Jestem tutaj nowy i tak sobie rozmyślań. Chciałbym poznać wasze zdanie. Mam pytanie. Rozważam czysto teoretycznie. Ostatnie badania naukowe udowodniły, że przestrzeń miedzygalaktyczna rozszerza się z prędkością większą, niż prędkość światła. Więc z punktu czysto naukowego jest to niemożliwe. Moje pytanie. Wyobraź sobie, że lecisz samolotem, wlatujesz w chmurę ale przegapisz moment wlecenia w nią, wiesz tylko że się w niej znajdujesz po tym co widzisz za oknem. Co jeśli, czarna materia jest chmura, w której znajduje się materia widzialna i oddziałuje na nią jakaś siła, która nie oddziałuje na pojedyncze cząstki materii widzialnej. Czarna materia jest tak jakby powłoką, w której się znajdujemy, a że jest zupełnie czarna, nie wiemy co znajduje się poza nią. Ma mase tak mała, że materia widzialna, skupiona w przestrzeni naciska na nią, zakrzywiajac jej struktury i po części zaczynamy odczuwać oddzialywanie na które jesteśmy chronieni przez czarna materie. Idąc dalej, co jeśli siła która powoduje powstanie czarnej dziury, takie skupienie materii w jednym miejscu rozrywa chmury czarnej materii. Coś jakby dziura w balonie. Przez ta szczelinę, na dysku akrecyjnym pochłaniany jest pył i cząsteczki znajdujące się w około. Rozciagane do kwarkow, lub jeszcze mniejszych cząsteczek i wyrzucane poza naszą chmurę czarnej materii? Może tak właśnie powstał nasz wszechświat? W końcu podstawowe pierwiastki jak wodór i hel zapoczątkowały stworzenie, a cięższe powstaja w reakcjach termojadrowych w wybuchu supernowej. Co jeśli materia zassana przez ultramasywna ciężko dziure wyrzuciła materie w innej czasoprzestrzeni razem ztworząc naszą chmurę? I w sumie dalej, czy w takim razie możliwe, że wielki wybuch to nic innego jak rozerwanie jakiegos płaszcza czasoprzestrzeni? I, że nie było jednego momentu zapalnego tylko materia była pompowana przez czarna dziure. A co jeśli, miejsce naszego początku dalej wyrzuca np czarna materie zassana, pompujac naszą chmurę, stąd rozszerzanie wszechświata? Dziękuję za uwagę