Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Teleskop kosmiczny nowej generacji JWST jest już prawie ukończony
autor: Sneaky (5 Maj, 2017)
Innowacyjny projekt polegajacy na wyniesieniu na orbitę nowoczesnego teleskopu James Webb Space Telescope - JWST - planowany jest od długiego czasu. Jedynym powodem, dla którego nie jest on jeszcze używany jest konieczność upewnienia się, że wszystkie systemy działają, aby nie dopuścić żadnego błędu, w stylu tego co spotkało Teleskop Hubble'a.
Ostatnia dekada była przełomowym czasem w procesie badania kosmosu i jego ostatecznej granicy. Dokonane odkrycia dostarczyły nam wielu ważnych odkryć naukowych z okolic naszej galaktyki, a także tym, co jest poza nią.
Teleskop JWST został tak nazwany na cześć Jamesa Webba, astronoma i drugiego administratora NASA. Ma to być formalnie następca teleskopu Hubble'a. Różnić się będzie od swojego poprzednika przede wszystkim możliwością prowadzenia obserwacji z wykorzystaniem podczerwieni. Zbudowany jest między innymi z 18 luster wykonanych z berylu. Zostały one zaprojektowane specjalnie, aby być w stanie uchwycić światło pierwszych galaktyk, które zostały uformowane we wczesnym wszechświecie. NASA skupia się obecnie na lustrach, sprawdzając ich wykonanie i działanie mechanizmów. Eksperci mają nadzieje, że pomogą one spoglądać wewnątrz obłoków pyłowych, gdzie powstają gwiazdy i systemy planetarne.
Ostatnie testy wynalazku w Goddard Space Center polegały na dokładnym sprawdzeniu, czy lustra nie zostaną udkształcone po locie na orbitę. Prawdopodobnie taka była przyczyna odkształcenia lustra w Hubble'u. NASA twierdzi, że lustra JWST są w świetnym stanie i wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Obecnie w planach jest przewóz teleskopu do Teksasu, zaplanowano kolejne testy, min. kriogeniczne. Dopiero potem urządzenie zostanie przetransportowane do Kaliforni, by dokonać ostatecznego montażu.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/teleskop-kosmiczny-nowej-generacji-jwst-jest-juz-prawie-ukonczony

Teleskop kosmiczny nowej generacji JWST jest już prawie ukończony.jpg

Teleskop kosmiczny nowej generacji JWST jest już prawie ukończony 2.jpg

Teleskop kosmiczny nowej generacji JWST jest już prawie ukończony 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejska rakieta Ariane 5 wynosi podwójny ładunek telekomunikacyjny
Wysłane przez grabianski w 2017-05-05

W czwartek o 22:31 polskiego czasu z kosmodromu w Kourou (Gujana Francuska) wystartowała europejska rakieta Ariane 5. Po ponad miesięcznym opóźnieniu spowodowanym strajkami w całym francuskim terytorium zależnym, w końcu udało się wystrzelić na orbitę dwa ładunki - brazylijskiego satelitę SGDC oraz koreańskiego KoreaSat-7.
Ogólnokrajowy strajk spowodowany m.in. niezadowoleniem mieszkańców z poziomu edukacji, służby zdrowia, wysokiej przestępczości i przestarzałej infrastruktury, został wygaszony dopiero gdy rząd francuski zdecydował 21 kwietnia na dodatkowy miliard Euro dla budżetu publicznego departamentu zamorskiego. Firma Arianespace z powodu opóźnień straciła około 10 milionów Euro. Pomimo znacznego opóźnienia, firma zadeklarowała, że uda się w tym roku wykonać wszystkie planowane wcześniej starty. Do końca czerwca ma zostać nadrobiony harmonogram dotknięty przez strajki.
O ładunku
SGDC to prawie 6-tonowy strategiczny satelita telekomunikacyjny rządu Brazylii. Został zbudowany przez Thales Alenia Space i bazuje na dużej platformie satelitarnej Spacebus-4000C4. Satelita mieści 50 transponderów pasma Ka, które będą udostępniać usługę dostępu do Internetu na terenie kraju oraz 7 transponderów pasma X, przeznaczonych do szyfrowanej komunikacji rządowej na terenie Ameryki Południowej i sąsiadujących rejonów morskich. Łączna przepustowość satelity wynosi 57 Gb/s.
Koreasat 7 ? to nieco ponad 3,5-tonowy satelita telekomunikacyjny, oparty o platformę Spacebus-4000B2. Zawiera w sobie 30 transponderów pasma Ku oraz 3 sterowane transpondery Ka. Satelita będzie użytkowany w każdy możliwy sposób - przesył wideo i danych, dostęp do Internetu, telewizja satelitarna (DTH), komunikacja rządu Korei Południowej, a także korporacyjne usługi sieciowe.
Relacja ze startu
Ariane 5 odpaliła swój główny silnik Vulcain 2 o godzinie 22:55. Po chwili, zostały odpalone dwie pomocnicze rakiety na paliwo stałe. Rakieta wzniosła się nad stanowiskiem startowym, wspinając się pionowo w górę przez 13 sekund, następnie skręciła w kierunku wschodnim.
Już 49 sekund po starcie rakieta przekroczyła prędkość dźwięku. 2 minuty i 20 sekund od startu, od dolnego stopnia zostały odrzucone wypalone rakiety pomocnicze. Od tego momentu rakietę napędzał jedynie silnik głównego członu.
Dolny stopień przestał pracować po 8 minutach i 53 sekundach. Sześć sekund później odłączył się od rakiety. Następnie do pracy zabrał się silnik HM-7B górnego stopnia. Po długim, trwającym prawie 16 minut przyspieszaniu rakieta z ładunkiem znalazła się na docelowej orbicie transferowej do geostacjonarnej (GTO) o wymiarach 250 na 35 926 km i inklinacji 4 stopni.
Górny ładunek - satelitę SGDC ? rakieta Ariane 5 wypuściła po 28 minutach od startu. Niecałe 10 minut po nim rakietę opuścił drugi ładunek Koreasat 7.
Źródło: SF101/Arianespace
Więcej informacji:
?    oficjalna depesza prasowa po udanym starcie operatory rakiety, firmy Arianespace
?    opis misji operatora rakiety, firmy Arianespace
?    film ze startu Ariane 5 z ładunkiem SGDC i Koreasat 7 (YouTube)
?    relacja ze startu (Spaceflight101)
Na zdjęciu: Ariane 5 startuje z Kourou, wynosząc przy tym satelity SGDC i Koreasat 7 na orbitę GTO. Źródło: Arianespace.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/europejska-rakieta-ariane-5-wynosi-podwojny-ladunek-telekomunikacyjny-3286.html

Europejska rakieta Ariane 5 wynosi podwójny ładunek telekomunikacyjny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indie wysyłają satelitę telekomunikacyjnego GSAT-9
Wysłane przez grabianski w 2017-05-05

Indie po raz drugi w tym roku wystrzeliły rakietę orbitalną. Indyjska GSLV Mk.II dostarczyła na orbitę transferową do geostacjonarnej (GTO) satelitę telekomunikacyjnego GSAT-9.
Rakieta podniosła się ze stanowiska startowego w Satish Dhawan na wschodnim wybrzeżu półwyspu indyjskiego o 13:27 polskiego czasu. Wyniesiony satelita GSAT-9 to ważący 2230 kg satelita telekomunikacyjny. Ma świadczyć usługę telewizji satelitarnej na terenie Indii i kilku sąsiadujących państw oraz rozszerzyć możliwości nawigacji lotniczej w indyjskiej przestrzeni powietrznej.
Statek posiada 12 transponderów pasma Ku oraz czwarte urządzenie rozszerzającej usługi GPS nawigacji GAGAN. GSAT-9 posiada napęd chemiczny, przeznaczony do wejścia na pozycję geostacjonarną 48E oraz napęd elektryczny, który będzie utrzymywał satelitę w tym położeniu.  
Start odbył się zgodnie z planem i po 17 minutach lotu ładunek opuścił rakietę. Był to drugi start indyjskiej rakiety w tym roku. Pierwszy w tym roku start odbył się w połowie lutego. Wtedy rakieta PSLV wyniosła rekordową liczbę satelitów standardu CubeSat oraz trzy większe satelity.
Indie planują w najbliższym czasie jeszcze dwie misje. Pod koniec maja PSLV ma wysłać kolejnego satelitę teledetekcyjnego CartoSat-2E wraz z satelitami dodatkowymi, a w czerwcu ma w pierwszym locie polecieć ciężka rakieta GSLV Mk.III. Jeżeli wszystko się powiedzie to do końca roku Indie wystrzelą jeszcze pięć rakiet PSLV i po raz pierwszy GSLV Mk.III.
Źródło: SF101
Więcej informacji:
?    relacja z udanego startu (Spaceflight101)
Na zdjęciu: Rakieta GSLV w drodze na stanowisko startowe przed swoim 9. lotem. Źródło: ISRO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/indie-wysylaja-satelite-telekomunikacyjnego-gsat-9-3287.html

Indie wysyłają satelitę telekomunikacyjnego GSAT-9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga: dziś maksimum meteorów-pozostałości po komecie Halleya!
Aleksandra Stanisławska05/05/2017

Od 4 do 6 maja 2017 przypada maksimum eta Akwarydów ? roju meteorów będącego pozostałością po przelocie komety Halleya.
Niemal to przegapiliśmy! Maksimum roju eta Akwarydów rozpoczęło się już wczorajszej nocy, z 4 na 5 maja. Najbliższej nocy (z 5 na 6 maja) liczebność meteorów powinna być podobna do wczorajszej.
Eta Akwarydy a kometa Halleya
Ten rój meteorów powstał wskutek przelotu w pobliżu Słońca jednej z najbardziej znanych komet ? komety Halleya. Ogrzewając się od Słońca, kometa pozostawiła po sobie w przestrzeni kosmicznej pasmo szczątków ? drobin pyłu i lodu. Przedzierając się przez atmosferę, drobiny pyłu jonizują ją, tworząc tzw. ślady meteorowe. To te świetliste linie widoczne na niebie. Mają one kilka-kilkadziesiąt kilometrów długości.
Drobiny pozostawione przez kometę Halleya wpadają w atmosferę z prędkością 66 km na sekundę, należą więc do tzw. szybkich meteorów. Cechą charakterystyczną tego roju jest to, że tworzone przez niego smugi są stosunkowo długie i nie znikają od razu, ale pozostają widoczne jeszcze przez chwilę. To ułatwia obserwacje.
Jak obserwować eta Akwarydy?
Radiant eta Akwarydów, czyli miejsce, z którego meteory ?wystrzeliwują? na niebie, jest zlokalizowany w pobliżu gwiazdozbioru Wodnika (stąd nazwa roju). Gwiazdozbiór ten jest nisko położony i w Polsce wschodzi ponad południowo-wschodni horyzont dopiero o godz. 2 w nocy. Tym niemniej warto doczekać do tej godziny (zwłaszcza że możemy liczyć w tym czasie na w miarę czyste niebo nad większą częścią naszego kraju), bo eta Akwarydy mogą okazać się spektakularne ? będą ?wystrzeliwać? w górę, pozostawiając za sobą długie i nieprędko znikające smugi.
Eta Akwarydy nie są tak liczne jak np. sierpniowe Perseidy, bo ? jak podaje Polski Astrobloger ? najbliższej nocy będzie można zobaczyć do 40 zjawisk na godzinę (Perseidy sięgają 100). Z kolei inne źródła mówią o 60, a nawet 80 zjawiskach związanych z eta Akwarydami na godzinę.
Plusem podczas tych obserwacji będzie to, że zanim na niebie pokażą się eta Akwarydy, zajdzie Księżyc, który dąży już do pełni i jest w tych dniach dość jasny. A im ciemniej, tym lepiej będzie widać meteory.
Okres aktywności eta Akwarydów trwa od około 20 kwietnia do 20 maja.
http://www.crazynauka.pl/uwaga-dzis-maksimum-meteorow-pozostalosci-po-komecie-halleya/

Uwaga dziś maksimum meteorów pozostałości po komecie Halleya.jpg

Uwaga dziś maksimum meteorów pozostałości po komecie Halleya2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warp Drive - nowy projekt statku kosmicznego od NASA

2017-05-05

Pomysł na stworzenie supernowoczesnego statku kosmicznego, zdolnego do podróżowania 10 razy szybciej od prędkości światła bez faktycznego przekroczenia jego prędkości - czy agencji kosmicznej uda się złamać prawa fizyki, budując taki pojazd?

Opinie ekspertów co do powodzenia idei Warp Drive są podzielone. Część z nich ciągle prowadzi badania na realność powodzenia misji, natomiast większość z nich jest przekonana, że taka forma podróży w kosmosie jest po prostu niemożliwa na skutek podstawowych praw fizyki naszego wszechświata. Nad projektem pojazdu kosmicznego pracował artysta Mark Rademaker i wspomniany już Harold White. Rademaker twierdzi, że przy tworzeniu projektu spędził ponad 1600 godzin. Statek został nazwany IXS Enterprise, odnosi się to do konceptu jego idei, przekroczenia prędkości światła. Pomimo zachwycającego designu pojazdu kosmicznego ważniejszy jest jednak jego faktyczny sukces w postaci przekroczenia praw fizyki.


W 1994 r. fizyk Miguel Alcubierre zaproponował nowy rodzaj technologii, która pozwoliłaby nam podróżować 10 razy szybciej niż prędkość światła. Biorąc pod uwagę, że zgodnie z dominującą doktryną nic na świecie nie może podróżować szybciej niż prędkość światła, sugestia Miguela Alcubierre'a uchodzi za paradoks. Klucz do idei fizyka leży w tym, że statek nie będzie faktycznie poruszać się w przestrzeni. Zamysł nie polega na faktycznym rozpędzeniu statku do prędkości przekraczającej prędkość światła. Zamiast tego miałby posłużyć się deformacją czasoprzestrzeni korzystając z ogólnej teorii względności, by odkształcić wszechświat dookoła obiektu. Zasadniczo, gdy napęd statku jest aktywowany czasoprzestrzeń za nim rozszerza się, natomiast przed nim kurczy. W związku z tym, droga podróży staje się podobna do czasu swobodnego spadania. Na takiej zasadzie miałby działać Warp Drive.


 Taka podróż wymagałaby ogromnej ilości energii, na co uwagę zwraca inny fizyk Sean Carrol: "W skrócie, wymagałoby to negatywnej gęstości energii. która nie została ściśle obalona, ale prawdopodobnie jest niemożliwa do osiągnięcia; całkowita ilość energii może być równa energii masowej z astrofizycznym ciała; a wytwarzane pola grawitacyjne prawdopodobnie rozdarłyby każdy statek na strzępy. Moje osobiste szanse na to, że kiedykolwiek będziemy zdolni wykorzystać technologię Warp Drive oceniam na mniej niż 1 proc., a szanse, że stanie się to w następnych stuleciach szacuję na mniej niż 0.01 proc."
Gdyby jednak Warp Drive odniósł sukces można tylko wyobrazić sobie jego możliwości. Zważając na to, że podróż na najbliższą gwiazdę - Proxima Centauri zajmuje normalnie 17 000 lat, z technologią Warp Drive wynosiłaby już tylko 5 miesięcy. Ludzie martwiący się 10-godzinną podróżą samolotem pewnie i tak mają wrażenie, że to sporo, ale jeśli mówimy o olbrzymich odległościach między Ziemią a najbliższą jej gwiazdą 5 miesięcy należałoby uznać za przełomowe osiągnięcie. Dla porównania pamiętajmy też, że podróż z Ziemi na Marsa Curiosity zajęło 8 miesięcy.


 
Tylkonauka.pl
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-warp-drive-nowy-projekt-statku-kosmicznego-od-nasa,nId,2390062

Warp Drive - nowy projekt statku kosmicznego od NASA.jpg

Warp Drive - nowy projekt statku kosmicznego od NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak odnalazł nową kandydatkę na drugą Ziemię!

 
Wysłane przez tuznik w 2017-05-06 18:10
post-21871-0-89237300-1494083323_thumb.p
Polski miłośnik astronomii, Gabriel Murawski, członek oddziału PTMA Białystok po raz kolejny zaskakuje! Tym razem młodemu astronomowi amatorowi udało się znaleźć kandydatkę na drugą Ziemię w projekcie Zooniverse - Exoplanet Explorers!

"Kolejny dzień poszukiwań w projekcie Exoplanet Explorers. Ciągle dochodzą kolejne kandydatki (jest ich już 55!), ale przykuła moją uwagę jedna (nr 2), którą znalazłem 16 kwietnia 2017 roku. Postanowiłem wstawić ją na forum Zooniverse, aby inni dokonali jej analizy. No i coś mamy - kolejna kandydatka obiegającą czerwonego karła. Jednak jest to niezwykła kandydatka na planetę. Sonda Kepler wykryła ją podczas kampanii nr 4 w misji K2.

Obiega gwiazdę o oznaczeniu EPIC 210693462 (o jasności 13.87 mag) leżącą w konstelacji Byka, w osi rektascensji równo z Plejadami, a w deklinacji - z Hiadami (można więc wyobrazić sobie, że tworzą taki trójkąt prostokątny na niebie). Spadek jasności na skutek tranzytu wynosi 0,00145 magnitudo (niestety, niedostępne amatorsko).

Na podstawie B-V gwiazdy można było określić jej promień, który wynosi 0,312 promienia Słońca. Łącząc te dane możemy wyliczyć promień naszej potencjalnej planety pozasłonecznej: około 7.900 kilometrów, a więc niewiele większa od Ziemi i jest skalista!

No ale o co chodzi - na podstawie okresu orbitalnego (31.39208 dnia) określono, że znajduje się idealnie w ekosferze.

Wskaźnik ESI (Earth Similarity Index) wynosi aż 0.98! Użytkownik w EE o nicku Cabbink wyznaczył temperaturę na 309K (36°C) przyjmując istnienie atmosfery podobnej do ziemskiej oraz 282K (9°C), gdyby jej nie było.

Dlatego, gdyby teraz potwierdzono istnienie tej planety, to zostałaby dopisana do listy planet nadających się do życia" - powiedział Gabriel Murawski z PTMA Białystok.

Trzymamy kciuki za potwierdzenie odkrycia i zachęcamy innych do włączenia się w poszukiwania drugiej Ziemi!

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji: Na ilustracji:
Porównanie wielkości Ziemi z EPIC 210693462. Źródło: Courtesy of the ESO/M. Kornmesser

Pozdrawiam, :)

Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bliska koniunkcja Księżyca z Jowiszem już 7 maja!
Wysłane przez tuznik w 2017-05-05

Już w najbliższą niedzielę, 7 maja, dojdzie do nietypowej koniunkcji Srebrnego Globu z Jowiszem, ponieważ odległość na nieboskłonie pomiędzy tymi ciałami niebieskimi wyniesie zaledwie 54 minuty!

Tego dnia Księżyc będzie znajdował się w fazie około 91%, świecąc dość jasno nad zachodnim horyzontem w momencie największego zbliżenia do Jowisza w okolicy godzin pomiędzy godz. 00:00 a 01:00 CEST. Jednak same obserwacje zalecamy rozpocząć już tuż po zmierzchu, kiedy to nasza dzienna gwiazda znajdzie się tuż pod horyzontem.

Tego wieczoru obydwa ciała niebieskie dominować będą wtedy nad południowo-zachodnim horyzontem na wysokości horyzontalnej około 25 stopni.

Co ciekawe i warte uwagi, podczas obserwacji nadchodzącej koniunkcji będziemy również mogli, jeżeli jesteśmy posiadaczami przynajmniej małej lornetki lub teleskopu, pokusić się o obserwacje wszystkich księżyców gaileuszowych, ponieważ tego właśnie wieczora będą one bardzo dobrze widoczne niemal w jednej linii!

Poza samym spojrzeniem na koniunkcję, zachęcamy, aby spróbować użyć już choćby niewielkiego teleskopu, aby dokładniej przyjrzeć się naszemu Srebrnemu Globowi. Można też pokusić się o zlokalizowane, wielkiej czerwonej plamy, która jest aktualnie największą burzą szalejącą od setek lat na Jowiszu.

Wszystkim miłośnikom nocnych astronomicznych wrażeń życzymy pogodnej nocy i udanych obserwacji.

Autor: Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Almanach Astronomiczny na rok 2017 - zawiera m.in. spis różnych zjawiska astronomicznych w całym roku

?    Almanach w wersji na smartfony i tablety
Na ilustracji:
Koniunkcja Księżyca z Jowiszem. Źródło: stellarium.org
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/bardzo-bliska-koniunkcja-ksiezyca-jowiszem-juz-7-maja-3288.html

Bardzo bliska koniunkcja Księżyca z Jowiszem już 7 maja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RECENZJA: Czy Wielki Wybuch był głośny? ? Karolina Głowacka, Jean-Pierre Lasota
Napisany przez Ewa Stokłosa dnia 06/05/2017
Lubimy myśleć o sobie, że mamy umysł ścisły albo humanistyczny. W ten sposób szufladkuje się już ludzi młodych, zmuszając ich do wyboru przedmiotów zdawanych na egzaminie dojrzałości. Dojrzałość miałaby więc być poznaniem siebie na tyle, aby stwierdzić, w jakich dziedzinach czujemy się mocniejsi. Mówi się nawet o ?dwóch kulturach?: jednej związanej z poznawaniem ludzi i ich twórczości, a drugiej zajmującej się poznawaniem świata zewnętrznego. Jest to podział dość ponury, bo przecież każdy z nas należy do obu tych kultur. A posługują się one niestety zupełnie różnymi językami.
?Czy Wielki Wybuch był głośny?? to rozmowa dwóch bohaterów. Karolina, wzorowana na autorce, to ciekawa świata humanistka, dla której matematyka jest językiem obcym i momentami nieco strasznym. Jean-Pierre to profesor astrofizyki wzorowany na autorze, który przedstawia swojej rozmówczyni Wszechświat opisywany przez naukowców językiem matematyki. Zadanie nie jest proste, bo jak sam przyznaje w pewnym momencie Jean-Pierre:
Żeby tobie wytłumaczyć, muszę sam dobrze zrozumieć, i to tak, by móc ci to wytłumaczenie przedstawić bez użycia wzorów. (?) Tłumaczenie bez aparatu matematycznego wymaga dobrego, a nawet głębokiego zrozumienia, więc ja też się przy Tobie uczę.
Jean-Pierre osiąga sukces. Dzięki dociekliwości i nieustępliwości Karoliny, czytelnik podąża za tokiem rozumowania profesora, choć nie zawsze bez wysiłku. Forma opowiadania o nauce poprzez dialog sprawdziła się. Pytania zadawane przez Karolinę to często te same, które rodzą się podczas lektury w głowie czytelnika. ?Czy Wielki Wybuch był głośny?? nie jest więc wykładem, ale rozmową osoby zainteresowanej światem z cierpliwym naukowcem, który o tym świecie sporo wie, a co najważniejsze, chce się swoją wiedzą podzielić.
Trudno mu się dziwić, bo z jego opowieści wyłania się Wszechświat zachwycający, pełen rodzących się i umierających gwiazd, nieznanej materii i przedziwnych czarnych dziur. To świat, który czasem trudno zrozumieć, bo jest sprzeczny z naszymi obserwacjami dnia codziennego. Nie ma w nim absolutnego czasu, a króluje względność.
Autorzy w atrakcyjny i nieskomplikowany sposób opowiadają m. in. o falach grawitacyjnych, które Jean-Pierre nie bez kozery nazywa nowym zmysłem ludzkości, o geometrii czasoprzestrzeni, którą niełatwo przecież wyjaśnić na dwuwymiarowej kartce, czy o naszych początkach, które jak się okazuje wcale wybuchem nie były.
W książce przewijają się nazwiska wielu naukowców, również polskich, którzy wpłynęli na rozwój fizyki, ale też tych, do których Jean-Pierre jako student uczęszczał na wykłady. Niejednokrotnie wspominane są na przykład liczne dokonania Bohdana Paczyńskiego, który m.in. na początku lat 90. jako pierwszy zaproponował metodę mikrosoczewkowania grawitacyjnego do poszukiwania egzoplanet.
Atutem książki jest też rozdział poświęcony sposobom dokonywania odkryć w astrofizyce. Tutaj teoria miesza się nierozerwalnie z praktyką, czyli obserwacjami. Jest to temat rzadko poruszany w literaturze popularnonaukowej. Na deser natomiast czytelnik będzie świadkiem dyskusji może odrobinę mniej naukowej, ale jednak interesującej, dotyczącej Boga, a raczej jego braku, we współczesnej fizyce.
?Czy Wielki Wybuch był głośny?? pokazuje, że polska literatura popularnonaukowa ma się świetnie i śmiało może konkurować z najlepszymi.
Tytuł: Czy Wielki Wybuch był głośny?
Autorzy: Karolina Głowacka i Jean-Pierre Lasota
Liczba stron: 486
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Link: https://ksiegarnia.proszynski.pl/product,73120
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/06/recenzja-czy-wielki-wybuch-byl-glosny-karolina-glowacka-jean-pierre-lasota/

RECENZJA Czy Wielki Wybuch był głośny Karolina Głowacka, Jean-Pierre Lasota.jpg

RECENZJA Czy Wielki Wybuch był głośny Karolina Głowacka, Jean-Pierre Lasota2.jpg

RECENZJA Czy Wielki Wybuch był głośny Karolina Głowacka, Jean-Pierre Lasota3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 tygodni do finału Cassiniego
6 maja 2017 Katarzyna Mikulska
Po długiej podróży Cassini dociera do celu. Na miejscu sondę wita jeden z licznych satelitów Saturna ? Febe. Jest to najbardziej odległy z dużych księżyców planety ? jego najbliższy duży sąsiad, Japet, krąży w niemal cztery razy mniejszej odległości od gazowego olbrzyma. Pozostałe księżyce orbitujące w tych samych okolicach, co Febe, są już znacznie mniejsze.
Pierwsza orbita i do grona satelitów Saturna dołącza sonda Cassini. Mimo że to dopiero pierwsze okrążenie, jest to też ostatnia szansa żeby przyjrzeć się Febe. W czasie całej, długoletniej misji sondy zaplanowano tylko jeden przelot w pobliżu tego obiektu.
Febe to jeden z większych księżyców nieregularnych Saturna o średnicy około 220 kilometrów. Krąży wokół niego po nietypowej, wydłużonej orbicie, która w przeciwieństwie do orbit większości pozostałych naturalnych satelitów odbiega dość znacznie od płaszczyzny równika planety. Co więcej, Febe porusza się ruchem wstecznym ? w kierunku przeciwnym do pozostałych większych satelitów gazowego olbrzyma. Możliwe, że (tak jak Cassini) obiekt ten nie był satelitą Saturna od początku swojego istnienia. Cechy tego księżyca wskazują na to, że początkowo mogła to być mała planetoida krążąca poza orbitą ?Władcy pierścieni?, która następnie została przechwycona przez pole grawitacyjne tak dużej planety. Nie jest więc wykluczone, że pierwszym obiektem napotkanym przez sondę Cassini w okolicy Saturna jest? mała kuzynka Plutona!
http://news.astronet.pl/index.php/2017/05/06/19-tygodni-do-finalu-cassiniego/

19 tygodni do finału Cassiniego.jpg

19 tygodni do finału Cassiniego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna Chłodna Plama i "dziwne" modele kosmologiczne
Wysłane przez kuligowska w 2017-05-06
 
Kosmiczne promieniowanie tła (CMB) to pozostałość po Wielkim Wybuchu ? tło całego nieba, które ?świeci? na falach odpowiadających ciału o temperaturze 2,73 stopni powyżej bezwzględnego zera (około -270 stopni Celsjusza). Promieniowanie CMB jest dość jednolite, jednak wykazuje pewne (bardzo małe) wahania. Te fluktuacje są kluczem do zrozumienia szczegółów związanych z Wielkim Wybuchem i z całym wczesnym życiem Wszechświata. Naukowcy doszli właśnie do wniosku, że Chłodna Plama - obszar na niebie o temperaturze około 0,00015 stopnia niższej od otoczenia - nie jest wynikiem braku odpowiedniej ilości okolicznej materii, jak wcześniej przypuszczano. Wykluczenie tej przyziemnej możliwości pozostawia otwarte drzwi dla bardziej egzotycznych wyjaśnień.

W badaniach prowadzonych pod kierunkiem Ruari Mackenziego i Tom Shanksa z Durham University's Centre for Extragalactic Astronomy naukowcy analizują możliwość, że za pojawienie się Chłodnej Plamy odpowiada  ?superpustka? - obszar bardzo ubogi w galaktyki i inne duże zgrupowania materii. Zarówno zwyczajna, jak i ciemna materia mają tendencję do gromadzenia się razem w przestrzeni kosmicznej, dzięki czemu ostatecznie formują ogromne struktury takie jak gromady i supergromady galaktyk, zostawiając jednocześnie pustki pozbawione znaczących ilości jakichkolwiek dużych obiektów. Efekt ten jest dodatkowo pogłębiany przez ekspansję Wszechświata. Powoduje on, że mikrofalowe promieniowanie tła dochodzące do nas z rejonu kosmologicznych pustek wygląda inaczej niż to samo promieniowanie, które na swej drodze do ziemskiego obserwatora musi przemieszczać się przez obszary o większej gęstości materii.

Wcześniejsze podobne badania wykorzystywały technikę zwaną przesunięciem fotometrycznym w celu pomiaru odległości galaktyk leżących w kierunku na Chłodną Plamę. Ta metoda polega na odczytywaniu barwy danej galaktyki. Bardziej odległe galaktyki wydają się poczerwienione niż te położone bliżej nas. Jednak te tak zwane fotometryczne przesunięcia ku czerwieni są często obarczone bardzo dużą niepewnością. Zespół Mackenziego i Shanksa zamiast tego zajął się więc badaniem spektroskopowych przesunięć ku czerwieni dla galaktyk. Są one o wiele dokładniejsze i pozwoliły naukowcom określić odległości do 7 000 galaktyk znajdujących się w kierunku Chłodnej Plamy.

Te precyzyjniejsze niż dotąd pomiary wskazują jednak na to, że w kierunku tym nie ma tak naprawdę żadnej superpustki! Co ciekawsze ? rejon Chłodnej Plamy wydaje się tak samo bogaty w gromady galaktyk jak każdy inny. Nie ma po prostu żadnych znaczących różnic pomiędzy tym obszarem nieba a pozostałymi obszarami o typowej temperaturze promieniowania tła. Oznacza to, że istnienia dużo zimniejszego obszaru nie da się wyjaśnić na gruncie standardowej kosmologii ? modelu Wszechświata, który obecnie używany jest do jego opisu i badania. Naukowcy podsumowują, że należy z dystansem podchodzić do tego typu danych obserwacyjnych, ale też mogą one posłużyć jako jeden ze sprawdzianów modelu standardowego.
 
Skąd jednak bierze się Chłodna Plama? Zespół szacuje, że nawet bez postulowanej superpustki prawdopodobieństwo jej przypadkowego pojawienia się na niebie wynosi mniej więcej 1 do 50. Nie możemy więc całkowicie wykluczyć, że jest efektem jakichś rzadko zachodzących fluktuacji Kosmosu w ramach modelu standardowego. Ale są i bardziej egzotyczne pomysły. Jednym z nich jest zderzenie naszego Wszechświata z innym. Jeśli będą za tym przemawiać dalsze, bardziej szczegółowe analizy mikrofalowego promieniowania tła, Chłodna Plama może stać się pierwszym dowodem na istnienie multiwszechświata ? ogromnej ilości nie związanych z naszym, innych wszechświatów. Choć w tej chwili obiekt ten z pewnością nie jest takim dowodem, jego obecność wskazuje na pewien problem w standardowym modelu kosmologicznym, wymagający dalszych rozważań i badań.


Czytaj więcej
?    Cały artykuł
?    Oryginalna praca naukowa

Źródło: astronomy.com

Zdjęcie: Chłodna Plama to szczególny obszar w mikrofalowym promieniowania tła o temperaturze dużo niższej od swojego otoczenia. Na mapie utworzonej w oparciu o dane z satelity Planck cieplejsze obszary CMB są bardziej czerwone, a zimniejsze ? bliższe błękitowi.
Źródło: ESA and Durham University
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczna-chlodna-plama-dziwne-modele-kosmologiczne-3285.html

Kosmiczna Chłodna Plama i dziwne modele kosmologiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak odnalazł nową kandydatkę na drugą Ziemię!
Wysłane przez tuznik w 2017-05-06

Polski miłośnik astronomii, Gabriel Murawski, członek oddziału PTMA Białystok po raz kolejny zaskakuje! Tym razem młodemu astronomowi amatorowi udało się znaleźć kandydatkę na drugą Ziemię w projekcie Zooniverse - Exoplanet Explorers!

"Kolejny dzień poszukiwań w projekcie Exoplanet Explorers. Ciągle dochodzą kolejne kandydatki (jest ich już 55!), ale przykuła moją uwagę jedna (nr 2), którą znalazłem 16 kwietnia 2017 roku. Postanowiłem wstawić ją na forum Zooniverse, aby inni dokonali jej analizy. No i coś mamy - kolejna kandydatka obiegającą czerwonego karła. Jednak jest to niezwykła kandydatka na planetę. Sonda Kepler wykryła ją podczas kampanii nr 4 w misji K2.

Obiega gwiazdę o oznaczeniu EPIC 210693462 (o jasności 13.87 mag) leżącą w konstelacji Byka, w osi rektascensji równo z Plejadami, a w deklinacji - z Hiadami (można więc wyobrazić sobie, że tworzą taki trójkąt prostokątny na niebie). Spadek jasności na skutek tranzytu wynosi 0,00145 magnitudo (niestety, niedostępne amatorsko).

Na podstawie B-V gwiazdy można było określić jej promień, który wynosi 0,312 promienia Słońca. Łącząc te dane możemy wyliczyć promień naszej potencjalnej planety pozasłonecznej: około 7.900 kilometrów, a więc niewiele większa od Ziemi i jest skalista!

No ale o co chodzi - na podstawie okresu orbitalnego (31.39208 dnia) określono, że znajduje się idealnie w ekosferze.

Wskaźnik ESI (Earth Similarity Index) wynosi aż 0.98! Użytkownik w EE o nicku Cabbink wyznaczył temperaturę na 309K (36°C) przyjmując istnienie atmosfery podobnej do ziemskiej oraz 282K (9°C), gdyby jej nie było.

Dlatego, gdyby teraz potwierdzono istnienie tej planety, to zostałaby dopisana do listy planet nadających się do życia" - powiedział Gabriel Murawski z PTMA Białystok.

Trzymamy kciuki za potwierdzenie odkrycia i zachęcamy innych do włączenia się w poszukiwania drugiej Ziemi!

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Wykres dla nowej potencjalnej drugiej Ziemi - EPIC 210693462
Na ilustracji:
Porównanie wielkości Ziemi z EPIC 210693462. Źródło: Courtesy of the ESO/M. Kornmesser
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polak-odnalazl-nowa-kandydatke-na-druga-ziemie-3290.html

Polak odnalazł nową kandydatkę na drugą Ziemię.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Wszechświat nie jest jedynym. Może być ich dużo więcej
2017-05-06
Naukowcy znaleźli pierwszy solidny dowód na poparcie teorii, że wszechświatów jest więcej niż jeden, podobnie jak galaktyk czy układów słonecznych. Granica naszego świata oddala się tym samym jeszcze bardziej. Jak daleko może się znajdować?
Jeszcze nie tak dawno, bo w średniowieczu, myśleliśmy, że Ziemia znajduje się w samym środku Układu Słonecznego, co miało podkreślać naszą wyjątkowość, bo wszystko kręciło się wokół nas. Jednak Mikołaj Kopernik zrewidował nasze pojęcie o wszechrzeczy detronizując Ziemię do postaci tylko jednej z wielu planet okrążających Słońce.
W latach 90. ubiegłego wieku okazało się, że nawet nasz Układ Słoneczny nie jest niczym niezwykłym, bo odkryto planety pozasłoneczne (egzoplanety), które również obiegają swoje macierzyste gwiazdy.
Do dziś skatalogowaliśmy ponad 3600 egzoplanet znajdujących się w 2700 obcych układów słonecznych. Droga Mleczna, czyli nasza rodzima galaktyka, też nie jest nadzwyczajna, ponieważ podobnych galaktyk są tysiące, jeśli nie miliony.
Ostatnią granicą pozostał tylko Wszechświat, do tej pory jedyny i wyjątkowy, ale nie na długo. Naukowcy analizujący dane zbierane przez Teleskop Plancka, przeznaczony do badania mikrofalowego promieniowania tła mówią, że mają dowody potwierdzające istnienie innych wszechświatów.
Promieniowanie to jest pozostałością po wczesnych etapach ewolucji Wszechświata, czyli szczątkami Wielkiego Wybuchu. Choć w zasadzie promieniowanie te wypełnia cały Wszechświat w sposób jednostajny, to jednak w niektórych miejscach wykryto anomalie w jego natężeniu.
Badacze z Uniwersytetu Carnegie Mellon i Uniwersytetu Karoliny Północnej są zdania, że to anomalie te są efektem wpływu innych wszechświatów. Pierwsze wzmianki o tym zjawisku pojawiły się w 2004 roku, ale wówczas brakowało solidnych dowodów na jego potwierdzenie.
Zmieniło się to po tym, jak Teleskop Plancka dokonał dokładnego skanowania nieba. Różnice w intensywności promieniowania mikrofalowego tła okazały się na tyle duże, że wpływać na nie może jedynie większa struktura wykraczająca poza granice naszego Wszechświata, oddziałująca z zewnątrz. Może to wskazywać na "zderzenie się" naszego Wszechświata z innym.
Badania trwają, dlatego wkrótce należy się spodziewać nowych, zapewne zaskakujących ustaleń w tej sprawie. Dodajmy, że wśród zwolenników teorii wielu wszechświatów znajduje się słynny fizyk Stephen Hawking, według którego nie ma żadnego prawa w fizyce, które mogłoby temu zaprzeczyć.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116970,nasz-wszechswiat-nie-jest-jedynym-moze-byc-ich-duzo-wiecej

Nasz Wszechświat nie jest jedynym Może być ich dużo więcej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromna żółta chmura widziana z Kosmosu
2017-05-06
Niebo nad Chinami spowiły żółte chmury. NASA opublikowała niecodzienne zdjęcia, na których widać złoty pył unoszący się nad ziemią. Sprawdź, co było przyczyną tego zjawiska.
3 maja 2017 satelita środowiskowy MODIS zrobił zdjęcie chmurom złotego pyłu, który przemieszczał się na wschód od Pustyni Gobi. Naukowcy przeanalizowali obrazu i stwierdzili, że to burza piaskowa.

Następnego dnia sensor VIIRS rejestrujący promieniowanie w zakresie podczerwonym zrobił zdjęcie, które również przedstawiało gruby pył znajdujący się na niebie północno-wschodnich Chin.
Jak powstaje burza piaskowa?
Zimny front, najczęściej polarny, przemieszcza się nad gorące obszary pustynne i półpustynne. Cały proces spowodowany jest przez zjawisko konwekcji powietrza. Promienie słoneczne rozgrzewają powietrze nad piaskiem unosząc je do góry. Ruch powietrza powoduje zmianę ciśnienia, powstaje silny wiatr, który przenosi luźny materiał na ogromne odległości.
Zanieczyszczone powietrze w Pekinie
Skutki burzy piaskowej są odczuwalne dla mieszkańców chińskich miast. Stan powietrza gwałtownie pogorszył się. Potwierdzają to czujniki jakości powietrza w Pekinie (AQI). W ciągu trzech godzin wskaźnik wzrósł z 95 (poziom umiarkowany) do 503 (poziom niebezpieczny dla zdrowia). Do godziny 12.00 poziom AQI wzrósł do 621. Według przyjętych norm, wartości powyżej 300 zagrażają zdrowiu mieszkańców.
Skutki burzy pyłowej i piaskowej
Unoszenie się w powietrzu dużej ilości pyłów i piasku może przyczynić się do powstawania chorób sercowo-naczyniowych oraz kłopotów z oddychaniem. Burze pyłowe przenoszą pewne typy grzybów, bakterii i wirusów niebezpiecznych dla zdrowia.
Źródło: NASA
Autor: wd/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/ogromna-zolta-chmura-widziana-z-kosmosu,231257,1,0.html

Ogromna żółta chmura widziana z Kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprowadzano nas w błąd. Zobacz, jak naprawdę wygląda nasz Układ Słoneczny
oprac. Karol Wojtasik
Znajdujące się w internecie popularne grafiki pokazujące nasz Układ Słoneczny wprowadzają w błąd. Dopiero teraz zobaczysz prawdę.
Na czym polegało "oszustwo"? Przede wszystkim na wcześniej opublikowanych grafikach, nie zgadza się skala i odległość między planetami. Nie pokazują one także czasu obiegu wokół słońca.
W odpowiedzi na tę sytuację grupa zapaleńców astronomii postanowiła pokazać, jak duża jest Ziemia w porównaniu do Słońca. I jak wygląda na tle innych planet. W tym celu udali się na pustynię i zbudowali model układu słonecznego w prawdziwej skali.
W pierwszej kolejności rzuca się w oczy, jak niewielkie są planety w porównaniu do gwiazdy, wokół której krążą. Planety przy Słońcu są jedynie niewielkimi szklanymi kulkami. W dodatku znajdującymi się w olbrzymich odległościach. Najbliższa kulka - niewiele większa od łebka szpilki - znajduje się w odległości 68 metrów. W podanej skali, Neptun jest już tylko niewielkim elementem znajdującym się ponad kilometr od ledwie widocznego Słońca.
Polub WP Tech
http://tech.wp.pl/wprowadzano-nas-w-blad-zobacz-jak-naprawde-wyglada-nasz-uklad-sloneczny-6119373377046145a

 

 

2017-05-07_10h32_32.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autor opracowania jak widze doszedł do wniosku, że na "nowo" odkrył układ słoneczny. O skali wielkości poszczególnych jego składników oraz o rzędach odległości miedzy nimi wiadomo było przecież od dawna. Nie wiem czy autor opracowania wie, że gdyby Słońce było wielkości ziarenka piasku to do nastepnego ziarenka piasku czyli najbliższej nam gwiazdy byłoby 8 kilometrów. Pozdrawiam!!! Wiesiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót z tajnej misji kosmicznej. Eksperymenty wahadłowca amerykańskiej armii
do, biw publikacja: 07.05.2017
Amerykański wojskowy bezzałogowy miniwahadłowiec X-37B powrócił w niedzielę do ośrodka kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie. Była to kolejna, trwająca dwa lata, tajna misja w kosmosie ? głosi komunikat amerykańskich sił powietrznych.
Udane lądowanie nastąpiło o godz. 13.47 czasu polskiego na pasie używanym niegdyś do lądowania wahadłowców załogowych. X-37B został wyniesiony na orbitę w maju 2015 roku. Oznacza to, że spędził w kosmosie ponad 700 dni. Przez ten czas na jego pokładzie przeprowadzane były eksperymenty, których szczegółów nie podano.

Była to czwarta i jak dotąd najdłuższa kosmiczna misja tej maszyny. Pierwszy lot odbył się w 2010 roku.

Na ten rok zapowiedziano kolejny lot w kosmos miniwahadłowca X-37B. Start, podobnie jak poprzednie, odbędzie się z kosmodromu na przylądku Canaveral na Florydzie.
https://www.tvp.info/30275027/powrot-z-tajnej-misji-kosmicznej-eksperymenty-wahadlowca-amerykanskiej-armii

Powrót z tajnej misji kosmicznej. Eksperymenty wahadłowca amerykańskiej armii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Cassini natrafiła na "Wielką Pustkę"
Wysłane przez kuligowska w 2017-05-07
 
Kilka dni temu naukowców z NASA zaskoczyło to, co sonda Cassini znalazła po drugim zanurzeniu się w pierścienie Saturna - lub raczej to, czego tam nie napotkała.  Po planowanych aż dwudziestu dwóch wejściach w ich rejony uczeni mieli nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o tych cienkich, jasnych strukturach.  Już teraz ze zdziwieniem spostrzegli, że w okolicy pierścieni praktycznie nie ma pyłu.

Wcześniej obawiano się, że po zanurkowaniu w pierścienie Cassini może napotkać na zagrożenia. Żaden inny statek kosmiczny nie był jeszcze w tym obszarze, spodziewano się tam też raczej pylistego środowiska. Na tę okoliczność opracowano nawet specjalny ?plan B? - zdecydowano się na wszelki wypadek użyć rozłożonej anteny Cassini jako tarczy ochronnej. Jednak wiemy już, nie nie trzeba martwić się pyłem mogącym szkodliwie wpływać na aparaturę sondy - jest go tam bardzo mało.

Po tym, jak instrument sondy o nazwie RPWS (Radio Plasma Wave Science) wykrył w rejonie za pierścieniami niewielkie ilości kosmicznego pyłu, naukowcy misji przestawili odbiór jego danych na format audio. Spodziewali się następnie usłyszeć wiele trzasków generowanych przez ziarna pyłu uderzające w RPWS, ale okazało się, że dźwięków było niewiele i pochodziły one głównie z samych pierścieni. Wydaje się, że Cassini napotkał zaledwie małą garstkę cząstek pyłu o rozmiarach nie przekraczających mikrona.

Obszar położony pomiędzy pierścieniami a samym Saturnem wydaje się więc być ?Wielka Pustką?. Do takiego wniosku w specjalnym oświadczeniu prasowym przychyla się szef projektu Cassini Earl Maize z NASA JPL. Co teraz? Sonda kontynuuje swą podróż na tym samym co poprzednio kursie, podczas gdy naukowcy będą głowić się nad rozwiązaniem zagadki niskiego poziomu pyłu w rejonie za pierścieniami.

Cassini niebawem prześle nam nowe dane po kolejnym zanurzeniu się pierścienie.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Cassini daje znak życia po zanurzeniu się w pierścienie Saturna
?    Więcej o końcu misji Cassini

Źródło: astronomy.com

Zdjęcie: Cassini zanurza się w pierścienie Saturna (wizja artystyczna).
Źródło:NASA/JPL-Caltech
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sonda-cassini-natrafila-na-wielka-pustke-3289.html

Sonda Cassini natrafiła na Wielką Pustkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik Curiosity analizuje próbki z aktywnej wydmy na Marsie
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/05/2017
Odjeżdżając powoli od pasma wydm piaskowych łazik Curiosity zabrał ze sobą garść ciemnego piasku do analizy, która zakończy fazę badania wydm przez tego marsjańskiego podróżnika.
Od początku lutego do początku kwietnia łazik badał cztery miejsca położone wzdłuż liniowej wydmy porównując ją z łukowatą wydmą, którą badał pod koniec 2015 i na początku 2016 roku. Ta dwuczęściowa kampania obserwacyjna stanowi pierwszą w historii próbę badania aktywnych wydm na innej planecie niż Ziemia.
Pośród wielu pytań, na które naukowcy chcą odpowiedzieć w ramach tej kampanii, jest m.in. pytanie o procesy w jakich wiatry kształtują wydmy na Marsie jak i o to czy wiatry są w stanie sortować ziarna piasku w sposób, który wpływa na rozkład przestrzenny składu mineralnego, co mogłoby mieć wpływ na wyniki badań marsjańskich piaskowców.
W pobliżu tych liniowych wydm, aktywność wiatru jest bardziej skomplikowana niż przy wydmach parabolicznych, które badaliśmy wcześniej ? mówi Mathieu Laporte z Caltech w Pasadenie, który pomagał w kierowaniu zespołu naukowego misji Curiosity podczas planowania kampanii badania wydm. Wydaje się, że większy wpływa na nie mają wiatry spływające po zboczach niż w przypadku wydm parabolicznych znajdujących się bardziej na północ.
Wydmy liniowe leżą  nieco wyżej i około 1,6 km na południe od wydm parabolicznych. Obydwie lokalizacje znajdują się na pokrytym ciemnym piaskiem obszarze wydm Bagnold rozciągającym się na kilka kilometrów. To pole wydmowe znajduje się na północno-zachodnim zboczu Mt. Sharp, góry na którą stopniowo wspina się łazik Curiosity.
Jest jeszcze jedna kluczowa różnica między pierwszą a drugą fazą kampanii badania wydm ? zauważa Laporte. Przy wydmach parabolicznych byliśmy w okresie słabych wiatrów, a tutaj znaleźliśmy się w tej części marsjańskiego roku, kiedy wiatry są dość silne. Dlatego też obserwujemy dużo więcej ruchu ziaren i zmarszczek właśnie na wydmach liniowych.
Aby ocenić siłę i kierunek wiatru, zespół naukowców wykorzystuje pary zdjęć tego samego obszaru wykonane w różnych czasach, co pozwala na detekcję ruchu ziaren piasku. Niestety, instrument REMS (Rover Environmental Monitoring Station) nie posiada już zdolności do badania wiatru, choć nadal codziennie przesyła na Ziemię inne dane pogodowe takie jak temperatura, wilgotność czy ciśnienie atmosferyczne. Dwa z sześciu czujników wiatru zainstalowanych na maszcie łazika okazało się nie działać prawidłowo już po wylądowaniu na powierzchni Czerwonej Planety w 2012 roku. Pozostałe czujniki informowały o sile wiatru podczas głównej misji łazika oraz przez pierwsze dwa lata misji wydłużonej.
Próbka ciemnego piasku pobrana przez łazik z wydmy liniowej znajduje się aktualnie w urządzeniu znajdującym się na końcu ramienia łazika. Część materii została zbadana za pomocą instrumentu SAM (Sample Analysis at Mars) znajdującego się wewnątrz łazika. Badacze planują podzielić pozostałą część pobranego piasku na instrumenty SAM oraz CheMin (Chemistry and Mineralogy).
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/07/lazik-curiosity-analizuje-probki-z-aktywnej-wydmy-na-marsie/

 

 

Łazik Curiosity analizuje próbki z aktywnej wydmy na Marsie.jpg

Łazik Curiosity analizuje próbki z aktywnej wydmy na Marsie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżając się do Jowisza
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/05/2017
Powyższe zdjęcie południowego bieguna Jowisza wykonane zostało przez Gabriela Fiseta bazującego na danych przesłanych przez sondę Juno.  Krajobraz chmur  usiany  jest tutaj owalnymi burzami. Im bliżej bieguna tym bardziej uporządkowane turbulencje tworzące charakterystyczne pasy i strefy chmur Jowisza zamieniają się w zbiory chaotycznych, włóknistych struktur i strumieni.
Zdjęcie wykonane zostało 11 grudnia 2016 roku o godinie 18:44 UTC z wysokości około 52 200 kilometrów nad szczytami chmur planety.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/07/zblizajac-sie-do-jowisza/

Zbliżając się do Jowisza.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nurkowanie Cassiniego teraz na animacji!
8 maja 2017 Anna Wizerkaniuk
NASA opublikowało animację złożoną ze zdjęć wykonanych przez sondę Cassini podczas jej pierwszego nurkowania w przestrzeń między pierścieniami a gazowym olbrzymem, które miało miejsce 26 kwietnia.
Animacja pokrywa się z godzinnym czasem obserwacji sztucznego satelity Saturna. Rozpoczyna się ona ujęciem wielkiego tornada na biegunie północnym planety. Później, poruszając się wraz z satelitą na południe, można dostrzec granice ?Hexagonu? ? wiecznej burzy w kształcie sześciokąta. Z kolei, pod sam koniec filmu obraca się kadr. Wynika to z rotacji sondy, która ustawiała swoją największą antenę w stronę płaszczyzny pierścieni, tak, aby w razie potrzeby zadziałała jak tarcza.
Podczas przelotu zmieniła się też wysokość, na jakiej sonda mijała górną warstwę atmosfery Saturna. Z 72 400 km zmniejszyła się ona do jedynie 6 700 km. Co za tym idzie, obszary na zdjęciach są ukazane z dokładnością 810 m na piksel.
Zdjęcia z pierwszego nurkowania są o bardzo dobrej jakości, ale astronomowie liczą na jeszcze lepsze wyniki, które mogą otrzymać przy podobnym podejściu zaplanowanym na 29 czerwca bieżącego roku.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/05/08/nurkowanie-cassiniego-teraz-na-animacji/

2017-05-08_15h28_33.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza Ziemię... z Krzysztofem Ziołkowskim
08.05.2017
Jak sondę Curiosity osadzono na powierzchni Marsa, jak planowano pierwszy przelot załogowego statku kosmicznego koło Wenus? Te i wiele innych informacji na temat dotychczasowych misji badających planety, komety i planetoidy znajdą czytelnicy książki "Poza Ziemię... Historia lotów międzyplanetarnych" dr Krzysztofa Ziołkowskiego.
Książka będzie dostępna na rynku od 15 maja.
 
"To pierwsze na polskim rynku wydawniczym tak kompleksowe ujęcie problematyki badań Układu Słonecznego metodami technik kosmicznych. Autor prezentuje wszystkie dotychczasowe misje służące badaniu planet, komet oraz planetoid. Dużą zaletą książki jest wskazanie roli polskich naukowców w dotychczasowych badaniach" - informuje Wydawnictwo PWN.
 
Książka "Poza Ziemię?" jest przeznaczona dla każdego, kto interesuje się nie tylko astronomią i astronautyką, ale także pokrewnymi im naukami przyrodniczymi. Każdego, kto chce się dowiedzieć czegoś więcej o otaczającym nas świecie, kto lubi patrzeć w niebo i stara się zrozumieć to, co na nim widzi. I dla tych, którym nie są obojętne zjawiska i wydarzenia zachodzące w przestrzeni kosmicznej i otaczającej nas rzeczywistości.
 
Autorem książki jest polski astronom, autor publikacji naukowych i niestrudzony popularyzator astronomii - dr Krzysztof Ziołkowski. ?Pamiętam swoją radość oraz powszechną euforię, z jaką odbierano okołoziemski lot pierwszego sputnika, jak się wtedy o tym mówiło. Wydawało mi się, że rozumiem znaczenie tego wydarzenia i potrafię docenić jego dalekosiężne konsekwencje dla rozwoju nauki, a w szczególności astronomii. Ale nawet w najśmielszych marzeniach nie zdołałem wtedy przewidzieć tak wielkiego i szybkiego rozwoju technologii i technik kosmicznych, jaki dziś obserwujemy (...)? ? wspomina Krzysztof Ziołkowski.
 
Krzysztof Ziołkowski ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim, a doktoryzował się na Uniwersytecie Wrocławskim. Zatrudniony w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, był sekretarzem naukowym tej instytucji, a po przejściu na emeryturę - jest jej współpracownikiem. W pracy naukowej zajmuje się przede wszystkim ruchem komet i planetoid oraz dynamiką Układu Słonecznego.
 
Był wieloletnim redaktorem naczelnym miesięcznika poświęconego tematyce astronomicznej ?Urania?. Jest autorem m.in. książek: Bliżej komety Halleya (1985), Zderzenie komety z Jowiszem (1994), Zdziwienia. Wszechświat ludzi o długich oczach (2006). Za osiągnięcia w popularyzacji astronomii w 1989 roku został uhonorowany medalem im. Włodzimierza Zonna.
 
Książkę "Poza Ziemię... Historia lotów międzyplanetarnych" opublikowało Wydawnictwo Naukowe PWN. Serwis Nauka w Polsce - Polskiej Agencji Prasowej jest jej patronem medialnym.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ zan/
Tagi: kosmos , pwn , ziołkowski
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413673,poza-ziemie-z-krzysztofem-ziolkowskim.html

Poza Ziemię... z Krzysztofem Ziołkowskim.jpg

Poza Ziemię... z Krzysztofem Ziołkowskim2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Landsat 8 wykonał zdjęcia śmiertelnie niebezpiecznego jeziora Natron w Tanzanii
2017-05-08
Najnowsze zdjęcia, wykonane przez satelitę Landsat 8 przedstawiają śmiercionośne zabarwione na czerwono jezioro Natron położone w północnej Tanzanii w pobliżu granicy z Kenią. Jego barwa jest rzeczywista i w tym przypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek obróbce graficznej. Z czego to wynika, z jakiego powodu jest tak niebezpieczne dla organizmów żywych i jak wygląda z perspektywy przelatującego w bezpieczniej odległości satelity?
W pobliżu jeziora Natron aktywność ludzi jest niewielka. Jest bowiem w większej części nieprzyjazne organizmom żywym. Tylko kilka gatunków jest przystosowanych do tolerancji ciepłej, słonej i alkalicznej wody bogatej w rzadki minerał Natryt i sodę krystaliczną pochodzącą z pyłu wulkanicznego. Podkreślenia wymaga fakt, że temperatura wody wynosi nawet do 60 stopni Celsjusza, a pH waha się między 9,5 a 10,5, co sprawia, że woda zamienia się w żrący płyn. Trzeba przyznać, że niewielu ma możliwość odwiedzenia tej tajemniczej okolicy - przynajmniej z powierzchni gruntu. Od czego jednak są satelity stanowiące flotę NASA Link.

W tym przypadku mowa o satelicie Landsat 8, do zadań którego należy właśnie m.in. pozyskiwanie zdjęć z obszarów nieprzyjaznych człowiekowi. Zdjęcia wykonane we wczesnej porze deszczowej, tj. 6 marca, a zaprezentowane kilka dni temu doskonale obrazują intrygującą i niespotykaną barwę jeziora Natron. Zbiornik usytuowany jest w regionie wulkanicznym i właśnie to powoduje niezwykłe natężenie związków chemicznych w wodzie. Wulkan taki jak Ol Doinyo Lengai położony około 20 km na południe wytwarza stopione mieszaniny węglanu sodu i węglanu wapnia. Mieszanka taka dociera do jeziora. Jak już pisaliśmy niewiele organizmów toleruje takie warunki. Wyjątkami jest kilka mikroorganizmów, które również nadają wodzie nietypowego koloru. Na obszarze tym mimo niekorzystnych warunków lubią osiedlać się m.in. flamingi. Niestety głównie w porze suchej kiedy to poziom wody miejscami jest równy 0 cm. Wzrost poziomu wody i niefortunne loty powodujące styczność ptaków ze żrącą wodą powoduje śmierć na miejscu. Jezioro pożarło już tysiące organizmów, które stale wyrzucane są na brzeg.

Wyjaśnić należy, że nazwa jeziora Natron pochodzi właśnie od składu chemicznego rzadkiego minerału Natryt. Minerał ten topi się w temperaturze 32 stopni Celsjusza i barwi płomień na żółto. Tworzy łatwo rozpuszczalne w wodzie kryształy tabliczkowe i romboidalne. W ramach ciekawostki warto dodać, że w starożytnym Egipcie służył do mumifikacji zwłok, czy zabezpieczania wydobytych z ciała organów.

Satelita Landsat 8 wystrzelony został 11 lutego w 2013 roku przy pomocy rakiety Atlas V11. Miał kontynuować misję realizowaną przez Landsat 5 i Landsat 7. Zadaniem satelity jest wykonywanie zdjęć trudno dostępnych obszarów naszej Planety. Ułatwia to śledzenie skutków katastrof naturalnych. Dane wykorzystywane są do celów rządowych, ale przede wszystkim służą nauce, edukacji i nam miłośnikom szeroko pojętej astronomii!
Źródło: earthobservatory.nasa.gov, wikipedia.org
fot: NASA Earth Observatory images by Joshua Stevens
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=610

Landsat 8 wykonał zdjęcia śmiertelnie niebezpiecznego jeziora Natron w Tanzanii.jpg

Landsat 8 wykonał zdjęcia śmiertelnie niebezpiecznego jeziora Natron w Tanzanii2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model pogody kosmicznej symuluje nieoczekiwane burze słoneczne
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 08/05/2017
Nasze stale zmieniające się Słońce bezustannie wyrzuca w przestrzeń kosmiczną mnóstwo swojej materii. Najbardziej imponującymi zjawiskami tego typu są koronalne wyrzuty masy (CME, ang. coronal mass ejections), w których masywne obłoki materii odrywają się od powierzchni Słońca.  Owe burze słoneczne często poprzedzone są swego rodzaju ostrzeżeniami ? jasnymi rozbłyskami, błyskami gorąca lub strumieniami energetycznych cząstek. Jednak naukowców od dawna intrygował drugi rodzaj burzy słonecznej ? pozbawiony typowych znaków ostrzegawczych: pojawiają się znikąd, stąd naukowcy nazywają je niewidzialnymi CME (ang. stealth CME).
Międzynarodowy zespół naukowców kierowany przez Space Sciences Laboratory na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i finansowany częściowo przez NASA opracował model, który symuluje ewolucję tych niewidzialnych burz słonecznych. Naukowcy podczas prac opierali się na danych zebranych przez sondy STEREO oraz SOHO, dzięki którym mogli dokładnie dopasować swoje modele do rzeczywistych obserwacji prowadzonych przez sondy kosmiczne. Wyniki badań pokazują jak powolny i spokojny proces może nieoczekiwanie doprowadzać do powstania splątanej masy pola magnetycznego do Słońca, która nagle odrywa się i ucieka w przestrzeń kosmiczną ? bez żadnego ostrzeżenia.
W przeciwieństwie do typowych CME, które uciekają ze Słońca z prędkością nawet 2900 km/s, niewidzialne CME przemieszczają się ze spokojną prędkością rzędu 400-700 km/s. To prędkość porównywalna do bardziej powszechnego wiatru słonecznego, ciągłego strumienia naładowanych cząstek emitowanych przez Słońce. Przy tej prędkości, niewidzialne CME nie są wystarczająco silne, aby jakoś znacząco wpływać na pogodę kosmiczną, ale z uwagi na ich wewnętrzną strukturę magnetyczną, mogą wciąż przyczyniać się do niewielkich-średnich zaburzeń pola magnetycznego Ziemi.
Aby odkryć pochodzenie niewidzialnych CME naukowcy opracowali model pola magnetycznego Słońca, w którym symulowali jego siłę i ruch w atmosferze gwiazdy. Kluczową cechą modelu było uwzględnienie rotacji różnicowej Słońca (różne części Słońca rotują z różną prędkością). W przeciwieństwie do Ziemi, która rotuje jako ciało stałe, Słońce rotuje szybciej w pobliżu równika niż na biegunach.
Stworzony przez naukowców model wykazał, że rotacja różnicowa powoduje rozciąganie pola magnetycznego Słońca w różnym tempie w różnych miejscach. Naukowcom udało się dowieść, że ten ciągły proces generuje wystarczająco dużo energii, aby doprowadzić do emisji niewidzialnych CME w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Rotacja Słońca stopniowo napręża linie pola magnetycznego z czasem rozciągając je w spiralę energii, która w pewnym momencie odrywa się od powierzchni Słońca jako masywny bąbel poplątanych linii pola magnetycznego ? i bez ostrzeżenia ? niewidzialne CME powoli zaczyna oddalać się od Słońca.
Tego typu modele komputerowe wspomagają naukowców na drodze do zrozumienia wpływu Słońca na bliskie otoczenie Ziemi, a tym samym pomagają nam poprawić zdolność przewidywania pogody kosmicznej. Artykuł opisujący wyniki badań został opublikowany 5 listopada 2016 roku w periodyku Journal of Geophysical Research.
Źródło: Goddard Space Flight Center
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1002/2016JA023432
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/08/model-pogody-kosmicznej-symuluje-nieoczekiwane-burze-sloneczne/

Model pogody kosmicznej symuluje nieoczekiwane burze słoneczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #15
Wysłane przez grabianski w 2017-05-08
Minął kolejny tydzień na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Czas więc na kolejne podsumowanie. Dziś piszemy głównie o awaryjnej pracy robotów na zewnątrz kompleksu. W miniony weekend udało się dzięki nim wymienić zepsute urządzenie elektryczne. Oprócz tego podsumowujemy naukowe osiągnięcia misji i piszemy o platformie z eksperymentami wystawionej na zewnątrz ISS.
Roboty wykonują awaryjną pracę elektryczną na stacji

25 kwietnia br. Zaobserwowano dość poważną awarię w systemie zasilania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jeden z czterech ośrodków dystrybucji energii elektrycznej MBSU przestał wysyłać dane telemetryczne i nie dało się wysyłać mu żadnych komend. MBSU to urządzenia dystrybuujące energię elektryczną pozyskiwaną z paneli słonecznych do urządzeń wewnątrz i na zewnątrz stacji. Wszystkie cztery znajdują się w centralnym segmencie S0 i każdy z nich podłączony jest do dwóch linii energetycznych, z których kieruje energię elektryczną do przetworników prądu stałego, które zasilają następnie różne obwody stacji.
Co prawda MBSU, z którym utracono łączność nadal przesyłał energię z linii 2A i 2B do przetworników DC-DC, to jednak była to poważna anomalia, która mogła skutkować większymi konsekwencjami w przyszłości.
Problem z urządzeniem przypominał podobny, który dotknął inną jednostkę MBSU w 2012 roku. Wtedy trzeba było wymienić całą jednostkę na nową. Wykonano to w ramach dwóch spacerów kosmicznych. Tym razem postanowiono spróbować najpierw wykorzystać duet robotyczny ? Canadarm2 oraz robota Dextre. Prace trwały od czwartku do soboty ubiegłego tygodnia.
Robotom udało się wykonać całą potrzebną pracę na zewnątrz, dzięki czemu uniknięto konieczności wyjścia do tego celu astronautów. W tej chwili stacja posiada jeszcze jeden zapasowy w pełni funkcjonalny moduł MBSU. Ten zużyty zostanie prawdopodobnie zabrany przez statek Dragon lub HTV w przyszłości.
Agencja NASA z pewnością cieszy się z powiększających się możliwości pracy przez systemy robotyczne stacji. Zmniejsza to koszty utrzymania obiektu i pozwala astronautom poświęcić więcej czasu na realizację misji naukowej. Od 2011 roku, kiedy Dextre po raz pierwszy został wykorzystany do pracy utrzymaniowych na zewnątrz stacji, poczyniono duże postępy. Obecnie, niektóre z zadań stały się rutyną dla robotów kierowanych z centrum kontroli misji na Ziemi. We wczesnych latach funkcjonowania stacji, każda wymiana elementu oznaczała konieczność wyjścia załogi.
Platforma do eksperymentów NanoRacks zainstalowana na zewnątrz stacji

28 kwietnia na zewnątrz Japońskiego Modułu Eksperymentalnego zamontowano platformę NREP (NanoRacks External Platform). NREP to specjalna platforma do montażu eksperymentów prywatnych firm i instytucji akademickich wymgających ekspozycji na środowisko kosmiczne. Jest to pierwsza tego typu komercyjna platforma.
NREP został wyposażony przez astronautów w parę nowych eksperymentów, następnie po przeniesieniu do śluzy platforma została zainstalowana na zewnątrz modułu JEM przez Japońskie Ramię Robotyczne. Instalacja zakończyła się sukcesem, oba eksperymenty działają i wysyłają już dane.
W kolejnym odcinku cyklu opiszemy eksperymenty wystawione na zewnątrz stacji na zamontowanej platformie.
Nauka na Stacji

Na początku maja na stacji rozpoczęto kolejną serię eksperymentów związaną z badaniem utraty masy kostnej w warunkach mikrograwitacji. Peggy Whitson wraz z Thomasem Pesquet przygotowali badanie OsteoOmics. Nowy zestaw eksperymentalny pomoże zbadać różne rodzaje komórek tkanki kostnej pod kątem zmian wywołanych przez mikrograwitację. Następnie dane te zostaną zestawione z uzyskanymi na Ziemi danymi z symulatora lewitacji magnetycznej. W ten sposób naukowcy dowiedzą się, czy taki sposób symulowania środowiska kosmicznego na Ziemi jest wystarczająco dokładny. Jeśli tak, to będzie można wynajdywać tu na Ziemi nowe sposoby radzenia sobie z osteoporozą spowodowaną długotrwałą nieważkością.
Jack Fischer także wykonywał badania związane z utratą masy kostnej na orbicie. Naukowcy NASA próbują w tej chwili opracować nowe protokoły treningów oporowych i aerobowych dla astronautów, które w krótszym czasie dałyby te same efekty. W tym celu Fischer wykonał serię skanów ultradźwiękowych, które mają ocenić zmiany w objętości mięśni podczas pobytu na stacji.
Oprócz tego zainstalowano w ostatnim tygodniu na stacji nowy eksperyment o nazwie Passive Thermal Flight Experiment. Ma on testować prototypową technologię transferu ciepła w statkach kosmicznych. Inżynierowie NASA chcą w przyszłych misjach korzystać z systemów lżejszych i wymagających mniejszej energii elektrycznej do działania.
Źródło: NASA/SF101/NSF
Więcej informacji:
?    cotygodniowe podsumowanie naukowe działań na ISS
?    filmowe podsumowanie tygodnia od NASA (YouTube)
?    oficjalny blog NASA dot. Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
?    artykuł opisujący wymianę jednoski MSBU (Spaceflight101)
Na zdjęciu: Astronauci Fiodor Juriczkin i Jack Fischer w przerwie podczas posiłku w module Unity. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/15

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiatry galaktyczne spowalniają procesy gwiazdotwórcze
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 09/05/2017
Naukowcy stworzyli symulację komputerową wydarzeń, które miały miejsce tuż po Wielkim Wybuchu, aby uzyskać nową wiedzę o tym w jaki sposób powstają dzisiaj gwiazdy.
Badaczom udało się stworzyć najdokładniejszy jak dotąd obraz masywnych eksplozji, które kontrolowały powstawanie galaktyk ? włącznie z naszą ? i które do dzisiaj wpływają na procesy gwiazdotwórcze.
Wyniki badań potwierdzają od dawna proponowaną teorię opisującą skutki uboczne tych spektakularnych eksplozji ? supernowych i ich wpływ na spowalnianie procesu formowania gwiazd.
Fale uderzeniowe
Naukowcy z Edynburga opisują jak supernowe inicjują powstawanie silnych wiatrów, które spowalniają tempo wpływania gazu do rozwijających się galaktyk, tym samym hamując procesy gwiazdotwórcze.
Za pomocą superkomputera naukowcy stworzyli symulacje ciemnej materii, wodoru i helu powstałych po Wielkim Wybuchu ? wszystkich kluczowych elementów niezbędnych do formowania galaktyk. Wyniki symulacji porównano następnie z wynikami pomiaru ilości wodoru otaczającego galaktyki.
Badacze odkryli wyższy od oczekiwanych poziom wodoru na zewnątrz galaktyk, co wskazuje na to, e gwałtowne wiatry prowokowane przez supernowe wewnątrz galaktyk spowalniają wpływanie do nich nowego gazu.
Wpływ czarnych dziur
Nie zmienia to faktu, że symulacje nie były w stanie odtworzyć ilości wodoru znajdowanych wokół najmasywniejszych galaktyk zawierających kwazary ? najbardziej energetyczne obiekty we Wszechświecie.
Zespół badaczy wskazuje, że kwazary mogą mieć jeszcze większy wpływ na procesy gwiazdotwórcze niż supernowe produkując silne dżety gazu napędzane przez czarne dziury.
Artykuł opisujący wyniki badań został opublikowany w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Badania prowadzone były we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu w Cambridge i Nottingham.
Nasze symulacje dostarczają bardzo precyzyjnego opisu własności ciemnej materii i gazu między galaktykami. Zrozumienie procesów formowania galaktyk stawia przed nami wiele wyzwań, ponieważ wpływające na nie procesy fizyczne są dużo bardziej skomplikowane ?  mówi prof. Avery Meiksin.
Źródło: University of Edinburgh
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/09/wiatry-galaktyczne-spowalniaja-procesy-gwiazdotworcze/

Wiatry galaktyczne spowalniają procesy gwiazdotwórcze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w drugim tygodniu maja 2017 roku
2017-05-09
Ariel Majcher
W środę 10 maja Księżyc znajdzie się po przeciwnej stronie Ziemi, niż Słońce, co oznacza, że będzie w pełni. Stąd środkowa część miesiąca upłynie w silnym blasku Srebrnego Globu, w którym znikać będą słabsze obiekty nocnego nieba, w tym dwie, widoczne przez większą część nocy komety: 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak oraz Johnsona (C/2015 V2). Księżyc nie wpłynie za to znacząco na warunki obserwacyjne widocznych w maju planet: znikającego powoli w zorzy wieczornej Marsa, świecącego przez większą część nocy Jowisza oraz wschodzącego około godziny 23 Saturna i wyłaniającą się zza widnokręgu 4,5 godziny później planetę Wenus.
 Planeta Mars coraz wyraźniej zbliża się do Słońca, kontynuując wędrówkę przez gwiazdozbiór Byka. Obecnie Mars przecina obszar tuż nad miejscem, przez które Słońce przechodzi na początku czerwca, ponad 6° na północ od Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji i zachodzi nieco ponad 2 godziny po nim. Czerwona Planeta w tym tygodniu minie kolejną gwiazdę Byka 4. wielkości. Tym razem będzie to gwiazda ? Tauri, którą Mars minie we wtorek 9 maja około 13:30 naszego czasu, w odległości zaledwie 33?. Wieczorem, o godzinie podanej na mapce dla tego dnia (półtorej godziny po zachodzie Słońca) dystans między oboma ciałami niebieskimi urośnie do prawie 13?. Jasność Marsa wynosi +1,6 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 4?.
Praktycznie całą noc w najbliższych dniach rozświetlał będzie Księżyc w okolicach pełni. W tym tygodniu Srebrny Glob przejdzie całą drogę, dzielącą Jowisza od Saturna, odwiedzając gwiazdozbiory Panny, Wagi, Skorpiona Wężownika i Strzelca. W nocy z niedzieli na poniedziałek tarcza Księżyca była oświetlona w 92%, a niewiele ponad 1° od niej świeciła planeta Jowisz. W tym samym momencie 4,5 stopnia na prawo od naturalnego satelity Ziemi świeciła Porrima, natomiast 10° na południowy wschód od niego świeciła Spica, najjaśniejsza gwiazda konstelacji Panny. Dobę później Księżyc nadal odwiedzał będzie Pannę, a jego faza urośnie do 96%. O godzinie podanej na mapce 12,5 stopnia na zachód od niego znajdzie się planeta Jowisz, zaś Spica ? 6° na południowy zachód.
Jowisz powoli oddala się od naszej planety, stąd traci na jasności i średnicy kątowej. W tym tygodniu jego blask zmniejszy się do -2,3 wielkości gwiazdowej, przy tarczy o średnicy 43?. Największa planeta Układu Słonecznego porusza się nadal ruchem wstecznym i pod koniec tygodnia zbliży się do Porrimy na niewiele ponad 4°. W układzie księżyców galileuszowych w tym tygodniu z Polski da się dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    8 maja, godz. 3:12 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 9?, 102? na wschód od tarczy Jowisza,
?    9 maja, godz. 20:50 ? minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 28?, 98? na wschód od tarczy Jowisza,
?    9 maja, godz. 23:46 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    10 maja, godz. 1:56 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    10 maja, godz. 2:36 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 5? na południowy wschód od brzegu tarczy planety (początek zaćmienia),
?    10 maja, godz. 23:10 ? minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 28?, 93? na zachód od tarczy Jowisza,
?    12 maja, godz. 0:04 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    12 maja, godz. 1:36 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    12 maja, godz. 2:36 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    13 maja, godz. 0:26 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    13 maja, godz. 3:26 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 14? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    13 maja, godz. 21:42 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    13 maja, godz. 22:30 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    13 maja, godz. 22:58 ? wyjście Europy z cienia Jowisza, 22? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    13 maja, godz. 23:52 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    14 maja, godz. 0:42 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza.
 
Tym razem również będzie można dostrzec wyjście Ganimedesa zza jowiszowej tarczy, lecz schowanie się Ganimedesa w cieniu jego planety macierzystej nastąpi ponad pół godziny później.
Ponad dwa następne dni Srebrny Glob spędzi w tle gwiazdozbioru Wagi. W nocy z 9 na 10 maja księżycowa tarcza pokaże fazę 99%, a do godziny podanej na mapce oddali się ona od Jowisza na ponad 25°. Dużo bliżej, bo 7° na południowy wschód od Księżyca znajdzie się gwiazda Zuben Elgenubi, czyli gwiazda Wagi, oznaczana na mapach nieba grecką literą ?, jednak jest dostrzeżenie tej nocy nie będzie łatwe, ponieważ gwiazda zginie w wytwarzanej przez Księżyc poświacie. Następnej nocy Srebrny Glob zajmie pozycję w środkowej części gwiazdozbioru Wagi, świecąc już całym blaskiem (pełnia przypada 10 maja o godzinie 23:43 naszego czasu). W związku z tym okoliczne gwiazdy będą prawie niewidoczne, poza kilkoma najjaśniejszymi, np. Antaresem, świecącym około 20° na południowy wschód od Księżyca.
Piątek 12 maja zastanie Księżyc w gwiazdozbiorze Skorpiona, a jego faza spadnie do 99%. 3° pod bardzo jasną tarczą Srebrnego Globu znajdzie się charakterystyczny łuk gwiazd z północno-zachodniej części Skorpiona, z gwiazdami Graffias i Dschubba. Antares będzie świecił tej nocy w odległości około 7° od Księżyca, na godzinie 7 względem niego.
W weekend naturalny satelita Ziemi zbliży się do Saturna, przebywającego w gwiazdozbiorze Strzelca, lecz przy granicy z Wężownikiem, którą przekroczy w przyszłym tygodniu. Sobotę 13 listopada Księżyc ma zaplanowane na wizytę w gwiazdozbiorze Wężownika, w środku jego południowej części. Jego tarcza będzie oświetlona w 96%. Antaresa odnaleźć będzie można w odległości około 10° na południowy zachód od Księżyca, natomiast Saturna ? w odległości 11° na wschód. Dobę później blask Srebrnego Globu spadnie do 92%, a o godzinie podanej na mapce zajmie pozycję niewiele ponad 2° na północ od Saturna. Sama planeta coraz bardziej zbliża się do opozycji (został do niej trochę ponad miesiąc) i świeci już blaskiem +0,2 magnitudo, a jego tarcza ma już dużą, jak na Saturna średnicę 18?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w piątek 11 maja. W sobotę 13 maja, około godz. 23:30 planeta minie w odległości zaledwie 18? gwiazdę HD 161134, świecącą blaskiem obserwowanym +8,5 magnitudo, czyli porównywalnie z Tytanem. W związku z tym kilka dni przed i po sobocie można mieć wrażenie, że Saturn ma dodatkowy jasny księżyc.
Wysoko nad trasą pokonywaną przez Księżyc wędrują po niebie dwie jasne komety: Johnsona (C/2015 V2) oraz 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak. Pierwsza góruje Kometa Johnsona, która czyni to około godziny 1 w nocy na wysokości ponad 75° i prawie 60° nad Księżycem w pełni. Kometa Johnsona wędruje przez gwiazdozbiór Wolarza przy granicy z Koroną Północną, około 5° na wschód od świecącej z jasnością obserwowaną +3,5 magnitudo gwiazdy Nekkar (? Boo), natomiast w niedzielę 14 maja kometa zbliży się na mniej niż 0,5 stopnia do gwiazdy 4. wielkości ? Boo. Jasność tej komety ocenia się obecnie na mniej więcej +7 magnitudo.
Druga z komet, 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, wędruje przez gwiazdozbiór Lutni, przy granicy z Herkulesem. Kometa 41P góruje przed godziną 4 na wysokości ponad 70°, na już jaśniejącym niebie. Na początku tygodnia kometa zajmie pozycję 3° pod gwiazdą ? Lyr, do końca tygodnia kometa oddali się od ? Lyr do ponad 8°. Jednak lepiej do odszukania komety 41P użyć dużo jaśniejszej Wegi, najjaśniejszej gwiazdy Lutni i jednej z jaśniejszych gwiazd całego nieba. W niedzielę 14 maja kometa znajdzie się prawie 11° prawie dokładnie na południe od Wegi. Jasność tej komety jest o jakieś 1 magnitudo mniejsza. Ale największą przeszkodą w obserwacji obu komet będzie bardzo silny blask Księżyca, który bardzo utrudni, lub wręcz uniemożliwi ich obserwacje.
Dokładniejszą mapkę z trajektoriami obu komet można pobrać tutaj.
Nad samym ranem można obserwować planetę Wenus. Pojawia się ona na nieboskłonie niecałe 1,5 godziny przed Słońcem. Wenus jest już bardzo daleko od naszej Gwiazdy Dziennej, obecnie 44°. Maksimum planeta osiągnie na początku czerwca i będzie to 2° więcej. Jednak ze względu na wciąż niekorzystne nachylenie ekliptyki do wschodniego porannego widnokręgu jest ona widoczna słabo: godzinę przed świtem Wenus zajmuje pozycję na wysokości około 2° nad wschodnim widnokręgiem. Wenus kontynuuje szybkie oddalanie się od Ziemi, stąd wygląd jej tarczy ulega dalszemu szybkiemu pogorszeniu. Do niedzieli 14 maja średnica planety zmniejszy się do 31?, w tym samym czasie jej faza urośnie do 37%. Wysoka za to będzie jasność Wenus, wynosząca -4,5 magnitudo.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/05/09/niebo-w-drugim-tygodniu-maja-2017-roku/

Niebo w drugim tygodniu maja 2017 roku.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2017 roku2.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2017 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy brązowy karzeł okazuje się być planetą?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 09/05/2017
Czasami brązowy karzeł w rzeczywistości jest planetą ? lub przynajmniej czymś planetopodobnym. Zespół naukowców z Institute for Research on Exoplanets (iREx) na Universite de Montreal, American Museum of Natural History oraz University of California San Diego pracujących pod kierownictwem Jonathana Gagne z Carnegie odkrył, że obiekt wcześniej nazywany przez  astronomów jednym z najbliższych nam brązowych karłów w rzeczywistości jest obiektem o masie planetarnej.
Wyniki badań opublikowano w periodyku The Astrophysical Journal Letters.
Mniejsze niż gwiazdy lecz większe od gazowych olbrzymów, brązowe karły są za małe, aby utrzymać w swoich wnętrzach procesy fuzji wodoru, które definiują gwiazdy. Dlatego też po powstaniu brązowe karły powoli ochładzają się i ulegają kontrakcji. Kurczenie się brązowych karłów dobiega końca po kilkuset milionach lat, a chłodzenie trwa nadal.
Oznacza to, że temperatury brązowych karłów w zależności od ich wieku mogą sięgać zarówno temperatury gwiazd jak i planet ? mówi Jackie Faherty, współautorka odkrycia.
Zespół badaczy ustalił, że dobrze znany obiekt SIMP J013656.5+093347 jest planetarnym członkiem grupy gwiazd Carina-Near, której wiek szacuje się na 200 milionów lat.
Grupy gwiazd w podobnym wieku i przemieszczających się w ten sam sposób uważane są za idealne regiony do poszukiwania swobodnych obiektów planetarnych, ponieważ to właśnie one pozwalają na datowanie wieku tych zimnych i samotnych światów. Znając ich wiek oraz temperaturę swobodnego obiektu planetarnego można pokusić się o próbę oszacowania jego masy.
Gagne oraz jego zespół badawczy byli w stanie dowieść, że przy masie około 13 mas Jowisza SIMP0136 znajduje się dokładnie na granicy oddzielającej obiekty o cechach brązowego karła od tych o cechach planety.
Swobodne obiekty o masie planetarnej są wyjątkowo cenne dla naukowców ponieważ przypominają gazowe egzoplanety, które często znajdowane są na orbitach wokół gwiazd, tak jak Jowisz i Saturn, jednak w tym przypadku dużo łatwiej jest badać ich atmosfery. Obserwowanie atmosfer egzoplanet w odległych układach planetarnych jest nie lada wyzwaniem, ponieważ słabe światło emitowane przez te planety jest zazwyczaj przyćmiewane przez jasną gwiazdę macierzystą.
Wiedza o tym, że dobrze znany SIMP0136 wykazuje w rzeczywistości cechy planetarne pomoże nam lepiej zrozumieć atmosfery oraz procesy ewolucji gazowych olbrzymów ? dodaje Gagne.
Choć dzięki temu, że nie mają własnej gwiazdy macierzystej, bardziej nadają się do badań szczegółowych, swobodne planety są wyjątkowo trudne do odkrycia. Identyfikacja takich obiektów wymaga godzin obserwacji, ponieważ mogą się one znajdować praktycznie wszędzie i bardzo często ciężko je odróżnić od brązowych karłów czy nawet bardzo małych gwiazd. Właśnie dlatego badacze jak dotąd odkryli tylko kilka takich obiektów.
Etienne Artigau, współautorka opracowania i autorka odkrycia SIMP0136 dodaje: Ten najnowszy członek elitarnej grupy planet swobodnych jest szczególnie ciekawym przypadkiem, ponieważ udało nam się zidentyfikować szybko ewoluujące układy pogodowe na powierzchni SIMP0136 jeszcze wtedy, kiedy uważaliśmy, że jest on brązowym karłem!
Źródło: Carnegie Institution for Science
http://www.pulskosmosu.pl/2017/05/09/gdy-brazowy-karzel-okazuje-sie-byc-planeta/

Gdy brązowy karzeł okazuje się być planetą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA wyłącza rewolucyjnego satelitę EO-1
Wysłane przez grabianski w 2017-05-09
30 marca, po ponad 16 latach działania zakończyła się rewolucyjna misja technologiczna satelity obserwacji Ziemi EO-1. EO-1 zmienił sposób w jaki wykonywane są rejestracje obrazów Ziemi i to w jaki sposób są one później analizowane.
 
Demonstrator technologii

EO-1 był satelitą programu NASA o nazwie New Millenium (Nowe Tysiąclecie), który miał sprawdzać nowe technologie w dziedzinie obserwacji Ziemi. Celem była weryfikacja technologii, które mogłyby przyczynić się do redukcji rozmiarów, wagi i kosztów obecnych satelitów teledetekcyjnych. Tym sposobem na pokładzie satelity znalazł się rozwijany przez Laboratorium Lincolna w MIT instrument ALI (Advanced Land Imager). ALI miał bazować na 30-letniej historii programu Landsat i jednocześnie oferować zmniejszenie rozmiarów, wagi oraz wymaganej mocy. Tak rozwinięty przyrząd miał być wysłany na orbitę i porównywany pod względem jakości wykonywanych zdjęć i przydatności z satelitą Landsat 7.

Kilkadziesiąt zespołów na Ziemi z rozmaitych dziedzin wykorzystujących satelity obserwacji Ziemi miało zadanie ocenić stworzony przez inżynierów Laboratorium Lincolna produkt. Byli wśród nich specjaliści od rolnictwa, geolodzy, klimatolodzy, specjaliści od zalesienia, analitycy urbanizacji, wulkanolodzy, glacjolodzy, specjaliści od zarządzania zasobami wodnymi. Ci wszyscy ludzie mieli ocenić jakość zdjęć wysyłanych przez nowego satelitę i porównać je z efektami pracy operującego najnowszego satelity Landsat.

Aby ułatwić porównanie instrumentów optycznych na obu sondach. Satelitę EO-1, którego wyniesiono w 2000 roku, ustawiono na tej samej orbicie co konkurencyjny Landsat 7. EO-1 podążał za większym Landsatem, przelatując nad tymi samymi obszarami minutę po nim.
Lepszy pod każdym względem

Okazało się, że instrument ALI zamontowany na satelicie EO-1 osiągnął nie tylko wyższą rozdzielczość i jakość wykonywanych obrazów, ale też cechował się większą czułością, zasięgiem dynamicznym oraz wyższą dokładnością radiometryczną. To wszystko przy mniejszym rozmiarze, wadze i diametralnie mniejszym zużyciu energii (20% energii wykorzystywanej przez Landsat 7) składało się też na mniejsze koszty budowy.

Przy tych wszystkich zaletach EO-1, który miał operować przez rok i zgromadzić 2000 zdjęć, pracował ponad 15 lat dłużej niż zakładano i zgromadził 90 000 cennych fotografii. Z demonstratora technologicznego stał się jednym z najważniejszych amerykańskich satelitów. Przeszedł do historii po raz pierwszy fotografując z kosmosu przepływ lawy czy odrastanie Lasów Amazońskich. Służył także podczas wielu tragedii, jak np. zamachy na Word Trade Center w Nowym Jorku, powódź po huraganie Katrina czy erupcja wulkanu Momotombo w Nikaragui przed kilkoma laty.
Rewolucyjne rozwiązania

Decyzje projektowe nad instrumentem obrazującym ALI okazały się być innowacyjne. Architektura ALI eliminowała ruchome części, które były nieodłączną częścią Landsata. W satelitach Landsat pojedyncza kamera skupiała się na wąskim obszarze terenu, a ruchoma optyka zwierciadła umożliwiała skanowanie szerszego terenu na raz. Wymagało to jednak dosyć skomplikowanej aparatury, stwarzającej problemy przy stabilizacji. ALI implementowało rewolucyjne rozwiązanie pasywnego skanu szerokiego obszaru terenu bez konieczności ruszania swoją optyką. Podejście zwane "skanującą miotłą" (z ang. push broom) znane jest choćby ze skanerów dokumentów. Porównanie obu metod możecie zobaczyć tutaj.

Dodatkowo sensory zostały wykonane z różnych materiałów, umożliwiając użycie kilku pasm spektralnych dla obiektów i topografii. EO-1 zmienił przemysł satelitarny i sprawił, że kolejny Landsat o numerze 8. podążył za tymi rozwiązaniami. Jego instrument optyczny OLI bazuje na tym co rozwinął właśnie ALI.

EO-1 był więc jedynym w swoim rodzaju instrumentem, który nie tylko dostarczył spektakularnych widoków Ziemi, ale również zrewolucjonizował technologię satelitarną.

Źródło: Phys.org

Więcej informacji:
?    Earth Observing?1 satellite is retired, leaving a legacy of spectacular imagery (Phys.org)
?    oficjalna strona misji EO-1 (NASA)
Na zdjęciu: Zbieg rzek Arkansas i Missisipi podczas powodzi w 2015 roku. Fotografia została wykonana przez urządzenie ALI na satelicie EO-1. Źródło: NASA Earth Observatory.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-wylacza-rewolucyjnego-satelite-eo-1-3293.html

NASA wyłącza rewolucyjnego satelitę EO-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobliski układ planet podobny do Układu Słonecznego?
Wysłane przez kuligowska w 2017-05-09
 
SOFIA (ang. Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy), nowy teleskop NASA, wykonał szczegółowe badania jednego z bliskich układów planetarnych. Wynika z nich, że układ ten jest bardzo podobny pod względem budowy do naszego Układu Słonecznego.

Gwiazda Epsilon Eridani była podejrzewana o posiadanie planet już kilkadziesiąt lat temu. Znajduje się w odległości 10,5 roku świetlnego od nas i można ją zobaczyć tylko z południowych szerokości geograficznych, w gwiazdozbiorze Erydana. To jednocześnie najprawdopodobniej najbliżej położony układ planet pozasłonecznych, w którego centrum znajduje się gwiazda podobna do młodego Słońca. Stanowi on zatem idealne miejsce do badań procesów formowania się planet wokół gwiazd typu słonecznego.

Ciekawostką jest fakt, że Epsilon Eridani była jednym z pierwszych obiektów zainteresowania w zapoczątkowanym jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku programie nasłuchu radiowego OZMA. Program ten, będący prekursorem późniejszych projektów SETI, stawiał sobie na celu próbę odebrania sygnałów radiowych pochodzących od zaawansowanych cywilizacji, które mogłyby zamieszkiwać hipotetyczne jeszcze wówczas planety pozasłoneczne. Gwiazda w Erydanie została wybrana na cel nasłuchu jako potencjalnie posiadająca planety, właśnie ze względu na swą bliskość i podobieństwo fizyczne do Słońca.

Już poprzednie badania sugerowały, że Epsilon Eridano posiada dobrze widoczny w podczerwieni dysk zbudowany z materiału pozostałego po zakończeniu procesów związanych z formowaniem się planet. Tworzące go szczątki mogą zawierać między innymi gaz i pył, a także pewne ilości małych, skalistych i lodowych ciał podobnych do planetoid. Dyski takie mogą być rozległe i grube, lub też skoncentrowane w postaci wąskich pasm materiału, takich jak Pas Planetoid w naszym Układzie Słonecznym i Pas Kuipera - obszar położony poza orbitą Neptuna i zawierający setki tysięcy lodowych obiektów. Co więcej - dokładne pomiary ruchu gwiazdy wskazują na to, że może być ona z dużym prawdopodobieństwem okrążona przez planetę o masie zbliżonej do Jowisza, znajdującą się dodatkowo w takiej odległości od niej jak Jowisz w stosunku do Słońca.

Nowe dane zebrane w projekcie SOFIA pozwalają naukowcom zweryfikować dwa współcześnie wiodące modele teoretyczne opisujące cały układ Epsilon Eridani. Modele te opracowano wcześniej w oparciu o dane dostarczone przez Orbitalny Teleskop Spitzera. Jeden z nich zakłada, że materiał pozostały po formacji planet zebrał się głównie w dwóch wąskich pierścieniach otaczających gwiazdę, podobnych do ?naszego? Pasa Planetoid leżącego pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Jeden z takich pierścieni mógłby wówczas znajdować się w takiej odległości od centrum układu jak planetoidy w Układzie Słonecznym, a drugi wypadałby w okolicach odpowiadającej orbicie ?naszego? Urana. Teoretycy sądzą ponadto, że największa planeta układu byłaby wówczas związana z pobliskim jej pasem złożonym z takich pozostałości.
 
Zgodnie z drugim z modeli materiał dysku pochodził głównie z czegoś na kształt zewnętrznego Pasa Kuipera w Układzie Słonecznym i stopniowo wypełniał cały układ pozostałym materiałem, w kierunku od jego krańców do gwiazdy centralnej. W takim modelu dysk jest bardziej rozległy i nie koncentruje się w pasach planetoid, nie musi być także związany z dużą planetą.

Przy pomocy danych z teleskopu SOFIA astronomom udało się stwierdzić, że materiał krążący wokół wokół Epsilon Eridani jest w rzeczywistości rozmieszczony tak, jak sugeruje pierwszy model, czyli w co najmniej jednym wąskim pasie (ale nie w rozległym dysku). Było to możliwe dzięki temu, że SOFIA ma dużo większą średnicę zwierciadła niż jej poprzednik, podczerwony Teleskop Spitzera - stosunek wynosi 2,5 metra do 0,85 metra. Dzięki temu można dostrzec dużo więcej mniejszych szczegółów. Dodatkowo SOFIA wyposażona jest w nowoczesny rejestrator średniej podczerwieni FORCAST (ang. Faint Object infraRed CAmera for the SOFIA Telescope), pozwalający na obserwowanie ?ciepłego? materiału wokół Epsilon Eridani na falach z zakresu 25-40 mikronów. Zakres ten jest niedostępny w zwykłych obserwacjach wykonywanych z powierzchni Ziemi ze względu na nieprzepuszczalność ziemskiej atmosfery.

Sama SOFIA to nie tyle orbitalny teleskop, co? samolot! Boeing 747SP został specjalnie zmodyfikowany tak, by móc wynieść wysoko ponad ziemską atmosferę teleskop optyczny o średnicy ponad dwóch metrów. Projekt powstał we współpracy agencji kosmicznej NASA z niemieckim ośrodkiem German Aerospace Center, DLR. Sam samolot w chwilach spoczynku znajduje się w należącym do NASA Centrum Lotów Armstronga w Palmdale w Kalifornii.

Badania zostały szczegółowo opisane w prestiżowym Astronomical Journal.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Więcej na temat projektu SOFIA
?    Cele naukowe i instrumenty misji SOFIA


Źródło: NASA

Grafika: wewnętrzne i zewnętrzne obszary układu Epsilon Eridani zobrazowane na podstawie danych zebranych przez Teleskop Spitzera i ukazane w zestawieniu z podobnymi, odpowiadającymi im rejonami Układu Słonecznego.
Źródło: NASA/JPL/Caltech/R. Hurt (SSC)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pobliski-uklad-planet-podobny-ukladu-slonecznego-3294.html

Pobliski układ planet podobny do Układu Słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 propozycji na misję New Frontiers

2017-05-10
NASA otrzymała 12 propozycji na następną misję klasy New Frontiers. Selekcja nastąpi w ciągu dwóch najbliższych lat.


Amerykańska agencja kosmiczna NASA realizuje planetarne misje bezzałogowe w kilku klasach. Największe misje są klasy Flagship - przykładem jest sonda Cassini. Są to duże i skomplikowane wyprawy, których budowa i realizacja jest rozłożona na dekady. "Średniej klasy" jest New Frontiers - przykładem jest misja New Horizons. Budżet misji tej klasy powinien zamknąć się w kwocie około jednego miliarda dolarów. Mniej skomplikowana i szybsza w realizacji jest klasa Discovery, której koszt powinien się zamknąć w 500 mln dolarów.

Selekcja nowej misji bezzałogowej NASA
Wybór misji każdej z tych klas jest wieloetapowy. W styczniu tego roku NASA wybrała wybrała do realizacji dwie misje klasy Discovery  - Lucy i Psyche. Zanim do tego doszło, przez półtora roku agencja analizowała 28 zgłoszonych propozycji, z których wybrała pięć do dalszych prac koncepcyjnych. Dopiero po nich, czyli po ocenie potencjalnych korzyści naukowych oraz ryzyka, doszło do wyboru misji.
Aktualnie trwają pierwsze etapy selekcji nowej misji klasy New Frontiers. Start tej wyprawy bezzałogowej jest planowany w połowie przyszłej dekady. 8 maja 2017 roku NASA poinformowała, że otrzymała 12 propozycję na misję tej klasy. W ciągu dwóch najbliższych lat ma dojść do wyboru misji spośród wspomnianych kandydatur.
Potencjalne cele nowej misji New Horizons
Tym razem NASA zawęziła zakres misji do sześciu tematów:
- Misja typu "sample return" z komety,
- Misja typu "sample return" z obszaru bieguna południowego Księżyca, gdzie znajdują się duże pokłady lodu wodnego,
- Eksploracja "oceanicznych światów" (Tytan i/lub Enceladus),
- Próbnik Saturna,
- Misja ku planetoidom trojańskim,
- Badania Wenus in situ.
Powyższa lista jest bardzo szeroka, choć wydaje się, że wyprawa ku planetoidom trojańskim nie zostanie wybrana w ramach tej klasy, z uwagi na wybór wspomnianej powyżej misji Lucy. Z kolei, głównie z uwagi na badania kończącej się misji Cassini, "oceaniczne światy" (w szczególności Enceladus) są w ostatnich latach w centrum zainteresowania naukowców z całego świata. Jest także  możliwe, że wybrana zostanie misja księżycowa, gdyż prawdopodobnie przestrzeń dookoła Srebrnego Globu (a być może i jego powierzchnia) będzie celem załogowej eksploracji w przyszłej dekadzie. Dość "zapomniana" wydaje się być Wenus, która jednak przy każdym konkursie na misję otrzymuje po kilka propozycji misji - co oznacza nie słabnące zainteresowanie tą planetą.
NASA ma zamiar wybrać w listopadzie przynajmniej jedną z tych koncepcji do dalszych prac. W przypadku ostatniego wyboru misji Discovery, NASA realizowała aż pięć konkurujących ze sobą bardziej zaawansowanych prac koncepcyjnych. Jest możliwe, że i tym razem będzie podobnie.

Źródło informacji: Kosmonauta.net
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-12-propozycji-na-misje-new-frontiers,nId,2391499

12 propozycji na misję New Frontiers.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)