Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 16.03.2024 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Cześć, znowu mam przyjemność otwierać kolejny zlot FA w Zatomiu 😁 Przywieźcie ze sobą bezchmurne niebo bo atmosfera na pewno będzie 👍 Aha, uważajcie na poukrywanych w różnych dziwnych miejscach Janosików z suszarkami, bo było ich na prawdę sporo po drodze Także nie popędzajcie zbytnio swoich rydwanów.
    22 punktów
  2. Nie widzieliśmy wtedy jeszcze eksplozji, ale wyczuwaliśmy jej nadejście w z wolna kwietniejącym powietrzu. Zapowiadana fala ciepła początkowo dawała o sobie znać tylko w postaci wiatru przewalającego gęstawe chmury, sporadycznie rozrywające się na tyle, by ukazać namiastkę nieba. Jednak już pierwszego wieczora delikatnie się przetarło, niezbyt śmiało, lecz na tyle skutecznie, żeby pozwolić introwertykom na ucieczkę od rozmów pod pretekstem zajęcia się niebem. Podobno padły wtedy pierwsze strzały, ktoś rzekomo widział wieloryba, ktoś inny igłę w warkoczu, a komuś zawirowało pod niedźwiedzim ogonem. Ale taki już jest ten chaos początkowych doniesień, krzykliwych lecz zbyt mało kuszących, by oderwać się od lampki zupełnie przyzwoitego Château Latour Camblanes, kończyliśmy więc z Pablitem swoje rozmowy o życiu, Wszechświecie i całej reszcie. Wieczór zamienił się w noc, rozmowy cichły z każdym kwadransem, w końcu zrobiło się cicho. Koło trzeciej, po kolejnej nieudanej próbie zaśnięcia, wstałem z powodu duchoty. Otworzyłem okno i dostałem Drogą Mleczną w niedospany łeb - Wega nad czworobokiem Lutni krzyczała świetlistym błękitem, szyja Łabędzia kipiała jasnymi obłokami, inne gwiazdy lśniły jak w najlepsze bieszczadzkie noce, gdzienieniegdzie tylko było widać czarne placki poszarpanych chmur. Wpatrywałem się w ten widok jak oniemiały. Po dwóch-trzech minutach w końcu podjąłem decyzję - zbiegłem na dół po Fujinona, zdjąłem w pośpiechu zaślepki, wyszedłem przed domek - i zobaczyłem tylko błyskawicznie przywiane chmury, spod których już tylko najjaśniejsze słońca mogły się przebić. Po kolejnej chwili jedynymi światłami nad Zatomiem były już tylko sodówki. Ten pozornie nieistotny przypadek rozbudził jednak apetyt. Wiadomo już było, że mimo nie najlepszych prognoz na kolejną noc, lepiej będzie widzieć szklankę do połowy pełną. Następnego wieczoru wystarczyło być w gotowości do okolic 23:00. Gwiazdy zabłysły zupełnie wyraźnie, choć przejrzystości było daleko do tej sprzed dwudziestu godzin. Ale przeciętna noc w Zatomiu i tak przecież oznacza obiektywnie świetne warunki. Miałem do dyspozycji Fujinona 10x50 i nie potrzebowałem wiele więcej (poza statywem, którego akurat nie wziąłem, bo prognozy parę dni wcześniej były przecież beznadziejne). Szybko zacząłem nadrabiać zaległości, nieco w pośpiechu goniąc od Woźnicy po Bliźnięta, przeskakując z jednej emki na drugą, od Kota z Cheshire po Żłóbek. Dalej i wyżej, złapałem śliczne drzazgi M 81-82, następnie Wir i Wiatraczek w ogonie Wielkiej Niedźwiedzicy, Słonecznik i M 94 w Psach Gończych - każda mgiełka tycia, ulotna i jednocześnie w tej tyciości i ulotności przepiękna. Rzuciłem okiem na Chichoty, a potem zatrzymałem się na dłużej przy Róży Karoliny. Ta oczywiście nie była niczym więcej niż jednorodną plamką, ale w małych lornetkach jakoś nigdy nie potrafi mi to przeszkadzać. Więcej, te niedopowiedzenia wynikające z pozornego braku apertury i powiększenia zawsze stanowiły o uroku małych lornetek. Być może na dłuższą metę takie widoki byłyby nudnawe, ale wobec wielomiesięcznego wyposzczenia, cieszyłem się z każdego bladego pojaśnienia wypatrzonego na niebie, choćby z takiej M 48 która wisiała na tyle nisko, żeby nie przypominać nawet samej siebie z zaświetlonych Blizin. Dalej wciąż było skromnie, lecz nie mniej pięknie. Łapałem małe puchate gromady kuliste - M 13, M 92, M 3 i M 5, jedną podobną do drugiej, ale jednak odróżnialne mocniej niż tylko przez swoje kadry. I w momencie, kiedy już miałem zacząć narzekać na przeciągające się obserwacje z ręki, z pomocą przyszła zaparowana lornetka Moonisha, która zwolniła statyw. Zaraz można było iść dalej, by złapać Hantle i M 71 w Strzale, jeszcze mniejszą M 56 w obłędnie bogatym polu gwiazdowym i gwiazdopodobną Pierścieniową w Lutni. Odwiedziłem barwne omikrony Łabędzia, przeskoczyłem do M 39 z nieodłącznym cieniem Barnarda 168. Najpiękniej jednak wyglądała parka drobnych gromad w zachodnim skrzydle, NGC 6866 i 6819. Dwie drobne mleczne plamki zawieszone gdzieś między dziesiątkami gwiazd - i tylko szkoda, że nie mieściły się w jednym kadrze. I nawet większa, wyraźniejsza NGC 6811 nie była z nimi w stanie konkurować. Niewiele później niebo zaszło cirrusem i przestało być obserwowalne. Reszta szklanki była tylko pozornie do połowy pusta. Choć ostatnia noc upłynęła raczej towarzysko, można było jednak zrobić kilka (raczej pamiątkowych) zdjęć, sprawdzić kolimację teleskopu i zerknąć na co jaśniejsze obiekty. Lecz czy to nie do takich nocy się potem najmocniej tęskni, kiedy ziemia pachnie już wyraziście, oddech się pogłębia, a ciemność otula przyjmnym, rześkim ciepłem? Zaś eksplozja w końcu nadeszła, zieleń buchnęła w dzień wyjazdu. Zalała nas fala ciepła, wraz z oślepiającą bielą kwiatów na drzewach owocowych. Wiosno, witaj!
    17 punktów
  3. Foto relacja ze zlotu. Mimo nieco kapryśnej pogody humory dopisały i sporo się działo...😄😉 Dzięki wszystkim za miło spędzony czas.
    16 punktów
  4. Wszyscy mają kometę... Mam i ja 😉 Z pogodą ostatnio bardzo ciężko, więc jak tylko pojawiło się okienko pogodowe 8 marca postanowiłem pojechać na punkt obserwacyjny na pole pod Grunz. Warunki były dobre. Wręcz wyśmienite. Zabrałem na ten wypad nowy montaż... I niestety walka z jego ustawieniem zjadła sporo czasu przez co jak już ustawiłem robienie zdjęć to kometa była już dość nisko. Stack I obróbka jedynie w DSS. Stack na kometę i gwiazdy oraz zabawa krzywymi.
    13 punktów
  5. Kometa Pons-Brooks 04.03.2024 APO 60/360 + Canon 6D mod, ok 60 klatek po 30 sek, ISO 2500 08.03.2024 ED 102/714 + Canon 6D mod, ok 70 klatek po 20 sek, ISO 2500
    12 punktów
  6. 15.02.2024 Wychodząc wieczorem do Żabki, na południowo-zachodnim niebie dostrzegłam kilka najjaśniejszych gwiazd i Księżyc wiszący kilka stopni od Jowisza. Widok ten przypomniał mi o zasłyszanej gdzieś ostatnio informacji o zbliżeniu naszego naturalnego satelity z Uranem. W zasadzie od razu po powrocie z Żabki zgarnęłam lornetę i wyszłam na balkon, gdzie, standardowo, temu co na niebie towarzyszyły moje dwie ulubione latarnie, pomiędzy którymi akurat wisiał Jowisz. To właśnie ku niemu wpierw skierowałam swój wzrok. Mym oczom ukazała się kremowa perła przyodziana trzema drobnymi diamentami, dwoma z lewej i jednym z prawej strony, zaś na jej powierzchni subtelnie rysowały się dwa pasy i… jakaś skaza? Na niemalże środku jowiszowej tarczy znajdowała się malutka, ciemna kropka, której nie widziałam bardzo wyraźnie, ale jednocześnie byłam stuprocentowo pewna, że ona tam jest. Nie może być! Serce zabiło mi mocnej, a ręka niemal natychmiast sięgnęła po telefon by sprawdzić aktualne ułożenie księżyców galileuszowych. Odpowiedź nadeszła szybko - oto centrum tarczy Jowisza zdobił cień najbardziej aktywnego geologicznie obiektu naszego Układu Słonecznego - Io. Sam księżyc niemalże kończył już swój tranzyt, jednak w zasadzie wciąż był wizualnie przyklejony do macierzystej planety, przez co w moim 25-krotnym powiększeniu był od niej nieoddzielalny. Właśnie pierwszy raz w życiu zobaczyłam tranzyt cienia księżyca Jowisza na jego tarczy. W sposób niezaplanowany, z zaskoczenia, a do tego nie w teleskopie, tylko w lornetce 25x100. Ja nawet nie spodziewałam się, że to zjawisko jest możliwe do dostrzeżenia w takim instrumencie! Naprawdę, czekałam na ten moment bardzo długo. Nie zliczę ile razy probowałam trafić na taki tranzyt w zamierzchłych już trochę czasach, gdy miałam jeszcze GSO. Zawsze coś stawało na przeszkodzie, a tu? Proszę. W lornecie, z Jowiszem wiszącym centralnie między dwoma świecącymi w moją stronę latarniami. Ironiczne. Naprawdę dawno nic mnie tak nie ucieszyło. Na oglądaniu tego widoku spędziłam kilkanaście minut. Gdy trochę ochłonęłam, przesunęłam lornetę wyżej - ku Księżycowi. Poświęciłam mu chwilę, po czym w SkySafari sprawdziłam dokładną lokalizację Urana. Wykonałam do niego prosty star hopping i zobaczyłam, dokładnie tak jak się spodziewałam, gwiazdkę. Próbowałam dopatrzeć się w niej jakiegoś zielonkawo-niebieskawego odcienia, lecz nic z tego. Uran wyglądał po prostu jak zwykła gwiazdka. Ale za to w sposób świadomy zobaczyłam go po raz drugi w życiu, po naprawdę wielu latach. Tyle było z obiektów Układu Słonecznego, które mogłam zobaczyć ze swojej miejscówki, jednak postanowiłam rozejrzeć się po niebie trochę dłużej i mimo ogromnego poziomu zanieczyszczenia światłem, ujarzmić kilka DSów. Wbrew temu, czego można by się spodziewać po widoku gołym okiem, lorneta była nawet w stanie ukazać jakieś gwiazdy. Chwilę pokrążyłam z jej pomocą po zubożałej Kasjopei, a w drodze do Perseusza odwiedziłam Chichoty. Nie były tak liczne i bogate jak spod ciemniejszego nieba, nie lśniły tak hipnotyzująco jak zwykle, ale i tak były piękne, i w sumie nawet nie było ich tak mało, jak się spodziewałam. Nawet pozbawione tego błysku w oku i lekko jakby zmatowiałe - zachwycały. Przesnułam się przez Perseusza i okolice Woźnicy, po czym przeniosłam się nieco w bok balkonu z lornetą, by spomiędzy gałęzi pobliskiej robinii akacjowej wypatrzeć M41. Wisząca poniżej Syriusza gromada wyglądała biednie, bardzo subtelnie prześwitując przez krakowską łunę, lecz jej dostrzeżenie i tak mnie ucieszyło. Mam bardzo ciepłe wspomnienia sprzed lat zawiązane z tym obiektem. Znowu zmieniłam nieco miejsce, tym razem przesuwając się na przeciwny koniec balkonu, by pośród gałęzi tego samego drzewa odnaleźć M42. Na krakowskim niebie widziałam ją już kilka razy, jednak wciąż nie mogę przyzwyczaić się do jej widoku w tych warunkach - wszystko poza centralną częścią ginie w jasnym tle nieba, pozbawiając obiekt jego subtelności. Tak zanieczyszczenie światłem obdziera z pełni piękna najjaśniejszą mgławicę polskiego nieba. Po tym widoku zwinęłam się do środka. Przyznam, że te obserwacje mnie usatysfakcjonowały, mimo że były krótkie, niezbyt ambitne, no i w zdecydowanie niewymarzonych warunkach. Co ten brak normalnych obserwacji ze mną robi. No ale cóż, trzeba doceniać to, co się ma, a ja doceniam zwłaszcza ten tranzyt. 🙂 Pośród tej drobnej relacji widzicie parę zdjęć z telefonu przyłożonego do lornety cykniętych w ramach pamiątki. No i pierwsze z nich pokazuje w jak świetnych warunkach obserwowałam.
    11 punktów
  7. Trochę zdjęć też udało mi się zrobić, pogoda na szczęście nie była aż tak zła jak prognozowano, w nocy czwartkowej w okolicach 3.00 wschodząca droga mleczna wyglądała nieźle 🙂 :
    10 punktów
  8. Rozrywka w trakcie oczekiwania na nocne niebo 🙂
    10 punktów
  9. 1I/2017 U1 'Oumuamua, został odkryty 19 października 2017 roku przez teleskop Pan-STARRS1 Uniwersytetu Hawajskiego, finansowany przez program NASA Near-Earth Object Observations (NEOO), który znajduje i śledzi asteroidy i komety w sąsiedztwie Ziemi. Planetoida o dziwnym kształcie okazała się bardziej kometą. Wstępne obliczenia orbitalne sugerują, że obiekt przybył z kierunku zbliżonego do jasnej gwiazdy Wegi w północnym gwiazdozbiorze Lutni. Jednak podróż międzygwiezdnego obiektu trwała tak długo – nawet z prędkością około 59 000 mil na godzinę (26,4 kilometrów na sekundę) – że Wega nie znajdowała się w pobliżu tej pozycji, gdy 'Oumuamua znajdowała się tam około 300 000 lat temu. Obiekt opuścił nasz układ by zostać finalnie zapomnianym przez fotografów. Jakież było zaskoczenie, gdy astrognomowie ustalili, że, nie wiedzieć czemu obiekt drastycznie przyspieszył do prędkości 1,395 Warpa, by finalnie zostać sfotografowanym wczoraj przez teleskop Humbolta na tle gromady M13. Astrognomowie szacują, że międzygwiezdny obiekt podobny do 'Oumuamua przechodzi przez wewnętrzny Układ Słoneczny mniej więcej raz do roku świetlnego , ale są one słabe i trudne do zauważenia i do tej pory były pomijane. 'Oumuamuę na pewno czekał by podobny los, żeby nie najsilniejszy w Układzie Słonecznym teleskop Humbolta z Nowej Papai, który odnalazł ją na tle popularnej gromady. Jest to unikalne zdjęcie, które możemy doglądać tylko raz w swoim życiu. Bo obiekt wróci lub nie. Trajektorię 'Oumuamuny możemy zobaczyć w zaznaczonym okręgu po powiększeniu zdjęcia poniżej.
    10 punktów
  10. W tym roku co prawda planetarne zamiast DSowych, ale astro pisanki tradycyjnie wydrapane być muszą! Wesołych Świąt wszystkim, udanego wypoczynku, no i dobrej pogody tej wiosny, by pozwoliła obserwacyjnie i fotograficznie odkuć się za tak pochmurne jesień i zimę. 😄
    10 punktów
  11. Cześć, Chciałem przedstawić moje ostatnie zdjęcie. Kadr wybrałem bodajże już w 2021 roku i w końcu doczekał się realizacji. Może nie 100% ponieważ w przepiękną bezchmurną marcową noc miałem problem z akwizycją siarki i musiałem wyrzucić do kosza ponad 5 godzin materiału. Przez co samej SII zebrałem bardzo mało. Postanowiłem jednak spróbować swoich sił bo wiem, że nie dozbieram w najbliższym czasie żadnych klatek. Ha: 84x300, OIII: 84x300, SII: 27x300, RGB: 30x120 Sumarycznie: 19godz, 15min William Optics GT81 IV, ASI2600mm-p, Antlia Ha 3nm, OIII 3nm, SII 4,5 edge, RGB - V-pro Wersja starless: Wersja z opisem: Pogodnych nocy 🙂
    10 punktów
  12. @midimariusz co tu dużo pisać 🙂 Pierwszorzędna robota. Chodzi płynnie ale z przyjemnym oporem. Świetnie wyważony. Po malej przerobce bede mógl nawet w zenicie obserwowac bez stołka. Ma dodaną przystawkę StarSense od Celestrona dzięki czemu można w kilka sekund wyszukać dowolny obiekt. Idealne na szybką sesję w krótkim oknie pogodowym czy w czasie pokazu dla znajomych. Załączam kilka zdjęć z unboxingu 🙂 Teraz trzeba tylko wymyśleć dla niego nazwę 🙂 @Mumia pogoda nie pozwoliła na to by teleskop pokazał pazur ale jak tylko pogoda pozwoli jadę z powrotem do Zatomia na dłuższe testy 🙂
    9 punktów
  13. 9 punktów
  14. Mimo że od początku nie idzie mi astrofotografia albo może za duzo oczekuje. Udało mi się ustrzelic ostatnio parę obiektów. Wszystko tym samym sprzętem. SW 130pds Canon 760d mod full Filtr dual band sv bony 7nm Obrobka u mnie leży ale staram się...
    9 punktów
  15. Dawno niczego nie publikowałem bo dawno też nie fociłem, ale w końcu po ponad roku udało się trafić w Bieszczadach na w miarę dobre warunki. Łącznie około 16h materiału z czego 5 to kolor reszta luminacja, suby po 60s, materiał zbierany w ubiegły weekend i w marcu rok temu w Dwerniku. Niestety przez tak długi czas umiejętności obróbki też się lekko zdezaktualizowały 😉
    8 punktów
  16. Wczoraj złowiłem Meduzę IC 443. Myślałem, że w tym sezonie już się nie uda, a jednak pojawiła się chyba ostatnia szansa. Okazało się to bardzo łatwym zadaniem, pomimo że obiekt był już stosunkowo nisko (pomiędzy 20-30 stopni nad horyzontem). Za drzewami wisiał jeszcze niewielki Księżyc, nie wyżej jak 10 stopni nad horyzontem. Walczyłem wcześniej z Głową Małpy i jakoś tak bez większych nadziei skręciłem w miejsce zapamiętanego asteryzmu. Ku zaskoczeniu, zobaczyłem prawie od razu, że ją mam. Z czasem obiekt stał się bardzo wyraźnie widoczny, choć co prawda tylko w niewielkiej części, być może lekko zagiętej. Jestem bardzo zadowolony z połowu, bo jakoś zawsze chciałem ją zobaczyć. Ciekawe czy podczas górowania, około 60 stopni nad horyzontem, Meduza pozwoli zobaczyć trochę więcej. Zaznaczyłem zielonym kółkiem dokładne miejsce, gdzie widać było fragment obiektu w teleskopie 12" z filtrem OIII. Wygląda na to, że ten kawałek z OIII jest najjaśniejszą częścią. Asteryzm, który zaznaczyłem, sprawił, że odnalezienie Meduzy za jego pomocą okazało się banalne i bardzo szybkie. Niebo wczoraj było dosyć dobre i przejrzyste, niestety nie dało się tego nijak wykorzystać z powodu wilgoci i ciągłego parowania okularów. Ilekroć jakieś obiekty zaczęły sypać detalem, za chwilę gwiazdy pęczniały i wszystko gasło. Wytrzymałem od godziny ponad 21 do 1 w nocy i w końcu zwinąłem mokry teleskop do domu.
    8 punktów
  17. A to mój z tamtego tygodnia. MAK 127 plus ASI 120mm mini
    8 punktów
  18. Fotka Księżyca z 19.03.2024. Jak się później okazało to była ostatnia sesja gdy miałem pożyczony SCT 11" ( Ten teleskop jest do sprzedania więc jakby ktoś szukał dam kontakt do właściciela). Wynikowa fotka to mozaika na którą użyłem 70 paneli. Nagrywane między 21 a 22 godz. Seeing 6/10. SCT11", QHY462c+Baader h-alpha 35nm, AVX
    8 punktów
  19. Wczoraj Księżyc wisiał na tyle wysoko, że około 18:00 był wciąż doskonale dostępny z mojego balkonu (ekspozycja wschodnia), i to mimo młodej fazy. Odkurzyłem czarny kufer, by przeprosić się z Kątunią (APM 82 mm), wstawiłem okulary 16 mm dające powiększenie 30x (największe dostępne, które jeszcze nie zdradza utraty kolimacji). Mimo nie najlepszego kontrastu na wciąż błękitnym niebie, pięknie było widać wszystkie ważniejsze struktury Srebrnego Globu. Oczywiście najdoskonalej widoczne było centralne trio Cyryl-Teofil-Katarzyna i Herkules z Atlasem powyżej, ale moją uwagę przyciągnęło Morze Przesileń, na którym po chwili wpatrywania się pojawił się czarny pieprzyk Picarda. Tuż na lewo świeciły zachodnie stoki Proclusa, mocno wyróżniające się swoim albedo. Najpiękniejsze jednak okazały się zapalające się lampy wierzchołków koron karaterów po ciemnej stronie terminatora, szczególnie ta w okolicach bieguna południowego, wyraźnie bardziej niż inne oddalona od linii terminatora. Jeszcze lepszy widok czekał na mnie godzinę później. Pełniejący złoty sierp był już nad dachem bloku, ale turbulencje pochodzące od ciepła budynku były zaskakująco pomijalne, zaś kontrast zauważalnie wzrósł. Morze Przesileń pokazało kolejne dwa cienie kraterów (Peirce i Oppel), bliźniaczo podobne do Picarda, również odarte z jakiegokolwiek lśnienia, tak jakby oświetlenie potrafiło im nadać wyłącznie cień. Za to ściana Proclusa świeciła chyba jeszcze wyraźniej, zaś wybitna wcześniej Rupes Altai rozpadła się w swojej jasności na kilka mniejszych i nieco słabszych wygięć. Po zachodniej stronie terminatora, w południowej części pozapalało się jeszcze więcej wierzchołków, zaś te które były widoczne wcześniej zyskiwały na długości i łukowatości, a Maurolycus domknął krąg świateł w swojej koronie. Ciekawie układał się cień na Morzu Jasności - w jego centralnej części załamywała się kształtna krzywizna terminatora, zdradzając delikatną depresję terenu względem okolicznych łańcuchów. Chwilę jeszcze powodziłem wzrokiem po siostrzanych wklęśnięciach pomniejszych karaterów w północnej części tarczy (żadne z nich nie było tak jasne jak Proclus), próbowałem też wypatrzyć północną część Doliny Alpejskiej (o dobę za wcześniem, zdaje się) ale trzeba było w końcu uciekać przed coraz bardziej przeszywającym zimnem. I szkoda tylko, że nie mam balkonowych widoków na zachód. ... PS nie wiem, czy nie dubluję tematu - dałbym sobie przyciąć paznokieć, że gdzieś tu był temat "Księżyc przez lornetkę" - ale nie znajduję. Ktoś pomoże?
    7 punktów
  20. Newton 200/1000, Canon 650d, Heq5. Prócz tytułowych galaktyk, na zdjęciu możemy znaleźć NGC 4027 i 4027A, PGC 37910. 180 x 5 minut. Materiał niestety zebrany 50 km na wschód od Warszawy.
    7 punktów
  21. Tymczasem wczoraj wieczór F=200mm
    7 punktów
  22. Po wielu latach udało mi się wreszcie upolować w większej skali ten fascynujący obiekt. To oczywiście fragment Łańcucha Markariana. Materiału przydałoby się dwa razy więcej ( koloru), no ale pogoda nas nie rozpieszcza. Setup: FS 128, Atik One 6.0 na ASA DDM 60. Filtry Baader. Fokuser FLI Atlas. L: 18x600 sekund, RGB : 10x300 na kolor. Fotografowałem na WAP RODOS pod niebem Bortle 3 przy niesamowitym seeingu.
    7 punktów
  23. W końcu pod koniec Marca udało mi się nazbierać trochę materiału, poniżej popularna mgławica choinka w palecie HOO z tym że OIII nie nazbierałem zbyt wiele klatek, w sumie około 10h naświetlania. Teleskop: SW ESPRIT 120ED z reduktorem 0,77 Kamera: ASI2600MM Pro Montaż: SW AZ-EQ6 GT
    7 punktów
  24. Pył z nad Sahary zrobił swoje, ale mimo to udało się złapać 54 klatki po 20 sek na tle chmur piasku i wilgoci, FSQ106 z reduktorem f3.65, Nikon 810A.
    7 punktów
  25. Mimo chmur, 78% Księżyca i malejącej wysokości nad horyzontem (pierwsze zdjecie 24 ostatnie 9 stopni), widoczny jest 4 stopniowy warkocz (8 tarcz Ksieżyca w pełni). 58x20s, Samyang 135mm, f2.8, Nikon 810A.
    7 punktów
  26. 100x8s, Nikon 810A, Samayng 135mm, crop
    7 punktów
  27. Udało mi się złapać zachodzący Księżyc z całym towarzystwem, oczywiście chmury wszystko zepsuły bo było jeszcze trochę za jasno, parę minut później wszystko zasłoniły. No ale co wyszło to jest na pamiątkę, strzały z C60D+50mm:
    6 punktów
  28. Witam. Po kilkuletniej przerwie w foceniu, skompletowałam nowy setup, który „zgrywałem” dość długo. Brak synchronizacji czas/pogoda, a przede wszystkim brak pogody spowodowały, że trwało to prawie rok …. Zdjęcie jest robione w tandemie z synem (AstroAllano), z którym tak pracujemy od wielu lat, kiedy był jeszcze małolatem 🙂 Pewnie mało kto z forum nas kojarzy, ale zaczynaliśmy kilkanaście lat temu w Zatomiu. Obiekt to NGC 6910 sfotografowany setupem WO 81GT + Flat 6A III / CEM 26 / ASI 1600 MC / Optolong L-Pro. Materiał zbierany przez 7,5 h. Niebo podmiejskie (Bydgoszcz), dość zamglone. Pozdrawiam
    6 punktów
  29. Tegoroczny Jowisz: 29.02.2024 SCT 8" + ASI 224MC - wersja normalna i drizzle 1,5x 03.03.2024 SCT 8" + ASI 224MC - wersja normalna i drizzle 1,5x
    6 punktów
  30. Na szeroko, wykorzystując dzisiejszą wieczorną półgodzinną dziurę w chmurach. Przez najbliższe trzy dni kometa łatwa do odszukania - przemieszcza się w sąsiedztwie Hamala. W lornetce 12x50 obiekt oczywisty, z majaczącym warkoczem. C6d+S50/1,4 @2,8 20s ISO3200
    6 punktów
  31. Cześć, kilka dni temu podczas sprawdzania osiowosci wyciągu postanowiłem zobaczyć, jak w całym pociągu optycznym zachowuje się moja kątówka pryzmatyczna Baader BBHS 2”. Dodam, że kupiłem ją nową jakieś 4 miesiace temu. Używana i przechowywana była z należytą ostrożności. W trasy zabierana w hermetycznej , wstrząsoodpornej walizce z grubą pianką. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem, że wiązka lasera spiernicza o ładne parę centymetrów. Już wcześniej mi coś nie pasowało i przybierałem się to sprawdzić, gdyż podczas osiowego patrzenia w szerokokątnych okularach wywalało mi Lateral CA. Gdzie w mniejszym pryzmacie T2 zeiss BBHS było idealnie. Laser jest idealnie skolimowany, sprawdzałem na kołysce. Tutaj chciałbym przy okazji jeszcze raz podziękować Tomkowi Witosowi za użyczenie samocentrującego Hotecha Poprzedni laser Farpointa niestety roztrzaskałem na schodach. Po włożeniu do wyciągu lasera ( na zdjęciu poniżej widać delikatną chyłkę, wywołana tiltem przedłużki 2”-2”.) widać praktycznie idealną osiowość wyciąg-obiektyw. Dodając pryzmat od razu widać, jak punkt lasera ucieka. Rozkolimowanie potwierdziłem umieszczając z jednej strony laser, a drugą powierzchnię przykładając do płaskiego lustra. W odbiciu wiązki widać, jak solidne jest to przemieszczenie. Zabrałem się za doprowadzenie pryzmatu do ładu. W dolnej części są cztery śruby do zamknięcia obudowy i 4 śruby do dystansowania. Po otwarciu, widoczne są 2 podkładki, które w zależności od ustawienia wywierają nacisk na pryzmat zmieniając jego osiowosc w obudowie. Delikatnie w białych rękawiczkach, metodą prób i błędów obserwując zmianę ustawienia odbicia lasera w kolimatorze, zmieniałem ustawienie podkładek i docisk poszczególnych śrub. Po jakiś 30-40 minutach kombinatoryki udało się ustawić wszytsko w punkt. Zweryfikowałem to ustawiając jeszcze raz cały układ w wyciągu i potem na niebie. Różnica jest kolosalna. Także, chłopaki do roboty, posprawdzajcie swoje i dajcie znać, jak to wygląda u Was Pozdrawiam Krystian.
    6 punktów
  32. Fragment Słońca z dnia dzisiejszego 🙂 SW72ed, klin Herschela Lunt, QHY462c + UV/ir cut+ Solar continuum , AVX
    6 punktów
  33. Co prawda pełnia była dziś ok 8.00 rano ale dopiero wieczorem o 21.00 udało mi się ustrzelić Łysego. Widać, że od prawej górnej krawędzi już trosze ubyło. Fot. Seestar S50
    6 punktów
  34. Przypilnuję Jolę/sołtys Zatomia/osobiście .Pozdrawiam
    6 punktów
  35. Moon 70% Copernicus
    6 punktów
  36. Setup: FSQ 106N, ZWO ASI 2600 MM Pro na Takahashi EM-11 Z. Filtry Antlia Edge 4.5 nm 2". Ha: 15x300, OIII: 18x600, SII: 16x600. Gain: 101, offset:30. Kalibracja: darki i flaty.
    6 punktów
  37. Przypomniałem sobie o tym zdjęciu. Powiększona pojedyńcza klatka - Askar Fra400 + Nikon D5300
    6 punktów
  38. Mgławica Veil - APO 60/360 + Canon 6D mod ok 110 klatek po 60 sek, ISO 1600
    5 punktów
  39. Gromada M37 z Woźnicy. APO 60/360 + Canon 6D mod, ok 60 klatek po 45s, ISO 1600
    5 punktów
  40. Z okazji nadchodzących Świat Wielkiej Nocy składam naszym Paniom i Panom najserdeczniejsze życzenia, dużo zdrowia, szczęścia, pogodnych nocy, bogatego zająca i mokrego dyngusa
    5 punktów
  41. 29.03.2024-Obszar aktywny 3615 godz 11:51 UTC. TS152/900, D-ERF 135mm, Quark chromo, Player One Apollo M-max, Celestron AVX
    5 punktów
  42. Dzis mozna by rzec powrót do korzeni , obserwcje jak kiedyś gdy dobrych kilka lat temu młodzieńcze marzenia o obserwacjach postanowiłem przekuć w rzeczywistość i zacząć od lepszego ponania nieba , zaopatrzony więc w lornetke 10x50 i stellarium zdobywalem świat, a gdzie tam świat, Kosmos 😉 Pamietam jak cieszylem sie gdy "kropeczki " na mapie odpowiadały "kropeczkom " widzianym w lornetce, nie musialem nawet łapać jakiś obiektów by miec wiele satysfakcji , ale wróćmy do dzis . Otoz kilka dni temu w me rece wpadla biedna powypadkowa 15x70 którą to nabylem raczej z myślą o samolotach. Luźny mostek naprawiłem szybko a kolimacje udało sie dokonczyc właśnie dzis gdy znow podobnie jak wczoraj wredne chmurzyska rozstapily sie gdy z komety nie bylo juz co zbierac 😡 A ze jak wiadomo nic tak nie motywuje do obserwcji jak nowy instrument wiec uradowany udaną naprawą nie zwazajac na przechodzace co roz chmurki , stale lekko ale obecne wysokie piętro i zawrotne sqm 19.5 jakie mam na ogrodzie choc pewnie jest gorzej bo doszlo troche lamp w okolicy, wyruszylem na Dsowe łowy odchaczyc troche klasyków ocenic gwiazdki w tej "super lornetce" a przede wszytkim fajnie sie bawić. Zacznę od tego ze to moje pierwsze bino 15x70 i zaskoczylo mnie jak odczuwalna jest roznica x10 x 15 w obrazie stereo. Myslalem ze jest mniesza .Obawialem sie też ze duzo mniejsze niz w 10x50 pole nie przypadnie mi do gustu , ze te bodajże 4,7 * to bieda ale nic z tych rzeczy, na to odczucie wplywa jednak przedewszytkim afov okularów, jest dobrze. Zacząłem od gwiazd wokół Mirfaka , lubię tam zaglądać, ładne lornetkowe poletko stosunkowo jawnych gwiazd ktore jednak ciekawiej prezentuje sie w 10x50(pole) Potem cóż by innego jak oczywiscie rzut beretem w strone kasjopeji gromada podwojna Persueusza , to właśnie na tym obiekcie uderzyło mnie o ile wiekszy jest ten obiekt w x 15 w porównaniu do x10. Znacznie lepiej wypada w x15. Nastepnie przeskok na kasjopeje i skanowanie licznych tam gromad otwartych takich jak choćby C13 ,C 10 M103. Widok i zabawa 15x70 spodobaly mi sie wiec postawnowilem spróbować klasycznej parki M81 M82. Misio w zenicie wiec pomimo niewygody docenilem zenitalna "jakosc " nieba i dosc szybko cieszyłem oko obiema gakaktykami , ewidentnie wzrost apertury wzgledem 10x50 był tu odczywalny. Mysle sobie no fajnie bawmy sie dalej i jak szaleć to szaleć postanowiłem więc powziac sie na karkolomny krok i spróbować tripletu Lwa. Niestety , te czesc nieba mam juz słabszą i mimo chwili starań udalo sie wyzerkac jedynie bardzo subtelną M 66 jako delikatne pojasninie widoczne gdy lekko szturchnac lornetką. Nasteepnie widzac pięknego Arktura wymyśliłem odpocząć sobie po tym lwie asteryzmem i przywdziac kapelusz Napoleona. Przypominajac sobie jego polozenie w me oko wpadla wyswietlajaca sie w stelarium na tym obszarze Herkulina i tak oto posillujac sie apką odchaczylem sobie z satysfakcją te karlice . Jako ze ten obszar nie licząc zenitu mam na ogrodzie najlepszy postanowiłem juz daleko nie biegac i tak o to pyk skoczylem sobie do gromady otwartej Melotte 111. Tu również lepszy uwazam widok jest w 10x50. Następnie padla zupelnie oczywista galaktyka M94 a sesje zakończyłem pieknie prezentująca sie kulką M3. Miło było wrócić do takiej zabawy i przypomnieć sobie ile zabawy daje byle lornetka nawet na marnym miejskim niebie. Chyba zanadto zapętliłem się w myśleniu ze pod takim niebem nie ma sensu i albo dobra pogoda i wyjazd za miasto albo nie ma sensu sie rozkładać. Postanawiam wiec przeprosić sie z moim miejskim niebem i częściej wykorzystuwac nadazajace sie okienka a lornetka ktora miała byc tylko do samolotów chyba jeszcze posluzy mi wlasnie do takich krotkich spontanicznych obserwacji . Takze zachecam też by mimo kiepskich warunków jakie mamy spróbować wykrzesac cos z tego co jest. Wizual nie umarł ☝️
    5 punktów
  43. Rozmawiałem z p. Sołtys w sprawie wyłączenia lamp na Zlocie. Obiecała, że temat załatwi
    5 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)