Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

To galaktyki mogły pomóc w formowaniu się masywnych czarnych dziur
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-21

W przeciwieństwie do czarnych dziur rozmiarów gwiazdowych, które tworzą się na skutek zapadania się gwiazd, tak zwane supermasywne czarne dziury rezydujące w centrach galaktyk są bardzo duże - tak olbrzymie, że nie mogą być po prostu końcowymi etapami życia nawet największych gwiazd. Astronomowie czekają więc wciąż na nowe obserwacje mogące pomóc w rozwiązaniu tej zagadki - oraz rozwijają nowe teorie na temat tych tajemniczych obiektów.

Supermasywne czarne dziury (SMBHs) mają masy rzędu setek tysięcy do milionów mas Słońca. Sgr A*, supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum naszej Drogi Mlecznej, ma blisko 4,5 milionów mas Słońca. Tworzenie się takich czarnych dziur jest obecnie uznawane za bezpośrednie następstwo uformowania się ?zarodkowej? czarnej dziury o masie około 100 mas Słońca. Takie czarne dziury tworzą się w tym scenariuszu po grawitacyjnym kolapsie bardzo masywnej gwiazdy. Z biegiem czasu zarodek? zbiera i akreuje ze swojego otoczenia większe ilości materii, a nawet łączy się z innymi, pobliskimi czarnymi dziurami zarodkowymi. W rezultacie powstają duże czarne dziury o masach rzędu miliona słonecznych, które obserwujemy dzisiaj.

Ale w ten sposób nie można już wyjaśnić istnienia bardzo masywnych czarnych dziur rezydujących w centrach młodych, bardzo odległych kwazarów z wczesnych epok Wszechświata. W marcowym wydaniu Nature Astronomy John Regan z Institute for Computational Cosmology w Durham opisuje swój model bardzo wczesnego Kosmosu, w którym mogły zajść warunki prowadzące do tworzenia się tak zwanych bezpośrednio zapadających się czarnych dziur (ang. direct-collapse black holes - DCBHs). To obiekty, które formują się w pewnych szczególnych warunkach ? takich, które istniały tylko we wczesnym Wszechświecie.

Kwazary to w rzeczywistości dyski akrecyjne wokół supermasywnych czarnych dziur. Podczas wczesnych lat życia galaktyk dyski takie mogą urastać do bardzo dużych rozmiarów i przewyższać swą jasnością całe światło macierzystych galaktyk. Czarna dziura jest wówczas już bardzo masywna - rzędu milionów lub miliardów mas Słońca. Ale w bardzo wczesnym Wszechświecie obiekty takie nie mogły mieć po prostu dość czasu, by tak bardzo urosnąć na drodze akrecji. A do tego każda gwiazda pierwszej generacji duża na tyle, by utworzyć zarodek czarnej dziury, emitowałaby jednocześnie bardzo silne promieniowanie wystarczające do zdmuchnięcia dużych ilości gazu i pyłu ze swego najbliższego otoczenia, skutecznie hamując dalszą akrecję i dalszy wzrost czarnej dziury.

Mechanizm o nazwie DCBH może być odpowiedzialny za zasilanie czarnych dziur w odległych kwazarach. Nie wymagają one paliwa ani czasu, by efektywnie wzrastać. Powstają jako bardzo duże już na początku swego życia skupiska masy, gdy gaz wewnątrz galaktyki kolapsuje bezpośrednio na czarną dziurę, bez żadnych etapów pośrednich. Gdy taki gaz ulega silnemu podgrzaniu, ale nie ma możliwości ponownie się schłodzić, a następnie jest silnie kompresowany przez otaczające galaktykę halo ciemnej materii -  zachodzą warunki do powstania tzw. ?bezpośrednio zapadającej się? supermasywnej czarnej dziury. Pomysł ten pojawił się już w roku 2003, ale hipotetyczne dowody na istnienie takich właśnie czarnych dziur znaleziono dopiero w roku 2016.

Niedawno zespół Regana opracował symulacje komputerowe pomagające określić, czy wzajemne oddziaływania między pobliskimi protogalaktykami mogły zapoczątkować powstawanie czarnych dziur typu DCBH. Gdy gaz w galaktyce rozgrzewa się, ulega również schładzaniu w jednym z kilku znanych nam już procesów. Prawdopodobnie najczęstsze z tych procesów to formowanie się gwiazd i emitowanie znacznych energii przez ?metale? (pierwiastki cięższe od helu, powstające we wnętrzach masywnych gwiazd). Tymczasem obiekty typu DCBH mogą wg. autorów się tworzyć wówczas, gdy galaktyczny gaz zapada się bez obecności któregoś z tych procesów.

Po wykonaniu kilku symulacji grupa Regana znalazła dogodne warunki, dla których  ogrzewanie się gazu  w galaktykach, w połączeniu z zachodzącymi w jednej z takich pobliskich protogalaktyk okresami bardzo szybkiego i masowego formowania się gwiazd, mogły doprowadzić do tworzenia się czarnych dziur typu DCBH.

Zachodziłoby to z dużym prawdopodobieństwem dla par galaktyk oddalonych od siebie o 200 do 300 parseków. Gdy protogalaktyki w symulacjach były bliżej siebie, gwałtowne powstawanie nowych gwiazd mogło wybijać atomy z cząsteczek gazu lub po prostu odrzucać cały zgromadzony wokół gaz. Bliski ?wybuch? (ang, starburst) formacji gwiazdowej mógłby też w takim scenariuszu ?zanieczyszczać? pobliskie galaktyki metalami odrzuconymi przez gwiazdy supernowe, a metale te mogły następnie schłodzić gaz i pozwolić w rezultacie na jego fragmentację, prowadzącą do powstawania nowych gwiazd w galaktykach - a nie masywnych czarnych dziur. Ale gdyby galaktyki leżałby z kolei w zbyt dużych odległościach, nie mogłyby oczywiście oddziaływać na swoje dalsze sąsiadki na tyle efektywnie i szybko, by wpływały na ich własne procesy gwiazdotwórcze.

Dodatkowo skala czasowa procesów gwiazdotwórczych musi być ściśle zsynchronizowana ze skalą czasową powstawania gwiazd w pobliskiej protogalaktyce. Jeśli taki ?starburst? zajdzie na przykład w niewłaściwym czasie, za późno, galaktyka - sąsiadka mogła już wcześniej rozpocząć formowanie własnych gwiazd, a wówczas warunki do utworzenia się czarnej dziury typu DCBH nie zachodzą.

Wyniki wszystkich przeprowadzonych symulacji mają na celu pokazanie astronomom, jakie właściwie obiekty warto będzie dokładniej zbadać przyszłym, planowanym obecnie na rok 2018 Kosmicznym Teleskopem Webba. Regan i jego koledzy uważają, że to właśnie obserwacje niezbyt od siebie odległych par młodych protogalaktyki mogą dostarczyć im danych, które może potwierdzą słuszność scenariusza DCBH.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba


Źródło: astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/to-galaktyki-mogly-pomoc-formowaniu-sie-masywnych-czarnych-dziur-3201.html

To galaktyki mogły pomóc w formowaniu się masywnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat. Co to może oznaczać?
2017-03-21
Od 2 tygodni na Słońcu nie ma ani jednej plamy. Czegoś podobnego nie obserwowano od kwietnia 2010 roku. Jesteśmy już po szczycie kolejnego cyklu słonecznego, który okazał się najspokojniejszy od 200 lat. Kolejny będzie jeszcze słabszy. Co to oznacza?
Słońce ma około 11-letni cykl aktywności, a to oznacza, że średnio co 5-6 lat mamy maksimum i minimum jego aktywności. Najmniejszą aktywnością nasza dzienna gwiazda wykazywała się w 2009 roku. Wówczas naukowcy mówili o najmniejszej liczbie plam na jego powierzchni na tle ostatniego stulecia.
Jednak prognozy na maksimum aktywności wskazywały na wzmożone rozbłyski na Słońcu, a więc aktywność co najmniej dorównującą tej sprzed 11 lat. Tak się jednak nie stało, bo okazało się ono równie rekordowo spokojnym, co minimum.
Liczba plam zmierzona w kwietniu 2014 roku, najbardziej aktywnym miesiącu 24. cyklu słonecznego, sięgnęła zaledwie 82, a to oznacza, że była najniższą od 8 cykli, a dokładniej od najbardziej aktywnego miesiąca 16. cyklu, gdy w kwietniu 1928 roku odnotowano 78 plam.
Z kolei według danych dr Davida Hathaway'a z Marshall Space Flight Center, tak niewielkiej ilości plam podczas całego cyklu nie obserwowano od 5. lub 6. cyklu, które miały miejsce w 1805 i 1816 roku. Ten okres nazwano Minimum Daltona.
Obecnie jesteśmy już po wyjątkowo mizernym szczycie aktywności słonecznej i zbliżamy się do następnego minimum aktywności, które czeka nas około 2023 roku. Naukowcy prognozują, że będzie ono jeszcze słabsze niż to minione.
Ciągły spadek aktywności słonecznej rozpoczął się od 19. cyklu, a dokładniej od marca 1958 roku, który zapisał się jako najbardziej aktywny miesiąc od połowy osiemnastego wieku, kiedy rozpoczęto obserwacje plam słonecznych. Według naukowców najprawdopodobniej jeszcze jeden mało aktywny cykl, a później nastąpi odbicie i aktywność słoneczna z cyklu na cykl będzie rosnąć.
Jednak są tacy naukowcy, choć jest ich ledwie garstka, którzy sądzą, że aktywność słoneczna będzie się zmniejszać nawet do końca tego wieku, a to oznacza, że wchodzimy w nową epokę lodową, która zakończy okres ocieplania się klimatu.
Należy do nich profesor matematyki Walentyna Żarkowa z Uniwersytetu Northumbria w Anglii, która twierdzi, że zgodnie z jej obliczeniami między 2020 a 2050 rokiem czeka nas małe zlodowacenie, podobne do tego, z którym Europejczycy zmagali się od szesnastego wieku przez kolejne 400 lat.
Mowa jest o tzw. Małej Epoce Lodowej, która była ostatnim chłodnym okresem holocenu i jednocześnie najgłębszym z wszystkich pozostałych. Podczas jej panowania były okresy bardzo zimne, jak i cieplejsze, podobne do dzisiejszych.
Jaka była Mała Epoka Lodowa?
Ogólny trend był oczywisty, średnia temperatura była o 1 stopień niższa od tej notowanej podczas średniowiecznego ocieplenia. To wystarczyło, aby w Polsce podczas półrocznych zim temperatura spadała do minus 40-50 stopni.
1829 był na ziemiach polskich najzimniejszym rokiem w całej historii pomiarów. Tylko jeden miesiąc, wrzesień, zapisał się ciepło. Pozostałe miesiące były bardzo zimne, a tylko jeden lekko zimny. Było równie zimno, co obecnie na zachodniej Syberii.
Lód pokrywał znaczną część Bałtyku, ale tylko w okresie zimowym i nie w każdym roku. O tyle, o ile danych o zamarzaniu naszego morza jest niewiele, to dysponujemy sporą wiedzą na temat zamarzania Tamizy w Londynie.
Od czternastego do dziewiętnastego wieku rzeka ta całkowicie pokrywała się lodem przez około 25 zim, czasem co kilkanaście lat, ale częściej co kilkadziesiąt. To dowód na to, że nawet podczas Małej Epoki Lodowej potrafiło być dość ciepło.
Jednak podczas najbardziej surowych zim sytuacja była opłakana, bo rzeka ścięta była lodem o grubości blisko 30 cm. Tak było zimą z przełomu 1683 i 1684 roku, kiedy na zamarzniętej Tamizie otwierano jarmarki.
Niejasna przyczyna oziębienia
Przyczyna ochłodzenia nie jest do końca wyjaśniona, wiadomo jednak, że z pewnością udział miała znikoma aktywność słoneczna, a co za tym idzie niskie promieniowanie kosmiczne, co zaburzyło cykle atmosferyczne, a także ochłodziło Prąd Zatokowy w północnym Atlantyku. Jednak nie była to jedyna przyczyna.
Naukowcy sądzą, że Mała Epoka Lodowa to efekt wielu różnych czynników, które często całkiem przypadkowo nałożyły się na siebie. Ochłodzenie w okolicach 1815-1816 roku spowodowała dodatkowo erupcja wulkanu Tambora na Indonezji. Krótko po tym nastąpił tzw. rok bez lata.
W dziewiętnastym wieku Mała Epoka Lodowa zakończyła się i aż po dziś dzień obserwuje się niezwykle gwałtowny wzrost średniej globalnej temperatury. Tamiza w Londynie po raz ostatni w całości zamarzła w lutym 1814 roku, nigdy później się to już nie powtórzyło. Ostatnie zlodzenie, ale tylko górnego biegu rzeki, nastąpiło w 1963 roku.
Ochłodzenie klimatu spóźnia się
Nie tylko Żarkowa jest przekonana o nadciągającym wielkim ochłodzeniu klimatu. Wtóruje jej i to od prawie 10 lat jej rosyjski kolega Chabibułło Abdusamatow, szef astronomicznego wydziału Rosyjskiej Akademii Nauk.
Według jego wypowiedzi z 2007 roku, Ziemia już osiągnęła maksymalną temperaturę i teraz zacznie się ostre ochłodzenie. W 2012 roku miało się zacząć robić coraz zimniej. Nikogo miały nie dziwić zamarznięte rzeki i jeziora, a po Bałtyku miało dać się jeździć samochodami.
Ale czy tak się stało? Nie, ponieważ 2012 rok okazał się cieplejszy od 2011 roku, w dodatku zapisał się w pierwszej dziesiątce najcieplejszych lat od 1850 roku. W ciągu następnych lat Abdusamatow zmieniał zdanie i w 2012 roku nadejście nowej epoki lodowej przełożył. Według niego miała się ona rozpocząć tym razem w 2014 roku, a swoje apogeum osiągnie w 2055 roku, choć zastrzega, że próg błędu to nawet 11 lat.
Znów się minął z prawdą, ponieważ 2014 rok oraz następujący po nim 2015 rok zapisały się nie tylko na całej kuli ziemskiej, lecz również w Polsce, najcieplejszymi w dziejach pomiarów. Mało tego, 2016 był w skali globalnej nowym najcieplejszym rokiem na tle ostatnich 115 tysięcy lat, a ochłodzenia jak nie było tak i nie ma.
Rosyjski naukowiec jest zagorzałym przeciwnikiem teorii wskazujących na człowieka, jako główną przyczynę ocieplania się klimatu. Według niego winne jest promieniowanie słoneczne oraz inne czynniki pochodzące z przestrzeni kosmicznej.
Chabibułło Abdusamatow swoje racje przedstawiał niejednokrotnie na różnych konferencjach klimatycznych. Niektóre z nich dają do myślenia, jednak ta podstawowa, dotycząca aktywności słonecznej kuleje i to więcej niż trochę.
Tymczasem kolejne badania naukowe wskazują na to, że aktywność słoneczna ma niewielki wpływ na postępujące w coraz to szybszym tempie globalne ocieplenie. Potwierdzają to nie tylko amerykańscy, lecz również dotąd znacznie bardziej ostrożni naukowcy z Rosji.
Słońce wcale nie takie ważne
Naukowcy z uniwersytetów w Lancaster i Durham w Wielkiej Brytanii, ogłosili wyniki swoich wieloletnich badań. Wynika z nich, że aktywność słoneczna w mniej niż 10 procentach wpływa na wzrost średniej globalnej temperatury.
Analizowane były wszystkie wzrosty i spadki aktywności naszej dziennej gwiazdy, które układają się w około 11-letni cykl. Właśnie co taki okres na Słońcu następuje przebiegunowanie, a więc północny i południowy biegun magnetyczny zamieniają się miejscami.
Dla naukowców jest to ostateczne potwierdzenie, że aktywność słoneczna osiąga punkt kulminacyjny. Do Ziemi docierają wówczas znaczne ilości naładowanych cząstek, zwanych wiatrem słonecznym.
Według niektórych teorii cząstki te powodują ogrzewanie się atmosfery i wzrost temperatur w troposferze, co powoduje ocieplanie się klimatu. Jednak szczegółowa analiza 10 ostatnich cyklów, które miały miejsce od 1950 roku, wykazała, że takie zależności nie występują.
Jak obrazują to powyższe wykresy, wzrosty i spadki średnich globalnych temperatur nie pokrywają się ze wzrostami i spadkami aktywności słonecznej. Do identycznego wniosku doszli również naukowcy z Rosyjskiej Akademii Nauk.
Do tej pory rosyjscy badacze byli w opozycji do swoich kolegów z USA, Kanady, Europy czy Japonii, twardo trzymając się opinii, że globalne ocieplenie to nie wina człowieka, lecz innych czynników, głównie aktywności słonecznej.
Rosjanie nie stwierdzili jednak, co, jeśli nie Słońce, wpływa na ocieplanie się klimatu. Zapowiadają dalsze badania wszystkich istotnych czynników, w tym m.in. pyłu i promieniowania kosmicznego.
Brytyjscy naukowcy postanowili przeanalizować również i te czynniki. Okazuje się, że pewne zależności występują, jednak nie raz na 11 lat, lecz co około 22 lata, a więc mogą się pojawiać przypadkowo i być związane z zupełnie innym zjawiskiem. Jednakże ich wpływ na globalne temperatury jest mniejszy niż 14 procent.
Swoje wnioski na ten temat zaprezentowali również badacze z NASA. Naukowcy wyliczyli, że Ziemia pochłaniała w latach 2005-2010, czyli wtedy kiedy notowaliśmy dłuższą niż zwykle minimalną aktywność Słońca, o 0,58 wata energii na metr kwadratowy więcej niż oddawała w przestrzeń kosmiczną.
Jest to dość znacząca ilość, gdyż między górnym a dolnym punktem 11-letniego cyklu aktywności naszej gwiazdy, jest różnica wynosząca 0,25 W energii odbieranej przez Ziemię. James Hansen z Instytutu Goddarda, który przewodził badaniom, stwierdził, że Słońce wcale nie jest kluczowym czynnikiem przy globalnym ociepleniu. Czy ma rację? Dowiemy się tego w następnych dziesięcioleciach.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116829,slonce-tak-spokojne-nie-bylo-od-200-lat-co-to-moze-oznaczac

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat2.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat3.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat4.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat5.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat6.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat7.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat8.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat9.jpg

Słońce tak spokojne nie było od 200 lat10.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młode gwiazdy zapobiegają powstawaniu gwiazd w swoim otoczeniu
Posted on 22/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Nowo powstałe gwiazdy otoczone są dyskiem gęstego gazu i pyłu. To tak zwany dysk protoplanetarny, w którym materia łączy się ze sobą w planety.
Gwiazdy wszelkich kształtów i rozmiarów powstają w potężnych obłokach gwiazdotwórczych. Naukowcy wiedzą, że gdy dysk protoplanetarny otaczający stosunkowo małą gwiazdę znajduje się bardzo blisko masywnej gwiazdy, to ta większa gwiazda może odparować część tego dysku protoplanetarnego.
Niemniej jednak dotychczas uważano, że proces ten dotyczy tylko sytuacji, w których bardzo duże gwiazdy oświetlały dysk protoplanetarny. Teraz badacze kierowani przez naukowców z Imperial College London odkrylli że dysk protoplanetarny oświetlany przez stosunkowo słabą gwiazdę także traci materię. Badany dysk protoplanetarny ? oznaczony IM Lup, należy do gwiazdy podobnej do naszego Słońca.
Badacze szacują, że dysk w ciągu swojego życia trwającego 10 milionów lat straci materię o masie około 3300 mas Ziemi mimo faktu, że pobliska gwiazda świeci 10 000 razy słabiej niż gwiazdy zwyczajowo odpowiadające za niszczenie dysków.
Dr Thomas Haworth z Wydziału Fizyki na Imperial College, główny autor artykułu: Ponieważ promieniowanie oświetlające ten dysk jest dużo słabsze od promieniowania gwiazd, o których wiemy, że niszczą dyski, oczekiwaliśmy, że nie zaobserwujemy odparowywania dysku. Okazuje się jednak, że nawet takie słabe gwiazdy potrafią skutecznie odparować znaczną część materii z dysku.
Te wyniki mają istotny wpływ na naszą wiedzę o różnorodności układów planetarnych. To zjawisko może znacząco wpływać na planety powstające wokół innych gwiazd. Promieniowanie z pobliskich gwiazd może ograniczać maksymalne rozmiary układów planetarnych.
Układ IM Lup był badany niedawno przez dr Ilse Cleeves z Harvardu, która odkryła nieoczekiwane ?halo?materii wokół niego.
Współpracując z dr Cleeves i z badaczami z Instytutu Maxa Planca dr Haworrth stworzył model przepływu i chemii układu w celu określenia czy halo było wynikiem ogrzewania dysku przez pobliską gwiazdę i odparowywanie z niego materii.
Okazało się, że halo jest wynikiem odparowywania, wskutek którego materia ucieka w przestrzeń kosmiczną. Zespół badaczy uważa, że przyczyną silnego odparowywania dysku jest jego duża szerokość.
W przypadku układów planetarnych lub dysków, odległości zazwyczaj mierzone są w jednostkach astronomicznych (AU, 1 AU to odległość Ziemi od Słońca, ok. 150 mln km). Odległość Plutona od Słońca to 40 AU, a dysk IM Lup rozciąga się aż na 400 AU.
Oznacza to, że gwiazda nie może utrzymać zbyt mocno zewnętrznej części otaczającego ją dysku, przez co właśnie te fragmenty pozostawione są na pastwę odparowywania.
Dr Haworth dodaje: Nasze obliczenia wskazują, że dysk początkowo miał szerokość 700 AU, po czym stracił połowę swojej szerokości w pierwszym milionie lat.
Źródło: Imperial College
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/22/mlode-gwiazdy-zapobiegaja-powstawaniu-gwiazd-w-swoim-otoczeniu/

Młode gwiazdy zapobiegają powstawaniu gwiazd w swoim otoczeniu.jpg

Młode gwiazdy zapobiegają powstawaniu gwiazd w swoim otoczeniu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Księżyc zostanie uznany za planetę?
autor: John Moll (22 Marzec, 2017)
Jeszcze kilka lat temu, nasz Układ Słoneczny oficjalnie zawierał 9 planet. Jednak Międzynarodowa Unia Astronomiczna "ukradła" jedną z nich i dziś mamy ich tylko 8. Decyzja z 2006 roku o uznaniu Plutona jako planety karłowatej nie spodobała się wielu naukowcom, którzy postanowili działać.
Po 11 latach, Pluton znalazł wielu fanów. Część naukowców z NASA, w tym również Alan Stern, główny badacz misji New Horizons, sprzeciwia się decyzji Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Wielu zgodnie przyznaje, że obecna definicja planety nie jest idealna i należy ją zmienić.
"Planeta to ciało niebieskie, które znajduje się na orbicie wokół Słońca, posiada wystarczającą masę, by własną grawitacją pokonać siły ciała sztywnego tak, aby wytworzyć kształt odpowiadający równowadze hydrostatycznej (prawie okrągły) oraz jest to ciało, które oczyściło sąsiedztwo swojej orbity z innych względnie dużych obiektów."
Problem pojawia się we fragmencie, który głosi o oczyszczonym sąsiedztwie orbity. Żadna z planet nie spełnia tego wymagania w 100%. Ponadto, im dalej od Słońca, tym planeta musi być większa i masywniejsza aby posiadać oczyszczoną orbitę. To oznacza, że ciało niebieskie wielkości Ziemi, gdyby znajdowało się na miejscu Plutona, nie zostałoby uznane za planetę.
Dlatego astronomowie, w tym Alan Stern, zaproponowali nową definicję. Dzięki niej, Pluton znów odzyskałby rangę planety i prawdopodobnie wszyscy byliby szczęśliwi. No, może nie do końca. Jeśli to odległe ciało niebieskie zostałoby oficjalnie uznane jako planeta, wtedy należałoby poważnie zastanowić się nad wieloma innymi obiektami w naszym Układzie Słonecznym.
Zgodnie z nową propozycją, wielkie okrągłe księżyce również miałyby pełne prawo domagać się zmiany nazewnictwa. Wtedy nasz Księżyc również mógłby stać się planetą, a zatem Układ Słoneczny posiadałby co najmniej 110 ciał niebieskich, które zgodnie z nową definicją stałyby się planetami.
Pomyśleć, że cały ten spór zaczął się od jednej, odległej planety (planety karłowatej?). Pluton to Pluton. Problemy jak zwykle tkwią w nazewnictwie. Przecież w starożytności, mianem planety określano również Księżyc a nawet Słońce. Czasy się zmieniły, ludzie się zmienili, ale ciała niebieskie pozostały na swoim miejscu.
Źródło:
http://www.popularmechanics.com/space/solar-system/news/a25327/pluto-planethood-...

Czy Księżyc zostanie uznany za planetę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niespodzianki prosto z komety 67P

2017-03-22

Badania komety 67P/Czuriumov-Gerasimenko przynoszą nowe zaskakujące wyniki. Zdjęcia przesłane przez sondę Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA Rosetta wskazują, że powierzchnia kosmicznej skały była w czasie niedawnego przelotu wokół Słońca niezwykle aktywna. Wyniki badań, opublikowanych przez naukowców z University of Colorado w Boulder na łamach czasopisma "Science" pokazują, jak zmieniały się tam formy terenu, w tym... przesuwały gigantyczne głazy.

 Gdy kometa zbliża się do Słońca, jej aktywność gwałtownie rośnie i na jej powierzchni zachodzą spektakularne zmiany - mówi Ramy El-Maarry z zespołu amerykańskich naukowców, pracujących przy misji Rosetty. Przed misją Rosetty nie mogliśmy tego oglądać, dzięki niej otrzymaliśmy potwierdzenie w postaci zdjęć wysokiej rozdzielczości z okresu ponad dwóch lat - dodaje. Te zdjęcia pokazują zapadające się klify, wielkie przesuwające się głazy, a także niewidoczne wcześniej formy terenu, które aktywność jądra komety zdołała dopiero odsłonić.

 Większość komet krąży wokół Słońca po silnie eliptycznych orbitach. To oznacza, że większość czasu spędzają w ekstremalnie zimnym otoczeniu. Dopiero, gdy zbliżają się do Słońca, jego promieniowanie ogrzewa ich powierzchnię, sprawia, że lód sublimuje, co wywołuje silną emisję gazów. O tym, że wszystkie te procesy mogą istotnie wpłynąć na powierzchnię jądra komety naukowcy byli przekonani od dawna. Teraz, dzięki misji Rosetty, mają na to konkretne dowody. Widzą też, jak poważne mogą być to zmiany.
Zauważyliśmy między innymi oberwanie się olbrzymiego klifu i wielkie pęknięcie w miejscu połączenia dwóch części jądra komety - dodaje El-Maarry. Odkryliśmy też olbrzymi głaz o rozmiarach ciężarówki, który był w stanie przesunąć się na odległość około 150 metrów - dodaje. Te dramatyczne zdarzenia mogły być nie tylko wynikiem samych erupcji gazów, ale też związanego z nimi zwiększenia prędkości wirowania 67P. Pęknięcie w miejscu "szyi" komety, nazywanej ze względu na kształt "gumową kaczką", może stopniowo się pogłębić i w końcu doprowadzić do jej rozpadu.


 
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-niespodzianki-prosto-z-komety-67p,nId,2372613

Niespodzianki prosto z komety 67P.jpg

Niespodzianki prosto z komety 67P2.jpg

Niespodzianki prosto z komety 67P3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmury przydatne w poszukiwaniu planet
22.03.2017
Poszukiwanie egzoplanet, czyli planet poza Układem Słonecznym, wymaga przefiltrowania ogromnej ilości danych. Astronomowie dokonują takich analiz dzięki chmurom obliczeniowym. Najnowsze chmury pod kątem zastosowań naukowych będzie badał międzynarodowy zespół koordynowany przez Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie.
Jak wyjaśnia kierownik projektu dr inż. Maciej Malawski, w chmurach działają komputery o ogromnej łącznej mocy obliczeniowej. Umożliwiają one przechowywanie wielkich ilości danych. "Na całym świecie tysiące serwerów przetwarzają dane pochodzące z miliardów źródeł, zaś oprogramowanie tworzone przez najzdolniejszych ludzi na świecie reaguje na te zdarzenia tworząc fascynujące efekty. Obliczenia w chmurach rewolucjonizują nie tylko przemysł informatyczny, ale też sposób, w jaki uprawiana jest współczesna nauka" ? mówi w rozmowie z PAP Malawski.
 
Z dobrodziejstw obliczeń w chmurach korzystamy codziennie - pozwalają one błyskawicznie działać naszym smartfonom, kiedy polecamy im odnaleźć najbliższą stację benzynową, ułożyć automatycznie panoramę ze zdjęć, czy usunąć drgania z filmiku. Astronomowie potrzebują tworzyć panoramy z tysięcy zdjęć nieba wykonanych przez teleskopy. Oni też używają chmur do przetwarzania danych, tylko na trochę inną skalę niż potrzebuje tego smartfon.
 
"W moim telefonie aż cztery procesory mogą służyć do wykonywania obliczeń lokalnych. Ale i to często za mało, żeby szybko przetworzyć wszystkie informacje. Wysyłamy więc dane czy zadania obliczeniowe do chmury, żeby uzyskać więcej mocy obliczeniowej w krótkim czasie. To właśnie obliczenia równoległe, rozproszone" ? tłumaczy dr Malawski.
 
Inne przykłady zastosowania chmur w życiu codziennym to np. automatyczne rozpoznawanie obrazów przez aplikacje na smartfony i komputery osobiste. Jeśli mamy zgromadzone zdjęcia zgrane do chmury, to automatycznie możemy wyszukiwać, które z nich zostały zrobione w Krakowie (Wawel w tle) lub w Paryżu (wieża Eiffla). Możemy także wyszukiwać znajome osoby, które pojawiają się na zdjęciach i jednym poleceniem wyszukać np. wszystkie zdjęcia swojego dziecka. Bez takich ułatwień można by się było obejść, ale w zastosowaniach naukowych chmury są niezbędne.
 
Z ogromem danych, jakie muszą przeanalizować astronomowie na podstawie setek godzin obserwacji olbrzymich połaci nieba, można sobie poradzić tylko dzięki obliczeniom równoległym w chmurze.
 
"Nasze duże niebo czy duży katalog obserwacji możemy podzielić na mniejsze części i każdą zlecić do obliczenia na innym procesorze, czy maszynie wirtualnej w chmurze. Użycie wielu procesorów w komercyjnych chmurach kosztuje, dlatego niezbędna jest optymalizacja czasowo-kosztowa. Każdy projekt badawczy ma swój budżet i trzeba podjąć decyzję: czy przeanalizować większy obszar z mniejszą dokładnością, czy szybciej otrzymać jakieś wyniki, żeby opublikować je z pozycji pionierskiego zespołu. Czas obliczeń jest istotny nawet w skali astronomicznej" ? mówi dr Malawski.
 
Nowoczesne technologie bardzo szybko się zmieniają i rozwijają. Aby wykorzystać je lepiej i taniej, należy je dobrze poznać. Celem projektu, realizowanego przez naukowców z AGH przy współpracy z amerykańskimi partnerami z Uniwersytetu Południowej Kalifornii oraz Uniwersytetu Notre Dame w Indianie, jest zbadanie i ocena najnowszych technologii chmur obliczeniowych z punktu widzenia zastosowań naukowych.
 
Naukowcy będą się starali dobrze wykorzystać najnowsze niezwykle elastyczne infrastruktury do nowych fascynujących dziedzin nauki, jak symulacja trzęsień ziemi (więcej na ten temat w serwisie Nauka w Polsce ? tutaj). Badacze przetestują dopiero powstające chmury obliczeniowe i dokładnie pomierzą ich zachowania. Na podstawie tych eksperymentów opracowane zostaną nowe algorytmy do automatycznej optymalizacji wykorzystania chmur.
 
Grant z Narodowego Centrum Nauki wynosi ok. 500 tys. zł, projekt jest zaplanowany na 3 lata. Z przyznanych środków zostaną wypłacone wynagrodzenia dwóch doktorów oraz stypendia dla doktoranta i magistranta. Jak zauważa rozmówca PAP, w informatyce wielu studentów pracuje już podczas nauki, a takie stypendium pozwala dłużej ich zatrzymać na uczelni, żeby realizowali swoje pasje w projektach badawczych. Część pieniędzy przeznaczona będzie na wykorzystanie komercyjnych infrastruktur obliczeniowych jak Amazon czy Google.
 
PAP - Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk
 
kol/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413421,chmury-przydatne-w-poszukiwaniu-planet.html

Chmury przydatne w poszukiwaniu planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstał pierwszy międzynarodowy park ciemnego nieba w Skandynawii
Wysłane przez iwanicki w 2017-03-22
 
Na duńskich wyspach Mon i Nyord, leżących na południe od Kopenhagi, powołano międzynarodowy park ciemnego nieba. Dotychczas wyspa Mon była słynna głównie z występujących tam wysokich, ponad 100 metrowych klifów, stanowiących największą miejscową atrakcję turystyczną.
Park Ciemnego Nieba Mon i Nyord, który otrzymał nazwę po wyspach na których się znajduje, jest pierwszym tego typu parkiem w Skandynawii. Mimo że jest położony tylko kilkadziesiąt kilometrów od metropolii Kopenhagi, obszar ten jest jednym z najmniej zanieczyszczonych sztucznym światłem w całej Danii. Park został ustanowiony na terenach należących do rządu Danii, skupionych głównie na zachodnim i wschodnim krańcu wyspy Mon oraz na znacznie mniejszej wyspie Nyord. Dotychczas okolice wysp odwiedzane były głównie z powodu występujących tu wysokich klifów, bałtyckich plaż oraz targu w miasteczku Stege, na którym kupić można tradycyjne wyroby.
Mieszkańcy liczą, że ustanowienie parku ciemnego nieba przyczyni się do wzrostu ruchu turystycznego, który już teraz jest stosunkowo wysoki. Obie wyspy odwiedza 250 tys. turystów w skali roku, z czego 65 tys. przyjeżdża głównie z powodu klifów. Liczba turystów jest ogromna w porównaniu z liczbą mieszkańców - wyspy zamieszkane są tylko przez 10 tys. osób. Funkcjonowanie parku ma sprzyjać postawom proekologicznym i zachowaniu na tych terenach walorów krajobrazu ciemnego nieba, rzadko spotykanych w dzisiejszej Danii.
Opisywane wyspy są pierwszym na świecie obszarem, na którym powołano jednocześnie park ciemnego nieba oraz społeczność ciemnego nieba. Stały się przez to jedną z 15 społeczności dbających o walory ciemnego nieba w miejscu zamieszkania, w tym dopiero czwartą w Europie po wyspach Coll i Sark oraz szkockiej miejscowości Moffat.
Terytorium duńskiej społeczności ciemnego nieba zajmuje cały obszar wysp Mon i Nyord i stanowi strefę buforową dla utworzonego tam parku. W ramach dbania o ciemne niebo wymieniono już 95% opraw lampowych na zgodne z wymaganiami Międzynarodowego Związku Ciemnego Nieba (IDA), pozostałe mają być wymienione jeszcze przed nadchodzącymi Świętami Wielkanocnymi. Poczynione starania przyniosły oczekiwany skutek. Jasność powierzchniowa nieba nad parkiem wynosi w najciemniejszych miejscach 21,9 mag/arcsec2, co plasuje park w czołówce tego typu obszarów na świecie.
Więcej informacji:
?    Mon and Nyord Designated Scandinavia?s First IDA Dark Sky Places
?    Strona internetowa parku
?    Aplikacja parku o utworzenie obszaru ochrony ciemnego nieba
?    Interaktywna mapa z międzynarodowymi obszarami ochrony ciemnego nieba

Opracowanie:
Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/powstal-pierwszy-miedzynarodowy-park-ciemnego-nieba-skandynawii-3207.html

 

Powstał pierwszy międzynarodowy park ciemnego nieba w Skandynawii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia
W sobotę dotarła do nas kolejna partia zdjęć od dr Natalii Zalewskiej. Tym razem jest więcej zdjęć i nieco dłuższy komentarz. Łącza internetowe na pustyni były łaskawe. Zazwyczaj wieją silne wiatry pustynne, co powoduje zerwanie połączenia z anteną, a tym samym łączności ze światem. Zdjęcia, które zostały wykonane 17 marca br., wysłane były podczas kolejnego "cichego okna", kiedy przez chwilę nie wiało i był internet. Prosimy zatem o wybaczenie, że zdjęcia i relacje nie są codzienne, ale warunki w analogu są naprawdę trudne, niemal marsjańskie. Pełna symulacja.
"Ostatnio porównywałam miejsca, gdzie byłam 12 lat temu czyli w 2005 roku z obecnym ich stanem. Praktycznie mało się zmieniło, oprócz dróg na pustyni, które są wytyczone trochę w innych miejscach. Erozja trochę zjadła "grzybek", przy którym robiłam też wtedy zdjęcia.
Przesyłam zdjęcia aktualne i te z 2005 roku dla porównania. W tle widać Murphy's Canyon, gdzie zbieraliśmy kawałki skamieniałego drewna sprzed blisko 200 milionów lat. Na kombinezonie jest logo CBK - mojej własnej roboty
Pozdrawiam
Natalia"
Analog bazy marsjańskiej MDRS (ang. Mars Desert Research Station) znajduje się na pustyni obok miasteczka Hanksville w amerykańskim stanie Utah. Od 24 września 2016 r. do 31 maja 2017 r. marsjańska stacja badawcza jest zamknięta dla zwiedzających. W tym czasie ma miejsce aktywny sezon polowy MDRS, w którym załogi bazy przeprowadzą bardzo ważne badania na terenie bazy i na otaczającym ją terenie. Miłośnicy bazy proszeni są o robienie zdjęć z pewnej odległości, z obszaru poza tablicami przy głównej drodze oraz o nie zbliżanie się do stacji, nawet jeśli nie widzą żadnych aktywnych oznak obecności aktualnej załogi.  

W tej chwili na terenie bazy przebywa 176 misja załogowa składająca się z samych Polaków i Polek. Misja pod nazwą EXO.17 (używaną przez Uniwersytet SWPS) lub PolMars (Mars Society) rozpoczęła się 11 marca 2017 i zakończy się 26 marca 2017.

Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Dr Natalia Zalewska

http://orion.pta.edu.pl/dr-natalia-zalewska-nadaje-z-marsa-relacja-trzecia

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia2.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia3.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia4.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja trzecia5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stephen Hawking przyjął
zaproszenie do lotu w Kosmos

22-03-2017

Jeden z najsłynniejszych współczesnych fizyków teoretycznych świata zarezerwował bilet w Kosmos. Stephen Hawking przyjął zaproszenie od Richarda Bransona, szefa Virgin Galactic - firmy, która ma licencję na turystykę kosmiczną.
Hawking swoją decyzję ogłosił w wywiadzie, który wyemitowany został w programie "Good Morning Britain". Powiedział, że tym, co uczyniłoby go jeszcze bardziej szczęśliwym, byłby właśnie podróż w Kosmos.
Odpowiedziałem natychmiast "tak'"
- Mam już za sobą lot w nieważkości, który pozwolił mi się unosić w powietrzu - powiedział. - Moją ostateczną ambicją jest pozaziemski lot. Myślałem, że nikt mnie nie weźmie, jednak Richard Branson zaoferował mi miejsce na pokładzie Virgin Galactic. Odpowiedziałem natychmiast "tak" - wyznał Hawking, u którego w wieku 21 lat zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne.

Na razie nie wiadomo, kiedy miałby nastąpić lot. Jak dotąd Virgin Galactic, której przewodzi Branson, nie przygotowała specyfikacji rozpoczęcia regularnych komercyjnych lotów pozaziemskich. Firma posiada jednak licencję na "turystykę kosmiczną" udzieloną w zeszłym roku przez amerykańską Federalną Administrację Lotnictwa. Statek kosmiczny SpaceShipTwo jest ciągle w fazie testów. Po ich zakończeniu ma wykonywać komercyjne loty dla cywilów.
 
Hawking słynie ze swoich rewolucyjnych teorii na temat Kosmosu. W sierpniu 2015 roku stwierdził, że czarne dziury mogą być bramą do nowego wszechświata (materiał TVN24 BIS):
Źródło: CBS News, itv.com
Autor: tmw, AD/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/stephen-hawking-przyjal-zaproszenie-do-lotu-w-kosmos,227261,1,0.html

Stephen Hawking.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezydent Trump podpisał budżet NASA. Amerykanie polecą na Marsa

2017-03-22
Prezydent Donald Trump podpisał budżet NASA na rok finansowy 2018, który rozpoczyna się w październiku. Wynosi on 19,5 mld dol. i kładzie nacisk na rozwój lotów kosmicznych oraz załogową misję na Marsa.

 
Według dokumentu podpisanego przez prezydenta Trumpa, kluczowa dla NASA jest załogowa misja na Czerwoną Planetę w "celach poznawczych". Ta ma odbyć się do 2033 r. Warto wspomnieć, że Chiny planują misję na Marsa w 2036 r., a Rosja chce stworzyć tam stałą kolonię przed 2030 r. Czerwona Planeta wydaje się być kluczowym celem wszystkich organizacji kosmicznych na świecie.

To jednak nie koniec. Aby misja na Marsa się udała, NASA musi wcześniej przetestować rakiety kosmiczne typu Orion, które docelowo posłużą do dalszych eksploracji kosmosu. W budżecie nie został wymieniony Księżyc, co oznacza, że NASA prawdopodobnie nie wyśle tam astronautów przed rokiem 2020.

Przy podpisywaniu ustawy prezydentowi Trumpowi towarzyszyli m.in. senatorowie Ted Cruz i Marco Rubio, którzy byli jego oponentami w walce o nominację republikanów w prawyborach prezydenta USA. Donald Trump podsumował, że jest "zaszczycony udzielanym NASA wsparciem w pogoni za odkryciami".


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-prezydent-trump-podpisal-budzet-nasa-amerykanie-poleca-na-ma,nId,2372346#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Prezydent Trump podpisał budżet NASA. Amerykanie polecą na Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wulkanizm na Marsie zupełnie inny od ziemskiego
2017-03-23
NASA znalazła najmłodszy ślad aktywności wulkanicznej na Marsie. W oparciu o obserwacje satelitarne, naukowcy odkryli, że wulkan Arsia Mons był aktywny aż 16 mln lat po tym, gdy z powierzchni Ziemi zniknęły dinozaury.

 Korzystając ze zdjęć wysokiej rozdzielczości wykonanych przez Mars Reconnaissance Orbiter i prostej zależności, że im więcej kraterów, tym starszy wulkan, eksperci przeanalizowali 29 marsjańskich kominów wulkanicznych. Okazuje się, że Arsia Mons narodził się ok. 200 mln lat temu i prawdopodobnie był jednym z ostatnich aktywnych wulkanów na Marsie.

- Szacujemy, że szczytowa aktywność wulkaniczna Arsia Mons prawdopodobnie miała miejsce ok. 150 mln lat temu. Możliwe, że ostatni komin wulkaniczny był aktywny w ciągu ostatnich 50 mln lat, co by się zgadzało, patrząc na geologię planety - powiedział Jacob Richardson z NASA Goddard Space Flight Center.

Marsjańskie wulkany prawdopodobnie wybuchały rzadziej od ziemskich. Wulkan Arsia Mons o 110-kilometrowym kraterze centralnym wyrzucał lawę co najmniej raz na 1-3 mln lat, w porównaniu do jednej erupcji na 100 000 lat ziemskich wulkanów. Oznacza to, że wulkanizm na Marsie znacznie różnił się od ziemskiego.

Dzisiaj Mars jest geologicznie martwy. Na Czerwonej Planecie nie było znaczącej erupcji wulkanicznej przez dziesiątki milionów lat. Dlaczego? W pewnym momencie źródła ciepła ukryte pod marsjańską skorupą nie były wystarczające do podtrzymania aktywności wulkanicznej. Podczas gdy na Ziemi dochodziło do mniejszych lub większych erupcji wulkanicznych, Mars był dosyć spokojnym miejscem.

Kilka miliardów lat temu na Marsie doszło do spektakularnej erupcji wulkanicznej, która wyrzuciła większość planety nad powierzchnię. Spowodowało to skręcenie orbity Marsa o 20o, co jest równoznaczne z przeniesieniem Paryża na Biegun Północny w ziemskich warunkach.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-wulkanizm-na-marsie-zupelnie-inny-od-ziemskiego,nId,2372277

Wulkanizm na Marsie zupełnie inny od ziemskiego.jpg

Wulkanizm na Marsie zupełnie inny od ziemskiego 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy Atlas Chmur.
12 zadziwiających chmur i zjawisk

23-03-2017
 
Światowa Organizacja Meteorologiczna dodała kilkanaście chmur i zjawisk im towarzyszących do stworzonego ponad 30 lat temu Międzynarodowego Atlasu Chmur. Znajdą się w nim takie nazwy, jak dziurkacz czy chmura rotorowa.
23 marca synoptycy mają swoje święto. Przypada wtedy Światowy Dzień Meteorologii. Tegoroczne święto Światowa Organizacja Meteorologiczna (ang. World Meteorological Organization WMO) postanowiła uhonorować, informując w tym tygodniu o nowym wydaniu Atlasu Chmur. Książka ta, według specjalistów z WMO, jest źródłem informacji w dziedzinach obserwacji i identyfikowania chmur. Pierwszy raz opublikowano ją w 1896 roku. Oznacza to, że jest to pierwsza aktualizacja tego opracowania od ponad 30 lat.
- Międzynarodowy Atlas Chmur jest najbardziej wiarygodnym i kompleksowym źródłem informacji na temat identyfikacji chmur. Stanowi podstawowe narzędzie szkoleniowe dla profesjonalistów, zajmujących się meteorologią, a także w lotnictwie i żegludze - powiedział Petteri Taalas, sekretarz generalny WMO.
Nowy gatunek
Specjaliści z WMO dodali 12 różnych typów i gatunków chmur, jakie możemy wyróżnić na niebie. WMO podaje, że gatunki są podgatunkami dziesięciu podstawowych rodzajów chmur. Nowym gatunkiem stał się między innymi Volutus, tak zwany Roll cloud, czyli chmura rotorowa. Są one stosunkowo rzadkie i przypominają "wałek". Wiążą się z burzami, ale są całkowicie odłączone od podstawy chmur burzowych.
Dodatkowe zjawiska
W nowym Atlasie Chmur dodano również: Asperitas, Murus, Cauda, Cavum i Fluctus.
Asperitas, czyli chmura przypominająca falę lub chropowatą powierzchnię, została dodana do opracowania dzięki Towarzystwu Miłośników Chmur (ang. Cloud Appreciation Society).
- Asperitas została po raz pierwszy zidentyfikowana przez zwykłych ludzi. Nasi członkowie wysłali do nas zdjęcia dramatycznie wyglądających chmur z różnych regionów świata, ale wszędzie można było dostrzec podobny wzór. W związku z tym pojawił się wniosek dotyczący nowej klasyfikacji. WMO zrobiło to teraz, z czego bardzo się cieszymy - powiedział Gavin Pretor-Pinney, założyciel Towarzystwa Miłośników Chmur.
Już niedługo w internecie
W nowym opracowaniu znalazło się również sześć chmur, zjawisk, które związane są z lokalnymi warunkami atmosferycznymi, m. in. jakie mogą powstać podczas przelotu samolotu.
Nowe wydanie zostanie najpierw opublikowane w internecie, jeszcze w 2017 roku. Później zostanie również wydane w formie drukowanej.
Zobacz podstawową wersję Atlasu Chmur dostępną w Internecie
Chmurą, która przykuwa uwagę to Lenticularis, czyli chmura soczewkowata:
Źródło: weather.com
Autor: AD/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/nowy-atlas-chmur-12-zadziwiajacych-chmur-i-zjawisk,227376,1,0.html

Nowy Atlas Chmur.jpg

Nowy Atlas Chmur 2.jpg

Nowy Atlas Chmur 3.jpg

Nowy Atlas Chmur 4.jpg

Nowy Atlas Chmur 5.jpg

Nowy Atlas Chmur 6.jpg

Nowy Atlas Chmur 7.jpg

Nowy Atlas Chmur 8.jpg

Nowy Atlas Chmur 10.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja czwarta
Dr Natalia Zalewska przesłała kolejną partię zdjęć i krótki komentarz. Niestety, aktualne warunki panujące na pustyni (silne wiatry) powodują przerwy w łączności z habitatem i zrywanie Internetu. Trzeba czekać na "okienko", aby móc skontaktować się z "Ziemią".
"Witajcie,
Przesyłam zdjęcia z naszych EVA czyli (Extra Vehicular Activity).
Na zdjęciu, gdzie stoimy w trójkę, za plecami mamy krajobraz marsjański A tak naprawdę krajobraz górnej Jury.
Od lewej Krzysztof Jędrzejak odpowiedzialny za media, potem stoję ja, a po mojej prawej jest Jędrzej Górski z Politechniki Wrocławskiej.
W załodze z nami jest jeszcze Karolina Zawieska z PIAPu i Michał Kazanieski z Politechniki Warszawskiej.
Pod górę na skały z okresu Kredy na drugim zdjęciu wdrapuje się Jędrzej Górski. A poza tym widać, że na Marsie można spotkać zwierzynę łowną czyli np. jelenia. Oczywiście jak widać też nie brakuje wody.
Pozdrawiam
Natalia"
Źródło: Dr Natalia Zalewska

http://orion.pta.edu.pl/dr-natalia-zalewska-nadaje-z-marsa-relacja-czwarta

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja czwarta.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja czwarta2.jpg

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja czwarta3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #10
Wysłane przez grabianski w 2017-03-23
 
Astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przygotowują się do serii trzech spacerów kosmicznych, pierwszy z nich odbędzie się już w piątek po 15... Zapraszamy na podsumowanie działań z ostatnich (wyjątkowo) dwóch tygodni działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Przygotowania do piątkowego spaceru

Trójka astronautów przygotowuje się do piątkowego spaceru kosmicznego. Jutrzejszy spacer rozpocznie się o godzinie 15 polskiego czasu. W przestrzeń na zewnątrz stacji wyjdzie dwójka astronautów Shane Kimbrough oraz Thomas Pesquet. Wspomagać ich będzie pozostająca wewnątrz Peggy Whitson.

W ramach spaceru astronauci wykonają pracę przygotowującą stację do przyszłych przylotów załogowych statków komercyjnych firm Boeing oraz SpaceX. Dwójka będzie miała za zadanie m.in. przenieść stary interfejs dokowania PMA-3 z modułu Tranquility do modułu Harmony, a także wymienić oprogramowanie w komputerach zewnętrznych, służących procedurom dokowań statków.
Dragon powrócił na Ziemię

W ubiegły weekend w wodach Pacyfiku wodowała kapsuła Dragon, która wróciła z kilkumiesięcznego pobytu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. 10. misja zaopatrzeniowa do stacji statku Dragon rozpoczęła się startem 19 lutego. Kilka dni później kapsuła została przytwierdzona do węzła cumowniczego w amerykańskiej części stacji, przywożąc członkom Ekspedycji 50. zaopatrzenie i masę nowych eksperymentów naukowych (więcej pisaliśmy o tym w 6. odcinku cyklu).

Dragon zabrał ze sobą z powrotem sporą ilość planowanego do odzyskania sprzętu i wyników eksperymentów. Na Ziemię wrócił m.in. eksperyment badania komórek macierzystych Microgravity Expanded Stem Cells. Informacje pozyskane z badań w ramach tego eksperymentu mogą poprawić naszą wiedzę o nowotworach. Oprócz tego mogą przyczynić się do polepszenia produkcji komórek macierzystych potrzebnych do leczenia ludzi na Ziemi.
Cygnus zapakowany

Do lotu na pokład ISS przygotowany już został statek zaopatrzeniowy Cygnus. Start zaplanowany początkowo na 27 marca opóźni się jednak z uwagi na usterkę rakiety Atlas V, wykrytą podczas przedstartowych testów.

Będzie to już 7. misja zaopatrzeniowa do stacji prywatnej firmy Orbital ATK. Oprócz artykułów pierwszej potrzeby dla astronautów na orbicie i sprzętu konserwacyjnego dla stacji, na pokładzie kapsuły polecą kolejne eksperymenty.

Na pokład stacji zawita druga seria badania Genes in Space. Tym razem eksperyment sprawdzi czy da się w warunkach mikrograwitacji zmierzyć telomery ? końcówki chromosomów, chroniące nasze DNA podczas procesu replikacji. Telomery skracają się podczas każdego podziału komórki, jednak warunki podróży kosmicznej mogą prowadzić do zaburzeń regulacji ich długości, co z kolei zostało powiązane z wieloma chorobami.

Po raz kolejny przyleci do ISS miniaturowy przyrząd do sekwencjonowania DNA. Pierwsze eksperymenty w lato 2016 roku wykazały po raz pierwszy skuteczność odczytywania par bazowych DNA w próbkach w warunkach mikrograwitacji, przy użyciu małego urządzenia. Teraz testy te będą kontynuowane. Sekwencjonowanie DNA na orbicie, zamiast wysyłania próbek na Ziemie może znacząco przyspieszyć diagnostykę chorób członków załogi stacji czy też badanie środowiska mikrobiologicznego na jej pokładzie.

Statek spędzi cztery miesiące, będąc zadokowanym do stacji. Po tym czasie odłączy się od portu w amerykańskiej części stacji i wykonany zostanie na nim eksepryment Saffire III. Jest to badanie kontrolowanego pożaru w statku, które może pomóc w rozwoju sposobów rozpoznawania gazów i innych produktów spalania w statku kosmicznym, a także możliwości gaszenia takich pożarów.
Nauka na Stacji

Na zewnątrz stacji załodze naziemnej udało się zamontować i sprawdzić urządzenie SAGE III, które mierzyć będzie poziom ozonu oraz innych gazów i aerozoli w atmosferze naszej planety. Urządzenie przygląda się atmosferze przez które świeci Słońce lub Księżyc. W ten sposób naukowcy mogą lepiej poznać procesy zachodzące w atmosferze i dokładniej poznać stabilność warstwy ozonowej.

Więcej informacji:
?    poprzedni odcinek cyklu
?    oficjalny blog NASA dot. działań na ISS
?    krótki przegląd zawartości naukowej statku Cygnus
?    naukowe podsumowanie tygodnia na pokładzie ISS
http://www.urania.edu.pl/iss/10

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift przedstawia "spiralę śmierci" gwiazdy do czarnej dziury
Wysłane przez nowak w 2017-03-23
 
Jakieś 290 milionów lat temu gwiazda podobna do Słońca podeszła zbyt blisko do centralnej czarnej dziury w swojej galaktyce. Intensywne pływy rozerwały gwiazdę, co spowodowało erupcję w promieniowaniu optycznym, ultrafioletowym i rentgenowskim, co zarejestrowano na Ziemi w 2014 roku. Teraz zespół naukowców wykorzystując obserwacje z satelity Swift stworzył mapę różnic długości fal, które powstały w tym zdarzeniu, nazwanym ASASSN-14li, podczas którego cząstki gwiazdy okrążały czarną dziurę.

Naukowcy odkryli zmiany jasności w promieniowaniu rentgenowskim, które wystąpiły około miesiąc po podobnych obserwowanych zmianach w świetle widzialnym i UV. Sądzą oni, że oznacza to, że promieniowanie optyczne i ultrafioletowe zostało wyemitowane z dala od czarnej dziury, w miejscu, gdzie zderzyły się ze sobą eliptyczne strumienie orbitującej materii.

Astronomowie uważają, że ASASSN-14li powstało, gdy gwiazda podobna do Słońca zawędrowała zbyt blisko czarnej dziury o masie 3 milionów mas Słońca, podobnej do tej w centrum Galaktyki. Dla porównania, horyzont zdarzeń takiej czarnej dziury jest około 13 razy większy, niż Słońce a dysk akrecyjny utworzony z rozerwanej gwiazdy może rozciągać się na odległość większą, niż 2 jednostki astronomiczne (j.a. to średnia odległość Ziemia - Słońce).

Gdy gwiazda za bardzo zbliży się do czarnej dziury, której masa wynosi 10.000 lub więcej mas Słońca, siły pływowe przewyższają grawitację własną gwiazdy, przekształcając ją w strumień materii. Astronomowie takie zdarzenie nazywają rozerwaniem pływowym. Materia opadająca w kierunku czarnej dziury gromadzi się w postaci wirującego dysku akrecyjnego, gdzie ulega ściśnięciu i podgrzaniu, zanim ostatecznie osiągnie horyzont zdarzeń czarnej dziury, czyli punkt, zza którego nic nie może uciec a astronomowie nie mogą go obserwować. Rozbłyski powstałe wskutek rozerwania pyłowego dostarczają ważnych informacji o tym, w jaki sposób resztki gwiazdy tworzyły dysk akrecyjny.

Astronomowie wiedzą, że promienie rentgenowskie w takich wybuchach pojawia się bardzo blisko czarnej dziury. Jednak zlokalizowanie światła optycznego i UV jest niejasne a nawet budzi zakłopotanie naukowców. W niektórych najlepiej poznanych tego typu zdarzeniach emisja wydaje się być zlokalizowana znacznie dalej, niż pływy czarnej dziury byłyby w stanie rozerwać gwiazdę. Dodatkowo, gaz emitujący promieniowanie wydawał się utrzymywać stałą temperaturę znacznie dłużej, niż tego oczekiwano.

ASASSN-14li odkryto 22 listopada 2014 roku na zdjęciach uzyskanych z przeglądu All Sky Automated Survey for SuperNovae (ASASSN), który obejmuje teleskopy robotyczne znajdujące się na Hawajach i w Chile. Dalsze obserwacje przeprowadzane za pomocą teleskopu rentgenowskiego oraz ultrafioletowego satelity Swift rozpoczęły się osiem dni później i były kontynuowane co kilka dni przez kolejnych dziewięć miesięcy. Naukowcy uzupełnili późniejsze obserwacje o dane optyczne uzyskane z Obserwatorium Las Cumbres, znajdującego się w Goleta, w Kalifornii.

W artykule opublikowanym 15 marca w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters, Dheeraj Pasham, astrofizyk z Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Cambridge, Bradley Cenko i ich koledzy pokazują, w jaki sposób wzajemne oddziaływania opadającej materii mogły spowodować obserwowalne promieniowanie optyczne i ultrafioletowe.

Szczątki gwiazdy początkowo opadają w kierunku czarnej dziury, jednak mijają ją i z powrotem wskakują na eliptyczną orbitę, by po pewnym czasie zderzać się z wciąż opadającym na czarną dziurę strumieniem.

Będą potrzebne przyszłe obserwacje tego typu zjawisk, aby wyjaśnić pochodzenie emisji optycznej i ultrafioletowej.

Więcej informacji:
NASA's Swift Mission Maps a Star's 'Death Spiral' into a Black Hole


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/swift-przedstawia-spirale-smierci-gwiazdy-czarnej-dziury-3210.html

Swift przedstawia spiralę śmierci gwiazdy do czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęło się Ogólnopolskie Młodzieżowe Seminarium Astronomiczne (OMSA)
Wysłane przez czart w 2017-03-23

W Grudziądzu rozpoczęło się Ogólnopolskie Młodzieżowe Seminarium Astronomiczne (OMSA) - zapraszamy na transmisję na żywo.

Od 23 do 25 marca 2017 r w Grudziądzu odbędzie się 43. Ogólnopolskie Młodzieżowe Seminarium Astronomiczne (OMSA). Na konkurs przyjechali uczniowie - laureaci finałów konkursów wojewódzkich. Uczestnicy wygłoszą prelekcje na przygotowane przez siebie tematy.

"Astronomia to Twoja pasja? Opisz swoją astronomiczną pracę badawczą: obserwacje nieba, program komputerowy, opracowanie wybranego zagadnienia. Opowiedz o nie jw 15 minut" - takie zadanie stoi przed uczestnikami 43. OMSA. Dla zwycięzców przygotowano atrakcyjne nagrody, w tym teleskopy.

"Urania" od wielu lat wspiera OMSA, sponsorami są także Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), Fundacja Astronomii Polskiej, firmy Energa i Delta Optical, a patronatem konkurs objęli Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Prezydent Miasta Grudziądza.

Więcej informacji:
?    Witryna OMSA
?    Program XLIII OMSA w Grudziądzu
?    Spis referatów

Transmisja na żywo z 43. OMSA w Grudziądzu
Program 43. OMSA w Grudziądzu

środa - 22.03
18.00 - Seans w Planetarium (dla tych, którzy już przyjadą)

czwartek - 23.03
8.00 - śniadanie (wszystkie posiłki w stołówce Bursy)
9.30 - zebranie informacyjno-organizacyjne Jurorów (czytelnia Planetarium)
9.45 - czas na przygotowanie do prezentacji komputerowej dla referujących w sesji I
10.00 - otwarcie Seminarium - sala kinowa
10.15 - I sesja - OBSERWACJE NIEBA I TEMATY RÓŻNE (sesje tematyczne, po każdej sesji podsumowanie przez Jurorów)
11.45 - przerwa na kawę i obserwacje Słońca w Obserwatorium Astronomicznym
12.15 - I sesja - OBSERWACJE NIEBA I TEMATY RÓŻNE (kontynuacja)
13.15 - obiad
14.15 - czas na przygotowanie do prezentacji komputerowej dla referujących w sesji II
14.30 - II sesja - UKŁAD SŁONECZNY, OBSERWACJE
15.30 - przerwa na kawę i obserwacje Słońca w Obserwatorium Astronomicznym
16.00 - II sesja - UKŁAD SŁONECZNY, OBSERWACJE (kontynuacja)
17:00 - spotkanie z Redaktorem Naczelnym czasopisma "URANIA"
19.00 - kolacja

piątek - 24.03
8.00 - śniadanie
9.15 - czas na przygotowanie do prezentacji komputerowej dla referujących w sesji III
9.30 - III sesja - GWIAZDY I WSZECHŚWIAT
11.00 - przerwa na kawę i obserwacje Słońca w Obserwatorium Astronomicznym
11.30 - III sesja - GWIAZDY I WSZECHŚWIAT (kontynuacja)
12.30 - "Obserwatorium" - projekcja programu TVSM
13.00 - pamiątkowe zdjęcie zbiorowe
13.15 - obiad
14.15 - seans w Planetarium
15.00 - Wycieczka - zwiedzanie Grudziądza i okolic
15.00 - posiedzenie jurorów
19.00 - kolacja

sobota - 25.03
8.00 - śniadanie
9.00 - OGŁOSZENIE WYNIKÓW XLIII OMSA, wręczenie nagród, zakończenie Seminarium, spotkanie towarzyskie przy kawie - RATUSZ MIEJSKI, SALA 301, UL.RATUSZOWA 1
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rozpoczelo-sie-ogolnopolskie-mlodziezowe-seminarium-astronomiczne-omsa-3209.html

Rozpoczęło się Ogólnopolskie Młodzieżowe Seminarium Astronomiczne OMSA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MR: prace nad Krajowym Programem Kosmicznym do końca 2017 r.
23.03.2017
Prace nad przygotowaniem Krajowego Programu Kosmicznego, będącego narzędziem realizacji Polskiej Strategii Kosmicznej, powinny zakończyć się do końca 2017 r. - mówił w Sejmie wiceminister rozwoju Adam Hamryszczak. Obecnie - jak dodał - nie można wskazać dokładnego budżetu KPK.
W czwartek Hamryszczak odpowiadał na pytania posłów o dalszy rozwój polskiego sektora kosmicznego, Polskiej Strategii Kosmicznej i Krajowego Programu Kosmicznego.
 
Jak wyjaśniał wiceminister, Krajowy Program Kosmiczny (KPK) ma być drugim - obok programów opcjonalnych Europejskiej Agencji Kosmicznej - narzędziem realizacji Polskiej Strategii Kosmicznej. Za jego opracowanie odpowiada Polska Agencja Kosmiczna. "Prace nad przygotowaniem KPK powinny zakończyć się do końca 2017 roku. Na obecnym etapie nie jest możliwe wskazanie dokładnego budżetu ani zakresu merytorycznego planowanego programu" - powiedział w Sejmie wiceminister Hamryszczak.
 
Przypomniał, że dzięki dodatkowym środkom z Ministerstwa Rozwoju i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego polska składka na programy opcjonalne ESA w 2016 roku wzrosła o 25 proc. w porównaniu z subskrypcją z 2012 roku. "Strategia zakłada wzrost polskiej składki opcjonalnej do poziomu docelowo 200 proc. składki obowiązkowej. Kwotowo oznacza to docelowo składkę opcjonalną w wysokości około 40 mln euro rocznie. Zgodnie z obecnym zobowiązaniem polska składka opcjonalna to 12,5 mln euro rocznie. To stosunkowo niewielkie zobowiązanie przy np. ponad 22 mln euro płaconych przez Rumunię" - mówił wiceminister rozwoju.
 
"Składka członkowska wpłacana do ESA jest bezpośrednią inwestycją w rozwój polskiego sektora kosmicznego. Zgodnie z zasadą zwrotu geograficznego większość tej składki wraca do danego kraju w postaci kontraktów dla jego przemysłu i jednostek naukowych" - dodał.
 
Polską Strategię Kosmiczną opracowało Ministerstwo Rozwoju. Dokument ten przyjęła Rada Ministrów w styczniu 2017 roku w drodze uchwały. Jest ona elementem Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR). Jej podstawowym założeniem jest "stworzenie nowego modelu rozwoju polskiej gospodarki, opartego w większym stopniu na wiedzy, innowacjach i postępie technologicznym niż na niskich kosztach produkcji".
 
Jak wyjaśniał w czwartek Adam Hamryszczak zgodnie z założeniami strategii, polski sektor kosmiczny do roku 2030 ma być gotowy do konkurowania na rynku europejskim, a jego obroty wyniosą co najmniej 3 proc. ogólnych obrotów tego rynku. We wdrażanie strategii zaangażowanych będzie szereg ministerstw m.in.: rozwoju, obrony narodowej, nauki i szkolnictwa wyższego, środowiska, spraw zagranicznych.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ amac/
Tagi: mr
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413573,mr-prace-nad-krajowym-programem-kosmicznym-do-konca-2017-r.html

prace nad Krajowym Programem Kosmicznym do końca 2017 r.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble odkrywa supermasywną czarną dziurę wykopaną z centrum galaktyki
Posted on 23/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a odkrył supermasywną czarną dziurę, która została wyrzucona z centrum odległej galaktyki 3C186. Czarna dziura została najprawdopodobniej wyrzucona przez fale grawitacyjne. To pierwszy raz, kiedy astronomowie odkryli supermasywną czarną dziurę w tak dużej odległości od jej macierzystej galaktyki.
Choć już wcześniej obserwowano potencjalne ?uciekające czarne dziury? to żadna z nich nie została potwierdzona. Teraz astronomowie korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a odkryli supermasywną czarną dziurę o masie miliarda mas Słońca wyrzuconą ze swojej galaktyki macierzystej. Szacujemy, że aby wyrzucić tą czarną dziurę niezbędna była energia równa 100 milionom supernowych eksplodujących jednocześnie ? opisuje Stefano Bianchi, współautor opracowania z Roma Tre University we Włoszech.
Zdjęcia wykonane za pomocą Hubble?a niosą pierwsze wskazówki, że galaktyka 3C186 jest nietypowa. Zdjęcia galaktyki znajdującej się 8 miliardów lat świetlnych od nas przedstawiają jasny kwazar, energetyczną sygnaturę aktywnej czarnej dziury, znajdującej się z dala od jądra galaktyki. Czarne dziury zwykle przebywają w centrach galaktyk, dlatego też nietypowe jest dostrzeżenie kwazaru nie znajdującego się w centrum ? mówi członek zespołu Marco Chiaberge, badacz ESA-AURA w Space Telescope Science Institute w USA.
Zespół obliczył, że czarna dziura przemieściła się o 35 000 lat świetlnych od centrum, co stanowi odległość większą od odległości Słońca od centrum Drogi Mlecznej. Co więcej, czarna dziura nadal ucieka z prędkością blisko 7.5 mln kilometrów na godzinę. Przy tej prędkości czarna dziura pokonałaby odległość Ziemia-Księżyc w niecałe 3 minuty.
Choć nie można wykluczyć innych scenariuszy tłumaczących obserwacje, to najbardziej prawdopodobnym źródłem energii do napędzenia tej supermasywnej czarnej dziury są fale grawitacyjne wyemitowane w trakcie łączenia dwóch masywnych czarnych dziur w centrum galaktyki. Ta teoria wspierana jest przez wygięte łuki ogonów pływowych zarejestrowanych przez naukowców, powstałe wskutek oddziaływań grawitacyjnych między dwoma zderzającymi się galaktykami.
Według teorii zaprezentowanej przez naukowców, 1-2 miliardy lat temu obie galaktyki ? w których centrach znajdowały się masywne czarne dziury ? połączyły się ze sobą. Czarne dziury zaczęły wirować wokół wspólnego środka masy w centrum nowo powstałej galaktyki eliptycznej, emitując przy tym fale grawitacyjne. Ponieważ czarne dziury nie miały podobnej masy i tempa rotacji, emitowały silniejsze fale grawitacyjne wzdłuż określonego kierunku. Gdy obie czarne dziury w końcu się połączyły, anizotropowa emisja fal grawitacyjnych sprawiła, że powstała w ten sposób czarna dziura została wyrzucona z centrum galaktyki.
Jeżeli nasza teoria jest prawidłowa, obserwacje stanowią silny dowód na to, że supermasywne czarne dziury faktycznie mogą się ze sobą łączyć, mówi Stefano Bianchi o wadze odkrycia. Istnieją już dowody na zderzenia czarnych dziur o masie gwiezdnej, jednak procesy regulujące supermasywne czarne dziury są bardziej złożone i jeszcze niedokładnie poznane.
Badacze mieli szczęście, że udało im się zaobserwować to unikalne zjawisko ponieważ nie każde łączenie czarnych dziur prowadzi do emisji niezrównoważonych fal grawitacyjnych, które mogą wyrzucić czarną dziurę z galaktyki. Teraz zespół naukowców chce uzyskać dodatkowy czas obserwacyjny na Hubble?u oraz w obserwatorium ALMA w celu dokładniejszego zbadania prędkości czarnej dziury i otaczającego ją dysku gazowego, który może przed nami odkryć dodatkowe informacje o naturze tego rzadkiego obiektu.
Źródło: Hubble
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/23/hubble-odkrywa-supermasywna-czarna-dziure-wykopana-z-centrum-galaktyki/

Hubble odkrywa supermasywną czarną dziurę wykopaną z centrum galaktyki.jpg

Hubble odkrywa supermasywną czarną dziurę wykopaną z centrum galaktyki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica jasnego rentgenowsko centrum Andromedy rozwiązana przez NuSTAR
Posted on 23/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Najbliższa sąsiadka naszej Drogi Mlecznej ? Galaktyka w Andromedzie ? charakteryzuje się silnym źródłem promieniowania rentgenowskiego, które do teraz pozostawało dla naukowców tajemnicą. Jak donoszą badacze z misji NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescope Array) udało się zlokalizować obiekt odpowiedzialny za to wysokoenergetyczne promieniowanie.
Obiekt nazwany Swift J0042.6+4112 to prawdopodobnie pulsar, gęsta pozostałość po dawnej gwieździe. Interpretacja ta opiera się na obserwacjach wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego obserwowanego przez NuSTAR. Widmo obiektu bardzo przypomina pulsary znane z Drogi Mlecznej.
To prawdopodobnie układ podwójny, w którym materia z gwiezdnego towarzysza ściągana jest na pulsar powodując emisję wysokonergetycznego promieniowania powstałego wskutek ogrzewania materii.
Nie wiedzieliśmy co to jest do momentu kiedy spojrzeliśmy tam za pomocą NuSTAR ?  mówi Mihoko Yukita, główny autor artykułu opisującego obiekt opublikowanego w The Astrophysical Journal.
Ten potencjalny pulsar przedstawiono jako niebieską kropkę na powyższym zdjęciu Andromedy (M31) wykonanym za pomocą NuSTAR w zakresie rentgenowskim. Obiekt ten wygląda na jaśniejszy w zakresie rentgenowskim niż jakikolwiek inny obiekt w tej galaktyce.
W ramach badań przeanalizowano wiele różnych obserwacji obiektu wykonanych za pomocą różnych sond. W 2013 roku satelita Swift dostrzegł to wysokoenergetyczne źródło, jednak nie był  w stanie zidentyfikować typu obiektu, bowiem wiele różnych obiektów emituje niskoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie w tym rejonie. Inne sondy takie jak Obserwatorium Rentgenowskie Chandra oraz XMM-Newton także obserwowały ten obiekt. Jednak dopiero teraz, po obserwacjach przeprowadzonych za pomocą NuSTAR, przy udziale danych z satelity Swift, naukowcy uświadomili sobie, że to pulsar dominujący także w zakresie wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego.
Zwyczajowo astronomowie uważali, że aktywnie pochłaniające materię czarne dziury, znacznie masywniejsze od pulsarów, zazwyczaj dominują w zakresie wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego. Gdy gaz po spirali zbliża się do czarnej dziury tworzy dysk akrecyjny, w którym materia ogrzewana jest do ekstremalnie wysokich temperatur i powoduje emisję wysokoenergetycznego promieniowania. Jednak obserwowany przez NuSTAR pulsar o masie niższej od jakiejkolwiek czarnej dziury w Andromedzie, jest jaśniejszy w zakresie wysokich energii od całej populacji czarnych dziur w M31.
Nawet supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum Andromedy nie emituje tak dużo wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego. Dlatego też, zaskoczeniem jest fakt, że za tak silną emisję odpowiedzialny jest pojedynczy pulsar.
Galaktyka w Andromedzie to galaktyka spiralna nieco większa od Drogi Mlecznej, znajdująca się 2,5 miliona lat świetlnych od naszej galaktyki ? co jest niewielką odległością na skali odległości między galaktykami.
Źródło: NASA/NuSTAR
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/23/tajemnica-jasnego-rentgenowsko-centrum-andromedy-rozwiazana-przez-nustar/

Tajemnica jasnego rentgenowsko centrum Andromedy rozwiązana przez NuSTAR.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lód w zacienionych kraterach Ceres związany z historią nachylenia
Posted on 23/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Planeta karłowata Ceres może znajdować się setki milionów kilometrów od Jowisza i jeszcze dalej od Saturna, jednak silny wpływ grawitacyjny ze strony tych dwóch gazowych olbrzymów miał zaskakująco duży wpływ na orientację Ceres. W najnowszym artykule badacze z misji Dawn obliczyli, że nachylenie osi Ceres ? kąt pod którym nachylona jest oś obrotu względem płaszczyzny orbity Ceres wokół Słońca ? silnie się zmieniało na przestrzeni 24500 lat. Astronomowie uważają, że to zaskakująco krótki okres czasu jak na tak dramatyczne zmiany.
Zmiany nachylenia osi na przestrzeni historii Ceres związane są z większym pytaniem o to, gdzie na powierzchni Ceres można znaleźć zamarzniętą wodę ? informują naukowcy w periodyku Geophysical Research Letters. Zważając na warunki panujące na Ceres, lód może przetrwać tylko w ekstremalnie niskich temperaturach ? np. na obszarach, które nigdy nie są oświetlane przez Słońce.
Udało nam się znaleźć zależność między kraterami skrytymi w cieniu przy maksymalnych nachyleniu a jasnymi osadami, które najprawdopodobniej są lodem wodnym ? mówi Anton Ermakov, postdoc w NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie i główny autor opracowania. Obszary, które nie widziały światła słonecznego od milionów lat  najprawdopodobniej posiadają więcej takich osadów.
Obliczenia wskazują, że na przestrzeni ostatnich 3 milionów lat Ceres nachylenie Ceres zmieniało się w zakresie od 2 do około 20 stopni.
Nie możemy bezpośrednio obserwować zmian nachylenia Ceres, dlatego też wykorzystaliśmy pomiary kształtu i grawitacji wykonane przez sondę Dawn do odtworzenia dynamicznej historii Ceres ? mówi Erwan Mazarico, współautorka artykułu z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt.
Ostatni raz kiedy nachylenie osi Ceres osiągnęło maksymalną wartość około 19 stopni, miał miejsce jakieś 14 000 lat temu. Dla porównania, nachylenie osi obrotu Ziemi wynosi około 23,5 stopni. Tak znaczące nachylenie osi odpowiada za pory roku na powierzchni: półkula północna doświadcza lata, kiedy skierowana jest w stronę Słońca, a zimy, kiedy jest odchylona w drugą stronę. Obecnie nachylenie osi Ceres wynosi około 4 stopni, więc tutaj już nie mamy do czynienia tak silnych zmian sezonowych w ciągu roku (który na Ceres wynosi 4,6 ziemskiego roku).
Kiedy nachylenie osi Ceres jest małe, stosunkowo duże obszary Ceres w ogóle nie otrzymują bezpośredniego światła słonecznego, szczególnie w pobliżu biegunów. Te stale zacienione miejsce rozciągają się na obszarze około 2000 kilometrów kwadratowych. Jednak gdy nachylenie wzrasta, coraz więcej kraterów okołobiegunowych wystawiane jest na bezpośrednie światło słoneczne, a stale zacienione obszary  stanowią zaledwie 1 do 10 kilometrów kwadratowych. To właśnie te obszary powierzchni Ceres, które pozostają zacienione nawet przy dużym nachyleniu, mogą być wystarczająco zimne aby utrzymać lód na powierzchni.
Te kratery znajdujące się na obszarach stale zacienionych zwane są ?zimnymi pułapkami?, ponieważ są na tyle zimne i ciemne, że substancje lotne, które tam migrują nie mogą już stamtąd uciec przez nawet miliardy lat. W ramach badań, których wyniki opublikowano w 2016 roku w periodyku Nature Astronomy, zespół misji Dawn odkrył jasną materię w 10 takich kraterach, a dane zebrane za pomocą spektrometru pracującego w zakresie widzialnym i podczerwonym wskazują, że jeden z nich zawiera lód.
Najnowsze badania skupiały się na kraterach biegunowych i ich celem było stworzenie modelu zmian zacienienia wraz ze zmianami nachylenia osi Ceres. Na półkuli północnej znajdują się tylko dwa obszary stale zacienione przy maksymalnym nachyleniu 20 stopni. Oba te obszary posiadają dzisiaj jasne osady. Na półkuli południowej także znajdują się dwa takie stale zacienione obszary, i w jednym z nich także dostrzeżono jasne osady.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/23/lod-w-zacienionych-kraterach-ceres-zwiazany-z-historia-nachylenia/

Lód w zacienionych kraterach Ceres związany z historią nachylenia.jpg

Lód w zacienionych kraterach Ceres związany z historią nachylenia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Spiralne? wrzeciono!
24 marca 2017Katarzyna Mikulska
Jak wyobrażamy sobie galaktyki spiralne? Przed oczami mamy dyski o kształcie zbliżonym do koła z charakterystycznymi długimi, pozawijanymi ramionami. Co w takim razie stało się z galaktyką NGC 1448, której fragment widoczny jest na powyższym zdjęciu?
Za taki wygląd tej galaktyki odpowiada jej ustawienie w stosunku do Ziemi ? widzimy ją nieco ?od boku?, przez co z naszej perspektywy jej kształt bardziej przypomina wrzeciono niż idealne koło. Z tego samego powodu spiralne ramiona rozchodzące się od gęstego jądra są ledwo widoczne.
Galaktyki spiralne, jak większość obiektów na niebie, wyglądają bardzo statycznie, jakby były zamrożone w przestrzeni i czasie. Taki obraz jednak znacznie odbiega od prawdy. Gwiazdy tworzące galaktyki spiralne cały czas orbitują wokół centrum z różnymi prędkościami ? te o najmniejszych orbitach przemieszczają się najszybciej, zaś gwiazdy z obrzeży galaktyki krążą wokół odległego centrum najwolniej. Ten fakt sprawił, że kwestia formowania się ramion spiralnych i utrzymywania takiej struktury stała się dla astronomów prawdziwą zagadką? Więcej o tym problemie nurtującym naukowców ze świata astronomii możecie przeczytać tutaj.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/24/w-kosmicznym-obiektywie-spiralne-wrzeciono/

W kosmicznym obiektywie.jpg

W kosmicznym obiektywie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Multiwszechświat jako falsyfikowalna teoria naukowa
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-24

 
Teoria wielości Wszechświatów mogłaby pomóc w wyjaśnieniu wielu nierozwiązanych od bardzo dawna zagadek związanych z fizyką. Trzeba jednak najpierw zadać sobie jedno ważne pytanie: czy ta hipoteza ma w ogóle szansę być prawdziwą i weryfikowalną teorią naukową?

Idea zakładająca istnienie ogromnej liczby niezależnych od siebie Wszechświatów ? w tym w szczególności jedna z jej ?odmian?, czyli obecność nieskończonej liczby tzw. światów równoległych ? jest czymś z pogranicza naukowej hipotezy i pomysłu rodem z SF. Naukowcy ? jak się powszechnie uważa - nie są w posiadaniu żadnych potwierdzających ją dowodów, ale pewne modele teoretyczne sugerują, że taki multiwszechświat mógłby wyjaśniać wiele zasadniczych zagadek współczesnej fizyki, w tym odpowiedzieć na pytanie o to, czemu parametry znanego nam Wszechświata, takie jak siła oddziaływań elektromagnetycznych pomiędzy cząsteczkami czy wartość stałej kosmologicznej, mają wartości, które dość dokładnie i w niewielkim tylko zakresie możliwych odchyleń są niezbędne do zaistnienia życia we Wszechświecie. Niektórzy naukowcy sugerują nawet, że może istnieć ?bardzo wiele? innych Wszechświatów poza naszym, a każdy z nich ma nieco inne wartości tych parametrów. Ten, w którym żyjemy i który mamy szansę dzięki temu obserwować, ma po prostu wartości idealne dla rozwoju istot żywych ? świadomych obserwatorów...

Ale na ile wiarygodna może być teoria naukowa, która z natury nie jest możliwa do sprawdzenia ? nie da się jej potwierdzić ani obalić za pomocą obserwacji? Naukowcy nieustannie przesuwają granice naszej wiedzy w nowe obszary, gdzie o jakiekolwiek obserwacje i dowody jest coraz trudniej. Mimo to teorie takie jak teoria mnogości Wszechświatów są przedmiotem szczególnie surowej krytyki ze strony innych badaczy, którzy ostrzegają przed niebezpieczeństwem rozważań całkowicie wykraczających poza to, co są w stanie rozstrzygnąć rzeczywiste dane obserwacyjne. Czy to jeszcze w ogóle nauka?

W artykule opublikowanym w roku 2014 w Nature George Ellis i Joe Silk ostrzegają przed tym, co uważają za nowy, problematyczny trend we współczesnej fizyce teoretycznej: uznanie, że pewne teorie, które są w wystarczającym stopniu ?eleganckie? (np. w sensie prostoty matematycznej) i są jednocześnie w stanie dość dużo tłumaczyć, nie wymagają potwierdzenia obserwacyjnego lub doświadczalnego. Autorzy pracy argumentują natomiast, że ?dobra? teoria powinna być zawsze falsyfikowalna, czyli możliwa do sprawdzenia na drodze doświadczenia - idea ta opiera się zresztą na wielowiekowej tradycji w naukach przyrodniczych.
 
Niektóre teorie dotyczące Kosmosu nie spełniają oczywiście takich wymagań. Dla przykładu ? multiwszechświat jako idea oparta jest na słynnej Teorii Strun, która sama w sobie nie jest jeszcze dobrze potwierdzona naukowo.  Silk i Ellis wydają się jednak mieć problem nie z samą mnogością Wszechświatów, ale ogólnie ze wszystkimi teoriami, które poniekąd z założenia nie mogą być zweryfikowane za pomocą danych. Ellis twierdzi zresztą, że same spekulacje na temat multiwszechświata nie są niczym niewłaściwym czy niepotrzebnym - warto jednak wyraźnie rozgraniczyć je od klasycznej, testowalnej teorii naukowej.

Co jednak, gdyby koncepcja mnogości Wszechświatów ostatecznie okazała się być teorią falsyfikowalną? Według Ranga-Ram Chary, naukowca z projektu U.S. Planck Data Center z Caltech, jest to możliwe. W artykule z 2015 (Astrophysical Journal) Chary szczegółowo opisuje dziwne anomalie wykrywane w mikrofalowym promieniowaniu tła ? bardzo ?chłodnym? promieniowaniu stanowiącym pozostałość po Wielkim Wybuchu. Nieprawidłowości te, znalezione podczas analizy danych z satelity Planck, mogą być może okazać się dowodem na istnienie swego rodzaju "odgnieceń", które pojawiają się, gdy jeden z wielu Wszechświatów zderza się z innym. Zdaniem Chary'ego wiele zależy od tego, jak ?gęste? są łącznie Wszechświaty. Jeśli będzie ich bardzo mało, nigdy nie będą mogły na siebie wpadać i nigdy się o nich nie dowiemy. Jeśli jednak jest ich dużo, kolizji między nimi także może być wiele, a wówczas badanie multiwszechświata nie będzie tylko fikcją: ślady takich zderzeń mogą być zapisane w dostępnym do obserwacji promieniowaniu tła.

Jest jeszcze inny problem ? te hipotetyczne ślady zderzeń, opisane w artykule z 2015 roku, mogą okazać się jakąś dużo bardziej zwyczajna anomalią. Mogą brać się na przykład z zaburzeń rozkładu materii w ośrodku międzygwiazdowym. Sam Chary nalega więc na prowadzenie dalszych badania w tym kierunku. Tak czy inaczej ? ciekawy i dość rewolucyjne jest już sam pomysł, że idea zderzających się ze sobą wszechświatów może uczynić teorię multiwszechświata sprawdzalną i pełnoprawną teorią naukową.   

Chary przyznaje też, że jeśli teoria multiwszechświata w jakiś sposób okazałaby się hipotezą czysto filozoficzną, nie powinna być dłużej badana naukowo. Jeśli na przykład z niej samej wynika, że poszczególne Wszechświaty są od siebie zbyt odległe, a przez to nie może dojść do kolizji i naukowcy nie będą w stanie badać związanych z tym efektów obserwacyjnych, na tym etapie fizycy powinni zakończyć swe spekulacje. ?Natura nauki jest taka: bierzemy konkretne dane obserwacyjne,  przy ich użyciu testujemy jakąś hipotezę, a następnie staramy się zinterpretować wynik tej procedury? - mówi Chary. ?W ten sposób staramy się odkryć absolutną prawdę. Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego nasz Wszechświat jest taki a nie inny. Jeśli jednak nie mogę mieć danych, które pomogą mi znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie, oznacza to, że powinienem sformułować nowe pytanie i zająć się czymś innym.?

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalny artykuł Chary et al. (2015)
?    Praca ?Scientific method: Defend the integrity of physics?, George Ellis & Joe Silk

Źródło: astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/multiwszechswiat-jako-falsyfikowalna-teoria-naukowa-3206.html

Multiwszechświat jako falsyfikowalna teoria naukowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja Cassini: zobacz pierścienie Saturna w niesamowitym zbliżeniu.
24-03-2017
Jakiś czas temu sonda Cassini przesłała na Ziemię nowe zdjęcia pierścienia B Saturna. Dotąd nie mieliśmy do czynienia ze zdjęciami przedstawiającymi go z tak bliskiej odległości. To nie ostatnie cenne materiały z jakimi mogliśmy mieć do czynienia. Cassini dostarczyła naukowcom jeszcze więcej zdjęć ? w tym zbliżenie na pierścień A. Zaznaczyć należy, że jest to jednak już ostatni etap misji sondy. Po 20 latach pracy Cassini wejdzie w atmosferę Saturna. Ma to nastąpić już we wrześniu.
Na fantastycznych zdjęciach pierścienia B Saturna sonda nie poprzestała. Tym razem Cassini wykonała zdjęcia pierścienia A również w ogromnym zbliżeniu. Cząstki pierścienia A mają zwykle rozmiar od kilku metrów do centymetra, co sprawia, że nadal zbliżenie to jest zbyt małe, by móc mówić o pełnych możliwościach zbadania pierścienia. Zdjęcie wykonano w odległości około 113,000 km od Saturna w skali 690 metrów na piksel.

Sonda Cassini od listopada krąży po orbicie biegunowej przelatując nad biegunami Saturna co około 7 dni. Przeloty obejmują niezbadane dotąd zewnętrzne obszary pierścieni. Dzięki zaplanowanym manewrom możliwe jest zebranie pojedynczych cząstek i gazów, z których składają się pierścienie gazowego olbrzyma. Dzięki bliskim przelotom udało się wykonać fantastyczne fotografie, które z całą pewnością zapiszą się w historii badań kosmosu. Zdjęcia, które prezentujemy przestawiają pierścienie A i B Saturna. W tak ogromnym zbliżeniu jeszcze nigdy nie mogliśmy ichpodziwiać. Co istotne, w najbliższych miesiącach na Cassini dostarczy na Ziemię pełną dokumentację z misji. Możemy więc spodziewać się, że świetnych ujęć będzie zdecydowanie więcej.

Pierścienie Saturna zbudowane są z cząstek lodu i skał, które krążą wokół planety. W zależności od gęstości materiału tworzą pojedyncze wąskie pasma lub wstęgi. Średnica głównych pierścieni Saturna wynosi ok. 250,000 km. Natomiast ich grubość nie przekracza 10m. W niektórych pierścieniach występują formacje wystające na wysokość 3 km nad nimi.

Sonda Cassini została wystrzelona w październiku 1997 roku, siedem lat później (w lipcu 2004 roku) stała się pierwszym sztucznym satelitą Saturna.
Źródło: nasa.gov
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=593

Misja Cassini zobacz pierscienie Saturna w niesamowitym zblizeniu.jpg

Misja Cassini zobacz pierscienie Saturna w niesamowitym zblizeniu2.jpg

Misja Cassini zobacz pierscienie Saturna w niesamowitym zblizeniu3.jpg

Misja Cassini zobacz pierscienie Saturna w niesamowitym zblizeniu4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy zrobią pomiary pod teleskopy w Chile

 2017-03-25
Wydział Geologii Uniwersytetu Warszawskiego wygrał przetarg o wartości ok. 500 tys. euro na badania geologiczno-inżynierskie i geotechniczne pod projektowane teleskopy Cherenkova w północnym Chile.

Prace terenowe w rejonie Antofagasty rozpoczynają się 22 marca br. i potrwają pięć tygodni. Po zakończeniu badań terenowych, następnym etapem będą badania laboratoryjne przeprowadzone w laboratoriach Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego, które potrwają kolejne kilka tygodni.
Celem badań jest określenie warunków posadowienia sieci teleskopów Cherenkova stanowiących największą sieci teleskopów gamma na świecie (Cherenkov Telescope Array - CTA).
- Projektowany system teleskopów Czerenkowa ma być największym i najbardziej czułym obserwatorium w zakresie rejestrowania promieni gamma wysokich energii. W połączeniu z 20 takimi teleskopami na półkuli północnej system pozwoli na pokrycie i analizę całego nieba. W przedsięwzięciu uczestniczy ponad tysiąc naukowców i inżynierów ze 170 instytucji w 31 krajach - powiedziała dr hab. prof. Ewa Krogulec, Dziekan Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Z systemu korzystać będą m.in. naukowcy z 16 państw należących do ESO, w tym badacze z Polski.

Budowa sieci teleskopów Cherenkova to projekt Europejskiej Organizacji do Badań Astronomicznych w Południowej Hemisferze (European Organisation for Astronomical Research in the Southern) i Europejskiego Obserwatorium Południowego (European Southern Observatory - ESO). Obserwatorium Paranal położone w rejonie Antofagasty na wysokości ponad 2600 m n.p.m. jest jednym z trzech obserwatoriów należących do ESO, a w jego skład wchodzi kilka teleskopów, m.in. Very Large Telescope oraz budowany właśnie European Extremely Large Telescope. Polska jest pełnoprawnym członkiem ESO od 2014 r.

Prace nad określeniem warunków posadowienia sieci teleskopów Cherenkova obejmują kartowanie geologiczne, wiercenia rdzeniowane pod obiektami, prace geofizyczne (sejsmiczne, elektrooporowe, georadarowe), sondowania SPT/DPH, próbne obciążenia płytą PLT (określenie parametrów geologiczno-inżynierskich). Pobrane w trakcie wierceń próbki zostaną przesłane do Polski i przebadane w najnowocześniejszych laboratoriach Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego. Realizacja projektu potrwa do 17 sierpnia 2017 r.
INTERIA.PL/informacje prasowe

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/polacy-w-kosmosie/news-polacy-zrobia-pomiary-pod-teleskopy-w-chile,nId,2373454

Polacy zrobią pomiary pod teleskopy w Chile.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięć wybitnych badaczek z całego świata nagrodzonych przez L'Oreal i UNESCO
25.03.2017
Pięć badaczek z Arabii Saudyjskiej, Australii, Szwajcarii, Chile i USA otrzymało w czwartek nagrody w programie L'Oréal-UNESCO For Women in Science Awards. Każda z nagrodzonych otrzymała 100 tys. euro. Tegoroczne laureatki prowadzą badania w obszarze nauk fizycznych, fizyki kwantowej i astrofizyki.
W 19. edycji międzynarodowego programu For Women in Science organizowanego przez L'Oreal i UNESCO nagradzanych jest pięć kobiet-naukowców. Każda reprezentuje jeden z następujących regionów: Afryka i kraje arabskie, Azja i Pacyfik, Europa, Ameryka Łacińska i Ameryka Północna.
 
Główne nagrody w wysokości 100 tys. euro otrzymały: prof. Niveen M. Khashab z Arabii Saudyjskiej za zaprojektowanie nanocząstek, które mogą poprawić wykrywanie chorób we wczesnym etapie; prof. Michelle Simmons z Australii za pracę nad pionierskimi ultraszybkimi komputerami kwantowymi; prof. Nicola A. Spaldin ze Szwajcarii za ponowne odkrycie materiałów magnetycznych dla elektroniki nowej generacji. Wśród nagrodzonych znalazły się także: prof. Maria Teresa Ruiz z Chile za odkrycie ciała niebieskiego nowego typu "ukrytego w ciemnościach wszechświata" oraz prof. Zhenan Bao ze Stanów Zjednoczonych za wynalezienie inspirowanych skórą elektronicznych materiałów.
 
Nagrody wręczono w czwartek w Paryżu podczas For Women in Science Week ? tygodnia, w czasie którego wybitni naukowcy z całego świata spotkali się, aby świętować wkład kobiet w rozwój nauki.
 
Program L?Oréal-UNESCO For Women in Science istnieje od 1998 roku. Jego celem jest wsparcie dla kobiet naukowców i ich prac badawczych. W ramach programu przygotowywany jest także ranking kobiet, które mogą zmienić świat - "International Rising Talents". W 2016 roku wyróżnienie odebrała dr Bernadeta Szewczyk z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie.
 
W 2017 roku w gronie 15 docenionych znalazła się także polska badaczka dr hab. Joanna Sułkowska z Uniwersytetu Warszawskiego. "Zaszczytem było reprezentować Polskę przed międzynarodową publicznością ? jury i osobami zaangażowanymi w rozwój światowej nauki. Dodatkowo bardzo motywuje mnie świadomość, że temat mojej pracy rzeczywiście przyczynia się do uzyskania odpowiedzi na pytania nurtujące współczesną naukę" ? mówi dr hab. Joanna Sułkowska, która swoje wyróżnienie w International Rising Talents otrzymała 21 marca.
 
Od 2000 roku organizowany jest tez program L?Oréal Polska Dla Kobiet i Nauki. W ramach dotychczasowych 16 edycji wyróżnionych zostało już w nim 81 kobiet. Każdego roku utalentowane doktorantki, habilitantki i magistrantki uzyskują w nim stypendium na dalsze badania oraz możliwość ich promowania. (PAP)
 
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413584,piec-wybitnych-badaczek-z-calego-swiata-nagrodzonych-przez-loreal-i-unesco.html

Pięć wybitnych badaczek z całego świata nagrodzonych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniki 43. Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego (OMSA)
Wysłane przez czart w 2017-03-25
 
Znamy wyniki finałowego konkursu 43. OMSA w Grudziądzu. Wygrała Paulina Feister z Tczewa, a poziom referatów był na tyle wyrównany, że drugie miejsce zdobyły aż trzy osoby.

W finałowym konkursie wzięło udział 26 uczniów, wygłaszając 24 referaty (dwa prelekcje były przeprowadzone parami). Prezentowano różnorodną tematykę, m.in. obserwacje Księżyca różnymi metodami (astrofotografia, fale radiowe), własnoręcznie wykonane przyrządy i pomoce dydaktyczne (astrolabium, globus Marsa, model rakiety Saturn), wyniki badań zanieczyszczenia nieba sztucznym światłem, obserwacje gwiazd na różnych etapach ewolucji, czy różnych typów galaktyk, zjawiska optyczne w atmosferze ziemskiej, wraz z próbą ich odtworzenia w warunkach domowych i inne zagadnienia.

Oto lista laureatów 43. OMSA w Grudziądzu:
1 miejsce
Paulina Feister z II LO w Tczewie, referat pt.: "Wyznaczanie odległości Ziemi od Słońca z wykorzystaniem tranzytu Merkurego"

2 miejsce (ex aequo)
Aleksandra Krzemień z I LO w Wadowicach, referat pt.: "Ewolucja gwiazd pojedynczych i amatorskie obserwacje poszczególnych jej etapów"
Marta Szmalc z II LO w Tczewie, referat pt.: "Wpływ Księżyca na pływy na Bałtyku i oceanach"
Joanna Wójtowicz z I LO w Łasku, referat pt.: "Amatorskie obserwacje Księżyca"

3 miejsce
Paweł Popowski z I LO w Siedlcach, referat pt.: "Moje astrolabium. Śladami Mikołaja Kopernika"

4 miejsce (ex aequo)
Celina Ciecierska z I LO w Sulęcinie, referat pt.: "Pomiar promieniowania radiowego przy pomocy prostego radioteleskopu
Paweł Kopaczyk z XIII LO w ZSO nr 7 w Szczecinie, referat pt.: "Wyznaczanie odległości do Księżyca"
Krzysztof Lisiecki z LO w zespole Szkół i Placówek w Radziejowie, referat pt.: "Amatorskie obserwacje astronomiczne"
Filip Tomczyk z ZST w Ostrowie Wlkp., referat pt.: "Wyznaczanie parametrów orbitalnych ciała niebieskiego z użyciem odbicia fal radiowych"

5 miejsce
Bartosz Dzięcioł z XII LO w ZSO nr 7 w Szczecinie, referat pt.:  "Krótko o galaktykach i ich obserwacji"

Przyznano także nagrodę publiczności wyłonioną w głosowaniu od wszystkich uczestników. W tej kategorii miejsce pierwsze zdobył Filip Tomczyk z Ostrowa Wielkopolskiego (referat pt. "Wyznaczanie parametrów orbitalnych ciała niebieskiego z użyciem odbicia fal radiowych"), a drugie Aleksandra Krzemień z Wadowic (referat pt. "Ewolucja gwiazd pojedynczych i amatorskie obserwacje poszczególnych jej etapów").

Nagrodę dla najmłodszego uczestnika otrzymała Mirella Jaworska z Lidzbarka Warmińskiego.

Dodatkową nagrodę specjalną od "Uranii" dostała Anna Piwowar z Tczewa, która prezentowała wykonany przez siebie duży globus Marsa, a razem ze swoją pracą prezentowała się niczym  cosplayerka (w sposób niezamierzony) muzy Uranii w formie graficznej widocznej na każdej okładce naszego czasopisma.

"Urania", jak co roku, mocno wspierała konkurs, fundując wiele nagród dla uczestników, przekazując materiały dla nauczycieli opiekujących się uczniami i delegując dwóch swoich redaktorów do udziału w jury. Sponsorem OMSA było także Polskie Towarzystwo Astronomiczne, Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii, Fundacja Nicolaus Copernicus, Fundacja Astronomii Polskiej, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Urząd Miast Grudziądz, firma Delta Optical. Sponsorem strategicznym był Grupa Energa. Honorowy patronat objęli Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz Prezydent Grudziądza.

Więcej informacji
?    Witryna 43. Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wyniki-43-ogolnopolskiego-mlodziezowego-seminarium-astronomicznego-omsa-3212.html

Wyniki 43 Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana czasu na letni 2017
W niedzielę (26 marca) o godzinie 2:00 nastąpi zmiana czasu na letni. Wskazówki naszych zegarków przesuniemy na godzinę 3:00. Oznacza to skrócony czas spania oraz w niektórych przypadkach krótszy czas pracy. Czas letni zostanie wprowadzony we wszystkich krajach Unii Europejskiej oraz siedemdziesięciu państwach na całym świecie.
Wprowadzenie czasu letniego spowoduje rzecz jasna wydłużenie dnia. Promienie słoneczne będą nas cieszyć zdecydowanie dłużej, a zmrok zapadać będzie w godzinach późniejszych. Czas letni obowiązywać będzie do października. Wówczas nastąpi zmiana czasu na zimowy, a wskazówki naszych zegarków powędrują z godziny 3:00 na 2:00. Trudno nie cieszyć się z dłuższych dni i jednocześnie coraz cieplejszych dni. Już we wtorek bowiem temperatura może zbliżyć się do 20 stopni Celsjusza.

Zobacz też:

- Misja Cassini: zobacz pierścienie Saturna w niesamowitym zbliżeniu.
- 20 marca o godz. 11:28 rozpoczęła się astronomiczna wiosna 2017
- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2017 roku
- Aktualne położenie ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej)


Źródło: astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=592

Zmiana czasu na letni 2017.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 tygodni do finału Cassiniego
25 marca 2017 Katarzyna Mikulska
Finał Cassiniego zbliża się wielkimi krokami i wzbudza coraz większe emocje, lecz tak naprawdę nie jest to pierwsze ?zakończenie? misji. Główna jej część miała trwać zaledwie cztery lata: od wejścia na orbitę wokół Saturna w 2004 roku do lipca 2008 roku. Misja została jednak dwukrotnie przedłużona. Kolejne jej fazy są nazywane Misjami Równonocy i Przesilenia, co stanowi nawiązanie do zjawisk zachodzących na Saturnie w czasie trwania tych etapów misji. Dzięki temu sonda Cassini pozostaje na orbicie już prawie 13 lat.
Dlaczego tym razem to już naprawdę koniec?
Sonda Cassini od początku swej podróży posiada ograniczone zasoby paliwa niezbędnego do korygowania toru jej lotu. W chwili obecnej są one już na tyle niewielkie, że kontynuacja misji szybko uniemożliwiłaby jej operatorom kontrolowanie trajektorii lotu. Z kolei pozostawienie sondy bez kontroli na orbicie mogłoby doprowadzić w dalszej przyszłości do zderzenia Cassiniego z Enceladusem lub Tytanem, dwoma księżycami Saturna. Tak duża ostrożność naukowców wynika z tego, że na tych dwóch księżycach, zgodnie z badaniami wykonanymi przez sondę, mogą występować warunki sprzyjające rozwojowi życia. Aby odsunąć choćby najmniejsze niebezpieczeństwo zanieczyszczenia tych nienaruszonych środowisk, sonda na wszelki wypadek zostanie zniszczona w atmosferze Saturna.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/25/25-tygodni-do-finalu-cassiniego/

 

25 tygodni do finału Cassiniego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci zakończyli spacer kosmiczny EVA-40
Wysłane przez grabianski w 2017-03-25
 Dwójka astronautów wyszła w piątek na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, by przeprowadzić spacer, przygotowujący stację do przylotów przyszłych komercyjnych statków załogowych.

Spacer o desygnacji EVA-40 rozpoczął się oficjalnie o 12:24 czasu polskiego i trwał sześć i pół godziny. Astronautom Shane Kimrough (NASA) oraz Thomasowi Pesquet (ESA) udało się wykonać wszystkie zaplanowane prace i zakończyć pobyt wcześniej niż planowano.
Przebieg spaceru
Pierwszy ze zdehermetyzowanego modułu Quest wyszedł na zewnątrz Thomas Pesquet, krótko po nim wyszedł w przestrzeń Shane Kimbrough. Astronauci mieli do wykonania pięć dużych celów w pięciu różnych lokalizacjach.

Pierwszym zadaniem była wymiana zewnętrznej jednostki multipleksująco-demultipleksującej urządzeniem nowszej generacji. Jednostki MDM to ?system nerwowy? stacji, który pośredniczy w przekazywaniu danych pomiędzy systemami ISS i służy zarządzaniu nimi przez załogę naziemną oraz astronautów na stacji przy pomocy komputerów. Na całej stacji wewnątrz i na zewnątrz jest prawie 50 takich jednostek. Nowy system, z lepszymi procesorami, większą pamięcią i portami Ethernet do przekazu danych został umieszczony w External Control Zone 2.

Spośród urządzeń MDM część z nich pełni funkcje globalne kontrolujące najważniejsze systemy stacji, a część jest specjalizowana do konkretnych zadań. Wcześniej wymieniono już MDM-y wewnątrz stacji. Podczas tego spaceru udało się wymienić pierwszą taką jednostkę na zewnątrz. Nowy sprzęt będzie odpowiadał m.in. za komunikację Ethernet z przylatującymi statkami załogowymi Dragon i Starliner. Nie będzie to jednak jego jedyna funkcja.

W najbliższy czwartek podczas kolejnego spaceru ma zostać wymieniony drugi zestaw MDM.

Następnym zadaniem astronautów było odłączenie adaptera PMA-3 od portu w Węźle 3 stacji (Tranquility Module). Adapter zostanie niedługo robotycznie odłączony fizycznie od portu i zainstalowany w Węźle 2 zwanym Harmony. Tam zostanie na nim przymocowany Międzynarodowy Adapter Dokujący, który ma przylecieć w przyszłym roku. PMA-3 dołączy tym samym do PMA-2, na którym astronauci zamontowali już adapter IDA-2 podczas spaceru kosmicznego w sierpniu ubiegłego roku. Adaptery IDA służą przekonwertowaniu starego standardu dokowania do uniwersalnego standardu, na bazie którego zbudowane zostały przyszłe statki załogowe, które mają wynosić astronautów do stacji: Dragon firmy SpaceX oraz Starliner firmy Boeing.

Najdłuższym zadaniem dla Thomasa Pesqueta była wczoraj dokładna inspekcja modułu RBVM (Radiator Beam Valve Module). Jest to urządzenie przenoszące amoniak po Pętli B Zewnętrznego Systemu Kontroli Termalnej stacji. System ten składa się z radiatorów, pomp i wymienników ciepła, które usuwają nadmierne ciepło ze stacji.

Od kilku miesięcy obserwuje się niewielki spadek ilości amoniaku przepływającego przez system. Wcześniejsze inspekcje robotyczne wskazały miejsce potencjalnego wycieku. Thomas Pesquet wybrał się w to miejsce i przez 2,5 godziny wykonywał dokładną inspekcję wizualną z filmowaniem całego obszaru kamerą GoPro HD. Sam nie zauważył oznak wycieku, jednak wykonane filmy będą jeszcze analizowane. Wyciek nie jest duży, dlatego nie jest to jeszcze sprawa krytyczna.

Podczas inspekcji Pesqueta, Shane zajął się wymianą dwóch kamer na zewnątrz japońskiego modułu Kibo. Kamerom popsuło się światło i musiały być zabrane do środka ISS, by dokonać ich naprawy.

Pesquet jako ostatnie duże zadanie nasmarował jeden z efektorów końcowych dwuramiennego robota Dextre. Smarowania narzędzi robotycznych na zewnątrz stacji mają na celu przedłużenie ich funkcjonowania ? wykonują one dużo pracy i sprawiają, że astronauci wychodzą na zewnątrz tylko do zadań, które muszą być wykonane przez człowieka.

Shane Kimbrough wykonał jeszcze dodatkowe zadanie i po tym obaj astronauci wrócili do śluzy. Ponowne zwiększanie ciśnienia w wypadowym module Quest rozpoczęło się o 18:58 czasu polskiego. To zakończyło oficjalnie 198. spacer kosmiczny na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Był to już 5. spacer kosmiczny Shane Kimbrough, a drugi z kolei Thomasa Pesquet. Obaj pracowali razem w styczniu podczas wymiany baterii w jednym z segmentów stacji. W niedzielę robot dokończy przeniesienie odmontowanego modułu PMA-3. Kolejny zaś spacer kosmiczny już w czwartek, 30 marca. Wtedy w przestrzeń kosmiczną wyjdą Shane Kimbrough i Peggy Whitson. Dokończą wtedy prace związane z przenosinami adaptera, zamontują kolejny zestaw multiplekserów oraz nasmarują drugą część robota Dextre.

Źródło: Spaceflight101.com

Więcej informacji:
?    relacja z prac prowadzonych w ramach EVA-40 (Spaceflight101.com)
?    artykuł NASA o udanym spacerze kosmicznym
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronauci-zakonczyli-spacer-kosmiczny-eva-40-3214.html

Astronauci zakończyli spacer kosmiczny EVA-40.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgasły światła w tysiącach miast.
Od Sydney aż po Nowy Jork
2017-03-26

W sobotę wieczorem w wielu miastach na całym świecie zgaszono światła. Wszystko stało się w ramach ekologicznej akcji "Godzina dla Ziemi".
W sobotę w nocy wiele budynków na całym świecie pogrążyło się w ciemnościach. To efekt akcji nazywanej "Godziną dla Ziemi", podczas której zostają wyłączone iluminacje świetle. Ma ona na celu zwrócenie uwagi na postępujące zmiany klimatyczne i zachęcenie ludzi do prowadzenia bardziej oszczędnego i ekologicznego stylu życia. Akcja odbywa się w ostatnią sobotę marca i jest organizowana przez World Wide Fund For Nature.
"Godzina dla Ziemi" w Polsce
W sobotę w ponad sześćdziesięciu polskich miastach na godzinę wygaszono oświetlenia ważniejszych budynków, mostów, kościołów czy pomników.
Wieczorem o 20.30 światła zgasły między innymi na ratuszu i Pałacu Branickich w Białymstoku, czy ratuszu we Wrocławiu. Wygaszono także Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, Kopiec Kościuszki w Krakowie i wiele innych budowli.
Akcja "Godzina dla Ziemi" to coroczne ogólnoświatowe przedsięwzięcie zorganizowane przez WWF. W tym roku w Polsce akcja dotyczyła także kwestii ochrony rzek, których część ma zostać dostosowywana do żeglugi śródlądowej. Każdego roku w ostatnią sobotę marca WWF wzywa obywateli całego świata do wyłączenia urządzeń elektrycznych. Po raz pierwszy światła w ramach "Godziny dla Ziemi" zgasły w 2007 roku.
Znane miasta z całego świata
Akcja odbyła się w 172 krajach, w około siedmiu tysiącach miast. Między innymi w Londynie, Paryżu, Moskwie, Dubaju i Szanghaju.
Minęło 10 lat od ustanowienia "Godziny dla Ziemi". Niestety przez ten czas doszło do ogromnych zmian klimatu i musimy podjąć odpowiednie działania, które będą tym zmianom przeciwdziałać - powiedziała kobieta z Londynu.
Światło zgasło także na słynnej Wieży Eiffla.
- Wyłączyliśmy światło na Wieży Eiffela. Tej nocy, zgasło światło w aż 400 najbardziej znanych na świecie budynkach, między innymi w Sydney, Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku - powiedział mieszkaniec Paryża.
Rosja także przyłączyła się do akcji, światła zgasły w Moskwie.
Chciałbym, aby to gaszenie światła nie następowało tylko raz w roku, ale najlepiej godzinę dziennie przez cały miesiąc - powiedział mieszkaniec Moskwy.
Bliski Wschód również popiera takie akcje.
- Te działania mają służyć zwiększeniu świadomości ludzi i propagowaniu ekologicznego stylu życia. Godzina dla ziemi to największa środowiskowa inicjatywa na całym świecie, która może skłaniać do refleksji na temat zmian klimatycznych. Dubaj także przyłączył się do tej szlachetnej inicjatywy - powiedział mieszkaniec Dubaju.
Chiny też wzięły udział w akcji "Godzina dla Ziemi".
- Wspieram wydarzenie znane jako "Godzina dla Ziemi". Ilość energii na naszej planecie zmniejsza się każdego dnia. Dlatego też, musimy robić wszystko, aby zaoszczędzać wodę i elektryczność - powiedział mieszkaniec Szanghaju.
Zobacz jak ta akcja wyglądała w Polsce:
Źródło: TVN Meteo, TVN24
Autor: AP/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/zgasly-swiatla-w-tysiacach-miast-od-sydney-az-po-nowy-jork,227637,1,0.html

Zgasły świata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)