Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.02.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Dziś przedstawiam mój drugi szkic - konkretnie to Wielka Mgławica w Orionie widziana przez mój mały refraktorek 70mm, f/10 (odwraca obraz lewo-prawo) Cały szkic powstał na początku stycznia, jednak czekałem z jego publikacją. Wykonałem go niejako z pamięci, na drugi dzień rano po obserwacji, na podstawie bardzo szybkiego i ogólnego "szkicu roboczego", który robiłem już trochę zmarznięty po dłuższej (jak na mnie) sesji. Coś mi w tym moim rysunku ostatecznym nie pasowało, ale nie wiedziałem do końca co. Dlatego chciałem najpierw popatrzeć jeszcze raz na M42 i porównać z tym co zrobiłem, a że w międzyczasie a to nie było pogody, a to się jakaś choroba przyplątała, to tak zeszło. Wyszedł mi taki "lecący ptaszek": Ogólnie widzę, że może niekoniecznie oddałem odpowiednio "skrzydła", zwłaszcza to skierowane w dół rysunku - chyba jest zbyt, jakby to nazwać, "równiutkie" oraz różnice w jasności poszczególnych części mgławicy, a sam trapez gwiazd wyszedł mi jakiś taki za duży i chyba koślawy. Całość poprawek robiona była tylko na papierze z wykorzystaniem ołówka, gumki i palca, w komputerze tylko pousuwałem jakieś plamki powstałe przy skanowaniu rysunku. Dopiero zaczynam szkicować i nie umiem jeszcze odpowiednio oddawać wielkości gwiazd i tych delikatnych niuansów jasności rozmazanego obrazu, ale jak w lato poćwiczę, to na pewno w przyszłości jeszcze się do M42 zabiorę. Pozdrawiam
    12 punktów
  2. Przed chwileczką taki się pokazał w troszkę cirruśnietej dziurze i ustrzeliłem Canonkiem 450D z Solligorkiem 300, ISO400, 1/250s.
    8 punktów
  3. Sesja obserwacyjna, którą zaliczyłem 8 lutego składała się jakoby z dwóch części. Podczas pierwszej godziny obserwacji skupiłem się przede wszystkim na obiektach z gwiazdozbioru Oriona. Chciałem tu załatwić pewną niecierpiącą zwłoki sprawę, tj. uwiecznienie na szkicu Wielkiej Mgławicy Oriona (M42) obserwowanej w nieco większym powiększeniu oferowanym przez teleskop. Do obserwacji i szkicowania służyłem się okularem GSO 30mm, który w moim 8-calowym dobsonie zapewnia 40-krotne powiększenie. Królowa nieba zimowego - M42 w Orionie. W jej cetrum widać gromadę trapez (? Orionis). Mgławica znajdująca się w tle gwiazdy nieco na północ od M42 to Mgławica de Mairana (M43). Owal składający się z sześciu gwiazd w górnej części szkicu to NGC 1980. Przy okazji w polu widzenia stale znajdowała się piękna gromada otwarta gwiazd NGC 1980 z najjaśniejszą Hatysą (? Ori). Gromada ta odkryta w styczniu 1786 roku przez Williama Herschela zawiera około 2000 gwiazd a jej wiek liczony jest na 4,7 miliona lat. Pole widzenia pięknie zdobiła także Mgławica de Mairana (M43), którą wprawdzie ciężko jest od samej M42 oddzielić. W rzeczywistości Mgławica de Mairana jest częścią Wielkiej Mgławicy w Orionie i stanowi obszar H II (obszar powstawania nowych gwiazd). Rejony bezpośrednio okalające M42 cieszyły me oczy przez jakieś 45 minut. Potem wzrok skierowałem ku gwiazdom Pasa Oriona. Powiększenie oferowane przez 30mm okular pozwalało umieścić w polu widzenia tylko centralną część gromady otwartej Cr 70, do której wraz z około setką gwiazd należy także trzech kosiarzy - tak niegdyś zwano gwiazdy Pasa Oriona: Alnilam (? Ori), Alnitak (? Ori) oraz Mintaka (? Ori). Wracając na chwilkę do M42 to zaciekawi pewnie niejednego astroamatora także to, że cała ta niezliczona chmara mgławic wraz z gwiezdną zawartością znajdująca się w rejonie obecnie zwanym Mieczem Oriona jeszcze nie tak dawno znana była pod bardziej swojską nazwą Grabiarek, które przemierzały sferę niebieską za Kosiarzami. XI wieku n.e. sięgają początki obecnie nieużywanego powiedzenia: "Jesienią Kosy zachodzą - trza wstawać". W tamtych czasach bardziej odczuwano potrzebę kontrolowania rachuby czasu i dat kalendarzowych toteż często niektóre z gwiazd a czasem całe gwiazdozbiory wspomagały człowieka w określaniu pory dnia i roku. Wzbijmy się jednak ponownie wyżej i wróćmy do tematu Pasa Oriona ? Jak już mówiłem gromada Cr 70 niespecjalnie mieścić się chce w "teleskopowym" polu widzenia, polecam zatem prowadzenie obserwacji w tym rejonie przez lornetkę. Niestety ja tamtej nocy lornetkę zostawiłem w domu, gdyż zamierzałem jedynie naszkicować M42. Jeśli jednak patrzysz na Kosiarzy przez teleskop warto przyjrzeć się dokładniej gwieździe ? Orionis (Alnitak) ponieważ tuż obok znajduje się wspaniały obiekt znany wszystkim astronomom amatorom z pięknych zdjęć. NGC 2024 - Mgławica Płomień to jeden z najbardziej rozpoznawalnych (nawet przez niespecjalnie zainteresowanych astronomią) obiektów całej sfery niebieskiej. Wielu z was kojarzy Płomień mniej więcej tak (to ten płomieniowaty kształt po lewej...?): Wszystkich, którzy przymierzają się do obserwacji wizualnych "Płomyka", należy jednak przestrzec przed możliwym a niemałym rozczarowaniem. Naprawdę ciężko jest w NGC 2024 dojrzeć jakikolwiek zarys płomienia. Ja osobiście najczęściej dostrzegam tu widoczny także na powyższym zdjęciu ciemny wycinek mgławicy znajdujący się w centrum. Wycinek ten w miarę wyraźnie odcina się od delikatnie poszarzałej przez mgławicę otoczki i wiedząc czego się szuka faktycznie można doszukać się tu kształtu płomyka. Kluczowe jest tu jednak odsunięcie z pola widzenia bardzo jasno świecącego Alnitaka. Kiedy już się człek napaczy na wszystkie te cuda z Pasa Oriona warto wycelować jeszcze odrobinkę wyżej. Tak właśnie sam uczyniłem i około 1945 delektowałem się widokiem kolejnego pięknego obiektu głębokiego nieba z Orionowego podwórka. Messier skatalogował tenże obiekt jako M78 jednak nie wiedział, że jest to kolejna mgławica refleksyjna,których jest tu bez liku, należąca do Obłoku Molekularnego w Orionie (tak jak większość opisanych tu obiektów). Ja M78 opisałem w podręcznym notatniku jako poświatę zajmującą połowę pola widzenia (133x), w środku której majaczą dwie słabe gwiazdki. Na tym zakończyłem pierwszą część obserwacji, musiałem zwinąć się na chwilkę do domu ażeby odprawić codzienne rytuały związane z szykowaniem dzieciaków do spania... ? Na szczęście już po 30 minutach na powrót stałem przy tubie teleskopu wybierając następny rejon polowań. Wybór padł na okolice Perseusza i Kasjopei, w której od dawna planowałem ustrzelić kilka świetnych obiektów (po części z listy H-400). Rozpocząć chciałem od NGC 1023 lecz w pole widzenia zupełnie niechcący wpadła mi M34. eMka ta godna jest poświęcenia jej zdecydowanie więcej czasu niż miałem, ale nawet przez tę krótką chwilkę olśnił mnie jej spory rozmiar i blask bijący od wielu jej niebiesko-białych słońc charakteryzujących się bardzo zbliżoną jasnością. W końcu jednak trafiłem na pierwotny cel moich poszukiwań. W pole trafiła galaktyka soczewkowata NGC 1023. W powiększeniu 40-krotnym jest to malutka, aczkolwiek wyraźnie dostrzegalna, mglista plamka, w 133x jest to już wyraźna, rozciągła smuga. Obserwując tą eNGieeCkę nie mogłem się powstrzymać przed ponownym wytaszczeniem szkicownika by uwiecznić jej widok na szkicu a oto efekty: NGC 1023 - to ta szara mgiełka w środku... ? Niestety na powyższy szkic a raczej jego opis wkradł się mały błąd, gdyż NGC 1023 szkicowałem przy powiększeniu 133x nie zaś przy 40x tak jak to widnieje na szkicu. Jestem pewien, że podczas obserwacji dostrzegłem sąsiadkę NGC 1023 znajdującą się po jej wschodniej stronie - PGC 10139 to karłowata galaktyka nieregularna. Razem z NGC 1023 stanowi obiekt numer 135 z Atlasu Osobliwych Galaktyk (wg powyższego jest to zderzenie galaktyk). Następnie przyszedł czas na NGC 1027, czyli jedną z otwartych gromad w Kasjopei. Muszę szczerze przyznać, że obiekt ten należy do grona trudniejszych w zlokalizowaniu, głównie dlatego że mamy doczynienia z bardzo bogatym gwiazdowo rejonem. Ciężko od tego całego mrowia odróżnić obiekt, którego się szuka. Ja tamtego wieczoru na znalezienie NGC 1027 poświęciłem około 15 minut i w końcu z niemałą ulgą cel osiągnąłem. Tak o niej pisałem w notesie: "NGC 1027 - niezbyt skoncentrowana, sporo gwiazd, z których jedna znajdująca się w centrum przewyższa jasnością pozostałe, widoczne składniki gromady". Odkrycie NGC 1027 przypisuje się Williamowi Herschelowi, który uczynił to 3 listopada 1787 roku. Jej odległość od Słońca liczy się na 3360 lat świetlnych. Dalej były NGC 1245 oraz NGC 1342. Pierwsza z wymienionych jawiła mi się jako duża, jasna i wyraźnie odcinająca się od tła gromada (otwarta) gwiazd ze sporą ilością składników w większości wpadających w niebieski kolor. Zachodni obserwatorzy często określają ją jako Patrick Starfish Cluster co bierze się z podobieństwa jej kształtu do bohatera jednej z kreskówek, ja tego w każdym bądź razie wtedy nie dostrzegałem. Druga z wymienionych powyżej (NGC 1342) również należy do grona otwartych gromad i w miarę łatwo ją namierzyć. Wystarczy, że przemierzysz połowę drogi od gwiazdy ? Per (Algol) ku gwieździe ? Per (Menkib) i jesteś już praktycznie u celu. Ja opisałbym tą gromadę jako nieco mniej oczywistą niż NGC 1245. Przypomina ona swym kształtem literę S z rozdwojoną "dolną" końcówką. Jak się później doczytałem często gromadzie tej przypisuje się miano "Gromada Mały Skorpion", co według mnie w stu procentach odzwierciedla jej faktyczny kształt. I tak oto skończyła się kolejna sesja obserwacyjna. Znowu jak widać obserwacje kończę w okolicach Perseusza i Kasjopei. Świadczy to tylko o klasie obiektów znajdujących się w tychże gwiezdnych zbiorach. Przez głowę przechodzi nieraz myśl, że życia nie starczy by je wszystkie odwiedzić... ? Dziękuję i pozdrawiam wszystkich astrozakręconych ?
    6 punktów
  4. Dzisiejszy z balkonu. Wśród cirrusów. Canon 40D + Tamron 18-200VC@200mm ISO 200 1/200. Cały obrazek i crop.
    5 punktów
  5. U mnie księżyc jakiś zamglony, ale udało mi się zrobić kilka zdjęć: 20.02.2018 godzina 18:30, Synta 12" i ASI120MM
    5 punktów
  6. Byłem niedawno na obserwacji. Warunki trochę słabe - snuły się jakieś chmury i czasem obiekty bledły i słabły - niemniej byłem ponad 11km od Włodawy, co ratowało trochę sprawę. Nisko nad horyzontem nie było najlepiej, ale takie gromady jak NGC 2354, NGC 2367, NGC 2384 i NGC 2383 w Wielkim Psie były widoczne w 10/50, jak i również mgławica Hełm Thora, czy bardzo wyraźna mgławica NGC 2467 w Rufie. Miałem ze sobą trzy lornetki: budżetowe 7/35 i 15/70 oraz Nikona 10/50 EX. Ze względu na niepewne warunki nie brałem teleskopu. Gromadę Melotte 71 wyłapałem jeszcze pod domem, spacerując z Nikonem i wahając się, czy jechać gdzieś dalej; wówczas w 10/50, całkowicie z ręki, była tylko bladą (ale oczywistą) plamką na tle słabego nieba i ze słabą adaptacją wzroku. Potem, już na wyjeździe, obserwowałem z fotela opierając łokcie o poręcze. Mel 71 padła bez problemu już w 7/35 i była obiektem oczywistym, widocznym jako słabe, okrągłe i niewielkie pojaśnienie. W Nikonie tym razem było o wiele lepiej i poświata była wyraźna, a od strony południowo zachodniej rzucały się w oczy dwie gwiazdki - jedna jakby jeszcze na krawędzi gromady, a druga trochę dalej w kierunku południowym. W Nikonie, razem z tymi gwiazdkami, ta gromada przypominała odrobinę gromadę NGC 2423, mieszczącą się bez problemu w jednym polu. Oczywiście NGC 2423 jest trochę inna, ale w małej lornetce obie były czasem podobne, przy czym Melotte 71 wydawała się odrobinę słabsza. W SM 15/70 oczywiście gromada urosła i była obiektem bardzo wyraźnym. Zauważyłem także, że w miejscu, gdzie była jedna z gwiazdek - ta ciut wyżej i na krawędzi klastra - teraz było widać dwa słońca obok siebie. Sama poświata, rozciągająca się od tych słońc ku północnemu wschodowi, sprawiała wrażenie jakby nieco intensywniejszej w środku. Nie upewniłem się co do jakiegokolwiek rozbicia i nie było także "mrowienia" czy wrażenia "szumu", ale być może jakaś słaba gwiazdka była widoczna po wschodniej stronie poświaty, niekoniecznie powiązana. Musiałbym wrócić w lepszych warunkach. Jako że lubię wyzwania pokusiłem się także o wyłapanie w SM 15/70 innej gromady, oddalonej tylko o niecałe półtora stopnia na północ od Mel 71 i już w Jednorożcu. A wypatrywałem tam Melotte 72 - dużo mniejszej i o wiele słabszej niż OT. Gromada ma jasność 10.1 mag i była obiektem niesłychanie trudnym. Musiałem przeczekać w pewnym momencie trochę czasu na przejście jakichś słabo widocznych chmur i kiedy zrobiło się trochę lepiej, wówczas dopiero wtedy nabrałem pewności, że w miejscu, gdzie powinna być Mel 72, istotnie jest bardzo słaba, niewielka poświata, widoczna dość często zerkaniem, tuż pod parą poziomo leżących gwiazd siódmej oraz dziesiątej wielkości, tworząc z nimi trójkąt. Obie gromady Melotte mieściły się w jednym polu 15/70. Przez chwilę wydawało mi się, że Mel 72 była widoczna również w Nikonie 10/50, ale to wrażenie było na tyle słabe, że mogło być złudzeniem i tego się trzymam. Ale podczas idealnych warunków powinno być to możliwe.
    5 punktów
  7. Ostatnim obiektem tygodnia, zaproponowanym przez Marka, była przepiękna gromada otwarta NGC 2360. Przyjrzałem się jej dokładnie podczas wczorajszej sesji ? prawdziwie zimowej, z mrozem szczypiącym policzki i skrzypiącym śniegiem pod stopami. Zabrałem ze sobą jedynie Argusa 25x100 ? od jakiegoś czasu ta przerośnięta nieco dwururka jest najczęstszym towarzyszem moich obserwacji. Argus, przynajmniej dla mnie, stanowi idealny kompromis między sporą (już) aperturą, szerokim (jeszcze) polem i przyzwoitym powiększeniem, a wagą i gabarytami. Jako zagorzały zwolennik dużych niutków przyzwyczajony jestem do tego, że obiekty są "podane na tacy" ? a dwa stumilimetrowe obiektywy zapewniają to w baaaardzo wielu przypadkach. Ale to dygresja była, nie o tym przeca chciałem; w tym tygodniu pozostajemy przy gromadach otwartych i pięknie zimowej Drogi Mlecznej. Po odhaczeniu engieca 2360 (i upewnieniu się, że jej najjaśniejsze składniki całkiem ochoczo wyskakują na tle srebrnej, gwiezdnej drobnicy) pozostałem na pograniczu Wielkiego Psa, Jednorożca i Rufy. Skanując ten obszar lornetą czy teleskopem o nieco większym polu widzenia, co rusz natykamy się na mniej lub bardziej znane gromadki; tym razem przypomniałem sobie o jednej z tych rzadziej obserwowanych, a odwiedzanych przeze mnie każdej zimy ? Melotte numer 71. Brytyjczyk Philibert Melotte, wieloletni pracownik Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego w Greenwich, prócz odkrywania planetoid czy księżyców Jowisza, zajął się zestawieniem 245 gromad gwiazd, który to katalog raczył nazwać swoim nazwiskiem. Część zawartych w nim obiektów jest znana szerokiemu gronu miłośników astronomii ? takiej Mel 20 czy 111 po prostu nie da się przeoczyć. A o Mel 71 słyszeli? Nie? Błąd, bo zdecydowanie warto ją namierzyć. Klaster znajduje się jakieś 10 tys. lat świetlnych od Ziemi, w kierunku zewnętrznych rubieży Galaktyki. Nalot jest banalny ? po prostu odbijamy ok. 2.5 stopnia na północ od Messiera 47, po drodze mijamy NGC 2423 i jesteśmy w domu. Pozwolę sobie wykorzystać mapkę z ostatniego odcinka OT: Pod przyzwoitym niebem gromada jest do zidentyfikowania już w lornetce 12x56, będąc widoczna jako dość ulotna, mglista plamka. Powiedzmy, że w tej aperturze oczu nie wypala, ale nie jest też specjalnym wyzwaniem. Znacznie ciekawiej robi się, gdy do pracy zaprzęgniemy cuś nieco większego ? taką "setkę" na przykład. W lornecie 25x100 plama (o jasności ok. 7mag i rozmiarze 9' ) cały czas pozostaje nierozdzielona, jednak po dłuższej chwili zerkania ma się wrażenie pewnej niejednorodności i ziarnistości obiektu ? coś jak szum w telewizorze po utracie sygnału. Niemniej, mimo uważnego paczania nie mogę powiedzieć, że wylazły w niej pojedyncze składniki ? ta gwiezdna kaszka wymaga jednak nieco większych instrumentów (czy raczej powiększeń), by ujawnić swoją prawdziwą naturę.Wyjątkiem są trzy nieco jaśniejsze słońca o jasności ok. 10mag, przylegające do południowych granic gromady i układające się w kształt trójkąta. źródło: http://jthommes.com/Astro/Melotte71.htm Gdy dorwiemy się do teleskopu, pierwsze wrażenie (szczególnie przy zastosowaniu małych powiększeń) wskazuje na luźną gromadę kulistą, w której upakowano sporo słońc o zbliżonej jasności; według klasyfikacji Trumplera gromada jest typu II (wydzielona, o słabej koncentracji w kierunku centrum), 2 (o umiarkowanym zróżnicowaniu jasności składników) oraz r jak rich ? czyli bogata w gwiazdy. Na zdjęciach widać, iż zawiera nieco pomarańczowych gwiazd, w bardziej zaawansowanych stadiach ewolucji. Niestety, w lornecie nie dostrzegłem tej różnorodności, a jak jest w teleskopie ? zwyczajnie nie pamiętam, bo jednoocznie macałem ją ostatnio jakiś rok temu... Wydaje mi się jednak, że barwy powinny dać się zidentyfikować ? w tym zakresie liczę na obserwacje forumowiczów i podzielenie się ich wynikami. To jak, masz ochotę na spotkanie z Mel 71? Jeśli tak, nie zwlekaj, bo okienko obserwacyjne wkrótce się skończy, tylko spróbuj i koniecznie daj znać, jak poszło.
    3 punkty
  8. Witam, chciałbym się pochwalić moim projektem "ScienceWorld24", który powstał w połowie roku 2016. Jednak czegoś mi brakowało, dlatego postanowiłem w ramach projektu organizować warsztaty astronomiczne dla najmłodszych. Przez pierwszy miesiąc odwiedziłem 3 placówki, z czego miałem około 80 uczestników. Podczas warsztatów staram się przekazać wiedze na temat układu słonecznego oraz skali całego wszechświata, jednak nie są to zwykłe nudne zajęcia znane z szkół. Staram się pokazywać eksperymenty, wymyślać zabawy itd. aby nauka była łatwiejsza do przyswojenia. Poniżej pragnę przedstawić kilka zdjęć z moich warsztatów Świemino: Sarbinowo:
    3 punkty
  9. Pierwszy stack, wiele jeszcze przede mną, ale cieszę się jak dziecko :-) canon 50d, synta 8 ISO 320, czas 1/250 36 klatek
    3 punkty
  10. Waning Gibbous - 66% Canon700D, SW 150/750, BarlowX2, EQ3-2 06/02/2018 ok. godz. 2:00
    3 punkty
  11. Druga fotografia z wypadu do Rosowa. Standardy standardów. chyba każdy fotograf ma to w swojej bibliotece. Właściwie brakuje tutaj czarnego pola kosmosu... Taki zaśmiecony pyłem rejon. Widać zdecydowaną poprawę w łapaniu wodoru po wydłubaniu filtra sprzed matrycy aparatu. Zwykle te delikatniejsze struktury wodorowe się w ogóle nie łapały. P.S. Jedynie co mnie boli to niebieski duszek prawdopodobnie związany z refleksem od Alnitak'a. co zrobić jak żyć
    2 punkty
  12. Właśnie zobaczyłem swoją pierwszą satelitę Irydium (około 18:20). Zaświeciła tak mocno jak Księżyc i na dodatek zaczęła jaśnieć praktycznie na samej tarczy Księżyca by rozbłysnąć na maksa zaraz obok. Ależ piękny widok, akurat testuję 2 x BCO 18 mm na Łysku a tu takie zaskoczenie. Makówka zostaje do rana na balkonie, może jeszcze się uda podejrzeć do co tam u Jowisza. Swoją drogą to Księżycowe formacje widoczne w tej fazie są zajefajne.
    2 punkty
  13. Górny łuk styczny i słońce poboczne widoczne około godziny temu w Inwałdzie
    2 punkty
  14. Mroźny Muń z Ustki (-9,5*C). 07:50, Sony A100 na widoczki nastawiony.
    2 punkty
  15. Dziś rano tak świecił: Meade ACF 10", QHY163M.
    2 punkty
  16. Czasami, z różnych powodów (np kosztów, albo chęci pomajsterkowania) decydujemy się na wykonanie napędu do kontroli wyciągu, który pozwoli nam na ustawianie ostrości za pomocą silniczka. Zrobienie odpowiedniego kontrolera, który przy okazji będzie posiadał interfejs ASCOM umożliwiający komunikację z różnymi programami opisałem w tym wątku https://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/6506-szyte-na-miarę-astropudełko-na-arduino/. Ale taki kontroler to dopiero połowa pracy - pozostaje jeszcze napędzanie wyciągu odpowiednim silnikiem. Opiszę kilka rozwiązań, które przetestowałem w czasie mojej zabawy ze sprzętem astronomicznym. Komercyjny napęd zamontowany na wyciągu Moonlite - sterownik możemy zrobić samemu Jaka jest wymagana dokładność ustawienia wyciągu? Wyciąg to urządzenie precyzyjne - musi pozwolić na ustawienie okularu albo zestawu fotograficznego z dużą dokładnością. Ale z jak dużą? To zależy głównie od światłosiły posiadanego instrumentu i opisane jest wielkością CFZ (ang. Critical Focus Zone), która, mówiąc po ludzku, określa zakres odległości, w którym zostanie zachowana ostrość obrazu. Wielkość CFZ dla kilku wybranych wielkości światłosiły pokazana została poniżej Światłosiła CFZ w mikrometrach f/3 22 f/4 40 f/5 52 f/6 90 f/7.5 140 f/10 249 f/15 560 Wyciąg napędzany silnikiem musi mieć rozdzielczość co najmniej 3-4 razy większą od CFZ. Czyli na przykład dla instrumentu o światłosile f/4, w którym wyciąg napędzany jest przez silnik krokowy, rozmiar pojedynczego kroku powinien być nie większy, niż 10-15um. Taka rozdzielczość nie jest trudna do osiągnięcia. Większość wyciągów Crayforda posiada ośkę o średnicy 6mm, której obwód wynosi około 18mm, czyli 18000um. Zakładając rozdzielczość 10um na każdy obrót ośki wyciągu potrzebujemy 18000 / 10 = 1800 kroków. Można to osiągnąć za pomocą prostego silnika krokowego o rozdzielczości 200 kroków na obrót oraz przekładni 1:10. Jeśli nasz instrument ma światłosiłę f/10, możemy użyć silnika o rozdzielczości 400 kroków na obrót bez żadnej dodatkowej przekładni. Widzimy też, że nawet w przypadku instrumentów o światłosile f/3 nie jest zupełnie potrzebne posiadanie wyciągu o rozdzielczości większej niż 4-5um. Jaka jest moc wymagana do napędzania wyciągu? W tym wypadku moc to nie jest precyzyjne określenie - do poruszenia ośki wyciągu potrzebujemy momentu obrotowego. Moment obrotowy wyrażany jest w jednostkach Nm albo Ncm. Wyobraźmy sobie dźwignię o długości 10cm umocowaną do ośki naszego wyciągu. Siłą z jaką musimy nacisnąć koniec tej dźwigni aby poruszyć wyciąg to właśnie jest moment obrotowy. Jeśli siła ta wynosi 0.5N (co odpowiada mniej więcej ciężarowi 50g), to moment obrotowy wynosi 0.5 * 10 [N * cm] = 5 Ncm. Dla wyciągów Crayforda moment wymagany moment obrotowy do poruszenia ośki mikroruchów wynosi najczęściej 1-3 Ncm, a do poruszenia ośki głównej wyciągu to około 10 Ncm. Dla wyciągów R&P wymagany moment może być nieco większy. Zawsze jednak warto mieć pewien zapas na wypadek nieprzewidzianych okoliczności (większy opór przekładni na mrozie, brud w przekładni). Kiedy używamy przekładni redukującej, osiągnięcie wymaganego momentu obrotowego nie jest problemem, ponieważ dla przykładu przekładnia 1:20 zmniejsza nam prędkość obrotową 20 razy, ale jednocześnie zwiększa nam moment obrotowy również 20 razy (zakładając brak strat na przekładni). Jeśli natomiast nie używamy przekładni i łączymy oś silnika krokowego bezpośrednio z osią wyciągu, musimy zadbać o to, żeby silnik ten posiadał odpowiednio duży moment obrotowy. Rozwiązania komercyjne Na rynku dostępne są komercyjne rozwiązania silników do napędzania wyciągów. Sprzedawane są one zazwyczaj przez producentów wyciągów, albo przez producentów kontrolerów. Wiele z nich jest kompatybilne z pewnego rodzaju standardem, jakim jest Robofocus. Wśród kompatybilnych rozwiązań znajdują się produkty takich firm jak Robofocus, Moonlite, USB Focus, Pegasus Astro, a z niewielkimi przeróbkami Starlight MicroTouch czy Seletek. Na krajowym rynku takie kompatybilne rozwiązania to USBFocus Korneliusza czy AstroHub i AstroLink. Wykorzystanie rozwiązania komercyjnego to najwygodniejsza, ale zazwyczaj najdroższa opcja. Rozwiązanie takie najczęściej bazuje na niewielkim silniku krokowym wyposażonym w dodatkową przekładnię. Silnik krokowy z dodatkową przekładnią napędzający główną oś wyciągu Podłączenie silnika krokowego z dodatkową przekładnią do osi głównej wyciągu Ten sposób podłączenia jest najpopularniejszy w rozwiązaniach komercyjnych. Składa się z silnika krokowego o niewielkim momencie obrotowym połączonym z przekładnią redukującą o przełożeniu od 1:10 do 1:200. Oś na wyjściu przekładni sprzężona jest z osią główną wyciągu. Cena takiego rozwiązania jest dość wysoka, ze względu na dodatkowy koszt przekładni. Kolejną wadą takiej konstrukcji jest backlash, który jednak z łatwością można skompensować odpowiednim parametrem w ustawieniach sterownika. Rozwiązanie to ma wiele zalet: niski pobór energii, brak wymagania zasilania w spoczynku, łatwe osiągnięcie dużej rozdzielczości i dużego momentu obrotowego oraz kompatybilność z wieloma rozwiązaniami komercyjnymi (jeśli użyjemy unipolarnego silnika krokowego na napięcie 12V). Przykładowe silniki z przekładniami, które możemy wykorzystać w ten sposób: https://www.omc-stepperonline.com/geared-stepper-motor/nema-16-stepper-motor-bipolar-l33mm-w-gear-raio-141-planetary-gearbox-16hs13-0604s-pg14.html https://www.omc-stepperonline.com/geared-stepper-motor/nema-17-stepper-motor-bipolar-l33mm-w-gear-raio-271-planetary-gearbox-17hs13-0404s-pg27.html silniki 35BY412 z przekładnią 1:42 do kupienia w serwisach ebay i aliexpress Podłączenie niewielkiego silnika krokowego do osi mikrofocusera To rozwiązanie jest stosunkowo proste w implementacji. Wymaga silnika krokowego o niewielkim momencie obrotowym (wykorzystujemy przekładnię wyciągu), który jest połączony z osią mikroruchów wyciągu. Każdy silnik krokowy na napięcie 9-12V się nada, jeśli tylko zapewni moment obrotowy większy od 2-3Ncm. Rozwiązanie to jest proste i niedrogie. Jego wadą jest wyeliminowanie pokrętła mikroruchów, którego nie możemy używać do ręcznego ostrzenia, oraz wrażliwość na nieosiowe zamontowanie silnika - wtedy przekładnia planetarna może się ślizgać. Przykładowe silniki, które się sprawdzą w takim rozwiązaniu: https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/nema-8-bipolar-18deg-3ncm-425ozin-03a-12v-20x20x38mm-4-wires-8hs15-0304s.html https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/nema-14-bipolar-18deg-14ncm-20ozin-04a-12v-35x35x26mm-4-wires-14hs10-0404s.html https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/round-nema-14-bipolar-09deg-5ncm-708ozin-05a-85v-%CF%8636x12mm-4-wires-14hr05-0504s.html https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/nema-16-bipolar-18deg-21ncm-297ozin-04a-12v-39x39x34mm-4-wires-16hs13-0404s.html Podłączenie dużego silnika krokowego bezpośrednio do osi głównej wyciągu Rozwiązanie to wymaga silnika o większym momencie obrotowym, który łączymy bezpośrednio z główną osią wyciągu. W przypadku instrumentów o światłosile większej niż f/10 uzyskana rozdzielczość w takim rozwiązaniu jest zbyt mała i silnik musi być sterowany w trybie mikrokrokowym. Potrzebujemy do tego specjalnego sterownika. Rozwiązanie to jest mało popularne w komercyjnych rozwiązaniach. Wśród krajowych konstrukcji takie sterowanie mikrokrokowe stosowane jest w urządzeniu DreamFocuser, a także jako dodatkowy moduł mikrokrokowy do AstroLinka. Przy sterowaniu mikrokrokowym problemem staje się osiągnięcie odpowiedniego momentu obrotowego. Przy rozdzielczości 1/64 kroku moment obrotowy potrzebny do przemieszczenia silnika o 1/64 kroku spada do 2.5% pełnokrokowego momentu silnika (wg https://www.micromo.com/technical-library/stepper-motor-tutorials/microstepping-myths-and-realities ). Dla rozdzielczości 1/32 kroku to 5%, przy 1/16 kroku to 10% i przy 1/8 kroku to 20% pierwotnego momentu obrotowego silnika. Jak łatwo policzyć, stosując całkiem spory silnik o momencie obrotowym 40Ncm i zakładając, że do poruszenia wyciągu potrzebujemy momentu 10Ncm, to moment taki osiągniemy przy rozdzielczości najwyżej 1/8 kroku. Przy sterowaniu z większą rozdzielczością, np 1/64 kroku, moment będzie niewystarczający do poruszenia osi wyciągu, która poruszy się dopiero, kiedy sygnał sterujący przesunie ją o 1/8 lub więcej kroku. Jednak taka rozdzielczość powinna bez problemu wystarczyć do większości instrumentów o średniej światłosile. Jedynie dla jasnych teleskopów f/3 - f/5, jeśli dodatkowo wyciąg jest mocno obciążony, trzeba sobie przeliczyć czy takie rozwiązanie nie będzie słabym punktem zestawu. Podłączenie takie jest stosunkowo proste w implementacji. Teoretycznie eliminuje też backlash, choć jeśli moment obrotowy silnika będzie niewystarczający, to backlash będzie wciąż obecny. Silnik sterowany mikrokrokowo wymaga też ciągłego zasilania, nawet w spoczynku. Powoduje to wydzielanie się ciepła w okolicy wyciągu, gdzie nie zawsze tego chcemy, a dodatkowo jest to niezbyt korzystne przy zasilaniu zestawu z akumulatora. No i rozwiązanie takie nie jest kompatybilne ze standardem Robofocusa - musimy mieć dedykowany sterownik mikrokrokowy. Do implementacji tego rozwiązania polecam silniki w rozmiarze co najmniej Nema 16 (krajowy odpowiednik to silniki serii 39...): https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/nema-16-bipolar-18deg-18ncm-255ozin-065a-455v-39x39x34mm-4-wires-16hs13-0654s.html https://www.omc-stepperonline.com/hybrid-stepper-motor/nema-17-bipolar-18deg-36ncm-51ozin-085a-54v-42x42x39mm-4-wires-17hs15-0854s.html Silnik krokowy napędzający oś mikroruchów wyciągu Czym połączyć silnik z osią wyciągu? Najpopularniejsze rozwiązanie to sprzęgło helikalne. Na zagranicznych portalach (np aliexpress) do znalezienia jest pod hasłem "shaft coupler". Musimy znaleźć odpowiedni model, który z jednej strony nałożymy na oś silnika, a z drugiej na oś wyciągu. Do napędzania osi mikroruchów wystarczy sprzęgiełko z tworzywa sztucznego, ale do napędzania osi głównej wyciągu zalecam sprzęgło aluminiowe. Inne rozwiązanie to pasek zębaty i odpowiednie zębatki (ang. toothed belt, toothed belt pulleys) lub zwykłe zębatki. Możemy w tym przypadku uzyskać dodatkowe przełożenie, ale w praktyce nie większe niż 1:4 (przy paskowej przekładni jednostopniowej). Jak zamocować silnik na wyciągu? Większość wyciągów posiada od spodu otworki przeznaczone do mocowania napędu do wyciągu. Często są one zaślepione robaczkami. Jeśli nasz wyciąg takowych nie ma, możemy do zamocowania wykorzystać otwory i śruby, którymi oś wyciągu dociśnięta jest do korpusu wyciągu. Należy zastosować dłuższe śruby mocujące, które będą jednocześnie utrzymywały nasze mocowanie wyciągu. A samo mocowanie najłatwiej chyba wykonać z blachy aluminiowej (polecam 3mm, ewentualnie może być 2-2.5mm jeśli mamy stop o większej wytrzymałości PA6 PA7 PA11) i kawałka kątownika. Należy zwrócić uwagę na osiowość zamontowania silnika i wyciągu. Sprzęgło helikalne pracuje w pewnym zakresie tolerancji, ale jeśli błąd zamocowania będzie zbyt duży, całość nie będzie działała poprawnie. Moje całkiem pierwsze rozwiązania sprzed wielu lat Zachęcam do dzielenia się zdjęciami i opisami własnych rozwiązań
    1 punkt
  17. Tu masz opisany podobny problem: http://www.canon-board.info/testy-sprzetu-25/test-samyang-14mm-f-2-8-ed-as-if-umc-61895/index52.html#post1254405 Tu rozwiązanie jeśli źle skala jest ustawiona: http://dslr-astrophotography.com/calibrate-focus-ring-samyang-14mm-f2-8/ Miałem taki przypadek w szkiełku M42 (Jupiter 37A 135mm) - ustawiony na nieskończoność lekko mydlił. Test na gwiazdach pokazał, że brakuje jeszcze ok. 1mm obrotu pierścienia ostrości. Rozebrałem drania, odkręciłem z gwintu i przełożyłem o jeden zwój. Po skręceniu ostrzył pięknie. Do dzisiaj żałuję, że za grosze sprzedałem. Oczywiście to w przypadku gdy problemem nie są maślane szkła tylko brak nieskończoności.
    1 punkt
  18. Dziwne, wygląda że to wina obiektywu. Mam dwa samyangi i w nich ostrość na nieskończoność można ustawiać w ciemno, praktycznie korzystając tylko z podziałki. Być może ta 14 mm wylądowała komuś niechcący na podłodze, stąd te problemy. Bez diagnozy w serwisie chyba się nie obejdzie.
    1 punkt
  19. 1000d to dobra propozycja jak na początek, ja do tej pory nim działam, mimo, że mam też modyfikowany 600d. Duży piksel często wybacza błędy montażu. Dwie fotki z mojego 1000d modyf.
    1 punkt
  20. Następnym razem spróbuj tego: http://www.astronoce.pl/artykuly.php?id=213
    1 punkt
  21. NGC 2264 - w połowie drogi do finału. Czytaj więcej ? Wyświetl pełny artykuł
    1 punkt
  22. Czytam ten wątek i chciałbym dorzucić moje zdanie nt. powiększeń lornetkowych. Powodem dlaczego większość poleca 10x50 jako sprzęt uniwersalny (do ptaków i do astro) nie jest powiększenie, tylko źrenica wyjściowa rzędu 5mm, która daje zarówno dość jasny obraz w nocy (gdy źrenica obserwatora ma >6mm) jak i mało traci z apertury i rozdzielczości w dzień (gdy źrenica obserwatora ma <4mm). Samo powiększenie jest sprawą wypadkową apertury lornetki (od której zależy jej ciężar) i właśnie źrenicy wyjściowej.
    1 punkt
  23. Medyczne wyniki misji Scotta Kelly 2018-02-20. Krzysztof Kanawka Pod koniec stycznia naukowcy zaprezentowali szczegółowe medyczne wyniki blisko rocznego lotu orbitalnego Scotta Kelly. Scott i Mark Kelly to jak na razie jedyni astronauci-bliźniacy. Choć ich wcześniejsze kariery nieco się różniły, obaj zostali wybrani na astronautów w ramach 16 grupy NASA w maju 1996. Do początku tej dekady obaj odbyli szereg lotów orbitalnych. Scott Kelly i Rosjanin Michaił Kornijenko odbyli w 2015 i 2016 roku 340 dniową misję na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmiczną (ISS). Jednym z podstawowych celów tego lotu było zbadanie zmian, jakie zachodzą w organizmie człowieka podczas długotrwałego lotu w warunkach mikrograwitacji. Wyprawa zakończyła się na początku marca 2016. Ważnym aspektem tego lotu był fakt, że na Ziemi badaniom poddano także brata-bliźniaka astronauty, Marka Kelly. Dzięki temu pojawiła się wyjątkowa szansa na bliższe porównanie uzyskanych wyników badań. Był to pierwszy tak długi lot załogowy od końca lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Od czasu poprzedniej długiej orbitalnej misji doszło do wyraźnego rozwoju technologii, czego jednym z przykładów są usprawnione procedury przygotowań do spacerów kosmicznych. Wiadomo także już więcej m.in. na temat procesu degeneracji tkanki kostnej, o zagrożeniach dla wzroku oraz o zagrożeniach dla mózgu. Jednakże te wszystkie informacje pochodziły z maksymalnie półrocznych lotów orbitalnych ? brakowało danych z dłuższych misji. Dlatego też Scott Kelly i Michaił Kornijenko spędzili na pokładzie ISS prawie rok. Od niemal dwóch lat wciąż trwa analiza danych medycznych z misji Scotta Kelly. Pod koniec stycznia 2018 odbyły się warsztaty NASA o nazwie Human Research Program Investigators? Workshop (IWS). Przedstawiono na nich szczegółowe medyczne wyniki z lotu Scotta Kelly oraz porównanie ich do Marka. W trakcie lotu orbitalnego wielkość telomerów (?końcówek? chromosomów) u Scotta doświadczyła wydłużenia. Wg naukowców ma to prawdopodobnie związek ze ścisłą dietą oraz długimi sesjami treningowymi na ISS. Ponadto, zauważono wyraźne różnice w składzie bakterii jelitowych ? ta różnica nie jest raczej zaskoczeniem, gdyż na ISS jest inne środowisko a astronauci przestrzegają odpowiedniej diety. Zauważono także takie różnice jak zmiana składu białkowego w moczu astronauty. Naukowcy podejrzewają, że zmiany składu mają związek ze zmianami w układzie naczyniowym i kostnym oraz zmianami metabolicznymi w organizmie. Niektóre zachowania ludzkiego organizmu wydały się być podobne zarówno w mikrograwitacji jak i na Ziemi. Przykładowo, odpowiedź układu immunologicznego po zastrzykach szczepionki na grypę okazała się być podobna zarówno u Marka, jak i u Scotta. Adaptacja Scotta Kelly po lądowaniu okazała się być cięższa i dłuższa niż w przypadku sześciomiesięcznych misji. Sugeruje to, że astronauci po wykonaniu lotu na Czerwoną Planetę będą musieli przejść bardzo długi okres adaptacji. Warto tu jednak dodać, że grafik zajęć Scotta Kelly był bardzo napięty przez wiele miesięcy po lądowaniu, pomimo opuszczenia szeregów NASA. Uzyskane wyniki otwierają drogę ku lepszemu zrozumieniu wpływu długotrwałych misji kosmicznych na organizm człowieka. Zanim dojdzie do zakończenia działalności ISS (w 2025 lub 2028 roku) potrzebne jest przeprowadzenie serii kolejnych długotrwałych misji załogowych. Dzięki temu wyprawy człowieka poza bezpośrednie otoczenie Ziemi, w tym i w kierunku Marsa, będą miały niższy poziom ryzyka. (NASA) http://kosmonauta.net/2018/02/medyczne-wyniki-misji-scotta-kelly/
    1 punkt
  24. 100 lat i czystego nieba. I jak najwięcej podróży pod niebo południowe .
    1 punkt
  25. Zdrówka, czasu, pogody, sokolego wzroku i żeby Ci planetarki jadły z ręki przez stustopniowe achromaty. Sto lat!
    1 punkt
  26. 1 punkt
  27. Jeszcze zdążyłem Stooo lat! Nieba , kasy i zdrowia
    1 punkt
  28. Sto lat kolego Wszystkiego dobrego, zdrowia i zapału do tego co kochasz
    1 punkt
  29. Wszystkiego najlepszego, pogodnych nocy, braku rosy, LP i wytrwałości w moderowaniu forum!
    1 punkt
  30. Łukasz - samych czystych nocek bez halnego, spełnienia marzeń i wszystkiego NAJ przez najbliższe 100 latek.
    1 punkt
  31. Sto lat i jeszcze trochę, duuuuużo zdrowia i czystego nieba!!!!!
    1 punkt
  32. Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia i 100 Lat! oraz najważniejsze Jak najwięcej czystego nieba obserwacyjnego!
    1 punkt
  33. 1 punkt
  34. Najlepszego Łukaszu! Niech Twój wzrok sięga dalej niż kamery fociarzy
    1 punkt
  35. 17.2.2018 Airbus A330-343 [TC-LOG] Turkish Airlines OSL-IST
    1 punkt
  36. Nie uda się wylądować na Europie i Enceladusie? 2018-02-18 Podczas gdy orbitę i bliższe Ziemi okolice przekazujemy w ręce prywatnych firm, nasze globalne ambicje zaczynają sięgać coraz dalej - marzą się nam misje na księżyce Jowisza i Saturna takie jak Europa czy Enceladus, pod których zmrożoną powierzchnią mogą istnieć płynne oceany. Okazuje się jednak, że być może nie uda się tam wylądować. Grupa naukowców, między innymi z Planetary Science Institute i należącego do NASA Jet Propulsion Laboratory, przeprowadziła ostatnio badanie dotyczące gęstości powierzchni tych pozaziemskich księżyców i badania te niestety nie przyniosły zbyt dobrych wyników. Zastosowali oni tlenek glinu (właściwie tritlenek diglinu), będący idealnym zamiennikiem regolitu, który można znaleźć na powierzchni tych satelitów. Symulacje przeprowadzone na próbkach tego materiału wskazały, że drobinki pokrywające Europę czy Enceladusa mają po mniej więcej mikronie średnicy i są bardzo luźno zbite, wobec czego powierzchnia tych księżyców przypominać może świeży, puszysty śnieg. Oznaczać to może, że są one po prostu zbyt miękkie, by na nich wylądować. Z drugiej strony trzeba mieć w pamięci, że podobne obawy były przed pierwszym bezzałogowym lądowaniem na Księżycu pół wieku temu i choć faktycznie naszego naturalnego satelitę pokrywa drobniutki pył, to jednak jest go bardzo niewiele, a pod spodem znajduje się twarda skała. Naukowcy mają nadzieję, że zanim uda się tam dolecieć, dalsze, bardziej szczegółowe obserwacje przyniosą rozwiązanie tego problemu. Źródło: PSI, Zdj.: PD http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32314/nie-uda-sie-wyladowac-na-europie-i-enceladusie
    1 punkt
  37. Uczniowie z Jasła w misji Astro Pi - Zero na ISS Wysłane przez grochowalski w 2018-02-18 Biuro Edukacji Europejskiej Agencji Kosmicznej, we współpracy z Fundacją Rappberry Pi (RPF), zaprosiło uczniów poniżej 14. roku życia do udziału w konkursie ?European Astro Pi ? Misja zero?. Konkurs polegał na napisaniu krótkiego programu komputerowego (do 30 sekund) w języku Python, który miał wyświetlić pozdrowienia dla astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) oraz zmierzyć temperaturę powietrza panującą w stacji. W konkursie można było wziąć udział poprzez wysłanie zgłoszenia z programem i składem zespołu (liczących od 2 do 4 uczniów) do 26 listopada 2017 r. Każdy zespół musiał posiadać opiekuna, który kontaktował się w języku angielskim z Biurem Edukacji ESA. Nie było narzuconego limitu ilości zespołów pochodzących z jednej szkoły. Natomiast były do spełnienia dwa warunki, czyli że każdy uczeń może być członkiem tylko jednego zespołu, a każda drużyna może wysłać tylko jedno zgłoszenie. W całej Europie zgłoszono 2000 programów z czego wybrano 1700 programów spełniających wszystkie wymagania konkursu. Zostały one uruchomione na stacji kosmicznej ISS na początku lutego 2018 r. Z Polski zgłosiło się 31 drużyn, które wzięły udział w misji podstawowej. Spośród nich tylko 25 ekip zostało zakwalifikowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną do kolejnego etapu misji zero, w tym dwuosobowy zespół z Jasła w składzie: Antoni Moskal i Kinga Moskal ze Szkoły Podstawowej nr 12 z Oddziałami Integracyjnymi im. Ignacego Łukasiewicza w Jaśle. Opiekunem zespołu była nauczycielka z Zespołu Szkół Miejskich Nr 3 w Jaśle oraz popularyzator astronomii p. Jadwiga Moskal. Projekt uczniów z Jasła został odtworzony 1 lutego 2018 roku i zadziałał prawidłowo. W nagrodę uczestnicy konkursu otrzymali pamiątkowe dyplomy wraz z certyfikatem miejsca, w którym program był odtworzony. Młodzi jaślanie zaprogramowali na wyświetlaczu napisy: ?Hi, from Jaslo Poland z flagą Polski, temp.: 20,0?. Można zobaczyć wynik tej pracy pod linkiem. Dzięki temu doświadczeniu uczniowie poczuli się niemal jak astronauci, gdyż w pewnym sensie byli na orbicie! 20 lutego 2018 r. mają zostać ogłoszone wyniki drużyn, które zakwalifikowały się do ?Misji ? laboratorium kosmiczne?. Jaślanie czekają z niecierpliwością na wyniki tego konkursu, ponieważ wzięły w nim udział trzy zespoły z Jasła. Więcej informacji o konkursie można znaleźć na stronie Esero Poland oraz na stronie konkursu Astro-Pi Mission Zero. Paweł Z. Grochowalski Źródło: Jadwiga Moskal Foto: Zdjęcie pokazujące miejsce uruchomienia programu z komunikatem Image Credit: ESA http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uczniowie-jasla-misji-astro-pi-zero-na-iss-4151.html
    1 punkt
  38. Pierwsze próby ustrzelenia Księżyca z Sigmy 55-200. Nie czuję się zachwycony ostrością, ale lepszy rydz, niż nic f/13, 3.2s, ISO 800.
    1 punkt
  39. 07.02.2018 Synta 12" i ASI120MM
    1 punkt
  40. Między opadami śniegu w Ustce - 07:50. Sony A100 na widoczki nastawiony.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)