Pojawiają się cykle o 10x50, czy 25x100, więc postanowiłem dodać coś o rozmiarze 16x56 plus 8x42.
Kilka dni temu zaliczyłem niezwykłe obserwacje, choć łuna od Wrocławia nad południowym niebem była mocna. Żałowałem, że nie chciało mi się jechać za Oleśnicę.
Hitem wieczoru, a dla mnie nawet roku, był Veil i M110. Na Veila polowałem już kilka razy od 2 lat, bez filtrów i nie mogłem go dostrzec, aż do wczoraj. Wyłonił się dopiero, kiedy okryłem dłońmi oczy i okulary lornetki i zapadła absolutna ciemność.
Co do M110, to wiele razy patrzyłem na Andromedę i nigdy tam jej nie wiedziałem. Tymczasem tej nocy musiało być super powietrze, bowiem od razu dostrzegłem mgiełkę M110 w 16x56 około 1 stopnia powyżej jądra M31. Upewniłem się w Skysafari - i rzeczywiście była dokładnie w tym miejscu - gapiłem się z wielkim bananem na twarzy, bo to mój pierwszy raz ;) Polowałem potem na NGC185, 7 stopni dalej, ale jednak była niewidoczna, a może źle szukałem, innym razem spróbuję pod ciemniejszym niebem.
Coś musiało być z tym powietrzem, bo okolice Kasjopie kipiały gwiazdami jak nigdy, pięknie pokazując M103 i Różę Karoliny. Następnie zniżyłem się do Chichotek, czyli NGC884 i NGC869. Tego wieczoru dostrzegłem w nich wyraźny kształt...skorpiona, z dwoma malutkimi oczami i ogonkiem. Byłem oczarowany i po raz pierwszy w taki sposób go widziałem. Przykleiłem mu tę łatkę i pewnie zawsze będę już szukał tego kształtu ?
Przeskoczyłem wyżej, aby zapolować na Fireworks galaxy NGC6946, o której tu pisano wcześniej, ale myślałem, ze będzie większa i jaśniejsza, a tymczasem ledwo ją wyłapałem pośród mrowia gwiazd. Była słabsza niż M33, która tego wieczoru była łatwa nawet w 8x42.
Następnie skierowałem się na niskie południowe niebo, aby szukać kilku gromad kulistych, ale celując w M14 moją uwagę całkowicie pochłonął widok, którego wcześniej nigdy nie widziałem. SkySafari nic nie podpowiada i łatwo to przeoczyć, a jest piękniejszy niż większość innych gromad otwartych - mowa o gromadzie Kapitan Hak NGC6633 i gromadzie Graffa Mel 210. Obie prawie całe mieściły się w 4 stopniach Nikona. Widok tak piękny, że minęło kilka minut zanim oderwałem się, porównując jednocześnie ujęcia z 8x42. Jednak 4 stopnie fajniej kadrowały.
Jeszcze niżej pięknie paradowały kolejno mgławica Orzeł i Omega, M18 i M24, czyli Sagittarius cloud. Idealne obiekty na lornetkę 15-16x. Innych Messierów było dużo więcej w tej okolicy, ale te powyższe najbardziej przykuły moją uwagę. Zapewne z racji zaświetlenia tego obszaru łuną od Wrocławia reszta wydała się mniej efektowna.
Najdłużej jednak utknąłem w zenicie, w pobliżu Deneb, gdzie trudno byłoby wbić szpilkę między gwiazdy. Przesuwałem się powoli podziwiając kipiące światełkami obszary, wciągające hipnotycznie i spowalniające czas obserwatora. Myślałem, że to tylko minutka, no dwie... a już było po pierwszej w nocy! Byłem pewnie gdzieś w pobliży czarnej dziury i trzeba było zwiewać do domu ?
Tej nocy mając wiele porównań widoków w 8 i 4 stopniach, wyraźnie preferowałem 16x. Potwierdzam, za wieloma już podobnymi opiniami na forach astro, że gdybym miał wybrać tylko jedną lornetkę, to byłaby to 15-16x. Nikona uwielbiam za jego kompaktowość i lekkość, bo równie dzielnie służy mi za dnia na spacerach i także dużo częściej sięgam po niego niż po 8x42.