Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.10.2019 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Tranzyt Merkurego już równo za miesiąc
    2 punkty
  2. No i księżyc zaliczony . Ach te rejony okolic od Agricoli do Aristarchusa zawsze piękne, zatopione w czerni: Schickard, Nasmyth no i wielka trójka zapowiadająca krater Bailly: Zucchius, Bettinus, Kircher. Dla pasjonatów ksieżycowych i obserwatorów zmieniającego się księżycowego światłocienia polecam tą genialną stronę, czas podawany to UT oczywiście: https://svs.gsfc.nasa.gov/4442
    2 punkty
  3. Tego obiektu nie trzeba nikomu przedstawiać jest on często fotografowany przez astro amatorów. Ja osobiście drugi raz pochodzę do NGC 6888 ale tym razem z większego refraktora innej kamery i pierwszy raz z filtrem OIII. Materiał udało mi się zebrać w dość krótkim czasie jak na nasze warunki. W sumie to 23 godziny materiału z czego na Halfa przypada 10 godz. 20 min. OIII 10 godzin i RGB 2godz. 40min. Poskładałem i obrobiłem 3 wersje które chcę zaprezentować HRGB, HRGBOIII i HaOIII bicolor. Miłego oglądania.
    2 punkty
  4. Pegaz oferuje kilka fajnych, galaktycznych celów takich jak N7331, N7479 czy N7814. W ich cieniu lezy sobie całkiem ładna parka galaktyk NGC7332 i NGC7339. Galaktyki są dość niewielkie, raptem 4' i 3', ale dość jasne, odpowiednio 11 i 12.3magnitudo i leżą tylko 5 minut kątowych od siebie! W dodatku obydwie są ustawione do nas krawędzią. . źrodlo:http://www.jwinman.com/starcharts/ Nie będę zanudzał naukowymi faktami, poza jednym: obydwie tworzą rzeczywisty układ podwójny i okrążają się wzajemnie. Także tamtejsze ufoludki mają pewnie imponujący widok ze swoich planet Starshopping jest dość łatwy. Odbijamy od Beta Peg na południowy zachód. Mijamy Mu i Lam Peg i po jakichś dwóch stopniach jesteśmy na miejscu: źródło:http://www.jwinman.com/starcharts/ Parka jest naprawdę ładna. Tworzy fajny kadr w powiększeniu 240x. N7332 na sporą jasność powierzchniową, gwiazdopodobne jądro i wrzecionowaty kształt galaktyki widzianej z boku. Lubię ją obserwować, bo w odróżnieniu od wielu innych, szarych mgiełek tutaj od razu widać , że mamy do czynienia z galaktyką widzianą z boku. Natomiast 7339 jest jak duch. Ma niższą jasność powierzchniową, wydłużony kształt i brak w niej wyróżnionego centrum. Zamieszczam tutaj szkic Uwe Glahna z 16" spod ciemnego nieba. Widać cętkowanie w NGC7339. Podobno w dużych dobsach, rzędu 24" można dostrzec w niej północne pasmo pyłowe. źródło: http://www.deepsky-visuell.de/ i szkic w mojej interpretacji wykonany przy super seeingu ,zasięgu ~6mag. Newton 16", Delos 14mm + barlow 1.8x i Delite 5mm (240x i 370x). Niestety musiałem go zmasakrować obróbką, żeby usunąć ślady palców moich pociech. Chyba jeszcze raz trzeba będzie do niego podejść. Spróbujcie i dajcie znać jak poszło!
    1 punkt
  5. Dawno temu, w odległej galaktyce... Stop, ani tak dawno, ani jakoś specjalnie daleko ? rzecz miała miejsce w naszej Drodze Mlecznej, około 1680 roku (wtedy dotarło do nas światło wyemitowane podczas eksplozji). W tym tygodniu na warsztat weźmiemy coś, co uważałem kiedyś za niemożliwe do zaobserwowania amatorskim sprzętem. Ale swego czasu ukazały się relacje, z których wynikało, że jednak się da. Z tego co pamiętam, to na naszym rodzimym podwórku pierwszy był Paweł Trybus, obserwujący mgławicę dobsonem 18". Wybuch supernowej (zlokalizowanej ok. 11 tys. lat świetlnych od Ziemi) został przeoczony przez siedemnastowiecznych astronomów, pewnie z powodu niewielkiej jasności ? znaczy supernowa pierdyknęła jak trzeba, ale jej blask został mocno osłabiony przez pył. Gdyby nie ekstynkcja międzygwiazdowa, umierająca gwiazda osiągnęłaby jasność w okolicy -3 magnitudo i z pewnością zostałaby dostrzeżona przez każdą osobę spoglądającą wówczas w niebo. Przypuszcza się, że supernowa mogła być odnotowana przez angielskiego astronoma Johna Flamsteeda, który w wydanym w 1725 roku katalogu Historia Coelestis Britannica oznaczył gwiazdę nową (skatalogowaną jako 3 Cas) o jasności 6 mag bardzo blisko miejsca wybuchu. Sęk w tym, że owo "bardzo blisko" nie do końca pokrywa się z faktyczną lokalizacją, stąd też wątpliwości (tym bardziej, że Flamsteed był raczej dokładny w oznaczaniu pozycji gwiazd). Było trochę historii, czas na odrobinę teorii. Supernowa (typu II) walnęła, gdy żelazowe jądro czerwonego nadolbrzyma (o masie ok. 16 mas Słońca) osiągnęło masę większą niż ok. 1.4 masy Słońca i zaczęło się zapadać. Wcześniej ustały w nim reakcje termojądrowe. Wskutek kolapsu grawitacyjnego jądra atomowe zostają tak ściśnięte, że zanikają przerwy między nimi i są traktowane jak pojedyncze nukleony; towarzyszy temu przemiana elektronów i protonów w neutrony i neutrina. Jednocześnie zewnętrzne warstwy opadają z dużą szybkością na sprężyste jądro i ulegają gwałtownemu odbiciu na zewnątrz. źródło: http://apod.pl/apod/ap130117.html Obiekt został "namierzony" jako radioźródło w latach trzydziestych XX wieku przez astronoma amatora, a jego istnienie potwierdzono fotograficznie w 1953 roku przy użyciu 200 calowego teleskopu - nie gdzie indziej, jak w obserwatorium na górze Palomar. Obecnie resztki po rozerwanej gwieździe rozciągają się w przestrzeni na obszarze ok. 15 lat świetlnych. A jak wygląda kwestia starhoppingu? Skomplikowany nie jest, a i przystanki (początkowy i pośredni) w kierunku naszego celu są nadzwyczaj intrygujące. Wszystko wyjaśni nam mapka; pominę znaną i często oglądaną NGC 7789, a wspomnę o dość egzotycznej gromadce otwartej skatalogowanej jako King 20. Nigdy wcześniej jej nie widziałem, a wychodzi na to, że warto ? choć niewielka i słaba (ma rozmiar ok. 4'), jest dość zasobna w słabe gwiazdki, pięknie skrzące się w polu widzenia okularu. źródło: https://www.skyandtelescope.com/observing/cas-a-supernova-remnant/ Obserwacje Cas A są niemożliwe bez użycia filtra OIII. Bez niego niczego nie zobaczyłem, nic nie wniósł też UHC (choć pewnie w większych aperturach mógłby dać radę). Przy powiększeniu nieco ponad 100x (newton 350/1500, ES 14 mm) widać krótkie, podłużne pasmo, dość szerokie. Warto zastosować technikę zerkania, choć po dłuższej chwili skupienia zaczyna coś wyskakiwać także przy patrzeniu wprost. W nastocalowym lustrze nie jest to jakieś ekstremum; jeśli ktoś jest w stanie dostrzec mgławice planetarne z katalogu G. Abella, to i z tym celem sobie poradzi. Wiem co mówię, bo akurat wczoraj łapałem też Abellki numer 82 i 84. Aha, widocznej na zdjęciach południowej, słabszej części mgławicy nie bylem w stanie wyłuskać. To jak dobsoniarze, spróbujecie i dacie znać jak poszło? PS Pisząc ten odcinek mocno inspirowałem się świetnym tekstem Boba Kinga, opublikowanym tu: https://www.skyandtelescope.com/observing/cas-a-supernova-remnant/ Polecam też inne artykuły autorstwa tego pana, są naprawdę ciekawe. PS 2 A może ktoś z naszych fociarzy weźmie ten obiekt na warsztat, hm?
    1 punkt
  6. W końcu 12 września wieczorne niebo zrobiło się całkowicie wolne od chmur. Piękny czerwony zachód słońca zwiastował dobre warunki. Mimo środka tygodnia i perspektywy porannej pobudki do pracy postanowiłem czekać na kometę 21P, którą aby zobaczyć w najlepszym przydomowym skrawku nieba musiałem czekać tak do pierwszej w nocy. Jednak widok zachodzącego ok. 20.00 rożka Księżyca z pięknym purpurowym światłem zacienionej części nie pozostawiał nic o dyskusji - warunki są wręcz idealne i nie ma co czekać na pierwszą w nocy i polować tylko na kometę. Tylko w dolinie zbiera się mgiełka, ale spokojnie na szczęście dom 100m w pionie powyżej dna dolin i mgła nic nie popsuje. Więc o 21.00 100mm kątowa lorneta rozstawiona na statywie, a obok krzesełko. Księżyc już pod horyzontem, a na coraz ciemniejszym niebie mrowie gwiazd z wyraźnym zarysem drogi mlecznej. Gwiazdy gołym okiem piękne, punktowe, wyraziste i bogate w kolory. Do tego powietrze bardzo ciepłe i spokojne, a dookoła jeszcze gdzieniegdzie spóźnione świerszcze dają koncert. Tak to wymarzone warunki jak na prawie połowę września, a zasięg gwiazdowy w przydomowych warunkach wręcz rekordowy - nie sprawdzałem dokładnie, ale 5,5 mag gołym okiem widziane na wprost bez wysiłku. Nie czekałem więc dłużej i lornetą uzbrojoną w 12mm TV delosy (powiększenie x 46) wycelowałem na oślep i od razu piękne punktowe mrowie gwiazd ostre po same brzegi pola widzenia. Pierwsze cele to wspomnienie lata - w kierunku dość nisko położonego już Strzelca, w który wplótł się jeszcze Saturn. To on wyznaczał mi cel na pobliską M8 Mgławicę Laguna - piękne zamglenie, ale z racji bliskości horyzontu już nie tak efektowna jak w środku lata. Podobnie M20 Trójlistna Koniczyna, widoczna bez problemu ale, już tak jak gdyby wypłowiała. Za to powyżej M24 spowodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jakże wspaniały widok skupiska gwiazd z przyciemnionymi w sąsiedztwie obszarami. Piękny, hipnotyzujący widok, który na liście lornetkowych obserwacji DS-ów powinien moim zdaniem być obowiązkowy. Dalej wycelowałem jeszcze troszkę wyżej w Tarczy w M22 Gromada Dzika Kaczka - piękne skupisko rozsypanych blisko siebie brylancików. Wycentrowana gromada wypełniała jakieś 25-30% pola widzenia i dopisana do listy obowiązkowych i topowych obiektów wśród gromad. Dalej postanowiłem wykorzystać dobre warunki w kierunku południowej części nieba i celować w coś bardziej egzotycznego. Wybrałem będącą u stup Wodnika NGC 7293 Mgławice Ślimak - do tej pory jeszcze nie widzianą przeze mnie. Nie wiedząc czego się spodziewać powoli skanowałem miejsce przewidzianej lokalizacji. Po dość krótkiej chwili jest - okrągłe zamglenie, którego intensywność i przede wszystkim rozmiar mnie zaskoczył. Mgławica bardzo wyrazista z nieco wygaszonym środkiem - dla lornety idealny obiekt. Jako że był to debiut poświęciłem Mgławicy Ślimak dłuższą chwilę i wśród DS jest to naprawdę dla mnie szokujące pozytywnie odkrycie. Uzbroiłem również okulary w filtry UHC. Widok z filtrami znacznie jeszcze lepszy - obrzeże mgławicy wręcz zaświeciło - od razu uruchomiłem wyobraźnie i porównałem ją do M27 Mgławicy Pierścień tyle, że w mega powiększeniu. Rozochocony postanowiłem poszukać następnej dla mnie nowości tj. Mgławicy Kocie Oko (NGC 6543) w Smoku. Cel dość wysoki i mniej wygodny. Szukam, szukam (i już mam nadzieję, że zobaczę coś podobnego na wzór Ślimaka), ale nic z tego. Poza czymś w rodzaju gwiazdki, może lekko rozmytej nic nie zobaczyłem. Uzbroiłem okulary jeszcze w wspomniane wcześniej filtry, ale nic nie pomogły. Lekkie rozczarowanie, ale to chyba jednak DS nie dla lornetki. Na pocieszenie wycelowałem w znaną M31 Galaktykę Andromedy. Nie ściągnąłem jednak filtrów i widok taki sobie -tło wyczernione, ale i obiekt wyraźnie wygasł. wykręciłem więc filtry i czystymi okularami wycelowałem w galaktykę. Od razu znacznie lepiej, a nawet za bardzo, bo obiekt się już zdecydowanie nie mieści w polu widzenia. Postanowiłem wymienić okulary na fabryczne APM 18mm dające mniejsze powiększenie (x30) i szerze pole widzenia. Wymiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko szersze pole pomogło, ale przede wszystkim zwiększona źrenica spowodowała, że galaktyka znacznie pojaśniała. Mało tego widziany obraz bardzo przypominał widoki 3D jak z fotografii. Galaktyka stała się bardziej dyskiem, a nie tylko owalna gęstniejącą w centrum mgiełką. Oczywiście sąsiadki M110 i M32 widziane wyraźnie. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak w M31 owalne przyciemnienie w jej strukturze, które rozbijało ją na dwie części - to było dla mnie zaskoczenie nie mniejsze jak wielkość mgławicy Ślimak. Można powiedzieć, że przy rekordowo dobrych warunkach odkryłem Galaktykę Andromedy na nowo. Jednak warunki robią robotę. Rozochocony wycelowałem poniżej w kierunku M33 Galaktyka Trójkąta, która kiedyś już "zaliczyłem" tyle że w innej lornecie tj. prostej APM MS 25x100, gdzie widoczna była tylko jako ledwie dostrzegalna szeroka plama/mgiełka. Nie robiłem wiec sobie wielkich nadziei na coś więcej. Zostałem przy fabrycznych okularach dających powiększenie x30. M33 zaskakująco łatwo dostrzegalna mgiełka. mało tego lekko postrzępiona mgiełka. Zmieniłem z ciekawości okuary na TV delos (x46) co ty razem poprawiło widok. WOW - M33 nie tylko większa, ale również zerkaniem wychodził zarys głównych ramion. Sam nie wierzyłem, że to możliwe, ale później sprawdziłem w Stellarium i się nie myliłem co do skręcenia ramion. Później celowałem w wiele znanych obiektów. Na wyróżnienie zasłużył Łabędź ze swoimi słynnymi Mgławicami: NGC7000 Ameryka , Wschodni NGC 6992 i Zachodni NGC 6960 Welon. Tutaj najlepszy widok w powiększeniu x30z filtrami UHC, gdzie obiekty widoczne w jednym polu widzenia w całości na styk. Ameryka Północna bardzo wyraźna w całości, a Zatoka Meksykańska to dosłownie świeciła - coś pięknego. Nie gorszy widok Wschodniego Welonu - gdzie słynna "miotła czarownicy" z wyraźnie postrzępionymi końcówkami zrobiła duże wrażenie. Najpiękniejszy widok to jednak Zachodni Welon - podłużna jasna smuga, jak dym z papierosa w przyciemnionym barze - widoki wręcz nierealne, odcinające od rzeczywistości. Na wyróżnienie zasługuje również gromada podwójna w Perseuszu. Obiekt wcześniej znany mi, jednak to co mnie zaskoczyło to mrowie gwiazd w bardzo wyraźnym efektem odczuwania przestrzeni. Patrząc obuocznie przez okulary miałem naprawdę realne wrażenie, że poszczególne gwiazdy lub zgrupowania gwiazd w gromadzie znajdują się w rożnych odległościach od Ziemi. Na koniec wycelowałem w Plejady. W powiększeniu x46 piękne, ale troszkę zbyt szerokie ocierające się o krawędź pola widzenia. W powiększeniu x30 znacznie lepiej, a chyba najlepiej w maleńkim Nikonie EII 8x30. Takim sposobem przechodząc z letnich do zimowych obiektów DS ok. 1.30 w nocy doczekałem się wyjścia komety 21P Giacobini?Zinner. Kometa znajdowała się praktycznie na jednej linii i w połowie drogi między gromadami M37 i M35. Kometa wyraźna z jasną głową i subtelnym warkoczem jako wydłużonym pojaśnieniem. Nawet w Nikonie EII 8x30 widoczna bez problemu. Miałem czekać jeszcze na Oriona, ale jakieś wysokie gęstniejące chmurki nie pozwoliły mi na jego zobaczenie. Generalnie zakończyłem obserwacje na komecie, ale wcześniejsze obiekty DS były bardzo piękne. Wspólnym mianownikiem był charakterystyczny widok z wrażeniem w trzech wymiarach. Do tego idealne warunki jak na przydomowe miejsce obserwacji sprawiły, że niepozorne pierwotnie zamiary tylko upolowania komety przerodziły się w niezapomniane obserwację wielu obiektów, których w większości odkrywałem na nowo. Była więc to spokojna, ciepła, magiczna noc, pewnie ta wyjątkowa w ciągu roku, której miłośnicy obserwacji astronomicznych sobie życzą i która napędza motywację do dalszego zgłębiania nieba. Takiej nocy Wam również życzę, Dziękuję.
    1 punkt
  7. Okolice Laguny i Koniczynki na kolorowo z wykorzystaniem filtrów HORGB. Wodór ten sam co dwa posty wcześniej. Tam też zdjęcie z opisem. Samyang 135ED f/[email protected], QHY163M, iOptron Smart EQ Pro, Ha 50x2, Oiii 20x2 minuty, RGB 40:30:40x30 sekund. Teneryfa okolice Puerto de la Cruz, Księżyc. Okolice mgławic M8 Laguna i M20 Trójlistna Koniczynka
    1 punkt
  8. Łączę tutaj wyniki obserwacji z dwóch sesji obserwacyjnych. 2 i 6 października 2019 godziny 21:00 ? 23:00 oraz 23:00 ? 2:30 Warunki średnie zasięg +5 mag. W koło lampy sodowe ogólnie bez rewelacji. Równocześnie testowałem mój nowy nabytek do teleskopu P8079HP, ale o tym napiszę w oddzielnym temacie. Sprzęt: Sky Watcher 12" okulary ES30 ES14 barlowX2 P8079HP Filtry UHC OIII H Alfa 10nm 2 Października, było nawet znośnie temp +4 stopnie, ale 6 spadła w nocy do -2 i cały teleskop mi zamarzł. Dzięki grzałce na LW nic z lustrem się nie działa i działał przyzwoicie do samego końca obserwacji. To wielka wygoda taka grzałka. Kontynuuje cele na podstawie publikacji Observing Planetry Nebulae. NGC 6058 Mgławica planetarna 12.9 mag. O rozmiarze 35" w gwiazdozbiorze Herkulesa. W ES 14mm widoczna na wprost, jako słaba okrągła otoczka, takie szare kółko. Znajduje się w środku takiego trójkąta z gwiazd. P8079HP ? niewidoczna. NGC 6826 Mrugająca "Blinking" PL 8.8 mag. O rozmiarze 38" w Łabędziu. Bardzo ładna i oczywista. To jeden z moich ulubionych celów. Widoczna wyraźna otoczka. Efekt mrugania nie jest taki fajny w 12" jak w mniejszych aperturach. NGC 6857 PL 11.4 mag. O rozmiarze 40" w Łabędziu. W P8079HP + reduktor X0.5 + filtr H Alfa jest bardzo wyraźna i dobrze widoczna. Taka kaszowata wyraźna plama. Poniżej znajdują się 3 gwiazdki ułożone w łuk. Ładnie widać. W ES14 nie sprawdzałem. NGC 7662 śnieżna kula. PL 8.3 mag. O rozmiarze 35" w gwiazdozbiorze Andromedy. ES 14 + OIII bardzo jasna, aż razi w oczy. Taka średnie białe kółko. Oczywista. M 76 Małe Hantle PL 10.1 mag o rozmiarze 3' w Perseuszu. Bardzo ładnie widoczna w ES 14 + OIII. Rzeczywiście wygląda jak podwójna mgławica podobna do M27. Jest oczywista. W samym P8079HP jest słabiej widoczna, mniejsza i słabsza. Po zastosowaniu filtra H Alfa 10nm obraz zdecydowanie lepszy w P8079HP niż w ES 14mm z filtrem OIII. Dużo bardziej szczegółowo widoczna, dokładnie widać krawędzie oraz wcięcia. Lepiej widoczna struktura, która jest zróżnicowana, a nie jednorodna jak w ES14. NGC 246 Czaszka PL 10.9 mag. O rozmiarze 4' w Wielorybie. Mgławica znajduje się w "brzucha" Wieloryba. Jest jedyną planetarką w tej okolicy. Widoczna tylko przez ES14+OIII przy lekkim poruszaniu teleskopu. Patrzenie kątem oka nie pomagało. Jest dość spora, jednorodna widoczna jako owal. Nie widać ciemnym plam wewnątrz. W P8079HP niewidoczna. Warunki były słane więc przez samego ES14 też była niewidoczna. M 27 Hantle To już klasyka. PL 7.1 mag. W Lisku. ES 14 ? bardzo ładnie widoczna, jako duże jasna, okrągła i wyrazista. Z filtrem OIII jest bardzo jasna i widoczne czarne tło. Bezpośrednio porównywałem obrazy z ES 14 + filtr Orion UB do P8079HP + Barlow X2 + Filtr UB. Mgławica lepiej wygląda w noktowizorze, jest pełniejsza, jaśniejsza, lepiej widoczne wcięcia i widać więcej gwiazd. Drugie porównanie ES14 vs. P8079HP bez żadnych filtrów. Tutaj lepiej widoczna w ES 14. Lepiej widoczne wcięcia i jaśniejsza. Trzecie porównanie ES14 + OIII vs. P8079HP + OIII W ES 14 + OIII jest bardzo ładna, jasna i czarne tło. W P8079HP mgławica jest też nieco jaśniejsza. Widok taki jak z ES 14+OIII. Tutaj jest remis. Sprawdzałem też kombinacje ES14 + filtr Optolong UHC i P8079HP + Optolong UHC. Wbrew obiegowej opinii stwierdzam, że chiński tanie filtr UHC w sposób widoczny wniósł dużą poprawę w obraz mgławicy. Jest jaśniejsza, lepiej widoczna, lepiej widoczne boczne wcięcia. Jest ona pełniejsza. Widok zdecydowanie lepszy tak 60-70% niż bez filtra. Mgławica ta w każdej kombinacji wygląda trochę inaczej. NGC 7293 Helix Ślimak PL 7.6 mag. O rozmiarze 15X12' w Wodniku. ES 30 + OIII Widoczna jako mgława, jednolita, kołowata widoczna na wprost. Środek jednolity, niewidoczne pociemnienie w środku. Bez szczegółów. Granice zamazane. Jest oczywista. P8079HP ? niewidoczna P8079HP + H Alfa 10nm. Bardzo dobrze. Widoczne duże koło, z wyraźnymi granicami, ciemny środek, widoczny jak na zdjęciach. Widoczna lepiej w P8079HP + H Alfa niż przez ES30 + OIII. Opisane mgławice planetarne to tylko część sesji obserwacyjnej. Pozostałe obiekty opisze w osobnym temacie. Dzisiaj dodałem do listy 8 obiektów. Wynik 13/160
    1 punkt
  9. Do oceny prac wrześniowych zaprosiłem Pawła Radomskiego - guru obróbki astrofoto, prowadzący warsztaty na zlotach astrofotograficznych, ojciec -założyciel WAP RODOS i ekspert Polskiego APODa. Jak sam o sobie pisze - astrofotograf stosowany. A oto jego uwagi: Tomasz Wróblewski - M45 Zdjęcie bardzo dobre, na pierwszy rzut oka ładnie pokazuje mgławice otaczającą Plejady i w tle majaczy również pył otaczający ten obszar (szczególnie po prawej stronie i na dole). Można by się pokusić o wydobycie tych pyłów z tła. Po powiększeniu widać dominujący kolorowy szum, który przydało by się ograniczyć. Jeśli chodzi o kolorystykę to warto zwrócić uwagę na to, że mgławica refleksyjna otaczająca Plejady nie jest tylko niebieska - taki kolor jest w okolicy samych gwiazd, jednak dolna część mgławicy Merope (orientacja zdjęcia) - przechodzi w kolor szarawo-bury jak oddala się od gwiazdy Merope - warto na to zwrócić uwagę. Podkreśliłbym gwiazdy żółte by pokazać kontrast do dominujących - biało/niebieskich. Gratuluję zwycięstwa! Łukasz Sowa - M31 Ciężko o tym zdjęciu coś napisać ? Widać delikatny kolorowy szum na zewnętrznych obszarach galaktyki, który jest wynikiem ilości materiału i najprawdopodobniej chęcią autora by pokazać jak najwięcej. Jądro bardzo fajnie pokazane, podobnie jak pasma pyłowe na całym dysku galaktycznym. Widać lekkie nierówności w tle (np plama pod M110), to kwestie kosmetyczne, ale warto się nad nimi pochylić (dlaczego się pojawiła). Kolorystyka gwiazd bardzo fajna, no i szczegół na M110. Jednego czego mi brakuje to mgławic wodorowych. Marcin Hałaczkiewicz - NGC6992 Pierwsze co się rzuca oczy to czerwona dominanta i histogram to pokazuje, że czerwony kanał jest przesunięty w stronę jasności. Druga rzecz to gwiazdy, a w zasadzie ich brak - przecież to jest obszar Drogi Mlecznej, tam są niezliczone ilości gwiazd! Po dokładniejszej analizie wyłaniają się mankamenty - do jednego garnka wrzucone są: gwiazdy wyraźnie odcięte od tła (krzywa!), przesadne ich zmniejszenie, do tego nadmierne odszumienie i ten koktail nie służy dobrze astrofotografii. Odnoszę wrażenie, że autor zamiast wyciągnąć sygnał obiektu skupił się na odszumieniu i zmniejszeniu gwiazd. Materiał jest ciekawy i warty ponownego podejścia do obróbki.
    1 punkt
  10. Na przełomie września i października zapolowałem na Trąbę Słonia. Przez pięć nocek łapałem dziury w chmurach żeby nazbierać do pikseli nieco fotonów. Najwięcej napadało wodoru i efekt prezentuję poniżej. Obiekt popularny i lubiany wśród nas, więc nie ma co się za wiele rozpisywać 21.09-07.10.2019, Meade ACF 10" f/10, AP CCDT67, EQ6, QHY163M, Ha 220x2 minuty, gain=100, niebo podmiejskie. Przejrzystość średnia, seeing dobry, częściowo Księżyc.
    1 punkt
  11. Dzisiejsza, późnonocna sesja była dokładnie taka, jak lubię ? z przejrzystym niebem, rześkim, mroźnym powietrzem szczypiącym policzki, no i ciszą, zakłócaną jedynie z rzadka przez sowy i przytłumione pobrzękiwanie ?zbyrcoków? dobiegające gdzieś z odległej łąki. Diabli wiedzą jaka w tym roku będzie zima (choć jedno wiadomo na pewno ? rozświetlona wściekle przez stacje narciarskie, z pier...ą Białką na czele), więc na wszelki wypadek zimowe konstelacje mam już obskoczone ? te położone bardziej na południe czesaliśmy w RPA, a północne odwiedziłem kilkanaście godzin temu. Na miejsce (Domański Wierch, niedaleko Cichego) dotarłem przed pierwszą, równo z zachodem lekko pomarańczowego Księżyca. Łysol mocno już spuchł i to był właściwie ostatni moment, by zerknąć na niebo przed zbliżającą się pełnią. Rzut okiem na nieboskłon spowodował, że rozłożenie i kolimacja Taurusa zajęły mi raptem kilka minut ? po prostu szkoda było czasu. Dzień wcześniej przez Wierch przewalały się tumany mgły (na szczęście przeganiał je lekki wiatr), a sprzęt ociekał wilgocią; tym razem było sucho, bezwietrznie i naprawdę ciemno, przynajmniej jak na podmiejskie warunki. Nie będę robił wyliczanki, że widziałem to i tamto (ileż razy można wspominać o klasykach, choć taka przykładowo NGC 891 zawsze potrafi mnie zachwycić), a skupię się na rzeczach jeszcze niewidzianych, dawno nieoglądanych, względnie na tyle egzotycznych, by poświęcić im wzmiankę. Zacząłem od aktualnego Obiektu tygodnia, czyli parki galaktycznych igiełek skatalogowanych jako NGC 7332 i 7339. Jakoś nie pamiętam, czy kiedykolwiek gościły u mnie w okularze, a jak najbardziej są tego warte. W Pentaxie XL 7 mm (pow. nieco ponad 200x) obie wyskoczyły naprawdę ochoczo i tak sobie myślę, że powinny być dostępne już w ośmiocalowcach ? a już na pewno 7332. W mniejszych aperturach i/lub w gorszych warunkach problematyczna może okazać się NGC 7339, mająca niższą jasność powierzchniową. Z tego co mi się wydawało nie jest to duet powiązany grawitacyjnie (edyta: ale jednak jest), więc trzeba było poszukać w atlasie czegoś skatalogowanego przez pana Haltona Arpa, najlepiej mocno zniekształconego. To kryterium spełniają engiece 7714 i 7715 (Arp 284), zlokalizowane tuż obok dość jasnej gwiazdki 16 Psc (znaczy jesteśmy w Rybach, tuż pod kwadratem Pegaza). Jej blask nieco przeszkadza, ale przy większych powerkach daje się usunać z pola widzenia, poza diafragmę okularu. Numer 7714 to maleństwo (niecałe dwie minuty łuku), ale jest dość jasna (12.2 magnitudo). Z mooocno rozciągniętą sąsiadką (7715, 14.1mag, 2.7x0.4') był już znacznie większy problem, niemniej po chwili skupienia i ona wyskoczyła ? jako widoczne zerkaniem, bardzo ulotne pasemko niemalże dotykające jaśniejszej towarzyszki. źródło: www.sky-map.org Później był Kwintecik (w czternastce zdecydowanie łatwiejszy do przeliczenia niż w 300 mm), a po nim przyczajona tuż obok majestatycznej M 31 parka NGC 317A i B. Obie galaktyki (znaczy A i B, nie Messier) są prawie sklejone, mają po ok. 13.5 mag i niewielkie rozmiary (ok. 1 minuty), niemniej w większym lustrze nie jest to żadne ekstremum. Bawiłem się nimi dłuższą chwilę, bo przy stosowaniu techniki zerkania i zmianie pozycji oka względem soczewki raz jedna, raz druga wybijała się na pierwszy plan, wydając się tą wyraźniejszą. Ostatecznie uznałem, że trzeba ogłosić remis. źródło: www. sky-map.org Z inszych ciekawostek po raz kolejny podszedłem do Karła Pegaza (5.0'x2.7', 13.3mag) i po raz nie wiem który zastanawiałem się czemu nigdy wcześniej tego nie łapałem. Obiekt to podłużne, dość ulotne pojaśnienie tła, w konfiguracji lustro 350/1500 plus ES 14 mm oczywiste i w zasadzie widoczne z marszu. Jeszcze łatwiej wyłuskać toto przy większej źrenicy wyjściowej, ok. 4-4.5 mm. Później w ruch poszły filtry ? w pierwszej kolejności habeta, z pomocą której spojrzałem na wyraźną, niesymetryczną mgiełkę przylegającą do AE Aurigae (Płonąca Gwiazda - IC 405), Konika, Pętlę Barnarda i Kalifornię. Szczególnie ta ostatnia w dużym lustrze jest imponująca ? ogromna, mleczna poświata z prześwitującymi na jej tle gwiazdkami, obramowana z obu stron jaśniejszymi pasmami, rozmywająca się stopniowo w czerni Kosmosu. W przypadku takich rozległych obiektów (przy jednoczesnej konieczności wykorzystania filtrów wąskopasmowych) rewelacyjnie sprawdza się Baader Asferyk 31 mm, generujący źrenicę ok. 7 mm. Kiedyś uznałbym ją za kompletnie nieprzydatną, lecz od jakiegoś czasu wiem już, że ma swoje ważne zastosowanie. Swoich pięciu minut doczekała się też O ? trójka Astronomika. Filterek pięknie skontrastował jaśniejszą część IC-ka 443 w Bliźniętach, znów pozwolił mi nacieszyć się dyskretnym pasmem Cas A, no i dał radę w przypadku mgławicy Simeis 22 (alias Sh 2-188) w Kasjopei. Ta planetarka w okularze ma wyraźnie łukowaty, ?uśmiechnięty? kształt, nieco przypominający Abella 21. W plosslu Meade 26 mm była zaskakująco bezproblemowa, a i starhopping w jej kierunku skomplikowany nie jest. Wizualnie widać tylko jej jaśniejszą, południowo ? wschodnią część, przynajmniej w moim teleskopie i na moim niebie. Z tego co wyczytałem, gwiazda macierzysta dość żwawo zasuwa w przestrzeni, a sam obiekt jest jednym z lepszych przykładów na oddziaływanie mgławicy z otaczającym ośrodkiem międzygwiazdowym. źródło: www.sky-map.org Koło trzeciej nad ranem odpuściłem, bo z zimna skostniały mi stopy. Termometr potwierdził to, co czułem od dłuższego czasu - chwycił całkiem konkretny przymrozek. To jednak nie Afryka, gdzie Syriusz świecił wysoko przy komfortowych plus piętnastu...
    1 punkt
  12. Uwielbiam takie posty. A potem człowiek dostaje taką perełką w twarz
    1 punkt
  13. Pięknie wczoraj prezentował się Księżyc w Nikonie 10x50 trochę jestem przeziębiony więc nie szarpałem się za GSO ale nie żałuję bo rozstawiłem sobie statyw z Nikonem, krzesełko i w ciepełku domu przez drzwi balkonowe gapiłem się w niego jak zaczarowany. Dużo więcej widać ze statywu, pomimo, że lornetka rozkolimowana to po kilku sekundach jeden obraz. Jak naszły delikatne chmury i zgasiły blask to myślałem, że pęknę... tak bardzo się poprawił kontrast, jednak 5 mm źrenicy to za dużo na tego koleżkę Nikon 2x53 też miał swój moment, obraz czysty, nawet kilka kraterów wyłapałem, muszę poczekać na ciemne noce żeby sobie nim popatrzeć.
    1 punkt
  14. ...powiedziała wilgoć do blasku ognia gwiazd...you shall not pass...powtarzała z uporem przez całą noc... ...a wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, który poprzedzał deszczowy dzień? Dwóch wytrwałych łowców nocnych skarbów, w swym stalowym rumaku pędziło w kierunku szczytu zapomnianej Smerekowskiej osady położonej wysoko w górach Beskidów. Osada znajdowała się na dużym wypłaszczeniu górskim i niemalże dorównywała położeniem okolicznym szczytom górskim. I chociaż ich serca były częściowo wypełnione wątpliwościami związanymi z kłębami czarnych chmur przemierzającymi nieboskłon jednak wiara we wróżby czarownika KIM-a (Krajowy Instytut Meteo) oraz ich zamiłowanie do przygód i ryzyka wzięły górę. Zmierzch zapadał coraz mocniej, a łowcy zmierzali do siedziby władcy osady, który zaprosił ich tej nocy co by jadłem i piciem ugościć. Po przedarciu się na szczyt poprzez ostępy leśne z oddali ujrzeli ciepło ogniska swojego gospodarza i jego samego witającego ich czerwoną pochodnią. Biesiada u gospodarza trwała już w najlepsze, a nasi bohaterowie dołączyli doń. Gospodarz nie szczędził napitku, a i jedzenia było tyle, że nie sposób przejeść. Dwóch uczestników biesiady postanowiło udać się na spoczynek, a gospodarz wraz z naszymi łowcami rozpoczęli przygotowania do bliższego przyjrzenia się nocnym ognistym bestiom. Gospodarz i tutaj okazał się człowiekiem prawym i godnym, gdy wytoczył trzy armaty w tym jedną 16 calową. 10-calowe działo naszych bohaterów prezentowało się dość skromnie, w porównaniu do armaty gospodarza i sytuacji nie uratował kolejny woj, który przywiózł 8-calową armatę. Mieliśmy zatem 5 dział do bezpośrednich ataków oraz jeżeli pamięć ma nie jest zawodna cztery automatyczne kusze, które śledziły wybrane cele przez całą noc. W międzyczasie nadciągnął kolejny bohater i nasza drużyna gwiezdnego pierścienia była w komplecie. Po zagaszeniu ognia i pochodni oczom ich ujrzało się czyste sklepienie niebieskie pełne ognistych kul. Rozpoczęły się łowy? ?w ruch od razu poszło największe działo i prawie całą noc przy nim spędziliśmy, sporadycznie jeno kierując swoje kroki ku pozostałym. Wtem, już na samym początku jakaś zła moc wypełniła osadę i pokryła czymś na wzór zaklęcia Pary Wodnej całą okolicę? ?You Shall Not Pass!!! Rozbrzmiewał złowieszczy wicher roznoszący wilgoć po okolicy, a całe uzbrojenie naszych bohaterów pokryło się wodą. Pomimo, iż chmury utrzymywały się z dala od osady to patrząc ku niebu widzieli, że znajdują się w samym centrum rzuconego uroku. Na szczęście gospodarz tu i ówdzie ratował częściowo sytuację rzucając zaklęcie Ciepłego Wichru na spowite wilgocią LW i magiczne oczy ES. Co jakiś czas rzucaliśmy również zaklęcie Przejrzystości, ale jego moc tej nocy wskazywała zaledwie 21,20 - 21,30 mag/arcsecond? co potwierdzało działanie złowieszczych mocy. Pomimo tych przeciwności losu nasi bohaterowie dzielnie przemierzali okolice rozświetlających przestrzeń ognistych kul, a rozpoczęli swą wędrówkę od Andromedy zwanej M31. Piękna królowa wspinała się z każdą chwilą ku najwyższemu zenitalnemu tronowi, a jej wspaniały welon utkany pyłem w 16 calowym dziale budował wrażenie niesamowitej głębi. Żadne magiczne oko, które posiadali tej nocy zarówno ES 30mm 82 stopnie, jak też ES 20mm 100 stopni nie był w stanie pokazać jej w pełnej okazałości. Jak na królową przystało miała u boku dwie urodziwe służki M32 i M110, z których właśnie tą drugą szczególnie sobie upodobałem. Za każdym razem gdy spoglądam w jej oblicze zachwycam się intensywnością tego piękna. Skoro jesteśmy u pięknej królewny to jak podczas każdej wyprawy wybieram moją faworytę, którą zabieram ze sobą w pamięci tak też tej nocy moją królową była NGC 891. Ilekroć patrzę na jej piękne oblicze przecięte pasmem pyłu przypomina mi lepszą wersję Sombrero Galaxy tylko takiej trochę spłaszczonej. Nasi niestrudzeni wędrowcy skierowali swe kroki ku Kasjopei i jej rycerzowi NGC 281, który przyjął przydomek Pacman Nebula. Wspierani czarami UHC i OIII czarodzieja Lumicona na zmianę rzucali je w kierunku Pacmana, ale też kolejnych później odwiedzonych mgławic. NGC 281 wspaniale wypełniła znaczną część ES 20mm ukazując coś na wzór kłębów zdecydowanie różniących się blaskiem. Zachęceni sukcesami wyruszyli ku dalszym podbojom i postanowili zapolować na Łabędzia. Ich oczom ukazała się miotła, ale nie byle jaka, a Miotła Wiedźmy znana jako West Veil Nebula. Z całą pewnością była odpowiedzialna za czar, który spowijał okolicę, a z którym toczyli nierówną walkę przez całą noc. Strzępy miotły zdawały się nie mieć końca rozchodząc się w tak wielu kierunkach i w subtelny sposób zanikając. Zdawało się, iż każde włosie ma swoje przeznaczenie i kieruje się w obranym z góry celu. W pobliżu Miotły Wiedźmy znajduje się piękna pajęczyna zwana Network Nebula czyli East Veil Nebula. W 16 calowej armacie i przy wykorzystaniu czaru OIII włókna pajęczyny tworzyły wzory niczym nici plecione przy użyciu wrzeciona. Było jeszcze piękniej i jeszcze intensywniej niż w przypadku Miotły Wiedźmy, a poszczególne włókna zostały poprzecinane mocnymi powrozami. Cały Veil sprawiał wrażenie jakby posiadał swoją głębię, taką drugą przestrzeń?Na dłuższą chwilę postanowiliśmy się oddać podziwianiu jego piękna by następnie zobaczyć jak Łabędź mruga do nas swoim okiem NGC 6826 jednak efekt jest piękniejszy w mniejszych armatach. Ścieżka prowadziła dalej ku centrum Łabędzia, gdzie napotkali kawałek księżyca, na szczęście Półksiężyca, zaledwie Rożek czyli NGC 6888. Mgławica dawała wrażenie lekkiej przestrzeni, a przy spojrzeniu przez magiczne 100 stopniowe 14mm oko ES budowała krabie ramiona wypełnione majestatyczną pajęczyną?a skoro magicznie został przywołany Krab to M1 w 16 calach wyglądała bardzo intensywnie jednak pamięć mą okala wspomnienie z 20-cali i tego nie da się wymazać, gdzie struktury majaczyły budując wrażenia jak z oglądanych zdjęć. Ogniste kule na nieboskłonie grupowały się w charakterystyczne skupiska wysyłając nas kolejno do h+? Persei, która sprawiała wrażenie Rękojeści Miecza, a następnie do Siedmiu Sióstr spowitych delikatnie swoimi mgławicami niczym zasnute w ulotnej aksamitnej mgle. Kwintesencją było spojrzenie w rozbite centrum M15, które dla mnie jednak buduje odrobinę więcej uroku w małych powiększeniach. Warunki niestety nie pozwalały na wyprawę ku Pease 1, a ociekające wilgocią działa skierowały nas do Wodnika gdzie bardzo intensywnie budująca swój blask mgławica Ślimak składała się z obszarów o różnej jasności. Po przemierzeniu ogromnych gwiezdnych przestrzeni udaliśmy się w magiczne galaktyczne wyspy podróżując do: NGC 2403 pełnej intensywnych przesłaniających ją gwiazd, które otacza swoimi ramionami, M81 i M82 z których ta druga była majestatycznie przecięta na połowy mieczem pyłowo-gazowym, a na prawie całej strukturze było widać wyszczerbione kłębiące się opiłki tego uderzenia; M33 z szeregiem błyszczących obszarów wodorowych rozrzuconych po jej ramionach niczym wyspy wśród wód oceanu. Noc wciąż nie ustępowała, a czar nie tracił na intensywności. Nasi wędrowcy pomyśleli, że przyda im się wsparcie i wezwali na pomoc Bliźnięta które wystawiły do walki okrutną Jellyfish Nebula czyli IC 443. Meduza przystąpiła do natarcia jednak jej słaba intensywność sprawiała, iż efekty czarów które na nas rzucała były wyjątkowo słabe i nie mogły równać się z zaklęciami Miotły Wiedźmy. Jednak nie poddając się wezwaliśmy na pomoc myśliwego Oriona, który początkowo rozniecił Płomień (NGC 2024), w naszych sercach delikatnie rysując jego zewnętrzne krawędzie i chociaż brakowało mu kształtem dużo do widoku ogniska, palącego się na początku nocy nieopodal chałupy naszego gospodarza to delikatny zarys przypominał otaczające naszych bohaterów iglaste świerki. Znów tutaj w pamięci mam jego widok z 20-cali i to było niezapomniane przeżycie, a wewnętrzne struktury budowały się majestatycznie. Orion jednak nie zamierzał się poddać i czarem Przywołania Zwierzęcego Towarzysza wezwał do walki Monkey Head Nebula czyli NGC 2174. Wyglądała naprawdę urodziwie, taka wypełniona subtelnymi cieniami i blaskami iskrząc się morzem gwiazd. Na sam koniec wyciągnął swój miecz składający się z M42, M43, NGC 1977, NGC 1975, NGC 1973, NGC 1980, NGC 1981 i spowodował, iż cała noc nabrała blasku, a wspaniałe skrzydła mgławicy pełne wrażenia trójwymiarowości i niezliczonych nici okalały magiczne oko ES 20mm?czy jest to najpiękniejszy widok nocnego nieba?niech to rozstrzygną bardowie w swych pieśniach?natomiast rekomendacją niech będzie, iż oglądając ją w przeszłości, w 20-calówce i Naglerze 20mm postanowiłem wymienić moje okulary na TeleVue? To była magiczna noc i pierwsza, która sprawiła nam problemy z wilgocią w osadzie Smerekowskiej. Tym razem wygrał czar You Shall not Pass, ale w przyszłości również nie poddamy się i będziemy dzielnie stawiać opór przeważającym siłom ciemnych mocy
    1 punkt
  15. 21.09.2019 Szykowałem się cały dzień na tę noc. Miał przyjechać kolega z 20" Taurusem ale ostatecznie zostałem sam. Herbata w termosie, kanapki i stolik gotowe. Znajomy ostrzega mnie przed nieludzka wilgocią więc podprowadziłem sobie również prąd i suszarkę do włosów. Pomimo prognoz rozpogodziło się dopiero po 21:30 więc do wschodu Księżyca zostało niewiele czasu. Sprzęt użyty do obserwacji to GSO 10", filtr UB, bino WO + para Morfeuszy 17.5 mm (~115x, źrenica 2.2 mm), Meade UWA 24 mm 82, ES 18 mm 82. Warunki: duża wilgotność, Księżyc w III kwadrze wschodzący o 22:00, średnia przejrzystość. Na rozgrzewkę wrzuciłem Gromadę Podwójną w Perseuszu. W okularze ES 18 mm piękny widok, cały kadr wypełniony gwiazdami, obie gromady mieszczą się w polu widzenia a kocia łapka dodaje uroku. Spróbowałem również korzystając z Morfeusza 17.5 mm, również super widok, jakby trochę bardziej wypłaszczone pole widzenia, mniejsze problemy z ostrością przy brzegu. Jednak najlepszy widok zaserwował Meade, wspaniałe duże pole 1.6 stopnia wypełnione po brzegi diamencikami. Bardzo wygodny okular, jestem pod wrażeniem. Następny w kolejce był Veil, jako, że mi się nigdy nie nudzi ten obiekt. W wyciągu Meade UWA uzbrojony w filtr UB, wspaniale wyciąga z tła pióro i miotłę. Masa postrzępionych farfocli jak również różne elementy trójkątu Pickeringa !!! Nie pamiętam, żebym je tak wyraźnie widział w SWAN 33, chyba w nim była za duża źrenica wyjściowa. Zostałem z nim na chwilę by przypomnieć sobie, że nie przetestowałem porządnie zestawu bino z korektorem 1.6x + Morfeusze na obiektach DS. M13 w Herkulesie w Morfeuszach wyglądała zjawiskowo, pięknie rozbita prawie do centrum, olbrzymi zapas pola wkoło gromady. Zdjąłem dodatkowo muszle oczna i zostały tylko soczewki, wielkie i zachęcające do patrzenia. Po tym Triku patrzenie w bino wygląda jak zaglądanie do czarodziejskiej studni Totalny brak diafragmy, zwyczajnie kończy się 76 stopniowe pole widzenia wypełnione gwiazdami i zaczyna się świat realny. 110x power to idealna krotność dla 10" lustra, zestaw pracuje wyśmienicie. Spojrzałem przy okazji na sąsiadującą NGC 6207, pojawiła się jako delikatna mgiełka, raczej bino nie pomogło w jej przypadku. M92 rozbita w gwiezdny pył, skoncentrowana w środku, zerkaniem dużo zyskuje na jasności, jądro bardzo jasne, idealny obiekt na dwoje oczu. Mgławica planetarna Kocie Oko w Morfeuszach wspaniała, 110x krotność wystarczyła by dojrzeć jej nieco podłużny kształt z bardzo jasnym centrum, kolor to delikatny błękit. Przyszedł czas na coś trudniejszego. NGC 6934 w Delfinie, miałem w planach pobawić się z nią większym lustrem ale i GSO pokazało co nieco. Gromada mocno zbita, lekko jaśniejsze centrum, bardzo delikatne znamiona ziarnistości po brzegach, wręcz z wysiłkiem wyłuskane. Oglądana w bino z 17.5 mm baaderami. Nieopodal jest trudniejsza kuzynka NGC 7006 - tutaj ewidentnie brakuje rozdzielczości. Gromada jest doskonale widoczna jako mały kleks, na granicy rozpoznania jako gromada kulista a nie galaktyka. Wrócę tu z pewnością z większym, lepszym sprzętem i zajrzę do środka tej kulki. Bardzo blisko jest M15 więc celuję w nią i widzę bardzo jasną gromadę ze szczególnie jasnym jądrem, przypomina mi ostre, skupione jądro w M13. Zdecydowanie odróżnia się od innych jasnych kulistych. To jądro przykuwa uwagę, widok jest pierwszorzędny. Mgławica Pacman - pierwszy raz podchodzę do tego obiektu, wychodzi bez trudu w Meade 24 mm z filtrem UB. Księżyc jest już dość wysoko na niebie ale mgławica pokazuje swoje piękno, ciężko mi dojrzeć jednak jej paszczę, w tym miejscu robi się rozmyta. Wszystko mam już mokre, chodzę z suszarką od okularu do LW i szukacza i suszę co chwilę. Gdyby nie bliskość domu już byłoby po obserwacjach. Przenoszę się na drugą stronę nieba tam gdzie Księżyc jeszcze tak nie dominuje, chcę zajrzeć w kilka miejsc nim całkiem rozświetli niebo. Najpierw do mojej ulubionej Gromady czyli M71. W 24 mm wyskakuje jako piękne zagęszczenie gwiazd, niezbyt jasna jako całość, gdy na nią patrzę widzę praktycznie dwa poziomy jasności, jeden wewnętrzny o nieregularnym kształcie jaśniejszy i delikatne halo wkoło również o nierównym kształcie. Wspaniały widok okraszony dodatkowo pięknym polem gwiezdnym. W ES 18 mm widok podobny tylko trochę bliżej nie wniósł wiele do obserwacji. Zaglądam do M57, malutki obwarzanek zawsze cieszy, nie wchodziłem w duży power bo chciałem pójść dalej. Zawędrowałem do M27. Bez filtra hantle duże i soczyste w ES 18 mm, niebo powoli jaśnieje więc zakładam filtr i oglądam raz jeszcze. Tym razem gwiazdy przygaszone a sama mgławica pięknie wyeksponowana. Może to złudzenie ale widzę delikatny kolor błękitu podobny do Kociego Oka? Zazwyczaj jak obserwowaliśmy ją w 20" z filtrami to wpadała w zieleń... pewnie coś mi się przywidziało bo gwiazdki wokół wpadały właśnie w zielonkawy kolor. Próbowałem powalczyć z Mgławicami Sadr, jednak to chyba nie obiekt dla GSO 10" albo ja nie wiem jak go oglądać, coś niby majaczyło jakieś obiekty mgławicowopodobne ale nie umiem się określić czy to co widziałem to te obiekty. Wycelowałem w Amerykę Północną z Meade i UB. Piękne pojaśnienie o regularnym kształcie. Zatoka i sam Meksyk widoczny doskonale. Studiując jej struktury doszedłem do NGC 6996, delikatna gromada gwiazd wewnątrz mgławicy. Pelican Nebula widoczna ale nie przyglądałem się jej dokładnie. Na koniec wskoczyłem do Mgławicy Crescent - Księżyc już był wysoko na niebie, była to godzina 01:00, Meade i filtr UB pokazały mi mgławicę jako delikatne pojaśnienie w kształcie niepełnego łuku, niestety albo i stety, tylko tyle byłem w stanie dostrzec. Wyglądało jak smuga świetlna, podobna do Veila bez filtrów. Około godziny 01:00 poszedłem spać nastawiając budzik na 4:20. Po drzemce wróciłem do teleskopu. Oczywiście wszystko dokładnie suszyłem suszarką bo wprost każdy element spływał wodą. Plecak z pudełkami od okularów cały mokry. Księżyc wysoko, już dawno nie pamiętam abym go oglądał na takiej wysokości. III kwadra jest wspaniała, wszystko wokół śpi twardym snem, wybudzony i lekko zszokowany chłodem popatrzyłem na Księżyc, taki zimny i samotny. Orion już wysoko więc niewiele myśląc wpakowałem ES 18 mm + UB 2" i wycelowałem w M42. Mgławica wyskoczyła z tła pokazując się dumnie, oczywiście nie mogłem liczyć na pięknie rozłożyste skrzydła z Księżycem nad głową jednak widok i tak był wspaniały. Centralna część jest na tyle jasna, że opiera się bez trudu dojrzałem kilka ciemnych kłaków w jej wnętrzu + trapez z 4 gwiazdkami. Czuć powiew jesieni i zimy skoro można już delektować się Orionem. Nie po to jednak wstałem, bardziej interesował mnie Księżyc. Liczyłem na piękny spektakl z jego udziałem jako, że III kwadra jest mniej znana i rzadziej oglądana. Do wyciągu włożyłem bino z Morfeuszami i korektorem 1.6x co daje około 110x i jasną źrenicę 2.2 mm. Księżyc cały z zapasem pola mieści się w polu widzenia. Widać delikatne falowanie powietrza, idzie front atmosferyczny, niemniej jednak obraz jest ostry i pełen szczegółów. Po jakimś czasie było mi mało, zmieniam korektor na Barlowa GSO 2" ED wkręconego w redukcję. Power rośnie do około 180x. Niestrudzenie przeczesuję całą linię terminatora co chwilę wracając do gwiazd wieczoru czyli Kopernika i Plato. Przypomniałem sobie, że nadal posiadam przecież Pentaxy XF 12 mm, które kolega mi zwrócił bo blokują mu się w lornecie kątowej. Szybko po nie poszedłem i po zmianie parki na Pentaxy powiększenie rośnie do około 250x-260x. Teraz to się zaczyna zabawa. Totalny odlot. Atmosfera próbuje mi to zepsuć ale wysokość Księżyca robi swoje i szczegóły pomimo, że delikatnie falują pozostają cały czas w pełni widoczne, od czasu do czasu wyostrzając się tak, że nie mam pewności czy nadal stoję na Ziemi czy już jestem w kabinie Sondy Księżycowej. Kopernik pokazuje wspaniale wnętrze, zbocza pokryte tarasami, wewnątrz kilka szczytów i różnych tworów. Wkoło masa drobnych kraterów. Apeniny mocno wcinają się poza krawędź terminatora. Idę niżej i skupiam się na Plato. Wewnątrz tego krateru jest sporo drobnicy używanej do sprawdzania rozdzielczości teleskopów. Postanowiłem się im bliżej przyjrzeć. Widzę tylko dwie sztuki ale jawią się jako kratery z ciemną i jasną częścią. Nie są to jasne punkty świetlne jakie widywałem w TS 102. Sam Plato wypełnia się czarnymi szponami cieni, prawdopodobnie jeden ze szponów schował przede mną podwójny mini krater w jego wnętrzu, jestem pewien że dojrzałbym go gdyby nie cień. Po udanej zabawie kończę na dziś i zabieram okulary do domu, zaczyna już świtać. Nie wspominałem jeszcze o wojażach w Kasjopei z 24 mm UWA. Za dużo obiektów gwiazdowych a ja nie byłem w stanie się tam odnaleźć ale co popatrzyłem to moje Chyba najbardziej miło wspominam gwiezdne "S" 22.09.2019 To była noc jakich nie doświadczyłem wiele w swoim życiu. Przejrzystość była niesamowita. Niestety tego wieczoru nie mogłem oglądać przez teleskop ale nie mogłem pozwolić sobie na zmarnowanie takiej nocy więc wziąłem 10x50 ze sobą, psa i poszedłem w pole zasłonić się od latarni i LP od południa małym brzozowym laskiem 100 m od domu. Cóż to była za noc. Ciężko mi skatalogować co widziałem w tarczy ale gdzie bym nie spojrzał to była albo mgławica albo gromada, totalny odlot. Mgławica Laguna sama pchała się do okularów, nie można było się od niej odczepić, rozciągnięta między szpaler jasnych gwiazd. Koniczyna była słabiej widoczna ale była tam. Nad nimi jakaś gromada gwiazd, potem kolejna, chyba M23. M22 jaśniała pięknie, M25, M24. Spojrzałem w kierunku M11 po drodze mijając kolejne obiekty. Szkoda mi było wreszcie czasu na grzebanie w SS żeby wiedzieć na jaki "numerek" patrzę, i tak nie byłem pewny oznaczeń bo nie to mnie interesowało w tej chwili. Zwyczajnie gapiłem się i byłem w szoku jakie zagęszczenie obiektu mamy zwyczajnie pod nosem i brakuje kilku bądź kilkunastu stopni szerokości geograficznej żeby móc się napawać tymi skarbami. Nad głową clear jakich miałem mało. Wycelowałem w Veila, po tym jak uświadomiłem sobie jakie pole mam przed sobą i gdzie spodziewać się "piórka" dojrzałem włókno bez najmniejszego problemu jako delikatny zarys. Aż jestem w szoku z jaką łatwością mi to przyszło. Potem zerknięcie na M13, M92, moją ulubioną M71, M27, M31. Popatrzyłem również na Amerykę Północną i bez problemu dojrzałem ten kształt, głównie przy pomocy tego ciemnego wżeru. Wreszcie odłożyłem lornetkę i spojrzałem gołym okiem. Jestem w 90% pewny, że będzie ona odróżnialna nawet gołym okiem, nie mogłem zlokalizować Zatoki Meksykańskiej tylko ten ciemny kłak pomiędzy Pelikanem a NA ale już nie dużo mi brakowało... tak czułem. Teraz trochę ekstremum dla mnie bo ruszyłem po NGC 6934 w Delfinie i wygrałem tę bitwę kulka delikatna ale zdecydowanie widoczna na wprost, z ukosa większej różnicy nie robiło. Jestem pod wrażeniem, jeszcze poprzedniego dnia próbowałem rozbić ją w 10" lustrze a dziś patrzę na nią w lornetce 10x50 Zerknąłem jeszcze na odchodne na M15 i ruszyłem do domu nie mogąc uwierzyć w dzisiejsze warunki.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)