Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 04.10.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Witam A teraz przyszedł czas na bąbelka TLAPO804, niemod Canon, + filtr UHC-S dobre 3h materiału
    9 punktów
  2. Ciąg dalszy "maratonu planetarek" - jeszcze mam kilka obiektów na liście Tym razem NGC 40 z gwiazdozbioru Cefeusza - czasem nazywana też Mgławicą Muszka (Bow-Tie) chociaż są też inne obiekty które mają taką nazwę. Obiekt jest dość mały, ale nie bardzo mały. Ma około 38'' a jego jasność to około 11mag Góruje wysoko więc dość łatwo o dobry seeing. Taki też trafił się na zlocie nad Tanwią gdzie zebrałem całość materiału. Mgławica jest dość stara - ma około 30tyś lat. Dominuje w niej kolor czerwony ale w dużej skali przebija się delikatne zielono-niebieskie halo wewnętrznej otoczki (w kształcie okrągłej bańki) Z obu stron mgławicy widoczne są bardzo słabe języki gazu (świecące w kolorze czerwonym). W przeszłości pewnie były symetrycznymi wypustkami podobnie jak w innych mgławicach planetarnych jednak obecnie ich kształt jest już mocno zdeformowany przez promieniowanie gasnącej centralnej gwiazdy. Newton 250/1250 na NEQ-6 + ASI 178MM-C + Baader LRGB Kompozycja LRGB L - 1300 x 2,5 s (gain 82%), nieguidowane RGB - 500 x 2,5 s (gain 86%) na kanał Offset - 50 300 darków na kanał skala setupu - 0,41''/pix?? -> Pierwsze zdjęcie to crop i upsize 200% (0,2''/pix) a drugie to upzise 140% i szersze pole (0,29''/pix)
    7 punktów
  3. Oczywiście. Urzeka mnie struktura farfocli w środkowej części mgławicy i kontrast jej czerwonej płachty z błękitną kropą w centrum. Gwiazdy dookoła również dorzucają sporo koloru (co bardzo lubię) i ożywiają tym samym kadr, mimo, że jest to region dość ubogi w kosmiczne latarenki** (z wizuala kojarzę cholernie ubogi star-hopping do obiektu). Tak, widzę aberrę, nierówne obwódki, mocne pionowe spajki - ale to wszystko pikuś, który nie jest w stanie zaburzyć pozytywnego odbioru zdjęcia (co innego, gdyby to był Pan Pikuś). Ale przede wszystkim, uwielbiam każde odejście od kanonu obiektów charakterystycznych dla danej pory roku. Oczywiście nie zabraniam nikomu palić* Andromedy jesienią, Oriona zimą, Cygara na wiosnę i Welonu latem. Ale jeśli taka perełka jak NGC 40 jest częściej obserwowana wizualnie niż fotografowana (a bywa obserwowana raczej rzadko), to znaczy, że albo zbyt słabo znamy niebo, albo za rzadko wychodzimy ze strefy komfortu. Dwa podkreślenia na koniec: Tak, oczywiście, z grubsza wiem co to znaczy mieć setup odpowiedni lub nieodpowiedni do obiektu. Nie, nie czepiam się, że ktoś jednak wypalił kolejną M31, absolutnie nie ganię za kolejnego Veila. Po prostu lubię odejście od kanonu. __________________________ *klatek, żeby nie było! **nie mylić z kosmicznymi latrynkami
    7 punktów
  4. Przedmowa - radzę opuścić jak nie lubisz wodolejstwa: Cała moja przygoda z astronomią jest ściśle związana z niekończącym się pasmem mniej lub bardziej przemyślanych zakupów. Zakupów najczęściej robionych z ciekawości i raczej pod wpływem impulsu. Wszystko zaczęło się gdy mój starszy syn w związku z zajęciami w przedszkolu zainteresował się kosmosem. Zacząłem kupować różne książki i czasopisma aby się trochę podszkolić. Po przeczytaniu wydania specjalnego Gazety Wyborczej o Astronomii, gdzie zachęcano do rozpoczęcia przygody od lornetki, kupiłem dwie książki na Amazonie i Nikona Action EX10x50 CF. Potem trafiłem na http://astrofotka.pl/ i Tabelę Wimmera. Pod wpływem impulsu kupiłam SW MAK 127. Nagle w domu pojawiła się przesyłka - zaskoczyła mnie zarówno prędkość z jakim teleskop do mnie dotarł jak i wielkość montażu AZ4 na stalowych nogach. W związku z tym, że nie udało się wszystkiego schować pod łóżkiem i przygotować żonę na nowe hobby? Test na cierpliwość żony do objawów kryzysu wieku średniego zdałem w trybie przyśpieszonym. Potem kupiłem lornetkę Nikon Action EX 7x35 CF w której się zakochałem. Zacząłem zbierać na dużego Newtona i w związku z tym kupiłem SW 120ED i niedawno AT72ED Wstęp - też można odpuścić jak lubisz konkrety: Odkąd kupiłem Nikon Action EX 7x35 CF moje życie się zupełnie zmieniło. Szerokie pole tak bardzo ułatwiło mi orientacje na niebie, że nie wyobrażam sobie obserwacji bez tego maleństwa. Małe powiększenie sprawia, że nic się nie trzęsie i nawet dłuższe obserwacje z ręki są przyjemnością. Nikona 10x50 używam teraz tylko jak mam leżaczek - czyli rzadko. Za to Nikon 7x35 jest na tyle mały, że jest ze mną na każdej obserwacji i był już na niejednej górze, pływał na morzu i w ogóle zwiedził trochę świata. Jednak 800g to mimo wszystko konkretna waga - a jakby tak znaleźć coś lżejszego o podobnych parametrach? No i stało się! Mimo że nie potrzebowałem kolejnej lornetki nacisnąłem to nieszczęsne ?kup teraz? i Vortex Raptor 6.5x32 następnego dnia był już w paczkomacie do odbioru. Astronomią interesuję się dwa lata i ekspertem jeśli chodzi o lornetki to nie jestem, ale jak jest się posiadaczem dwóch lornetek o tak zbliżonych parametrach to czemu ich nie porównać? Parametry: Nikon Action EX 7x35 CF Vortex Raptor 6.5x32 Średnica obiektywu [mm] 35 32 Powiększenie [x] 7 6.5 Pole widzenia kątowe 9.3* 7.8* Źrenica wyjściowa [mm] 5 4.92 Odstęp źrenicy [mm] 17.3 20 Minimalna ostrość [m] 5 4.5 Pryzmaty BaK-4/Porro BaK-4/Porro Wymiary [mm] 120 x 184 114x144 Waga [g] 800 490 Wodoodporność Tak Tak Wypełnienie azotem Tak Tak Wyjście na statyw Tak Tak Ogniskowanie centralne centralne Pierwsze wrażenia: Rozmiar i waga - Już na pierwszy rzut oka widać, że Vortex jest ciut mniejszy. Jednak dopiero jak weźmie się obie lornetki do ręki to staje się jasne, że 40% lżejsza waga nie może nie zostać zauważona. Vortexa można trzymać wygodnie jedną ręką i nawet bez większych problemów wyostrzyć tą samą ręką obraz. Nikona też można trzymać i ostrzyć jedną ręką, ale nie nazwałbym tego bezproblemowo. Sztywność mostka - Podobna, z lekkim plusem dla Nikona. Wykonanie i ergonomia - Jak dla mnie wykonanie jest na podobnym poziomie. Nikon jest cięższy i wydaje się przez to solidniejszy. Mały plusik dla Nikona. Zatyczki - No... tu jest niebo a ziemia. Nikon patrz i ucz się. W Vortexsie jest to mięciutka wygodna guma. Co więcej, nie sposób zgubić zatyczek, bo są przyczepione do lornetki, a mimo wszystko nie przeszkadzają w obserwacjach. Nie spadają, a mimo wszystko łatwo je zdjąć. Jak dla mnie to Vortex tutaj deklasuje Nikona. Futerał - Futerał Nikona nie ma paska. Dla mnie to zaleta, ale dla innych może być wadą. Futerał Nikona jest wyściełany miękkim materiałem, a Vortexa nie. Futerał Vortexa ma pasek i jest ciasny. Niektórzy twierdzą, że za ciasny - ja bym powiedział na granicy ergonomii. Czyli nie zaszkodziłoby gdyby był ciut luźniejszy. Pasek - Paski są wygodne w obu lornetkach. Pierwsze obserwacje dzienne: Te lornetki dają tak podobne obrazy, że w pewnym momencie miałem wątpliwości czy ja jestem w stanie dostrzec jakieś różnice między lornetkami. Poszedłem więc po swojego Nikona Action EX 10x50 CF i lornetki dzieciaków: Bresser Junior 6x21, QUECHUA MH B 100 X6 i jakiś noname 8x21. Przekonałem się, że jednak nie jest mi obojętne jaką lornetką obserwuje. Odwzorowanie barw - tu jest remis, może nawet z malutkim plusem dla Vortexa. Dystorsja - tu remis. Pole widzenia - Nikon ma ciut większe pole, ale jak dla mnie to nie jest ponad 1*. Sprawdzałem kilka razy i muszę kiedyś zmierzyć dokładnie, bo wydaje mi się, że albo Nikon zawyża, albo Vortex zaniża deklarowaną wartość. Nieostrość i aberracja - Jak czytałem to opinie co do nieostrości to osoby bardzo różnie ją oceniali. Jedni, że nieostre jest około 20% zewnętrznego pola widzenia, a inni że 45%. Nie jestem ekspertem ale dla mnie to jest dla obu lornetek ok 25%. Przy czym, przy samej krawędzi w Nikonie jest bardzo duża nieostrość, a w Vortexsie jest lepiej za to pojawia się przy samej krawędzi aberracja chromatyczna. W centrum pola aberracji nie widziałem w żadnej z lornetek. Pierwsze obserwacje nieba: Nie miałem za bardzo czasu. Popatrzyłem przez obie lornetki chwilkę na balkonie. Muszę powtórzyć obserwacje jak zgra się czas, pogoda, rodzina, praca, itd. Ale zauważyłem jedna istotną rzecz. Przy obserwacjach nieba lubię lornetkę "wtulić" - przycisnąć do oczu. I tu niemiłe zaskoczenie. Jak Vortexa się tak "przytuli" to następuję pociemnienie obrazu. Nikon nie ma tego problemu. Podsumowanie: Jak dla mnie lornetki mają bardzo podobne parametry optyczne. Waga i gabaryty Vortexa sprawiają, że mój Nikon już pewnie nie poleci samolotem, nie zostanie wniesiony na kolejną górę i ominie go wiele wycieczek do lasu. Jednak ze względu na moje upodobania i niespodziewaną przypadłość Vortexa to Nikon 7x35 będzie dalej ze mną na każdej obserwacji nieba. Jak kogoś to porównanie interesuje i chciałby zdjęcia i/lub żebym opisał dokładniej obserwacje nieba to dajcie znać. Bo ja w sumie to już wiem do czego będę używał jednej i drugiej lornetki.
    6 punktów
  5. No widzę, że gruba dyskusja się rozpoczęła wokół tematu krótkoczasowej astrofotografii. Może to i dobrze bo będzie można przy okazji kilka rzeczy podkreślić To teraz obiecane 3 grosze od mnie. @Jacek E. w porządku. Już dawno się pokapowałem, że moje astrofoto krótkoczasowe Ci nie leży. OK. Nie musi. Każdy z nas jest inny i każdy na co innego zwraca uwagę, również w astrofotografii. Cieszy mnie natomiast, że ogólnie mówiąc, temat astrofotografii krótkoczasowej jest dość nośny i wielu osobom takie zdjęcia się podobają (wraz z ich wszystkimi ułomnościami ale o tym za chwilę). I jeszcze jedno, może zabrzmi to patetycznie i śmiesznie ale dwa, trzy lata temu miałem takie marzenie, żeby kiedyś zacząć fotografować i pokazywać innym głęboki kosmos jak był zarezerwowany do tej pory tylko dla dużych obserwatoriów i wielkich teleskopów. Teraz w etapie nowych kamer CMOS w końcu stało się to możliwe i nie ukrywam, że sięganie granic rozdzielczości i "krojenie seeingu" sprawia mi ogromną frajdę. Jak wiecie i zauważyliście nie lubię trzymać fotografii w szufladzie - zawsze wrzucałem na fora moje prace nawet na etapie jak to były straszne plastusie (ot choćby tu: https://astropolis.pl/topic/50140-kamerką-planetarną-w-dsy/?do=findComment&comment=613097 ) . Oczywiście dostawałem i dostaję różny feedback. Czasem konstruktywną krytykę z pokazaniem co poprawić (nauczyłem się nie traktować nigdy takich uwag personalnie ani jako złośliwość bo wiem, że większość osób doradza w dobrej wierze) która jest bardzo potrzebna a czasami po prostu ktoś napisze "fajna fota" czy "super" i uwierzcie bądź nie ale takie proste słowa też "budują" i sprawiają, że czasami człowiekowi chcę się siedzieć tą godzinę więcej nad obróbką chociaż mógłby w tym czasie zrobić coś innego. Nie wiem jak dla innych, każdy jest różny, ale dla mnie opinia innych jest istotna i zawsze biorę ją pod uwagę - fotografuję niebo nie tylko dla siebie ale też po to, żeby pokazać je innym i przy okazji poszerzać, popularyzować niewyeksploatowane aspekty astronomii i astrofotografii. Złośliwych komentarzy na forach raczej jest mało a jeśli już są to raczej rzadko i najlepiej je wtedy olać... Tematu oceny prac nie ruszam, oceniam subiektywnie, po swojemu bo uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania i oceny. Nie lubię szufladkowania tematów i gdy ktoś narzuca mi co ma mi się podobać a co nie. A teraz odnośnie samej techniki - nie ma róży bez kolców. Skala jest ogromna 0,4''/pix lub jeszcze większa. Konia z rzędem komuś kto w przy takiej skali w polskich warunkach zrobi punktowe gwiazdy. A dodatkowo krótkie czasy wymuszają stosowanie wysokich gainów przez co studnia poszczególnych pikseli jest mikra i gwiazdy momentalnie się wypalają. To co teraz możecie obserwować na moich zdjęciach (piszę o gwiazdach) to i tak przeskok milowy w stosunku do wyjaranych placków które prezentowałem jeszcze rok temu (tu porównanie: https://www.forumastronomiczne.pl/uploads/monthly_2018_08/860759484_7331comp.jpg.aaed0532cffb92571ec44379b507832c.jpg ). Przynajmniej teraz wiem jak zrobić gwiazdy mniejsze i bardziej zwarte no i kolorowe. Oczywiście kolejnym problemem jest tło - przy wysokich gainach trudno opanować ten guboziarnisty szum. Pomaga duża ilość klatek i dithering ale to nie jest remedium na całkowite pozbycie się problemu. To co napisał @jolo też jest istotne - krótkie czasy pojazują tylko jasne obiekty - drobnica z tła jest niewidoczna niestety. Przy moim 10'' lustrze ograniczam się do mgławic planetarnych (jasnych i zwartych) oraz galaktyk do 11-11,5mag (powierzchniowo). Niemniej jednak ilość obiektów którą można w ten sposób obrazować i tak jest ogromna. Te wszystkie niedogodności wynagradza nam sam obiekt który pokazany jest w rozmiarze niedostępnym dotychczas i z detalem również o rząd (albo dwa) wielkości lepszym niż przy naświetlaniu długoczasowym - to wszystko dzięki krojeniu seeingu na kawałki i wybieraniu najlepszych części (astrofoto długoczasowe uśrednia seeing i przez to detal jest gorszy). No i minimalistyczny setup (tylko mont + teleskop + kamera z filtrami) który zdecydowanie ułatwia rozpoczęcie fotografowania i opanowanie sprzętu - dla mnie to mega ważny punkt. Technika i sprzęt są nowe, warsztat i obróbkę dopracowuję od roku i na razie jestem bardzo zadowolony z efektów. Wkrótce planuję przesiadkę na sporo większy sprzęt więc możliwości i zasięg znacząco mi się powiększą. Cały czas staram się żeby oprócz walorów "detalu i rozdzielczości" fotografie które pokazuję prezentowały się choć trochę poprawnie pod kątem gwiazd i szumu aczkolwiek biorąc pod uwagę wcześniejsze ograniczenia (niska studnia, szumy) jest to bardzo trudne i nie zawsze się udaje. I jeszcze na koniec - astrofotografia krótkoczasowa na pewno nie jest konkurencją na dla astrofotografii długoczasowej. Jest zupełnie inną dziedziną, tak jak już wcześniej napisał @wessel. Można ją lubić bądź nie ale tych dwóch dziedzin nie powinno się konfrontować (zawsze można porównywać ale to już inna sprawa). Dodatkowym mitem który należy przy okazji obalić jest ten mówiący o tym, że jest to szybka astrofotografia. Bo nie jest. Materiału trzeba zebrać też dużo, tyle że w krótkich klatkach. LRGB do NGC7331 naświetlałem ponad 15 godzin przez 3 noce z czego zestackowałem tylko 8 godzin. Obróbka też jest zupełnie inna i czasami nawet bardziej upierdliwa ( ręczne przebieranie tysięcy klatek jak się chce mieć dobry detal). To tyle, sorry za przydługi tekst
    6 punktów
  6. Tak jest. W przypadku awarii na Siekierkach
    5 punktów
  7. 5 punktów
  8. Pierwsze obserwacje po Zatomiu. Strasznie brakuje mi tamtejszej atmosfery i zlotowiczów. To dziwne poczucie pustki może załagodzić chyba tylko jedna rzecz. A więc teraz tu jestem. Przed domem, na krześle wyniesionym z garażu, z notesem w dłoni i czerwoną latarką w zębach. Przede mną stoi GSO, który koło południa wrócił kurierem z wycieczki przez prawie całą Polskę. Wokół roztacza się słodki zapach winogron, docierający do mnie z drzewa oddalonego o kilka metrów, na twarzy czuję lekki powiew ciepłego wiatru, wszystko w akompaniamencie świerszczy. Tylko jadące co jakiś czas drogą krajową samochody przerywają tę przedziwną atmosferę, tnąc ją hałasem na odrębne fragmenty spokoju. Nade mną rozciąga się czyste niebo. Chociaż? Czy aby na pewno jest czyste? Zanieczyszczają je setki latarni, świecących w promieniu dziesiątek kilometrów. Nie jest całkiem czarne, ale jakby lekko sprane. Niby widzę Drogę Mleczną, ale ona też jest jakaś taka wyblakła? Poniżej Orła zauważam jeden jej jasny obłoczek, trochę wyżej mogę wypatrzeć, że nasza Galaktyka przedzielona jest ciemnym pasmem na dwa jaśniejsze obszary. W Łabędziu i Cefeuszu widzę ją najwyraźniej, ale to moje dzisiejsze ?najwyraźniej? jest jedynie lichym cieniem cudownych marmurkowych struktur, które rysując się na firmamencie tworzyły nad Zatomiem bogatą strukturę Drogi Mlecznej. Takie beznadziejne mi się teraz to moje przydomowe niebo wydaje, mimo że w przeszłości tyle razy potrafiłam się nim zachwycać. To pewnie z powodu kontrastu między nim a jakże znakomitymi zatomskimi warunkami. Mam też wrażenie, jakby dzisiaj coś w powietrzu wisiało, taka M31 nieraz wydawała się o wiele lepiej widoczna? Ale trzeba się zadowolić tym co się ma, jednak wciąż lepsze takie niebo z zarysami Drogi Mlecznej, niż pomarańczowa poświata nad najludniejszymi miastami, ledwo pozwalająca przebić się światłu Księżyca, planet czy najjaśniejszych gwiazd? Nie jest źle. Jest dobrze. Ciepło, sucho też, bez porównania z zimnymi i wilgotnymi zlotowymi nocami. Hmm, może wypadałoby zacząć obserwacje? Siedzę i myślę już prawie 20 minut... Ale od czego by tu zacząć? Na początek powinnam chyba zjustować szukacz. Czynność tę wykonałam na Wedze. Przy okazji chyba pierwszy raz gwiazda ta przykuła moją uwagę tak bardzo. Oglądałam ją w różnych powiększeniach, obserwując i analizując otaczające ją słabsze gwiazdki. Potem przeniosłam się do najjaśniejszego w tamtej chwili obiektu na niebie ? Mars płonął ciepłym światłem nad beskidzkim szczytem o nazwie Czuby. Gołym okiem prezentował się bardzo ładnie, ale w teleskopie? Niestety ? zły seeing i nie najlepsza przejrzystość atmosfery zrobiły swoje. Następny cel nasunął mi się na myśl sam, bez głębszego zastanawiania. Przeniosłam się zatem do Strzały, by schwytać M71. Jednej nocy na zlocie wcelowała w nią moim teleskopem Ewa, by potem wraz z grupką forumowiczów podziwiać jej ładnie rozkładające się w przestrzeni zarysy, utworzone z ogromnej liczby odległych słońc. Poświęciłam jej jeszcze parę minut i po kilku ruchach tubą teleskopu znalazłam się przy M27. Zawsze kierowałam się do niej w dość dziwaczny sposób ? przedłużałam linię łączącą M57 z Albireo w kierunku Liska i gdzieś po drodze na Ogryzek natrafiałam. Dopiero kilka dni temu Zielu oświecił mnie, że przecież wystarczy przesunąć się trochę w górę od ostatniej gwiazdy Strzały. Właśnie tę metodę obrałam dzisiejszej nocy, a dotarcie do Hantli poszło mi nadzwyczaj sprawnie. Bardzo lubię widok tej mgławicy, zwłaszcza w szerszym polu okularu 30 mm, ale trzeba przyznać, że jednak w Zatomiu prezentowała się trochę lepiej, jej otoczka była wyraźniejsza względem tła, cały obiekt odcinał się na niebie odrobinę mocniej. Ale i tak jest cudowna! Delikatna, z krawędziami rozpływającymi się w przestrzeni, ale przy tym bardzo zdecydowana. I w koło tyle gwiazd ostrych jak szpileczki i kontrastujących tą swoją ostrością z mydlanym wyglądem mgławicy. Ślicznie! Po raz kolejny pomyślałam mimowolnie o jakimś obiekcie. Tym razem była nim NGC 6826 ? Mgławica Mrugająca. Na zlocie oglądaliśmy ją pierwszej nocy z ?samo-naprowadzającego-się-na-obiekt? teleskopu Virusa. Ja, mimo naprawdę długiej walki, nie mogłam jej tamtej nocy odnaleźć, chociaż miałam ją już w swoim dorobku obserwacyjnym. Być może, jako dla obserwatora na niezbyt wysokim poziomie wtajemniczenia, gwiazd pod ciemnym zatomskim niebem jest dla mnie za dużo i zaczynam się pośród nich gubić. Bo jednak nie za często zdarzyło mi się w życiu przebywać w tak wolnych od zaświetlenia miejscach, a co dopiero prowadzić tam obserwacje. W każdym razie, dziś Mgławicę Mrugającą udało mi się zobaczyć praktycznie z marszu, co więcej ? prezentowała się naprawdę wspaniale. Intensywne szmaragdowe zabarwienie było najlepiej widoczne podczas patrzenia na wprost, podczas gdy zerkaniem stawało się jaśniejsze, bardziej zbliżone do białawej barwy okolicznych gwiazd. Zerkaniem nasza niepozorna zielona gwiazdka wielokrotnie powiększała też swoje rozmiary, w 9-milimetrowym okularze wydawała mi się nawet nie tyle okrągła, co lekko rozciągnięta w jednej osi. Czemu na zlocie nie mogłam jej znaleźć? ? Nie mam pojęcia, ale podobnie było z kilkoma innymi planetarkami, np. NGC 6884 czy NGC 7008, a także z NGC 6543. Tej ostatniej, mimo podejmowania wielu prób, jeszcze nigdy nie udało mi się namierzyć. I tutaj znowu na zlocie z pomocą przyszedł Meade Virusa, który również pierwszej nocy pokazał Kocie Oko jako ładne, jaśniejsze w środku i lekko spłaszczone koło o subtelnym niebiesko-zielonym zabarwieniu. A propos mgławic planetarnych, przez wspomniany teleskop oglądaliśmy jeszcze M27 i M57 (z nakładką bino, muszę przyznać, że całkiem inaczej patrzy się obojgiem oczu, jakoś tak przyjemniej) oraz NGC 2392 (Mgławica Eskimos). Ta to była piękna! Jasny środek, wokół słabsza otoczka, ale jednak nie całkiem jednolita, w niektórych miejscach odrobinkę jaśniejsza. Od pierwszej chwili zachwycił mnie ten widok, z mojego podwórka i teleskopu nigdy nie podobała mi się aż tak bardzo. No to się rozpłynęłam we wspomnieniach. Pamiętam jeszcze M57 z 16? Ignisa. Wielkie lustro robi swoje ? pierwszy raz widziałam Pierścionek tak duży i jednocześnie tak jasny i wyraźny, budujące go struktury też stały się o wiele lepiej dostrzegalne. O, a Veil z 14? Jacka! Jaka to była potęga. Z moimi ?o-czami? (nie mam pojęcia dlaczego tyle osób nazywało mój filtr O-III w ten sposób ) i okularem 31 mm (chyba ES jeśli dobrze pamiętam) wyglądał fenomenalnie! Miotła rozgałęziała się w wielu iteracjach, jak delikatna sieć lub welon. Trójkąt Pickeringa też był mocno postrzępiony, a między nim i Miotłą jakieś farfocle wyskakiwały z tła. Tam w ogóle wszędzie wokół były jakieś farfocle! A Veil wschodni? To dopiero! Na styk prawie się mieścił w polu widzenia, tak niesamowicie rozbudowany, niczym półprzeźroczysta tkanina. Wszędzie odnogi i rozgałęzienia snujące się w przestrzeń. Przecudowny! Veil z tego teleskopu został przez kilka osób okrzyknięty obiektem zlotu, a ja się z nimi zgadzam, aczkolwiek podobne wrażenie wywarł na mnie wschodzący w piątek nad ranem wąziutki sierp Księżyca, obserwowany przez virusowe Meade 10? z nakładką bino, patrząc na niego czułam się jak w kinie 3d albo jak gdybym unosiła się gdzieś blisko na jego orbicie. Jeszcze wracając do zlotowego Veila, widziałam go także przez TS-kę Alicji i tę wielką lornetę kątową Qbanosa. W obu był bezproblemowo zauważalny, chyba pierwszy raz widziałam ten obiekt nie przez teleskop. I to w takim szerokim polu, zacne to było! Na zlocie, pierwszej nocy, patrząc do Interstellarum, chyba pierwszy raz zwróciłam uwagę na obiekt zwany Mirach?s Ghost ? NGC 404. Od razu stwierdziłam, że brzmi ciekawie, kojarzyłam też gdzieś z tyłu głowy, że kiedyś musiał się na forum przewinąć. Skierowałam się zatem ku mieniącemu się pomarańczowo-żółtym blaskiem Mirachowi i od razu w oczy rzucił mi się ?jego duch?. Był bardzo wyraźny, z jednej strony (dalszej od gwiazdy) troszkę się wyciągał, stając się w tym miejscu ciemniejszym. Także i dzisiaj skierowałam GSO na tę mgławicę, a zastałam tam bardzo podobny widok co na zlocie z tym, że Duch trochę mniej wybijał się z tła. Spojrzałam sobie teraz chwilę na Plejady. Z nimi to bardzo ciekawa sprawa wyszła na zlocie. Nigdy nie mogłam dopatrzeć się na nich Mgławicy Merope. Jednej nocy (nie jestem pewna której ) podczas obserwacji M45 podzieliłam się powyższym faktem z współtowarzyszami (znowu nie jestem w stanie określić z kim konkretnie), a zaraz potem stwierdziłam, że chyba znowu zaparowało mi lustro, chociaż przed chwilą je suszyłam. Wtedy zostałam uświadomiona, że to właśnie ta mgławica. Niezłe zaskoczenie, nie powiem. Od pewnego czasu po niebie zaczęły przewijać się jakieś cienkie chmurki, ale teraz, koło 1, nastąpił atak cirrusów, więc póki co kończą się moje obserwacje tej nocy. Jednak myślę, że skoro zaczęłam już nawiązywać do obserwacji ze zlotu, dokończę ten wątek w poście poniżej, a tymczasem zapodam kilka zdjęć zrobionych jeszcze dziś nad ranem. Bawiłam się trochę nowym nabytkiem, ciekawe wyszły te zdjęcia, a pierwsze w ogóle jest dość przerażające. Gdy tylko zaczęła znikać ciemność, cirrusy także zniknęły...
    4 punkty
  9. Sharpless 132 jest mgławicą emisyjną znajdującą się na granicy gwiazdozbioru Cefeusz i mierzy 42x30 '. SW 150-750 / Atik 428ex / HEQ5 / Ha 40x900 RGB 13x300 / RPi3 Kstars+Ekos /
    4 punkty
  10. Powietrze było wczoraj tak przejrzyste, że z ursynowskiego balkonu widziałem kulki Herkulesa (M13 i M92), kulkę w nozdrzach Pegaza (M15) i niżej w Wodniku (M2). Puchatki całkiem dobrze się prezentowały w lornecie 20x77 ale i nieźle w 15x56. Była jeszcze Dzika Kaczka (M11) i gromada IC 4665 w Wężowniku., filigranowy Saturnik w pow. 20x i nasycona czerwień Marsa, Enifa, Tarazeda, Rasalgethi. No i jeszcze ISS przemknęła przez nieboskłon aż rażąc w oczy. Tylko tyle i aż tyle.
    3 punkty
  11. Jedna z najpiękniejszych gromad otwartych gwiazd i to jeszcze podwójna. Wyświetl pełny artykuł
    3 punkty
  12. Trzeba przyznać, że ten miesiąc to jakaś rzeź niewiniątek Jedno z najbardziej wymagających zestawień w ostatnich czasach. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy żeby głosować na siebie
    3 punkty
  13. Relacja rewelacja. Mam nadzieję, że szybko ukończysz studia, obejmiesz kierownictwo jakiegoś obserwatorium na Atacamie i zloty będą odbywać się w Chile.......
    3 punkty
  14. Mój balkon znajduje się od strony pd-zach, 2 na 3 metry na obrzeżach miasta..... Cały czas mam w pamięci rewelacyjne obserwacje jakiś miesiąc temu z tegoż balkonu wszystkich obiektów z gwiazdozbioru Strzelca i okolic. Owszem łuna psuła nieco widok ale i tak był to szok!!! Mnogość obiektów w Strzelcu i okolicach jest niesamowita..... co kto chce, kulki, mgławice, gromady..... i na środku tego wszystkiego Saturn. Od tamtej pory minął już miesiąc a ja nadal jestem pod wrażeniem tego co zobaczyłem.......... z balkonu. Pozdrówki
    3 punkty
  15. Oczywiście - każdy. Ale to nie jest ocenianie wartości literackich czy sztuki. To konkretny warsztat - Astrofotografia, o którym nie możemy zapominać w obiektywnej ocenie konkretnej pracy. Dużego wyboru nie mamy albo jest warsztatowo perfekcyjna, średnia lub słaba i tu należy to podkreślać - nie totalną krytyką ale nad czym autor powinien popracować. Opad szczeny z wykrzyknikiem, gdy rzadki obiekt i perfekcyjna obróbka. I tak powinniśmy traktować prace wszystkich. Sprawiedliwie? Chyba tak.... Napisać konkretnie lub nic. Tylko tyle ale jak widzę aż tyle..... Szkoda. P,S. Poddaję się
    3 punkty
  16. Dodam swoje trzy grosze. Astrofoto, moim zdaniem, jest bardziej dziedziną sztuki niż nauki, czy techniki. Owszem techniczna doskonałość jest ważna, ale nie najważniejsza. Dla mnie liczy się, przede wszystkim, kadr, obiekt, kolor itp. Wolę zdjęcie gorsze technicznie ale "ładne", poruszające do cna. Fotografia krótko-czasowa jest w fazie rozwoju i z pewnością, Jacku, niedługo zaspokoi Twoje wymagania, a fotki Łukasza są coraz lepsze i jak sądzę nie koniec na tym. Popatrz jeszcze na zalety: montaż nie musi być drogi, wystarczy dobson, brak prowadzenia, co skutkuje zawsze mniejszym FWHM, czyli lepszymi szczegółami. No i skala mamy możliwość focenia mniejszych obiektów.
    3 punkty
  17. Maćku, patrząc przykładowo na wyniki głosowań w naszym konkursie mam jednak wrażenie, że znacznie więcej osób potrafi docenić wartość takich prac. Choć niewątpliwie wybranie tych trzech jest trudne, bo tak jak napisałeś - kategorie i kryteria oceny są zupełnie różne dla różnych zdjęć: unikalne vs dopracowane, duża skala vs ciekawy kadr, estetyczne vs wymagające specjalnej techniki. Tak jak Marek wcześniej napisał, każdy ma swoje kryteria oceniania i koniec końców, większość ocenia na zasadzie "bo tak".
    3 punkty
  18. Jacku, ale każdy ma prawo mieć swoje kryterium oceniania. Ktoś wybierze techniczną perfekcję, a ktoś zwróci uwagę na inne aspekty. Przeczytałem poradnik Wessela dwu- lub trzykrotnie, ale wybacz - mimo wiedzy, jaką sobie przyswoiłem, ten tekst nie jest dla mnie ewangeliczny. W muzyce mam podobnie - nie jestem w stanie słuchać Koncertów Brandenburskich Bacha częściej niż raz do roku, choć mogę wybierać spośród dziesiątek, jeśli nie setek nagrań: świetnych, doskonałych i boskich. Ale jakoś na ten moment wolę posłuchać choćby jakichś zapomnianych sonat triowych Johanna Fuxa - choć nie są tak doskonałe jak bachowskie, mają pewną świeżość dla mojego ucha. Wracając do analogii prosto z naszego światka, wyobraź sobie, że nagle miałbym się publicznie zżymać, że jakaś relacja wizualna zdobyła więcej polubień od mojej, choć została napisana ubogim językiem i ma sporo mankamentów stylistycznych. Jak byś zareagował na takie pretensje? Sam głosowałeś w konkursach wizualnych na teksty napisane czasem bardzo przeciętnym językiem i jakoś nikt się nie czepiał twoich wyborów. Czemu? Myślę sobie, że mógłbym napisać jakiś poradnik o tym, jak sam oceniam relacje, a później może ktoś by się nań powoływał. Stosowałbyś się do tych porad? Czy taki "Poradnik czytania tekstów literackich" brzmi dla Ciebie dobrze czy niekoniecznie? Zakładam, że można mieć różny gust literacki, muzyczny, a nawet - astrofotograficzny. Można pewnych wad nie widzieć lub widzieć nieoczywiste plusy takiego, a nie innego wyboru. Czasem coś po prostu do Ciebie trafia, choć nie jesteś w stanie zwerbalizować przyczyny - urzeka i już. Jakieś zdjęcie, jakaś relacja, jakieś cokolwiek - może być jak but niedoskonale uszyty, ale doskonale leżący na stopie. I cała warsztatowa niedoskonałość zwyczajnie przestaje mieć znaczenie.
    3 punkty
  19. Nie wiem czy to odpowiedni dział (można przenieść) ale może ktoś skorzysta z moich doświadczeń z teleskopem w systemie RC. Kupiłem używany model RC 6'' GSO chyba 2 lata temu z zamiarem wykorzystania go w okresie jesienno-zimowym na galaktyki - w końcu trzeba zacząć je fotografować . Wykonałem nim próbne zdjęcie na pełnej ogniskowej kamerą QHY8L i na tym się skończyło. Przeleżał w kartonie. Lubię szerokie pola z 200-400 mm ale chciałem zmierzyć się z większą ogniskową i zobaczyć "co w trawie piszczy". Wiadomo że to ciemny teleskop - F9. Dokupiłem reduktor/flattener w D.O. 0,75 czyli ogniskowa w granicach 1000mm i zwiększona światłosiła. Na zdjęciach z Astroluminy nie widziałem wtedy większych niedociągnięć kolimacyjnych poza rozciągniętymi gwiazdami po brzegach. Przy kamerze ASI1600mmc z małym pikselem wyszło wszystko. Gwiazdy jak duszki - przy wyostrzaniu już było to wyraźnie widać. Podjąłem się kolimacji. Trzy wieczory podchodziłem do tematu. Nie wiem czy wszystkie modele tego typu tak mają czy to poprzedni właściciel / właściciele ale śruby na LG dokręcone tak że musiałem użyć sporej siły żeby je poluzować. To samo na pająku. Ale po kolei. 1.1 Kolimacja wyciągu względem plamki na LG. Najsłabszy punkt zestawu. Wyciąg posiada clamping ring. Aby uzyskać względną osiowość wszystko musiałem robić z wyczuciem. Za mocny docisk i miałem spore rozjazdy. Kiedyś bardziej doświadczeni mówili że tego typu zestaw należy kolimować przed każdą sesją - teraz już rozumiem co mieli na myśli. 1.2 Pojawia się problem przy kadrowaniu. Luzując clamping ring wszystko szlak trafia. Zamontowałem kamerę i liczyłem na szczęście że jakoś obiekt się ułoży w kadrze. 1.3 Dociski na wyciągu w postaci śrub. Jedna to opór z jakim porusza się wyciąg druga blokuje położenie focusera. Jak wyżej - znów wszystko z wyczuciem. 2. LG - chyba jednak trafił mi się niezły model bo LG ruszyłem minimalnie. Użyłem kolimatora Cheshire i laserowego od GSO. 3. LW - kilka prób z kolimatorami na zmianę i jakoś to się wszystko poskładało. 4. Odległość matrycy od korektora. Trzymałem się podawanych w internecie 8cm. Złączek mam całą reklamówkę więc większego problemu nie było. Na wszelki wypadek zmontowałem to wszystko z Tilt Adapterem od TSa i dobrze zrobiłem po przy próbach na gwiazdach była potrzebna minimalna korekta. https://www.teleskop-express.de/shop/product_info.php/language/en/info/p4745_TS-T2-collimator---compensation-for-field-tipping-in-astrophoto.html Wynik na 6 klatkach po 300sek Jak dla mnie jest to wynik bardzo akceptowalny. Ogólnie niebo było wczoraj bardzo słabe - ciągle cirusy + duży wiatr szarpał montażem. Na guiderze ząbki w granicach 0,5-1 px. 1 pełna klatka surowa 20x 5 min Ha + crop, DDP, histogram, zdjęcie odrobiny szumu Pzdr.
    2 punkty
  20. O! Dobrze, że to napisałeś. Dokładnie inna i konfrontować się tych dziedzin nie powinno. Całkowicie nieporównywalne elementy składowe prezentowanego obiektu wraz z ,,najbliższym" otoczeniem w kadrze. Jak i samo ,,dopieszczenie" - tło, kolor, kształt gwiazdek i inne. Powinna mieć swój dział, tak - stała się już faktem i na takowy zasługuje. W nim powinno się ją prezentować i omawiać fotografie. W nim pisać porady i omawiać sprzęt, obróbkę i prezentację. Całkowicie jestem za takimi rozwiazaniami. A czy jest konkurencyjna czy nie - to się przekonamy za jakiś czas - jak taki dział się będzie rozwijał.
    2 punkty
  21. Po powrocie z pracy przeczytałem cały wątek i natychmiast przypomniała mi się stara anegdotę, jak znacie to trudno, ale przeczytajcie: ? Przychodzi trzech Żydów do rabina by ten rozsądził spór między nimi. Pierwszy opowiada ze gruszki z drzewa które rośnie na miedzy należą do niego bo jego dziad zasadził drzewo, opowiada żarliwie całą historię na co rabin odpowiada: - Masz rację. Po nim opowiada drugi historię że grusza częściowo jest na jego polu a wszystkie gałęzie są po jego stronie i to tu cień pada gruszy na jego pole i owoce spadają na jego pole. Także na jego wywód rabin odpowiada: - Masz rację. Po nim wchodzi trzeci i mówi że grusza ma korzenie na jego polu a wszystkie liście każdej jesieni on musi grabić dlatego owoce należą się jemu. Także na jego wywód rabin odpowiada: - Masz rację. Na te słowa nie wytrzymała przysłuchująca się wszystkiemu żona rabina i mówi: - Przecież to niemożliwe! Oni spierają się ze sobą, o to który ma rację, a Ty mówisz, że mają ją ? To niemożliwe by wszyscy mieli racje! Rabin z niezmąconym spokojem odpowiada: - Masz rację
    2 punkty
  22. Piotr, peryole Bieszczady, następny zlot za Twoją chatą. Ustalmy już datę :D:D:D
    2 punkty
  23. Literackie podejście do tematu jest wskazane - jak najbardziej. Okraszanie ,,pozytywnymi przymiotnikami" w takim świecie jak żyjemy - bezcenne. Ale Marku - zrozum - w tym dziale ludzie się uczą - uczą warsztatu i niestety takie literackie określenia potrafią więcej zaszkodzić niż wnieść pozytywny powiew. Nie przekonam Cię widzę. Proponuję odetchnąć i przez chwilę pomyśleć (choć może to będzie trudne) kupiłem sprzęt za grube tysiace, zrobiłem fotografię i teraz mam ją wystawić. Wystawiłem i czekam na oceny... Jakie Twoim zdanie powinny być? Tak - piękny niespotykany obiekt ale.... Czy taka ocena kogoś skrzywdzi? Tak - powtórzysz za chwilę, mam prawo do takiej oceny jaką napisałem... ale czy to do końca jest fer? Tu się uczymy i tego zdeprecjonować się nie da. Myślę, że już napisałem wszystko co chciałem napisać.. Nie - jeszcze jedno - chyba najważniejsze. Przepraszam Łukaszu, że to na Twoją fotografię trafiło. Żeby nikt sobie nie pomyślał i broń boże Ty. Że próbuję Ciebie jako astrofotografa krytykować. Bardzo cenię i wszędzie pokazuję (z zagranicą włącznie) Twoje wspaniałe fotografie Słonka, Wenuski i innego ustrojstwa US. Niemniej te akurat ,,krótkoczasówki" mi nie podchodzą Gwiazdki, kolorki i tło psują obraz nawet najbardziej wyszukanych perełek, które prezentujesz. Ale to tylko zdanie małego userka bo jak widać po ocenach zapewne się mylę
    2 punkty
  24. Wciąż się nie zgodzę. Mogę powiedzieć "ależ dziś jest piękny dzień" i może to oznaczać piękne światło i/lub otoczenie i/lub zapach. A może tylko przyjemne muśnięcie wiatru odczuwane przez parę chwil. Jacku, wiesz przecież, że można być w ogólnym niedoczasie i - choć chciałoby się napisać elaborat - musi wystarczyć jedno słowo, bo zwykłe polubienie to za mało. Czasem to jedno słowo potrafi znaczyć bardzo dużo dla autora. Maćku, nie wiem w jakim stopniu pijesz do mnie, w każdym razie chciałbym zaznaczyć, że nie deprecjonuję "sto dwudziestego drugiego zdjęcia M31". Jeśli ktoś ma ochotę zawalczyć z Andromedą, niech walczy. Rozumiem, jak nieocenioną rolę w doskonaleniu warsztatu pełnią zdjęcia referencyjne. Piszę (tu i wcześniej w statusach) tylko o tym, że czasem coś po prostu przykuje moją uwagę bardziej lub mniej. Przedstawiam swoje zdanie - że prędzej zwrócę swoją uwagę na niedoskonałe zdjęcie nieznanego obiektu niż doskonałe oklepanego. To tylko mój wybór, a nie deprecjonowanie. Potrafię docenić świetne zdjęcie Galaktyki Andromedy, ale ilość podobnych wątków sprawia, że jako osoba niesiedząca głęboko w astrofotografii, zaczynam pomijać kolejne andromedowe tematy. Być może ucieknie mi jedno, dwa czy nawet dziesięć świetnych zdjęć, ale przyznam, że niespecjalnie kręci mnie wyścig na najlepszy warsztat - podobnie, jak w temacie lornetek nigdy nie byłem onanistą sprzętowym, tylko obserwatorem. Mam w d*** czy fully-multi-coated, interesuje mnie, czy sesja była piękna.
    2 punkty
  25. Panowie, miałem tego nie pisać ale jednak chyba napiszę.. Jakiś czas temu kilku z Was w statusach napisało o tym , jakie to astrofoto nudne, ciągle te same obrazki - jedne mniej, drugie więcej kolorowe - ale ciągle te same ( to nie cytat tylko mój odbiór Waszych wypowiedzi). A że jesteście niewątpliwie szanowanymi Userami ( piszę to jak najbardziej serio) to grupa klakierów poszła za Waszym głosem- że trzeba wyróżniać niestandardowe prace, nowe podejście a nawet żeby wyróżniać młodych bo im się odechce jak ciągle ta czołówka ( padł tam także mój nick) będzie wygrywała konkursy. Efekt bym określił jako " pauperyzację" ocen w konkursie Henia, do tego stopnia że kilku z nas wycofało się z niego bo wstyd było patrzeć jak świetne pod każdym względem prace, nawet zupełnie nieznanych obiektów mają zero albo kilka punktów. Konkurs stracił sporo na jakości wystarczy - popatrzeć na prace z końcówki ubiegłego roku - ale za to było "po linii" omawianej na zlotach. W tym roku kilku wróciło po namowach Jacka, a tu znów zaczyna się wytykanie kolejnej M 31 itp itd. To jest mocno nie fair w stosunku do kolegów, którzy poświęcają czas i serce aby zrobić coś lepiej, poprawić jakość tej cholernej M 31 ... Zastanówcie się DLACZEGO trzy czwarte czołówki polskich astrofotografów nie bierze udziału w tym konkursie ? Ja wiem, bo na zlotach innych niż FA jest to szeroko omawiane...
    2 punkty
  26. Ale ja pod tym kątem nie oceniam powyższej fotografii NGC 40. Mi się to zdjęcie zwyczajnie podoba.
    2 punkty
  27. Oceniając prace Łukasza już dawno odszedłem od oceny ich walorów estetycznych bo nie w takich kategoriach trzeba je oceniać. Gdyby zdjęcie M 31 jakością techniczną przypominało zdjęcie NGC 40 to .... no sami wiecie... Ale dla takiej skali warto zrezygnować z punktowych gwiazd i wywalonej ostrości. Obiekty Łukasza i jego zdjęcia są jedyne w swoim rodzaju i przykładanie do nich jakiejkolwiek skali ocen jest nieporozumieniem. Ale... deprecjonowanie prac innych, bo są tylko kolejnymi "pocztówkami" uważam za mocno niewłaściwe. 80 % wchodzących na to forum NIE JEST W STANIE DOCENIĆ wartości prac typu Łukasza, ich interesuje ładna galaktyka, znana mgławica - trochę jak w "Rejsie" - lubię bo znam. I ja to też rozumiem. Tylko błagam - nie róbmy im wody z mózgów - nie piszmy w wspaniałych gwiazdkach itp !!!! bo to nie o to chodzi w pracach w wielkiej skali! Piszmy o unikalnym zdjęciu, nieosiągalnym normalnymi technikami, o rozmiarach obiektu...ale nie o jego superjakości technicznej. Pozwólmy zainteresowanym astrofotografią "estetyczną" cieszyć się ich zdjęciami, nie " mieszajmy systemów walutowych" bo prace Łukasza mają olbrzymią wartość, ale w innej kategorii. Nikt nie pakuje mleka na kilogramy....i jeżeli piszemy "kapitalne" to napiszmy dlaczego
    2 punkty
  28. No dobra To ja wrzucam obiekt który zafascynował mnie jakieś dwa lata temu. Wygląda jak ciemna mgławica ale nią nie jest. Jest "dziurą" w mgławicy refleksyjnej... Mowa oczywiście o NGC 1999 w gwiazdozbiorze Oriona. Jest dość jasna (około 10mag) ale dość mała (około 2'x 2'_ więć do jej obserwacji potrzebujemy nieco większych powiększeń z zakresu 200-300x Oczywiście samą plamkę mgławicy możemy rozpoznać już przy powiększeniach 30-50x ale charakterystyczny kształt dziurki od klucza pokaże dopiero większe lustro (>10'') i spore powiększenie. Fotografii tego obiektu jest niewiele - głównie ze względu na mniejszy rozmiar. I rzeczywiście, centralna część NGC1999 jest dość mała ale całe obfite wodorowe otoczenie mgławicy jest dość spore. Niemniej jednak najbardziej fascynujący jest właśnie ten centralny kształt czarnego klucza - zwłaszcza kiedy uswiadomimy sobie, że niejako zaglądamy przez okienko tej mikrej mgławicy na czarną pustkę Wszechświata ziejącą za nią w oddali Poniżej zdjęcie z Obserwatorium na Mt Lemmon (za https://pl.wikipedia.org/wiki/NGC_1999) oraz szkic który popełniłem prawie 2 lata temu 16'' Newtonem
    2 punkty
  29. Niebo czyste po niemal 2 dniach chmurwia. Ale wieje dalej
    2 punkty
  30. Koledzy nie powiedzieli jeszcze o jednej, zasadniczej sprawie. Źrenice rozszerza się niemal natychmiast kiedy tylko znajdziemy się w ciemnym miejscu (trwa to ze 2 sekundy, max. kilka sekund). Reszta adaptacji do ciemności to procesy chemiczne zachodzące w komórkach światłoczułych. Tak więc, tak czy siak, nie osiągnąłbyś efektu na którym Ci zależy.
    2 punkty
  31. Zatem pierwszej nocy wszystko zaczęło się od obserwacji planet - miałam możliwość zobaczyć Jowisza i Saturna nie tylko przez mojego GSO, lecz także przez Meade 10" i kilka lornet, w tym TS 22x85 i APM 25x100 i mówiąc szczerze, nie spodziewałam się w lornetach tak wyraźnie widocznego Saturna wraz z pierścieniami. Szczególnie do gustu przypadł mi obraz z tej drugiej z nich, stąd też obserwowałam przez nią również m.in. M51, M81 i M82, M13, M31 czy M45. Moim zdaniem najpiękniej oddała Chichoty, pierwszy raz doświadczyłam aż takiego efektu trójwymiarowości, te gwiazdy były dalej i bliżej, niektóre wyglądały wręcz jak gdyby miały się na mnie wysypać! Wow! To tej nocy w teleskopach moim i Virusa podziwialiśmy i porównywaliśmy takie obiekty jak M27, M51, M97 i M108, M33 albo kometa 21P/Giacobini-Zinner, która to za każdym razem ukazywała ładnie widoczny warkocz. W zasadzie obraz z obu przyrządów wyglądał bardzo podobnie, może gdyby się uparł, mógłby stwierdzić, że w GSO jest troszkę jaśniej, ale była to niewielka różnica. Wspominane wyżej planetarki (Mrugająca, Eskimos, Kocie Oko) podziwialiśmy jedynie przez Meade?a, natomiast GSO ukazało nam jeszcze (oprócz Ducha Miracha) Pac-Mana, Veila, M2 i M31, a także wspaniałe M81 i M82. Te ostatnie były jednymi z moich pierwszych celów pod zatomskim niebem i nieźle mnie przy tym zaskoczyły. Odbywałam typowy starhopping w ich kierunku po gwiazdach Wielkiego Wozu, już sunęłam w ich stronę i nagle w pole okularu wpadło mi coś bardzo jasnego i wyrazistego. A to przecież były one! Nigdy wcześniej aż tak nie rzuciły mi się w oczy jak wtedy i oczywiście był to ich najlepszy obraz kiedykolwiek uzyskany przez to GSO. Tuż przed końcem obserwacji podziwialiśmy jeszcze Księżyc i M42 w obu teleskopach, w Meade oczywiście z nakładką bino, wspominałam już wyżej, jak wielkie wrażenie na mnie to zrobiło. Wcześniej, przez parę godzinek siedzieliśmy z Virusem i patrzyliśmy w niebo korzystając jedynie z naszych oczu i obserwowaliśmy, jak co jakiś czas przecinają je meteory? Na koniec, tuż przed Pyrlandią spotkaliśmy Towerfoxa z niewielką lornetką (uduście mnie, ale nie pamiętam dokładnych parametrów, ale to był chyba Nikon 7x35 ) skierowaną na Księżyc w Żłóbku (M44). Wąziutki Muniek ze światłem popielatym otoczony gwiazdami wyglądał magicznie z pokaźnym zapasem pola wokół. Drugiej nocy pogoda zdecydowanie ograniczyła nam czas przeznaczony na obserwacje, ale przynajmniej mieliśmy to 1,5 h okienka wśród chmur w pierwszej połowie nocy. Jako, że staliśmy wtedy przy obu 10? dość dużą grupką, wiele klasyków z poprzedniej nocy powtórzyło się. To właśnie wtedy Ewa upolowała w GSO kulkę w Strzale, a Zielu pokazał mi alternatywną drogę do Hantli. Dość dużo czasu poświęciliśmy Veilowi, którego wygląd w tym teleskopie i z filtrem ?o-czy Oli? naprawdę pozytywnie zaskoczył Jacka ? stwierdził, że jeszcze nigdy nie widział go tak wyraźnie w 10-calowym teleskopie. Kiedy niebo zasnuło się już niemal całkiem chmurami i mgłą, powstały słynne zdjęcia zielonych kosmitów, którzy opanowali nasze pole obserwacyjne. Ostatnie obserwacje XVII zlotu rozpoczęły się jeszcze za dnia, stała się bowiem rzecz niesłychana i w centrum słonecznej tarczy dało się wypatrzeć kilka niewielkich plamek, które podziwialiśmy w obu 10?. Nieopodal rozstawili się lorneciarze, wszyscy skupieni na dziennych poszukiwaniach Wenus, bardzo owocnych zresztą ? gdy już się ją odnaleźli, można było spojrzeć na tę planetę przez apertury od 35 do 100 mm. A nawet 25 cm, bowiem Virus także w nią wycelował. A potem w Jowisza, który ledwo majaczył w okularze na tle błękitnego nieba. Nim całkiem się ściemniło, snułam się trochę między fociarzami, patrząc jak rozstawiają sprzęt. W pewnym momencie trafiłam pod samą Pyrlandię, gdzie królowała 14? Jacka. Saturn wyglądał w niej niesamowicie! Oprócz władcy pierścieni, z racji na jasne jeszcze niebo, obejrzeliśmy kilka mniej wymagających obiektów ? Mizara i Alkora, Albireo oraz asteryzm Kapelusz Napoleona. Gdy wróciłam znów na pole obserwacyjne, Zielu sprawdził mi jeszcze kolimację swoim specjalnym kolimatorem, następnie patrzyłam chwilę jak rozstawia swój setup i zobaczyłam jak działa maska Bahtinova, a potem zrobiło się ciemno i mogłam zabrać się za DSki. Tak jak poprzednich nocy nie miałam ochoty na oglądanie okolic Strzelca (wolałam popatrzeć na to co wyżej), tak tym razem najpierw skierowałam się właśnie tam. Na początek wcelowałam w najniżej położoną M8. Zielu stwierdził, że widzi mgławicę, ale nawet z ?o-czami? nie rozpoznaje w niej znajomego ze zdjęć kształtu. Dla mnie natomiast kształt rysował się dość wyraźnie, na pewno zdecydowanie lepiej niż spod przydomowego nieba. Laguna miała postać nieregularnego pierścienia z kolistym zgrubieniem w środku z jednej strony. Ze strony przeciwnej do tego zgrubienia, na zewnątrz, roztaczał się jakby półokrąg, zawijając wokół centralnej części mgławicy. W przypadku M17 Jacek widział już co trzeba, czyli pięknego Łabędzia w delikatnej otoczce. Tylko pytanie gdzie tu kształt ?omegi? Potem na Łabądka patrzyłam jeszcze przez Meade z nasadką bino. Popatrzyłam jeszcze na Orzełka M16 i zwróciłam się z powrotem w dół, ku M22. Virus trochę pokombinował i udało mu się założyć bino na mój teleskop tak, by dało się wyostrzyć. Zaowocowało to pięknym widokiem dużej, trójwymiarowej kulki pełnej gwiazd, wyłaniających się z świetlistej otoczki. Szkoda, że ta gromada wisi tak nisko nad horyzontem? Na zapytanie o następny cel obserwacji Zielu odparł, że chce spojrzeć na Małe Hantle. Obiekt ten jednak większości zebranych (w tym jego) nie zachwycił, jakiś taki mały wydawał się w porównaniu z poprzednikami. Aczkolwiek muszę przyznać, dostrzegłam bez problemu nieregularności w jego budowie - jaśniejszy ?szkielet? w kształcie trochę nieregularnej klepsydry zanurzonej w ulotnej otoczce. Nie był więc chyba tak źle, obiekt mały, ale całkiem ładny Chciałam skoczyć na chwilę do lorneciarzy, ale akurat zadzwonił do mnie Jacek Podbiera, bym wpadła spojrzeć na Veila przez 14?. Ten niezwykły widok opisywałam już w pierwszym poście. Następnie udałam się do posiadaczy lornetek, by przez ich dwururki popodziwiać okolice Tarczy i Strzelca, galaktyki Bodego, Chichoty, wspominanego wyżej Veila i kometę. Pierwszy raz w ogóle widziałam także Helixa, a wszystko dzięki Alice, który bez problemu odnalazł tę mgławicę wśród gwiazd. Po tych wrażeniach miałam wrócić do teleskopów, ale strasznie zimno mi się zrobiło, a że akurat Zielu szedł do pokoju na kawę, także urządziłam sobie przerwę. Gdy po pewnym czasie Jacek oznajmił, że idzie spać, zdołałam namówić go jeszcze do rzucenia okiem na Kraba przez 14?. Obserwacjom M1 towarzyszyło jeszcze kilka osób, większość zgodnie stwierdziła, że obiekt tyłka nie urywa, ale mi dla odmiany bardzo się podobał Niedaleko Prezes urzędował przy Capelli, już wcześniej wspomniałam mu, że chciałabym trochę przez 16" popatrzeć, a teraz nastał ten czas. O wrażeniach związanych z M57 pisałam już na początku. M81 i M82 prezentowały się równie zjawiskowo. Cygaro było jednym wielkim postrzępionym farfoclem, a w przypadku M81 wydawało mi się, że zerkaniem dostrzegam z jednej strony jaśniejszy zarys lekko skręcający wokół centrum, coś jak bardzo ulotne ramię. Chciałam dłużej pourzędować sobie przy Capelli, ale (podobnie jak w przypadku 14?) przy znajdowaniu i obserwacji większości obiektów musiałam stać na krześle albo drabince, a z ilością snu, której (nie) miałam, stojąc na czymś i nachylając się nad szukaczem stawałam się bardzo niestabilna. Wolałam więc nie ryzykować upadkiem na tak drogi sprzęt i wróciłam do mojego GSO. Pole obserwacyjne było w większości puste, widziałam tam chyba jedynie Virusa trwającego przy swoim Meade i jakieś focące gdzieniegdzie zestawy astrofotografów. Zajęłam się spokojnie szukaniem jakichś nowych obiektów, a że galaktyki zawsze spoko ? zabrałam się właśnie za nie (po kilku latach bardziej świadomych obserwacji stwierdzam, że bardzo lubię ten typ DS, może nawet trochę bardziej od pozostałych). Ponieważ poprzednio ostatnim celem były Małe Hantle, postanowiłam pokręcić się po okolicy. Interstellarum podpowiedział mi o pobliskich gwiezdnych wyspach i tak namierzyłam NGC 891 w Andromedzie i NGC 890 w Trójkącie. Skoczyłam do NGC 6946 na granicy Łabędzia i Cefeusza, a gdy ją odnalazłam, zawołałam do Virusa: ?Galaktyka Fajerwerk, ale bez fajerwerków. Ale ją widać! ?. Wtedy właśnie połowa nieba pokryła się syfem z zachodu, którym straszyli niektórzy jeszcze wieczorem, a który przez większą cześć nocy zalegał grzecznie nisko nad zachodnim horyzontem, i który teraz wreszcie postanowił nasunąć się na pozostałą część nieba. Oboje z Virusem rzuciliśmy się na orionowe skarby, odnajdując M78, Płomień i oczywiście M42. I bum! Chmura na całym niebie. Pośpieszyła się. I w zasadzie tak się skończyła ostatnia noc XVII zlotu FA w Zatomiu.
    2 punkty
  32. Oczywiście widoczność Drogi Mlecznej ogranicza się do takie delikantej poświaty odcinającej się od ciemniejszego tła nieba, w prawdziwie ciemnych warunkach widac ją zupełnie inaczej. W uzupełnieniu napisze bardzo ważną rzecz (tak po szybkich przemyśleniach). Tuż przed opozycją Marsa byłem u siąsiadów z lornetką dwa piętra niżej, pamiętam jak byłem zniesmaczony gdy spojrzałem na ich niebo z balkonu dokładnie dwie elewacje poniżej mojego balkonu. Ich poziom był tuż poniżej lini lamp uliecznych, ja jestem dobre kilka mtrów powyżej. Z balkonu siąsiadów widziałem tylko najjaśniejsze gwaizdy typu "trójąt letni", Marsa, Jowisza, Saturn był majaczący (ledwie co). Wniosek ( ktoś tutaj wcześniej już napisał), na wielkomiejskim, czy też małomiasteczkowym niebie trzeba kierowac się do góry, jak najwyżej. Łuna miejska od horyzontu niewiele się zmieni - tam prawie nic nie zobaczymy. Ale wspinając się powyżej lini swiateł (wszelkich) przynajmniej odkryjemy zenit i tak do 20-30 stopni w dół od niego. Czyli na dach Panowie i Panie!!!!. Zresztą to niezły pomysł, miejska astro impreza na dachu.....
    1 punkt
  33. Napisałem w cudzysłowie i krótkie czasy miałem na mysli. Wiem - czytałem i śledzę opisy fotografii.
    1 punkt
  34. Jacku, a co ja tam będę sam w tym dziale robił Zanudzę się na śmierć i umrę z samotności No chyba, że chcesz stworzyć dedykowany dział tylko dla mnie Póki co amatorów astrofoto krótkoczasowego w PL jak na lekarstwo.
    1 punkt
  35. Jak dla mnie wszystkie zgłoszone paskudy są wystarczająco paskudne.
    1 punkt
  36. Tutaj trochę informacji. https://www.nightsky.at/Art/TS%20125-975%20APO/ Wygląda w porządku.
    1 punkt
  37. Tak, bo MPCC ma taką "klasyczną" odległość od korektora do matrycy - 55mm. A w RCC I jest to 91.5mm i teraz trzeba tylko gdzieś doczytać/sprawdzić czy te dodatkowe prawie 4cm kamerka będzie wystawała dalej, niż z MPCC. Czy też może sensor ma być w tej samej pozycji, a korektor RCC musi wejść głębiej w tubę. Nie wiem tego niestety, nie używałem nigdy RCC. Chyba @Alien się przymierzał, to może będzie wiedział?
    1 punkt
  38. Czy da się zmienić w silniku forum etykiety nadaktywnych tematów tak, żeby zamiast "Popularny!" wyświetlało się "Gównoburza!"? ?
    1 punkt
  39. Czyżby? Nie oceniam warsztatu, oceniam zdjęcie. Te dwie rzeczy są ze sobą mocno związane, choć niekoniecznie muszą być w równowadze. Czasem biorą górę okoliczności warsztatowe, a czasem pozostałe. Skoro Ty masz prawo do pozytywnego oceniania relacji napisanych nieco kulejącym językiem, czemu ja nie mam prawa do tego i mam oceniać warsztat, a nie wolno mi docenić innych wartości, choćby estetycznych czy popularyzatorskich?
    1 punkt
  40. Absolutnie nie w tym rzecz aby dawać fory tym, którzy robią zdjęcia gorszym sprzętem. Ale jeśli gorszy sprzęt może robić dobre fotki, to ja się cieszę. Dla mnie fotka Łukasza jest po prostu dobra. Nie roszczę sobie pretensji do bycia ekspertem. Mówię co widzę i czuję. A swoją drogą, chciałbym zobaczyć NGC 40 zrobioną super setupem, "klasyczną" techniką długoczasową. Wówczas nasza dyskusja może stać się bardziej konkretna.
    1 punkt
  41. Amatorzy afoto i jednym i drugim uzyskują dobre wyniki. Różnica zasadnicza jest w backfocusie, który w RCC I jest spory (chyba niecałe 100mm), przez co korektor może wchodzić w głąb tuby, ramię uginające tubus wyciągu będzie większe, a jeśli lustro jest za daleko, to może nie udać się wyostrzyć obrazu. Musiałbyś sobie wszystko pomierzyć przed podjęciem decyzji.
    1 punkt
  42. Jeszcze odkopię na chwilę Nie podziękowałem jeszcze Darkowi @DarX86 za "kamyk" - dotarł i zajął dumne miejsce w kolekcji Dziękuję też za znaczek i pocztówkę które zapełniły odpowiednie miejsce klaserze @Jacek E. - wszsytko dotarło, dzięki!
    1 punkt
  43. No to jeszcze garść najnowszych informacji przed obowiązkową aktualizacją.
    1 punkt
  44. Na szczęście nie istnieją, bo nie sa w medycynie potrzebne leki poprawiające normalną sprawność widzenia w ciemności. Nawet wojskowość nie idzie w tym kierunku, poszukując raczej urządzeń technicznych do tego celu. Napisałem "na szczęście", bo pewnie zaraz znaleźliby się jacyś popaprani poszukiwacze UFO czy mosiężnego Księżyca, którzy by takie wynalazki wkropili do oczu czy połknęli, by udowodnic swoje urojenia. Niestety, w sporcie sytuacja nie jest tak komfortowa, bo nieuczciwi zawodnicy zawsze moga znaleźć coś dla siebie, by łatwiej wykiwać kolegów. Jak to się czaęsto kończy - wiadomo.
    1 punkt
  45. Wątek jest ok, bo daje rzetelne info dlaczego nie idziemy tą drogą na skróty.
    1 punkt
  46. Póki co zaczynam uczyć się poruszać lornetką po nocnym niebie. Na pierwszą sesję wybrałem coś banalnego i oklepanego - andromedę i...udało się. Delikatna, szara mgiełka widoczna pośród jasnych obiektów. Mega zaciesz zobaczyć obiekt, który w skali człowieka leży tak daleko Oprócz tego przeszukałem lornetką Kasjopeję, muszę przyznać widoczki ładne Lista obiektów dla początkujących astro-amatorów leży wydrukowana na biurku, teraz pozostaje ino czekać na lepszą pogodę.
    1 punkt
  47. Kolega ma absolutną rację. Byłem pewien, że o tym czytałem i odnalazłem: "The chemical rhodopsin is manufactured in the retina. Rhodopsin allows us to see in the dark. It takes about 30 min or so for the chemical to be synthesized, which is why when you leave a bright room and step outside it takes some 30 min to become fully dark adapted. It takes your eyes that long to make rhodopsin." - Abel, Paul G.. Visual Lunar and Planetary Astronomy
    1 punkt
  48. Tak się nie bawimy. Zdecydowanie nie. Niezależnie od tego, że leki stosuje się i dawkuje według wskazań lekarza, a nie własnego widzimisię, to te specyfiki upośledzają ostrość widzenia (przynajmniej ja tak mam po badaniu).
    1 punkt
  49. Tu fajne opisy obserwacji lornetkami, ale to podobny sprzęt. Spróbuj: https://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/15597-co-widać-z-miejskiego-balkonu/
    1 punkt
  50. Mars z przed 45 minut, podobna sytuacja jak przy Saturnie - miałem niecałe 10 minut na złapanie Marsa tuż nad dachami budynków (uroki astrofotografii w mieście ) Seeing kiepski - nagrzane dachy. Dlaczego akurat podczas opozycji była burza na Marsie SW EVOSTAR 100ED / EQ-5 / Barlow x2 ED / ASI 224MC - 10% z 2000 klatek
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)