Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.04.2021 w Odpowiedzi

  1. Moje niewyspanie nawarstwiało się już od kilku dni. W prawdzie to studenckie odespałam jeszcze w czwartek, ale potem przyszło drapanie pisanek w piątek do późna i w sobotę z rana święconka, co poskutkowało parugodzinną drzemką wieczorem, po której nie chciało mi się spać, więc dotrzymałam już do tej 6 rano, żeby obejrzeć rezurekcję. Następnie jeszcze atak alergii i wiercąca się na łóżku piętrowym siostra zadbały by sen z soboty na niedzielę trwał od godziny 9 do 12:50. Potem odwiedziny u rodziny, powrót koło 21 i pogodne niebo. Cóż mogłam zrobić? Przed północą wyszłam przed dom. Zerknęłam trochę gołym okiem, posnułam się odrobinę z APM 25x100 po Lwie, Pannie i okolicach, natrafiłam na kilka galaktycznych mgiełek, zahaczyłam o kilka klasyków jak Sombrero, M13, gromady Raka czy Hiady z pobliskim Marsem. Widok niektórych wywołał potrzebę odnotowania w notatniku paru więcej słów opisu ? o M13 wspomniałam, że wygląda jak ciapka postawiona miękkim pędzlem w jakimś programie graficznym, a o M44 i M67 zbiorczo i prosto: ?zachwycające?. Zaraz potem jednak rozbudowałam lekko ten przymiotnik dodając, że ta pierwsza nie mieściła się w polu widzenia i jej gwiazdy cechowało niezwykle wręcz trójwymiarowe rozmieszczenie, zaś drugą chwaląc za piękny kształt ? prezentowała się jako trójkątnawa drobnica usypana z gwiezdnego pyłu, okraszona ?wisienkami na torcie? w postaci jaśniejszych słońc. To chyba pierwszy raz, gdy uważniej przyjrzałam się tym dwóm obiektom w dużej lornetce. Nie zapomniałam także i o BGSZ 2.3x40 połykającej w pole widzenia całe gwiazdozbiory ? tu zwłaszcza Melotte 111 przypadła mi do gustu. Wiatr przybierał na sile obniżając temperaturę odczuwalną, w dodatku nieswojo wył pośród zabudowy wsi leżącej u podnóży najniższego pasma Beskidów. Jako człowiek obdarzony zerową zdolnością znoszenia temperatur poniżej 20*C (niegodną wręcz wnuczki Sybiraczki) zdecydowałam się zająć stanowisko w moim standardowym obserwacyjnym centrum dowodzenia ? kuchni. Na miejscu musiałam jeszcze odczekać ze zgaszeniem wszystkich świateł aż mama pójdzie spać i punktualnie o 1:00 rozsiadłam się wygodnie przy lornecie pod oknem. Arktur, Kapelusz Napoleona. NGC 5490A. Czy to możliwe, ze ją wypatrzyłam? Tak. Czy ją wypatrzyłam? Wydaje mi się że tak, ale pozostawię to do powtórzenia. Niewyspanie i jeszcze niepełne przystosowanie wzroku do ciemności sprawiły, że identyczne pytania zadałam sobie jeszcze przy kilku galaktykach Wolarza. Wyłamała się dopiero NGC 5701 leżąca już w granicach Panny? Moje zmęczenie ożywiły zaś NGC 5566 i 5560. Pojawiły się w zasadzie od niechcenia na peryferiach pola widzenia mych oczu i to w momencie, gdy akurat patrzyłam na coś innego ? dwie rozmyte, maleńkie plamki światła blisko siebie. O! A to ciekawe! Zaskoczyło mnie! Super! Jestem mega zachwycona! Takie słowa moglibyście usłyszeć, gdybyście byli Kiwim, który akurat wtedy drzemał na mojej walizce w salonie obok. NGC 5576 i 5574 podobnie wyskoczyły łatwo, i choć minimalnie mniej ochoczo od poprzedniczek, zarejestrowałam je na pewno. Zeskoczyłam troszkę niżej do Mini Sombrero. Uh, czuję, że jestem zmęczona. Okolice 110 Vir i M5, NGC 5846 - bardzo cacy ? ładna, wyraźna, zerkaniem wyskakuje obok chyba też NGC 5850. NGC 5831 chyba jednak nie, za to NGC 5838 momentami tak. I plamka w postaci NGC 5813. O, rozdzieliłam błękitną ?1904. I zaliczyłam porażkę w postaci NGC 5921 ? dostrzegłam niewielką gwiazdkę w miejscu gdzie powinna być, lub też tuż obok, ale to tylko gwiazdka. Zaraz jednak przesunęłam się odrobinę w dół, do majestatycznej M5. Tu nie trzeba było się niczego dopatrywać. A potem wykonałam skok do cudownej M4! Uwielbiam! Ognisty Antares tuż obok. Przypomina mi się odwzorowanie tego rejonu na jednym z moich obrazów ? oddaje dokładnie co czuję i widzę, gdy zaglądam lornetą w tę okolicę. Zaczynam sunąć przez wznoszącą się coraz wyżej Drogę Mleczną. M8 zachwyca, mimo że jest tuż nad górami ? migocące od seeingu gwiazdki dodają jej niesamowicie dużo uroku, zaś sama mgiełka mgławicy jest podzielona na części jak w widoku z Chorwacji, z tym że całość jest delikatniejsza. Laguna jest dla mnie czymś w rodzaju letniego odpowiednika M42 ? często wracam do niej w trakcie sesji obserwacyjnej, za każdym razem dumając z podziwem nad jej wyglądem. Niezależnie od instrumentów. Powtórzę się ? uwielbiam. Ohoho! Pomyślałam o M22 i udałam się z polem widzenia w miejsce gdzie powinna być, ale zobaczyłam tylko kilka gwiazdek w okolicy 24 i 25 Sgr, które właśnie zaczęły prześwitywać między drzewami porastającymi Ostry Wierch. Szybko zerknęłam do Interstellarum czy to na pewno ten rejon Strzelca, wróciłam do lornety, a tu M22 właśnie zaczęła wyłaniać się zza lasu! Piękna kulka prześwituje pomiędzy roślinnością, sunie majestatycznie, wznosząc się coraz wyżej. Wow! Kiedyś już wspominałam, że lubię oglądać gwiazdy szorujące tuż nad górami ? czy to w APM, czy w BGSZ, jest w tym coś magicznego, spotkanie dwóch światów, Ziemi z Niebem, bliskiego z dalekim. Kontrast. Kontekst. Kwintesencja lornetki. Piękna Droga Mleczna. Zwykle bardzo lubię wracać do M17, a przynajmniej odkąd mam APM, ale tym razem więcej mojej uwagi przykuły Obłok Gwiazd Strzelca i M11, a raczej ich otoczenie. Zwykle nie poświęcałam zbyt dużo uwagi ciemnym mgławicom ze swojego domu ? to niebo nie jest takie dobre ? ale tym razem jakoś tak mimowolnie te mroczne sylwetki gdzieś mi tam zamigotały i udało mi się dostrzec kilka ?znajomych twarzy?, z którymi mogłam zapoznać się w lepszych warunkach świetlnych. Wróciłam tuż nad horyzont zarysowany falistą linią przez Ostry Wierch, Przykraźń, Wapiennicę i Czuby, by znów spotkać odległe słońca wynurzające się zza ich wierzchołków, tym razem jednak z celem konkretniejszym, niż tylko podziwianie tego przedziwnego zestawienia. Otóż jeszcze zanim obejrzałam wschód M22 pomyślałam, ze chciałabym zobaczyć M6 nad górami. Wtedy była jeszcze pod horyzontem, ale teraz oto nastąpił moment chwały, bo właśnie nad lasem porastającym Przykraźń dostrzegłam kilka gwiazdek układających się w niezwykle charakterystyczny kształt. M6 rozpoznam wszędzie ? zaczytując się za młodu w jednej z książek niesamowicie zachwyciłam się tą gromadą, pięknym motylem. Jej zdjęcie tam zamieszczone mam wryte bardzo głęboko w świadomości, a wiążą się z nim piękne skojarzenia i wspomnienia z początków odkrywania tej pasji. Rozgadałam się, a tymczasem M6 delikatnie wyłaniała się zza odległych drzew. I co z tego, że na pierwszym planie przeszkadzały kable biegnące do pobliskiej latarni, one mnie w ogóle nie interesowały. Liczyłam się tylko ja, góry i motyl. Niebo na południowym wschodzie stawało się coraz bardziej rozświetlone przez czający się za pasmem Beskidów Księżyc, zaś to w kierunku wschodnim zmieniało barwę na coraz bardziej granatową na znak wznoszącego się ku początku dnia słońca. Już w zasadzie miałam iść spać, gdy coś mnie podkusiło, by jeszcze raz spojrzeć przez kuchenne okno. Pobiegłam ponownie po lornetę. Księżyc, jako największy z obserwacyjnych klasyków, postanowił właśnie wyłonić się zza gór. Majestatycznie piękny, srebrzysty rogal. ______________________________________________________________________ Po tych obserwacjach znowu nie odespałam, i jeszcze zamiast iść spać normalnie, stwierdziłam, że napiszę tę relację. I napisałam. I skończyłam o 4 nad ranem, więc wybaczcie, jeśli jest trochę mniej składna czy zjadliwa niż zwykle. ? Uh, teraz będę mogła nareszcie udać się w objęcia Morfeusza. Dobranoc.
    30 punktów
  2. Mamy niezły wysyp fantastycznych relacji z obserwacji w marcu więc i ja dołożę swoją skromną cegiełkę... Nareszcie przed wczoraj poczuliśmy powiew wiosny, chociaż temperatura oscylująca w okolicach -5 i leżący miejscami śnieg nie sugerowały tego faktu, jednak pomiary nieba za pomocą SQM-L pokazały, że kolejny rok z rzędu na wiosnę wszystko wraca do normy ponieważ w najlepszym momencie miernik wskazał 21,60 mag/arcsecond? co w połączeniu z wysokością ponad 900 m.n.p.m. daje naprawdę zadowalające rezultaty. Umówiliśmy się w Złatnej o godzinie 18.00 i mniej więcej wtedy dotarliśmy. Tej nocy było 6 osób i niestety tylko jeden teleskop, który przywiózł Marcin. Pomyślicie niezły niewypał i banda sępów, ale T600 z kompletem Ethosów nie wymaga wsparcia w postaci mini tubek Plany były dość ambitne, ponieważ przygotowałem początkowo po pierwszej segregacji mojego przewodnika 56 najjaśniejszych/najciekawszych obiektów, ale podchodząc realnie do tematu związanego z czasem jaki pochłonie szukanie obiektów przy ogniskowej 3000 i przekładaniu drabiny składającej się z 8 szczebli, zmian osób przy okularze połączone ze wspinaniem się po drabinie, ustawieniach ostrości pod każde oko, przypadkowych potrąceniach teleskopu i ponownym ustawianiu, ochy-achy itd. to na każdy obiekt mamy około 6 minut, a to zdecydowanie za mało. Zatem zostały 33 obiekty, które jak to w praktyce bywa uległy dalszym zmianom ponieważ planowałem mniej M-ek, a więcej jasnych NGC niestety poszło w drugą stronę, ale co się odwlecze? O godzinie 18.20 rozpoczęliśmy rozkładanie sprzętu, które zajęło około godzinę. Sądzę, że po dobrym oznaczeniu na kratownicy stałych punktów i odrobinie doświadczenia, będzie można rozłożyć takiego kolosa w mniej niż 20 minut z zachowaniem odpowiedniej ostrożności. Najważniejsza informacja to taka, że konstrukcja jest wyjątkowo dobrze wykonana ponieważ pomimo przypadkowego złożenia w stosunku do tego jak był ostatnio zmontowany, to kolimacja niemal nie wymagała poprawek. Zrobiliśmy tylko lekką korektę na LG, ale dla idealnego dopieszczenia ponieważ bez tego można było spokojnie obserwować, a podczas poruszania teleskopem i wyciągiem z włożonym kolimatorem ciężko się było dopatrzeć jakiegokolwiek przemieszczania się lasera. Następnie poszliśmy się ogrzać w domku i około 21-wszej wyruszyliśmy na front? Na początku zeszło nam trochę na ustawieniu 80mm szukacza, ale wkrótce teleskop był gotowy do boju. Generalnie obserwacje z 24-cali są trochę nudne ?bo obiekty wyglądają jak ze zdjęć tylko czarno-białych więc jak ktoś chce sobie wyobrazić co widzieliśmy to niech poszuka czarno-białych zdjęć w sieci lub kolorowe przekonwertuje w czarno-biało i już po wszystkim, teraz każdy może mieć 24- calowy widok ?koniec relacji Żeby nie było tak kolorowo (czarno-biało ) to dotyczy oczywiście najjaśniejszych i największych obiektów. Nie myślcie, że mniejsze obiekty prezentują się jak w 8-calach, co to, to nie. Nabierają nowych szczegółów, można je bardziej powiększyć i odkryć bardziej szczegółowe struktury. Jako, że wiele razy miałem okazję patrzeć przez 20 cali, a dopiero drugi raz przez 24 cale to z całą pewnością mogę stwierdzić, że 4 cale robią różnicę również w tym przypadku. Obiekty odkrywa się na nowo, ale przechodząc do relacji to nie będzie tutaj łapania słabizn ponieważ dopiero cieszę się nowym, nie moim sprzętem ? 1. Znany wszystkim Messier 51, jedna z najpiękniejszych galaktyk do obserwacji. Na początku uderzyliśmy w nią jak była jeszcze nisko i już wtedy było widać, że będzie bardzo dobrze, jednak spojrzenie, gdy była wyżej chociaż wciąż jeszcze miała trochę do pokonania zwaliło z nóg. Dlaczego nie czekaliśmy, aż się jeszcze podniesie?bo to zła drabina była , a konkretnie za niska. Potrzeba więcej niż 8 szczeblowej drabiny do tego kolosa. Wracając do obserwacji to w Ethosie 13mm i powiększeniu 230 ujrzeliśmy niesamowitą plastyczność i szczegółowość oraz przede wszystkim pierwszy raz widziałem budujące się przejrzyście struktury pomiędzy ramionami nie wspominając o obszarach wodorowych. Coś wspaniałego! 2. Przepiękne M92, M3, M5 i M13, które można było powiększać i powiększać, a one odkrywały nowe pokłady gwiazd. Maksymalnie użyliśmy x500 wykorzystując Ethosa 6mm chociaż w walizce czekał jeszcze SX 3,7mm i się jeszcze kiedyś doczeka? Przy takim lustrze i powiększeniach każda z nich powalała ilością gwiazd. Pease 1 szykuj się na mój powrót jesienią bo zamierzam Cię dorwać ponownie . 3. Pierścionek czyli M57 nie bał się żadnych powiększeń pokazując niesamowity kontrast i stopniowanie pomiędzy poszczególnymi obszarami. Niestety wciąż był nisko jak na niego patrzyliśmy, jednak pomimo tego to najpiękniejszy jego widok jaki kiedykolwiek był moim udziałem. Bez problemu widzialne zewnętrzne oderwane (postrzępione) struktury jak też rysujące się delikatnie do wewnątrz. Taka nowa głębia! 4. NGC 4565 czyli Igła ukazała nam wspaniały środkowy pas pyłowy, ale nie taki po prostu lecz z efektem poszarpania. Całość dodatkowo wspierana wrażeniem, że przecinała niemal cały okular. Piękny widok, a dodając do tego fakt, że uwielbiam galaktyki ustawione pod takim kątem do obserwatora za ich ?mięso? to dla mnie była prawdziwą ucztą. 5. Sombrero jak to Sombrero ładne jak Igła tylko jak zwykle w dużym teleskopie rozpadło się na dwie części przez mocny pas pyłowy, a całość uzupełniało gwiazdowe jądro i wszechobecne halo z pięknie stopniowaną jasnością. 6. Triplet Wielkiej Niedźwiedzicy czyli M81, M82, NGC 3077 (Body, Cygaro, Wianek). Proszę się nie śmiać, ale zawsze się namęczę z szukaniem tego zestawu. Zazwyczaj najpierw trafiam od razu, w Coddington Nebula i potem latam teleskopem patrząc w okular. Łatwiej mi ustrzelić gdziekolwiek małą planetarkę niż to trio, jest jakieś pechowe dla mnie bo zawiera moja ulubioną M82. Tym razem tak nie było, to znaczy było i też się umęczyłem , ale trafiłem kilka razy w NGC 3077 do strzału i potem?nie mogłem znaleźć M81 i M82. Już się obawiałem, że w ramach porozumienia z płaskoziemcami USA wyłączyło Ledy na sferze odpowiadające za podświetlenie tej pary, lub nie zdążyli wymienić przepalonych przed zapadnięciem zmroku i nici z mojego oglądania, ale na szczęście w końcu je znalazłem . Potem zauważyłem co było przyczyną czyli w wyciągu był Ethos 13mm dający mi około 0,43 stopnia oraz x230 co trochę utrudniało tą operację. Wiem, wiem to mnie nie tłumaczy, ale uwierzcie mi NGC 3077 nie wygląda jak NGC 3077 tylko jak M81 w 8-10 calowym teleskopie i to potrafi zmylić. Dobra, dość wymówek i krótko, M81 wygląda jak Andromeda, M82 jest przecięta pionowo z delikatnie budującymi się strukturami w tamtych miejscach powyżej i poniżej galaktyki oraz strukturami wzdłuż, NGC 3077 jest w końcu duża i wyraźna z nieregularnościami. 7. Triplet Lwa czyli M65, M66 NGC 3628 prezentował się super, niestety nie mieścił się w Ethosie 21. Być może Nagler 31 załatwiłby sprawę, ale ja jakoś za nim nie przepadam za co pewnie byłbym nie raz zlinczowany . Wracając do obserwacji to ładnie widoczne struktury i pasma pyłowe. Co mnie szczególnie zaskoczyło to lepiej prezentowały się M-ki niż Hamburger. Zawsze wolałem jego, ale tutaj nowe szczegóły w M-kach urzekały! 8. Triplet M105 (NGC 3379), NGC 3384=NGC 3371, NGC 3389=NGC 3373 czyli ładna grupa, która miała być przystankiem po drodze do M95 i M96, do których nie dotarliśmy, gdyż najwyraźniej coś nas rozproszyło. Wracając do obserwacji to najładniej prezentowała się NGC 3389 z majaczeniem ramion. 9. Łańcuch Markariana to nie jest obiekt (grupa obiektów) na taki teleskop, podobnie jak reszta tamtych okolic Panny i pobliskiego Warkocza Bereniki. Znaczy oczywiście są i to jak najbardziej, a nawet jeszcze bardziej, ale ilość galaktyk która pojawia się w takim lustrze sprawia, że człowiek się gubi nie na gwiazdach jak w przypadku mniejszych teleskopów w niektórych częściach nieba, ale na galaktykach. Gdzie się nie udać teleskopem, to tam wyskakują jedna za drugą, a potem jeszcze kolejne?niesamowite doświadcznie, tego się nie da opisać, ale trzeba doświadczyć! 10. Po nie małych bojach z nadmiarem galaktyk trafiłem do niby zaplanowanej, ale bez przygotowania M87, a dokładnie jej dżeta, którego?nie zobaczyłem . Trzeba mu będzie poświęcić chwilę, w kwestii planowania przed kolejnym przymierzeniem się, bo jest podobno dostępny już w mniejszych lustrach. 11. Hej bystra Sowa, bystra Sowiczka, mruga oczkami do?nas , czyli M97. Piękna, z dwoma nieregularnie budującymi się oczkami, a dodatkowo składająca się trochę jakby z jaśniejszego obszaru zewnętrznego i ciemniejszego wewnętrznego. 12. M108 czyli Deska Surfingowa z pięknym zarysem ramion i efektem nieregularności. Kolejny z obiektów, który został odkryty na nowo. Jednak 24 cale robią robotę. 13. Wiatraczek, a raczej Wiatraczysko czyli M101. Ciężki obiekt do opisania, niesamowicie piękne i wyraźne ramiona, zaginające się i tańczące, wirujące niczym hmmm? baletnica z szarfami obserwowana z lotu ptaka. Tego na szczęście się nie da odzobaczyć . Te fotony wyryły się w moim mózgu trwałym wzorem. Szkoda, że nie miałem ze sobą jej mapy ponieważ ilość obiektów NGC w jej strukturze była naprawdę duża. Takiej M101 jeszcze nie widziałem! 14. Veil i Crescent. Z Veila widzieliśmy tylko Miotłę przysłoniętą częściowo przez drzewa, a Crescent w sumie jest nie wiele wyżej. To jeszcze nie był czas na te obiekty, ale pomimo tego porażały ilością szczegółów, a zwłaszcza Miotła która nie szczędziła nam postrzępionych struktur! Podsumowanie. Obserwacje w 24-calach wnoszą jakość obiektów na zupełnie nowy poziom. Czy warto mieć jak największe lustro?tak o ile Was to nie przytłoczy i będziecie mieć pomoc do obsługi. W praktyce 16 cali jest dla osoby mojego wzrostu optymalne. Marcin spokojnie obsługuje 20 cali, ale jest zdecydowanie wyższy. Natomiast 24 cale to już ryzyko, żeby samemu składać i duże wyzwanie. Na koniec jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłem, a na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Wydaje mi się, że wraz ze wzrostem apertury, w zdecydowanie większy sposób widać różnicę kiedy się patrzy na obiekt będący nisko, w stosunku do sytuacji gdy jest w okolicach zenitu. Wiadomo, że dochodzą tutaj kwestie późniejszych godzin itd? jednak może coś w tym jest, a może się mylę?nigdy nie interesowałem się tym zagadnieniem i nie wiem czy ktokolwiek to analizował? Obiektem nocy była dla mnie M51! Czystego nieba i niech w końcu zrobi się cieplej?
    17 punktów
  3. Bardzo śmieszne... Gdyby nie liczyć Marsa, którego widziałem 23 września, ostatni raz obserwowałem DS-y przez teleskop rok temu ? w marcu. I oto dziś wreszcie się zdecydowałem, wreszcie ta noc czy też może wieczór, kiedy wynoszę w końcu teleskop, uczę się na pamięć położenia nowych galaktyk, adaptuję wzrok jakieś pół godziny; to w sieni, to błądząc po podwórku, to w starej oborze, to znów w sieni i właściwie to jestem trochę podjarany. W końcu podchodzę do teleskopu i łapię pierwszy cel - galaktykę Holmberg II. No jest. Od razu. Widać jakieś mgliste coś. Po kilku minutach jakby trochę lepiej, ale w końcu odrywam głowę od teleskopu i patrzę w to miejsce na niebie. I nie wierzę. Chmury. Chmury tylko tam. No to czekam, bo przecież miało być czysto całą noc, zaraz przejdzie, widzę jak kłąb przesuwa się leniwie w prawo, na wschód. Obserwuję go przez chwilę, a potem patrzę w okular, koryguję - jest Holmberg. Patrzę na niebo i nie wierzę. Idzie jakaś smuga. Od zachodu nadciąga całun chmur i przesuwa się, i już po chwili zasnuwa niemal całe niebo. Tylko kilkanaście gwiazd się ostaje. Dziękuje bardzo, mówię. Dziękuję bardzo. Do widzenia. Teleskop jeszcze tam stoi, na podwórku. Ale jak go schowam, chyba znów nie wyniosę go przez kolejny rok. Notatka z dnia 04/04/21 około godziny 23 napisana na forumastronomicznym.pl i skasowana tuż przed wysłaniem z powodu przypływu nadziei. * * * No bo jak to? Przecież sat24 pokazuje czyste niebo w całej Polsce. Przecież kłąb chmur wiszący nad Lubelszczyzną musi w końcu sobie pójść. O, widzę jak przechodzi, przesuwa się w prawo, więc na dworze pewnie zaraz się odsłoni. Ale coś każe mi schować teleskop. Sfrustrowane ego? Mówię: nie. Nie po to w końcu go wyniosłem, aby go schować, aby zastraszyła mnie byle chmurka. Wychodzę na dwór. Pół nieba czyste. Dobra, toż nie schowam. Ego, czy cokolwiek tam, pocałuj się tam, gdzie sobie chcesz. Wracam, przelatuję jeszcze raz na szybko miejsca w stellarium, gdzie są moje cele i idę do sieni. Przykucam. Jest ciemno. Tylko z głębi domu sączy się słabe światło przez pasy w drzwiach i z zewnątrz, od podwórka, przez małą szybkę. Nasuwam czapkę na oczy i oddaję się rozmyślaniom. Tym razem tylko jakieś 15 minut i wychodzę. Holmberg II jest lepszy. Widać więcej światła galaktyki, które rozlewa się teraz nieco dalej na zachód od miejsca, w którym świeci najmocniej, czyli w pobliżu trójkącika z gwiazd, gdzie jest słońce 11,85mag. Odrobinę światła pochodzenia galaktycznego zdaje się być także przy innej gwiazdce 11.75 wielkości. Przemieszczam się do NGC 2366. Jest, ale niemal od razu zmieniam z 25mm na 14mm. Dość słaba, chyba podłużna. Na tle smugi widzę jakiś gwiazdopodobny punkt, ale nie wiem czy to gwiazda, więc zapamiętuję lokalizację. Potem dowiem się, że to region HII, swoją drogą bardzo jasny. Leżącej tuż obok NGC 2363 nie widzę. Następnie namierzam NGC 2403. Jest bardzo jasna. Galaktykę okupują dwie jaśniejsze gwiazdy po przeciwnych stronach. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że widzę jakieś nieregularności. Zmieniam na 107 razy. Bliżej centrum świeci kolejna, słabsza gwiazda, a obok niej widać kłąb światła ? później sprawdzę, że to centrum galaktyki. Przy dolnej gwiazdce kolejna odrobinę po prawej. Jest tu na tyle jasno, że wkładam okular Es 4,7mm. Niby wszystko mocno przygasa, jednak słabe gwiazdy i samo centrum wyróżniają się jeszcze mocniej na tle reszty. Potem dostrzegam jeszcze jedno miejsce, które okazało się być obszarem HII. Znajduje się na lewo od dolnej z gwiazd. Przesuwam lekko w bok chcąc namierzyć trzy jasne gwiazdy w linii, moją drogę do galaktyk PGC 21258 oraz PGC 21257*. Poniżej, dla urozmaicenia, wrzucam oryginalny, nieprzerabiany zapis z dyktafonu. Dobra, lecimy (pociągnięcie nosem) do tych PG-ców, gdzie one są...kurde, to od tej galaktyki miało odchodzić? Czy nie od tej? No od tej. No to gdzie to miało odchodzić? To chyba te trzy gwiazdy. No, nie wiem czy to będzie takie łatwe...Ha! Galaktyka PGC ta co jest gwiazda i skręca, świeci z palcem w d...e! No a co to jest? No to musi być to. Zaraz ustalimy jeszcze. Przy tej PGC przytulona jest gwiazdka, nieco dalej, w stronę tych trzech jasnych jest jeszcze jedna gwiazda. Słaba. Natomiast jeśli chodzi o drugą PGC, co naprzeciwko po prostej leci, no... to...nie widzę nic tu... chyba. No jeśli to jest ten...No mamy tak: trzy jasne gwiazdy, ostatnia trochę bardziej dalej. Potem skręcamy. Jest jedna ? a tu się rozchodzą na boki tutaj, po dwie ? potem jest druga, której towarzyszy wcześniej gwiazdka, tak, parka to jest właściwie, ale...no druga jest. No i skręcamy, w lewo, no i mamy galak...galaktykę. Przylega do niej gwiazdka. Tu trochę wcześniej jest też jakaś gwiazda, między (pociągnięcie nosem) tą drugą ostatnią a galaktyką, troszkę bliżej galaktyki. Natomiast po prostej...ja tam nic nie widzę, widzę gwiazdę jakąś, ale to chyba gwiazdka. No wydaje mi się, że...no jest coś tam. Po prostej. Ale... mi się wydaje, że to gwiazda (odległe szczekanie psa). Chociaż tej gwiazdce coś tam towarzyszy. Jest tak: jest PGC, której, do której przytulona jest gwiazdka, idziemy teraz...i tak, i potem jest...te dwa miejsca. Po lewej mamy gwiazdkę, po prawej mamy...tą gwiazdę, która jest w miejscu drugiej PGC tak jakby. I to jest taki trójkąt. Ale, do tego trójkąta, zaraz tu w miejsce, gdzie PGC miało być drugie...coś tam...świeci. W kierunku... parki takiej tam dalej. Tak. Czyli w miejscu tej drugiej PGC, tej słabszej, jest dwa punkty. Pomiędzy gwiazdką a parką. Wzdłuż... tej linii całej. No, znaczy wzdłuż, no tak, niekoniecznie idealnie. Powiedziałbym, że...ten drugi punkt, bliżej parki, to jest jakiś...jakiś podejrzany, nie do końca osamotniony, nie do końca pojedynczy. Albo jest mgiełka...albo jakieś dwie gwiazdki. No...to chyba będzie to, k...a. Dobra (westchnąłem). Wracamy. Teraz jedziemy gdzie? (szamotanina, zmieniam okulary) Teraz jedziemy...do...Polarnej, tak? Mieliśmy Holmberg, mieliśmy podłużną, NGC 2366 czy coś takiego, mieliśmy...jasną i dwa PG-ce i teraz jedziemy...do Polarnej...Polarna, potem...(trzeszczenie teleskopu) jedna z tych trzech jasnych...(celuję cały czas szukaczem), potem... jedziemy do pary...i tu powinniśmy...powinniśmy mieć tutaj galaktykę. No i jest. Mamy galaktykę. Mam galaktykę NGC 2655. Okrągła, jasne, niemal gwiazdowe jądro. Otacza je słabsza otoczka, napuszone jak dmuchawiec halo. Obok łapię NGC 2715. Jest wyraźna, jakby lekko podłużna, zgrubiona, może nieco jaśniejsza w centrum. Wracam poprzez NGC 2655, mijam ją i po przeciwnej stronie, za dwoma gwiazdkami, odnajduję NGC 2591. Galaktyka jest cienka, bardziej z rodziny igieł. Potem namierzam miejsce, gdzie ma być PGC 25371, ale niczego tam nie ma. Tymczasem dostrzegam drugą, którą także zaplanowałem, to jest PGC 25427, i która okazuje się być całkiem oczywista. Towarzyszy jej gwiazda. PGC jest małym kłębkiem światła niemal przyklejonym do gwiazdki. Widać ją nawet w 60-krotnym powiększeniu. Wracam do PGC 25371 i coś mi się pojawia, chyba kawałek dalej niż sądziłem, ale może mi się wydawało, że ma być bliżej trzech gwiazd. Biorę kilka głębokich wdechów. Może ja w złe miejsce patrzę - mówię - chyba nie. Usłyszałem kota. - Ci, ci, ci ? wołam ? ci, ci, ci, ci. Coś ciemnego biegnie w mroku. Tymczasem namierzam NGC 2985. Świeci jasno. Towarzyszy jej gwiazda. Następnie przesuwam dalej i łapię NGC 3027. Jest dość słaba, lecz widoczna pewnie. Przesuwam jeszcze dalej i odnajduję parkę galaktyk NGC 3065 i NGC 3066. Są widoczne bardzo łatwo i wyraźnie. Wkładam Es 14mm. Uznaję, że NGC 3065 wydaje się być ciut jaśniejsza. Zamiauczał kot. Mam kilka kotów, ale poznaje charakterystyczny piszczący głos Wiewiórki, długowłosej kocicy. Wracam w większej skali do NGC 3027. Słaba chmura, jak opar. - No dobra ? mówię ? To mamy wszystkie cele. Oprócz tego niepewnego, tak? No dobra. Co proponujem? Relaks? Kot. - Ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci ci! Celuję w końcu w galaktykę M81. Jest potężna. Mam wrażenie, że nie jest to jedynie owalna plama jasnego światła, ale ma pewien gradient. Wydaje mi się, że naprzeciwko ciasnej parki gwiazd widzę leciutki zarys ramienia. Obok piękna M82. Spoglądam na Herkulesa. M13 świeci bardzo jasno gołym okiem. Odnajduję w zenicie M51. Ramiona cudnie świecą zawinięte jak wąż ogrodowy. Potem celuję w M13. Tym razem jest to najbardziej widowiskowy obiekt tych obserwacji. Gapię się chwilę na ten obraz i kończę z uczuciem, że mróz, wgryzający się w moje dłonie i tak nie pozwoliłby na zobaczenie ani jednego obiektu więcej. * W nagraniu najpierw wspominam o łatwej PGC 21258, natomiast później pojawia się znacznie trudniejsza PGC 21257.
    13 punktów
  4. Od początku kwietnia jesteśmy na urlopie w Chorwacji na Istrze. Wziąłem smayanga i montaż z myślą o okolicach Antaresa, który jest tu o kilka stopni wyżej. Ustawiłem sesję na SGPro od 2:30 do 5:30. W międzyczasie fociłem okolice pasa Oriona. Rano okazało się, że SGPro nie odpalił się, z przyczyn jeszcze nie rozpoznanych i został tylko pas Oriona. Ale nie poddaję się jak wróci pogoda to może się wreszcie uda zrobić Antaresa. Asi 1600MC, Samyang 135, iOptron CEM 60 64x120 sek, bez prowadzenia
    8 punktów
  5. Jeszcze trochę pamiątek z wieczoru do kompletu. Pierwsze dwa Canon 6D robione przez kolegę. Kolejne komórka z rąsi ?
    6 punktów
  6. Na początku Marca miałem trzy obserwacje. Trochę spóźnione, ale napiszę kilka zdań o moich marcowych celach. Warunki były takie sobie, powiedzmy średnie. Zasięg +5 mag. Wokoło lampy sodowe. Niebo pojaśnione. Mój sprzęt: kamera Samsung SCB-2000, noktowizor P8079HP, dobson 12?, ES 14mm, ES 30mm, filtr H-Alfa 10um, filtry 2 X UHC Svbony 1.25?, filtr Orion UB 2?, filtr Lumicon OIII, lorneta TS 25X100, luneta SW 80/400, obiektyw 50mm/F1.7, obiektyw 135mm/F3.5. M42 Głównym celem moich obserwacji była znana mgławica M42. Tylko na jednej z sesji poświęciłem godzinę czasu, aby obserwować ją przez różne sprzęty. Nie będę tutaj zbytnio się rozpisywał, co to jest, bo zapewne każdy ją widział. Spróbuję uporządkować wnioski. Każdy ze sprzętów zaprezentował mój główny cel w trochę inny sposób. Lorneta 25×100 zaprezentowała najbardziej przestrzenny obraz M42. Wygląda iście trójwymiarowo. Efektu jeszcze większej mgławicy dodały dwa filtry UHC Svbony. Pozwoliły one jeszcze lepiej podziwiać obszary, które bez filtrów nie były widoczne, lub tak oczywiste. Widok, jeśli chodzi o estetykę jest mega przyjemny. Sky Watcher 12? z ES 30mm i filtrem O UB 2? zapewnił największy widok mgławicy, jest ona rozmiarowo najlepiej widoczna, a bez filtra widok wprost fotograficzny. Można tutaj podziwiać różne jej fragmenty. Noktowizor P8079HP wyposażony w filtr H-Alfa 10um pozwala najlepiej dostrzec różne struktury M42. Widać wyraźnie zróżnicowanie między jaśniejszymi, a ciemniejszymi fragmentami. Widać jak przebiegają poszczególne struktury, jak wiją się ?nitki? mgławicy. Nie da się tego zaobserwować jej tak w tradycyjny sposób wizualny. Bez filtra H-Alfa już nie widać tak dobrze struktury. Rozmiarowo w noktowizorze wydaje się dwa razy mniejsza niż optycznie. Jednak wymaga, ona jeszcze więcej czasu na dogłębniejsze przestudiowanie. Pozostałe obiekty M 78 Był kolejnym obiektem, nad którym spędziłem pół godziny. Bardzo ładnie widoczna w dobsonie 12? + ES 14mm, ale spróbowałem ją wyłapać w noktowizorze. Tu też widać ją jako słabą owalną poświatę, z nieostrymi granicami. W sumie NT niewiele tutaj wniósł. Nie widać żadnych szczegółów żadnych sprzętem. Ot taka szara plama. Mgławica Płomień NGC 2024 Bardzo ładnie widoczna w 12? + ES 30mm z filtrem mgławicowym. Jeszcze lepiej widoczna w noktowizorze P8079HP z filtrem H-Alfa. Jest ona dość jasna i bardzo wyraźna z charakterystycznym wcięciem przez środek. Widoczna także z obiektywem 135mm. IC 434 Bardzo dobrze widoczna w P8079HP + H-Alfa. W zasadzie widoczna w całości jak na zdjęciach, łącznie z ciemną mgławicą B33 zarówno z dobsonem 12?, jak i obiektywem 135mm. NGC 1981 To dość luźna gromada otwarta. Łatwy obiekt zarówno dla 12? + ES 30mm, jak i lornety 25×100. IC 2118 mgławica Głowa Wiedźmy Wiele razy pochodziłem do niej Niestety niewidoczna żadnym sprzętem. Potem poszły dość łatwe klasyki jak M 41, M46 łącznie z NGC 2439, M 47, M 48. IC 2177 Mewa. Potem przejechał się luźno po niebie noktowizorem z obiektywem P8079HP. Dostrzegłem słabą poświatę nad Syriuszem. Zaintrygowało mnie to, bo nic wcześniej nie widziałem w tym miejscu. Po sprawdzeniu na mapie okazało się, że to mgławica IC 2177 mewa. Dla pewności wsadziłem NT do 12? i okazała się w pełnej okazałości! Wyraźnie widoczny kształt mewy, tak jak na zdjęciach. To moja pierwsza obserwacje tego obiektu. Jestem bardzo z niej zadowolony. Była to dla mnie niespodzianka. NGC 2244 i NGC 2238 Skoro miałem już zamocowany w wyciągu noktowizor to pojechałem z nim dalej. Mgławica Róża NGC 2238 okazała się idealnym obiektem pod filtr H-Alfa. Bardzo ładnie widoczna i w całości zarówno w teleskopów 12?, jak i obiektywie 135mm. Często lubię do niej wracać. Charakterystyczna gromada otwarta zatopiona w kolistej chmurze gazów. Wyglądała także dobrze z 12? +ES 30mm + filtr Orion UB. W P8079HP lepiej widoczna struktura mgławicy. NGC 1499 Kalifornia Bardzo ładnie widoczna w NT + 135mm + H-Alfa. Jak na zdjęciach. Dobson 12? okazał się za duży i nie mieści się w całości. IC 1805 IC 1848 Przy okazji zajrzałem do obu mgławic ?Serca i Dusza?. Obie ładnie widoczne w szerokim polu NT + 135mm. Lubię do nich wracać. Nie mogłem się oprzeć, alby zajrzeć jeszcze do Plejad M 45 i gromady podwójnej h i chi Per. Bardzo ładnie widoczne we wszystkim, a zwłaszcza lornecie 25X100. Nic nie pobije widoku tych gromad z lornety. M 1 Krab Widoczna we wszystkich sprzętach, Ale w żadnym nie widać tak dobrze, jak na fotografiach. Nie widać charakterystycznych ?frędzli?. Sam kształt mgławicy jest dość dobrze zaznaczony. Vesta Oczywiście nie mogło zabraknąć słynnej planetoidy, Akurat była w opozycji. Bardzo jasna i dobrze widoczna. Sesja była jak najbardziej udana. Tylko niebo miałem kiepskie.
    6 punktów
  7. Grunt to się nie poddawać pogodzie. Ja niestety dałem ciała- wszystkie pogodynki pokazywały nieciekawe prognozy wiec wypiłem sobie kilka drinków... i gdy zobaczyłem jak czysto się zrobiło pozostało mi tylko wypić kolejnych kilka, tym razem z żalu że nie mogę jechać.
    6 punktów
  8. 05.04.2021 (godz. 22:20), Mosina (średni czas czytania relacji: 4~5 min) Rzadko kiedy udaje się odbyć dwie sesje obserwacyjne dzień po dniu, tym bardziej w momencie gdy nie przeszkadza Księżyc, a do tego przypada dzień wolny od obowiązków zawodowych. W zasadzie nawet nie przypuszczałem, że tego dnia wieczorem cokolwiek zobaczę - w ciągu dnia co chwilę jedna śnieżna zamieć goniła kolejną, do tego temperatura oscylowała w okolicach zera. Jednak tuż po zachodzie Słońca deszczowy front zaczął odpuszczać co potwierdzały dane z satelity. Z minuty na minutę było widać na niebie coraz więcej gwiazd, a jedynym minusem była arktyczna temperatura i silny wiatr, który stanowczo potęgował uczucie zimna. To jednak mnie nie zniechęciło. Doświadczenie podpowiadało, że po przejściu takiego frontu niebo może być krystaliczne czyste, a lekki przymrozek i wiatr mogły tu bardzo pomóc. Po kilku minutach byłem już na pobliskim stanowisku z lornetką 15x70. Dla przypomnienia - zazwyczaj obserwuję jakieś 200m od własnego ?podwórka?. Za plecami od strony północno-wschodniej znajduje się dość spore osiedle wraz z latarniami, jednak od strony południowo-zachodniej rozciągają się jedynie (jeszcze) pola uprawne. Według mapy SQM w tym miejscu to 20.50 mag./arc sec2. Tej nocy nieuzbrojonym okiem widziałem gwiazdy o jasności w okolicy 5 mag, także biorąc pod uwagę miasteczko zlokalizowane jakieś 20 km od Poznania to wynik naprawdę przyzwoity. Dane danymi, ale wieczorne niebo tego dnia było faktycznie nieskazitelnie czyste, a gwiazdy iskrzyły jedna obok drugiej niczym latarnie. Można było się poczuć przez chwilę jak w scenie z filmu science-fiction. Lista obserwacyjna była bardzo krótka - odwiedzić wiosenne konstelacje, maksymalnie kilka obiektów. Tak też zrobiłem, gdyż uczucie zimna doskwierało od samego początku - cała sesja trwała zaledwie godzinę. Zacząłem od M64 w Warkoczu Bereniki - galaktyka wyraźnie widoczna, podłużne delikatnie pojaśnienie. Potem odbiłem w prawo do M85 - tutaj również dostrzegalna jasna plamka, oczywiście o pobliskiej NGC 4394 mogłem tylko pomarzyć. Rys. 1. M64 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Potem skierowałem się do gwiazdozbioru Panny, aby zapolować na galaktykę M60. Zaliczona, pojaśnienie odcinające się od tła, chociaż już nie tak wyraźne. Obszar ten to wręcz skupisko ?emek?. Wędrowałem od jednego obiektu do drugiego, ale na dłużej zatrzymałem się przy M49 - światło tej galaktyki po prostu samo wpadało w pole widzenia lornetki. Z tego co można wyczytać jest to druga odkryta galaktyka spoza Grupy Lokalnej. Rys. 2. M49 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Na zakończenie zawitałem kolejny dzień z rzędu do M65 i M66 w konstelacji Lwa, a na dopełnienie całej sesji obserwacyjnej potwierdziłem widoczność (z dnia wcześniejszego) obiektu NGC 2903 - tym razem był jeszcze bardziej wyraźny co mnie ucieszyło. Rys. 3. NGC 2903 widoczna w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Jak widać dobra lornetka 15x70 to znakomity sprzęt nie tylko do obserwacji wyraźnych i rozległych gromad otwartych, ale także przyzwoite narzędzie do delikatnych galaktyk w postaci mgiełek. Trzeba tutaj jednak pamiętać, że przy obserwacjach tego typu obiektów przez lornetkę nie chodzi o studiowanie struktury i detali, a jedynie o możliwość dostrzeżenia ich w szerokim, bogatym w gwiazdy polu widzenia. Na zakończenie pamiątkowa fotka wykonana telefonem z miejsca obserwacji z zachodzącym w tle Orionem : ) Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
    5 punktów
  9. Obiekt na który naprowadziła mnie świetna fotografia Łukasz Sujki i którą pozwoliłem sobie tu umieścić. Parametry nie zachęcały: jasność 15.5 mag i rozmiary 0.6', ale co szkodziło spróbować, zwłaszcza, że jestem fanem obserwacji galaktycznych interakcji, a to zdjęcie mocno przemawiało mi do wyobraźni. Dodatkowo jest to jeden z bardziej spektakularnych przykładów klasy galaktyk zwanych "Ring galaxy" Okazało się, że nie jest tak trudno. www.astropolis.pl/topic/71146-arp-148-obiekt-mayalla Kilka suchych faktów idąc za Wikipedią: Arp 148 (Wielka Niedźwiedzica) to następstwo zderzenia dwóch galaktyk, w wyniku którego powstała galaktyka w kształcie pierścienia i towarzysz o wydłużonym kształcie. Został odkryty przez amerykańskiego astronoma Nicholasa U. Mayalla z Lick Observatory 13 marca 1940 r. Kiedy po raz pierwszy odkryto Obiekt Mayalla został on opisany jako osobliwa mgławica w kształcie znaku zapytania. Pierwotnie sądzono, że reprezentuje galaktykę reagującą z ośrodkiem międzygalaktycznym. Obecnie uważa się, że zderzenie dwóch galaktyk wywołało efekt fali uderzeniowej, który najpierw przyciągnął materię do środka, a następnie spowodował jej propagację na zewnątrz w formie pierścienia. Wszystko to wydarzyło się 500mln lat temu, gdy w ziemskich oceanach pływały Trylobity. Dotychczas podjąłem dwie próby obserwacji w różnych warunkach (T16"): - ta podłużna galaktyka jest zaskakująco jasna jak na 15.5mag. Warunki miałem średnie, jeśli chodzi o zasięg, natomiast seeing był bardzo dobry. W użyciu powiększenia 230,300,370,420x. Galaktyka była widoczna jako podłużna smuga światła, czasami odnosiłem wrażenie, że pociemnienie rozdziela ją na dwie części. Samego dysku jednak nie byłem w stanie potwierdzić. Żałowałem, że nie wziąłem platformy paralaktycznej. - drugie podejście,słabszy seeing, ale świetna przejrzystość : galaktyka widoczna już przy dość niewielkim powiększeniu! (Delos 14mm 135x) Pomimo mikrych rozmiarów nie można jej pomylić z niczym innym - mały podłużny przecinek o dość równomiernej jasności powierzchniowej. Podbicie powiększenia (230x i 370x) pozwala wyłuskać pociemnienie w środkowej części (trudne!), jednak drugiego składnika nie dostrzegłem. Największym problemem jest brak jasnych gwiazd w okolicy i jeśli obserwujemy w dużym powiększeniu trzeba cofać się do dwóch gwiazd 11mag leżących nieopodal żeby ustawić ostrość, lub podjechać pod ciemniejsze niebo ?Dotychczas nie udało mi się zaobserwować śladów tej okrągłej galaktyki. Na DeepSky Forum wyznaczono wielkość gwiazdową najjaśniejszej części ringu na 16.2mag, więc powinien być osiągalny w 14"-16" w dobrych warunkach. Aczkolwiek Uwe Glahn donosi, że pozostawał niewidoczny w 16" pod niebem 6.5mag. Okazuje się, że Arp 148 jest dostępny już dla 10" . Na CN jest raport z obserwacji: https://www.cloudynights.com/topic/763035-observing-arp-148-the-wormhole-galaxy/ Niektórzy odgrażają się, że nawet 8" pod smolistym niebem powinno wystarczyć. W każdym razie nie taki diabeł straszy. Jeśli ktoś używa Skysafari to akurat brak jest pozycji dla Arp 148. Należy wyszukać gwiazdę TYC 3010=-1906-1. Dla chętnych namiar na paskudę: +40°50' 11h04m Spróbuj i daj znać jak poszło!
    3 punkty
  10. Ależ skąd! Różowy, zdecydowanie różowy! ? ?
    3 punkty
  11. Kwiecień: Gromada galaktyk Abell 1060
    3 punkty
  12. E tam, żadna zbrodnia. Choć u mnie to nigdy nie działało. Swoją drogą, może masz po prostu czyste szyby...?. Nie to co ja?
    2 punkty
  13. No tak, zbrodnia czy nie,to nie jesteś w tym osamotniona. W tamtym roku ,w trakcie, adaptacji oka , oglądałem strzelca i okolice ,przez zamknięte okno w pokoju.W otwartym są akurat moskitiery ( komary, miliony komarów).Lorneka 10x50 pokazała tryfid,lagune, orla i inne mgiełki ,troche kulistych, Widoczność była, (sierpień)wspaniała,DM. schodziła do horyzontu i chwała się za Leskowcem, i Potrójną.Pare razy przez rzeczoną lornetkę , i zamknięte okno oglądałem M31 i M33 z pokoju od E strony domu...
    2 punkty
  14. Dziękuję, choć jak na mnie to bardzo krótka relacja, zerknij tutaj, to moja najdłuższa jak dotąd ? Dziękuję, ostatnia dłuższa relacja była w lutym, a tak to tylko pół-astronomiczny szkic 2 tygodnie temu. ? Tak, i tak, wiem, ze to zbrodnia przeogromna, ale prawdę mówiąc tak wygląda większość moich obserwacji w okresie późna jesień-wczesna wiosna, inaczej za dużo bym nie poobserwowała - moje odczuwanie temperatur jest tak dziwne, że poniżej 25*C siedzę w długim rękawie i bluzie, a w Chorwacji po włączeniu klimy było mi zimno. Wolę obserwacje takie, niż żadne, a zawsze staram się zaznaczać w relacjach, że patrzyłam z kuchni. ? Mówią, że winny się tłumaczy, a ja się tak upisałam o tym oknie... ?
    2 punkty
  15. W sumie mogę to napisać pod dowolną z twoich relacji (a powinienem pod lornetkową) - ale napiszę tu, bo tak. Uwielbiam je czytać. Świetne pióro, świetne oko, świetne niebo. Czy można chcieć więcej, poza chęcią znalezienia się obok ze swoimi lornetami?
    2 punkty
  16. Cześć, mam zamiar poprowadzić w tym temacie swojego rodzaju dziennik budowy lornety z dwóch luster 150/750 W weekend poświęciłem 6h na modelowanie i obliczenia stożka światła oraz jeszcze parę godzin na wymyślenie autorskich patentów kolimacji tubusów, montażu i innych dupereli. Jak do tej pory to dwa dni temu zacząłem dłubać cele luster głównych i jeszcze nie są gotowe ale nabierają kształtów. Wszystkie prace wykonuje ręcznymi narzędziami, jedynie drukarka 3D jest ogromną pomocą w służbie detali i pokręteł. Dzisiaj skończyłem całą mechanikę celi tj. system kolimacji i mocowania lustra głównego. Teraz trzeba się pochylić nad estetyką bo jak na razie to prysnąłem tylko deski lekką mgiełką żeby nie raziły w oczy. Czeka mnie doszlifowanie brzydkich krawędzi, szpachlowanie i docelowe malowanie na czarny mat bo pomimo że tego nie będzie widać, to lubię zadbać o takie szczegóły Mam nadzieję, że w nadchodzący weekend uda mi się sklecić główne skrzynki tubusów i wysłać projekt bafli do precyzyjnego cięcia. P.S Punkt obrotu montażu jest dyskusyjny i będzie najprawdopodobniej przeniesiony tak wysoko jak tylko pozwolą na to tubusy postawione w zenit. Zdjęcia poniżej
    1 punkt
  17. Kolejny efekt uboczny łapania "czegoś innego", zalew Stradomia Wierzchnia, 30. marca
    1 punkt
  18. Relacja super, fajny styl i lekko się czytało ? W ogóle to jakiś wysyp relacji w ciągu ostatnich kilku dni - bardzo fajnie! Z tego co widzę to tylko na FA jest taka jakość "notatek". Pozostałe fora kwiczą w tej materii ?
    1 punkt
  19. Ja bardzo lubię Twoje relacje. Zawsze jest sporo ciekawych obiektów. Więc ja czytam je na raty. Najpierw czytam całość. A potem wieczorem czytam drugi raz z atlasem w ręku i szukam ciekawostek, których nie znam. Niestety w obiektach które znam, zazwyczaj nie dostrzegałem tyle szczegółów ile Ty masz w opisie. Ale już się przyzwyczaiłem, że braki w umiejętnościach i doświadczeniu muszę nadrabiać wielkością sprzętu...
    1 punkt
  20. Bardzo dziękuje za te słowa. Marku, bo nie tylko są to bardzo budujące słowa, ale słowa od kogoś, kogo relacje zawsze podziwiałem właśnie pod względem pióra w szczególności (ale i nie tylko). Pamiętam jak jeszcze nie byłem zarejestrowany na żadnym forum i jak dopiero znajdywałem opisy obserwacji w necie. Wtedy trafiałem na różne ciekawe, fajne relacje różnych osób (niektórzy jeszcze czasem coś piszą, inni chyba zaprzestali na dobre), ale to właśnie m.in. te Zatomskie Łupaniny itp. wywarły tak wielkie wrażenie. Potem już tylko czekałem na kolejne. I każda była świetna, doskonale wyważona, z idealnie dobranymi zdaniami, tak, że mogłem pomyśleć (i wciąż tak myślę) tylko jedno: chciałbym tak umieć. Olu, za niezwykle motywujące słowa i też pewnego rodzaju uspokojenie*. Tuż po wstawieniu bardzo żałowałem, że wrzuciłem tę relację. Zwykle walczę z opisem wiele dni, czasem tydzień i dwa, ale tym razem, za sprawą tej spontanicznej "notatki", którą napisałem zaraz po pojawieniu się chmur, postanowiłem, że napiszę to szybko, na gorąco i wrzucę już na drugi dzień. Miałem wrażenie, że popełniłem wielki błąd. Często mam podobne wrażenie, ale tym razem było duże. Prawie zawsze wrzucam relację z wielką niepewnością i oporem, zastanawiając się, czy na pewno i po co. Ale w końcu klikam wyślij, choć coś mi podpowiada: nie wysyłaj, zakop głęboko w jakimś folderze te pitolenie i lanie wody**. Po co znów pisałeś tego typu tekst, zamiast wypunktować obiekty i po myślniku napisać: jasna plamka, widoczne centrum i słabsze halo. Po co znów pieprzysz kilka tysięcy słów, jak można to napisać normalnie, jak ludzie, i relacja zajmie dziesięć razy mniej. Jestem bardzo krytyczny w stosunku do swoich tekstów, dlatego pojawiają się jeszcze większe wątpliwości. Wciąż uważam, że sporo moich relacji jest głupia i niepotrzebnie rozwleczona. Kilka starych tekstów dzisiaj napisałbym całkiem inaczej, obciął o połowę, a niektórych nigdy nie wstawił (z drugiej strony człowiek cały czas się uczy i wyciąga niby jakieś wnioski). Dlatego takie słowa jak Twoje, Marka czy innych osób, które dają znać, że się podobało, są dla mnie bardzo cenne. * Już nie pierwszy raz, bo i pod kilometrowym tekstem "Po północy", który ze zwięzłością i konkretem nie ma zbyt wiele wspólnego, bardzo mnie uspokoiłaś i zmotywowałaś;) ** Czy normalny człowiek nie napisałby, że widział dwie małe galaktyki i opisał to w dwóch, trzech zdaniach, zamiast cytować jakiś bełkot na prawie czterysta słów? Zauważyłem, że na forum mam tendencję do rozpisywania się nie tylko w relacjach, ale i w zwykłych postach. Staram ciągle nad tym pracować (albo panować), ale wychodzi różnie. Dlatego jeszcze raz bardzo dziękuje wszystkim, że poświęcają czas na czytanie. Często zastanawiałem się, jakby to było mieć 16 cali i jaka byłaby różnica w stosunku do dwunastki. Kiedyś chciałbym kupić większy teleskop, ale na razie nie ma szans.
    1 punkt
  21. Ja również, na szczęście po świątecznym lenistwie przypomniałeś podbijając temat. Teraz ja podbiję, bo brakuje trochę głosujących - jestem 52 i mam nadzieję że nie ostatni, zostało ciut ponad 12h.
    1 punkt
  22. Aż mi przypomniałeś, że pierwszy raz świadomie letnią Drogę Mleczną też widziałam przez okno. W nocy 5/6 maja 2014 r. wymyśliłam sobie, że nie będę czekać do wakacji i wymknęłam się (rodzice średnio lubili moje nocne wojaże ?) najpierw na pole z lornetką, a potem poszłam spać do salonu z nastawionym budzikiem - o 3:35 spojrzałam przez okno i oniemiałam - wcześniej nie byłam pewna czy na przydomowym niebie dostrzegę DM, ale oto moim oczom jawiła się "długa, biaława mgiełka", jak to wtedy opisałam. Piękne czasy to były. ? Były myte przed świętami - to wszystko wyjaśnia. ?
    1 punkt
  23. A może zapomniałeś, że masz moskitierę założona w oknie? Mi się tak zdarzyło ? Relacje jak zwykle przeczytałem z przyjemnością ? ostatnio wysyp relacji aż sam zapragnąłem coś popatrzeć ?
    1 punkt
  24. Troche zaspałem, ale głos oddałem. Pozdrawiam autorów wszystkich prac, naprawdę jest co podziwiać. Gorzej z wyborem, brrrr!
    1 punkt
  25. W nudnej wersji nizinnej, wśród najulubieńszych widoków wspominam widok wznoszącej się Lutni próbującej się przebić przez wierzchołki drzew na pierwszym planie i z Pierścionkiem na planie jakby dużo dużo dalszym...
    1 punkt
  26. Mam dokładnie takie same odczucia! Twoje relacje, Damianie, są dla mnie niezwykle obrazowe, wywołują w głowie niezwykle rzeczywiste widoki, jakbym też była na tych obserwacjach i teraz tylko odtwarzała wspomnienia. Jakkolwiek zabawnie to zabrzmi, Twój styl pisania ma dla mnie ciemno-granatowy, jak niebo jeszcze przed nocą astronomiczną, kolor, który przechodzi w lekko szarawą czerń. I czasem widzę czarny zarys bezlistnych drzew na oddalonym od miast wzgórzu, światła miasta gdzieś daleko, na horyzoncie, a nad tym wszystkim zimowo jesienne niebo, i wschodzący Orion. I wszechogarniający spokój. To właśnie pojawia się w mojej głowie, gdy myślę ogólnie o Twoich relacjach. Co ciekawe, relacje Panasa mają dla mnie odcienie ciemnych mgławic, a gdy o nich myślę, widzę gwiezdne pola Strzelca i Tarczy. ?
    1 punkt
  27. Co tu gadać....tu trzeba obserwować , i pisać... Niebo człowieku to ty masz,bieszczadzkie!. Prawie 1mag. gołym okiem więcej niż u mnie ,daje twojej 12" zasięg, jak 16,"! pod moim niebem..
    1 punkt
  28. Świetnie, że przewietrzyłeś 12" ? Holmberga ll jeszcze nie widziałem, także dopisany do listy.
    1 punkt
  29. Super relacja, dawno chyba nic tutaj nie pisałaś ? Strzelec to jeszcze nie moja pora na obserwacje, ale zazdroszczę widoczności kilku gromad w tym obszarze ?
    1 punkt
  30. Przyznam się szczerze. Nie jestem miłośnikiem długich relacji ale Twoją przeczytałem z Ciekawością P.s. Kuchnia z widokiem na wrzechświata ?
    1 punkt
  31. A do rozdziału nr III trafi taka grafika. Porównanie wielkości kątowej kilku wybranych obiektów. Uwaga !!! wielkość kątowa widziana w teleskopie może być znacznie mniejsza niż podane rozmiary. Wszystko zależy od jakości nieba, adaptacji wzroku, wielkości teleskopu, i wielu innych. Jednostka miary to minuty kątowe. Grafika ma funkcje "ciekawostki" !!!
    1 punkt
  32. Wczorajszą sesję obserwacyjną mógłbym nazwać wzorem kolegów @lukost i @Erik68 "Moja walka z Arp 148" ? Niebo zapowiadało się niezłe, więc spakowałem sprzęt i pognałem na miejscówkę w Sudetach. Niebo było naprawdę niezłe. Bez trudu wypatrzyłem gwiazdę 6.4mag w czworokącie Wielkiej Niedźwiedzicy, więc faktyczny zasięg musiał być większy. Do Arpa podczas 3.5 godzinnej sesji podchodziłem 3 razy. Obiekt akurat był praktycznie w zenicie, co utrudniało manewrowanie, ale mogłem skorzystać z dobrodziejstw tutejszego nieba. To też trzecia próba, więc znałem okolicę i nie miałem już takich problemów z orientacją. Teleskop T16": 1. Namierzam okolicę i już w okularze przeglądowym (Delos 14mm 135x) widać maleńki przecinek o równomiernej jasności. Podbiłem powiększenie do 330x i 430x(BCO10mm, Delos 8mm i TMB 1.8x), ale mam problemy z wyostrzeniem obrazu nawet w orciaku . To jest ten typ seeingu, kiedy gwiazdy z punktów stają się plackami, a pokrętło ustawiania ostrości zagrzewa się do czerwoności. Jedyne co mi się udaje to wypatrzeć w samym przecinku 2 jaśniejsze obszary. 2. Seeing już lepszy i wiatr też ucichł. Potwierdzam dwa jaśniejsze obszary w 330x i 430x i odnoszę wrażenie, że galaktyki przybierają kształt litery P, gdzie to zaokrąglenie jest bladym i ulotnym majakiem na granicy percepcji Jest to bardzo ulotne, ale kilkakrotnie odnoszę takie wrażenie. 3. Za trzecim razem, już pod koniec obserwacji, znów odnoszę to samo wrażenie, co do kształtu. Kształt litery P, jak nic. Na szybko wykonuję szkic z pozycją namiarowych gwiazd i zaokrąglenia. Już w domowym zaciszu okazuje się, że pozycja jest poprawna!!! Wygląda na to, że widziałem część ringu! ? ? ?
    1 punkt
  33. 04.04.2021 (godz. 22:00), Mosina Film ?Kontakt? na bazie powieści Carla Sagana o tym samym tytule traktuje kosmos i nieodkryte dla nas światy jako miejsce, w którym ludzka duchowość osiąga zupełnie inny, metafizyczny stan. Nie będę ukrywał - film ten kilkanaście lat temu był dla mnie mocnym i istotnym bodźcem, który pchnął mnie jeszcze bardziej w fascynujący świat astronomii. Możliwości istnienia innych światów, życia, czy nawet życia po życiu w zupełnie nieznanym metafizycznym dla nas stanie to tylko niektóre tematy, dzięki którym ogień ciekawości i głód wiedzy nigdy nie wygasł. Tego dnia moje obserwacje miały właśnie taki charakter - łapanie fotonów migoczących punktów, ulotnych mgiełek i myśli - czy tam coś jest? Czy tam ktoś jest? Czy kiedyś się dowiemy? A może tam trafimy? Wszystkie prognozy zapowiadały na wieczór pogodne niebo i tak też się stało. Tym razem nie udałem się do Sulejewa, a zaryzykowałem obserwacje z własnego podwórka. Było warto. Nie planowałem długiej listy obiektów, zaledwie kilka podstawowych, bez większego wyzwania. Zaopatrzony w lornetkę 10x50 do ręki i 15x70 na statywie wycelowałem od razu w wiosenne konstelacje. Najpierw skierowałem obiektywy w stronę Warkocza Bereniki. Tam czekał już na mnie majestatyczny obiekt Mel 111. Gromada otwarta składająca się z kilkudziesięciu gwiazd. Swój urok pokazuje dopiero w małych lornetkach. Pole w 15x70 jest zbyt ciasne, zdecydowanie lepiej gromada wygląda w 10x50. Po chwilowej adaptacji wzroku obiekt mogłem bez problemu obserwować nieuzbrojonym okiem. Ilość wylewających się gwiazd powodowała nostalgiczne wspomnienia, przebłyski z ubiegłych lat, powrót do młodzieńczych czasów kiedy to w ciepłą wiosenną noc obserwowałem niebo przy jeziorze leżąc na pomoście bez większego zastanawiania się co właściwie obserwuję. Rys. 1. Mel 111 widoczne w polu widzenia 6,5° - lornetka 10x50 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Operując lornetką 15x70 na statywie zawróciłem do Arktura i odbiłem nieco w górę, aby przyjrzeć się puchatej kulce M3 - widoczna niczym zimowa śnieżka na rozgwieżdżonym nieboskłonie. Następnie powróciłem znów do Warkocza Bereniki, aby zobaczyć M53 - tutaj oczywiście bez niespodzianek, obiekt widoczny bardzo wyraźnie w pięknym otoczeniu rozmaitych gwiazd. Wykonując delikatny ruch w górę zapolowałem na M64. Galaktyka zwana Czarne Oko poddała się od razu - widoczne bardzo wyraźnie pojaśnienie. Skoro tak ładnie widać ten obiekt to może uda się zobaczyć coś trudniejszego? Niestety z NGC 4725 nie miałem szans, także kaliber tego formatu już tego wieczoru odpuściłem. Rys. 2. M3 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Rys. 3. M53 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. W pełni okazały Lew zaprezentował pięknie M65 i M66. W tych warunkach trzeciego składnika z Tripletu Lwa, czyli NGC 3628 nie dojrzałem. Przypomniał mi się natomiast obiekt tygodnia NGC 2903, którego wcześniej nigdy nie obserwowałem. Przesunąłem lornetką w okolice głowy króla zwierząt, potem krótki star hopping i jest. Mgiełka, ulotna, lecz widoczna. Potem na chwilę odwiedziłem Hydrę z gromadą M48. Pomimo niskiej lokalizacji nad horyzontem gromada bardzo wyraźna. Rys. 4. M48 widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. Później były klasyki. M44, M67, czy też pożegnanie z zimowymi konstelacjami z M42 i Plejadami na czele. O tej porze roku lubię spoglądać na Bliźnięta i Woźnicę. Pod względem obserwacji przy pomocy lornetki konstelacje te są wówczas idealnie ustawione, a do tego w mojej lokalizacji tło stanowi wyłącznie ciemne niebo bez żadnej poświaty pobliskich miast. Przy M35 po prostu się rozpływam. Gwiazdy same wysypują się ze środka gromady. Przypominają o sobie co chwilę nawołując i wręcz krzycząc ?delektuj się chwilą?. Jednak niezapomnianym widokiem tego dnia był inny obiekt, a w zasadzie 2+1. M36, M38 i asteryzm Kot z Cheshire w jednym polu widzenia. W takim powiększeniu i horyzontalnym, wygodnym położeniu to po prostu klasa sama w sobie. Rys. 5. M36, M38 i kot z Cheshire widoczne w polu widzenia 4,4° - lornetka 15x70 - wizualizacja. Źródło: Opracowanie własne na podstawie aplikacji Stellarium. To widok przy którym można nabrać zupełnie innej perspektywy do otaczającego nas świata, problemów, błahostek. Człowiek zaczyna po prostu zdawać sobie sprawę, jak niewielkim okruchem jest w tym całym kosmicznym spektaklu. Jak nieznaczącym pikselem próbującym odegrać jakąś niby istotną rolę próbuje być. Z drugiej strony zaczynamy się zastanawiać, czy te migoczące punkty, inne odległe i nieznane nam światy to czyjeś miejsce? Czy ktoś lub coś spogląda gdziekolwiek na nas w taki sam sposób jak my? Czasami warto puścić wodze fantazji, zanurzyć się w niemożliwych scenariuszach niczym dziecko. I poza wszelkimi regułami. Poza prawami płynącymi z fizyki i innych nauk - pomarzyć. Ot tak, po prostu. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
    1 punkt
  34. No jeszcze z tydzień, mam dopiero jedną wpłatę... wpłacamy na: 12 1600 1462 1839 5210 3000 0001 Robert Twarogal w tytule napiszcie: indywidualny pobyt w Zatomiu + nick
    1 punkt
  35. Gdy w końcu przebrnęłam przez kolejną sesję egzaminacyjną na studiach (co trochę trwało z uwagi na dużą liczbę egzaminów), w końcu z czystym sumieniem mogłam zasiąść do czegoś, co powinnam była zrobić jeszcze latem zeszłego roku. Ale zaraz, z czystym sumieniem? Pisanie relacji pół roku po obserwacjach i publikacja jej na Forum po tym czasie nie świadczy zbytnio o jego nieskazitelności? Teraz więc, przy temperaturze na polu spadającej poniżej 10 stopni Celsjusza, przenieśmy się o 6 miesięcy w przeszłość i o kilka stopni szerokości geograficznej na południe ? do sierpniowych, chorwackich nocy. 10/11.08.2020 W ramach pierwszej nocki zaczęło się delikatnie. Pokazałam tacie Jowisza, Saturna, M 8, M 6 i M 22. Tata oczywiście zachwycony (w dodatku oglądał przepływające statki w powiększeniu 25-krotnym ? rewelacja), a tak narzekał, że biorę lornetę, bo gdzie ona się zmieści w samochodzie! A ja jak zwykle mówiłam, że choćbym miała ją całą drogę wieźć na głowie, to pojedzie z nami. I pojechała, i tata jak zwykle nie narzekał na widoki, które dawała. Ja sama bez łapania konkretnych celów pobuszowałam po niebie, które swoją drogą zapowiedziało się lepiej, niż to zeszłoroczne w Marušići. 12/13.08.2020 Noc Perseidów. Rodzice oglądają ?spadające gwiazdy? popijając drinki, siostra przez chwilę im potowarzyszyła, by następnie wrócić do oglądania czegoś na telefonie. Ja mniej przejmuję się meteorami. Zaczynam od błądzenia ??? po niebie, potem przesiadam się na APM ? tu upolowałam już kilka konkretniejszych i zarazem niezwykle klasycznych obiektów ? m.in. wyłapałam wschodnią część Veila, Hantelki i Messier 17. Przy tej ostatniej spędziłam mnóstwo czasu, zachwycając się jej widokiem w pełnym gwiazd polu dwururki. W dalszym ciągu delikatnie. 15/16.08.2020 Petarda! Dziś atmosfera przeszła samą siebie. Jaka przejrzysta! Droga Mleczna powala, gołym okiem widoczne takie struktury! Ale zachwyty na potem, teraz szybko! Ciemne mgławice to chyba największe rewelacja ? w szerokim polu ??? prezentują się wprost fantastycznie. Błądzę po niebie tam i na zad chłonąc sypiące się na mnie gwiazdy wystające spomiędzy czarnych obłoków. Biorę APM, znów omiatam firmament od dołu do góry. Przy Lagunie w oczy sama rzuca mi się kulka NGC 6544, łapię gromady NGC 6546 i Ru 139. W samej Lagunie rozróżniam Barnardy o numerach 296, 88 oraz 89. Mijam M 20 podzieloną na dwie części. Nad Jowiszem mam NGC 6774 w prześlicznym otoczeniu gwiazdowym i uroczą podwójną S715 ? ledwo, ale udało mi się ją rozdzielić. Wyżej migoce Mały Klejnot (NGC 6818), ponownie jednak pokonuje mnie Galaktyka Barnarda, z kolei ledwo, ale chyba jednak, miga mi NGC 6814, i to trzykrotnie. Wracam do pasma Drogi Mlecznej, trafiając znów na ogrom mrocznych sylwetek, ale i nie tylko. Wodzenie lornetą po niebie, to jest cudowne. I ciemne mgławice, takie puchate i przestrzenne, poprzecinane ogromem gwiazd. I wyraźnie mrowiąca M 22, nawet bez przystosowania wzroku do ciemności! (Ach ci ludzie na sąsiednim balkonie włączający na chwilę lampę w losowym momencie?) I porównanie jej z M 13, która na polskim niebie jawi się jako taka potężna, tu zaś, w zestawieniu z koleżanką ze Strzelca wygląda tak chudziutko i delikatnie. I przeczesywanie sklepienia ???, znowu. Och, widoki jasnych gromad i mgławic zawieszonych w Drodze Mlecznej, które ukazuje ta malutka i niepozorna lorneteczka, wygrywa wszystko! Nie mogę się oderwać? 16/17.08.2020 Tej nocy niebo było niemal tak dobre jak poprzedniej doby ? miałam w planach poobserwować trochę konkretniej niż poprzednio, jednak po całym dniu zwiedzania Splitu (z czego większość obejmowała chodzenie po Marjan Parku, swoją drogą przepięknym!) sen pokonał mnie dość szybko. Mimo tej kapitulacji udało mi się dostrzec kilka ciekawych obiektów ? przede wszystkim NGC 6453, gromadę kulistą okupującą niebo w tle rozłożystej Gromady Ptolemeusza (M 7), a także pobliskie gromady otwarte Al 75 i NGC 6437. Nie mogłam także pominąć mój zeszłoroczny obiekt tygodnia, czyli cudowną NGC 6441 wiszącą tuż obok mieniącej się pomarańczem G Scorpii. Kolejna kulka ? NGC 6723 przynależąca do Korony Południowej, sama wpadła mi w pole widzenia! Piękna, położona blisko stosunkowo jasnych gwiazd swojego gwiazdozbioru. I może to tylko wrażenie, ale wydaje mi się, że widziałam poświatę wokół jednej z gwiazd co dopiero wspomnianego gwiazdozbioru ? czy to mogła być NGC 6726/27? Znowu zerknęłam na NGC 6818, jednak ona była tylko pretekstem do ponownego zasadzenia się na Galaktykę Barnarda! I jak możecie się spodziewać, tej nocy pokonał mnie nie tylko sen, ale i znowu ona? Poniżej kilka ujęć z Marjan Parku. Jeśli chodzi o motyle ? pierwszy zagościł się na kapeluszu mojej siostry i zwie się paź żeglarz (w Polsce też występuje, choć rzadko), drugi zaś nosi przegenialne imię ? piękniś sułtanek (występuje w głównej mierze na sawannach afrykańskich, a basen Morza Śródziemnego to północny skraj jego bytowania). 18/19.08.2020 Kolejna piękna noc spędzona na przeczesywaniu nieba lornetkami, bez konkretnego celu, na spokojnie? tylko by zatopić się bardziej w zachwycające widoki Galaktyki? Z jednym jedynym wyjątkiem, jednym jedynym konkretnym celem, pośród zachwytu! Galaktyka Barnarda! Ale znów mnie pokonała? 19/20.08.2020 Nie potrzeba żadnych słów? 20/21.08.2020 Ostatnie obserwacje nie zapowiadały się zbyt optymistycznie ? na sąsiednim balkonie świeciła się lampa i nic nie zapowiadało, by obecne tam dwie dziewczyny zdecydowały się ją wyłączyć. Po ponad pół godziny walki ze swoimi lękami przed kontaktami z obcymi ludźmi, zdecydowałam się zagadać i wychyliłam się do nich zza wysokiego murku oddzielającego nasze balkony. Na szczęście dziewczyny też były z Polski, nie musiałam więc walczyć z drugim lękiem, dotyczącym rozmawiania po angielsku. ? Okazały się niesamowicie sympatyczne, przegadałyśmy ze 2 godziny, zainteresowały się też moją niechęcią do lampy ? skończyło się na rozmowach o astronomii, szczęśliwie miałam ze sobą wskaźnik laserowy, zatem pokazałam im różne gwiazdozbiory i widoczne obecnie planety, ale też opowiedziałam o precesji, na przykładzie szkiców zaprezentowałam jak wyglądają obiekty w teleskopie czy lornetce, a także zeszłam trochę na temat chmur, zwłaszcza tych niecodziennych jak mammatusy czy fale K-H. Kiedy dziewczyny zebrały się do spania, przyszedł czas na obserwacje. Lutnia już chyli się ku zachodowi, więc zerkam na Pierścionek ? uwielbiam jego zdecydowanie określony kształt i jednocześnie ulotny charakter przy spojrzeniu na wprost, no i fakt, że widać go w APM jako tarczkę! Mam ochotę na tę okolicę. Zazwyczaj zapuszczenie się w te rejony szybko kończyło się bólem szyi i dziwacznymi wygibasami przy lornecie, toteż nie obadałam tu jeszcze zbyt dużo moją większą dwururką, mimo że towarzyszy mi od jesieni 2018 roku ? u mnie wschodni i zachodni horyzont zaśmiecają spore łuny, tutaj jednak mogę pozwolić sobie na taki manewr i nadgonienie zaległości. A więc Delfin, jasne gwiazdy na mieniącym się delikatnie tle i gromada otwarta NGC 6950. Piękności. W stronę Liska i Strzały ? planetarka NGC 6905, Błękitny Błysk. Spostrzegłam ją od razu, lecz nie zorientowałam się, że to ona, dopiero Interstellarum upewniło mnie w tym fakcie. Zachciało mi się okolic Crescenta, być może dlatego, że malowałam go ostatnio przez cały tydzień. Ale po kolei. Mam Sadra i przypadkowo obok NGC 6910, i przepiękne, rozległe i ciemne cielsko LDN 889. Blisko ? podwójna O??205, otwarta Do 6 i kolejna podwójna ?2666, która jest chyba częścią Cr 419 albo chociaż zrzutowała się przy niej na sferze nieba. Następnie Barnardy 343, 344, Messier 29 i Be 86, Crescenta nie widzę bez OIII, kto by się spodziewał. Ale chodźmy dalej. NGC 6874 uroczo zerka na mnie jako zagęszczenie i pojaśnienie gwiezdnego pyłu biegnącej tędy Drogi Mlecznej, wręcz przeciwnie jawi się potężny i ciemny B 145, a akompaniuje mu większy LDN 862, nieregularny w swojej strukturze, znaczy się w nieprzezroczystości. Jego południowy kraniec zdobi przepiękna gromada otwarta NGC 6871 ? nie dość, że jedna z jej gwiazd płonie przyjemnym, żółciusieńkim światłem, to sam klaster bogaty jest w duże ilości par gwiazd ? nie wiem czy to faktycznie związane ze sobą układy, czy tylko optyczne towarzyszki, ale prezentują się niezwykle efektownie! Obok wiszą skupiska gwiazd oznaczone jako Bi 1, Bi 2 oraz NGC 6993. A, bliżej Crescenta leży jeszcze bardzo ładna podwójna ?442 przytulona do klastra o mianie IC 4996. Oooooo! Ameryka Północna w 25x100! Zachwycające! I asteryzm Mały Orion, i gromada NGC 6997. Piękne! Pelikan! I kolejna gromada, Cr 428?! Planetarka NGC 7027 (Magiczny Dywan) widoczna od razu, mrugająca, choć nie znikająca całkiem. Jeszcze poniżej klaster NGC 7024, powyżej ? NGC 7039. Nie jestem pewna położenia planetarki NGC 7048, ale dla równowagi inna, o numerze 7026 w tym samym katalogu, jest tak jasna i widoczna, że aż nie chce mi się wierzyć. Z marszu dostrzegam wschodnią część Veila, kawałek dalej zauważam też i zachodnią. Och, jednak dopiero lornetka daje wyobrażenie o rozłożystości tego kompleksu, zdecydowanie! Jest po prostu ogromny! Uwielbiam! Nie tak daleko jest gromada NGC 6940 zawierająca całe mnóstwo drobnych gwiazdek, jakby ktoś obsypał ją lśniącym pyłem. Po odnotowaniu jej widoku w zeszycie przykładam znów oczy do okularów i ledwo zdążyłam tylko zerknąć? O! Przez samiutki środek gromady przeleciał meteor! Kawałek dalej sięgam jeszcze do NGC 6885. Właśnie zmieniałam rejon swoich działań, gdy przez rejon, do którego zmierzałam mignął drobny meteor. ? i ? Cygni. Uwielbiam je. To one wycisnęły ze mnie łzy przy pierwszych obserwacjach tą lornetką. Trójwymiarowe tak, jak żadna inna gwiezdna okolica. I kolorowsze od każdej innej. I cudowniejsze. Piękniejsze. Wyskakują. Ku mnie. Cudeńka. Pomiędzy nimi przemknęła satka. Ojej. Dostrzegam, że powoli robi się jaśniej. Jeszcze wyłapuję NGC 6884 i drobniutką NGC 6866. I prześwietną, ledwo mrowiącą i rozmytą pośród odległych słońc NGC 6819. I Dziurę w Gromadzie, nie widziałam jej tak dawno. Wstaję i się zachwycam. Biorę okulary. Wenus, Orion, Byk, Plejady, to wschód. W zenicie Kasjopea, na zachodzie nisko Wega. Zima spotyka się z Latem. Niezwykle lśniące, lodowate kryształy śniegu i równie jasne, gorące słońca upalnej nocy. Rozdzielone słabszymi gwiazdami Jesieni, z wyraźnym tylko pomostem pod postacią wnoszącej się wysoko Kasjopei. Mars z jasną Wenus zastąpiły Jowisza i Saturna, które uciekły pod horyzont. Biorę lornetę i znów zaczynam przeczesywać firmament, lecz w przeciwieństwie do poprzednich nocy sunę przez niebo zimowe. Mijam znane obiekty, zatrzymuję się na M 42. Odrywam wzrok od dwururki, południowe, jesienne sklepienie przecina jasny meteor, od Lata do Zimy. Nucę coś. Wenus ? kwadra. Mars. Ustawiam telefon na kilka zdjęć, a sama biorę ???. Wpierw przemierzam nią pasmo Galaktyki, by następnie odbić ku Jesieni. Spoglądam teraz na wiszące nisko nad południowym horyzontem słońca, te tuż nad nim, i uświadamiam sobie, że nie zobaczę ich przez następne kilka lat, co najmniej. Wzruszam się, aż łzy napływają mi do oczu. Wspomniany obraz okolic Crescenta (inspirowany zdjęciem Grzegorza Gurdaka). ____________________ Ten semestr był dość wymagający ? nie miałam zbytnio czasu na naszą piękną pasję, a moje ostatnie obserwacje nieba miały miejsce w połowie września w Zatomiu (chyba żeby liczyć kilkunastominutowe spojrzenie przez chmury na koniunkcję Jowisza i Saturna przez teleskop Filipa z balkonu w akademiku) - potem z uwagi na kwestie pandemiczne prawie nie wracałam do domu (mieszkam z dziadkami, zaś na uczelni miałam zajęcia laboratoryjne, więc musiałam być na miejscu), a i z pogodą i Księżycem też było nie za ciekawie ? przez święta była pełnia, a teraz przerwa między semestrami nie zapowiada się kolorowo pod względem chmur. Zasadniczo moją jedyną stycznością z astronomią, choć bardzo subtelną, było malowanie astro-obrazów podczas słuchania wykładów, no i ewentualnie przedmiot obieralny ?Wprowadzenie do astrofizyki i kosmologii?? Ale żeby nie było, żyję, sprzętu nie sprzedałam i nie zamierzam tego robić, a następną relację obiecuję napisać wcześniej, niż pół roku po obserwacjach. ?
    1 punkt
  36. Ponury Żniwiarz nie świętuje, w tym roku pracuje wyjątkowo wydajnie.... Zdrowia dla Was wszystkich ?
    1 punkt
  37. Celestron C11, ZWO ASI183MM, po 1000 klatek w RGB.Lokalizacja: obserwatorium Nordic Optical Telescope, La Palma. Po kliknięciu pełna wersja w skali 0,18" na piksel.
    1 punkt
  38. Wesołych Świąt i bezchmurnego nowego roku! Dzisiejsza ''Gwiazda Betlejemska". Urodziwy zachód Jowisza i Saturna z dzisiaj, miłe zakończenie czasu wielkiej koniunkcji. Planety już wyraźnie się od siebie oddaliły. time lapse koniunkcja.mp4
    1 punkt
  39. Korzystając z dzisiejszego mini-okienka pokusiłem się o mały spontan między blokami. W ruch poszedł triplet 104/650, niestety bez prowadzenia bo nie było na to czasu. Najpierw szybki seans wizualny, obie planety najlepiej prezentowały się w powiększeniu 78x. Dość wyraźnie jak na tak niską wysokość nad horyzontem widać było główne pasy w atmosferze Jowisza, księżyce Io, Europę oraz Ganimedesa zaś pierścienie Saturna bardzo wyraźnie oddzielały się od tarczy. Po chwili podpiąłem Canona i strzeliłem kilka pojedynczych fotek. Szału nie ma, ale pamiątka jest. 23.12 ok godz 16, separacja 14' Canon 1100D, 650mm, spory crop
    1 punkt
  40. Owszem, rosną tam dokładnie dwie takie parki. azymut SW
    1 punkt
  41. Dzisiaj pogoda za oknem jest beznadziejna ale czczoraj po zachodzie słońca była łaskawa. Tym razem zapolowałem na parkę planet z długą ogniskową w wizualu. Wybrałem się w teren z D-K 210/3540, który współpracując z ESem 30/82* dał powiększenie 118x przy polu widzenia około 42'. Saturn z Jowiszem przy separacji 21' idealnie mieściły się w polu widzenia. Jowisz pięknie prezentował się z przyklejoną z jednej strony Europą a z drugiej w większej separacji Io i całkiem daleko Calisto. Saturn nie pokazał jednoznacznie żadnego satelity. Pamiątkowa fotka z C6d + S50/1,4.
    1 punkt
  42. W oczekiwaniu na koniunkcję. 1/10 s f/4,5 ISO 1600 92 mm Animacja z 98 klatek 1/30 s f4.5 ISO 1600 75 mm; Nikon D3200 i Nikkor 55-200 ED
    1 punkt
  43. Wszystko idzie zgodnie z planem System kolimacji nie został co prawda jeszcze zrobiony, ale zajmę się tym zaraz po zrobieniu pająków i mocowań LW
    1 punkt
  44. Ja przynajmniej niezależnie od pogody, przebywając te kilka dni w Zatomiu będę się kąpał w Jeziorze Piaseczno.??
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)