Ranking użytkowników
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.04.2021 uwzględniając wszystkie miejsca
-
Jedenastej nocy po nowiu nasz spacer rozpoczynamy od Krateru Gassendi, położonego na północnym brzegu Morza Wilgoci. Pierre Gassendi prowadził korespondencję z Keplerem i Galileuszem. Był pierwszym obserwatorem przejścia Merkurego na tle tarczy Słońca. Tranzyt odbył się 1631 roku, zgodnie z przewidywaniami Keplera. Krater ten znajduje się na liście "Lunar 100" ?Charlesa A. Wooda pod numerem 13. Ma on 110km średnicy i system rowów, którego nie udało mi się dostrzec. Źródło: http://astrostrona.pl/narzedzia-i-pomoce/mapa-ksiezyca/ Następnie podążamy północno-zachodnim brzegiem Morza Wilgoci, aby dotrzeć do Krateru Mersenius (44 na liście Lunar 100) o średnicy 84km i Krateru Liebig o średnicy 37km. Jednak to co przykuło moją największą uwagę był Klif Liebig (Rupes Liebig) o długości 180km i fajnym małym karterem pośrodku. Justus von Liebig żył w XIX wieku i opracował proces pokrywania szkła srebrem, który stosowano do wytwarzania zwierciadeł teleskopów. Podążając dalej brzegiem Morza Wilgoci docieramy do Krateru Doppelmayer (64km), którego północno-zachodnia część została zalana przez lawę. Podobny los spotkał krater Puiseux (25km), który został zalany w całości. To co mnie jednak bardziej zaciekawiło to bezimienny szczyt, na północny zachód od Krateru Doppelmayer, który jest prawdopodobnie jedyną pozostałością po kraterze, którego pochłonęło morze lawy. Oczywiście na takim spacerze nie wypada nie odwiedzić Krateru Vitello na południu Morza Wilgoci. Witelo był pierwszym szeroko znanym polskim uczonym, autorem dzieła o optyce i fizjologii widzenia pt. "Perspectivorum libri decem". Rozprawa ta była wznawiana jeszcze kilkaset lat po jego śmierci, znali ją m.in.: Leonardo da Vinci, Mikołaj Kopernik i Johannes Kepler. Pozostawiamy naszego polskiego uczonego jak i Morze Wilgoci i rozpoczynamy przeprawę przez Bagno Epidemii. Na ciemnym tle wyróżniają się kratery: Mercator, Ramsden i Lepaute. A my podążamy dalej na południe, by odnaleźć formację Heinzel, składającą się z trzech nachodzących na siebie karterów. Poniżej odnajdujemy Krater Mee, który ma aż 132 kilometrów średnicy i jest bardzo zerodowany. Idąc dalej na południe odnajdujemy wielką księżycową zagadkę i numer 30 na liście "Lunar 100" - Krater Schiller (179 x 71km). Nie wiadomo jak powstał krater o takim kształcie. Warto teleskopem dokładnie obejrzeć szczyty w północno-zachodniej części krateru. Na sam koniec udajemy się do Oceanu Burz i odnajdujemy Krater Aristarchus, który świeci nam na pożegnanie jak latarnia ? Spaceruję po Księżycu używając MAKa 127 + biono z okularami 20mm/66*. A do samych spacerów inspiruje mnie Tammy Plotner książką pod tytułem: "Moonwalk with Your Eyes". A może ta relacja zainspiruje Ciebie...16 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
Chciałbym zaproponować Wam pewien challenge (wyzwanie) ? rozrywkę. Twoja najlepsza książka o astronomii! Drogi użytkowniku forum, nie chodzi tutaj o rok wydania, ani o zawartość, czy porównanie, tylko o Twoją osobistą opinię na jej temat. Napisz w jakich okolicznościach ją kupiłeś, jak się o niej dowiedziałeś, na jakim etapie życia wtedy byłeś? Opisz dlaczego jest dla Ciebie tą najlepszą książką? Jak zmieniło się Twoje podejście do astronomii, do obserwacji? A może wpłynęła na Twoje życie? Koniecznie dołącz zdjęcie książki Twojego egzemplarza. Wielu użytkowników z ciekawością przeczyta o Twoim osobistym doświadczeniu. No to ja zacznę. W 1990 r. Jako 13-letni chłopak w pewien lipcowy gorący dzień, byłem z mamą na zakupach w Legnicy. Akurat przechodziliśmy obok wielkiej księgarni na rynku i zaproponowałem, żebyśmy przy okazji do niej zajrzeli. Od razu po wejściu zobaczyłem, jak stała po prawej stronie na regale książka ?Niebo na dłoni? Eduarda Pitticha i Dusan Kalmancoka. Wziąłem ją do ręki, przejrzałem i oniemiałem! Nigdy wcześniej nie widziałem tak wspaniałego wydania książki o astronomii! Była cudowna. Kosztowała też bardzo dużo, jak na tamte czasy, ale kupiłem ją. Przez wiele lat była moją najlepszą książką o astronomii. Bardzo wiele informacji o Układzie Słonecznym, podstawy astronomii, instrumenty astronomiczne, ale największą wartość miały dla mnie opisy gwiazdozbiorów i opisy ciekawych obiektów. To właśnie w nich można przeczytać, że takie obiekty jak Ameryka Północna NGC 7000, Mgławica włóknista NGC 6960, 6979 6992-5, Koński Łeb IC 434, Kalifornia NGC 1499 i inne można oglądać tylko i wyłącznie na fotografiach, a obserwacje wizualne są niemożliwe. Osoby, które pamiętają rok 1990 wiedzą, że rynek sprzętów astronomicznych był bardzo ubogi, a przez teleskopy pewniej firmy U nie było rzeczywiście można ich obserwować. Nikt nie używał też filtrów mgławicowych. Dzisiaj sytuacja astro sprzętu jest skrajnie różna. Sami wiecie. Dzisiaj książka jest już mocno nieaktualna, ale opisy gwiazdozbiorów dalej się mocno bronią. Nie spotkałem jeszcze takiego wydania książki traktującej o astronomii. Mogę napisać, że ta książka zmieniła moje życie. Cały czas dążyłem do tego, żeby zobaczyć jednak te obiekty, które były w niej opisane, jako ?widoczne wyłącznie na fotografiach?. Wszystkie widziałem wizualnie. Challange umieściłem równolegle na dwóch forach AP i AF i nie trzeba dublować wpisów.5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
4 punkty
-
W roku 1989,dostałem kartę powołania , z przydziałem do Straży Pożarnej, jako służby zastępczej. Chociaż to nie armia, nie było mi wesoło. W ostatnie dni przed spełnieniem obowiązku, względem ojczyzny, nie widziałem już co ze sobą zrobić, i tak siedząc i walcząc z myślami, wpadła mi w oko książka Z.T Dworaka "Świat Planet". Tkwiła od 1986r. pośród sporego zbioru moich książek SF. Dostałem ją na zakończenie szkoły ponadpodstawowej, ale ponieważ to nie fantastyka, nie przeczytana ,powędrowała na półkę. Otwarłem i zacząłem czytać, kiedy skończyłem był już środek nocy, a w głowie światy wspaniałych planet. Ucisk ,na wysokości przepony, który powoduje stres ,odleciał gdzieś w niebyt, a ja wkroczyłem w nowy wymiar, wymiar astronomii amatorskiej, i trwa to do dzisiaj. Gdyby nie ta książka, nie było by tej wspaniałe pasji, którą zaraziłem się chyba dożywotnio. W drugiej kolejności, było "Niebo na dłoni"....3 punkty
-
Z twojego wpisu wynikało coś innego, tj. że nie widać różnic. Idąc tą analogią mogę napisać, że teleskop pokazuje mniej bo obserwowałem w mieście... Ja przerzuciłem się z teleskopów na dobre jakościowo lornetki i nie wyobrażam sobie powrotu, każdy ma inne upodobania. Jedni wolą betoniarki, inni szpachelki. Każdy sprzęt jest do obserwacji zupełnie czego innego w innej perspektywie, wszystkie urządzenia się uzupełniają i bez sensu jest pisanie lornetka / teleskop jest lepszy od teleskopu / lornetki, bo to tak nie działa.3 punkty
-
2 punkty
-
Dla mnie pierwszą książką z której uczyłem się nieba i układów gwiazd była "Nasze gwiazdozbiory" Josipa Kleczka z 1973 roku (wydanie polskie z 1982). Pozycja wtedy nie do kupienia, pożyczałem z biblioteki. Książeczka mała, prosta i skromna ale tyle jej zawdzięczam, że po latach kupiłem egzemplarz w antykwariacie. Dla początkującego bez sprzętu optycznego lub z prostą lornetką doskonały wstęp do astronomii obserwacyjnej.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mnie z kolei ogarnęła gorączka nowo zakupionych dwunastu cali i nie mogę się doczekać na bezksiężycową noc. Niemniej jednak paliłem wczoraj siatkówkę obserwując Newtonem opisane przez Ciebie rejony. Widoki rewelacja! Szkicowania tym sprzętem się nie podejmę. Liczę, że jutro będzie stabilna pogoda i Mak zostanie doceniony. Gratuluję opisanych wrażeń i życzę niegasnącego entuzjazmu. Pozdrawiam Jarek1 punkt
-
Troszkę o to chodziło. Chciałem zachęcić innych do odkrywania Księżyca. Sam oglądałem go wielokrotnie, ale ostatnio powziąłem silne postanowienie, że będę robił to bardziej uważnie i systematycznie. Mam nadzieję, że pogoda i rodzina pozwoli na czestrze opisy nocnych spacerów.1 punkt
-
@pmochocki przez Ciebie zasiadam wieczorami na balkonie i przez tubkę 70/400 z okularem 6mm zwiedzam Księżyc. To wielka nowość dla mnie, DS-siarza.1 punkt
-
Mam wydanie z 1988. To było na tamte czasy wyjątkowe połączenie książki z czymś na kształt atlasu nieba. W porównaniu do książeczki Nasze gwiazdozbiory to był szał. Oprócz części atlasowej najczęściej korzystałem z diagramów do wyznaczania pozycji planet.1 punkt
-
No, rzeczywiście można i nawet ładnie wychodzi. Dzięki za linki.1 punkt
-
Mare Imbrium + Serenitatis oraz Mare Humorum + Nubium, pojedyncze klatki z wczoraj. CC 8" / Canon 6D / PS1 punkt
-
1 punkt
-
I tak, i nie. Widzę kosmiczną różnicę miedzy pojedynczą klatką a kompozytem kilku czy kilkuset klatek. Po głowie mi to chodzi, żeby się w to pobawić ale z drugiej strony to jak pomyślę o obróbce.... Nawiasem mówiąc to teleskop bez napędu nadaje się do tego, żeby potem klatki stackować?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Osobiście korzystałem z lornetek: Bresser 10x50 i Celestron 15x70. Większa lornetka wymaga statywu, ale za to delikatnie zwiększa zasięg gwiazdowy. W obserwacjach konkretnych gromad czy asteryzmów nie ma nadzwyczajnych różnic.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Gdybyśmy tak wiedzieli, które jest optymalne... zwykle jest tak, że albo stawiasz na większe pole, albo na mocniejsze powiększenie. Dla jednej osoby złotym środkiem będzie 12x60, dla kogoś innego 20x80. Czasem Messier 24 świetnie wygląda w czterostopniowym polu, ale przy genialnym niebie, ledwo się mieści w 6°. W swojej 10x50 cenię sobie 6,5° pola, a w Teresce (22x85) - spory zasięg i powiększenie (a i tu mam 3° pola). Każda dwururka jest do czegoś innego. Z wyborów kompromisowych, szedłbym w dobrą jakościowo 15x70 lub 16x70. Przekłada się to na 4°-4,4° pola i zasięg w okolicach 11,5 mag (pod dobrym niebem). Przy dużym budżecie, wybrałbym Nikona 18x70 (bardzo szerokie pole własne okularów, spore powiększenie lornetkowe i zasięg).1 punkt
-
Dzisiaj po kilku kilometrach spaceru dostrzegłem 70m przede mną przy głównej drodze Puszczyka siedzącego na słupku. Nic sobie nie robił z mojej obecności. Po kilku minutach poszedłem a on zupełnie niewzruszony szukał dalej zdobyczy. 3km "później" spotkałem kolejnego urala ?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Sprzęt jest niestety skromny jak na zastosowania księżycowe - SW 120ED , ZWO ASI 178 MC i 2'' soczewka Barlowa ze szkłem ED. Tutaj kolejna próba z 20 lutego: Mare Imbrium z okalającymi je, pięknymi pasmami górskimi oraz Plato i Eratosthenes wyłaniające się z cienia. Jeden z bardziej fotogenicznych obszarów i momentów, znany z nieskończonej liczby ujęć. Od teraz - z nieskończonej liczby plus jeden. Ile to kurcze będzie...? ? Polecam w pełnej rozdzielczości.1 punkt
-
W ramach traktatu mąż-żona i w celu poprawienia poziomu akceptacji na moje wycieczki do Niedźwiad zawiozłem Monikę tydzień temu w niedzielę na wycieczkę Rewa-Kuźnica-Hel-Władysławowo przy okazji przeszedłem przyspieszony kurs ptactwa i oczywiście pobawiłem się moim Canonem i obiektywem Tamron 70-300 ? Przedstawiam śniegułę z Rewy (nie wróbla albinosa ? ) czernica kormoran lodówka ogorzałki1 punkt
-
1 punkt