Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Widzę swoją mordkę, to czuje się wywołany do tablicy. Maćku mam nadzieję, że nie odebrałeś mojej wypowiedzi jako zniechęcania i nie mnie miałeś na myśli. Jeżeli tak, to bardzo Ciebie przepraszam. A wracając do wątku. Staram się omijać tego typu posty, które wywołują g...burzę. Może i marazm jest, ale forum jakoś nie umarło i żyje. Praktycznie każdy dzień, robiąc przy kawce przegląd Internetu, odwiedzam FA.
  3. Bo my to trochę przewrażliwieni jesteśmy! 😉 Ale tak już mamy, w końcu astrohobby interesują się ludzie o specyficznej konstrukcji psychicznej - zdolni, wrażliwi ale i czasem ciut neurotyczni. Życzę więcej grubej skóry - sobie i wszystkim nam! 🐘🦏🦬
  4. Zgadzam się z Janko, przecież forum się samo nie tworzy, to my je tworzymy, my wszyscy i każdy z osobna. Od jakiegoś czasu jest paru użytkowników którzy ożywiają to forum, może będzie więcej, ale z kolei jak się czyta kogoś np pierwszy post i pierwszą odpowiedzią jest , że coś się pisze z dużej litery , to nie jest to zachęcające . Tak samo jak uszczypliwe niepotrzebne odpowiedzi napisane w złym tonie , sam się z takimi spotkałem i mimo że mnie to nie zniechęca , to innych może... Czytam fora od wielu lat , sam dopiero jakiś czas temu zacząłem coś tam pisać , a wybrałem TO forum , bo wydawało mi się najbardziej " na luzie " ... Dobra, można tak se pisać , będzie lepiej 🙂
  5. Na marginesie tej dyskusji chciałem tylko zauważyć, że swego czasu napisałem kilka relacji z SESJI ASTROFOTOGRAFICZNYCH. A że było to w czasach prosperity forum, konkursów ( kilku równolegle) to kilku kolegów skutecznie mnie zniechęciło - bo to nie to samo co orgazm na widok M 42. No cóż.. Tu przykład, niestety fotki wcięło :
  6. Dzisiaj
  7. Coś w tym jest... daje do myślenia. Na majówkę szykuje się pogoda, zobaczymy jak to będzie 🙂
  8. Perseus

    Problem z ES 14mm

    Kolega, który kupił okular i stosował go z makiem 127 plus kątówka widział te paproszki podczas odsewacji Księżyca. U siebie będę to sprawdzał przy okazji zbliżającej się majówki i zobaczę jak to wygląda w gso 10.
  9. Są dwa rodzaje podejścia do tematu - ponarzekać albo coś robić. Jestem stanowczym zwolennikiem tego drugiego. To cóż, że wszystko już zostało obejrzane, sfotografowane, naszkicowane? Tak, ale nie przeze mnie, nie dzisiaj, nie w górach, nad morzem czy z balkonu na Ursynowie. Niekoniecznie musimy silić się na nowość, oryginalność, rarytas. Zachwyt nad Mgławicą Oriona też wzbudził niedawno nasz entuzjazm. Warto napisać, że się ujrzało młody Księżyc, Galaktykę Andromedy czy Chichoty. Warto wypracować oryginalne i piękne zdjęcie ale też po stokroć warto wyjawić swoje odczucia na widok Nieba Gwiaździstego. Róbmy to, nie wstydźmy się o tym napisać choćby dziesięciu słów a Astroświat będzie się nadal kręcił.
  10. Byłbym wdzięczny za rezerwację do jutra do końca dnia. Pozdrawiam, Dominik
  11. Z ciekawości - czy one są widoczne podczas obserwacji? Przy DS-ach pewnie nie, ale podczas podglądactwa Księżyca czy Słońca? Sprawdź, bo może okazać się, że wcale nie będziesz musiał jakoś drastycznie schodzić z ceny, jesli te paproszki psują jedynie estetykę nieobserwacyjną.
  12. Różowa Pełnia wyjrzała zza chmur 2024-04-24. Źródło: tvnmeteo.pl, PAP Pełnia Różowego Księżyca była widoczna w środową noc nad Polską. Zdjęcia zjawiska otrzymaliśmy na Kontakt 24. To nie jedyne ciekawe zjawisko astronomiczne, jakie można zaobserwować na kwietniowym niebie. W środową noc na niebie widoczna była kwietniowa pełnia księżyca, nazywana także Różowym Księżycem. Jej kulminacyjny moment nastąpił o godzinie 1.51. Stosowane do dziś nazwy poszczególnych pełni Księżyca wywodzą się głównie z wierzeń, zwyczajów i obserwacji rdzennych Amerykanów. Kwietniowa nosi to miano, wiosną tereny Ameryki Północnej porastają bowiem kwitnące różowo floksy. Inne nazwy tej pełni to Pełnia Kiełkującej Trawy, Pełnia Jajeczna i Pełnia Rybna. Pełnia w obiektywie Reporterów 24 Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia Różowej Pełni z różnych zakątków Polski. Chociaż lokalnie niebo było zachmurzone, nie przeszkadzało to w obserwacji Srebrnego Globu. Nie tylko Księżyc Wiosną warto jest spojrzeć w niebo nie tylko w celu obserwacji Srebrnego Globu. Jeszcze przed pełnią Księżyca nastąpił szczyt roju Lirydów. Meteory, nazywane potocznie spadającymi gwiazdami, kojarzone są z okresem letnim, jednak roje meteorów zdarzają się przez cały rok. Okres aktywności meteorów z roju Lirydów trwa od 14 do 30 kwietnia, a maksimum przypada na 22 kwietnia. Maksymalna liczba meteorów, jaką można zobaczyć w ciągu godziny to 18, chociaż bywały lata, w których odnotowywano po kilkaset meteorów na godzinę, a nawet deszcze meteorów. Blask Srebrnego Globu będącego niemal w fazie pełni może jednak utrudniać podziwianie tak zwanych spadających gwiazd. Meteory z roju Lirydów szybko mkną po niebie. Ich prędkość wynosi 49 kilometrów na sekundę. Wieczorem radiant roju, czyli punkt, z którego wydają się wybiegać meteory, znajduje się dość nisko nad horyzontem, ale wraz z upływem nocy wznosi się coraz wyżej. Drugim kwietniowym rojem meteorów, mniej znanym, są pi Puppidy, aktywne od 15 do 28 kwietnia. Ich maksimum przypada na 23 kwietnia, dlatego Księżyc także mógł przeszkadzać w ich obserwacjach. Są one dużo wolniejsze od Lirydów, mają prędkość 18 km/s. 19 kwietnia swoją aktywność rozpoczął inny rój meteorów - eta Akwarydy. Można je obserwować do 28 maja, a swoje maksimum osiągną 5 maja. Poruszają się bardzo szybko (66 km/s) i w maksimum mogą osiągnąć liczbę 50 zjawisk na godzinę. Związane są ze słynną kometą Halleya. Autorka/Autor:ps,as Źródło: tvnmeteo.pl, PAP Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Jasłowski Zimowa pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24 https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/pelnia-ksiezyca-kwiecien-2024-kiedy-noc-spadajacych-gwiazd-st7880768
  13. Słońce dało popis swoich możliwości! Sonda kosmiczna zarejestrowała coś niesamowitego 2024-04-23. Radek Kosarzycki Maksimum słoneczne to okres, w którym miłośnicy obserwacji powierzchni Słońca praktycznie nie odchodzą od teleskopów. Jeżeli na powierzchni Słońca nie pojawia się właśnie nowa plama słoneczna, to zapewne dochodzi do jakiegoś rozbłysku z już istniejącej, czy też do koronalnego wyrzutu masy, w którym olbrzymie ilości plazmy wyrywają się z grawitacji Słońca i rozpoczynają swoją podróż przez przestrzeń międzyplanetarną. Czasami jednak zwykła aktywność zmienia się w prawdziwy spektakl słoneczny. Tak też było dzisiaj na powierzchni Słońca. Jeżeli jednak nie spoglądaliście akurat w naszą gwiazdę dzienną za pomocą specjalistycznego sprzętu astronomicznego, nic nie straciliście. Amerykańska sonda kosmiczna Solar Dynamics Observatory zaobserwowała wszystko za was, a dane z tych obserwacji już przesłała na Ziemię. Kiedy dochodzi do rozbłysku na powierzchni Słońca mamy do czynienia z uwolnieniem w atmosferze naszej gwiazdy centralnej olbrzymiej ilości energii. Proces ten spowodowany jest przez anihilację pola magnetycznego. Jak zauważają badacze, rozbłysk słoneczny zachodzi we wszystkich warstwach atmosfery słonecznej. W przestrzeń międzyplanetarną w ciągu minut, a nawet godziny wyrzucana jest olbrzymia ilość energii w postaci promieniowania elektromagnetycznego w zakresie od promieni gamma po radiowe. Samemu promieniowaniu towarzyszy także szeroki strumień elektronów, protonów i jonów, który oddala się ze Słońca z prędkością nawet 0,7c. Słońce widziane z powierzchni Ziemi ma rozmiary kątowe zbliżone do rozmiarów kątowych Księżyca w pełni. Warto jednak pamiętać, że Księżyc znajduje się 380 000 km od Ziemi, a Słońce – 150 milionów kilometrów od Ziemi. Należy zatem pamiętać, że mówimy o obiekcie, którego średnica to niemal 1,4 miliona kilometrów. Tym bardziej fascynujące jest zatem to, co wydarzyło się tam dzisiaj. Sonda kosmiczna SDO zarejestrowała bowiem niemal w tym samym momencie nie jeden, a aż cztery rozbłyski na tej samej stronie Słońca. Należy tu podkreślić, że wszystkie cztery rozbłyski oddalone były od siebie o setki tysięcy kilometrów. Źródłem trzech z nich były plamy słoneczne, a jednej — włókno słoneczne. Wszystkie one jednak połączone były ze sobą ledwo dostrzegalnymi pętlami pola magnetycznego rozciągającymi się do korony (atmosfery) słonecznej. Takie zdarzenie, jak jednoczesna eksplozja w czterech miejscach na powierzchni Słońca jest wydarzeniem rzadkim nawet w trakcie maksimum słonecznego. Można zatem powiedzieć, że w całe wydarzenie była zaangażowana większa część widocznej z Ziemi tarczy słonecznej. Oczywiście w takiej sytuacji naukowcy zastanawiają się, jak wydarzenie to wpłynie na Ziemię. Możliwe bowiem, że w kierunku naszej planety wyemitowany w koronalnym wyrzucie masy wyruszył obłok zjonizowanej plazmy i pola magnetycznego. Jeżeli faktycznie tak się dzieje, to za kilkadziesiąt godzin możemy mieć do czynienia z prawdziwą burzą słoneczną, która potencjalnie mogłaby zagwarantować zorze polarne nawet na naszych szerokościach geograficznych. To spektakularne wydarzenie, do którego doszło dzisiaj na powierzchni Słońca, może być dodatkowym argumentem za tym, że znajdujemy się już w fazie maksimum słonecznego. Autorzy wielu artykułów naukowych wskazują, że właśnie takie zsynchronizowane mnogie rozbłyski słoneczne pojawiają się w okolicach maksimum. O tym, czy tak jednak jest, dowiemy się dopiero post factum. Metodyka określania maksimum słonecznego sprawia, że o tym, iż przeszliśmy przez maksimum, możemy dowiedzieć się dopiero siedem miesięcy po jego zakończeniu. Źródło: NASA / SDO and the AIA, EVE, and HMI science teams / helioviewer.org https://www.chip.pl/2024/04/usa-chiny-bombowiec-h-20
  14. Zostań łowcą mikrometeorytów w nowym programie edukacyjnym dla szkół 2024-04-23. Redakcja Ciekawy program edukacyjny dla szkół podstawowych i średnich. Fundacja Nauka. To Lubię ogłosiła dzisiaj uruchomienie nowego programu edukacyjnego dla szkół podstawowych i średnich pt. „Łowcy mikrometeorytów”. Inicjatywa ma na celu rozwijanie zainteresowań naukowych wśród młodych ludzi oraz zachęcanie ich do własnoręcznego odkrywania fenomenów kosmicznych w ich najbliższym otoczeniu. “Łowcy mikrometeorytów” to program skierowany do uczniów szkół podstawowych (klasy 7 i 8) oraz średnich.Celem jest umożliwienie uczniom i ich nauczycielom przeprowadzenia poszukiwań mikrometeorytów w najbliższym otoczeniu, a także zaznajomienie ich z metodami pracy naukowej. Każda z dziesięciu zakwalifikowanych szkół otrzyma od Fundacji bezpłatny sprzęt, który umożliwi przeprowadzenie eksperymentów, w tym mikroskop cyfrowy, zestawy sit oraz odczynniki chemiczne. Na potrzeby projektu Fundacja stworzyła specjalny podręcznik dla uczniów z informacjami m.in. na temat tworzenia pułapek na mikrometeoryty czy instrukcją o tym, co zrobić z zebranym pyłem, aby mieć szansę odnaleźć kosmiczne cząstki. „Szukanie dużych meteorytów nie jest łatwym zadaniem, mimo to istnieje sposób, aby szkoła też mogła się pochwalić posiadaniem „gościa” z kosmosu. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że spośród 5000 ton kosmicznego materiału, który rocznie dociera do powierzchni naszej planety, tylko niewielką część stanowią duże kamyki. Większość to mikrometeoryty, gwiezdny pył, drobiny wielkości mniejszej od 2 milimetrów.” opowiada ekspert Fundacji Nauka. To Lubię i koordynator programu Krzysztof Kurdyła. Zgłoszenie do programu Aplikacja wymaga przygotowania pracy konkursowej i zgłoszenia zespół uczniowskiego pod opieką nauczyciela. Zadanie kwalifikacyjne brzmi: „Wyobraźcie sobie świat za dwie dekady. Mamy już bazy na Księżycu, właśnie powstaje pierwsza baza na Marsie. Czym mógłby zajmować się wasz zespół w takim świecie?”. Zgłoszenie powinno zawierać maksymalnie 5000 znaków ze spacjami i zostać wysłane na adres: [email protected] do 10 maja 2024 r. Pełny regulamin i szczegóły dotyczące projektu są dostępne na stronie internetowej Fundacji: www.naukatolubie.pl. Ogłoszenie wyników rekrutacji do pierwszej edycji programu nastąpi 24 maja 2024 r. Nagrody dla najlepszych Dla trzech najlepszych zespołów przewidziano specjalne nagrody, w tym wizytę doktora Tomasza Rożka, który wygłosi wykład o kosmosie. Ponadto zwycięskie szkoły otrzymają zestawy książek doktora Rożka oraz pamiątkowe sondy kosmiczne z debiutanckiego lotu polskiej rakiety suborbitalnej “Perun”. „Głównym celem naszego programu jest uświadomienie uczniom, że Ziemia nie jest odizolowaną wyspą w kosmicznym oceanie. Jesteśmy częścią tego Wszechświata i codziennie doświadczamy wpływu kosmosu, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Chcemy, aby uczestnicy nie tylko zrozumieli tę zależność, ale także poczuli się jak prawdziwi naukowcy. Uczniowie będą zbierać próbki, prowadzić obserwacje, a także analizować wyniki swoich badań – tak, jak robią to profesjonaliści. Co więcej, nauka poprzez zabawę stanowi o sile tego projektu. Zbiór mikrometeorytów może odbywać się poprzez przeczesywanie osadów z rynien dachowych, czy budowanie prostych pułapek pyłowych.” tłumaczy dr Tomasz Rożek, prezes Fundacji Nauka. To Lubię. Wsparcie instytucjonalne Inicjatywę razem z Fundacją Nauka. To Lubię organizuje Studenckie Koło Naukowe Geologów Uniwersytetu Wrocławskiego, pionierzy w zakresie poszukiwań mikrometeorytów w naszym kraju. Partnerstwo objęła polska agencja kosmiczna POLSA oraz firma technologiczna Future Processing. (FNtL) https://kosmonauta.net/2024/04/zostan-lowca-mikrometeorytow-w-nowym-programie-edukacyjnym-dla-szkol/
  15. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-04-23, Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 23 kwietnia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 GD, o szacowanej średnicy około 35 metrów. • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) 2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu. Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/04/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  16. Czy odkryty właśnie najjaśniejszy kwazar we Wszechświecie to zagrożenie dla Ziemi? Autor: admin (2024-04-23) Ostatnio australijscy naukowcy dokonali niezwykłego odkrycia - zidentyfikowali kwazar, który jest 500 bilionów razy jaśniejszy od Naszego Słońca! Ta nieprawdopodobna jasność sprawia, że obiekt ten, nazwany J0529-4351, jest obecnie najjaśniejszym znanym kwazarem we Wszechświecie. Ale czy tak niezwykłe zjawisko niesie ze sobą jakieś zagrożenie dla naszej planety? Okazuje się, że źródłem jest supermasywna czarna dziura o masie aż 19 miliardów razy większej niż Słońce, pochłaniająca materię w tempie ponad jednej masy Słońca dziennie. To właśnie ten niezwykły proces akrecji sprawia, że J0529-4351 emituje tak ogromne ilości promieniowania. Choć na pierwszy rzut oka tak potężny obiekt mógłby budzić obawy, kwazar ten znajduje się w odległości aż 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Oznacza to, że mimo jego kolosalnej jasności, na naszej planecie będzie on widoczny jako zaledwie słaba gwiazdka o jasności 16 wielkości gwiazdowej, dostępna do obserwacji tylko przy użyciu dużych teleskopów. Co więcej obecność supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk, w tym także w centrum naszej Drogi Mlecznej, to zjawisko powszechne i niebudzące obaw. Ziemia i nasza cywilizacja przetrwały dotychczas nawet znacznie bliższe sąsiedztwo takich obiektów. Dlatego też odkrycie J0529-4351, choć imponujące, nie niesie ze sobą żadnego realnego zagrożenia. Wręcz przeciwnie kwazar ten stanowi niezwykle cenne "laboratorium" do badania procesów zachodzących w najbliższym otoczeniu supermasywnych czarnych dziur. Pozwoli to lepiej zrozumieć naturę i ewolucję tych tajemniczych obiektów, a także rzucić nowe światło na dynamikę i geometrię całego Wszechświata. Źródło: ZmianynaZiemi https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czy-odkryty-wlasnie-najjasniejszy-kwazar-we-wszechswiecie-zagrozenie-dla-ziemi
  17. Artemis III bez lądowania na Księżycu? NASA rozważa inny plan 2024-04-23. Mateusz Mitkow NASA rozważa wprowadzenie modyfikacji w planach dotyczących misji Artemis III. Przypomnijmy, że jej obecnym założeniem jest pierwsze od ponad 50 lat załogowe lądowanie na Księżycu. Alternatywny plan zakłada, że celem astronautów będą jedynie testy technologii na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Od kilkudziesięciu lat NASA pracuje nad przywróceniem obecności człowieka na Srebrnym Globie. W tym celu realizowany jest program Artemis, którego celem jest załogowe lądowanie na powierzchni Księżyca, zbudowanie stacji wypadowej na orbicie księżycowej oraz stworzenie bazy na powierzchni naturalnego satelity Ziemi. Są to ambitne plany, które wymagają opracowania nowych technologii i tym samym pochłaniają spore koszty oraz czas. Harmonogram misji programu Artemis był kilkukrotnie modyfikowany i niewykluczone, że przed nami kolejne opóźnienia. Obecne plany zakładają, że misja Artemis III, której założeniem jest załogowe lądowanie na Srebrnym Globie będzie mogła odbyć się najwcześniej w okolicach 2026 i 2027 r. Dokładna data jest zależna m.in. od dostarczenia na czas przetestowanego już lądownika - Starship HLS (Human Landing System), czyli księżycowego wariantu statku Starship, jak i samej rakiety, która go wyniesie. To właśnie wymagany stopień rozwoju technologicznego wymaganego sprzętu do Artemis III powoduje obawy NASA. W ostatnich dniach w mediach branżowych pojawiły się informacje sugerujące, że NASA rozważa alternatywne założenia trzeciej misji programu Artemis. Jak opisał serwis Ars Technica, amerykańska agencja kosmiczna analizuje możliwość wykonania jedynie testów z udziałem załogi na niskiej orbicie okołoziemskiej Dokładniej rzecz ujmując, załoga biorąca udział w misji Artemis III sprawdziłaby zdolność dokowania kapsuły Orion do lądownika Starship, który zostałby wyniesiony w oddzielnym starcie. W ramach opisywanej misji zostały przetestowane wszystkie niezbędne procedury zbliżenia i cumowania, a następnie możliwość zamieszkania załogi wewnątrz statku, po czym astronauci wróciliby na Ziemię. Dla NASA największym priorytetem jest bezpieczeństwo załogi, dlatego niezbędne jest przeprowadzenie wszystkich wymaganych testów, zanim dojdzie do lotu na Księżyc. Jak słusznie zauważa źródło, alternatywne plany NASA mają wiele wspólnego z misją Apollo 9 (1969 r.), w ramach której również przeprowadzono niezbędne testy modułu księżycowego LM na niskiej orbicie okołoziemskiej. Było to kluczowe dla późniejszych misji programu Apollo, w ramach których niejednokrotnie udało się wylądować na Księżycu i tym samym zapisać już na zawsze na kartach historii. Warto zwrócić uwagę, że kolejne opóźnienia w prowadzonym obecnie programie Artemis, będą sporym problemem dla NASA, która już teraz spotyka się ze sporą krytyką. Powrót człowieka na Księżyc jest ważny dla Amerykanów nie tylko ze względów naukowych, ale także wizerunkowych, ponieważ swoją misję załogową planują także Chiny. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Państwo Środka celują w księżycowy biegun południowy, czyli region uważany za bogaty w zasoby naturalne, przede wszystkim wody w postaci lodu. W ramach amerykańskiego programu Artemis wykonano już pierwszą misję. Rozpoczęła się ona 16 listopada 2022 r. Wtedy to najważniejsza rakieta NASA - Space Launch System (SLS) pomyślnie wystartowała z Kennedy Space Center na Florydzie, wynosząc w przestrzeń kosmiczną kapsułę Orion bez załogi na pokładzie. Misja miała na celu przede wszystkim przeprowadzenie lotnych testów systemu nośnego i Oriona przed przyjęciem pierwszych astronautów na pokład. Nadchodząca misja Artemis II, która powinna wystartować w 2025 r., będzie z kolei polegać na obleceniu Księżyca przez czterech astronautów na wysokości 8900 km nad jego powierzchnią, a następnie bezpieczny powrót na naszą planetę. Autor. NASA Autor. NASA Fot. NASA/Lunar Reconnaissance Orbiter Camera [lroc.sese.asu.edu] SPACE24 https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/artemis-iii-bez-ladowania-na-ksiezycu-nasa-rozwaza-inny-plan
  18. Pojawił się nowy model powstawania planet swobodnych 2024-04-23. Nowe badania sugerują, że gęste gromady gwiazd mogą wyrzucać pary olbrzymich planet, które pozostają ze sobą związane grawitacyjnie. Niedawne odkrycie potencjalnej nowej klasy odległych i tajemniczych swobodnych planet zaintrygowało astronomów, odkąd pod koniec 2023 roku udostępniono oszałamiające nowe zdjęcia wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Te obiekty, znane jako obiekty podwójne o masie Jowisza (JuMBO), wydają się krążyć wokół siebie, unosząc się swobodnie w przestrzeni, niezwiązane z żadną gwiazdą – co jest sprzeczne z dominującymi teoriami na temat tego, jak uważano, że działają układy planetarne. Nowe, przełomowe badania przeprowadzone przez zespół astrofizyków z University Nevada Las Vegas i Stony Brook University, opublikowane 19 kwietnia 2024 roku w czasopiśmie Nature Astronomy, przedstawiają przekonujący model tego, jak te JuMBO mogły się uformować. Zespół wykorzystał zaawansowane techniki, znane jako bezpośrednie symulacje N-ciał, aby zbadać, w jaki sposób interakcje w gęstych gromadach gwiazd mogą prowadzić do wyrzucenia olbrzymich planet, które pozostają grawitacyjnie związane ze sobą podczas dryfowania przez galaktykę. Te znaczące badania oferują model tego, jak te enigmatyczne układy podwójne mogą się formować, wypełniając krytyczną lukę w naszym rozumieniu ewolucji planet. Nasze symulacje pokazują, że bliskie spotkania gwiazdy mogą spontanicznie wyrzucać pary olbrzymich planet z ich rodzimych układów, prowadząc je do orbitowania wokół siebie w kosmosie – powiedział współautor badania, Yihan Wang, doktorant w Nevada Center for Astrophysics w UNLV. Odkrycia te mogą znacząco zmienić nasze postrzeganie dynamiki planet i różnorodności układów planetarnych w naszym Wszechświecie. Badania wskazują, że takie zdarzenia są bardziej prawdopodobne w gęsto zaludnionych gromadach gwiazd, co sugeruje, że swobodne planety podwójne mogą być bardziej powszechne niż wcześniej sądzono. Charakterystyka tych par planetarnych – taka jak ich separacja i mimośród orbity – zapewnia nowy wgląd w gwałtowne warunki środowiskowe, które wpływają na formowanie się planet. Wprowadza to dynamiczne interakcje gwiazd jako ważny czynnik w rozwoju niezwykłych układów planetarnych w gęstych środowiskach gwiazdowych – powiedziała Rosalba Perna, współautorka badania i profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie Stony Brook. Zdaniem naukowców ta nowa praca poszerza naszą wiedzę na temat formowania się planet, a także przygotowuje grunt pod przyszłe obserwacje za pomocą Teleskopu Webba, które mogą dostarczyć dalszych dowodów potwierdzających przewidywania zespołu. Zrozumienie powstawania JuMBO pomaga nam rzucić wyzwanie i udoskonalić dominujące teorie powstawania planet – powiedział astrofizyk UNLV i współautor badania Zhaohuan Zhu. Przyszłe obserwacje z JWST mogą nam w tym pomóc, dostarczając z każdą obserwacją nowych spostrzeżeń, które pomogą nam lepiej formułować nowe teorie powstawania planet olbrzymów. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Jumbo Discovery: Astronomers Offer Model for Formation of Newly Discovered “Free-Floating” Planets • Free-floating binary planets from ejections during close stellar encounters Źródło: University Nevada Las Vegas Na ilustracji: Wizja artystyczna swobodnie unoszących się planet o masach Jowisza w układzie podwójnym. Źródło: Gemini Observatory / Jon Lomberg URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pojawil-sie-nowy-model-powstawania-planet-swobodnych
  19. Web zaobserwował ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta niecałe 3 miliardy lat po Wielkim Wybuchu 22024-04-23. Analizując światło sprzed około 11 miliardów lat zarejestrowane przez Teleskop Webba, które pochodziło od soczewkowanej grawitacyjnie galaktyki Błysk Słońca (j.ang. Sunburst galaxy) - astronomowie odkryli ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta w gwiazdowej protogromadzie kulistej. Wcześniej w tej samej galaktyce zaobserwowano najjaśniejszą znaną nam gwiazdę zwaną Godzillą. Przypadkowo kilka lat temu została odkryta bardzo interesująca galaktyka podczas obserwacji gromady galaktyk PSZ1 G311.65-18.48 w gwiazdozbiorze Rajskiego Ptaka (łac. Apus). Ta „galaktyka-niespodzianka” okazała się bardzo jasna. A jej obraz jest „skopiowany” dwunastokrotnie na niebie dzięki osobliwej strukturze grawitacji ww. gromady galaktyk. Potocznie nazwano ją galaktyką Błysk Słońca (ang. Sunburst galaxy / Sunburst Arc) i widzimy, jak wyglądała około 11 miliardów lat temu – co odpowiada kosmologicznemu przesunięcie ku czerwieni „z”=2,37 (dla porównania – nasze Słońce widzimy tak, jak wyglądało około 500 sekund wcześniej). Jest to więc imponująca odległość, którą pokonały fotony z galaktyki Błysk Słońca. Znajdujące się przed Błyskiem Słońca, potężne pole grawitacyjne gromady galaktyk, od której światło leciało do nas około 4,6 miliarda lat (z=0,443) działa jak soczewka grawitacyjna. Ta „soczewka” powoduje wzmocnienie jasności galaktyki Błysk Słońca, zwielokrotnienie jej obrazu oraz nadanie kształtu łuku – czemu zawdzięcza nazwę (jedno z określeń w j.ang. Sunburst Arc). Cztery łuki rozciągnięte wokół centralnie rozmieszczonej gromady galaktyk zawierają dwanaście oddzielnych kopii obrazów tej samej galaktyki Błysk Słońca! Na przykład na poniższym zdjęciu widać pięć kopii wskazanych strzałkami, które znajdują się w łuku północnym i północno-zachodnim. W publikacji o bardzo szczegółowym temacie badań „Łuk Błysku Słońca w JWST: detekcja gwiazd Wolfa Rayeta wyrzucających azot do gwiazdowej proto-gromady kulistej o niskiej metaliczności i kosmologicznym przesunięciu ku czerwieni z=2.37, z której uciekają jonizujące fotony” astronomowie opisali wyniki analizy pewnego specyficznego obszaru, który nazwano gromadą z galaktyki Błysk Słońca emitującą promieniowanie w kontinuum Lymana, czyli o długości fali λ<912Å . Celem tych badań było poznanie właściwości gwiazd i materii gazowej w galaktykach we wczesnym Wszechświecie. Cała wiedza w widmach Astronomowie badający galaktyki bardzo często nie potrzebują ładnych zdjęć (chociaż ładne zdjęcie również może być przydatne), ale całe bogactwo wiedzy jest ukryte w widmach, czyli zdjęciach natężenia światła docierającego od tych obiektów w zależności od koloru – zwanej naukowo „długością fali” (zwykle oznaczenie grecką literą lambda „λ”). Na przykład z fragmentów widma galaktyki Błysk Słońca uzyskanych za pomocą Teleskopu Webba, astronomowie dowiedzieli się jak masywna jest ta galaktyka, z jakich składa się pierwiastków, jakiego rodzaju gwiazdy w niej świecą. Na poniższej ilustracji pokazano fragment widma galaktyki Błysk Słońca, w którym prawie każdy „kolec” jest linią emisyjną. Tak dobrej jakości widmo było możliwe do uzyskania tylko dzięki połączeniu następujących czynników: • niezwykła jasność galaktyki Błysk Słońca (dodatkowo wzmocniona soczewkowaniem grawitacyjnym), • niespotykane możliwości Teleskopu Webba, • czas naświetlania samej galaktyki - ponad pół dnia. Szerokość tych widmowych linii emisyjnych zależy od masy świecącego obiektu. W szczególności gromada z galaktyki Błysk Słońca emitująca promieniowanie w kontinuum Lymana posiada masę około 9 milionów mas Słońca. Więc jest to bardzo masywna i zwarta gromada gwiazdowa podobna na przykład do gromady kulistej Omega Centauri w naszej Drodze Mlecznej. Zaś liczbę gwiazd Wolfa-Rayeta w tej proto-gromadzie kulistej astronomowie oszacowali na ~700. Stosunki natężeń niektórych linii widmowych mówią nam również o metaliczności tego ciała niebieskiego. W szczególności gromada z galaktyki Błysk Słońca - emitująca promieniowanie w kontinuum Lymana , posiada dość niską metaliczność – mniej niż 20% metaliczności słonecznej. Ale jest wyjątek – ta pierwotna gromada kulista jest ekstremalnie bogata w azot. W rzeczywistości poziom wzbogacenia materii w azot jest znacznie wyższy niż to, co obserwujemy przy podobnej metaliczności w galaktykach w naszej okolicy Wszechświata, czyli dla kosmologicznego przesunięcia ku czerwieni z=0. Skąd pochodzi cały ten azot w proto-gromadzie kulistej? Jedno z przekonujących wyjaśnień tego tajemniczego nadmiaru azotu podpowiada się w obszarach zamalowanych na niebiesko i pomarańczowo na powyższej ilustracji. Tutaj oko eksperta wyłapie natychmiast, że te kolorowe garby spektralne odpowiadają sygnaturom specyficznej populacji gwiazd zwanych gwiazdami Wolfa-Rayeta. Gwiazdy Wolfa-Rayeta są bardzo masywnymi i gorącymi gwiazdami w zaawansowanych stadiach ewolucyjnych, które mogą wyprodukować ekstremalnie duże ilości azotu i wyrzucić go do najbliższego otoczenia wokółgwiazdowego poprzez silne wiatry gwiazdowe. Galaktyka Błysk Słońca nie jest ostatnio jedynym przypadkiem ekstremalnej nadobfitości azotu, którą obserwujemy we wczesnym Wszechświecie. Na przykład Teleskop Webba zarejestrował bardzo silne linie azotu w galaktyce GN-z11 (przesunięcie ku czerwieni z=11,1), które astronomowie próbują wyjaśnić między innymi obecnością hipotetycznych bardzo masywnych gwiazd / supermasywnych gwiazd (~100-1000 Mʘ / ~1000–100 000 Mʘ). Nie jest to również pierwszy raz, gdy gwiazdy Wolfa-Rayeta są uważane za potencjalną przyczynę tej nadwyżki azotu. Jednak po raz pierwszy obserwacje galaktyki Błysk Słońca są bezpośrednim dowodem na obecność gwiazd Wolfa-Rayeta w odległym Wszechświecie. Do tej pory pojedyncze gwiazdy Wolfa-Rayeta były obserwowane w odległościach nie większych niż ~5 Mpc. Natomiast najdalsze ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta zaobserwowano dla kosmologicznego przesunięcia ku czerwieni z~0,5 (fotony z takiej odległości dotarły do nas po około 5 miliardach lat od ich emisji). Na przykład w galaktyce SDSS J150009.81+452844.4 (przesunięcie ku czerwieni z=0,4530) oszacowano populację gwiazd Wolfa-Rayeta na około 450 tysięcy na podstawie obserwacji spektroskopowych. Gwiazdy Wolfa-Rayeta najczęściej występują o obszarach Wszechświata o dużej metaliczności, ale spotyka się je również w galaktykach o niskiej i nawet ekstremalnie małej metaliczności – takiej jak np. galaktyka I Zwicky 18 (zaledwie 2% metaliczności słonecznej). Co oznacza, że takie gwiazdy pozbawione zewnętrznych otoczek łatwo powstają - pomimo zależności tempa utraty masy przez wiatry gwiazdowe od metaliczności (im większa metaliczność – tym większe tempo utraty masy). Przypuszcza się, że przy małych metalicznościach szczególnie ważne są ścieżki ewolucyjne w gwiazdowych układach podwójnych. Wydaje się, że ten rodzaj masywnych i zaawansowanych ewolucyjnie gwiazd odgrywał istotną rolę podczas pierwszych kilku miliardów lat po Wielkim Wybuchu w procesie wzbogacania galaktyk w cięższe pierwiastki. Ma to duże znaczenie dla naszego zrozumienia ewolucji galaktyk. Oprócz odkrycia nadwyżki azotu opisanej w niniejszym materiale i wcześniej odkrytej najjaśniejszej znanej aktualnie gwieździe (~134 mln Lʘ) o nazwie Godzilla, dowiedzieliśmy się, że galaktyka Błysk Słońca wygląda niesamowicie w dwunastu kopiach swojego obrazu naświetlanego przez ponad pół dnia w JWST. Opracowanie: Ryszard Biernikowicz Więcej informacji: • (publikacja naukowa arXiv – docelowo A&A) → The Sunburst Arc with JWST: Detection of Wolf-Rayet stars injecting nitrogen into a low-metallicity, z=2.37 proto-globular cluster leaking ionizing photons • The photocopied “sunburst” from the early Universe Źródło: Astrobites Na ilustracji: Kolorowy obraz dwóch fragmentów (północny + północno-zachodni) soczewkowanej galaktyki Błysk Słońca uzyskany za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam. Strzałki wskazują pięć kopii rodzącej się gwiazdowej gromady kulistej, czyli proto-gromady kulistej (ang. proto-globular cluster), w której zaobserwowano linie widmowe charakterystyczne dla gwiazd Wolfa Rayeta. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] Na ilustracji: Widać masywną gromadę galaktyk PSZ1 G311.65-18.48 w gwiazdozbiorze Rajskiego Ptaka (łac. Apus), od której światło biegło do nas 4,6 miliarda lat (z=0,443). Mniej więcej na zewnętrznej granicy tej gromady widać cztery łuki świetlne, które są zwielokrotnionymi obrazami tej samej galaktyki zwanej potocznie Błyskiem Słońca - widzimy ją tak, jak wyglądała około 11 miliardów lat temu (z=2,37). Zdjęcie zostało zrobione przez Teleskop Hubble’a w czterech barwach w zakresie optycznym i podczerwieni (długości fali λ~0,275-1,6μm). W galaktyce Błysk Słońca zaobserwowano najjaśniejszą znaną nam gwiazdę zmienną typu LBV, którą nazwano Godzillą. Źródło: ESA/Hubble, NASA, Rivera-Thorsen et al. Na ilustracji: Kolorowy obraz dwóch fragmentów (północny + północno-zachodni) soczewkowanej galaktyki Błysk Słońca uzyskany za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam. Strzałki wskazują na pięć kopii rodzącej się w tej galaktyce gromady kulistej, czyli proto-gromady kulistej (ang. proto-globular cluster), w której zaobserwowano linie widmowe charakterystyczne dla gwiazd Wolfa Rayeta. Kolorowe kwadraty wskazują na pola obserwacyjne spektrografu NIRSpec, którego widma zostały wykorzystane do badania tej proto-gromady kulistej. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] Na ilustracji: Czarna ciągła linia przedstawia widmo proto-gromady kulistej w galaktyce Błysk Słońca uzyskane z jej dwunastu kopii obrazów za pomocą spektrografu NIRSpec współpracującego z JWST. Prawie wszystkie „kolce” na tym widmie są liniami emisyjnymi. Zakreślone na niebiesko i pomarańczowo obszary są jakby „garbami” w widmie – a faktycznie liniami emisyjnymi, które są ważnymi wskaźnikami identyfikującymi gwiazdy Wolfa-Rayeta. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/web-zaobserwowal-slady-populacji-gwiazd-wolfa-rayeta-niecale-3-miliardy-lat-po-wielkim
  20. Kosmiczne patenty fundamentem przewagi przedsiębiorstwa w sektorze 2024-04-23. Przemysł kosmiczny stanowi dzisiaj bezsprzecznie jedną z najprędzej rozwijających się pod względem technologicznym gałęzi gospodarki. Ta branża generuje jednocześnie, poprzez nowoczesne rozwiązania w zakresie teledetekcji czy łączności satelitarnej, fundamentalne zmiany w dziedzinach takich jak ochrona granic, zarządzanie kryzysowe, gospodarka przestrzenna czy kontrola ruchu morskiego. Firmy działające w sektorze kosmicznym rywalizują ze sobą wypracowując ultranowoczesne technologie, czego jawnym odzwierciedleniem są zgłaszane przez przedstawicieli tych firm patenty. Według specjalistów z Europejskiej Agencji Kosmicznej jedno euro zainwestowane w przemysł kosmiczny przynosi przeciętnie około sześć euro zwrotu. Przemysł ten jest sektorem wysokich technologii i doskonale wpisuje się dziś w ramy tzw. przemysłu 4.0. Eksperci ukłuli wręcz odnoszące się do współczesnej branży kosmicznej określenie „Space 4.0”, stosowane naprzemiennie z nieco częściej może spotykanym pojęciem „New Space”. Space 4.0 charakteryzuje się dużo krótszym etapem prac badawczo-rozwojowych, jakie są wykonywanie przed wypuszczeniem nowego rozwiązania w przestrzeń kosmiczną. Dawniej prace nad satelitą nowego pomysłu trwały kilka lub kilkanaście lat. Tworzący inżynierowie chcieli przewidzieć każdą możliwą usterkę czy awarię i zabezpieczyć się przed nią, wykonując przy tym niezmierzone ilości testów. W New Space czas takich prac liczy się w miesiącach. Satelity są mniejsze, buduje się je taniej i szybciej. Ich konstruktorzy świadomie akceptują fakt, że raz na kilka prób coś może pójść nie tak, jednak w zamian za to nowe technologie wdrażane są dużo szybciej, i przy niższych kosztach. Kolejne ulepszenia i iteracje wprowadza się w miarę wystrzeliwania kolejnych satelitów danej konstelacji czy generacji. Dla gospodarki naziemnej satelity wykorzystywane są przede wszystkim dla trzech rodzajów usług: 1. tych związanych z satelitarną obserwacją Ziemi; 2. tych związanych z telekomunikacją satelitarną; 3. wreszcie, usług związanych z pozycjonowaniem i nawigacją, w oparciu o serwisy takie jak GPS czy Galileo. We wszystkich trzech wyżej wymienionych dziedzinach następują gwałtowne i nieustające zmiany. Jeśli chodzi o łączność, to obok dużych satelitów kierowanych tradycyjnie na orbitę geostacjonarną, coraz większą rolę pełnią konstelacje małych satelitów rozmieszczane na niskiej orbicie okołoziemskiej. W zakresie obserwacji Ziemi operatorzy zwiększają liczbę sensorów w przestrzeni kosmicznej. Skraca się czas rewizyty satelity nad danym obszarem. Jednocześnie zdjęcia satelitarne mają coraz lepszą rozdzielczość, pozwalając dostrzec na zobrazowaniu powierzchni Ziemi coraz to więcej szczegółów. Wszystko to powoduje, że firmy działające w branży kosmicznej prowadzą między sobą nieustający technologiczny wyścig. Nowe technologie pozwalają im na większą szybkość i elastyczność działania. Miniaturyzacja pozwala zmniejszać koszty umieszczania w kosmosie nowej infrastruktury. Nieustanne dążenie do działania z coraz większą efektywnością i tworzenia jeszcze lepszych rozwiązań stale napędza do działania inżynierów zatrudnianych przez poszczególne przedsiębiorstwa. Efektem wytężonej pracy tych właśnie ludzi są zgłoszenia rejestracyjne zupełnie nowych patentów w sektorze kosmicznym. Przykładowo działająca w obszarze robotyki kosmicznej i wywodząca się z Sieci Badawczej Łukasiewicz – Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów spółka PIAP Space posiada zarejestrowany w 2018 r., a opublikowany w 2020 r., patent na stanowisko testujące interfejsy mechaniczne typu A\B technologii dokowania i chwytania powiązane z technologią kosmiczną. Twórcami rozwiązania są Filip Czubaczyński, Philippe Preumont oraz Paweł Wittels. Operująca w Lubuskiem firma Hertz Systems dysponuje natomiast patentem z 2011 r. na „Sterownik satelitarnego systemu monitorowania pojazdów”. Mająca swoje korzenie w warszawskim Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk firma Astronika, która zasłynęła m. in. udziałem w misji InSight, ma w swoim dorobku patenty na rozwiązania takie jak np.: • Hold and release device, in particular for mounting and releasing spaceship elements; • Method for producing a torque, preferably for drilling rigs and the driving device for pulsed production of the torque; • Method for sticking device into ground subsurface layers. Patent for the device designed to stick into the ground using this method W przygotowaniu ich wszystkich swój wkład miał dr inż. Jerzy Grygorczuk. Jeśli chodzi o wynalazki związane z napędami kosmicznymi i rakietami, to wieloma istotnymi patentami może pochwalić się warszawski Instytut Lotnictwa, wchodzący w skład Sieci Badawczej Łukasiewicz. I tak oto ILOT dysponuje patentami na „system separacji członów rakiety”, „mechanizm zwalniania rakiety ze stanowiska startowego”, „pirotechniczny mechanizm zwalniający” czy wreszcie na „konfigurację ziarna paliwa hybrydowego silnika rakietowego”. Twórcą tego ostatniego rozwiązania jest dr inż. Adam Okniński – dyrektor Centrum Technologii Kosmicznych Instytutu Lotnictwa. Z kolei gdyńska firma SpaceForest, która podobnie jak ILOT pracuje nad rakietami suborbitalnymi, cieszy się patentem na mającą cylindryczną obudowę komorę spalania hybrydowego silnika rakietowego. Pośród polskich firm związanych z teledetekcją (kosmiczną, ale nie tylko), ciekawym patentem może się pochwalić krakowskie przedsiębiorstwo SmallGIS. Jego prezes, Antoni Łabaj, jest mianowicie właścicielem patentu opublikowanego w 2014 r. na „sposób oceny liczebności populacji dziko żyjącej zwierzyny metodą termowizyjno-optyczną”. Jak czytamy w opisie zastrzeżonej technologii, chodzi o: Obfotografowanie lub skanowanie terenu przez sensor termalny rejestrujący widmo fali elektromagnetycznej w zakresie podczerwieni w paśmie od 3-6 lub 8-14 mikrometrów z zachowaniem dobrego kontrastu termicznego w temperaturze -30°C do +12°C. Następnie identyfikacja i rozpoznanie osobników zwierząt dzikich oraz ich przyporządkowanie do gatunku. Natomiast zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o rozwijanie autorskich patentów jest nad Wisłą przedsiębiorstwo ICEYE, które prowadzi działalność jednocześnie w Finlandii, w Polsce i w kilku innych krajach, będąc de facto graczem globalnym. Współzałożycielem i prezesem ICEYE jest Polak, Rafał Modrzewski, który sam ma na koncie kilka patentów, jak choćby ten dotyczący Earth Monitoring System And Method Of Managing A Satellite Constellation („Systemu monitoringu ziemi i zarządzania konstelacją satelitów”) czy drugi: Satellite, Manufacturing Method And Modules For Use In Satellite Assembly („Metoda produkcji satelity i moduły do wykorzystywania przy montażu satelity”). Wspomniany Polak jest współtwórcą obu kluczowych z punktu widzenia spółki rozwiązań. Ogółem firma ICEYE może poszczycić ponad sześćdziesięcioma patentami, z których część opisuje te same rozwiązania, ale zgłoszone w ramach różnych jurysdykcji prawa patentowego (np. pod jurysdykcją brytyjską, amerykańską czy w ramach międzynarodowego porozumienia Patent Cooperation Treaty (PCT). Część z tych patentów została już przyznana i zatwierdzona, część natomiast jest obecnie procedowana, ale są to już postępowania, które zostały opublikowane i patenty czekają na zakończenie procedury zatwierdzającej. W wypracowaniu 18 spośród owych kilkudziesięciu patentów ICEYE mieli swój istotny wkład Polacy. Obok Modrzewskiego, to również Jakub Korczyc, Jakub Lisowski czy Marek Kowaluk. Polskie patenty dotyczą jeszcze m. in. „Budowy i działania satelity wyposażonego w radar z syntetyczną aperturą” (Synthetic Aperture Radar Satellite Design and Operation) czy „Aktywnej kontroli termicznej satelity przy użyciu podsystemu ADCS” (Active thermal control of a satellite using the ADCS subsystem). Polacy zatrudnieni w ICEYE – w tym m.in. Wiktor Świerczewski – pracują nad kolejnymi patentami, w przypadku których wnioski będą procedowane. „Tak duża liczba patentów jasno pokazuje wysoki stopień rozwoju firmy, która od samego początku swojego istnienia stawia na innowacje” – mówi Witold Witkowicz, Dyrektor Zarządzający ICEYE Polska – „W dzisiejszym świecie pomiędzy przedsiębiorstwami trwa nieustanny wyścig. Chodzi o szybkość działania, elastyczność, rywalizację cenową, a także – zwłaszcza w tak zaawansowanej branży, jaką jest przemysł kosmiczny – liczy się wyścig technologiczny. Nasze patenty stanowią najlepszy dowód, że ICEYE ten wyścig wygrywa.” W ramach polskiego sektora kosmicznego działa obok ICEYE jeszcze kilka innych przedsiębiorstw, które również rozwijają swoje zdolności w dziedzinie satelitarnej obserwacji Ziemi. Chodzi o firmy funkcjonujące w segmencie upstream, budujące własne satelity dedykowane teledetekcji. Te podmioty nie mogą pochwalić się zbyt wieloma zgłoszeniami patentowymi. Biorące wspólnie udział w programach EagleEye oraz PIAST spółki giełdowe takie jak Creotech Instruments mają po zero patentów. Wrocławski SatRev legitymuje się jednym zgłoszeniem patentowym, dotyczącym wielopoziomowej anteny terahercowej zbudowanej z dwuwymiarowych materiałów. W istocie, to właśnie patenty, unikalne i autorskie rozwiązania stanowią dla naszego kraju szansę rozwojową. Sektor kosmiczny w Polsce nie zaczął rozwijać się intensywnie już w latach 60-tych czy 70-tych dwudziestego wieku. W istocie przemysł ten nabrał pełnego rozpędu dopiero w drugiej dekadzie obecnego stulecia, po przystąpieniu Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Siłą rzeczy, straconych dekad nie da się nadrobić w kilka lat. Innowacje i idące za nimi patenty dają natomiast szanse na przyspieszenie, tworzenie nad Wisłą unikalnych rozwiązań, narzędzi, instrumentów, podsystemów, systemów czy całych satelitów, które będą pożądane w innych europejskich krajach, ale też w innych miejscach na świecie. Tworzenie nowych opatentowanych rozwiązań przez Polaków wpisuje się zatem w założenia Polskiej Strategii Kosmicznej. Daje też rodzimym władzom i wojskowym coś, co nasz kraj może wnosić jako istotną wartość do wszelkich systemów sojuszniczych, których jest członkiem. Stąd, warto, żeby krajowe firmy podjęły technologiczne wyzwanie i pracowały nad własnymi, autorskimi rozwiązaniami, które zaowocują nowymi patentami. Źródło: ICEYE Autor. ICEYE SPACE24 https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/kosmiczne-patenty-fundamentem-przewagi-przedsiebiorstwa-w-sektorze
  21. Sonda, która opuściła granice Układu Słonecznego, w końcu zaczęła nadawać 2024-04-23. Dawid Długosz Voyager 1 to sonda kosmiczna NASA, która znajduje się najdalej od Ziemi. Statek przekroczył umowne granice Układu Słonecznego, ale przez ostatnie miesiące sprawiał problemy. Agencja rozwiązała usterki i Voyager 1 ponownie zaczął nadawać czytelne komunikaty. Są to dane o stanie oraz jego systemów. Układ Słoneczny opuściły na razie tylko dwie sondy wystrzelone przez człowieka. Są to "bliźniaki" Voyager 1 i 2, które znajdują się w kosmosie od blisko pół wieku. Pierwszy ze statków od kilku miesięcy sprawiał problemy, których przyczyna była szukana przez inżynierów z NASA. Teraz maszyna wróciła "do żywych" i zaczęła przesyłać na Ziemię czytelne komunikaty. Sonda Voyager 1 sprawiała problemy od pięciu miesięcy Problemy z Voyagerem 1 zaczęły się w listopadzie 2023 r., gdy NASA zaczęła od sondy otrzymywać dane, które okazały się być bełkotem. Mimo tego, że nadal odbierał polecenia z Ziemi. Inżynierowie zaczęli szukać przyczyn i niedawno ogłosili rozwiązanie usterki. Problem udało się zidentyfikować w marcu. Zrobił to zespół specjalistów zatrudnionych w Jet Propulsion Laboratory należącym do NASA. Winowajcą sytuacji był jeden układ. Inżynierowie opracowali poprawkę dla oprogramowania kilkudziesięcioletniego komputera sondy. NASA zaczęła otrzymywać czytelne komunikaty NASA ogłosiła, że Voyager 1 zaczął wracać "do żywych" i odległa sonda kosmiczna zaczęła przesyłać czytelne komunikaty. Czytamy w oświadczeniu NASA Kolejnym krokiem jest przywrócenie sprawności naukowej statku. NASA chce, aby Voyager 1 ponownie zaczął przesyłać dane z instrumentów, które są bardzo cenne. Wszak jest to najbardziej odległa sonda kosmiczna od Ziemi w historii. W kosmosie od blisko 50 lat Voyager 1 znajduje się obecnie ponad 25 mld km od Ziemi. Dla porównania średnia odległość naszej planety od Słońca to niespełna 150 mln km. Można więc sobie wyobrazić, jak daleko poleciała sonda. Statek był pierwszym w historii ludzkości, który wszedł w ośrodek międzygwiazdowy w 2012 r. Jego bliźniak Voyager 2 opuścił Układ Słoneczny w 2018 r. Obie sondy zostały wystrzelone w kosmos w 1977 r. i dostarczyły nam mnóstwo informacji o systemie planetarnym, w którym żyjemy oraz z obszarów jego umownej granicy. Na pokładzie umieszczono "Złote Płyty", na których znajdują się informacje o ludzkości dla obcych cywilizacji. Voyager 1 zaczął nadawać komunikaty. Sonda NASA wraca do życia. /NASA/JPL-Caltech /domena publiczna https://geekweek.interia.pl/nauka/news-sonda-ktora-opuscila-granice-ukladu-slonecznego-w-koncu-zacz,nId,7468658
  22. Perseus

    Problem z ES 14mm

    No nic, więcej rad nie ma. Wystawie go taniej, z opisem co i jak. Może jakiemuś młodemu posłuży 🙂
  23. No tak to już jest. Ja Kwietniu zaliczyłem dwie nocki obserwacyjne, ale przez to, że miałem bardzo długi przestój w obserwacjach zahaczyłem tylko o klasyki. Mi sprawiło to dużo przyjemności i byłem mega zadowolony, ale czy warto byłoby pisać o tym relacje... no nie wiem. Myślę, że takich osób jest dużo co obserwuje, ale czysto dla swojej satysfakcji. Czy to źle czy dobrze, pewnie to i to.
  24. Sprzedam dwa dovetaile: 1. Zwykły Vixen 33 cm, z nawierconym dodatkowym otworem pod śrubę imbusową (tak, żeby łeb śruby chował się w dovetailu). Cena: 70 PLN z moją wysyłką. 2. 1/4" adapter foto o długości 15 cm. Cena: 55 PLN z moją wysyłką.
  25. Sprzedam newtona 150/750 przystosowanego do astrofoto. Kupiłem go kilka lat temu jako używkę, miał już zamontowany wiatraczek przy LG i koszyk na baterie. Modyfikacje wprowadzone w czasie gdy teleskop był u mnie: Firma Pevin: 1. Napylenie nowych warstw 96% - paragon mi gdzieś wcięło, ale załączam potwierdzenie przelewu. Koszt był większy niż koszt całej tuby, ale co tam Warstwy były napylane około rok temu, od tego czasu teleskop głównie leży w pudle, bo po pierwsze okazało się, że mój EQ5 nie radzi sobie ze skalą ok. 1,5"/px, a po drugie prawie nie było pogody. Firma Astrofaktoria: 1. Założenie nowego znacznika na LG (trójkątny, ułatwia kolimację) i naklejenie LW na cokolik pająka po napylaniu warstw. Serwis Astro PL: 1. Zeszlifowanie gniazda 2" w celu wyrównania powierzchni, dorobienie oprawy do wkręcenia korektora komy - to ten czarny dwuczęściowy pierścień widoczny na zdjęciach. 2. Dorobienie szyny na guider z wieloma otworkami. Jest oddalona od tubusa na tyle, że wygodnie się jej używa jako uchwyt do przenoszenia tuby. 3. Skrócenie tubusa wyciągu, bo teleskop był przeznaczony do wizuala i przy ostrzeniu na matrycę DSLR tubus wchodził w tor optyczny Do zestawu dorzucam grzałkę na LW (nigdy nie założona, bo za mało było okazji do focenia w terenie) oraz maskę Bahtinova. Mam oryginalne pudło ze styropianami, więc możliwa wysyłka (choć wiadomo, lepiej odbiór osobisty). Cena 900 PLN 🙂
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)