Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.07.2022 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Co my, północnicy, wiemy o najpiękniejszych nocach w roku? Ostatnio znów się przekonałem, że chyba niewiele. Jak tylko Skorpion zacznie wynurzać swój chitynowy grzbiet powyżej jaśniejącej linii majowego horyzontu, ciemności nas opuszczają aż do sierpnia, kiedy po Strzelcu pozostaje już tylko dosłownie blade wspomnienie. W międzyczasie uciekają ponad dwa miesiące najpiękniejszego nieba ze swoim ciepłym, pachnącym trawą powietrzem i najgłębszym do wyłuskania oddechem. Miałem niedawno szczęście spędzić tygodniowe wakacje na Podhalu, w Dzianiszu. Ze względu na brak miejsca w aucie, z całego astroszpeju zmieścił się jedynie Fujinon 10x50, ale jeszcze na etapie ustaleń przedwyjazdowych Lukost zaoferował swoje dwururki (Nikony 18x70 i 10x70). Jakie niebo dają w Dzianiszu? Dość pomarańczowe. Słowiańskie oswajanie przestrzeni oznacza mnóstwo rozrzuconych siół wszędzie, gdzie tylko można się wybudować - nic dziwnego więc, że okoliczne wzgórza mienią się światłami posesji i dróg do nich prowadzących. Zakopane wzmacnia to wszystko swoją łuną - ale jednak to wciąż jest noc. Może nieco podmiejska, ale z wyraźną Drogą Mleczną i możliwością sięgnięcia po skarby południa. Świeżo po przyjeździe nieba nie zażyłem wcale. Ale kiedy przebudziłem się nieco po północy, stwierdziłem, że południowe błyskotki w rodzaju Antaresa wiszą jakoś wyżej. Drugiego wieczoru moje zapotrzebowanie na regenerację wciąż było na tyle duże, że niespecjalnie miałem ochotę na jakiekolwiek obserwacje. Szybko jednak się okazało, że Łukasz nie jest człowiekiem, który odpuszcza pogodne noce - i jadąc na swoją sesję, był uprzejmy przywieźć oferowane wcześniej Nikony. Wizyta była dość krótka, Łukasz posiedział chwilę z nami przy ognisku, po czym powiedział gdzie go szukać (bo w pobliżu miała być lepsza miejscówka) i pojechał łapać fotony Canonem. Przykładowe fotony złapane przez Łukasza. Dwa kwadranse później zbieraliśmy się z rodziną do snu - posprzątaliśmy po sobie i dogasiliśmy ognisko. Chciałem już tylko spać, ale wiedziałem, że nazajutrz Łukasz spyta mnie ?i jak tam Nikony??. I co, miałem mówić, że nie skorzystałem? Albo skłamać, że gapiłem się i było fajnie? Nie miałem wyjścia - trzeba było przynieść zydelek, zawiesić 18x70 na statywie i spojrzeć na cokolwiek. Rozstawiłem się na szutrowej drodze tuż koło domku, w najbliższej odeń odległości (lenistwo), nieco z boku - by czujka ruchu nie zapalała światła. Widok był mocno okrojony od południowego wschodu, ale miałem widoki na Skorpiona i Strzelca, a to już wystarczyło. Zacząłem od Laguny, świecącej zaskakująco jasno (i wysoko - wspominałem już, że tam wszystko świeci wyżej?). Mgławica pokazała obfitą bulwę światła, którą od północy pięknie flankowały Messiery 20 i 21. Miły początek, ale przecież to parę stopni na północ jest samo gęste - przesunąłem więc kadr w kierunku Małej Chmury Strzelca, gdzie od razu wyskoczyły ciemne oczka Barnardów 92 i 93 a także podwójna smuga B 304. Mimo nie najlepszego kontrastu, majaczyła też V-ka tworzona przez LDN 332 i 336 i pociemnienie B 307. Przeskoczyłem w lewo, najwyraźniej niechcący - bo jak inaczej być zaskoczonym przez piękną gromadę M 25? Musiałem jej nie widzieć przez rok lub dwa (na pewno nie obserwowałem jej w maju, na zlocie w Bieszczadach), bo wpatrywałem się w jej diamentowy blask tak, jakbym go zobaczył po raz pierwszy. Chwilę później musiała paść także wielka M 22 i - na zachód od M 24 - przyćmiona M 23 (pobliskiego Barnarda 84a nie udało mi się dostrzec). Przypomniałem sobie o Shauli - zaciekawiony, czy będzie ją widać - więc zjechałem w dół, gdzie trafiłem na kolejne, dawno nie widziane błyskotki: M 6 i M7. Choć obie gromady były przyćmione przez niezbyt przejrzyste powietrze, to jednak ciężko było oderwać od nich wzrok. M 6 pokazała zerkaniem poświatę słabszych składników. Należałoby powiedzieć, że prezentowała się dość skromnie, ale jednak jeśli w ogóle widuję tę gromadę, to raczej udaje mi się dostrzec jedynie 6 najjaśniejszych gwiazd. Gromady Ptolemeusza zaś nie widuję wcale (z racji niskiej deklinacji). I znów - same oczywiste obiekty, ale tak dawno nie widziane, że na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Chwilę jeszcze pobuszowałem po okolicy, ale jako że zmęczenie nie odpuszczało, musiałem odpuścić ja. Spoiler alert: M24 uwieczniona ostatniej nocy (tej z cirrusem). Kolejny dzień był mocno ulgowy wycieczkowo, więc wieczorem miałem znacznie więcej sił. Wiedziałem, gdzie szukać Łukasza - zasadził się na Domańskim Wierchu. To dość łagodny grzbiet 10 km na północ od Dzianisza, na który prowadzi bardzo przyjemny, malowniczy i niezbyt stromy podjazd od strony Cichego (polecam wszystkim rowerzystom, bo oprócz pięknej panoramy, miejscówka oferuje cudownie euforyczny zjazd w kierunku Nowego Targu). Osiągnąwszy garb, skręciłem w wąską, boczną drogę i podjechałem wolno kilkaset metrów, zatrzymując się przy znajomym aucie. - Wiedziałem, że to ty. Jechałeś wolno, a lokalsi pędzą tu po 70 km/h. Ustawiłem statyw, lornetę i zydelek. Wziąłem kilka głębszych wdechów i rozejrzałem się - mimo większego oddalenia od Zakopanego, łuny niespecjalnie zmalały. W dole poniżej grzbietu żarzyło się Ciche, od zachodu i północy swoje trzy grosze dorzucały Czarny Dunajec i rejon nowotarski. Na południowym wschodzie jaśniało czerwone oko Gubałówki, a za nim blade światełko górnej stacji na Kasprowym. Jednak widoki na Skorpiona i Strzelca były nieporównanie lepsze niż spod kwatery. Miałem do dyspozycji cały pas Drogi Mlecznej, od M7 aż po Kasjopeję. Zrobiłem więc powtórkę z rozrywki, tym razem włączając do zabawy Nikona 10x70. Ciasnawe pole własne jego okularów dość szybko przestało mi dokuczać, za to profilowane muszle oczne pozwoliły skutecznie odciąć boczne światło. Źrenica była nieco zbyt duża jak na podhalańskie niebo, ale zysk na kontraście był znaczny. Oprócz widzianych poprzedniej nocy obiektów, szczególnie pięknie zaprezentowała się Chmura Tarczy z mrocznym odcięciem B 103 i czarnym półksiężycem Barnarda 111 i ?jego satelitą? B 119a powyżej Dzikiej Kaczki. Niżej, bliżej Messiera 24 samo dało o sobie znać oczywiste pociemnienie Barnarda 312. Złapałem na chwilę swoją małą dachówkę DO Titanium 8x42, ale wszystkie te obiekty były strasznie przydymione i albo trudne do wyłuskania, albo wprost niewidoczne. O niebo lepiej spisał się Fujinon 10x50 - mimo podobnych (na papierze) parametrów, zaoferował widoki zaskakująco inne, głębsze i piękniejsze. W porównaniu do Nikona 10x70, mniejszą jasność i kontrast nadrabiał znacznie szerszym polem i większą kulturą optyczną. Dalej nie obserwowałem niczego szczególnego, a jednak wszystko było albo niezwykłe, albo przynajmniej bardzo dawno nie widziane. Padły takie ?egzotyki? jak Barnard 289 (ledwo widoczny, ale był) czy Messier 55 (skrajnie blady, ale do złapania w 10x50). Przypomniałem sobie o innych ciemnotkach pokroju B 138 czy ?E Barnarda?, potem zaś przesunąłem się bliżej zenitu. Żeby obserwacje były wygodne, po prostu położyłem się na środku asfaltowej drogi i beztrosko skanowałem okolice LDN 935 (nie oszukujmy się, nigdy mi nie chodzi o Amerykę) i ciemne kleksy kawałek na północ. Co ciekawe, Barnardy 352 i 353 - te tworzące Zatokę Hudsona - były widoczne tylko w 10x70. Ot, siła źrenicy wyjściowej i jej kontrastu. Za to wszystkie lornetki pokazały wyraźnie Kałamarnicę (B 361) i Płetwonurka (LDN 963). Nawet nie wiem kiedy Skorpion musnął horyzont szczypcami, ale w którymś momencie zaczęło robić się nieco jasnawo. Sesja Łukasza miała jeszcze chwilę potrwać, ja zaś przy blasku Saturna, Jowisza i Marsa zwinąłem się do domu. Przykładowa sesja Łukasza. Przez dwie kolejne noce niebo było spaskudzone. Ale w czwartek wieczorem chmury się rozeszły i mogłem zrobić mały pokaz nieba dla bliższej i dalszej rodziny. Nieoceniony Łukasz przywiózł swojego Taurusa 350, dzięki czemu nie tylko mogłem pokazać swoim ziomkom parę obiektów na niebie, ale także odpowiedzieć na pytania w rodzaju ?a ile to kosztuje, czemu nic nie widzę i czy naprawdę chodzi tylko o tego bladego maziaja??. Na szczęście na pokazie były też małe dzieci, które swoim marudzeniem skróciły moje męki i pozwoliły znów zajechać na Domański Wierch, gdzie smażyły się kolejne klatki na matrycy łukaszowego Canona. Oddałem Taurusa i ubolewałem tylko, że echo dziennych eskapad odzywało się, głośno wołając o odpoczynek. Przez lornety spojrzałem niemal od niechcenia, za to nie mogłem się napatrzeć gołoocznie na Skorpiona i Strzelca. W którymś momencie miałem wrażenie, że ową noc chłonąłem najbardziej przez skórę i nos. Patrzenie było drugoplanowe. Uwaga, debiut astrofoto! Spóźniony (jak ponoć wszystko na Podhalu) robaczek świętojański gdzieś mignął nad pachnącą trawą, a Skorpion znów nieco się przekrzywił. Napływający cirrus przekreślał wszelkie sensowne obserwacje, ale chwila była piękna taką, jaką była. W końcu to od nieuzbrojonych oczu zaczyna się ciekawość wszechświata i zachwyt jego pięknem, czyż nie? I tak, jak pierwotny plan zakładał, że tamtej nocy oddam tylko Łukaszowi teleskop i możliwie szybko wrócę do domu, tak przez dwie godziny miejscówka nie chciała mnie puścić. Miejscówka ze zwykłym, ale jednak niezwykłym niebem, gdzie nie widziałem niczego nowego, ale zobaczyłem wszystko.
    3 punkty
  2. Dzisiejsze próby z ASI 462 MC + TS80Q + ZWO IR CUT 3k klatek avi + Autostackers3
    2 punkty
  3. Szósty roczek pyknął jak nic. Ostatnio w szopce wisi Sowa 90/540, ale RC8 już się przygotowuje na dłuższe nocki. A w kącie jak co roku klecanki mają swoje lokum. Wyjątkowo spokojne osowate, usposobieniem przypominają raczej trzmiele. Łatwo rozpoznać klecanki w locie, bo im tylne nogi charakterystycznie zwisają. Takie sąsiedztwo nie przeszkadza w ogóle, choć (podobno) żądlą bardzo boleśnie.
    2 punkty
  4. Przygotowałem sobie wczoraj aparat ze statywem przed snem i ustawiłem budzik na 3 rano, Księżyc miał być pod Jowiszem, pogoda wg prognozy też miała być więc szkoda by było przegapić. No i faktycznie, rano przywitał mnie piękny widoczek na niebie. Strzeliłem z okna kilka fotek z Canona uzbrojonego w 50mm obiektyw. Ale Księżyca ostatnio jak na lekarstwo przez te jego ?niskie loty?w dążeniu do pełni, więc trzeba się przestawić na korzystniejsze teraz ustawienia poranne. Zachęcony niezłą pogodą wyrwałem i rozstawiłem raz dwa sprzęt bo strasznie szybko robi się jasno. Szału jednak z warunkami nie było, miotało dość mocno obrazem na kraterach. Standardowa porcja ok. 60 klatek, stack z 21, ED80+barlow 2x, C60D, PIPP, Registax6 i RawTherapee: Można było się przyjrzeć bohaterom ostatnich sesji w zachodzącym świetle, zresztą cała widoczna tarcza wyglądała ciekawie, nie pamiętam kiedy była u mnie chęć i okazja by oglądać w tej fazie Księżyc i go fotografować. Najciekawiej wyglądały kratery Cyrillus i Catharina, połączone cieniem niczym mierząca w nas dwururka ? W tym pierwszym udało się wewnątrz złapać promienie światła na wzniesieniu a w drugim po prawej stronie na krawędzi wyraźnie zaznaczyła się schodząca w dół niczym zjazd do krateru dolinka. Fajny widoczek był też zaraz poniżej Cathariny nieco w lewo, w okolicach kraterów Polybius gdzie padał cień rzucany przez wzniesienia po lewej. Kilka fragmentów ciekawszych miejsc z Plato i okolicami Aristotelesa, wyraźnie zaświeciły krawędzie Lacus Mortis kontrastując z cieniem rzucanym przez wzniesienia po lewej od Rimae Burg. Rzucające cień wzniesienie na zachodniej krawędzi krateru Maurolycus wyglądało w tym świetle niczym usypana rampa ? Sesyjka udana - ciekawe czy za trzy dni pogoda dopisze by zapolować na mleczną poświatę w Plato... ?
    2 punkty
  5. Mgławica Półksiężyc jest dzieckiem dwóch odrębnych cykli życia gwiazdy WR136 - gwiazdy Wolfa-Rayeta. Jest to jeden z najbardziej ekstremalnych rodzajów gwiazd. WR136 jest niezwykle młoda- powstała 4.5 miliona lat temu. Nasze Słońce jest 1000 razy starsze. WR136 nie pożyje jednak długo. Za około milion lat prawdopodobnie wybuchnie jako ogromna supernowa. Obecnie świeci tak jasno jak 600 tysięcy słońc a jej masa przekracza dwudziestokrotność masy naszej gwiazdy. Jej powierzchnia ma temperaturę około 70 000 stopni Celsjusza, podczas gdy powierzchnia naszego Słońca zaledwie 5500. Mgławica powstała, gdy WR136 zmieniła się z czerwonego nadolbrzyma, odrzucając powłokę gazu o masie około 5 naszych słońc i stała się gwiazdą Wolfa-Rayeta, która charakteryzuje się bardzo silnym wiatrem słonecznym oraz emituje ogromne ilości promieniowania UV. Wiatr gwiazdy WR136 zderza się teraz z jej poprzednią powłoką, mieszając się z nią i wraz z promieniowaniem UV, jonizuje i ogrzewa ją. Stąd też niezwykle turbulentny wygląd. Jest to bańka rozdmuchiwana od wewnątrz. NGC6888 to bardzo młoda mgławica- ma mniej niż 200 000 lat i znajduje się około 5000 lat świetlnych od Ziemi. Nie wiem, dlaczego została nazwana Mgławicą Półksiężyc- wygląda jak zagubiony mózg Pana Spocka (wtajemniczeni zrozumieją ;-). [Podmiana głównego zdjęcia - poprawione jasne części mgławicy w Ha dodatkowym HDR] Ha: OIII: Akwizycja: Świętokrzyska wieś, Bortle 4, kilka ciepłych, czerwcowych nocy. Czasy: 1. Ha- 33 x 300s (miałem 107, większość poszła do kosza z powodu okropnego seeingu; lepszy stack wyszedł z małej ilości najlepszych subów). 2. OIII- 74 x 300s (część przy bardzo kiepskim seeingu, więc potencjał tej ogniskowej do uzyskania detalu w paśmie OIII nie jest zrealizowany). Graty: Teleskop: SkyWatcher Maksutov-Newtonian MN190, 190/1000 mm Kamera: ASI1600MMP, Filtry: Baader Ha 7nm, Antlia OIII 3nm, Montaż: SkyWatcher EQ6PRO Guider: SvBony 240mm, ASI120MM mini, Akcesoria: ZWO EFW, ZWO EAF, ASIAir V1 Kilka słów o obróbce: Moje pierwsze HOO. Ta mgławica sprawiła mi mnóstwo problemów. Borykałem się od kilku dni z próbą sensownego kolorystycznie złożenia kanałów w PIX ale rezultaty estetycznie i technicznie były złe. Ogromne problemy sprawiało mi sporządzenie rozsądnej warstwy luminancji, która pozwoliłaby wyeksponować obydwa pasma emisji. Postanowiłem więc podejść zupełnie inaczej, rezygnując z luminancji na rzecz dopracowania detali w kanałach Ha oraz OIII i mieszając je w PS. Obróbka Ha i OIII w PIX jak poniżej: 1. DynamicCrop 2. DBE 3. NoiseXterminator 4. Wygenerowanie PSF dla Ha i OIII, 5. StarXterminator, 6. Dekonwolucja z RangeMask, 7. MMT na Ha z RangeMask, 8. GeneralizedHyperbolicStretch, 9. HDRMultiscaleTransform. Dalsza część w PS: 1. Wrzuciłem do PS i pokoloryzowałem Ha i OIII narzędziem Gradient Map z opcją Multiply na około 90%. Gradienty proste- od czarnego do czerwonego i niebieskiego. Tak to wyglądało: 2. Nałożyłem warstwę OIII na Ha poprzez "Difference" na 75%. 3. Levels aby nieco bardziej rozciągnąć. 4. Selective color bez maski, aby nieco zmodyfikować niebieski. 5. Selective color z maską na samej mgławicy, aby zmodyfikować Ha wewnątrz. Po zmieszaniu kanałów Ha miał intensywnie różowo-magentową barwę, która kompletnie mi nie odpowiadała. Zdecydowałem więc zmienić kolor na bardziej syntetyczny, ale lepiej komponujący się z niebieskim tlenem. Ogólne uwagi z obróbki: Najjaśniejsze krańce mgławicy są bardzo trudne w obróbce, nawet po rozsądnym użyciu HDRMultiscaleTransform. Na prawym skraju mgławicy niestety zgubiłem nieco subtelności i nie do końca wiem, jak temu zapobiec. Gwiazdy z Ha dodane w PS. Ucierpiały z powodu tubusu nienadążającego stygnąć podczas ciepłych nocy, kiepskiego seeingu oraz pyłu w atmosferze. Mimo wąskiego filtra OIII gwiazdy były bardzo spuchnięte i zostawiły po ich usunięciu ślady. Nie potrafię jeszcze retuszować ręcznie w PS, więc trochę to kłuje w oczy. Ogólnie, zdjęcie jest gorsze niż potencjalnie by mogło być z powodu przeciętnej jakości materiałów oraz oczywiście mojej doświadczalnej obróbki. Kompletny projekt do pobrania tutaj (link aktywny do końca wakacji): KLIK!
    1 punkt
  6. 5 Autor: Michał Młynarczyk Miejsce: Nowa Słupia, Góry Świętokrzyskie Data: 23-26.06.2022 Obiekt: NGC6888 Montaż: SW EQ6PRO Teleskop: SW Maksutov-Newtonian MN190 Detektor: ASI1600MMP Ekspozycja: 33x300 s Ha, 74x300s OIII Obróbka: Pixinsight, Photoshop Akceptuję regulamin konkursu.
    1 punkt
  7. Subtelniejsza poprawka nr 3. Ha rozciągnięte z większą uwagą, żeby zachować więcej subtelności w jasnych częściach (z jakiegoś powodu nie mogę edytować oryginalnego wpisu).
    1 punkt
  8. Ten GSO ma lepszy wyciąg z przekładnią 1:10, co czasem może Ci się przydać do Księżyca i planet. Chłodzenie lustra przy domu ma pewnie mniejsze znaczenie, bo zawsze można teleskop wystawić wcześniej przed obserwacjami, ale na wyjazdach może się przydać. Ale żadnego z tych teleskopów nie miałem, tak że poczekaj jeszcze z decyzją, może ktoś coś jeszcze napisze. Najlepiej jakby ktoś się wypowiedział na temat jakości luster w obu teleskopach, czy w którymś można liczyć na jakąś przewagę.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)