Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.09.2021 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Setup odkurzony, NGC7331 na celowniku. Sumarycznie 16,5h LRGB (sub exp. 120s) QHY163M + CT8 (200/900) na ASA DDM60.
    15 punktów
  2. Cześć Wszystkim Pierwsze testowe klatki tego obiektu łapałem w połowie czerwca. Udało mi sie w końcu wypalic zadowalająca ilość materiału. Nie było łatwo. Wszystkie klatki zbierane bez Księżyca. Materiał częściowo palony również na WAP RODOS Jesień 2021. QHY695A, RedCat51, Ioptron CEM60-EC HA 85x20min OIII 85x20min RGB ~6,5h Zdjęcie przedstawia pozostałości supernowej mające ok 10tyś lat. "SNR G119.5+10.2 aka CTA 1 to bardzo słaba mgławica w północnym Cefeuszu. W rzeczywistości została odkryta jako źródło radiowe i opisana w 1960 roku. CTA 1 oznacza ?CT?, skrót od ?Caltech?, a litera ?A? oznacza pierwszą listę źródeł radiowych opublikowaną przez to obserwatorium. Obiekt ten nie był wcześniej skatalogowany." cyt wessel. AstroBin https://www.astrobin.com/tea3n1/ opis anigif HA--OIII
    12 punktów
  3. Sh2-132 czyli inaczej Mgławica Lew. Jest to mgławica emisyjna znajdująca się w ramieniu Perseusza, w gwiazdozbiorze Cefeusza w odległości 10,4tys lat świetlnych od nas. W samym lwie zidentyfikowano dwie gwiazdy typu Wolfa-Rayeta w dużej mierze odpowiedzialne za jonizację w nim gazów. Fajnym smaczkiem na zdjęciu jest mgławica planetarna oznaczona jako pn g102.9-02.3. Znajduje się w lewym dolnym rogu. Niedaleko NGC7226, Która jest z kolei po prawej stronie zdjęcia, znajduję się druga mgławica planetarna pn g101.5-00.6. Teleskop: William Optics GT81 IV Kamera: QHY 163M (sho gain 200 offset 100 / rgb gain 139 offset 79) Kanały: H-alpha 75x300sek, SII 76x300sek, OIII 68x300sek. RGB 40x120sek na kanał. Łączny czas ekspozycji: 22 godziny 15 minut. Klatki kalibracyjne: Darki / Flaty / DarkFlaty Wodór i ? tlenu robione w Bortle class 3 (Roztocze) ? tlenu, siarka oraz RGB robione w Bortle class 5 (pod Warszawą) resize 80%.
    5 punktów
  4. Witam, materiał z cyklu M-ka (71) do zaliczenia, czyli gromada kulista w Strzale. Akwizycja i obróbka: STF Mirage 7" (z reduktorem Celestrona do 1134mm), Asi294 kolor z filtrem Optolong L-pro, HEQ5, 60x120s, Bortle 6, Photoshop, NeatImage. PS: Część halo gwiazd usunąłem, część zostawiłem, żeby nie było jednorodnie.
    5 punktów
  5. Kochani! Wreszcie miałem kapkę czasu, by poskładać jedno z ujęć tegorocznych perseidowych nocy. Kadrowałem fragment Drogi Mlecznej z gwiezdną chmurą Tarczy Sobieskiego i licznymi obłokami pyłowymi licząc - jak co roku, o święta naiwności! - na obfity połów "spadających gwiazd" ? Z 24 90-sekundowych subekspozycji wyszedł jeden przyzwoicie jasny ślad celujący akurat do Tarczy ? A wisienką na torcie jest RS Ophiuchi, która akurat 10 sierpnia (kiedy zbierałem materiał) była jeszcze na tyle jasna, że znad Gopła dało się ją wypatrzeć gołym okiem na granicy widoczności (w każdym razie takie miałem wrażenie). Czystego nieba!
    5 punktów
  6. JOWISZ Czytaj więcej ? Wyświetl pełny artykuł
    4 punkty
  7. Mechanizm jonizacji gazu w SNR jest inny niż w regionach HII. Zamiast UV emitowanych przez masywne i gorące gwiazdy jest to szok fali uderzeniowej, która rogrzewa gaz do milionów stopni K. Dochodzi do tego jeszcze promieniowanie X. Za falą gaz stygnie i nastepuje rekombinacja. Ewolucja SNR zależy w dużej mierze od relacji między masą materii wyrzuconej z wybuchającej gwiazdy i masą materii w ośrodku międzygwiazdowym, którą ta fala "zmiata". Przynajmniej tak to rozumiem z dotychczasowej lektury, sprawy pewnie są 100 razy bardziej skomplikowane ;).
    4 punkty
  8. W niniejszym artykule opiszę wam, jak samemu zrobić książkę astronomiczną, czy atlas nieba. Będzie ona zrobiona metodą klejoną w oprawie twardej. Każdy, kto dysponuje podstawowymi umiejętnościami, jak klejenie papieru, czy cięcie nożykiem do tapet jest w stanie ją wykonać. Poradnik jest przeznaczony dla osób, które nigdy wcześniej nie oprawiały w ten sposób książek, dlatego opiszę cały proces bardzo szczegółowo wraz ze zdjęciami. Poradnik podzieliłem na kilka logicznych punktów. Postaram się ująć temat całościowo. Proszę potraktować to, jako wyzwanie na pochmurne, deszczowe dni. Przyniesie nam to korzyść w postaci własnej książki do astronomii i to prawie za darmo. Wszystko będzie wykonane w domu metodą chałupniczą, bez specjalistycznego sprzętu jak np. prasa introligatorska itp. Czas potrzebny na wyprodukowanie książki to dwie doby, wliczając czas schnięcia kleju. Metoda ta zalecana jest raczej do grubszych i opasłych książek. Spis treści: 1. Dlaczego forma drukowana? 2. Źródła książek 3. Narzędzia 4. Materiały. 5. Drukowanie. 6. Klejenie wkładu książki. 7. Klejenie okładki. 8. Sklejanie wszystkiego razem. 9. Wykończenie. 10. Podsumowanie. 11. Pominięte czynności. 1. Dlaczego forma drukowana? Wiele książek i publikacji jest dostępnych za darmo w internecie w formacie pdf. Można je przeglądać w formie elektronicznej przez takie urządzenia jak: tablet, smartphone, laptop, czytnik e-booków itp. Sam przeczytałem wiele książek w formacie epub, czy txt przez telefon. Jednak poradniki i atlasy nieba poświęcone astronomii znacząco się różnią od pisanej prozy. Jest tam na ogół dużo różnych grafik jak np.: mapy nieba o szerokim widoku, szczegółowe mapy nieba, zdjęcia, szkice, tabele sumaryczne, który bardzo źle czyta się na małych ekranikach. Format A4 wydaje się tu idealny. Urządzenia elektroniczne nie nadają się za bardzo do studiowania tak przygotowanych publikacji, dlatego forma papierowa jest tutaj jak najbardziej uzasadniona. Wszystkie wymiary będę odnosił w dalszej części do formatu A4. 2. Źródła książek Podam tutaj kilka ogólnie znanych i publicznych linków z publikacjami. Wiele jest darmowych, ale są też sklepy, w których można kupić książki w postaci elektronicznej. Można też zrobić sobie kopię swojej wartościowej książki i zabierać wykonaną przez siebie publikację na obserwacje, pozostawiając oryginał na ciepłym i suchym regale w domu. Chomikuj.pl ? znany dysk wirtualny nopremium.pl ? wyszukiwarka plików, do nazwy dodajmy końcówkę .pdf np.: astronomy*.pdf http://www.faintfuzzies.com ? bardzo wartościowa strona z darmowymi książkami do wydrukowania, często z niej korzystam https://clearskies.eu/csog/downloads/ bardzo duża ilość przewodników po niebie wg różnych katalogów. Mają czarne tło, więc dobrze byłoby zmienić kolory na przeciwne przy wydruku. https://www.astropoludnie.pl/viewtopic.php?f=38&t=912 polskie przewodniki po nocnym niebie, bardzo dobrze opracowane. https://www.uv.es/jrtorres/triatlas.html ? darmowy atlas nieba do wydruku 3. Narzędzia Narzędzia będziemy musieli jednorazowo kupić lub się w nie zaopatrzyć w inny sposób. Będą potrzebne: ? dwie płyty nieco większe od formatu A4 o grubości co najmniej 2 cm. U mnie są to wymiary 50×43 cm, ale takie akurat miałem na strychu. ? jedna płyta większa od formatu A3. U mnie ma wymiar 60×36 cm. Posłuży do przyciskania sklejonej okładki na podłodze. ? podkładka introligatorska, metalowa linijka, ekierka, nożyk introligatorski lub do tapet, kostka introligatorska. Wszystko to możemy kpić w zestawie. Wpisz w Allegro Tablica do bigowania i cięcia 45×30 Dwustronna A3, Koszt 49 zł. ? Automatyczne ściski (szybkościsk), koszt około 7 zł. Nie polecam ręcznie zakręcanych. ? pędzel malarski 30 mm ? pędzel szkolny szeroki ? klej Vikol do drewna, idzie dwie sztuki na jedną książkę, Koszt 2 zł. Można ewentualnie użyć kleju introligatorskiego, ale po nim trzeba wyrzucać pędzle do kosza, bo nie da ich się doczyścić. Klej szkolny się nie nadaje, jest za słaby. ? Ołówek 4. Materiały. ? Płótno introligatorskie ? na okładkę, koszt 30 zł za 1 mb. Dostępne różne kolory. Od biedy można zastosować zwykłe płótno bawełniane, ale jakościowo jest ono dużo słabsze i może przebijać klej. ? Kapitałki ? rodzaj tkaniny introligatorskiej w postaci tasiemki szerokości 13-15 mm z wyraźnie pogrubionym jednym z brzegów, zwanym lamówką o grubości ok. 2 mm. Kapitałka jest naklejana na oba końce grzbietu wkładu (w główce i nóżkach). Służy do mechanicznego wzmocnienia oprawy ,stanowiąc jednocześnie element ozdobny ? zakrywający widok na krawędź grzbietu. Koszt 19 zł za 5 mb. ? Merla ? gaza introligatorska. Koszt 7,42 za 1 mb. Merlę i płótno kupowałem tutaj https://bookbindingmaterials.eu. Nie polecam stosowanie bandażu, czy gazy jałowej. Są za elastyczne i jest męka przy sklejeniu. Wszystko się marszczy. ? Na wyklejkę ? twarda kartka np. brystol o gramaturze 160 ? 180 g. Nie może być cieńsza, bo przebije się klej i się zmarszczy. Na jedną książkę jest to dwa arkusze o formacie nieco większym niż A3. Łączy ona okładkę z wkładem książki. Koszt około 3 zł. Może być biała lub kolorowa. ? Tektura o grubości 2 mm. Koszt 7 zł. W sklepie papierniczym można kupić format 100cm x 70cm. ? Papier do drukarki standardowo gramatura 80 g. Cena około 18 zł za 500 szt. 5. Drukowanie. a) Są w zasadzie dwa rodzaju druku ? atramentowy i laserowy. Do wydruku książki polecam drukarkę laserową z obustronnym wydrukiem. Druk atramentowy jest mniej czytelny i lubi się rozmazać przy kontakcie z klejem. Ja używam starej drukarki laserowej HP 1320 LaserJet. Od biedy można dać do wydruku do punktu usługowego. b) Potem wyrównujemy stos kartek od boków, stukając wielokrotnie o stół lub stukając w boki linijką. c) Kartki przeznaczone na okładki książki dobrze jak są drukowane w kolorze. Jak zlecam taki druk w punkcie usługowym. Następnie daję kartkę do za laminowania. Pierwsza i ostatnia strona jest narażona na uszkodzenia mechaniczne i ścieranie więc trzeba je wzmocnić. Można też w ten sposób przygotować część na grzbiet. 6. Klejenie wkładu książki. a) Wycinamy wyklejki. Wyklejka ? jest to dwukartkowa składka przyklejona lub przyszywana grzbietem do pierwszego, lub ostatniego arkusza książki w twardej oprawie; jedna z jej kartek jest w całości przyklejona do wewnętrznej strony okładki. Zadaniem wyklejki jest ochrona przed zniszczeniem zewnętrznych arkuszy książki i związanie bloku książkowego z okładką. Potrzebne są dwa arkusze wycięte z brystolu o gramaturze 160 ? 180 g większy o 1 cm na długości i szerokości. Potem wyrównamy naddatek. Dla formatu A4 jest to wymiar 430×307 mm. b) Obrysowujemy ołówkiem kontur cięcia. c) Obcinamy nożykiem do tapet na podkładce do żądanego wymiaru. Nie używamy nożyczek. Konieczne jest tutaj cięcie po metalowej linijce. d) Zginamy wyklejkę na pół. Zagniatamy w połowie zgięcie za pomocą kostki introligatorskiej. Ważne, żeby z jednej strony od dołu wyklejka była równa. Naddatek wyklejki na koniec obetniemy nożykiem. e) Teraz sklejamy wyklejki z pierwszą i ostatnią stroną książki. Podkładamy kartki papierowe doklejenia np.: z gazety. Rozsmarowujemy klej Vikol około 5 mm od strony grzbietu i sklejamy z kartką książki. Potem wyrzucamy gazetę spod spodu i używamy nowej. Warto tego pilnować po każdej takiej operacji. Zaoszczędzi nam to niepotrzebnego problemu z klejem w różnych niechcianych miejscach. e) Wszystko wygładzamy kostką. f) W ten sposób sklejamy pierwszą i ostatnią stronę książki do wyklejek. g) Umieszczamy wszystkie kartki wraz z wyklejkami między dwiema płytami. Równamy wszystko. Jest to bardzo trudne, bo kartki ciągle się delikatnie przemieszczają. Ja ostukuję kartki z różnych stron za pomocą dołączonej do zestawu dużej ekierki. h) Wystawiamy grzbiet około 1 cm. Wszystko ściskamy ściskami. Tylko z czuciem i nie bardzo mocno. i) Mierzymy szerokość grzbietu. U mnie było 23 mm. Dodajemy dodatkowo po 25 mm do wyklejenia z obu stron grzbietu 23 + 50 = 73 mm. Wysokość merli jest taka sama jak wysokość kartek, czyli 297 mm. Wycinamy merlę o wymiarach 73×297 mm, oczywiście nożykiem. j) Nanosimy dość dużo kleju Vikol na grzbiet książki. Dajemy na to merlę i wszystko wygładzamy kostką. Klej z grzbietu musi przebić się przez merlę. Potem jeszcze dodatkowo nakładamy klej na samą merlę i wszystko wygładzamy kostką. Ściągamy reszkę kleju z brzegów grzbietu. k) Odstawiamy do wyschnięcia na 8 godzin, najlepiej na całą noc. l) Po wyschnięciu wkład książki gotowy jest do przeglądania. m), Gdyby jakaś kartka była jednak niedoklejona, to smarujemy klejem wewnątrz od strony grzbietu i dajemy do wyschnięcia. Będzie elegancko trzymać. n) Na koniec obcinamy obie wystające części wyklejek, zawsze nożykiem przykładając do metalowej linijki. 7. Klejenie okładki. a) Wycinamy okładki z grubej tektury 2 mm. Są one o 5 mm większe od rozmiaru kartek. Dla formatu A4 jest to 215×302 mm. Grzbiet tektury jest szerszy o 2-3 mm od grzbietu książki, wysokość jest taka sama jak dużych tektur, czyli 302 mm. U mnie grzbiet miał 28 mm więc 28 + 3 = 31 mm. Grzbiet wycinamy na wymiar 31×302 mm oraz dwie duże tektury 215×302 mm. Duże okładki są zawsze tego samego wymiaru niezależnie od ilości stron. Różni się tylko szerokość grzbietu w zależności od ilości stron. Wycinamy nożykiem na tablicy do bigowania. Nie używamy nożyczek. b) Rozkładamy płótno introligatorskie strona papierową. Rozkładamy na niej nasze okładki i grzbiet. Odległość między grzbietem, a okładką to 5-6 mm. Dodatkowo zostawiamy po 20 mm na zakładkę. c) Obrysowujemy ołówkiem brzegi kartek na płótnie. d) Wycinamy płótno nożykiem po namalowanym wcześniej obrysie. e) Dajemy na spód podkładkę z papieru przed klejeniem, aby nie zabrudzić stołu. f) Kleimy pierwszy karton na okładkę. Smarujemy zawsze karton, a nie płótno. Przyklejamy i rozprostowujemy kostką. Kartki z gazety znajdujące się na spodzie tektury wyrzucamy. g) Przyklejamy grzbiet równo w poziomie, przykładając od dołu metalową linijkę. Podobnie przyklejamy drugą stronę okładki. h) Rysujemy linie pomocnicze do odcięcia rogów. Zaznaczamy punkt 1 mm od rogu kartonu i rysujemy około 80 stopni w obie strony. Obcinamy rogi. i) Dajemy gazetę pod spód i przyklejamy brzegi tkaniny. Najpierw dłuższe boki potem krótsze. Kleimy zawsze płótno od środka na zewnątrz. Klej rozprowadzamy na kartonie. Jakby jakiś róg nie złapał, można zawsze dokleić małym pędzelkiem. Po złożeniu rogi powinny się dobrze zagiąć. j) Wszystko dociskamy kostką i wyrównujemy. Kostką introligatorską wciskamy wszystkie krawędzie na płótnie. Wciskamy także sam grzbiet zarówno od wewnątrz, jak i zewnątrz. k) Przykładamy papier od dołu i góry okładki i wszystko obciążamy pod ciężarem pod dużą płytą na podłodze na 8 godzin. 8. Sklejanie wszystkiego razem. Jest to najważniejszy i najbardziej newralgiczny moment w całej produkcji książki. Tutaj sklejamy obie wcześniej przygotowane części ? wkład książki i okładkę. a) Zaczynamy od wklejenia kapitałek. Zabezpieczają one brzegi grzbietu, a dodatkowo mają walor estetyczny. Wycinamy dwie kapitałki o długości równej szerokości grzbietu. U mnie jest to 29 mm. b) Wycinamy kapitałki na wymiar 29 mm i przyklejamy je do góry i do dołu grzbietu. c) Przykładamy książkę do okładki. Wysuwamy nieco książkę za brzeg okładki (1-2 mm). Ustawiamy wstępnie równo po bokach bez sklejania. d) Smarujemy klejem, używając grubszego pędzla 30 mm tekturę. Zostawiamy jakieś 1 cm od brzegu. Smarujemy wyklejkę po brzegach około 1 cm wokoło. Szczególną uwagę zwracamy na nałożenie kleju nad spód i na wierz na Merlę ? pełni ona funkcję zawiasów książki. Grzbietu nie kleimy. e) Wszystko sklejamy razem, tak jak wcześniej przymierzaliśmy. Najpierw tył, potem przód książki. Wszystko wciskamy i modelujemy kostką introligatorską. Odklejające się brzegi można dokleić małym pędzelkiem. Klej dość szybko wysycha, więc trzeba się spieszyć. f) Przyklejamy wcześniej przygotowane za laminowane kartki na okładki. g) Bardzo ważne ? umieszczamy około 6 czystych kartek w środek wyklejki. Pochłoną one klej. Jak nie damy kartek, to klej zostanie zaabsorbowany przez pierwsze i ostatnie kartki książki i będą one dość mocno pomarszczone od wilgoci. h) Dajemy wszystko między płyty w ściski na 8 godzin. Po wyschnięciu możemy cieszyć się własną, samemu wyprodukowaną książką! 9. Wykończenie. W zasadzie moglibyśmy tutaj skończyć, ale jak chcemy dopracować dokładnie tworzenie książki można zrobić jeszcze dwie rzeczy. a) Wyklejenie wkładki. Czasami książka zawiera jakiś druk na wkładkach. Warto skopiować go i wkleić. Wkład przed naklejeniem. Wycinamy nadruk standardowo nożykiem. Ja używam do klejenia papieru kleju Magic. Smaruje całe kartki klejem i przyklejam je w odpowiednich miejscach. Wyrównujemy i prostujemy koniecznie kostką introligatorską. Pomiędzy klejone kartki trzeba dać koniecznie dodatkowe kartki papieru, aby wklejki się nie skleiły. b) Naklejamy grzbiet. Można dodatkowo za laminować i wkleić grzbiet książki. Smarujemy klejem Vikol i wygładzamy grzbiet kostka introligatorską. Dajemy wszystko do wyschnięcia. Biały klej Vikol po wyschnięciu staje się przezroczysty. W podobny sposób proponuję przykleić na tył okładki przezroczystą folię ochronną. Jak zamierzamy korzystać z książki tylko w domu, to ten zabieg jest niepotrzebny, ale jak zamierzamy zabierać książkę na obserwację to warto zabezpieczyć dodatkowo tył i grzbiet książki. 10. Podsumowanie. Książka tak przygotowana jest bardzo trwała, wygodna i co ważne bardzo wygodnie przegląda się kartki. Otwierają się one równo i dobrze w całej książce. Mam nadzieję, że zainteresowałem was produkcją własnej książki metodą domową i spróbujecie samemu zrobić choć jedną sztukę. Wrzućcie koniecznie zdjęcie własnej książki! Z chęcią zobaczę, jak wam wyszło! 11. Pominięte czynności. Celowo pominąłem dwie rzeczy przy produkcji książki: Formowanie grzbiety książki w kształcie litery ?U?. Nie udała mi sią ta sztuka. Polega to na wielokrotnym obstukiwaniu grzbietu młotkiem. Książka rozwalała się i karki wypadały ze środka. Nie ma to żadnego wpływu na funkcjonowanie książki. Jedyny cel takiego zabiegu to estetyka. Zrobienie worka z papieru na grzbiecie. Ma on zabezpieczać merlę. Nie widzę sensu jego tworzenia, zwłaszcza, że grzbiet nie jest sklejony z okładką. Orientowałem się w drukarni i koszt wyprodukowania takiej książki jak ze zdjęcia kosztowałoby 746 zł z wliczonym podatkiem vat. Informacja. Informuję, że nie czerpię żadnych korzyści materialnych z przedstawionych tutaj materiałów, narzędzi, linków oraz książek. Mają one jedynie charakter przykładowy. To od czytelnika zależy co i czym będzie robił.
    3 punkty
  9. Andromeda jedyna w swoim rodzaju 54L 20RGB x600s WO 110 575mm Riccardi reducer Moravian 16200EC Mark II EQ 8 skala natywna 2.15 arcsec/pixel
    3 punkty
  10. Fajne ultra słabizny znajdujesz i strzelasz ? W podobnym wieku jest np Welon, ale o wiele jednak jaśniejszy. Ciekawe, czy jasność takich pozostałości zależy od masy supernowej, czy ilości materii międzygwiazdowej w okolicy. Stawiam na to drugie jednak. PS - no i jeszcze muszą być jakieś gorące gwiazdy niedaleko, żeby oświetlały w UV, bo to w końcu mgławica emisyjna.
    2 punkty
  11. sprzęt 10'' GSO RC reduktor 0.67 AP, montaż SW EQ 8, Atik 414 mono. Dwie długie sesje 29 i 30 grudnia 2015 i 2 do 5 stycznia 2016.Maxim bez obróbki. Skąd są czarne okręgi na zdjęciach? NGC 5216 i 5218 300 sek M 109 300 sek NGC 3982 600sek M 87 600sek Czy widać wysokoenergetyczny jet? M 108 600sek Duch Miracha NGC 404 600sek NGC 925 sek 600 NGC 1023 600sek NGC2985 600sek NGC 3027 600sek NGC3610 600sek NGC 4485 i 4490 600sek NGC 5322 600sek NGC 5474 600sek NGC 7814 600sek obok Algenib Abell 426 NGC 1275 600sek WO 110 reduktor 0,6 462mm ogniskowa Atik 414 mono ,SW EQ 8 M 101 100sek bin2
    1 punkt
  12. Jak dla mnie to całkiem ciekawy obiekt, przynajmniej wizualnie lubię M71 i już niejednokrotnie do niej wracałem w tym roku. Co do samej fotki, to zgadzam się z Jolo, że jest przyjemna w odbiorze.
    1 punkt
  13. Przepiękne zdjęcie, aż mi się zachciało malować ? No i te galaktyczki w tle - rewelacja, im dłużej się wpatruję, tym więcej ich zauważam ?
    1 punkt
  14. Słonko dzisiaj troszkę spokojniejsze, ale i tak było co podziwiać. ?
    1 punkt
  15. 1 punkt
  16. w pixie masz dodatek nbconbination jakos tak. dajesz plik rgb z gwiazdkami, mono wodór bez gwiazdek i laczysz. suwakami regulujesz wg uznania. on ci dodaje ha do kanału R. mozesz tez sie pobawic tu w dodawanie np tlenu.
    1 punkt
  17. 1 punkt
  18. 1 punkt
  19. Bardzo ładny Lewek, nieczęsto widzę naturalne RGB połączone z HSO, ale całkiem fajnie się prezentuje. No i Abell 79 na dole po lewej jest uroczy w tej skali ?
    1 punkt
  20. Podszedłem od nowa do obróbki tego materiału, bo byłem jednak coraz mocniej niezadowolony z tego, co wyszło. Szkoda mi było zostawiać te 13h materiału. Wyszło tak: Opis z pix-a
    1 punkt
  21. A więc stało się. Namawiał mnie kolega @Dzmtr (z którym pojechałem na astrozlot pod Biłgoraj), żeby zrobić M33 podczas zlotu, ale zdecydowałem się na M31. Po powrocie, uznałem, że warto M33 też strzelić. Zebrałem sumarycznie 12h materiału z czego użyłem 11,5h. Samo RGB bo skończyła się pogoda. Jak dopalę wodoru, to dorzucę tutaj. Technikalia: Canon 1000D TS Photoline 70/420 + reduktor 0,79x 130x300s ISO 800 50 flatów 30 darków 100 biasów Materiał bardzo przyjemny w obróbce w porównaniu do tego, co miałem z Veilem i Kalifornią. 11h materiału jednak robi swoją robotę Opis I jak zwykle, uwagi, krytyka i sugestie mile widziane.
    1 punkt
  22. Cześć! Ciekawy projekt: Jacyś chętni z dużymi teleskopami?
    1 punkt
  23. Oj działo się dzisiaj...
    1 punkt
  24. Dzisiejsze obrazy Słońca.
    1 punkt
  25. Kulista gromada gwiazd M56 w Lutni. Ani duża, ani jasna, ale dość urokliwa przez swoje położenie w gęstym polu gwiazd Drogi Mlecznej. Podobnie ma na przykład M71. 05.06.2021, Meade ACF 10" f/10, AP CCDT67, EQ6, QHY163M, LRGB 140x1 minuta, niebo podmiejskie (Bortle 6). Przejrzystość dobra, seeing średni-dobry.
    1 punkt
  26. Kilka ostatnich pogodnych nocek pozwoliło na kolejne zabawy ze spektroskopem, a wśród obiektów znalazł się jeden układ spektroskopowo podwójny. To gwiazda zmienna zaćmieniowa ? Aur - Menkalinan. Układ ten oddalony jest od nas o 81 lat świetlnych, a w jego skład wchodzą dwa prawie jednakowe podolbrzymy typu widmowego A1m. To małe m oznacza, że w widmie występują linie metali. Każdy ze składników tego układu jest około 2.8 raza większy od Słońca, 2.4 raza bardziej masywny i emituje 48 razy więcej energii. Okrążają się w odległości około 10 milionów kilometrów w czasie 47.5 godziny. Poniżej widmo tego układu zarejestrowane w ciągu czterech kolejnych nocy. Dół po prawej stronie widma to linia wodoru alfa. Jej kształt zmienia się w czasie - ma ona dwa minima. "Rozdwojenie" tej linii wodoru (a także linii krzemu i żelaza zaznaczony po lewej stronie widma) jest wynikiem efektu Dopplera. Składnik układu poruszający się w naszą stronę emituje linię Ha przesuniętą nieco w stronę barwy niebieskiej. A poruszający się w przeciwną stronę emituje linie przesunięte nieco w stronę większych długości fali. Na podstawie różnicy długości fali w takiej "rozdwojonej" linii możemy policzyć tę różnicę szybkości obu składników. A znając fazę zaćmienia (na przykład z pomiarów fotometrycznych) możemy wyliczyć maksymalną różnicę szybkości składników układu. Średnia z czterech pomiarów wyniosła 215.5 km/s, w publikacjach podaje się wartość 219km/s, a więc całkiem blisko. Oprócz "rozdwojonych" linii absorpcyjnych w widmie mamy też linie pojedyncze. Są to linie mające swoje źródło w atmosferze Ziemi. Mierząc ich położenie możemy dokonać dokładnej kalibracji widma i obliczyć przesunięcie linii Ha i następnie szybkość radialną układu, czyli szybkość z jaką porusza się względem nas. "Względem nas" oznacza w tym przypadku względem Słońca Uśrednione kilka pomiarów dało wynik 6563.08 A, co odpowiada szybkości 10.5km/s. Po skorygowaniu o ruch obrotowy i orbitalny Ziemi prędkość radialna układu wyniosła -16 km/s, co jest bardzo blisko wartości podanej np w bazie SIMBAD równej -15.75 km/s.
    1 punkt
  27. Po wymianie siatki na 1800 lpmm postanowiłem sprawdzić, czy przy lepszej rozdzielczości uda się dokładniej zmierzyć szybkości radialne. Zebrałem widma okolic linii Ha dla trzech gwiazd. Ale tym razem nie kalibrowałem ich światłem neonówki, ale użyłem linii atmosferycznych (ang telluric), które przy takiej rozdzielczości są już wyraźnie widoczne. Występują one przy ściśle określonych długościach fali, a ponieważ ich źródłem jest nasza atmosfera, więc efekt Dopplera ich nie dotyczy - mogą służyć jako linie odniesienia. Poniżej skalibrowane widma trzech gwiazd - to wąskie wycinki okolicy linii wodoru alfa: Następnie jak ostatnio wykonałem kilka pomiarów długości fali H alfa, określiłem przesunięcie ku czerwieni, przeliczyłem na szybkość w km/s i dodałem poprawkę na ruch obrotowy i orbitalny Ziemi. Wyniki poniżej - na zielono moje pomiary, na niebiesko wartości katalogowe i na czerwono błąd: Spodziewałem się błędu wyraźnie poniżej 10km/s, ale wyszło nie do końca z oczekiwaniami. Przy rozdzielczości R~6000 miałem nadzieję na błąd w okolicy 1/10 R, czyli około 5 km/s. Problem jest taki, że linie H alfa w badanych gwiazdach są poszerzone i podejrzewam, że głównym źródłem błędu jest błąd określenia położenia środka takiej linii - jeśli w dodatku jest niesymetryczna. Ale wykonam jeszcze kilka testowych pomiarów i wtedy będę wyciągał wnioski. Poniżej przykładowo okolice linii H alfa dla Capelli - widać jak szeroka jest ta linia i niesymetryczna, a jak ładnie zarysowane są pozostałe linie (głównie atmosferyczne, służące jako odniesienie)
    1 punkt
  28. Cześć wszystkim, Ostatnio jest trochę czasu na obróbkę zdjęć, a że mam trochę materiału z Chile, naświetlonego podczas naszej Wyprawy na całkowite zaćmienie Słońca, to się za niego w końcu zabrałem Starałem się zachować umiar w obróbce, żeby nie przekoloryzować. Kalibracja, stackowanie i obróbka zrobiona w PixInsight, potem trochę w Photoshopie. Kolory naturalne, bez ruszania balansu bieli. Sporo kadrów jest podobnych, ale chciałem się upewnić, że będę miał w miarę dobre zdjęcie Drogi Mlecznej Niemniej, tym na szerokim kącie brakuje ostrości. \Wszystko robione na małym trackerze iOptron SkyTracker 1.0 , Canonem 6D niemodyfikowanym (co widać na niekórych mgławicach) oraz z 3 obiektywami: Irix 15 f/2.4 (dzięki @Krzychoo226), Canon 135 f/2.0 (dzięki @thomson) i Sigma 24-35 f/2.0. Lokalizacja: farma Alaina, San Pedro de Atacama. @15 mm @15 mm @24 mm @35 mm @135 mm (Centrum DM, Laguna i Koniczyna) c.d.n.
    1 punkt
  29. @15 mm (Krzyż Południa, Carina) @135 mm (Krzyż Południa, Worek Węgla) @135 mm ( Eta Carina) @15 mm @15 mm (światło zodiakalne) Pozdrawiam
    1 punkt
  30. 1 punkt
  31. Kilka dni temu zdjąłem widma gwiazd Wielkiego Wozu. Jak powszechnie wiadomo WW to asteryzm, czyli układ gwiazd zwykle nie powiązanych ze sobą fizycznie, a czasami należących do różnych konstelacji. W przypadku Wielkiego Wozu nie do końca tak jest, ponieważ większość gwiazd tego asteryzmu miała wspólny początek. Tak wyglądają ich widma: Widma sześciu gwiazd są bardzo podobne, natomiast Dubhe jest tutaj wyraźnym odmieńcem - to olbrzym typu widmowego G9. Jak się przyjrzymy dokładniej pozostałej szóstce, to może zauważymy (widać to lepiej na kolorowych paskach), że Alkaid również nieco odstaje od pozostałych. Jego linia H beta jest nieco węższa, nie zawiera praktycznie w ogóle drobnych pasm metali, ale za to kilka wyraźniej zarysowanych pasm absorpcyjnych helu. I faktycznie - Alkaid jest gorącą gwiazdą typu widmowego B3, natomiast pozostała piątka to nieco chłodniejsze gwiazdy typu A. I nie do końca jest to przypadek, że są one zgromadzone na niebie po sąsiedzku. Te pięć gwiazd to najjaśniejsze obiekty gromady Collinder 285 - jednej z najbliżej położonych gromad gwiazd. Zwana jest również Strumieniem Wielkiej Niedźwiedzicy, albo po angielsku Ursa Major Moving Group/Cluster. Należy do niej jeszcze kilka słabszych gwiazd w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy, oraz jedna gwiazd z Psów Gończych: Żródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Ursa_Major_Moving_Group Uważa się, że gwiazdy tej gromady powstały w jednym miejscu i czasie - około 300 milionów lat temu. Poruszają się w podobnych kierunkach, a ich skład chemiczny jest również podobny - co widać na widmach. Oprócz gwiazd wyszczególnionych w tabelce (które tworzą rdzeń gromady) do grupy należy jeszcze spora ilość innych gwiazd położonych od Cefeusza aż do Trójkąta Południowego - ich listę znajdziecie na stronie https://en.wikipedia.org/wiki/Ursa_Major_Moving_Group . Układ Słoneczny położony jest na skraju tej grupy, ale nie jest jej członkiem, ponieważ jest 15 razy starszy. Poniżej jeszcze raz widma gwiazd Wielkiego Wozu, tym razem bez usuniętego kontinuum: Na zdjęciu poniżej zaznaczyłem gwiazdy stanowiące rdzeń gromady Collinder 285: Autor zdjęcia: Niclas Lundin, serwis: Unsplash
    1 punkt
  32. Tak, to siatka holograficzna. Różnica w rozdzielczości jest mocna, ale wymagania co do światła też mocne. Dziś przez lekkie chmurki zdjąłem widma kilku gwiazd, i już przy Elektrze (4mag) okazało się, że 10 minut to za mało, żeby mieć dobry SNR - taki "pokazowy" Poniżej Aldebaran, temu to starczyło 2 minuty. I dla porównania stare widmo z siatki 600 lpmm. Widać jak grube doły z siatki 600 rozpadają się na wąskie szczeliny przy siatce 1800. A to dopiero rozdzielczość około 10000, która uważana jest za co najwyżej średnią. Ale do większych rozdzielczości według mnie zdecydowanie trzeba większych luster. Amatorskie apertury 10-15 cali przy większej rozdzielczości dałyby dostęp do garstki najjaśniejszych obiektów, tak do 4, góra 5mag. Choć z drugiej strony jest sporo spektroskopowo ciekawych gwiazd w takim zbiorze. Będę pamiętał, ale na razie muszę zdecydować w którą stronę pójść Bo wszystkiego się na raz nie da robić, a w sumie nawet dwie różne rzeczy jednocześnie ciężko uprawiać.
    1 punkt
  33. Wczoraj w końcu udało mi się zainstalować w spektroskopie LowSpec siatkę o gęstości 1800 l/mm. Musiałem dodrukować nieco zmienione mocowanie, żeby moja automatyka silniczkowa dała radę z przestawianiem siatki w całym zakresie wizualnym. Siatka 1800 l/mm ma trzy razy większą dyspersję, niż siatka 600 l/mm, którą posiadałem do tej pory. Oznacza to, że ten sam fragment widma jest teraz trzy razy większy - co daje większą rozdzielczość. Ale także słabszy, co z kolei wymaga operowania na jaśniejszych obiektach, albo wydłużenia czasu naświetlania. Dzisiaj przyszedł czas na pierwsze testy w świetle dziennym, czyli oglądamy widmo Słońca. Po kawałku, bo to już spora rozdzielczość. Powyżej fragment widma Słońca wokół dubletu linii Na przy 589nm. Dwa dolne widma otrzymano z użyciem siatki 600 l/mm przy różnych szczelinach. Dwa górne przy siatce 1800 l/mm i szczelinach 10 i 20um. Zmniejszenie szczeliny pozwala w pewnym stopniu zwiększyć rozdzielczość, ale odbywa się to kosztem oczywiście mniejszej ilości światła. Różnica w rozdzielczości jest ogromna - a to wszystko widma uzyskane za pomocą tego samego urządzenia, a wymieniono jedynie siatkę dyfrakcyjną. Następny fragment to fragment widma wokół trypletu Mg. Po pierwszym świetle spektroskopu byłem zachwycony faktem, że tryplet Mg udało się rozdzielić (dolny wykres). Teraz udało się go rozdzielić jakby bardziej I jeszcze fragment widma Słonka wokół linii Ha. Tylko z siatki 1800 l/mm przy szczelinie 10 i 20um. Różnice w rozdzielczości są subtelne. Większość linii po bokach Ha to linie pochodzące z naszej atmosfery od wody oraz tlenu. Czas na nocne próby, na pierwszy ogień z nową siatką pójdą chyba Plejady
    1 punkt
  34. Taka fajna inicjatywa, a jakoś mało tych ciekawostek. Może w takim razie ja coś dorzucę... Aparaty fotograficzne HASSELBLAD 500EL użyte podczas misji Apollo 11 Na wstępie warto przypomnieć jak rozpoczęła się współpraca NASA z firmą Hasselblad. Walter Schirra podczas przygotowań lotu Mercury-Atlas 8 stwierdził, że zdjęcia, wykonywane podczas misji, mogłyby być o wiele lepszej jakości, gdyby zakupić odpowiedni sprzęt. W odpowiedzi miał usłyszeć coś w stylu: "W takim razie lepiej idź i kup odpowiedni.". Walter był fotoamatorem i prywatnie używał aparatu Hasselblad 500C. Oryginalny Hasselblad 500C ? John Wade Więc ponoć poszedł do sklepu w Houston i sam zakupił jeden egzemplarz tego modelu i dał technikom NASA do odchudzania - usunięto: skórzane pokrycie, dodatkową migawkę, lusterko i wizjer. Następnie zmodyfikowano kasetę aby umożliwić wykonanie 70 zdjęć zamiast 12. Na koniec cały aparat został pomalowany na czarno i zmatowiony, aby uniknąć odblasków podczas robienia zdjęć przez "szybę" statku Sigma 7. Obiektyw 80mm f/2.8 Zeiss Planar też został mechanicznie lekko zmodyfikowany, aby łatwiejsze było jego użytkowanie w utrudniającym ruchy skafandrze. Nie ingerowano natomiast w optykę obiektywu. Dwa ujęcia tego samego aparatu. Zmodyfikowana wersja Hasselblad 500C używana przez Waltera Schirra sprzedana na aukcji w 2014r. ? RR Auction, Boston, Massachusetts Walter tak zmodyfikowanym aparatem zrobił zdjęcia podczas swojego lotu 3 października 1962, kiedy to wykonał prawie sześć okrążeń globu ziemskiego. Skok jakościowy zdjęć był tak ogromny, że następny krok był oczywisty. Jaki jest sens kupowania sprzętu w sklepie i modyfikowania go samemu, jak można to zlecić producentowi? W ten sposób nawiązała się długa i owocna współpraca agencji NASA z firmą Hasselblad. Następnie w programie Gemini został użyty apart Lunar Surface Camera zbudowany na podstawie Hasselblad Super Wide Camera. Modyfikacje nie różniły się znacząco od poprzednich. Wspominam o tym etapie ze względu na obiektyw: 38mm f/4.5 Zeiss Biogon z 90° kątem widzenia. Po raz pierwszy inżynierowie Zeissa, podczas konstruowania obiektywu, badali jak on będzie zachowywał się w próżni. Lunar Surface Camera. ? Timothy Campbell, The National Science and Media Museum Po tym przydługim wstępie wreszcie wracamy do naszego bohatera: HASSELBLAD 500EL. Model ten został wprowadzony do sprzedaży w 1965. Była to zmodyfikowana wersja znanej nam 500C. Zmieniono lekko obudowę i dodano silnik elektryczny i baterie. NASA zamówiła zmodyfikowaną wersję na swoje potrzeby. Pierwszy raz użyto 500EL podczas misji Apollo 8 kiedy to William Anders w Wigilię 1968 zrobił tym aparatem swoje słynne zdjęcie zatytułowane "Earthrise" "Earthrise" - William Anders; 24 grudnia 1968 z Apollo 8 Podczas misji Apollo 11 użyto trzech aparatów 500EL. Dwa były identyczne z tymi używanymi w lotach Apollo-8, -9 i -10. Każdy z nich miał własny obiektyw Zeiss Planar f-2,8/80mm. Jeden z nich, wraz z teleobiektywem Zeiss Sonnar f-5.6/250mm i dwoma dodatkowymi kasetami, był w module dowodzenia Apollo-11 przez cały czas lotu. Drugi 500EL, także z dwoma dodatkowymi kasetami, został umieszczony w module księżycowym. Natomiast trzeci aparat różnił się znacznie od pozostałych. Aparat Hasselblad 500EL Data Camera był dodatkowo zmodyfikowany do pracy poza modułem, bezpośrednio na Księżycu w próżni. Został wyposażony w tak zwaną płytkę Réseau wykonaną ze szkła i przymocowaną do tylnej części korpusu aparatu, bardzo blisko płaszczyzny kliszy. Na płytce wygrawerowano krzyżyki, tworząc siatkę. Przecięcia były oddalone o 10 mm i dokładnie skalibrowane z dokładnością do 0,002 mm. Z wyjątkiem większego centralnego krzyża, każde z czterech ramion na krzyżu miało długość 1 mm i szerokość 0,02 mm. Krzyże są widoczne na każdej fotografii i umożliwiają określanie odległości kątowych między obiektami w polu widzenia. Użyto nowego obiektywu Zeiss, Biogon f-5,6/60 mm, specjalnie zaprojektowanego dla NASA. Przeprowadzono staranne testy kalibracyjne z obiektywem zamontowanym w aparacie, aby zapewnić wysokiej jakości obrazy o niskich zniekształceniach także w próżni. Ponadto obiektyw aparatu został wyposażony w filtr polaryzacyjny, który można łatwo odłączyć. Zastosowano srebrne wykończenie, dzięki czemu aparat był bardziej odporny na zmiany temperatury, które wahały się od -60°C w cieniu do 120°C w pełnym słońcu. Aparat został zmodyfikowany, aby zapobiec gromadzeniu się ładunków elektrostatycznych. Gdy klisza jest nawijana w aparacie, na jej powierzchni generowany jest ładunek elektrostatyczny. Zwykle te ładunki są rozpraszane przez metalowe obręcze i rolki prowadzące folię oraz przez wilgotność powietrza. Jednak w kamerze wyposażonej w płytę Réseau klisza jest prowadzona przy samej płytce. Ponieważ szkło jest izolatorem, ładunek elektryczny, który gromadzi się na powierzchni szkła, może stać się na tyle duży, że między płytą a kliszą mogą pojawić się iskry - zwłaszcza, jeśli aparat jest używany w bardzo suchym środowisku lub w próżni. Iskry mogłyby spowodować uszkodzenie kliszy i mogą stanowić zagrożenie. Aby odprowadzić ładunek elektryczny z dala od płyty Reseau w aparacie, strona płyty zwrócona w stronę kliszy została pokryta niezwykle cienką warstwą przewodzącą, która została połączona do metalowych części korpusu kamery za pomocą dwóch sprężyn stykowych. Ponadto trzeba było zastąpić wszystkie standardowe smary, które w próżni mógłby parować, a następnie osiąść na kliszy i optyce. Aparaty 500EL użyte podczas misji Apollo 11 - ? Hasselblad; Press Release Nr. 8, September 1969 Dla formalności należy wspomnieć, że klisza stosowana w 500EL była tego samego typu, co podczas poprzednich misji Apollo - firma Kodak stworzyła ultra cienką, podwójnie perforowaną kliszę. No i już na sam koniec należny dodać, że dwa z trzech aparatów 500EL zostały porzucone na powierzchni Księżyca, tak jak wiele innych cennych rzeczy. Było to niezbędne, aby maksymalnie odciążyć moduł księżycowy przed startem. A trzeba przyznać, że fotki wyszły fajne: Buzz Aldrin i selfie Neila Armstronga odpijające się w szybce jego hełmu - 21 lipca 1969 Jedno z nielicznych zdjęć Neila Armstronga na Księżycu, bo przeważnie sam cykał fotki na Księżycu - 21 lipca 1969
    1 punkt
  35. Dzień 2 lipca 2019 zapamiętamy na długo. Większość z nas spełniła wtedy dwa ze swoich marzeń. Rok wcześniej, dokładnie 13 lipca 2018 r. o godz. 13:00, ruszyła sprzedaż 300 biletów na imprezę organizowaną przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) w najstarszym obserwatorium tej instytucji w Chile ? La Silla (czyt. La Sija). Punktem kulminacyjnym miało być całkowite zaćmienie Słońca, którego pas totality przebiegał właśnie przez La Sillę. Ponadto, w 2019 r. miało mieć miejsce 50-lecie tej placówki. Biorąc powyższe pod uwagę pomyśleliśmy, że fajnie byłoby być obecnym w tym miejscu i o tym właśnie czasie. O godz. 13:02 udało nam się kupić wejściówki na event. O 13:03 miejsca się skończyły, więc po raz pierwszy (i nie ostatni) podczas tej wyprawy dopisało nam szczęście. Przygotowania do całej wyprawy (z której relacja już niebawem) ruszyły tak naprawdę już sporo wcześniej, bo na początku 2018 r. Skład grupy wyjazdowej kilkukrotnie ulegał zmianie, ostatecznie udział wzięło 8 osób: ? Mateusz Błaszczak (alice) ? Krzysiek Dominiak (Krzycho226) ? Bartosz Makowski (maquu) ? Tomek Mrugalski (thomson) ? Marek Pacuk z synem Maksem ? Jakub Roszkiewicz (qbanos) ? oraz Bernie Volz (nasz nestor zaćmieniowy z USA). Dzień wcześniej to właśnie Bernie, dla którego było to już 11 zaćmienie całkowite, przeprowadza z nami profesjonalny briefing w formie powerpointa opisując czego się spodziewać, na jakich zjawiskach się skupić i ogólnie co robić, żeby nie zwariować ze szczęścia i możliwie dobrze wykorzystać tę jedyną chwilę. Dzięki Bernie! [fot. uczestników wyprawy: Tomka, Bartka, Berniego i moje] ---------------------------------------------------------------------------------- Program ESO 8:30 Bez większych kłopotów, pomimo obaw o korki, dojeżdżamy do bramy przy tzw. Camp Pelicano, zlokalizowanym 20 km od samego obserwatorium, do którego gości będą zabierały busy. Zostawiamy auto, przechodzimy przez security check, gdzie otrzymujemy opaski identyfikacyjne, butelki firmowe ESO wielokrotnego użytku (zakaz wnoszenia plastikowych) i okulary zaćmieniowe. 9:30 Jesteśmy na wysokości 2400 m n.p.m w obserwatorium. Ludzi jeszcze niewiele więc zajmujemy miejsca z dobrym widokiem na horyzont i kopuły La Silla (mirador public viewing). Temperatura zwolna podnosi się w okolice 10 stopni C, jednak wieje okrutny wiatr. Niebo czyste, widzialność ok 200 km. Trzeba tu wytrzymać jakieś 12 godzin, ale jesteśmy na to gotowi. Na wejście każdy dostał saszetkę z kremem UV o faktorze 50. Tego dnia bardzo się przyda. Na miejscu w specjalnym namiocie są także dostępne ciepłe napoje i przekąski, więc korzystamy. 10:00 ? 14:00 Rozstawiwszy sprzęty obserwacyjne i fotograficzne część z nas bierze udział w atrakcjach zapewnionych przez ESO, tj. zwiedzanie 3.6 m teleskopu zwiedzanie teleskopu NTT spacer wokół nieczynnego już 15 m radioteleskopu SEST zajęcia w Visitor Center: wykłady projekcje dźwięków z ALMA astronomiczne malowidła muzeum instrumentów wystawa ESO Obserwacje teleskopem solarnym Coronado W między czasie organizujemy własne atrakcje takie jak rozmowy z pracownikami ESO (Krzysztofem Czartem, Paulą Santos) oraz innymi astronomami amatorami ? również z Polski. Dosłownie kilka metrów od nas rozstawia się inna ekipa z naszego kraju pod przewodnictwem znanego kolekcjonera meteorytów Jana Woreczko.
    1 punkt
  36. @qbanos i @Alice zarzucili już mega szczegółową relację, więc ja skupię się na samym zaćmieniu. To było moje drugie całkowite. Poprzednie, 2017 w USA, zakończyło się sukcesem, choć do domu wróciłem z mieszanymi uczuciami. Część mojego sprzętu została podarowana lokalnej społeczności, a zestaw przygotowany na zaćmienie zadziałał tylko do połowy. Mając to na uwadze, tym razem zdecydowałem się na jeden, za to dobrze sprawdzony zestaw. Zaćmienie robiłem Canonem 7D2 z obiektywem 135mm F/2 z telekonwerterem 2x. Całość wisiał na StarAdventurerze. Zdjęcia szerokiego kadru to trzymany w łapie stary Canon 550D + 16-35 F/2.8L. Do obserwacji wizualnych Canon 10x42. Pierwszy kontakt. Tarcza księżyca kilka sekund temu "dotknęła" Słońce. Zaczyna się! Faza zaćmienia 0.14%. Ale spokojnie, zaraz będzie lepiej. Sprzęt został rozstawiony w dzień, więc polar alignment został zrobiony kompasem. W czasie przygotowań kilka razy korygowałem ustawienia (metoda dryfu to nadal dla mnie trochę zagadka). To jedyne zdjęcia z trochę obróconym kadrem. 33.61% powierzchni Słońca jest zasłonięte. Robi się poważnie. To dobry czas, żeby spróbować poprawić ostrość. Niestety, mamy minimum aktywności i na tarczy próżno szukać jakichkolwiek plam. Widoczne jest już jedyn?ie ok. 8% tarczy. Wokół ludzie dostają sza?łu, krzyczą, biegają, niektórzy pechowcy klną na sprzęt. Cień nadchodzący od strony Pacyfiku jest niesamowicie blisko. Jak wspominał @Aliceświatło słoneczne zmienia odcień na zupełnie nierea?lny. Techniczne uzasadnienie tego fenomenu jest takie, że słońce staje się światłem punktowym. Ale to do mnie nie trafia. Moim zdaniem ktoś grzebał przy balansie bieli całej okolicy. ? Z totality część moich fotek wrzucił już @qbanos, więc tutaj dorzucę kilka nowych. Zjawiska następujące po sobie w odstępie sekund mają absurdalną rozpiętość tonalną. Zdjęcia fazy częściowej były robione przez filtr ND 3.8 na czasie 1/3200. Niektóre zdjęcia poniżej są na czasie 1s bez filtru. Sam filtr daje prawie 13 EV. Ale co tam, jakoś wyszło. Tutaj jedna ekspozycja korony. Streamery rozciągały się dużo dalej niż na tym zdjęciu. Ale to w końcu tylko 1 klatka. Z tego zdjęcia chyba mam największą radochę. Widać Earthshine. Kiedy obserwujemy Słońce na wprost, światło pokonuje drogę od Słońca do naszych oczu. W przypadku księżyca jest to Słońce-Księżyc-Ziemia. Tutaj widzimy świtało odbite od Ziemi oświetlające ciemną stronę Księżyca. Na razie trochę niewyraźnie, bo to tylko 1 klatka. Klatek mam kilka, więc mam nadzieję je poskładać. Ale co tam! Wyszedł earthshine. Zadowolenie 10/10. To teraz jeszcze jedno ujęcie korony. Trochę przesadzony processing, ale to nadal tylko jedna klatka. N?o to teraz jeszcze prominencje! Słońce w mini?mum aktywności, więc mieliśmy szczęście, ?ze było widać cokolwi?ek. Trzeci kontakt! Diamond ring z dodatkami. Mam kilka ujęć, ale to podoba mi się szczególnie, bo nadal widać prominencje. Jasność diamentu była porażająca. Ludzie wokół darli sie w niebogłosy, ktoś tam klaskał. Część wzdychała, bo chociaż widok jest olśniewający, nieuchronnie zwiastuje on koniec głównej części tego kosmicznego show. Baily's beads. Perły Baily'ego. Zjawisko to jest spowodowane nierównościami powierzchni Księżyca. Perły widoczne są tylko kilka sekund. Potem zdjęcia wychodzą już całkowicie prześwietlone. To niestety także czas, kiedy konieczne jest założenie filtrów. Na lotnetce już od dawna filtry, ale matryca aparatu zniesie więcej i trochę jej mniej szkoda niż własnych oczu. Po trzecim kontakcie. Cała impreza zbliża się ku końcowi. Słońce zbliża się też do horyzontu i zwiększona ilość mas powietrza zaczyna wpływać na kolor. Chwila przed czwartym kontaktem. Wysokość na horyzontem to 3-4 stopnie. Słońce nawet przez filtr ND3.8 zmienia kolor. Kurcze, to już koniec. Skończyło się zdecydowanie za szybko. Ja chcę jeszcze raz! Więcej zdjęć na flickr. Na koniec ostrzeżenie: Fani astronomii są w grupie podwyższonego ryzyka. Oglądanie zaćmień uzależnia.
    1 punkt
  37. Kuba dzięki za zorganizowanie wycieczki i założenie tematu. Jak dla mnie zaćmienie rozwaliło system. Cała wyprawa obfitowała w mnóstwo ciekawych punktów, które już same w sobie tworzyły bajkę, a co dopiero całkowite zaćmienie Słońca. I to w takim miejscu jak La Silla. Chciałbym jakoś opisać widok krajobrazu i korony słonecznej, ale po prostu się nie da. Trudno określić co się działo wtedy ze światłem i cieniem. Kolorystyka dookoła była taka nienaturalna. Ponad oceanem od strony południowo-zachodniej tuż przed fazą "totality" widać było zbliżający się cień Księżca, a nad nim jakby zawieszona była taka jakby mgła, płynna granica światłocienia, popielata. Sekundy przed "Diamond Ring" już kątem oka można było dostrzec czarną jak smoła tarczę księżyca, ale jeszcze mocno przeżarzoną przez ostatnie skrawki tarczy słońca. Wtedy patrzyłem już gołym okiem bez filtrów. Diamond Ring - czad. Trwał tak krótko, ale wydawało mi się jakby wieczność. Widocznie skutek wyczekiwania na pełne "totality". Potem już nie wiedziałem gdzie patrzeć. Czy na Słońce, czy na cienie w atmosferze, czy szukać planet i gwiazd. Widok jak dla mnie totalna miazga. Kolory atmosfery jakich nie widziałem nigdy. Na górze prawie ciemność, a dokoła nad horyzontem pomieszane: czerwień, niebieski, żółty, popielata "mgła". Za nami nisko nad górami Jowisz, a pod Słońcem Wenus. Dostrzegalne były też bez problemu najjaśniejsze gwiazdy, ale w takiej chwili po prostu nie da się marnować czasu na ich identyfikację. Spojrzenie przez 10x50 na koronę i kolejna miazga. "Streamery" rozciągały się w całym polu widzenia, a korona o wiele jaśniejsza niż na załączonych wyżej zdjęciach. Jasna jak na zdjęciach HDR. Niezwykłe jak specyficzną rozpiętość tonalną ma ludzkie oko. Protuberancje na dole tarczy pięknie widoczne, ale o wiele jaśniejsze niż na zdjęciach, nie tak kontrastowe, bledsze. Najbliższe odzwierciedleniu tego widoku są zdjęcia HDR, ale i tak nie do końca pokazują to w sposób w jaki widzi oko. Tak samo zdjęcia w szerokim kadrze. W zupełności nie oddają wrażenia "na żywo". Nie oddają ani kolorów, ani skali obrazu. Zaćmione Słońce zdaje się nagle być ogromnym. Czarna dziura w niebie otoczona koroną. Jak ktoś się zastanawia, czy opłaca się lecieć zobaczyć TSE choćby na końcu świata to wystawiam gwarancję zadowolenia (bez gwarancji pogody oczywicho). Podsumowując: mnie zamurowało, nigdy nie byłem świadkiem czegoś tak wspaniałego. Gratki dla wszystkich, którzy wybrali się na to zaćmienie, ponieważ pogoda chyba w całym rejonie była idealna. Kilka fotek ode mnie: W drodze z Vallenar do La Silla - obserwatorium widoczne już z autostrady: Farmy fotowoltaiczne koło La Silla: Coraz bliżej góry: To miejsce wybraliśmy na rozstawienie sprzętów: A taki widok: Miał każdy, kto udał się na zwiedzanie 3.6 m teleskopu: I widok z góry na nasze miejsce: Pacyfik w chmurach: A teraz rzut oka na sąsiednie (27km) obserwatorium Las Campanas: Gdzie stoją bliźniacze Teleskopy Magellana: Z kolei na tym wypłaszczeniu wkrótce zbudowany zostanie jeden z trzech "wielkich teleskopów przyszłości" - GMT: W międzyczasie przyleciał prezydent Chile (ten z czerwonym krawatem). A na drugim planie dyrektor ESO. Dzień mijał, a zaćmienie coraz bliżej. Sprzęty od rana w gotowości: A to już tylko chwile przed zaćmieniem. Na oceanie widoczny nadchodzący cień Księżyca, czyli mówiąc wprost nasze zaćmienie. Oczywiście zdjęcie w ogóle nie oddaje tego co widziały na żywo oczy. Jeszcze raz cień: I coraz bliżej: Sekundy przed "Diamond Ring", a właściwie to już to: I "totality": Te zdjęcia to kompletne dno i żenada w porównaniu do tego co było widoczne naocznie. Skala, rozpiętość tonalna oka, głębia kolorów - to parametry których aparat nie uchwyci, dlatego nie pytać tylko lecieć.
    1 punkt
  38. Ok. 14 na imprezę helikopterem przybywa prezydent Chile Sebastián Pi?era, który odwiedza m.in. 3.6 m teleskop. Nas zaszczyca sam Dyrektor Generalny ESO, Prof. Xavier Barcons, z którym zamieniamy kilka słów i robimy sobie pamiątkowe zdjęcie. Na imprezie obecna jest oczywiście również prasa - dziennikarz The New York Times Sebastian Modak (The 52 Places Traveler) przeprowadza z nami wywiad (głównym bohaterem jest Bernie, bo tylko jego nazwisko ktoś w USA jest w stanie wymówić J). Do przeczytania tutaj (str. 5). NYTimes-The52PlacesTraveler.pdf 14:30 ? 15:20 Kolejna atrakcja dnia ? koncert gitarzysty z legendarnego zespołu Marillion: Steve?a Rothery wraz z przyjaciółmi. Panowie wymiatają na scenie u stóp nieczynnego już szwedzkiego radioteleskopu Submillimetre Telescope (SEST). Magia! 15:23 Pierwszy kontakt rozpoczyna zaćmienie. Obserwujemy wizualnie przez lornetki Fujinon 10x50, Kowa Highlander 32x82, stabilizowaną Canon 10x42L i inne. Chłopaki robią też zdjęcia. W miarę zbliżania się do totality szukamy zjawisk, o których opowiadał nam Bernie i czekamy w napięciu, wraz z tysiącem innych osób. Obserwujemy obrazy Słońca przez camera obscura ? wystarczy do tego zwykła kartka z dziurkami. Światło dnia zmienia się nie do poznania. Bliżej totality nawet gołym okiem widać sierp Słońca na niebie. Spada znacząco temperatura (jakby poprzednio było ciepło) i wszyscy wyciągają puchowe kurtki. Kilkadziesiąt sekund przed totality część z nas obserwuje shadow bands ? niewielkie fluktuacje atmosfery porówywane zwykle do refleksów na dnie basenu w słoneczny dzień. Tomek obserwuje, że ich natężenie jest znacząco mniejsze niż w 2017. Zapewne istotną rolę odgrywa mniejsza ilość słupa powietrza nad nami (jesteśmy na wysokości 2400m). 16:39 ? 16:41 TOTALITY. Nie da się opisać słowami jak to wyglądało. Kompletna miazga, dziura w niebie, czarne Słońce ? można użyć każdej przenośni. Zdjęcia również nie oddają tego zjawiska w pełni. Zaćmione Słońce jest ogromne (zdecydowanie większe niż na foto), obok niego wiszą na granatowym niebie planety i gwiazdy. Część z nas obserwuje tylko wizualnie, bo to ich first time. Inni cykają fotki na dłuższe ogniskowej dzięki czemu mamy poniższy materiał. Zaglądamy w okulary bino gdy kończy się diamond ring rozpoczynający totality. Korona rozciąga się na całe pole widzenia okularów 21x (63 stopnie) symetrycznie wydłużona. Na godzinie 6 widać różowe protubernacje. Kosmos. Kilka sekund później (jak nam się wtedy wydawało) Bernie oznajmia, że zaraz koniec ? jak to, już? No tak, 1 minuta i 52 sekundy. Odrywamy oczy od bino, by móc przez chwilę podziwiać zjawisko gołym okiem. I zdecydowanie taki sposób obserwacji polecamy. Kończący diamond ring wygląda nieziemsko. 16:42 ? 20:00 Faza całkowita się kończy, ale zaćmienie trwa nadal. Choć trzeba przyznać, że spora część ludzi zwija już swoje sprzęty i udaje się w stronę busów z obawy (słusznej) przed korkami w drodze powrotnej. Zgodnie z programem jednak ostatni transport na dół wyjeżdża ok 21.00, a to oznacza, że będziemy mogli zostać w La Silla do nocy astronomicznej! Słońce kończy ten piękny dzień w niesamowitej scenerii, ale dla nas zostało jeszcze coś na deser. Teren La Silla jest dzisiaj wyjątkowo oświetlony ze względów bezpieczeństwa, ale i tak nad Andami wschodzi pięknie Droga Mleczna z czerwonym airglow. Bartkowi udaje się złapać bolida w jednym kadrze z radioteleskopem, a ja fotografuję światło zodiakalne w miejscu gdzie jeszcze niedawno wisiało czarne Słońce? Na zdjęciach widać sznury świateł samochodów stojących w korkach. 90% ludzi wraca na południe do La Sereny. Dobre planowanie się jednak opłaciło ? my jedziemy na północ w kierunku Vallenar, gdzie korków praktycznie nie ma. ---------------------------------------------------------------------------------- W okolicy La Silla, oprócz imprezy ESO, odbywało się co najmniej kilka innych eventów zaćmieniowych, skupionych w obozach u podnóża gór przy autostradzie. Łącznie w okolicy przebywało tego dnia kilka tysięcy osób. Czyli kilkset razy więcej niż na co dzień J. Zaćmienie było punktem kulminacyjnym naszej wyprawy. 2 dni później, czyli w ostatni czwartek, wyruszliśmy z powrotem w stronę Europy. To co, w grudniu 2020 r. środkowe Chile/Argentyna, a potem w 2021 r. Antarktyda? Pozdrawiamy Jakub, Mateusz, Krzysztof, Bartek, Marek, Bernie, Tomek i Maks
    1 punkt
  39. Dorzucam do kolekcji NGC3178 wraz z przyległymi maleństwami. Galaktyka spiralna oddalona od nas o 52 mln ly. Kolor może uda mi się w jakiś sensowny sposób złożyć. AP155xQSI690xDDM85 3,75H L w klatkach po 15min.
    1 punkt
  40. LDN881 Ha 90% księżyca ? ....jeszcze małe braki w prowadzeniu , ale jest już fajnie . kolejny obiekt tych nocy ....
    1 punkt
  41. To jest wyjątek *(czytaj błąd w sztuce), nie chce instalować dodatkowych programów ...- i to nie jest zagadka ... ja naprawdę nie wiem co to za obszar ... nie mam żadnych ko-ordynatów w pliku .... A to taki mały jeszcze nie dokończony (przez pogodę) projekt z dwoma teleskopami ... (warunki tragiczne i jeszcze mnóstwo rzeczy do poprawy ) .....
    1 punkt
  42. SH2-273 > Barnard 39 ... ,NGC 2264(en) i okolice około 5h materiału w HSO wspomagane delikatnie przez L, data wykonania 24.10.2017
    1 punkt
  43. Ic447 i jej okolice L 21x600s sbigxAP155 akwizycja 02.2018 i kolor z opisem >
    1 punkt
  44. WR124 to gwiazda Wolfa Rayeta, którą odnajdziemy w konstelacji Strzały. Otoczona jest mgławicą utworzoną z wyrzuconego z gwiazdy materiału - Mi1-67 (Sh2-80). Jest to jedna z najszybciej oddalających się od nas gwiazd - jej szybkość radialna to około 200km/s. Odkrył ją Paul W. Merrill w roku 1938. Odległość do WR124 została określona na 10900 lat świetlnych, co daje jasność gwiazdy na poziomie 150 000 jasności Słońca. Na podstawie tych danych masa gwiazdy została określona na 9 mas Słońca, a jej początkowa masa na 25 mas Słońca. W trakcie swojego krótkiego życia (około 8.6 miliona lat), będąc gwiazdą Wolfa Rayeta WR124 odrzuciła w przestrzeń większą cześć swojej materii. Jej temperatura powierzchniowa to 36000K, co sprawia, że większość energii emitowana jest jako promieniowanie ultrafioletowe. WR124 otoczona jest przez gorącą mgławicę utworzoną z potężnego wiatru gwiazdowego (wiatry takie to charakterystyczna cecha gwiazd Wolfa Rayeta). Mgławica Mi1-67 rozszerza się z szybkością 150 000 km/s, a jej średnica to około 6 lat świetlnych, co się przekłada na wiek około 20 tysięcy lat. W mgławicy można zaobserwować sporej wielkości obszary materii, niektóre o masie równej 30 masom Ziemi i rozmiarach osiągających 150 miliardów kilometrów. Szkoda że gwiazda ta nie jest położona bliżej nas W atlasie Interstellarum mgławica Sh2-80 jest oznaczona jako obiekt do wypatrzenia przez filtr tlenowy w sprzęcie o dużej aperturze. Zdjęcie poniżej zrobiłem refraktorem 130mm i kamerką QHY163M. To ekspozycja 4x10 minut przez filtr Ha. Pełna klatka i powiększenie na mgławicę Mi1-67 z gwiazdą WR124 w jej środku. Na podstawie: https://en.wikipedia.org/wiki/WR_124
    1 punkt
  45. Tak ostatnio mnie wzięło na różne ciemnoty z Drogi Mlecznej - tym razem padło na Barnarda 150, zwanego też Seahorse Nebula. Mgławica położona jest w Cefeuszu niedaleko popularnej Trąby Słonia. Muszę na nią zapolować wizualnie, ale to raczej w Zatomiu się może uda Zdjęcie zrobione w ciągu dwóch nocy 8-9.09.2016, TS130/910 0.79x, EQ6, Atik383 LRGB 90+12+12+12 x 5 minut, niebo podmiejskie. I druga wersja bardziej wyciągnięta
    1 punkt
  46. Kilka dni temu skomponowałem sobie kadr zawierający kilka niewielkich jasnych i ciemnych mgławic - LDNów i LBNów. Okazało się, że w kadrze znalazła się też niewielka podkówka - mgławica refleksyjna otaczająca gwiazdę V1331 Cygni. To co sprawia, że obiekt ten jest interesujący dla astronomów to fakt, iż gwiazda jest zwrócona do nas praktycznie dokładnie jednym z jej biegunów i mamy doskonały wgląd w cały układ. Naukowcy uważają, że mgławica otaczająca gwiazdę powstała kilka tysięcy lat temu w wyniku rozbłysku charakterystycznego dla obiektów typu FU Orionis. Jest to młody układ gwiezdny, a w obserwowanym dysku mogą zachodzić procesy tworzenia się nowych obiektów o niewielkiej masie. Zdjęcia to 5h luminancji w klatkach po 300s. Refraktor 130/910, kamerka Atik383, filtr Baader L. Data: 27-28.08.2016. https://www.spacetelescope.org/images/potw1509a/ http://www.aanda.org/articles/aa/abs/2016/06/aa27547-15/aa27547-15.html
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)