Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wulkaniczny wodór zwiększa liczbę planet przyjaznych dla życia
Posted on 28/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Poszukiwanie planet sprzyjających powstaniu życia może stać się łatwiejsze: astronomowie z Uniwersytetu Cornell donoszą, że wodór pochodzący ze źródeł wulkanicznych na powierzchniach planet może zwiększać szanse na istnienie życia we Wszechświecie.
Planety zlokalizowane w dużych odległościach od swoich gwiazd zamarzają. Na zamarzniętych planetach jakiekolwiek potencjalne życie musiałoby skrywać się pod warstwami lodu, co sprawiałoby, że dostrzeżenie go za pomocą teleskopu byłoby niesłychanie trudne ?  mówi główny autor artykułu Ranses Ramirez, badacz w Instytucie Carla Sagana. Jednak jeżeli na powierzchni jest wystarczająco ciepło ? dzięki wodorowi uwalnianemu przez wulkany i ogrzewanie atmosferyczne ? na powierzchni także może istnieć życie generującym tym samym mnóstwo prostych do wykrycia sygnatur.
Kombinacja efektu cieplarnianego spowodowanego przez wodór, wodę i dwutlenek węgla na planetach rozsianych po całym wszechświecie pozwala odległym gwiazdom rozszerzyć ekosfery o 30 do 60 procent w porównaniu z obecną definicją. Tam gdzie oczekiwaliśmy tylko lodowych globów możemy natrafić na przyjemne i ciepłe planety, o ile tylko są na nich wulkany ? mówi Lisa Kaltenegger, profesor astronomii w Cornell i dyrektorka Instytutu Carla Sagana.
Wyniki badań zostały opublikowane dzisiaj w periodyku Astrophysical Journal Letters w artykule pt. A Volcanic Hydrogen Habitable Zone.
Sama idea ogrzewania planet za pomocą wodoru nie jest nowa, jednak planety podobne do Ziemi nie potrafią utrzymać przy sobie wodoru przez dłużej niż kilka milionów lat. Wulkany istotnie wpływają na tę kwestię. Dzięki wodorowi pochodzenia wulkanicznego otrzymujemy efekt ogrzewania planety utrzymywany tak długo jak długo mamy do czynienia z wystarczająco intensywną aktywnością wulkaniczną ? mówi Ramirez, która wskazuje na możliwość istnienia wykrywalnego życia na powierzchni takich planet.
Jako bardzo lekki gaz, wodór nadyma atmosfery planetarne, przez co pomaga naukowcom w odkrywaniu sygnałów pochodzących od życia. Dodanie wodoru do atmosfery egzoplanety jest dobrym pomysłem jeżeli jesteś astronomem próbującym zaobserwować potencjalne życie przez teleskop. Wzmacnia on sygnał, przez co łatwiej można badać skład chemiczny atmosfery niż w przypadku planet bez wodoru, dodaje Ramirez.
W naszym Układzie Słonecznym ekosfera rozciąga się na odległość 1,67 odległości Słońce-Ziemia (AU, jednostka astronomiczna), czyli tuż za orbitę Marsa. Gdybyśmy mieli do czynienia z wodorem dostarczanym w procesach wulkanicznych, ekosfera w Układzie Słonecznym mogłaby się rozciągać na 2,4 AU ? czyli mniej więcej do granic Pasa Planetoid. Dzięki tym badaniom wiele planet dotychczas uważanych przez astronomów za zbyt zimne może w rzeczywistości posiadać życie na swojej powierzchni.
Dzięki tym badaniom poszerzyliśmy zakres ekosfery o niemal połowę, dodając więcej planet do listy potencjalnych celów dla poszukiwaczy życia.
Atmosferyczne biosygnatury, takie jak metan w połączeniu z ozonem ? wskazujące życie ? będziemy mogli rejestrować już za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), którego start zaplanowano na 2018 rok oraz za pomocą Europejskiego Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (E-ELT), który uruchomiony zostanie w 2024 roku.
W ubiegłym tygodniu NASA ogłosiła odkrycie siedmiu planet podobnych do Ziemi, krążących wokół gwiazdy Trappist-1. Odkrycie wielu planet w ekosferze gwiazd macierzystych to wspaniałe odkrycie, bowiem oznacza ono, że gwiazdy mogą mieć znacznie więcej planet przyjaznych dla życia niż nam się wydawało ? dodaje Kaltenegger. Odkrywanie większej liczby planet skalistych w ekosferze ? na gwiazdę ? zwiększa nasze szanse odkrycia na nich życia.
Dzięki najnowszy badaniom Ramirez i Kaltenegger prawdopodobnie dodała wiele planet wcześniej uważanych za za zimne do listy planet sprzyjających powstaniu życia, o ile na ich powierzchni wulkany emitują dużo wodoru. Taka ekosfera uwzględniająca wodór pochodzenia wulkanicznego w przypadku układu Trappist-1 może zawierać cztery, a nie trzy planety, na których powierzchni potencjalnie może istnieć życie. Aczkolwiek niepewność orbity  planety ?h? w tym układzie sprawia, że musimy poczekać z oceną tego konkretnego globu ? mówi Kaltenegger.
Źródło: Cornell University
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/28/wulkaniczny-wodor-zwieksza-liczbe-planet-przyjaznych-dla-zycia/

Wulkaniczny wodór zwiększa liczbę planet przyjaznych dla życia.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita GOES-16 zaczął obserwacje Słońca
Wysłane przez czart w 2017-02-28

Na stronie NASA pokazano pierwsze zdjęcia Słońca wykonane przez satelitę GOES-16 w zakresie ultrafioletowym. Satelita został umieszczony na orbicie pod koniec ubiegłego roku, a zarządzany jest przez inną amerykańską agencję: NOAA.

Pokazane zdjęcia zostały wykonane 29 stycznia 2017 r. Posłużono się teleskopem SUVI pracującym na pokładzie satelity GOES-16. Satelita ten początkowo nosił nazwę GOES-R, ale później przemianowano go na GOES-16. Z kolei SUVI ma być następcą instrumentu Solar X-ray Imager (SXI) używanego na poprzednich satelitach GOES.

Obserwacje będą prowadzone w zakresie fal ultrafioletowym (przy granicy z promieniowaniem rentgenowskim). Dzięki temu instrumentowi można będzie monitorować całą tarczę słoneczną i obszar wokół niej, czyli m.in. koronę słoneczną. Zebrane dane będą służyć do prognoz pogody kosmicznej i do lepszego zrozumienia aktywnych obszarów na Słońcu. Wybuchy i rozbłyski słoneczne mogą powodować koronalne wyrzuty masy, a gdy taki obłok plazmy dociera do Ziemi, to może spowodować zaburzenia w polu magnetycznym naszej planety i wywołać burze geomagnetyczne.

Jeśli burze geomagnetyczne są silne, mogą rodzić problemy dla sieci energetycznych, komunikacji albo działania satelitów. Dlatego prognozy pogody kosmicznej opracowywane przez National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) są istotne dla firm z tych branż.

Więcej informacji:
?    First Solar Images from NOAA's GOES-16 Satellite
?    Strona internetowa NOAA z pogodą kosmiczną

Źródło: NASA

Na zdjęciu:
Zdjęcia Słońca z 29.01.2017 r. uzyskane przy pomocy satelity GOES-16. Na południowym biegunie Słońca widać dużą dziurę koronalną. Źródło: NOAA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelita-goes-16-zaczal-obserwacje-slonca-3169.html

Satelita GOES-16 zaczął obserwacje Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają przygotowania do pierwszej w historii misji kosmicznej na Słońce
autor: John Moll 28 luty, 2017
Ludzkość wysyła zazwyczaj sondy kosmiczne w kierunku Księżyca, planety Wenus, Marsa czy Jowisza, ale czy jesteśmy w stanie zorganizować misję na Słońce? Tak się składa, że sonda Solar Probe Plus (SPP) już w 2018 roku zbliży się do naszej gwiazdy.
Agencja NASA organizuje pierwszą misję kosmiczną, podczas której sonda będzie wykonywać pomiary bezpośrednio wewnątrz korony słonecznej. Solar Probe Plus zostanie wyniesiona 31 lipca 2018 roku przy pomocy rakiety nośnej Delta IV Heavy z przylądku Canaveral. Po dwóch miesiącach, maszyna przeleci w pobliżu planety Wenus a miesiąc później, zbliży się do Słońca na odległość około 4 milionów kilometrów. Specjaliści chcą zrobić wszystko, aby uchronić aparaturę przed stopieniem się.
Naukowcy chcą ustalić dlaczego fotosfera, tj. widzialna powierzchniowa warstwa naszej gwiazdy, nie jest tak gorąca jak jej atmosfera. Różnica temperatur jest ogromna - na "powierzchni" Słońca, temperatura wynosi około 5 500 stopni Celsjusza, zaś w koronie, najbardziej zewnętrznej części atmosfery słonecznej, temp. sięga 2 milionów stopni Celsjusza.
NASA ma nadzieję, że Solar Probe Plus pozwoli również prześledzić przepływ energii podgrzewającej koronę i powodującej przyspieszenie wiatru słonecznego, oraz zrozumieć dlaczego nasza gwiazda sporadycznie emituje wysokoenergetyczne cząstki. Sonda pozwoli przeprowadzić badania, których nie jesteśmy w stanie wykonać na Ziemi. W końcu aparatura będzie znajdować się tuż obok Słońca i miejmy nadzieję, że przeżyje tak bliskie spotkanie.
Źródło:
http://www.livescience.com/58023-can-spacecraft-fly-to-the-sun.html
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/trwaja-przygotowania-do-pierwszej-w-historii-misji-kosmicznej-na-slonce

Trwają przygotowania do pierwszej w historii misji kosmicznej na Słońce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diabełki pyłowe na Marsie.
NASA pokazuje nagranie
28-02-2017

Łazik Curiosity w lutym na Marsie uwiecznił kilka wirów pyłowych inaczej nazywanych diabełkami pyłowymi. Przypominają tornado, ale mają inną genezę.
Wirujące kolumny pojawiły się w pierwszej połowie lutego. W tym czasie marsjański łazik Curiosity uwiecznił je w rejonie krateru Gale, który powstał po uderzeniu asteroidy w Marsa ponad 3,6 miliarda lat temu. Szerokość krateru wynosi 160 kilometrów. Na jego dnie ciągle magazynuje się piasek, pył oraz skały. Ponadto obecnie w rejonie krateru jest lato. Temperatury są najwyższe w skali roku. O tej porze również wiatr jest najsilniejszy.
Istotna rola wiatru
Wiatr od miliardów lat odgrywa ewidentną rolę w procesie kształtowania krajobrazu tej planety. Dzięki ciepłu pochodzącemu od promieniowania słonecznego drobinki pyłu na powierzchni Marsa się nagrzewają. Ponadto pojawia się wiatr, który je unosi i transportuje wiele kilometrów.
To, że na Marsie występują diabełki pyłowe, odkryto w latach 70. dzięki sondom Viking. Wiry pyłowe nie są trąbami powietrznymi. Te powstają z chmury burzowej, a wiry podczas bezchmurnej pogody.
Diabełki na Ziemi
W ciepłej porze roku również w Polsce możemy podziwiać diabełki pyłowe. Według specjalistów są one mniejsze niż te na Marsie. Mimo to wyglądają imponująco. Zobacz wir pyłowy nadesłany w sierpniu 2015 roku przez Reportera24 bryksamariusz:
Źródło: NASA
Autor: AD/ja
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/diabelki-pylowe-na-marsie-nasa-pokazuje-nagranie,225260,1,0.html

Diabełki pyłowe na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracamy na Księżyc!
Posted on 28/02/2017 By Radosław Kosarzycki
Elon Musk na niezapowiedzianej konferencji prasowej ogłosił, że w 2018 roku SpaceX wyśle dwie osoby na lot wokółksiężycowy!
W ostatnim kwartale 2018 roku, zbieżnie z pięćdziesiątą rocznicą misji Apollo 8, ludzie znów znajdą się w pobliżu Srebrnego Globu. W misji mają wziąć udział dwie osoby, które zgłosiły się z pomysłem do SpaceX. Imion astronautów ani kosztu misji dotychczas nie podano.
W około tygodniowej misji zbliżyliby się oni do Księżyca, i bez wchodzenia na jego orbitę, powrócili na trajektorii powrotnej ku Ziemi. Lot miałby odbyć się w kapsule Dragon, która od drugiej połowy przyszłego roku ma również wozić amerykańskich astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Dragon ma wystartować ze stanowiska startowego LC-39A, tego samego, z którego wyruszyło większość misji księżycowych. Kapsuła ma wystartować na pokładzie rakiety Falcon Heavy, największej konstrukcji rakietowej od czasów Saturna V oraz radzieckich N1 i Energia. Pierwszy lot Falcona Heavy zapowiedziano na połowę bieżącego roku.
Jednocześnie zapowiedź ta zbiega się z ogłoszeniem studium wykonalności o wysłaniu załogowej misji wokółksiężycowej w kapsule Orion przez NASA już w ramach misji EM-1. Dotychczas lot załogowy wokół Księżyca miałby odbyć się nie wcześniej, niż w 2021 roku podczas misji EM-2. Jeżeli lot SpaceX uda się pod koniec 2018 roku, pojawi się duże zapytanie, czy SLS, nowa super-ciężka rakieta NASA długofalowo się utrzyma. Z drugiej strony to właśnie możliwości SLS znacznie przekraczają osiągi rakiety Falcon Heavy, i dopiero one pozwolą na umieszczenie ludzi na orbicie Księżyca oraz jego powierzchni, a docelowo także załogowe loty marsjańskie.
Źródło: Kosmonauta.net
http://www.pulskosmosu.pl/2017/02/28/wracamy-na-ksiezyc/

Wracamy na Księżyc.jpg

Wracamy na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESO Astronomy Camp 2016 ? relacja z czwartej edycji obozu!
2017-03-01
W dniach 26 grudnia 2016 ? 1 stycznia 2017, odbyła się najnowsza, czwarta już edycja obozu astronomicznego we Włoszech, organizowanego przez ESO ? European Southern Observatory (Europejskie Obserwatorium Południowe). Jeśli chcecie sprawdzić, co trzeba było zrobić, by dostać się na listę składającą się z 53 uczestników z całego świata, polecam zajrzeć do tego artykułu, sprzed kilku miesięcy. Tych którzy będą zainteresowani wzięciem udziału w konkursie na kolejny wyjazd oraz wszystkich, którzy chcą się przekonać o tym, jak wyglądał ten ostatni, zapraszam do mojej relacji!
Przybyłych uczestników witano już na lotnisku Malpensa, położonym tuż obok Mediolanu. Wszystkich, którzy zdążyli już wylądować, kierowano w jedno miejsce, gdzie w oczekiwaniu na busa mogliśmy po raz pierwszy na żywo porozmawiać ze sobą nawzajem. Kilkugodzinny pobyt w strefie oczekiwań był okazją na wzajemną wymianę zdań i doświadczeń z osobami z całego świata. Wspólna rozmowa o teleskopach z osobami z trzech różnych kontynentów, była niezwykłym przeżyciem! A był to zaledwie początek tego, co czekało na nas później?
Po niemal pięciu godzinach oczekiwania na busa, wreszcie wyruszyliśmy do miejsca, o którym wszyscy marzyliśmy od dobrych kilku miesięcy ? Doliny Aosty ? czyli najwyżej położonego obszaru Włoskich Alp, gdzie mieści się Osservatorio Astronomico dellla Regione Autonoma Valle d?Aosta, które na najbliższe sześć dni miało stać się naszym domem. Podróż, pełna kolejnych dyskusji, żartów i spoglądania na Wenus przez szyby autokaru, potrwała na tyle długo, że na miejsce dotarliśmy już po zmroku. Po wyjściu na zewnątrz otaczała nas niemal całkowita ciemność. W oddali, setki metrów pod nami majaczyły światła skromnego miasteczka, a za nimi, ledwie widoczne, kontury odległych szczytów górskich. Niestety, na możliwość dokładnego obejrzenia tego wszystkie musieliśmy poczekać aż do rana. Po przydzieleniu nam kilkuosobowych pokoi (organizatorzy skrupulatnie dbali o to, aby były jak najbardziej wymieszane narodowościowo) przyszła pora na kolację, powitania i zapoznawanie się z planami zajęć na nadchodzący tydzień. Rano czekał na nas pierwszy, powitalny wykład. Jednak to nie on wzbudził naszą olbrzymią ekscytację z samego rana. Zrobił to widok, który rozpościerał się z okien hostelu:
Dzień rozpoczął się od wykładu na temat spektroskopii, który miał nas przygotować na późniejsze ćwiczenia praktyczne z tym zagadnieniem. Z podnieceniem zebraliśmy się w sali wykładowej, ściskając notesy w rękach, by zacząć wreszcie zapisywać wiedzę, bo którą tu przyjechaliśmy z najróżniejszych zakątków świata. Już pierwsze zajęcia wprowadziły nas w klasyfikację gwiazd, prawa Plancka i podział pasm widmowych. Wiedza parowała nam z głów, a dłonie bolały od ściskania długopisów. W ramach poobiedniej przerwy udaliśmy się na? biegówki! Koniec końców, przebywaliśmy w samym sercu Alp, więc nieskorzystanie z takiej okazji byłoby niewybaczalne. Śniegu jednak było zaskakująco mało, o wiele mniej niż w naszych Tatrach, więc jazda była miejscami dość problematyczna. Korzystaliśmy też z uroków pobliskiego snowparku, gdzie mogliśmy bez ograniczeń korzystać z sanek i stromego stoku. Oczywiście, wszystkie tamtejsze zasady bezpieczeństwa  były przez nas ściśle przestrzegane. Nie stworzyliśmy pociągu z kilku osób, grzecznie czekaliśmy na swoją kolej i nie rzucaliśmy w siebie śniegiem. Tak było!
Zmęczeni, ale niezwykle zadowoleni wróciliśmy do hostelu, gdzie czekał nas kolejny wykład. Ważniejsza od niego była jednak mowa powitalna i podział wszystkich pięćdziesięciu trzech uczestników na sześć grup, w których mieliśmy współpracować, wykonując obliczenia, obserwacje i doświadczenia. W mojej drużynie byli również: Mariastella Cascone i Enrico Vaccari z Włoch, Marleen Taal z Holandii, Lara Delbroek z Belgii, Dominika Krawiec z Polski, Muhammad Shaheer Niazi z Pakistanu, Aleix Segui z Hiszpanii, oraz Lara Djelevic z Serbii. Naszym pierwszym wspólnym zadaniem, podczas którego rywalizowaliśmy z resztą grup, było przyporządkowanie kilkudziesięciu gwiazd do odpowiedniej klasy, opierając się na ich widmach absorbcyjnych. Zanim to jednak zrobiliśmy, musieliśmy owe widma zdobyć! W tym celu, udaliśmy się wreszcie do obserwatorium:
Możliwość korzystania z najwyższej jakości sprzętu astronomicznego była dla nas nie lada gratką. Olbrzymie teleskopy Cassegraina na elektronicznych montażach paralaktycznych pozwalały na wygodne i przede wszystkim niezwykle dokładne obserwacje. Za pomocą specjalnego oprogramowania (i Painta), wraz z pracownikiem obserwatorium, Davidem, pobieraliśmy widma gwiazd, które (częściowo) sami wybieraliśmy. Po krótkiej obróbce trafiały one do folderu, który mieliśmy później wykorzystać do wspomnianego katalogowania gwiazd.
Jedynym co stale nam przeszkadzało podczas tych nocnych aktywności, był przenikliwy i niepozwalający się skupić chłód. Niektórzy odchodzili od teleskopów, byle tylko na kilka chwil schronić się w niewiele cieplejszym korytarzu pod dachem obserwatorium. Reszta zostawała na zewnątrz, bezskutecznie próbując opanować szczękanie zębów. Ale było warto, zapewniam Was.
I tak właśnie mijały nam kolejne dni na obozie. Po śniadaniu wykład, (na którym wszyscy byliśmy zawsze zaspani) następnie obiad, zajęcia na świeżym powietrzu i kolejny, wieczorny wykład. Wzięliśmy udział w prezentacji na temat obserwacji na różnych długościach fal, podczas którego mieliśmy okazję porównać fotografie wykonane m.in w podczerwieni, ultrafiolecie, świetle widzialnym, promieniowaniu rentgenowskim i długości fal radiowych. Wysłuchaliśmy też wykładu dyrektora obserwatorium na temat jego kilkumiesięcznego pobytu na Antarktydzie! Od pracowników ESO poznaliśmy najważniejsze projekty organizacji, ich cele i perspektywy na przyszłość. Wzięliśmy udział w prezentacji w położonym tuż obok hostelu planetarium (wszyscy podczas niej zasnęliśmy). Otrzymaliśmy też możliwość pracy z profesjonalnym oscyloskopem i anteną. W grupach, mierzyliśmy sygnał, w zależności od kąta odchylenia anteny, by potem przedstawić wyniki swych obserwacji przed resztą uczestników obozu.
Jedną z największych i najbardziej wyczekiwanych atrakcji była wycieczka pod Matterhorn ? jeden z najwyższych szczytów Alp Zachodnich, położony na granicy między Szwajcarią i Włochami. Całodzienna wyprawa zabrała nas pod sam szczyt, do położonej na wysokości 2050 m.n.p.m Cervini, gdzie spędziliśmy niemalże cały dzień. Po wielogodzinnej zabawie na śniegu (czytaj: wzajemnym obrzucaniu się nim), udaliśmy się do pobliskiego miasteczka, by zjeść obiad w miejscowej szkole i powałęsać się po uliczkach, bliźniaczo podobnych do naszych zakopiańskich Krupówek. Udało nam się również wykonać obozowy Manekin Challange!
Ostatnim punktem obozu była impreza sylwestrowa, stanowiąca jednocześnie pożegnanie z kadrą i pozostałymi uczestnikami. Już następnego ranka mieliśmy się rozdzielić na dwie grupy, i odjechać na lotnisko, na które przed sześcioma dniami przybyliśmy. Przedtem jednak, rozpoczęliśmy świętowanie Nowego Roku. Pozbyliśmy się krzeseł z sali wykładowej i rozpoczęliśmy trwające aż do trzeciej w nocy świętowanie.
Rano nadszedł jednak smutny, acz konieczny czas pożegnań. Trudno było się rozstać z nowo poznanymi przyjaciółmi, zdając sobie sprawę, że już za kilka godzin będą nas dzielić setki, tysiące, a w niektórych przypadkach nawet i dziesiątki tysięcy kilometrów. Po zapewnieniu, że wkrótce wszyscy ponownie się spotkamy, odlecieliśmy na cztery strony świata, w drogę powrotną do domu.
Doświadczenie zdobyte na obozie zostanie ze wszystkimi uczestnikami ESO Astronomy Camp na zawsze. Jednak to nie ono okazały się dla nas najcenniejsze. Tym, co każdemu udało się zabrać ze sobą do domu, była nie tylko olbrzymia ilość wiedzy, ale przede wszystkim niezapomniane wspomnienia. Nawiązywanie przyjaźni z osobami o podobnych zainteresowaniach i konieczność rozmawiania o nich w języku angielskim, nocne obserwacje z zawsze, ale to zawsze doskonałymi warunkami, piękne widoki dookoła i co najważniejsze, niezwykle przyjazna atmosfera, możliwość podyskutowania z kadrą, którą stanowili głównie naukowcy oraz studenci nauk ścisłych z całego świata? Takich rzeczy się nie zapomina! Dla wielu z nas, dni obozu ESO były najlepiej spędzonym tygodniem życia, podczas którego nauka mieszała się z rozrywką i międzykulturową integracją. Szkoda, że pojechać na niego można tylko raz? Życzę osobom, którym uda się na niego dostać za rok, by bawiły się równie dobrze jak my!
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/01/eso-astronomy-camp-2016-relacja-z-czwartej-edycji-obozu/

ESO Astronomy Camp 2016.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 2.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 3.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 4.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 5.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 6.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 7.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 8.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 9.jpg

ESO Astronomy Camp 2016 10.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NGC 1055: Galaktyka na krawędzi
Posted on 01/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Widoczny powyżej barwny pas gwiazd, gazu i pyłu to w rzeczywistości galaktyka spiralna NGC 1055. Obiekt uchwycony na zdjęciu wykonanym za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) Europejskiego Obserwatorium Południowego ma średnicę nawet 15 procent większą od Drogi Mlecznej. Na zdjęciu nie widać ramion charakterystycznych dla galaktyk spiralnych ponieważ patrząc z Ziemi widzimy NGC 1055 od strony krawędzi. Odkształcenia niektórych fragmentów galaktyki wskazują na to, że doświadczyła ona interakcji z inną dużą galaktyką.
Galaktyki spiralne charakteryzują się pełną paletą nachyleń względem Ziemi. Niektóre z nich widzimy od góry ? tak jak chociażby galaktyka NGC 1232. Takie położenie pozwala nam obserwować spiralne ramiona i jasne jądro galaktyki, jednak uniemożliwia nam wyczucie jej kształtów w trzech wymiarach.
Inne galaktyki ? takie jak chociażby NGC 3521 widzimy pod kątem. te nachylone obiekty pozwalają nam wyczuć ich trójwymiarową strukturę z ramionami spiralnymi. Pełne zrozumienie kształtu galaktyki spiralnej wymaga jednak spojrzenia na nią od strony krawędzi ? tak jak ma to miejsce w przypadku NGC 1055 na powyższym zdjęciu.
Spoglądając na galaktykę od strony krawędzi możliwe jest dostrzeżenie jak gwiazdy ? zarówno nowe obszary gwiazdotwórcze jak i starsze populacje ? rozkładają się po galaktyce, oraz ich ?wysokości? nad stosunkowo płaskim dyskiem i wypełnionym gwiazdami jądrem. Materia rozciągająca się daleko od oślepiającej jasności płaszczyzny galaktyki jest lepiej widoczna na tle ciemnego tła kosmosu.
Taka perspektywa pozwala astronomom badać  kształt wydłużonego dysku galaktyki oraz jego właściwości. Jedną z takich właściwości może być odkształcenie dysku, które widzimy na przykładzie NGC 1055. Niektóre obszary dysku są lekko zakrzywione i bardziej chaotyczne niż reszta. Najprawdopodobniej jest to skutek interakcji grawitacyjnych z pobliską galaktyką M77.
NGC 1055 znajduje się około 55 milionów lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Wieloryba. Zdjęcie wykonane zostało za pomocą FOcal Reducer and low dispersion Spectrograph 2  (FORS2) zainstalowanego na teleskopie nr 1 VLT w Obserwatorium Paranal w Chile.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/01/ngc-1055-galaktyka-na-krawedzi/

NGC 1055 Galaktyka na krawędzi.jpg

NGC 1055 Galaktyka na krawędzi2.jpg

NGC 1055 Galaktyka na krawędzi3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwałtowne zmiany wskazują na ultra-szybkie wiatry w pobliżu czarnych dziur
Posted on 02/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Wypływy gazu to powszechne zjawisko w przypadku supermasywnych czarnych dziur skrywających się w centrach dużych galaktyk. Posiadając masę rzędu milionów do miliardów mas Słońca, te czarne dziury karmią się materią spływającą na nie z otaczających je rozległych dysków gazowych. Od czasu do czasu czarne dziury ?zjedzą? za dużo i im się odbija w formie ultra-szybkich wiatrów lub wypływów. Owe wiatry mogą mieć istotny wpływ na regulowanie wzrostu galaktyki macierzystej poprzez oczyszczanie swoich okolic z gazu, a tym samym wstrzymywanie procesów gwiazdotwórczych.
Naukowcy opublikowali właśnie jak dotąd najbardziej szczegółowe obserwacje takiego wypływu zarejestrowane w aktywnej galaktyce o nazwie IRAS13224-3809. Temperatura wypływu potrafiła zmienić się w czasie krótszym niż godzina ? to setki razy szybciej niż obserwowano dotychczas. Gwałtowne fluktuacje temperatury wypływu wskazują, że wypływ reagował na promieniowanie rentgenowskie emitowane przez dysk akrecyjny, gęstą strefę gazu i innej materii otaczającą bezpośrednio czarną dziurę
Najnowsze obserwacje opublikowano 2 marca 2017 roku w periodyku Nature.
Choć już wcześniej widzieliśmy takie wypływy, tym razem udało nam się po raz pierwszy zaobserwować związek między wypływem a zmianą jasności czarnej dziury ?  mówi Erin Kara, badaczka z Uniwersytetu Maryland i współautorka opracowania.
Naukowcy wykonywali swoje pomiary za pomocą teleskopów kosmicznych NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescop Array) oraz XMM-Newton. Aby uchwycić zmienność sygnału, naukowcy skupili oko teleskopu XMM-Newton na czarnej dziurze przez 17 dni z rzędu, a teleskop NuSTAR obserwował ją przez 6 dni.
Aby zmierzyć temperaturę tych wiatrów, naukowcy badali promieniowanie rentgenowskie pochodzące z krawędzi czarnej dziury. Podczas podróży w stronę Ziemi, to promieniowanie rentgenowskie przelatuje przez te wypływy. Pierwiastki takie jak żelazo czy magnez obecne w wypływie pochłaniają określone części widma rentgenowskiego, tworząc charakterystyczne spadki w sygnale rentgenowskim. Obserwując te spadki, zwane liniami absorpcyjnymi, astronomowie mogą dowiedzieć się jakie pierwiastki obecne są w wiatrach.
Zespół zauważył, że spadki absorpcyjne znikały i pojawiały się na przestrzeni kilku godzin. Badacze doszli do wniosku, że promieniowanie rentgenowskie ogrzewało wiatry do prędkości rzędu milionów stopni Celsjusza, przy której wiatry nie były już w stanie pochłaniać promieniowania rentgenowskiego.
Obserwacje wskazujące na to, że wypływy mogą być związane z promieniowaniem rentgenowskim mówią nam wiele o tym gdzie mają swoje źródło tak wypływy jak i promieniowanie rentgenowskie.
Dopływy gazu do czarnych dziur są najbardziej chaotyczne w samym centrum dysku akrecyjnego. Z uwagi na gwałtowną zmienność wiatrów, wiemy, że obserwowana przez nas emisja pochodzi z bezpośredniego sąsiedztwa czarnej dziury, a ponieważ udało nam się zaobserwować zmiany wiatru zachodzące w bardzo krótkich skalach czasowych, muszą one także pochodzić z bezpośredniego otoczenia czarnej dziury ? mówi Kara.
Dokładniejsze badania procesów formowania galaktyk i czarnych dziur niezbędne są jeszcze bardziej szczegółowe dane i obserwacje ? dodaje Chris Reynolds, profesor astronomii na UMD.
Musimy przyjrzeć się tej czarnej dziurze za pomocą większej liczby lepszych spektrometrów, dzięki czemu jeszcze więcej się dowiemy o tych wypływach ? dodaje Reynolds.
Źródło: UMD
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/02/gwaltowne-zmiany-wskazuja-na-ultra-szybkie-wiatry-w-poblizu-czarnych-dziur/

Gwałtowne zmiany wskazują na ultra-szybkie wiatry w pobliżu czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy umieszczają ciemną materię na mapie
Posted on 02/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Zespół naukowców kierowany przez badaczy z Yale stworzył jedną z najbardziej szczegółowych map ciemnej materii, umożliwiając tym samym wskazówki nt. istnienia zimnej ciemnej materii ? powolnych cząstek, które stanowią dużą część materii Wszechświata.
Mapa ciemnej materii została stworzona na podstawie danych zebranych w ramach przeglądu Frontier Fields realizowanego za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a i dotyczy trzech gromad galaktyk, które działają niczym potężne kosmiczne soczewki pozwalające nam zajrzeć w starsze, odleglejsze części wszechświata.
Priyamvada Natarajan, astrofizyk z Yale kierujący międzynarodowym zespołem badaczy powiedział Dzięki danym dotyczącym tych trzech soczewkujących gromad udało nam się stworzyć wyjątkowo dokładną mapę ziarnistości ciemnej materii wewnątrz gromad. Stworzyliśmy mapę wszystkich, możliwych do wykrycia zagęszczeń ciemnej materii tym samym tworząc jak dotąd najbardziej szczegółową topologiczną mapę ciemnej materii.
Naukowcy uważają, że ciemna materia ? teoretyczne, niewidzialne cząstki, które ani nie odbijają, ani nie pochłaniają promieniowania, a jedynie wywierają wpływ grawitacyjne ? może odpowiadać nawet za 80% materii we Wszechświecie. Ciemna materia może tłumaczyć naturę procesów powstawania galaktyk i struktury Wszechświata. Eksperymenty prowadzone tak w Yale jak i w innych ośrodkach mają na celu zidentyfikowanie cząstki ciemnej materii ? jak na razie głównymi kandydatami są aksjony i neutralina.
Choć aktualnie mamy dość precyzyjne szacunki co do ilości ciemnej materii i jej rozkładu we Wszechświecie, sama cząstka pozostaje nieuchwytna dodaje Natarajan.
Cząsteczki ciemnej materii odpowiadają za niewidzialną masę odpowiedzialną za zjawisko soczewkowania grawitacyjnego, zakrzywiającą promieniowanie z odległych galaktyk. To zakrzywianie promieni prowadzi do odkształceń kształtu galaktyk obserwowanych przez soczewkę. Grupa Natarajana odtworzyła rzeczywisty kształt galaktyk, co pozwoliło na stworzenie nowej mapy ciemnej materii w galaktykach soczewkujących.
Co ciekawe, mapa w dużej mierze zgadzała się z symulacjami komputerowymi ciemnej materii opartymi na modelu zimnej ciemnej materii. W przeciwieństwie do gorącej ciemnej materii, zimna ciemna materia porusza się stosunkowo wolno w porównaniu z prędkością światła. Ta zgodność z modelem standardowym jest istotna zważając na fakt, że wszystkie dotychczasowe dowody na obecność ciemnej materii są jak dotąd pośrednie.
Źródło: Yale University
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/02/naukowcy-umieszczaja-ciemna-materie-na-mapie/

Naukowcy umieszczają ciemną materię na mapie.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Trace Gas Orbiter kalibruje swoje instrumenty pomiarowe
Posted on 02/03/2017 By Radosław Kosarzycki
W przyszłym tygodniu sonda ExoMars poświęci dwa dni na wykonywanie istotnych pomiarów kalibracyjnych w pobliżu Czerwonej Planety, niezbędne do rozpoczęcia fazy naukowej misji, która rozpocznie się w przyszłym roku.
Sonda Trace Gas Orbiter (TGO) będąca wspólnym projektem ESA i Roskosmosu dotarła do Marsa 19 października 2016 roku. W ciągu dwóch przeznaczonych na to orbit pod koniec listopada instrumenty naukowe wykonały pierwsze pomiary kalibracyjne od czasu dotarcia do Marsa. Przy tej okazji wykonały one także zdjęcia Marsa, Fobosa oraz podstawową analizę widma atmosfery marsjańskiej.
W tym czasie sonda znajdowała się na bardzo eliptycznej orbicie, która w ciągu 4,2 dni zmieniała wysokość sondy nad powierzchnią Marsa z 230-310 km do około 98 000 km.
Główna misja naukowa sondy rozpocznie się dopiero po osiągnięciu niemal kołowej orbity na wysokości około 400 km nad powierzchnią planety po roku ?aerohamowania? ? manewru wykorzystującego atmosferę planety do stopniowego hamowania i zmian orbity.
Na początku roku, w ramach przygotowywania do fazy aerohamowania, sonda TGO wykonała serię manewrów, która pozwoliła na zmianę kąta nachylenia orbity względem równika planety do wartości prawie 74 stopni. Dzięki tym manewrom orbita niemal równikowa zmieniła się na przebiegającą dość wysoko nad północną i południową półkulą Marsa.
Takie nachylenie zapewni optymalne pokrycie powierzchni planety przez instrumenty naukowe jednocześnie zapewniając dobrą widoczność do przesyłu danych z obecnych i przyszłych lądowników marsjańskich ? włącznie z łazikiem ExoMars, którego start planowany jest na rok 2020.
Teraz, tuż przed rozpoczęciem trwającej rok fazy aerohamowania, zespoły naukowe ponownie miały okazję do wykonania ważnych pomiarów kalibracyjnych, skupiając się na testach mających na celu sprawdzenie instrumentów śledzących ? tym razem z nowej orbity.
Nowa, jednodniowa orbita sondy zabiera ją z odległości 200 km nad powierzchnią planety do odległości 37 150 km w najodleglejszym jej punkcie. Dzięki temu sonda będzie mogła wykonać jedne z najbliższych zdjęć Marsa podczas trwania całej misji TGO.
Dwa zestawy spektrometrów TGO wykonały wstępne obserwacje kalibracyjne 28 lutego i 1 marca, kiedy to instrumenty sondy skierowane były w stronę Marsa, a główna kampania obserwacyjna zaplanowana została na 5-7 marca.
W trakcie głównej kampanii spektrometry będą w stanie przetestować jeszcze jeden tryb pracy ? skanowanie w kierunku horyzontu pozwalające na obserwowanie promieniowania słonecznego rozproszonego przez atmosferę Marsa.
Przyglądając się promieniom słonecznym przebiegającym przez atmosferę, naukowcy będą w stanie zbadać skład chemiczny atmosfery Marsa, co stanowi główny cel naukowy misji TGO.
W rzeczy samej głównym zadaniem TGO jest wykonanie szczegółowego spisu składu chemicznego atmosfery, szczególnie gazów obecnych tylko w ilościach śladowych. Wyjątkowo interesujący jest tu metan, który na Ziemi powstaje przede wszystkim w procesach biologicznych lub geologicznych takich jak reakcje hydrotermalne.
Oprócz tego sonda będzie poszukiwała wody lub lodu tuż pod powierzchnią i będzie dostarczała kolorowe i stereograficzne zdjęcia powierzchni.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/02/sonda-trace-gas-orbiter-kalibruje-swoje-instrumenty-pomiarowe/

Sonda Trace Gas Orbiter kalibruje swoje instrumenty pomiarowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlas V wysyła na orbitę tajny ładunek NROL-79
Wysłane przez grabianski w 2017-03-01

Z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych wystartowała rakieta Atlas V z tajnym ładunkiem dla Narodowego Biura Rozpoznania Stanów Zjednoczonych. Ładunek desygnowany oznaczeniem NROL-79 zawiera prawdopodobnie parę satelitów rozpoznawczych, przeznaczonych do obserwacji obcych statków i samolotów.

Rakieta Atlas V wzniosła się z kompleksu startowego 3E w bazie lotniczej Vandenberg 1 marca 2017 roku o 18:50 polskiego czasu. Rakieta leciała w najprostszej konfiguracji 401 ? bez rakiet pomocniczych, z 4-metrową owiewką na ładunek i stopniem górnym Centaur.

Dolny stopień działał przez około 4 minuty. Następnie do pracy zabrał się górny stopień Centaur. Chwilę po tym jak w Centaurze uruchomiony został silnik RL-10C, miało nastąpić odrzucenie osłony chroniącej tajny ładunek. Zgodnie z polityką tajnych lotów wojskowych, transmisja publiczna startu została wtedy przerwana.

Zarówno ładunek jak i docelowa orbita misji są informacjami utajnionymi. Jednak za sprawą obserwacji typu rakiety wynoszącej, przecieków, operacji przed startem i w końcu odnalezieniu satelity na niebie udaje się zwykle ustalić cel i rodzaj ładunku. Nie inaczej było tym razem i można z dużą dozą pewności stwierdzić, że w przypadku tej misji mamy do czynienia z parą satelitów 3. generacji programu morskich satelitów zwiadowczych NOSS.

NOSS to jeden z najstarszych tajnych programów satelitarnych Stanów Zjednoczonych. Pierwsza generacja satelitów programu poleciała w 1976 roku. Satelity latały wtedy w trójkach i na bazie sygnałów radiowych ustalano pozycję widzianych statków. Między 1990 i 1996 rokiem, na orbity wysłano 2. generację satelitów. Najnowsze wersje zaczęto wysyłać w 2001 roku. Wówczas zredukowano liczebność grup, w których latają satelity to dwóch sztuk. Flotylla satelitów NOSS lata na wysokości 1100 km.

Na ostateczne potwierdzenie przeznaczenia satelity będziemy musieli poczekać, aż zostanie on zaobserwowany z Ziemi.

Start Atlasa V był 11. startem rakiety orbitalnej w 2017 roku. Był to już 4. start rakiety amerykańskiej w tym roku i zarazem 2. start rakiety Atlas V. W całej historii rakiety Atlas V, był to jej 70. start, a 35. w konfiguracji 401. Był to też 14 ładunek wysyłany przez tą rakietę dla NRO.

Źródło: ULA/Spaceflight101

Więcej informacji:
?    informacja dot. udanego startu od operatora rakiety, firmy ULA
?    film ze startu rakiety Atlas V z ładunkiem NROL-79
Na zdjęciu: Startująca 1 marca 2017 roku z bazy Vandenberg w Kaliforni rakieta Atlas V z tajnym ładunkiem NROL-79. Źródło: ULA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/atlas-v-wysyla-na-orbite-tajny-ladunek-nrol-79-3171.html

Atlas V wysyła na orbitę tajny ładunek NROL-79.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kryje układ Wolf 1061
Wysłane przez musiuk w 2017-03-01

Grupa naukowców z Uniwersytetu Stanowego San Francisco pod przewodnictwem Stephena Kane'a uzyskała nowe informacje o układzie Wolf 1061, w którym znajdują się przynajmniej 3 super-ziemie. Wyniki ich dotychczasowych obserwacji pojawiły się w czasopiśmie Astrophysical Journal.

Wolf 1061, znana też jako GJ 628,  to dość ciemny czerwony karzeł o typie widmowym M, który jest jednym naszych najbliższych sąsiadów. Gwiazda znajduje się w odległości około 14 lat świetlnych od naszego Układu Słonecznego w Gwiazdozbiorze Wężownika. Niedawno zaobserwowano również, że w układzie Wolf 1061 orbitują trzy super-ziemie, czyli skaliste egzoplanety mające masę większą niż Ziemia. Jedna z tych egzoplanet - Wolf 1061c - wzbudza największe zainteresowanie wśród naukowców głównie ze względu na swoje położenie w tak zwanej "strefie życia".

Dzięki dość bliskiemu sąsiedztwu z Ziemią układ Wolf 1061 jest niezwykle ważny dla naukowców, którzy będą mogli przeprowadzać serie badań mających na celu sprawdzenie czy w istocie rozwinęło się tam życie. Grupa doktora Kane'a rozpoczęła swoje badania od obserwacji gwiazdy, dzięki którym mogli postawić hipotezy dotyczące obecności potencjalnego życia w tym układzie. Naukowcy określili bezpośredni promień gwiazdy na 0,3207 promienia słonecznego, a okres jej rotacji na 89,3 dnia. Według obliczeń astronomów jasność Wolf 1061 wynosi jedynie 1% jasności Słońca, a jej temperatura to średnio 30320 C. Na podstawie zgromadzonych informacji grupa doktora Kane'a ustaliła granice tzw. "strefy życia" na 0,11-0,21 jednostek astronomicznych.

"Gdy naukowcy poszukują planet, które posiadają odpowiednie warunki do rozwoju życia, tak naprawdę szukają oni planet, które mają praktycznie identyczne cechy jakie wykazuje Ziemia" - wyjaśnia Kane. "Taka planeta również musiałaby znajdować się w idealnej sferze określanej jako "strefa życia", gdzie mogą panować warunki odpowiednie do powstania i rozwoju życia". Jeśli planeta byłaby zbyt blisko gwiazdy, byłaby zbyt gorąca - jak Wenus, jeśli zbyt daleko, byłaby zbyt zimna - jak Mars. Ze względu na położenie Wolf 1061c blisko wewnętrznej granicy "strefy życia", atmosfera planety może bardziej przypominać atmosferę Wenus niż Ziemi.  

Naukowcy również zaobserwowali, że podczas gdy na Ziemi, gdzie zmiany klimatyczne wynikające z różnic w orbicie wokół Słońca takie jak epoki lodowcowe, zachodzą powoli, orbita Wolf 1061c zmienia się dużo szybciej. Może to oznaczać, że klimat na planecie podlega zmianom bardziej chaotycznym niż te zachodzące na Ziemi. Jednak aby całkowicie zrozumieć zmiany na powierzchni planety grupa doktora Kane'a planuje kolejne badania.


Więcej informacji:
?    Astronomers Characterize Wolf 1061 Planetary System
?    Astronomer searches for signs of life on Wolf 1061 exoplanet
Źródło: czasopismo Astrophysical Journal

Na zdjęciu: Artystyczna wizja egzoplanety. Źródło: sciencedaily.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-kryje-uklad-wolf-1061-3172.html

Co kryje układ Wolf 1061.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bakterie w najstarszych skamieniałościach na Ziemi. Mogą świadczyć o życiu na obcych planetach

2017-03-02

Życie na Ziemi istniało jeszcze wcześniej niż dotychczas sądzono. Naukowcy odkryli bakterię w najstarszych skamieniałościach na naszej planecie. Zgodnie podkreślają, że najnowsze odkrycie pomoże zidentyfikować ślady życia gdzieś indziej we Wszechświecie, a przede wszystkim na Marsie.

Z badań opublikowanych w czasopiśmie "Nature" wynika, że żywe organizmy zaczęły się rozwijać już 4,5 miliardów lat temu, czyli  miliony lat wcześniej niż dotychczas sądzono. Odkryto to, analizując najstarsze skamieniałości, jakie znaleziono na Ziemi. Pochodzą one z prowincji Quebec w Kanadzie.

Wcześniej za najstarsze mikroskamieniałości uznano te wydobyte w Australii Zachodniej. Ich wiek datowano na 3,4 mld lat. Z tego względu naukowcy przypuszczali, że życie na naszej planecie powstało około 3,7 mld lat temu. Jednak ostatnio naukowcy z University College London w skamieniałościach z Kanady odkryli mikroskopijne bakterie. Stały się najstarszym dowodem życia na Ziemi. Mogły istnieć w pełnych żelaza oceanach, których temperatura sięgała 60 stopni Celsjusza. Ich wiek określono na 4,3 mld lat.

- Fakt, że bakterie odkryliśmy w jednych z najstarszych formacji skalnych, sugeruje, że mamy dowód na jedną z najstarszych form życia na Ziemi - powiedział Dominic Papineau z University College London.

Życie na Marsie

Odkrycie to stało się również najsilniejszym dowodem na to, że podobne organizmy mogły wcześniej rozwijać się na Marsie. 4,5 mld lat temu na Czerwonej Planecie nadal były oceany. Wtedy też Mars i Ziemia były bombardowane przez asteroidy i komety, które mogły przynieść owe cząstki życia.

- To odkrycie pomaga nam poukładać historię naszej planety i życia na niej oraz pomoże zidentyfikować ślady życia gdzieś indziej we Wszechświecie - stwierdził Papineau.

Dowodem życia na Marsie

Naukowcy z University College London, którzy prowadzili badania, sądzą, że jeśli znalazłoby się podobne skamieniałości na Marsie, stałyby się one dowodem na istnienie obcego życia rozwijającego się na innej planecie.

Ziemia i Mars na początku swojego istnienia były bardzo do siebie podobne. Z tego względu możemy sądzić, że w tym samym czasie mogło zacząć rozwijać się życie - powiedział Matthew Dodd, główny autor badań. - Jeśli zdobędziemy próbki skał z Marsa, które wiekowo będą odpowiadać tym najstarszym przebadanym na Ziemi, i nie znajdziemy dowodów na istnienie życia, wtedy możemy stwierdzić, że nasza planeta jest wyjątkowa pod tym względem, że tylko na niej mogło powstać życie - powiedział Dodd.

To jest rzeczywiście możliwe, że życie na Marsie mogło zacząć się w tym samym czasie kiedy na Ziemi, ale na Czerwonej Planecie już się skończyło - stwierdził brytyjski astronom Martin Rees - Być może pozostały jego ślady, które będziemy odkrywać - dodał.

Nie tylko Czerwona Planeta

Dan Brown z Nottingham Trent University podkreślił, że najnowsze badania mogą pomóc rozszyfrować zagadkę życia na innych planetach i ciałach niebieskich. Zasugerował, że organizmy żywe mogły rozwinąć się dawniej na Księżycu, a nawet pod grubym lodem Europy, czyli księżyca Jowisza. Ostatnio głośno zrobiło się na temat nowo odkrytych planet przez NASA.

Wierzę, że jeśli tylko udowodnimy, że warunki do rozwoju życia na którejś egzoplanecie są dobre, to znajdziemy tam życie. Nie mówię o zielonych stworkach, ale o mikroorganizmach - powiedział Brown.

 

Zobacz jak obecnie wygląda powierzchnia Czerwonej Planety. Łazik Curiosity we wrześniu 2016 roku wykonał zdjęcia krajobrazów, które do złudzenia przypominają te na Ziemi:

telegraph.co.ukŹródło:

AD/mapAutor:

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/bakterie-w-najstarszych-skamienialosciach-na-ziemi-moga-swiadczyc-o-zyciu-na-obcych-planetach,225423,1,0.html

 

Bakterie w najstarszych skamieniałościach na Ziemi..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno obserwuje zachmurzoną atmosferę Jowisza z bliska
Posted on 02/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Powyższe zbliżenie Jowisza przedstawia burzliwy obszar znajdujący się nie znacznie na wschód od Wielkiej Czerwonej Plamy  w Południowym Pasie Równikowym. Zdjęcie wykonano w lepszej rozdzielczości niż jakiekolwiek inne zdjęcia tego obszaru wykonane tak z Ziemi jak i z przestrzeni kosmicznej.
Sonda Juno wykonała to zdjęcie za pomocą kamery JunoCam znajdując się zaledwie 8700 km od szczytów chmur Jowisza w dniu 11 grudnia 2016 roku o godzinie 19:14 naszego czasu. Zdjęcie zostało poddane obróbce przez Siergieja Duszkina.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Siergiej Duszkin
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/02/sonda-juno-obserwuje-zachmurzona-atmosfere-jowisza-z-bliska/

Sonda Juno obserwuje zachmurzoną atmosferę Jowisza z bliska.jpg

Sonda Juno obserwuje zachmurzoną atmosferę Jowisza z bliska2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planowana misja na Europę wchodzi w fazę B
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-02

Po udanym zakończeniu fazy wstępnych planów w lutym tego roku misja NASA mająca na celu dokładne zbadanie księżyca Jowisza, Europy, otrzymała zielone światło na przejście do kolejnego etapu projektowego.

Każda misja kosmiczna planowana przez naukowców i inżynierów z NASA musi najpierw z powodzeniem ?zaliczyć? poszczególne etapy i oceny specjalistów. Ma to na celu dowiedzenie, że dana misja spełnia wszystkie założone kryteria umożliwiające jej wykonanie. Przykładowo, przejście przez fazę A oznacza zaakceptowanie studium koncepcyjne projektu i wstępnych analiz jego wykonalności, a faza B to etap wczesnego projektowania. Przejście z fazy B do fazy C oznacza w praktyce realne wykonanie projektu statku kosmicznego oraz jego przetestowanie i wystrzelenie.

W przypadku misji ?europejskiej? faza A oznaczała między innymi wybór instrumentów badawczych, jakie miały ostatecznie znaleźć się na pokładzie sondy. W fazie tej częściowo przetestowano też niektóre jej komponenty. Przypomnijmy, że głównym celem opracowywanej misji jest bliższe przyjrzenie się potencjalnie nadającemu się do zamieszkania satelicie Jowisza ? pokrytej lodem oraz, według wszelkiego prawdopodobieństwa, ciekłą wodą, Europie.

Co dalej? Na wyniki badań trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Start rakiety z sondą planowany jest na dziś dzień na rok 2020. Po dotarciu w okolice Jowisza sonda ma okrążać go z okresem około dwóch tygodni, wykonując co najmniej czterdzieści bliższych przelotów obok Europy. Badana będzie między innymi struktura tego lodowego księżyca i skład chemiczny pokrywającego go oceanu. Efektem misji będą też oczywiście tysiące nowych zdjęć Europy, wykonanych w najwyższej jak dotąd rozdzielczości.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Misja na Europę na stronach NASA

Źródło: NASA/astronomy.com

Zdjęcie: Europa ? jeden z czterech największych satelitów Jowisza. Źródło: NASA/JPL/DLR
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planowana-misja-na-europe-wchodzi-faze-b-3173.html

Planowana misja na Europę wchodzi w fazę B.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszanka minerałów na Marsie
2 marca 2017 Redakcja AstroNETu
Artykuł napisał Mikołaj Bartoszewski.
Dzisiaj Czerwona Planeta to suchy krajobraz pyłu i skał, pozbawiony optymalnych dla życia warunków. Są jednak dowody wskazujące na to, że kiedyś to miejsce było znacznie bardziej przyjazne dla organizmów. Najnowsze dane z łazika Curiosity wskazują, że minerały występujące w wyższych regionach Mount Sharp były wręcz idealne do podtrzymywania rozwoju życia. Łazik nieustannie pobiera próbki gleb i skał, które przemierza, oraz korzysta z lasera Chem-Cam do określenia ich składu chemicznego. Ostatnio Curiosity odkrył na Marsie coś, czego nigdy wcześniej tam nie widziano: bor.
Jego obecność jest szczególnie interesująca, ponieważ zazwyczaj ten pierwiastek występuje w wodach gruntowych, a jak wiemy, znajdując wodę możemy znaleźć życie. Mimo wszystko, celem NASA jest więc podążanie za śladami wody. Odkrycie to zostało ogłoszone w grudniu zeszłego roku, na konferencji Amerykańskiej Unii Geofizycznej w San Francisco. John Grotzinger, profesor geologii z Kalifornijskiego Instytutu Technologii nazywa to wielkim zwycięstwem zespołu. Od jakiegoś czasu wiemy już, że Krater Gale?a, miejsce badań łazika, był kiedyś dnem dużego jeziora. Brakowało jednak hipotez co do tego, co Curiosity może odkryć na Mount Sharp, wzniesieniu w środku krateru.
Choć zespół spodziewał się znalezienia boru na Marsie, to na pewno nie tam. Ten pierwiastek zwykle można znaleźć w jałowych dolinach, skąd woda odparowała dawno temu, pozostawiając wyschnięte dno. Tak jest np. w Kalifornijskiej Dolinie Śmierci, skąd od lat wydobywano boraks ? sól zawierającą bor znajdującą zastosowanie m.in. jako składnik detergentów. Naukowcy uważają, że po wyparowaniu wody, bor mógł osadzić się na Marsie w postaci wzniesienia lub skały go zawierające mogły zostać jakoś przeniesione w wyżej położone obszary byłego jeziora.
W tym samym miejscu Curiosity znalazł również hematyt, o którego obecności na Marsie wiemy już od łazika Opportunity. Hematyt to minerał bogaty w tlenek żelaza, który tworzy się w cieplejszym klimacie. Odkrycie go razem ze śladami boru może świadczyć o ciekawych wydarzeniach sprzed milionów lat. ?Różnice w składzie minerałów świadczą o dynamice systemu.?, mówi Grotzinger, ?Woda wpływa na skład gliny, a sama przy tym się zmienia. Im ?bogatsza? jest jej chemia, tym lepiej może to świadczyć o obecności życia.?
Wiemy już, że na Marsie mogło występować życie. Dlaczego więc to odkrycie jest tak istotne? ?Kiedy byliśmy w zatoce Yellowknife (część krateru Gale?a), osiągnęliśmy 99 procent tego co zamierzaliśmy. Po tym odkryciu chcemy nadal konsekwentnie badać powierzchnię Marsa? mówi Ashwin Vasavada, jeden z naukowców odpowiedzialnych za misję Curiosity. ?Przez ostatnie cztery lata, nie tylko w tym miejscu znaleźliśmy wskazówki co do zamieszkania Marsa, a ten chemiczny kompleks to szczególnie dobra droga do kolejnych odkryć. I choć nadal nie ma dowodów, że kiedyś było na Marsie życie, znamy już wiele potencjalnych lokalizacji, w których chętnie przeprowadzilibyśmy badania pod tym kątem?.
Znalezienie właściwej mieszanki minerałów świadczy również, że woda wypełniająca niegdyś krater, mogła być zdatna do picia ? nie zbyt słona i nie zbyt kwaśna. W ciągu następnych kilku lat NASA planuje wysłać na Marsa nowy i lepszy łazik, (nie wybrano jeszcze dla niego lądowiska), a nowe odkrycia mogą spowodować niepewność wśród naukowców ? powinniśmy lepiej zbadać ten krater, czy wysłać łazik w zupełnie inne miejsce? ?Odkrycie to z pewnością wpłynie na miejsce lądowania łazika w 2020 roku?, stwierdza Vasavada.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/02/mieszanka-mineralow-na-marsie/

Mieszanka minerałów na Marsie.jpg

Mieszanka minerałów na Marsie2.jpg

Mieszanka minerałów na Marsie3.jpg

Mieszanka minerałów na Marsie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień padł na Ziemię. Uchwyciły go satelity
02-03-2017

Przez Ziemię przemknęła czarna plama, a niebo w tych rejonach pociemniało. Czym jest tajemniczy cień na zdjęciach satelitarnych naszej planety?
Pod koniec lutego w Ameryce Południowej i w Afryce mogliśmy podziwiać obrączkowe zaćmienie Słońca. Oznacza to, że między Słońcem a Ziemią w linii prostej przemknął Księżyc. W rezultacie miejscami na południowej półkuli w jednej chwili zrobiło się ciemno. To skutek rzucanego cienia Srebrnego Globu na Ziemię.
Satelity NASA uwieczniły ten wyjątkowy moment na zdjęciach. Widać na nich ciemną plamę na naszej planecie. To właśnie jest cień Księżyca, rzucany przez Słońce.
Pierścień
W odróżnieniu od zaćmienia całkowitego, w przypadku zaćmienia pierścieniowego rozmiary kątowe Księżyca są mniejsze niż rozmiary kątowe Słońca. Dzieje się tak wtedy, gdy zaćmienie ma miejsce w czasie, gdy Księżyc znajduje się w pobliżu apogeum swojej orbity, czyli w pozycji najbardziej oddalonej od Ziemi. Ta dodatkowa odległość sprawia, że obserwowana z Ziemi tarcza Księżyca nie jest w stanie w całości przysłonić tarczy Słońca. Wtedy na niebie powstaje świetlisty pierścień.
Całkowite zaćmienie
W 2017 roku pojawi się również najbardziej spektakularne, czyli całkowite zaćmienie Słońca. Będzie miało ono miejsce 21 sierpnia w centralnych regionach Stanów Zjednoczonych.
Źródło: NASA Earth Observatory
Autor: AD/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/cien-padl-na-ziemie-uchwycily-go-satelity,225513,1,0.html

8f56411a-f707-46e1-aa26-4a52a0d19027.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Sześciokątne centrum
3 marca 2017 Katarzyna Mikulska
Chmury pędzące na wietrze, cały orszak różnorodnych księżyców, niezliczone drobinki tworzące spektakularne pierścienie. Wszystkie te elementy zdają się krążyć wokół jednej osi, przechodzącej przez środek gazowego olbrzyma ? Saturna. Tylko dwa punkty na powierzchni planety tkwią nieruchomo: bieguny północny i południowy. Ten pierwszy widoczny jest na powyższym zdjęciu.
Choć bieguny Saturna znajdują się w centrum tego wszechobecnego ruchu, nie wszystko krąży wokół nich po idealnych okręgach. Same księżyce często mają eliptyczne orbity, daleko odbiegające od okręgu. Jednak najbardziej nietypową strukturą zadziwiającą swoim kształtem jest sześciokątna burza wokół bieguna północnego. Wiatry wiejące w obrębie tego wiru osiągają prędkości dochodzące do ponad 300 km/h.
Zdjęcie zostało wykonane 2 grudnia 2016 roku z odległości 996 tysięcy kilometrów od Saturna przez sondę Cassini, która już w tym roku zakończy swoją długoletnią misję, wpadając w atmosferę gazowego olbrzyma.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/03/w-kosmicznym-obiektywie-szesciokatne-centrum/

W kosmicznym obiektywie Sześciokątne centrum.jpg

W kosmicznym obiektywie Sześciokątne centrum2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Recenzja: Przekrój przez Wszechświat ? Łukasz Lamża
Posted on 03/03/2017 By Ewa Stokłosa
Któż słyszał o jottametrze czy femtometrze? Choć naukowcy rzadko posługują się tymi jednostkami długości, to kryjące się pod tymi nazwami odległości 10?? i 10??? metra mogą dać laikowi większą świadomość wielkości (czy też maleńkości) Wszechświata niż rok świetlny czy angstrem. Pomysł Łukasza Lamży opisania świata na przestrzeni dziesiątek rzędów wielkości nie jest nowy, ale to w jego książce znajdziemy komentarz do tego, co dzieje się zarówno w strukturach na tyle wielkich, że nasza galaktyka jest w nich zaledwie niewiele znaczącym pikselem na mapie, jak i na tyle małych, że oko ludzkie może jedynie wierzyć zapewnieniom naukowców o ich istnieniu. Czytając ?Przekrój przez Wszechświat? zaczynamy od tego, co największe ? od obserwowalnego Wszechświata, spoza którego nie docierają do nas żadne informacje. Po drodze mijamy gromady galaktyk i gwiazd docierając do Układu Słonecznego i Ziemi. Zostawiwszy astrofizykę, zagłębiamy się w geologię, a następnie ocierając się o długości znane nam z życia codziennego przechodzimy ?na drugą stronę?, do kolejnego świata niewidocznego nieuzbrojonym okiem. Zgłębiamy biologię i chemię aż docieramy do wielkości opisywanych przez mechanikę kwantową.
Co może okazać się podczas lektury największym zaskoczeniem? Być może odległość Oboku Oorta od heliopauzy. Granica heliosfery, czyli obszaru objętego oddziaływaniem wiatru słonecznego, zawierającego w sobie wszystkie planety Układu Słonecznego i pas Kuipera, nie jest jednocześnie początkiem tego hipotetycznego obłoku, z którego pochodzą komety długookresowe. Odległość pomiędzy wewnętrzną granicą obłoku, a heliopauzą może być nawet 10 razy większa od średnicy heliosfery. Mimo tej odległości, na bryły skał i lodu w obłoku nadal oddziałuje słoneczna grawitacja.
Zadziwić też może 50 kilometrów litosfery, pod którą ugina się miażdżona skała w astenosferze. Czy kilkudziesięciokilometrowa skorupa ?pływająca? na w dużej mierze stopionej skale nie wydaje się w skali całego globu być zaledwie ?skorupką??
Na wyobraźnię chyba jednak najbardziej działa skala subatomowa: ?chmura elektronowa? pojedyńczego atomu ma rozmiar około 15 000 razy większy niż jądro wodoru (kolejno: 10 pikometrów, czyli 10??? metra, i 1,5 femtometra, czyli 1,5×10??? metra). Dodawszy do tego fakt, że proton jest 1800 razy cięższy od elektronu zastanowić się można, czy tworami bardziej fascynującymi od supergromad galaktyk i kosmicznych pustek nie są przypadkiem te jedne z najmniejszych struktur tworzących nasz Wszechświat.
Książka jest objętościowo niewielka; temat jest zaiste kosmiczny i z pewnością niemożliwym byłoby zawarcie w jednej publikacji szczegółowego komentarza do każdego rzędu wielkości, choć zaledwie 200 stron informacji pozostawia w czytelniku spory niedosyt. Również dlatego, że autor prowadzi narrację niezwykle ciekawie. Tekst wzbogacony ilustracjami rozbudza jednak wyobraźnię i zachęca do dalszych poszukiwań.
Wcześniejsze próby zobrazowania ogromu świata to np. fenomenalna animacja ?The scale of the Universe?, uwzględniająca m.in. niewspomniane w książce rozmiary gwiazd czy długości fal elektromagnetycznych,
http://htwins.net/scale2/
czy krótki film z 1977 roku pt. ?Powers of ten?.
Autor: Łukasz Lamża
Tytuł: ?Przekrój przez Wszechświat. Od galaktyk po cząstki elementarne z krótkim przystankiem na oku mrówki?
Wydawnictwo: Copernicus Center Press, 2014
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/03/recenzja-przekroj-przez-wszechswiat-lukasz-lamza/

Recenzja Przekrój przez Wszechświat  Łukasz Lamża.jpeg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda MAVEN zmyka przed Fobosem
Posted on 03/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Sonda MAVEN wykonała w tym tygodniu wcześniej nieplanowany manewr konieczny do uniknięcia zderzenia Fobosem, jednym z dwóch księżyców Marsa.
Sonda Mars Atmosphere and Volatile EvolutioN (MAVEN) krąży wokół Marsa już od ponad dwóch lat badając górne warstwy atmosfery Czerwonej Planety, jej jonosferę i interakcje ze Słońcem i wiatrem słonecznym. We wtorek, 28 lutego, sonda uruchomiła swój silnik rakietowy w celu zmiany prędkości o 0,4 m/s (< 2 km/h). Choć wydaje się to niewielką zmianą, to wystarczyła ona, aby uniknąć kolizji, do której w przeciwnym razie doszłoby tydzień później i minąć się z Fobosem o 2,5 minuty.
To pierwszy manewr w historii sondy MAVEN mający na celu uniknięcie kolizji z Fobosem. Zarówno orbita sondy jak i Fobosa są znane na tyle dobrze, że możemy być pewni, że wprowadzona korekta pozwoli na minięcie się obu obiektów.
MAVEN krążąca wokół Marsa po orbicie eliptycznej wielokrotnie w ciągu roku przecina orbity  innych sond i Fobosa. Gdy orbity różnych obiektów się przecinają, istnieje możliwość zderzenia jeżeli obydwa obiekty pojawią się na przecięciu w tym samym momencie. Takie wydarzenia znane są z wyprzedzeniem i są dokładnie monitorowane przez naukowców z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. To właśnie tam pojawił się sygnał ostrzegający przed możliwością kolizji.
Z jednotygodniowym wyprzedzeniem wiadomo było, że istnieje duża szansa na zderzenie sondy MAVEN i Fobosa w poniedziałek 6 marca, kiedy to oba obiekty znajdą się na skrzyżowaniu w odstępie 7 sekund. Zważając na kształt Fobosa (model dla uproszczenia przyjmuje sferę o średnicy 30 km) prawdopodobieństwo zderzenia w przypadku braku reakcji było dość duże.
Źródło: JPL/NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/03/sonda-maven-zmyka-przed-fobosem/

Sonda MAVEN zmyka przed Fobosem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA udostępniła za darmo kody źródłowe swojego oprogramowania
Wysłane przez czart w 2017-03-03

Chcecie sprawdzić jak NASA analizuje dane z satelitów, albo optymalizuje trajektorie sond kosmicznych? Agencja wydała katalog oprogramowania i udostępniła kody źródłowe do części swoich narzędzi.

Pierwsza edycja katalogu ukazała się w 2014 roku, a teraz udostępniono wersję na lata 2017-2018. Katalog wydano w formie drukowanej oraz w wersji cyfrowej jako plik PDF. Towarzyszy mu strona internetowa poprzez którą można pobrać kody źródłowe oprogramowania.

Dostęp do kodów źródłowych jest bezpłatny. Przy czym, w zależności od rodzaju oprogramowania, może być całkiem publiczny lub ograniczony (np. tylko dla rządowych instytucji amerykańskich). Ale nawet pomijając programy z ograniczeniami dostępu, to i tak NASA sporo udostępnia wszystkim chętnym.

Oprogramowanie to istotny element działalności NASA, stanowi ponad 30 proc. innowacji dokonywanych przez agencję i jest kluczowym elementem wszystkich misji kosmicznych. Katalog zawiera wiele narzędzi, z których agencja korzysta w ramach swoich misji kosmicznych, w aeronautyce czy do przetwarzania danych.

?Jest to nasz sposób na wspieranie innowacyjności. Dostęp do narzędzi używanych obecnie przez czołową zawodową kadrę w dziedzinie aeronautyki dajemy przedsiębiorcom, małym firmom, uczelniom i przemysłowi. Dostęp do kodów źródłowych może potencjalnie dawać wymierne korzyści podmiotom, które tworzą miejsca pracy i ratują życie? tłumaczy Steve Jurczyk z NASA Space Technology Mission Directorate (STMD) w Waszyngtonie.

W katalogu zawarto oprogramowanie z różnorodnych kategorii. W spisie treści podzielono je na 15 sekcji: systemy biznesowe i zarządzenie projektami, obsługa serwerów danych, materiały i ich obróbka, systemy do testowania, silniki, elektronika i energia elektryczna, telemetria i telekomunikacja, struktury i mechanizmy, nauka o środowisku (na Ziemi, w powietrzu, w kosmosie, na planetach pozasłonecznych), narzędzia do projektowania, załoga i jej życie (sensory biologiczne, żywność, medycyna), systemy autonomiczne (robotyka i automatyka), zarządzanie pojazdami, przetwarzanie danych i obrazów, aeronautyka.

Co ciekawego znajdziemy wśród narzędzi od NASA? Na przykład kody źródłowe do modeli klimatycznych dla Ziemi (Earth-GRAM 2016), Wenus, Marsa, Neptuna i Tytana. Jest też oprogramowania CEOS Data Cube Platform version 2 do analizy olbrzymich ilości danych z satelitów, a także oprogramowanie do optymalizacji trajektorii statków kosmicznych, czy dla zaawansowanych dronów.

Katalog dostępny jest na stronie internetowej https://software.nasa.gov/

Więcej informacji:
?    NASA Releases Software Catalog, Granting the Public Free Access to Technologies for Earthly Applications
?    Strona z katalogiem oprogramowania NASA

Źródło: NASA

Na ilustracji u góry:
Fragment filmu reklamującego katalog oprogramowania NASA. Źródło: NASA.

Poniżej: film NASA reklamujący katalog oprogramowania 2017-2018.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-udostepnila-za-darmo-kody-zrodlowe-swojego-oprogramowania-3174.html

NASA udostępniła za darmo kody źródłowe swojego oprogramowania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #8
Wysłane przez grabianski w 2017-03-03

Do stacji zadokowały nowe statki zaopatrzeniowe. Przyszedł więc czas na aktywację pierwszych nowych eksperymentów. Gryzonie z kapsuły Dragon znalazły się już na pokładzie orbitalnego laboratorium. Oprócz tego stacja podniosła swoją orbitę przed operacjami załogowymi i poczyniono postępy w wielu badaniach naukowych prowadzonych na pokładzie stacji. Zapraszamy do podsumowania tygodnia z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Stacja podniosła swoją orbitę

W środę 1. marca silniki Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zostały uruchomione na chwilę, by podnieść orbitę laboratorium. Manewr ma ułatwić odlot członków Ekspedycji 50. i przylot do stacji statku załogowego Sojuz z nową dwuosobową załogą. Sojuz wystartuje w kwietniu i w ekspresowym tempie (około 6 godzin) ma przycumować do rosyjskiego segmentu stacji.

Przez 43 sekundy pracowały główne silniki rosyjskiego modułu Zwiezda ? jednego z najstarszych elementów stacji, wyniesionych w 2000 roku.
Nowy kosmiczny ogród prawie gotowy do wysłania

Wkrótce na pokład stacji zostanie wysłany nowy habitat dla hodowli roślin. Ma być to praktycznie w pełni samowystarczalny system. Advanced Plant Habitat pomoże przeprowadzić szereg eksperymentów biologicznych. Będzie to też kolejny krok do rozwoju procedur hodowli własnej żywności podczas przyszłych dalekich misji załogowych.

Nowy kosmiczny ogród poleci w kierunku ISS na statku Cygnus, który wysłany zostanie 20 marca w ramach misji zaopatrzeniowej. Dołączy do obecnego już na stacji, prostszego i mniejszego systemu Veggie.

Nowy habitat będzie całkowicie zamknięty, z kontrolowanym środowiskiem wewnątrz komory. Do miejsca, w którym rosnąć będą rośliny dostarczane będzie światło LED. System został wyposażony w 180 sensorów, które zmierzą temperaturę, wilgotność, zawartość tlenu i wiele innych parametrach w różnych miejscach: w ziemi, powietrzu nad rośliną, blisko korzeni, liści czy łodygi. Wszystkie te dane trafiać będą do centrum naziemnego. Oprócz tego załoga na Ziemi będzie mogła zdalnie kontrolować instalację. System został też wyposażony w zautomatyzowany system nawadniania, który na bazie telemetrii decydował będzie, kiedy rośliny potrzebują wody i sam je podlewał. Astronauci nadal będą jednak potrzebni do zasiania czy zbioru wyhodowanych roślin.

Naukowcy wiedzą już trochę o tym jak rośliny rosną na orbicie i ile zasobów do tego porzebują. Opracowali system, który nie będzie wymagał od załogi dużo pracy. Urządzenie zostanie wykorzystane do badań biologicznych prowadzonych przez NASA, jak również innych zamówionych przez podmioty komercyjne.
Nauka na Stacji

W ubiegłym tygodniu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przycumowały dwa statki bezzałogowe: Dragon firmy SpaceX i rosyjski Progress. W tej chwili załoga stacji zaczęła aktywację nowych eksperymentów naukowych, które przyszły w ramach ładunku Dragona.

Wśród cennego ładunku naukowego znalazły się gryzonie, które zostały już umieszczone w specjalnie przygotowanych do tego habitatach. Zwierzęta będą brały udział w badaniu Rodent Research 4, w ramach którego naukowcy starają się poznać procesy regeneracji braków w tkance kostnej wśród kręgowców i jak regeneracja ta może przebiegać w warunkach mikrograwitacji.

W naukowej lodówce stacji znalazły się też komórki macierzyste, których replikacja będzie obserwowana na orbicie. Badanie posłuży w rozwoju nowych terapii przeciwko chorobom trapiącym ludzi na Ziemi.

Thomas Pesquet z Europejskiej Agencji Kosmicznej wykonał kilkanaście prób testowych w ramach eksperymentu CFE-2 (Capillary Flow Experiment). Naukowcy na Ziemi zbierają dane z wykonanych eksperymentów. Dzięki temu można będzie opracować lepsze modele przepływu cieczy w warunkach nieważkości.

Płyny zachowują się inaczej w mikrograwitacji, muszą to mieć na uwadze projektanci pojemników i urządzeń, które mają przechowywać, transportować czy w inny sposób wykorzystywać ciecze w statkach kosmicznych. Eksperyment rozwija naszą wiedzę o procesach wilgotnienia powierzchni w mikrograwitacji, tego jak wyglądają zjawiska kapilarne, jak kształt pojemnika wpływa na płyny i wreszcie jak można by było pasywnie oddzielać w tych warunkach ciecze od gazów.

Dzięki badaniu CFE-2 będzie można poprawić m.in. procesy oczyszczania wody na orbicie, przechowywanie paliw czy transport różnych cieczy na pokładzie statku.

Astronautka NASA Shane Kimbrough przeniosła detektor neutronów słonecznych SSND ze stanowiska w amerykańskim module laboratoryjnym stacji do Węzła-1 (Node 1).

Astronauci są szczególnie wrażliwi na niskoenergetyczne promieniowanie neutronowe, pochodzące od Słońca. Brak ładunku elektrycznego tych cząstek utrudnia znacznie ich wykrywanie. Badanie nowym urządzeniem umożliwia test nowego typu detektora. Oprócz tego naukowcy znajdują potwierdzenie w przewidywaniach o emisji przez Słońce neutronów niskich energii. Dodatkowo w ramach projektu udaje się ocenić stopień zniszczeń urządzeń i materiałów na stacji, spowodowanych właśnie neutronami. Na Ziemi ciężko badać ilość neutronów i ich wpływ, gdyż ziemskie detektory odbierają także neutrony wytwarzane w atmosferze na skutek interakcji z innymi cząstkami.

Żródło: NASA

Więcej informacji:
?    poprzedni odcinek cyklu
?    naukowe podsumowanie tygodnia działań na ISS
?    oficjalny blog NASA dot. Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
?    artykuł o nowym habitacie do hodowli roślin na pokładzie ISS
Na zdjęciu: (Od lewej) Thomas Pesquet, Oleg Nowicki oraz Peggy Whitson - astronauci świętujący niedawno 100. dzień na orbicie. Cała trójka powróci na Ziemię w czerwcu. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/8

 

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany debiut chińskiej rakiety Kaituozhe-2
Wysłane przez grabianski w 2017-03-03

Chiny wysłały na orbitę satelitę Tiankun-1, używając do tego celu tajnej rakiety Kaituozhe-2. Rakieta wystartowała o 0:53 polskiego czasu w nocy z czwartku na piątek z najstarszego chińskiego centrum startowego Jiuquan. Satelita osiągnął docelową niską orbitę okołoziemską.

W ostatnich miesiącach Chiny debiutowały z wieloma nowymi rakietami. Trzy z nich należą do rodziny Długi Marsz ? rakiet które stanowią trzon chińskiej astronautyki. Żadne szczegóły na temat najnowszej rakiety ani satelity nie zostały przedstawione. Wiadomo, że poprzednikiem tej rakiety jest KT-1, rozwijana od 2000 roku, zaprojektowana do dostarczania 100 kg na niską orbitę polarną. Próby chińczyków z rakietą KT-1 nie powiodły się jednak i program został anulowany.

Według doniesień chińskich mediów KT-2 jest rakietą zaprojektowaną do operacji komercyjnych z mobilnym stanowiskiem startowym. Wiadomo, że rakieta opiera się na pocisku balistycznym DF-21 lub DF-31, jest trójstopniowa (wszystkie stopnie na paliwo stałe). Może wynieść 250 kg na heliosynchroniczną orbitę SSO oraz 350 kg na niską orbitę LEO.

Premierowy start rakiety KT-2 wyniósł na orbitę o parametrach 375 na 400 km i inklinacji 97 stopni satelitę TK-1 (Tiankun-1). Tajemniczy ładunek to prawdopodobnie nowa, niewielka platforma przeznaczona do montażu na niej urządzeń teledetekcyjnych. Misja miałaby na celu test systemów platformy, jej elektroniki, systemów komunikacji i współpracy z umieszczonymi na niej urządzeniami teledetekcyjnymi do obserwacji Ziemi w świetle widzialnym, podczerwieni i częstotliwościach mikrofalowych.

Jest to już trzecia w ostatnim czasie nowa rakieta chińska na paliwo stałe, obok Długiego Marszu 11 debiutującego w 2015 i Kuaizhou 1A, która po raz pierwszy wystartowała w styczniu tego roku.

Źródło: Spaceflight101.com

Na zdjęciu: Startująca 3 marca 2017 roku rakieta Kaituozhe-2. Źródło: Chinaspaceflight
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udany-debiut-chinskiej-rakiety-kaituozhe-2-3176.html
"Niebo na dłoni" nr 3 o kosmicznych kamieniach i spadających gwiazdach
Wysłane przez czart w 2017-03-03

Na YouTube dostępny jest trzeci odcinek cyklu "Niebo na dłoni". Tym razem tematem są kosmiczne kamienie oraz różnice pomiędzy meteorami, meteorytami, a meteoroidami. Zachęcamy do obejrzenia!

"Niebo na dłoni" to nowy youtubowy cykl filmów o astronomii, w ramach którego w krótkiej formie przedstawiane są ciekawostki o kosmosie. Kanał wystartował 12 lutego 2017 r.

W trzecim odcinku przedstawiony jest temat spadających gwiazd, meteorów, meteorytów, meteoroidów i bolidów. Co mają ze sobą wspólnego, a czym różnią się od siebie?

Więcej informacji:
?    Niebo na dłoni (NND) - kanał na YouTube
?    Fanpage "Niebo na dłoni" na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-na-dloni-kosmicznych-kamieniach-3177.html

Udany debiut chińskiej rakiety Kaituozhe-2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na dłoni nr 3 o kosmicznych kamieniach i spadających gwiazdach
Wysłane przez czart w 2017-03-03
Na YouTube dostępny jest trzeci odcinek cyklu "Niebo na dłoni". Tym razem tematem są kosmiczne kamienie oraz różnice pomiędzy meteorami, meteorytami, a meteoroidami. Zachęcamy do obejrzenia!

"Niebo na dłoni" to nowy youtubowy cykl filmów o astronomii, w ramach którego w krótkiej formie przedstawiane są ciekawostki o kosmosie. Kanał wystartował 12 lutego 2017 r.

W trzecim odcinku przedstawiony jest temat spadających gwiazd, meteorów, meteorytów, meteoroidów i bolidów. Co mają ze sobą wspólnego, a czym różnią się od siebie?

Więcej informacji:
?    Niebo na dłoni (NND) - kanał na YouTube
?    Fanpage "Niebo na dłoni" na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-na-dloni-kosmicznych-kamieniach-3177.html

Niebo na dłoni nr 3 o kosmicznych kamieniach i spadających gwiazdach.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpiękniejsza misja badawcza świata. Rakiety poleciały do zórz
04-03-2017
 
Zorze polarne zachwycają swoim pięknem. Naukowcy ciągle nie wiedzą wszystkiego o procesach, które są związane ze światłami północy. W tym celu wykonali dodatkowe badania.
Na początku marca nad Alaską pojawiła się zorza polarna. Naukowcy z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA postanowili wykorzystać ten moment, żeby wykonać badania tego zjawiska atmosferycznego. W tym celu 2 marca wystrzelili trzy rakiety, które przemknęły przez światła północy.  

Testy przeprowadzono na poligonie badawczym na północ od miejscowości Fairbanks. Pierwsze dwie rakiety wystartowały niemalże jednocześnie o godz. 0.40 czasu lokalnego Trzecią rakietę wysłano do atmosfery o 2.50. Pierwsza maszyna wzbiła się w powietrze na wysokość 330 km, druga poleciała na 190 km, a trzecia - na 365 km.
Zbadać zorzę
Naukowcy chcą zbadać wpływ wiatru słonecznego na wyższe warstwy atmosfery Ziemi (w tym jonosfery, czyli warstwy, w której powstaje zorza). Specjaliści z NASA tłumaczą, że pole elektryczne napędza jonosferę, gdzie tworzy się wiatr w obrębie łuków zorzy. Badania za pomocą rakiet pomagają zrozumieć proces powstawania tego wiatru.

- Światło, które widzimy na niebie jako zorzę polarną, to ostatni etap całego procesu, który prowadzi do powstania świateł północy. Próbujemy zbadać jakie dokładnie procesy elektrodynamiczne wyżej w atmosferze poprzedzają pojawienie się tych lśniących smug - powiedziała Kristina Lynch z Dartmouth College w Hanowerze.
Zorza polarna to niecodzienne zjawisko, szczególnie w naszych szerokościach geograficznych. Jednak nie oznacza to, że nie występuje ono wcale. 2 kwietnia światła północy zaobserwował Mateusz Matusiak z Zachodniopomorskich Łowców Burz:
Źródło: NASA
Autor: AD/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/najpiekniejsza-misja-badawcza-swiata-rakiety-polecialy-do-zorz,225668,1,0.html

Najpiękniejsza misja badawcza świata. Rakiety poleciały do zórz.jpg

1b8ca924-5585-4b71-94d6-a72d7b56a47b.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obóz astronomiczny 2017

 

4 marca 2017, Julia Liszniańska

Jeśli interesujesz się naukami ścisłymi, w szczególności astronomią, oraz właśnie kończysz naukę w gimnazjum, to Klub Astronomiczny Almukantarat ma dla Ciebie propozycję na ciekawe spędzenie wakacji ? obóz astronomiczny. Odbędzie się on w dniach 23 lipca ? 5 sierpnia w szkoleniowym ośrodku harcerskim ?Nadwarciański Gród? w Załęczu Wielkim, gdzie od ponad 30 lat miłośnicy astronomii z całej Polski dzielą się pasją z młodszymi kolegami. Z pewnością będzie to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju.

W czasie obozu prowadzony będzie autorski kurs astronomii od podstaw. Prowadzone będą zajęcia zarówno teoretyczne jak i praktyczne. Jak co roku będzie można spróbować swoich sił w astrofotografii i sprawić sobie pamiątkę w postaci niezwykłego zdjęcia. W programie przewidziane są także zajęcia z matematyki, fizyki i informatyki. Nie zabraknie wycieczek krajoznawczych, wielu gier i zabaw oraz ognisk. Odwiedzimy również planetarium w Chorzowie, po którym oprowadzi nas wieloletni dyrektor obiektu i założyciel Klubu ? Marek T. Szczepański.

Obóz Almukantaratu to doskonała okazja, żeby połączyć zabawę z nauką. Kadra dba nie tylko o rozwój naukowy uczestników, ale również kulturalny ? organizowane są pokazy filmowe oraz panele dyskusyjne na różne tematy. Na obozie nie brakuje również zajęć sportowych ? porannej gimnastyki oraz koszykówki, siatkówki, piłki nożnej i badmintona. Wieczorami, przy dobrej pogodzie, organizowane są ogniska, śpiewanki, a przede wszystkim obserwacje astronomiczne. Dzięki niedawno powstałemu na terenie ośrodka planetarium uczestnicy mają możliwość zapoznania się z wyglądem nocnego nieba i gwiazdozbiorami nawet pomimo deszczu. Nie można zapomnieć o tym, co nadaje największy urok obozom ? harcerskiej tradycji, którą kultywuje Klub: mieszkanie pod namiotami, zbiórki i ogniska. Na pewno nie zabraknie wspólnego śpiewania przy dźwiękach gitary, dzięki czemu chwile spędzone na obozie na długo pozostaną w pamięci.

Jednak najważniejszym elementem obozu jest możliwość spotkania rówieśników o podobnych zainteresowaniach. Jeśli pragniesz poznać ciekawych ludzi, dowiedzieć się czegoś o astronomii oraz przeżyć niezapomnianą przygodę zapoznaj się z ofertą Klubu Astronomicznego Almukantarat!

Zgłoszenia oraz wszelkie pytania należy kierować na adres: [email protected]

Więcej informacji na stronie spotkania: http://obserwator.almukantarat.pl/spotkania/2017/obozy/
oraz na Facebooku: www.facebook.com/Almukantarat

http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/04/oboz-astronomiczny-2017/

Obóz astronomiczny 2017.jpg

Obóz astronomiczny 2017 2.jpg

Obóz astronomiczny 20173.jpg

Obóz astronomiczny 20174.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroida czy kometa? Czym jest dla naukowców P2016 J1?
4 marca 2017 Kamil Serafin
Dwa lata temu, Fernando Moreno z Institute of Astrophysics and Andalusia przedstawił światu asteroidę P2016 J1. Astronom dostrzegł w niej pewne nietypowe zjawisko. Przed około sześcioma laty, asteroida uległa rozerwaniu i podzieliła się na dwie, zupełnie odrębne części. Na skutek tego wydarzenia, oba fragmenty utworzyły własne warkocze, które udało się zaobserwować ESA i NASA. Podobne zjawisko wystąpiło około 4 lata temu, kiedy Teleskop Hubble?a sfotografował P/2013 P5:
Dla przypomnienia warto zauważyć, że powszechnie przyjmuje się warkocze jako charakterystyczne jedynie dla komet. To właśnie na podstawie ich obserwacji można często rozróżnić składające się głównie z metali, od komet, powstałych głównie z pyłu i oczywiście lodu. To właśnie zamrożona woda jest odpowiedzialna za powstawanie warkocza, niejednokrotnie długiego na dziesiątki kilometrów. Teraz jednak naukowcy zaczynają poddawać w wątpliwość podział i klasyfikację tych obiektów. Skoro P2016 J1 była w stanie utworzyć własny, utrzymujący się przez kilka miesięcy warkocz, mogły to również zrobić inne asteroidy wystawione na podobne warunki. Asteroidy z warkoczami są bardzo nieliczne ? jak dotąd znamy jedynie 20 takich obiektów. Naukowcy zamierzają teraz dokładniej przyjrzeć się ich genezie?
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/04/asteroida-czy-kometa-czym-jest-dla-naukowcow-p2016-j1/

Asteroida czy kometa Czym jest dla naukowców P2016 J1.png

Asteroida czy kometa Czym jest dla naukowców P2016 J1 2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykle bliski przelot astroidy 2017 EA, którą odkryto zaledwie 6 godzin wcześniej
autor: admin (4 Marzec, 2017 )
W czwartek rano, w odległości jedynie 14 500 kilometrów od  Ziemi, przeleciała nieznana wcześniej asteroida oznaczona jako 2017 EA. Oznacza to, że ten liczący kilkanaście metrów średnicy, obiekt znalazł się ponad 20 razy bliżej niż średnia odległość od Księżyca.
Przelot w odległości zaledwie 14 500 km i to nieznanego wcześniej ciała niebieskiego, to coś bardzo niepokojącego. Orbita wielu satelitów przebiega na podobnej wysokości. Nie ma jednak doniesień o tym, aby ten obiekt, albo ciągnący się za nim gruz o mniejszej frakcji, spowodował jakiekolwiek uszkodzenia w ziemskiej flocie satelitarnej.
To może zaskakiwać, ale asteroida 2017 EA została odkryta dopiero na sześć godzin przed przelotem. Zauważyli ją naukowcy z fundowanego przez NASA badania nieba Catalina Sky Survey wykorzystującego teleskopy umiejscowione w Arizonie.Sam przelot został zaobserwowany przez wiele dużych ziemskich teleskopów i dzięki temu zebrano dość wiele danych potrzebnych do ustalenia orbity tej nowo poznanej asteroidy.
Bardzo niepokojący jest fakt, że po deszczu meteorów nad Czelabińskiem, do którego doszło w 2013 roku, do dzisiaj wcale nie poprawiła się sytuacja w zakresie zdolności wykrywania takich potencjalnie niebezpiecznych lokalnie obiektów,  których kolizja z naszą planetą mogłaby się skończyć eksplozją w powietrzu i zabójczą falą uderzeniową, która mogłaby wywołać spore zniszczenia nad strefą upadku.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niezwykle-bliski-przelot-astroidy-2017-ea-ktora-odkryto-zaledwie-6-godzin-wczesniej

Niezwykle bliski przelot astroidy 2017 EA którą odkryto zaledwie 6 godzin wcześniej.jpg

 

Niezwykle bliski przelot astroidy 2017 EA którą odkryto zaledwie 6 godzin wcześniej 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogranicze ? Pas Kuipera, część II
Posted on 05/03/2017 By Maciej Tadaszak
Makemake
Sygnał ze stacji Przyczółka na Makemake, po przebyciu setek milionów kilometrów w końcu dotarł do Ciebie. Prowadnice HUDa ukazują Ci jej położenie i dane. Dodatkowa nakładka na szybce hełmu rozrysowuje granice gwiazdozbiorów wraz z nazwami. Makemake jawi się jako kropka o jasności 19m, sztucznie wyeksponowany obiekt, którego nie rozpoznałbyś w gąszczu znacznie jaśniejszych gwiazd. Dopiero dzięki temu pakietowi danych o Kuiperze uświadamiasz sobie, że przez lata swojego życia błędnie wymawiałeś jej nazwę jako Mejkmejk. Dzięki krótkiej notatce dowiadujesz się, że Makemake jest bóstwem z wierzeń ludów Polinezji, twórcą ludzkości. Skąd mogłeś wiedzieć ? tłumaczysz sobie. Poświeciłeś się przecież inżynierii górniczej, Twoją dziedziną są odwierty próbne na planetoidach, a nie dawno zapomniane wierzenia garstki ludzi.
Makemake zostało Przyczółkiem całe dekady temu. Miało być miejscem wypadowym dla eksploracji granic układu, w ramach światowego projektu Nowego Pogranicza. Przez ostatnie czterdzieści lat cały projekt uległ małemu załamaniu, jednak po ustabilizowaniu się Nowego Pokoju kilka państw w kooperacji z międzynarodowymi korporacjami coraz mocniej interesuje się dalszą ekspansją. Stąd też przecież Twoja obecność w tym kwadrancie układu. Miałeś wykonać kilka odwiertów, pobrać wymaganą ilość próbek i wrócić na Ziemię. Ten roczny kontrakt może nie wyglądał jak wielkie wyzwanie, jednak spora kwota, na którą opiewał wyglądała na wystarczające remedium na nudę. Jeśli jednak obsługa maszyn górniczych tak daleko od jakiegokolwiek sygnału z Ziemi jest nudna, tak Twoje oczekiwanie na korwetę ratunkową jest wręcz zabójczo nudne. Przez chwilę obliczasz w głowie wysokość odszkodowania, które spodziewasz się otrzymać i ta kilkucyfrowa kwota chociaż na chwilę wprawia Cię w zadowolenie.
Spoglądasz na wykres HUD i wyczytujesz z niego, że Makemake znajduje się z Twojej perspektywy w gwiazdozbiorze Wolarza. Postanawiasz przez chwilę przyjrzeć się bliżej, chociażby dla zabicia nudy. Godziny oczekiwania jeszcze przed Tobą, a i głód zaczyna doskwierać coraz mocniej.
 
Gęstość danego ciała jest jednym z najistotniejszych parametrów, pozwala nam zrozumieć jego skład chemiczny, ewolucje i procesy w jakich powstał. Różnorodność obiektów Pasa Kuipera jest jedną z najważniejszych, jeszcze nie wyjaśnionych zagadek. Istnieje obecnie kilka wyjaśnień dla tego fenomenu. W jednym ze scenariuszy, gęstości nieznacznie wzrastają wraz z rozmiarem, gdy lód jest usuwany dzięki grawitacji większego obiektu. W drugim natomiast, gęstości największych obiektów są stochastycznie (czyli losowo, określone na przestrzeni prawdopodobieństwa) ustalane poprzez wielkie zderzenia, które mogą usunąć znaczne ilości lodu i prowadzić do powstania jednego, bądź kilku satelitów, które posiadają tylko ułamek masy swojej planety. Do niedawna sądzono, że Makemake jest kością niezgody między oboma modelami. Jeszcze dwa lata temu był to największy obiekt pasa Kuipera z niewykrytym satelitą. Ze swoją gęstością szacowaną pomiędzy 1.4g cm-3 a 3.2g cm-3 ta planeta karłowata mocno wspierała model mówiący o tym, że obiekty o większej gęstości jak Eris powstawały w skutek pojedynczego zderzenia, pozostawiając małe lodowe księżyce krążące wokół nich.
Kosmiczny Teleskop Hubble?a obserwował Makemake, która znajdowała się wtedy 52.404 AU od Słońca, a od Ziemi dzieliło ją 51.694 AU. 27.04.2015 wykonano serię sześciu zdjęć Makemake, przy której zauważono małego satelitę. Otrzymał on wdzięczną nazwę S/2015 (136472) 1. Półoś wielka tego bardzo ciemnego obiektu wynosi przynajmniej 21.000 kilometrów i jest mniej więcej kolista. Bardzo niskie albedo na poziomie 0.05-0.07 utrudniało jego wykrycie przez lata.
Po odkryciu S/2015 (135472) 1 pojawiła się tak zwana hipoteza ?ciemnego księżyca?. Termiczne obserwacje Makemake prowadzone przez teleskopy Spitzer i Herschel wykazały, że jej powierzchnia jest bardzo zróżnicowana pod względem składu, co wpływa na różnice albedo i temperatury. Większość z niej musiała być bardzo jasna, jednak część była ciemna. Stwierdzono, że te rozbieżności nie zgadzają się z małą amplitudą krzywej blasku tego obiektu. Najprawdopodobniej część, lub większość tego ciemnego materiału nie znajduje się na powierzchni cętkowanej Makemake, lecz obejmuje równomiernie powierzchnię jej satelity. Ta bardzo ciemna powierzchnia może sugerować odmienny proces powstawnia, niż w przypadku innych księżyców obiektów Pasa Kuipera, być może ten mały satelita został w przeszłości przechwycony przez Makemake i pierwotnie nie był związany nawet z Pasem Kuipera. Alternatywą są nieznane nam dynamiczne procesy z przeszłości samego Makemake, na skutek których pozbyła się ona swoje atmosfery. Wszystkie te hipotezy będzie mógł rozwiązać Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, którego instrumenty pozwolą nam na szczegółowe zbadanie tych anomalii. Niemniej jednak, obecny szacowany rozmiar tego małego księżyca to 175 km, a jego masa to zaledwie 0.2% układu Makemake ? S/2015 (135472) 1.
Teraz, dzięki odkryciu księżyca Makemake, wszystkie największe obiekty Kuipera (Pluton, Eris, Makemake, Haumea) posiadają co najmniej jeden księżyc. Fakt, że satelita ten tak długo ukrywał się przed nami sugeruje, że inne duże obiekty (jak Sedna) mogą posiadać nie zaobserwowane jeszcze księżyce. Możemy także (chyba dość bezpiecznie) założyć powszechną obecność księżyców obiektów transneptunowych, co sugeruje, że wielkie kolizje są niemal uniwersalną częścią historii tych dalekich światów.
 
Eris
Budzisz się i zdezorientowany rozglądasz się wokoło. No tak, musiałeś zasnąć na piętnaście minut. Włączasz radio i odsłuchujesz wiadomość wysłaną przez ratowników. Dowiadujesz się z niej, że wykorzystują właśnie znikomą asystę grawitacyjną Eris, by już bezpośrednio dotrzeć do Ciebie. Asysta grawitacyjna Eris, dobre sobie. Wykorzystanie grawitacji Jowisza, to jest dopiero przeżycie. Zamykasz oczy i przypominasz sobie ten etap podróży, gdy okrążając Jowisza przyspieszałeś, by dostać się do 2009 KT36. Mały układ planetarny, wielka planeta i kilka sporych księżyców. Pamiętasz bardzo dobrze widok powierzchni Io z pokładowego teleskopu cyfrowego. Miliardy ton siarki, aktywne wulkany napędzane przez siły pływowe i magnetyzm jego wielkiego towarzysza. Te małe światła kolonii badawczych na Europie zostawiały nawet powidok, kilka punktów światła, które widziałeś pod powiekami. No i sam Jowisz. Impresjonistyczna kula, prawdziwy olbrzym o kolorach nieporównywalnych do niczego. Obserwowałeś z otwartymi ustami jego pasy, wyobrażałeś sobie ogromne siły, które w bardzo widoczny sposób poruszały je przy brzegach. Człowiek zaczyna żałować, że to tylko fraktalne powtórzenia, wynik działania fizyki i chemii, a nie prawdziwa sztuka. To chyba wtedy po raz pierwszy zdałeś sobie sprawę, że nie lecisz po prostu w ogromną pustkę, a w przestrzeń pełną kolorów i odcieni.
Z ciekawości wydajesz systemowi polecenie znalezienia Jowisza. Dochodzisz do wniosku, że przy dużej dozie cierpliwości byłbyś w stanie odnaleźć go sam. W tej odległości posiada on jasność na poziomie 8m, w dodatku  znajdujesz się też kilkanaście stopni poniżej ekliptyki. Przychodzi Ci do głowy myśl, że chciałbyś go kiedyś jeszcze raz zobaczyć z bliska. W końcu jest to układ bardzo bezpieczny, placówki na Europie i Ganimedesie zostały przekształcone w stricte badawcze, a wydobywanie helu3 z Jowisza zostało ostatecznie uregulowane. Każdy przecież chciał swój kawałek z tego wielkiego tortu. Europa i Stany grały mocno prowokacyjnie, Rosjanie nawet razem z Chinami nie miały większych szans na przerzucenie sprzętu, nie mówiąc o zwiększeniu kontraktów. Nasze władze we współpracy z USA podjęły słuszną decyzję, by przedłożyć Radzie ONZ rezolucję ustalającą prawa wydobycia tylko dla krajów demokratycznych. Pozostali gracze wyrażali co prawda ?głębokie zaniepokojenie?, jednak nasz Prezydent (świeć Panie nad jego skromną duszą) uspokajał ich, że helu wystarczy dla wszystkich. Każdy wiedział, że była to dobra mina, do złej gry. Nie mieliśmy zamiaru oddawać ani grama tym barbarzyńcom. Kraje Zachodu miały być już na zawsze dominującą siłą na planecie. I tak też się stało.
 
Struktura orbit obiektów Pasa Kuipera dostarcza nam wiele wskazówek na temat procesów kształtujących nasz układ. Dla przykładu, wiemy już, że ogromne planety nie powstały w miejscach swoich obecnych orbit. Ich początkowe ułożenie było bardziej ?kompaktowe? i zawierało się w odległości od 5 AU do 15 AU. Stabilne rezonanse w pasie Kuipera zostały ustalone po tym, jak Neptun wyemigrował na zewnątrz, ku zimnemu dyskowi zawierającego przez te obiekty. Wyjątkami dla tych rezonansów są Haumea, Makemake i właśnie Eris.
Obiekty w pasie Kuipera zostały schwytane w rezonans miliony lat temu, ale wydarzenia te nie zostały jeszcze w pełni wytłumaczone i istnieje kilka dla nich rozwiązań. Rezonans Plutona miał na przykład zostać utworzony po tym, jak Neptun ?przetoczył się? nad początkową orbitą Plutona. Neptun miał kontynuować jeszcze migrację, a obiekty Kuipera musiały się ?dostosować?, by zachować moment pędu. Wykazano też, że wiele obiektów transneptunowych mogło powstać od razu w dysku rozproszonym, wchodząc w orbitalny rezonans z Neptunem. Nie tak dawno pojawiła się sugestia, jakoby obiekty Kuipera powstały już na swoich miejscach. Zostały one rozproszone przez Neptuna i przez pewien czas posiadały orbity o mniej ekscentrycznych orbitach. Tymczasowo były uwięzione w rezonansach, by później powrócić do pasa Kuipera. Według tego modelu, obiekty obecnie rezonujące to te, które w nim pozostały na końcu swojej migracji.
Odkryta w 2006 roku Eris, była pierwszym obiektem pasa Kuipera dorównującym rozmiarom Plutonowi. Zawierająca na powierzchni dużo lodu metanowego, posiada gęstość 2300 kg m-3 , również porównywalną z Plutonem. Jej albedo robi wrażenie ? wartość ta wynosi bowiem 0.87.
Właściwości widma Eris przypominają Plutona, czy Trytona. Badania spektroskopijne w bliskiej podczerwieni wykazały, że jej powierzchnia zdominowana jest przez metanowy lód. Jednakże, centralne długości fal CH4 nie wykazywały przesunięcia jak w przypadku Plutona i Trytona właśnie. Jakość widma Eris nie pozwalał na wykrycie tego związku. Kilka lat temu udało się zauważyć azot w widmie Eris. Dzięki dużej mimośrodowości orbity, Eris może posiadać cienką atmosferę w pobliżu peryhelium, która zamarza, gdy oddala się ona od Słońca.
 
Haumea
Miałeś w młodości marzenie. Nigdy nie marzyłeś o niczym nierealnym, Twoje cele i ambicje skupiały się wokół Twoich spraw. Chciałeś po prostu być kimś, jak najlepiej służyć Europie. Być przydatnym, mieć wkład w gospodarkę państwa. Wymagano tego od każdego obywatela, a Ci, którzy postanowili żyć według własnych ideałów kończyli w najlepszym razie na ?wakacjach? na Tytanie przekopując ciężkimi koparkami tony lodu i obsługując terminal załadunku azotu. Wielu Twoich znajomych z młodości do dzisiaj przesyła Ci wiadomości chwaląc sobie warunki tam panujące i wyrażając wdzięczność za to, że się tam znaleźli. Skoro sami twierdzą, że swoim bumelanctwem zasłużyli na taki los, widocznie taka forma reedukacji spełnia swoje zadanie.
 
Obracając się masz okazję już po raz któryś oglądać te same mgławice, zaczynasz orientować się w podstawowych gwiazdozbiorach ziemskiego nieba. Z łatwością zauważasz Wielki i Mały Obłok Magellana, orientujesz się, że Pas Oriona wskazuje Syriusza. O, to musi być Deneb, a tam dalej Pollux i Castor. Dla rozrywki rozrysowujesz swoje własne gwiazdozbiory, jednak Twoja wyobraźnia nie nasuwa Ci dla nich nazw ambitniejszych niż Ładowarka Łyżkowa, Czwórnik Gniazdowy, czy Przenośnik Zgrzebłowy.
 
Haumea odznacza się najszybszą rotacją wśród obiektów o podobnych rozmiarów ? 3.91 godziny. Podobną cechę posiada jej drugi księżyc ? Hi?iaka. Wszystkie trzy obiekty (Haumea, Hi?iaka, Naumaka) posiadają także bardzo wysokie albedo, i mnóstwo lodu wodnego w swoich widmach. Cechy te mogą wskazywać na ogromną kolizję, która miała miejsce przed eonami i która ukształtowała to trio.
Hi?iaka na Naumaka mają odpowiednio 0.5% i 0.05% masy swojej większej towarzyszki. Księżyce małe ? bo mające jedyne 150 km i 75 km średnicy ? ale szczególne. Znajdująca się bliżej Haumei Naumaka posiada ekscentryczność orbity obliczoną na 0.2, orbita Hi?iaki jest bardziej kołowa, jedynie 0.05. Orbitują wokół niej w odległościach 35.7 i 69.5 średnic Haumei, która wynosi 715 kilometrów.
Okres orbitalny Hi?iaki wynosi 49 dni. Biorąc pod uwagę małą ekscentryczność jej orbity i odległość od głównego obiektu, przy standardowej teorii pływów osiągnięcie takich parametrów orbity tak małemu satelicie zajęłoby bardzo dużo czasu. Wychodzi na to, że ten mały satelita obraca się 120 razy szybciej, niż powinien. Zamiast obracać się synchronicznie jak Księżyc wokół Ziemi, Hi?iaka obraca się jeden raz na 9.8 godzin. Istnieją dwa warianty powstania tego satelity. Pierwszy zakłada uformowanie się Hi?iaki w okolicy granicy Roche?a Haumei i jej orbita ewoluowała w czasie, drugi postuluje powstanie go w obecnej odległości. Biorąc jednak pod uwagę dość podobne parametry orbit obu satelitów (mała ekscentryczność, podobna inklinacja itp.) należy odrzucić hipotezę przechwycenia ich przez grawitację Haumei. Jednak oba powyższe założenia nie są satysfakcjonujące do końca. Formacja w obecnym położeniu pozwala uniknąć problemu wpływu sił pływowych, jednak skłania to do pytania, dlaczego dysk proto satelitarny posiadał tak sporą półoś wielką, daleko poza regularnymi rozmiarami dla tej wielkości obiektów. Gdyby jednak Hi?iaka powstała przy granicy Roche?a, spodziewalibyśmy się, że siły pływowe zwolnią jej rotację już na początku istnienia. Jednym z dodatkowych wyjaśnień na szybką rotację tego księżyca są niedawne wydarzenia. Nawet jeśli siły pływowe ustabilizowały jego rotację do rotacji synchronicznej, jakaś kolizja mogła zresetować jej spin.
Ze względu na swoją szybką rotację nasze bohaterki nie są idealnymi sferami. Haumea to tak zwana elipsoida Jacobi, czyli obiekt różnoboczny. Hi?iaka natomiast jest sferoidem Maclaurina ? jest to sferoid spłaszczony.
Wodny lód został wykryty w przypadku większości obiektów trans neptunowych. Wykrywana absorpcja lodu wodnego jest często mała, staje się więc oczywiste, że stanowi on małą część powierzchni. Głównym wyjątkiem jest tutaj Haumea i jej rodzina, której powierzchnię stanowi niemal czysty lód. Innym wyjątkiem są największe obiekty Kuipera, na tyle masywne, by utrzymywać związki lotne atmosfery, które z czasem oczywiście zamarzają. Dla większości obiektów z lodem wodnym istnieje tylko mała korelacja między lodem wykrytym na powierzchni, a innymi ich właściwościami. Nie istnieje prosta zależność między ich barwą, a obecnością lodu. Należy więc kłaść nacisk na szczegółowe modelowanie w celu określenia składników powierzchniowych i ilości lodu.
Odliczasz już ostatnie godziny. Bawisz się w wymyśloną przez siebie grę. Zamykasz oczy i w pamięci odtwarzasz układ gwiazd i widocznych mgławic. Za każde prawidłowe położenie obiektu przyznajesz sobie punkty, dziesięć punktów oznacza jedno piwo, na które pozwolisz sobie po powrocie do cywilizacji, może być to nawet marna kolonia z podrzędnym barem. Czego to człowiek nie robi z nudy. Może to nie jest do końca nuda? Może jednak ma to jakiś cel, może chcesz jednak zachować w pamięci jak najwięcej. Bzdura ? wypierasz z siebie tę myśl. Tu praktycznie nie ma co oglądać, wszystko jest powtarzalne. Z tą myślą skupiasz wzrok na małym dysku, który HUD oznacza Ci jako M31. Starasz sobie uzmysłowić odległość, która Cię do niej dzieli, oraz to, jak będzie wyglądać niebo za powiedzmy dwa miliardy lat, gdy Andromeda będzie już naprawdę blisko. Ciekawe, jaki widok ujrzą istoty zamieszkujące ten układ. I inne zapewne też. Wśród setek tysięcy egzoplanet jakie znaleziono, żadna jeszcze nie okazała się miejscem zamieszkania zaawansowanej cywilizacji. Co z tego, że w odległości 1.3 AU od bliskiej nam tau Ceti krąży planeta z tlenową atmosferą. Nikt się stamtąd nie odzywa.
Włączasz na moment radio. Jednym poleceniem głosowym je momentalnie  ściszasz, jesteś bowiem wręcz atakowany krzykami członków korwety ratunkowej. Łają Cię oni za wyłączenie radia i poddają przez to w wątpliwość moralność Twoją i Twojej matki. Uspokajasz ich z radosnym śmiechem. To Twoje ostatnie chwile w tej pustce i w tym skafandrze. Spoglądając ostatni raz na otwarty kosmos przypominają Ci się słowa starej piosenki, która, nie wiedzieć czemu po latach została hitem. Dziwny utwór z takim neurotycznym wokalistą? Jak to szło? Ach, no jasne! ?Nie chcę kochanki, chcę po prostu być dzieckiem?. W tym ostatnim spojrzeniu zastanawiasz się dlaczego właściwie nigdy, nawet na Ziemi, nie spojrzałeś na gwiazdy.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/05/pogranicze-pas-kuipera-czesc-ii/

Pogranicze  Pas Kuipera część II.jpg

Pogranicze  Pas Kuipera część II 2.jpg

Pogranicze  Pas Kuipera część II3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KosmoKurs, czyli Blue Origin po rosyjsku
5 marca 2017,  Miłosz Kierepka
Dokładnie rok temu pierwsze w Rosji przedsiębiorstwo mające w planach turystyką kosmiczną uzyskało zgodę Roskosmosu na badania. 5 marca 2016 r. rosyjski odpowiednik NASA wydał zgodę na stworzenie wstępnego projektu suborbitalnego statku kosmicznego wielokrotnego użytku. Od tamtej pory po ustaleniu szczegółów technicznych i celów taktycznych, przez ostatni rok firma zaczęła robić coraz większe postępy, a niedawno udostępniła więcej szczegółów.
Po przejściu pierwszego kroku, jaki musi pokonać każde przedsiębiorstwo przemysłu kosmicznego w Rosji, KosmoKurs mógł zacząć pracę. MCSS, czyli kompleks lotów suborbitalnych wielokrotnego wykorzystania, będzie składał się z MSRN ? odnawialnej rakiety ? oraz z suborbitalnego statku (MSKA). Starty mają odbywać się z kosmodromu Kapustin Jar znajdującego się w południowo-zachodniej części kraju.
Jednorazowo, lot ma zabierać instruktora oraz 6 pasażerów, którzy wcześniej przejdą trzydniowe badania medyczne i szkolenie. Za lot na wysokość ponad 200 km, trwający 15 minut (z czego około 1/3 w stanie nieważkości), każdy z nich będzie musiał zapłacić niecałe 250 tysięcy dolarów. Podczas fazy Zero-G klienci będą mogli poruszać się swobodnie po całej kabinie o pojemności 30 metrów sześciennych.
Pomysł w wielu aspektach przypomina strukturę działania systemu suborbitalnego New Shepard firmy Blue Origin, który został już przetestowany i niedługo ma być dostępny dla pierwszych klientów. Jeżeli wszystko będzie przebiegało zgodnie z oczekiwaniami KosmoKurs, pierwszy lot testowy ma odbyć się już za dwa i pół roku.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/05/kosmokurs-czyli-blue-origin-po-rosyjsku/

KosmoKurs czyli Blue Origin po rosyjsku.jpg

KosmoKurs czyli Blue Origin po rosyjsku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)