Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.02.2019 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Witam Galaktyka Bodego [ta większa] (znana również jako Messier 81, M81 lub NGC 3031) ? galaktyka spiralna, położona w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Galaktyka ta należy do Grupy galaktyk M81. Dzięki swojej bliskości względem Ziemi, dużemu rozmiarowi oraz aktywnemu jądru (w którym znajduje się supermasywna czarna dziura o masie 70 milionów mas Słońca). [WIKI] Klasyk, M81 i M82. Wykonane TLAPO804 + Canon 1200D, trochę ponad 3h materiału.
    13 punktów
  2. Sobotni słup słoneczny złapany w drodze do Krakowa, na żywo wszystko było jeszcze bardziej kolorowe. To chyba najwyraźniejszy słup słoneczny jaki widziałam.
    8 punktów
  3. Obłoki powabne. Dynamika zmian. Gra kolorów. Realizm subiektywny. Kadr balkonowy. Nie Zdziś, Kiedyś
    6 punktów
  4. Korzystając z niedzielnego okienka pogodowego wybraliśmy się z kolegą do Puszczy Białej poczesać trochę DSów. Poniżej dane na temat LP miejscówki wg light pollution map: SQM 21.60 mag./arc sec2 Brightness 0.248 mcd/m2 Artif. bright. 77.3 ?cd/m2 Ratio 0.452 Bortle class 4 Jak na okolice Warszawy było więc całkiem nieźle. Prawdę mówiąc, dzięki ukochanej polskiej zimie, nie byłem pod takim niebem ładnych kilka miesięcy (te 20-30min przez dziury w chmurwach na zimowym zlocie jednak nie powinny być zaliczane do poważniejszych obserwacji). Po wyjściu z auta od razu uderzyła nas mnogość gwiazd na niebie, zimowa Droga Mleczna w wyższych partiach była widoczna niemal od razu, bez adaptacji. Przez dobre 10min zamiast rozkładać sprzęt gapiliśmy się w niebo odszukując kolejne obiekty. Melotte 20, Melotte 111, Plejady, M42, M44 bez problemu były dostrzegalne gołym okiem. Jedyna widoczna łuna pochodziła od Wyszkowa (pewnie też i od Warszawy) i widoczna była w kierunku południowo-zachodnim rozciągając się na jakieś 30 stopni na boki i w górę. Sama miejscówka znajdowała się na leśnej polanie, drzewa ładnie odcinały okoliczne światła, horyzont zaś w większości kierunków był odsłonięty nawet do 5-10 stopni. Jakby wyłączyć Wyszków byłoby niemal idealnie Warunki pogodowe nie były pewne, jechaliśmy więc trochę "w ciemno" - dosłownie i w przenośni. Do dyspozycji mieliśmy achromat 120/600 i Skymastera 15x70. W planach miałem małe pożegnanie z zimowym niebem. Wkręciłem więc UHC-S w okular 28mm i wycelowałem teleskop w M42. Mgławica przy powiększeniu ok 21x była nieduża, choć i tak była bardziej "puchata", niż pod gorszym niebem. Widoczna była również pobliska NGC 1975. Po chwili skierowałem tubę na NGC 2023 czyli popularny wśród astrofotografów Płomień, jednak ewidentnie zabrakło tu apertury. Podróżując dalej, w górę Oriona natrafiłem na M78, która była widoczna dość dobrze, na wprost. Nieopodal, zerkaniem, majaczyła zaś NGC 2071 - oba obiekty przy FOV 3,13 stopnia były dość blisko siebie. Gwoździem programu był jednak obiekt, którego jeszcze nie obserwowałem i który kojarzy się raczej z astrofoto - IC 2177 czyli Mgławica Mewa. Co prawda wchodziła już w łunę ale postanowiłem spróbować. Po odnalezieniu M50 zacząłem przeczesywać obszar 2-3 stopnie pod gromadą, gdzie powinna czaić się Mewa. Po chwili natrafiłem na gromadkę NGC 2343 która w zasadzie pokrywa się z mgławicą, Mewy jednak ani widu ani słychu. Szybki rzut oka w Sky Safari, w okular, znów w Sky Safari, znów w okular i nic. O nie, tak łatwo się nie poddam. Zacząłem poruszać tubą i wtedy coś zamajaczyło. Delikatne pojaśnienie o podłużnym kształcie, dokładnie w miejscu gdzie powinna być mgławica. Widoczne bardziej przy pionowych ruchach niż przy poziomych. Zawołałem kolegę, w końcu ktoś to musiał potwierdzić. No jest, słabo bo słabo ale jest. Obiekt uznaję więc za zaliczony, trzeba będzie do niego kiedyś wrócić z większą aperturą. Następny na ruszt trafił klasyk klasyków astrofoto - NGC 2238, Mgławica Rozeta. Obiekt widziałem już kiedyś pod nieco gorszym niebem, wtedy jednak nie zbliżał się do łuny. Gromadę NGC 2244 namierzyłem szybko, jak raz ją zobaczysz trudno ją z czymś pomylić. Charakterystyczny układ 5 najjaśniejszych gwiazd od razu rzuca się w oczy. No dobra, teraz mgławica. Wlepiam oko w okular. Jest, co prawda nie okrąża całej gromady, ale z jej lewej strony (a w zasadzie z prawej - kątówka odwraca obraz) jest wyraźne pojaśnienie. Bez łuny byłoby lepiej. Na koniec, zanim łysy i chmurwy raczyły popsuć nam obserwacje, namierzyliśmy jeszcze kilka wiosennych galaktyk. Z nimi jednak jeszcze się zobaczymy. Zbliżające się miesiące to chyba mój ulubiony okres na obserwacje. Wciąż długie i już cieplejsze noce, mrowie galaktyk i gromad kulistych. Wracając do Mewy - czy ktoś ją obserwował? Jeśli tak, to czym, w jakich warunkach i z jakim skutkiem?
    5 punktów
  5. Kolejne zdjęcie zrobione telefonem
    5 punktów
  6. Z A4 też był niezły widok ?? fotka kiepska bo z telefonu i jeszcze przycięta ale wydoki były super.
    5 punktów
  7. Upgrade budki: przybyła kamera all-sky Od dziś działa kamera all-sky, pozostaje udostępnić ją na stronie www, a potem czekać na bolidy. Koszt: RaspberryPi - 180zł ASI120mc - 420zł rura kanalizacyjna z zaślepkami - ok. 40zł maszt - 32zł kopuła z kamery - 4,5zł pozostałe drobiazgi (śrubki, klej, opaski zaciskowe były w domu). Zdjęcie kamery umieszczę jutro, aczkolwiek wykonana na podstawie https://github.com/thomasjacquin/allsky
    5 punktów
  8. Dzisiejszy słup o zachodzie słońca,cyknięty smartfonem Xperia podczas "wymuszonego"spacerku po budowie Zmniejszyłem nieco wartość ekspozycji EV podczas pstrykania,natomiast poza zmniejszeniem pliku nic nie kombinowałem potem przy fotce. Pozdrawiam
    5 punktów
  9. Wschód słońca 7bm w Warszawie.
    3 punkty
  10. Wczorajszy słup słoneczny po zachodzie Słońca
    3 punkty
  11. Dlaczego 2019? Ano bo już podchodziłem kiedyś do tego obiektu. Tylko 3 godziny jest dostępny dla mnie w Warszawie, a to bardzo mało na NB. Na razie prezentacja HaLRGB, OIII które niewątpliwie dodaje uroku fotce tego obiektu jest w drodze. FS 128, ATIK ONE 6.0 na ASA DDM 60. Ha: 27x1200 sekund z Warszawy, LRGB 6x600 na kanał z Broku. Trochę szumi w prawym dolnym rogu no ale to dlatego, że wodór na tej mgławicy dość słaby i mocno to ciągnąłem. Ten szum zniknie po dodaniu dominującego OIII.
    2 punkty
  12. Wersja z mniej agresywną obróbką, przygotowana pod dodanie OIII.
    2 punkty
  13. Ja też widziałem słup słoneczny zrobiłem zdjęcie kamerą Acuter 2018-04-20 w Piątek, zdjęcie zrobione przez szybę w kuchni dla odmiany.
    2 punkty
  14. 10 minut po zachodzie 21:05 słupka se strzeliło a ja strzeliłem fotkę Canonkiem 450D
    2 punkty
  15. Jeśli ktoś zastanawia się nad kupnem "Interstellarum Deep Sky Atlas", to postaram się rozwiać wątpliwości. Tekst (mojego autorstwa) ukazał się w lipcowej "Astronomii". Miłej lektury! Dla miłośnika wizualnych obserwacji obiektów Deep Space dobra mapa nieba to podstawa. Większość z nas, idąc z duchem czasu, korzysta z programów komputerowych typu planetarium (Stellarium, Cartes du Ciel i wielu innych); niewątpliwie mają one szereg zalet, z których najistotniejsza to możliwość wygenerowania wiernego obrazu nieba w dowolnym czasie i miejscu oraz skorzystania z rozbudowanych baz danych, obejmujących ilość gwiazd i obiektów niegwiazdowych nieosiągalną dla wydawnictw papierowych. Czy jednak zawsze potrzebujemy dostępu do katalogów liczących miliony gwiazd czy dziesiątki tysięcy galaktyk, w większości będących poza zasięgiem amatorskich instrumentów? Niekoniecznie, dlatego całkiem spore grono zwolenników nadal mają tradycyjne, drukowane atlasy nieba. Wybór na rynku jest całkiem spory ? od obszernych wydawnictw takich jak "Uranometria" czy "Wielki Atlas Nieba" P. Brycha po kieszonkowe typu "Pocket Sky Atlas". Jeśli chodzi o objętość, to gdzieś pomiędzy nimi (choć bliżej "gigantów") lokuje się "Interstellarum Deep Sky Atlas", wydany przez Oculum-Verlag. Ilość podobieństw pomiędzy "Interstellarum Deep Sky Atlas" a "Pocket Sky Atlas" jest zresztą całkiem spora; można nawet pokusić się o określenie ich mianem młodszego i starszego brata. Tym, co łączy oba wydawnictwa, są przede wszystkim wysokie walory użytkowe: czytelność i odporność na warunki atmosferyczne, predestynujące je do użytku w warunkach bojowych ? przy teleskopie, w trakcie obserwacji. I choć oczywistym jest, że duży może więcej, to "Pocket Sky Atlas" wcale nie stoi na przegranej pozycji. Warto mieć oba atlasy i wykorzystywać je naprzemiennie ? w zależności od tego, jak duży obszar nieba chcemy "ogarnąć" i jak daleko sięgnąć. "Interstellarum Deep Sky Atlas" to dzieło dwóch niemieckich astroamatorów - Ronalda Stoyana i Stephana Schuriga. Pierwszy z nich jest redaktorem naczelnym magazynu dla miłośników astronomii "Interstellarum" oraz autorem książek z zakresu amatorskiej astronomii obserwacyjnej, zaś drugi grafikiem komputerowym. Co najważniejsze, obaj są zapalonymi obserwatorami nocnego nieba, co niewątpliwie nie pozostało bez wpływu na poziom merytoryczny i funkcjonalność publikacji. Atlas został wydany w dwóch wersjach, zarówno językowych (niemiecko- i anglojęzycznej) , jak i edytorskich (określanych przez wydawcę jako "biurkowa" ? desk edition i "polowa" ? field edition). Zawartość obu wersji jest taka sama; różnią się one natomiast materiałem, na jakim zostały wydrukowane: "biurkowa" na grubym, częściowo odpornym na zawilgocenie papierze, natomiast "polowa" na całkowicie odpornym na wilgoć tworzywie sztucznym. Wydawca podaje, że można po nim nawet pisać ? oczywiście z użyciem zmywalnych środków pisarskich. Chętnie kupiłbym wersję premium, jednak cena (zapewne nie tylko dla mnie) okazała się zaporowa, zatem muszę zadowolić się wydaniem "biurkowym". W tym miejscu pojawia się pierwszy zgrzyt ? papier wydaje się nieco za delikatny. O ile zdarzało mi się kłaść "Pocket Sky Atlas" na śniegu czy wilgotnej trawie, to w przypadku "Interstellarum" nie zaryzykowałbym takiego zachowania ? będę go raczej trzymał w aucie. I jeszcze jedno ? dość grube karty "Pocket Sky Atlas" dają się bezproblemowo odwracać w rękawiczkach, lecz do podobnej operacji w "Interstellarum" będzie trzeba je zdjąć. Niby drobiazg, ale podczas obserwacji w mroźne, zimowe noce może okazać się dość istotny. Na korzyść "Interstellarum" przemawia okładka ? znacznie solidniejsza niż w "Pocket Sky Atlas", w którym jest dość licha i już po kilku miesiącach użytkowania mocno się sfatygowała. Oba atlasy są zbidnowane, co świetnie sprawdza się w praktyce ? w trakcie używania nie zamykają się samoistnie. porównanie gabarytów "interstellarum..." i "Pocket Sky Atlas" Pora na nieco statystyki. W "Interstellerum Deep Sky Atlas" uwzględniono 1903 gromad otwartych, 181 gromad kulistych, 536 asteryzmów, 58 chmur gwiezdnych, 755 mgławic planetarnych, 530 mgławic emisyjnych i refleksyjnych, 526 ciemnych mgławic, 9599 galaktyk, 508 grup galaktyk, 117 gromad galaktyk i 122 kwazary. Te liczby robią wrażenie; przykładowo, atlas zawiera dostępne obserwacjom wizualnym pozycje z katalogu mgławic refleksyjnych van den Bergha, wszystkie gromady kuliste ujęte w spisach Palomar i Terzan, a z gromad otwartych Stocki czy Ruprechty. Takie bogactwo obiektów pozwala planować satysfakcjonujące obserwacje bardzo różnym grupom astroamatorów ? od posiadaczy lornetek po użytkowników wielkich dobsonów. Sprawdziłem, czy w atlasie zaznaczono losowo przeze mnie wytypowaną mgławicę planetarną (taką z gatunku mniej znanych), a mianowicie Sh2-216 w Perseuszu, ogromną i o ekstremalnie niskiej jasności powierzchniowej. Chwila poszukiwań - i jest; co więcej, prawidłowo odwzorowano też jej rozmiary kątowe. Duży plus. Wertowanie atlasu - jak zresztą wszelkiego rodzaju map ? warto rozpocząć od zapoznania się z wydrukowaną na wewnętrznej stronie okładki legendą. Na kolejnych stronach znajdują się podziękowania od autorów, przedmowa, krótkie omówienie zawartości i zasad korzystania z atlasu oraz wykaz źródeł. Układ map w "Interstellarum" jest nader przejrzysty. Niebo zostało podzielone na 114 części, przy czym oznaczenie numeryczne każdorazowo wskazuje nam kartę, na której dany obszar został uwzględniony; ów ogólny plan został wydrukowany na sześciu stronach, obejmujących ? kolejno - okolice okołobiegunowe północne, konstelacje wiosenne, letnie, jesienne i zimowe (oczywiście zgodnie z występowaniem tychże pór roku na półkuli północnej) oraz rejon południowego bieguna niebieskiego. Kolejne strony zostały uszeregowane zgodnie z malejącą deklinacją, zatem jeśli chcemy iść na zachód ? przerzucamy karty w prawo, jeśli na wschód - przewijamy w lewo. Na dole i górze każdej karty umieszczono odnośniki z numerami stron, na których znajdują się obiekty o wyższej i niższej deklinacji. Takie rozwiązanie jest moim zdaniem wygodniejsze niż przyjęte przez autora "Pocket Sky Atlas", w którym mamy do czynienia z sekcjami podzielonymi na pasy wzdłuż siatki RA (od +90? do -90?). Na jedną mapę składają się dwie strony o rozmiarach 26 cm x 28 cm, obejmujące niebo na obszarze nieco ponad 2 h (30°) w rektascensji i 15° w deklinacji (z wyjątkiem okolic biegunów niebieskich, gdzie mapy rozciągają się na 3 do 4h w rektascensji). Skutkuje to tym, iż niektóre mniejsze konstelacje - przykładowo Puchar, Delfin czy nawet Kasjopeja - mieszczą się na nich niemal w całości. Autorzy zadbali o zaznaczenie linii ukazujących charakterystyczne kształty gwiazdozbiorów. Miałem kiedyś do czynienia z mapą nieba pozbawioną tego ułatwienia ? osobiście nie polecam takiego rozwiązania. Zasięg gwiazdowy map "podstawowych" to 9,5mag (na szczegółowych mapach wybranych obszarów wzrasta do 11mag), zatem są one na tyle dokładne, by można bezproblemowo namierzyć obiekt, a jednocześnie nie przytłaczają obserwatora nadmierną ilością zaznaczonych gwiazd, miast ułatwiać - utrudniającą orientację. Dodatkowo poszczególne mapy nie są na tyle duże, by stawały się nieporęczne w warunkach polowych. Mimo mnogości zaznaczonych obiektów, są przejrzyste i czytelne. "Interstellarum Deep Sky Atlas" (podobnie zresztą jak "Pocket") jest wydrukowany w kolorze. W przypadku kilkuset obiektów podano ich zwyczajowe, powszechnie stosowane przez miłośników astronomii nazwy. Bywają jednak też określenia, co do których nie sposób dociec, skąd autorzy je zaczerpnęli ? przykładowo mało znana mgławica planetarna Abell 47 w Wężu została opisana jako... "Condom Nebula". Mając wersję niemieckojęzyczną, zauważyłem również pewną niekonsekwencję. Nazwy części obiektów są w języku angielskim, a część w niemieckim i trudno tu znaleźć jakąś prawidłowość czy klucz. Przykłady z mapy numer 17: NGC 7000 to Nordamerikanebel, IC 5067/70 to Pelikannebel, ale IC 5146 to już Cocoon Nebula, a NGC 5826 to Blinking Planetary. Wielkość symboli obrazujących dany rodzaj obiektu została powiązana z ich rozmiarami kątowymi, zaś w przypadku rozległych mgławic, jak Ameryka Północna (NGC 7000), Pelikan (IC 5067/70) czy Pacman (NGC 281) dość wiernie odwzorowano ich kształty. Na uznanie zasługuje też naniesienie konturów tak egzotycznych mgiełek jak Sh 2-91 w Łabędziu (a przecież nawet w kilkunastocalowym newtonie to tylko subtelna smużka, widoczna zerkaniem, wyłącznie z użyciem filtra OIII) czy Simeis 147 w Byku. Co wyróżnia "Interstellarum" spośród innych atlasów? Genialny w swej prostocie pomysł ? mianowicie znaczki przypisane poszczególnym kategoriom obiektów są kolorowe (kolorem żółtym oznaczono gromady otwarte, pomarańczowym ? kuliste, czerwonym ? mgławice emisyjne, niebieskim ? refleksyjne, w odcieniach szarości - ciemne, zielonym ? planetarne, granatowym ? galaktyki), przy czym intensywność barwy ma każdorazowo związek z "trudnością" danego obiektu ? im bledszy kolor, tym większej apertury należy użyć, by dany cel zaobserwować. Jak już była mowa, na wewnętrznej stronie okładki umieszczono legendę, pozwalającą porównać barwy i sprawdzić możliwość dostrzeżenia obiektu w cztero-, ośmio- lub dwunastocalowych, pod stosunkowo ciemnym, wiejskim niebem (z zasięgiem 6,5mag i wskazaniach miernika jasności nieba na poziomie 21,3mag na sekundę łuku do kwadratu). Dodatkowa, czwarta kategoria celów obserwacyjnych uwzględnionych w atlasie to obiekty ? wyzwania, widoczne dopiero w teleskopach o aperturze większej niż 12". To ukłon w stronę koneserów słabych, ulotnych mgiełek; dla tej właśnie grupy użytkowników na mapach zaznaczono wszystkie galaktyki wchodzące w skład Grupy Lokalnej i Grupy M 81, mgławice planetarne z katalogu Abella czy osobliwe galaktyki skatalogowane przez H. Arpa. Dobrze, ale o co chodzi ze wspomnianą wyżej "trudnością" obiektów? Otóż autorzy podają, że oceniając kwestię widoczności konkretnego obiektu DS (zwłaszcza mgławic) w sprzęcie o danej aperturze, opierali się nie tylko na prostym kryterium w postaci jego jasności całkowitej, ale brali też pod uwagę przykładowo jasność powierzchniową, uwzględniając jednocześnie swe własne doświadczenia obserwacyjne z nimi związane. A jak jest z odróżnianiem kolorów w ciemności, gdy korzystamy ze słabego światła czerwonej latarki? Po pierwszej sesji obserwacyjnej okazało się, że bezproblemowo można ocenić intensywność tylko niektórych barw. Nie ma kłopotu ze stopniem szarości ciemnych mgławic czy intensywnością granatu, którym oznaczono galaktyki, problematyczne są natomiast "pomarańczowe" gromady kuliste czy "żółte" gromady otwarte. Generalnie owa skala wydaje się być odwzorowana całkiem dobrze, choć należy pamiętać, że łatwość czy trudność jest kwestią nader subiektywną i duże znaczenie ma tu doświadczenie obserwatora czy klasa użytego sprzętu. Jako przykładowe obiekty testowe przyjąłem doskonale mi znane mgławice planetarne z katalogu George'a Abella. Stosunkowo jasny, widoczny już w lornecie 70 mm Abell 21 został pokolorowany na ciemnozielono (co oznacza obiekt dostępny w sprzęcie czterocalowym), a dość trudny Abell 35 (którego upolowałem dopiero z użyciem newtona 400 mm) został oznaczony jako obiekt nie będący w zasięgu dwunastocalowego teleskopu ? czyli wszystko się zgadza. Z galaktykami (na przykładzie Grupy M 81) też wszystko w porządku ? ulotna IC 2574 została oznaczona bledszym kolorem niż nieco łatwiejsza NGC 4236. Świetnym pomysłem jest oznaczenie mgławic emisyjnych symbolem sugerującym, jakiego rodzaju filtra mgławicowego (OIII, UHC czy H?) należy użyć do ich obserwacji. Przykładowo przy NGC 1499 (mgławica Kalifornia) znajdziemy malutką literę "H" (sugerującą filtr H-beta), zaś przy NGC 2359 (określanej jako Hełm Thora) widnieje oznaczenie "O" (zalecające filtr OIII). To akurat by się zgadzało z moimi doświadczeniami, ale czy owe oznaczenia każdorazowo są adekwatne? Niekoniecznie; jako przykład niech posłuży położoną na pograniczu konstelacji Wielkiego Psa i Jednorożca mgławica emisyjna skatalogowana jako IC 2177, zwyczajowo określana mianem "Mewy". Oznaczenie "O" sugeruje użycie filtra przepuszczającego pasmo zjonizowanego tlenu, a tymczasem było mi zdecydowanie łatwiej dostrzec mgławicę z wykorzystanie UltraBlocka, czyli filtra typu UHC. Moje odczucia w pełni pokrywają się zresztą z wynikami opracowania Davida Knisley'a "Porównanie wydajności filtrów dla wybranych obiektów mgławicowych", opublikowanego na portalu cloudynights.com (tłumaczenie na język polski dostępne na stronie http://www.astronoce.pl/artykuly.php?id=25&str=0). Filtr OIII sprawił, iż mgławica jawiła się jako ciemniejsza i trudniejsza do wyłuskania, a część obszaru mgławicowego została wręcz wygaszona. Podobne wrażenie miałem zresztą przy mgławicy IC 443 (zwanej "Meduzą") ? nader trudnej do dostrzeżenia pozostałości po wybuchu supernowej, zlokalizowanej w konstelacji Bliźniąt . W jej przypadku "Interstellarum" także podpowiada skorzystanie z filtra OIII, a ponownie łatwiej jest ją dostrzec z wkręconym w okular filtrem UHC. To z kolei potwierdza M. Substyk w "Poradniku Miłośnika Astronomii". Czyli ? jak to w życiu bywa - warto czasem zastosować zasadę ograniczonego zaufania... Bardzo interesująco wygląda kwestia ciemnych mgławic. Autorzy podają (w wykazie źródeł), iż opierali się nie tylko na klasykach, takich jak "Fotograficzny Atlas Wybranych Regionów Drogi Mlecznej" E. Barnarda czy "Katalogu Ciemnych Mgławic" B.T. Lynds, ale dość egzotycznych dla laikach pozycjach typu "Interstellar formaldehyde in southern dark dust clouds". Nie jestem specjalnym znawcą "ciemnotek", ale ? na przykładzie znanego Barnarda 168 ("dotykającego" mgławicy Kokon) wydają się one być dość wiernie odwzorowane. Oczywiście nie wszystko wygląda tak różowo (znaczy czarno). Problem pojawił się na przykład przy parce B 361 i... no właśnie; z mapek i artykułu M. Nawrockiego "Nigra sum, sed formosa, czyli wizualne zmagania z ciemnymi mgławicami" (opublikowanego w "Astronomii" numer 12/2014) wynika, że drugim obiektem ? jak dla mnie układającym się wraz z B 361 na kształt rentgenowskiego zdjęcia płuc - jest LDN 963. Tymczasem na mapie w "Interstellarum" zaznaczono spory kontur mgławicy LDN 961 (którą M. Nawrocki określa jako odgałęzienie od B 361), a numer 963 to tylko niewielki kwadracik (mimo, że jest większy i wyraźniejszy od LDN 961). przykładowa strona z zaznaczonymi ciemnymi mgławicami Z innych ciekawostek sprawdziłem mapę numer 20, na której powinien widnieć "galaktyczny dubel" opisany w 34. numerze Astronomii. Jakież było moje zdziwienie, kiedy spodziewając się poprawnego nakreślenia obu galaktyk ? IC 1029 i NGC 5673, zobaczyłem tylko słabszą NGC. To błąd, który nie powinien pojawić się w tak zaawansowanym atlasie. Wydaje mi się (choć nie mam w tym zakresie wielkiego doświadczenia), że atlas będzie użyteczny także dla miłośników rozdzielania układów wielokrotnych gwiazd, bowiem zawiera ich aż 2950 (wszystkie pary z odstępami pomiędzy 0,5" a 60", przy czym główny składnik musi być jaśniejszy niż 8,5mag, a jego towarzysz jaśniejszy niż 10 mag). Na podstawie zastosowanych oznaczeń można ustalić wzajemnie położenie składników układu, ich odległość i różnicę wielkości. W atlasie uwzględniono też wybrane gwiazdy zmienne oraz gwiazdy z co najmniej jedną potwierdzoną egzoplanetą (według stanu na kwiecień 2013 r.). Końcówka to szczegółowe mapy (w ilości 29) wybranych rejonów nieba, gęsto usianych "deesami" (Gromada Galaktyk w Pannie czy Obłoków Magellana) i spis wszystkich uwzględnionych w atlasie obiektów, z numerem strony, na której widnieje. W "Pocket Sky Atlas" takie szczegółowe mapki są tylko cztery... Z dostępnością atlasu nie ma najmniejszych problemów ? można go kupić w kilku polskich księgarniach wysyłkowych, względnie w zagranicznych sklepach astronomicznych. Niestety, żaden z polskich sklepów nie ma w swej ofercie tej pozycji. To zresztą chyba ogólna tendencja ? o ile z dostępnością sprzętu jest nieźle, o tyle oferta literatury astronomicznej prezentuje się nader ubogo... Po kilku nocach obserwacyjnych spędzonych z "Interstellarum Deep Sky Atlas" mogę powiedzieć tylko jedno ? mimo drobnych niedociągnięć, ogólnie jest świetny. Dane w nim zawarte w zasadzie wystaczają, by zaplanować sesję pod konkretny sprzęt i obserwatora, bez konieczności sięgania po inne źródła informacji.
    1 punkt
  16. Na prośbę przenoszę swój profilowy status do tematu. Mimo kupienia czarnego szkicownika już jakiś czas temu, pogoda odebrała mi możliwość przetestowania go na długo. Dlatego kiedy tylko zobaczyłam możliwą dziurę chmurach, hop, już mnie w domu nie było. Chcąc zacząć od czegoś prostego, zdecydowałam się najpierw na M42. Choć podczas mojej pierwszej próby poległam, z racji problemów wynikłych podczas obróbki postanowiłam jednak podzielić się moimi bazgrołami w celu zasięgnięcia porady u bardziej doświadczonych. Gwiazdy szkicowane są od razu na czarnym papierze, zdradzającym delikatną fakturę, a więc trudno jest im zrobić zadowalające zdjęcie, które nada się pod obróbkę. Zdaje się, że jedynym rozwiązaniem w tym przypadku jest skaner, którego póki co nie posiadam. Lub techniki w programie, których nie znam. Obiekty obserwowane za pomocą lornetki 10x50. Jak bardzo chciałabym wam oszczędzić felernej M42, tak dobrze zobrazuje to borykanie się z problemami niedoświadczenia. Na pierwszym zdjęciu lekko podrasowana surówka, gdzie możemy zauważyć jak bardzo zwiększyłam skalę obiektu oraz jak próbowałam to odratować większym kołem, które i tak było za małe, ale nie mieściło się już na kartce:D Pardon jedną dodatkową gwiazdę, której zapomniałam wygumkować na dole. Następna fotka to poprawiona skala, przynajmniej na tyle ile pamiętałam rozmiar obiektu w okularze. Zablurowana stara obramówka i... w celu wyrównania kolorytu kartki gwiazdy ściemnione do takiego stopnia, że poza głównym obiektem ich nie widać. No cóż. Nie dając za wygraną podczas tej samej nocy postanowiłam narysować coś jeszcze. Hiady? Może plejady? Ale po zastanowieniu zabrałam się za Pas Oriona, ku ćwiczeniom skali. Zwraca to uwagę na potrzebę ćwiczenia rozmieszczenia gwiazd (jaśniejsze plamy powstały od gumkowania). Tutaj problemem jest samo zdjęcie. Światło odbijające się w górnej części, jakość.
    1 punkt
  17. Czając się na Merkurego też zaliczyłem dzisiaj słupek :)
    1 punkt
  18. To nie do końca tak. W przypadku filtrów wąskopasmowych pierwszorzędne znaczenie ma duża źrenica wyjściowa. Można ją uzyskać nawet w mniejszych aperturach, stosując niskie, lornetkowe powiększenia. Przy rozleglejszych obiektach jak Rozeta czy Mewa satysfakcja gwarantowana.
    1 punkt
  19. Do Mewy habetę, a do Rozetki OIII polecam.
    1 punkt
  20. Jacek E - 2 sztuki, czarny i niebieski.60zł w kenny - 2 sztuki, czarny i niebieski 60zł w Jacek 2 - 1 sztuka, cz?arna 50zł odbiór na zlocie grand - 1 szt?,? czarna 30zł w ignisdei -?1 szt bordo 50zł eszetka - 1 sztuka, czarna 30złw? Ciekawska - 1 szt. czarna 30zł w? charakternik - 1 sztuka, czarna 30zł w? KrisQ - 1 sztuka, czarna???? 100zł odbiór na zlocie DarX86 - 2 sztuki, niebieski i bordo? 60zł w? BlackAdder - 1 cegiełka, bez breloczka 30zł bez breloczka Zielu - 1 szt., czarna 30zł w? Esku1RES - 1 szt, niebieski 30zł Fobek - 1 szt., czarna 30zł w? wessel - 1 sztuka niebieska 50zł w? Pawcio -?1 szt bordo 30zł odbiór na zlocie bartulka 30zł bez breloczka Sokol 30złw?? Grzegorz - ALEKSANDRÓW ŁÓDZKI 25zł, bez breloczka towerfox- 1 szt. bordo 30zł w? przemo77 - 1szt. czarny 30zł odbiór na zlocie sferoida - 1szt. bordo? 30zł w? Charon_X - 1 szt, bordo Felcia97 - 100zł bez breloczka Miron- 30zł bez breloczka Hagen - 30zł w? Przemek_K - 30zł bez breloczka energetyk - 1szt, bordo, odbiór na zlocie ?- 30zł Mebelek - 30zł w? Paweł Baran - 50zł w? Wessel - 50zł w? Janko - 50zł bez breloczka Alien - 2 sztuki, czarny i niebieski. - 100zł odbiór na zlocie Radioteleskop- 50zł bez breloczka Anva - 30zł w? darius - 1 szt. czarny,odbiór na zlocie ?- 50zł Gayos - 30zł czarna odbiór na zlocie STEFANCHM -120zł w? LukSol - 106,61 zł w? MARIANOWSKI 50zł bez breloczka Na plusie 1897,11zł + 50zł = 1.947,11zł (edit: 27.02.2019) Koszt wysyłki ok. 70 zł = 1.947,11zł- 70zł = 1.877,11zł Serdecznie dziękuję w imieniu FA. Informuję, że cegiełki są po-kopertowane i zaraz idę na pocztę. Gdybyście do przyszłego wtorku nie dostali, piszcie!
    1 punkt
  21. Dzisiejszy częstochowski zachód z dłuższej ogniskowej 200mm i EOS'a M, jedyna obróbka to przycięcie dołu fotki by wyeliminować nieciekawe fanty krajobrazu. Pozdrawiam
    1 punkt
  22. Piękna gromada m44 Asi 1600 Pro i ED Apo TS 71 mm L 50 x 120 sec. RGB 3x40 x 60 sec.
    1 punkt
  23. Powoli czyszczę zapasy materiałów z węgierskiego, wakacyjnego koszyczka. tym razem Cassiopea na szeroko praktycznie od Perseusza do Cefeusza. Kadr wycięty z mozaiki, na którą złożyło się 10 paneli po 15x2min Samyangiem 135/[email protected] i Nikonem D610 @ iso1600. W kadrze złapał się przy okazji także sierpniowy gość - 21P/Giacobini-Zinner. Mozaika zrobiona z pomocą AstroPixel, panele przez PixInsight reszta PS i LR. i wersja z legendą:
    1 punkt
  24. Przedwczoraj zerknąłem w ten rejon nieba, M78 była widoczna w szukaczu 9x50 jako mały, mglisty kłębek. W 16" i zasięgu ok 5.8mag widok jest bardzo podobny do szkicu z pierwszego postu - kometopodobna M78 z sąsiadką NGC2071. Czasami dostrzegałem pojaśnienie w miejscu poniżej M78. Po sprawdzeniu w domu na fotce, prawdopodobnie widziałem pobliską NGC 2064. W sumie wypróbowałem na niej też filtry i o ile nie wnoszą nic nowego, to np w UHC widok jest bardziej kontrastowy i fajniejszy w odbiorze.
    1 punkt
  25. Podgórskie widoki o świcie 18 lutego w towarzystwie Wenus, Saturna i Jowisza oraz zachodzącego Munia
    1 punkt
  26. O!!! Każdy będzie trzeba ,,ochrzcić" na zlocie
    1 punkt
  27. Taki nijaki - ucięty słupek przy zachodzie mi się załapał
    1 punkt
  28. Takiego słupeczka Słonko przy zachodzie w Ustce przed chwilą strzeliło Canonek 450D z Tamronkiem 70-300 na widoczki nastawiony.
    1 punkt
  29. Słup słoneczny z dziś.
    1 punkt
  30. Też mi się udało !
    1 punkt
  31. Dzisiejszy mały słupek z Mazur.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)