Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 460
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Forum Sektora Kosmicznego 2024 2024-04-25. Redakcja Kluczowi przedstawiciele polskiego i europejskiego sektora kosmicznego spotkają się w Warszawie. Forum Sektora Kosmicznego 2024 już w czerwcu Polska Strategia Kosmiczna, technologie kosmiczne w służbie bezpieczeństwa oraz współpraca z podmiotami zagranicznymi – to główne tematy czwartej edycji Forum Sektora Kosmicznego. W jego trakcie spotkają się polscy przedsiębiorcy związani z kosmosem, przedstawiciele rządu i administracji oraz goście z Europejskiej Agencji Kosmicznej i czołowych europejskich firm. Najważniejsze gospodarcze wydarzenie na kosmicznej mapie Polski odbędzie się 4 czerwca w Warszawie. Ostatnie lata były dla polskiego sektora kosmicznego czasem intensywnego rozwoju. Podniesienie składki członkowskiej do Europejskiej Agencji Kosmicznej, ogłoszenie udziału Polaka w locie na Międzynarodową Stację Kosmiczną czy podjęcie decyzji o stworzeniu polskiej konstelacji satelitów to tylko niektóre wydarzenia ostatnich miesięcy. O kluczowych osiągnięciach, ale przede wszystkim szansach i wyzwaniach stojących przed polskim sektorem kosmicznym będą rozmawiać uczestnicy najważniejszej konferencji kosmicznej w Polsce – Forum Sektora Kosmicznego. W trakcie Forum odbędą się trzy panele dyskusyjne poświęcone tematom: Polskiej Strategii Kosmicznej oraz Krajowego Planu Kosmicznego, możliwości współpracy między Polską a podmiotami europejskimi, oraz Space Security. Polski sektor kosmiczny stabilnie rozwija się już od dekad, jednak ostatnio widzimy, że zmiany w jego obrazie zachodzą znacznie szybciej. Dlatego podczas tegorocznej edycji Forum Sektora Kosmicznego chcemy zaprosić uczestników do rozmowy o tym, jaka jest kondycja naszego sektora, jak mądrze wykorzystać szanse, które się przed nami otwierają w związku z udziałem w programach ESA, ale też z jakimi wyzwaniami, chociażby w zakresie bezpieczeństwa, przyjdzie nam się zmierzyć w nadchodzących latach – wskazuje Paweł Wojtkiewicz, Prezes Zarządu Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Forum Sektora Kosmicznego odbędzie się 4 czerwca na terenie Expo XXI przy ul. Prądzyńskego w Warszawie, powracając do formuły stacjonarnej po spotkaniu online z 2021 roku. To już czwarta edycja wydarzenia organizowanego przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego od 2016 roku. Za każdym razem w Forum bierze udział około 400 uczestników: przedstawicieli firm, ośrodków naukowych, rządu i administracji. Wydarzenie składa się z części merytorycznej, stanowiącej platformę wymiany wiedzy i doświadczeń sektora kosmicznego, oraz części wystawienniczej, w której polskie przedsiębiorstwa prezentują swoje najnowsze technologie i projekty. Uczestnicy będą mogli skorzystać również z warsztatów skierowanych do firm i instytucji działających w sektorze kosmicznym. Trwają prace nad szczegółowym programem wydarzenia, który zostanie ogłoszony niebawem. Udział w Forum Sektora Kosmicznego jest bezpłatny, jednak należy zarejestrować swój udział korzystając z formularza na stronie organizatora: https://space.biz.pl/event/forum-sektora-kosmicznego-2024/ Rejestracja ma charakter dwustopniowy – przyjęci uczestnicy dostaną potwierdzenie zaproszenia do udziału w wydarzeniu pocztą elektroniczną. Współorganizatorami Forum Sektora Kosmicznego 2024 są Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Polska Agencja Kosmiczna oraz Agencja Rozwoju Przemysłu. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Krajowy Punkt Kontaktowy Programów Badawczych UE przy NCBR objęły wydarzenie patronatem honorowym, a patronami zostały Europejska Fundacja Kosmiczna oraz New Space Foundation. ***O organizatorze:Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego jest najdłużej działającą organizacją reprezentującą interesy pracodawców sektora kosmicznego w Polsce. Związek powstał w 2012 r. i dziś zrzesza ponad 60 podmiotów. Wśród nich są duże, średnie i małe przedsiębiorstwa oraz instytuty badawcze, które działają w sektorze kosmicznym, dostarczając produkty oraz usługi dla odbiorców instytucjonalnych i komercyjnych w kraju i za granicą.ZPSK bierze udział w konsultacjach kluczowych dla sektora kosmicznego aktów normatywnych, założeń programowych oraz rozwiązań instytucjonalnych. ZPSK zabiega także o jak najlepsze rozwiązania regulacyjne, strukturalne i biznesowe, które mogą wzmocnić sektor kosmiczny w Polsce. Ponadto, Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego działa na rzecz zwiększenia polskiego udziału w programach kosmicznych Unii Europejskiej, programach Europejskiej Agencji Kosmicznej a także Europejskiej Organizacji Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych i Europejskiego Obserwatorium Południowego.Więcej informacji o działaniach ZPSK można znaleźć na stronie: https://space.biz.pl/ (ZPSK) https://kosmonauta.net/2024/04/forum-sektora-kosmicznego-2024/
  2. Galaktyka I Zwicky 18 w podczerwonym kadrze JWST 2024-04-25. Teleskop Webba uchwycił spektakularny widok galaktyki I Zwicky 18 (I Zw 18). Ta galaktyka została odkryta w latach 30-stych XX wieku przez szwajcarskiego astronoma Fritza Zwicky’ego i znajduje się w odległości około 59 milionów l.św. od Ziemi. Galaktyka I Zw 18 przeszła kilka okresów gwałtownych procesów gwiazdotwórczych. Jest to typowa galaktyka podobna do tych, które istniały we wczesnym Wszechświecie. Sklasyfikowano ją jako nieregularną galaktykę karłowatą - znacznie mniejszą niż Droga Mleczna (średnica: ~3 tysiące l.św. vs ~120 tysięcy l.św.). W obszarach centralnych I Zw 18 znajdują się dwa duże obszary gwiazdotwórcze, które są otoczone przez delikatne brązowe włókna – swego rodzaju bąble gazu. Te bąble zostały ogrzane przez wiatry gwiazdowe i silne promieniowanie ultrafioletowe pochodzące od młodych i gorących gwiazd. Na poniższym zdjęciu o większym polu widzenia niż ilustracja tytułowa można zauważyć pobliską galaktykę–towarzyszkę (widać ją poniżej galaktyki I Zwicky 18 jak zbiór głównie niebieskich gwiazd). Ten towarzysz najprawdopodobniej oddziałuje z galaktyką I Zw 18 i mógł zapoczątkować niedawne procesy gwiazdotwórcze w tej ostatniej. Pomarańczowe plamki wokół I Zw 18 to delikatna poświata pochodząca od pradawnych - w pełni uformowanych galaktyk, które znajdują się w znacznie większych odległościach. Omawiane zdjęcie zostało wykonane w ramach programu obserwacyjnego Teleskopu Webba, którego celem są badania cyklu życia pyłu w galaktyce I Zw 18. Aktualnie astronomowie badają konkretne gwiazdy otoczone pyłem z pomocą instrumentów Teleskopu Webba w zakresie podczerwonym - bazując na wcześniejszych obserwacjach z Teleskopu Hubble’a. Ta galaktyka jest szczególnie interesująca, ponieważ jej zawartość pierwiastków cięższych od helu zwana przez astronomów „metalicznością” jest jedną z najniższych ze wszystkich znanych galaktyk w lokalnym Wszechświecie i dla I Zw 18 wynosi zaledwie 2% metaliczności słonecznej. Uważa się, że takie warunki są podobne do tych, które panowały w czasach, gdy powstawały pierwsze galaktyki gwiazdotwórcze. Więc badania I Zw 18 powinny rzucić światło na cykl życia gwiazd i pyłu we wczesnym Wszechświecie. Wcześniej uważano, że w galaktyce I Zw 18 dopiero niedawno zaczęła powstawać pierwsza generacja gwiazd. Jednak Teleskop Hubble’a odkrył słabsze, czerwone gwiazdy – co sugeruje, że procesy gwiazdotwórcze w tej galaktyce karłowatej mogły się zacząć przynajmniej miliard lat temu, a być może jeszcze wcześniej – np. 10 miliardów lat temu. Dlatego mogła ona powstać mniej więcej w tym samym czasie, co większość innych galaktyk. W najnowszych obserwacjach galaktyki I Zw 18 z Teleskopu Webba znaleziono grupę kandydatów na zaawansowane ewolucyjnie gwiazdy otoczone pyłem. Uzyskano również więcej informacji na temat dwóch głównych obszarów gwiazdotwórczych w tej galaktyce. Z tych obserwacji wynika, że maksymalne tempo procesów gwiazdotwórczych w tych obszarach wystąpiło w różnym czasie. Mianowicie, największa aktywność gwiazdotwórcza w płacie północno-zachodnim (N-W – patrz „róża wiatrów” dwie ilustracje wyżej) miała miejsce wcześniej niż w płacie południowo-wschodnim (S-E), ponieważ w każdym z tych płatów znaleziono odpowiednio względnie starsze i młodsze populacje gwiazd. Opracowanie: Ryszard Biernikowicz Więcej informacji: • (publikacja naukowa) → Imaging of I Zw 18 by JWST: I. Strategy and First Results of Dusty Stellar Populations • James Webb Telescope Captures I Zwicky 18 in Dazzling Detail • A duo of starbursts in I Zwicky 18 • I Zwicky 18 (wide-field view) • Hubble shows 'baby' galaxy is not so young after all Źródło: ESA Na ilustracji: W polu widzenia widać wiele małych galaktyk. Najczęściej są to owalne galaktyki spiralne w kolorze białym i czerwonym. Centrum zdjęcia wypełnia nieregularna galaktyka karłowata I Zwicky 18 (I Zw 18) z jasnym obszarem wypełnionym gwiazdami w kolorze białym i niebieskim. Jądro galaktyki rozdziela się na dwa płaty. Obszar centralny I Zw 18 jest otoczony przez włókna pyłowe w kolorze brązowym. ESA/Webb, NASA, CSA, A. Hirschauer, M. Meixner et al. Na ilustracji: W polu widzenia widać wiele małych galaktyk. Najczęściej są to owalne galaktyki spiralne w kolorze białym i czerwonym. Centrum zdjęcia wypełnia nieregularna galaktyka karłowata I Zwicky 18 (I Zw 18) z jasnym obszarem wypełnionym gwiazdami w kolorze białym i niebieskim. Jądro galaktyki rozdziela się na dwa płaty. Obszar centralny I Zw 18 jest otoczony przez włókna pyłowe w kolorze brązowym. W dolnej części zdjęcia jest widoczna galaktyka towarzysząca (wygląda jak zbiór niebieskich gwiazd), która najprawdopodobniej oddziałuje z I Zw 18 i mogła w niej zapoczątkować niedawne procesy gwiazdotwórcze. Poniżej zdjęcia galaktyki I Zw 18 pokazano różę wiatrów z orientacją tego zdjęcia na niebie. ESA/Webb, NASA, CSA, A. Hirschauer, M. Meixner et al. Na ilustracji: W centrum pola widzenia widać nieregularną galaktykę karłowatą I Zwicky 18 sfotografowaną około 2007 roku przez Teleskop Hubble w „sztucznych” kolorach (barwa niebieska → λ~0,66μm, barwa pomarańczowa → λ~0,814μm). Poniżej I Zw 18 – nieco po prawej stronie, znajduje się mniejsza galaktyka towarzysząca podobnego typu, która skrzy się białymi i niebieskimi gwiazdami. We wstawce u góry po prawej stronie widać galaktykę I Zw 18 z zaznaczonymi w czerwonych okręgach cefeidami, które pozwoliły wyznaczyć dokładnie odległość do tej galaktyki (zwiększyła się ona do 59 mln. l.św. - o prawie 10 mln l.św. więcej względem wcześniejszych wyznaczeń). Źródło: NASA, ESA and A. Aloisi (ESA/STScI) URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/galaktyka-i-zwicky-18-w-podczerwonym-kadrze-jwst
  3. Pył saharyjski w fazie apogeum. Marsjańskie widoki w Atenach 2024-04-24 Źródło: Reuters Pył znad Sahary dotarł do południowej Grecji. Spowodował, że niebo nad Atenami zyskało odcienie brązu i pomarańczy. - Taka intensywność tego zjawiska nie była obserwowana od 2018 roku - powiedział Vassilis Amiridis z Obserwatorium Narodowego w stolicy Grecji. Od kilku dni do południowej części Grecji dociera saharyjski pył. Apogeum jego napływu nastąpiło w środę. Pył sprawił, że niebo nad Atenami i Koryntem zabarwiło się na pomarańczowo. Greckie miasta zaczęły zyskiwać marsjański krajobraz. Pył znad Sahary w Grecji Pył znad Sahary niesie ze sobą potencjalnie negatywne skutki dla zdrowia. Jest szczególnie groźny dla osób z chorobami układu oddechowego. Dlatego też greckie władze wydały w środę ostrzeżenia. Greckie Ministerstwo Zdrowia zaleciło mieszkańcom, aby pozostali w domach i powstrzymali się od aktywności fizycznej na świeżym powietrzu. "Warto zamknąć okna i drzwi" - napisało ministerstwo. Chmura pyłu, która dotarła do Grecji, jest mieszaniną piasku i pyłu pochodzącego z Sahary, nawiewanego przez silny wiatr, który przemieścił się na bardzo dużą odległość. Vassilis Amiridis z Obserwatorium Narodowego w Atenach powiedział, że pył znad Sahary dociera do Grecji średnio pięć razy w roku. - Taka intensywność tego zjawiska nie była obserwowana od 2018 roku - ocenił Amiridis. Dodał, że chmury pyłu przebyły około 1000 kilometrów z Afryki do Grecji. Pomarańczowe niebo nad Grecją Autorka/Autor:anw Źródło: Reuters Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/GEORGE VITSARAS Pył znad Sahary napłynął nad Grecję (wideo bez dźwięku) Reuters https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/pyl-saharyjski-w-fazie-apogeum-marsjanskie-widoki-w-atenach-st7885996
  4. Coś gigantycznego stabilizuje obiekty za Neptunem. Przełom w badaniach? 2024-04-24. Wiktor Piech Astronomowie w swoich najnowszych badaniach ujawnili, że za orbitą Neptuna może kryć się wielki kosmiczny obiekt, który stabilizuje ruch skał. Twierdzą, że odnaleźli „najsilniejszy jak dotąd statystyczny dowód na to, że dziewiąta planeta naprawdę istnieje”. Będzie przełom w badaniach kosmosu? Swego czasu Układ Słoneczny miał dziewięć planet, wówczas do zacnego grona zaliczono Plutona. Został on "zdegradowany" do planety karłowatej w 2006 roku. Z kolei już od dekad astronomowie przewidywali, że za Neptunem może kryć się jeszcze jeden dużych rozmiarów obiekt. Jednakże potencjalnie jest on na tyle daleko i ma na tyle niezwykłą orbitę, że do tej pory nie został wykryty - przez co wielu uważa, że takiego obiektu po prostu nie ma. Tajemnicza dziewiąta planeta zyskała sławę w ostatnich latach, głównie ze względu na niezwykłe historie, które mają być z nią związane. Niektórzy sądzą, że hipotetyczna planeta ma sprowadzić kataklizm na naszą Ziemię, lub twierdzą, że właśnie na niej żyje obca cywilizacja. Inni uważają, że może być to także gigantyczny statek-matka obcych. Do tej pory powstało dziesiątki różnego rodzaju teorii zarówno czysto naukowych, jak i z zakresu science fiction. Nieuchwytna tajemnicza planeta Do tej pory odkryto ponad 5300 planet pozasłonecznych (egzoplanet - obiekty spoza naszego Układu Słonecznego). Niektórych zatem może dziwić fakt, że astronomowie nie mogli zauważyć planety, która jest "dosłownie pod ich nosem". Badacze zwracają uwagę, że mimo wszystko, dokumentowanie planet oddalonych o setki milionów/miliardów kilometrów jest nieco łatwiejsze, aniżeli ich lokalizowanie wokół naszego Słońca. Analizując egzoplanety, specjaliści mogą obserwować spadki jasności, kiedy dany obiekt mija tarczę swojej gwiazdy. Blokuje to światło docierające do naszych teleskopów - jest to metoda tranzytu. Jednakże zarejestrowanie planety, która krąży wokół Słońca, jest bardziej problematyczne - nie wykorzysta się już tutaj metody tranzytu. Obecnie jedynymi metodami na udokumentowanie jej istnienia jest bezpośrednia obserwacja lub rejestrowanie niewielkich zaburzeń na orbitach innych obiektów. Odkryto nową planetę w naszym Układzie Słonecznym? Naukowcy w nowych badaniach przyjrzeli się ruchom obiektów długookresowych, które przecinają orbitę Neptuna. Ich natura wydaje się wyjątkowo "dziwna". Dlatego też kolejnym krokiem, który miały wyjaśniać to niezwykłe zachowanie, było stworzenie specjalnych symulacji. W trakcie badań ujawniono, że "jedynym wiarygodnym wyjaśnieniem" tych wyjątkowych zachowań obiektów kosmicznych jest istnienie masywnej planety za orbitą Neptuna. W modelach uwzględniono m.in. pływy galaktyczne, czy też grawitacyjny wpływ przechodzących gwiazd. Niestety analizy nie wskazują konkretnego miejsca, w którym należałoby szukać tajemniczej planety. Jak piszą naukowcy pod kierownictwem Konstantina Batygina z California Institute of Technology: "Co ekscytujące, opisana tutaj dynamika, wraz ze wszystkimi innymi dowodami dotyczącymi Planety 9, wkrótce zostanie poddana rygorystycznemu testowi wraz z uruchomieniem Obserwatorium Very Rubin. Ta nadchodząca faza eksploracji obiecuje dostarczyć krytycznego wglądu w tajemnice zewnętrznych krańców naszego Układu Słonecznego". We wcześniejszej swojej pracy Batygin stwierdzał, że hipotetyczna dziewiąta planeta ma masę około 10 razy większą od masy Ziemi i krąży średnio około 20 razy dalej od Słońca niż Neptun. Według wyliczeń obiekt potrzebowałby od 10 000 do 20 000 lat, aby wykonać jedno pełne okrążenie naszej gwiazdy. Wyniki badań zostały umieszczone na platformie naukowej arXiv i zostały przyjęte do publikacji w prestiżowym międzynarodowym czasopiśmie naukowym The Astrophysical Journal Letters. Czy na krańcach Układu Słonecznego istnieje dziewiąta planeta? /ammatar /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-cos-gigantycznego-stabilizuje-obiekty-za-neptunem-przelom-w-,nId,7470923
  5. Kosmiczne perspektywy edukacji XXI wieku, czyli kolejna edycja Kosmiting Summit 2024-04-24. Inspirujmy się nawzajem, odkurzajmy zapomniane obserwatoria i zaprzęgnijmy każdy wolny teleskop do popularyzacji astronomii! W imieniu Organizatorów zapraszamy na kolejną edycję konferencji Kosmiting Summit, której celem jest zapełnienie mapy Polski prężnie działającymi placówkami edukacji astronomii. Jeżeli: • opiekujesz się obserwatorium astronomicznym i szukasz pomysłów jak zainteresować lokalną społeczność, • planujesz stworzyć w swojej okolicy szkolne/edukacyjne obserwatorium astronomiczne, • jesteś nauczycielem, edukatorem, popularyzatorem szukającym inspiracji lub chcącym podzielić się swoim doświadczeniem, • jesteś naukowcem chętnym na współpracę nauka-oświata, koniecznie zarejestruj się już dziś! Uczestnicy konferencji będą mogli przedstawić swoje pomysły, doświadczenia, projekty itp. podczas jednej z wielu sesji referatowych (wstępnie przewidywane jest około 10-15 minut na prezentację) lub na plakatach, które będą wywieszone w sobotę. Dodatkowo w pierwszy dzień konferencji w Miejskim Domu Kultury w Andrychowie odbędzie się Mini Piknik Naukowy, na który tłumnie przybędą uczniowie andrychowskich szkół. Odbiorcami pikniku będą również uczestnicy konferencji, którzy chodząc między stoiskami będą mogli powymieniać się doświadczeniami i złapać pomysły, jak popularyzować astronomię w ciekawy sposób. Gorąco zachęcamy do zarejestrowania swojego mini stoiska. Można przygotować pokazy, doświadczenia, ale też zaprezentować swój produkt lub projekt, który ma szansę zainteresować innych edukatorów. Wstępnie proponowane tematy sesji referatowych: • projekty edukacyjne, • uczniowskie projekty naukowe, • współpraca nauka–oświata, • działalność edukacyjnych organizacji i obserwatoriów astronomicznych, • ciemne niebo, • sprzęt astronomiczny (nowinki, teleskopy automatyczne/robotyczne, projekty DIY). Rejestracja jest otwarta do 10 maja 2024 r. Spotkajmy się, aby dyskutować o szkolnych i edukacyjnych obserwatoriach astronomicznych oraz nauczaniu i popularyzacji astronomii. Kiedy i gdzie? 17.05 (piątek) 2024 r. – Miejski Dom Kultury w Andrychowie, ul. Szewska 7, 34-120 Andrychów 18.05 (sobota) 2024 r. – Zespół Szkół Samorządowych w Sułkowicach-Bolęcinie, ul. Racławicka 188, 34-125 Sułkowice Więcej: • Rejestracja i program konferencji • Zespół Szkół Samorządowych w Sułkowicach - Bolęcinie • Szkolne Obserwatorium Astronomiczne Bolęcina Opracowanie: Magda Maszewska Źródło: ZSS Sułkowice-Bolęcina Ilustracja: Plakat konferencji. Źródło: ZSS Sułkowice-Bolęcina URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczne-perspektywy-edukacji-xxi-wieku-czyli-kolejna-edycja-kosmiting-summit
  6. Badania pogłębiają wiedzę na temat sposobu tworzenia światła przez rozbłyski gamma 2024-04-24. Strumienie z GRB mogą tłumaczyć sposób powstawania światła z rozbłysków gamma. Rozbłyski gamma (GRB) to potężne eksplozje promieniowania gamma, które w ciągu kilku sekund uwalniają więcej energii niż Słońce przez całe swoje dziesięciomiliardowe życie. Te zjawiska przejściowe pozostają jedną z największych zagadek astrofizyki od czasu ich przypadkowego odkrycia w 1967 roku przez satelitę monitorującego broń jądrową. Dr Jon Hakkila, naukowiec z University of Alabama w Huntsville (UAH), części University of Alabama System, jest głównym autorem artykułu opublikowanego w The Astrophysical Journal, który obiecuje rzucić światło na zachowanie tych tajemniczych kosmicznych potęg. Artykuł skupia się na ruchu strumieni, z których pochodzą te potężne eksplozje. Pomimo ponad pięćdziesięciu lat badań, mechanizm, dzięki któremu GRB wytwarzają światło, jest nadal nieznany, co stanowi wielką tajemnicę współczesnej astrofizyki – wyjaśnił Hakkila. Zrozumienie GRB pomaga nam zrozumieć niektóre z najszybszych i najpotężniejszych mechanizmów wytwarzania światła, jakie stosuje natura. Błyski gamma są tak jasne, że można je zaobserwować w całym Wszechświecie, a ponieważ światło porusza się ze skończoną prędkością, pozwalają nam cofnąć się do najwcześniejszych czasów istnienia gwiazd. Jedną z przyczyn tej tajemnicy jest niezdolność modeli teoretycznych do spójnego wyjaśnienia charakterystyk krzywych blasku GRB. W astronomii krzywa blasku to wykres natężenia światła obiektu niebieskiego w funkcji czasu. Badanie krzywych blasku może dostarczyć istotnych informacji na temat procesów fizycznych, które je wytwarzają, a także pomóc w zdefiniowaniu teorii na ich temat. Żadne dwie krzywe blasku GRB nie są identyczne, a czas trwania emisji może wahać się od milisekund do dziesiątek minut jako seria energetycznych impulsów. Impulsy są podstawowymi jednostkami emisji GRB – powiedział Hakkila. Wskazują one czas, w którym GRB rozjaśnia się, a następnie zanika. W czasie emisji impuls GRB podlega zmianom jasności, które czasami mogą występować w bardzo krótkich odstępach czasu. Dziwną rzeczą w tych zmianach jest to, że są one odwracalne w taki sam sposób, w jaki odwracalne są słowa takie jak „rotator” lub „kajak” (palindromy). Bardzo trudno jest zrozumieć, jak to się dzieje, skoro czas płynie w jednym kierunku. Mechanizm, który wytwarza światło w impulsie GRB, w jakiś sposób wytwarza wzór w odwrotnej kolejności. To dość dziwne i sprawia, że GRB są wyjątkowe. Ogólnie przyjmuje się, że emisja GRB zachodzi w relatywistycznych dżetach – potężnych strumieniach promieniowania i cząstek – wystrzeliwanych z nowo powstałych czarnych dziur. W tych modelach jądro umierającej gwiazdy zapada się, tworząc czarną dziurę, a materiał wpadający do czarnej dziury jest rozrywany i przekierowany na zewnątrz wzdłuż dwóch przeciwstawnych strumieni – powiedział Hakkila. Strumień zwrócony w naszym kierunku jest wyrzucany na zewnątrz z prędkością bliską prędkości światła. Ponieważ GRB jest stosunkowo krótkotrwały, zawsze zakładano, że strumień pozostaje skierowany w naszą stronę przez cały czas trwania zdarzenia. Jednak charakterystyka impulsów odwróconych w czasie jest bardzo trudna do wyjaśnienia, jeżeli pochodzą one z nieporuszającego się strumienia. Aby pomóc wyjaśnić tę właściwość, w artykule zaproponowano dodanie ruchu do strumienia. Idea poruszającego się poprzecznie strumienia zapewnia proste rozwiązanie, dzięki któremu można wyjaśnić odwróconą w czasie strukturę impulsu GRB – powiedział naukowiec. Gdy strumień przecina linię widzenia, obserwator zobaczy światło wytwarzane najpierw przez jedną stronę strumienia, następnie przez jego środek, a na końcu przez drugą stronę dżetu. Strumień rozjaśni się, a następnie zblednie, gdy środek dżetu przekroczy linię widzenia, a promieniowo symetryczna struktura wokół rdzenia strumienia będzie widoczna w odwrotnej kolejności, gdy strumień zblednie. Gwałtowna ekspansja strumieni rozbłysków gamma, w połączeniu z ruchem „dyszy” dżetów względem obserwatora, pomaga w oświetleniu struktury strumieni GRB. Strumienie muszą rozpylać materię w sposób podobny do tego, w jaki wąż strażacki rozpyla wodę – powiedział Hakkila. Strumień zachowuje się bardziej jak płyn, niż ciało stałe, a obserwator, który mógłby zobaczyć cały strumień, widziałby go jako zakrzywiony, a nie prosty. Ruch dyszy powoduje, że światło z różnych części strumienia dociera do nas w różnym czasie, co może być wykorzystane do lepszego zrozumienia mechanizmu, za pomocą którego strumień wytwarza światło, a także jako laboratorium do badania efektów szczególnej teorii względności. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • UAH astrophysics research advances understanding of how the light of gamma-ray bursts is produced • Gamma-Ray Burst Pulses and Lateral Jet Motion Źródło: UAH Na ilustracji: Wizja artystyczna strumienia cząstek przebijającego gwiazdę zapadającą się w czarną dziurę podczas typowego rozbłysku gamma (GRB). Źródło: NASA URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/badania-poglebiaja-wiedze-na-temat-sposobu-tworzenia-swiatla-przez-rozblyski-gamma
  7. Różowa Pełnia wyjrzała zza chmur 2024-04-24. Źródło: tvnmeteo.pl, PAP Pełnia Różowego Księżyca była widoczna w środową noc nad Polską. Zdjęcia zjawiska otrzymaliśmy na Kontakt 24. To nie jedyne ciekawe zjawisko astronomiczne, jakie można zaobserwować na kwietniowym niebie. W środową noc na niebie widoczna była kwietniowa pełnia księżyca, nazywana także Różowym Księżycem. Jej kulminacyjny moment nastąpił o godzinie 1.51. Stosowane do dziś nazwy poszczególnych pełni Księżyca wywodzą się głównie z wierzeń, zwyczajów i obserwacji rdzennych Amerykanów. Kwietniowa nosi to miano, wiosną tereny Ameryki Północnej porastają bowiem kwitnące różowo floksy. Inne nazwy tej pełni to Pełnia Kiełkującej Trawy, Pełnia Jajeczna i Pełnia Rybna. Pełnia w obiektywie Reporterów 24 Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia Różowej Pełni z różnych zakątków Polski. Chociaż lokalnie niebo było zachmurzone, nie przeszkadzało to w obserwacji Srebrnego Globu. Nie tylko Księżyc Wiosną warto jest spojrzeć w niebo nie tylko w celu obserwacji Srebrnego Globu. Jeszcze przed pełnią Księżyca nastąpił szczyt roju Lirydów. Meteory, nazywane potocznie spadającymi gwiazdami, kojarzone są z okresem letnim, jednak roje meteorów zdarzają się przez cały rok. Okres aktywności meteorów z roju Lirydów trwa od 14 do 30 kwietnia, a maksimum przypada na 22 kwietnia. Maksymalna liczba meteorów, jaką można zobaczyć w ciągu godziny to 18, chociaż bywały lata, w których odnotowywano po kilkaset meteorów na godzinę, a nawet deszcze meteorów. Blask Srebrnego Globu będącego niemal w fazie pełni może jednak utrudniać podziwianie tak zwanych spadających gwiazd. Meteory z roju Lirydów szybko mkną po niebie. Ich prędkość wynosi 49 kilometrów na sekundę. Wieczorem radiant roju, czyli punkt, z którego wydają się wybiegać meteory, znajduje się dość nisko nad horyzontem, ale wraz z upływem nocy wznosi się coraz wyżej. Drugim kwietniowym rojem meteorów, mniej znanym, są pi Puppidy, aktywne od 15 do 28 kwietnia. Ich maksimum przypada na 23 kwietnia, dlatego Księżyc także mógł przeszkadzać w ich obserwacjach. Są one dużo wolniejsze od Lirydów, mają prędkość 18 km/s. 19 kwietnia swoją aktywność rozpoczął inny rój meteorów - eta Akwarydy. Można je obserwować do 28 maja, a swoje maksimum osiągną 5 maja. Poruszają się bardzo szybko (66 km/s) i w maksimum mogą osiągnąć liczbę 50 zjawisk na godzinę. Związane są ze słynną kometą Halleya. Autorka/Autor:ps,as Źródło: tvnmeteo.pl, PAP Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Jasłowski Zimowa pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24 https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/pelnia-ksiezyca-kwiecien-2024-kiedy-noc-spadajacych-gwiazd-st7880768
  8. Słońce dało popis swoich możliwości! Sonda kosmiczna zarejestrowała coś niesamowitego 2024-04-23. Radek Kosarzycki Maksimum słoneczne to okres, w którym miłośnicy obserwacji powierzchni Słońca praktycznie nie odchodzą od teleskopów. Jeżeli na powierzchni Słońca nie pojawia się właśnie nowa plama słoneczna, to zapewne dochodzi do jakiegoś rozbłysku z już istniejącej, czy też do koronalnego wyrzutu masy, w którym olbrzymie ilości plazmy wyrywają się z grawitacji Słońca i rozpoczynają swoją podróż przez przestrzeń międzyplanetarną. Czasami jednak zwykła aktywność zmienia się w prawdziwy spektakl słoneczny. Tak też było dzisiaj na powierzchni Słońca. Jeżeli jednak nie spoglądaliście akurat w naszą gwiazdę dzienną za pomocą specjalistycznego sprzętu astronomicznego, nic nie straciliście. Amerykańska sonda kosmiczna Solar Dynamics Observatory zaobserwowała wszystko za was, a dane z tych obserwacji już przesłała na Ziemię. Kiedy dochodzi do rozbłysku na powierzchni Słońca mamy do czynienia z uwolnieniem w atmosferze naszej gwiazdy centralnej olbrzymiej ilości energii. Proces ten spowodowany jest przez anihilację pola magnetycznego. Jak zauważają badacze, rozbłysk słoneczny zachodzi we wszystkich warstwach atmosfery słonecznej. W przestrzeń międzyplanetarną w ciągu minut, a nawet godziny wyrzucana jest olbrzymia ilość energii w postaci promieniowania elektromagnetycznego w zakresie od promieni gamma po radiowe. Samemu promieniowaniu towarzyszy także szeroki strumień elektronów, protonów i jonów, który oddala się ze Słońca z prędkością nawet 0,7c. Słońce widziane z powierzchni Ziemi ma rozmiary kątowe zbliżone do rozmiarów kątowych Księżyca w pełni. Warto jednak pamiętać, że Księżyc znajduje się 380 000 km od Ziemi, a Słońce – 150 milionów kilometrów od Ziemi. Należy zatem pamiętać, że mówimy o obiekcie, którego średnica to niemal 1,4 miliona kilometrów. Tym bardziej fascynujące jest zatem to, co wydarzyło się tam dzisiaj. Sonda kosmiczna SDO zarejestrowała bowiem niemal w tym samym momencie nie jeden, a aż cztery rozbłyski na tej samej stronie Słońca. Należy tu podkreślić, że wszystkie cztery rozbłyski oddalone były od siebie o setki tysięcy kilometrów. Źródłem trzech z nich były plamy słoneczne, a jednej — włókno słoneczne. Wszystkie one jednak połączone były ze sobą ledwo dostrzegalnymi pętlami pola magnetycznego rozciągającymi się do korony (atmosfery) słonecznej. Takie zdarzenie, jak jednoczesna eksplozja w czterech miejscach na powierzchni Słońca jest wydarzeniem rzadkim nawet w trakcie maksimum słonecznego. Można zatem powiedzieć, że w całe wydarzenie była zaangażowana większa część widocznej z Ziemi tarczy słonecznej. Oczywiście w takiej sytuacji naukowcy zastanawiają się, jak wydarzenie to wpłynie na Ziemię. Możliwe bowiem, że w kierunku naszej planety wyemitowany w koronalnym wyrzucie masy wyruszył obłok zjonizowanej plazmy i pola magnetycznego. Jeżeli faktycznie tak się dzieje, to za kilkadziesiąt godzin możemy mieć do czynienia z prawdziwą burzą słoneczną, która potencjalnie mogłaby zagwarantować zorze polarne nawet na naszych szerokościach geograficznych. To spektakularne wydarzenie, do którego doszło dzisiaj na powierzchni Słońca, może być dodatkowym argumentem za tym, że znajdujemy się już w fazie maksimum słonecznego. Autorzy wielu artykułów naukowych wskazują, że właśnie takie zsynchronizowane mnogie rozbłyski słoneczne pojawiają się w okolicach maksimum. O tym, czy tak jednak jest, dowiemy się dopiero post factum. Metodyka określania maksimum słonecznego sprawia, że o tym, iż przeszliśmy przez maksimum, możemy dowiedzieć się dopiero siedem miesięcy po jego zakończeniu. Źródło: NASA / SDO and the AIA, EVE, and HMI science teams / helioviewer.org https://www.chip.pl/2024/04/usa-chiny-bombowiec-h-20
  9. Zostań łowcą mikrometeorytów w nowym programie edukacyjnym dla szkół 2024-04-23. Redakcja Ciekawy program edukacyjny dla szkół podstawowych i średnich. Fundacja Nauka. To Lubię ogłosiła dzisiaj uruchomienie nowego programu edukacyjnego dla szkół podstawowych i średnich pt. „Łowcy mikrometeorytów”. Inicjatywa ma na celu rozwijanie zainteresowań naukowych wśród młodych ludzi oraz zachęcanie ich do własnoręcznego odkrywania fenomenów kosmicznych w ich najbliższym otoczeniu. “Łowcy mikrometeorytów” to program skierowany do uczniów szkół podstawowych (klasy 7 i 8) oraz średnich.Celem jest umożliwienie uczniom i ich nauczycielom przeprowadzenia poszukiwań mikrometeorytów w najbliższym otoczeniu, a także zaznajomienie ich z metodami pracy naukowej. Każda z dziesięciu zakwalifikowanych szkół otrzyma od Fundacji bezpłatny sprzęt, który umożliwi przeprowadzenie eksperymentów, w tym mikroskop cyfrowy, zestawy sit oraz odczynniki chemiczne. Na potrzeby projektu Fundacja stworzyła specjalny podręcznik dla uczniów z informacjami m.in. na temat tworzenia pułapek na mikrometeoryty czy instrukcją o tym, co zrobić z zebranym pyłem, aby mieć szansę odnaleźć kosmiczne cząstki. „Szukanie dużych meteorytów nie jest łatwym zadaniem, mimo to istnieje sposób, aby szkoła też mogła się pochwalić posiadaniem „gościa” z kosmosu. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że spośród 5000 ton kosmicznego materiału, który rocznie dociera do powierzchni naszej planety, tylko niewielką część stanowią duże kamyki. Większość to mikrometeoryty, gwiezdny pył, drobiny wielkości mniejszej od 2 milimetrów.” opowiada ekspert Fundacji Nauka. To Lubię i koordynator programu Krzysztof Kurdyła. Zgłoszenie do programu Aplikacja wymaga przygotowania pracy konkursowej i zgłoszenia zespół uczniowskiego pod opieką nauczyciela. Zadanie kwalifikacyjne brzmi: „Wyobraźcie sobie świat za dwie dekady. Mamy już bazy na Księżycu, właśnie powstaje pierwsza baza na Marsie. Czym mógłby zajmować się wasz zespół w takim świecie?”. Zgłoszenie powinno zawierać maksymalnie 5000 znaków ze spacjami i zostać wysłane na adres: [email protected] do 10 maja 2024 r. Pełny regulamin i szczegóły dotyczące projektu są dostępne na stronie internetowej Fundacji: www.naukatolubie.pl. Ogłoszenie wyników rekrutacji do pierwszej edycji programu nastąpi 24 maja 2024 r. Nagrody dla najlepszych Dla trzech najlepszych zespołów przewidziano specjalne nagrody, w tym wizytę doktora Tomasza Rożka, który wygłosi wykład o kosmosie. Ponadto zwycięskie szkoły otrzymają zestawy książek doktora Rożka oraz pamiątkowe sondy kosmiczne z debiutanckiego lotu polskiej rakiety suborbitalnej “Perun”. „Głównym celem naszego programu jest uświadomienie uczniom, że Ziemia nie jest odizolowaną wyspą w kosmicznym oceanie. Jesteśmy częścią tego Wszechświata i codziennie doświadczamy wpływu kosmosu, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Chcemy, aby uczestnicy nie tylko zrozumieli tę zależność, ale także poczuli się jak prawdziwi naukowcy. Uczniowie będą zbierać próbki, prowadzić obserwacje, a także analizować wyniki swoich badań – tak, jak robią to profesjonaliści. Co więcej, nauka poprzez zabawę stanowi o sile tego projektu. Zbiór mikrometeorytów może odbywać się poprzez przeczesywanie osadów z rynien dachowych, czy budowanie prostych pułapek pyłowych.” tłumaczy dr Tomasz Rożek, prezes Fundacji Nauka. To Lubię. Wsparcie instytucjonalne Inicjatywę razem z Fundacją Nauka. To Lubię organizuje Studenckie Koło Naukowe Geologów Uniwersytetu Wrocławskiego, pionierzy w zakresie poszukiwań mikrometeorytów w naszym kraju. Partnerstwo objęła polska agencja kosmiczna POLSA oraz firma technologiczna Future Processing. (FNtL) https://kosmonauta.net/2024/04/zostan-lowca-mikrometeorytow-w-nowym-programie-edukacyjnym-dla-szkol/
  10. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-04-23, Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 23 kwietnia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 GD, o szacowanej średnicy około 35 metrów. • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) 2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu. Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/04/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  11. Czy odkryty właśnie najjaśniejszy kwazar we Wszechświecie to zagrożenie dla Ziemi? Autor: admin (2024-04-23) Ostatnio australijscy naukowcy dokonali niezwykłego odkrycia - zidentyfikowali kwazar, który jest 500 bilionów razy jaśniejszy od Naszego Słońca! Ta nieprawdopodobna jasność sprawia, że obiekt ten, nazwany J0529-4351, jest obecnie najjaśniejszym znanym kwazarem we Wszechświecie. Ale czy tak niezwykłe zjawisko niesie ze sobą jakieś zagrożenie dla naszej planety? Okazuje się, że źródłem jest supermasywna czarna dziura o masie aż 19 miliardów razy większej niż Słońce, pochłaniająca materię w tempie ponad jednej masy Słońca dziennie. To właśnie ten niezwykły proces akrecji sprawia, że J0529-4351 emituje tak ogromne ilości promieniowania. Choć na pierwszy rzut oka tak potężny obiekt mógłby budzić obawy, kwazar ten znajduje się w odległości aż 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Oznacza to, że mimo jego kolosalnej jasności, na naszej planecie będzie on widoczny jako zaledwie słaba gwiazdka o jasności 16 wielkości gwiazdowej, dostępna do obserwacji tylko przy użyciu dużych teleskopów. Co więcej obecność supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk, w tym także w centrum naszej Drogi Mlecznej, to zjawisko powszechne i niebudzące obaw. Ziemia i nasza cywilizacja przetrwały dotychczas nawet znacznie bliższe sąsiedztwo takich obiektów. Dlatego też odkrycie J0529-4351, choć imponujące, nie niesie ze sobą żadnego realnego zagrożenia. Wręcz przeciwnie kwazar ten stanowi niezwykle cenne "laboratorium" do badania procesów zachodzących w najbliższym otoczeniu supermasywnych czarnych dziur. Pozwoli to lepiej zrozumieć naturę i ewolucję tych tajemniczych obiektów, a także rzucić nowe światło na dynamikę i geometrię całego Wszechświata. Źródło: ZmianynaZiemi https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czy-odkryty-wlasnie-najjasniejszy-kwazar-we-wszechswiecie-zagrozenie-dla-ziemi
  12. Artemis III bez lądowania na Księżycu? NASA rozważa inny plan 2024-04-23. Mateusz Mitkow NASA rozważa wprowadzenie modyfikacji w planach dotyczących misji Artemis III. Przypomnijmy, że jej obecnym założeniem jest pierwsze od ponad 50 lat załogowe lądowanie na Księżycu. Alternatywny plan zakłada, że celem astronautów będą jedynie testy technologii na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Od kilkudziesięciu lat NASA pracuje nad przywróceniem obecności człowieka na Srebrnym Globie. W tym celu realizowany jest program Artemis, którego celem jest załogowe lądowanie na powierzchni Księżyca, zbudowanie stacji wypadowej na orbicie księżycowej oraz stworzenie bazy na powierzchni naturalnego satelity Ziemi. Są to ambitne plany, które wymagają opracowania nowych technologii i tym samym pochłaniają spore koszty oraz czas. Harmonogram misji programu Artemis był kilkukrotnie modyfikowany i niewykluczone, że przed nami kolejne opóźnienia. Obecne plany zakładają, że misja Artemis III, której założeniem jest załogowe lądowanie na Srebrnym Globie będzie mogła odbyć się najwcześniej w okolicach 2026 i 2027 r. Dokładna data jest zależna m.in. od dostarczenia na czas przetestowanego już lądownika - Starship HLS (Human Landing System), czyli księżycowego wariantu statku Starship, jak i samej rakiety, która go wyniesie. To właśnie wymagany stopień rozwoju technologicznego wymaganego sprzętu do Artemis III powoduje obawy NASA. W ostatnich dniach w mediach branżowych pojawiły się informacje sugerujące, że NASA rozważa alternatywne założenia trzeciej misji programu Artemis. Jak opisał serwis Ars Technica, amerykańska agencja kosmiczna analizuje możliwość wykonania jedynie testów z udziałem załogi na niskiej orbicie okołoziemskiej Dokładniej rzecz ujmując, załoga biorąca udział w misji Artemis III sprawdziłaby zdolność dokowania kapsuły Orion do lądownika Starship, który zostałby wyniesiony w oddzielnym starcie. W ramach opisywanej misji zostały przetestowane wszystkie niezbędne procedury zbliżenia i cumowania, a następnie możliwość zamieszkania załogi wewnątrz statku, po czym astronauci wróciliby na Ziemię. Dla NASA największym priorytetem jest bezpieczeństwo załogi, dlatego niezbędne jest przeprowadzenie wszystkich wymaganych testów, zanim dojdzie do lotu na Księżyc. Jak słusznie zauważa źródło, alternatywne plany NASA mają wiele wspólnego z misją Apollo 9 (1969 r.), w ramach której również przeprowadzono niezbędne testy modułu księżycowego LM na niskiej orbicie okołoziemskiej. Było to kluczowe dla późniejszych misji programu Apollo, w ramach których niejednokrotnie udało się wylądować na Księżycu i tym samym zapisać już na zawsze na kartach historii. Warto zwrócić uwagę, że kolejne opóźnienia w prowadzonym obecnie programie Artemis, będą sporym problemem dla NASA, która już teraz spotyka się ze sporą krytyką. Powrót człowieka na Księżyc jest ważny dla Amerykanów nie tylko ze względów naukowych, ale także wizerunkowych, ponieważ swoją misję załogową planują także Chiny. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Państwo Środka celują w księżycowy biegun południowy, czyli region uważany za bogaty w zasoby naturalne, przede wszystkim wody w postaci lodu. W ramach amerykańskiego programu Artemis wykonano już pierwszą misję. Rozpoczęła się ona 16 listopada 2022 r. Wtedy to najważniejsza rakieta NASA - Space Launch System (SLS) pomyślnie wystartowała z Kennedy Space Center na Florydzie, wynosząc w przestrzeń kosmiczną kapsułę Orion bez załogi na pokładzie. Misja miała na celu przede wszystkim przeprowadzenie lotnych testów systemu nośnego i Oriona przed przyjęciem pierwszych astronautów na pokład. Nadchodząca misja Artemis II, która powinna wystartować w 2025 r., będzie z kolei polegać na obleceniu Księżyca przez czterech astronautów na wysokości 8900 km nad jego powierzchnią, a następnie bezpieczny powrót na naszą planetę. Autor. NASA Autor. NASA Fot. NASA/Lunar Reconnaissance Orbiter Camera [lroc.sese.asu.edu] SPACE24 https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/artemis-iii-bez-ladowania-na-ksiezycu-nasa-rozwaza-inny-plan
  13. Pojawił się nowy model powstawania planet swobodnych 2024-04-23. Nowe badania sugerują, że gęste gromady gwiazd mogą wyrzucać pary olbrzymich planet, które pozostają ze sobą związane grawitacyjnie. Niedawne odkrycie potencjalnej nowej klasy odległych i tajemniczych swobodnych planet zaintrygowało astronomów, odkąd pod koniec 2023 roku udostępniono oszałamiające nowe zdjęcia wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Te obiekty, znane jako obiekty podwójne o masie Jowisza (JuMBO), wydają się krążyć wokół siebie, unosząc się swobodnie w przestrzeni, niezwiązane z żadną gwiazdą – co jest sprzeczne z dominującymi teoriami na temat tego, jak uważano, że działają układy planetarne. Nowe, przełomowe badania przeprowadzone przez zespół astrofizyków z University Nevada Las Vegas i Stony Brook University, opublikowane 19 kwietnia 2024 roku w czasopiśmie Nature Astronomy, przedstawiają przekonujący model tego, jak te JuMBO mogły się uformować. Zespół wykorzystał zaawansowane techniki, znane jako bezpośrednie symulacje N-ciał, aby zbadać, w jaki sposób interakcje w gęstych gromadach gwiazd mogą prowadzić do wyrzucenia olbrzymich planet, które pozostają grawitacyjnie związane ze sobą podczas dryfowania przez galaktykę. Te znaczące badania oferują model tego, jak te enigmatyczne układy podwójne mogą się formować, wypełniając krytyczną lukę w naszym rozumieniu ewolucji planet. Nasze symulacje pokazują, że bliskie spotkania gwiazdy mogą spontanicznie wyrzucać pary olbrzymich planet z ich rodzimych układów, prowadząc je do orbitowania wokół siebie w kosmosie – powiedział współautor badania, Yihan Wang, doktorant w Nevada Center for Astrophysics w UNLV. Odkrycia te mogą znacząco zmienić nasze postrzeganie dynamiki planet i różnorodności układów planetarnych w naszym Wszechświecie. Badania wskazują, że takie zdarzenia są bardziej prawdopodobne w gęsto zaludnionych gromadach gwiazd, co sugeruje, że swobodne planety podwójne mogą być bardziej powszechne niż wcześniej sądzono. Charakterystyka tych par planetarnych – taka jak ich separacja i mimośród orbity – zapewnia nowy wgląd w gwałtowne warunki środowiskowe, które wpływają na formowanie się planet. Wprowadza to dynamiczne interakcje gwiazd jako ważny czynnik w rozwoju niezwykłych układów planetarnych w gęstych środowiskach gwiazdowych – powiedziała Rosalba Perna, współautorka badania i profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie Stony Brook. Zdaniem naukowców ta nowa praca poszerza naszą wiedzę na temat formowania się planet, a także przygotowuje grunt pod przyszłe obserwacje za pomocą Teleskopu Webba, które mogą dostarczyć dalszych dowodów potwierdzających przewidywania zespołu. Zrozumienie powstawania JuMBO pomaga nam rzucić wyzwanie i udoskonalić dominujące teorie powstawania planet – powiedział astrofizyk UNLV i współautor badania Zhaohuan Zhu. Przyszłe obserwacje z JWST mogą nam w tym pomóc, dostarczając z każdą obserwacją nowych spostrzeżeń, które pomogą nam lepiej formułować nowe teorie powstawania planet olbrzymów. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Jumbo Discovery: Astronomers Offer Model for Formation of Newly Discovered “Free-Floating” Planets • Free-floating binary planets from ejections during close stellar encounters Źródło: University Nevada Las Vegas Na ilustracji: Wizja artystyczna swobodnie unoszących się planet o masach Jowisza w układzie podwójnym. Źródło: Gemini Observatory / Jon Lomberg URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pojawil-sie-nowy-model-powstawania-planet-swobodnych
  14. Web zaobserwował ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta niecałe 3 miliardy lat po Wielkim Wybuchu 22024-04-23. Analizując światło sprzed około 11 miliardów lat zarejestrowane przez Teleskop Webba, które pochodziło od soczewkowanej grawitacyjnie galaktyki Błysk Słońca (j.ang. Sunburst galaxy) - astronomowie odkryli ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta w gwiazdowej protogromadzie kulistej. Wcześniej w tej samej galaktyce zaobserwowano najjaśniejszą znaną nam gwiazdę zwaną Godzillą. Przypadkowo kilka lat temu została odkryta bardzo interesująca galaktyka podczas obserwacji gromady galaktyk PSZ1 G311.65-18.48 w gwiazdozbiorze Rajskiego Ptaka (łac. Apus). Ta „galaktyka-niespodzianka” okazała się bardzo jasna. A jej obraz jest „skopiowany” dwunastokrotnie na niebie dzięki osobliwej strukturze grawitacji ww. gromady galaktyk. Potocznie nazwano ją galaktyką Błysk Słońca (ang. Sunburst galaxy / Sunburst Arc) i widzimy, jak wyglądała około 11 miliardów lat temu – co odpowiada kosmologicznemu przesunięcie ku czerwieni „z”=2,37 (dla porównania – nasze Słońce widzimy tak, jak wyglądało około 500 sekund wcześniej). Jest to więc imponująca odległość, którą pokonały fotony z galaktyki Błysk Słońca. Znajdujące się przed Błyskiem Słońca, potężne pole grawitacyjne gromady galaktyk, od której światło leciało do nas około 4,6 miliarda lat (z=0,443) działa jak soczewka grawitacyjna. Ta „soczewka” powoduje wzmocnienie jasności galaktyki Błysk Słońca, zwielokrotnienie jej obrazu oraz nadanie kształtu łuku – czemu zawdzięcza nazwę (jedno z określeń w j.ang. Sunburst Arc). Cztery łuki rozciągnięte wokół centralnie rozmieszczonej gromady galaktyk zawierają dwanaście oddzielnych kopii obrazów tej samej galaktyki Błysk Słońca! Na przykład na poniższym zdjęciu widać pięć kopii wskazanych strzałkami, które znajdują się w łuku północnym i północno-zachodnim. W publikacji o bardzo szczegółowym temacie badań „Łuk Błysku Słońca w JWST: detekcja gwiazd Wolfa Rayeta wyrzucających azot do gwiazdowej proto-gromady kulistej o niskiej metaliczności i kosmologicznym przesunięciu ku czerwieni z=2.37, z której uciekają jonizujące fotony” astronomowie opisali wyniki analizy pewnego specyficznego obszaru, który nazwano gromadą z galaktyki Błysk Słońca emitującą promieniowanie w kontinuum Lymana, czyli o długości fali λ<912Å . Celem tych badań było poznanie właściwości gwiazd i materii gazowej w galaktykach we wczesnym Wszechświecie. Cała wiedza w widmach Astronomowie badający galaktyki bardzo często nie potrzebują ładnych zdjęć (chociaż ładne zdjęcie również może być przydatne), ale całe bogactwo wiedzy jest ukryte w widmach, czyli zdjęciach natężenia światła docierającego od tych obiektów w zależności od koloru – zwanej naukowo „długością fali” (zwykle oznaczenie grecką literą lambda „λ”). Na przykład z fragmentów widma galaktyki Błysk Słońca uzyskanych za pomocą Teleskopu Webba, astronomowie dowiedzieli się jak masywna jest ta galaktyka, z jakich składa się pierwiastków, jakiego rodzaju gwiazdy w niej świecą. Na poniższej ilustracji pokazano fragment widma galaktyki Błysk Słońca, w którym prawie każdy „kolec” jest linią emisyjną. Tak dobrej jakości widmo było możliwe do uzyskania tylko dzięki połączeniu następujących czynników: • niezwykła jasność galaktyki Błysk Słońca (dodatkowo wzmocniona soczewkowaniem grawitacyjnym), • niespotykane możliwości Teleskopu Webba, • czas naświetlania samej galaktyki - ponad pół dnia. Szerokość tych widmowych linii emisyjnych zależy od masy świecącego obiektu. W szczególności gromada z galaktyki Błysk Słońca emitująca promieniowanie w kontinuum Lymana posiada masę około 9 milionów mas Słońca. Więc jest to bardzo masywna i zwarta gromada gwiazdowa podobna na przykład do gromady kulistej Omega Centauri w naszej Drodze Mlecznej. Zaś liczbę gwiazd Wolfa-Rayeta w tej proto-gromadzie kulistej astronomowie oszacowali na ~700. Stosunki natężeń niektórych linii widmowych mówią nam również o metaliczności tego ciała niebieskiego. W szczególności gromada z galaktyki Błysk Słońca - emitująca promieniowanie w kontinuum Lymana , posiada dość niską metaliczność – mniej niż 20% metaliczności słonecznej. Ale jest wyjątek – ta pierwotna gromada kulista jest ekstremalnie bogata w azot. W rzeczywistości poziom wzbogacenia materii w azot jest znacznie wyższy niż to, co obserwujemy przy podobnej metaliczności w galaktykach w naszej okolicy Wszechświata, czyli dla kosmologicznego przesunięcia ku czerwieni z=0. Skąd pochodzi cały ten azot w proto-gromadzie kulistej? Jedno z przekonujących wyjaśnień tego tajemniczego nadmiaru azotu podpowiada się w obszarach zamalowanych na niebiesko i pomarańczowo na powyższej ilustracji. Tutaj oko eksperta wyłapie natychmiast, że te kolorowe garby spektralne odpowiadają sygnaturom specyficznej populacji gwiazd zwanych gwiazdami Wolfa-Rayeta. Gwiazdy Wolfa-Rayeta są bardzo masywnymi i gorącymi gwiazdami w zaawansowanych stadiach ewolucyjnych, które mogą wyprodukować ekstremalnie duże ilości azotu i wyrzucić go do najbliższego otoczenia wokółgwiazdowego poprzez silne wiatry gwiazdowe. Galaktyka Błysk Słońca nie jest ostatnio jedynym przypadkiem ekstremalnej nadobfitości azotu, którą obserwujemy we wczesnym Wszechświecie. Na przykład Teleskop Webba zarejestrował bardzo silne linie azotu w galaktyce GN-z11 (przesunięcie ku czerwieni z=11,1), które astronomowie próbują wyjaśnić między innymi obecnością hipotetycznych bardzo masywnych gwiazd / supermasywnych gwiazd (~100-1000 Mʘ / ~1000–100 000 Mʘ). Nie jest to również pierwszy raz, gdy gwiazdy Wolfa-Rayeta są uważane za potencjalną przyczynę tej nadwyżki azotu. Jednak po raz pierwszy obserwacje galaktyki Błysk Słońca są bezpośrednim dowodem na obecność gwiazd Wolfa-Rayeta w odległym Wszechświecie. Do tej pory pojedyncze gwiazdy Wolfa-Rayeta były obserwowane w odległościach nie większych niż ~5 Mpc. Natomiast najdalsze ślady populacji gwiazd Wolfa-Rayeta zaobserwowano dla kosmologicznego przesunięcia ku czerwieni z~0,5 (fotony z takiej odległości dotarły do nas po około 5 miliardach lat od ich emisji). Na przykład w galaktyce SDSS J150009.81+452844.4 (przesunięcie ku czerwieni z=0,4530) oszacowano populację gwiazd Wolfa-Rayeta na około 450 tysięcy na podstawie obserwacji spektroskopowych. Gwiazdy Wolfa-Rayeta najczęściej występują o obszarach Wszechświata o dużej metaliczności, ale spotyka się je również w galaktykach o niskiej i nawet ekstremalnie małej metaliczności – takiej jak np. galaktyka I Zwicky 18 (zaledwie 2% metaliczności słonecznej). Co oznacza, że takie gwiazdy pozbawione zewnętrznych otoczek łatwo powstają - pomimo zależności tempa utraty masy przez wiatry gwiazdowe od metaliczności (im większa metaliczność – tym większe tempo utraty masy). Przypuszcza się, że przy małych metalicznościach szczególnie ważne są ścieżki ewolucyjne w gwiazdowych układach podwójnych. Wydaje się, że ten rodzaj masywnych i zaawansowanych ewolucyjnie gwiazd odgrywał istotną rolę podczas pierwszych kilku miliardów lat po Wielkim Wybuchu w procesie wzbogacania galaktyk w cięższe pierwiastki. Ma to duże znaczenie dla naszego zrozumienia ewolucji galaktyk. Oprócz odkrycia nadwyżki azotu opisanej w niniejszym materiale i wcześniej odkrytej najjaśniejszej znanej aktualnie gwieździe (~134 mln Lʘ) o nazwie Godzilla, dowiedzieliśmy się, że galaktyka Błysk Słońca wygląda niesamowicie w dwunastu kopiach swojego obrazu naświetlanego przez ponad pół dnia w JWST. Opracowanie: Ryszard Biernikowicz Więcej informacji: • (publikacja naukowa arXiv – docelowo A&A) → The Sunburst Arc with JWST: Detection of Wolf-Rayet stars injecting nitrogen into a low-metallicity, z=2.37 proto-globular cluster leaking ionizing photons • The photocopied “sunburst” from the early Universe Źródło: Astrobites Na ilustracji: Kolorowy obraz dwóch fragmentów (północny + północno-zachodni) soczewkowanej galaktyki Błysk Słońca uzyskany za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam. Strzałki wskazują pięć kopii rodzącej się gwiazdowej gromady kulistej, czyli proto-gromady kulistej (ang. proto-globular cluster), w której zaobserwowano linie widmowe charakterystyczne dla gwiazd Wolfa Rayeta. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] Na ilustracji: Widać masywną gromadę galaktyk PSZ1 G311.65-18.48 w gwiazdozbiorze Rajskiego Ptaka (łac. Apus), od której światło biegło do nas 4,6 miliarda lat (z=0,443). Mniej więcej na zewnętrznej granicy tej gromady widać cztery łuki świetlne, które są zwielokrotnionymi obrazami tej samej galaktyki zwanej potocznie Błyskiem Słońca - widzimy ją tak, jak wyglądała około 11 miliardów lat temu (z=2,37). Zdjęcie zostało zrobione przez Teleskop Hubble’a w czterech barwach w zakresie optycznym i podczerwieni (długości fali λ~0,275-1,6μm). W galaktyce Błysk Słońca zaobserwowano najjaśniejszą znaną nam gwiazdę zmienną typu LBV, którą nazwano Godzillą. Źródło: ESA/Hubble, NASA, Rivera-Thorsen et al. Na ilustracji: Kolorowy obraz dwóch fragmentów (północny + północno-zachodni) soczewkowanej galaktyki Błysk Słońca uzyskany za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam. Strzałki wskazują na pięć kopii rodzącej się w tej galaktyce gromady kulistej, czyli proto-gromady kulistej (ang. proto-globular cluster), w której zaobserwowano linie widmowe charakterystyczne dla gwiazd Wolfa Rayeta. Kolorowe kwadraty wskazują na pola obserwacyjne spektrografu NIRSpec, którego widma zostały wykorzystane do badania tej proto-gromady kulistej. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] Na ilustracji: Czarna ciągła linia przedstawia widmo proto-gromady kulistej w galaktyce Błysk Słońca uzyskane z jej dwunastu kopii obrazów za pomocą spektrografu NIRSpec współpracującego z JWST. Prawie wszystkie „kolce” na tym widmie są liniami emisyjnymi. Zakreślone na niebiesko i pomarańczowo obszary są jakby „garbami” w widmie – a faktycznie liniami emisyjnymi, które są ważnymi wskaźnikami identyfikującymi gwiazdy Wolfa-Rayeta. Źródło: arXiv:2404.08884 [astro-ph.GA] URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/web-zaobserwowal-slady-populacji-gwiazd-wolfa-rayeta-niecale-3-miliardy-lat-po-wielkim
  15. Kosmiczne patenty fundamentem przewagi przedsiębiorstwa w sektorze 2024-04-23. Przemysł kosmiczny stanowi dzisiaj bezsprzecznie jedną z najprędzej rozwijających się pod względem technologicznym gałęzi gospodarki. Ta branża generuje jednocześnie, poprzez nowoczesne rozwiązania w zakresie teledetekcji czy łączności satelitarnej, fundamentalne zmiany w dziedzinach takich jak ochrona granic, zarządzanie kryzysowe, gospodarka przestrzenna czy kontrola ruchu morskiego. Firmy działające w sektorze kosmicznym rywalizują ze sobą wypracowując ultranowoczesne technologie, czego jawnym odzwierciedleniem są zgłaszane przez przedstawicieli tych firm patenty. Według specjalistów z Europejskiej Agencji Kosmicznej jedno euro zainwestowane w przemysł kosmiczny przynosi przeciętnie około sześć euro zwrotu. Przemysł ten jest sektorem wysokich technologii i doskonale wpisuje się dziś w ramy tzw. przemysłu 4.0. Eksperci ukłuli wręcz odnoszące się do współczesnej branży kosmicznej określenie „Space 4.0”, stosowane naprzemiennie z nieco częściej może spotykanym pojęciem „New Space”. Space 4.0 charakteryzuje się dużo krótszym etapem prac badawczo-rozwojowych, jakie są wykonywanie przed wypuszczeniem nowego rozwiązania w przestrzeń kosmiczną. Dawniej prace nad satelitą nowego pomysłu trwały kilka lub kilkanaście lat. Tworzący inżynierowie chcieli przewidzieć każdą możliwą usterkę czy awarię i zabezpieczyć się przed nią, wykonując przy tym niezmierzone ilości testów. W New Space czas takich prac liczy się w miesiącach. Satelity są mniejsze, buduje się je taniej i szybciej. Ich konstruktorzy świadomie akceptują fakt, że raz na kilka prób coś może pójść nie tak, jednak w zamian za to nowe technologie wdrażane są dużo szybciej, i przy niższych kosztach. Kolejne ulepszenia i iteracje wprowadza się w miarę wystrzeliwania kolejnych satelitów danej konstelacji czy generacji. Dla gospodarki naziemnej satelity wykorzystywane są przede wszystkim dla trzech rodzajów usług: 1. tych związanych z satelitarną obserwacją Ziemi; 2. tych związanych z telekomunikacją satelitarną; 3. wreszcie, usług związanych z pozycjonowaniem i nawigacją, w oparciu o serwisy takie jak GPS czy Galileo. We wszystkich trzech wyżej wymienionych dziedzinach następują gwałtowne i nieustające zmiany. Jeśli chodzi o łączność, to obok dużych satelitów kierowanych tradycyjnie na orbitę geostacjonarną, coraz większą rolę pełnią konstelacje małych satelitów rozmieszczane na niskiej orbicie okołoziemskiej. W zakresie obserwacji Ziemi operatorzy zwiększają liczbę sensorów w przestrzeni kosmicznej. Skraca się czas rewizyty satelity nad danym obszarem. Jednocześnie zdjęcia satelitarne mają coraz lepszą rozdzielczość, pozwalając dostrzec na zobrazowaniu powierzchni Ziemi coraz to więcej szczegółów. Wszystko to powoduje, że firmy działające w branży kosmicznej prowadzą między sobą nieustający technologiczny wyścig. Nowe technologie pozwalają im na większą szybkość i elastyczność działania. Miniaturyzacja pozwala zmniejszać koszty umieszczania w kosmosie nowej infrastruktury. Nieustanne dążenie do działania z coraz większą efektywnością i tworzenia jeszcze lepszych rozwiązań stale napędza do działania inżynierów zatrudnianych przez poszczególne przedsiębiorstwa. Efektem wytężonej pracy tych właśnie ludzi są zgłoszenia rejestracyjne zupełnie nowych patentów w sektorze kosmicznym. Przykładowo działająca w obszarze robotyki kosmicznej i wywodząca się z Sieci Badawczej Łukasiewicz – Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów spółka PIAP Space posiada zarejestrowany w 2018 r., a opublikowany w 2020 r., patent na stanowisko testujące interfejsy mechaniczne typu A\B technologii dokowania i chwytania powiązane z technologią kosmiczną. Twórcami rozwiązania są Filip Czubaczyński, Philippe Preumont oraz Paweł Wittels. Operująca w Lubuskiem firma Hertz Systems dysponuje natomiast patentem z 2011 r. na „Sterownik satelitarnego systemu monitorowania pojazdów”. Mająca swoje korzenie w warszawskim Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk firma Astronika, która zasłynęła m. in. udziałem w misji InSight, ma w swoim dorobku patenty na rozwiązania takie jak np.: • Hold and release device, in particular for mounting and releasing spaceship elements; • Method for producing a torque, preferably for drilling rigs and the driving device for pulsed production of the torque; • Method for sticking device into ground subsurface layers. Patent for the device designed to stick into the ground using this method W przygotowaniu ich wszystkich swój wkład miał dr inż. Jerzy Grygorczuk. Jeśli chodzi o wynalazki związane z napędami kosmicznymi i rakietami, to wieloma istotnymi patentami może pochwalić się warszawski Instytut Lotnictwa, wchodzący w skład Sieci Badawczej Łukasiewicz. I tak oto ILOT dysponuje patentami na „system separacji członów rakiety”, „mechanizm zwalniania rakiety ze stanowiska startowego”, „pirotechniczny mechanizm zwalniający” czy wreszcie na „konfigurację ziarna paliwa hybrydowego silnika rakietowego”. Twórcą tego ostatniego rozwiązania jest dr inż. Adam Okniński – dyrektor Centrum Technologii Kosmicznych Instytutu Lotnictwa. Z kolei gdyńska firma SpaceForest, która podobnie jak ILOT pracuje nad rakietami suborbitalnymi, cieszy się patentem na mającą cylindryczną obudowę komorę spalania hybrydowego silnika rakietowego. Pośród polskich firm związanych z teledetekcją (kosmiczną, ale nie tylko), ciekawym patentem może się pochwalić krakowskie przedsiębiorstwo SmallGIS. Jego prezes, Antoni Łabaj, jest mianowicie właścicielem patentu opublikowanego w 2014 r. na „sposób oceny liczebności populacji dziko żyjącej zwierzyny metodą termowizyjno-optyczną”. Jak czytamy w opisie zastrzeżonej technologii, chodzi o: Obfotografowanie lub skanowanie terenu przez sensor termalny rejestrujący widmo fali elektromagnetycznej w zakresie podczerwieni w paśmie od 3-6 lub 8-14 mikrometrów z zachowaniem dobrego kontrastu termicznego w temperaturze -30°C do +12°C. Następnie identyfikacja i rozpoznanie osobników zwierząt dzikich oraz ich przyporządkowanie do gatunku. Natomiast zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o rozwijanie autorskich patentów jest nad Wisłą przedsiębiorstwo ICEYE, które prowadzi działalność jednocześnie w Finlandii, w Polsce i w kilku innych krajach, będąc de facto graczem globalnym. Współzałożycielem i prezesem ICEYE jest Polak, Rafał Modrzewski, który sam ma na koncie kilka patentów, jak choćby ten dotyczący Earth Monitoring System And Method Of Managing A Satellite Constellation („Systemu monitoringu ziemi i zarządzania konstelacją satelitów”) czy drugi: Satellite, Manufacturing Method And Modules For Use In Satellite Assembly („Metoda produkcji satelity i moduły do wykorzystywania przy montażu satelity”). Wspomniany Polak jest współtwórcą obu kluczowych z punktu widzenia spółki rozwiązań. Ogółem firma ICEYE może poszczycić ponad sześćdziesięcioma patentami, z których część opisuje te same rozwiązania, ale zgłoszone w ramach różnych jurysdykcji prawa patentowego (np. pod jurysdykcją brytyjską, amerykańską czy w ramach międzynarodowego porozumienia Patent Cooperation Treaty (PCT). Część z tych patentów została już przyznana i zatwierdzona, część natomiast jest obecnie procedowana, ale są to już postępowania, które zostały opublikowane i patenty czekają na zakończenie procedury zatwierdzającej. W wypracowaniu 18 spośród owych kilkudziesięciu patentów ICEYE mieli swój istotny wkład Polacy. Obok Modrzewskiego, to również Jakub Korczyc, Jakub Lisowski czy Marek Kowaluk. Polskie patenty dotyczą jeszcze m. in. „Budowy i działania satelity wyposażonego w radar z syntetyczną aperturą” (Synthetic Aperture Radar Satellite Design and Operation) czy „Aktywnej kontroli termicznej satelity przy użyciu podsystemu ADCS” (Active thermal control of a satellite using the ADCS subsystem). Polacy zatrudnieni w ICEYE – w tym m.in. Wiktor Świerczewski – pracują nad kolejnymi patentami, w przypadku których wnioski będą procedowane. „Tak duża liczba patentów jasno pokazuje wysoki stopień rozwoju firmy, która od samego początku swojego istnienia stawia na innowacje” – mówi Witold Witkowicz, Dyrektor Zarządzający ICEYE Polska – „W dzisiejszym świecie pomiędzy przedsiębiorstwami trwa nieustanny wyścig. Chodzi o szybkość działania, elastyczność, rywalizację cenową, a także – zwłaszcza w tak zaawansowanej branży, jaką jest przemysł kosmiczny – liczy się wyścig technologiczny. Nasze patenty stanowią najlepszy dowód, że ICEYE ten wyścig wygrywa.” W ramach polskiego sektora kosmicznego działa obok ICEYE jeszcze kilka innych przedsiębiorstw, które również rozwijają swoje zdolności w dziedzinie satelitarnej obserwacji Ziemi. Chodzi o firmy funkcjonujące w segmencie upstream, budujące własne satelity dedykowane teledetekcji. Te podmioty nie mogą pochwalić się zbyt wieloma zgłoszeniami patentowymi. Biorące wspólnie udział w programach EagleEye oraz PIAST spółki giełdowe takie jak Creotech Instruments mają po zero patentów. Wrocławski SatRev legitymuje się jednym zgłoszeniem patentowym, dotyczącym wielopoziomowej anteny terahercowej zbudowanej z dwuwymiarowych materiałów. W istocie, to właśnie patenty, unikalne i autorskie rozwiązania stanowią dla naszego kraju szansę rozwojową. Sektor kosmiczny w Polsce nie zaczął rozwijać się intensywnie już w latach 60-tych czy 70-tych dwudziestego wieku. W istocie przemysł ten nabrał pełnego rozpędu dopiero w drugiej dekadzie obecnego stulecia, po przystąpieniu Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Siłą rzeczy, straconych dekad nie da się nadrobić w kilka lat. Innowacje i idące za nimi patenty dają natomiast szanse na przyspieszenie, tworzenie nad Wisłą unikalnych rozwiązań, narzędzi, instrumentów, podsystemów, systemów czy całych satelitów, które będą pożądane w innych europejskich krajach, ale też w innych miejscach na świecie. Tworzenie nowych opatentowanych rozwiązań przez Polaków wpisuje się zatem w założenia Polskiej Strategii Kosmicznej. Daje też rodzimym władzom i wojskowym coś, co nasz kraj może wnosić jako istotną wartość do wszelkich systemów sojuszniczych, których jest członkiem. Stąd, warto, żeby krajowe firmy podjęły technologiczne wyzwanie i pracowały nad własnymi, autorskimi rozwiązaniami, które zaowocują nowymi patentami. Źródło: ICEYE Autor. ICEYE SPACE24 https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/kosmiczne-patenty-fundamentem-przewagi-przedsiebiorstwa-w-sektorze
  16. Sonda, która opuściła granice Układu Słonecznego, w końcu zaczęła nadawać 2024-04-23. Dawid Długosz Voyager 1 to sonda kosmiczna NASA, która znajduje się najdalej od Ziemi. Statek przekroczył umowne granice Układu Słonecznego, ale przez ostatnie miesiące sprawiał problemy. Agencja rozwiązała usterki i Voyager 1 ponownie zaczął nadawać czytelne komunikaty. Są to dane o stanie oraz jego systemów. Układ Słoneczny opuściły na razie tylko dwie sondy wystrzelone przez człowieka. Są to "bliźniaki" Voyager 1 i 2, które znajdują się w kosmosie od blisko pół wieku. Pierwszy ze statków od kilku miesięcy sprawiał problemy, których przyczyna była szukana przez inżynierów z NASA. Teraz maszyna wróciła "do żywych" i zaczęła przesyłać na Ziemię czytelne komunikaty. Sonda Voyager 1 sprawiała problemy od pięciu miesięcy Problemy z Voyagerem 1 zaczęły się w listopadzie 2023 r., gdy NASA zaczęła od sondy otrzymywać dane, które okazały się być bełkotem. Mimo tego, że nadal odbierał polecenia z Ziemi. Inżynierowie zaczęli szukać przyczyn i niedawno ogłosili rozwiązanie usterki. Problem udało się zidentyfikować w marcu. Zrobił to zespół specjalistów zatrudnionych w Jet Propulsion Laboratory należącym do NASA. Winowajcą sytuacji był jeden układ. Inżynierowie opracowali poprawkę dla oprogramowania kilkudziesięcioletniego komputera sondy. NASA zaczęła otrzymywać czytelne komunikaty NASA ogłosiła, że Voyager 1 zaczął wracać "do żywych" i odległa sonda kosmiczna zaczęła przesyłać czytelne komunikaty. Czytamy w oświadczeniu NASA Kolejnym krokiem jest przywrócenie sprawności naukowej statku. NASA chce, aby Voyager 1 ponownie zaczął przesyłać dane z instrumentów, które są bardzo cenne. Wszak jest to najbardziej odległa sonda kosmiczna od Ziemi w historii. W kosmosie od blisko 50 lat Voyager 1 znajduje się obecnie ponad 25 mld km od Ziemi. Dla porównania średnia odległość naszej planety od Słońca to niespełna 150 mln km. Można więc sobie wyobrazić, jak daleko poleciała sonda. Statek był pierwszym w historii ludzkości, który wszedł w ośrodek międzygwiazdowy w 2012 r. Jego bliźniak Voyager 2 opuścił Układ Słoneczny w 2018 r. Obie sondy zostały wystrzelone w kosmos w 1977 r. i dostarczyły nam mnóstwo informacji o systemie planetarnym, w którym żyjemy oraz z obszarów jego umownej granicy. Na pokładzie umieszczono "Złote Płyty", na których znajdują się informacje o ludzkości dla obcych cywilizacji. Voyager 1 zaczął nadawać komunikaty. Sonda NASA wraca do życia. /NASA/JPL-Caltech /domena publiczna https://geekweek.interia.pl/nauka/news-sonda-ktora-opuscila-granice-ukladu-slonecznego-w-koncu-zacz,nId,7468658
  17. Pierwszy taki atlas Księżyca. Chińczycy opublikowali zestaw map 2024-04-23. Opracowanie: Nicole Makarewicz Chińscy naukowcy wydali pierwszy atlas geologiczny Księżyca w wysokiej rozdzielczości w skali 1:2,5 mln - poinformowała w poniedziałek chińska agencja prasowa Xinhua. Zestaw map został wydany w języku chińskim i angielskim. Wydanie atlasu ma duże znaczenie w badaniu ewolucji Księżyca, a w przyszłości ułatwi wybór miejsca budowy stacji badawczej czy wykorzystanie zasobów geologicznych - stwierdził Ouyang Ziyuan, naukowiec z CAS. Dodał, że wiedza ta może pomóc w lepszym zrozumieniu powstania planet Układu Słonecznego, w tym Ziemi i Marsa. Liu Jianzhong, badacz z CAS, wyjaśnił, że do tej pory wykorzystywano mapy, które powstały pół wieku temu w okresie amerykańskich lotów kosmicznych w ramach programu Apollo. Zaznaczył, że od tego czasu nastąpił znaczny postęp zarówno w eksploracji kosmosu, jak i w kartografii. Prace nad atlasem trwały od 2012 r. Jak wskazują autorzy, atlas powstał na podstawie badań naukowych prowadzonych w ramach chińskiego programu eksploracji Księżyca Chang’e oraz wyników badań chińskich i międzynarodowych misji kosmicznych. Na mapach wyznaczono w łącznie 12 341 kraterów uderzeniowych, 81 basenów uderzeniowych, określono także 17 typów litologii, czyli cech i właściwości skał obserwowanych makroskopowo, oraz 14 typów struktur na całym Księżycu. Naukowcy z CAS zapewniają, że mogą przeprowadzić kolejne geologiczne badania makroskopowe, które będą powiązane z najbliższą misją Chang’6. Wówczas to mają zostać pobrane próbki z ciemnej strony Księżyca, a następnie przetransportowane na Ziemię. Chiny planują start misji w maju br. /Zdjęcie ilustracyjne /Shutterstock https://www.rmf24.pl/nauka/news-pierwszy-taki-atlas-ksiezyca-chinczycy-opublikowali-zestaw-m,nId,7468493#crp_state=1
  18. Jak galaktyczna eksplozja wzbogaca ośrodek międzygalaktyczny w pierwiastki chemiczne 2024-04-22. Astronomowie opracowali pierwszą mapę pozostałości po potężnej eksplozji w pobliskiej galaktyce, która dostarcza cennych informacji o tym, jak przestrzeń międzygalaktyczna wzbogaca się o pierwiastki chemiczne. Międzynarodowy zespół naukowców zbadał galaktykę NGC 4383 w pobliskiej Gromadzie w Pannie, ujawniając wypływ gazu tak duży, że światło potrzebowałoby 20 000 lat, aby przemieścić się z jednej strony na drugą. Ten wypływ gazu jest wynikiem niezwykle silnych eksplozji gwiazd w centralnych regionach galaktyki, które mogą wyrzucać ogromne ilości wodoru i cięższych pierwiastków. Masa wyrzuconego gazu odpowiada masie ponad 50 milionów Słońc. Główny autor publikacji, dr Adam Watts z University of Western Australia w Międzynarodowym Centrum Badań Radioastronomicznych (ICRAR), powiedział, że bardzo niewiele wiadomo o fizyce wypływów i ich właściwościach, ponieważ są one bardzo trudne do wykrycia. Wyrzucany gaz jest dość bogaty w ciężkie pierwiastki, co daje nam unikalny wgląd w złożony proces mieszania się wodoru i metali w wypływającym gazie. W tym konkretnym przypadku możemy wykryć tlen, azot, siarkę i wiele innych pierwiastków chemicznych. Wypływy gazu mają kluczowe znaczenie dla regulacji tego, jak szybko i jak długo galaktyki mogą formować gwiazdy. Gaz wyrzucany przez te eksplozje zanieczyszcza przestrzeń między gwiazdami w galaktyce, a nawet między galaktykami, i może unosić się w ośrodku międzygalaktycznym na zawsze. Mapa o wysokiej rozdzielczości została opracowana na podstawie danych z przeglądu MAUVE. W badaniu wykorzystano spektrograf MUSE Integral Field Spectrograph na Bardzo Dużym Teleskopie znajdującym się w Chile. Badacze ICRAR, profesorowie Barbara Catinella i Luca Cortese, współautorzy badania i współprowadzący MAUVE, powiedzieli: Zaprojektowaliśmy MAUVE, aby zbadać, w jaki sposób procesy fizyczne, takie jak wypływy gazu, pomagają zatrzymać formowanie się gwiazd w galaktykach. NGC 4383 była naszym pierwszym celem, ponieważ podejrzewaliśmy, że dzieje się coś bardzo interesującego, ale dane przekroczyły wszelkie nasze oczekiwania. W przyszłości obserwacje MAUVE mogą ujawnić znaczenie wypływów gazu w lokalnym Wszechświecie z niezwykłą szczegółowością. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • ICRAR • Urania Gaz (zaznaczony na czerwono na górze i na dole) jest wyrzucany z pobliskiej galaktyki NGC 4383. Źródło: Watts i inni, 2024 https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/jak-galaktyczna-eksplozja-wzbogaca.html
  19. Różowe płomienie Słońca na zdjęciu NASA z zaćmienia. Co to takiego? 2024-04-22. Dawid Długosz Zaćmienie Słońca, które nastąpiło wcześniej w tym miesiącu, było z pewnością fenomenalne. Świat obiegły zdjęcia i na jednym z udostępnionych przez NASA można dostrzec "różowe płomienie". Przypominają one struktury wydobywające się z korony Słońca. Co to takiego? Kwietniowe całkowite zaćmienie Słońca nie było widoczne z obszaru Polski. Można je było oglądać m.in. w części Stanów Zjednoczonych. Po wystąpieniu zjawiska świat szybko obiegły zdjęcia oraz filmy, na których uwieczniono Księżyc "zakrywający" tarczę gwiazdy Układu Słonecznego. Jedna z fotografii udostępnionych przez NASA przykuwa uwagę z racji ciekawych struktur, które udało się uchwycić na obrazie. "Różowe płomienie" uchwycone przez NASA przy zaćmieniu Słońca Na jednym ze zdjęć z zaćmienia Słońca, które przechwycił Keegan Barber, jeden z fotografów NASA, można dostrzec bardzo ciekawe struktury. Przypominają one różowe płomienie, które wyłaniają się z korony gwiazdy i wychodzą poza obszar zasłaniającego jej Księżyca. Wygląda to bardzo zjawiskowo, ale co to jest? Efekt widać na powyższym zdjęciu i pewnie część z was mogłaby stwierdzić, że NASA udało się na obrazie uchwycić rozbłyski słoneczne. Nie, tym razem nie mamy do czynienia z koronalnymi wyrzutami masy, a czymś innym. W rzeczywistości jest to zjawisko dobrze znane naukowcom. Na zdjęciu uchwycono protuberancje To, co widać na zdjęciu Barbera, jest różową chromosferą Słońca. Efekt nie występuje wyłącznie podczas zaćmienia, ale w normalnych warunkach nie jest to widoczne dla ludzkiego oka. Dopiero zakrycie tarczy Księżycem sprawia, że można to dostrzec bez konieczności sięgania po zaawansowane teleskopy. Samo zjawisko w postaci wydobywających się płomieni w kolorze różowym to protuberancja. W ich trakcie powstają struktury plazmy, które "uciekają" z powierzchni gwiazdy. W rzeczywistości potrafią pozostawać na niej nawet przez długie tygodnie czy nawet miesiące. Na zdjęciu struktury wyglądają na stosunkowo niewielkie. Nie zapominajmy jednak, jak wielkie jest całe Słońce i tak naprawdę "różowe płomienie" uchwycone na zdjęciu NASA potrafią przyjmować rozmiary większe od Ziemi — nawet kilkukrotnie. Różowy odcień za sprawą wodoru Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, dlaczego te "płomienie" mają odcień różowy? Wynika to z ich składu, gdzie jest wodór. Podczas wystawienia na wysokie temperatury przyjmuje on właśnie takie zabarwienie. Zjawisko protuberancji bywa na tyle duże, że można je zobaczyć nawet z odległości 160 mln km. To więcej niż jedna jednostka astronomiczna, która określa średni dystans Ziemi od Słońca (niespełna 150 mln km). W ramach ciekawostki warto dodać, że nasza planeta znajduje się najbliżej gwiazdy Układu Słonecznego podczas peryhelium. Wtedy odległość maleje do 147,106 mln km. w przypadku Marsa różnice są większe, co wynika z innego kształtu orbity. W tym przypadku dystans zmienia się w zakresie od około 207 do 249 mln km. Różowe płomienie Słońca na zdjęciu NASA z zaćmienia. Co to takiego? /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL "Różowe promienie" uchwycone przez NASA przy zaćmieniu Słońca. /NASA/Keegan Barber /materiał zewnętrzny https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-rozowe-plomienie-slonca-na-zdjeciu-nasa-z-zacmienia-co-to-ta,nId,7466429
  20. Wyjątkowe zdjęcie polskiego satelity. Przetworzyła je sztuczna inteligencja 2024-04-22.ML. Firma KP Labs opublikowała kolejne zdjęcie wykonane przez polskiego satelitę Intuition-1. Fotografia, przedstawiająca obszar równikowy, jest pierwszą, która została przetworzona na orbicie przez sztuczną inteligencję. Satelita Intuition-1 KP Labs został wystrzelony w kosmos 11 listopada 2023 r. na pokładzie rakiety Falcon 9 firmy SpaceX Elona Muska. Wyposażono go w kamerę hiperspektralną, która pozwala na zaawansowane obrazowanie z użyciem szerokiej gamy światła. Standardowe obrazy RGB wykorzystują trzy szerokie pasma (czerwone, zielone i niebieskie), natomiast czujnik Intuition-1 obejmuje 192 pasma, w tym długości fal niewidzialne dla ludzkiego oka. Dzięki obrazowaniu hiperspektralnemu możliwa jest analiza różnych substancji, typów roślinności, minerałów i innych materiałów na powierzchni Ziemi. Zebrane informacje mogą być wykorzystywane np. w naukach o środowisku, rolnictwie, leśnictwie, górnictwie czy oceanografii. Przy monitorowaniu środowiska ta technologia może wykrywać zmiany w ekosystemach, śledzić zanieczyszczenia i pomagać w zarządzaniu katastrofami naturalnymi. Wbudowany w Intuition-1 moduł przetwarzania danych Leopard (DPU) – opracowany także w KP Labs – oraz algorytmy uczenia maszynowego pozwalają przetwarzać zebrane dane na orbicie, co znacząco skraca czas i zasoby potrzebne do analizy zdjęć satelitarnych, np. na Ziemię nie trafiają zdjęcia z zachmurzeniem utrudniającym lub uniemożliwiającym obserwację. To zapewnia szybki dostęp do kluczowych danych. Satelita Intuition-1 (fot. KP Labs) TVP INFO https://www.tvp.info/77133318/wyjatkowe-zdjecie-polskiego-satelity-intuition-1-przetworzyla-je-sztuczna-inteligencja
  21. Symulowana misja marsjańska. NASA wybrała załogę 2024-04-22. Amerykańska agencja kosmiczna NASA ogłosiła skład nowej czteroosobowej załogi, która weźmie udział w symulowanej misji na Marsa w habitacie w Centrum Kosmicznym Johnsona w Houston. Trzy osoby pochodzą z USA, a jedna ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jason Lee, Stephanie Navarro, Shareef Al Romaithi oraz Piyumi Wijesekara 10 maja wejdą do Human Exploration Research Analog (HERA), gdzie przez 45 dni będą żyć i pracować jak astronauci. Załoga opuści habitat 24 czerwca. W ramach HERA naukowcy badają, w jaki sposób członkowie załogi adaptują się do izolacji i uwięzienia w małej przestrzeni. Jest to potrzebne przed wysłaniem ludzi na dalekie i długotrwałe misje kosmiczne na Księżyc, czy na Marsa. Członkowie załogi będą wykonywać badania naukowe i inne czynności, podobne do tego, co spotka astronautów w przyszłej misji na Marsa. Zaplanowana jest nawet symulacja spaceru po powierzchni Czerwonej Planety przy pomocy technologii wirtualnej rzeczywistości. Załoga będzie doświadczać opóźnienia w komunikacji z centrum kontroli lotu, tak jak to będzie faktycznie w prawdziwej misji marsjańskiej. Nowa załoga będzie drugą w eksperymencie HERA. Poprzednia zakończyła swoją misję 19 marca. Planowane są jeszcze dwie kolejne, z ostatnią ekipą kończącą 20 grudnia tego roku. Piewrszy z członków nowej załogi - Jason Lee - jest profesorem School of Mechanical, Aerospace, and Manufacturing Engineering prowadzonej przez University of Connecticut; Stephanie Navarro jest specjalistką od operacji kosmicznych w rezerwie sił powietrznych USA; Shareef Al Romaithi to pilot z 16-letnim doświadczeniem w przemyśle lotniczym; Piyumi Wijesekara odbywa staż podoktorski w Radiation Biophysics Laboratory w NASA Ames Research Center. Członkami załóg HERA są ochotnicy. Większość z nich to Amerykanie, ale tym razem jest jedna osoba spoza USA: Shareef Al Romaithi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kraj ten ma ambitne plany rozwoju swojego programu kosmicznego, włącznie z zapowiedziami władz na temat udziału w przyszłej kolonizacji Marsa. Plany poparte są bardzo dużym budżetem na badania kosmiczne i współpracą z NASA. Przykładowo Zjednoczone Emiraty Arabskie dostarczą moduł śluzy powietrznej do stacji orbitalnej Gateway, wysłały sondę marsjańską, mają też plany realizacji misji do pasa planetoid z lądowaniem na jednej z planetoid. Źródło: PAP/Space24.pl Autor. ESA SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/symulowana-misja-marsjanska-nasa-wybrala-zaloge
  22. Rosjanie testują silnik nowej rakiety 2024-04-22. Wojciech Kaczanowski Według rosyjskich źródeł, państwowa agencja kosmiczna Roskosmos przeprowadziła udany test silnik RD-191M do zmodernizowanej wersji ciężkiej rakiety Angara-A5M. System w przyszłości ma zostać wykorzystany m. in. do wyniesienia modułów stacji kosmicznej ROS. W kwietniu br. Roskosmos przeprowadził start ciężkiej rakiety Angara-A5, która wyniosła w przestrzeń kosmiczną testowe ładunki. Czwarta próba w historii tego systemu nośnego nastąpiła po nieudanym locie w grudniu 2021 r., w którym głównym winowajcą był najwyższy stopień transportowy Persei (określany również jako Block DM-03). Kwietniowa próba została oceniona pozytywnie przez Roskosmos, który niecały tydzień później poinformował o udanym teście silnika RD-191M, który zostanie wykorzystany w zmodyfikowanej wersji Angara-A5M. System nośny zostanie wykorzystany przez Rosjan do wyniesienia modułów przyszłej stacji kosmicznej ROS (Russian Orbital Station). Według rosyjskiej agencji prasowej TASS, przedsiębiorstwo NRO Energomasz od początku roku prowadzi testy nad ulepszoną wersją silnika RD-191, które z kolei wykorzystywane są w dolnym segmencie URM-1 oraz identycznych boosterach przy wspomnianej rakiecie Angara-A5. „Energomash wyprodukował pierwszy RD-191M pod koniec 2023 roku.” - poinformował TASS. Silnik RD-191M Jak już wspomniano wyżej, silnik RD-191M jest zmodernizowaną wersją RD-191, która wywodzi się bezpośrednio ze starych RD-170 składających się z czterech komór spalania i wykorzystywanych w pierwszym stopniu radzieckiego systemu nośnego Energia. Wynikiem prac nad nowymi jednostkami napędowymi był m. in. silnik RD-180 (dwie komory spalania), który jest wykorzystywany w rakiecie Atlas V należącej do amerykańskiej firmy United Launch Alliance. RD-191 posiada z kolei pojedynczą komorę spalania i tak, jak RD-170 i RD-180 napędzany jest mieszanką paliwową kerazyny RP-1 oraz ciekłego tlenu. RD-191 był opracowywany w różnych wersjach na potrzeby eksportowe, czego przykładem były RD-181 wykorzystywane w pierwszym stopniu rakiety Antares od koncernu Northrop Grumman. Firma w 2022 r. ogłosiła jednak, że jednostki napędowe zostaną zastąpione w nowej wersji systemu przez silniki Miranda od amerykańskiego Firefly Aerospace. Z drugiej strony zmodyfikowana wersja RD-191, czyli RD-151 została wykorzystana w rosyjskim stopniu URM-1, użytym w południowokoreańskiej rakiecie Naro-1. System został wystrzelony ostatni raz w 2013 r., a jego następcą jest KSLV-II lub inaczej Nuri. Angara-A5M Według źródeł rosyjskich, zmodyfikowane silniki pozwolą systemowi Angara-A5M na osiągnięcie 10% więcej ciągu niż w wersji Angara-A5. Dla Roskosmosu rakieta jest niezwykle ważna, gdyż to ona wyniesie w przyszłości moduły do stacji orbitalnej, która będzie wykorzystywany przez kosmonautów po zakończeniu operacyjności Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Przyszłość rosyjskiego sektora kosmicznego jest jednak niepewna z uwagi na konsekwencje inwazji na Ukrainę w 2022 r. i nałożonych sankcji. Moskwa boryka się z dużymi trudnościami jeśli chodzi o znalezienie klientów i dostawców niezbędnych technologii. Start rakiety nośnej Angara-A5 Autor. Roscosmos SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rosjanie-testuja-silnik-nowej-rakiety
  23. NASA podaje termin przełomowej misji. Wyśle drona na księżyc Saturna 2024-04-22. Dawid Długosz Dragonfly to przełomowa misja, którą szykuje NASA. Jej celem będzie wysłanie specjalnego drona na odległy księżyc Saturna o nazwie Tytan. Agencja sfinalizowała prace nad designem maszyny. NASA wierzy, że Dragonfly wystartuje już za kilka lat i podano przybliżony termin rozpoczęcia misji. Misja z dronem mającym polecieć na Tytana pojawiła się w planach NASA już kilka lat temu. Potem projekt zaakceptowano i rozpoczęto prace związane z tym niecodziennym przedsięwzięciem. Teraz agencja ogłosiła postępy oraz nowe informacje związane z misją Dragonfly. NASA sfinalizowała prace nad designem Dragonfly NASA przekazała, że design drona został sfinalizowany. "Ważka" to duża maszyna wielkości marsjańskich łazików. Nie ma jednak kół, a cztery wirniki, które umożliwią Dragonfly wykonywanie "skokowych lotów". W trakcie jednego dnia na Tytanie (który trwa 16 dni ziemskich) dron ma być w stanie pokonywać dystans do 5 mil (około 8 km). NASA chce, aby maszyna przeleciała łącznie w trakcie całej misji ponad 108 mil (około 174 km). Agencja zakłada, że potrwa to 32 miesiące. To więcej niż łączny dystans pokonany przez wszystkie dotychczasowe łaziki, które NASA umieściła na Księżycu oraz Marsie. Kiedy start misji na księżyc Saturna? Tytan to największy z ponad 100 księżyców należących do Saturna. Jest on otoczony gęstą atmosferą, gdzie zachodzą różne zjawiska pogodowe. NASA twierdzi, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z założonym harmonogramem i nie dojdzie do opóźnień, to start Dragonfly odbędzie się w lipcu 2028 r. Następnie rozpocznie się kilkuletnia podróż w kierunku gazowego olbrzyma Układu Słonecznego. Ważka powinna dolecieć do celu w 2034 r. Budżet misji ma wynieść 3,35 mld dol. To dwa razy tyle, co szacowano w trakcie ogłaszania projektu w 2019 r. Czego się jednak nie robi w imię nauki. Dragonfly to spektakularna misja naukowa ciesząca się szerokim zainteresowaniem społeczności i jesteśmy podekscytowani możliwością podjęcia kolejnych kroków w ramach tego projektu. Badanie Tytana przesunie granice tego, co możemy zrobić z wiropłatami poza Ziemią. Nicky Fox, zastępczyni administratora Dyrektoriatu Misji Naukowych NASA Nowe szczegóły związane z Dragonfly zbiegły się w czasie z oficjalnym pożegnaniem innego projektu NASA, który był przełomowy. Mowa o małym helikopterze Ingenuity, który w wyniku uszkodzenia wirnika na Marsie już nie poleci. Dron zapisał się w historii ludzkości w roli pierwszej maszyny tego typu latającej na innej planecie. Celem misji NASA Dragonfly jest Tytan, czyli największy księżyc Saturna. /NASA/Johns Hopkins APL/Steve Gribben /materiały prasowe Watch NASA's Dragonfly rotorcraft model soar over Californian sand dunes https://www.youtube.com/watch?v=UAY5NUxxkgU https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-podaje-termin-przelomowej-misji-wysle-drona-na-ksiezyc-,nId,7458995
  24. KOSMICZNY STRO KONKURS WIELKANOCNY "Atlas Gwiazd" - wysyłamy kolegi Dariusz Wójcicki 1-szy kubek Astrofoto TG - wysyłamy do Marcin Gawron 2-gi kubek Astrofoto TG - wysyłamy do Paweł Aries Baran 3-ci kubek Astrofoto TG - wysyłamy do Paweł Górka 4-ci kubek Astrofoto TG - wysyłamy do Aleksander Nowak https://www.youtube.com/watch?v=GooIuhZlplw Brawa i GRATULACJE dla wszystkich
  25. Artemis III na LEO? 2024-04-22. Krzysztof Kanawka Zaskakująca propozycja misji Artemis III. Czy zamiast powierzchni Księżyca celem misji Artemis III będzie niska orbita okołoziemska? Pojawiła się taka propozycja, którą rozpatruje NASA. Aktualnie (stan na kwiecień 2024) celem misji Artemis III jest powrót człowieka na Księżyc. Lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu ma nastąpić za pomocą księżycowej wersji pojazdu Starship produkcji firmy SpaceX. NASA zakłada obecnie, że misja Artemis III nastąpi we wrześniu 2026, zaś biuro GAO wylicza ten termin na najwcześniej początek 2027 roku. Z kolei misja Artemis IV, czyli pierwsza wyprawa do stacji Gateway, nadal jest planowana na 2028 rok. Bez wątpienia powrót człowieka na Księżyc jest dużym wyzwaniem – potrzebne jest opracowanie do wystarczająco wysokiego poziomu technologicznego wielu rozwiązań, procedur oraz sprzętu. Amerykański serwis Ars Technica donosi, że w NASA rozpoczęła się analiza alternatywnego kształtu misji Artemis III. Zamiast załogowego lądowania powierzchni Księżyca wyprawa Artemis III miałaby na celu szereg testów lądownika Starship, a także procedur zbliżenia i cumowania pojazdu MPCV Orion do lądownika Starship. Ta misja byłaby wykonana na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) – tam, gdzie do 2026 roku bez wątpienia wiele razy dotrze Starship, a także obecna wersja rakiety SLS będzie w stanie “zaprowadzić” pojazd MPCV Orion. Historia zna już jeden podobny przykład – jest nią misja Apollo 9. W marcu 1969, a zatem nieco ponad trzy miesiące po historycznym załogowym oblocie Księżyca w ramach misji Apollo 8, NASA przeprowadziła z pozoru “nieciekawą” wyprawę na LEO. W trakcie Apollo 9 udało się przeprowadzić szereg testów niezbędnych dla późniejszych lądowań na Księżycu. Sukces misji Apollo 9 otworzył drogę do misji Apollo 10 – testów lądownika księżycowego na orbicie Srebrnego Globu, a także do Apollo 11 – historycznego lądowania człowieka na naszym naturalnym satelicie. Ograniczenie Artemis III do “powtórki Apollo 9” z pewnością będzie postrzegane jako niepowodzenie dla NASA i jej przemysłowych partnerów. Zamiast powrotu człowieka na Księżyc zostanie wykonana “nieszczególna” misja na LEO. Z drugiej strony – misja Artemis III na LEO z pewnością znacząco ograniczy ryzyko powrotu człowieka na Księżyc i pozwoli na demonstracje wielu niezbędnych technologii księżycowych. Pojawia się pytanie: kiedy nastąpiłaby załogowa misja księżycowa? Przy obecnie planowanym tempie realizacji misji programu Artemis sugeruje to opóźnienie przynajmniej o dwa lata. • Misja Artemis I jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. • Misja Artemis II jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. • Misja Artemis III jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. (AT) Statek Starship firmy SpaceX w wersji księżycowej – grafika z 2020 roku/ Credits – SpaceX https://www.youtube.com/watch?v=hG6lWYAFeCQ Podsumowanie misji Apollo 9 – materiał z okazji 50. rocznicy tego lotu / Credits – NASA Misja Apollo 9 – marzec 1969 / Credits – NASA https://kosmonauta.net/2024/04/artemis-iii-na-leo/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)