Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.01.2016 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. NGC 1333 ? mgławica refleksyjna znajdująca się w konstelacji Perseusza. Została odkryta 31 grudnia 1855 roku przez Eduarda Schönfelda. Znajduje się w odległości około 720 lat świetlnych od Ziemi w ramieniu Perseusza Drogi Mlecznej. Niedawno prezentowałem szeroki kadr gdzie ująłem m.in. rejon NGC1333. Tym razem zabrałem się za materiał który ukazuje zbliżenie na najbardziej interesujący fragment z tytułową NGC 1333 w środku. Zbierałem kiedy pogoda była łaskawsza i jest to chyba, łącznie, największy materiałowo projekt LRGB dla jednego kadru. FSQ z ST8300 łącznie 14h Obszar baaaardzo wymagający czego doświadczyłem jakieś 6 lat temu. Mgławica ta jest jednym z najbliższych obszarów formowania się nowych gwiazd, obfitującym w młode gwiazdy. W początkowym etapie swojego życia młode gwiazdy są niewidoczne w świetle widzialnym, gdyż są przesłonięte przez pył; NGC 1333 jest dobrym tego przykładem. Jednak obiekty te można wykryć w świetle podczerwonym. W mgławicy tej zidentyfikowano również kilka obiektów Herbiga-Haro. W szerszej perspektywie to jest tak.
    12 punktów
  2. Witam wszystkich, nie często się tu udzielam i jest to moja pierwsza relacja z obserwacji na tym forum. Wczoraj miałem bardzo udany wypad pod gwiazdki z moją lornetką Delta Optical Star Light 15x70 i to skłoniło mnie do napisania relacji z tej obserwacji . Relacja ta będzie również taką recenzją możliwości tejże lornetki skupiając się głownie na jej walorach optycznych - bo po ponad roku, odkąd jestem jej właścicielem i doświadczeniu z innymi binokularami - wyrobiłem już sobie myślę całkiem poważne zdanie na jej temat. Tyle tytułem wstępu. Obserwacje: 29.01.2016 19:00 ? 21:45 Miejsce: Sady Górne, niedaleko Wałbrzycha. Dość spontanicznie, po zerknięciu przez okna z jednej i z drugiej strony mojego mieszkania, stwierdziłem, że jest szansa na obserwacje . Szybko się ubrałem, zabrałem sprzęt i wskoczyłem do auta kierując się na miejsce obserwacji. Warunki były bardzo niepewne, ICM nie dawał gwarancji. Dość mocno wiało i niebo było zanieczyszczone chmurami które dość szybko przemieszczały się po niebie. Jeszcze w czasie jazdy, niepewnie zerkałem co chwila w niebo czy widać jakieś gwiazdki. Po 20 paru minutach dotarłem na miejsce i przeczekałem z 10 minut w samochodzie aby się wzrok zaadoptował i ocenić warunki. Chmur było sporo, około 1/2 nieba cały czas zachmurzona ale w miejscach gdzie niebo było czyste gwiazdki świeciły bardzo wyraźnie . Mocno wiało, starym sposobem ustawiłem auto bokiem pod wiatr, wyciągnąłem sprzęt i przystąpiłem do obserwacji. Na pierwszy ogień poszła jak zwykle M42 żeby dostroić lornetkę i ocenić warunki. Niczym mityczny stwór mgławica przepięknie i wyraźnie rozpościerała swe skrzydła. Kurczę, naprawdę nieźle. Dzień wcześniej obserwowałem ją z mojego balkonu moim lusterkiem 150/750, bawiąc się w rozdzielanie trapezu różnymi okularami. W lornetce, trapez wygląda jak jasna gwiazdka z przyklejonymi do niej dwoma ciemniejszymi ? coś jak Myszka Miki z uszami J Wybaczcie mi te porównanie ale to mi właśnie zawsze przychodzi do głowy gdy widzę ten obiekt w lornetce. Trapezu nie da się przy tym powerze jednoznacznie rozdzielić, ale wolę widok wyraźnej jasnej mgławicy na ciemnym tle w raz z mieczem Oriona niż dużą ale bladą plamę z balkonu. I tu przychodzi jak bumerang stara prawda, że szuflada najlepszych okularów nie zastąpi dobrych warunków obserwacyjnych. Po tej refleksji skierowałem swoją uwagę na kolejny klasyk który był wysoko położony ? M31. Wąski dysk z jasnym jądrem rozpościerał się z góry na dół pod kątem niemal przez całe pole w lornetce. Z boku dość wyraźnie majaczyła jej sąsiadka M110. Bardzo ładny wdzięczny widok, idealny dla tej lornetki. Po chwili poświęconej naszej sąsiadującej galaktyce, postanowiłem sprawdzić inną, trochę trudniejszą do wychwycenia M33. Ławo do niej trafić od Andromedy kierując się w lewo prowadzeni przez trzy jasne gwiazdy jak po sznurku szybko można ją odnaleźć. Zazwyczaj na jej podstawie oceniam warunki ponieważ wymaga ona już ciemniejszego nieba. Moim oczom ukazała się wyraźna duża plama, po dłuższym zerkaniu nawet miałem wrażenie, że rozpoznaję jej charakterystyczny kształt ale nie jestem pewien, czy to moja wyobraźnia nie płatała mi figla . Reasumując, warunki naprawdę dobre. Skok do góry na NGC 752. Ładna, szeroka gromada otwarta, jakieś kilkanaście jasnych gwiazd. Zachęcony, skierowałem swoją uwagę na mój ulubiony skrawek zimowego nieba czyli Wielki Pies. Niestety był jeszcze nisko i ten obszar wciąż w większości był zakryty chmurami. Może za jakiś czas chmury przejdą? Zatem skierowałem lornetkę tam gdzie nie było chmur. M78 ? bez większego problemu. Charakterystyczna plamka, trochę taka łezka. M1 ? to samo, podobny owalny obiekt. M35 ? Piękna gromada której nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Nieopodal NGC 2158 całkiem wyraźnie widoczna. W koło mrowie gwiazd. Pamiętam swoje pierwsze doświadczenia z lornetką 15x70 i wrażenie jakie na mnie zrobiła porównując ją z 10x50 którą wcześniej oglądałem przez lata. 10x50 mimo swoich niewątpliwych zalet, szerszego pola nie jest w stanie skupić się całkiem na obiekcie. Jest to widok jak z obrazu, czyli mniejszy obiekt i jego większe otoczenie. Ma to swoich zwolenników, szerokie kadry drogi mlecznej potrafią zapierać dech w piersi, nie zaprzeczam. Jednak jeżeli chcemy skupić się bardziej na obiekcie, dostrzegać detale, liczyć gwiazdy i cieszyć się obiektem wypełniającym w większym stopniu pole naszej lornetki to 15x70 będzie lepszym wyborem. Z resztą porównywanie aperatur w kontekście co jest lepsze 10x50 czy 15x70 co często można spotkać na forach jest trochę mylące i błędne. Każda aperatura ma swoją własną grupę docelową, nie ma uniwersalnego sprzętu. Reasumując. Najlepiej mieć jedno i drugie, tak moja dygresja sprzętowa . Wracając do obserwacji, następny cel M81 i M82. Oczywiście bez problemu , wyraźna parka galaktyk o charakterystycznych kształtach. Jednak bez detalu. W tamtym roku miałem okazję podziwiać tą parkę w SkyMasterze 25x100 Adama_bie(pozdro Adam ) i pamiętam, że ledwo mieściły się obie w jednym polu ale prezentowały się lepiej i nawet można było pokusić się o dostrzeżenie jakiegoś detalu. Tym czasem moje obserwacje zostały przerwane przez samochód który jechał do gospodarstw niedaleko. Nie jest to ruchliwa droga, jest to koniec miejscowości gdzie kończy się asfalt. Jednak sama droga się nie kończy a zamienia się w szutrową gdzie można dojechać do dwóch gospodarstw. Usadowiłem się zbyt blisko drogi na polu a właściwie łące i samochód skręcając ściągnął mnie światłami. Zatrzymał się równolegle do mnie i usłyszałem głos. - Nic się nie stało? - Nie, jestem astronomem, oglądam gwiazdy. Szybko odpowiedziałem niepewnie.. - Jak? Nie słyszę. (Wciąż wiało, wiatr dudnił) - Jestem astronomem, oglądam gwiazdy. Powtórzyłem głośniej. - Acha rozumiem. Samochód odjechał. Tak, wiem Do astronoma to mi bardzo daleko, (trochę się zacząłem śmiać w duchu) ale jak tu szybko wytłumaczyć komuś kto widzi gościa późnym wieczorem na zadupiu, skulonego przy samochodzie na polu obok drogi, że jestem tylko astroamatorem który lubi od czasu do czasu oderwać się od spraw przyziemnych i wyskoczyć pod gwiazdki łowiąc obiekty ciemnego nieba? Trochę odbiegam od tematu, ale większość z nas pewnie miała podobne sytuacje . Po tym przerywniku rzuciłem znowu okiem na okolice Wielkiego Psa, jednak wciąż tam kłębiły się chmury. Skierowałem swoją uwagę w drugą stronę, okolicę Kasjopeji gdzie było czyste niebo. Poniżej gwiazdy Caph odnalazłem wdzięczny obiekt. Gromada NGC 7789, potocznie zwana mgławicą Róża Karoliny. Pierwszy raz widziałem ją tak wyraźną z mrowiem gwiazd. Naprawdę bardzo ładny obiekt. Przypominała trochę M67 którą też tego wieczoru zahaczyłem, ale chyba była trochę wyraźniejsza i większa. Mgławica Róża Karoliny NGC 7789. Źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Minęła godzina moich obserwacji i tak jakby wiatr zaczął maleć, chmur też tak jakby ubywało. Wstałem rozprostować kości, zerknąłem gołym okiem na plejady. Naliczyłem 5 gwiazdek, szóstej nie byłem pewien. Jeszcze nie tak źle z moim wzrokiem. Warunki były naprawdę dobre, aby się utwierdzić czy lepsze niż kiedykolwiek jak tu byłem zrobiłem podejście do M109. Do tej galaktyki podchodziłem już wielokrotnie(z lornetką) i niestety zawsze bez powodzenia. Była jak zadra na życiorysie tak jakby chcąc zaprzeczyć twierdzeniu, że lornetką to można spokojnie całego Messiera wyłapać. Odnalazłem gwiazdę Phad w wielkim wozie i skierowałem uwagę poniżej na znajome mi już trzy gwiazdki ustawione w linii. Delikatnie poniżej środkowej z tych gwiazd powinna znajdować się galaktyka. Patrzę, nie jestem pewien. Światło gwiazdy Phad daje dość jasną poświatę w swoim sąsiedztwie utrudniając zadanie. Zerkam na około miejsca gdzie powinna być M109 i ? jest! Ledwo widoczna, to musi być jądro bo wygląda jak gwiazdka sąsiadka tej środkowej gwiazdy. Oczywiście trudno mówić to o jakichś walorach estetycznych, ale fakt dostrzeżenia tego słabego obiektu dał mi dużo satysfakcji. Później pod koniec obserwacji wróciłem jeszcze raz dla potwierdzenia - z sukcesem. Wielkość gwiazdowa M109 wynosi 10.70 i był to najsłabszy obiekt jaki upolowałem tej nocy. Rozochocony sukcesem nabrałem wigoru i niczym bezwzględny myśliwy ściągałem obiekty swoją dwururką. Najpierw dokończyłem wielki wóz i okolice. M97 ? łatwo odnaleźć, zamglona gwiazdka tworzy czworobok z trzema innymi gwiazdkami. M 101 ? Też nie było problemu ale dość słabo widoczna plama, jeszcze za nisko. M 51 ? Też bez problemu, słabo ale jednak dostrzegalne zlepione plamki. Jedna duża, druga mała. Jeszcze trochę za nisko. M 106 ? bez wątpliwości, takie zamglone małe pojaśnienie. Odwracam głowę na Wielkiego Psa. W końcu bezchmurnie. Szybka zmiana. Skarby tego gwiazdozbioru i okolic stały otworem. Zacząłem od klasyków M41 później M50, M 47 i M48. Te wszystkie gromadki są do siebie trochę podobne i są bardzo wdzięcznymi obiektami dla tej lornetki. M 46 ? Tu się zatrzymałem na dużej, wraz z M47 i NGC 2423 prezentują się pięknie w jednym polu. Pamiętam jak któregoś razu przy obserwacji towarzyszył mi Fujinon 16x70 i tu wyraźnie dostrzegłem różnicę między tymi lornetkami. Wbrew pozorom nie chodziło o jakość obrazu tylko właśnie o pole widzenia. Fuji nie zmieścił M46 i M47 w swoim polu, trzeba było się zdecydować na jedną albo drugą a efekt był jak bym patrzył przez studnię. Widok w Star Light był zdecydowanie przyjemniejszy. Nie zauważyłem po za tym też jakieś różnicy między nimi ale warunki były wtedy gorsze. Obiektywnie muszę jednak przyznać, że Fuji daje trochę ostrzejsze gwiazdki no i można wyłapać więcej szczegółów. To stwierdziłem porównując je na gromadach Woźnicy gdzie ziarnistość tych gromad była bardziej oczywista. Nie wiem z czego to może wynikać, może z większego powera, może z lepszej transmisji a może z jednego i drugiego. Reasumując podzielam opinię Adama który nie widzi w niej tej legendarnej mocy. Jak na lornetkę 10 razy droższą, to potencjalna korzyść jest niewielka. Wracając do M46 próbowałem wyzerkać mgławice planetrną NGC 2438 znajdującą się w gromadzie. Może coś tak jakby się udało ale? nie mam pewności. Może gdybym miał pod ręką jakiś telep żeby stwierdzić, że to na pewno mgławica ale niestety nie mam potwierdzenia więc traktuję jak niezaliczoną. M46 i M47. Źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Moja relacja zbliża się do końca. W rejonie zahaczyłem jeszcze o NGC 2360 i 2539. Niewielkie gromadki. W tym rejonie nieba jest trochę więcej takich obiektów. Wielki Pies wzniósł się już niemal w całości ponad drzewa. Niebo w tym rejonie było czyściutkie. Pierwszy chyba raz mi się zdarzyło, żebym mógł tak nisko śmigać lornetką ponad drzewami i widzieć takie ostre gwiazdki. Z ciekawszych obiektów to jeszcze zahaczyłem ładną gromadkę M93. Pod Zającem z kolei jedyną gromadę kulistą tego wieczoru M79 która wyglądała jak zamglona gwiazdka. I to by chyba było tyle. Zimno coraz bardziej dokuczało. Blisko trzy godziny, zdecydowanie więcej niż zakładałem. Wiatr zdecydowanie osłabł, chmur niewiele, niebo przejrzyste jak nigdy. Żal było ale trzeba wracać. Podsumowując, obserwacje bardzo udane. Z lornetką Star Light spędziłem wiele godzin obserwacji i mogę z czystym sumieniem polecić jako budżetowy ale pewny wybór. Gratuluję wszystkim którzy przeczytali ten tekst od początku do końca, w sumie miałem ochotę wtrącić trochę więcej dygresji ale też nie chciałem przynudzać i odchodzić od meritum. Pozdrawiam!
    10 punktów
  3. Piękny dzień (wiosna w środku zimy) i prawie bezchmurne niebo po zachodzie Słońca zachęcały wczoraj do wyjścia na ogródkowe obserwacje. Sporządziłem mały plan, jednak już koło 19 chmury całkowicie opanowały nieboskłon. Prognozy również nie napawały optymizmem, stało się zatem jasne, że o sprzyjające warunki będzie raczej ciężko. Na szczęście obecna pogoda jest na tyle dynamiczna, że już kilka minut po 20:50 zachmurzenie było praktycznie zerowe. Chwilę później byłem już w ogródku. Warunki były lepsze niż dwa tygodnie temu, choćby dlatego, że stopił się śnieg, który znacząco podnosił poziom LP. Cały czas wiał dość silny wiatr, który jednak nie utrudniał obserwacji (jego kierunek zasłaniały drzewa), a być może nawet pomagał przeganiając wiszące w powietrzu syfy. Choć było dość ciepło (4,5 stopnia) postanowiłem trochę rozgrzać ręce, wyrównując przy tym stare porachunki. By wspomóc trochę atak na Płomień zabrałem ze sobą filtr UHC. Na rozgrzewkę rzuciłem okiem oczywiście na M42 (z filtrem świetnie prezentowały się subtelne farfocle w jej strukturze), po czym rozpocząłem nalot na NGC 2024. Nie wiem ile czasu spędziłem przyklejony do okularów, może jakieś 20 minut. Chwilami tło nad Alnitakiem wydawało się bardzo lekko rozjaśnione, coś na kształt majaczącej delikatnej poświaty. O jakiejkolwiek oczywistości nie było mowy. Czy batalia z Płomieniem tym razem się powiodła? Na pewno bardziej niż podczas ostatniej próby, ale do konkretów wciąż daleko, trzeba będzie nad nim popracować pod zdecydowanie lepszym niebem. Następnie przeszedłem do naszego Obiektu Tygodnia, czyli NGC 2232. Niepozorna gromada wyglądała sympatycznie, tworzyła coś na kształt strzałeczki do gwiazdy 10 Mon. Mimo, że na pierwszy rzut oka jest dość mało efektowna, ma w sobie jakiś dyskretny urok. Nastąpiła chwila oddechu i szybkiego rajdu po zimowych perełkach, po czym przeniosłem statyw z lornetką kawałek dalej, by mieć dostęp do południowego horyzontu. W międzyczasie z północy zaczęła nadciągać duża ławica niskich chmur i stało się jasne, że obserwacje zmierzają ku końcowi. Omiotłem zatem wspaniałe gromady wiszące stosunkowo nisko nad horyzontem, najdłużej zatrzymując się oczywiście przy pięknej parce M46/M47, przy której ponadto dość łatwo dało się zauważyć ładną, migoczącą gromadkę NGC 2423. Chmury zaczęły pożerać coraz większe połacie nieba, dlatego trzeba było się zwijać. Niestety nie zobaczyłem wszystkich zaplanowanych wcześniej obiektów, ale co się odwlecze to nie uciecze - przyjdzie i na nie czas. Pozdrawiam!
    10 punktów
  4. To i ja wrzucę coś od siebie. Tyle, że to nie hobby - ja z kręcenia takich filmów w sumie żyję... (choć tylko częściowo :) ). A wam wszystkim naprawdę gratuluję zainteresowań, i cieszę się cholernie, że są tacy ludzie na świecie :)
    9 punktów
  5. Najbliższe dni będą doskonałą okazją do zobaczenia i uwiecznienia na jednym zdjęciu wszystkich planet naszego Układu Słonecznego widocznych gołym okiem. Czytaj wpis
    7 punktów
  6. To i moje halo sprzed kilku dni :) Wysłane z mojego SM-A500FU przy użyciu Tapatalka
    4 punkty
  7. U mnie też mało być pięć planet, a wyszło wielkie halo Godzina 06:12 i 06:20. Chociaż Jowisz i Mars też się zarejestrowały, to przynajmniej plan minimum wykonany
    4 punkty
  8. Mimo braku czasu Kwoczka doczekała się koloru.
    3 punkty
  9. Chmurki zimowe, a jakby wiosenne. Fronty zachmurzenia przemieszczają się u mnie praktycznie od początku dnia, tworząc na niebie pejzaże dawno nie widziane. Dziki balkon. Parczew 30.01.2016 ( pierwsze zdjęcia chmur w 2016 r.) Olympus E-420 + kit 14 - 42 mm. Bombardierzy niebiańscy w akcji
    3 punkty
  10. Do Płomienia najlepiej podejść bez filtra pod ciemnym niebem. Mgławica świeci w dość szerokim zakresie i filtr UHC wcale nie pomaga tak, jak by się życzyło po widokach M42. Na średnim niebie lepiej poradzi sobie szerokopasmowy filtr ALP. Pomoże też zerkanie i lekkie ruchy lornetką, żeby dostrzec ulotną poświatę mgławicy. W dobrej lornetce można przesunąć Alnitaka poza pole widzenia, ale w średniej jakości sprzęcie nieostrość przy krawędzi pola może zamazać mgławicę.
    3 punkty
  11. Ignisdei, a okaz o nazwie puya berteroniana masz ? Mam trzy - sama wyhodowałam z nasion. Mam też puchowiec wspaniały - z nasion wyrósł mi tylko jeden, ma cztery lata, ok. 160 cm wysokości i ok. 20 cm obwodu pnia u podstawy, ma też przepiękne kolce na pniu. Jak urośnie jeszcze większy (a na pewno tak będzie) to prześlę go do Ciebie Z egzotycznych roślin Ameryki Południowej mam jeszcze dwie jakarandy. Hodowla roślin to także jedno z wielu moich zainteresowań, poza astronomią. Co jeszcze ? Geologia z mineralogią, którą udało mi się zarazić moje dzieci i w ten sposób przez długi czas wspólnie szukaliśmy minerałów. Obserwacja otaczającej nas przyrody - flora i fauna rodzima, szczególnie łąk i pól. Jestem w trakcie wyboru aparatu fotograficznego w celu utrwalania tych obserwacji. Książki, książki, książki - w zasadzie wszystkie, ale szczególnie literatura fantasy oraz popularno - naukowa związana z moimi zainteresowaniami. Lubię pograć w gry komputerowe głównie przygodówki i logiczne. No i oczywiście, chociaż na samym końcu : pieczenie ciasteczek, robienie pralinek i czekoladek oraz szydełkowanie (płeć zobowiązuje ) Sama zastanawiam się kiedy mam czas na realizację tych zainteresowań, tym bardziej, że to nie wszystkie - jeszcze parę by się znalazło... W międzyczasie przecież pracuję, mam na głowie rodzinę i dom...A jednak jakoś daję radę, czego i Wam życzę
    3 punkty
  12. Animacja z nocy, nagrywane między 2:15 a 4. Kiepskie warunki, animację zrobiłem tak w ramach ćwiczeń.
    3 punkty
  13. Ostatni instrument pokazany wcześniej na ukończeniu, pozostała regulacja i dostrajanie:
    3 punkty
  14. Musisz ćwiczyć oko i doskonalić metodę zerkania. Musisz też "nauczyć" mózg postrzegania mało kontrastowych obiektów. Myślę, że będzie coraz lepiej.
    2 punkty
  15. Podejrzewam, że mogłem poruszyć pewne wrażliwe tematy, które mogą działać na niektórych jak płachta na byka . A niech tam, od tego jest forum żeby dyskutować.
    2 punkty
  16. Lornetkami Andromedę widziałem!!!! :) :)
    2 punkty
  17. Anil Ananthaswamy Tajemnice Wszechświata. Podróż do granic fizyki Próba odpowiedzi na pytania, które stawia współczesna kosmologia. Odkrycie ciemnej energii i ciemnej materii oraz niemożność eksperymentalnego potwierdzenia istnienia bozonu Higgsa dały fizykom wielką swobodę w rozważaniach teoretycznych. Powstało mnóstwo pomysłów i jeszcze więcej domysłów. Czy prowadzone obecnie eksperymenty w dziedzinie kosmologii i fizyki cząstek dadzą nam wskazówki, w którą stroną będzie zmierzać nauka? ?Tajemnice Wszechświata? stanowią próbę znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Poszukując jej, autor wybrał się w podroż do najodleglejszych miejsc, by przyjrzeć się eksperymentom, które mogą pomoc przełamać impas w fizyce teoretycznej. W kopalni w Minnesocie, nad jeziorem Bajkał, w Chile, na Hawajach, w Afryce Południowej i wreszcie na Antarktydzie spotkał fizyków prowadzących badania, obserwował ich pracę i wraz z nimi zastanawiał się nad pytaniami, które stawia współczesna kosmologia. Czytaj więcej ? Wyświetl pełny artykuł
    2 punkty
  18. Chcąc dodać coś o płomieniu, to jest bardzo wrażliwy na tło - jak jest mleko, to nie za bardzo chce się pokazać. Wskaźnikiem może być widoczność M33 gołym okiem albo NELM w okolicach ~6.5mag.
    2 punkty
  19. Wczoraj w końcu po prawie 2 miesiącach pochmurnego nieba zrobiło się okienko na ok. 2,5 godz. Prawie bo między czasie chmury przechodziły. Więc sprzęt na pole i poszukiwania komety, zeszło mi 45 min. za nim znalazłem niby mapę miałem ale łuna lamp w mieście zrobiła swoje. W końcu znalazłem jako szarą rozmazaną plamę. Ustawienie sprzętu i bawimy się w astro. Z tego wszystkiego zapomniałem wypoziomować montaż ale kapnąłem się jak już chowałem sprzęt. Sprzęt: Sk 150/750 Eq5 SynScan GoTo, Canon 300D, korektor baader MPCC mark III, 38 klatek iso 800 -1600, czas 60 - 110s. I teraz najważniejsze, jak zestakować zdjęcia??? Zrobiłem w DSS wyszło 58 min gwiazdy ładnie zestackowane ale kometa rozmazana bo strasznie szybko się przesuwa. Więc foto po zestackowaniu i gif ze zwykłych nie obrobionych zdjęć przekonwertowanych RAW na JPEG. Widać duże LP ale wiadomo robione w mieście. No i na gifie widać przeskoki gwiazd ale jest to spowodowane dłuższymi przerwami w foceniu ze względu na chmury które zasłaniały kometę. Przerwy były po 5 - 10 - 13 min. między klatkami.
    2 punkty
  20. Na wczorajszy wieczór pod gwiazdami czekałem niczym kundelek spragniony towarzystwa swego pana po całym dniu jego nieobecności... Gdy już ostatnie chmury zwinęły się gdzieś na wschód, wystawiłem statyw z moja 10x50 i rozpocząłem się relaksować- widok gwiazd przez lornetkę wytrąca mnie z otaczającej mnie rzeczywistości, pełny relaks dla zmysłów i ciała.:) Wracając jednak do obserwcji, głównym celem miała być Catalina do spotkania której wydawało mi się że bylem przygotownay, że wiedziałem gdzie ją spotkać, i stawiłem się w tym miejscu jednak nie mam pewności czy ją rozpoznałem wśród gwiazd. Po Catalinie powędrowałem do Woznicy na spotkanie z trzema emkami, które jeszcze rok temu z takim trudem przychodziło mi wypatrzeć a dziś same wpadają w kadr. Z Woznicy wyruszyłem do Blizniąt, w okolice gwiazd Propus i Tejat i górującej nad nimi m35, obecność tych dwóch czerwonych olbrzymów przy M35 tworzy równie piękny obraz jak widok Aldebarana w Hiadach czy Mirfak w gromadzie Alpha Persei, chociaż olbrzymy znajdują się poza gromadą. Opuszczając Błiznięta i kierując sie ku Orionowi wiedziałem, że będzie to krótka wizyta gdyż w głowie rodził się pomysł na chociaż jedną gromadę w Wielkim Psie a czasu dużo nie miałem gdyż Syriusz zmierzał na południe a to znaczy, że połknie go łuna poludniowych dzielnic Warszawy. W Orionie zerknąłem na M42, wspiąłem się po prawym ramieniu giganta aż w okolice NGC 2169 i przeniosłem się w rejony poniżej Syriusza i kolejna po Catalinie porażka wieczoru, nic nie ujarzałem, ani śładu po M41:). Było jednak warto zajrzeć w tę część nieba, na wschód od Syriusza zobaczyłem po raz pierwszy gromadę M47, była piękna, dosyć nisko położona więc ślicznie mrugały jej gwiazdki, bardzo intymne spotkanie.
    2 punkty
  21. Pomiedzy Alpha-Centauri a Eta-Carina ? 2-panelowa mozaika. Czasy pojedynczych fotek 80s @ Iso200, po 28 na kazdy segment.
    2 punkty
  22. Są różne dziwadła na nieboskłonie. Obok gromad otwartych tak skoncentrowanych i licznych, że brano je nawet za kuliste, mamy oskubane ?kwiatki? w rodzaju gromady Collinder 62, opisywanej niedawno przez Panasamarasa. Obok gwiazdozbiorów wyraźnych i oczywistych, jak Orion czy Lew, są takie, których istnienia można się tylko domyślać ? choćby Żyrafa czy Ryś. Takim enigmatycznym, tajemniczym gwiazdozbiorem kryjącym się między jasnymi sąsiadami jest także Jednorożec. Gwiazdozbiór Jednorożca; mapę wytworzył kol. Rokita w oparciu o katalog SAC 8.1. Orientacja w Jednorożcu nie jest łatwa. Najczęściej poruszamy się po nim rozpoczynając wędrówkę od jasnych gwiazd z okolicznych, wyraźniejszych gwiazdozbiorów. Do znajdujących się w górnej, północnej części gromad z mgławicami NGC 2264 (Choinka) i 2244 (Rozeta) startuje się najczęściej od Alheny - ? Biźniąt (? Gem), kierując się w dół (na południe), poprzez kremowo-pomarańczową parę ? i 30 Gem. Obiekty leżące niżej, w południowej części gwiazdozbioru, łatwiej namierzyć startując od Wielkiego Psa lub posługując się jak drogowskazem trzema niebieskobiałymi gwiazdami Pasa Oriona ? Mintaka (? Ori), Alnilam (? Ori) i Alnitak (? Ori). Dysponując jednak niebem dobrej jakości, warto nauczyć się rozpoznawać chociaż główne gwiazdy Jednorożca. Około 8? na południowy zachód od Procjona (? Małego Psa), co stanowi 1/3 odległości między Procjonem i Syriuszem, nietrudno znaleźć charakterystyczną parę gwiazd w odległości 12? od siebie. Ta jaśniejsza (około 4 mag) to ? Mon, zaś słabsza (5,5 mag) - 21 Mon. Stanowią one środek rozciągniętej w poziomie trójramiennej gwiazdy a może pługa z lemieszem, który tworzą linie łączące inne w miarę jasne gwiazdy Jednorożca. Jednorożec jako pług. Źródło: http://gwiazdozbiory.eulersoft.com.pl/Mon2.html Na południowym wschodzie gwiazdozbioru jest pomarańczowa gwiazda ? Mon (ok. 4 mag). Na samym skraju wschodnim znajduje się ? Mon, tworząca wraz z 27 i 28 Mon idealnie równoboczny trójkąt białych gwiazd o jasności około 4,5 mag, nawzajem odległych o 2?. Ramię północno-zachodnie (prawe górne) stanowi poprzeczka z gwiazd o podobnej jasności - ? i 13 Mon, znajdująca się mniej-więcej na wysokości czerwonej Betelgezy (? Ori), ok. 7-8? na wschód od niej. Ramię południowo-zachodnie, które łatwo odnaleźć przedłużając linię Pasa Oriona w lewo, zwieńcza pomarańczowa ? Mon (ok. 4 mag) oraz leżąca 3? na wschód od niej najjaśniejsza w gwiazdozbiorze biała ? Mon (3,74 mag). W ich okolicy znajdziemy nasz nieco zapomniany, choć całkiem okazały obiekt tygodnia. Otoczenie NGC 2232; mapę wytworzył kol. Rokita w oparciu o katalog SAC 8.1. Dwa stopnie nad ? Mon znajduje się gwiazda 10 Mon (5,1 mag,) tworząca wraz z 20 słabszymi gwiazdkami nieregularną, lecz jasną i rozległą gromadę NGC 2232. Jasność gromady opisywana jest zależnie od źródła jako 3,9 do 4,2 mag, zaś typ według klasyfikacji Trumplera to III 2 p (wg. BinoSky) lub IV 3 p (wg polskiej Wikipedii i NSOG). Jest to więc obiekt ubogi w gwiazdy (p jak poor), oraz o umiarkowanym do znacznego zróżnicowaniu jasności gwiazd (typ 2 lub 3). Trudno mi natomiast zgodzić się z tym, że gromada NGC 2232 jest jakoby typu IV, czyli niedającą się wydzielić z otaczającego pola gwiazd. Przecież koń jaki jest, każdy widzi (przynajmniej przez lornetkę oraz gdy nie ma chmur). NGC 2232 Źródło: Wikipedia Gromada świetnie prezentuje się w powiększeniach lornetkowych, ukazując gwiazdy ułożone w kształcie grotu strzały skierowanej na północ, z najjaśniejszą niebieskobiałą gwiazdą 10 Mon na samym ostrzu. Grotowi towarzyszy od północnego zachodu rządek gwiazd o jasności 6-7 mag, według atlasów nieba Pocket Sky Atlas i Sky Atlas 2000.0 oraz Uranometria 2000.0 znajdujący się już poza gromadą, natomiast zaliczany do niej przez zachowujący zdrowy rozsądek, niezastąpiony przewodnik-encyklopedię The Nigt Sky Observers Guide (NSOG). Tak zaczyna się opis gromady w tym ostatnim żródle: Very large, loose cluster, divided into two irregular groups. The SSE group is more concentrated, fanning southwards from the mag 5 star 10 Mon. The NNW group contains a curved row of 7 mag stars flanked by 6 mag stars... W związku z różną kwalifikacją owego rządku gwiezdnego na północny zachód od rdzenia gromady, także jej rozmiar bywa określany rozmaicie ? od około 30 do 45 minut kątowych. Przegląd odległości do tych gwiazd wskazuje, że przynajmniej niektóre z nich znajdują się w podobnej odległości jak rdzeń gromady, jednak innych danych potwierdzających lub wykluczających ich przynależność nie znalazłem. Niezależnie od tego, jako całość jest to obiekt ciekawy oraz widoczny nawet pod niebem miejskim. Pełnej krasy nabiera jednak, podobnie jak wszystko inne na nieboskłonie, w warunkach wiejskich, choć nie muszą to być zaraz Roztoki ani Stężnica. Gromadę odkrył niemal 250 lat temu (1784 r.) ? no któżby inny niż William Herschel. Dziś wiemy, że jest ona młoda (spotkałem wartości 25 i 41 milionów lat), co widać po niebieskawej barwie większości gwiazd. Umiarkowana odległość - ok. 1200 lat świetlnych ? jest podobna do odległości Mgławicy Oriona i związanych z nią gwiazd. Nasuwa to przypuszczenie, iż oba obiekty, pomimo rozdzielającej je odległości 300 lś. mają wspólne pochodzenie. Tę oraz inne informacje zarówno o gromadzie NGC 2232 jak i innych interesujących obiektach Jednorożca można znaleźć w tym źródle: Turn Left at Orion. Jeśli więc którejś nocy stanie się cud i odsłoni się nieboskłon, chwyć za lornetkę, teleskop czy co tam posiadasz i odnajdź tę nieco dziwaczną gromadę, świetnie wyodrębnioną z tła wbrew temu, co o niej piszą. No a potem, zgodnie z tradycją, daj znać, jak poszło ;-)))
    1 punkt
  23. No to wystarczy jeszcze tylko podpis Prezydenta :)
    1 punkt
  24. Byli już tacy. Żółwie ich zjadły. 😉 Wysłane z mojego D6503 przy użyciu Tapatalka
    1 punkt
  25. Ale dlaczego jest to dla Ciebie przerażające ? I dlaczego chcesz prowadzić z nimi merytoryczne dyskusje ? W jakim celu? Skoro taka wersja świata im odpowiada, to niech sobie w nią wierzą. Oni mi nie wciskają, że się mylę myśląc inaczej, więc i ja nie będę przekonywać ich do moich poglądów. Uważam, że każdy ma prawo do swojego zdania na jakiś temat (oni także), oczywiście z założeniem, że poglądy te nie naruszają prawa do wolności i życia innych.
    1 punkt
  26. Jedna z moich ulubionych mgławic, ale mam do niej taki respekt, że jeszcze nie próbowałem - może w tym roku
    1 punkt
  27. Nikomu nie szkodzą, więc niech sobie wierzą w co chcą. ?
    1 punkt
  28. Do tej grupy należy ponad 1000 osób... Trochę to przykre i smutne, że tyle osób zajmuje się pierdołami i wierzy w taki spiskowy bullshit. Jest tyle ciekawszych zajęć. Generalnie szkoda czasu na dyskusję z nimi bo i tak będę wiedzieć wszystko lepiej a w odpowiedzi na racjonalne argumenty współrozmówcę okrzykną masonerią, spiskowcami czy kimś w tym stylu
    1 punkt
  29. E tam zaraz Ekolog --po porostu oszołom-miłośnik jednego, ciała niebieskiego (dosłownie) Astronomia, paleontologia , botanika. Kocham nauki przyrodnicze -fascynuje mnie fenomen życia. Biocenoza wszelkie permutacje i kombinacje biotopowe -misterne powiązania różnorodnych czynników , pozostających w równowadze homeostazy. Ekosystem powstały być może w wyniku uderzenia meteorytu, komety (panspermia - "zarodki życia" niesione w kosmosie) Chcę mieć je u siebie, czuć całokształt zmian w postaci śladów zawartych "w skamielinach" od mojego najstarszego okazu - stromatolitu (śladów naszych praprzodków -sinic- z przez 2,5 mld lat ..taaaak to byli pionierzy istoty podobne do sinic - (cyanobacteria) pionierzy dający początek życiu), potem bezkręgowce, nekton, ryby pancerne, kości dinozaurów i ssaków kopalnych. Nasza zimna Polska....to tylko namiastka. Ameryka Południowa to jest konkret.....szczególnie strefa tropikalna wyjątkowo obdarzona (konkretna, megawydajna długość geograficzna) determinowaną nachyleniem osi Ziemi . Konglomerat życia - obszar położony między zwrotnikami Raka i Koziorożca. Poza tą strefą Słońce nigdy nie góruje w zenicie! To symbol wegetacji stąd chcę mieć żywe cząstki ..raju
    1 punkt
  30. Wczoraj udało się upolować 2h dziurę w chmurach i mogłem przeprowadzić pierwsze testy pod niebem. Na montażu zawisł Canon 550D + 70-200mm @ 200m i guider 50/180mm plus ASI120MM. Guiding w Maximie, akwizycja w APT. Wszystko ruszyło bez problemów, PointCraft w APT błyskawicznie sobie poradził z synchronizacją montażu i GoTo trafiało bardzo dobrze (co przy 200mm nie jest jakoś specjalnie trudne, ale celowanie ręczne byłoby uciążliwe ). Jedynym problemem są sprzęgła które zastosowałem - wziąłem helikalne mając nadzieję, że sztywność 20Nm/rad okaże się wystarczająca, ale niestety, szczególnie w osi Dec było widać, że korekty "kumulują" się w sprzęgiełku i po którejś kolejnej następował strzał na drugą stronę o 5-10". Najpierw spróbuję je usztywnić, a jak to nic nie da to wymienić na jakieś całkiem sztywne. Mimo tych strzałów zestaw prowadził z RMS poniżej 2" i wg mnie powinien się nadać do robienia wyjazdowych pocztówek z ogniskowej 350mm. Zebrałem w sumie 6 testowych klatek po 5 minut, z czego 2 odrzuciłem, bo akurat trafiły na strzał sprzęgiełka. Poniżej 4x5 minut, ISO400, bez kalibracji.
    1 punkt
  31. Dziś w nocy zaczaiłem się na Jowisza, wiatr ucichł jednak warunki nie były zbyt ciekawe. Cały czas cienka warstwa chmur, dająca ładne halo wokół Księżyca. Chmury ruszyły do odwrotu jak już się zwijałem.
    1 punkt
  32. Cały czas chmury więc..podzielę się z Wami moim trzecim hobby po astronomii i paleontologii kocham botanikę tropikalną... Powiązane to jest z moim uwielbieniem etnografii i kulturoznawstwa. Jako schiz obrałem florę Ameryki Południowej zgłębiam też informacje o kulturze prekolumbijskiej . Hoduję i rozmnażam ponad 50 gatunków roślin endemicznych a jeden z pokoi na poddaszu zmieniłem w dżunglę tropikalną...
    1 punkt
  33. Wczoraj dotarła do mnie wyczekiwana przesyłka ? statyw Slik DX 780. Poranek był w miarę słoneczny, lecz później pojawiły się niskie stratusy, które prawie całkowicie zasłaniały nieboskłon. Jednakże prognoza ICM pokazywała wyraźne okienko w stanie zachmurzenia od okolic 19:00. Nastawiłem się na ogródkowy test nowego nabytku, gdy jednak o rzeczonej godzinie wyjrzałem przez okno dachowe zobaczyłem, że niebo dalej jest spowite kołdrą z potarganych chmur. Uaktualniony meteorogram zapowiadał sporą mgłę. No cóż, tak bywa ? pomyślałem sobie. Półtorej godziny upłynęło praktycznie na nic nie robieniu, o 20:30 postanowiłem ponownie sprawdzić stan zachmurzenia. Tym razem chmur nie było praktycznie wcale. I w tym momencie zrodził się dylemat ? iść czy nie iść? Kilka chwil trwała wojna myśli, ale patrząc na stęsknione oczęta Oriona wybranie innego wariantu niż pierwszy nie wchodziło w grę ;) Kilka chwil zajęło mi zebranie najpotrzebniejszych rzeczy, zamiast nowego statywu postawiłem na mniejszy, dużo bardziej kompaktowy. Stale rosnący poziom LP w mojej miejscowości sprawił, że mogę zapomnieć o łapaniu słabszych Deesów z ogródka. Ponadto czasu było niewiele, dlatego na celownik poszły zimowe klasyki. Rozpocząłem oczywiście od najpiękniejszej ozdoby tej części nieba, czyli M42. Wracałem do niej wiele razy podczas niespełna godzinnej sesji, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Wielka Mgławica, nawet w słabych warunkach, była piękna. Ślicznie prezentowała się Gromada Trapez, która migotała w centrum jak mały, kwadratowy klejnocik. Nad nią oczywiście widoczna M43, oddzielona od większej sąsiadki ciemnym pasmem z wyraźnym rybim pyskiem. Jeszcze wyżej świeciła rzadka gromada NGC 1981, która moim zdaniem wygląda jednak lepiej w trochę szerszym polu (najbardziej podobał mi się jej widok w szukaczu 9x50). Ogólny widok dość dobrze oddaje szkic autorstwa Rony?ego de Laet?a: źr. rodelaet.xtreemhost.com/SketchSwordOrion_bino.html Skoro byłem już w okolicach pasa Oriona, postanowiłem się nieco ogrzać przy Płomieniu. Tutaj jednak zwyciężyło light polution ? kilka razy miałem wrażenie, że coś tam majaczy, ale zdecydowanie zbyt słabo by mieć pewność jego zaliczenia. Wrócę tutaj, gdy będę na lepszej miejscówce. W pobliżu natomiast od razu pokazała się subtelna M78, o nieco kolistym kształcie. Następnie przeskoczyłem do Wielkiego Psa, gdzie oczywiście zobaczyłem M41. Olbrzymia i rozbita gromada straciła jednak wiele na prezencji, kontrast na tej wysokości był, delikatnie mówiąc, słaby. Chwilę później odpiąłem lornetę ze statywu i, wygodnie rozłożywszy się w krzesełku, wycelowałem w gromady kipiące centralnie nad moją głową. Na pierwszy ogień poszła piękna i bogata M35 ze swoją sąsiadką NGC 2158. Obie prezentowały się znakomicie, można by było wpatrywać się godzinami w taki widok. Ja jednak tyle czasu nie miałem, więc powędrowałem wyżej, do serca Woźnicy. Tutaj oczywiście przywitał mnie, uśmiechnięty od ucha do ucha, Kot z Cheshire. Odbiłem trochę w lewo do drabinki, a następnie omiotłem wzrokiem trzy eMki. Ich wyglądu w szerokim polu nie da się łatwo opisać słowami, trzeba to po prostu zobaczyć. Po napatrzeniu się na nie przyszła kolej na Byka. Na pierwszy ogień poszła sympatycznie wyglądająca gromada NGC 1647, bardzo rozległa i migocząca bladymi gwiazdkami. Później skoczyłem do Kraba (M1), który jak zwykle pokazał ?ziemniakowaty? kształt. Do tego szybko rzuciłem okiem na wiszące nad jabłonią Plejady i wróciłem w niżej położone rejony. Na początek wycelowałem w dużą, pięknie rozdzieloną M50 w Jednorożcu. Jej widok przypominał M41, oglądaną trochę wcześniej. Następnie padła NGC 2244, oczywiście o jakimkolwiek śladzie mgławicy nie było mowy. Potem przyszła kolej na duet M46 (duża, delikatnie mgiełkowata) i M47 (rzadsza, jaśniejsza). Mimo, że warunki pogarszały się w miarę schodzenia niżej wyłapałem także lekko rozmytą i wyraźnie mniejszą od poprzedniczek M93. Na deser przelotnie spojrzałem na okropnie zaświetlone gromady Żłóbek (M44) i M67 w Raku. M46 i M47 źr. http://www.docdb.net/ Minęła prawie godzina od początku obserwacji i wiedząc, że już chyba nic więcej z tego nieba nie wycisnę, złożyłem sprzęt i wróciłem pełen radości do domu. Było warto. Pozdrawiam!
    1 punkt
  34. Po 6 dniach jednolita chmurwa rozmieniła się nad Ustką na drobne ;). Północny zachód 0815 Sony A100.
    1 punkt
  35. Chwaliłem się już swoim nożoróbstwem a dokładniej - rękojeścio- i pochworóbstwem, więc teraz z okazji ukończenia kolejnego dzieła, parę fotografii: Nr 1 Sowa: klinga - stal Sandvik z odzysku; rękojeść: drewno tekowe z odzysku (listwa regałowa); pochwa-stelaż: brzoza Nr 2 Wenus paleolityczna (lub Syrenka ;-): klinga Helle Folkekniven, stal - Sandvik 12C27 ; rękojeść: drewno tekowe z odzysku; pochwa - skóra z odzysku (stara torba) Nr 3 tradycyjny: klinga Helle Fjellmann, stal laminat trójwarstwowy firmowy; rękojeść: drewno tekowe z odzysku; pochwa - skóra z odzysku Nr 4 tradycyjny: klinga Morakniv Outdoor 2000, stal Sandvik; rękojeść: drewno mesquito; pochwa - skóra z odzysku
    1 punkt
  36. Na pochmurne noce... Drugie z hobby, drugie z moich kilku innych, sprzęt audio... Słuchanie muzyki jest substytutem oglądania wszechświata. Astrofotografia z kolei może być tworzeniem muzyki, komponowaniem. Czym więc można określić konstruowanie głośników? Teleskopowe ATM? W zasadzie tak... Ale powiem Wam, że chyba łatwiej jest zbudować dobrze brzmiącą parkę kolumn, niż "dobrze widzący" teleskop. Poniżej moje 2,5-drożne kolumny, oparte na przetwornikach znanych firm, takich jak Scan-Speak i Peerless. Projekt zwrotnicy oraz przetworniki zostały zamówione w firmie Akustyk, od Pana Andrzeja Kisiela. Dla audiofili to taki Pan Stefan Poruczko amatorów obserwacji. On wie, jak dosmaczyć nasze pomieszczenia dobrym dźwiękiem, umiejętnie i pieczołowicie dobierając przetworniki i komponenty elektroniczne. To tak, jak Pan Stefan wie, jak tchnąć życie w kawałek szkła kawałkiem smoły i proszkami polerskimi. Dalej, pozostaje nam mozolne stworzenie obudowy. Niczym instrument muzyczny, musi być ona właściwie dostrojona. W tym przypadku, skrzynie z odpowiednio dociętych płyt MDF o 18-milimetrowej grubości zostały wzmocnione wewnątrz trójwymiarową matrycą z wyciętymi frezarką zastrzałami i otworami wentylacyjnymi. Fronty z kolei są sklejone z dwóch płyt, łącznie dając prawie 40mm litego materiału. Sklejone i gwoździowane raz po razie są tak mocne, że wytrzymają wyrzucenie z 1 piętra. Wszystko po to, by nie wzbudzały się pod wpływem ciśnienia akustycznego. Wszystkie wewnętrzne powierzchnie zostały wyklejone filcem doskonale tłumiącym drgania i fale stojące. Rejony o krytycznym znaczeniu dla tłumienia przydźwięków zostały dodatkowo otulone watą. Tunele bas-refleksu zostały wyprofilowane pod opalarką tak, by miały wywinięte na zewnątrz brzegi, co zmniejsza szumy i kompresję przy wysokim poziomie basu. Okablowanie wewnętrzne z miedzi OFC, pozłacane gniazda, zwrotnica na kondensatorach polipropylenowych i cewkach powietrznych to już tylko formalność w tej klasie sprzętu. Płyty ręcznie frezowane na opływowe kształty. Szpachlowane tak, by nie została choć jedna szczelinka czy dołek po gwoździu. A na wierzchu lakier. 18 (słownie, osiemnaście) warstw lakieru z odpowiednim podkładem. Długie godziny spędzone na polerowaniu, lakierowaniu, czekaniu na wyschnięcie i ponowne, żmudne powtarzanie tychże czynności. Tak, by na koniec powstały takie oto cuda. Już jadą do mnie zamówione kolce pod kolumny, a kamieniarz po sąsiedzku wycina z odpadów standy pod całość. A na początku, wyglądało to tak... Nie będę pisał o dźwięku, jaki płynie z tych kompletów, jaki on jest, itp. To nie na miejscu.
    1 punkt
  37. Dziś z racji święta chciałbym wrócić do tematu mojego drugiego hobby jakim jest paleontologia.Napiszę parę słów o tym: Hobby jest o tyle ciekawe, że zahacza o historię naturalną naszej planety , można też powiedzieć, że to historia naszej biosfery (stąd astronomiczne konotacje) Jestem, że tak powiem kolekcjonerem kości i skamielin :) Większość z tych skamielin sam znalazłem na żwirowniach a kości kupuję w Internecie Tak więc mam w kolekcji zciekawszych okazów: Dinozaury: Kości i zęby Edmontozaura Ząb Spinozaura (mój ulubiony) poczytajcie o Spoinozaurze ?był to kawał wielkiego mięsożernego motherfuckera (większego nawet od T-rexa) jako ciekawostkę: zrobiłem mu operację dentystyczną wypełnienia ubytku w kle po stu milionach lat https://www.youtube.com/watch?v=vv9uN7HaCMA Kość Triceratopsa Ząb Mososaura (notabene potwora z Loch Ness ;) ) Skorupka z jaka Oviraptora Z ryb ? odcisk ryby pancernej ? Oraz zęby prehistorycznego rekina (rodem z filmu Szczęki) Z ssaków kopalnych posiadam: Ok. 1 kg kości mamuta włochatego w tym dwa spore kawałki ciosów Sporą kość tura Kość Hypertragulusa- przodka jelenia sięgającego człowiekowi do kolan Frag. szczęki z zębami Mesohippusa ? trójpalczastego przodka konia z Oligocenu też sięgającego człowiekowi do kolan Krąg Oreodonta ?przodka świni domowej z Oligocenu Oraz ząb Titanoterium ? czyli zwierzęcia, które jako pierwowzór Cameron skopiował w Avatarze ?tego nosorożca którego się kule nie imały Bezkręgowce Znalazłem setki rostrum głowonogów z Syluru i Ordowiku - Belemnitów (kamieni piorunowych) - Amonitów - Łodzikowatych Setki ? liliowców porastających dna prehistorycznego oceanu ? myszowiołów ? Koralowców wszelkiej maści: najwięcej denkowów i rugozy ? trylobitów czyli szczątków pradawnych stawonogów ? muszli przeróżnych Ślimaków ? setki odcisków i skamielin ramienionogów Flora przeróżne skamieliny wielkich paproci np. lepidendronu Zachęcam Was do odkrywania tych szczątków przeszłości
    1 punkt
  38. Ja uwielbiam długie piesze wędrówki i obserwacje przyrody. Planuję wcześniej trasę, ciekawą dla mnie pod względem przyrodniczym, krajobrazowym. Podczas wędrówki, zawsze mam ze sobą lornetkę lub rozsuwany spektyw 30x80 no i oczywiście aparat fotograficzny. Jakby spojrzeć na to filozoficznie - obserwacje przyrody są obserwacjami tak jakby planetarnymi - tzn. obserwacjami Ziemi - 3-ej planety od Słońca ;) :) :)
    1 punkt
  39. Wczoraj powalczyłem z akwarium. Oto efekt.
    1 punkt
  40. Hobby to dla mnie duże słowo, więc raczej zainteresowania. Uzbierało się tego już wiele, jedne wynikały z innych, niektóre kontynuowane przez kilkadziesiąt lat, inne wznowione po wieloletniej przerwie. Więc te najstarsze i najtrwalsze ? ćwiczenia fizyczne, dbanie o kondycję, zdrowe życie. Jestem z pokolenia, które trafiło w dzieciństwie na początki kulturystyki w Polsce. Książeczka Stanisława Zakrzewskiego ?Jak stać się silnym i sprawnym? była dla mnie olśnieniem a później biblią. Dzięki niej z podrostka - grubasa i słabeusza stałem się w krótkim czasie zgrabnym i całkiem silnym młodzieńcem. Dawno to było, lecz ćwiczenia kontynuuję do dziś, wciągnąłem w nie żonę i synów, oni swoje dziewczyny/żony. Książeczka p. Zakrzewskiego, oklejona folią i zregenerowana nadal jest w rodzinie. Mając 18 lat byłem na wyjeździe w Zakopanem w kilkunastoosobowej grupie rodzinnej. Wcześniejszych doświadczeń górskich w zasadzie nie miałem. Jednak wtedy, po wjeździe kolejką na Kasprowy z rodzicami, braćmi, ciociami, wujkami i ich potomstwem doznałem olśnienia. Tutaj my graćkamy się by wyjrzeć przez okno (nic nie było widać), a tam turyści z plecakami i w pelerynach wyruszają we mgłę i mżawkę. Oh, jak im zazdrościłem! Od tego czasu zdeptałem po wielokroć niemal wszystkie szlaki tatrzańskie. Od niedawna próbuję także górskiej turystyki zimowej. Jak góry, to także narciarstwo. Wchodziłem w nie powoli, już jako całkiem dorosły człowiek, zabierając na oszczędne wczasy zimowe dzieci i żonę. W swoim czasie żona uznała za świetny dowcip zakup okazyjnego sprzętu dla niej, gdy była w 8. miesiącu ciąży. Dziś jeździ lepiej ode mnie i nie zamierza rezygnować. ?Tatry bez słów nic nie znaczą?. Literatura górska, tatrzańska ale także i ta ?wyprawowa?, dotycząca gór najwyższych, jest ciągle moją pasją. Niektórzy ludzie gór piszą świetnie, to prawdziwa literatura, nie tylko pasjonująca, lecz także piękna. W czasie narciarsko-turystycznego wyjazdu sprzed tygodnia przeczytałem chyba po raz piąty ?Przygody ze skałą, dziewczyną i śmiercią? J. A. Szczepańskiego i ciągle jestem pod wrażeniem. A przecież ?Każdemu jego Everest? Mirosława Falco Dąsala, ?W stronę Pysznej? Stanisława Zielińskiego czy ?Spacerkiem po skale? Janusza Oprychał Bojarskiego, to także są perełki języka, humoru i miłości do gór. Fascynacje z dzieciństwa wróciły do mnie, gdy kupiłem sobie łuk. Najpierw był jeden, typu wschodniego (taki powyginany), produkcji koreańskiej. Korea jest potentatem w produkcji łuków. Zaraz potem zapragnąłem tzw. łuku długiego ? takiego typu europejskiego, prostego (już zdążył się rozwarstwić w rękach najsilniejszego z moich potomków). Mój najświeższy nabytek to łuk typu hunnickiego, z dwoma wybitnymi brzuścami, sławnego węgierskiego wytwórcy Grozera. Jest piękny! Wszystkie moje łuki są typu tradycyjnego, bez dodatkowego osprzętu, odwrotnie niż w przypadku łuków sportowych. Strzelam intuicyjnie, dociągając strzałę do kącika oka, bez celowania w ścisłym znaczeniu. Po prostu trzeba tak strzelić, by trafić, podobnie jak to się robi rzucając kamieniem, bez naprowadzania czegokolwiek na cel. Opanowałem strzelanie z obu rąk, techniką śródziemnomorską (?chwytem śródziemnomorskim?), czyli ciągnąc cięciwę trzema palcami, lecz także ?chwytem wschodnim? ? z kciuka. Obecnie zorganizowałem sobie strzelnicę na wsi, wieszając siatkę chwytającą strzały i słomiankę z tarczą na zaimprowizowanym stelażu. Więc także majsterkowanie. Raczej na małą skalę, raczej w drewnie, często po prostu strugając nożem. Fascynacja nożem i drewnem też do mnie powróciła całkiem niedawno. Wystrugałem rękojeści do paru kling, kupionych lub odzyskanych ze zniszczonych noży kuchennych. Dwie rękojeści są całkiem fantazyjne ? sowa z odwróconą na bok głową siedząca na pieńku z brzozy stanowiącym jednocześnie futerał na ostrze i statywik, sylwetka dziewczyny (? Wenus paleolityczna? lub jak kto woli syrenka). Do tego pochwy uszyte ze skóry odzyskanej ze starych toreb. Skóra to także bardzo wdzięczny materiał do obróbki. A tak w ogóle, to fascynuje mnie przyroda, od tej ożywionej ? ptaki obserwowane przez moje piękne lornetki, do tej w największej skali, czyli Wszechświata. Fascynacja astronomią wyrosła właśnie z ciekawości mechanizmu działania rzeczywistości, kosmologii i fizyki w wymiarze książkowym ? popularnonaukowym. Czytać mogę bez przerwy, książki i czasopisma, w domu i w komunikacji. I to chyba jest moje największe hobby, ale także praca, bo należę do tych nielicznych szczęśliwców, którzy robią to, co lubią i lubią to, co robią.
    1 punkt
  41. Widzę że jest tu wielu fanów akwarystki, to i ja się pochwalę swoim. Nie uwzględniam tego już w kategorii hobby a raczej domownika :)
    1 punkt
  42. Tyle jest rzeczy ciekawych na tym świecie, że ciężko wybrać ;). Moim drugim (po astronomii), a może pierwszym hobby są obserwacje przyrody. Przyrodą interesowałem się od kiedy pamiętam - z wielkim zaciekawieniem obserwowałem ptaki i motyle. Przez kilka lat w okresie letnim spędzałem dziesiątki, jeśli nie setki godzin na łąkach, nieużytkach itp. szukając gąsienic ciekawych motyli, które później hodowałem w domu tylko po to, aby zrobić im zdjęcia, kiedy będą już motylami, nacieszyć nimi wzrok i wypuścić je na wolność. Ostatnio na motyle nie mam już za wiele czasu (choć oczywiście nie przejdę obojętnie wokół ciekawej gąsienicy - 3-letniej córce trzeba pokazać piękno przyrody z tak bliska, jak tylko się da ;)), za to bardzo dużo czasu spędzam na wycieczkach ornitologicznych. Tak naprawdę, to konkurują one u mnie o czas wraz z astronomią, szczególnie wiosną i jesienią, kiedy wiele ptaków ma przeloty. Najgorsze jest to, że często dobra pogoda na obserwacje astronomiczne równa się dobrej pogodzie na obserwacje ptaków. Z tego powodu (zwłaszcza w wiosenne weekendy) zdarzało się, że o świcie wstawałem na ptaki, wracałem około południa, o zmierzchu jechałem na całonocne obserwacje astronomiczne, a prosto z obserwacji astronomicznych na podmokłe łąki znów na ptaki ;). Bliski kontakt z przyrodą jest dla mnie jedną z najważniejszych spraw w życiu - jest to coś, czego mocno mi brakuje w mieście. Kolejne hobby, na które ostatnio nie mam za wiele czasu to meteorologia. Sprawa na tyle mnie kiedyś wciągnęła, że byłem o krok od decyzji robienia doktoratu z meteorologii. Jednym z powodów (może nawet najważniejszym), dla którego jednak na to się nie zdecydowałem był fakt, że praca w meteorologii (podobnie zresztą jak w astronomii) oznacza zwykle związanie się na stałe z dużym miastem, a tego pragnę uniknąć. Wracając do obserwacji przyrody, to wiążą się one częściowo z jeszcze jednym moim hobby - włóczeniem się po górach (w szczególności po Beskidzie Niskim) i Pogórzu, pieszo i rowerem, najchętniej w miejscach jak najmniej uczęszczanych. Interesują mnie też statystyka i analiza danych, rynki finansowe, a jeśli znajdę jeszcze trochę czasu, to lubię też czytać książki (choć ostatnio, niestety, zdarza mi się to coraz rzadziej). Na różnych etapach rozwoju miałem jeszcze kilka pomniejszych zainteresowań, które jednak musiałem z braku czasu porzucić, na rzecz innych, które były dla mnie ważniejsze...
    1 punkt
  43. A mnie piękne widoki i tajemnice wszechświata zawsze fascynowały i inspirowały w mojej twórczości, przez dobrych naście lat tworzyłem muzykę instrumentalną. Teraz jak jest ciepło ( wiosna, lato ) chęci i środki to buduję sobie różne instrumenty z drewna: Akualnie w trakcie budowy: Poza tym - amatorska fotografia, szczególnie przyroda i chmury a także niezależne projekty multimedialne :)
    1 punkt
  44. Trochę by się tych zainteresowań poza astro znalazło... Zaczynając od terrarystyki ( nie mylić z terrorystyką ;) ). W szczególności hodowla pająków ptaszników i innych zwierząt egzotycznych. Uprawa roślin pokojowych ( niestety w bloku trudno o szklarnie więc zostają głównie parapety). Przyroda ogólnie to coś co lubię, więc wszystko co z nią związane. Historia, w szczególności historia wojskowości... ale nie tylko, dawna polityka, ekonomia, obyczaje, militaria... nie zamykam się w wąskich ramach. Literatura popularnonaukowa na różne tematy- w zależności co w ręce wpadnie ;) Modelarstwo- trochę zaniedbane ostatnimi laty...ale stara miłość nie rdzewieje, kto wie co przyszłość przyniesie ;) Z zajęć bardziej ruchowych...grzybobranie...Jestem fanem łażenia po krzakach za grzybkami... :) Sezon zaczyna się już od maja, a kończy w listpadzie. Na szczęście las blisko więc można nawet kilka razy w tygodniu posprawdzać co w trawie piszczy ;)
    1 punkt
  45. Uwielbiam paleontologię, zbieram skamieliny (kupuję i znajduję na żwirowni)...mam nawet kości edmontozaura.Uwielbiam też etymologię języków.:)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)