Ranking użytkowników
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.12.2019 uwzględniając wszystkie miejsca
-
4 punkty
-
Może nie do końca dobry dział, bo sam tego nie zrobiłem. Zaprzyjaźniony ślusarz właśnie skończył zamówiony wózek pod teleskop. Wyszło ładnie. Jedynie jakość kółek ,które sam zamówiłem ( chciałem by były łatwe do zauważenia w ciemności i piankowe ) rozczarowuje. Wózek był niezbędny, bo już taszczenie maczka 127 na montażu EQ3-2 było dla mojego sfatygowanego kręgosłupa problemem, a ta betoniarka waży ciut więcej. Miały być dzisiaj przejaśnienia, sprzęt wypoziomowany gotowy do akcji, a tu wciąż chmury ? Gdyby ktoś był zainteresowany takim wózkiem to na pw mogę podać namiary.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Dziś wyjątkowe wydanie Master's Class - aż dwóch ekspertów najwyższej klasy. Najpierw Łukasz Sujka-zdobywca wielu nagród i wyróżnień w konkursach astrofotograficznych, specjalista od zdjęć Słońca a ostatnio także jako jeden z niewielu w Polsce fachowiec od techniki "lucky imaging" dla obiektów DS - zajął się zdjęciem zwycięzcy: "Na samym początku warto pogratulować uchwycenia i zarejestrowania samego zjawiska tranzytu Merkurego ? co w naszych warunkach pogodowych było nie lada wyzwaniem W kwestiach technicznych: Na plus zasługuje ostrość zdjęcia ? detal chromosfery jest na bardzo dobrym poziomie a protuberancji na dobrym. W przypadku protuberancji można było pokusić się o nagranie kilku avików więcej aby nieco lepiej pokazać ich strukturę, chociaż wysokość Słońca nad horyzontem i zmienna pogoda pewnie zadania nie ułatwiły. Tak czy inaczej w kwestii samej ostrości jest bardzo dobrze. Sama tarcza Merkurego również ładnie i ostro odcina się od chromosfery. Bardzo dobrze zbalansowany sztuczny kolor, oczywiście to kwestia indywidualna ale taka kolorystyka osobiście najbardziej do mnie przemawia. Dobrze połączone dwie ekspozycje ? biała tarcza z protuberancjami i tarcza z detalem chromosfery. Prawdopodobnie przez poprawne użycie przenikania warstw z funkcją ?difference? (różnicy). Brak widocznego łączenia warstw na duży plus. Tło za i bo bokach tarczy ładnie zbalansowane kolorystycznie ? to co bym widział nieco inaczej to równomierne zbalansowanie jasności tła ? obecnie z lewej jest jasne tło, ładnie gaszone ku dołowi a po prawej nieładne odcięcie tła poprzez całkowitą czerń. Idealnie byłoby to skorygować i uzyskać jednolite lub chociaż zbliżone poziomy tła po obu stronach tarczy. Brak szumu na duży plus. No i na koniec rozdzielczość ? dobrze aby zdjęcia tak bardzo nie redukować. W przypadku ASI178 rozdzielczość 2x większa niż zaprezentowana byłaby znacznie lepsza. Podsumowując ? zdjęcie bardzo udane, kilka mniejszych mankamentów dość prostych do skorygowania i najważniejsze ? uchwycone bardzo rzadkie i atrakcyjne zjawisko. Gratulacje!" Resztą zdjęć zajął się forumowy guru astrofotografii, ekspert portalu Polski APOD - Łukasz Socha. Miejsce II Klasyczny kadr z mgławicami Koński Łeb oraz Płomień. Klasyczny i trudny ? głównie z powodu obecności jasnego Alnitaka w polu widzenia, oraz przez różnorodność odcieni zawartych w kadrze. Fotografia Mirka wychodzi z tego regionu częściowo obronną ręką. Udało się zarejestrować różnicę koloru pomiędzy czysto wodorową emisją wokół Końskiego Łba, a mieszanym światłem z mgławicy Płomień. Alnitak dominuje w kadrze, ale nie przeszkadza zbytnio w odbiorze zdjęcia. Nie udało się niestety uzyskać prawidłowej barwy pozostałych gwiazd. Gdzieś w procesie obróbki informacja o kolorze została utracona. Przy czasach naświetlania 300s i teleskopie o jasności f/5 nie trzeba wchodzić z czułością aż tak wysoko ? ISO ustawione na 800 albo nawet 400 da większą pojemność i dynamikę, a przez to mniej gwiazd będzie przepalonych i bez barwy. Kolor refleksyjnej mgławicy NGC2023 oraz średniej wielkości gwiazd trochę za mocno wpada w zieleń. Częściowo można winić za to filtr CLS, który zaburza balans kolorów, ale w procesie obróbki można go w dużym stopniu przywrócić. Niemodyfikowany aparat całkiem nieźle dał sobie radę w rejestracji wodorowej czerwieni, ale po powiększeniu fotografii w mgławicy IC434 zaczyna być widoczny szum. Przydało by się więcej materiału, niemniej jednak te zarejestrowane 200 minut warte jest według mnie jeszcze jednego podejścia. Kiedy gwiazdy zyskają kolor, a mgławice refleksyjne stracą nieco zieleni, zdjęcie na pewno będzie dużo bardziej cieszyć oko. Miejsce III Trąba Słonia to kolejna klasyka astrofotografii i wymagany kadr w portfolio każdego astroamatora. Region ten został przez Adama skadrowany nieco inaczej, przez co w prawej części widać interesujące obszary kompleksu IC1396, ale górna część kadru jest trochę pustawa, a sama Trąba Słonia umieszczona trochę niewygodnie. Co prawda jej koniuszek jest w jednym z mocnych punktów zdjęcia, ale mgławica ucieka z kadru. Cały obszar tonie w wodorowej czerwieni, a detal zarejestrowany przez kolorową kamerkę z filtrem wąskopasmowych jest całkiem przyzwoity. Najjaśniejsze gwiazdy są nieco przepalone ? może to być wynikiem optyki ED, albo też samego procesu obróbki. Barwa gwiazd jest prawidłowa, ale nasycenie stosunkowo niewielkie i jedynie część gwiazd posiada wyraźny i możliwy do zidentyfikowania odcień. Przy łączeniu obrazu RGB z wąskopasmowym wodorem warto nieco przesycić kolor RGB i uwypuklić różnice w kolorze w tej palecie. Później po połączeniu z czerwonym wodorem dominującym w całym kadrze, ta różnica i odcienie z kanałów RGB będą stanowiły odskocznię. W samym pasmie wodorowym udało się uzyskać sporą dynamikę i zróżnicowanie i myślę, że po mocniejszym nasyceniu koloru gwiazd zdjęcie będzie ciekawsze w odbiorze.2 punkty
-
1 punkt
-
Wcześniej obiecałem opis moich zmagań z postawieniem astrobudki. Doszedłem do etapu, kiedy mogę opisać jak ją stawiałem. Przy okazji opisze błędy, które popełniłem, a których można było uniknąć. Formalności w urzędzie. Dla świętego spokoju i żeby nie kłuć w oczy sąsiadów budowa została zgłoszona jako "Budowa altany ogrodowej" ze wszystkimi szykanami: plan zagospodarowania rzut i przekrój budki, krótki opis. Brak sprzeciwu (oczywiste - do 25m2 można budować bez problemów) i startujemy. Ponieważ działka jest duża, a współwłaścicielka stwierdziła "postaw, gdzie ci pasuje", najpierw zrobiłem zdjęcia panoramiczne w kilku miejscach, żeby wybrać najlepsze. Potem na podstawie wysokości planowanych ścian i możliwego do uchwycenia horyzontu wyliczyłem wysokość piera: 95cm nad podłogę. Wykopana dziura 0,8m x 0,8m x 0,8m. Pod spodem piach, więc nie było sensu głębiej. Pier to rura kanalizacyjna fi200, do tego 3 pręty gwintowane fi 16, extension tube do EQ6 jako top. W sumie stopa montażu znajduje się na wysokości 130cm, co pozwala na swobodne założenie nawet dość ciężkiego teleskopu z oprzyrządowaniem. W dolnej części rury zrobiłem sześcienny cokół 0,5 x 0,5 x 0,3 m, żeby podłoga ładnie do niego dolegała. Fundament pod budkę z bloczków betonowych, wysoki na dwa bloczki. Dookoła obrzeże chodnikowe, żeby nic pod spód nie właziło (trochę zwierząt w okolicy jest - jeże, lisy, itp) i żeby jednak była od spodu wentylacja. Podłoga ułożona na 4 legarach przykręconych na śruby do bloczków, zapewniają jednocześnie poziom podłogi. Wkoło płytki chodnikowe, żeby deszcz nie zachlapywał ścian i dla wygodnego dojścia. Budka kupiona na znanym powszechnie serwisie i dostosowana przez sprzedawcę do wymagań (to była niespodzianka, jak przyjechał zestaw z dodatkowymi elementami). Zamówiłem tylko tak, żeby dach był oddzielony od ścian i posłałem zdjęcie co chcę zrobić docelowo. W paczce przyszła cała konstrukcja łącznie z podporami pod odsuwanie dachu. Takie coś zamawiałem: A dostałem takie coś: Rozmiary w planie 2x2,7m. Dach tymczasowo pokryty folią budowlaną. Słupy zamocowane na kotwach gruntowych stalowych długości ok. 0,5m. Pierwsza próba zamontowania setupu: Trzeba obniżyć tubę na szpilkach, a dziura w podłodze wypełniona została płytą styropianową, więc nie przenosi drgań z podłogi. System jezdny z kółek meblowych fi 56mm, na kątownikach stalowych 40x40 dla napędu ręcznego jest zupełnie wystarczający. Jedną ręką swobodnie można przesuwać. Nawet jak zjeżdża na boki i się haczy o szyny, to nie potrzeba wielkiej siły, żeby do naprostować. Zimą nic nie przymarza, a ponieważ kółka są z twardego plastiku, to się nie odkształcają. Ważna rzecz: zabezpieczenie przed wiatrem. Na początku zastosowałem zaczepy burtowe. Wytrzymały zimowe wichury, ale przy wiosennym huraganie zostały wyrwane razem z dachem i sobie poleciały prosto w garaż. W efekcie nowy dach i remont elewacji. Teraz są 4 duże wrzeciądze, trzymają bez problemu. Ten etap został zakończony zrobieniem stolika uchylnego przy drzwiach. Trochę o setupie: Montaż NEQ6 + belt mod na nim refraktor 107 +guide 80. Kamery zależnie od sytuacji ASI 120 do guidingu, CANON albo QHY8Pro. Całość wpięta do AstroHuba 3.0 sterowana przez MODECOM FreePC. Na początku był zasilacz od xboxa, ale nie wytrzymał i teraz jest porządny zasilacz Whitenergy 150W . Hub USB nie jest potrzebny, zastosowałem prymitywny pasywny rozdzielacz 4xUSB 2.0. Ponieważ FreePC ma bardzo marną kartę WIFI (kiepski zasięg i zrywa połączenia), dołożyłem zewnętrzną kartę TPLinka na USB. Z tego co czytałem niektóre egzemplarze tak mają. Z powodu marnej pogody i spodziewanych licznych wyjazdów postanowiłem dorobić zdalnie sterowany napęd do dachu. Pomysł odgapiony od kolegi Killerus któremu dziękuje za pomoc. Napęd łańcuchowy z silnikiem od wycieraczek. Teraz już wiem, że silnik od tylnej wycieraczki się nie nadaje (mam na zbyciu :P) ze względu na konstrukcję, musi być od przedniej. Kółka zębate: Koło łańcuchowe 10B-1 (5/8) z8 i Koło łańcuchowe 10B-1 (5/8) z9 Łańcuch: Łańcuch rolkowy 1 rzędowy 10B-1 RETEZY VAMBERK Koło zębate na trzpieniu silnika zamocowane przez nawiercone otwory i zawleczkę. Sterowanie przy pomocy płytki z przekaźnikami podłączonej do USB i ograniczniki z dwóch krańcówek. Może jeszcze dołożę czujkę laserową dla ochrony przed uderzeniem w teleskop. Pozostałe przekaźniki się jeszcze przydadzą, może automat do sterowania pokrywą do robienia darków albo flatownicą. Ze względu zjeżdżanie na boki zmieniłem kółka na wózki bramowe: Do tego dołożę szyny z profili półotwartych 40x40 (dziś przyszły i czekają na montaż). Będą jednocześnie stanowiły zabezpieczenie przed wiatrem. I tym sposobem astrobudka dąży do autonomiczności i możliwości pełnej zdalnej obsługi. Popełnione błędy: 1. Extension tube - to nie najlepszy wybór (nie miałem nigdzie tokarza, który zrobiłby top dla piera), mocowanie na 3 śrubki jest trochę niestabilne i trzeba mocno przykręcić. 2. Niedokładne wyznaczenie północy w czasie betonowania szpilek - jest prawie na styk, a przydałoby się trochę luzu w obie strony montażu. 3. Rolki, kółka i szyny - trzeba było od razu zamontować tak jak jest w wersji finalnej, uniknąłbym dodatkowych kosztów i katastrofy z latającym dachem 4. Dobre zamocowanie dachu w razie wiatru - podstawa, nie daj Boże w budce byłby cały setup z teleskopem w czasie katastrofy. 5. Połączenie sieciowe przez WIFI jednak bywa zawodne, nie ma jak to kabel. 6. Porządny zasilacz wodoodporny i z zapasem mocy - bez tego się po prostu nie da. 7. Wszystkie pozorne oszczędności wyłażą i trzeba poprawiać.1 punkt
-
1 punkt
-
Daj sobie spokój z korektorem komy do wizuala. On ma sens do foto i dla sprzętów z naprawdę dużą światłosiłą. Takie są zwykle największe amatorskie dobsy. W Twoim zobaczysz raczej wady własne okularu, a nie komę, więc warto inwestować w szkiełka z wyższej półki. DeLite są naprawdę dobre, ale dość "wąskie" jak na dzisiejsze standardy.1 punkt
-
1 punkt
-
ok, każdy z listy powinien dostać wiadomość. Proszę pamiętać aby w tytule przelewu napisać NICK z forum oraz ILOŚĆ SZTUK. Bardzo ważne aby wszystko sprawnie szło Oczywiście najlepiej wykonać przelew jak najszybciej żebym wiedział ile sztuk drukować. Dla przypomnienia: Zapisy do 13 grudnia Przelew do 16 grudnia Nad projektem pracuję na bieżąco i wkładam w to dużo serca, więc mam nadzieję że całość wyjdzie jak najlepiej oraz że będziecie zadowoleni z zakupu1 punkt
-
1 punkt
-
Czuła narratorka i wielkie święto polskiej literatury1 punkt
-
A oprócz braku korby upierdliwa jest obsługa głowicy zerojedynkowej, czyli albo jest stabilnie, albo leci. Tutaj zdecydowanie bardziej wolę głowice olejowe (co nie znaczy, że wymieniłem tę ze Slika - ludzie leniwi mają zaskakującą zdolność adaptacji do zastanych warunków ). Jeszcze co do bezkorbia i uwag stąd płynących - przy zmianie wysokości kolumny centralnej uważaj na palce. Pięć kilo frunącej lornety idealnie przytrzaskuje skórę.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Kolejny krok w rozbudowie sprzętu: rotator. Do sterowania od dawna planowałem wykorzystać AstoHuba by Jolo (jest świetny bo uniwersalny, i to nie jest ostatnie urządzenie, które będzie podłączone). Wolny port fokusera steruje drugim silnikiem krokowym. Oczywiście nie można, go zamontować w Maximie i SGP, jako normalny rotator, ale na razie mi to nie przeszkadza. Jak urosnę i zbiorę się w sobie, to dorobię sterowanie przez Arduino (oczywiście nigdy to nie nastąpi). Całość zamontowana na jednym zmodyfikowanym uchwycie do fokusera plus koło zębate na tubie zapewnia obrót kamery o 90stopni. Edyta: wydruk z PLA, na zimę powinien wystarczyć. Na lato pewnie trzeba będzie ABS.1 punkt
-
1 punkt
-
Upgrade budki: przybyła kamera all-sky Od dziś działa kamera all-sky, pozostaje udostępnić ją na stronie www, a potem czekać na bolidy. Koszt: RaspberryPi - 180zł ASI120mc - 420zł rura kanalizacyjna z zaślepkami - ok. 40zł maszt - 32zł kopuła z kamery - 4,5zł pozostałe drobiazgi (śrubki, klej, opaski zaciskowe były w domu). Zdjęcie kamery umieszczę jutro, aczkolwiek wykonana na podstawie https://github.com/thomasjacquin/allsky1 punkt
-
Jeśli nie lubisz słabych opisów z obserwacji przejdź do pytań proszę... na samym dole... Wstęp - można pominąć: W kwietniu 2017 roku kupiłem swój pierwszy teleskop: MAK 127. W nim królowały planety i gwiazdy podwójne z balkonu. Uwielbiam oglądać kuleczki M13, M92 i M5. Udało się też upolować M81 i M82 oraz M42, M57 i M27. Odkąd w maju tego roku kupiłem refraktor SW 120ED moje obserwacje diametralnie się zmieniły. Okazało się, że gromady otwarte są piękne i to co do tej pory omijałam bo nie zachwycało mnie w MAKu w EDku okazało się wspaniałe. Niestety ostatnio zrozumiałem, że wpadłem w schemat: Chichotki, gromady otwarte w Kasjopei, Plejady, M31, M57, M27, M39, M35, M42? Złapałem się nawet na tym, że nawet przestałem oglądać gromady kuliste, które tak lubiłem? Nadchodzi Wiktor: Patrząc na prognozy pogody wprost nie mogłem uwierzyć - wyż Wiktor króluje nad Polską. Oczywiście miała nas odwiedzić w tym czasie rodzinka, która u nas nie była prawie sześć lat. I ktoś mnie teraz przekona, że ogólne prawa Murphy'ego nie istnieją... Mimo tych niedogodności stwierdziłem, że na obserwacje muszę pojechać. Co więcej miały to być obserwacje inne niż poprzednie. Obserwacje przełamujące utarty schemat. Wyjąłem: Wydrukowaną Tabelę Wimmera Komórkę z Mobile Observatory i SkySafari Pro I komputer z książkami: "Turn Left at Orion" Consolmagno, Guy; Davis, Dan M. "A Year of Star Hopping: [...]" Hearn, David "Star Watch: [...]" Harrington, Philip S. Notatki ze swoich starych obserwacji Wydrukowany atlas gwiazd i zacząłem robić listę obiektów, których nigdy nie widziałem lub widziałem tylko raz czy dwa razy w życiu. No i postanowiłem wykorzystać okazję i poczytać o tych obiektach trochę. To były chyba najdłuższe przygotowywania do obserwacji w mojej, jak krótkiej karierze astronomicznej. Bliziny 11.10.2018 Wiedziałem, że w weekend nie będzie czasu. Więc w czwartek jak tylko dzieci zasnęły zacząłem pakować sprzęt do samochodu. Do Blizin jechałem prawie godzinę mając w głowie cały czas silne postanowienie - oglądamy same nowe (dla mnie) DSy. Szybko rozstawiam sprzęt - tym razem na SkyTee obok SW120ED powiesiłem swój nowy nabytek AT72ED. To maleństwo wyposażone w okular SWAN 33mm i red dot finder sprawia, że poszukiwanie obiektów jest bajecznie proste. Niektórzy pewnie powiedzą, że to barbarzyństwo używać taki teleskop jako szukacz. Z drugiej strony jak już mam, to czemu nie używać, jak się sprawdza? Normalnie zacząłbym od Chichotek, potem sprawdził czy dam radę określić jasność Algola i uderzyłbym w Kasjopeję... Ale dziś miało być wszystko inaczej. Szybkie zerknięcie w notatki i jest pierwszy cel: M34. Znaleziony bez problemu. Jak to się stało, że do tej pory przeoczony? Nie mam zielonego pojęcia. Ach ta różnica w jasności tych gwiazd w tej gromadzie... To wygląda świetnie... Dobra następny... Ale moment po co się spieszyć. To, że zaplanowałem oglądać nowe nie znaczy, że mam oglądać szybko. Więc popatrzyłem przez różne okulary w dwóch teleskopach. Głęboki oddech i czas iść dalej: M33 - w notatkach zaznaczone, że próba odnalezienia na początku roku w MAKu 127 się nie udała. Notatki zdradzają, że miejscówka była słaba z dużym zanieczyszczeniem światłem. W Tabeli Wimmera nie ma tego obiektu. Tym razem galaktyka odnaleziona bez większego problemu. Widoczna zerkaniem maleństwie AT72ED i znacznie wyraźniej w SW 120ED. Ale bez żadnego konkretnego kształtu. W małym powiększeniu wyglądała jak mgiełka zamknięta w pudełku z gwiazdek. Mała przerwa na przegląd nieba lornetką. Pomyślałem, że jak oczy troszkę odpoczną to może za chwilę jakiś kształt się ukaże w okularze. Niestety muszę uwierzyć na słowo, że w większym teleskopie ta galaktyka przypomina wiatraczek, bo sam tego nie dostrzegłem. Czas na zaniedbane puchatki* - na początek M15. Nie wiem czy to wina M13, który jest tak piękny, że zawsze chce się do niego wracać. Jednak M15 widziałem do tej pory tylko dwa razy w życiu. Więc i ta gromada kulista znalazła się na liście. I dobrze! Szybko odnaleziona cieszyła oko dość długo. Z jakiegoś dziwnego powodu przywołała wspomnienia z pierwszych obserwacji M13 w MAKu. Ta myśl sprowokowała całą lawinę myśli i emocji. M13 - pierwszy DS oglądany w życiu przez teleskop... Obiekt, który sprawił, że porzuciłem balkon z widokiem na rozświetlony port kontenerowy i zacząłem jeździć coraz dalej w poszukiwaniu ciemności i gwiazd. M15 może nie tak okazały, ale ES 11mm w 120EDku pokazał gwiazdki na obrzeżach gromady. Zachęcony przeskoczyłem do M2. Aż nie do wiary, ale do tej pory widziałem go tylko raz w życiu. Wydał się mniejszy i nie byłem w stanie rozbić gwiazdek, ale był też niżej niż jego sąsiad. Tak to jest, jak się nie umie planować obserwacji... trzeba było zacząć od tych właśnie gromad kulistych. Z silnym postanowieniem, że na każdej obserwacji powinna być choć jedna kuleczka wziąłem kolejny obiekt z listy: Caldwell 4 (Iris Nebula). Kurcze??? Jak on się znalazł na liście? No tak, przecież ostatnio błądząc po wirtualnym niebie w SkySafari zaintrygował mnie ten kształt. Dodałem go później do listy z adnotacją, że może być ciekawe połączenie mgławicy refleksyjnej z gromada otwartą o jasności 7.1 mag. Niestety nie udało mi się jej odnaleźć. Już raczej dla zabawy założyłem filtr Baader UHC-S. Warunki były dobre, więc może zmęczenie odegrało tu jakąś rolę. Po ok 15-20 minutach stwierdziłem, że może nie ma się co frustrować, tylko czas iść dalej. Stwierdziłem, że skoro mam już filtr to może nagnę trochę reguły gry. Wycelowałem w M27. Znalazłem ją bez trudu. Z filtrem wyglądała przepięknie. Czasami jednak warto wrócić do znanych obiektów. Niektóre po prostu się nie nudzą. Zawsze się zastanawiam jak musiał wyglądać moment powstania takiej mgławicy. No i w tej mgławicy schował się największy biały karzeł znany ludzkości... Filtr miałem wkręcony w kątówkę, a że na SkyTee mam dwa teleskopy zamiast bawić się w wkręcanie i wykręcanie filtra po prostu zamieniłem kątówki. Tak filtr naprawdę pomaga w oglądaniu M27. No to jak już łamiemy reguły to szybki skok do M57. Dziurka w obwarzanku widoczna, ale filtr tu już nie za bardzo pomagał. Czas odłożyć filtr i odszukać coś naprawdę nowego: M71, jak już jesteśmy w pobliżu. Z mag 8.2 to najciemniejszy obiekt podczas tych obserwacji. Ale łatwo znaleziony i prezentował się zaskakująco fajnie w 120EDku. Myślałem czy nie skończyć na dziś, bo zmęczenie już brało górę, ale na liście były jeszcze trzy obiekty, które musiałem zobaczyć. Gromady otwarte w Woźnicy. Odkąd na samym początku zabawy z astronomią nie mogłem ich znaleźć, trafiły chyba na czarną listę w mojej podświadomości. Szybki rzut okiem Nikonem 7x35 na Woźnicę. Wszystkie trzy gromady widoczne... Jak ja ich mogłem nie znaleźć? Na pierwszy strzał poszło M36 - kilka jaśniejszych diamencików na tle innych ciemniejszych gwiazd. Takie gromady otwarte chyba lubię najbardziej: dość gęste, z gwiazdami o zróżnicowanej jasności. Zmęczenie jakoś uleciało i zacząłem spokojnie oglądać i zmieniać okulary. M37 - większa, bardziej rozległa, ale ciemniejsza gromada. Mi najbardziej podobała się w małym powiększeniu, gdzie na obrzeżach okularu widać było pojedyncze jaśniejsze gwiazdy, które kontrastowały z gromadą i dodawały jej uroku. Na sam koniec M38. Ta gromada zaskakuje obfitością gwiazd. Jednak zmęczenie już wraca z podwójną siłą. Powoli pakuje cały sprzęt i wracam do domu. Droga powrotna zawsze się dłuży. Myślę, że ta obserwacja jest jedną z przełomowych... Bliziny 15.10.2018 Jest poniedziałek wieczór, a Wiktor nie odpuszcza. Sprzęt do samochodu udało mi się już pakować dzień wcześniej, ale wyjechać się wczoraj nie udało. Dziś dzieci po przedszkolu zmęczone szybko zasnęły. Dojechałem dość szybko do Blizin i sprzęt w konfiguracji sprzed kilku dni został rozstawiony błyskawicznie. Znów Chichotki kuszą aby od nich zacząć, ale nie... Stwierdziłem że zaczniemy przewrotnie od innych dwóch gromad otwartych w Perseuszu: NGC 1528 i NGC 1545. W małym powiększeniu w SW 120ED udało mi się umieścić w jednym polu widzenia. To nie są Chichotki, ale te gromady mają swój nieodparty urok i do tego te trzy jasne gwiazdy, jakby oddzielające je od siebie. Nasuwa mi się taka myśl, że to trochę jak z odkrywaniem albumu muzycznego. Zaczynasz od kawałka promującego album i jesteś nim zachwycony. Więc przesłuchujesz całą płytę i nagle okazuje się, że te mniej znane utwory mają swój nieodparty urok.** Te dwie gromady mają taki swój nieodparty urok. Nie są hitem omawianym w każdej książce dla zaczynających przygodę z astro, ale na pewno znalazły stałe miejsce w moim sercu. Następnie przechodzę do Łabędzia. Tu zawsze oglądałem M39 i Albiero. Więc tym razem poluję na M29 - notatki zdradzają, że gromada poszukiwana była na początku maja 2017 i nie odnaleziona, ale w październiku 2017 znaleziona bez problemu, jednak od tamtego czasu nie obserwowana. To jest niesamowite jak bardzo każda obserwacja rozwija. Szczególnie to jest odczuwalne na początku przygody, kiedy ma się jeszcze mało doświadczenia. Ta gromada jest tak zwarta, że pokusiłem się o jej obserwowanie w ES 11mm. Pamiętam dokładnie jak obserwowałem ją w MAKu i taki powrót po roku ma w sobie coś magicznego. Z jednej strony wiem dokładnie czego się spodziewać, a z drugiej strony obserwuję ten obiekt zupełnie inaczej. Delektuję się szczegółami, których jeszcze rok temu nie dostrzegałem. Przypomina mi to słuchanie jazzu.** Wracasz do jakiegoś kawałka i zamiast na saksofonie skupiasz się na basie i odkrywasz piękno, które niby było tam od zawsze, ale dopiero teraz je doceniasz. Następnie NGC 6871. Na tle drogi mlecznej gromada słabiej jest wyeksponowana i zlewa się z innymi gwiazdami, ale te kilka jasnych gwiazdek sprawia, że nie tylko ją łatwo znaleźć, ale że nabiera ona indywidualnego charakteru. Gromada NGC 6940 - odnaleziona bez problemu, ale niestety mnie nie urzekła. Za to NGC 6811 to prawdziwe cudo. Ten nietypowy kształt... Ta gromada ma potencjał na bycie jedną z moich ulubionych. Tak jak Chichotki zdominowały moje dotychczasowe obserwacje w Perseuszu, tak w Byku zawsze oglądane były Plejady. Pora obejrzeć NGC 1647 i NGC 1746. Obie nigdy wcześniej nie oglądane. Pierwsza odnaleziona błyskawicznie. Dość wyraźnie wyróżnia się od tła, tak jak lubię. Sąsiadka znaleziona równie szybko i zachwyciła mnie swoim nieregularnym kształtem. Na sam koniec coś co widziałem już kilkakrotnie, ale odnajdywanie tych obiektów zajmowało zawsze dłuższą chwilę. M81 i M82 tym razem odnalezione błyskawicznie. Czy to mój AT72ED w roli szukacza tak dobrze się sprawdza, czy może to doświadczenie zdobywane z każdą obserwacje procentuje. Jedno jest pewne - coś się zmieniło, bo między początkiem roku a teraz, to jest niebo a ziemia. Same galaktyki prezentowały się przepięknie. Widać je było tak wyraźnie, że spróbowałem odszukać Nikonem 7x35. W idealnych warunkach te obiekty ponoć są dostrzegalne okiem nieuzbrojonym. W tym małym Nikonie były ledwie widoczne przy zastosowaniu metody zerkania. Choć nawet nie jestem teraz pewien czy na pewno dostrzegłem je w lornetce, czy mi się tylko wydawało. Uznałem, że już wystarczy i pora się zbierać do domu. Droga powrotna jakoś szybko zleciała i była mniej uciążliwa niż zwykle. Na twarzy uśmiech, a w głowie myśl - to były naprawdę dobre obserwacje. O pierwszej położyłem się spać, a o trzeciej przyszedł do mnie mój młodszy syn i wskazując na mnie zawołał: "Kakao chce!". Zaczął się nowy dzień - pomyślałem - troszkę wcześniej niż planowałem. Wnioski - pewnie oczywiste dla wielu z was: Warto: Robić notatki z obserwacji - są bezcenne jak chcemy wrócić do czegoś. Ja to zaniedbałam i bardzo tego żałuje. Poświęcić trochę czasu i zaplanować obserwacje. Mieć listę ciekawych, nowych rzeczy, które warto zobaczyć. Czytać relacje z obserwacji, które są często inspirujące. Wracać do obiektów, których nie udawało się odnaleźć lub którymi się zawiedliśmy. Czasami poszukać nowej miejscówki i poświęcić czas na dojazd. Poczytać bo: "Pure visual spectacle is only one reason to hunt down deep-sky targets; the other is the intellectual enjoyment of contemplating what you are viewing." - "Binocular Highlights: [...]", Seronik, Gary Nie warto: Zniechęcać się niepowodzeniem Odpuszczać wyjazdów z powodu wszechobecne panującego Prawa Murphy'ego Pytania: Jak planujecie swoje obserwacje? Czego używacie do planowania obserwacji? (książki, atlasy, aplikacje, inne) Kupiłem ostatnio "Cosmic Challenge" Harrington, Philip S. - polecacie może jakąś inną książkę, która wyjdzie poza najbardziej znane obiekty? Myślałem o zakupie zakupie atlasu Interstellarum - myślicie że warto? Mam filtr Baader UHC-S - czy warto inwestować w coś innego uwzględniając, że mój duży EDek ma tylko 120mm. Dokumentujecie swoje obserwacje? * Zapożyczone od @Janko, który swoja relacją z obserwacji z balkonu uświadomił mi jak bardzo zaniedbałam gromady kuliste. ** Przyznaję się - podczas obserwacji słuchałem Johna Coltrane'a.1 punkt
-
Szyny zamontowane. Po odpięciu napędu, dach po lekkim pchnięciu dojeżdża do samego końca bez zatrzymywania. Ze względów logistycznych szyny przyszły kurierem w 2m odcinkach. A tak wygląda napęd: Jest na zewnątrz, żeby dach wyjeżdżał poza obrys budki. Nie jest jakiś bardzo wyjściowy, ale dobrze działa. W przyszłości zabuduję go drewnianą otwieraną skrzynką. Krańcówka na zamknięciu: I to tyle z budowy. Obok budowy przygotowania do pierwszego w pełni własnego wina:1 punkt