Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.12.2019 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Witam, Na wieczornym niebie coraz lepiej widoczna Wenus skusiła mnie w piątek do zrobienia jej jakiejś fotki. Rozstawiłem więc mojego Celestrona, podłączyłem kamerkę ASI 224 MC i przez różne filtry zrobiłem 13 avi po 3 minuty każdy. Ponieważ planeta chowa się szybko za dach sąsiedniego budynku, to zmuszony byłem filmować ją na dziennym niebie. Warunki były jednak tak tragiczne z powodu silnego wiatru, że tylko trzy zdjęcia nadają się do pokazania. W świetle widzialnym tylko z jednego avi wyszło w miarę dobre zdjęcie, w podczerwieni z dwóch, a w fiolecie ... poszły do kosza. Po zachodzie Słońca Wenus wyszła z za budynku i założyłem do teleskopu okular WO 15 mm i... nic, tylko rozmyta plama. Zmieniłem na 30 mm, to samo tylko mniejsze, nawet nie widać krawędzi planety, a tym bardziej jej fazy. Wenus była już nisko, na wysokości 7* . Sprzęt : teleskop SCT 8", kamera ASI 224 MC, ZWO ADC, filtry Baader IRcut, ZWO 850 nm, EQ5. Teraz muszę poczekać na lepsze warunki i dalej próbować Pozdrawiam Paweł.
    8 punktów
  2. Hej, Pomimo szczerych chęci jestem wyłączony z wyjazdów w teren czy nawet podwórkowych obserwacji, ale od czego jest balkon.... Wytargałem mojego wiernego towarzysza czyli GSO 10" żeby się schłodził, jednocześnie zastanawiałem się co ja nim popatrzę, nie dość, że nad balkonem od jakiegoś czasu mam solary wodne to jeszcze mój obserwacyjny stolik na którym stawiałem Dobsa, jest zajęty. Został mi naprawdę niewielki obszar nieba do przeczesania pomiędzy dachem, solarami a barierką. Bądź co bądź to jeden z nielicznych wieczorów z w miarę czystym niebem, więc musiałem go wykorzystać. Warunki oceniłbym na standardowo jesienno nizinne, czyli duża wilgoć, wiatr, pod światłem okolicznych latarni przesuwające się na wietrze zwały wilgoci, jednak nad głową rozgwieżdżone niebo z delikatną drogą mleczną, czyli dość średnio. Po zjustowaniu szukacza optycznego i laserowego skorzystałem ze SkySafari aby wybrać ofiary Mając ledwie skrawek nieba dostępnego moją uwagę przykuło kilka galaktyk w gwiazdozbiorze Barana. NGC 772 na pierwszy ogień. Galaktyka spiralna, bez poprzeczki, 10,3 Mag. Wyskoczyła natychmiast po wycelowaniu z 24 mm Meade UWA. Teraz zaczyna się najciekawsze bo wiedząc, że to spiralna galaktyka próbowałem dojrzeć jakieś ramię... i mignęło mi raz, miałem wrażenie, że je widzę. Spojrzałem w SkySafari gdzie powinno być po czym znowu w okular i... i zniknęło całkowicie, Zmieniłem okular na Morfeusza 17.5 mm, nic nie dało, spróbowałem z Barlowem 2x żeby całkiem zgasić tło. Bez skutku. Załączam szkic poglądowy, u mnie była znacznie mniej wyraźna niż na rysunku. Słabsze warunki i kiepska adaptacja wzroku zrobiła swoje. Przeskoczyłem na drugą stronę Barana do NGC 697. Galaktyka spiralna, 12 Mag. Klasyczny kształt jako podłużne pojaśnienie, jednolita jasność, nie dojrzałem w niej śladu jaśniejszego jądra, przyjemny kłaczek w wizualu. W okolicy jest gwiazda podwójna służąca mi jako drogowskaz (1 Arietis) o separacji 2.8" ale seeing to jakaś totalna masakra tego wieczoru więc nie udało się rozdzielić, aczkolwiek można było odnieść wrażenie, że z jednej strony gwiazda jest niebieskawa. Obserwowane głównie przy pomocy Morfeusza 17.5. Trzy koleżanki obok siebie: NGC 680 - eliptyczna, 11.9 Mag NGC 678 - spiralna, 12.2 Mag NGC 691 spiralna, 11.5 Mag Wszystkie widoczne w jednym polu widzenia Morfeusza 17.5 mm. Dwie pierwsze widoczne bez problemu na wprost jako delikatne obiekty, świetna parka do obserwacji, zachwyciłem się nimi, wyglądają jakby razem wędrowały przez wszechświat. Spiralna jako dość cienka kreska, trochę bardziej zwiewna od eliptycznej koleżanki. 691 za to sprawiła mi trochę kłopotu. Spiralna 11.5 Mag. Dało się ją dojrzeć zerkaniem, na wprost czasami mi ginęła jednak najwięcej problemu stanowiło dla mnie samo jej zidentyfikowanie W SkySafari w miejscu jej lokalizacji nie ma żadnej bliskiej gwiazdy a wizualnie widziałem przy tej ledwie widocznej mgiełce dosyć jasną gwiazdę. Głowiłem się, bo miejsce się zgadzało ale otoczenie już niekoniecznie rozterki niedzielnego wyłapywacza kłaków. Na zdjęciu za to widać dokładnie tą gwiazdkę. NGC 925 Spiralna 10 Mag w Trójkącie. Bezproblemowa, wyraźna, lekko podłużna. Nie jest tak fajna jak wcześniejsze obiekty, może dlatego, że za łatwa i za wyraźna Na koniec przesiadłem się na 100/500 na AZ4 żeby zerknąć na M42. Piękny ptak, jest aperturoodporny czyli praktycznie w każdym instrumencie wygląda genialnie. Seeing był okropny, w 24 mm okularze nie dałem rady rozdzielić trapezu, dopiero zmiana na Morfeusza pozwoliła mi dostrzec 4 gwiazdkę i przyciemnić tło. Druga część mgławicy czyli NGC 1975 również fajnie widoczna. Próbowałem jeszcze wyrwać M79 jednak 100 mm soczewki nie potrafiło przedrzeć się przez LP nad horyzontem Pomimo tylko kilku obiektów obserwacje zajęły mi sporo czasu, nie spieszyłem się nigdzie. Zostawiłem teleskopy na balkonie na później jednak niedługo potem przyszło lekkie zachmurzenie i nie było sensu kontynuować. Nie bardzo miałem warunki na poszukanie większej ilości obiektów, jak wróci do mnie stolik to powinienem zyskać sporo stopni pola widzenia Pozdrawiam Łukasz *zdjęcia i szkice są pobrane z internetu.
    6 punktów
  3. W ubiegłym tygodniu trafiły się na Podhalu dwa pogodne wieczory. Miałem kilka pomysłów na kolejny obiekt tygodnia, więc w środę podszedłem do nich z lornetą 100 mm, a w piątek pomacałem paskudy lustrem 350 mm. Z czworga kandydatów (IC 348, NGC 1333, 1579 i Messier 74) najciekawszy ? przynajmniej dla mnie ? okazał się numer 1579 i to bynajmniej nie tylko z uwagi na aparycję. Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej ? znaczy starhoppingu. Najsensowniej chyba nawigować od charakterystycznego układu gwiazd w kształcie litery ?L?, złożonego z gwiazd o Per, Atik i Menkib. Tuż ?nad? tą ostatnią znajdziemy słynną mgławicę Kalifornia (NGC 1499). Każdorazowo nie mogę sobie odmówić przyjemności spojrzenia na nią z pomocą Baadera 31mm i Lumicona h-beta ? w tej konfiguracji ilość możliwego do wyłuskania detalu naprawdę zaskakuje. Ale to mała dygresja była, choć może nie do końca (ale o tym później); my tymczasem odbijamy kilka stopni na wschód, znajdując asteryzm w kształcie ? no właśnie, czego? Może drzewka? Z niczym jednoznacznie mi się nie kojarzy, ale przeoczyć go nie sposób ? gwiazdki HD 27770, 55 i 56 Per są ułożone w rządku na linii północ - południe, tworząc jakby pień naszego drzewka. Jego koroną, idąc z zachodu na wschód, byłyby gwiazdy 54 Per, HD 27716 i HD 27759 (obie mają po 7 magnitudo z hakiem) oraz HD 28281. Gdy dobijemy do tej ostatniej, jesteśmy w domu - mglista poświata engieca 1579 rozciąga się ok. 12' na wschód od niej. źródło: www.sky-map.org Kolejną kwestią wartą uwagi jest to, na co właściwie patrzymy. Polskojęzyczna Wiki podpowie nam, że widzimy mgławicę refleksyjną i obszar HII, rozciągający się na obszarze ok. 3 lat świetlnych, położony w odległości 2100 lat świetlnych. Troszkę skąpe informacje, szczególnie w kontekście tego, co można znaleźć w źródłach anglojęzycznych. Moja mierna znajomość mowy Szekspira pozwoliła mi ustalić, że nasz cel jest częścią ogromnego obłoku molekularnego określanego jako California Molecular Cloud. Wstyd przyznać, ale o ile znane mi były obłoki Byka, Perseusza czy Oriona, to o istnieniu tego nie miałem pojęcia. CMC jest regionem gwiazdotwórczym i wychodzi na to, że najwięcej w tym temacie dzieje się właśnie wewnątrz NGC 1579. Skrywa się tam młoda gromada licząca ok. 100 członków, przy czym najbardziej masywna może być LK H? 101 (wczesny typ widmowy B). Gwiazdy tego rodzaju występują często razem z gwiazdkami typu O, w asocjacjach OB ? oba typy żyją na tyle krótko, że zwykle nie zdążą oddalić się zbytnio od miejsca swych narodzin. A skoro już jesteśmy przy typie O to warto wspomnieć, że gwiazda Menlkib, pobudzająca do świecenia wodorową NGC 1499, wcale nie jest produktem powstałym w CMC, a uciekła z asocjacji Per OB2, zlokalizowanej znacznie (dobre kilkaset lat świetlnych) bliżej nas. Najwięcej informacji o tym, co dzieje się w 1579 i okolicy dostarczają oczywiście obserwacje w podczerwieni, a spore zasługi ma tu satelita IRAS. Warto odwiedzić stronę AladinLite i zobaczyć, jaka to żarówa po odpaleniu warstwy/zakładki IRIS. Dobra, czas na kwintesencję, czyli wrażenia z obserwacji. NGC 1579 to jeden z tych dziwnych obiektów, w przypadku których znaczący wzrost apertury instrumentu obserwacyjnego w nikły sposób przekłada się na wrażenia obserwacyjne. Mówiąc po ludzku ? bardzo rozległa mgiełka (8x12') widoczna z łatwością w lornecie APM 100 mm (plus okulary 18 mm, które dają wynikowe pow. ok. 33x) nie różniła się w sposób istotny od tego, co widziałem z pomocą lustra 350/1500. Niewiele wnoszą też filtry ? UHC ją wręcz osłabił, a OIII nie ma w tym wypadku najmniejszego sensu; coś tam pomogła habeta ? ale tylko przy dużej źrenicy wyjściowej. Lekką poprawę obrazu zanotowałem też po wkręceniu taniego, chińskiego filterka ALP (Sky Watcher). Niestety, Białka Tatrzańska już świeci, oj, świeci... Seeing w piątkowy wieczór miałem fatalny, bo wiał wyjątkowo mocny halny ? nie było sensu wychodzić poza stukrotne powiększenie. Po włożeniu do wyciągu Pentaxa XL 7 mm gwiazdki stały się ogromnymi plackami. W rezultacie wiem tylko, że pow. 200x nie jest zbyt duże, bo centralna część mgławicy wciąż pozostaje akceptowalnie jasna. Nie wiem natomiast najważniejszego ? czy w takim powerku można rozróżnić strukturę ciemnych pasm, tak dobrze widocznych na fotografiach, którym zresztą mgławica zawdzięcza swą nazwę ? Northern Trifid (Północna Koniczynka). W Esie 14 mm w oczy rzuca się tylko podział mgławicy na dwie niesymetryczne, różnej wielkości części. Co do zasady, nawiązania czy podobieństwa do południowej odpowiedniczki (Messier 20) są z lekka naciągane, przynajmniej w wizualu ? M20 jest nieporównanie bardziej efektowna. Nie jestem też pewien czy udało mi się wyzerkać pobliską IC 2067. Delikatne pojaśnienie chyba było, ale... Sam będę zatem musiał wrócić do obiektu w lepszych warunkach. Ktoś jeszcze spróbuje i da znać jak poszło?
    5 punktów
  4. Trochę cofnę się w czasie Grudniowa pełnia z przed jedenastu dni,z 70mm i 135mm z jurajskich wzgórz. Pozdrawiam
    4 punkty
  5. Kometa była w tej pozycji 20.12.2019 o godz.16:39. FS 128, ATIK ONE 6.0 na ASA DDM 60. Tym razem korzystałem z modułu Comet Alignment PixInsight. Zdjęcie wykonane w całości z mojego podwórka w Warszawie. Kometa była oczywiście w czasie sesji w okolicach zenitu. EDIT: Zdjęcie jest inne w kolorze niż podkład do opisu, bo zmieniłem balans kolorów. Opis:
    4 punkty
  6. Maluszek doczekał się upgrade'u AZ4 na stali 1,5". Waga zwiększyła się znacząco jednak nadal jest jeszcze w miarę łatwy do noszenia, w jedną rękę go nie wezmę od tak ale... planuje dokupić coś średniego do US i dodatkowa stabilność będzie potrzebna. Dziala jak powinien, czyli jest bardzo wygodny w uzyciu. Świąteczny outfit
    3 punkty
  7. Hej. Najowsze zdjecie. Ioptrom CEM60-EC, Samyang [email protected], QHY695A, filtry Chroma Ha i OIII, łącznie ok 45h exp.
    2 punkty
  8. Korzystając z wczorajszego pogodnego wieczoru. Startrails z nowego cyklu "sfera w sferze"
    2 punkty
  9. Słów kilka o pierwszych wrażeniach z przeglądu średnio ciemnego nieba nowym nabytkiem tj. lornetką APM 20x70 ed Z założenia nabyłem lornetkę APM 20x70 ed w celu szybkich wypadów przed dom i przeglądania nocnego nieba. Tak też dzisiaj właśnie było. Wczesny wieczór - około 20.00 wróciłem do domu. Spoglądam w górę - piękne gwiazdki, no to po lornetkę i już po chwili przed domem poręczna dwururka zamontowana na statywie. Niebo jeszcze jasnawe, więc szybki cel na Saturn - uszka wyraźne i czasami wydzielony pierścień, a i Tytan bardzo blisko jako słabawa gwiazdka. Szybkie przejście na kierunek SW i dość nisko nad horyzontem typowo letnie obiekty w Tarczy - M8 Laguna- jakże mnie zaskoczyła ta mgławica stosunkowo dużą jasnością, podobnie M20. Celując powyżej wpadłem w pułapkę pięknego obłoczka - M24 i M17 (Mgławicy Omega) i dość długą chwilę nie chciałem opuścić tych celów. Szczególnie Mgławica Omega wzbudziła mój podziw swoją jasnością. Wyżej w Tarczy oczywiście M11 Dzika Kaczka jako piękny nieduży, ale wyraźnie ziarnisty kleks. O 21.00 zrobiło się już wyraźnie ciemniej, a Droga Mleczna zarysowała dość wyraźnie swoje kształty. W tym momencie szybki przemarsz znanymi mi klasykami: M27 (Mgławica Hantle) - bardzo jasna i wyraźna z "ogryzkowatym" kształtem, M27 (Mgławica Pierścień) - malejki biekt, ale już wyraźnie nie punktowy kształt. Oczywiście M31 obowiązkowa - widziana ładnie, już nie tylko jako szeroka mgiełka, ale można było wyłuskać nieostro oddzielone subtelne pasmo pyłowe. Podobnie M33 (Galaktyka Trójkąta) - w tej lornetce to już nie tylko kleks, lecz postrzępiona struktura, a zerkaniem z lekko rysującym się skręceniem ramion. Z mniej topowych obiektów na wyróżnienie: NGC7789 (Gromada Róża Karoliny) w Kasjopei - piękne, wielkoobszarowe owalne mrowie subtelnych gwiazdek - bardzo polecam jako cel lornetkowy Podobnie NGC 752 nad Trójkątem - szerokie skupisko punktów M71 w Strzale - choć gromadka znacznie mniejsza to jednak jest to wyraźnie, skoncentrowana, dość jasna struktura wydzielonych subtelnych gwiazdek NGC 253 (Galaktyka Rzeźbiarz) + gromada kulista NGC288 - mimo niskiego położenia nad południowym horyzontem świetny widok w jednym polu widzenia, szczególnie galaktyka wyraźna i duża No i na zakończenie wyróżnień nieco odmienny obiekt - przyciemniony obszar w obłokach Drogi Mlecznej znajdujący się na linii gromady M39, a NGC 7209. Bliżej na jedne linii jest też Mgławica Kokon, ale w tej lornetce widziana jako bardzo maleńkie i subtelne pojaśnienie. natomiast wydłużone przyciemnienie jest bardzo wyraźne i spektakularne - jak ciemna szrama na Drodze Mlecznej Celowałem jeszcze na wiele różnych obiektów m. in. w okolice "Dużego Wozu", gdzie zaskakująco łatwo lornetka wyłuskiwała galaktyki: M81 + M82, M101 (Galaktyka Wiatraczek), M51. Generalnie lornetka APM 20x70 ed zaskoczyła mnie bardzo dobra transmisją i nieprzeciętną punktowością gwiazd. Nie będę opisywał szczegółowo lornetki, ale na wyróżnienie zasługuję zaskakująco szerokie ostre pole widzenia, które jest bardzo dobre tak w 85% (licząc od środka), a nawet na brzegach jest więcej niż użytkowe. Przekonałem się, że średnia lornetka pod średnio ciemnym niebem może dać nieprzeciętne pozytywne wrażenia. Teraz idę jeszcze poszukać zimowych obiektów, ale zrobię to z ręki (tak wiem to powiększenie 20x, ale krótkotrwale da się bo już próbowałem)
    2 punkty
  10. Od niedawna stałem się posiadaczem małego achromatu 100/500, kupiłem go jako szybki travellerek niewymagający dużo zaangażowania w przygotowanie do obserwacji. Dwa słowa o samym teleskopie. Nie wiem kto wymyślił wieszanie go na AZ3, tego się nie da wyważyć a po dołożeniu słoika jak 24 UWA Meade, śruba regulująca AZ musi być praktycznie skręcona na maksa, żeby nie leciało toto w tył. Wyciąg wbrew złym opiniom nie ma luzów, chodzi płynnie i wystarcza do ostrzenia w niskich powerach. Za to cały zestaw biorę w jedną rękę a w drugą walizkę, niska waga to jest duży plus. Właśnie dziś miałem okienko pogodowe więc po chwili namysłu przy oknie ubrałem się ciepło, w kieszeń włożyłem Meade 24 mm 82 stopnie, w drugą filtr Orion UB, do tego w jedną rękę 100/500 a w drugą krzesełko. Chwilę później już zaczynałem obserwacje, bez adaptacji wzroku, bez przygotowań. Parametry: powiększenie 21x, źrenica 4.8 mm, pole widzenia ~3.9 stopnia. + filtr UB. Na pierwszy ogień M71 - fajny puch, moja ulubiona kulka, widać, że to gromada gwiazd ale przydałoby się więcej światła i rozdzielczości. M27 - bez filtra spora mgławica w otoczeniu mrowia gwiazd, wręcz kipi zagęszczenie iskierek. Zerkaniem jestem w stanie dostrzec ciemniejsze obszary na skrajnych częściach mgławicy. Z UltraBlockiem gwiazdy przygasają a sama mgławica wychodzi bardziej z tła, ciemne części są łatwiejsze do zobaczenia. M57 - byłem blisko więc zerknąłem malutka mgławica, średnio atrakcyjna w tak niskim powiększeniu, nie dojrzałem ciemniejszej dziurki ale też nie przyglądałem się zbytnio. Kompleks Veil'a - na sam początek użyłem filtra, pole prawie 4 stopnie pozwala zmieścić wschodnią i zachodnią część w jednym polu widzenia. Miotła widoczna jak delikatna smuga, od szerszej strony, tu gdzie w większym lustrze rozdwaja się na dwie smugi, w 100 mm soczewki widać tylko jako szerszą część po odpowiednim skupieniu. "Pióro" z to pięknie widoczne, można już wyłapać kilka kłaków, kilka jaśniejszych części mgławicy, szczególnie od południowej strony. Widok bez filtra jest pozbawiony jakiegokolwiek detalu, sama mgławica to ledwie widoczna smużka, coś jak w lornetce 10x50. Mgławica Serce i Dusza - zawsze wydawało mi się, że to obiekty rozległe, typowe do zdjęć z szerokich kadrów... no i takie są ale chciałem sprawdzić czy coś zobaczę małą soczewką. Dusza z filtrem pokazała mi, że tam jest czasami wydawało mi się, że nawet mogę wyodrębnić ten ciemny obszar ze wschodniej strony ale przez większość czasu była jako podłużne pojaśnienie otaczające mniej więcej kilka grup jaśniejszych gwiazd. Serce natomiast okazało się trudniejsze, obszar gwiazd IC 1805 był skąpany w lekkiej poświacie mgławicy i wydawało mi się, że na południe też coś było. Ponad tym jeszcze tylko wyżej NGC 896 wykazywał znamiona pojaśnienia. Reszta była dla mnie za słaba bym je zarejestrował. Stock 2 - praktycznie po sąsiedzku trafiłem na tą gromadę otwartą, ładne skupisko dość jasnych gwiazd, zdecydowanie nie do przeoczenia nawet dla przypadkowego wędrowca. Double Cluster - dla takich obiektów właśnie tworzy się takie teleskopy. Wspaniały widok, dwie super jasne i gęste gromady w szerokim ujęciu robią robotę. Kocia łapa w NGC 869 widoczna i rozdzielona cała pomimo tylko 21x powiększenia. NGC 457 Owl Cluster - w drodze na północ natrafiłem na tą przyjemną gromadę, rzuca się w oczy jej fajne zagęszczenie, szkoda, że nie wziąłem ze sobą jeszcze Barlowa 2x, zajrzałbym głębiej ale z premedytacją nie brałem nic więcej, żeby zwyczajnie nie tracić czasu na zmienianie okularów. NGC 281 Pacman Nebula - Nie oczekiwałem wiele po tym obiekcie w takiej aperturze no i się zdziwiłem bo mgławica na czystym, bezksiężycowym niebie wyskoczyła ochoczo z filtrem Orion UB. Próbowałem nawet, choć bezskutecznie, wyzerkać ciemniejszy obszar pyska. Ładny obiekt dla tej apertury i powiększenia. M76 - Little Dumbbell Nebula - mgławica z filtrem pokazuje się łatwo jako obiekt o prostokątnym kształcie, w tym małym powiększeniu faktycznie wygląda jak mniejsza M27, ma jednorodną jasność i jest niezbyt jasna. Bez filtra jest to strasznie ulotna mgiełka, ledwie widoczna, zerkaniem trochę lepiej ale pod słabszym niebem niż moje myślę, że byłaby niedostępna bez użycia filtra. M31, M32, M110 - na koniec zerknąłem jeszcze na królową nieba, cała widoczna w okularze razem z sąsiadkami przy czym M110 była dosyć trudna. Wtedy spojrzałem w górę i zobaczyłem jakąś chmurkę która trochę przygasiła widok. Pamiętam, że ledwie kilka dni temu M110 była ładnie widoczna razem z pasem pyłowym M31. Skoro przyszły znowu chmury to spakowałem dobytek i wrzuciłem do stodoły... może w nocy się obudzę na M42? Kto wie.
    1 punkt
  11. Planety powoli wracają.Trzeba odkurzyć Minimo
    1 punkt
  12. Fajne, że coś Ci się udało sensownie popatrzeć. Ja tej samej nocy w mojej ocenie miałem fatalne warunki. Jedynym nowym obiektem była NGC 7479 (Superman). Jak na taką galaktykę była wyjątkowo słaba. Zlokalizowałem ją dobrze ale spoglądając na szybo w okular na początku jej w ogóle nie zauważyłem. Po zorientowaniu się, że ta słaba plamka to ona skupiłem wzrok. Po dłuższej chwili wyskoczyło "wyraźne" halo z jeszcze bardziej "wyraźną" poprzeczką. Potem w domu sprawdziłem, że jej położenie zgadza się. Chciałbym zobaczyć ją w normalnych warunkach. Po za tym Abell 12, gdzie miałem problem ze stwierdzeniem czy to co widzę to mgławica czy mgła. Próbowałem zobaczyć struktury w M1 ale nic z tego. I jak już tak było tragicznie to na pocieszenie zerknąłem na M42. Jak zwykle piękna. O dziwo pętla prawie się domykała. Dobre i to. EDIT: też kiedyś buszowałem w obszarach Trójkąta ale z Newtonem 8". Kojarzę obserwacje po galaktyce NGC 925.
    1 punkt
  13. Mr Moon dzisiejszego rańca.
    1 punkt
  14. Witam Mgławica Serce IC 1805, TLAPO804, ASI071, 3h Ha i 4h UHC, wszystko razem zestakowane.
    1 punkt
  15. Klatka z UHC jest czerwona z niewielką domieszką niebieskiego. A tu chcę wam pokazać jeszcze taką wersję.
    1 punkt
  16. Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema 2019-12-21. Redakcja 17 grudnia 2019 r. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) ogłosiła wyniki globalnego konkursu IAU100 NameExoWorlds na nazwy planet pozasłonecznych. Od tej pory w kosmosie będzie gwiazda o nazwie Solaris i planeta nazwana Pirx. Co więcej, w sposób pośredni ? dzięki Chorwacji ? na niebie znalazła się także jeszcze inna z polskich propozycji: Weles (jako planeta). Nazwa Solaris nawiązuje do tytułu powieści Stanisława Lema (1921-2006), najsłynniejszego polskiego pisarza science-fiction. W powieści wydanej w 1961 roku Solaris to planeta pokryta przez olbrzymi ocean. Jednak w konkursie IAU100 NameExoWorlds nazwę tę nadano gwieździe. Z kolei Pirx jest postacią z twórczości Lema, znaną np. ze zbioru opowiadań ?Opowieści o pilocie Pirxie?. Autorem propozycji Solaris/Pirx jest Eryk Nowik z miejscowości Siemiatycze. W odwrotnej kolejności propozycję nadesłał także Piotr Kancerek z miejscowości Włoszczowa. ?Nadawanie nazw rzeczom, zjawiskom czy osobom konstytuują świat wokół nas i naszą w nim obecność. Dlatego jest bardzo ważne, że nazwy związane z polską kulturą i literaturą zadomowią się w kosmosie? powiedział prof. dr hab. Marek Sarna, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTA), które prowadziło polski konkurs IAU100 NameExoWorlds. Nazwy wyłonione w konkursie mają status oficjalnych i będą używane równolegle z oznaczeniami naukowymi obiektów. Polski konkurs niezwykle popularny ?Cieszy nas bardzo duże zainteresowanie polskiego społeczeństwa konkursem na nazwy planet. Liczba głosów z Polski w fazie publicznego głosowania była największa spośród wszystkich krajów? powiedział dr Krzysztof Czart, przewodniczący krajowego komitetu konkursowego. W etapie zgłaszania propozycji nazw mieszkańcy Polski nadesłali 2866 propozycji par nazw, co jest jednym z czołowych wyników na świecie. Z kolei w etapie publicznego głosowania napłynęły 88162 głosy, czyli najwięcej spośród wszystkich krajów (następna była Hiszpania z dwuipółkrotnie mniejszą liczbą głosów). Polskie głosy stanowią ponad 21% całkowitej liczby głosów drugiego etapu na świecie. Wyniki głosowania W trakcie publicznego głosowania internetowego w polskim konkursie odnotowano następujący rozkład głosów (nazwa gwiazdy / nazwa planety): Geralt / Ciri ? 47006 głosów (53,32%) ? Postacie z cyklu wiedźmińskiego Andrzeja Sapkowskiego. Literatura ta jest obecna w polskiej kulturze już od około 30 lat, przeniknęła m.in. do gier komputerowych, a także do filmów. Solaris / Pirx ? 13796 głosów (15,65%) ? Tytuł powieści oraz postać z książek Stanisława Lema, polskiego pisarza science-fiction, którego twórczość znana jest na całym świecie. Swarog / Weles ? 7568 głosów (8,58%) ? Swarog (inna wersja: Swaróg) był bóstwem słowiańskim, bogiem nieba, ognia i kowalstwa. Jednym z jego synów był Weles, podziemny bóg magii, przysiąg, sztuki, rzemiosła kupców i bogactwa. Twardowski i Boruta ? 6344 głosy (7,20%) ? Pan Twardowski to postać polskiego szlachcica z baśni i legend. W niektórych wersjach opowieści ostatecznie znalazł się na Księżycu. Fabuła historii Twardowskiego związana jest z podpisaniem przez niego cyrografu z diabłem, stąd drugą nazwą w parze jest imię polskiego diabła z zamku w Łęczycy. Polon i Rad ? 5956 głosów (6,76%) ? Są to nazwy pierwiastków chemicznych, które odkryła Maria Skłodowska-Curie, polska fizyczka i chemiczka, dwukrotna laureatka Nagrody Nobla. Piast i Lech ? 3974 głosy (4,51%) ? Postacie z legend o początkach państwa polskiego. Piast to postać od której, według legendy, wywodzi się pierwsza polska dynastia rządząca krajem (sam Piast nie był władcą). Lech z kolei znany jest z legendy o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy założyli sąsiadujące kraje. Jantar i Wolin ? 3518 głosów (3,99%) ? Te nazwy mają związek z polskim wybrzeżem Bałtyku. Jantar jest dawnym określeniem bursztynu, z kolei Wolin to polska wyspa na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Zwycięskie nazwy Konkurs IAU100 NameExoWorlds był kilkuetapowy. Najpierw zbierano propozycje nazw wraz z krótkimi uzasadnieniami (czerwiec i lipiec), następnie krajowy komitet wyselekcjonował z nich grupę nazw do drugiego etapu, którym było publiczne głosowanie przez internet (wrzesień i październik). Na podstawie wyników głosowania polski komitet przekazał do Międzynarodowej Unii Astronomicznej oficjalną polską propozycję, w sposób zgodny z wynikami głosowania (Geralt/Ciri jako główna propozycja, a pary z dwóch kolejnych miejsc jako propozycje rezerwowe). Według procedury konkursu, ostateczna decyzja należała do Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która nie zdecydowała się zaakceptować nazw Geralt/Ciri i wybrała parę Solaris/Pirx. Gdy spojrzymy na nazwy wyłonione przez inne kraje, to okazuje się, że oprócz gwiazdy Solaris i planety Pirx będziemy mieć na niebie także planetę Weles (w pisowni: Veles). Nazwa ta była na trzecim miejscu w polskim konkursie, a jednocześnie okazała się zwycięska w Chorwacji. Weles to bóstwo słowiańskie, jeden z synów Swaroga. Planeta odkryta przez Polaków System przyznany Polsce do nazwania nosił do tej pory oznaczenie BD+14 4559. Takie miano miała gwiazda, z kolei planetę oznaczano BD+14 4559 b. O istnieniu planety dowiedzieliśmy się w 2009 roku dzięki odkryciu dokonanemu przez zespół polskich astronomów w składzie: prof. Andrzej Niedzielski, dr Grzegorz Nowak, dr Monika Adamów, prof. Aleksander Wolszczan. Według najnowszych analiz, planeta ma masę 1,04 masy Jowisza i promień 1,23 promienia Jowisza. Swoją gwiazdę okrąża co 269 dni ziemskich. Do całego układu mamy 161 lat świetlnych, a na niebie widoczny jest w gwiazdozbiorze Pegaza. Gwiazdę można dostrzec już przy pomocy lornetki lub niewielkiego teleskopu, jest widoczna z Polski. Warto dodać, że polscy astronomowie z różnych grup badawczych mają na swoim koncie wiele odkryć planet pozasłonecznych, a także istotny wkład w poznawanie własności tych obiektów. Patronaty i inne wsparcie Narodowy konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał wsparcie w różnej formie od wielu podmiotów. W szczególności polski konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał patronat od Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ? Jarosława Gowina, a także patronaty honorowe od wielu organizacji i instytucji związanych z astronomią, kosmosem lub badaniami naukowymi, takich jak Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Polska Agencja Kosmiczna (PAK), Polska Akademia Nauk (PAN), Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Patronami honorowymi były także krajowe instytuty astronomiczne: Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie (CAMK PAN), Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie (CBK PAN), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (OA UJ), Instytut Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (IOA UAM), Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (CA UMK), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego (OA UW), Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego. W gronie patronów honorowych znalazły się też instytucje zajmujące się popularyzacją astronomii: Planetarium Śląskie w Chorzowie, Hevelianum w Gdańsku, Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Grudziądzu, Planetarium EC1 w Łodzi, Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne, Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium Toruń. W składzie Komitetu Honorowego swoim autorytetem konkurs wsparli prof. Aleksander Wolszczan ? odkrywca pierwszego pozasłonecznego układu planetarnego oraz wielu innych egzoplanet, prof. Andrzej Niedzielski ? astronom z Centrum Astronomii UMK, odkrywca planety, która przypadła Polsce do nazwania, prof. Andrzej Udalski ? astronom kierujący projektem OGLE, odkrywca wielu planet pozasłonecznych, będący polskim przedstawicielem w Międzynarodowej Unii Astronomicznej, prof. Jerzy Duszyński ? prezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Marek Sarna ? prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, dr hab. Grzegorz Brona ? prezes Polskiej Agencji Kosmicznej w okresie od marca 2018 r. do kwietnia 2019 r., specjalista od branży kosmicznej, Mieczysław Janusz Jagła ? prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii oraz Zofia Kaczmarek ? studentka astronomii, dwukrotna zwyciężczyni Olimpiady Astronomicznej. Także wiele mediów zdecydowało się udzielić patronatów medialnych konkursowi. W tym gronie znalazły się: Program Pierwszy Polskiego Radia, Urania ? Postępy Astronomii, Świat Wiedzy Kosmos, Kosmonauta.net, Space24.pl, AstroNET, Astronarium, Astrofaza, Astrolife, Nauka. To lubię, radio-teleskop.pl, Radio Planet i Komet, We Need More Space. Konkurs miał także sponsorów: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (w ramach grantu na działalność upowszechniającą naukę), Polskie Towarzystwo Astronomiczne, czasopismo i portal ?Urania ? Postępy Astronomii?, firma Rebel, Wydawnictwo Znak Literanova, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poczta Polska. Artystyczna wizualizacja jak może wyglądać widok z powierzchni hipotetycznego księżyca planety BD+14 4559 b (Pirx). Źródło: M. Mizera / PTA / IAU100. Więcej informacji: Komunikat PTA: https://www.pta.edu.pl/prasa/pta1916 Witryna polskiego konkursu IAU100 NameExoWorlds: https://www.iau100.pl/planety Ogólnoświatowa witryna konkursu: http://www.nameexoworlds.iau.org/ https://kosmonauta.net/2019/12/polska-planeta-i-gwiazda-otrzymaly-nazwy-nawiazujace-do-tworczosci-stanislawa-lema/
    1 punkt
  17. Schudł przed świętami, przed chwileczką cyknięty Canonkiem 550D z kiciakiem
    1 punkt
  18. i mozaika z tych 3 zdjęć, lekko skorygowane poziomy w Photoshopie.
    1 punkt
  19. Długa przerwa, ale wracam Wreszcie wszystkie warunki się zgrały. Wczoraj/dzisiaj odbyła się pierwsza polowa próba nowego zasilania. Całość podłączona do akumulatora żelowego 17Ah. Zasilanie zdało egzamin, owocując 12 godzinnym startrailsem Od ostatniego razu drzewo trochę się skurczyło, chyba już nie zaowocuje. Canon 6d + Samyang 14mm f/4, iso800, 850x 50s
    1 punkt
  20. Kometa z dzisiejszej nocki.
    1 punkt
  21. L6x3min, RGB12x1min, FSQ106, STL11000M
    1 punkt
  22. Wczoraj i mnie się udało. SW MAK 180 f/15, ASI 294MC Pro, 30 x 1 min.
    1 punkt
  23. ...pierwsza tego lata, ale po kolei... Z tytułu można wywnioskować, że to była dość ciekawa noc. Wszystko zapowiadało się dość dobrze bo prognozy w ciągu dnia ulegały ciągłej poprawie. Byłem dość optymistycznie nastawiony na piękną bezchmurną noc co zwiastowało, iż Wszechświat dążący do równowagi weźmie odwet za tą lekką euforię, żeby zachować status quo. Zaczęło się informacją, że Patryk być może nie pojedzie, albo dotrze dość późno więc potencjalnie będziemy z Krzyśkiem sami. Od samego początku planowaliśmy, że jedziemy do Złatnej. Wybraliśmy się z Krzyśkiem dość wcześnie, żeby sprzęt na spokojnie się wychłodził i po spotkaniu w Żywcu przed 19-tą ruszyliśmy do celu. Jak nietrudno się domyśleć wszystko powoli zaczynało działać na przekór. Niebo było pełne chmur, a po dotarciu do Złatnej stwierdziliśmy, że ich ilość się nie zmniejsza. W górze ewidentnie ścierały się różne prądy i zaczęły tworzyć komórki burzowe, których nie pokazywało zarówno Meteo jak też KIM. Dotarliśmy na miejsce około 19.35 i jak szybko rozłożyłem sprzęt tak szybko musiałem chować do samochodu. Zaczął powoli kropić deszcz więc teleskop wylądował w samochodzie, ale na szczęście część nieba się przetarła i z powrotem mogłem go rozstawić do chłodzenia. Niestety komórki burzowe miały inne plany i postanowiły ponownie zaprosić mnie do samochodu. Burza była tego wieczoru dość uparta i zaczęła uporczywie z dwóch kierunków rozbudowywać swe ramiona zbliżając się do nas. W związku z tym, że byliśmy na wysokości 820 m.n.p.m. w górach i w środku lasu podjęliśmy strategiczną decyzję odwrotu. Zjechaliśmy dwa kilometry do cywilizacji z zamiarem przeczekania, jednak po około 30 minutach nasza świetlista znajoma nie zamierzała opuścić Złatnej. Cały czas monitorowaliśmy niebo dookoła i od dłuższej chwili, w kierunku południowo-zachodnim zapraszał nas Jowisz. Szybkie spojrzenie na mapę, żeby się upewnić i wyruszamy kilkanaście kilometrów dalej na drugą miejscówkę do Smerekowa Wielkiego, gdzie tak ładnie tańczył król planet. Jak się okazało to było tylko 7 kilometrów w linii prostej, a niebo w 90% bezchmurne, a potem jeszcze lepiej. W międzyczasie skontaktowaliśmy się z Patrykiem i spotkaliśmy się wszyscy na Smerekowie około godziny 21.30. Pomimo, iż noc jeszcze nie przywitała nas pełnią swego piękna to pomiar SQM-L w kierunku południowym dał wartość 21,20 mag/arcsecond?, a wspaniała wstęga Drogi Mlecznej przecinała niemal całe niebo delikatnie pocięta pyłem. Tak to była dobra decyzja, a warunki zapowiadały się obiecujące. Zatem ponownie teleskop rozpoczął fazę chłodzenia, a Patryk rozstawiał swoje liczne gwiezdno-deesowe fotopułapki Około 22-giej pierwsze spojrzenie na Veila i Crescenta widocznych bez filtra, a potem z filtrem rozpoczęły tę noc budując nad nami swoje piękne struktury. W użyciu standardowo Flex 10 plus Pentax XW 7mm, Nagler 9mm, Nagler 13mm, Panoptic 24mm i filtr UB Oriona. Uwielbiam tego Pentaxa, nie wiem co ma w sobie, ale obraz z niego jest taki przejrzysty, klarowny, krystaliczny, że mam wrażenie, iż nie dodaje nic od siebie tylko czystą technologię?a może po prostu trafia w mój gust, ale wszyscy co przez niego spoglądają są pod wrażeniem. Wracając do obserwacji właśnie Pentaxem spojrzeliśmy po chwili na rozbitą M13 ze śmigłem. Następnie zmiana okularu na Panoptica i uderzenia na Andromedę wraz z sąsiadkami. Wspaniale widoczny pył w M31, a powiększenie sąsiadek w Naglerze 9mm sprawiło, iż przypominały wyglądem trochę parę Body i Cygaro, ale oddalone od siebie. To były dość chaotyczne obserwacje ponieważ poruszaliśmy się od gwiazdozbioru do gwiazdozbioru bez żadnego planu, jednak udało się wiele zobaczyć. Zaczęło się jeżeli dobrze pamiętam od NGC 6826 Blinking Nebula, która jak zwykle przywołała mój uśmiech mrugając do nas swym oczkiem, a skoro jedna błyskotka to czemu nie druga i tak trafiliśmy do NGC 1514 Crystal Ball ładnie prezentującą się w Pentaxie, gdzie nabierała wyrazu. Trochę powyżej trafiliśmy do galaktyki NGC 1058, a następnie pnąc się dalej do pięknej NGC 1023, której poświęciliśmy dłuższą chwilę. Wspaniałe intensywne jądro skąpane w mgiełce otaczających je obszarów dzielnie znoszących duże powiększenia. Do góry, do góry idąc do góry mieliśmy jeszcze ładniejszą NGC 891, która przypomniała nam o Sombrero Galaxy prezentując ładne rozcięcie pyłowe w środku. Spacerując wśród gwiazd spotkaliśmy na swej drodze Pacmana, który zaliczał opad szczęki bo pomiary SQM-L wywędrowały do 21,45 mag/arcsecond?. I chociaż daleko do rekordu z wiosny kiedy to w jednym pomiarze udało się osiągnąć 21,71 mag/arcsecond?, a kilka na poziomie 21,65 mag/arcsecond? to i tak niebo stało na dobrym poziomie. Po krótkim spojrzeniu na M33 prezentującą ładnie swoje ramiona w Naglerze 13mm powędrowaliśmy do Barana i urodziwej pary NGC 772, NGC 770. Słabsza towarzyszka ginie trochę w majestacie swojej przybocznej królowej, ale warto poświęcić chwilę, żeby ją wyłuskać. Wspięliśmy się trochę do góry bo zapomnieliśmy o NGC 672 wraz z IC 1727. Razem tworzyły piękną parę z dość jasnymi centrami. W związku z tym, że było już po północy to uderzyliśmy do robiącego jak zawsze ogromne wrażenie Helixa. Jeżeli dobrze pamiętam będzie górować za niecały miesiąc, aczkolwiek to tylko kosmetyczna zmiana. Właśnie przypomniałem sobie, że kilka chwil spędziliśmy gościnnie u Smoka, i tak NGC 4236 o dość niskiej jasności powierzchniowej była pełna nieregularności natomiast Kocie Oko w Pentaxie 7mm przypominało delikatną zielonkawą elipsę. Chwilę później odnaleźliśmy też Galaktykę Zagubioną w Kosmosie czyli NGC 6503. Zupełnie zapomnieliśmy o triplecie, ale do nadrobienia przy innej okazji. Po Smoku odwiedziliśmy Pegaza z jego wspaniałą NGC 7331 i ku naszemu zaskoczeniu widocznymi 4-ma towarzyszkami co pewnego rodzaju wyczynem dla 10-calowego teleskopu, a mianowicie NGC 7337, NGC 7340, NGC 7335 oraz NGC 7336 mających jasność z przedziału 14-15mag. Najwyraźniej ich jasność powierzchniowa jest większa. Jak pewnie pamiętacie to często wskazuję na mój ulubiony obiekt z danych obserwacji i tutaj palmę pierwszeństwa dzierży właśnie NGC 7331 ze swoimi sąsiednimi kokosami Na chwilę skoczyliśmy do NGC 7457 i 7753, ale chwileczkę przecież wspominałem już o Sombrero Galaxy, a trafiliśmy do hmmm no właśnie NGC 7814 czyli The Little Sombrero Galaxy. Nie jest zbyt okazałym obiektem ze względu na jasność powierzchniową około 14 mag, ale warto mieć ją w swojej kolekcji kosmicznych trofeów. Niech zawiśnie na półce W Pegazie trafiła nam się też ładna parka NGC 7332, NGC 7339, która dość dobrze zniosła powiększenia i prezentowała się w bardzo urokliwy sposób. Ze wszech miar godna polecenia i na co warto zwrócić uwagę to zapomnieliśmy o kwintecie Stephana Pamiętam też, że widziałem tej nocy Żyrafę?nie ze zmęczenia tylko przelatującą przez niebo, a w niej zapominana przez wielu ogromna IC 342 o dość małej jasności powierzchniowej przez co ginie wśród gwiazd, a jednak warto złapać tą mgiełkę. Żyrafa pokazała nam również inną galaktykę sklejoną z gwiazdami, a mianowicie NGC 1569. Około 2.20 postanowiliśmy zakończyć obserwacje, ale jak się okazało Wszechświat i nasza planeta płatająca tej nocy figle wcale nie zamierzała się z nami rozstawać. Wyjechaliśmy o 2.30 i zjeżdżając ze Smerekowa po betonowych płytach odniosłem wrażenia jakby trochę za bardzo trzęsło samochodem. Zatrzymałem się i mamy ją, mamy pękniętą gumę? Zjechałem jeszcze kawałek na podjazd najbliższego domu i próbujemy z Krzyśkiem zmienić koło, w sumie żadne wyzwanie i żadna tragedia zaraz wrócimy na szlak, a tu nas nagle trafił szlag Koło zapieczone, nie chce zejść. Szarpnąłem dwa razy i nic. Potem Krzysiek szarpnął dwa razy i auto spadło z podnośnika, a sam podnośni zaklinował się. Jesteśmy uziemieni. Wzywam pomoc drogową tłumacząc kolejno trzem rozmówcą jak trafić na Smereków Wielki . Pomoc wyruszyła z Bielska i dotarła dopiero o 5.00 dzięki temu w międzyczasie mogliśmy podziwiać wstającego Oriona i M42. Chociaż nie wyciągałem już teleskopu to jak zawsze całość piękna myśliwego robiła wrażenie. Co ciekawe, gdybyśmy chwilę dużej zostali na Smerekowie obejrzelibyśmy ją pierwszy tego lata ponieważ czekając na pomoc drogową zjechaliśmy kilkaset metrów w dół, w kierunku gdzie właśnie pozostawione za nami wzniesienie zasłaniało podnoszącego się Oriona. Pan z pomocy drogowej męczył się chyba z 15 minut ze zdjęciem tego koła wypychając je przy pomocy podnośnika bo w żaden inny sposób nie chciało zejść stawiając dzielny opór wszelkiego typu uderzeniom. Do domu wróciliśmy w okolicach 7-mej rano i? ?wziąłem sobie urlop, żeby odespać tą potrzebę równowagi we Wszechświecie?
    1 punkt
  24. Korzystając z pobytu na Podlasiu wybrałem się z kolegą w bardzo ciemne okolice Biebrzańskiego Parku Narodowego. Biorąc pod uwagę ogromną wilgotność na rozlewiskach rzeki wybraliśmy miejsce nieco od niej oddalone, ale wciąż bardzo ciemne ? poniżej dane miejscówki wg. lightpollutionmap.info: SQM 21.75 mag./arc sec2 Brightness 0.216 mcd/m2 Artif. bright. 44.5 ?cd/m2 Ratio 0.260 Bortle class 3 Elevation 131 meters Rozstawiliśmy się na rozległym polu otoczonym ze wszystkich stron lasem. Zaczęliśmy około 20 od obserwacji Jowisza na jasnym jeszcze niebie. Pierwsze spojrzenie w okular spowodowało opad kapci, seeing petarda! Tarcza planety przy 250x w GSO 10 była bardzo stabilna. Bardzo łatwo można było dostrzec pasy zwrotnikowe oraz struktury w pasach równikowych. Szkoda, że akurat nie było tranzytu ani WCP, taki seeing nie trafia się często. Również w moim 120/600 przy powiększeniu 150x Jowisz prezentował się lepiej, niż zwykle. Ponadto dzięki jasnemu niebu aberracja chromatyczna była dość przytłumiona. Saturn również prezentował się świetnie, nawet w moim achromacie ? przerwa Cassiniego, wyraźna granica między tarczą planety a pierścieniem schowanym za nią czy ciemny pas w okolicy równika były widoczne na wprost, bez robienia zeza czy innych zerkań. Oczywiście w 10? władca pierścieni nabrał rozmiarów, detalu.. najlepsze planety jakie widziałem w tym roku. Ciemniejące niebo i perspektywa dość wczesnego wschodu łysego ułatwiły nieco odessanie się od okularu, powrót do refraktora i rozpoczęcie planowanych obserwacji DSów. Na południowym wschodzie widoczna była łuna od Białegostoku, na zachodzie od Łomży, obie były jednak dość słabe. Spojrzałem na południowy horyzont, tuż nad drzewami wisiało zdecydowanie więcej gwiazd niż na innych, gorszych miejscówkach. Założyłem więc filtr UHC i wycelowałem w Lagunę (M8). Kolejny opad szczęki, mgławica wręcz waliła po oczach. Chyba pierwszy raz zauważyłem w niej jakiś detal i wyraźne kontury, przynajmniej od dołu mgławicy. Przy ponad 3-stopniowym rzeczywistym polu widzenia nieco powyżej wisiała niewielka i niezbyt wyraźna owalna mgiełka M20. Zacząłem wspinać się do góry, M21, M24, M18 i tak dotarłem do Omegi (M17) która widoczna była bardzo wyraźnie. Szybko przeszedłem jednak jeszcze wyżej, do Mgławicy Orzeł która do tej pory skutecznie stawiała mi opór. Podchodziłem do niej nie raz, zawsze kończyło się tylko na gromadzie NGC 6611. Tym razem jednak wokół gromady unosiła się subtelna mgiełka, w końcu M16 uległa mojemu maluchowi. W tak dobrych warunkach i z założonym już filtrem musiałem powędrować do Łabędzia i sprawdzić, czy Veil wciąż jest tam gdzie poprzednio. Części wschodnia i zachodnia od razu wyskakiwały z tła ? szczególnie wschodnia prezentowała się okazale, dostrzec można było pewien zarys struktury, czy też raczej kontury mgławicy. Wlepiłem oko w okular w poszukiwaniu trójkąta Pickeringa (NGC 6974), który dotychczas widziałem swoim telepem tylko raz. Tym razem jednak poszukiwania zakończyły się porażką. Skoro Veil odhaczony to trzeba zajrzeć również do Ameryki (NGC 7000) i Pelikana (IC 5070). Ten wypełniający całe pole widzenia oraz okolice kompleks to jest zdecydowanie to, co tygryski lubią najbardziej. Pod tak dobrym niebem Zatoka Meksykańska była oczywista i widoczna na wprost. Ciemny pas pyłowy oddzielający wschodnie wybrzeże od Pelikana ciągnął się daleko w górę zakręcając na końcu prawo (obraz odwrócony prawo-lewo przez nasadkę lustrzaną). Pelikan nie był widoczny zbyt dobrze, raczej zerkaniem jako duże i rozmyte pojaśnienie. Jakiś czas temu Wessel opublikował zdjęcia tego rejonu pokazujące, że tak naprawdę nie jest to mgławica a dziura w ciemnej mgławicy przez którą widać część obszaru zjonizowanego gazu i pyłu. Wiedza ta pozwala spojrzeć na ten obiekt nieco inaczej ? zacząłem przyglądać się ilości gwiazd w poszczególnych częściach kompleksu. Wyróżniający się ciemny pas po środku był niemal pusty, podczas gdy tuż obok, na jaśniejszym tle można było dostrzec całe mrowie odległych słońc. Kapitalny widok. Zachęcony tymi widokami podjąłem dość absurdalną próbę wyłuskania vdB 142 czyli popularnej wśród fociarzy Trąby Słonia. Dostrzegłem tylko szlak z gwiazd rozciągający się na miejscu Trąby na jakieś 1,5 stopnia. Czy ktoś w ogóle widział ten obiekt wizualnie? Może jakiś wielki Newton albo lorneta kątowa dałyby radę? Następnie przyszła kolej na Pacmana (NGC 281). Pojaśnienie wyskoczyło od razu tam gdzie trzeba, ale próżno szukać tu było jakiegoś detalu. Nie ta apertura. Obok stało co prawda 10 cali ale właściciel uparł się na inne obiekty. Przeskoczyłem więc w okolice gwiazdy Navi z nadzieją, że coś tam zobaczę. Nic z tych rzeczy, IC 59 i IC 63 nie miały zamiaru się ujawniać ? i tu ponawiam pytanie, czy ktoś je widział? Niby jasność tylko 10 mag, ale rozmiary niezbyt duże. Skoro już porywamy się na takie rzeczy, to może Serce i Dusza (IC 1805 i 1848)? Próbowałem już raz czy dwa, jak dotąd bez skutku. Ciąg gromad, które im towarzyszą bardzo chętnie pokazał się w okularze. Nawet w pewnym momencie miałem wrażenie, że jest tam coś jeszcze. Gdy jednak zauważyłem, że gwiazdy w pozostałej części pola widzenia również są przymglone zorientowałem się, że soczewka właśnie ulega bardzo dużej tej nocy wilgoci. Nad okolicznymi polami już od dłuższego czasu unosiły się mgły. Na szczęście kwadransik w aucie uratował sytuację i szkło odparowało. W trakcie obserwacji kilka razy odrywałem się od okularu i dłuższą chwilę wpatrywałem się w zalane gwiazdami niebo. Droga Mleczna była bardzo jasna, zerkaniem wyglądała jak jakiś wielki neon. Odnoga w okolicach Wielkiej Szczeliny schodziła aż do Wężownika. W oczy rzucał się również fragment w okolicach Cefeusza, był bardzo jasny i mocno rozlany na boki. Nad lasem powoli wstawała łuna od łysola, po wyjęciu teleskopu z auta odpuściłem więc rozlane słabizny i wykręciłem filtr. No dobra, nie do końca odpuściłem. Gdy w okularze pojawiła się Mirach zacząłem wpatrywać się w zalany blaskiem fragment nieba tuż nad gwiazdą. O dziwo NGC 404 nazywana Duchem Mirach wyskoczyła dość szybko jako małe, widoczne tylko momentami pojaśnienie. Nazwa obiektu jest tu bardzo trafna. Po chwili skręciłem na lewo, minąłem rozległą NGC 752 i skierowałem się w stronę NGC 891. Galaktyka ta jakoś nie padła dotąd moim łupem. Patrząc na jej rozmiary i jasność (13.0 x 3.0 min łuku, 9.80 mag) spodziewałem się, że w tych warunkach nie sprawi mi problemu. Przy powiększeniu 40x i źw 3mm powinna wyskoczyć od razu, jednak trochę się namęczyłem zanim ją odnalazłem. Widoczna była tylko zerkaniem jako podłużne pojaśnienie bez wyraźnych konturów. Znowu ta apertura, chyba pora na duże lustro. Po chwili pojechałem w górę, w stronę Małych Hantli (M76). Mgławica wyskoczyła od razu, choć nie pokazała zbyt wiele. Mówi się, że to najtrudniejszy Messier i chyba coś w tym jest. Jako że lubię kosmiczne pary, odbiłem znowu w dół, minąłem Trójkąt i skierowałem się na Collinder 21 oraz pobliską NGC 672 ? spodziewałem się pary nieco podobnej do NGC 6939 i NGC 6946 w Cefeuszu jednak tutaj parka okazała się zdecydowanie mniej atrakcyjna. Gromada była mała i niezbyt zasobna w gwiazdy, choć nadrabiała nieco ciekawym kształtem, coś a la miniaturowa Korona Północna. Galaktyka z kolei wyskakiwała tylko momentami i nie była zbyt okazała. Wyłażący nieśmiało zza drzew świecący rożek oraz nagły atak mgły zasygnalizowały, że pora się zbierać. Obserwacje trwały raptem ze 3 godziny, ale były dość owocne przez co rozbudziły tylko głód na kolejny wypad najszybciej jak się tylko da. Dobrze, że to nie hazard, bo już bym pewnie mieszkał pod mostem ?
    1 punkt
  25. Dzisiaj jedna z najkrótszych nocy - tzw. biała noc. Niby dla obserwator nocnego nieba nie za ciekawa pora roku. A ja ją bardzo lubię, bo godzina 00.00, a ja w krótkich spodenkach, w krótkiej podkoszulce i boso stoję przed domem z lornetą. Na północy i zachodzie dość jasno, a i kilka niewielkich obłoków srebrzystych można tam wypatrzyć. Obracam się jednak w kierunku południa, a tam Jowisz z Saturnem są najjaśniejszymi punktami. Po adaptacji wzroku piękna wstęga Drogi Mlecznej z panującymi w niej ptakami: Orłem i Łabędziem. Oceniam warunki - gołym gwiazdki 5,3mag, zerkaniem 5,7mag. Nie jest źle tylko troszkę jednak od upałów powietrze faluje, co najbardziej widać było na Jowiszu i Saturnie, więc planety dzisiaj w powiększeniu 44x tylko przeglądowo. Zacząłem od nisko położonej M6 Gromady Motyl - oj to duży owad i z wyraźnymi skrzydłami - faktycznie kojarzy się z motylem, którego obrys wyznaczają dość jasne gwiazdy. Bardzo fajna szeroka gromadka dla lornety -naprawdę polecam. Później skanowanie coraz wyżej po Drodze Mlecznej. Oczywiście klasyka w Strzelcu i Tarczy: Laguna , Koniczynka, M22, M23, M24, M 25 i powyżej M 17 i M16. Mgławica Omega jakoś wyjątkowo świeciła po oczach i to bez filtrów. Oczywiście powyżej deser letniego nieba Gromada Dzika Kaczka (M11) dosłownie jak cukier puder usypany w jednym miejscu, a na prawo mój ulubiony piękny obłoczek Drogi Mlecznej przerwany pustą ciemna przestrzenią. Jak już jest tak pięknie to dalej Łabędź z Miotełką Czarownicy i Ameryka Północną - wyraźne mgławice widziane bez filtrów. No to tyle przyjemności luźnego obserwowania (wiadomo były jeszcze Hantelki i Pierścionek no bo jakże nie). Pomyślałem o czymś trudniejszym, niżej położonym - no to może NGC 6822 Galaktyka Bernarda z będącą powyżej mgławica planetarną NGC 6818, Do namierzenia w miarę proste obiekty, gdyż start wyznaczał Saturn, a potem po skosie góra i lewo, aż do trzech gwiazd, w tym zaczynając od pięknej podwójnej e1 Sgr, poprzez e2 Sgr i kończąc na Hip 97063, która wraz z przedmiotową galaktyka i mgławica planetarną powinna zmieścić się bez problemu w jednym polu widzenia lornety. No i faktycznie tak było, przy czym o ile mgławica planetarna widziana wyraźnie jako właściwie gwiazdka to już galaktyka nie taka prosta. Gdybym nie wiedział, gdzie ma być to pewnie nie wyłapałbym tej galaktyki. Mogę powiedzieć, że bardzo na siłę tylko czasami wyzerkana galaktyka, jako lekkie rozległe przymglenie. Na tym trudnym jak się okazało jak na białą noc (a może i nie tylko) obiekcie zakończyłem krótkie obserwacje, w krótkich spodenkach, w których też teraz napisałem bezpośrednio po obserwacjach tą krótka relację. Teraz idę na krótko spać bo rano pobudka do pracy.
    1 punkt
  26. Chciałbym mieć to już za sobą. Nie to, że nie sprawia mi to przyjemności, ale przez cały ten proces wracam wiele razy do tekstu i opis staje się czasem mdły, prawie denerwujący. Dobrze jest zostawić coś na wiele dni, czasem miesięcy i wtedy do tego wrócić, ale w przypadku relacji z obserwacji, a przynajmniej typowej relacji, jest to niewskazane, choćby z tego względu, że emocje, jakie towarzyszyły widokom, szybko wyparowują. Owszem, pozostaje główny obraz w pamięci, ale jest on, jakby wyprany z wrażeń. Ponad tydzień temu byłem zachwycony widokami z mojego teleskopu 12" i już czuję ten spadek podniecenia. Mam jednak ponad trzygodzinne nagranie z dyktafonu, na którym ? wierzcie lub nie ? jest cała gama moich emocji i krzyków. Niekiedy brzmiało to, jakby dziecko odpakowywało prezenty ? efekt wywołany czysto wzrokowo. Domyślacie się pewnie, że chodzi o jakieś szlagiery, ale nie tylko; padł jeden obiekt ekstremalnie słaby i ekstremalnie mały. I też krzyczałem. Wysoko w górze połyskiwały gromady M13 i M3. Nad zachodnim horyzontem wisiał pomarańczowy sierp Księżyca, który po pewnym czasie zaplątał się w gąszcz niedalekiego drzewa i znikł mi z oczu. Teleskop ustawiłem nisko, celując w Kruka. Sombrero było niezłe, ale bez rewelacji. Coś ciemniejszego zalegało na jednej połowie. Mając okular 25mm, namierzyłem gromadę M3, chcąc sprawdzić, czy to ona jest widoczna gołym okiem. W teleskopie wyglądała pięknie. Następnie, idąc po łuku gwiazd do NGC 5466, przypadkiem trafiłem na jakąś małą galaktykę - prawdopodobnie NGC 5475. Do gromady Wolarza trzeba było wykonać jeszcze drugi łuk i oto była, pięknie skrząca drobinkami niezbyt jasnych gwiazd niczym okruchy szkła w nocnym blasku Księżyca. Spodobała mi się na tyle mocno, że poczułem zainteresowanie tym co robię. Dziwne, lecz prawdziwe. Bowiem poczułem to tutaj, nie przy jasnej M3, czy choćby Sombrero, które przypomina latający spodek. To dobry początek. W powiększeniu 107-krotnym ukazało się mnóstwo gwiazd, choć były one dość ciemne. Byłem ciekaw powiększeń 200-250 razy, ale mam tylko 319; początkowo myślałem, że gromada rozpłynęła się w ciemności, lecz po chwili ją znalazłem. Cóż, gwiazdki były, ale widoku nie określiłbym, jako zapierający dech. M3 w Esie 14mm wyglądała wspaniale. Wróciłem do M104. Galaktyka dziwnie się rozciągnęła i zamiast owalną bułkę, przypominała bardziej igłę. Kruk, którego bardziej kojarzę z tym obiektem, zmierzał nieubłaganie w kierunku łuny od Lublina oddalonego o ponad 60 kilometrów, chyba największej z kilku łun, jakie widziałem tej nocy. Droga Mleczna zaczynała nabrzmiewać i gęstnieć, wisiała ciężko niczym burzowa chmura nad północno-wschodnim niebem. Tymczasem ja wypatrywałem gdzieś w zakątku Cefeusza gromadę kulistą Palomar 1, której nie udało mi się ostatecznie zobaczyć, jak i nie udało się także dostrzec Palomara 4 w Wielkiej Niedźwiedzicy - w jego miejscu przemknął tylko jakiś satelita i to było wszystko. W okolicy Pal 1 złowiłem jedynie galaktykę NGC 1184, stosunkowo wyraźną i niewielką smużkę niby ziarno owsa. O ile Pal 4, to była dla mnie nowość i nie wiedziałem czy jest trudny, to numer 1 kiedyś już raz widziałem. Jedyne co mi się nasuwa, to to, że obiekt teraz dołował, był około 40 stopni nad horyzontem - to wciąż sporo, ale kiedy góruję, jest to ponad 60 stopni. To była trzecia porażka tej wiosny i moja wiara w sens posiadania teleskopu powoli podupadała. Miałem obawy, że coś się kończy; Synta płowieje i traci zasięg, oczy się psują, rzadko obserwuję marnotrawiąc pogodę, więc nie trafiam na dobrą przejrzystość, albo do Ziemi z każdym dniem dociera coraz mniej fotonów z Kosmosu, na rzecz rozrastającego się, wszędobylskiego smogu świetlnego (to ostatnie pewnikiem się dzieje, tak czy inaczej). Jak się miało okazać później w nocy, wygląda na to, że wszystko jest w porządku, i mimo iż Palomar wciąż pozostawał nieuchwytny, byłem z każdą minutą coraz bardziej szczęśliwy. Przebywałem w Warkoczu Bereniki. W domu pobieżnie zapamiętałem położenie pewnej grupy i teraz, gdy w okularze ukazała się mała galaktyka, pomyślałem, że pewnie nie odnajdę mojego celu. Lecz już po chwili okazało się, że wcale nie ma tam jednej galaktyki, ale cztery. Lukost niejednokrotnie wspominał o Hicksonie 61 zwanym The Box. Cieszę się, że w końcu go zobaczyłem, to świetny cel. W 60 razach widać było upakowane na niewielkiej przestrzeni cztery galaktyki, choć w pierwszych chwilach nie byłem jeszcze tego pewny w stu procentach, bo dopiero się pojawiały. Sprawdziłem wszystko w okularze 14mm. Tak, to one. Na górze, po lewej, widniała najjaśniejsza z całej czwórki - NGC 4169. Po prawo, idąc zgodnie ze wskazówkami zegara, była słabsza NGC 4174, poniżej zaś jeszcze słabsza NGC 4175. Najsłabiej świeciła ta po lewej na dole - NGC 4173, która była mocno rozciągnięta, o słabej jasności powierzchniowej. Pan "kitowiec" 10mm także pokazał cztery składniki (to wcale nie żart). Załadowałem 4,7mm; wszystkie były widoczne, wraz z najsłabszą, tą podłużną. Wróciłem do 60 razy i teraz NGC 4173 było widać z łatwością. Będąc w okolicy Melotte 111, gdzie zaraz na prawo znajduje się ów pudełkowaty Hickson 61, skręciłem do NGC 4565. W 60 razy widać było obecność ciemnego pasa. Tuż obok świeciła słabo niewielka, blada poświata NGC 4562. W Esie 14mm dysk Igły rozciągał się pięknie na boki, wystrzeliwując strumienie światła na daleką odległość. Ciemna smuga pyłu była widoczna głównie w okolicy centrum. NGC 4562 wciąż mieściła się z zapasem w jednym polu widzenia. W okularze 4,7mm Igła nie była galaktyką, jaką miałem nadzieję zobaczyć, ale i nie dałem jej dużo czasu. Następnie odnalazłem parę galaktyk: NGC 4298 oraz nieco słabszą NGC 4302. Sądziłem, że obiekty te mają ze sobą coś wspólnego, ale Wikipedia podaje, że chyba nie. Wizualnie znajdują się bardzo blisko siebie i ze względu na ustawienie, wyglądają ciekawie - jedna okrągława, druga widoczna krawędzią dysku w kierunku Ziemi, co sprawia, że obie przypominają porzucone w zapomnieniu ziemskie przedmioty. W Esie 14mm widok był bardzo dobry. Widziałem szkice, które ukazują ciemne pasmo w NGC 4302, ale pochodziły one z większych instrumentów. Przeskoczyłem następnie do asteryzmu Y w Pannie i tuż przy nim podejrzałem małą galaktykę NGC 4596 i jeszcze mniejszą, niemal gwiazdową NGC 4608. Następnie zobaczyłem Łańcuch Markariana, rozpoczynając standardowo od M84, M86 i podłużnej NGC 4388, dopełniającej z nimi trójkąt. Wewnątrz owego trójkąta świeciła malutka NGC 4387. Następnie dostrzegłem NGC 4413 a nad Messierami NGC 4402. Ruszyłem szlakiem, który stanowiły "Oczy" czyli NGC 4438 i NGC 4435, dalej NGC 4461 oraz NGC 4458, następnie minąłem NGC 4473, a po niej NGC 4477, wraz z niewielką i słabą towarzyszką NGC 4479. Jeszcze wyżej zobaczyłem, tuż za gwiazdą, NGC 4459 i nieco w bok, i trochę dalej, NGC 4474. Przypuszczam, że mogłem widzieć jeszcze NGC 4468 i wziąć ją za gwiazdę. Potem zerknąłem na M87 i jakąś jeszcze galaktykę obok, po czym skończyłem krótki rekonesans w tym rejonie nieba. Adaptacja wzroku była w bardzo dobrym stadium, toteż zalegająca nisko nad odległym o niecały kilometr lasem łuna od Lublina wydawała się teraz bardzo silna, spowijając ów las koszmarnym całunem. Zorientowałem się, że Kruk począł już tonąć z wolna w tej świetlistej mgle. Spojrzałem na Skorpiona; było go widać rewelacyjnie jak na tę wysokość i nie mogłem się doczekać gromady M4. Tymczasem skierowałem jeszcze teleskop na prostokąt Małej Niedźwiedzicy, gdzie odnalazłem dwie maleńkie galaktyki - eliptyczną NGC 5912 (13.8mag) oraz spiralną NGC 5909 (14mag). Nie wiem, czy są ze sobą powiązane, ale wyglądają, jakby były parą. W okularze 14mm widoczne bez kłopotu, NGC 5909 trochę słabsza. W powiększeniu 60 razy to były dwa naprawdę maleńkie obiekty niczym gwiazda podwójna, oddzielone od siebie niemal na styk. Wykonałem skok do gromady otwartej NGC 188 i uznałem, że nie widziałem jej chyba nigdy wcześniej tak dobrze rozbitej na gwiazdy. Mnogość bardzo wyraźnych światełek prezentowała się bardzo dobrze w 60-krotnym powiększeniu. W 107 razach gromada stała się chyba już zbyt rozległa. Droga Mleczna przemieszczała się ciężko, coraz bardziej górując nad polami swym ramieniem. Wycelowałem wylot tuby nisko na południe ? ku Skorpionowi. M4 była wyraźna w szukaczu. W okularze natomiast ujrzałem piękną gromadę o dziwnym kształcie, odmienną niż inne gromady kuliste. Zerkaniem była bardzo ostra i mocno rozbijała się na mnóstwo składników. Gwiazdy lśniły w bladej poświacie. Wyjąłem okular 25mm i wsadziłem 14mm. Rdzeń gromady, ów charakterystyczny sznureczek, składał się z maleńkich jak grudki soli gwiazdek i nie był żadnym zamglonym słupkiem. Skusiłem się na absurdalne jak na tę wysokość powiększenie 319-krotne; gromada była spora, ale gwiazdy już nieostre. Wróciłem do okularu 25mm, gdzie pomimo bladego w tamtym rejonie tła, M4 wyglądała przecudnie. Antares migotał na pomarańczowo i żółto. Nieopodal odnalazłem niewielką poświatę gromady kulistej NGC 6144, do której było niemal przyklejone jakieś słońce. Spojrzałem jeszcze na M80, która rozpadała się na obrzeżach, ukazując gwiezdne drobinki, a następnie zahaczyłem o gwiazdę Acrab, wyraźnie odseparowaną od swojej towarzyszki i jeszcze szerszą Jabbah. Kolory gwiazd były jakby wyprane, białawe. W okolicy świecił bardzo jasno Jowisz. Głodny widoków, sprawdziłem M92, która okazała się wspaniała, bardzo ostra i wyrazista. Następna była widowiskowa M13, choć przyznam, że bardziej oczarowała mnie ta pierwsza. Spróbowałem jeszcze raz sił z Palomarem 1, ale nie było nic. Chwilę później namierzyłem galaktykę M51. W 60 razach świeciła niewiarygodnie jasno i mając wyraźnie odsłonięte ramiona, wyglądała jak namalowana. Pomiędzy jej centrum a NGC 5195, widać było jakiś skrawek ramienia, który nad wyraz jasno świecił, a po przeciwnej stronie jądra, ramię spiralne wybiegało w przestrzeń, jakby chciało opuścić galaktykę. Załadowałem 14mm i cudowny widok trwał, ramiona zaś pięknie zawijały się dookoła. NGC 5195 była trochę niesymetryczna, nieregularna. W 319 razy M51 powoli odsłaniała gigantyczne skrawki ramion. Wróciłem do 60 razy, gdzie świeciła niczym żarnik wolframowy. Z pobliskiego lasu co chwilę odzywał się puszczyk niby jakiś duch. Jego głos od czasu do czasu wpadał w lekkie drżenie. Złożyłem wizytę NGC 4244 w Psach Gończych, która wyglądała całkiem nieźle, a następnie odwiedziłem parę galaktyk NGC 4490 i NGC 4485. Widać było jak zwężona końcówka NGC 4490, skręca w kierunku mniejszej towarzyszki. Potem padła NGC 4656 zwaną Motyką czy też Kijem hokejowym, która prezentowała jaśniejsze miejsce z jednej i zagiętą końcówkę z drugiej strony, a chwilę później w okularze pojawiła się NGC 4631 czyli Wieloryb. W okolicy centrum świeciła gwiazdka, a nieco dalej NGC 4627 ? Wielorybiątko. Nagle przypomniałem sobie o jeszcze jednym celu, który zaplanowałem. Bez większych nadziei ustawiłem teleskop na gwiazdy Giausar (lambda Draconis) oraz 2 Draconis, które stanowią koniuszek ogona Smoka. Odrobinę na północ odnalazłem stosunkowo jasną galaktykę NGC 3735 i minąwszy ją, przesunąłem się nieco dalej. Byłem pewny, że jedyną szansą jest okular 4,7mm i powiększenie 319-krotne. Jednak po wielu minutach wpatrywania w mętną otchłań, ogłosiłem porażkę. Nie ma Hicksona 55. A potem zmieniłem okular na Es 14mm i po chwili krzyknąłem. Jest! Ku...., jest! Ja p......ę, chyba jest! Zerwałem się z krzesła, by po chwili ponownie na nie wrócić i ponownie spojrzałem w okular. Muszę nabrać powietrza. Dotlenić mózg. Co najmniej pięć oddechów. Byłem podekscytowany patrząc na maleńki paproch, który zmaterializował się w okularze mojego teleskopu. Chwilowo przerwałem i odwróciłem instynktownie głowę na południe, by zobaczyć tam niezwykle gęsty i wielki obłok w Tarczy, a potem znowu przytknąłem oko do okularu. W miarę upływu minut, w 14mm Hickson 55 stawał się coraz łatwiejszy. Ku mojemu zaskoczeniu, było go również widać w okularze 25mm. Raz znikł na moment i już prawie zacząłem się niepokoić, ale po chwili znów się pojawił. Był jak delikatne, przypadkowe dotknięcie kartki koniuszkiem ołówka. W rzeczywistości Hickson 55 (alias Arp 329), to maleńki łańcuch galaktyk, pasmo odległych wysp przypominające na zdjęciach gąsienicę. Mimo że wychwytywałem tylko słabe, pojedyncze ? być może lekko podłużne, ale nie w sposób było tego określić ? światełko, byłem zachwycony. Z tego, co udało mi się ustalić później w domu, ten galaktyczny robak znajduje się jakieś 700 milionów lat świetlnych od Ziemi. Oto odnalazłem zagubiony sens mojego teleskopu. Poczułem w tamtym momencie obserwacyjne spełnienie. Hickson 55 to jeden z tych celów, które z jakiegoś powodu stają się obserwacyjnymi pragnieniami i właściwie to mogłem już wtedy spakować sprzęt i wracać do domu. Na szczęście tego nie zrobiłem. Już wcześniej, w trakcie sesji, zorientowałem się, że chyba będę tej nocy oglądał Strzelca. Nie spodziewałem się jednak, że obiekty, które już znałem, zobaczę inaczej, że zobaczę je tak dobrze, jakby to były jakieś obrazy. Euforia zaczęła się już gołym okiem. W ogóle, to było czad; widać było masakryczną Drogę Mleczną; wielka chmura w Tarczy, potem jeszcze jedna chmura jakaś, potem... chmura, no, jakaś jeszcze jedna, to chyba, nie wiem, M24, i potem jeszcze jedna chmurka - to M8. Skierowałem teleskop na M8. Mgławica Laguna składała się z kilku intensywnych pojaśnień i grupy słońc NGC 6530, w której naliczyłem około dwóch tuzinów gwiazd. Nieregularna była także M20 Trójlistna Koniczyna, która była dwoma okrągłymi poświatami ? jeden większy, drugi mniejszy jak bezgłowy bałwan. Przez tą większą poświatę przechodziły chyba jakieś ciemne pasma, choć jeszcze wtedy, w okularze 25mm, nie byłem tego pewny. Poczułem burczenie w brzuchu i wyjąłem z kieszeni kanapkę z masłem orzechowym. Tak, ewidentnie ma na sobie jakieś pasemka ? powiedziałem przeżuwając powoli, by masło nie zalepiło mi gęby. Nie chciało mi się popijać teraz wodą, tym bardziej, że otwarcie drzwi samochodu oznaczało zapalenie się na chwilę lampki, a tego nie chciałem. Nieczęsto zdarza mi się obserwować Strzelca i okoliczne rejony po dwóch godzinach adaptacji wzroku na odludziu. Co do gromady M21, to nie była szczególnie efektowna ? ot niewielka grupka jasnych słońc, może tuzin. Chwilę później oniemiałem. To było coś niesamowitego. Przemierzałem zwykłe pole gwiazdowe i nagle wpadłem do ogromnego skarbca. W okularze lśniła niezliczona ilość słońc. Patrzyłem na nieprzebrane bogactwo gwiazd M24, które mieniło się teraz w okularze. W całym tym królestwie odnalazłem piękny klejnot ? NGC 6603. Zauważyłem, że rozbija się na gwiazdy, co w Esie 14mm widać było wyraźnie. W środku znajdował się jakiś sznureczek słońc, podobny trochę do tego, jaki ciągnie się przez gromadę kulistą Messier 4. I ujrzałem ogromne kłęby Laguny, i Trójlistną Koniczynę, a przecinały ją wyraźne linie, które wiły się niby ciemny strumyk albo jaki wąż. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. I pomyśleć, że nie chciało mi się jechać, pakować sprzętu, rozkładać i składać. Koniczyna była wspaniała, M24 była wspaniała, M8 była wspaniała i... Gdzie jest M17? Łoo, a to co? Szukacz już dawno zaparował, toteż początkowo, przy niektórych obiektach, nie bardzo wiedziałem z czym mam do czynienia. W okularze ukazała się teraz jakaś wielka, bardzo wyraźna mgławica, przyozdobiona w słońca. Co to jest? M16? A potem wreszcie trafiłem na M17 i wciągnąłem raptownie powietrze. O, w dupę! O ile Strzelec był punktem kulminacyjnym tej sesji, o tyle mgławica Omega była punktem kulminacyjnym Strzelca. Łabędź świecił niezwykle jasno, po zachodniej stronie zaś roztaczała się wielka mgławica. Owszem, była nieporównywalnie słabsza, ale widoczna pewnie. Pod szyją owego łabędzia mgławica była tak mocno odcięta, iż w miejscu tym widniała jakby dziura. W 14mm widać było wyraźnie, że po prawo, za łabędzim kuprem rozciągała się jeszcze jedna partia mgławicowa. Ale czad! Mgławica Orzeł była teraz niezwykle wyraźna. Pomyślałem o filarach stworzenia. Może gdybym znał lokalizację, to kto wie. Potem natknąłem się jasną gromadę ? pewno M25. Następnie spędziłem trochę czasu na poszukiwaniu M22. W końcu się udało. Była wcale niezła, przejawiała obfitość i bogactwo gwiazd, które, gdyby świeciły wyżej, pokazałyby z pewnością pazur. Obok M22 złapałem coś jeszcze, może M28, a może jakąś inną kulistą, niemniej również bardzo jasną. Przeskoczyłem do Wagi i odnalazłem po raz pierwszy NGC 5897. Spodziewałem się małej, jasnej kulki, tymczasem zastałem dosyć sporą i niezbyt jasną plamę. W okolicy centrum jawił się jakby jaśniejszy obszar. Padło również coś, co mogło być M26, a potem widowiskowa M11, która miała na sobie dziury i była jakaś taka prostokątna. Robiło się zimno. Łabędź i Orzeł wznosiły się coraz wyżej. Lutnia zbliżała się do szczytu firmamentu, więc zobaczyłem jeszcze M57. Mgławica Pierścień była bardzo jasna, a w 319 razy, świecąc przepięknie, jak zwykle sprawiała wrażenie bardzo delikatnego koloru świecącej figurki. W pewnym momencie dostrzegłem nad południowo-zachodnim horyzontem jakąś ciemną smugę na niebie, która wyglądała jak chmura szarańczy na filmach. Wróciłem do M20 i powiększyłem Koniczynę 319 razy. Nawet w tym powiększeniu widać było ciemne szczeliny. Szaleństwo czy nie, nie zamierzałem się tym przejmować. Sprawdziłem M17 w tej skali i był to jak najbardziej słuszny eksperyment. Potem zasłoniłem oczy i wyjąłem z samochodu Nikona 10/50. Musiałem to zrobić, czy tego chciałem czy nie. Poza tym, chciałem posmakować jeszcze odrobinę Strzelca z perspektywy obserwatora całego lasu, a nie pojedynczych drzew. Było to osobliwie piękne, jak spojrzenie na pasące się stado jeleni na polanie przy strumieniu, coś innego niż bliska obserwacja pojedynczego osobnika. Na tle chmury gwiazd M24, rysowały się sylwetki ciemnych mgławic, a za M17 i M16 widać było ślad NGC 6604. Gromada M4 była całkiem spora jak na 10-krotne powiększenie. Pod koniec wycelowałem teleskop w Jowisza, ale nie ukazał on nic, poza dwoma pasami i czterema księżycami. Chłód zamieniał się powoli w lodowaty uścisk. Jeszcze raz zobaczyłem Omegę w teleskopie. Niebo na północnym wschodzie wyraźnie zbladło i pojaśniało.
    1 punkt
  27. Myślę, że jednak galaktyka do poprawki - tak 50/50 ja wymęczyłem. Natomiast obawiam się, że Palomar 7 będzie nieosiągalny na moim niebie, ale pewnie spróbuję Tak dla uzupełnienia pseudo fotki wczorajszej biało-nocnej Drogi Mlecznej (wiem, wiem okropne, pierwszy raz pstryknąłem lustrzanką i próbowałem coś tam sam ustawić ręcznie)
    1 punkt
  28. Krótki startrails ze sreberkami, przyczajony w pszenicy
    1 punkt
  29. Kwietniowy nów to idealny okres na obserwacje astronomiczne. Noc jest jeszcze długa, z reguły bywa cieplej niż zimą zaś do dyspozycji mamy resztki zimowego nieba wieczorem, Pannę i Lwa przez całą noc, Wielką Niedźwiedzicę w zenicie a dla wytrwałych czeka nagroda w postaci letniego nieba nad ranem. Dlatego też postanowiliśmy z kolegą z sąsiedniego forum wybrać się na astro wyprawę. Początkowo celowaliśmy w Bieszczady jednak niekorzystne prognozy i grafik w robocie zmusił nas do zmiany planów. Ostatecznie jednak muszę przyznać, że wyszliśmy na tym bardzo dobrze ? Jeśli nie Bieszczady to gdzie? Może okolice Siemiatycz? Będzie dużo bliżej a niebo wg map LP niewiele ustępuje temu bieszczadzkiemu. Wystarczyło ledwie kilka minut buszowania po google maps bym znalazł pierwszy nocleg pod ciemnym niebem. Na dodatek tuż obok była polna droga którą można było wjechać jakiś kilometr w głąb pól. Okazało się jednak, że miejscówka nie funkcjonuje ? remont. Na szczęście kolega znalazł inny nocleg kilka km dalej, w Gołubowszczyźnie i tam też się udaliśmy. A propos map LP, dane dla naszej miejscówki: SQM 21.85 mag./arc sec2 Brightness 0.197 mcd/m2 Artif. bright. 25.9 ?cd/m2 Ratio 0.151 Bortle class 3 Elevation 168 meters Na miejsce dotarliśmy w Poniedziałek po 22. W około zero świateł, wszystkie latarnie pogaszone, krótko mówiąc istny raj. Mimo zapalonej (jeszcze) lampy przed naszym domkiem pierwsze zadarcie głowy w górę utwierdziło nas w przekonaniu, że trafiliśmy pod dobry adres. Gospodarz powitał nas ciepłą kawą, po krótkiej pogawędce zabraliśmy się za rozpakowanie auta i rozstawianie sprzętu ? do dyspozycji mieliśmy achromat 120/600, Dobsona 8 i lornetki. W raz z postępującą adaptacją przybywało gwiazd, te jaśniejsze dosłownie dawały po oczach. Próbny strzał w Tryplet Lwa ukazał trzy piękne i jasne galaktyki. Również grupa M96 wyglądała lepiej, niż zwykle. Potem odpaliliśmy kilka klasyków dla gospodarza, który był wyraźnie zaciekawiony tematem ? M13, M44 czy Gromada Podwójna chyba jednak nie zrobiły na nim piorunującego wrażenia. Za to mnie z nóg zwaliła tutejsza M81 i M82. Tak ogromnej Galaktyki Bodego chyba jeszcze nie widziałem, była gdzieś o połowę większa niż na naszych mazowieckich miejscówkach (SQM z reguły ok 21.30-21.50). W Dobsonie 8 z okularem 28mm była wręcz ogromna, wyglądała jak na sterydach, po prostu odlot. Gdy gospodarz poszedł, zabrałem się za coś nieco ambitniejszego ? pierwsze podejście do M83. Z racji bardzo niskiego położenia nad horyzontem nie spodziewałem się fajerwerków, ale Messier to Messier, musi być odhaczony. Po dłuższej chwili odnalazłem subtelne pojaśnienie o owalnym kształcie. Szybki check w Sky Safari potwierdził, że to właśnie poszukiwana emka. Dłuższe przyglądanie się nie ujawniło żadnych szczegółów, ot taki rozmazany, niewyraźny placek z nieco jaśniejszym środkiem. Za to gdzieś w Grecji czy na Teide galaktyka musi wyglądać rewelacyjnie. Następnie odświeżyłem sobie parkę, którą bardzo lubię a na obserwacje której w Polsce nie ma zbyt wielu okazji. Chodzi o Antaresa i M4. Przy zestawie 120/600 + okular 23mm oba obiekty z dużym zapasem mieszczą się w polu widzenia. Chyba jeszcze lepiej wyglądało to jednak w dobsie z okularem 28mm ? w M4 wyraźnie widać było wewnętrzny ?słupek? gwiazd, który wyglądał jakby jakaś kolumna podtrzymująca całą konstrukcję. Z kolei na drugim krańcu pola widzenia intensywnie świecił pomarańczowy Antares, gwiazda tak ogromna, że gdyby umieścić ją na miejscu Słońca to pochłonęła by Jowisza. W międzyczasie warunki zaczęły dawać się nam we znaki, było z 7 czy 8 stopni na minusie zaś wilgotność wg ICM była na poziomie ok 85%. Kapitulacja optyki była więc tylko kwestią czasu. W zasadzie moim głównym celem tego wyjazdu było porządne czesanie galaktycznych pól w Pannie i okolicach, skierowałem więc teleskop w stronę słynnego Łańcucha Markariana. Pierwsze spojrzenie w okular 23mm (rzeczywiste pole widzenia 3,15 stopnia) przyprawiło mnie o lekkie palpitacje. Początkowo nie byłem pewien, czego jest więcej ? gwiazd czy galaktyk. Ok, tylko spokojnie. Szybki check w Sky Safari i już wiemy co się dzieje ? trafiłem od razu w sam środek łańcucha. Na pierwszy plan wybijały się jasne M84 i M86, dość dobrze widoczne były także pobliskie NGC 4388 i NGC 4438. Dalej rozciągał się cały łańcuch subtelnych mgiełek prowadzący do jasnych M88 i M91, zaś nieco w bok od najciekawszej części łańcucha bardzo łatwo można było namierzyć Virgo A czyli M87. Niestety nie zdążyłem policzyć wszystkich widocznych galaktyk ? soczewka teleskopu w końcu powiedziała dość, zaś próby ratowania jej w domku tylko pogorszyły sprawę. Na szczęście Dobson kolegi dzielnie opierał się wilgoci. Trzęsąc się z zimna spojrzałem jeszcze na NGC 4565 ? Igła jak to Igła, zawsze robi wrażenie. Tym razem dość wyraźnie widać było pas pyłowy, który sprawiał że galaktyka wyglądała jak przecięta na pół. Potem szybki strzał w Czarooką czyli M64, ukazałą nam się duża, jasna galaktyka z ciemnymi kłaczkami wokół centrum, bardzo fajny obiekt tym bardziej na tak ciemnym niebie. Następnie kolega wycelował jeszcze w Bliźnięta Syjamskie (NGC 4576 i 4568), jednak w tym momencie zimno i zmęczenie brały już górę nad ciekawością i na tym zakończyłem pierwszą, bardzo udaną noc. Jak miało się okazać kolejna miała być jeszcze lepsza. Druga część relacji już niedługo ?
    1 punkt
  30. Obiecana druga część relacji: Prognozy na drugą noc były więcej, niż obiecujące. Niebo miało być znowu czyste od zmierzchu do świtu, ponadto wilgotność miała osiągnąć ok 60%, co w porównaniu do 85% z pierwszej nocy miało okazać się kluczowe dla długości trwania obserwacji. Nie musieliśmy też na wariata rozstawiać się od razu po podróży, mogliśmy za to spokojnie przygotować się do sesji i zacząć od razu po zmierzchu. Często zaniedbuję przygotowywanie planu obserwacyjnego czy sporządzanie notatek, tym razem postanowiłem jednak pójść w ślady skrupulatnego kolegi i zrobić to jak należy. Uzbrojeni w dokładny plan obserwacyjny o zmierzchu przystąpiliśmy do rozstawiania sprzętu. W odległości ok 100m od nas, u sąsiada początkowo paliła się latarnia, czego nie było pierwszego wieczora. Szybko jednak zgasła, co jak się okazało było zasługą gospodarza, który specjalnie dla nas poprosił sąsiada o wcześniejsze zgaszenie generatora LP (!!). Na jasnym jeszcze niebie podziwialiśmy co raz większą ilość gwiazd. W ruch poszły lornetki. Jakieś pół godziny po zachodzie Słońca M42 w mojej 10x50 wyglądała tak, jak w Warszawie podczas nocy astronomicznej. Widok powoli ciemniejącego nieba był miłą odmianą dla tradycyjnego rytuału obserwacyjnego ? gramolenie się ze sprzętem do auta, jazda kilkadziesiąt km i rozstawianie się już zupełnie po ciemku. Pierwszy na pastwę soczewki refraktora został rzucony Mars ? z marnym skutkiem, planeta jest w tej chwili przecież bardzo daleko od Ziemi. Następne w grafiku były obiekty mgławicowe, w końcu kiedy je obserwować jak nie pod takim niebem? Jeszcze przed nastaniem zmierzchu astronomicznego pomęczyłem nieco M42. Przy powiększeniu 120x mgławica wypełniała całe pole widzenia ukazując dużo, jak na aperturę 120mm detalu. Ten tak dobrze już znany widok wciąż wywołuje miłe odczucia. Następne na ruszt poszły M1, NGC 2238 (Rozeta), NGC 2261 (Zmienna Hubble?a) i NGC 281 (Pacman). Spróbowałem również z nowymi obiektami, czyli NGC 2395 (Meduza) i IC 1396 (Trąba Słonia), jednak tutaj obserwacje zakończyły się niepowodzeniem. Nie wiem, czy ze względu na fakt że obiekty te były poza zasięgiem, czy też dlatego że tej nocy zwyczajnie jakoś nie miałem serca do mgławic i niezbyt przyłożyłem się do prób ich wyzerkania. Najzwyczajniej w świecie ciągnęło mnie do czesania galaktyk i to im poświęciłem resztę czasu tej nocy. W międzyczasie wpadli gospodarz z żoną na małe pogaduchy, gospodynie również chciała spojrzeń w teleskop i wykazała tu zdecydowanie więcej entuzjazmu, niż jej małżonek poprzedniej nocy. W trakcie rozmowy leniwie strzelałem lornetką w różne obiekty: M44, M41, Gromada Podwójna, Messierowe trio w Woźnicy, Melotte 20, Melotte 111, M 51 czy w końcu M 101. Wszystkie w mojej 10x50 prezentowały się wyśmienicie. Szczególnie ta ostatnia przypadła mi do gustu i to od niej zacząłem galaktyczne łowy. W 120/600 z okularem 14mm galaktyka prezentowała się jako duży, owalny obiekt, widoczny dużo lepiej, niż na naszych standardowych miejscówkach. Ponadto kolega wypatrzył sąsiadkę, najprawdopodobniej była to NGC 5474 (10.9mag) widoczna w jednym polu widzenia w obu teleskopach. Z kolei M 101 w Dobsonie 8 ukazała zarys ramion, ulotnie widocznych krótkimi momentami. Następnie powędrowałem w stronę Smoka w poszukiwaniu M 102. Najpierw jednak natrafiłem na NGC 5907, dużą i wyraźną galaktykę ustawioną do nas krawędzią. Przy jasności 10.16 mag i wymiarach 11.3x1.8 arcmin galaktyka ta niewiele ustępuje słynnej Igle - polecam kto jeszcze nie widział. Po zapoznaniu się z nową igiełką szybko odnalazłem pobliską M 102. Galaktyka nie jest zbyt duża, ale na pewno warta obejrzenia w większej aperturze ? już 120 mm soczewki ukazało pewną nieregularność w centrum, wyglądało to trochę jak bardzo mała gromada gwiazd. W międzyczasie zahaczyłem jeszcze o M 104, jednak dobre niebo niewiele tu pomogło. Galaktyka jest zwyczajnie mała i do jej satysfakcjonujących obserwacji potrzeba dużej apertury. Następnie skierowałem się w stronę Psów Gończych z zamiarem systematycznego przesuwania się w stronę Warkocza Bereniki i Panny. Obserwacje w tym rejonie rozpocząłem od M 106. Pierwsze określenie, jakie przyszło mi do głowy na jej widok w tak dobrych warunkach to ?tłusta?. Duża, jasna, tłusta galaktyka. Piękny widok. Kolejny obiekt, M 63 czyli Słonecznik, nie ukazał zbyt wiele detali, dlatego też nie poświęciłem mu zbyt wiele czasu. Z kolei kolega znalazł całkiem ciekawą parkę: NGC 4088 i 4085. W Dobsonie 8 z okularem 13mm w jednym polu widzenia widać było dwie galaktyki, jedną większą, drugą mniejszą i ustawioną do nas bokiem. Galaktyki były dość wyraźne i umiejscowione blisko siebie. Czas leciał co raz szybciej, padały kolejne obiekty. Dobrze że postanowiłem tej nocy robić notatki, potem ciężko by było się w tym wszystkim połapać. Przy okazji mogliśmy ogrzać się nieco w domku, choć chłód był odczuwalny zdecydowanie mniej, niż poprzedniej nocy. Po kolejnej przerwie przypuściłem szturm na tzw. Kokon czyli galaktykę NGC 4490 z przyklejoną do niej NGC 4485. Im dłużej im się przyglądałem tym wyraźniej widać było dwie mgiełki jakby przypadkowo zlepione ze sobą. Ponadto pobliska beta Psów Gończych ze swoim ciepłym, pomarańczowym blaskiem wnosiła do tej scenerii sporo uroku. Był to chyba jeden z fajniejszych widoków tej nocy. Nieco dalej czekała już NGC 4244 czyli Srebrna Igła. Jak się okazało był to całkiem solidny kawał igły, widoczny na wprost, choć zerkaniem dało się wyłuskać jeszcze dłuższy kawał żelastwa. Oj chyba co raz bardziej mi się podobają te igiełki. Kawałek dalej czekał kolejny fantastyczny obiekt - NGC 4631. Galaktyka Wieloryb wygląda tak jak się nazywa ? jest po prostu duża. Ponadto dało się wypatrzeć kształt znany ze zdjęć, który przy odrobinie wyobraźni rzeczywiście przypominał nieco sylwetkę tego ogromnego ssaka. Wisienką na torcie była tu obecność widocznej zerkaniem towarzyszki, galaktyki NGC 4656. Po kolejnej przerwie skierowałem teleskop na NGC 5033 i 5005, parę niewielkich galaktyk o jasności odpowiednio 9,9 mag i 9,6 mag. Obiekty odhaczone, do czegoś więcej potrzebna dużo większa apertura. Galaktyczne szaleństwo trwało w najlepsze. Następna na soczewkę nawinęła się Igła, tym razem ta właściwa. Potwierdziło się moje wrażenie, że jej srebrna koleżanka w niczym nie ustępuje bardziej znanej astro celebrytce. Z kolei powrót do Czarnookiej (M 64) pokazał różnicę między 20 cm zwierciadła a 12 cm soczewki ? w dobsie poprzedniej nocy widać było ciemne kleksy w centrum, w achromacie już nie. Kolejna w grafiku była parka M 85 i NGC 4394 (10.8 mag), obie widoczne, ale bez wodotrysków. Jakieś 3 stopnie dalej czekała już M 100, duża galaktyka spiralna przypominającą nieco sąsiadkę w katalogu, czyli M 101. W większym teleskopie z pewnością ukazała by ładne ramiona. Prób wyzerkania sąsiadki NGC 4312 (11.6 mag) zakończyły się niepowodzeniem. Z trudem opierając się pokusie wycelowania w Strzelca odnalazłem jeszcze M 49 w towarzystwie dość jasnych NGC 4535 i NGC 4526. Całe trio jest nieco rozstrzelone na boki, choć nie odniosłem wrażenia, żeby wyglądało mniej efektownie, niż np. oklepany już Tryplet Lwa. Było grubo po trzeciej, zmęczone całonocną walką oczy powoli odmawiały już posłuszeństwa. Nie mogąc jednak zrezygnować z tej pięknej, czarnej toni nad głową wycelowałem w Albireo. Światła na skrzyżowaniu świeciły nieco wyraźniej, niż zwykle. Potem przez dłuższą chwilę obserwowałem to morze gwiazd, już nie przez szkło a na własne oczy. Wznosząca się co raz wyżej Droga Mleczna, piękna zapowiedź lata, rozciągała się przez całe niebo od Kasjopei przez Łabędzia aż po Strzelca nurkując niemal w odległą ścianę lasu. Właśnie dla takich nocy człowiek wydaje pieniądze na sprzęt i tłucze się z nim nie raz przez pół Polski. Właśnie takie obserwacje zapadają w pamięć i w pogoni za nimi zarywamy kolejne noce.
    1 punkt
  31. Wszystkim koleżankom i kolegom forumowym. Z okazji Bożego Narodzenia, Składam Wam serdeczne życzenia. Niech Wam święta miłe będą, Z dźwiękiem śpiewu i kolędą. Z wigilią tuż po zmroku, I w radosnym Nowym Roku. Aby każdy mógł dzisiaj zobaczyć pierwszą gwiazdkę ?
    1 punkt
  32. Wesołych i radosnych Świąt, spędzonych w rodzinnym gronie oraz hucznego Nowego roku dla wszystkich forumowiczów i forumowiczek
    1 punkt
  33. Zdrowych i wesołych Świąt wszystkim Wam życzę!!!
    1 punkt
  34. Życzę wszystkim Forumowiczom szczęścia, zdrowia i miłego czasu spędzonego z rodziną. Wesołych świąt!
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)