A czy to przypadkiem nie jest tak, że rozszerzanie się przestrzeni nie jest ograniczony prędkością światła? Przecież przestrzeń rozszerza się w każdym punkcie naraz (analogia z kropkami na nadmuchiwanym balonie).
Chociaż ostatnio myślałem dużo o tym i owym i doszedłem do pewnych wniosków. Skoro istnieje coś takiego jak kwantowe fluktuacje w próżni i pojawianie się par cząstek wirtualnych, które zaraz ze sobą anihiluja dając energię z niczego tak naprawdę to może to jest ta ciemna energia? W skali wszechświata takich zdarzeń może być multum ale sam proces jest tak krótki i pojedynczo w małej skali, że odczuwamy tego skutki ale nie znamy źródła? Następnie może powstanie wszechświata jest wynikiem takich fluktuacji gdzie w pewnym momencie nasza materia zaczęła przeważac w wyniku jakiegoś bodźca i w końcu nagromadzilo się jej tyle, że stworzyła dopiero wtedy tą osobliwosc, o której się mówi że była przed wielkim wybuchem. Do tego może wszędzie gdzie nie ma materii, nawet jednego atomu jest nieskończona próżnia doskonała przeniknieta fluktuacjami i w której punktowo dochodzi właśnie do takich zdarzeń jak powstanie osobliwości. Gdy tak się stanie materia tłumi fluktuacje a próżnia staje się niedoskonala i staje się przestrzenią rozszerzana przez energię anihilacji pojedynczych antycząstek z materią-ciemna energię. Mikrofalowe promieniowanie tła jest echem startu ekspansji i dalej już wiemy mniej więcej jak to szło.
Co myślicie? Ciekawie by było poznać opinie innych na ten temat.