Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Nowa elektronika do długich misji na powierzchni Wenus
 11/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Na zdjęciu: obwód zintegrowany przed (nad) i po (pod) testach przeprowadzonych w symulowanych warunkach atmosfery Wenus. Źródło: NASA
Zespół naukowców z NASA Glenn Research Center w Cleveland zakończył ostatnio demonstrację technologii, która może umożliwić nam wykonywanie nowych misji naukowych, których celem byłaby powierzchnia Wenus. Zespołowi udało się zaprezentować wydłużony czas pracy elektroniki w surowych warunkach panujących na powierzchni tej planety.
?Uwzględniając dalszy rozwój technologii, tego typu elektronika może drastycznie poprawić nasze podejście do projektowania misji na Wenus i pozwolić nam na wykonanie pierwszej długotrwałej misji na powierzchni drugiej planety od Słońca?, powiedział Phil Neudeck, główny inżynier projektu.
Obecne lądowniki wenusjańskie mogą pracować na powierzchni planety zaledwie przez kilka godzin po wylądowaniu, po czym ulegają wyjątkowo ekstremalnym warunkom atmosferycznym. Temperatura powierzchni Wenus oscyluje wokół wartości ok. 480 stopni Celsjusza ? wyższej od temperatury, którą możemy osiągnąć w większości piekarników. Oprócz tego, planeta charakteryzuje się bardzo gęstą atmosferą składającą się z dwutlenku węgla. Z uwagi na fakt, że komercyjna elektronika nie pracuje w takim środowisku, elektronika na wcześniejszych lądownikach wenusjańskich chroniona była prze komory termiczne i ciśnieniowe. Wytrzymywały one jednak tylko kilka godzin, a drastycznie zwiększały masę i koszty każdej misji.
Aby pokonać te ograniczenia, zespół z Glenn zaprojektował i wyprodukował ekstremalnie trwałe zintegrowane obwody półprzewodników z węglika krzemu. Dwa takie układy przetestowano elektrycznie w Glenn Extreme Environments Rig (GEER) ? urządzeniu, które może precyzyjnie symulować warunki panujące na powierzchni Wenus. Obwody wytrzymały temperatury panujące na powierzchni Wenus oraz warunki atmosferyczne przez 521 godzin ? czyli ponad 100 razy dłużej niż wcześniej prezentowane układy elektroniczne przeznaczone do misji wenusjańskich.
?Udało nam się zaprezentować znacznie dłuższy czas pracy elektroniki wystawionej bezpośrednio na warunki i skład chemiczny atmosfery Wenus- bez układów chłodzących czy obudowy ochronnej?, mówi Neudeck. ?Co więcej, oba obwody wciąż działały prawidłowo po zakończeniu testu.?
Niedawno zespół zaprezentował niemal identyczne obwody z węglika krzemu, które wytrzymały ponad 1000 godzin pracy podczas testów w temperaturze 482 stopni Celsjusza. Zintegrowane obwody pierwotnie zaprojektowano do pracy w gorących elementach wydajnych silników samolotowych.
Wyniki testów szczegółowo opisano w artykule opublikowanym w periodyku AIP Advances.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/11/nowa-elektronika-do-dlugich-misji-na-powierzchni-wenus/

Nowa elektronika do długich misji na powierzchni Wenus.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy szacują długość życia mgławicy słonecznej
 11/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Jakieś 4,6 miliarda lat temu potężny obłok gazu wodorowego i pyłu uległ kolapsowi pod wpływem własnej masy stopniowo spłaszczając się w dysk zwany mgławicą słoneczną. Większość tej materii międzygwiezdnej skupiła się w centrum dysku, z którego z czasem uformowało się Słońce, a pozostała część gazu i pyłu tworzącego mgławicę słoneczną z czasem uformowała planety i resztę naszego Układu Słonecznego.
Teraz naukowcy z MIT wraz ze współpracownikami oszacowali długość okresu istnienia mgławicy słonecznej ? kluczowego etapu, w którym zaszła znaczna część ewolucji Układu Słonecznego.
Nowe szacunki wskazują, że Jowisz i Saturn ? gazowe olbrzymy ? musiały powstać w ciągu pierwszych 4 milionów lat formowania Układu Słonecznego. Co więcej, do tego czasu musiały także zakończyć migrację na swoją obecną orbitę.
?Tak dużo się działo na samym początku istnienia Układu Słonecznego?, mówi Benjamin Weiss, profesor nauk planetarnych w MIT. ?Oczywiście planety kontynuują swoją ewolucję także później, jednak wielkoskalowa struktura układu słonecznego musiała ukształtować się w ciągu pierwszych czterech milionów lat.?
Wyniki badań Weiss oraz Huapei Wang ? badacz z MIT opublikowali w najnowszym wydaniu periodyku Science. Współautorami artykułu są także Brynna Downey, Clement Suavet, Roger Fu z MIT, Xue-Ning Bai z Harvard Smithsonian CfA; Jun Wang i Jiajun Wang z Brookhavel National Lab oraz Maria Zucolotto z National Museum w Rio de Janeiro.
Badając magnetyczną orientację czystych próbek dawnych meteorytów, które uformowały się 4,653 mld lat temu, zespół określił, że mgławica słoneczna istniała od 3 do 4 milionów lat. To dokładniejsze szacunki od wcześniejszych oszacowań, które czas życia mgławicy określały na zakres 1-10 milionów lat.
Zespół doszedł do swoich wniosków po dokładnym przebadaniu angrytów, które są jednymi z najstarszych i najlepiej zachowanych obiektów skalistych. Angryty to skały magmowe, które mogły powstawać we wnętrzach planetoid w początkowym okresie historii Układu Słonecznego. W wyniku erupcji dostawały się one na powierzchnię planetoid, gdzie ulegały szybkiemu ochłodzeniu, dzięki czemu zachowywały swoje pierwotne właściwości, np. skład chemiczny czy sygnały paleomagnetyczny.
Naukowcy uważają angryty za najlepiej zachowane fragmenty wczesnej historii Układu Słonecznego, szczególnie z uwagi na fakt, ze skały te zawierają duże ilości uranu, który umożliwia dokładne określenie ich wieku.
?Angryty są wprost spektakularne,? mówi Weiss. ?Wiele z nich wygląda jak coś co mogło wylecieć z wulkanu na Hawajach, jednak w rzeczywistości  zamarzały one na pierwszych planetazymalach.?
Weiss wraz ze współpracownikami przebadał cztery angryty, które spadły na powierzchnię Ziemi w różnych miejscach i czasie.
?Jeden z nich wylądował w Argentynie i został odkryty przez rolnika uprawiającego pole. Wyglądał jak artefakt indiański i rolnik postanowił postawić go koło swojego domu, gdzie ostatecznie spędził 20 lat. Dopiero po tym czasie kamień poddano badaniom i okazało się, że to naprawdę rzadki okaz meteorytu.?
Pozostałe trzy meteoryty odkryto w Brazylii, Antarktyce i na Pustyni Sahara. Wszystkie cztery były bardzo dobrze zachowane.
Zespół uzyskał próbki wszystkich czterech meteorytów. Poprzez pomiar stosunku obfitości uranu do ołowiu w każdej próbce, poprzednie badania wykazały, że najstarszy z nich powstał 4,653 mld lat temu. Następnie badacze z MIT Paleomagnetism Laboratory zmierzyli szczątkowe namagnetyzowanie skały za pomocą precyzyjnego magnetometru.
?Elektrony są niczym małe igły kompasu. Jeżeli  ustawi się je w jednym kierunku w materiale skalnym, skała staje się namagnetyzowana,? mówi Weiss. ?Kiedy już się tak ustawią ? na przykład podczas ochładzania skały w obecności pola magnetycznego ? to już tak zostaną. Wykorzystujemy tę właściwość jako zapis dawnego pola magnetycznego.?
Gdy umieszczono angryty na magnetometrze, naukowcy obserwowali bardzo niewielkie, szczątkowe namagnetyzowanie, co wskazuje na to, że gdy powstawały, w otoczniu było bardzo słabe pole magnetyczne.
Idąc krok dalej, naukowcy postanowili odtworzyć pole magnetyczne, które spowodowałoby takie namagnetyzowanie. W tym celu ogrzano próbki, a następnie ponownie je ochłodzono w laboratoryjnie kontrolowanym polu magnetycznym.
?Możemy obniżać pole magnetyczne w laboratorium tak, aby odtworzyć pole magnetyczne zaobserwowane wcześniej w próbce.?
Zespół odkrył, że szczątkowe namagnetyzowanie angrytów mogło powstać w ekstremalnie niskim polu magnetycznym o wartości mniejszej niż 0,6 mikrotesli, 4,653 mld lat temu lub około 4 miliony lat po rozpoczęciu formowania Układu Słonecznego.
W 2014 roku grupa Weissa badała inne meteoryty, które powstały w pierwszych 2-3 milionach lat Układu Słonecznego i odkryła, że pole magnetyczne w momencie ich formowania było 10-100 razy silniejsze (5-50 mikrotesli).
?Naukowcy uważają, że gdy natężenie pola magnetycznego spadnie o czynnik 10-100 w wewnętrznych obszarach Układu Słonecznego, co udało nam się wykazać, mgławica słoneczna znika stosunkowo szybko, w ciągu zaledwie 100 000 lat. Więc nawet jeżeli mgławica słoneczna nie zniknęła w 4 miliony lat po rozpoczęciu formowania Układu Słonecznego, to i tak już wtedy się kończyła.?
Nowe szacunki są dużo bardziej precyzyjne niż wcześniejsze, które opierały się na obserwacjach odległych gwiazd.
?Co ważniejsze, paleomagnetyzm angrytów pozwala oszacować czas życia naszej własnej mgławicy słonecznej, podczas gdy obserwacje astronomiczne pozwalały nam mierzyć odległe układy planetarne,? dodaje Wang. ?Zważając na fakt, że czas istnienia mgławicy słonecznej krytycznie wpływa na ostateczne położenie Jowisza i Saturna, wpływa także na późniejsze formowanie Ziemi jak i innych planet skalistych.?
Teraz kiedy naukowcy mają lepszą wiedzę o mgławicy słonecznej, mogą przyjrzeć się procesom formowania gazowych olbrzymów ? Jowisza i Saturna. Składają się one głównie z gazu i lodu i aktualnie istnieją dwie hipotezy tłumaczące ich powstanie. Jedna z nich zakłada, że olbrzymie planety uformowały się w procesie kolapsu grawitacyjnego gęstego gazu, tak jak to miało miejsce w przypadku Słońca. Druga z kolei zakłada, że planety powstały w dwuetapowym procesie akrecji, w którym fragmenty materii łączyły się w większe obiekty skaliste i lodowe. Po tym jak zebrały odpowiednią masę, wytworzyły pole grawitacyjne, które pozwoliło przyciągnąć potężne ilości gazu, które utworzyły potężne atmosfery planet gazowych.
Według wcześniejszych szacunków planety gazowe, które uformowały się w procesie grawitacyjnego kolapsu obłoków gazowych powinny zakończyć proces formowania w przeciągu 100 000 lat. W odróżnieniu od niego proces akrecji powinien potrwać znacznie dłużej ? od 1 do kilku milionów lat. Weiss uważa, że jeżeli mgławica słoneczna istniała przez pierwsze 4 miliony lat formowania się Układu Słonecznego, to proces akrecji wydaje się być bardziej prawdopodobny.
?Gazowe olbrzymy musiały się uformować przed upływem 4 milionów lat po powstaniu Układu Słonecznego. Planety przemieszczały się po całym układzie, zbliżając się i oddalając na potężne odległości. Cały ten ruch napędzany był oddziaływaniem grawitacyjnym gazu. I to wszystko miało miejsce w pierwszych czterech milionach lat.?
Źródło: MIT
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/11/naukowcy-szacuja-dlugosc-zycia-mglawicy-slonecznej/

Naukowcy szacują długość życia mgławicy słonecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi
11 lutego 2017 Anna Wizerkaniuk
OSIRIS-REx rozpoczął badania obiektów bliskich Ziemi zwanych planetoidami trojańskimi. Obecnie sonda jest w podróży do planetoidy Bennu z grupy Apolla i w międzyczasie spędzi dwa tygodnie na poszukiwaniu trojańczyków.
Planetoidy trojańskie są uwięzione na orbitach wokół stabilnych, grawitacyjnych studni potencjału w punktach Lagrange?a, które poruszają się przed lub za planetą. OSIRIS-REx przelatuje teraz przez czwarty punkt libracyjny Ziemi, który znajduje się na jej orbicie, 60o przed nią. Jest to dystans ok. 150 mln km od naszej planety. Zespół zajmujący się misją wykorzysta tę okazję na wykonanie wielu zdjęć za pomocą kamery MapCam, w którą wyposażona jest sonda, z nadzieją, że uda się odkryć trojańczyków Ziemi.
Planetoidy trojańskie są powszechne w punktach L4 i L5. Występują one na orbitach prawie wszystkich planet w Układzie Słonecznym. Najbardziej znane są grupy planetoid na orbicie Jowisza, zwane Grekami i Trojańczykami. Jednak wykrycie trojańczyków na ziemskiej orbicie jest niezwykle trudne, ponieważ, prowadząc obserwacje z Ziemi, powinny się znajdować bardzo blisko Słońca. Do tej pory odkryto tylko jedną taką planetoidę o nazwie 2010 TK7, choć według założeń powinno być ich więcej.
Jak tłumaczy Dante Lauretta, czwarty punkt libracyjny Ziemi jest dość stabilny, więc mogą być tam uwięzione pozostałości materiału, z którego zbudowana jest nasza planeta. Poszukiwanie planetoid w tym miejscu daje unikalną okazję by zbadać pierwotne budulce Ziemi.
Poszukiwania rozpoczęły się w ubiegły czwartek i potrwają do 20 lutego bieżącego roku. Każdego dnia, MapCAm wykona 135 zdjęć, które zostaną przetworzone i przeanalizowane przez naukowców z Uniwersytetu w Arizonie. Plan działania przewiduje również możliwość wykonania zdjęć Jowisz, galaktyk oraz planetoid: 55 Pandora, 47 Aglaja i 12 Victoria.
Bez względu na to, czy uda się odkryć nową planetoidę trojańską czy nie, poszukiwania ich są dobrym ćwiczeniem dla zespołu OSIRIS-REx, ponieważ przypominają one działania, które zostaną podjęte w celu znalezienia naturalnych satelitów lub potencjalnego zagrożenia dla sondy wokół planetoidy Bennu. Pomoże to zredukować ryzyko uszkodzenia sondy, kiedy OSIRIS-REx dotrze do celu w 2018r.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/11/osiris-rex-poluje-na-planetoidy-trojanskie-ziemi/

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi2.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi3.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi4.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi5.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi6.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi7.jpg

OSIRIS-REx poluje na planetoidy trojańskie Ziemi8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi
11 lutego 2017, Laura Meissner
W ubiegłą noc miłośnicy astronomii znowu mogli wyjąć lornetkę oraz ciepły koc i rozsiąść się na balkonie, ponieważ widoczne było półcieniowe zaćmienie księżyca
Zaćmienie księżyca następuje, kiedy nasz naturalny satelita znajdzie się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. Cień, który rzuca Ziemia można podzielić na dwie części: stożek cienia całkowitego (obszar z którego Słońce jest całkowicie niewidoczne) oraz stożek półcienia (obszar z którego widoczna jest część Słońca, a pozostały fragment zasłonięty jest przez Ziemię). Jeśli księżyc znajdzie się w całości w stożku cienia całkowitego, ma miejsce całkowite jego zaćmienie. Kiedy tylko częściowo znajduje się w obszarze stożka cienia całkowitego, a jego pozostała część jest w stożku półcienia, mówimy o zaćmieniu częściowym. W sytuacji gdy cały księżyc znajdzie się tylko w stożku półcienia, obserwować można zaćmienie półcieniowe. Już w przyszłym tygodniu będziemy świadkami takiego właśnie zjawiska. Nie jest ono spektakularne, ponieważ występuje tylko niewielkie pociemnienie brzegu księżyca.
Zaćmienie rozpoczęło się w Polsce około godziny 23:30, faza maksymalna nastąpiła około 1:40, a o godzinie 4:00 było już po wszystkim.
A tak obserwowano zaćmienie w różnych zakątkach świata:
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/11/piekny-ksiezyc-w-cieniu-ziemi/

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi.jpg

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi2.jpg

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi3.jpg

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi4.jpg

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi5.jpg

Piękny Księżyc w cieniu Ziemi6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA otrzymała raport opisujący koncepcyjną misję z lądowaniem na Europie
Posted on 12/02/2017 By Radosław Kosarzycki
W ostatnich dniach NASA otrzymała raport opisujący potencjalną wartość naukową wysłania lądownika na powierzchnię Europy ? jednego z lodowych księżyców Jowisza. Aktualnie agencja rozpoczyna szerszą dyskusję ze społecznością naukową na temat wniosków zawartych w raporcie.
Na początku 2016 roku, w odpowiedzi na dyrektywę Kongresu USA, Dział Nauk Planetarnych NASA rozpoczął wstępną fazę A mającą na celu ocenę wartości naukowej i projektu potencjalnej misji obejmującej lądownik, który miałby osiąść na powierzchni Europy. Należy zauważyć, że NASA rutynowo przeprowadza tego typu badania ? które kończą się raportami SDT (Science Definition Team) ? na długo przed rozpoczęciem realizacji jakiejkolwiek misji, w celu określenia wyzwań, możliwości i wartości naukowej potencjalnej misji. W czerwcu 2016 roku NASA zleciła przeanalizowanie misji do Europy 21-osobowemu zespołowy naukowców, który od tego czasu starał się zdefiniować realistyczny i wartościowy zestaw celów i pomiarów naukowych takiej misji. Raport został przedstawiony NASA w dniu 7 lutego 2017 roku.
W raporcie określono trzy główne cele naukowe misji. Głównym celem jest poszukiwanie śladów życia na Europie. Pozostałe cele to ocena Europy pod kątem przyjazności dla życia ? poprzez bezpośrednią analizę materii znajdującej się na powierzchni Księżyca, oraz charakteryzacja powierzchni i warstw podpowierzchniowych pod kątem przyszłej robotycznej eksploracji Europy i jej podpowierzchniowego oceanu.  Raport zawiera także opis niektórych instrumentów, które mogłyby wykonywać określone pomiary po dotarciu na powierzchnię księżyca.
Naukowcy zgadzają się, że istnieją dowody wskazujące na to, że Europa ? która jest nieznacznie mniejsza od naszego Księżyca ? pod swoją lodową powierzchnią skrywa globalny ocean słonej wody. W tym oceanie może znajdować się ponad dwukrotnie więcej wody niż w oceanach na Ziemi. Choć najnowsze odkrycia wskazują, że wiele obiektów Układu Słonecznego może posiadać podpowierzchniowe oceany, Europa jest jednym z zaledwie dwóch miejsc, gdzie woda może pozostawać w kontakcie ze skalistym podłożem (drugi z nich to Enceladus ? znacznie mniejszy księżyc Saturna). To właśnie dlatego Europa jest jednym z najważniejszych celów dla misji, których zadaniem będzie poszukiwanie życia w Układzie Słonecznym.
Zespół SDT otrzymał zadanie opracowania strategii wykrywania śladów życia na Europie ? to pierwsze takie zadanie w NASA od ery marsjańskich misji Viking ponad czterdzieści lat temu. W swoim raporcie naukowcy określili zalecenia co do liczby i typu instrumentów naukowych niezbędnych do potwierdzenia czy w próbkach materii zebranych na powierzchni lodowego księżyca znajdują się dowody na aktywność biologiczną.
Badacze wraz z inżynierami pracowali także nad zaprojektowaniem systemu zdolnego do wylądowania na powierzchni, o której wiemy naprawdę mało. Zważając na fakt, że Europa nie ma własnej atmosfery, zespół opracował koncepcję dostarczenia ładunku naukowego na lodową powierzchnię bez potrzeby korzystania z technologii takich jak osłony termiczne czy spadochrony.
Proponowany lądownik poleciałby do Europy w ramach misji niezależnej od aktualnie opracowywanej i planowanej na początek lat dwudziestych (start) misji do Europy, w ramach której sonda wielokrotnie przeleci w pobliżu księżyca. Sonda dotrze do Jowisza po kilkuletniej podróży i wejdzie na orbitę wokół tego gazowego olbrzyma co dwa tygodnie przelatując w pobliżu Europy. Łącznie planowanych jest 45 bliskich przelotów w pobliżu księżyca. W ramach tej misji planowane jest mapowanie składu chemicznego, ocena charakterystyki oceanu i skorupy lodowej oraz poszerzenia naszej wiedzy o geologii Europy. Wszystko to ma na celu jak najlepszą ocenę prawdopodobieństwa istnienia życia w podpowierzchniowym oceanie.  W ramach misji planowany jest także szczegółowy rekonesans powierzchni za pomocą najnowocześniejszych kamer, który pozwoli naukowcom przygotować się do osadzenia lądownika na powierzchni księżyca.
Źródło: NASA
Aby przeczytać raport w całości, kliknij tutaj: http://solarsystem.nasa.gov/europa/technical.cfm
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/12/nasa-otrzymala-raport-opisujacy-koncepcyjna-misje-z-ladowaniem-na-europie/

NASA otrzymała raport opisujący koncepcyjną misję z lądowaniem na Europie.jpg

NASA otrzymała raport opisujący koncepcyjną misję z lądowaniem na Europie2.jpg

NASA otrzymała raport opisujący koncepcyjną misję z lądowaniem na Europie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na dłoni - nowy kanał YouTube o astronomii
Wysłane przez czart w 2017-02-12

Zapraszamy na nowy kanał YouTube poświęcony astronomii i kosmosowi. Autorka opublikowała pierwszy odcinek, który stanowi zapowiedź całego cyklu.

"Niebo na dłoni" (NND) to tytuł nowego kosmicznego kanału na YouTube. Mają to być krótkie, parominutowe odcinki prezentujące różne interesujące tematy i ciekawostki z zakresu astronomii i badań kosmosu. W odróżnieniu od kilku istniejących już "męskich" kanałów o kosmicznej tematyce, nowy kanał "Niebo na dłoni" prowadzi kobieta.

Zachęcamy do obejrzenia i subskrypcji!

Więcej informacji:
?    Niebo na dłoni (NND) - kanał na YouTube
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-na-dloni-nowy-kanal-youtube-o-astronomii-3137.html

Niebo na dłoni - nowy kanał YouTube o astronomii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrano trzy potencjalne miejsca lądowania misji Mars 2020!

12 lutego 2017 Julia Liszniańska

W czasie spotkania dotyczącego misji Mars 2020, które odbyło się w dniach 8 ? 10 lutego, zespół naukowców zawęził listę potencjalnych lądowisk łazika nadchodzącej misji na Czerwoną Planetę. Te trzy potencjalne miejsca lądowania dla kolejnego łazika marsjańskiego NASA obejmują Northeast Syrtis (bardzo stara część powierzchni Marsa), krater Jezero (dawniej miejsce starożytnego marsjańskiego jeziora) oraz Columbia Hills (potencjalnie miejsce starożytnych gorących źródeł, zbadanych przez łazik Spirit).

Mars 2020 jest planowany do startu w lipcu 2020 roku na pokładzie rakiety Atlas V 541 z Cape Canaveral Air Force Station na Florydzie. Łazik przeprowadzi geologiczną ocenę swojego miejsca lądowania na Marsie, określi możliwości zamieszkania środowiska, poszuka śladów starożytnego marsjańskiego życia i oceni zasoby naturalne i zagrożenia dla przyszłych ludzkich odkrywców. Przygotuje również zbiór próbek w przypadku ich ewentualnego powrotu na Ziemię za pomocą przyszłej misji.

http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/12/wybrano-trzy-potencjalne-miejsca-ladowania-misji-mars-2020/

Wybrano trzy potencjalne miejsca lądowania misji Mars 2020.jpg

Wybrano trzy potencjalne miejsca lądowania misji Mars 2020 2.jpg

Wybrano trzy potencjalne miejsca lądowania misji Mars 2020 3.jpg

Wybrano trzy potencjalne miejsca lądowania misji Mars 2020 4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska elektronika dla czeskiego ?siłacza?
12 lutego 2017,  Redakcja AstroNETu
Sprzęt pomiarowy przygotowany przez polską firmę będzie wykorzystywany w najpotężniejszym na świecie laserze HAPLS, który znajduje się w Czechach.
Elektronikę dla czeskiego centrum naukowego ELI przygotowała firma Creotech Instruments.
Odbiorcą sprzętu jest Instytut Fizyki Czeskiej Akademii Nauk. Projekt badawczy, w którym wykorzystane zostaną podzespoły wyprodukowane w Polsce, jest realizowany przy udziale naukowców z całego świata i nosi nazwę ELI-Beamlines.
Celem przedsięwzięcia jest budowa najpotężniejszego na świecie lasera o nazwie HAPSL (High Repetition-Rate Advanced Petawatt Laser System). Czesi nazwali swój laser ?Bijov? po mitycznym czeskim siłaczu, ale światowe media ochrzciły go mianem ?Gwiazdy Śmierci? nawiązując do motywu z kultowej serii filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Laser ma ważyć 20 ton, a jego koszt sięga 48 mln dolarów. Instrument powstaje w placówce badawczej w Dolní Břežany, w okolicach Pragi.
?Moc lasera ma docelowo przekroczyć 10 petawatów, co odpowiada mocy 10 biliardów żarówek 100 watowych. Urządzenie nie będzie jednak służyło do siania terroru w naszej galaktyce i niszczenia zbuntowanych planet. Wręcz przeciwnie ? przysłuży się ludzkości i rozwojowi nauki? ? uspokaja dyrektor produkcji w Creotech Instruments S.A. Tomasz Krzaczek. ?Laser pozwoli na prowadzenie niedostępnych do tej pory eksperymentów z różnych dziedzin, od astrofizyki po medycynę. W naukowym świecie będzie laserowym odpowiednikiem Wielkiego Zderzacza Hadronów ? Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN? ? dodaje Krzaczek.
Jak informuje Creotech Instruments wartość zrealizowanego zlecenia, obejmującego wyprodukowanie i dostawę niemal 150 podzespołów zaawansowanej elektroniki, przekracza 250 tys. złotych. Kolejne zlecenie dla czeskiego partnera, które jest obecnie na wstępnym etapie realizacji, obejmie dostawę kolejnych 30 modułów pomiarowych, o wartości przekraczającej 250 tys. złotych.
W zleceniu dla Czech wykorzystano podsystemy rozwijane w ramach projektu HETMAN, współfinansowanego z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. HETMAN ma umożliwić zbudowanie polskiej platformy kontroli i sterowania procesami wymagającymi szybkiego przetwarzania olbrzymiej ilości danych. ?W najbliższych miesiącach kolejne elementy zostaną dostarczone do Szwajcarii, Niemiec oraz Brazylii? ? mówi prezes Creotech Instruments S.A. dr Grzegorz Brona.
W ostatnich latach jego firma realizowała zlecenia między innymi dla Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN w Genewie, Instytutu Badań Ciężkich Jonów GSI i Centrum Badawczego DESY w Niemczech.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/12/polska-elektronika-dla-czeskiego-silacza/

Polska elektronika dla czeskiego siłacza.jpg

Polska elektronika dla czeskiego siłacza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zaczniemy zasiedlać Księżyc, bazę dla astronautów może zaprojektować Polka
oprac. Agata Kołodziej 12.02.2017,
Zespół, którym kierowała Monika Lipińska, wygrał międzynarodowy konkurs architektonicznego magazynu "Eleven" na zaprojektowanie bazy na Księżycu - pisze Space24.pl. Polka pokonała sto innych projektów. I to nie tylko ze względu na design. Jej wioska mogłaby być drukowana w 3D na Księżycu, a powłoka otaczająca bazę mogłaby samodzielnie wytwarzać wodę i tlen.
Konkurs Moontopia został ogłoszony w połowie 2016 roku przez brytyjski magazyn "Eleven" zajmujący się architekturą i designem. Jednak nie chodziło w nim jedynie o to, żeby było ładnie. Nadesłane prace oceniali bowiem nie tylko architekci, ale również przedstawiciele NASA.
Po co? Bo zainteresowanie Księżycem znowu rośnie i to nie tylko ze strony agencji kosmicznych, ale również prywatnych firm jak Virgin Galactic. Zadaniem zaproszonych do konkursu architektów, ale też naukowców i wizjonerów było stworzenie koncepcji bazy na Księżycu, która byłaby samowystarczalna, pozwalała ludziom normalnie żyć, pracować, prowadzić badania naukowe i przyjmować turystów.
Spośród około 100 nadesłanych koncepcji wygrała ta przygotowana przez Polkę - Monikę Lipińską. W jej ekipie pracowała jeszcze Niemka Laura Nadine Olivier i Inci Lize Ogun z Włoch. Testlab - ich pomysł na księżycowe osiedle to technika druku 3D, dzięki której baza mogłaby się rozbudowywać tworząc coś na kształt matrioszki. Tylko pierwsza faza budowy wymagałaby pomocy z Ziemi, w kolejnych osadnicy mogliby powiększać obiekt sami właśnie dzięki drukowaniu 3D.
Bazę na początku zamieszkaliby astronauci i naukowcy, którzy eksperymentowaliby z uprawą roślin w warunkach pozaziemskich i testowali możliwości druku 3D i 4D.
Z technologicznego punktu widzenia najważniejszym elementem projektu jest zewnętrzna membrana otaczająca bazę. Powłoka ta ma być zbudowana z włókna węglowego na wzór orgiami. Może ona być wydrukowana i złożona już bezpośrednio na Księżycu. Jej zadaniem jest nie tylko ochrona, ale także pozyskiwanie tlenu i wytwarzanie wody.
Monika Lipińska jest absolwentką studiów pierwszego stopnia na Wydziale Architektury na Politechnice Wrocławskiej. Studiowała przez rok na Politecnico di Milano we Włoszech, a obecnie robi studia magisterskie z architektury, ze specjalizacją eksperymenty przestrzenne (architektura w środowiskach ekstremalnych) na Uniwersytecie w Lund w Szwecji.
Jako architekt pracowała w biurach Hiroshi Nakamura & Nap w Tokio, w COBE w Kopenhadze oraz w Mork Ulnes Architects w San Francisco.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/baza-na-ksiezycu-monika-lipinska-testlab-druk,114,0,2261874.html

Jeśli zaczniemy zasiedlać Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze do 31 marca można wziąć udział w Europejskim Konkursie Kosmicznym Odysseus II
Do 31 marca 2017 roku uczniowie i studenci mogą składać prace w Europejskim Konkursie Kosmicznym - Odysseus II. Konkursowe zadanie to przygotowanie projektu dotyczącego przestrzeni kosmicznej. Do wygrania m.in. wyjazd do Centrum Kosmicznego w Gujanie Francuskiej i staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Odysseus II to międzynarodowy konkurs o tematyce związanej z badaniami kosmicznymi. Realizowany jest w ramach programu Horyzont 2020 przez konsorcjum 14 europejskich instytucji: między innymi przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Skierowany jest do uczniów i studentów w wieku od 7 do 22 lat. Został podzielony na trzy kategorie wiekowe: Skywalkers, Pioneers i Explorers (patrz opis poniżej). Na etapie szkoły podstawowej to konkurs nastawiony na naukę i zabawę ? wystarczy stworzyć dzieło artystyczne opierając się na swojej wyobraźni. Na poziomie gimnazjalnym i studenckim zaprasza do stworzenia własnego kosmicznego projektu naukowego na temat związany, z jednym z zagadnień podanych w bogatym zestawie propozycji konkursowych.
Jedną z podstawowych idei konkursu jest równość szans wszystkich uczestników, niezależnie od ich płci czy statusu społecznego lub ekonomicznego. M.in. z tego powodu udział w konkursie jest całkowicie bezpłatny. Natomiast w kategoriach Pioneers i Explorers, wprowadzono limit wydatków, które można wydać na realizację swojego projektu konkursowego, np. przy tworzeniu modelu.
Skywalkers: uczniowie 7 ? 13 lat
W tej kategorii uczniowie tworzą dzieło artystyczne związane z badaniami kosmicznymi. Można to być na przykład model Układu Słonecznego zawierający oprócz ośmiu planet i Słońca któreś z mniejszych ciał niebieskich licznie zaludniających Układ Słoneczny, czy model bazy na Marsie wraz ze wszystkimi modułami niezbędnymi do podtrzymania życia. Można również narysować owady, jakie być może rozwinęły się na planetach poza słonecznych.
Pioneers: uczniowie 14 ? 19 lat
W tej kategorii wiekowej zadaniem uczniów jest stworzenie własnego projektu naukowego związanego z szeroko rozumianymi badaniami kosmicznymi. Ze względu na ich interdyscyplinarność projektem może być oryginalny referat dotyczący wpływu długotrwałych lotów międzyplanetarnych na psychikę człowieka, własna koncepcja samowystarczalnej bazy na Marsie, czy też przeanalizowanie stopnia zalesienia wybranego obszaru na powierzchni Ziemi na podstawie dostępnych w Internecie zdjęć satelitarnych i lotniczych.
Explorers: studenci 17 ? 22 LAT
Podobnie jak w przypadku Pioneers, studenci też przygotowują projekty związane z badaniami kosmicznymi.  Tym razem jednak prace powinny być realizowane samodzielnie lub w parach i bardziej skupiać się na rzeczywistych potrzebach i praktycznym wykorzystaniu technologii kosmicznych. Tematy prac mogą dotyczyć na przykład:
obserwacji obiektów z listy alertów z misji Gaia ? zbieranie danych o obiekcie (fotometria, spektrometria, astrometria), analiza danych oraz porównanie z innymi obserwacjami danego obiektu, zmiany zasięgu wybranych lodowców na podstawie Analiza archiwalnych zdjęć satelitarnych.
Szeroka tematyka konkursowa umożliwia studentom złożenie dowolnego projektu w jakikolwiek sposób związanego z badaniami kosmicznymi. W praktyce oznacza to, że praca konkursowa może w dużej mierze opierać się tym, co już się wcześniej zrobiło, na przykład w ramach pracy licencjackiej czy działalności koła naukowego.
Głównymi nagrodami są
?    wyjazd do Portu Kosmicznego w Gujanie Francuskiej
?    staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej,
?    wizyta w Cite de?l Espace w Tuluzie,
?    skomputeryzowany teleskop
?    i-pad 2 air z zestawem cyfrowych książek,
 Etap krajowy został objęty patronatem:
?    Wiceministra Edukacji Narodowej,
?    Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego,
?    Mazowieckiego Kuratora Oświaty,
?    Wydawnictwo Dobra Szkoła
Wsparcia projektowi udzielili również:
Centrum Edukacyjne Planeta Anuka, które zorganizuje pokazy i warsztaty astronomiczne w szkole wybranej przez nauczyciela, który złoży prace największej liczby uczniów z Warszawy lub Poznania.
Wójt Gminy Pniewy, który ufundował model promu kosmicznego dla najlepszej pracy artystycznej z terenu Gminy Pniewy.

Więcej informacji można znaleźć pod linkiem:
https://www.odysseus-contest.eu/pl/

 

Kontakt:
Marcin Nasilowski,
Centrum Basań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk
Bartycka 18a, 00 ? 716 Warszawa, Polska
[email protected];

Źródło: Marcin Nasiłowski
http://orion.pta.edu.pl/jeszcze-do-31-marca-mozna-wziac-udzial-w-europejskim-konkursie-kosmicznym-odysseus-ii

Jeszcze do 31 marca można wziąć udział w Europejskim Konkursie Kosmicznym Odysseus II.jpg

Jeszcze do 31 marca można wziąć udział w Europejskim Konkursie Kosmicznym Odysseus II2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku

13 lutego 2017 Ariel Majcher 

Po weekendowej pełni Księżyc powoli traci swój blask, przechodząc pod koniec tygodnia przez ostatnią kwadrę. Wcześniej Srebrny Glob czeka spotkanie z jaśniejącym Jowiszem. Kilkadziesiąt stopni nad oboma ciałami Układu Słonecznego bardzo szybko przez niebo przelatuje kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajduszakowa. Ten niecodzienny gość na naszym niebie w ciągu najbliższych dni przemierzy ponad 35°. Również pod koniec tygodnia Księżyc zbliży się do widocznej rano nisko nad południowo-wschodnim widnokręgiem planety Saturn. Natomiast wieczorem można obserwować trójkę planet: Wenus, Mars i Saturn. Pierwsza z nich powoli zawraca w kierunku Słońca, zaś dwie ostatnie tworzą coraz ciaśniejszą parę. Pod koniec lutego miną się one w odległości niewiele przekraczającej 0,5 stopnia, czyli średnicę kątową Słońca, czy Księżyca.

Największy z naturalnych satelitów naszej planety w najbliższych dniach odwiedzi gwiazdozbiory Lwa, Panny, Wagi i Skorpiona. Będzie już po pełni, zatem da się go dostrzec na niebie porannym, a wraz ze zbliżaniem się do końca tygodnia, również coraz dłużej na niebie dziennym, na którym odnalezienie go w najbliższym czasie nie powinno sprawiać problemów.

Poniedziałkowy poranek 13 lutego zastanie Księżyc w gwiazdozbiorze Lwa, niedaleko jego granicy z Panną. Faza Księżyca spadnie do 95%, a niecałe 12° na północ od niego świecić będzie druga co do jasności i oznaczana na mapach nieba grecką literą ? Denebola, znajdująca się na wschodniej szpicy charakterystycznego kształtu żelazka, jaki ma gwiazdozbiór Lwa.

Następne ponad 3 doby Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Panny, stopniowo tracąc fazę i jasność. We wtorek 14 lutego jego tarcza będzie oświetlona w 90%. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia odpowiednio 2 i 7° na wschód od Księżyca świecić będą gwiazdy Zaniah (? Vir) oraz Porrima (? Vir). Przesuwając się o odatkowe 13° prawie w tym samym kierunku odnaleźć będzie można bardzo jasno świecącą planetą Jowisz. Jeszcze bliżej największej planety Układu Słonecznego Srebrny Glob znajdzie się w dwóch następnych dobach. W środę rano, przy fazie 83%, Księżyc zajmie pozycję między Porrimą a Jowiszem, 5,5 stopnia od gwiazdy Panny i 7,5 od planety Układu Słonecznego. Dobę później Księżyc przejdzie już na wschód od Jowisza i o godzinie podanej na mapce dla tego dnia będzie świecił 5,5 stopnia na lewo od Jowisza, prezentując tarczę w fazie 75%.

Jowisz pokonał już zakręt na swojej pętli po niebie i powoli nabiera rozpędu w ruchu wstecznym. Planeta nadal znajduje się niecałe 4° na północ od 4° na północ od Spiki, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Panny. Jasność Jowisza zwiększyła się już do -2,3 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza ma rozmiar 41?, stąd dwa pasy równikowe na tarczy planety powinny już być widoczne nawet w małej lornetce. Tak samo, jak jej cztery najjaśniejsze księżyce, gdy przebywają obok tarczy swojej planety macierzystej. Gdy dany księżyc przechodzi na tle tarczy Jowisza, do jego dostrzeżenia potrzebny jest teleskop o średnicy przynajmniej duże kilka cm, z najlepiej ponad 100-krotnym powiększeniem. W tym tygodniu z terenu Polski w układzie księżyców galileuszowych będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):

  • 13 lutego, godz. 1:54 ? wejście Ganimedesa w cień Jowisza, 46? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 13 lutego, godz. 4:28 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 20? na zachód od tarczy planety (koniec zaćmienia),

  • 13 lutego, godz. 6:28 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

  • 13 lutego, godz. 23:16 ? wejście Europy w cień Jowisza, 30? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 14 lutego, godz. 3:54 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 15 lutego, godz. 6:52 ? wejście Io w cień Jowisza, 18? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 16 lutego, godz. 4:14 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

  • 16 lutego, godz. 5:05 ? minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 20?, 3? na wschód od tarczy Jowisza,

  • 16 lutego, godz. 5:18 ? wejście Io na tarczę Jowisza,

  • 16 lutego, godz. 6:28 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

  • 16 lutego, godz. 22:00 ? zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,

  • 17 lutego, godz. 0:59 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 21?, 22? na zachód od tarczy Jowisza,

  • 17 lutego, godz. 1:22 ? Io chowa się w cień Jowisza, 17? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 17 lutego, godz. 2:40 ? minięcie się Kallisto (N) i Europy w odległości 30?, 138? na zachód od tarczy Jowisza,

  • 17 lutego, godz. 4:34 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 17 lutego, godz. 22:42 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

  • 17 lutego, godz. 23:44 ? wejście Io na tarczę Jowisza,

  • 18 lutego, godz. 0:56 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

  • 18 lutego, godz. 1:54 ? zejście Io z tarczy Jowisza,

  • 18 lutego, godz. 23:02 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 19 lutego, godz. 3:29 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 13?, 68? na wschód od tarczy Jowisza,

  • 19 lutego, godz. 6:42 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

  • 20 lutego, godz. 1:53 ? minięcie się Io (N) i Ganimedesa w odległości 18?, 83? na zachód od tarczy Jowisza,

  • 20 lutego, godz. 5:52 ? wejście Ganimedesa w cień Jowisza, 39? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia).

Dwa następne poranki, w piątek 17 lutego i sobotę 18 lutego Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Wagi. W piątek księżycowa tarcza będzie oświetlona w 66%. O godzinie podanej na mapce 6,5 stopnia na południowy wschód od niej znajdzie się gwiazda Zuben Elgenubi (? Lib), zaś 10° na zachód ? Zuben Eschamali (? Lib). Dobę później Srebrny Glob dotrze do centralnych obszarów gwiazdozbioru Wagi, a jego faza spadnie już do 57%. Tym razem gwiazdę Zuben Eschamali odnaleźć będzie można niecałe 5° nad księżycową tarczą, a Zuben Elgenubi ? 3° dalej na prawo.

Ostatni poranek tego tygodnia największy z naturalnych satelitów Ziemi przetnie wąski na tej deklinacji pasek gwiazdozbioru Skorpiona, a jego faza wyniesie 47% (ostatnia kwadra przypada 6,5 godziny wcześniej). Charakterystyczny łuk gwiazd z północno-zachodniej części tej konstelacji, z gwiazdami Grafffias i Dschubba, znajdzie się niecałe 4° na południe od Księżyca, zaś gwiazda Antares ? 10,5 stopnia pod nim.

Jakieś 40° na północ od trasy pokonywanej przez Księżyc swoją trajektorię pokonuje kometa 45P/Honda-Mrkos-Pajduszakowa. Na przełomie tego i poprzedniego tygodnia kometa przejdzie niewiele ponad 0,8 AU (12 mln km) od Ziemi, dzięki czemu w tych dniach przemieszczać się ona będzie błyskawicznie. Na początku tygodnia kometa zajmie pozycję między gwiazdami ? i ? CrB; we wtorek przetnie ona już linię, łączącą gwiazdę Izar (? Boo) oraz Nekkar (? Boo) w Wolarzu, nieco ponad 5° na północ od pierwszej z nich; w środę 15 lutego odnaleźć ją będzie można na przedłużeniu linii, łączącej Izara z gwiazdami ? i ? Boo; natomiast ostatnie cztery dni kometa spędzi w gwiazdozbiorze Psów Gończych: w czwartek kometa przejdzie 5° na północ od znanej gromady kulistej M3, w sobotę 18 lutego ? 6° na południe od gwiazdy Cor Caroli, najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji (niestety nie zmieściła się ona na mapkach), natomiast ostatniego ranka kometa znajdzie się już 7° na północ od jasnej gromady otwartej gwiazd w Warkoczu Bereniki, Melotte 111. Niestety na początku tygodnia w obserwacjach komety przeszkadzał będzie bardzo jasny wciąż Księżyc, ale pod jego koniec będzie on wschodził już około północy, natomiast kometa dotrze do obszaru nieba, który w naszych szerokościach geograficznych nigdy nie zachodzi, zatem na obserwacje komety warto poświęcić czas przed jego wschodem. Zwłaszcza, że kometa wtedy będzie się wznosić już na wysokość ponad 60° nad południowo-wschodni widnokrąg. Jasność komety 45P oceniana jest obecnie na więcej, niz 7 magnitudo, a w związku z bliskością naszej planety jej jasność może jeszcze wzrosnąć.

Dokładniejszą mapę z trajektorią komety w lutym br., wykonaną przez Janusza Wilanda w programie własnego autorstwa Nocny Obserwator można pobrać tutaj.

W niedzielę 19 lutego Księżyc będzie blisko nie tylko jasnych gwiazd Skorpiona, ale także niedaleko planety Saturn, choć jeszcze bliżej szóstej planety Układu Słonecznego znajdzie się on na początku przyszłego tygodnia. Saturn pokazuje się na nieboskłonie około godziny 3:30, czyli ponad 4 godziny przed Słońcem. Planeta zbliża się do granicy gwiazdozbioru Wężownika ze Strzelcem i pod koniec tygodnia znajdzie się niecałe 0,5 stopnia od będącej na niej gwiazdy 58 Ophiuchi. Saturn może służyć, jako punkt orientacyjny przy szukaniu trójki obiektów ze słynnego katalogu Messiera: M8, M20 i M21. Saturn znajduje się tylko 5° na zachód od nich, zatem mieści się z nimi w jednym polu widzenia lornetki. Saturn świeci blaskiem +0,5 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 16?. Maksymalna elongacja Tytana (tym razem zachodnia) przypada w tym tygodniu w poniedziałek 13 lutego.

 Na niebie wieczornym blisko siebie wędrują trzy planety Układu Słonecznego: Wenus, Mars i Uran oraz planeta karłowata (1) Ceres. Dwie pierwsze planety stopniowo oddalają się od siebie. W ciągu tygodnia dystans między nimi zwiększy się z 6,5 do 8°. Wyraźnie zmniejsza się za to odległość między Marsem a Uranem. W niedzielę 19 lutego obie planety dzielić będzie niewiele ponad 5°, zaś w następnym tygodniu jeszcze się ona zmniejszy.

Krążąca bliżej Słońca sąsiadka Ziemi jest już po maksymalnej elongacji, stąd szybko zbliża się do naszej planety i do końca tygodnia rozmiar jej tarczy przekroczy rozmiar tarczy Jowisza, zatem wyprzedzi go ona i pod tym względem. Równie szybko, jak wzrost rozmiarów kątowych będzie ubywać fazy planety, do końca tygodnia spadnie ona do 25%, stąd z każdym tygodniem, a nawet z każdym dniem staje się ona coraz bardziej atrakcyjniejszym celem dla posiadaczy nie tylko teleskopów, ale również niedużych lornetek. W przeciwieństwie do Wenus Mars dość szybko oddala się od naszej planety, stąd jego jasność spadła do +1,2 magnitudo, a jego tarcza ma rozmiar małych 5?. Zatem trudno na niej dostrzec jakieś szczegóły nawet przez duże teleskopy.

Znajdujący się 5° na wschód od Marsa Uran zwiększył dystans do gwiazdy ? Psc do prawie 100 minut kątowych i powoli zbliża się do układu sześciu gwiazd, wśród których są HIP6868 i HIP7243, niedaleko których planeta wędrowała w zeszłym roku, na początku swojego sezonu obserwacyjnego.

Planeta karłowata (1) Ceres na początku tygodnia znajdzie się na linii, łączącej Wenus z Uranem, około 11° od drugiej z planet. Jej jasność spadła do +8 magnitudo, a w niedzielę 19 lutego Ceres przejdzie w odległości zaledwie 14? od jaśniejszej o prawie 4 magnitudo gwiazdy ?1 Ceti, dzięki czemu jej odnalezienie w tym tygodniu będzie dość proste.

Jakieś 12° na południe od Ceres znajduje się słynna gwiazda zmienna Mira Ceti, choć znacznie łatwiej odnaleźć ją używając tylko swoich oczu, na przedłużeniu linii, łączącej gwiazdy Menkar (? Cet) i ? Ceti. Mira jest już jaśniejsza od 4 magnitudo, co wyraźnie widać nawet na krótko naświetlanym zdjęciu. Dlatego polecam spoglądanie w jej kierunku przy każdej nadarzającej się okazji, zwłaszcza, że Księżyc już od drugiej części tygodnia nie będzie przeszkadzał swoim blaskiem w jej obserwacjach. Prawdopodobnie nie jest to jeszcze szczyt jej jasności w tegorocznym maksimum.

http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/13/niebo-w-trzecim-tygodniu-lutego-2017-roku/

 

 

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku5.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku6.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku7.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku8.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lutego 2017 roku9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lód na Merkurym ? skąd się wziął?
13 lutego 2017 Anna Wizerkaniuk
Choć Merkury znajduje się najbliżej Słońca, to w cieniu kraterów występuje lód. Nie wiadomo jednak jak dużo go jest czy skąd się tam wziął. Nowe badania przeprowadzone na podstawie danych z misji MESSENGER sugerują, że warstwa lodu jest gruba na ok. 50m, ale istnieje możliwość, że pomiar jest błędny. Z kolei jaki rodzaj komety dostarczył go na tę planetę nadal pozostaje zagadką.
Naukowcy oparli swoje badania na informacjach zebranych przez instrument Mercury Laser Altimeter ? MLA (wysokościomierz laserowy), w który była wyposażona sonda MESSENGER. Zakończyła ona swój żywot w 2015r., kiedy rozbiła się o powierzchnię Merkurego. Poprzednie badania ? kombinacja danych z radaru znajdującego się na Ziemi oraz danych ze spektrometry neutronowego sondy MESSENGER, wskazywały, że grubość lodu to 1-2m. Teraz szacuje się ją na 50 do 85m.
Jednak najbardziej intrygujące jest skąd wziął się lód na najbliższej Słońcu planecie. Rozpatruje się możliwości dostarczenia go przez kometę długookresową, taką jak kometa Halleya czy krótkookresową kometę z rodziny Jowisza. Te pierwsze pochodzą z obłoku Oorta ? skupisku lodowych obiektów na granicy Układu Słonecznego, z kolei druga grupa komet powstała w Pasie Kuipera.
?Jeśli znaleźlibyśmy warstwę lodu o mniejszej grubości, która nadal jest znacząco większa od zera, co jednak nie miało miejsca, można by wykluczyć komety długookresowe oraz planetoidy? opowiada Vincent Eke, główny autor artykułu opublikowanego w piśmie Icarus. ?Modele roju mikrometeorytów dosięgających Merkurego są dość niepewne. Niektóre, bardziej współczesne modele mogłyby zapewnić 50-metrową warstwę lodu w kraterach na biegunach, tak samo jak mogą to zrobić komety z rodziny Jowisza. Ponadto, jeśli lód sięga 50m we wszystkich kraterach, to można wykluczyć scenariusz, że dostał się on na planetę w wyniku pojedynczego uderzenia jakiegoś obiektu w Merkurego. Są badania, które rozważają opcję, że za cały lód na planecie odpowiada to, co stworzyło krater Hokusai.?
Naukowcy nie są jednak zadowoleni z otrzymanych wyników, ponieważ mogą być one zwodnicze. Pomiar grubości lodu nie jest dość precyzyjny, aby to poprawić chcą wykorzystać ostatnie dane z MLA. W ten sposób mają szansę uzyskać lepszy wgląd na polarne regiony Merkurego ? zobaczyć więcej kraterów. Możliwe, że również te mniejsze. Pozwoliłoby to na nałożenie większych ograniczeń na grubość lodu. Jeśli to się nie powiedzie, w następnej dekadzie do Merkurego dotrze kolejna misja ? BepiColombo, nad którą czuwa Europejska Agencja Kosmiczna ESA. Sonda również jest wyposażona w wysokościomierz laserowy (BELA ? BepiColombo Laser Altimeter), więc dane z tych pomiarów będą równie cenne dla naukowców. Wszystko jednak zależy, czy BepiColombo, w przeciwieństwie do MESSENGERA, przeleci blisko bieguna południowego. Zwiększyłoby to liczbę dokładnie zmierzonych kraterów.
Warto dodać, że dokładność w określeniu grubości lodu nie zależy od dokładności wysokościomierzy na obydwóch sondach (zarówno MLA jak i BELA wykonują pomiary z dokładnością mniejszą niż 1m). Nie można tego precyzyjnie określić ze względu na różnice głębokości wewnątrz kraterów, które sięgają nawet 100m. Naukowcy muszą mieć pewność, że różnice wysokości otrzymane w pomiarach są spowodowane przez lód, a nie przez nierówną powierzchnię kraterów.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/13/lod-na-merkurym-skad-sie-wzial/

Lód na Merkurym skąd się wziął.jpg

Lód na Merkurym  skąd się wziął.jpg

Lód na Merkurym skąd się wziął3.jpg

Lód na Merkurym skąd się wziął4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alan Shepard cz.2 ? Może zagramy w golfa?
13 lutego 2017, Anna Wizerkaniuk
Był pierwszym Amerykaninem w kosmosie. Jego przyszłość zmieniła swoją drogę z powodu choroby. Nie poddał się i 10 lat później dołączył do grona osób, którym dane było postawić stopę na Srebrnym Globie.
?Uziemiony? Alan Shepard objął stanowisko szefa Biura Astronautów. 5 lat później, w 1968r. otrzymał możliwość poddania się eksperymentalnej operacji, która miałaby wyeliminować jego chorobę. Już wtedy pilot cierpiał na częściowy zanik słuchu. Zabieg udał się, a 47-letni Shepard został mianowany dowódcą misji Apollo 14. Razem z nim desygnowani zostali Edgar D. Mitchell i Stuart A. Roosa.
Jak w poprzednich misjach, tak i przy Apollo 14 nie obyło się bez problemów, które mogłyby zakończyć misję niepowodzeniem. Na początku lotu, dopiero za czwartym razem udało się zacumować moduł dowodzenia z modułem księżycowym ?Antares?. Aby tego dokonać pilot musiał staranować lądownik. Następne problemy pojawiły się  podczas lądowania na Księżycu. O mało nie doszło do nieodwracalnego przerwania misji. Centrum Kontroli dostało informację, że wprowadzono instrukcję, która miała zmienić tryb działania silników z opadania na wznoszenie. Jeśli byłoby za mało paliwa pojawiało się zagrożenie wybuchu. Przyczyną było zanieczyszczenie przełącznika ? wystarczył drobny okruch metalu, który mógł wywołać zwarcie na stykach. Tym razem misję uratowało zwykłe ?pukanie? w panel tuż obok wielkiego czerwonego guzika ?ABORT?.
Nie był to koniec problemów, które pojawiały się w najbardziej kluczowych momentach. Kiedy lądownik znajdował się niecałe 10km nad powierzchnią Srebrnego Globu, zniknęły odczyty z radaru dotyczące wysokości. Szybko jednak wróciły. Po zakończeniu misji, Shepard stwierdził, że zaszedł już za daleko, by w tamtym momencie zrezygnować z lądowania, więc dokonałby tego nawet bez radaru. Ile w tym prawdy? ? tego się nie dowiemy. Warto jednak dodać, że błąd w odczycie wysokości wynosił ok. 1,2km.
Po przezwyciężeniu wszystkich problemów, załodze Apollo 14 udało się stanąć na Księżycu. Alan Shepard został też pierwszym człowiekiem, który zagrał w golfa poza Ziemią. Główkę od kija golfowego przymocował do instrumentu do nabierania gruntu. Prawdopodobnie to z tym wydarzeniem Shepard jest częściej kojarzony niż nawet z byciem pierwszym Amerykaninem w kosmosie.
Po zakończeniu misji Apollo 14, Shepard powtórnie objął stanowisko Szefa Biura Astronautów, które zajmował po wykryciu choroby. Został również awansowany do stopnia admirała, choć nigdy nie dowodził dużym okrętem. Po opuszczeniu NASA, w 1984r., wraz z pozostałymi astronautami pierwszego naboru i wdową po Gusie Grissomie, utworzył fundację Mercury Seven (obecnie Astronaut Scholarship), która miała wspomagać studentów.
Alan Shepard zmarł 21 czerwca 1998r. po przegranej walce z białaczką. 5 tygodni później zmarła również jego żona. Prochy obojga zostały rozsypane do morza.
Więcej o Shepardzie można przeczytać w artykule Alan Shepard cz.1 ? ?Podpalcie tę świeczkę!?
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/13/alan-shepard-cz-2-moze-zagramy-w-golfa/

Alan Shepard.jpg

Alan Shepard 2.jpg

Alan Shepard 3.jpg

Alan Shepard 4.jpg

Lód na Merkurym skąd się wziął4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauta z ISS nagrał niezwykłe wyładowania atmosferyczne na Ziemi
autor: John Moll 13 luty, 2017
W 2015 roku, astronauta Andreas Mogensen prowadził obserwację wyładowań atmosferycznych z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na ISS można dostrzec niezwykły spektakl świetlny, jakiego nie jesteśmy w stanie zobaczyć z powierzchni naszej planety.
Naukowcy od lat debatowali nad istnieniem czerwonych duszków czy tzw. niebieskich dżetów. To dlatego, że występują one bardzo wysoko nad chmurami burzowymi, o czym nieraz informowali piloci. Obserwacja tych zjawisk atmosferycznych z Ziemi nie jest zatem możliwa. Próbowano już je zbadać przy pomocy satelit, lecz ich kąt widzenia nie pozwala nam gromadzić danych na ich temat. Na szczęście, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to idealne miejsce do prowadzenia badań.
Andreas Mogensen przebywał na stacji ISS dwa lata temu i nagrał potężne burze podczas przelotu nad Zatoką Bengalską. Duński Narodowy Instytut Kosmiczny potwierdził, że w niektórych momentach można dostrzec tzw. niebieskie dżety. Zjawisko zostało uwiecznione na poniższym krótkim filmie. Niebieskie dżety można zobaczyć np. w 3 sekundzie tego nagrania, co zaznaczyliśmy poniżej.
est to tak naprawdę pierwsza tak bezpośrednia obserwacja - pierwsze takie nagranie, które wyraźnie pokazuje te fascynujące zjawiska atmosferyczne. W ten sposób potwierdzono, że stacja ISS jest idealnym miejscem do prowadzenia badań. W związku z tym, jeszcze w tym roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pojawią się specjalne instrumenty, dzięki którym będziemy mogli nieustannie obserwować burze na Ziemi.
Źródło:
http://www.esa.int/Our_Activities/Human_Spaceflight/iriss/Blue_jets_studied_from...
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronauta-z-iss-nagral-niezwykle-wyladowania-atmosferyczne-na-ziemi

Astronauta z ISS nagrał niezwykłe wyładowania atmosferyczne na Ziemi.jpg

Astronauta z ISS nagrał niezwykłe wyładowania atmosferyczne na Ziemi 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa gigantyczna radiogalaktyka UGC 9555
 13/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów donosi o odkryciu nowej, gigantycznej radiogalaktyki (GRG) związanej z trypletem galaktyk znanym jako UGC 9555. Nowo odkryta galaktyka okazuje się być jedną z największych dotąd odkrytych obiektów typu GRG. Wyniki badań opublikowano tydzień temu w artykule opublikowanym online na portalu arxiv.org.
Znajdująca się jakieś 820 milionów lat świetlnych od Ziemi galaktyka UGC 9555 stanowi element większej grupy galaktyk znanej jako MSPM 02158. Niedawno zespół astronomów kierowany przez Alexa Clarke z Jodrell Bank Centre for Astrophysics w Manchesterze przeanalizował dane udostępnione przez Low Frequency Array (LOFAR) i odkrył nowe, ważne informacje o tej zaburzonej grupie galaktyk.
Zespół analizował dane dostępne w LOFAR Multifrequency Snapshot Sky Survey (MSSS). To pierwszy przegląd nieba północnego LOFAR pokrywający niebo na północ od równika niebieskiego w zakresie częstotliwości od 119 do 158 MHz w ośmiu osobnych pasmach 2 MHz. Zdjęcia wykonane w ramach LOFAR MSSS umożliwiły naukowcom wyodrębnienie nowej gigantycznej radiogalaktyki.
GRG to radiogalaktyki, których obserwowana długość przekracza 6,5 mln lat świetlnych. To rzadkie obiekty znajdowane w obszarach o niskiej gęstości. GRG są bardzo ważne dla astronomów badających procesy formowania i ewolucji radioźródeł.
Nowo odkryta galaktyka, która jeszcze nie otrzymała oficjalnej nazwy charakteryzuje się liniowymi rozmiarami rzędu 8,34 mln lat świetlnych. To sprawia, że jest to jedna z największych dotąd odkrytych galaktyk typu GRG. Jak na razie tytuł największej radiogalaktyki należy do J1420-0545 o rozmiarach rzędu 16 mln lat świetlnych.
Źródło: Phys.org
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/13/nowa-gigantyczna-radiogalaktyka-ugc-9555/

Nowa gigantyczna radiogalaktyka UGC 9555.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie obserwują początkową fazę supernowej SN 2013fs
 13/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce czerwony nadolbrzym zakończył swoje życie w spektakularnej eksplozji supernowej.
Światło tego zdarzenia potrzebowało 160 milionów lat, aby dotrzeć do Ziemi, gdzie 6. października 2013 roku zupełnym przypadkiem dostrzegły ją robotyczne teleskopy skanujące nocne niebo.
W poniedziałek, astronomowie poinformowali, że przypadkowe odkrycie pozwoliło im zbadać najwcześniejszą dotąd fazę supernowej ? zaledwie trzy godziny po eksplozji.
?Od razu wiedzieliśmy, że dane które mamy są czymś wyjątkowym,? mówi Ofer Yaron z Weizmann Institute of Science w Izraelu, główny autor opracowania, które ukazało się w periodyku Nature Physics.
?Udało nam się zaobserwować to wydarzenie tuż po jego rozpoczęciu.?
Supernowa otrzymała nazwę SN 2013fs.
Naukowcom bardzo zależy na badaniu wczesnych faz eksplozji supernowych, które mogą nam wiele powiedzieć o ostatnich momentach życia masywnych gwiazd na chwilę przed eksplozją.
Jednak z uwagi na fakt, że nie wiemy kiedy i gdzie dojdzie do eksplozji, bardzo rzadko udaje nam się je dostrzec szybciej niż gdy mają już kilka dni i większość odłamków ulegnie rozproszeniu.
Supernowe zazwyczaj obserwowane są przez okres około roku po eksplozji, jednak szczyt ich jasności rejestrowany jest przez zaledwie kilka dni do kilku tygodni.
Do niedawna dostrzeżenie supernowej w tydzień po detonacji uważane było za fart.
Aby do nas dotrzeć, światło emitowane przez masywne gwiazdy i ich eksplozje może czasami potrzebować kilku milionów, a nawet miliardów lat.
W przypadku SN 2013fs, trwająca 160 milionów lat podróż zakończyła się na lustrze automatycznego teleskopu w Obserwatorium Palomar w pobliżu San Diego w Kalifornii.
Wkrótce potem ludzkie oko dostrzegło anomalię w danych teleskopowych i poinformowało o tym innych astronomów i fizyków, aby oni także mogli skierować swoje instrumenty w stronę supernowej, aby określić jej odległość, skład chemiczny, temperaturę i inne jej cechy.
Między innymi naukowcy wykonali spektroskopowe pomiary intensywności światła (Obserwatorium W. M. Kecka na Hawajach) oraz pomiary w zakresie ultrafioletowym i rentgenowskim (Obserwatorium Kosmiczne Swift).
Yaron wraz ze swoim zespołem zebrał wszystkie te dane i odtworzył ostatnie momenty życia gwiazdy prowadzące do eksplozji.
Naukowcy zaobserwowali wydarzenie na tyle wcześnie, że mogli jeszcze zaobserwować tworzącą gęstą otoczkę materię wyrzuconą przez umierającą gwiazdę w ostatnim roku jej życia.
To właśnie ta materia pozwoliła dostrzec niestabilność w ostatnich momentach życia gwiazdy, która jak się okazało była czerwonym nadolbrzymem.
Supernowa określona została jako standardowa, co wskazuje na to, że niestabilności tuż przed eksplozją mogą być czymś powszechnym w przypadku eksplozji masywnych gwiazd,? napisał zespół.
Źródło: AFP
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/13/12674/

Astronomowie obserwują początkową fazę supernowej SN 2013fs.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy przybysz coraz bliżej Ziemi. Co się stanie 25 lutego?
2017-02-13
Obiekt o kryptonimie 2016 WF9 spędza sen z powiek nie tylko internautom, lecz również naukowcom, ponieważ wciąż nie wiadomo czym tak naprawdę jest. Tymczasem zbliża się do Ziemi. Co może zdarzyć się 25 lutego, gdy znajdzie się najbliżej nas?
Naukowców od końca ubiegłego roku fascynuje obiekt o nazwie 2016 WF9. Nie zagraża on naszej planecie, chociaż trajektoria jego lotu jest znana w ok. 50 procentach. Najbliżej znajdzie się nas ok. 50 milionów kilometrów, ale nie ten fakt spędza sen z ich powiek.
Astronomowie poczynili kolejne jego obserwacje, ale wciąż nie mają pojęcia, czym on jest. Obiekt został odkryty 27 listopada 2016 roku, ma od 500-1000 metrów średnicy, jest ciemny i wciąż wymyka się oficjalnej kwalifikacji.
Naukowcy nie mogą bowiem ustalić, czy mamy tu do czynienia z kometą czy planetoidą. Cały kłopot w tym, że klasyczne komety są złożone z zamrożonego gazu, skał i pyłu, ciągną za sobą ogon, który jest tym dłuższy i bardziej widoczny, im bliżej znajdują się Słońca.
2016 WF9, pomimo podróży według ustalonego toru, takiego ogona nie posiada, co może wskazywać na brak gazu i pyłu. Astronomowie są zdania, że możemy mieć tu do czynienia z nowym rodzajem obiektów, w których granica pomiędzy kometą a planetoidą jest po prostu rozmyta.
Prawdopodobnie obiekt jest bardzo stary i większość, jak nie wszystkie, substancje lotne znajdujące się na lub pod powierzchnią mogły zostać już wyemitowane. Pozostaje nam poczekać do około 25 lutego. Wówczas astronomowie powinni już mieć większą garść informacji na temat tego fascynującego obiektu.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116712,tajemniczy-przybysz-coraz-blizej-ziemi-co-sie-stanie-25-lutego

Tajemniczy przybysz coraz bliżej Ziemi.jpg

Tajemniczy przybysz coraz bliżej Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jesteśmy sami w kosmosie? Niesamowite zdjęcia planet Układu Słonecznego
2017-02-13
Kolory Merkurego na tym zdjęciu nie byłyby widoczne gołym okiem. Zostały one wzmocnione, aby ukazać chemiczne, fizyczne oraz mineralogiczne różnice w uksztaltowaniu planety. Dane do stworzenia obrazu zostały zebrane podczas misji sondy Meessenger. Obszar w prawej, górnej części zdjęcia o kształcie koła w piaskowym kolorze to wgłębienie powstałe w wyniku uderzenie meteorytu, które zostało potem zalane lawą z okolicznych wulkanów.
Lód widoczny na Merkurym
Powierzchnia Merkurego z widocznymi obszarami lodu - to te zaznaczone na żółto. Lodowe jeziora znajdują się przy biegunie północnym planety.
Widok Wenus przechodzącej na tle Słońca
Zdjęcie naszego sąsiada, Wenus, gdy przechodzi na tle Słońca - zostało zrobione w 2012 roku przez kosmiczny teleskop Sun Dynamics Observatory (obserwatorium dynamiki Słońca). Tranzyt Wenus jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. W ciągu ok. 120 lat Ziemia i Wenus dwukrotnie (w odstępie 8 lat) znajdują się w pozycji, w której przejście Wenus na tle Słońca jest widoczne z naszej planety. Następne spodziewane jest 10 grudnia 2117 roku.
"The Blue Marble"
"The Blue Marble" to jedno z najpopularniejszych zdjęć naszej planety widocznej z kosmosu. Zostało zrobione 7 grudnia 1972 roku przez załogę misji Apollo 17 na wysokości około 29 000 kilometrów. "The Blue Marble" jest pierwszym zdjęciem, na którym Ziemia jest w pełni oświetlona. NASA przypisuje autorstwo fotografii całej załodze Apollo 17, oryginalny autor nie został do dziś ustalony. Zdjęcie przed opublikowaniem zostało obrócone o 180 stopni, tak, aby biegun północny znajdował się na górze obrazu.
Mars
Do stworzenia tego obrazu Marsa wykorzystano ponad 1000 zdjęć wykonanych z próbników Viking 1 i Viking 2 w latach 70. Dziś szczegółowe fotografie powierzchni planety możemy oglądać m.in. dzieki łazikowi Curiosity, ale możliwe, że już niedługo zobaczymy zdjęcia czerwonej planety wykonane ludzką ręką. Załgowe misje na Marsa planują NASA i Elon Musk, szef SpaceX.
Curiosity - na Marsie od pięciu lat
Curiosity, choć nazywany "łazikiem", to tak naprawdę zautomatyzowane laboratorium zdolne do przeprowadania badań i pomiarów. Kosztujące 2,5 miliarda dolarów, zasilane nuklearną baterią pozaziemskie laboratorium ma w sobie też polski akcent. Firma VIGO Systems S.A. z Ożarowa Mazowieckiego dostarczyła niechłodzone detektory na podczerwień MCT zastosowane w przestrajalnym spektrometrze laserowym zaprojektowanym do zbierania informacji o środowisku panującym na Marsie.
Jowisz
Jowisz to piąta w kolejności od słońca, a jednocześnie największa planeta Układu Słonecznego. Jego masa jest dwa i pół razy większa niż wszystkich pozostałych planet razem wziętych. Jowisz ma 67 księżyców. Na jednym z nich, Europie, NASA planuje szukać śladów życia.
Saturn
Zdjęcie Saturna i jego pierścieni wykonała 21 lipca 1981 roku sonda Voyager 2 z odległości 34 milionów kilometrów. Sondy Voyager 1 i 2 potwierdziły istnienie, a także odkryły nowe satality Saturna, których ten ma aż 62.
Uran
Uran to siódma planeta od Słońca. Sonda Voyager 2, która wykonała zdjęcie planety w 1986 roku, pokazała Urana jako planetę o prawie idealnie jednolitej powierzchni. Nie widać było na niej wyróżniających się pasm chmur ani burz, które widoczne są na pozostałych planetach olbrzymach.
Jednak obserwacje w kolejnych latach pokazały oznaki pór roku i zjawisk pogodowych, takich jak sięgające prędkości 250 km/h wiatrów. Wg naukowców na Uranie, jak i na Neptunie, mogą występować deszcze diamentów.
Neptun
Neptun został odkryty w 1846 na podstawie obliczeń matematycznych, a nie obserwacji nieba. Zmiany w ruchu Urana doprowadziły naukowców do wniosku, że musi za nie odpowiadać bliskość innej dużej planety. Po raz pierwszy został zaobserwowany w tym samym roku przez astronoma Johanna Gottfrieda w miejscu obliczonym przez francuskiego matematyka Urbaina Le Verriera. Neptun został odwiedzony tylko przez jedną sondę - Voyager 2. Przeleciała ona w pobliżu planety 25 sierpnia 1989 roku. Powierzchnia Neptuna byłaby prawdopodobnie najmniej przyjemnym miejscem do zamieszkania, bo temperatura spada tu do -226 stopni Celsjusza, a prędkość wiatru sięga 2100 km/h.
Pluton
Pluton został odkryty w 1930 roku przez Amerykanina Clyde?a Tombaugha. Od tego czasu aż do 2006 roku Pluton oficjalnie był uznawany za dziewiątą planetę Układu Słonecznego. Jednak 24 sierpnia 2006 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna odebrała mu status planety. Jeden rok na Plutonie trwa 247 ziemskich lat. Oznacza to, że Pluton uzyskał status planety i stracił go, zanim zdążył okrążyć Słońce choć jeden raz. Powyższe zdjęcie wykonała sonda New Horizons w 2015 roku.
http://tech.wp.pl/czy-jestesmy-sami-w-kosmosie-niesamowite-zdjecia-planet-ukladu-slonecznego-6090729965188225g

Czy jesteśmy sami w kosmosie.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie2.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie3.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie4.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie5.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie6.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie7.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie8.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie9.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie10.jpg

Czy jesteśmy sami w kosmosie11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakochany Wszechświat
14 lutego 2017, Anna Wizerkaniuk
Niezwykłe połączenie duszy i serca. Kosmiczny Teleskop Spitzera wykonał to zdjęcie w podczerwieni, na którym uchwycił dwie mgławice emisyjne w gwiazdozbiorze Kasjopei. Na lewo znajduje się mgławica Dusza, natomiast po przeciwnej stronie mgławica Serce, która swym kształtem przypomina ludzki organ.
o serduszko zdobi naturalnego satelitę Ziemi. Jest to krater o szerokości 120m. Jedna z teorii dotyczących jego genezy mówi o uderzeniu podwójnej planetoidy, która była utrzymywana przez siłę grawitacji. Inna natomiast twierdzi, że planetoida rozpadła się tuż przed uderzeniem.
Galaktyki Anteny znane również pod oznaczeniem Arp 244, to dwie zderzające się galaktyki w gwiazdozbiorze Kruka. Ich nazwa pochodzi od smug pyłu, gazu oraz gwiazd, które zostały wyrzucone w wyniku zderzenia.
Nie tylko jedno, ale kilkanaście serduszek można znaleźć na powierzchni Marsa. Kto by przypuszczał, że będzie ich aż tyle na planecie, która została nazwana na cześć rzymskiego boga wojny. Jednak, w końcu synem Marsa był Amor. Wszystkie obiekty widoczne na zdjęciach wykonanych przez Mars Global Surveyor to płaskowyże lub depresje.
Na powyższym zdjęciu widoczny jest kolejny płaskowyż na Marsie. Choć wygląda jak zagłębienie, jest to tylko złudzenie. Gdy się odwróci zdjęcie, wyraźnie widać, że jest on wypukły.
Tym razem zdjęcie zapadliska na Marsie wykonane przez Mars Reconaissance Orbiter. Czy to nie dziwne, że kolejny obiekt o tym kształcie?
To już ostatnie zdjęcie z Czerwonej Planety. To serce może i wygląda jak krater, ale to wielki dołek, który uformował się wewnątrz długiego koryta ? rowu tektonicznego.

Słońce również nas kocha. W końcu bez niego nie moglibyśmy żyć. Zdjęcie w zakresie promieniowania rentgenowskiego ukazuje nam gorący, zjonizowany gaz przepływający wzdłuż linii pola magnetycznego tworząc ogromne łuki. Wystarczy tylko odpowiedni kąt kamery i już mamy serduszko.
Dokładnie 17 lat temu, misja Near-Earth Asteroid Rendezvous (NEAR) weszła na orbitę pewnej planetoidy. Można uznać to za zwykły zbieg okoliczności, że sonda wchodzi na orbitę obiektu nazwanego Eros właśnie w Walentynki, ale dodatkowo wykonała ona zdjęcie, gdzie odpowiednio oświetlone przez Słońce i położone blisko siebie trzy kratery przypominają serce.
Trzy galaktyki będące w interakcji i tworzące serce to Arp 272. Są one częścią gromady Herkulesa, która sama w sobie jest fragmentem Wielkiej Ściany CfA2.
Walentynki kojarzą się nie tylko z serduszkami, ale też z kwiatami. Mgławica Rozeta to mgławica emisyjna w gwiazdozbiorze Jednorożca. Jest to dość ciekawy obiekt, nie tylko dlatego, że przypomina kwiat róży, ale w jego wnętrzu znajduje się gromada otwarta NGC 2244 składająca się z młodych gwiazd powstałych z materii mgławicy.
Nie wolno zapomnieć o serduszku Plutona. Podczas swojego przelotu w 2015r. sonda New Horizons przesłała zdjęcie tej odległej planety karłowatej. Wielkie zaskoczenie wywołał region w kształcie serca, który obecnie nosi nazwę regionu Tombaugha.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/14/zakochany-wszechswiat/

Zakochany Wszechświat.jpg

Zakochany Wszechświat2.jpg

Zakochany Wszechświat3.jpg

Zakochany Wszechświat4.jpg

Zakochany Wszechświat5.jpg

Zakochany Wszechświat6.jpg

Zakochany Wszechświat7.jpg

Zakochany Wszechświat8.jpg

Zakochany Wszechświat9.jpg

Zakochany Wszechświat10.jpg

Zakochany Wszechświat11.jpg

Zakochany Wszechświat12.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amor i Eros na kosmiczne Walentynki
Wysłane przez czart w 2017-02-14

Dzisiaj Walentynki, zatem drugi odcinek nowego kanału YouTube pt. "Niebo na dłoni" poświęcony jest Amorowi i Erosowi - dwóm bardzo ciekawym planetoidom. Zachęcamy do obejrzenia wspólnie ze swoją walentynką!

"Niebo na dłoni" to nowy kanał na YouTube poświęcony astronomii. Zawiera krótkie, parominutowe filmiki opowiadające o różnych ciekawych zagadnieniach z astronomii.

Amor i Eros to z kolei imiona bogów miłości - rzymskiego i greckiego. To także nazwy dwóch planetoid. Chcecie dowiedzieć się o nich czegoś więcej? Obejrzyjcie drugi odcinek "Nieba na dłoni".

Więcej informacji:
?    Niebo na dłoni (NND) - kanał na YouTube
?    Fanpage "Niebo na dłoni" na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/amor-eros-na-kosmiczne-walentynki-3139.html

Amor i Eros na kosmiczne Walentynki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy katalog 800 tysięcy galaktyk
Wysłane przez czart w 2017-02-14
Znacie pojęcie "Big Data"? To wielkie, zróżnicowane i zmienne zestawy danych, a o takowe nietrudno we współczesnej astronomii. Ich przetwarzanie to pole do popisu dla informatyków i nic dziwnego, że w pracach nad nowym dużym katalogiem galaktyk naukowcom z Rosji i Francji pomogli (jako wolontariusze) programiści pracujący na co dzień w dużych firmach komputerowych.

Rosyjscy i francuscy astronomowie opublikowali nowy duży katalog galaktyk. Zawiera on dane o 800 tysiącach galaktyk. Publikację zatytułowano ?The Reference Catalog of galaxy SEDs? (RCSED). Katalog jest dostępny online, a jego opis zawarto w czasopiśmie naukowym ?Astrophysical Journal Supplement?. Katalog działa też w ramach narzędzi Virtual Observatory.

W katalogu są zawarte dane o składzie gwiazdowym galaktyk i jasności w trzech zakresach: ultrafiolecie, zakresie widzialnym i bliskiej podczerwieni. Są też zdjęcia galaktyk z trzech przeglądów nieba oraz wygodne powiązanie z przeglądem nieba Sloan Digital Sky Survey (SDSS), z którego można uzyskać widmo danej galaktyki. Są też pomiary linii widmowych i ustalony na ich podstawie skład chemiczny gwiazd i gazu w galaktykach.

Jak informuje Moskiewski Uniwersytet Państwowy im. M.W. Łomonosowa, naukowcy z Rosji i Francji podczas przygotowywania katalogu korzystali z wolontariackiej pomocy programistów, którzy pracują w dużych firmach informatycznych.

W astronomii jest dużo miejsca do realizacji ciekawych projektów np. przez programistów. Naukowcy zachęcają ich do współpracy. Przykładowo dr Iwan Zołotuchin (Instytut Astronomiczny im. Sternberga wchodzący w skład moskiewskiego uniwersytetu) robi to w taki sposób: ?Współpraca ze specjalistami IT jest bardzo ciekawa i mamy sporo projektów, w którym mogą wziąć udział. Zatem jeśli używasz narzędzia Git, programujesz w języku Python, znasz HTML/CSS, kochasz gwiazdy, masz nieco wolnego czasu i chcesz pomóc międzynarodowemu zespołowi badawczego ? skontaktuj się z nami?.

A może jesteście informatykami, lubicie astronomię i chcielibyście w wolnym czasie pomóc w rozwoju portalu Uranii? Do nas też możecie się zgłosić :-)

Więcej informacji:
?    Big data for the universe
?    The Reference Catalog of galaxy SEDs (RCSED)
?    Odcinek "Astronarium" o komputerach w astronomii

Źródło: Moskiewski Uniwersytet Państwowy im. W.M. Łomonosowa / EurekAlert.org

Na zdjęciu:
Widok strony startowej katalogu galaktyk ?The Reference Catalog of galaxy SEDs? (RCSED). Źródło: Iwan Zołotuchin / Moskiewski Uniwersytet Państwowy im. M.W. Łomonosowa.

"Astronarium" nr 16 o zastosowaniu komputerów w astronomii

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowy-katalog-800-tysiecy-galaktyk-3140.html

Nowy katalog 800 tysięcy galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA wytworzy sztuczne chmury. Zobacz je nad Polską!
Naukowcy z NASA chcą w najbliższym czasie przeprowadzić niesamowity eksperyment na ziemskim niebie, którego efekt będziemy mogli podziwiać z zapartym tchem m.in. nad Polską. Specjalne rakiety przed wschodem Słońca stworzą sztuczne chmury.
Inżynierowie z NASA wystrzelą kilka rakiet Black Brant IX, zadaniem których będzie wzbicie się na wysokość od 170 do 320 kilometrów i wytworzenie tam wielkich, sztucznych chmur. Projekt ten jest częścią badań nad wiatrem słonecznym, zorzami polarnymi i ich interakcją z ziemską jonosferą.
Rakiety stworzą sztuczne chmury, rozpylając w kosmosie ogromne ilości trimetyloaluminium, czyli substancji, która powinna wejść w reakcję z atmosferą. Wytworzone w ten sposób białe obłoki pozwolą naukowcom śledzić zjawiska zachodzące w atmosferze i zebrać cenne dane.
NASA informuje przy tym, że rozpylane związki nie będą stanowiły żadnego zagrożenia dla mieszkańców naszej planety. Rozpoczęcie eksperymentu jest ściśle związane z aktywnością naszej dziennej gwiazdy, burzą geomagnetyczną szalejącą w górnych warstwach ziemskiej atmosfery i przejrzystością powietrza.
Dlatego zakłada się, że badania będą przeprowadzane przez najbliższe 2 tygodnie, w oczekiwaniu na jak najlepsze warunki. Sztucznie wytworzone przez ludzi z NASA zjawiska na niebie będziemy mogli w Polsce podziwiać jeszcze na nocnym niebie.
Rakiety będą startowały ze stanowisk startowych poligonu badawczego Poker Flat, znajdującego się na Alasce, pomiędzy godziną 5:00 a 10:00 rano czasu polskiego. W których dniach konkretnie będą one widoczne, będziemy informować na bieżąco.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116716,nasa-wytworzy-sztuczne-chmury-zobacz-je-nad-polska

NASA wytworzy sztuczne chmury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz każdy może szukać planet pozasłonecznych
Posted on 14/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów opublikował największy w historii zbiór danych obserwacyjnych, który można wykorzystać do poszukiwań planet pozasłonecznych. Obserwacje prowadzono z wykorzystaniem metody prędkości radialnych. Badacze udowodnili wartość danych w poszukiwaniu planet pozasłonecznych wykrywając w nich ponad 100 potencjalnych egzoplanet ? w tym także planetę krążącą wokół czwartej najbliższej gwiazdy od Słońca znajdującej się w odległości 8,1 lat świetlnych.
Metoda prędkości radialnych jest jedną z najskuteczniejszych metod poszukiwania i potwierdzania obecności planet pozasłonecznych. Wykorzystuje ona fakt, że oprócz tego, że grawitacja gwiazdy wpływa na ruch planety, to grawitacja planety także wpływa na ruch gwiazdy. Wykorzystując zaawansowane instrumenty astronomowie są w stanie wykryć niewielkie wahania gwiazdy indukowane przez grawitację krążącej wokół niej planety.
Upubliczniona wirtualna góra danych obejmuje obserwacje wykonywane przez ostatnie 20 lat za pomocą spektrometru HIRES zainstalowanego na 10-metrowym teleskopie Keck-I w Obserwatorium W. M. Kecka mieszczącym się na szczycie Mauna Kea na Hawajach. W zestawie znajduje się prawie 61 000 indywidualnych pomiarów ponad 1600 pobliskich gwiazd. Upubliczniając dane, zespół oferuje wszystkim zainteresowanym unikalny dostęp do jednego z największych na świecie programów poszukiwania egzoplanet.
?HIRES nie był optymalizowany pod względem poszukiwania planet, jednak okazał się rewelacyjnym narzędziem dla wszystkich poszukiwaczy,? mówi Steve Vogt z University of California Santa Cruz, który odpowiadał za budowę instrumentu.
Teraz gdy przegląd wchodzi już w trzecią dekadę, członkowie zespołu postanowili oczyścić swoje zapasy danych. Przy tak dużej ilości danych i ograniczonej ilości czasu uznali, że więcej planet uda się znaleźć udostępniając dane szerszej społeczności poszukiwaczy planet.
Niemniej jednak zespół nie daje kluczy do swoich instrumentów każdemu. Mikko Tuomi z University of Hertfordshire przeprowadził zaawansowaną analizę statystyczną ogromnego zestawu danych mającą na celu wyłuskanie okresowych sygnałów, które mogłyby być spowodowane obecnością planet.
?Przyjęliśmy bardzo konserwatywne kryteria co do tego co uznajemy za potencjalną planetę, a co nie. Nawet przy naszych najostrzejszych kryteriach, odkryliśmy ponad 100 nowych kandydatów na planety.?
Jedna z tych prawdopodobnych planet krąży wokół gwiazdy GJ 411 znanej także jako Lalande 21185. To czwarta pod względem odłegłości gwiazda od Słońca. Jej masa to około 40% masy Słońca. Odkryta w jej pobliżu potencjalna planeta charakteryzuje się bardzo krótkim okresem orbitalnym wynoszącym niecałe 10 dni ? nie jest to zatem bliźniaczka Ziemi. Niemniej jednak, potencjalna planeta GJ 411b kontynuuje trend charakteryzujący całą populację odkrywanych egzoplanet: najmniejsze planety odkrywamy w pobliżu najmniejszych gwiazd.
?Jednym z głównych celów naszej publikacji jest demokratyzacja poszukiwania planet,? tłumaczy członek zespołu Greg Laughlin z Yale. ?Każdy może pobrać prędkości gwiazd opublikowane na naszej stronie i skorzystać zestawu oprogramowania Systemic (open-source) i spróbować dopasować do danych planety. Wkrótce opublikujemy także tutorial do naszego oprogramowania.?
Badacze mają nadzieję, że ich decyzja sprowokuje lawinę nowych odkryć gdy astronomowie z całego świata zaczną skrupulatnie przeczesywać dane z instrumentu HIRES i łączyć je z własnymi obserwacjami, lub planować na ich podstawie dalsze obserwacje obiecujących obiektów. Publikacja katalogu stanowi element rosnącego trendu w dziedzinie poszukiwania egzoplanet ? trendu do poszerzania korpusu poszukiwaczy i wzrostu tempa odkryć.
?Zważając na to, że na horyzoncie pojawiła się misja TESS, która ma potencjał odkrycia ponad 1000 nowych planet krążących wokół jasnych, pobliskich gwiazd, naukowcy z naszej dziedziny niedługo będą mieli potężny zestaw danych zawierający kolejne tysiące planet czekających na odkrycie,? mówi Johanna Teske z Obserwatorium Carnegie.
Źródło: Carnegie Institution for Science
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/14/teraz-kazdy-moze-szukac-planet-pozaslonecznych/

Teraz każdy może szukać planet pozasłonecznych.jpg

Teraz każdy może szukać planet pozasłonecznych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ?Mulaci Galaktyki? ? czyli rzecz o brązowych karłach
Posted on 14/02/2017 By Maciej Tadaszak
Oh Be A Fine Girl, Kiss Me. To proste zdanie było jednym z pierwszych, których nauczyłem się na pamięć, gdy stawiałem niemowlęce kroki w astronomii. Prosta mnemotechnika, pierwsze słowa tego zdania składają się na typy widmowe gwiazd. Po jakimś czasie zacząłem się zastanawiać, czy zdanie to można rozszerzyć o np. Right Now. Okazało się, że owszem, rozwinąć je można, ale o litery L, T i Y. Do dzisiaj nie wpadłem na rozwinięcie, które jednocześnie by pasowało, jak i byłoby zabawne. Cóż, będę musiał się ograniczyć albo do przystawalności, albo do aspektu humorystycznego. Może ktoś z Was ma jakiś pomysł? O rozwiązania proszę w komentarzach, a nagrodą będzie chłodny uścisk ręki redaktora naczelnego.
The Smiths ? Some Girls Are Bigger Than Others
Mamy więc typy widmowe L, T, oraz Y, które następują bezpośrednio po już przecież zimnym (w porównaniu do chociażby Słońca) typie M. Z neofickim zapałem zacząłem szukać rozwiązania dla zagadki. Czym może być obiekt tak lekki, że nie syntetyzuje wodoru, a jednocześnie tak ciężki, że Jowisz wygląda przy nim jak Adam Małysz przy Muhammadzie Alim? Podpowiedzią była kluczowa tutaj właśnie masa, a odpowiedzią okazały się być tak zwane brązowe karły, ?gwiazdy, którym nie wyszło? (w przeciwieństwie do ?gwiazdki, której się udało?, o której co tydzień możecie posłuchać w planetarium Laboratorium Wyobraźni PPNT w Poznaniu ? przyp. red.). Jak to w przypadku każdego nowego odkrycia bywa, pojawiło się mnóstwo pytań. Jakie przybliżone masy mają te obiekty? Co za tym idzie, jaki mają zakres temperatur? Czy są masywnymi towarzyszami swoich gwiazd, czy to wokół nich krążą inne ciała? I przede wszystkim, czy to malutkie gwiazdy, za małe by zaszła w ich wnętrzach fuzja jądrowa, czy raczej są to ogromne masywne  planety, być może nawet posiadające atmosfery?
Znamy dzisiaj cały legion tych obiektów w sile około 4 tysięcy, a kilkaset z nich czeka jeszcze na ostateczne zatwierdzenie. Większość z nich jest typu widmowego L, czyli jeden ?szczebel? niżej od typu M, najlżejszych i najzimniejszych znanych nam gwiazd. Część z nich faktycznie krąży wokół własnych gwiazd, a niektóre posiadają własne planety. Co ciekawe, pierwsze dwa odkryte brązowe karły (Gliese 229b i Teide 1), to odpowiednio obiekt krążący wokół gwiazdy, a drugi jest obiektem samodzielnym. Ich odkrycia w 1995 roku mniej więcej pokrywają się czasowo z odkryciami pierwszych egzoplanet, a teoretyczne ich istnienie przewidywane było już 30 lat wcześniej.
 
Shiv S. Kumar był amerykańskim fizykiem pochodzenia hinduskiego. Urodzony w Bannu (dzisiejszy Pakistan) naukowiec pracował nad problemem pochodzenia i ewolucji mało masywnych gwiazd od drugiej połowy lat 50-tych. Przez kolejne kilka lat rozwijał teorię gazowych obiektów o masie tak małej, że nie potrafiły one utrzymać, ani nawet zainicjować procesu fuzji wodoru. Założenia swoich badań przedstawił na zebraniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Astronomicznego na Uniwersytecie Yale w sierpniu 1962. Oto jak napisał (wtedy jeszcze teoretycznie) o brązowych karłach: ?Całkowicie konwekcyjne modele zostały zbudowane dla gwiazd o masach 0,09, 0,08, 0,07, 0,06, 0,05 i 0,04 (w jednostkach słonecznych), biorąc pod uwagę nierelatywistyczną degenerację materiału gwiazdowego. Wykazano, że istnieje dolna granica masy gwiazdy głównego ciągu. Gwiazdy o masie mniejszej niż ustalony limit zostały całkowicie zdegenerowanymi gwiazdami lub ?czarnymi? karłami wskutek grawitacyjnego kurczenia, a zatem nigdy nie przechodzą normalnej ewolucji.?
Simply Red ? If You Don?t Know Me By Now
Kumar założył pionową ewolucję gwiazd na diagramie H-R. Dodał też do tego zmienną w czasie wykorzystując mechanizm Kelvina-Helmholtza. Polega on na stygnięciu planety, lub gwiazdy. W trakcie tego procesu dany obiekt zmniejsza swoją objętość. Na skutek zmniejszenia objętości maleje energia grawitacji, ale rośnie temperatura w jego wnętrzu. Ustalenia Kumara wyznaczyły dolną granicę masy niezbędną do zainicjowania fuzji jądrowej na 0.07 M? (masy Słońca). Późniejsze badania Grossmana i Graboskego (1974) mówiły o 0.08 M?, jednak dzisiejsze badania wskazują na masę gdzieś pomiędzy tymi wartościami. Kumar używał początkowo nazwy ?czarne karły?, jednak nazwa ta była już zarezerwowana dla zimnych białych karłów, w dodatku owe ?czarne karły? mogłyby być widoczne w świetle widzialnych w początkowym stadium swojego istnienia. W roku 1975 Jill Tarter (jedna z szefów projektu SETI) zaproponowała nazwę ?brązowy karzeł?, która to funkcjonuje w dzisiejszej astronomii. Dodatkowo jej teoria zakładała istnienie brązowych karłów, jako brakującej masy we Wszechświecie, jako element ciemnej materii.
 
Następne lata przyniosły ze sobą doniesienia o odkryciach egzoplanet i brązowych karłów ? jedne miały być obiektami zupełnie swobodnymi, inne miały rzekomo znajdować się w gromadach (szczególnie w Hiadach i Plejadach), czy być towarzyszami swoich gwiazd. Problem polegał na tym, że nikt nie wiedział jak naprawdę wygląda rozszerzenie diagramu H-R w świetle widzialnym. Jednym z takich przykładów był obiekt GD 165B (w gwiazdozbiorze Wolarza), o Mbol = 14.99. Mbol to bolometryczna magnituda gwiazdy. ?Bolometryczna? oznacza zaś zintegrowanie energii w całym rozkładzie widmowym. Dla przykładu: Mbol Słońca = 4.74. GD 165B zostało kandydatem na brązowego karła w roku 1989 za sprawą badań Becklina i Zuckermana i faktycznie, ich interpretacja została potwierdzona w połowie lat 90-tych, ale po kolei. D?Antona i Mazzitelli przewidzieli (w roku 1985), że główny ciąg gwiazd może rozszerzać się o jasność dziesięciokrotnie niższą, niż przewidywały modele. Wskazali na możliwość istnienia obiektów, które nazwali ?obiektami masy przejścia?. Ich obliczenia wskazały, że blisko 0.07 M? może zostać zainicjowane spalanie protonów na okres czasu, który zmniejsza się wraz z masą. Jednakże, wsparcie cieśnienia generowanego w reakcjach jądrowych nigdy nie uzyskuje poziomu, który zapobiegłby powolnemu skurczowi gwiazd. Rosnąca gęstość powoduje coraz większe ciśnienie ze strony zdegenerowanych elektronów. Transport energii w procesie przewodzenia powoduje powolny spadek temperatury w środku obiektu, ale dla ich modelu dla masy 0.07 M?, dopiero po 1010 latach. Okazuje się, że dolna granica diagramu H-R wydaje się być trochę ?rozmyta?. Podobnie wydaje się być z definicją brązowego karła. Czy model obiektu o masie 0.07 M? jest jeszcze gwiazdą, czy brązowym karłem? Niezależnie od tego, relacja masy i jasności obiektu jest bardzo wrażliwa na czas. Niewielkie różnice w Teff (temperatura efektywna mierzona w K) dla danej jasności są znacznie niższe od dokładności aktualnych modeli. Podkreślało to znaczenie poszukiwań brązowych karłów w najbliższych gromadach. Wiek gromad (poza paroma wyjątkami) jest znany, a młode brązowe karły są jaśniejsze niż ich starsi bracia. Jednakże ciężar dowodu jest najważniejszy ? konieczne było określenie masy obiektu niezależnie od diagramu H-R.
 
Rok 1992 za sprawą Rebolo, Martina i Magazzu przyniósł dość proste i sprytne rozwiązanie problemu detekcji brązowych karłów. Był to tak zwany ?test litu?, polegający na spektralnej detekcji tego pierwiastka. Ponieważ lit jest niszczony w temperaturach setek tysięcy stopni, jego wykrycie w widmie oznacza, że fuzja wodoru (ponad milion stopni) nie została zainicjowana.  Wymagane jest jednak do tego spektrum w dużej rozdzielczości z powodu jego małej ilości w podczerwieni.
Gliese 229 jest czerwonym karłem znajdującym się w gwiazdozbiorze Zająca. Stosunkowo bliski (18 lat świetlnych) obiekt obserwowali Nakajima i Kulkarni (CalTech) wraz z Golimowskim i Durrance?m z John Hopkins University. Przy użyciu sześćdziesięciocalowego teleskopu w Palomar udało im się w październiku 1994 roku bezpośrednio zaobserwować jego towarzysza, a obserwację tę potwierdził HST rok później. Gliese 229b był pierwszym brązowym karłem będącym satelitą gwiazdy. Jego większa towarzyszka jest ?zwykłym? i pospolitym karłem klasy M, jednak G229b jest już tym, czego szukamy. Orbituje on w odległości około 35 AU (niewiele więcej niż peryhelium Plutona), jego średnica odpowiada mniej więcej średnicy Jowisza, ale jego masa to już od 20 do nawet 50 mas największej planety naszego układu. Jego temperatura szacowana jest na 1000K, czyli trochę ponad 700 stopni C. Dzięki tym własnościom G229b został sklasyfikowany jako brązowy karzeł typu T.
Na powyższej grafice znajduje się jego widmo w bliskiej podczerwieni. Od razu zauważalna jest wysoka absorpcja H2O i CH4. Dużą zawartość metanu w atmosferze posiadają również Uran, czy Neptun, a sam Gliese 229b do dzisiaj jest rzadkim przedstawicielem metanowych brązowych karłów.
Wszyscy mamy ogólne pojęcie o procesach gwiazdotwórczych. Ogromna masa gazu zapada się na skutek grawitacji, energia potencjalna grawitacji zamienia się w cieplną energię kinetyczną i voila! W rdzeniu protogwiazdy zachodzi fuzja jądrowa i mamy nową gwiazdę. Dlaczego więc nie każdy taki proces prowadzi do powstania gwiazdy ciągu głównego? Mechanizmów jest kilka. Grawitacyjna kompresja w ogromnym zapadającym się rdzeniu stwarza fragmenty w szerokim zakresie mas. Rozrywanie pływowe i duże prędkości w takiej gromadzie zapobiega akrecji i obiekty o mniejszej masie na mają szans na ?nabranie masy?. Te dynamiczne interakcje między fragmentami mogą doprowadzić do odpadnięcia fragmentów od rdzenia i zawczasu powstrzymuje akrecje.
 
Brązowe karły przez swoją naturę nie dają się łatwo zaklasyfikować według standardu Morgana-Keenana (czyli właśnie O, B, F, G, K, M) z powodu ich degeneracji masy i temperatury na przestrzeni czasu. Obiekt o konkretnym typie widmowym może być starszy i mieć większą masę, może też okazać się młody i lekki. Brązowy karzeł klasy L powiedzmy w Plejadach (100-125 mln lat) może mieć masę około 25 MJup (masy Jowisza), a znajdujący się zupełnie gdzie indziej posiada masę 70 MJup. Generalnie istnieją trzy sposoby identyfikowania typów widmowych brązowych karłów. Pierwszy polega na porównaniu szablonów widmowych, jak dla zwykłych gwiazd. Drugi jest oparty na użyciu wskaźników uzyskanych z parametrów widmowych, a trzecim jest porównanie fotometrii do standardów widmowych. Najczęściej stosuje się porównywanie widm obiektów z ?szablonami? danych widm i używanie wskaźników widma jako dodatkowej kalibracji, na przykład dla oceny metaliczności (zawartości pierwiastków cięższych od wodoru i helu), czy masy.
Ciekawym przypadkiem są brązowe karły o niskiej metaliczności (podkarły), które są naszym wglądem w najstarsze i najzimniejsze tego typu obiekty. Ich istnienie sugeruje, że wiele gwiazd o małej masie formowało się we wczesnym Wszechświecie, gdzie cięższych pierwiastków było znacznie mniej, niż obecnie. Jedynie garstka takich podkarłów jest obecnie znana, a jeszcze mniej z nich ma typ widmowy niższy niż L2. Schemat nazewnictwa podkarłów wynika z opracowanych dla nich etapów zmniejszania metaliczności, a dla karłów typu M wygląda to mniej więcej tak: Mdwarfes (Mkarły), subdwarfes (sdM ? podkarły), ?ekstremalne podkarły? (extreme subwarfes ? esdsM), ?ultra podkarły? (ultra subdwarfes ? usdM). Cóż, czasem łatwiej jest poradzić sobie z paradoksami czasu w całej serii Terminatora?
Joy Division ? Atmosphere
Ktoś może zadać pytanie: ?no dobrze, ale czy w widmach brązowych karłów znajduje się linia H? (wodoru alfa), który to powstaje podczas reakcji jądrowych, tak jak w gwiazdach?? Co ciekawe, linia ta jest widoczna w obrazie spektograficznym naszych bohaterów. Jak można się jednak domyślić, ilość wodoru alfa zmniejsza się wraz z masą i typem spektralnym. Znaczna większość, bo 95% karłów typu M7 posiada tę linię w swoich widmach. Drastycznie ona jednak spada dla karłów typu L, praktycznie będąc nieobecną w widmach typów jeszcze zimniejszych. Jeśli jeszcze 50% karłów typu L0 wykazuje obecność linii H?, to już tylko co dziesiąty karzeł L2 posiada tę cechę. Brązowe karły potrafią być jednak obiektami lubiącymi odstępstwa od reguły. Ciekawy jest przypadek karła 2MASS1315-26 (znajdujący się około 12 parseków od nas), który będąc karłem typu L5 posiada spektrum H? około 100 razy wyraźniejsze, niż jego kuzyni.
 
W przypadku sporej grupy brązowych karłów zaobserwowano także szum radiowy. Ich emisja radiowa może mieć niski stan spoczynkowy, wykazywać zmienność związaną z obrotem, być silnie spolaryzowana, pulsująca synchronicznie z okresem rotacji, bądź też wykazywać jednocześnie kilka z tych cech. Niektóre z nich (2MASSJ0036+18, LSRJ1835+3259) emitują spolaryzowane promieniowanie, wykrywalne przy 4-8 GHz. Spowodowane jest to mechanizmem, który występuje także na Jowiszu. Wymaga to małej ilości cząstek wysokoenergetycznych, w stosunku do dość silnego pola magnetycznego. Wskazuje to na dynamiczne procesy zachodzące w atmosferze. Brązowe karły posiadają gazowe atmosfery, w temperaturach pomiędzy 3000K a 500K, generalnie zmniejszających się ku zewnątrz ich powłok.
Do niedawna skupiano się na badaniu chmur brązowych karłów w kierunku wertykalnym. Obserwacje obiektów posiadających silne promieniowanie sugeruje, że globalna cyrkulacja występuje także na nich. Oczywiście, efekt ten może być przede wszystkim zdominowany przez rotację, jednak obserwacje w różnych skalach czasowych nie do końca pokrywają się z okresami obrotu. Bogactwo związków w atmosferze, cząsteczki, atomy itp. jest zdeterminowana przez częstotliwość ich występowania w całej atmosferze. Jednak różne długości fali ukazują nam inne warstwy, ze swoimi charakterystycznymi składami i właściwościami.
Dead or Alive ? You Spin Me Round (Like a Record)
Sprawą dla każdego oczywistą jest, że nasze brązowe karły muszą posiadać właściwość rotacji. Jednak mierzenie jej jest dość kłopotliwe, należy mierzyć rotację dla każdego obiektu indywidualnie. Dodatkowym utrudnieniem jest różne pochodzenie zmienności okresu obrotu, dla zimnych, starszych brązowych karłów jest nią raczej niehomogeniczność atmosfery.
Dla zimnych karłów ?w polu? (czyli samodzielnych obiektów) okres rotacji jest niski ? poniżej 20 h. Oczywiście, znajdują się tutaj odstępstwa od reguły. Kilka lat temu zmierzono okres obrotu kilku karłów w ?górnym Skorpionie? (okolice Antaresa).
Jak widać, brązowe karły wyłamują się z prostego schematu masa-prędkość rotacji. Może być to efektem ich formowania, czy ewolucji, jak i też obojga z nich. Brązowe karły, bądź, co bądź, w początkowej fazie przechodzą jednak podobne procesy jak gwiazdy. Jedynie najszybciej rotujące (5-10 h) zbliżają się co najwyżej do tej zasady. W przeciwieństwie do planet, moment pędu gwiazdy nie jest silnie zależny od masy i brązowe karły dobrze dopasowują się do tego trendu. Można (chyba dość bezpiecznie) założyć, że karły wpasowujące się do relacji masa-prędkość rotacji, są wyjątkami, które tworzą się bardziej jak planety i są we wczesnym etapie wyrzucane z dysku protoplanetarnego. Pod względem ewolucji rotacji brązowe karły zachowują się jednak bardziej jak planety, niż gwiazdy. Zachowują one swoje prędkości obrotu w dużych skalach czasowych. Jak widać na powyższej grafice, planety Układu Słonecznego zachowują związek masy i rotacji. Ziemia trochę wyłamuje się ?w dół?, jednak jest to spowodowane bliskim sąsiedztwem Księżyca. Z drugiej strony brązowe karły także z czasem zwalniają, jednak zajmuje im to bardzo dużo czasu. Planety nie dotknięte siłami pływowymi mogą być jedynymi obiektami, które zachowują swoją pierwotną prędkość obrotową. Przez dodanie brązowych karłów do tego diagramu możemy niebawem odnaleźć odpowiednie mechanizmy, które powodują spadek prędkości rotacji gwiazd.
Brązowe karły lubię nazywać ?mulatami?, dzięki ich charakterystyce, łączącej gwiazdy i planety. Ich nieuchwytność (jeśli chodzi o np. relację typu widmowego i masy) powoduje oczywiście wiele pytań. Przedstawione tutaj fakty są ?suche?, pozbawione tak naprawdę głębszej analizy. W końcu jak to powiedział Einstein ?byłoby możliwe opisać wszystko w sposób naukowy. Jednak nie miałoby to sensu, to tak, jakby opisać symfonię Beethovena jako ruch fal dźwiękowych?.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/14/mulaci-galaktyki-czyli-rzecz-o-brazowych-karlach/

 

 

 

Mulaci Galaktyki czyli rzecz o brązowych karłach3.jpg

Mulaci Galaktyki czyli rzecz o brązowych karłach2.jpg

Mulaci Galaktyki czyli rzecz o brązowych karłach.jpg

Mulaci Galaktyki czyli rzecz o brązowych karłach4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak loty kosmiczne zmieniają mózgi astronautów
14 lutego 2017,  Agata Senczyna
Niewielka grawitacja to wielkie wyzwanie dla ludzkiego ciała. Przebywanie w mikrograwitacji powoduje zanik mięśni, osłabienie kości, pogorszenie wzroku, a do tego, jak się okazuje po przeprowadzonych badaniach ? zmiany w mózgu.
Jak przeprowadzono badania?
Przebadano mózgi 26 astronautów, korzystając z obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (MRI). Grupa ta obejmowała 12 astronautów, którzy przebywali 2 tygodnie w mikrograwitacji oraz 14 astronautów, którzy przebywali na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) od 5 do 6 miesięcy. We wszystkich przebadanych mózgach znaleziono zmiany ? były one większe dla astronautów z ISS.
Na czym polegają zaobserwowane zmiany?
Objętość substancji szarej uległa w pewnych regionach powiększeniu, a w innych zmniejszeniu. Regiony mózgu, które są odpowiedzialne za kontrolę ruchu nóg oraz przetwarzanie informacji od zmysłów z dolnej części, uległy powiększeniu i naukowcy przypuszczają, że zaobserwowano w ten sposób proces uczenia się umiejętności poruszania się przez 24 godziny na dobę w mikrograwitacji (kolor pomarańczowy na obrazku). Natomiast zmniejszenie się objętości substancji szarej w innych regionach jest prawdopodobnie spowodowane przemieszczaniem się płynu mózgowo-rdzeniowego w organizmie pod wpływem mikrograwitacji ? dla niewielkiej grawitacji, płyny w organizmie są ściągane w dół ciała z mniejszą siłą (kolor niebieski na obrazku).
Nie jest jeszcze jasne, jak długo po powrocie na Ziemię zmiany będą się utrzymywać oraz jak wpłyną na zdolności poznawcze. Grupa naukowców z Uniwersytetu Michigan, odpowiedzialna za przeprowadzenie pierwszej części badań, zamierza kontynuować ten temat, aby móc odpowiedzieć na te i wiele innych pytań.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/02/14/jak-loty-kosmiczne-zmieniaja-mozgi-astronautow/

Jak loty kosmiczne zmieniają mózgi astronautów.jpg

Jak loty kosmiczne zmieniają mózgi astronautów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twórcy kosmicznej wiertarki czekają na wsparcie internautów
14.02.2017
Studenci z Wrocławia mogą spełnić swoje naukowe marzenie i w ramach projektu DREAM wysłać w kosmos własny eksperyment. Na rakiecie ESA zbadają, jak przebiega wiercenie w kosmicznych warunkach. By zrealizować plany, potrzebują jednak wsparcia finansowego internautów.
Program REXUS/BEXUS prowadzi Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) we współpracy ze Szwedzką Krajową Radą ds. Przestrzeni Kosmicznej (SNSB) i Niemiecką Agencją Kosmiczną. REXUS/BEXUS to skrót od angielskiego Rocket/Balloon Experiments for University Students, czyli eksperymenty rakietowe i balonowe dla studentów szkół wyższych. Na pokładzie rakiety czy balonu można wysłać eksperyment na wysokość 80-90 kilometrów.
 
Do programu zakwalifikowali się już studenci wrocławskich uczelni. W eksperymencie DREAM (DRilling Experiment for Asteroid Mining) chcą oni zbadać proces wiercenia w warunkach mikrograwitacji i ciśnienia panującego w przestrzeni kosmicznej. "Platformą, która może umożliwić takie testy, jest rakieta z programu REXUS/BEXUS" - powiedziała PAP Dorota Budzyń z Politechniki Wrocławskiej.
 
Gdy w mieszkaniu będziemy wiercić w suficie, pył poleci nam na głowę. Innymi słowy - na dół, bo tak działa na Ziemi grawitacja. W kosmosie już tak łatwo nie jest. Jak wtedy będą zachowywały się cząsteczki? W którą stronę polecą? Pod jakim kątem? Z jaką prędkością? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań szukają studenci z Wrocławia. Już w marcu br. ze szwedzkiego kosmodromu Esrange w Kirunie rakieta z ich eksperymentem powinna wznieść się ponad atmosferę, by zapewnić im 120 sekund mikrograwitacji oraz próżni - czyli warunki kosmiczne.
 
"Chcemy sprawdzić, jak zachowuje się podczas wiercenia samo skonstruowane przez nas urządzenie: jak rozkłada się temperatura w próżni, jakie będą naprężenia przy braku grawitacji. Będziemy też badali, co się dzieje z pyłem, który wydobywa się podczas wiercenia" - opisuje rozmówczyni PAP.
 
Przyznaje, że polscy naukowcy np. z Centrum Badań Kosmicznych PAN mają na swoim koncie zaprojektowanie profesjonalnych urządzeń do wiercenia i pobierania próbek w kosmosie. Jednak studencka misja będzie miała nieco inne zadanie. "Dotychczasowe polskie osiągnięcia i projektowane urządzenia służą do pobierania próbek. Naszym celem nie jest pobranie próbki. Chcemy zająć się stroną naukową tego procesu i dokładnie przeanalizować, jak on przebiega, jakie procesy wówczas zachodzą" - mówi rozmówczyni PAP.
 
By tak się jednak mogło stać, studenci potrzebują środków finansowych na zakończenie projektu i szukają wsparcia internautów w jednym z serwisów crowdfundingowych. Kwota 25 tys. zł to 100 proc. środków, jakich potrzeba, aby siedmioosobowy zespół poleciał na koło podbiegunowe, do szwedzkiej Kiruny. Plan podróży do Kiruny to lot samolotem, pobyt tam przez dwa tygodnie i powrót - również samolotem. "Z uwagi na poziom skomplikowania eksperymentu i ogromną ilość elementów użytych w projekcie, musimy jechać całym zespołem. Inaczej po prostu nie poradzimy sobie z masą zadań i testów, które czekają nas przed startem rakiety" - podkreślają twórcy eksperymentu DREAM.
 
Na razie z potrzebnej kwoty studenci zebrali ponad 6 tys. zł. Osoby, które zdecydują się na wsparcie projektu, mogą liczyć na: kubki, koszulki, wygrawerowanie nazwiska na sprzęcie eksperymentalnym, otrzymanie jego części, a nawet samego silnika, który wiercił w kosmosie. Wartość nagrody zależy oczywiście od wysokości udzielonego wsparcia.
 
Szczegółowe informacje są dostępne na stronie: https://odpalprojekt.pl/projekty/pokaz/1170,projekt-dream
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ mrt/
Tagi: dream , politechnika wrocławska , rexus bexus
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413120,tworcy-kosmicznej-wiertarki-czekaja-na-wsparcie-internautow.html

Twórcy kosmicznej wiertarki czekają na wsparcie internautów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy start Ariane 5 w 2017 roku
Wysłane przez grabianski w 2017-02-14

We wtorek, 14 lutego o godzinie 22:39 polskiego czasu z Gujany Francuskiej w Ameryce Południowej wystartowała ciężka rakieta Ariane 5, wynosząc na orbitę parę satelitów telekomunikacyjnych z Brazylii i Indonezji. Po 40 minutach udanego lotu oba ładunki znalazły się na właściwych orbitach transferowych do orbity geostacjonarnej.
O ładunku
Cięższym pasażerem rakiety Ariane 5 był ważący około 6 ton satelita Sky Brasil-1 operatora DirecTV na Amerykę Południową. Satelita został wybudowany przez firmę Airbus Defence and Space w oparciu o platformę Eurostar E3000 - popularny podkład dla satelitów telekomunikacyjnych.
Satelita został wyposażony w 81 transponderów, z czego 61 będzie operowało w paśmie Ku, a 20 w paśmie Ka. Satelita zostanie wykorzystany do świadczenia usług telewizyjnych, głównie w Brazylii.
Drugim satelitą misji jest indonezyjski Telkom 3S, który ma zastąpić wystrzelonego na złą orbitę w 2012 roku satelitę Telkom 3 (start odbył się wtedy rakietą Proton-M). Satelita wykorzystuje platformę Spacebus 4000B2, odpowiednią dla średnich satelitów telekomunikacyjnych. Całość waży 3,5 t.
Na satelicie umieszczono 24 standardowych transponderów pasma C, 8 rozszerzonego pasma C oraz 10 pasma Ku. Satelita dostarczy usług telewizji cyfrowej, komunikacji mobilnej oraz dostępu do Internetu na terenie Indonezji.
Relacja ze startu
Dokładnie o 22:39, na początku okna startowego rozpoczął swoje działanie główny silnik dolnego stopnia - Vulcain 2. Po 7 sekundach odpalone zostały obie rakiety pomocnicze na paliwo stałe. Ariane 5 natychmiast po tym wzniósł się w powietrze. Już 49 sekund po starcie rakieta osiągnęła prędkość dźwięku.
Po 2 minutach i 20 sekundach od startu od głównego członu odseparowały się rakiety pomocnicze. Silnik dolnego stopnia kontynuował działanie przyspieszając rakietę. Kilkadziesiąt sekund później odrzucona została owiewka chroniąca satelity przed ciśnieniem aerodynamicznym w początkowych fazach lotu.
8 minut i 55 sekund po starcie wyłączony został silnik dolnego stopnia rakiety. Kilka sekund później dolny człon odłączył się od rakiety. Zaraz po separacji do pracy przystąpił silnik drugiego stopnia. Działał on prawidłowo przez około 16 minut, by ustawić siebie z ładunkiem na wysokoeliptycznej orbicie o wymiarach 250 na 35 736 km i inklinacji 4 stopni.
Po udanym wejściu na orbitę, nastąpiły manewry separacji ładunków. Najpierw został odłączony, podróżujący wyżej SKY Brasil-1, następnie po kilkudziesięciu minutach Telkom-3S.
Misja zakończyła się oficjalnie po 40 minutach od startu.
Podsumowanie
Wtorkowy start był pierwszym w tym roku dla rakiety Ariane 5. Europejski system ma w harmonogramie 7 startów w 2017 roku. W planach pozostaje jeszcze 5 startów telekomunikacyjnych do orbity GTO oraz jeden start czwórki satelitów systemu nawigacji Galileo na orbitę MEO.
Był to już 91. start rakiety Ariane 5, 8. start rakiety orbitalnej w tym roku na świecie. Misja przerwała tym samym ponad dwutygodniowy marazm w lotach rakietowych (poprzedni start miał miejsce 28 stycznia, rakieta Sojuz wysłała wtedy hiszpańskiego satelitę Hispasat 36W-1).
Więcej informacji:
?    oficjalna broszura startowa operatora rakiety, firmy Arianespace [pdf]
?    techniczny opis satelity SKY Brasil-1
?    techniczny opis satelity Telkom 3S
?    relacja ze startu operatora rakiety
?    film ze startu rakiety Ariane 5 z satelitami
Źródło: Arianespace/Spaceflight101.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwszy-start-ariane-5-2017-roku-3141.html

Pierwszy start Ariane 5 w 2017 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młode masywne gwiazdy w Mgławicy Omega nie mają bliskich partnerów
Posted on 14/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Astronomowie z Leuven w Belgii i Amsterdamu w Holandii odkryli, że masywne gwiazdy w obszarze gwiazdotwórczym M17 (Mgławica Omega) nie są ? wbrew oczekiwaniom ? elementami ciasnego układu podwójnego. Rozpoczęły swoje życie osobno lub w pobliżu odległego partnera. Naukowcy bazują swoje wnioski na danych zebranych za pomocą spektrografu X-shooter zainstalowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w Chile. Wyniki badań zostaną opublikowane w periodyku Astronomy & Astrophysics Letters.
Mgławica Omega to gromada otwarta znajdująca się w gwiazdozbiorze Koziorożca w odległości około 5000 lat świetlnych od Ziemi i zawierająca kilkadziesiąt młodych, gorących gwiazd. Hugues Sana, Maria Ramirez-Tannus, Lex Kaper i Alex de Koter odkryli, że owe masywne gwiazdy wykazują zaskakująco małe różnice prędkości radialnych (prędkości w kierunku do lub od nas). Gdyby te gwiazdy były układami podwójnymi, ich prędkości radialne różniłyby się o dziesiątki a nawet setki kilometrów na sekundę, jednak w przypadku M17 zakres różnic prędkości wynosi zaledwie 5 kilometrów na sekundę.
Większość gwiazd na niebie to układy podwójne lub wielokrotne. Najnowsze badania wskazują, że 70% masywnych gwiazd (10-100 razy masywniejszych od Słońca), które kończą swoje życie jako gwiazdy neutronowe lub czarne dziury, ma jednego lub więcej bliskich towarzyszy.
W przeciwieństwie do nich, analiza statystyczna wskazuje, że tylko około 10 procent masywnych gwiazd w M17 to ciasne układy podwójne. Co ciekawe M17 może zawierać dużo odległych układów podwójnych, w przeciwieństwie do starszych obszarów gwiazdotwórczych, które zawierają tak ciasne jak i odległe układy podwójne.
To dopiero pierwsza próba poszukiwania dowodów na obecność układów podwójnych w tak młodym obszarze gwiazdotwórczym. Jest tak dlatego, że tego typu obszary skutecznie skrywają się przed naszym wzrokiem w gęstej otoczce pyłu i gazu ? surowców, z których powstają nowe gwiazdy. Dlatego też nie lada wyzwaniem jest uzyskanie widm wysokiej jakości pozwalających na określenie prędkości radialnych gwiazd.
Hughes Sana, pierwszy autor opracowania powiedział, że ?Jeżeli M17 faktycznie nie posiada ciasnych układów podwójnych, tego typu układy muszą pojawić się na późniejszych etapach ewolucji. Może są to tylko odległe układy podwójne, które z czasem migrują do najbliższych im gwiazd?. Ramirez Tannus cieszy się jednak uzyskanymi wynikami: ?Zaobserwowaliśmy dotąd dziesięć z nich, a mamy zamiar zbadać znacznie więcej, aby dowiedzieć się w jaki sposób odległe układy podwójne zamieniają się w ciasne?.
Odpowiedź na pytanie czy masywne gwiazdy zazwyczaj tworzą układy podwójne jest niezbędna do zrozumienia procesu formowania gwiazd. Jest to także istotna wskazówka dla naukowców badających powstawanie układów podwójnych gwiazd neutronowych lub czarnych dziur, które z czasem mogą się ze sobą łączyć emitując przy tym fale grawitacyjne.
Źródło: Netherlands Research School for Astronomy
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/14/mlode-masywne-gwiazdy-w-mglawicy-omega-nie-maja-bliskich-partnerow/

Młode masywne gwiazdy w Mgławicy Omega nie mają bliskich partnerów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walentynki 2015: Sonda Rosetta przelatuje 6 km nad powierzchnią komety 67P
Posted on 14/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Dokładnie dwa lata temu, w Walentynki 2015 roku, sonda Rosetta (ESA) przeleciała tuż nad powierzchnią komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko. Zbliżając się na zaledwie 6 km do powierzchni komety pobiła jak na tamten moment rekord największego zbliżenia do powierzchni jądra komety.
Walentynkowy przelot nad powierzchnią komety był wyjątkowy nie tylko z powodu rekordowo małej odległości, sonda Rosetta przeleciała bowiem w jej pobliżu znajdując się przez moment w jednej linii pomiędzy Słońcem a kometą. W takiej konfiguracji, widziane przez sondę formacje na powierzchni nie rzucały praktycznie żadnego cienia, dzięki czemu możliwe było określenie albedo (zdolności odbijania światła) materii tworzącej warstwę powierzchniową.
Skutkiem ubocznym był także fakt, że na zdjęciach wykonanych przez sondę widoczny był także?. cień samej sondy To ten mglisty prostokątny cień nieznacznie większy od samej Rosetty, mierzący 20 x 50 metrów. Całe zdjęcie obejmuje fragment powierzchni o boku 228 metrów.
Powyższe zdjęcie jest ostatnim z serii 12 zdjęć na których widać cień sondy na powierzchni regionu Imhotep.
Zdjęcie wykonano za pomocą wąskokątnej kamery OSIRIS. Skala zdjęcia to 11 cm/piksel.
Już po tym przelocie sonda Rosetta wykonywała także jeszcze bliższe przeloty w pobliżu komety, szczególnie w ostatniej fazie swojej niesamowitej misji, kiedy to stopniowo zbliżała się do komety, aby ostatecznie osiąść na jej powierzchni we wrześniu 2016 roku.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/14/walentynki-2015-sonda-rosetta-przelatuje-6-km-nad-powierzchnia-komety-67p/

Walentynki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano supernową 3 godziny po eksplozji

2017-02-14

Astronomom udało się zaobserwować najwcześniejszą dotąd fazę supernowej - zaledwie trzy godziny po eksplozji.

Astronomowie z Weizmann Institute of Science w Izraelu zaobserwowali eksplozję - typ 2. supernowej wywołany przez śmierć czerwonego nadolbrzyma. Zjawisko miało miejsce w galaktyce NGC7610, w gwiazdozbiorze Pegaza, 166 mln lat świetnych od Ziemi. Światło z umierającej gwiazdy potrzebowało ponad 160 mln lat, by dotrzeć na naszą planetę, a 6 października 2013 r. przypadkowo wychwyciły ją nasze teleskopy.

Naukowcom zależy na analizie wczesnych faz eksplozji, dzięki którym można wiele powiedzieć o masywnych gwiazdach, z których powstają. Ponieważ jest jednak niezwykle trudno przewidzieć, gdzie dojdzie do eksplozji, supernowe obserwujemy zazwyczaj dopiero z kilkudniowym poślizgiem, gdy większość odłamków ulegnie rozproszeniu.

Do tej pory obserwacja supernowej w tydzień po eksplozji była uważana za duże szczęście. Nowo zaobserwowana supernowa otrzymała oznaczenie SN 2013fs.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-zaobserwowano-supernowa-3-godziny-po-eksplozji,nId,2352237#utm_source=fb&utm_medium=fb_share&utm_campaign=fb_share&iwa_source=fb_share

Zaobserwowano supernową 3 godziny po eksplozji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)