Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 27.01.2021 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. 20.01.2021 (godz. 21:00), Mosina Nie od dziś wiadomo, że najlepsze obserwacje to te, których nie planujemy. Tak było i tym razem. Pomimo dobrych prognoz na weekend ostatni wypad okazał się wielką klapą - mgła wymieszana ze smogiem, temperatura w okolicach -15 stopni i wilgoć, przez którą zamarzały obiektywy. Tym razem nikt nie zapowiadał bezchmurnej nocy, pogodne niebo pojawiło się nagle, bez zaproszenia i zapewniło jedne z lepszych obserwacji w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Tego wieczoru obecność Księżyca nie przeszkadzała ani trochę, obiekty wpadały do oka bez konieczności zerkania. One po prostu tam czekały, jeden za drugim. Wyposażony w lornetkę Delta Optical Extreme 15x70 ED na statywie Slik Pro 700 DX z głowicą Benro S6 spoglądałem bez najmniejszych problemów na wszystko co było w zasięgu. I przyznam szczerze - nie pamiętam kiedy ostatni raz przerosła mnie ilość dostępnych obiektów - można było obserwować z zachwytem do samego rana. Pomimo miejskiego nieba, gdzie niezbyt często widać gołym okiem Drogę Mleczną tym razem można było dostrzec nie tylko M31, ale także M44, czy NGC 869 i NGC 884 w Perseuszu. Jak na taką lokalizację to naprawdę bardzo dobre warunki. Zacząłem od typowych zimowych obiektów, kolejno obserwacje M41 i M50 w okolicy Syriusza. Obydwie gromady pięknie rozbite na gwiazdki z czego pierwsza z nich zdecydowanie lepiej - bardzo wyraźne i krystalicznie widoczne składniki. Następnie przepiękna para M46 i M47 w Rufie - obiekty widoczne w jednym polu widzenia. Pierwszy z nich bardzo delikatny, drugi wypełniony sporą ilością dostrzegalnych gwiazd. Rys. 1. M46 i M46 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Lecimy trochę niżej - tam niewielka NGC 2362, a wyżej styczniowy klasyk - Zimowe Albireo, czyli 145 CMa - jaskrawa i pięknie ubarwiona para. Przesuwam się bardziej na lewo i pomimo dość niewielkiej wysokości bez problemu widoczna M93. Czas na przejście nieco wyżej do myśliwego. Orion już czeka, a z nim M42 i M43. Widok mgławicy był po prostu obłędny. Jeszcze nigdy nie miałem okazji zobaczyć tego obiektu dwuocznie w takiej jakości i detalu. Lornetka 15x70 pokazała przepięknie mgławicę, jej charakterystyczne przyciemnienie po lewej stronie i ?wąsy? rozciągające się na boki. Rys. 2. M42 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Nieco wyżej widoczny obiekt NGC 1981. Następnie przyszła pora na Pas Oriona, czyli Cr 70. Szybki przeskok do M78 leżącej nieopodal, potem dalej do Cr 69 i jeszcze wyżej do bardzo rozległej gromady otwartej Cr 65. Będąc już przy gwiazdozbiorze Byka zaczaiłem się na M1. Mgławica Kraba widoczna bez żadnego problemu i to wyraźnie jako puchata kulka. Obiekt bardzo łatwy do zlokalizowania. Rys. 3. M1 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Pozostając w tej okolicy trzeba było odwiedzić urokliwe Hiady, czyli Mel 25 oraz NGC 1647 i NGC 1746 - klasyki lornetkowe tego obszaru. Kieruję lornetkę w stronę gwiazdozbioru Bliźniąt, a tam wyraźna M35. Widok bajeczny, gromada ta należy do mojej tzw. checklisty podczas obserwacji o tej porze roku. Ze względu na swoją powierzchnię i jasność stanowi idealny kąsek dla fanów lornetek. Żeby dopełnić zimowego klimatu poleciałem w stronę gwiazdozbioru Jednorożca do NGC 2264, czyli wdzięczny obiekt o nazwie Gromada Choinka. Kawałek dalej NGC 2244 razem z NGC 2238. Czy widziałem Mgławicę Rozetę? I tak i nie. Zapewne bardzo doświadczony obserwator bez najmniejszego problemu tego dnia wyłapałby subtelną różnicę w jasności tła. W mojej ocenie była ona na pograniczu dostrzegalności, bardziej widoczna po prawej stronie co przekonuje mnie, że mogłem ją faktycznie dostrzec. Wymagało to jednak skupienia i wpatrywania się przez dłuższą chwilę. Zachęcony tym widokiem pokierowałem się w stronę IC2177. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy w tym rejonie to gromada NGC 2343 i bardzo jasne gwiazdy w najbliższym otoczeniu. Czy tutaj udało mi się dostrzec Mewę? Wydaje mi się, że podobnie jak w przypadku Rozety tak i tutaj obiekt był na pograniczu dostrzegalności - aczkolwiek moje doświadczenie jest w przypadku tego obiektu bardzo małe i przyjmuję, że zadziałała bardziej wyobraźnia niż realny obraz. Widziałem delikatne pojaśnienie przy V700 Mon, co może sugerować Głowę Mewy. Jednak czy lornetka 70 mm jest faktycznie w stanie pokazać ten obiekt? Trzeba będzie zweryfikować ponownie przy najbliższej okazji. Niedaleko obok zostały zaliczone kolejno obiekty NGC 2353, a także NGC 2345. Nadszedł czas na inną partię nieba. Przeszedłem kilkadziesiąt metrów ze sprzętem, aby zaczaić się w mniej zaświetlonym miejscu. Warto było. Najpierw M45. Plejady naprawdę nie potrafią się znudzić. W lornetce 15x70 prezentują się chyba najlepiej. Następnie M37, M36 i M38 wraz Kotem z Cheshire. Chyba każdy przyzna, że to M36 jest najbardziej urokliwą gromadą w Woźnicy jeśli chodzi o lornetkowe pole widzenia. Tej nocy każda z tych gromad była wyraźnie rozbita na gwiazdy. Do tego w szerokim otoczeniu z urokliwym zapasem. Rys. 4. M36 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. W międzyczasie zaliczyłem też M31 i M110, a następnie M33, NGC 752 i już byłem w Perseuszu przy Alpha Persei Cluster, czyli Mel 20. Rzut okiem na pobliską Głowę Demona. Gwiazda Algol tego dnia rozświetlona i bez skazy. Następnie NGC 1342 i powrót do M34 - gromada jarząca się gwiazdami, żywa i kryształowa. Do NGC 1499 nawet nie podchodziłem. Mgławica Kalifornia ostatnio mnie zniechęciła i nie dałem jej tym razem nawet szansy. Pozostając w Perseuszu odwiedziłem dwa położone obok siebie obiekty NGC 1545 i NGC 1528. Mieszczą się ładnie w jednym polu widzenia w otoczeniu jasnych gwiazd konstelacji Perseusza. Czas na przelot do matki Andromedy i żony Cefeusza, czyli Kasjopei. Po drodze minąłem niewielki obiekt Tr2 i zatrzymałem się przy NGC 884 i NGC 869. Chichotki jak zwykle przepiękne. Efekt przestrzenności i trójwymiarowości tej gromady podwójnej w lornetce jest niesamowity. Spoglądałem przez dłuższą chwilę na NGC 869 i jej centralną, jaśniejącą blaskiem część. Następnie skierowałem się obok do gromady otwartej Stock 2, aby dotrzeć w końcu do celu, czyli gwiazdozbioru Kasjopei. Zacząłem od NGC 7789 - delikatnej i subtelnej gromady otwartej. Róża Karoliny to odkryty przez Caroline Herschel wdzięczny obiekt położony między gwiazdami Sigma i Rhio Cassiopeiai. Dzięki temu bardzo łatwo go namierzyć, choć czasami nieco trudniej dostrzec. Rys. 5. NGC 7789 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Odbiłem na moment kawałek dalej, aby przy okazji zobaczyć M52 - oczywiście obiekt widoczny bez problemu. Powracamy do Kasjopei. Najpierw NGC 457 - Gromad Sowa lub ET jak kto woli. Dla mnie zdecydowanie to pierwsze określenie, zawsze widzę tutaj nadlatującego ptaka z wielkimi oczami. Rys. 6. NGC 457 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Następnie rzucająca się w oczy gromada M103 i NGC 663. Obszar ten to znakomity punkt startowy do delikatnego gwiazdozbioru Żyrafy, a dokładniej do dwóch ciekawych asteryzmów. Pierwszy z nich to Kaskada Kemble?a - 20 gwiazd ułożonych w linii prostej z gromadą NGC 1502 na samym końcu. Rys. 7. Kaskada Kemble?a widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Drugi z nich to mniej popularny tzw. Latawiec Kemble?a - oczywisty i niedwuznaczny obiekt w kształcie latającego płótna ze sznurkiem na zakończeniu. Naprawdę warto poświęcić chwilę i odszukać te dwa asteryzmy. Rys. 8. Latawiec Kemble?a widoczny w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Na zakończenie zajrzałem do wspomnianego już na początku gwiazdozbioru Raka. Gromada M44 była tej nocy widoczna nieuzbrojonym okiem. Gromada Ul lub jak kto woli Żłobek w lornetce 15x70 pokazała swoją bogatą strukturę niezliczonych gwiazd. Będąc w tej okolicy nie zapomnijcie spojrzeć jeszcze na M67 - również widoczna gromada, chociaż już nie tak spektakularna jak jej poprzedniczka. Rys. 9. M44 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Zrobiło się dość późno, niebo było nadal krystalicznie przejrzyste, a z żadnej ze stron nie nadciągało zachmurzenie. Jak na styczeń przystało chłód zaczął doskwierać, więc uznałem, że na dziś wystarczy - tym bardziej, że zobaczyłem więcej niż mógłbym się spodziewać. Czy ktoś jeszcze mi powie, że lornetka nie nadaje się do obserwacji astronomicznych? Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - ) ps. tego dnia była także koniunkcja Marsa i Urana - oczywiście również zaliczona : ) Zdj. 1. Obserwacje astronomiczne - lornetka Delta Optical Extreme 15x70 ED + statyw Slik Pro 700 DX z głowicą Benro S6. Źródło: Zdjęcie własne.
    12 punktów
  2. Udało się wreszcie coś w tym roku zrobić...
    4 punkty
  3. To dokładam jeszcze do smaku Tulipana w palecie HOIII.
    4 punkty
  4. Nadszedł czas aby uwolnić matriał, który pochłonął wiele mojego czasu i na pewno na ten czas aż tak nie zasłużył, gdyby nie fakt, że i tak ostatnio nie mam jak uzbierać nowego materiału.Zebrałem go w sierpniu 2019 w Nowym Belęcinie i podchodziłem do niego dziesiatki razy na wiele sposobów, praktycznie nigdy nie będąc z niego jakość szczególnie zadowolonym. Z jednej strony byłem zafascynowany tym jak bardzo bogaty jest to obszar, z drugiej strony zirytowany tym, jak mało atrakcyjnie on wygląda pomimo taki dużego wysiłku. Czas więc kończyć tą nierówną walkę, bo niedługo zakończy się to obsesją ? Łącznie to 40x120s z Samyangiem 135/2 i HEQ5.
    2 punkty
  5. Sh2-101 swym kształtem przypomina rozkwitnięty kwiat tulipana dlatego nazwano ją Mgławica Tulipan. Jest mgławicą emisyjną znajdującą się w gwiazdozbiorze Łabędzia w odległości 6000 lat świetlnych od nas.Emisja mgławicy wzbudzona jest przez promieniowanie ultrafioletowe młodej gorącej gwiazdy HIP 98418 która znajduje się w jej centrum. Niedaleko mgławicy znajduję się jedno z najsilniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego odkryte w 1964 roku oznaczone jako Cygnus X-1 powszechnie uznawane za czarną dziurę. Cygnus X-1 to układ podwójny z gwiazdą HIP 98298. Przypuszcza się że ma on masę od 7 do 13 mas Słońca z okresem orbitalnym 5,6 dnia. Na niebie Mgławica Tulipan osiąga rozmiary 30' x 50' kątowych. Jest to moje pierwsze zdjęcie wykonane w palecie HST, jakoś do tej pory nie miałem przekonania co do tego. Muszę przyznać, że podoba mi się efekt jaki uzyskałem. Materiał zbierany zdalnie refraktorem TSAPO 130 i kamerą QHY 695A w ilości 30 godz.40 min HSO.
    2 punkty
  6. http://www.astronoce.pl/obserwacje.php?id=227
    2 punkty
  7. Odnośnie wizualizacji - dla jednych mogą być za jasne, dla drugich za ciemne - po ostatnich krytycznych i cennych uwagach postanowiłem tworzyć je w nieco bardziej rozjaśnionej formie, aby były widoczne niezależnie od urządzenia. Szczególnie na smartphonach, gdzie większość osób posiada przyciemniony wyświetlacz ? Zresztą wizualizacja jak szkic - i tak nie odda tego co na żywo ?
    2 punkty
  8. Poprawiona wersja, teraz lepiej widać środek, więcej chyba nie wycisnę:
    2 punkty
  9. Otwieram sobie zbiorczy temat w którym planuję umieścić moje brakujące messiery. Na początku małe wyjaśnienie, projekt "katalog Messiera" zakładał, że gdy już zrobię wszystkie osiągalne z podwórka (takich jeszcze kilka zostało), spakuję teleskop i kilka razy i jakimiś wypadami na południe uzupełnię braki. Niestety widzę, że planów wyjazdowych nie da się zrealizować. Zaświtało jednak pewne światełko w tunelu gdy sąsiad wyciął jedno drzewo na granicy podwórka i pojawiła się możliwość dorobienia kilku niskich obiektów. Zabrałem się więc do roboty. Pozostałe, które są za nisko postanowiłem uzupełnić zdalnymi teleskopami, dlatego w wątku pojawią się też zdjęcia z itelescope.net W przypadku tego projektu nie nastawiam się na konkursową jakość, bardziej zależy mi aby w ciągu jednego roku dokończyć projekt. Przez kilka ładnych marcowych nocek udało się już zebrać trochę materiału, teraz czas na obróbkę. Na początek jeszcze obiekt z tych łatwiej osiągalnych: M1 - ok. 5h materiału EQ6, MN66, 6D wspomaganego Optolong L-eNhance
    1 punkt
  10. Przez cały 2020 rok przygotowywałem Taurusa 300/1500 do próby zobaczenia Syriusza B. Oczywiście nawet na torturach bym się do tego nie przyznał przed 12 stycznia 2021, bo przecież wiadomo, Newtony to nie są teleskopy o dużym kontraście, bo obstrukcja, bo pająk, itd., a składnik B jest przecież ciemniejszy od głównego dziesięć tysięcy razy i nawet fotograficznie jest to spore wyzwanie, choć wtedy można sobie Syriusza A prześwietlić, żeby wyciągnąć malutkiego B. To ma być relacja z obserwacji, ale pozwolę sobie zacząć od skrótowej prezentacji sprzętu, który był w użyciu, bo detale w tym temacie sprawiły, że Syriusza B zobaczyłem praktycznie przy pierwszym podejściu i w pięknej jakości. Zapewne to było też mega szczęście, jak duże postaram się sprawdzać na ile pogoda pozwoli. Ale na pewno wartość tych prostych i klasycznych przeróbek teleskopu została potwierdzona doświadczalnie na bardzo trudnym celu, i o tych paru ulepszeniach też chcę wspomnieć, bo może kogoś to zainspiruje. Moim marzeniem naukowca jest, żeby to co widziałem zostało niezależnie potwierdzone przez kogoś innego w jakimś Newtonie, którego przeróbki może zostały zainspirowane tym co tu piszę. Celem mojej relacji jest przede wszystkim poinformowanie fanów Syriusza B, że jego obserwacja wizualna z Polski jest być może łatwiejsza niż się powszechnie uważa, jeśli dysponuje się odpowiednio przygotowanym sprzętem, którym niekoniecznie musi być APO 200 mm w cenie samochodu, i może zachęcić do popróbowania obserwacji. To co zobaczyłem przez dwie kolejne noce przerosło moje najśmielsze oczekiwania i skłoniło do zaczęcia dokumentowania obserwacji szkicami, bo przy wyjątkowych okazjach mogą one mieć pewnie jakąś wartość naukową. Stąd parotygodniowa zwłoka w mojej relacji, bo musiałem się wyposażyć w jakiś sprzęt i ogarnąć szkicowanie. To co tu wrzucam jest moim pierwszym szkicem w życiu na podstawie tego co nabazgrałem na brudno podczas obserwacji, więc proszę o wyrozumiałość. Żadnego szkicowania w ogóle nie planowałem, ale jak Syriusz B stał mi przed oczami pewnie w sumie przez jakąś godzinę, po porządnym napatrzeniu się, jak emocje już trochę opadły, w przypływie trzeźwego myślenia pobiegłem do domu po jakąś kartkę i ołówek, i wyciąłem prowizoryczną podkładkę z pierwszego kawałka tektury, który wpadł mi w ręce. Wróciłem do okularu, zacząłem szkicować i notować, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Owszem, robiłem notatki z obserwacji, ale zawsze jak już byłem w domu, w ciepełku, jedynie wspierane jakimiś zrzutami ekranu z telefonu. Tyle tytułem wstępu. Teraz o Taurusie 300/1500 i jego udoskonaleniach. W tej relacji o tym będzie skrótowo. Jak znajdę trochę czasu, spróbuję zapodać więcej szczegółów, może z przykładowymi wydrukami 3D, już w dziale ATM. Wtedy też pewnie coś napiszę, dlaczego wg mnie konstrukcje takie jak Taurus nadają się do tjuningowania w kierunku lepszego kontrastu. Tak wyglądał sprzęt po ładnych paru godzinach na 5-stopniowym mrozie. Pierwsza widoczna rzecz, oprócz platformy Eclitpica Pro, to 40-centymetrowa baflowana osłona, która bardzo dobrze radzi sobie też jako odrośnik, tak że lustra mi jeszcze nigdy nie zaparowały bez żadnego grzania. Drugą jej rolą jest kolimacja światła zaraz na wejściu do teleskopu, tak żeby maksymalnie ograniczyć wpadające światło, które nie bierze udziału w formowaniu obrazu, a tylko się rozprasza i podbija tło w okularze. Jest to tym bardziej istotne, że najczęściej obserwuję spod domu, pod niebem ? 20.0 mag/arcsec2, z lampami w okolicy. Tak wygląda ta osłona w środku, razem z resztą teleskopu. Widoczne są też dalsze uprawnienia, które będę opisywał w kolejności tak jak biegnie światło. Nad lustrem wtórnym (70 mm, obstrukcja 23 %) jest daszek 3D, z samoprzylepnym welurem nieco wystającym poza wydruk 3D, żeby kontur obcinający światło był jak najcieńszy. Tak robię gdziekolwiek się da, bo cieniej niż welur jest trudno. Na zdjęciu widać też zaawansowany technologicznie, redundantny system mocowania daszku na gumkach-recepturkach. Zewnętrzne 2.5 mm lustra głównego jest przysłonięte, żeby zakryć fazowanie jego rantu, które tak pięknie zrobili spece z Orion Optics UK. Stożek światła jest ograniczony przez LG i ten rant odbijałby je już nie w stronę LW i część z niego mogłaby mieć swój wkład w tło w okularze. Te 2.5 mm wystarcza, żeby całkowicie zakryć trzy ?trzymadełka? LG, tak że z tą przysłoną jest 300 - 5 mm apertury, która odbija światło w bardziej kontrolowany sposób. I na koniec światło przechodzi przez osłonę na czoło wyciągu. Ta osłona była pierwszym dodatkiem do teleskopu, którą zrobiłem, jak tylko zobaczyłem jak to czoło się świeci przy teleskopie wycelowanym w Księżyc bliski pełni. Nie ma siły, żeby część tego światła nie wracała do LW a potem do okularu. Tyle o teleskopie, teraz obserwacje. Prognoza na poniedziałek 11 stycznia była dobra, więc teleskop wystawiłem pod zadaszenie przed wejściem do domu późnym popołudniem, jak tylko temperatura zaczęła się obniżać. Koło 19-tej postawiłem teleskop na platformie i zacząłem się rozglądać, żeby sprawdzić w jakim stanie jest teleskop i jakie zapowiadają się warunki. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się nie wiadomo czego, bo w powietrzu wisiała lekka mgiełka. Było to widać też na gwiazdach, które miały lekkie halo. Pomimo tego, że telep od paru godzin był na zewnątrz, po załadowaniu Pentaxa XW 5 (x300) i wycelowaniu w Marsa było widać wyraźnie prądy w tubie. Pogapiłem się jeszcze trochę, upewniłem, że kolimacja jest nadal wzorowa i wróciłem do domu, zostawiając teleskop na platformie, żeby się jeszcze trochę ?poprzyzwyczajał? do lekkiego mroziku, który właśnie się zaczynał. Jak wróciłem do teleskopu już po kolacji z rodzinką i porządnie ubrany, było już dużo lepiej: dało się oglądać Urana z XW 3.5 (x430). Na Syriusza trzeba było jeszcze czekać, więc jechałem po klasykach. Jedynym wyjątkiem była malutka planetarka Minkowski 1-4 w Perseuszu (10?, 13.6 mag), do której jeszcze nigdy nie podchodziłem. Tu było trochę walki, żeby znaleźć to maleństwo, ale na końcu w x430 było toto wyraźnie widać. Bez szczegółów, jednak było oczywiste, że to nie jakaś gwiazdka, nawet pod moim kiepskim niebem. Jak Orion się wspiął wyżej, zacząłem sprawdzać jak się ma atmosfera na takich wysokościach, i niestety, było troszkę gorzej niż dzień wcześniej: Trapez 6 składników ale nie zawsze, tak jak w niedzielę. Spróbowałem, czy filtr LongPass 610 nm Baadera coś pomoże, ale niestety nie, bo z nim zostało tylko 4 jasne składniki. Potem następny test: Alnitak A i B (1.9 i 3.7 mag, 2.2?). Oba składniki rozdzielone w x430, ale gorzej i nie cały czas jak w niedzielę. No i w końcu Rigel (0.3 i 6.8 mag), żeby sobie przypomnieć jak wygląda 9? separacji w XW 3.5, bo Syriusze A i B są w podobnej odległości (11?, -1.4 i 8.5 mag). Tu jeszcze raz zakręciłem filtr 610 nm, żeby zobaczyć, czy coś pomaga na kontrast, ale tylko bardzo przyciemnił składnik B, w zamian nie dając nic znaczącego. W międzyczasie od czasu do czasu patrzyłem na Syriusza, ale się jeszcze wszystko gotowało. Dopiero po 23-ciej zaczęło się poprawiać, już po jego górowaniu (22:55). O dziwo nie było praktycznie wcale widać aberki atmosferycznej. Tylko po odjechaniu z ogniska robiło się lekko żółto, ale na tym koniec. I wtedy zaczęło się dziać. Obraz pająka miałem rozłożony na godzinach 2, 4, 6, 8, 10 i 12 i poniżej tego na 2-giej zaczęła majaczyć jakby kropeczka. Przestawiłem platformę na maksa na początek, żeby zyskać na odległości od pająka i zamieszałem okularami: XW 5, XW 3.5 i BCO 6. No i w XW 3.5 w powiększeniu 430 i polu widzenia 10? ta kropeczka była pięknie widoczna, CAŁY CZAS, na wprost, tak że ta jakość obrazu mnie całkowicie zdezorientowała. Parę chwil studiowania okolic Syriusza w Stellarium+ na telefonie i już byłem pewien, że to on, bo Syriusz B leży praktycznie na odcinku łączącym główny składnik z ?Gwiazdą Wskazującą?, o której jeszcze za chwilę. W XW 5 (x300) składnik B też był widoczny, ale już nie cały czas, bo czasem dopadały go ?flary? od składnika głównego. W BCO 6 było jeszcze gorzej, myślę, że przez jeszcze mniejsze powiększenie (x250), ale Syriusz B był nadal widoczny, pewnie przez jakieś 50 % czasu, a przez resztę pogrążał się we flarach. Za to obraz był bardzo wyraźny i kontrastowy. Potem się zastanawiałem, któremu okularowi należą się większe brawa: czy BCO, że za 1/8 ceny może podskakiwać XW, czy XW, że przy większym polu i o wiele bardziej skomplikowanej budowie daje na tak ekstremalnym celu obrazy nie gorsze niż dobry orciak. Teleskop został na Syriuszu, a ja przy okularze, kartce i ołówku, aż Syriusz schował się za dach domu. Przez calusieńki ten czas składnik B był pięknie i stabilnie widoczny. Niestety, nie było sensu się przestawiać, bo aby dalej patrzeć na Syriusza musiałbym się wystawić na najbardziej upierdliwą lampę przy ulicy. Tak więc trzeba było się pożegnać, mam nadzieję, że nie na długo. W międzyczasie ładnie wylazł Lew, więc tam spędziłem jeszcze z dwie godzinki, zanim całkiem przemarzłem. Teraz obiecany szkic. Zrobiłem go na podstawie moich bazgrołów i zapisków zrobionych podczas obserwacji. Pole widoczne w okularze było 10?, ale platforma nie była idealnie ustawiona i wymagała korekcji co parę minut, więc widziałem trochę więcej i tak to naszkicowałem. Obserwacjom towarzyszyły spore emocje i mam nadzieję, że niczego bardzo nie pokręciłem. Oczywiście to co udało mi się naszkicować jest tylko jakimś przybliżeniem tego, co widziałem i niestety jest tam na pewno spora dawka ?wizji artystycznej autora?. Na pewno szkic nie oddaje ani trochę skali jasności i w ogóle dynamiki obrazu, bo główny składnik się pięknie gotował, z flarami strzelającymi we wszystkie strony. A na takim dynamicznym tle nieruchoma kropeczka, której te flary już nie były w stanie zakłócić, ale tylko w XW 3.5, bo w pozostałych dwóch okularach to się zdarzało. Mam nadzieję, że będą jeszcze kiedyś okazje aby szkic uściślić. Jako ?wsparcie szkiców? wyliczam to co starałem się oddać ołówkiem a niekoniecznie mi to wyszło, i przepisuję moje notatki: Syriusz B leży na odcinku łączącym składnik główny ze wspomnianą ?Gwiazdą Wskazującą?, na szkicu na godzinie 3, o jasności 11.1 mag. Jest ona już na tyle odległa od Syriusza, że była bardzo wyraźna w okularze. Gdyby ktoś próbował szczęścia, ta gwiazda wskaże dokładnie kierunek poszukiwań. Najjaśniejsza gwiazda na szkicu, ta na godzinie 10 o jasności 8.6 mag, też może pomóc w orientacji. Poświata generowana przez Syriusza była wyraźnie widoczna mniej więcej do połowy pola, czyli pewnie trochę dalej niż na moim szkicu. Jasność składnika B na tle generowanym przez składnik A odbierałem podobnie jak gwiazdkę na godzinie 7 o jasność 11.4 mag względem jej tła. Nie było widać żadnych prążków interferencyjnych, które najpewniej zostały ?wymieszane? przez atmosferę. Widok Syriusza A miał wyraźnie trzy strefy, o stopniowo zmniejszającej się jasności, co próbuję pokazać na szkicu ?zoom? z polem około 1?. Nic nie było prześwietlone, czego nigdy jeszcze nie widziałem na żadnym zdjęciu, z całym szacunkiem dla kolegów astrofotografów. Zresztą w tym sławnym niebieskim zdjęciu Syriusza B z HST też brakuje dynamiki, żeby się wszystko ładnie zmieściło. Oczywiście szkic też nie jest w stanie oddać jak dobrze logarytmiczna charakterystyka oka pozwala dostrzec w jednym polu widzenia Syriusza A i gwiazdkę 12.4 mag (ta na 15:30), różniących się o prawie o 14 magnitudo, co odpowiada stosunkowi 400000 : 1. Nie było żadnych podbarwień nawet w najjaśniejszych częściach obrazu, wszystko śnieżno-białe, co po patrzeniu na Syriusza EDkiem 80 było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Po relacji z nocy z poniedziałku na wtorek mogę już wspomnieć, co działo się noc wcześniej. Wtedy prognoza była słaba, więc Taurusa nie wystawiałem na zapas, bo szkoda żeby ciągną wilgoć bez poważniejszych szans na obserwacje. Na takie okazje mam EDka, który w zimie bywa na zewnątrz dużo częściej niż Taurus. Ale pod wieczór się przejaśniło i Newtona wystawiłem, pierwszy raz od kilku tygodni. Scenariusz obserwacji był podobny jak dzień później, tylko że seeing był jeszcze lepszy. Za Syriusza zabrałem się koło 22-giej z XW 5 (x300) i od razu zaczęła majaczyć jakaś kropeczka koło pajaka na 2-giej godzinie, ale bardzo blisko, i przez to niewyraźnie. Wtedy nie podniecałem się za bardzo, bo to było moje pierwsze w życiu podejście Taurusem do Syriusza B, a przecież niemożliwe, żeby się udało za pierwszym razem. Zamierzałem czekać aż Ziemia zrobi mi ?rotacja pola? i jak zaczynało się robić naprawdę ciekawie, to obraz zaczął mi ciemnieć, bo w momencie pojawiły się @%#$^&! chmury. W akcie desperacji dalej patrzyłem mimo chmur i ta kropeczka dalej tam majaczyła! Wszystko było ciemniejsze, ale nadal na wprost można było ją wypatrzeć, niestety ciągle blisko pająka. Odpuściłem dopiero jak gęste chmury zakryły wszystko tak, że Syriusza nie było już widać gołym okiem. Pewnie jakby chmury dały mi jeszcze z 15 minut na jakieś ochłonięcie, tak, żebym zrobił ?rotację pola? przesuwając platformę i zapakował w wyciąg XW 3.5, to może widok byłby podobny jak dzień później. Wtedy jedynie mogłem podejrzewać, że to był Syriusz B, bo nie miałem czasu na potwierdzenie jego pozycji w telefonie. Ale po tym, co widziałem następnego dnia jestem pewien, że to był on. I tak nareszcie zbliżamy się do końca mojej relacji, która jakoś strasznie długa mi wyszła. Rozpisałem się pewnie też dlatego, że w pewnym momencie tą relację zacząłem uważać za jakąś ?pracę końcową? na zakończenie terminowania jako początkujący obserwator, przynajmniej jeśli chodzi o gwiazdy podwójne, po trzech latach od zakupu najpierwszego teleskopu w postaci EDka 80 i półtora roku obserwowania Taurusem. Ta relacja ma być pamiątką tych dwóch niesamowitych nocy, choć pewnie i tak ich nigdy nie zapomnę. Na sam koniec mogę dodać, że będę próbował wracać do Syriusza jak tylko pogoda i czas będą pozwalały, bo nadal mnie bardzo nurtuje, czy w te dwie noce były jakieś wyjątkowe warunki. Z tego co udało mi się wywnioskować obserwując moje standardowe ?zimowe testery seeingu?, to seeing był dobry, ale u mnie na górce, już ponad krakowskim smogiem, podobne warunki nie są aż taką rzadkością. Może za jakiś czas uda mi się coś dodać w tym temacie. W każdym razie szkice sobie już wydrukowałem, żeby w razie czego można było już tym razem tylko nanosić poprawki. Czystego nieba dla wszystkich, a w szczególności dla wielbicieli i oby przyszłych obserwatorów Syriusza B !!! Serdecznie pozdrawiam, Marek
    1 punkt
  11. Korzystając z braku pogody zdecydowałem się na rozbebeszenie montażu w celu dokładniejszej regulacji luzów. Do tej pory regulowałem tylko raz ale to bez rozkręcania tylko tak z grubsza. Bierzemy się do roboty. Potrzebować będziemy klucze imbusowe w rozmiarach 5mm, 4mm i 2mm, oraz śrubokręt. Ustawiamy montaż tak by było nam wygodnie i odkręcamy śrubokrętem "boczek" z elektroniką: Czerwone śruby mocują boczną płytkę do głowicy, a niebieskie śruby mocują elektronikę do tej płytki. Najpierw odkręciłem czerwone ale miałem problem z wyjęciem elektroniki, dlatego odkręciłem też niebieskie i mym oczom ukazało się wnętrze montażu. Odłączamy wtyczki od silników (te na czerwono zaznaczone) są różne więc nie ma problemu że później pomylimy się i odwrotnie podłączymy. Wtyczkę na niebiesko również wyciągamy, jest to zasilanie podświetlenia lunetki biegunowej. Elektronikę odkładamy i mamy piękny widok na to co wprawia w ruch nasz montaż: Imbusem 4mm odkręcamy 4 śruby mocujące silniki do głowicy. U mnie nie były ruszane od nowości, okazało się że są mocno "dopakowane" musiałem użyć dłuższej dźwigni do klucza by je ruszyć. Po odkręceniu bez problemu wyjmujemy silniki. Teraz pora na mój błąd, u mnie zębatki na silnikach nie wymagały regulacji i zapomniałem o zrobieniu fotek. Wstawiam zdjęcie poglądowe na silnik ( zapożyczone ze strony t-e.de). Jeśli zachodzi konieczność regulacji kontaktu zębatek na silniku, mamy taką możliwość imbusami umieszczonymi po bokach. Za ich pomocą możemy przesuwać płytkę na której jest zamocowana większa zębatka względem mniejszej zębatki umieszczonej na wałku silnika. Po wyjęciu silników mamy dostęp do zębatek które przenoszą napęd dalej. I to na nich dalej się skupimy. Tu zębatka od osi DEC: Sięgamy do niej paluchem, powinna dać lekko się obracać. Następnie trzymając na niej palec drugą ręką ruszamy osią DEC, w ten sposób bez trudu wyczujemy nawet mały luz. Jeśli chcemy wprowadzić korektę, luzujemy delikatnie 4 śruby imbusem 5mm (zaznaczone na czerwono) Następnie ibusem 2mm dokonujemy korekty używając śrubki zaznaczonej na niebiesko. Po przeciwnej stronie (od góry jest druga taka sama). Działają przeciwstawnie więc luzując jedną dokręcamy drugą. Doprowadzamy do stany gdy nie wyczuwamy luzy i zębata lekko obraca się palcem. Dokręcamy cztery śruby na obudowie i sprawdzamy jeszcze raz. U mnie po dokręceniu zębatki nie mogłem ruszyć, więc metodą prób małymi imbusikami ustawiłem tak by po dokręceniu dużych nie było luzu i żeby zębatka lekko się kręciła. Analogicznie postępujemy z osią RA. Zdjęcie mi nie wyszło ale zębatka znajduję się w tym miejscu: Postępujemy w ten sam sposób, palec na zębatkę i badamy luz i opór z jakim można nią obracać. U mnie luzu nie było ale chodziło dość ciężko dlatego spróbowałem czy uda się coś poprawić. Do regulacji mamy taki sam system jak w osi DEC, luzujemy 4 duże śruby i małymi robimy korekty. Po regulacji pozostaje poskładać wszystko do kupy. Wkładamy silniki na swoje miejsca i przyłapujemy śrubami. Do wkręcenia śrub użyłem śrubokręta z odpowiednią końcówką magnetyczną. Bardzo ułatwił sprawę bo śrubki nie uciekały z klucza. A mając łapska tak duże jak moje nie ma się za dużego pola manewru wewnątrz montażu. Po przyłapaniu silników, zanim dokręcimy śruby na stałe musimy ustawić styk zębatek silników z zębatkami w głowicy. Jest to dość niewygodne bo silniki skutecznie zasłaniają widok na zębatki. Z pomocą przychodzą dwie śrubki po drugiej stronie montażu: U mnie jedna schowała się pod rzepa. Po wykręceniu ich, przez otwory widać miejsce styku interesujących nas zębatek. Po przykręceniu silników pozostaje podłączyć wtyczki i zamontować elektronikę na swoim miejscu. Po zmontowaniu oczywiście wykonujemy test pracy. Ja wykonałem pełne obroty w obu osiach by sprawdzić czy w żadnym miejscu nie ma niespodzianki. Obyło się bez poprawek więc pozostaje czekać na pogodę.
    1 punkt
  12. Brawo, świetna relacja, a i główny cel obserwacji niebanalny.
    1 punkt
  13. Tak jakoś akurat wronom się zachciało lecieć w dobrym momencie. ? Wieża zegarowa, Graz. https://pl.wikipedia.org/wiki/Graz
    1 punkt
  14. spróbuj starnet++ - oddziel gwiazdy od tła - gwiazdy zawsze możesz narzucić przez "dodanie" a to co masz pod spodem dowolnie przekonstrastować/wyostrzyc/zmiękczyć - szczególnie pomaga camera raw filter ? Nie, że narzucam technikę: zobacz, czy Ci to podejdzie ? Bo materiał masz robiony w fajnym miejscu i to po prostu widać - tam, gdzie ja musiałem "drzeć trawę z korzeniami", aby cokolwiek skontrastować. w swoim materiale, z Twojego idzie wyszarpać więcej z samego JPG'a ?
    1 punkt
  15. Nie widzę przeciwwskazań.
    1 punkt
  16. Na moim kompie też jest git. Jeśli chodzi o Rozetę, to jak najbardziej mogła być ona. Z moich obserwacji też wynika, że najjaśniej świeci po prawej stronie, a dokładniej jakoś na północny zachód od centrum. Co do Mewy, to ja mam trochę inne odczucia i z tego, co zdążyłem zauważyć, chyba łatwiej jest wypatrzeć jej skrzydła niż głowę - bynajmniej jeśli chodzi o te pierwsze, udało mi się coś tam już wstępnie rozpatrzeć, a w przypadku głowy jeszcze nic. To są oczywiście tylko moje spostrzeżenia i nie chce niczego negować, bo może faktycznie ją widziałeś, jednak w odróżnieniu od Rozety, Mewa wydaje się nieco bardziej kłopotliwa. Zastanawia mnie na ile V750 Mon o jasności 7.3 mag może być utrudnieniem. Porównywałeś może blask z innymi gwiazdami o podobnej jasności? Muszę kiedyś przysiąść na dłużej w tym miejscu i przyjrzeć się dokładnie poszczególnym rejonom mgławicy. Tutaj jest ciekawy szkic - link Jeśli da się jeszcze edytować, to zmień na Pas Oriona ?
    1 punkt
  17. To ja coś o obserwacjach może - tak, "zimowe Albireo jest kapitalne, a co do Rozety i Mewy to ta druga jest znacznie trudniejsza w lornecie i nie widziałem jej nigdy niczym mniejszym od 100 mm. Bardzo pomagają tu filtry. Z kolei Rozetka na dobrym niebie nie jest wyzwaniem nawet dla 50 mm.
    1 punkt
  18. M42 wyszło najładniej . P.S. Na polepszenie wzroku trzeba jeść dużo marchewki
    1 punkt
  19. Hevelianum świętuje 410 urodziny Jana Heweliusza 2021-01-26. 28 stycznia br. Hevelianum w Gdańsku rozpoczyna całoroczne świętowanie 410 rocznicy urodzin Jana Heweliusza, gdańskiego XVII ? wiecznego astronoma i browarnika, a także swojego patrona. Do tych obchodów są zaproszeni wszyscy, którzy by chcieli pozdrowić Heweliusza, dowiedzieć się o nim wielu ciekawostek oraz dobrze się bawić. Czy można prowadzić browar, a na jego dachu obserwować niebo? Hodować cytryny i budować lunety? Zasiadać w radzie miasta i pisać wielkie dzieła astronomiczne? Jan Heweliusz udowodnił, że tak. 28 stycznia przypada 410 rocznica jego urodzin. Do całorocznego jej świętowania zaprasza Hevelianum. Jan Heweliusz, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki XVII wieku, urodził się 28 stycznia 1611 roku. Choć w historii zapisał się najbardziej jako astronom, to skala jego zainteresowań jest imponująca. Równie interdyscyplinarne Hevelianum, które obrało go za swojego patrona, postanowiło przybliżyć życie i dokonania słynnego gdańskiego astronoma i przygotowało program całorocznych obchodów 410 rocznicy jego urodzin. Każdego miesiąca Jan Heweliusz, który już uruchomił profil na Facebooku da się poznać od innej strony ? astronoma, matematyka, konstruktora, browarnika, dyplomaty. Opowie też o swojej żonie astronomce, przypomni legendy o hałaśliwej papudze albo zdradzi, komu podarował cytryny? Dawka wiedzy o historii Gdańska, naukowe fakty i zjawiska astronomiczne będą się przeplatały z ciekawostkami z życia Heweliusza, przybliżając go nie tylko jako wybitnego naukowca. Inauguracja obchodów rozpocznie się 28 stycznia o godz. 17.00 na stronie internetowej www.janheweliusz.pl i na fb.com/JanHeweliusz live. Ze studia wideo na Górze Gradowej popłyną życzenia dla jubilata, zostanie zaprezentowany film z przyjęcia urodzinowego i ogłoszony challenge dla wszystkich, którzy chcieliby pozdrowić Heweliusza. Tradycyjnie, co roku, w urodziny wielkiego astronoma, Hevelianum ogłasza start międzynarodowego konkursu astrofotograficznego AstroCamera. Nie inaczej będzie i tym razem. Kolejnym wydarzeniem w ramach obchodów będzie pokaz astronomiczny live 30 stycznia o godz. 11.00 i 13.00. To pokaz nocnego nieba z prezentacją aktualnych wydarzeń w astronomii i obiektów możliwych do zobaczenia na nocnym niebie w danym miesiącu. Odszukane zostanie położenie Słońca i rządzący obecnie na niebie astronomiczny znak zodiaku. Tematyka kolejnych aktywności jest związana z motywem przewodnim danego miesiąca. Heweliusz da się poznać jako astronom, konstruktor, matematyk, miejski dyplomata, czy browarnik, a jeden z miesięcy będzie poświęcony dokonaniom jego żony astronomki, Elżbiety Koopman. W programie obchodów znajdą się takie aktywności, jak: Święto Nauki Polskiej, konkurs na mapping o Heweliuszu, Święto Matematyki, Nocne Podglądanie Wszechświata, czy warsztaty z browarnictwa. Finałem obchodów będzie wielki konkurs wiedzy o Janie Heweliuszu. Program obchodów będzie dostępny od 28 stycznia na www.janheweliusz.pl. Źródło: Hevelianum Oprac. Paweł Z. Grochowalski https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hevelianum-swietuje-410-urodziny-jana-heweliusza
    1 punkt
  20. Cześć, poniżej, moja pierwsza próba z nowym setupem - TS APO 65q + Canon 1100D mod. Materiału jest tylko ok. 3 godziny: klatki 36x300 sek. + 33x30 sek., zbierany przy ISO 800. Walka ze stackiem była trudna, szczególnie z gwiazdami w kształcie przecinków - korektor pola w refraktorku jest ściśnięty i dopiero będę go ustawiać z pomocą MateuszaW. Do tego jest trochę szumu w samej mgławicy, który podejrzewam wynika z małej ilości materiału. Będę wdzięczny za konstruktywną krytykę. Mogę udostępnić stacki do zabawy jeśli ktoś zechce. Pozdrawiam, Astrotuvoc
    1 punkt
  21. Teraz i tak pełnia, przynajmniej udało się coś zobaczyć w styczniu ?
    1 punkt
  22. M95, M96, M105 niby miałem już wcześniej, ale było dużo mniej widać. Tym razem metodą oszczędnościową wydłubię na plakat z jednego kadru. Sam kadr może i nietypowy i trochę denerwujący bo z kilku nocy i po stackowaniu do dalszej obróbki tak musiałem to wykroić. W sumie ok. 4h materiału.
    1 punkt
  23. M41 Z podwórka to już męczarnia głównie z tego powodu, że w jedną noc mogłem złapać tylko kilka klatek. Na tym obiekcie zapłaciłem frycowe na iTelescope. Po raz pierwszy w życiu obrabiałem LRGB z nowym typem błędów do korekcji. Bez wchodzenia w szczegóły najlepszy efekt wydaje mi się uzyskałem po zsumowaniu 60min materiału własnego z 20min z T32.
    1 punkt
  24. drugi obiekt jaki zaprezentuję to M50, ta powstawała już przez "dziurę w lesie". Podobnie jak M46, M47 i M48 nad którymi jeszcze pracuję. Dziura w lesie jest dość wąska, a te eMki blisko siebie, dlatego po zebraniu ok. 1h 40min uznałem, że tyle musi wystarczyć. Na plakat pójdzie sama M50, ale w kadrze znalazła się jeszcze biaława mgiełka, której początkowo nie mogłem zidentyfikować. W końcu udało się znaleźć - jest to vdB 87. Uważam, że warto o niej pamiętać i robiąc M50 tak kadrować aby, jeśli to możliwe, załapała się także. vdB 87 warta jest uwagi także dlatego, że w okolicy jest jeszcze mniejsza mgiełka (na tych niecałych 2h materiału ledwie widoczna) - opisywana jako "[IBP2002] CC05 -- Possible Globular Cluster"
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)