minie w niezbyt dużej odległości, za to w dwóch następnych są planety Neptun i Uran.

W poniedziałek 14 grudnia, o godzinie podanej na mapce naturalny satelita Ziemi będzie miał tarczę oświetloną w 12% i będzie chylił się już ku zachodowi, który nastąpi nieco ponad pół godziny później. Warto na Księżyc zapolować już wcześniej, gdy będzie świecił jeszcze dość wysoko nad widnokręgiem, gdy lepiej będzie widoczne tzw. światło popielate. Tej nocy ok. 3 i 4° nad Księżycem będą się znajdowały dwie jasne gwiazdy konstelacji Koziorożca, czyli Dabih (? Cap, +3,1 mag, bliżej Księżyca) oraz Algiedi (? Cap, +3,6 mag, dalej od Księżyca). Dobę później Srebrny Glob będzie oświetlony w 19% i oddali się już na mniej więcej 12° na wschód od wymienionych wcześniej gwiazd. Jednocześnie niecałe 10° na lewo od niego będą dwie kolejne dość jasne gwiazdy Koziorożca, czyli Nashira (? Cap, +3,7 mag, bliżej Księżyca) oraz Deneb Algedi (? Cap, +2,8 mag, dalej od Księżyca).

Dwie kolejne doby naturalny satelita Ziemi spędzi niedaleko Neptuna. W środę 16 grudnia faza Księżyca będzie wynosiła 29%, a o godzinie podanej na mapce będzie się on znajdował jakieś 8° na zachód od ostatniej planety Układu Słonecznego. Dobę później tarcza Księżyca będzie oświetlona już w 40%. Przez ten czas przesunie się ona kilkanaście stopni na północny wschód i będzie widoczna już po drugiej stronie Neptuna, nieco ponad 6° od niego. Sama planeta powoli przesuwa się również na północny wschód i oddaliła się od gwiazdy ? Aquarii na po nad 100'. Blask Neptuna, to obecnie +7,9 wielkości gwiazdowej.

W piątek 18 grudnia, o godz. 16:14 naszego czasu, Księżyc przejdzie przez I kwadrę, ale w jego bezpośredniej bliskości nie będzie wtedy ciekawych ciał niebiańskich. Natomiast w weekend minie on kolejną planetę Układu Słonecznego, czyli Urana. W sobotę 19 grudnia o godzinie podanej na mapce tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 62%, a wieczorem Urana będzie można odnaleźć około 5° na północny wschód od niej. Do godziny 1 w nocy, już w niedzielę 20 grudnia, czyli na krótko przed zniknięciem obu ciał niebiańskich za linią widnokręgu, Księżyc zbliży się do Urana na niecałe 2,5 stopnia. Natomiast ostatniego wieczoru tego tygodnia Srebrny Glob będzie oświetlony w 73% i o godz. 18 będzie już odległy o prawie 10° od siódmej planety Układu Słonecznego. Uran świeci obecnie z jasnością +5,8 wielkości gwiazdowej i jest już blisko zakrętu na swojej drodze po niebie, stąd do końca roku będzie prawie stał w miejscu względem gwiazd.

Animacja pokazuje położenie planet Wenus, Jowisz i Mars oraz komety C/2013 US10 (Catalina) w trzecim tygodniu grudnia 2015 r.

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Na niebie porannym wszystkie widoczne od jakiegoś czasu ciała niebiańskie zachowują stały trend, czyli warunki widoczności planet Jowisz i Mars oraz Komety C/2013 US10 (Catalina) poprawiają się zaś warunki widoczności Wenus - pogarszają. Dwie pierwsze planety oraz kometa zbliżają się do Ziemi i ich jasności oraz rozmiary kątowe stale się zwiększają i przebywają na niebie przez coraz większą część nocy, natomiast Wenus przeciwnie: oddala się od nas i jej tarcza oraz jasność maleją, maleje również czas, w którym planeta jest widoczna przed świtem. Rosną za to wzajemne odległości między planetami. Wenus i Marsa pod koniec tygodnia będzie dzielił dystans 25°, a Jowisz będzie kolejne 30° dalej.

Jowisz wschodzi już około godz. 23, a półtorej godziny przed wschodem Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) góruje on na wysokości około 40° nad horyzontem. Jasność i wielkość tarczy największej planety Układu Słonecznego wyraźnie już rośnie. Pod koniec tygodnia blask Jowisza będzie wynosił -2,1 magnitudo, a jego tarcza będzie miała średnicę 38". Czerwona Planeta świeci blaskiem +1,4 magnitudo, a jej tarcza ma średnicę 5" i fazę 92%. Mars pojawia się na nieboskłonie przed godziną 2, a na początku tygodnia minie gwiazdę ? Vir w odległości 15 minut kątowych, czyli połowy średnicy Słońca, czy Księżyca i zbliży się do Spiki, czyli najjaśniejszej gwiazdy Panny. W niedzielę 20 grudnia oba ciała niebiańskie będzie dzielił dystans 4°. W tym samym czasie Wenus będzie wędrowała w głąb gwiazdozbioru Wagi, wschodząc po godzinie 4. Obecnie druga planeta od Słońca świeci blaskiem -4,1 wielkości gwiazdowej, jej tarcza ma średnicę 15" i fazę 73%. W piątek 18 grudnia Wenus w odległości 2° minie gwiazdę Zuben Elgenubi (? Lib, jasność +2,8 mag), natomiast kolejnej doby przetnie linię łączącą tę gwiazdę z Zuben Eschamali (? Lib, jasność +2,6 magnitudo).

W układzie księżyców galileuszowych w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska:

  • 14 grudnia, godz. 2:48 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 14 grudnia, godz. 4:04 - wejście cenia Io na tarczę Jowisza,
  • 14 grudnia, godz. 5:06 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 14 grudnia, godz. 6:20 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 14 grudnia, godz. 23:18 - od wschodu Jowisza Ganimedes w północno-wschodniej ćwiartce tarczy planety,
  • 14 grudnia, godz. 23:54 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 15 grudnia, godz. 1:34 - zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,
  • 15 grudnia, godz. 3:28 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 15 grudnia, godz. 23:14 - od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy planety (Io na wschód od środka tarczy, jej cień - przy zachodniej krawędzi),
  • 15 grudnia, godz. 23:34 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 16 grudnia, godz. 0:48 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 16 grudnia, godz. 1:36 - minięcie się Ganimedesa (N) i Kallisto (S) w odległości 18", 206" na zachód od tarczy Jowisza,
  • 17 grudnia, godz. 3:03 - minięcie się Io (N) i Europy (S) w odległości 6", 69" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 17 grudnia, godz. 6:16 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 17 grudnia, godz. 7:04 - Kallisto chowa się za tarczą Jowisza, przy jej południowej krawędzi (początek zakrycia),
  • 17 grudnia, godz. 23:14 - minięcie się Europy (N) i Ganimedesa (S) w odległości 10", 124" na zachód od tarczy Jowisza,
  • 18 grudnia, godz. 3:15 - minięcie się Io (N) i Ganimedesa (S) w odległości 8", 89" na zachód od tarczy Jowisza,
  • 18 grudnia, godz. 7:20 - Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 50" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 10 grudnia, godz. 1:07 - minięcie się Io (N) i Ganimedesa (S) w odległości 7", 91" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 19 grudnia, godz. 1:26 - Europa chowa się w cień Jowisza, 31" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 19 grudnia, godz. 6:42 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 20 grudnia, godz. 7:20 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 20 grudnia, godz. 22:56 - od wschodu Jowisza Europa nieco na wschód od południka centralnego tarczy planety,
  • 21 grudnia, godz. 0:54 - zejście Europy z tarczy Jowisza,
  • 21 grudnia, godz. 4:40 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
  • 21 grudnia, godz. 5:56 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 21 grudnia, godz. 7:00 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza.



Kometa C/2013 US10 (Catalina) wędruje na północ przez wschodnie obszary gwiazdozbioru Panny. Bardzo szybko rośnie dystans między tą kometą a Wenus. Niedawno oba ciała niebiańskie były oddalone od siebie o mniej więcej 5° i mieściły się w jednym polu widzenia lornetki. Natomiast pod koniec tego tygodnia planetę od komety będzie dzieliło już ponad 20°. Obecnie jasność tej komety jest oceniania na jakieś +5,8 wielkości gwiazdowej, czyli tak samo, jak jasność Urana, ale trzeba pamiętać, że Uran to w zasadzie punktowe źródło światła, natomiast podana jasność komety rozciąga się na cały zajmowany przez nią obszar, stąd jest ona trudniejsza do dostrzeżenia od planety, stąd jej obraz na mapkach jest znacznie przesadzony, bo kometa jest znacznie słabsza, niż wynikałoby to z zamieszczonej animacji i raczej nie da się jej dostrzec gołym okiem, choć nie potrzeba jakiegoś dużego sprzętu optycznego, aby udało się tego dokonać.

Dokładną mapkę z trajektorią komety C/2013 US 10 (Catalina) - oraz planet Wenus i Mars - do końca grudnia br., wykonaną w programie
Nocny Obserwator, można pobrać tutaj.

Dodał: Ariel Majcher
Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7730

Mapka pokazuje położenie radiantu roju meteorów Geminidów w drugim tygodniu grudnia 2015 roku.jpg

Mapka pokazuje położenie Księżyca, Urana i Neptuna w trzecim tygodniu grudnia 2015 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie planet Wenus, Jowisz i Mars oraz komety.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Geminidy rozbłysły. Jest jeszcze chwila na podziwianie "bogatego" roju meteorów

Za nami maksimum roju Geminidów. Mogliśmy zaobserwować nawet 120 spadających gwiazd na godzinę. Szkoda, że niebo nad Polską przykryte było chmurami.

Kto widział w nocy z 13 na 14 i z 14 na 15 grudnia spadające gwiazdy, mógł mówić o wielkim szczęściu, ponieważ pogoda w Polsce nie sprzyjała obserwacji. Oprócz chłodnej nocy z temperaturą minimalna -3 st. C, obserwację utrudniało pochmurne niebo, z którego padał śnieg, śnieg z deszczem lub deszcz. A było co oglądać.

Maksimum roju

Eksperci okrzyknęli ten deszcz meteorów najefektowniejszym w tym roku i jeszcze bardziej bogatym w spadające gwiazdy niż letnie Perseidy. W ciągu godziny z nieba spadało nawet 120 gwiazd. Te gwiazdy to po prostu resztki "wymarłej komety" Phaeton 3200. Co roku 14 grudnia Ziemia przechodzi przez pola szczątków komety, a jej odłamki - meteory - wydają się promieniować z konstelacji Bliźniąt. Stąd ich nazwa - Geminidy. Jeszcze przez trzy dni od maksimum roju możemy cieszyć się gwiezdnym spektaklem, także przy dobrej pogodzie śmiało patrzmy w niebo. 
Zjawisko było doskonale widoczne z półkuli południowej, gdzie właśnie trwa lato i warunki do obserwacji nieba są znakomite. Poniższe wideo pochodzi z miasta Kiama w Australii. Widać na nim, jak na sklepieniu przez cały czas pojawiają się smugi światła po spadających meteorach.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/geminidy-rozblysly-jest-jeszcze-chwila-na-podziwianie-bogatego-roju-meteorow,188516,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, tasti napisał:

Kto widział w nocy z 13 na 14 i z 14 na 15 grudnia spadające gwiazdy, mógł mówić o wielkim szczęściu, ponieważ pogoda w Polsce nie sprzyjała obserwacji.

13/14 głównie można było obserwować szybko poruszające się chmury, aczkolwiek 2x po pół h częściowo się wypogodziło.
14/15 było lepiej, ale cirrus zasnuł całe niebo. Kamery zarejestrowały przez ok. 6h w sumie 173 zjawiska, w tym 159 Geminidów. Poniżej metrady:
metrad_20151214na15_p6.jpg.c054a7984f899

metrad_20151214na15_p7.jpg.fe90112884ac9

metrad_20151214na15_p79.jpg.c78c5e0a6ad4

  • Like 1

Newton 12' DOB GOTO, refraktor Sky-Watcher SK909 EQ3-2, okulary: 8, 10 13, 17 i Soligor 25
Na meteory: kamery PAVO6, PAVO7 i PAV79, czasem oko nieuzbrojone

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto sekret utraty masy u starzejącej się gwiazdy

Zespół astronomów korzystający z należącego do ESO teleskopu VLT uzyskał najbardziej szczegółowe zdjęcia hiperolbrzyma VY Canis Majoris. Obserwacje pokazują w jaki sposób nieoczekiwanie duże ziarna pyłu otaczającego gwiazdę pozwalają jej na utratę niesamowicie olbrzymich ilości masy w początkowej fazie umierania gwiazdy. Proces ten, który zrozumiano po raz pierwszy, jest niezbędny, aby przygotować tego typu olbrzymie gwiazdy na ich wybuchowy koniec w postaci supernowych.

VY Canis Majoris jest gwiezdnym Goliatem, czerwonym hiperolbrzymem, jedną z największych znanych gwiazd w Drodze Mlecznej. Ma masę 30-40 razy większą niż Słońce i 300 000 razy większą jasność. W swoim obecnym stadium gwiazda przekracza rozmiarami orbitę Jowisza, gdyż drastycznie rozszerzyła się po wkroczeniu w finalne etapy swojego życia.

Nowych obserwacji obiektu dokonano za pomocą instrumentu SPHERE na teleskopie VLT. System optyki adapatywnej tego instrumentu skorygował obrazy w większym stopniu niż systemy optyki adaptatywnej poprzedniej generacji. Pozwala to na szczegółowe badanie struktur znajdujących się bardzo blisko jasnego źródła światła [1]. SPHERE wyraźnie pokazuje w jaki sposób jasne światło VY Canis Majoris rozświetla otaczające gwiazdę obłoki materii.

Dzięki trybowi instrumentu SPHERE o nazwie ZIMPOL, zespół mógł nie tylko zajrzeć głębiej w serce obłoku gazu i pyłu otaczającego gwiazdę, ale także zobaczyć jak światło jest rozpraszane i polaryzowane przez materię znajdującą się dookoła. Pomiary te były kluczowe do odkrycia nieuchwytnych właściwości pyłu.

Staranne analizy wyników dotyczących polaryzacji pokazały, że ziarna pyłu są względnie dużymi cząstkami, mierzącymi 0,5 mikrometra, co może wydawać się małą liczbą, ale jest to rozmiar około 50 razy większy niż ziarna pyłu zazwyczaj występujące w przestrzeni międzygwiazdowej.

Poprzez rozszerzanie się masywne gwiazdy tracą wielkie ilości materii ? każdego roku, VY Canis Majoris wyrzuca ze swojej powierzchni w formie pyłu i gazu 30 razy więcej masy niż wynosi masa Ziemi. Ten obłok materii jest odpychany dalej zanim gwiazda wybuchnie, w którym to momencie część pyłu zostanie zniszczona, a reszta wyrzucona w przestrzeń międzygwiazdową. Materia ta jest następnie używana, razem z cięższymi pierwiastkami powstałymi podczas wybuchu supernowej, przez następną generację gwiazd, które mogą ją wykorzystać do wytworzenia planet.

Do tej pory pozostawało tajemnicą w jaki sposób materią z górnych części atmosfer olbrzymich gwiazd jest odpychana w przestrzeń kosmiczną zanim gwiazd wybuchnie. Najbardziej prawdopodobnym czynnikiem wydawało się zawsze ciśnienie promieniowania, siła, którą wywiera światło gwiazdy. Ponieważ to ciśnienie jest bardzo słabe, proces opiera się na oddziaływaniu na duże ziarna pyłu, które zapewniają odpowiednio szeroką powierzchnię, aby efekt miał odpowiednią skalę [2].

?Masywne gwiazd mają krótkie życie? mówi główny autor artykułu, Peter Scicluna, z Academia Sinica Institute for Astronomy and Astrophysics na Tajwanie. ?Gdy są blisko swoich końcowych dni, tracą dużo masy. W przeszłości mogliśmy tylko teoretyzować na temat tego w jaki sposób to się dzieje. Ale teraz, dzięki nowym danym ze SPHERE, znaleźliśmy duże ziarna pyłu wokół hiperolbrzyma. Są wystarczająco duże, aby zostały odepchnięte przez intensywne ciśnienie promieniowania gwiazdy, co wyjaśnia jej gwałtowną utratę masy.?

Duże ziarna pyłu obserwowane tak blisko gwiazdy oznaczają, że obłok może efektywnie rozpraszać widzialne światło gwiazdy i być odsuwany od gwiazdy przez ciśnienie promieniowania. Rozmiar ziaren pyłu oznacza także, że większość z nich prawdopodobnie przetrwa promieniowania wytworzone przez dramatyczny koniec VY Canis Majoris w wybuchu supernowej [3]. Pył ten następnie staje się częścią otaczającego ośrodka międzygwiazdowego, zasilając przyszłe generacje gwiazd i ułatwiając im tworzenie planet.

Uwagi

[1] SPHERE/ZIMPOL używa ekstremalnej optyki adaptatywnej, która jest znacznie bliżej niż poprzednie generacje instrumentów optyki adaptatywnej w zadaniu osiągnięcia teoretycznego limitu dla teleskopu gdyby nie było atmosfery. Ekstremalna optyka adaptatywna pozwala na zobaczenie znacznie słabszych obiektów znajdujących się bardzo blisko jasnej gwiazdy.

Zdjęcia w najnowszych badaniach zostały wykonane także w zakresie widzialnym ? na krótszych długościach fali niż zakres bliskiej podczerwieni, w którym funkcjonowała większość wcześniejszych instrumentów optyki adaptatywnej. Te dwa czynniki skutkują znacząco lepszą ostrością obrazów niż na wcześniejszych zdjęciach z VLT. Jeszcze lepszą zdolność rozdzielczą można osiągnąć za pomocą VLTI, ale interferometer nie tworzy obrazów bezpośrednio.

[2] Cząstki pyłu musza być wystarczająco duże, aby światło gwiazdy mogło je przesuwać, ale nie mogą być zbyt duże. W przypadku zbyt małych światło gwiazdy będzie efektywnie przechodzić przez pył, a jeśli są zbyt duże, pył będzie za ciężki, aby go przemieścić. Pył, który naukowcy obserwowali wokół VY Canis Majoris pasuje idealnie rozmiarami do najbardziej efektywnego odsuwania za pomocą światła gwiazdy.

[3] Wybuch nastąpi wkrótce według standardów astronomicznych, ale nie ma powodów do wszczynania alarmu, gdyż raczej nie nastąpi w ciągu najbliższych setek lub tysięcy lat. Będzie to spektakularne zjawisko widoczne z Ziemi ? być może jaśniejsze niż Księżyc ? ale bez zagrożenia dla życia na naszej planecie.

Więcej informacji

Wyniki badań przedstawiono w artykule pt. ?Large dust grains in the wind of VY Canis Majoris?, P. Scicluna et al., który ukaże się w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.

Skład zespołu badawczego: P. Scicluna (Academia Sinica Institute for Astronomy and Astrophysics, Tajwan), R. Siebenmorgen (ESO, Garching, Niemcy), J. Blommaert (Vrije Universiteit, Bruksela, Belgia), M. Kasper (ESO, Garching, Niemcy), N.V. Voshchinnikov (St. Petersburg University, St. Petersburg, Rosja), R. Wesson (ESO, Santiago, Chile) oraz S. Wolf (Kiel University, Kiel, Niemcy).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/odkryto-sekret-utraty-masy-u-starzejacej-sie-gwiazdy

Gwiazda VY Canis Majoris widziana za pomocą instrumentu SPHERE na teleskopie VLT.

ESO

Odkryto sekret utraty masy u starzejącej się gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegląd XXL - polowanie na gromady galaktyk

Gromady to ogromne zbiory galaktyk, które zawierają oprócz nich samych duże ilości gorącego gazu o temperaturze tak wysokiej, że gaz ten emituje promieniowanie rentgenowskie. Struktury te są przydatne dla astronomów, bowiem na ich budowę i ewolucję teoretycznie powinna mieć duży wpływ ciemna materia i ciemna energia - niewidzialne składniki Wszechświata.

Zespół składający się z ponad 100 astronomów rozpoczął nowe poszukiwania gromad galaktyk w roku 2011. Choć silne promieniowanie rentgenowskie, które pokazuje ich położenia na niebie, jest pochłaniane w ziemskiej atmosferze, bez trudu wykrywają je obserwatoria orbitalne takie jak teleskop XMM-Newton. Z tego też powodu naukowcy zdecydowali się połączyć przegląd nieba na falach rentgenowskich - XMM-Newton survey - z obserwacjami optycznymi nieba prowadzonymi przez Europejskie Obserwatorium Południowe ESO i inne teleskopy naziemne. Wynik takich połączonych obserwacji przyniósł olbrzymie ilości nowych danych. Znany jest on dziś jako przegląd XXL.

Głównym celem tego nowatorskiego przeglądu było zebranie reprezentatywnej próbki około 500 gromad galaktyk leżących w odległości odpowiadającej takiemu momentowi w historii Kosmosu, gdy liczył on sobie mniej więcej połowę swego obecnego wieku. Astronomowie przypuszczają, że przegląd XXL da im niebawem wiele nowych, ciekawych rezultatów, ale już teraz, w swych początkach, przyniósł on kilka spektakularnych odkryć.

Należy do nich między innymi znalezienie pięciu nowych supergromad - czyli gromad gromad galaktyk. Dotychczas znano ich tylko kilka, a najsłynniejszą z nich jest ta, w której leży nasza Droga Mleczna - czyli Laniakea. Inne ciekawe "znalezisko" to zaobserwowanie gromady XLSSC-116, która leży około sześć miliardów lat świetlnych od nas i świeci niezwykle jasno. Po raz pierwszy mamy technologiczne możliwości dokładnego zbadania tak jasnego świecenia dyfuzyjnego w odległej gromadzie galaktyk.

Dane zebrane w przeglądzie XLL posłużyły także do dodatkowego potwierdzenia wcześniejszych obserwacji zdających się sugerować, że na dużych odległościach od nas jest mniej gromad, niż wynikałoby to z przewidywań dla parametrów kosmologicznych wyliczonych na podstawie obserwacji nieba Teleskopem Placka. Naukowcy nie wiedzą jeszcze, dlaczego tak jest, ale wierzą, że w wyjaśnieniu tego faktu może pomóc skompletowanie pełnej próbki gromad galaktyk w ramach XXL. Ma to mieć miejsce około 2017 roku.

Cały artykuł z grudnia 2015
: The XXL Survey VII: A supercluster of galaxies at z=0.43.
 

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/przeglad-xxl-polowanie-na-gromady-galaktyk

Południowe pole przeglądu XXL. Gdyby nanieść je na niebo, obszar ten miałby rozmiary stu Księżyców w pełni. Czerwone okręgi zaznaczają pozycje gromad galaktyk odkrytych w ramach tego przeglądu.
Źródło: ESA/XMM-Newton/XXL survey consortium/(S. Snowden, L. Faccioli, F. Pacaud)

Położenie supergromady Laniakei w Widzialnym Wszechświecie.
Źródło: Wkkipedia

Przegląd XXL.jpg

Przegląd XXL 2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Statki kosmiczne nad naszymi głowami". Na Kontakt 24 przychodzą niezwykłe zdjęcia

Dwa statki kosmiczne - ISS i Sojuz - z trzema astronautami na pokładzie przeleciały nad Polską. Mimo tego, że statki leciały na wysokości 430 kilometrów, do obserwacji przelotu nie była potrzebna nawet lornetka. Informacje i zdjęcia nieba w okolicach Łomży (woj. podlaskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Statki kosmiczne pojawiły się na polskim niebie między godz. 16.39 a 16.45, co czujnym okiem obiektywu uchwycił Reporter 24 z okolic Łomży. Dostrzec Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) jest stosunkowo łatwo. To bowiem po Słońcu i Księżycu najjaśniejszy obiekt na nieboskłonie. Stacja wygląda jak bardzo jasna, szybko poruszająca się gwiazda. Nie błyska ani nie świeci kolorowymi światłami jak samoloty.

Do obserwowania jej przelotów nie jest potrzebna nawet lornetka. Dokładne godziny, w których trzeba spoglądać na niebo, można znaleźć w specjalnym serwisie internetowym NASA, gdzie wystarczy jedynie podać swoją lokalizację.

Pomyślne cumowanie

Na Międzynarodową Stację Kosmiczną Sojuz zawiózł trzech astronautów: Rosjanina Juria Malenczenko, Amerykanina Tima Kopra i Brytyjczyka Tima Peake'a. Ten ostatni jest pierwszym męskim obywatelem Królewskiej Korony, który poleciał w kosmos. Nowi astronauci wystartowali o godz. 12.03 z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie.

Sojuz pomyślnie przycumował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) we wtorek wieczorem, miał jednak 10-minutowe opóźnienie. Z niewiadomych dotąd przyczyn cumowanie odbyło się ręcznie, a nie automatycznie.

Dobrze widoczny obiekt

Orbitująca wokół Ziemi od ponad 15 lat Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, lata na wysokości 430 km nad powierzchnią Ziemi, z prędkością około 28 tys. km/h. Jest sporym obiektem i dzięki dużej powierzchni odbija tyle promieniowania słonecznego, że doskonale widać ją na niebie.

A Wy widzieliście statki na niebie? Czekamy na Wasze zdjęcia! Wysyłajcie je na Kontakt 24.

Źródło: Kontakt 24, PAP

Autor: kab/aw/jap

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/statki-kosmiczne-nad-naszymi-glowami-na-kontakt-24-przychodza-niezwykle-zdjecia,188601,1,0.html

Statki kosmiczne nad naszymi głowami.jpg

Statki kosmiczne nad naszymi głowami2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewidoczna strona Księżyca została ujawniona

Jedna z największych zagadek ludzkości zostanie raz na zawsze rozwiązana. Mowa o niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca, która od zawsze pobudza naszą wyobraźnię. Niebawem odwiedzą ją pierwsi ludzie. Zanim to jednak nastąpi, zobaczcie jej zdjęcie.

Ludzkość wciąż odkrywa kolejne sekrety Księżyca, który choć jest najbliższym nam ciałem niebieskim, a jego widok towarzyszy nam od narodzin, to jednak wciąż jest dla nas zagadką. Podróżujący do odległych krajów na południowej półkuli Ziemi zastanawiają się, jak będzie tam wyglądać nasz naturalny satelita.

Okazuje się, że nie zobaczymy nic nowego, poza tym iż Księżyc będzie "wywrócony do góry nogami". Gdzie na Ziemi możemy zobaczyć inną stronę Księżyca niż w Polsce? Nigdzie! Ze względu na to, że Księżyc obiega Ziemię i obraca się wokół własnej osi w niemal tym samym czasie, a więc w ciągu około 27 dni, z powierzchni naszej planety możemy zobaczyć tylko jedną stronę księżycowej tarczy, a druga nazywana "niewidoczną" pozostaje dla nas ukryta na zawsze.

Nic więc dziwnego, że przez lata narosły na jej temat najróżniejsze mity, m.in o wznoszących się tam gigantycznych budowlach obcej cywilizacji. Jednak wiemy dokładnie co znajduje się z drugiej strony Księżyca.

A to dlatego, że w 1959 roku zdjęcie "niewidocznej" strony przesłała nam po raz pierwszy rosyjska sonda Łuna 3. Do dziś zdjęć z wielu kolejnych sond napłynęło znacznie więcej.

Jak się możemy przekonać spoglądając na poniższe zdjęcie obu półkul Księżyca, strona "niewidoczna" jest znacznie bielsza od tej widocznej z Ziemi. Praktycznie nie występują tam księżycowe "morza", czyli ciemne obszary.

"Morza" to nic innego jak tereny pojawiania się bazaltu, a więc ciemnej skały wulkanicznej. Bazalt na Księżycu to efekt uderzeń olbrzymich meteorytów, które wywołały wgłębienia w księżycowej glebie. Jaśniejsze obszary nazywane są wyżynami i górami, ponieważ wznoszą się ponad ciemnymi "morzami".

Głównym elementem jasnych obszarów są olbrzymie kratery uderzeniowe. Jeden z nich o nazwie Arystoteles znajduje się w pobliżu górnego brzegu tarczy Księżyca.

Jednak najlepiej widoczny z Ziemi jest krater Tycho wznoszący się w dolnej części tarczy. Gołym okiem możemy zobaczyć system promieni wokół krateru, którego wiek szacuje się na ponad 100 milionów lat.

Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) przez ostatnie 6 lata wykonała tysiące rewelacyjnej jakości zdjęć Srebrnego Globu, które naukowcy z NASA złożyli w całość, tworząc najdokładniejszą mapę Księżyca w historii naszej cywilizacji.

Dzięki dużej rozdzielczości zdjęć, teraz możemy poszukać dziwnych obiektów na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Jeśli macie mocne komputery, to polecamy włączyć opcję rozdzielczości 1080p. Tutaj możecie eksplorować powierzchnię w wygodniejszy sposób.

NASA planuje na 2022 rok załogową misję, przy pomocy zbudowanego przez koncern Lockheed Martin, najnowszego statku kosmicznego NASA, który nosi nazwę Orion. Jakby tego było mało, podczas misji, przez 2 tygodnie, astronauci znajdą się w punkcie libracyjnym L2, czyli około 60 tysięcy kilometrów nad niewidoczną z Ziemi stroną Księżyca.

Dzięki powyższemu zdjęciu, od naszego czytelnika Damiana, możemy się przekonać jak w znacznym stopniu powierzchnia naszego naturalnego satelity jest pocięta przez kratery powstałe po uderzeniach mniejszych i większych planetoid.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115548,niewidoczna-strona-ksiezyca-zostala-ujawniona

 

Niewidoczna strona Księżyca została ujawniona.jpg

Niewidoczna strona Księżyca została ujawniona2.jpg

Niewidoczna strona Księżyca została ujawniona3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łódź/ W styczniu otwarcie najnowocześniejszego w kraju planetarium

Najnowocześniejsze w kraju planetarium wyposażone w sprzęt o wartości ok.13 mln zł zostanie otwarte dla publiczności w styczniu. Wyposażony w 14-metrową kopułę ekranu obiekt został zbudowany w zrewitalizowanym gmachu zabytkowej elektrowni EC1 w Łodzi.

"Przyszedł czas na otwarcie najnowocześniejszego w kraju i Europie Planetarium. Na pierwsze pokazy zapraszamy 8 stycznia. Tak jak obiecywałam, bilet dla dzieci łódzkich - w grupach zorganizowanych - będzie kosztował 5 zł. Staramy się, aby to był obiekt ogólnodostępny, chcemy aby jak najwięcej młodych osób interesujących się mapą nieba czy eksploracją kosmosu mogło uczyć się z wykorzystaniem bardzo dobrego sprzętu" - podkreśliła na środowej konferencji prasowej prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.

 

Prezydent dodała, że otwarcie Planetarium to kolejny etap nadawania nowej funkcji zrewitalizowanym obiektom dawnej elektrowni EC1; przypomniała, że na przyszły rok zaplanowano wyposażanie Centrum Nauki i Techniki oraz Narodowego Centrum Kultury Filmowej, które będą działać na terenie tego kompleksu.

 

Pod 14-metrową kopułą ekranu Planetarium EC1 Łódź znajduje się 110 miejsc. Polsko-amerykańskie konsorcjum odpowiedzialne za jego oprogramowanie i wyposażenie zapewniło doskonały obraz o jakości ośmiokrotnie wyższej od HD - w rozdzielczości ponad 32 mln pikseli. Planetarium ma sześć projektorów sterowanych przez 12 nowoczesnych komputerów i bezszwowy ekran sferyczny. Zdaniem kierownika Planetarium Tomasza Kisiela sprzęt ten pozwala na całkowite "zanurzenie się" w prezentowanym na ekranie obrazie, zaś wrażenie potęguje dźwięk surround 5.1.

 

"Program będzie obejmował zarówno popołudniowe pokazy dla miłośników astronomii, jak i poranne pokazy dla szkół ułatwiające naukę trudnych treści naukowo-przyrodniczych. W ramach wszystkich pokazów przewidziano część prowadzoną na żywo, co daje możliwość pobudzania zainteresowania uczestników i odpowiadania na ich pytania, a także pozwala na dostosowanie przekazu do możliwości percepcji grupy" - podkreślił Kisiel.

 

W Planetarium EC1 Łódź będą odbywać się również wydarzenia artystyczno-muzyczne, gdyż sala projekcyjna ma niezwykłą akustykę dźwiękową. "Eksperyment na sferze" to rodzaj nowego medium blisko spokrewnionego z kinem. Planujemy też koncerty na żywo połączone z projekcjami na kopule. Będzie to okazja np. do pokazania związków muzyki z przestrzenią kosmiczną" - dodał kierownik Planetarium.

 

Placówka liczy na współpracę z nauczycielami; jej personel chce służyć pomocą w przygotowaniu prezentacji, lekcji czy zajęć kół zainteresowań. Tematyka dostępnych pokazów jest bardzo zróżnicowana, dotyczy m.in. rozwoju astronautyki, historii, teraźniejszości i przyszłości, eksploracji kosmosu, rozwoju cywilizacji i wynalazków, które zmieniły jej dzieje.

 

Kompleks dawnej elektrociepłowni EC1 stanowi część Nowego Centrum Łodzi - projektu rewitalizacyjnego obejmującego obszar ok. 90 ha w ścisłym centrum miasta. W zabytkowych obiektach EC1 umiejscowione zostaną instytucje kultury oraz Centrum Nauki i Techniki. Wartość projektu wynosi 274 mln zł brutto, z czego 82,7 mln zł stanowi dofinansowane z UE.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

agm/ pz/

Tagi: planetarium

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407752,lodz-w-styczniu-otwarcie-najnowoczesniejszego-w-kraju-planetarium.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrafimy zajrzeć do "fabryki" planet

Astronomowie korzystający z Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Europejskim Obserwatorium Południowym znaleźli oznaki formowania się planet o masach kilkakrotnie większych od Jowisza w dyskach gazu i pyłu wokół młodych gwiazd. Badania gazu wokół gwiazd dostarczyły także dodatkowych informacji na temat własności tych planet.

 Astronomowie znajdują obecnie planety wokół niemal wszystkich gwiazd, wciąż jednak nie do końca rozumieją w jaki sposób i w jakich dokładnie warunkach powstają. Po to, by odpowiedzieć sobie na te pytania, trzeba badać wirujące wokół młodych gwiazd dyski gazu i pyłu. To małe i odległe od nas obiekty, dopiero możliwości sieci ALMA pozwolą odkryć ich sekrety.

Szczególna klasa tych dysków, tak zwane dyski przejściowe, nie zawierają pyłu w obszarze bliższym gwiazdy. Teorie tłumaczą to na dwa sposoby: albo materię wymiotły stamtąd silne wiatry gwiazdowe i intensywne promieniowanie, albo ten rejon wyczyściły tworzące się tam masywne, młode planety.

Opisane obserwacje wykonano jeszcze na etapie konstrukcji sieci ALMA na płaskowyżu Chajnantor w północnym Chile. Wykorzystują one zaledwie 1/10 docelowych możliwości sieci. Mimo to pozwalają już dostrzec rozmieszczenie pyłów i gazów w badanych dyskach przejściowych z niedostępną wcześniej czułością i precyzją.

Na tej podstawie grupa astronomów pod kierownictwem Nienke van der Marel z Obserwatorium w Lejdzie w Holandii opracowała mapy tego rozkładu i powiązała je z obecnością tworzących się tam planet. Okazało się, że w miejscach, gdzie nie ma pyłu, swoistych pyłowych przerwach, jest gaz i ten gaz także ma przerwy, trzykrotnie mniejsze, nić te pyłowe. Zdaniem van den Marel można to powiązać właśnie z obecnością planet o masach rzędu kilku mas Jowisza.

Dzięki sieci ALMA możemy dowiedzieć się, gdzie i kiedy w tych dyskach tworzą się olbrzymie planety i porównać te wyniki z przewidywaniami modeli ich powstawania - dodaje Ewine van Dishoeck, pracująca w Lejdzie i w Max Planck Institute for Extraterrestrial Physics w Garching. Dzięki obecnej aparaturze jesteśmy już na granicy bezpośredniego wykrywania tych planet, nowa generacja konstruowanych właśnie teleskopów, jak choćby European Extremely Large Telescope, pozwoli nam sięgnąć jeszcze dalej. ALMA pokazuje nam, gdzie szukać - mówi.



 (mpw)

Grzegorz Jasiński

 

http://www.rmf24.pl/nauka/news-potrafimy-zajrzec-do-fabryki-planet,nId,1939649

 

Potrafimy zajrzeć.jpg

Potrafimy zajrzeć2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)