Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 31.01.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Pod koniec zimy pas Drogi Mlecznej odsuwa się na nieboskłonie ku zachodowi i pełną nocą praktycznie przestaje być widoczny. Coraz wcześniej górują gwiazdozbiory Wielkiej Niedźwiedzicy, Lwa i Panny. Ziemia swoją północną półkulą zwraca się ku biegunowi galaktycznemu. Materia międzygwiazdowa - gaz i pył wszechobecny w ramionach spiralnych płaszczyzny dysku przestaje zasłaniać głębię Wszechświata. Znikają z pola widzenia mgławice i gromady otwarte. Pojawia się za to coraz więcej subtelnych mgiełek, okrągłych lub owalnych, spłaszczonych lub zwiniętych spiralnie. Niecałe sto lat temu ich badania gwałtownie rozszerzyły Wszechświat. Ludzkość dowiedziała się wtedy, że nie tylko Ziemia nie stanowi jego centrum, lecz także nie jest nim Słońce ani nawet nie nasza ?wyspa Wszechświata? ? galaktyka zwana Drogą Mleczną. Stopniowo dotarło do nas, że takiego centrum w ogóle nie ma. W wielkich skalach Wszechświat jest jednorodny, brak w nim wyróżnionego punktu. Pogląd ten nazwano zasadą kosmologiczną lub kopernikańską. Źródło: http://cdn.sci-news.com/images/enlarge3/image_4192_2e-Gaia-Map.jpg Mnogość światełek odległych galaktyk w okolicach bieguna Drogi Mlecznej wynika częściowo z lepszej widoczności poprzecznie względem cienkiej warstwy galaktycznego dysku. Patrząc wzdłuż płaszczyzny dysku zobaczyć mogliśmy co najwyżej pobliskie galaktyki z Grupy Lokalnej i sąsiadujących grup, znajdujące się w odległości kilku milionów lat świetlnych. Galaktyki Andromedy i Trójkąta widać niemal na skraju Drogi Mlecznej, potężny blask IC 342 w gwiazdozbiorze Żyrafy przebija się nawet przez bogate w materię międzygwiazdową obszary Ramienia Perseusza. Jednak w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy zaczynają się coraz częściej pojawiać odleglejsze kuzynki naszej Galaktyki. Przy ruchu z północnego zachodu nieboskłonu na południowy wschód ich liczba szybko wzrasta. W gwiazdozbiorze Lwa na mapach nieba widać około dwudziestu obiektów z katalogu Messiera i NGC, w Psach Gończych, Warkoczu Bereniki i w Pannie dobrze ponad setkę. Dalej na południowy wschód, w gwiazdozbiorze Centaura ich liczba stopniowo maleje a w okolicach południowego bieguna niebieskiego nie widać ich wcale. Galaktyki leżą więc na nieboskłonie w pasie podobnym do Drogi Mlecznej, lecz rozciągającym się poprzecznie do niej. Ten pas to Supergromada Lokalna (Supergromada Virgo), widziana z peryferii na których znajduje się nasza Lokalna Grupa Galaktyk. Czy niewielka lornetka ma jakiekolwiek szanse by sięgnąć odleglejszych galaktyk i choć trochę poznać wielkoskalową strukturę Wszechświata? Spróbujmy kolejny raz. Tym razem za drogowskaz posłuży nam ogon Wielkiej Niedźwiedzicy, czy jak kto woli ? dyszel Wielkiego Wozu. Jeśli końcowe gwiazdy dyszla, Alkaid (? UMa) i Mizar (? UMa) potraktujemy jako podstawę trójkąta równobocznego, to jego górnym, północno-wschodnim wierzchołkiem będzie galaktyka spiralna M101. Zaraz, zaraz - ktoś powie, przecież tam nic nie widać. I tak i nie ? nie widać przy pierwszym spojrzeniu, nie widać na zaświetlonym niebie, nie widać, jak kto nie umie patrzeć. Jeśli jednak staranniej wpatrzymy się w ten rejon, rozpoznamy łańcuszek kilku słabych gwiazd na linii południowy zachód ? północny wschód i będziemy poruszać lornetką wzdłuż niego, w polu widzenia pojawi się obiekt zaskakująco duży. Mgliste koło jest niewiele mniejsze od tarczy Księżyca, ma ok. 26 minut kątowych (?) średnicy. Rozległość obiektu paradoksalnie utrudnia dostrzeżenie. Przy sporej jasności całkowitej (7,9 mag) ma on niską jasność powierzchniową. Sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku M33 ? galaktyki w Trójkącie, która identycznie jak M101 zwana bywa Wiatraczkiem (Pinwheel). Okazały i w sumie jasny obiekt wcale nie rzuca się w oczy. Jeśli jednak prawidłowo rozpoznamy jego lokalizację, nie oprze się średniej lornetce i raz dostrzeżony będzie stałym celem naszych obserwacji. Galaktyka znajduje się w odległości 21 milionów lat świetlnych (mln ly) a część źródeł mówi nawet o 27 milionach. M101 jest wielką galaktyką, rozleglejszą o 70-90% od Drogi Mlecznej i jaśniejszą od niej 2,5x, czyli o 1 mag (jasność absolutna). Stanowi centrum nielicznej grupy zawierającej dodatkowo 6-8 galaktyk, głównie spiralnych. Przynależność dwóch spośród nich do grupy M101 nie jest jeszcze pewna. Były kłopoty z dostrzeżeniem M101? Nie powinno ich być w przypadku Galaktyki Wirowej (Whirlpool) ? M51. Jest wprawdzie nieco ciemniejsza (8,4 mag), jednak przy średnicy kątowej ok. 8? ma wielokrotnie większą jasność powierzchniową. W zasadzie jest to obiekt podwójny, bo spiralnej galaktyce M51 towarzyszy nieregularna NGC 5195, określana niekiedy jako M51b. Oddziaływania między tak bliskimi galaktykami są bardzo silne, stąd osobliwości w ich strukturze: jasne ramiona spiralne M51 i całkowicie zniekształcona forma NGC 5195. Galaktyki nie tylko nawzajem wpływają na swoją budowę, lecz także ciążą ku sobie. NGC 5195 spadając na znacznie większą M51 przeszyła jej dysk, zawróciła ściągnięta grawitacją i ponownie go przeszyła, oddalając się następnie na 2 miliony ly. Widoczne na fotografiach wydłużone ramię M51 z pasmem pyłowym pozornie łączące galaktyki znajduje się bliżej nas niż NGC 5195. Jaki to wszystko wygląda przez lornetkę? Terytorialnie galaktyki należą do gwiazdozbioru Psów Gończych, jednak znów warto poszukiwać ich rozpoczynając od gwiazdy ? UMa (Alkaid). Półtora stopnia na zachód od niej znajduje się dość jasna (ok. 4,5 mag), biała gwiazda 24 CVn a 0,5° ponad nią słabsza (6,5 mag), pomarańczowa. Na linii tej pary, około 2° na południe, widać trójkącik z gwiazd 7 mag na powierzchni 1°x1°. Przyglądając mu się starannie dostrzeżemy jednak, że nie jest to trójkąt, lecz foremny trapez równoramienny z jednym narożnikiem utworzonym przez całkiem wyraźną plamkę świetlną. Widać ją już w lornetce 8x42. W powiększeniu 10x trudno jeszcze cokolwiek wnioskować o jej kształcie. W większych lornetkach, przy powiększeniach 15-20x, plamka rozciąga się nieco na północ, ukazując rodzaj dziobka na owalu. Nie zawsze można to zauważyć, ponieważ jasność NGC 5195 jest mniejsza o 1 mag od M51, zaś odległość kątowa między ich środkami wynosi zaledwie 5?. Odległość do M51 określa się obecnie na 23 mln ly z dokładnością do 4 mln ly. Starsze źródła mówią o odległości większej, nawet ok. 37-40 mln ly, podobnie jak w przypadku innych galaktyk należących do grupy M51. Grupa M51 składa się z 7-9 galaktyk i zbliżona jest w przestrzeni do grupy M101. Z pewnością będziemy świadkami jeszcze wielu korekt zarówno odległości między galaktykami jak ich przynależności do grup czy gromad. Należącą do tej samej grupy galaktykę M63 znajdziemy 5° dalej na południe, w 2/3 odległości między Alkaid (? UMa) a najjaśniejszą gwiazdą Psów Gończych ? ? CVn (Cor Caroli). Ze względu na charakterystyczne ramiona spiralne zwana jest Słonecznikiem (Sunflower). Dodatkowym drogowskazem do niej jest asteryzm o kształcie fajki, złożony z czterech gwiazd ok. 5 mag. M63 leży 1,5° ponad cybuchem fajki, zaś 5° na północny wschód od Cor Caroli. Zobaczymy ją jako owalną plamkę świetlną bez wyróżniającego się jądra. Ma całkowitą jasność 8,6 mag i wymiary 12?x7?. Znajduje się od nas w podobnej odległości jak M51. Niedaleko na nieboskłonie i w charakterystycznym miejscu poszukajmy także galaktyki M94. Jest jeszcze jaśniejsza (8,2 mag), niemal okrągła (średnica ok. 10?) i znajduje się w połowie odległości między ? i ? CVn, najjaśniejszymi gwiazdami Psów Gończych, 1,5° ponad łączącą je linią. Galaktyka ma jasne jądro przypominające niewielką gromadę kulistą i przy powiększeniu 7x można pomylić ją z gwiazdą. Jest najjaśniejsza w grupie złożonej z kilkudziesięciu galaktyk znajdujących się średnio w odległości 13 mln ly. Gwiazdozbiory Psów Gończych i Wielkiej Niedźwiedzicy zawierają więcej galaktyk dostępnych pod odpowiednio ciemnym niebem dla lornetki min. 70 mm. Obu ?kołom? Wielkiego Wozu towarzyszą obiekty z katalogu Messiera. Obok ? UMa (Merak), 1,5° na południowy wschód znajduje się M108, obiekt trudny dla średniej lornetki, o jasności 10 mag i rozmiarach 8?x2?. Podobnie usytuowana względem ? UMa (Phecda) jest M109. Nieco jaśniejsza i bardziej zwarta od poprzedniej (9,8 mag, 7?x4?), ma jednak mniejszą jasność powierzchniową. Niemal dokładnie w połowie odległości pomiędzy ? UMa i ? CVn znajduje się wyraźnie jaśniejsza (9 mag) i dość rozległa galaktyka M106. Z jej ukośnie usytuowanego dysku o rozmiarach kątowych 19?x8? w lornetce dostrzeżemy najwyżej połowę. M106 znajduje się w odległości 23 mln ly. Dzięki wykryciu w niej źródeł spójnego promieniowania mikrofalowego (maserów) można było stosunkowo dokładnie określić odległość a także badać masywną czarną dziurę w centrum galaktyki. W tej okolicy gwiazdozbioru jest jeszcze kilkadziesiąt galaktyk dostępnych dla większego sprzętu. Jednak na jego południowym skraju, 6° pod Cor Caroli (na południe) a 2° na południowy wschód od pary niemal identycznych pomarańczowych gwiazd (5,5 mag i 6 mag, odstęp ok. 10?) znajdziemy wydłużone pasemko galaktyki NGC 4631, możliwe do wychwycenia także przez lornetkę 10x50 (jasność 9,2 mag). Dzięki charakterystycznemu wydłużonemu kształtowi nazwano ją Wieloryb. Wielorybowi towarzyszy maleńki Wielorybek, dostępny tylko dla dużych teleskopów, a w odległości niecałego stopnia na wschód równie sławna zlewająca się para galaktyk NGC 4656-4657 (Kij Golfowy), na którą zapolować mogą właściciele dużych lornet (jasność 10,5 mag). W gwiazdozbiorze Lwa, podobnie jak w Wielkiej Niedźwiedzicy, liczba galaktyk rośnie podczas wędrówki z zachodu na wschód. Podobnie także, jeden z najłatwiejszych obiektów ? galaktyka NGC 2903 znajduje się w zachodniej części gwiazdozbioru. Dzięki jasności ok. 9 mag i rozmiarom 12?x6? dość łatwo ją odnaleźć 1,5° pod pomarańczową gwiazdą ? Leo (Alterf), stanowiącą dolną szczękę w sylwetce Lwa. Galaktyka jest samotniczką, prawdopodobnie nie należy do żadnej z pobliskich gromad galaktyk. Dalej na wschód, pod lwim brzuchem, znajdziemy dwa skupiska galaktyk. Są to grupy M96 i M66, czasem klasyfikowane wspólnie jako Grupa Galaktyk Leo 1. Cała grupa jest w odległości 35-38 mln ly od Ziemi. Na południe od pomarańczowej gwiazdy 52 Leo (5,49 mag), na owalnym obszarze 3°x 2° znajduje się osiem galaktyk związanych z M96, spośród których trzy, nazywane niekiedy Drugim Trypletem, dostępne są dla lornetek. Dwie z nich - M105 i M96 mają jasność wystarczającą do zauważenia przez średnią lornetkę (9,3 mag i 9,2 mag), zaobserwowanie ciemniejszej M95 może wymagać większej lornety (9,7mag). Najbardziej znane ugrupowanie znajduje się jednak bliżej lwiego zadu, lub - używając słów mistrza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego - w partiach dolno-tylnych. Źródło: http://www.astronomy.com/observing/observing-podcasts/2016/05/cor-caroli-the-pearl-cluster-and-the-leo-triplet Grupa czy też podgrupa M66 składa się z trzech jasnych galaktyk spiralnych formujących sławny układ ? Tryplet Lwa. Jest możliwe, choć nie do końca pewne, że należą do niej także dwie słabsze leżące w pobliżu. Poszukiwania rozpoczniemy od białej gwiazdy 3,3 mag ? Leo - Chertan. Dwa stopnie pod nią, tuż poniżej białej gwiazdy ok. 7 mag a 1° w lewo od pomarańczowej 73 Leo (5,5 mag), są dwie owalne plamki świetlne. Jaśniejsza i łatwiejsza do zauważenia jest M66 (jasność 9 mag, rozmiary 8,7?x4,4?). Znajdziemy ją ok. 20? na południowy wschód (poniżej i w lewo) od wspomnianej gwiazdy 7 mag. Po prawo od sąsiadki a bezpośrednio pod gwiazdką-drogowskazem jest nieco słabsza i bardziej wydłużona galaktyka M65 (9,3 mag, 10?x3,3?). Większym wyzwaniem jest NGC 3628 znajdująca się 15? powyżej naszego drogowskazu. Jest słabsza i bardzo wydłużona (9,5 mag, 15?x4?), częściowo przysłonięta własnym pasmem pyłowym. Pod wiejskim niebem cały Tryplet Lwa dostępny jest dla lornetki 15x70, choć z NGC 3628 nie każdy obserwator sobie poradzi. Największe zagęszczenie galaktyk napotkamy jednak na wschód od Lwa, zaś poniżej Psów Gończych. Zbliżamy się do wielkiej Gromady w Pannie (Virgo Cluster). W rzeczywistości jest to skraj gwiazdozbiorów Panny i Warkocza Bereniki. Źródło: http://www.nightskyinfo.com/archive/virgo_cluster/ Gromada stanowi centrum Lokalnej Supergromady, środek ciężkości i wybrzuszenie wieloramiennej gwiazdy czy dysku, w jaki układają się galaktyki i ich gromady w naszej części Kosmosu. Dysk ten rzutowany na nieboskłon daje właśnie owo pasmo ? ?drogę galaktyczną? obserwowaną z krańców supergromady, gdzie się znajdujemy. Nie jest to lokalizacja prestiżowa. Siedzimy na małej, skalistej planecie krążącej wokół żółtego karła szumnie nazywanego Słońcem. W dodatku owo Słońce leży gdzieś na skraju galaktycznego ramienia spiralnego (Ramię Oriona), daleko od centrum Galaktyki. Ta zaś znajduje się w małej Lokalnej Grupie Galaktyk na obrzeżach Supergromady Virgo. Krótko mówiąc ? prowincja. Jednak może dlatego omijają nas potężne strumienie materii wysyłane przez jądra aktywnych galaktyk, fajerwerki supernowych i błyski promieniowania gamma generowane w magnetycznym piekle gwiazd neutronowych. Gromada w Pannie zawierać może nawet ponad 2000 galaktyk, w tym gigantyczne elipsy M87, M86 czy M49. Nic dziwnego, że nasza Grupa Lokalna odczuwa ich grawitację. Z czasem zapewne obie gromady zaczną się zbliżać i w końcu połączą. Odchylenia od przepływu Hubble?a, czyli od ruchu galaktyk związanego z rozszerzaniem się Wszechświata, obserwujemy także w większej skali. Cała Supergromada Lokalna ?spada? w kierunku Supergromady w Hydrze i Centaurze. Znajdujące się tam masywne skupisko galaktyk i ciemnej materii nazwano Wielkim Atraktorem. Supergromady galaktyk grupują się w kompleksy, formując włókna i ściany - wielkie atraktory oddzielające puste obszary ? wielkie pustki. Najbliższa z nich znajduje się w kierunku gwiazdozbiorów Oriona i Erydanu. W największej skali Wszechświat ma więc strukturę piany ? baniek o ścianach z galaktyk i ich gromad, poprzedzielanych pustkami. Źródło: http://www.businessinsider.com/r-new-map-shows-milky-way-lives-in-laniakea-galaxy-complex-2014-9?IR=T Czy my, astroamatorzy z małym sprzętem, to widzimy? Oczywiście, że tak - Orion to galaktyczna pustynia, Erydan praktycznie też.* Za to w Warkoczu i w Pannie galaktyk dostępnych dla lornetki jest kilkanaście a dla solidnej lornety czy teleskopu ? dziesiątki a nawet setki. Wymagać będą one lornetek co najmniej średnich, najlepiej ponad 50 mm i świetnych warunków obserwacyjnych (czyste, ciemne niebo wiejskie). Większość dostępnych dla nas galaktyk znajduje się w pasie szerokości 5° rozciągniętym poziomo na linii zachód-wschód między gwiazdami ? Leo (Denebola) i ? Vir (Vindemiatrix). Cztery z nich mają jasność ok. 9 mag lub większą a dziewięć następnych ? w okolicach 10 mag. Największa jest potężna galaktyka eliptyczna M87 o całkowitej masie nawet 200 razy przewyższającej Drogę Mleczną. Poruszając lornetką na wschód od Deneboli, po 6° natrafimy na tzw. asteryzm T, rozciągający się na 1,5° w kierunku północny i południowy wschód, po lewo od białej gwiazdy 6 Com (ok. 5 mag). Nieco koślawa litera T składa się z 6 gwiazd 5mag-7mag. Najbardziej charakterystyczny jest dolny fragment tego asteryzmu - smukły domek o rozmiarach 1,5°x0,5° złożony z 5 gwiazd, ze szpiczastym daszkiem celującym na południowy wschód. Tuż obok podstawy domku, od strony Deneboli, znajduje się galaktyka M98 (ok.10 mag) a wewnątrz domku nieznacznie jaśniejsza M99. Niedaleko ponad asteryzmem, 1° na północny wschód od jego podstawy (powyżej), a więc ciągle w polu widzenia każdej lornetki, jest jaśniejsza od nich i łatwiejsza do zauważenia M100 (9,3 mag). Nauczmy się rozpoznawać asteryzm T nawet jeśli nie dostrzegliśmy w nim galaktyk. Jak strzałka wskazuje on pobliskie jaśniejsze obiekty ? galaktyki M84 (8,9 mag) i M86 (9,1 mag) oddalone o 20? od siebie a 1,5° na południowy wschód od szpica daszku. Pod odpowiednim niebem lornetka 50 mm nie powinna mieć z nimi kłopotu. Galaktyki te leżą na dolnym, południowym skraju Łańcucha Markariana ? rozciągniętego na 2° sierpa złożonego z 7 galaktyk o jasności w pobliżu 10 mag i kilku słabszych. Pół stopnia nad górnym, północnym skrajem Łańcucha jest galaktyka M88 (9,6 mag). Jeśli odnaleźliśmy M84 i M86 ? dolne galaktyki Łańcucha Markariana, koniecznie próbujmy wypatrzyć jego górny skraj ? M88. Gdy i to się uda, być może będziemy w stanie zauważyć pomiędzy nimi delikatne dodatkowe pojaśnienia ? mgliste plamki innych galaktyk tego układu. Spróbujmy, jednak nie róbmy sobie jednak wyrzutów, jeśli ponad M84 i M86 będzie tylko pustka. Łańcuch Markariana jest obiektem niełatwym do obserwacji nawet przez spory teleskop. Źródło: http://www.astro-foto.pl/index.php/galeria/galaktyki/13-lancuch-markariana Średnia lornetka powinna jednak ukazać główną galaktykę Gromady w Pannie, czyli M87 (8,6 mag, ok. 7? średnicy). Odległość do niej ocenia się na 53,5 mln ly Ma ona rzeczywistą jasność 129 miliardów Słońc. Jest silnym radioźródłem określanym jako Virgo A, świeci także w zakresie rentgenowskim. Na zdjęciach z wielkich teleskopów widać dżet, czyli wyrzut materii z centrum galaktyki. Przesuwając wzrok na wschód bez poruszania lornetką, cały czas na linii Denebola - Vindemiatrix, po 2° od M87 mamy szanse dostrzec galaktykę M58 (9,7 mag), ok. 1° dalej M59 (9,6 mag) a po dalszym 0,5° najjaśniejszą w szeregu M60 (8,8 mag). Z kolei nieznacznie na wschód i ponad M87 (ok.1°), możemy znaleźć M89 (9,8 mag), zaś 0,5° nad nią ? M90 (9,5 mag). W rozciągającym się powyżej Warkoczu Bereniki najłatwiejszą do dostrzeżenia galaktyką jest M64 - Czarnooka lub Śpiąca Królewna (Sleeping Beauty). Jest jasna (8,5 mag) i średnio rozległa (9?x5?), co daje sporą jasność powierzchniową. Znaleźć ją można około 10° na północ od pomarańczowej gwiazdy ? Vir (Vindemiatrix), zaś w okolicach 35 Com (ok. 5 mag). Ta ostatnia leży w 1/3 odległości między najjaśniejszymi gwiazdami Warkocza ? ? Com i ? Com, 5° na północny zachód od ? Com. Dysponując większym sprzętem można próbować dostrzec przyczynę nazwy galaktyki ? czarny pas pyłu kontrastujący z jasnym rdzeniem. Na zdjęciach daje on efekt oka, oddzielając centralną ?źrenicę?. M64 nie należy do Gromady Galaktyk w Pannie, znajduje się sporo bliżej. Niektóre źródła umieszczają ją w Grupie M94, razem z częścią galaktyk gwiazdozbioru Psów Gończych. Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Galaktyka_Czarne_Oko W Warkoczu Bereniki można także próbować odnaleźć obiekt trudny dla lornetki lecz bardzo ciekawy ? NGC 4565, inaczej Igła (9,6 mag). Tę gigantyczną galaktykę spiralną obserwujemy dokładnie w płaszczyźnie jej równika. Widzimy więc, jak ?cienki? jest jej dysk w porównaniu ze średnicą. Przez lornetkę o powiększeniu 10x lub większym szukajmy wąziutkiej smużki światła (16?x2?) ułożonej skośnie ok. 3° na wschód od centrum gromady Melotte 111, która jest rdzeniem gwiazdozbioru. Igła jest od nas bardziej oddalona niż Czarnooka, znajduje się w odległości 30-50 mln ly. W południowej, dolnej części messierowskiego ?zagłębia galaktycznego? gwiazdozbioru Panny znajdują się dwie galaktyki dostępne dla niewielkich lornetek. Tylko 5° pod wielką M87 jest jej konkurentka ? także eliptyczna galaktyka M49. Na nieboskłonie jest jaśniejsza i nieco rozleglejsza, ma jasność 8,4 mag i rozmiary 8?x7?. Jej masa jest jednak mniejsza niż M87. Galaktyka jest oddalona po 8° od dwóch pomarańczowych, jasnych gwiazd Panny ? już wspomnianej ? Vir (Vindemiatrix) i leżącej 8° poniżej ? Vir (Minelauva lub Auva), tworząc z nimi trójkąt równoboczny. Znajdziemy ją w prawym, zachodnim wierzchołku trójkąta. Najjaśniejszą galaktyką w gwiazdozbiorze Panny jest jednak galaktyka spiralna M104 czyli Sombrero (8 mag, 9?x4?). Pomimo niskiego położenia na nieboskłonie widać ją już przez niewielką lornetkę jako owalną, jaśniejszą w środku plamkę światła. Znajduje się tuż ponad gwiazdozbiorem Kruka, na linii wskazywanej przez charakterystyczny asteryzm zwany Strzałką, 2° od jego szczytu. Charakterystyczną cechą M104 jest pasmo pyłowe przecinające owal i galaktyki i upodabniające ją do meksykańskiego kapelusza. W rzeczywistości jest to pierścień (torus) zawierający także wielkie ilości wodoru atomowego i molekularnego. Przynależność M104 do gromad galaktyk jest niepewna, być może tworzy własną Grupę M104 na skraju Gromady Virgo. Także dane na temat jej odległości są bardzo rozbieżne ? od 29 do ponad 65 mln ly. Rozbieżnościom w ocenie odległości trudno się dziwić, występują także w piśmiennictwie dotyczącym innych galaktyk. Ostatnio odległości międzygalaktyczne korygowane są raczej w dół dzięki nowym, dokładniejszym pomiarom dystansu do kilku bliskich galaktyk. Czemu jednak ocena jasności wizualnej tego samego obiektu różni się często o ponad 1 mag, trudno dociec. Cytowałem tutaj głównie dość optymistyczne oceny jasności ze znanego amerykańskiego przewodnika The Night Sky Observer?s Guide, lecz wartości magnitudo podawane przez Wikipedię są z reguły wyższe, co oznacza mniejszą jasność. W dodatku, odpowiednie warunki do obserwacji galaktyk spotkamy rzadko a nasz sprzęt to nie teleskop Kecka czy Hubble?a. Nie dziwmy się więc, jeśli zamiast gromad i supergromad odnajdziemy tylko z trudem pojedyncze plamki galaktyk, albo nawet nic nie odnajdziemy. Nie szkodzi, one tam są. Za miesiąc czy za rok, z tego czy z innego miejsca ujrzymy je. W mglistym obrazie galaktyk znajdujemy obietnicę trwania. Gdy nasz gatunek już zniknie, gdy nie będzie Ziemi ani Słońca, one będą nadal istnieć. My zaś jesteśmy ich cząstką, składamy się z ich atomów a na niektórych spośród miliardów ich planet są zapewne istoty podobne do nas. Podobne jeśli nie ciałem, to umysłem, bo przecież widzą ten sam Wszechświat, podlegają tym samym prawom przyrody, poszukują odpowiedzi na te same pytania. Może właśnie dlatego obserwacje galaktyk, tych zwiewnych plamek widzianych w równym stopniu okiem wyobraźni, co przez lornetkę, są dla nas tak cenne, tak bardzo nas wciągają. Tony Hallas: NGC 1903. Źródło: http://apod.pl/apod/ap150410.html Źródło: http://www.dobresobie.pl/sztuka-i-architektura/233/jak-pierwotnie-nazwana-byla-rzezba-mysliciel * Dotyczy to okolic Erydanu na pograniczu z Orionem - patrz dalsza dyskusja.
    13 punktów
  2. 99,3% z 30-01 , stack z 65klatek iso 100 , pipp,registax6 i agresywnie tym razem PS
    8 punktów
  3. Wrzucę tu bo miało być zdjęcie Munia, ale zanim zebrałem sprzęt to ostatecznie wyszło tak: Dla lubiących zagadki w lewym dolnym rogu zdjęcia niezidentyfikowany obiekt
    5 punktów
  4. Dzisiejszy z czerwoną poświatą.
    4 punkty
  5. Nie ma się czym chwalić, wrzucam żebyście podpowiedzieli skąd taka zielona poświata dookoła.
    4 punkty
  6. Modyfikacja okularu plossla ?Sterling? 30mm w formacie 2? pokazana na forum Cloudy Nights zainteresowała mnie tak bardzo, że postanowiłem sam takową przeprowadzić. Tl;dr mode ON (dla nie lubiących długich tekstów): Wimmer znalazł na CloudyNights opis pewnego Amerykanina, który przerobił okular 2? 30mm z polem podchodzącym pod 60° na format 1,25?. Postanowił również zrobić taką modyfikację. Miał kupę problemów, musiał ciąć okular, ale w końcu się udało i ma najdłuższy w ogniskowej i najszerszy (w AFOV) możliwy okular w formacie 1,25? na świecie. (zdjęcie na samym dole) Tl;dr mode OFF Autorem pomysłu na taką modyfikację jest BillP i pokazał ją tutaj: https://www.cloudynights.com/topic/600517-best-30mm-class-125-eyepiece/ Wszystkie prawa do zbierania pochwał są należne temu panu. Ja po prostu postanowiłem zrobić to samo i przekazać to polskim miłośnikom astronomii. Zapytacie może, czym się tu właściwie podniecać? Mam na to kilka odpowiedzi: Jestem przywiązany do formatu 1,25?. Od lat używam mojego starego, bardzo dobrego, pięciocalowego SCT-ka, którego część z Was dobrze zna z mojego wieloletniego chwalenia tej małej, czarnej tubki. Ponadto również od wielu lat używam nieprzerwanie kątówki pryzmatycznej Takahashi z pełnym, czystym przelotem 1,25?, która pozwala mi się nie martwić żadną winietą w żadnym okularze, który do tej pory miałem, a także jest optycznie wspaniała. Jak wiadomo wypada mieć w kolekcji coś dobrego z dużą ogniskową do DS-ów i przeglądu nieba. Jakieś 30-32mm. Ci z Was, którzy przechodzili trudny wybór ?trzydziestki dwójki? w formacie 1,25?, z pewnością spotkali się z niedogodnościami wielu pospolitych okularów 32mm dostępnych na rynku. Pierwsza niedogodność, to wąskie pole widzenia. Większość producentów podaje pozorne pole widzenia jako 52°. Większość z tych okularów ma 47°-50°. Druga niedogodność dotyczy tych producentów, którzy postanowili jak najbardziej przybliżyć się do maksymalnej możliwej wartości 52° kosztem field stopu, z którym pozorne pole widzenia jest bezpośrednio związane. Obecnie używam plossla 32mm GSO. Wielu użytkowników poleca ten okular. Poszedłem za ich głosem? I żałuję. Otóż plossl GSO (pewnie inne bliźniacze konstrukcje też) jest tak skonstruowany, że pozbawiony jest wyraźnego field stopu (!). Żałuję, że nie doczytałem tego przez zakupem. O ile wąskie pole widzenia mogę zaakceptować, to brak widocznej, ostrej diafragmy zniechęca mnie do patrzenia przez to szkło. Nie ma brzegu pola widzenia. Okular wydaje się sam z siebie winietować. A więc widać nieprzyjemne dla mojego oka zaciemnienie wokół pola widzenia. Zatem wolałbym mieć 50° z normalnie widocznym field stopem niż maksymalne 52° z ?winietą własną?. Owszem, można zobaczyć diafragmę w tym GSO, patrząc z bliższej odległości, czy nieco pod kątem, ale to obarczone jest dużymi, równie brzydkimi zaciemnieniami w polu widzenia. Z tego miejsca można przejść do kolejnej wady. ER, czyli odległość od oka. Producenci plossli 32mm podają różne wartości, 22-25mm. Wprawny obserwator nie będzie miał problemu, ale utrzymanie odpowiedniej odległości i osi patrzenia jest czasem mocno kłopotliwe. Lekkie ruchy głową, a nawet okiem mogą powodować widoczne, nieprzyjemne zaciemnienia pola widzenia. Kiedyś w plosslu 32mm Sky-Watchera rozwiązałem ten problem, instalując wyższą, sztywniejszą muszlę oczną zdjętą z jakiejś starej lornetki. Obciąłem ją do właściwej wysokości i jakoś to było. Alternatywą jest też Vixen NPL 30mm o polu 50°, o którym to, z wyczytanych opinii, dowiedziałem się, że diafragma jest dobrze widoczna i jest to okular przyjemniejszy w użytkowaniu. Nadal jednak dążyłem do chociaż ciut większego pola. I tutaj pojawia się Sterling Plossl 30mm. ?Sterling? ponieważ tak tytułowano tą serię, gdy były rozpowszechniane i nazwa ta nadal jest używana. Niby 5° to niewielka różnica, ale jednak widoczna na pierwszy rzut oka. Produkuje je tajwański Long Perng. Podpisuje się pod nimi kilka marek, w tym również Lacerta. I taki właśnie kupiłem. To modyfikowana konstrukcja plossla. Bazuje na podstawowej konstrukcji 2-2 z powierzchniami wypukłymi skierowanymi ku sobie, ale powierzchnie przeciwstawne do siebie - w odróżnieniu od normalnego plossla - są wklęsłe. Konstrukcja zyskuje większe pole widzenia. W książce Williama Paollini ?Choosing and Using Astronomical Eyepieces (The Patrick Moore Practical Astronomy Series)?, Patrick Moore podaje, że mierzone pozorne pole widzenia w tej serii okularów wynosi 57°. W niektórych sklepach można znaleźć informację, że pole ma 58°. Jak na moje oko, to faktycznie jest bliżej 60°. W przyszłości postaram się zmierzyć, jakie pole faktycznie ma ta ?trzydziestka?. Sterling 30mm ma też znacznie przyjemniejszy ER określony na 17mm lub 18mm oraz dużą soczewkę wyjściową, co czyni obserwacje przyjemnymi. Okular produkowany jest z tulejką w formacie 2?. I tutaj pojawia się BillP, który eksperymentalnie zmienił tulejkę 2? na dorabianą 1,25?. Jak informował, nie ma winiety, całe pole widzenia jest widoczne, a diafragma jest ostra i wyraźna. W jego ślady poszedł inny użytkownik - dufay. On z kolei skombinował nosek 1,25?, kilka pierścieni redukcyjnych, połączył je i osiągnął ten sam cel. Średnica field stopu w tym okularze wynosi około 27mm. Pomyślałem, że skoro ES 24mm 68° 1,25? przy takiej samej średnicy field stopu zapewnia mi szerokie pole bez śladu winietowania, to przekształcony na 1,25? Sterling 30mm również i u mnie nie ma prawa winietować. W Astrokraku zamówiłem odpowiednia redukcję z gwintu M54 znajdującego się w korpusie okularu na nos 1,25? (która ostatecznie się nie przydała). No i kupiłem ten okular. Z pewnymi problemami, nie powiem. Opóźniona realizacja zamówienia. Wysyłka jakiegoś zapylonego między soczewkami, potem wysyłka nowego. Trwało to 20 dni, a miało być od ręki. A potem pojawił się problem znacznie większy. Nikt z dwojga poprzedników na CN nie wspominał o problemach z wykręceniem tulei 2?. Tymczasem w obydwóch okularach, które dostałem, tulejka 2? jest pancernie przymocowana do korpusu. Jest wklejona jakimś hardkorowym klejem albo wprasowana maszynowo. Była tak pieruńsko wkręcona, że można by łapy połamać, ale wykręcić się nie da. Do słabeuszy nie należę, ale narobiłem sobie zakwasów od pasa w górę. Nie ruszysz tego! Trudno - myślę - skoro i tak nie potrzebuję tulei 2? to złapię ją stalowymi szczypcami, takim kluczem-żabką. Najpierw delikatnie. Żeby nie porysować tulejki obłożyłem ją gumą. Nie poszło. No to zaparłem się. Zaorałem ją całą stalowymi szczypcami. I wiecie co? Nie poszło. Więc przeciąłem ją wzdłuż i zacząłem giąć do środka. Myślę - klej na gwincie w końcu puści. Nie puścił! Albo to klej wyprodukowany przez Chucka Norrisa albo faktycznie tuleja jest wprasowana maszynowo. Dlaczego? Czyżby ktoś zmienił sposób montażu i budowy tych plossli żeby ustrzec się przed takimi ciekawskimi, co sobie rozkręcają i konwertują na 1,25?? Ktoś chciał Wimmerowi utrudnić jego plan? Na Cloudy Nights osoby zainteresowane tym okularem zachodzą w głowę, dlaczego Long Perng nie produkuje ich w formacie 1,25?. Już wiadomo, że nie będzie winietować. Mając trzydziestkę z polem podchodzącym pod 60° w formacie 1,25? można zadowolić wielu użytkowników formatu 1,25? i sprzedać trochę więcej tych szkieł. No i dlaczego nowe wyjeżdżające z fabryki Sterlingi są tak produkowane, żeby tulejki 2? nie dało się odkręcić? Nie znam niestety odpowiedzi na te pytania. Nie pozostało więc nic innego, jak odciąć tulejkę 2? w miejscu gdzie łączy się z korpusem okularu. Tak też zrobiłem. Odciąłem ?dremelem? posiłkując się brzeszczotem, a papierem ściernym ładnie wygładziłem od spodu ciętą powierzchnię. Pozostał problem dopasowania odpowiedniego adaptera z wewnętrznego gwintu tego, co zostało z tulejki 2?. Ciężko było zmierzyć dokładnie zwój wewnątrz okularu, więc zamówiłem w Astrokraku trzy adaptery 1,25? z różnymi gwintami. Pamiętajmy, że ten gwint to tak naprawdę ?baflowanie? wewnątrz pozostałości po tulejce 2?. Okazało się, że najlepiej pasował tam gwint M46 x0,75. Wszystkie czynności cięcia starałem się wykonać z dbałością o to, żeby opiłki nie leciały na soczewki. Potem tylko przedmuchałem od spodu gruchą. I oto mam! Okular, do którego nie równa się żadna ?około-trzydziestka?, którą do tej pory posiadałem. Okular, którego jakość ludzie porównują do plossla Tele Vue, a który jest o wiele tańszy. Okular dający piękne, jasne obrazy w całym polu widzenia z punktowymi gwiazdami. Wygodny w obserwacji. Jest tylko delikatnie wrażliwy na nieosiowe patrzenie, i zaciemnienia pojawiają się tylko przy znacznych ruchach poza oś. Całe pole jest widoczne, a diafragma ostra. To najszersze możliwe pozorne pole widzenia dla ?trzydziestek? w formacie 1,25?! Jak dla mnie - szkło docelowe. Jedyna niedogodność, którą trzeba opisać jest taka, że okular potrzebuje sporego zakresu ostrości ?w dół? i przez to w wyciągach z krótkim zakresem przesuwu drawtube?a może być problem z wyostrzeniem obrazu. Tak wyczytałem na innych forach. Sam jednak nie testowałem go w żadnym innym teleskopie, niż w moim. Bądźcie jednak pewni, że ten okular już na stałe ma miejsce w mojej walizce, więc na każdym zlocie czy spotkaniu obserwacyjnym osoby zainteresowane będą mogły liczyć na przetestowanie. I na koniec chciałbym opisać zachowanie firmy Lacerty w obliczu reklamacji. Początek naszej pierwszej transakcji okazał się dla mnie pechowy. Najpierw bardzo mi zależało, aby otrzymać okular przed zimowym zlotem. Mimo, iż dostępność okularu została potwierdzona jako gotowy do natychmiastowej wysyłki, faktyczna wysyłka nastąpiła kilka dni później. Dodatkowo GLS nie dał mi możliwości przekierowania okularu na zlot. Zatem minąłem się z okularem i odebrałem w Warszawie dopiero po zlocie. Po odebraniu okazało się jednak coś gorszego: Okular miał trochę zabrudzone soczewki. Posiadał widoczne pod jasne światło smugi pyłków. W wizualu takie coś jest niewidoczne, ale zareklamowałem go. Skoro kupiłem nowy okular, to wymagam aby był nieskazitelnie czysty. Jestem przewrażliwiony na tym punkcie. Wysłałem im zdjęcia tego szkła. Kontakt z Lacertą był cały czas bez zarzutu, przeprosili mnie za te błędy, ale byłem zniesmaczony tą pechową transakcją. Obiecali, że od razu wyślą następny okular. Zrobili dla mnie fotki drugiej sztuki. Poprosiłem również o spojrzenie pod mocne światło. Po potwierdzeniu wysłali mi drugi okular. Tym razem ok. Nie jest idealny, bo jak przeczytaliście powyżej montaż okularu w fabryce przebiega z wykorzystaniem kleju , ale czystość optyki bez zarzutu. Cały czas pytałem czy zlecą kuriera do odbioru tego pierwszego okularu. Po odebraniu i zaakceptowaniu drugiego okularu dostałem informację, że będzie im przyjemnie, jeśli ten pierwszy okular podaruję jakiemuś początkującemu miłośnikowi astronomii w Polsce jako wyraz wsparcia od Lacerty. Czyli, żeby zatrzeć jakoś ten niesmak naszej pierwszej i nie do końca udanej transakcji, podarowali mi ten pierwszy okular. A ja spełniając ich prośbę podaruję go komuś z Was. Nietknięty, w oryginalnym formacie 2? oczywiście. Myślę, że będzie to dobra nagroda na jakimś konkursie, który zorganizuję w najbliższej przyszłości na zlocie. Może do Astrebusów. A może na najbliższym zlocie wiosennym. Zastanowię się.
    3 punkty
  7. Muniek z 26.01.2018 GSO 10" + Canon 50d, stack z 165 klatek, iso100, 1/150s
    3 punkty
  8. Do pomiarów układów gwiazd podwójnych mocno polecam program REDUC opisany kilka postów niżej https://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/14047-pomiary-układów-gwiazd-podwójnych-i-wielokrotnych/&do=findComment&comment=181305 . Dodano 03.02.2018 ************************************************************************************************************** Do oznaczenia separacji oraz kąta pozycyjnego gwiazd podwójnych możemy wykorzystać dowolny program oferujący możliwość astrometrycznego pomiaru położenia gwiazd. Mając daną informację o pozycji składników układu przez proste obliczenia jesteśmy w stanie wyznaczyć zarówno separację jak i kąt pozycyjny. W przykładzie poniżej użyłem darmowego programu AstroImageJ oraz arkusza kalkulacyjnego. Przy użyciu tych narzędzi proces składa się z następujących kroków: po otwarciu obrazu wykonać na nim operację plate solve, dzięki czemu obliczona zostanie dokładnie skala obrazu oraz jego orientacja następnie zaznaczyć składniki gwiazdy podwójnej i wyznaczone pozycje składników wyeksportować do arkusza kalkulacyjnego w arkuszu kalkulacyjnym na podstawie położenia składników obliczyć separację oraz kąt pozycyjny. No to od początku. Po uruchomieniu programu AstroImageJ otwieramy plik z obrazem (File -> Open). Obraz przybliżamy oraz dolnymi suwakami regulujemy sobie poziomy tak, aby interesujące nas obiekty były dobrze widoczne w polu widzenia. Jeśli na obrazie nie była wykonana operacja plate solve, wtedy w górnej linijce opisującej zdjęcie znajdziemy tekst (No WCS) i należy tę operację teraz zrobić. Do wykonania plate solve możemy wykorzystać serwer nova.astrometry.net, albo użyć lokalnego serwera - polecam tą drugą opcję - opis tutaj https://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/14046-lokalny-serwer-astrometrynet/ . Z menu WCS wybieramy opcję Plate solve using astrometry.net (with options). Jeśli posiadamy serwer lokalny wpisujemy tutaj jego adres. Jeśli będziemy korzystać z nowa.astrometry.net należy wpisać swój klucz użytkownika (dostajemy go po rejestracji bez dodatkowych opłat). Warto również wypełnić pola Constrain Plate Scale (orientacyjna skala obrazu) oraz Constrain Sky Location (orientacyjne położenie kadru), żeby program mniej więcej wiedział gdzie szukać kadru, co znakomicie przyspiesza cały proces. Po wykonaniu plate solve na obrazie pojawią się linijki ze skalą wyrażoną w minutach lub sekundach kątowych. W głównym okienku AstroImageJ włączamy tryb Aperture Photometry Tool, a w okienku z obrazem wybieramy Edit->Aperture settings i ustalamy aperturę tak, żeby była dopasowana do naszych gwiazd (o wartości background annulus nie musimy się przy astrometrii martwić). I następnie kursorem klikamy w interesujące nas gwiazdy. Automatycznie powinno się nam pojawić okienko Measurements, a kolejne zaznaczone gwiazdy powinny być dodawane jako kolejne linijki. Podczas pomiarów położenie środka gwiazdy jest obliczane automatycznie, ale warto mieć obraz dobrze powiększony, żeby klikać jak najbliżej środka gwiazd. Ostatnim krokiem jest import pomiarów do arkusza kalkulacyjnego. Dane z okienka Measurements możemy zapisać do pliku xls, albo skopiować do schowka i wkleić do otwartego arkusza. Po wklejeniu linijek z danymi zamieniamy wszystkie kropki na przecinki i dodajemy cztery kolumny z nagłówkami dRA, dDec, Separacja oraz Kąt pozycyjny. Poniżej wklejam formuły użyte w poszczególnych kolumnach przy założeniach, że: dane o składnikach A i B są w wierszach 2 i 3 współrzędna RA jest w kolumnie O współrzędna Dec jest w kolumnie P kolumna dRA (S w arkuszu): =15*(O3-O2)*COS(RADIANY(P3)) kolumna dDec (T w arkuszu): =P3-P2 kolumna Sep. (U w arkuszu): =PIERWIASTEK(S9^2+T9^2)*3600 kolumna Kąt poz. (V w arkuszu): =STOPNIE(ATAN(S9/T9)) Do przetestowania metody wybrałem Trapez w M42, ponieważ akurat miałem kilka klatek wykonanych przez filtr Ha z krótkimi czasami naświetlania. Wyniki z pomiarów z trzech różnych klatek pokazane są poniżej: Jak widać są one całkiem spójne i zgodne ze znalezionymi w sieci, np: Drugim przykładowym układem który pomierzyłem był Struve 484 w gromadzie NGC1502: Wg danych z katalogu WDS separacja tego układu to 5.5", a PA jest równe 133 stopnie. Oczywiście do astrometrii gwiazd możemy użyć dowolnego innego programu, który wyznaczy nam skalę i orientację obrazu oraz umożliwi pomiar położenia środka gwiazd (MaxIm DL, MPO Canopus, Astrometrica). Niektóre programy umożliwiają też obliczanie separacji i kąta pozycyjnego "w locie", tak że zbędne jest korzystanie z arkusza kalkulacyjnego - tak jest w MPO Canopus:
    2 punkty
  9. Trochę zabawy ustawieniami aparatu:
    2 punkty
  10. 99% illuminanated, 364634,63 km. Mała dziurka zacirrusowana się zrobiła to go łup Canonkiem 450D z kieciakiem Chyba mu zimno bo czapę założył jak Eskimos Na małpę żeby czapę było widać ISO 400, 1/250.
    2 punkty
  11. Tak naprawdę to B747-800 czyli B748 Beznadziejna pogoda na południu powoduje, że zaglądam do starych RAWów. Dwa strzały z lutego 2010 roku: 23lut10 Babko-Tospo AKY9610 YK42 RA-42412 G1151 21lut10 UL984 UCR138 LUX-KBP An26 UR-DWA G1227
    2 punkty
  12. Wpis z mojego astro-dziennika, z czasów tuż po zakupie Synty 12 M57 Ma dobry kontrast, w okularze GSO 30mm dostrzec można delikatny zarys pierścienia. Z kitowym kellerem 10mm obraz jest mniej wyraźny. Po założeniu kitowego barlowa x2 i kellera ujrzałem piękną strukturę pierścienia. Był to zachwycający widok, mgławica rozciągała się na prawie całe pole widzenia. Trochę dziwiłem się jak tak słaby barlow i okular mogą dawać tak wspaniałe obrazy. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego że podziwiam rozogniskowaną gwiazdę.
    2 punkty
  13. Jestem poruszony tą relacją. Coś fantastycznego! Mówię to bez krzty wazeliniarstwa. Dlaczego? Chyba dlatego, że wypływa z głębi duszy i nie jest tylko suchą rejestracją sesji obserwacyjnej. Zawiera w sobie podstawowe pytanie, po co właściwie obserwujemy i co nas do tego pcha? Każdy z nas przeżywał coś takiego niejednokrotnie. Zwątpienie, płonne oczekiwanie na pogodę a później tylko frustracja itd. Wszystko zatopione w codzienności jakże trudnej czasem. Dla mnie osobiście patrzenie w niebo jest pewnego rodzaju sztuką. Nie w sensie tworzenia a w sensie chęci obcowania z czymś pięknym i ulotnym. Kiedy zadaję sobie pytanie, po co? Wiem, że odpowiedzą, nie jest kolejne zaliczanie obiektów z różnych katalogów. To coś więcej. Drugi krwiobieg głęboko ukryty gdzieś pod skórą napędza mnie w każdej dziedzinie życia. W tej też. Co, kiedy się wypalimy? Zobaczymy już wszystko. Zabraknie nam paliwa i zgaśniemy jak gwiazdy? Wszyscy artyści boją się tego jak ognia. Dla tego czasem warto jest sięgać w głąb siebie, żeby odkrywać wszystko na nowo. Monet malował często ten sam widok wielokrotnie, bo za każdym razem widział go w innym świetle. Tekst Panasmarasa uruchamia we mnie chęć do takich poszukiwań i wiem, że watro.
    2 punkty
  14. Są programy, które do plate solve używają lub mogą używać połączenia z serwerem astrometry.net (jak na przykład Sequence Generator Pro czy AstroImageJ). Zamiast łączyć się z serwerem głównym nova.astrometry.net, który czasami jest przeciążony i nasze zadania lądują w kolejce do wykonania, możemy na swoim komputerze lokalnie uruchomić taki serwer. Na stronie https://adgsoftware.com/ansvr/ znajdziemy instalator programu takiego lokalnego serwera. Plik do pobrania jest dość spory (ma ponad 200MB) a sama instalacja przebiega bez problemów, choć zajmuje dość sporo czasu (do kilku minut). Po zakończeniu instalacji czeka nas jeszcze jedna czasochłonna czynność - pobranie plików z indeksami. Zostawiamy zaznaczone pole Run the Astrometric Index Downloader i klikamy Finish. Otwiera się wtedy okienko menedżera indeksów. Najpierw kilka słów o indeksach. Indeksy to są zestawy plików umożliwiające plate solve dla klatek o różnej skali. Podczas pobierania indeksów wybieramy zakres indeksów - od najwęższego pola widzenia do najszerszego. Im węższy pole widzenia obejmuje indeks, tym więcej miejsca na dysku zajmują zawierające go pliki. Najszerszy indeks 4219 zajmuje 130KB, podczas gdy już na przykład indeks 4206 zajmuje 313MB. W okienku menedżera indeksów możemy wybrać folder, do którego będą pobierane pliki z indeksami i musimy wybrać zakres indeksów. Najwęższy indeks powinien mieć wielkość około 20% najmniejszego pola widzenia, jakie planujemy stosować w naszym zestawie. Do menedżera indeksów zawsze można wrócić później i pobrać kolejne pliki. Po kliknięciu Start rozpoczyna się proces pobierania, który może potrwać od kilku minut do kilku godzin. Dla indeksów z zakresu 4204 - 4219 proces trwał około godziny, a pobrane pliki zajmują 2.5GB. I to w sumie tyle. Od tej pory gdziekolwiek będzie trzeba wykorzystać serwer astrometry.net do plate solve, możemy wybrać nasz lokalny serwer ANSVR bądź bezpośrednio, jak na przykład w SGPro: bądź przez podanie lokalnego adresu naszego serwera, jak na przykład w AstroImageJ:
    1 punkt
  15. Jak ciężko wraca się do pasji? Każdy niech sobie odpowie. Klimat nie rozpieszcza - te trzy słowa niby mówią wszystko, choć w rzeczywistości niedopowiedzenie jest ogromne. Jak musi wyglądać uprawianie naszej pasji w Kalifornii czy na Teneryfie, gdzie jedynym ograniczeniem jest w zasadzie Księżyc? Jak to jest jechać wtedy, kiedy ma się czas, siły i ochotę, a nie wtedy, gdy dziura w chmurach dyktuje tobie rozkład nie tylko obserwacji, ale i życia rodzinnego? Przegap jedno okno pogodowe, a stracisz miesiąc. Przegap trzy i jesteś out. Z czasem patrzysz na swoje sprzęty i myślisz ile miejsca zyskasz, co kupisz za ich wartość giełdową, dokąd pojedziesz, by zażyć nieco słońca. Jaki za to będziesz mieć rower, jaki szpej turystyczny, jakie cokolwiek. W międzyczasie wymyślasz sobie inne zajęcie, potem drugie i trzecie - i w którymś momencie stwierdzasz, że obserwacje w zasadzie jedyne co robią, to cholernie zaburzają rytm dobowy, tygodniowy i miesięczny. Łapiesz się w końcu na tym, że przebłysk garbatego Księżyca przyjmujesz z ulgą, bo oto na dobre minął kolejny nów i przez dwa tygodnie nie ma się co spinać. Witamy w Polsce, miejscu styku klimatu kontynentalnego z morskim. Chmury i pomieszanie zmysłów gwarantowane. ... Dziury w chmurach się trafiają. To te momenty, kiedy wyskakuję na balkon na piętnaście sekund, rozpoznaję Kapellę, mimo ciemnej wyrwy nie większej niż cała Lutnia, czasem nawet sięgam po lornetkę, żeby zerknąć czy po Nikonie WX da się obserwować czymś tańszym (da się, ale każde przyłożenie boli). Skanuję pola gwiezdne - co kiedyś uwielbiałem - ale teraz jakoś puls nie przyspiesza. I to nie tak, że Kosmos przestał być misterium. Wciąż jest, wciąż chętnie o nim czytam (może nawet więcej niż rok czy dwa temu). Ale jak mam popatrzeć, to stwierdzam, że zimno i nieprzyjemnie, a ja jestem zmęczony. ... Jest pogodny wieczór, kiedy idę po synka do szkółki tenisowej. Orion świeci dość wysoko, Syriusz mocno przebłyskuje między kostropatymi gałęziami drzew. Pojawia się myśl - a może wyskoczyć na chwilę za miasto? Zwątpienie jednak wykazuje się błyskawicznym refleksem: Ech, a co miałbym oglądać? Słabe i ulotne mgiełki, przy pewnie kiepskiej przejrzystości? Macham tylko ręką - w końcu i tak wszystko to już widziałem. Nie mogę się nadziwić, jak łatwo łykam własne kłamstwa. ... Czasami zastanawiam się, czy gotowość obserwacyjna nie jest rygorem, jak każdy inny. Jak regularne treningi, z których nie wolno wypaść, bo traci się kondycję i cały rytm związany z rozwojem mięśniowym i wydolnościowym? Z drugiej strony - rygor, który wymaga bycia w pełnej gotowości, ale do samego czynu nie zmusza, jest niezwykle męczący. Bądź gotowy, choć okno pogodowe może być za trzy tygodnie. Albo siedem. A kiedy przychodzi, ty masz ochotę na chwilę relaksu. Zastanawiam się, czy przypadkiem moje niechciejstwo wyjazdowe nie jest swego rodzaju buntem na pochmurną rzeczywistość, na frustrację naszym klimatem? Gotowość do obserwacji zaczyna być coraz bardziej męcząca, a ja przyjmuję wobec niej niemalże wrogą postawę. A pocałuj mnie, szanowna pogodo, o - tutaj. W samiućką rzyć. ... Na początku stycznia i meteo i sat24 pokazywały czyste niebo z wystarczającym wyprzedzeniem, by przygotować się psychicznie na wyjazd. Nie wiem, czy musiałem skorzystać, ale chciałem - choćby po to, by odpowiedzieć sobie na pytanie - czy jeszcze mnie to kręci? Sprzedawać sprzęt czy trzymać? Próbuję sobie przypomnieć, co dają na niebie, żeby nie skończyć na samych messierach Woźnicy i Oriona. Przeglądam swoje stare wątki i czytam jak cudze. Tam było coś ciemnego a tu obok jasnego? Dobrze wiedzieć. Sprzęt zapakowany, w końcu jadę, a w głowie dźwięczą słowa: "Co ty robisz tu? (uuu-uuu) Co ty tutaj robisz?" ... Każde z zamiejskich skrzyżowań wyznacza granicę coraz lepszego nieba - właśnie zostawiłem za sobą podmiejskie, teraz mijam słabe wiejskie, a zaraz zrobi się przyzwoicie. Klepsydra Oriona świeci coraz śmielej, ale zbywam to wzruszeniem ramion. W końcu docieram do Blizin, skręcam wzdłuż lasu. Marek jest już na miejscu, krząta się koło swojej Synty 10. Niebo jest ładne, szczególnie zaraz po zgaszeniu świateł auta. Niczego nie urywa, a ja wciąż nie wiem czy to warunki czy martwica w sercu. Ukochany wcześniej Fujinon 10x50 pokazuje M41 i M42 takimi, jakimi chciałem je w swej frustracji pamiętać. Są moją wyblakłą kliszą, są moją odpowiedzią na pytanie ?czemu nie warto obserwować?. Cechuje je nijakość, mdła ulotność i ubogość. Uśmiech Kota z Cheshire jest wymuszony, kolejne messiery - kompletnie pospolite. Przypominam sobie o jakichś LDN-ach, które miały być po przeciwnej stronie Barnarda 34, a więc na południowy wschód od M37. Układ gwiazd jest wystarczająco charakterystyczny, by przypomnieć sobie gdzie należy wyzerkać LDN 1555 i 1550, rozdzielone trójkątem słabych słońc. O, to jest nawet ładne! Coś jakby drgnęło. Przerzucam się na Tereskę (22x85) i potwierdzam widoczność obu ciemnot. Przeskakuję między M37 i M36, by wyłapać owal Barnarda 34. Jego miękko wyrysowana elipsa jest ewidentna w większej lornecie. Wracam do M42 i M41 i wiem, że tej nocy potrzebuję nieco silniejszych bodźców z większej dwururki. Fujinon będzie od tej chwili głównie łapał wilgoć, zamiast fotonów, za to Tereska ma szkła pełne pracy. Wielka Mgławica w Orionie zaczyna w końcu intrygować. Mięsiste partie wokół czterech widocznych składników Trapezu odcinają się jasną, prostokątną plamą na tle szerokich skrzydeł, w których również da się wyłapać kilka pomniejszych smug. Powyżej majaczy miękki kleks Messiera 43, a jeszcze bardziej na północ zerkaniem przypomina o sobie Mgławica Biegacz. Poniżej bez większego trudu wyłapuję tycią NGC 1999 (Dziurkę od Klucza). Przesuwam kadr pod Syriusza, do M41. Gromada jest jakby przyćmiona, niemniej wyraźnie widać jej esowaty kręgosłup z dwiema czerwieniejącymi gwiazdami w centrum. Pamiętam jedną z relacji Łukasza Sujki, który wspominał o kolorach gwiazd w M41, jednak te zawsze mi umykały. Cóż, Tereska jest ze mną od niedawna - niby rok, ale tak naprawdę jest to nasza trzecia czy czwarta wspólna zimowa sesja. Mniejsze apertury nie miały dość mocy, by pokazać kolor gwiazd gromady. Przeskakuję do M35, a w jej okolicach odhaczam Collindera 89, a po nim NGC 2159, 2129 oraz parę IC 2156-7. Poniżej Choinka pokazuje tylko kontur, jakby jej wnętrze było wyprane z gwiazd. Zawsze tak miała, czy warunki siadają? Odpowiedzią jest trzecia opcja - wilgoć. Suszę więc obiektywy, a przerwę wykorzystuję na przeglądanie najnowszego zdjęcia Marcina Paciorka. Staram się zapamiętać układ ciemnych mgławic w okolicach NGC 663 w Kasjopei. Tak, tracę kawał adaptacji, ale zyskuję materiał obserwacyjny. Poza tym, i tak muszę czekać, aż szkła się nagrzeją. Dziesięć minut mija mi na niczym. Próbuję zagadać do koleżanki Marka, rozpaczliwie wyszukuję w głowie jakichś bardziej przyzwoitych dowcipów, żeby nie wyjść na kompletnego buraka, co nie do końca mi się udaje. ... Wracam do lornety. Wycelowuję w Kasjopeję bez większych nadziei na sukces. Tym razem to nie nastrój się udziela, a wcześniejsze doświadczenia z tutejszymi pyłami. Największym problemem tego kawałka nieba jest to, że każda większa przestrzeń między gwiazdami wydaje się być zapylona (przynajmniej dla kogoś, kto próbuje szukać ciemnotek). Dodatkowo, każda jaśniejsza gwiazda podbija kontrast z tłem, co dodatkowo może wprowadzać w błąd. Ogólnie rzecz ujmując, nie jest problemem wyłapać "wielkoskalowe" przepylenia w Kasjopei, jak dwustopniowej długości LDN 1310 - co do tych nie mam wątpliwości, że je naprawdę widzę. Prawdziwe trudności zaczynają się przy próbach wyłapania zwartych globuli i pasm, na które właśnie postanowiłem się zasadzić. Zdjęcie Marcina Paciorka, przedstawiające okolice gromady NGC 663. Źródło: http://www.astromarcin.pl/images/clusters/NGC663/ngc663_Area_2017_2000_desc.jpg Ku memu zaskoczeniu, pociemnienie na północ od NGC 654 okazuje się być nieźle widoczne, a zerkaniem zdaje się wyskakiwać z tła węższy i ciemniejszy kosmyk pyłowy. Jednak gdy dla upewnienia przerzucam zerkanie na południe od gromady, doświadczam podobnego efektu. Tak więc mimo widocznego pociemnienia okolic LDN 1332-1334-1337, ciężko mi jest odtrąbić pełen sukces wobec zlania się LDN-ek z ich tłem. Natomiast zaskakująco łatwo wyskakuje kleks po drugiej stronie barwnej pary gwiazd w okolicach NGC 659. Najlepiej odcina się południowy kraniec mgławiczki, daje się też zauważyć jej nieco elipsoidalny kształt. Z lekkim trudem, wypatruję owe pociemnienie również w 10x50. Chyba po raz pierwszy podczas tej sesji w końcu się uśmiecham - mam LDN 1343! Haczyk w tej sytuacji polegał jednak na tym, że pomyliłem kierunki na niebie i w rzeczywistości wyłapałem coś spoza katalogów - zdjęcia w podczerwieni czy obrazy z katalogu tokijskiego pokazały później, że faktycznie nie ma się czym podniecać - ot, kleks jakich wiele. Gwiazdy z tego raczej nie będzie, po co więc zaśmiecać katalogi? I co z tego, że widać w lornetce? Warunki zdają się nieco siadać, więc szukam łatwego celu - może będzie nim Karmazynowa Gwiazda Hinda, o ile nie jest w swoim minimum? Kilka konsultacji z Pocketem i Interstellarum i mam w polu widzenia słabą, lecz wyraziście czerwoną gwiazdę. Kolor widać znacznie lepiej w Teresce, ale i Fujinon daje sobie radę całkiem nieźle. Wołam towarzyszy. - Betelgeza przy niej jak sprane gacie, co? - pyta retorycznie Marek. No, nie da się ukryć. Łapię M79, również w Zającu, a następnie wykonuję skok do prawego ramienia Oriona, gdzie sama wpada w kadr wielka Głowa Małpy, a półtora kadru pod nią - NGC 2169 i 2194. Ta pierwsza nigdy nie robiła na mnie wrażenia, natomiast zawsze miałem słabość do drugiej z nich. Ładny byłby Obiekt Tygodnia, myślę, ale pewnie jest to kolejna gromada bez ciekawej historii. Ot, kolejna drobinka rzucona niedbale nieopodal równika galaktycznego. Niemniej, widok jak zawsze piękny. - Marku, nagrzejesz swoje auto? Bo w moim zapalą się światła, jak odpalę silnik. - Jasne. Dawaj te lornety. ? Odpadam od Drogi Mlecznej, chcę przypomnieć sobie kilka pozagalaktycznych obiektów. Łapię M94 przy Cor Caroli i kolejną galaktykę zaraz za Betą CVn (NGC 4490). Ta jest nieco wydłużona i choć wyraźna, miękko zatopiona w tle. NGC 2903 w Lwie prezentuje się słabo w dziesięciu calach, ale zaskakująco ładnie w 22x85. I jak tu się przekonać do newtonów? Chłodny wiatr dmucha w polik. Jest zimnawo, ale na swój sposób przyjemnie. Biorę statyw z Tereską i odchodzę od lasu, poprzez zamarznięte brózdy pola. Czuję, że niebawem trzeba będzie się zbierać, nie ma co czekać, aż galaktyki wychyną zza lasu. Celuję w M81 i M82, są skromniejsze niż potrafią czasem być. Galaktyka Bodego jest wyraźnie ograbiona z halo swoich ramion, Cygaro również wydaje się być przykurczone. Wyłapuję słabo widoczną, jakby przymgloną NGC 3077 oraz zaskakująco wyraźną w tych warunkach, aksamitnie miękką NGC 2976. Do grupowego kompletu łapię NGC 2403 w Żyrafie, mgiełkę wciśniętą między parkę gwiazd, jakby lekko wydmuchniętą ku północy. Próbuję również sił z Tripletem Lwa, ale muszę zadowolić się duetem Messierów. Odpuszczam galaktyki, wracam jeszcze do kilku gromad. Warunki przy M48 poprawiają się. Wcześniej nieprzeciętnie mdła, teraz jakby przywołała swoje gwiezdne stadko do porządku. Poniżej łapię NGC 2506, która nie daje się rozbić, choć jej widok jest dziwnie niespokojny przy dłuższym wpatrywaniu się, jakby zerkaniem próbował uformować się nieco bardziej konkretny obraz. Leżąca bardziej na południe NGC 2539 jest rozbita, choć składniki przebijają się przez wiszącą wilgoć z najwyższym trudem. W 10x50 klaster wygląda jak ślad oddechu na optyce. Próbuję wyzerkać pojedyncze składniki, lecz całe rozbicie gromady, cała jej ziarnistość sprowadza się do tego, że mgiełka ledwo łapie dziury pomiędzy jaśniejszymi, nie do końca zdefiniowanymi punktami, a poszczególne źródła światła uparcie zlewają się ze sobą tworząc dziwną, kleistą sieć. Więcej z tej nocy nie wycisnę, naprawdę trzeba się zwijać. ... Na sam koniec łapię oddech. Przesuwam wzrok po polach Wielkiego Psa i Rufy. Początkowo w 22x85, później w 10x50. Pamiętam, że zawsze mnie to na swój sposób koiło - koi i teraz. To tylko nieco inne doświadczenie Kosmosu niż stanięcie pośrodku polany i zadarcie głowy w górę, gdy patrzysz na niby znane konstelacje i uświadamiasz sobie, jak specyficzną perspektywę łapiemy wszyscy, obserwując Wszechświat z tej nic nie znaczącej kupki gruzu, zwanej Ziemią. Ale to nie jest ważne. Ważny jest równy, spokojny oddech, który wraca w tej chwili. Oddech, który z powrotem porządkuje w głowie rzeczy, dzieląc je na ważne i nieważne. Oddech, po który jechałem.
    1 punkt
  16. To rozwiązanie istnieje już na rynku od jakiegoś czasu, ale nie jest zbyt popularne ze względu oczywiście na cenę. Z urządzeniem ONAG guidujemy na tym samym obrazie, który fotografujemy. Sercem tego rozwiązania jest specjalne lustro z powłokami przepuszczającymi bliską podczerwień do guidera, a zakres widzialny do kamery rejestrującej obraz: Większość kamerek do guidingu jest czuła na światło podczerwone o długości fali ponad 750nm, którego i tak zazwyczaj nie używamy do rejestracji obrazu. Rozwiązanie znakomite w swojej prostocie, ale niestety cena dość gruba, bo od 850$ https://www.innovationsforesight.com/product-category/on-axis-guider/ Dodatkową zaletą podawaną przez producenta jest to, że możemy na bieżąco w trakcie naświetlania klatek poprawiać ostrość korzystając z obrazu z guidera, ponieważ guider operuje na tych samych obiektach, które fotografujemy. Umożliwia to oprogramowanie SharpLock https://www.innovationsforesight.com/education/real-time-autofocus/ Trochę więcej na temat ONAG można przeczytać tutaj https://www.innovationsforesight.com/education/on-axis-guider-onag/ Największą wadą urządzenia jest oczywiście jego cena. Dodatkowo musimy zawiesić w wyciągu kolejny dość masywny kawałek ustrojstwa. Odpada też używanie ONAGa tam, gdzie potrzebujemy zakresu powyżej 750nm - czyli w fotografii w podczerwieni, fotometrii w tym zakresie czy spektroskopii powyżej 750nm. Oprócz tego to same zalety
    1 punkt
  17. Jest oficjalna zajawka NSOG vol. 4! http://www.astronoce.pl/index.php?id=436 http://www.willbell.com/HANDBOOK/NSOGV4.html
    1 punkt
  18. Niebieska pełnia, to taka która występuje drugi raz w tym samym miesiącu. To tylko nazwa, nie ma nic wspólnego z kolorem Księżyca.
    1 punkt
  19. Tak, w Maximie jest to możliwe jak najbardziej. To znaczy wyznaczenie położenia gwiazd, ale separację i kąt trzeba policzyć samemu. Ale jeśli tylko do tego, to cena powala - kilkaset dolarów. MPO Canopus to 50$, Astrometrica - 25$, AstroImageJ - bezpłatnie.
    1 punkt
  20. http://midimariusz.blox.pl/2012/09/Metodologia-opisywania-obiektow-glebokiego-nieba.html
    1 punkt
  21. Ja dziś natknąłem się na takie maleństwo
    1 punkt
  22. Taa.. a jak już się trafi a) pogoda, b) bycie w domu a nie delegacji, c) brak wyjazdu następnego dnia o 4 rano, d) brak rodziny/gości, e) siła oraz chęć, f) brak księżyca, to niebo jest tak zasyfione dymem, że aż dusi i nic nie widać. Też mi trochę zabrakło tchu. Pisz Marku i piszcie wszyscy jakieś relacje, czy choćby wzmianki. To motywujące, a jeszcze nie jest ze mną tak źle, skoro serce ciągle bije mocniej gdy oczy patrzą co tam w górze .
    1 punkt
  23. Dzisiejszy z 18:10 Odległość: 360272 km, 79.8% tarczy P900 1x1/80s f/6.5 PSE9
    1 punkt
  24. Kilka dzisiejszych chmur:
    1 punkt
  25. Z telefonu przy wschodzie
    1 punkt
  26. A nad prawobrzeżem Szczecina po woli, jak flaki z olejem, ale jednak coraz czyściej. To zrobione przed chwilą:
    1 punkt
  27. Godzinę temu nad Ustką - bo teraz czyściutko wreszcie po niemal 2 miesiącach
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)