Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.12.2022 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Tak po drugiej w nocy już całkiem nieżle widać. Przez lornetkę 15x70 udało się wczoraj bez problemu wypatrzeć wyraźną mgiełkę bez warkocza. Udało się tez zrobić foto obiektywem 200mm f/4 iso1600 ekspozycja 13 sekund
    8 punktów
  2. Dzięki @piotrfieza pozdrowienia. Wczoraj rzutem na taśmę wybraliśmy się we czwórkę na Folwark. Poprzez grupę na signalu po burzliwej dyskusji czy bedzie dziura czy nie bedzie zdecydowalismy sie zaryzykować. Na polu stawil się @polaris @Paweł Sz. @Michał Sz. no i ja😉 Po przybyciu na miejsce ok 21.00 okazało się, że niebo żyleta. Na dwa dobsy i dwie lornetki spragnieni obserwacji zabraliśmy się za łupanie klasyków i nie tylko. Oczywiście obowiązkowym punktem programu była M42 ukazjujaca swoje uroki w całej okazałości. Przy dużych powiększeniach beż problemu dało się wypatrzeć 6 składników trapezu. Probowalismy również z Polarisem dojrzec ciemniejsza strukture Bernarda 33 ale koński łeb nie chciał się pokazać. Hitem wieczoru był również Mars, na którym bez większego problemu dało się wypatrzeć ciemniejsze struktury na czerwonej tarczce. Seeing tego wieczoru pozwalał na wiele. Było też trochę pogaduszek jak to zwykle bywa podczas wspólnych obserwacji i ok 23.20 zakończyliśmy. To była bardzo udana sesja i cieszy fakt, że udało nam się jeszcze pod sam koniec roku wyrwać jedną nockę. Oby przyszły rok obfitował w więcej pogodnych nocy. Aha, Polaris wypatrzył tego wieczoru jeszcze jakąś kometę ale nie pamiętam teraz jej symbolu.😄 Do następnego...
    5 punktów
  3. Nareszcie zawitało do nas bezchmurne zimowe niebo 🙂 Widoki rewelacyjne, w końcu udało mi się nacieszyć lornetką APM 16x70 ED, która daje znakomite obrazy. Orion jak z pocztówki, czekam na następne obserwacje 🙂
    4 punkty
  4. Na bezrybiu i rak - ryba. Tak samo po 2 miesiącach całkowitego braku warunków obserwacyjnych, dziura w chmurach przez którą można zobaczyć Oriona, to niezła gratka. Jako, że ze sprzętów miałem akurat chwilowo tylko lornetkę 15x56 przypiąłem się do tego Oriona jak rzep do psiego ogona. Płomienia oczywiście nie wypatrzyłem, ale M42 z Trapezem w środku to lornetkowa uczta. Warto łapać te chwile, gdy cokolwiek widać, nim chmury znów na dobre zamurują niebo. Pozdrowienia z Jeleniej Góry.
    4 punkty
  5. C/2022 E3 (ZTF) Aż dziwne, że jeszcze nikt o tym nie napisał, ale w kierunku Ziemi leci "kosmiczny prezent". Kometa, która w najbliższych tygodniach może osiągnąć jasność na granicy widzialności gołym okiem, to jeszcze jej wędrówka po niebie będzie się odbywać po obszarach okołobiegunowych nieba północnego. Jasność komety na tą chwilę podawana jest na około +8 magnitudo. Na tą chwilę obiekt "zatrzymał się" na jakiś czas w Koronie północnej, 12 stycznia osiągnie peryhelium (1,111 AU od słońca)i gdzieś około drugiej dekady stycznia zacznie wędrować w kierunku bieguna północnego i 1 lutego powinnien znależć sie najbliżej Ziemi (całkiem blsko 0,28 jednostki astronomicznej) w gwiazdozbiorze Żyrafy i wtedy osiągnąć największą jasność (może nawet gołym okiem). Teoretycznie kometa C/2022 e3 (ZTF) jeszcze przez większą część lutego będzie utrzymywać jasność powyżej +9 magnitudo wędrując w kierunku konstelacji Oriona. Wykres jasności Może pogoda będzie łaskawa 🙂
    2 punkty
  6. Notatka obserwacyjna: http://www.astronoce.pl/obserwacje.php?id=272
    2 punkty
  7. 3 Autor: Grzegorz Czernecki Miejsce: Zwardoń ( Beskid żywiecki ) Data: 28.10.2022 Obiekt: Messier33 Montaż: HEQ5 Pro SynScan mod Teleskop: TS APO 102/520 f5.1 Detektor: QHY294M Pro Ekspozycja: L-106x60s, RGB 3x30x60s, HA18x180s gain1600 offset30, -20° Obróbka: Maxim DL. Pixinsight, Akceptuję regulamin konkursu.
    2 punkty
  8. Odkąd zacząłem się interesować astrofotografią czyli od roku 2015 jednym z moich marzeń stało się sfotografowanie zorzy polarnej (na żywo zorzę widziałem w 2012 roku). Obserwowałem alarmy zorzowe i w przypadkach dużego prawdopodobieństwa starałem się zawsze wyjechać za miasto z aparatem. Sytuacji nie pomaga fakt, że mieszkam w centralnej Polsce i możliwość zobaczenia/sfotografowania zorzy graniczy z cudem. W te wakacje (18.08) prognozy zorzy były bardzo obiecujące, wybrałem się więc na spotkanie organizowane przez uczestników facebookowej grupy "Gapię się w niebo nocą" w okolicach Warszawy. Tym razem prognozy sprawdziły się i pomimo, że zorza nie była widoczna gołym okiem to na zdjęciach udało się ją zarejestrować. To były moje pierwsze zdjęcia zorzy. Wracając zadowolony do domu nie przypuszczałem nawet, że trzy miesiące później dane mi będzie fotografować to piękne zjawisko w zorzowym raju jakim jest Islandia. Na początku listopada trafiła się okazja dołączenia do wyprawy fotograficznej "Szlakiem Zórz" organizowanej przez Michała Kałużnego jednego z najlepszych astrofotografów w Polsce (jak ktoś nie zna Michała to polecam jego stronę http://astrofotografia.pl/ ). Drugą organizatorką była mieszkająca od 15 lat na Islandii Wioleta Górecka. Wioleta jest przewodniczką zorzową oraz świetną fotografką. Jeśli ktoś ma przyszłoroczny kalendarz astronomiczny z Gazety Wyborczej to Wioleta jest na okładce 🙂. Michała już znałem z warsztatów astrofotograficznych "Szlakiem Gwiazd", więc nie musiałem się długo zastanawiać nad decyzją. I takim oto sposobem jedno z moich marzeń miało stać się rzeczywistością. Czas pozostały do wylotu czyli do poniedziałku 21 listopada upłynął pod znakiem dokształcania się z wiedzy o Islandii oraz kompletowania sprzętu. Jeśli chodzi o sprzęt to po konsultacjach stanęło na dwóch aparatach Nikona D810 oraz D750. Do tego miałem obiektywy Sigma Art 16mm, Sigma Art 20mm, Sigma Art 50mm, Sigma Art 105mm, Sigma 60-600mm. Część obiektywów można było wypożyczyć od Sigma Foto Polska, która była partnerem technicznym. Na zorze były przeznaczone 16 i 20mm. Pozostałe brałem z myślą bardziej o krajobrazach i ewentualnie jakby nie było zorzy o złapanie islandzkiego Oriona (zabrałem też SWSA). Do tego dwa statywy, po dwie baterie na aparat, wężyki spustowe, całą masę kabli..........., czyli podobnie jak na porządną sesję w terenie. Zapakowanie całego tego sprzętu do samolotu nie jest wcale prostą sprawą. Cały delikatny sprzęt czyli aparaty, obiektywy i SWSA trafiły do bagażu podręcznego. Statywy ze względu na rozmiary i wagę zapakowałem do rejestrowanego. Trafił tam też nowy pręt z przeciwwagą od SWSA. Poprzedni zabrałem w wakacje do podręcznego i został skonfiskowany jako narzędzie niebezpieczne 😞 . Muszę napisać, że do odprawy podchodziłem z duszą na ramieniu bo waga i rozmiary mojego bagażu były "trochę" ponad normę. Nareszcie nadszedł dzień wylotu. Wylatywaliśmy z lotniska Okęcie w Warszawie około godziny 23. Lot miał trwać około 4 godzin a celem było lotnisko w Keflaviku ok. 50km od Reykjaviku. Na szczęście bagaże przeszły kontrole bez problemów. Razem ze mną lecieli pozostali uczestnicy wyprawy (3 osoby) oraz organizator i przewodnik Michał Kałużny, który powiedział nam, żebyśmy mieli aparaty pod ręką, bo może się uda ustrzelić pierwsze zorze przez okna samolotu. Zrobienie zdjęcia nocnego aparatem na czasie naświetlania rzędu 1-2s przez okno samolotu to gimnastyka wyższego rzędu 🙂 . Ze względu na światło odbijające się od szyb trzeba zasłonić praktycznie całe okienko a trzeba to zrobić jedną ręką, bo w drugiej trzyma się aparat 🙂 . Do tej pory mam uśmiech na twarzy jak przypominam sobie jak to wyglądało. No więc po mniej więcej dwóch godzinach lotu w zrobionych fotkach można już było zauważyć kolor zielony. Z każdą minutą koloru było więcej i ostatecznie zorzę spokojnie można było obserwować naocznie. Po wylądowaniu na lotnisku czekała na nas Wioleta. Zabrała nas do oddalonego o około 150km domku, który był naszą bazą wypadową przez kolejne dni. Po drodze przez okna samochodu podziwialiśmy wspaniałe, ciemne, islandzkie niebo. Zorza, którą było widać prawie cały czas jawiła się jako delikatne, jasne pojaśnienie horyzontu. Przypominała trochę łunę od miasta, tylko kolor miała biały. Po dojechaniu do bazy pomimo zmęczenia postanowiłem odejść kawałek od latarni i strzelić kilka fotek. W końcu po to tu przyjechałem. Jak widać na poniższych zdjęciach zorza była dość słaba (oczywiście jak na standardy islandzkie), bez struktur i słupów, Cieszyła jednak tak bardzo, że ciężko było usnąć tej nocy. No... w sumie to była już godzina 6 rano, ale wschód Słońca był około 10.15, więc w sumie to była jeszcze noc. Na tym zakończę część pierwszą. Postaram się przez kilka następnych dni streścić pozostałą część wyprawy. Najtrudniej było zacząć.
    1 punkt
  9. Po długich przygodach z "Edkiem" SW80 postanowiłem, że pora na szerokie kadry. Wybór padł na 200mm od Canona. Za cel obrałem sobie Serce, z mało popularnym obiektem "tuż" obok. Zamysłem było złapanie pozostałości po supernowej G 132.7+1.3 (HB3) [https://arxiv.org/abs/2202.07749v1]. Pracę przedstawiam w pseudo-palecie HST (pseudo bo składanie HSO jeszcze u mnie kuleje) + gwiazdy z RGB. Materiał ciułałem przez dwa miesiące, częściowo przy księżycu. Obróbka na ile umiałem 🙂 Zapraszam do oglądania! Kamera: ASI 1600MM-PRO (-15°C) Teleskop: Canon 2.8L (200mm/F3,5) Montaż: iOptron CEM40 (guiding) Skala: 3,91"/px Wodór: 160 x 5min (13h) Siarka: 160 x 5min (13h) Tlen: 120 x 5min (10h) R: 60 x 1min (1h) G: 60 x 1min (1h) B: 60 x 1min (1h) Razem: 39h Listopad, Grudzień 2022 Pixinsight, Photoshop, Voyager Astrokanciapa
    1 punkt
  10. 6 Autor: Łukasz Gałecki Miejsce: Dwernik, Bieszczady Data: 07-09.10.2021 Obiekt: NGC 2024 / IC 434 / NGC1977 / M42 Montaż: iOptron CEM25p Teleskop: WO RedCat51 Detektor: ASI071MC-Pro Ekspozycja: 70x60" + 94x300", gain90, -10° Obróbka: Pixinsight, PS Akceptuję regulamin konkursu.
    1 punkt
  11. Zapraszam do dzielenia się krótkim opisem swoich doświadczeń z teleskopami i lornetkami, z którymi mieliście bezpośredni kontakt. Forma ma być , krótka i zwięzła w formie jak niżej. 1. Nazwa teleskopu + montaż na jakim był "zawieszony" . 2. Dlaczego zdecydowaliście się na zakup. 3. Zalety, wady ( co pamiętacie z czasów kiedy użytkowaliście sprzęt ) 4. Dlaczego sprzedaliście/ zostawiliście teleskop, jak długo użytkowaliście sprzęt. Teleskopy: 1. Sky-Watcher BK 90/900 + AZ3 (achromat) To był mój pierwszy teleskop. Stałem się jego posiadaczem po pięciominutowej rozmowie telefonicznej z Panem Januszem z Astrokrak. Zalety: Mobilność, łatwość obsługi, nadawał się również do obserwacji dziennych. Zobaczyłem dzięki niemu pierwsze planety, i gromady otwarte. Wady: W tamtym czasie przeszkadzał mi tylko "kończący się zakres mikro ruchów", innych wad wtedy nie widziałem. Sprzedałem po półtora roku, żeby spróbować czegoś innego. 2. Sky-Watcher N 130/650 + EQ 2 (Newton) W tamtym czasie nie miałem pojęcia co to źrenica wyjściowa i nie do końca rozumiałem co to światło siła. Wydawało mi się że teleskop F 5 będzie pokazywał obiekty dwa razy jaśniej niż F 10 😅. Zalety: W miarę mobilny, Mgławica w Orionie zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wady: Nie polubiłem się z montażem EQ. Konieczność przekręcania tuby w obejmach podczas "skakania po obiektach". Przeszkadzał mi odważnik ( kiedyś upadł i mam dziurę w panelach 😂) Sprzedałem po paru miesiącach, nie polubiliśmy się z nim wcale. Dodatkowo moje błędy w obsłudze sprawiły że wydawał mi się niepraktyczny. To był mój najgorszy zakup. 3. Sky-Watcher 8'' + Dobson (Newton) Skuszony "forumową obietnicą" że Synta 8 jest najlepsza na wszystko, stałem się posiadaczem tej mobilnej armatki. Zalet: Sporo większy zasięg w porównaniu do dwóch poprzednich, prostota w obsłudze. Wady: Przy moich 190 cm wzrostu niektóre pozycje przy okularze były nie wygodne wręcz bolesne. Szybkie wypady pod blok były nieco kłopotliwe. Jako że miał być to sprzęt "jeszcze mobilny" mój zapał do wyjazdów za miasto spadł. Sprzedałem po roku, niewygoda przy obserwacji ( bule karku i pleców ) odbierały mi całą przyjemność z tej zabawy. 4. a) Bresser Messier AR- 102/600 + AZ 4 (achromat) Był to w miarę nowy sprzęt na rynku więc zaryzykowałem kupno. Chciałem czegoś mobilnego i jak najbardziej uniwersalnego. Zalety: Mobilność, prostota w obsłudze, szybka gotowość do spontanicznych obserwacji. Wady: Po dłuższym użytkowaniu aberracja sferyczna i chromatyczna zaczynają przeszkadzać. Sprzedałem po ponad roku świetnej zabawy ponieważ chciałem coś lepszego optycznie przy zachowaniu tych samych gabarytów. W tym samym czasie co AR- 102/600 miałem przez chwilę GSo 12'' oraz Levenhuk 70/900 b) GSO 12'' + Dobson (Newton) Zakupiłem ponieważ chciałem sprawdzić jak to jest z tym zasięgiem i możliwościami dwunastocalowego lustra. Zalety: Zasięg. Wady: Ciężki, dla mnie nie okazał się mobilny. Jego gabaryty skutecznie zniechęcały mnie do "nocnych wyjazdów". Sprzedałem po paru miesiącach bez żalu, trafił gdzieś na wieś tam gdzie jego miejsce. c) Levenhuk 70/900 + AZ4 (achromat) Kupiłem z ciekawości. Przez chwilę zainteresował mnie temat "długich rurek". Zalet: Niesamowita lekkość, przyzwoity obraz planet i Księżyca, śmieszna cena. Wady: Nie stwierdziłem. Sprzedałem bo ciekawość została zaspokojona, nie napiszę że wadą był zasięg bo to sprzęt do innych celów niż mgławice czy galaktyki. Kupiłem go świadomie do konkretnego zadania. 5. TS-Optics 102/714 ED + AZ4 Szukałem czegoś czterocalowego o przyzwoitej optyce. Po pozbyciu się GSO 12'' oraz sprzedaży AR 102/600 chciałem mieć jeden teleskop jak najbardziej dopasowany do tego co i w jaki sposób lubię podglądać. Zalety: Mobilność, uniwersalność, szybka gotowość do użycia. Wady: Dla mnie brak wad, jest to sprzęt skrojony pode mnie. Mam go obecnie. Lornetki: 1. Celestron upclose 10x50 z ręki. Lornetka została zakupiona za nim zainteresowałem się obserwacją kosmosu. Używałem jej do obserwacji ptaków. Zalety: Tania. Wady: Nie nadawała się do obserwacji gwiazd, obraz był wiecznie nieostry. Oddałem ją Tacie 🙂 po 10 latach użytkowania. 2. Nikon Aculon 10x50 + K&F Concept z głowicą kulową. Szukałem czegoś do gwiazd co nie zrujnuje budżetu. Zalet: Niska cena, akceptowalna optyka. Wady: Widoczne niedoskonałości obrazu w około 25%-35% pola widzenia. Z racji tego że uwielbiam teleskopy , lornetka jest tylko dodatkiem więc jej wady są dla mnie akceptowalne, służy mi na wycieczkach i czasem do obserwacji kosmosu.
    1 punkt
  12. Radosnych, spokojnych świąt, dużo zdrowia w nadchodzącym roku, pogodnych nocy i owocnych sesji obserwacyjnych/fotograficznych 😄 A ode mnie, jak co roku, kosmiczne bombki, tym razem z widokami z Webba!
    1 punkt
  13. Wyłaniający się z cienia uskok Rupes Recta - lubię obserwować ten fragment Księżyca.
    1 punkt
  14. No dobrze, nadszedł czas na opisanie piątku. Magicznego, zorzowego piątku, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Dzień zacząłem bardzo wcześnie bo o 5.00. O tej godzinie według prognoz miało się już rozchmurzyć, dlatego gdy zadzwonił budzik ubrałem się, zabrałem aparat i wyszedłem na zewnątrz sprawdzić pogodę. No i okazało się, że chmur już prawie nie ma, a na niebie grasuje piękna zorza. Niestety nie wziąłem ze sobą statywu, więc aparat wylądował na ziemi na czapce, a ja pobiegłem budzić resztę "łowców zórz". Po kilkunastu minutach staliśmy już w ciemnościach wpatrując się w niebo i jedyne co było słychać to klepiące migawki aparatów. Noooo może nie zupełnie tylko to było słychać. Co chwilę się któremuś wyrywało "O KU...!" i "JA PIER...." czyli standardowe w polskim języku zwroty wyrażające zachwyt. Zorza zajmowała prawie połowę nieba, długa pozioma wstęga wiła się powoli, a nad nią pojawiały się i znikały przypominające chmury niewielkie placki. To co się działo pod wstęgą to taniec. Słupy zapalały się, biegły w lewo lub prawo i po chwili już ich nie było. Sama wstęga jarzyła się fluoroscencyjną zielenią, słupy łapały jasną zieleń, gdzieniegdzie migał też kolor różowo-czerwony, a placki które pojawiały się i znikały były mleczne. Łatwo było je odróżnić od chmur bo po pierwsze chmury jak w Bieszczadach mają kolor czarny, a po drugie pojawiały się i znikały z dużą częstotliwością. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami.... No po prostu miód na moje oczy 🙂 . Miałem plan skoczyć po montaż SWSA i z dłuższej ogniskowej zrobić zielone Plejady, ale oba aparaty robiły już zdjęcia. Film składa się z dwóch kadrów robionych Nikonem D750 + Sigma Art 14mm oraz Nikonem D810 (mod) + Sigma 20mm. Czas naświetlania klatek wynosił 2s na ISO 1600. Muzykę do filmu zrobił nasz kolega Stiopa (dzięki Stefan!!! Jeszcze się zgłoszę do ciebie po pomoc jeśli chodzi o ten planowany długi film). To co warto tutaj jeszcze powiedzieć to zaskoczyła nas dynamika samej zorzy. Te jasne placki potrafiły pojawiać się i znikać co sekunda. Klatki do tego filmu były robione przez dwie godziny od 5 do 7. O godzinie tej większa część zorzy po prostu zgasła. Wróciliśmy więc do domku tak nakręceni, że o żadnym śnie nie było już mowy. Po pożywnym śniadanku czekał nas w intensywny dzień. Naszym celem była laguna lodowcowa Jökulsárlón oddalona od naszej bazy o około 350km. Po drodze zajechaliśmy jeszcze raz na Reynisfjare jednak tym razem od innej strony formacji skalnych Reynisdrangar. Co do samej formacji to nie napisałem wcześniej, że według legendy te wystające z morza skały to trolle zaskoczone przez wschodzące słońce i zamienione w kamień. Zachwycaliśmy się tutaj organami bazaltowymi i odwiedziliśmy jaskinię Hálsanefshellir. Nadmienić trzeba, że odwiedzając ją trzeba brać pod uwagę pływy bo podczas przypływu jaskinia jest pod wodą (podobno parę osób tu zginęło). My trafiliśmy całkiem nieźle, uważać trzeba było tylko na mocniejsze fale które odcinały drogę powrotną. Przed drugą częścią podróży skorzystaliśmy jeszcze z miejscowego WC. Piszę o tym tylko dlatego, że za usługę można było zapłacić tylko kartą lub zbliżeniowo, żadnej gotówki. Zresztą wpisuje się to ogólnie w charakter Islandii na której króluje pieniądz plastikowy, dosłownie wszędzie można płacić kartą. Na wyjazd nie wymienialiśmy w ogóle waluty na Islandzką koronę. Wracając do podróży - do przejechania pozostała nam połowa drogi, ale z takimi widokami można jechać i jechać. Po drodze przejeżdżaliśmy przez ciągnące się po horyzont pola lawowe pokryte zielonym mchem. Mech ten podobno jest pod ochroną i można dostać mandat za spacer po nim 🙂 . Oczywiście jeśli trafi się na przedstawicieli prawa, których widzieliśmy chyba tylko Reykjaviku. Dla fanów Star Treka w trzecim sezonie Star Trek: Discovery pola lawowe zagrały rolę powierzchni jednej z planet (47 sekunda w poniższym filmiku). W ogóle w tym sezonie dużo scen było kręconych na Islandii. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą nie mniej nudną drogę, ponieważ na horyzoncie było już widać największy w Europie lodowiec Vatnajökull. Połączenie błękitnego nieba, białego lodowca oraz zielono-buro-brązowej ziemi dawały niesamowite połączenie. I na tym zakończę pierwszą część sprawozdania z tego dnia, ponieważ potrzebuję czasu na przebranie zdjęć z laguny i zmontowanie filmów z nocnych harcy. 🙂 🙂 🙂
    1 punkt
  15. 4. Autor: Mateusz Wiśniewski Miejsce: Przypki Data: 05.09.22 Obiekt: Księżyc RGB faza 58% Montaż: SW EQ6R-PRO Teleskop: William Optics GT81 Detektor: QHY163M Ekspozycja: RGB (po 240 klatek) Obróbka: Pixinsight, PS. Akceptuję regulamin konkursu.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)