Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 238
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema 2019-12-21. Redakcja 17 grudnia 2019 r. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) ogłosiła wyniki globalnego konkursu IAU100 NameExoWorlds na nazwy planet pozasłonecznych. Od tej pory w kosmosie będzie gwiazda o nazwie Solaris i planeta nazwana Pirx. Co więcej, w sposób pośredni ? dzięki Chorwacji ? na niebie znalazła się także jeszcze inna z polskich propozycji: Weles (jako planeta). Nazwa Solaris nawiązuje do tytułu powieści Stanisława Lema (1921-2006), najsłynniejszego polskiego pisarza science-fiction. W powieści wydanej w 1961 roku Solaris to planeta pokryta przez olbrzymi ocean. Jednak w konkursie IAU100 NameExoWorlds nazwę tę nadano gwieździe. Z kolei Pirx jest postacią z twórczości Lema, znaną np. ze zbioru opowiadań ?Opowieści o pilocie Pirxie?. Autorem propozycji Solaris/Pirx jest Eryk Nowik z miejscowości Siemiatycze. W odwrotnej kolejności propozycję nadesłał także Piotr Kancerek z miejscowości Włoszczowa. ?Nadawanie nazw rzeczom, zjawiskom czy osobom konstytuują świat wokół nas i naszą w nim obecność. Dlatego jest bardzo ważne, że nazwy związane z polską kulturą i literaturą zadomowią się w kosmosie? powiedział prof. dr hab. Marek Sarna, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTA), które prowadziło polski konkurs IAU100 NameExoWorlds. Nazwy wyłonione w konkursie mają status oficjalnych i będą używane równolegle z oznaczeniami naukowymi obiektów. Polski konkurs niezwykle popularny ?Cieszy nas bardzo duże zainteresowanie polskiego społeczeństwa konkursem na nazwy planet. Liczba głosów z Polski w fazie publicznego głosowania była największa spośród wszystkich krajów? powiedział dr Krzysztof Czart, przewodniczący krajowego komitetu konkursowego. W etapie zgłaszania propozycji nazw mieszkańcy Polski nadesłali 2866 propozycji par nazw, co jest jednym z czołowych wyników na świecie. Z kolei w etapie publicznego głosowania napłynęły 88162 głosy, czyli najwięcej spośród wszystkich krajów (następna była Hiszpania z dwuipółkrotnie mniejszą liczbą głosów). Polskie głosy stanowią ponad 21% całkowitej liczby głosów drugiego etapu na świecie. Wyniki głosowania W trakcie publicznego głosowania internetowego w polskim konkursie odnotowano następujący rozkład głosów (nazwa gwiazdy / nazwa planety): Geralt / Ciri ? 47006 głosów (53,32%) ? Postacie z cyklu wiedźmińskiego Andrzeja Sapkowskiego. Literatura ta jest obecna w polskiej kulturze już od około 30 lat, przeniknęła m.in. do gier komputerowych, a także do filmów. Solaris / Pirx ? 13796 głosów (15,65%) ? Tytuł powieści oraz postać z książek Stanisława Lema, polskiego pisarza science-fiction, którego twórczość znana jest na całym świecie. Swarog / Weles ? 7568 głosów (8,58%) ? Swarog (inna wersja: Swaróg) był bóstwem słowiańskim, bogiem nieba, ognia i kowalstwa. Jednym z jego synów był Weles, podziemny bóg magii, przysiąg, sztuki, rzemiosła kupców i bogactwa. Twardowski i Boruta ? 6344 głosy (7,20%) ? Pan Twardowski to postać polskiego szlachcica z baśni i legend. W niektórych wersjach opowieści ostatecznie znalazł się na Księżycu. Fabuła historii Twardowskiego związana jest z podpisaniem przez niego cyrografu z diabłem, stąd drugą nazwą w parze jest imię polskiego diabła z zamku w Łęczycy. Polon i Rad ? 5956 głosów (6,76%) ? Są to nazwy pierwiastków chemicznych, które odkryła Maria Skłodowska-Curie, polska fizyczka i chemiczka, dwukrotna laureatka Nagrody Nobla. Piast i Lech ? 3974 głosy (4,51%) ? Postacie z legend o początkach państwa polskiego. Piast to postać od której, według legendy, wywodzi się pierwsza polska dynastia rządząca krajem (sam Piast nie był władcą). Lech z kolei znany jest z legendy o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy założyli sąsiadujące kraje. Jantar i Wolin ? 3518 głosów (3,99%) ? Te nazwy mają związek z polskim wybrzeżem Bałtyku. Jantar jest dawnym określeniem bursztynu, z kolei Wolin to polska wyspa na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Zwycięskie nazwy Konkurs IAU100 NameExoWorlds był kilkuetapowy. Najpierw zbierano propozycje nazw wraz z krótkimi uzasadnieniami (czerwiec i lipiec), następnie krajowy komitet wyselekcjonował z nich grupę nazw do drugiego etapu, którym było publiczne głosowanie przez internet (wrzesień i październik). Na podstawie wyników głosowania polski komitet przekazał do Międzynarodowej Unii Astronomicznej oficjalną polską propozycję, w sposób zgodny z wynikami głosowania (Geralt/Ciri jako główna propozycja, a pary z dwóch kolejnych miejsc jako propozycje rezerwowe). Według procedury konkursu, ostateczna decyzja należała do Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która nie zdecydowała się zaakceptować nazw Geralt/Ciri i wybrała parę Solaris/Pirx. Gdy spojrzymy na nazwy wyłonione przez inne kraje, to okazuje się, że oprócz gwiazdy Solaris i planety Pirx będziemy mieć na niebie także planetę Weles (w pisowni: Veles). Nazwa ta była na trzecim miejscu w polskim konkursie, a jednocześnie okazała się zwycięska w Chorwacji. Weles to bóstwo słowiańskie, jeden z synów Swaroga. Planeta odkryta przez Polaków System przyznany Polsce do nazwania nosił do tej pory oznaczenie BD+14 4559. Takie miano miała gwiazda, z kolei planetę oznaczano BD+14 4559 b. O istnieniu planety dowiedzieliśmy się w 2009 roku dzięki odkryciu dokonanemu przez zespół polskich astronomów w składzie: prof. Andrzej Niedzielski, dr Grzegorz Nowak, dr Monika Adamów, prof. Aleksander Wolszczan. Według najnowszych analiz, planeta ma masę 1,04 masy Jowisza i promień 1,23 promienia Jowisza. Swoją gwiazdę okrąża co 269 dni ziemskich. Do całego układu mamy 161 lat świetlnych, a na niebie widoczny jest w gwiazdozbiorze Pegaza. Gwiazdę można dostrzec już przy pomocy lornetki lub niewielkiego teleskopu, jest widoczna z Polski. Warto dodać, że polscy astronomowie z różnych grup badawczych mają na swoim koncie wiele odkryć planet pozasłonecznych, a także istotny wkład w poznawanie własności tych obiektów. Patronaty i inne wsparcie Narodowy konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał wsparcie w różnej formie od wielu podmiotów. W szczególności polski konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał patronat od Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ? Jarosława Gowina, a także patronaty honorowe od wielu organizacji i instytucji związanych z astronomią, kosmosem lub badaniami naukowymi, takich jak Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Polska Agencja Kosmiczna (PAK), Polska Akademia Nauk (PAN), Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Patronami honorowymi były także krajowe instytuty astronomiczne: Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie (CAMK PAN), Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie (CBK PAN), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (OA UJ), Instytut Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (IOA UAM), Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (CA UMK), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego (OA UW), Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego. W gronie patronów honorowych znalazły się też instytucje zajmujące się popularyzacją astronomii: Planetarium Śląskie w Chorzowie, Hevelianum w Gdańsku, Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Grudziądzu, Planetarium EC1 w Łodzi, Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne, Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium Toruń. W składzie Komitetu Honorowego swoim autorytetem konkurs wsparli prof. Aleksander Wolszczan ? odkrywca pierwszego pozasłonecznego układu planetarnego oraz wielu innych egzoplanet, prof. Andrzej Niedzielski ? astronom z Centrum Astronomii UMK, odkrywca planety, która przypadła Polsce do nazwania, prof. Andrzej Udalski ? astronom kierujący projektem OGLE, odkrywca wielu planet pozasłonecznych, będący polskim przedstawicielem w Międzynarodowej Unii Astronomicznej, prof. Jerzy Duszyński ? prezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Marek Sarna ? prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, dr hab. Grzegorz Brona ? prezes Polskiej Agencji Kosmicznej w okresie od marca 2018 r. do kwietnia 2019 r., specjalista od branży kosmicznej, Mieczysław Janusz Jagła ? prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii oraz Zofia Kaczmarek ? studentka astronomii, dwukrotna zwyciężczyni Olimpiady Astronomicznej. Także wiele mediów zdecydowało się udzielić patronatów medialnych konkursowi. W tym gronie znalazły się: Program Pierwszy Polskiego Radia, Urania ? Postępy Astronomii, Świat Wiedzy Kosmos, Kosmonauta.net, Space24.pl, AstroNET, Astronarium, Astrofaza, Astrolife, Nauka. To lubię, radio-teleskop.pl, Radio Planet i Komet, We Need More Space. Konkurs miał także sponsorów: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (w ramach grantu na działalność upowszechniającą naukę), Polskie Towarzystwo Astronomiczne, czasopismo i portal ?Urania ? Postępy Astronomii?, firma Rebel, Wydawnictwo Znak Literanova, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poczta Polska. Artystyczna wizualizacja jak może wyglądać widok z powierzchni hipotetycznego księżyca planety BD+14 4559 b (Pirx). Źródło: M. Mizera / PTA / IAU100. Więcej informacji: Komunikat PTA: https://www.pta.edu.pl/prasa/pta1916 Witryna polskiego konkursu IAU100 NameExoWorlds: https://www.iau100.pl/planety Ogólnoświatowa witryna konkursu: http://www.nameexoworlds.iau.org/ https://kosmonauta.net/2019/12/polska-planeta-i-gwiazda-otrzymaly-nazwy-nawiazujace-do-tworczosci-stanislawa-lema/
  2. Boeing wystrzelił Starlinera, tym razem jeszcze bez załogi 2019-12-20. BJS. KF Boeing wystrzelił w piątek statek kosmiczny CST-100 Starliner. Start lotu próbnego odbył się na stacji sił powietrznych Cape Canaveral na przylądku Canaveral na Florydzie w południowo-wschodniej części USA. Może się to okazać milowym krokiem dla NASA w ramach badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Amerykańska agencja do tej pory wysyłała tam załogę na pokładzie rosyjskiego pojazdu kosmicznego Sojuz. Statek kosmiczny Boeinga CST-100 Starliner skonstruowano we współpracy z komercyjnym programem załogowym CCP (Commercial Crew Program), realizowanym przez NASA od 2009 roku i polegającym m.in. na zapewnieniu wymiany załóg na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W ramach tego programu amerykańska agencja skupia się przede wszystkim na budowie statku przeznaczonego do lotów w tzw. dalszy kosmos, w tym na Księżyc. Starliner został zaprojektowany w taki sposób, aby mógł pomieścić 7 pasażerów lub kilkuosobową załogę wraz z ładunkiem potrzebnym do realizacji misji kosmicznych. W przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, NASA wyśle tam 4 członków załogi, którzy będą prowadzić badania naukowe pod presją czasu. Statek Starliner może być wykorzystywany do 10 razy z 6-miesięcznym okresem postoju, mającym na celu przygotowanie pojazdu do następnej podróży. Wystrzelenie Starlinera odbyło się pomyślnie. NASA poinformowała jednak, że nie zabrakło pewnych problemów, których rozwiązaniem zajęli się kontrolerzy lotu. Statek w pewnym momencie próbnego rejsu nie znajdował się ? na zaplanowanej przez naukowców ? orbicie. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną ma dotrzeć w sobotę rano. źródło: NASA, NATIONAL AERONAUTICS AND SPACE ADMINISTRATION https://www.tvp.info/45880949/boeing-wystrzelil-statek-kosmiczny-cst-100-starliner-w-przyszlosci-zabierze-zaloge-nasa
  3. Nowe wskazówki dotyczące ciemnej materii pochodzące z najciemniejszych galaktyk 2019-12-20.Autor. Vega Nowe badania przeprowadzone przez naukowców dostarczają ważnych informacji dotyczących składu ciemnej materii oraz jej interakcji z jasną materią. Nazywa się je galaktykami o niskiej jasności powierzchniowej (LSB) i dzięki nim uzyskano ważne potwierdzenia i nowe informacje dotyczące jednej z największych tajemnic kosmosu: ciemnej materii. Są to galaktyki dyskowe reprezentujące szczególny rodzaj galaktyk z rotującym dyskiem. Nazywane są tak ze względu na jasność niskiej gęstości. Naukowcy przeanalizowali prędkość rotacji gwiazd i gazu tworzące galaktyki, które są przedmiotem badań, zauważając, że LSB mają również bardzo jednorodne zachowanie. Wynik ten umacnia kilka wskazówek dotyczących obecności i zachowania ciemnej materii, otwierając nowe scenariusze jej oddziaływania z jasną materią. Ciemna materia wydaje się stanowić około 90% masy Wszechświata: efekty jej działania można wykryć na innych obiektach obecnych w kosmosie, a jednak nie można jej zaobserwować bezpośrednio, ponieważ nie emituje promieniowania. Jedną z metod jej badania jest badanie krzywych rotacji galaktyk, układów opisujących trend prędkości gwiazd na podstawie ich odległości od centrum galaktyki. Obserwowane zmiany są powiązane z oddziaływaniem grawitacyjnym wywołanym obecnością gwiazd i ciemnego składnika materii. W związku z tym krzywe rotacji są dobrym sposobem na uzyskanie informacji o ciemnej materii w oparciu o jej wpływ na to, co możemy obserwować. W szczególności analizę krzywych rotacji można przeprowadzić indywidualnie lub na grupach galaktyk o podobnych cechach zgodnie z metodą uniwersalnej krzywej rotacji (URC). Oryginalność tych badań polega na zastosowaniu po raz pierwszy metody URC, stosowanej już w przypadku innych rodzajów galaktyk, do dużej próbki galaktyk o niskiej jasności powierzchniowej i uzyskanie podobnych wyników. Jak to często bywa w badaniach naukowych, to ujawniło dalsze zaskakujące i nieoczekiwane wyniki. ?Odkryliśmy związek skali między właściwościami dysku gwiezdnego i halo ciemnej materii, np. związek między rozmiarami dysków gwiazdowych a rozmiarami obszaru wewnętrznego przy stałej gęstości halo ciemnej materii. Ponadto, porównując związki znalezione w LSB z tymi uzyskanymi w różnych typach galaktyk, stwierdziliśmy, że wszystkie one są prawie przypadkowe. Wielkim zaskoczeniem było sprawdzenie, że galaktyki o bardzo odmiennej morfologii i historii wykazują te same związki między właściwościami ciemnej i jasnej materii? ? wyjaśnia Chiara di Paolo, astrofizyk z SISSA i główna autorka badania. Wynik ten, wraz z niektórymi charakterystycznymi cechami galaktyk LSB, otwiera nową serię scenariuszy, w tym istnienia innego rodzaju bezpośredniej interakcji, oprócz grawitacyjnej, między dwoma rodzajami materii, które tworzą galaktyki. Ciekawy pomysł do zweryfikowania na podstawie nowych obserwacji. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: SISSA Urania https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/12/nowe-wskazowki-dotyczace-ciemnej.html
  4. Rosjanie szykują rewolucję w lotach do kosmicznego domu. Podróż zajmie tylko 2 godziny 2019-12-20. Rosyjska agencja kosmiczna poinformowała właśnie, że opracowała rozwiązanie, dzięki któremu podróże na Międzynarodową Stację Kosmiczną będą trwały 3 razy krócej niż obecnie. Wygląda na to, że Rosjanie pozostaną bezkonkurencyjni w zakresie lotów na ISS. Najpierw dowiedzieliśmy się, że NASA wciąż nie jest gotowa na to, by samodzielnie wysyłać astronautów na stację z terytorium Stanów Zjednoczonych (choć od lat głośno mówi o takiej opcji) i musiała prosić Roskomos o produkcję dodatkowych Sojuzów. Teraz zaś rosyjska agencja kosmiczna poinformował o przełomie w zakresie lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną, które już niebawem mają zajmować dużo mniej czasu. Obecnie statki kosmiczne potrzebują między 6 a 48 godzin, żeby dolecieć do międzynarodowej stacji kosmicznej, ale ogromną część tego czasu spędzają okrążając naszą planetę kilka razy. Przy tym najbardziej optymistycznym czasowo wariancie, statki wykonują aż 4 okrążenia wokół Ziemi, ale niedługo się to zmieni. Jak poinformował bowiem szef Roskosmosu, Dmitrij Rogozin, Rosjanie znaleźli sposób, żeby zmniejszyć ilość ?kółek? i tym samym znacznie skrócić czas lotu, a konkretniej do 2 godzin. Co prawda nie stanie się tak od razu, bo rosyjska agencja kosmiczna zakłada, że będzie potrzebowała 2-3 lat na loty testowe, ale już niebawem wykona pierwszy rok. A będzie nim wysłanie na Międzynarodową Agencję Kosmiczną statku, który ma tam dotrzeć w 3,5 godziny, okrążając naszą planetę tylko 2 razy. Przypominamy, że dotychczasowy rekordzista, czyli rakieta Progress MS-12, dokonał tego w czasie 3 godzin i 19 minut. Dlaczego to takie ważne? Z kilku powodów, krótszy czas jest zdecydowanie korzystniejszy dla astronautów, którzy loty na ISS spędzają w bardzo małych i niewygodnych kabinach, a nie bez znaczenia są również czas dostaw na stację oraz oszczędność paliwa, które przy lotach kosmicznych kosztuje majątek. Rosjanie nie ukrywają też, że zbierają w ten sposób doświadczenie i testują rozwiązania, z których chcą skorzystać później podczas akcji ratunkowych w przestrzeni kosmicznej i załogowym locie na Księżyc. Źródło: GeekWeek.pl https://www.geekweek.pl/news/2019-12-20/rosjanie-szykuja-rewolucje-w-lotach-na-iss-podroz-zajmie-tylko-2-godziny/
  5. Chińskie "sztuczne Słońce" gotowe w 2020 r. 2019-12-20. W marcu chińscy naukowcy zapowiedzieli budowę nowego reaktora jądrowego. Tokamak HL-2M został zaprojektowany do replikacji syntezy jądrowej - tych samych reakcji, które zasilają Słońce. Tokamak HL-2M miał zostać ukończony jeszcze w 2019 r. Nie wiadomo, czy faktycznie tak się stanie, ale w listopadzie Duan Xuru - jeden z naukowców pracujących nad "sztucznym Słońcem" - powiedział, że budowa idzie gładko. Jego zdaniem, urządzenie powinno działać w 2020 r. Naukowcy uważają, że chiński tokamak może być pierwszym z wielu nowych urządzeń, które uczynią syntezę jądrową opłacalną energetycznie opcją dla Ziemi. Ujarzmienie syntezy jądrowej może zapewnić niemal nieograniczone źródło czystej energii. To obecnie jeden ze świętych Graali współczesnej fizyki. Problem polega na tym, że nie udało się opracować opłacanego sposobu na utrzymanie ekstremalnie gorącej plazmy na tyle stabilnej, aby mogła nastąpić fuzja. Tokamak HL-2M może być urządzeniem, które sprosta temu wyzwaniu lub przynajmniej dostarczy wskazówek potrzebnych do realizacji celu. - HL-2M dostarczy badaczom cennych danych na temat zgodności wysokowydajnych plazm fuzyjnych z bardziej efektywnym zarządzaniem ciepłem i cząsteczkami zużywanymi w rdzeniu urządzenia. Jest to jeden z największych problemów stojących przed rozwojem komercyjnego reaktora termojądrowego - powiedział fizyk James Harrison, który nie był zaangażowany w projekt chińskiego tokamaka. Już wkrótce Chiny mogą dostarczyć czystej i opłacalnej energii dla całego świata. Źródło: INTERIA https://nt.interia.pl/technauka/news-chinskie-sztuczne-slonce-gotowe-w-2020-r,nId,4217139
  6. NASA zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznych na Słońcu Autor: John Moll (2019-12-20) Należąca do agencji NASA sonda Solar Dynamics Observatory (SDO) zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznej na Słońcu. Nasza gwiazda wyrzuciła w górną część atmosfery dużą ilość materii, która zanim powróciła, wpadła w linie pola magnetycznego, powodując erupcję magnetyczną. Naukowcy widzieli już tzw. spontaniczne połączenia magnetyczne, czyli gwałtowne rozpadanie się i ponowne łączenie linii pola magnetycznego, zarówno na Słońcu jak i wokół Ziemi. Lecz jeszcze nigdy nie obserwowali bezpośrednio zjawiska, wywołanego przez pobliską erupcję, czyli wymuszonego połączenia magnetycznego. Znane z wcześniejszych obserwacji spontaniczne połączenia magnetyczne powstają w odpowiednich warunkach, np. gdy występuje cienka warstwa zjonizowanego gazu, lub gdy plazma słabo przewodzi prąd elektryczny. Natomiast wymuszone połączenia magnetyczne mogą występować w szerszym zakresie miejsc, lecz tylko wtedy, gdy pojawi się jakiś rodzaj erupcji, która je wyzwoli. Erupcja ściska plazmę i pola magnetyczne, prowadząc do ich ponownego połączenia. Choć linie pola magnetycznego na Słońcu są niewidoczne, wpływają one na otaczającą ją plazmę. Naukowcy zbadali plazmę z pomocą sondy Solar Dynamics Observatory (SDO), przyglądając się cząstkom podgrzanym do temperatury od 1 do 2 milionów stopni Celsjusza. W ten sposób udało się po raz pierwszy bezpośrednio zobaczyć wymuszone połączenie magnetyczne w koronie słonecznej ? najwyższe warstwie atmosfery Słońca. Naukowcy przyjrzeli się wielu długościom fal ultrafioletowych, aby obliczyć temperaturę plazmy podczas i po wystąpieniu zjawiska połączenia. Okazało się, że materia, która była dość chłodna w stosunku do gorącej korony słonecznej, zyskała ciepło po tym zdarzeniu. Sugeruje to, że wymuszone połączenia magnetyczne mogą lokalnie podgrzewać koronę słoneczną. Spontaniczne połączenia również mogą podgrzewać plazmę, lecz wymuszone zjawiska szybciej podnoszą temperaturę i robią to w bardziej kontrolowany sposób. Erupcje słoneczne, takie jak rozbłyski i koronalne wyrzuty masy, również mogą powodować wymuszone połączenia magnetyczne. Erupcje te napędzają pogodę kosmiczną, dlaczego zrozumienie tego zjawiska może pomóc lepiej przewidywać czas, w jakim wysoko naładowane cząstki docierają na Ziemię. Dalsze badania nad wymuszonym połączeniem magnetycznym mogą okazać się przydatne np. w stabilizacji plazmy w laboratorium. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-zaobserwowala-nowy-typ-eksplozji-magnetycznych-na-sloncu NASA Goddard 627 tys. subskrypcji A New Kind of Explosion on the Sun
  7. New Horizons ? podsumowanie odkryć 2019-12-20. Krzysztof Kanawka Pluton, jego księżyce oraz planetoida 2014 MU69 (Arrokoth) ? dzięki misji New Horizons znacznie poszerzyła się wiedza o zewnętrznym Układzie Słonecznym. D ziewiętnastego stycznia 2006 roku sonda New Horizons (NH) rozpoczęła swój lot do Plutona, osiągając jednocześnie największą prędkość ucieczki spośród wystrzelonych przez człowieka obiektów. Zaledwie 13 miesięcy później NH przeleciał obok Jowisza, wykorzystując efekt grawitacyjny do przyspieszenia i skrócenia o lata czas przelotu do Plutona. Na dzień przelotu wyznaczono 14 lipca 2015 roku. Główna faza przelotu obok Plutona nastąpiła pomiędzy 13 a 15 lipca 2015. Wówczas NH przebywał w odległości mniejszej niż 1,2 mln kilometrów od celu swojej misji. Moment największego zbliżenia do Plutona nastąpił 14 lipca około godziny 13:50 CEST. Wówczas sonda znalazła się 13500 kilometrów od powierzchni Plutona, 29500 kilometrów od księżyca Charona, około 22000 kilometrów od księżyca Nix i 77600 kilometrów od księżyca Hydra. Analiza danych z przelotu obok Plutona i jego księżyców trwa do dziś. Jest to fascynujący obiekt o dużej aktywności na swej powierzchni oraz zauważalnej aktywności w atmosfery. Wiek niektórych regionów na Plutonie może być rzędu 4 miliardów lat, zaś sąsiadujących z nimi ? zaledwie 10-30 milionów lat ? znacznie mniej niż to naukowcy przewidywali przed przelotem. Co więcej, we wnętrzu Plutona może nawet skrywać się ocean ciekłej wody. Zanim jeszcze NH przeleciała obok Plutona pojawiło się pytanie: czy są kolejne cele dla tej misji? W ciągu kilku lat przez przelotem trwały intensywne poszukiwania kolejnych celów dla tej sondy. Odnaleziono jedynie trzy obiekty, oznaczone PT1, PT2 i PT3 (ang. Potential Target). Po dalszej analizie NASA odrzuciła PT2 i skupiła się na możliwości wykonania przelotu obok PT1 i PT3. Pod koniec sierpnia 2015 NASA oficjalnie zadecydowała: New Horizons poleci ku PT1, którego oficjalne oznaczenie to 2014 MU69. Zaplanowano, że sonda wykona serię korekt trajektorii w późnym październiku i wczesnym listopadzie 2015. Te manewry zakończyły się wprowadzeniem NH na odpowiednią trajektorię. Przelot nastąpił 1 stycznia 2019. Maksymalne zbliżenie sondy New Horizons (NH) do 2014 MU69 nastąpiło 1 stycznia 2019 około 06:33 CET. Minimalny planowany dystans do tego obiektu wynosił 3500 km. Dla porównania ? sonda przeleciała ponad Plutonem w odległości około 12500 km. Po przelocie rozpoczął się długi i powolny proces transmisji danych z NH na Ziemię. 2014 MU69 okazała się być niezwykłym obiektem: składającym się z dwóch części połączonych ?szyjką? oraz (prawdopodobnie) płaskim. Te dwie zaskakujące cechy wyraźnie sugerują, że zewnętrzne części Układu Słonecznego, w tym Pas Kuipera, skrywają jeszcze wiele tajemnic. (W 2019 roku planetoida 2014 MU69 otrzymała oficjalną nazwę: Arrokoth). Na tegorocznej konferencji AGU Fall Meeting (9-13 grudnia 2019) Alarn Stern przedstawił podsumowanie odkryć misji sondy NH. Nagranie z prezentacji Alana Sterna prezentujemy poniżej. Aktualnie misja jest zatwierdzona do 2022 roku. Latem przyszłego roku rozpocznie się kolejna kampania obserwacyjna w celu detekcji następnego celu do przelotu sondy NH. Jest możliwe, że taki przelot będzie możliwy w przyszłej dekadzie. Misja podstawowa NH (przelot obok Plutona) jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. Przelot NH obok 2014 MU69 jest komentowany w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. (NASA, NH) https://kosmonauta.net/2019/12/new-horizons-podsumowanie-odkryc/ Eugene Shoemaker Lecture -- AGU Fall Meeting 2019 Podsumowanie odkryć misji New Horizons / Credits ? AGU
  8. Teleskop VLT dostrzega pożywienie dla pierwszych supermasywnych czarnych dziur we wszechświecie 2019-12-19. Radek Kosarzycki Astronomowie korzystający z Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) zaobserwowali obłoki chłodnego gazu otaczające jedne z pierwszych galaktyk we Wszechświecie. Owe gazowe halo są wspaniałym źródłem pożywienia dla supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach tych galaktyk, które teraz obserwujemy takimi jakie były 12,5 miliarda lat temu. Te zapasy pożywienia mogą tłumaczyć w jaki sposób te kosmiczne potwory tak szybko urosły w początkowym okresie historii Wszechświata. ?Po raz pierwszy w historii udało nam się dowieść, że pierwotne galaktyki miały wystarczająco dużo pożywienia w swoim otoczeniu, aby zapewnić szybki wzrost supermasywnych czarnych dziur oraz intensywne procesy gwiazdotwórcze? mówi Emanuele Paolo Farina z Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu, który kierował badaniami, których wyniki opublikowano dzisiaj w periodyku Astrophysical Journal. ?To fundamentalny element układanki, która pozwala nam opracować model tego jak formowały się kosmiczne struktury ponad 12 miliardów lat temu?. Wizja artystyczna przedstawiająca halo gazowe wokół kwazara we wczesnym wszechświecie. Kwazar (pomarańczowy) emituje dwa silne dżety. Gazowe halo świecącego wodoru przedstawiono kolorem niebieskim. Źródło: ESO/M. Kornmesser Astronomowie od dawna zastanawiali się jak supermasywne czarne dziury mogły osiągnąć swoje potężne rozmiary tak szybko po Wielkim Wybuchu. ?Obecność tych wczesnych potworów o masie miliardów mas Słońca, jest dla nas ogromną zagadką? mówi Farina. Oznacza to, że pierwsze czarne dziury, który mogły powstać w kolapsie pierwszych gwiazd, musiały urosnąć bardzo szybko. Jednak jak dotąd, astronomowie nie mogli dostrzec ?pożywienia dla tych czarnych dziur?- gazu i pyłu ? w wystarczająco dużych ilościach, które pozwoliłoby tłumaczyć ten gwałtowny wzrost. Co więcej, wcześniejsze obserwacje za pomocą ALMA ukazały duże ilości gazu i pyłu w tych pierwszych galaktykach wykorzystywane do intensywnych procesów gwiazdotwórczych. Naukowcy doszli zatem do wniosku, że musiało tam pozostać niewiele gazu i pyłu dla czarnych dziur. Aby rozwiązać tę zagadkę Farina wraz ze współpracownikami wykorzystali instrument MUSE zainstalowany na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) na chilijskiej pustyni Atakama, do zbadania kwazarów ? ekstremalnie jasnych obiektów zasilanych przez supermasywne czarne dziury, znajdujących się w centrach masywnych galaktyk. W ramach badań przeanalizowano 31 kwazarów widzianych obecnie takimi jakimi były 12,5 miliardów lat temu, kiedy to wszechświat miał zaledwie około 870 milionów lat. To jedna z największych próbek kwazarów z tego etapu historii Wszechświata. Astronomowie odkryli, że 12 kwazarów otoczonych jest olbrzymimi ilościami gazu: halo chłodnego, gęstego gazu wodorowego rozciągające się na 100 000 lat świetlnych od centralnych czarnych dziur i masie miliardów mas słońca. Zespół naukowców z Niemiec, USA, Włoch i Chile, odkrył także, że te halo gazowe są ściśle związane z galaktykami, przez co stanowią idealne źródło materii do napędzania zarówno supermasywnych czarnych dziur jak i intensywnych procesów gwiazdotwórczych. Przeprowadzenie badań było możliwe dzięki wyjątkowej czułości instrumentu MUSE (Multi Unit Spectroscopic Explorer) zainstalowanego na VLT, który według Fariny jest ?game-changerem? w badaniu kwazarów. ?W ciągu zaledwie kilku godzin na cel, byliśmy w stanie zbadać otoczenie najmasywniejszych i najbardziej żarłocznych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie? dodaje. Choć kwazary są jasne, to zasoby gazu wokół nich dużo trudniej zaobserwować. Jednak MUSE był w stanie wykryć delikatną poświatę gazu wodorowego w halo, dzięki czemu astronomowie byli w stanie dostrzec zapasy pożywienia dla supermasywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. W przyszłości, Ekstremalnie Duży Teleskop (ELT) pozwoli naukowcom odkryć jeszcze więcej szczegółów dotyczących galaktyk i supermasywnych czarnych dziur w pierwszych kilku miliardach lat po Wielkim Wybuchu. Źródło: ESO https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/teleskop-vlt-dostrzega-pozywienie-dla-pierwszych-supermasywnych-czarnych-dziur-we-wszechswiecie/
  9. Chiński łazik księżycowy mistrzem wytrwałości 2019-12-19. Radek Kosarzycki Przemieszczający się po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca łazik Yutu 2, element chińskiej misji Chang?e 4, pobił właśnie rekord długości trwania misji łazika na powierzchni Księżyca. Chińska telewizja CGTN poinformowała niedawno, że łazik pobił poprzedni rekord długości trwania misji ustanowiony przez sowiecki łazik Łunochod 1. Łunochod 1 był pierwszym, jeżdżącym, zdalnie kontrolowanym robotem poruszającym się po powierzchni innego globu. Jego misja trwała od 17 listopada 1970 roku do 4 października 1971 roku czyli dziesięć i pół miesiąca. W trakcie swojej misji Łunochod przejechał 10,5 kilometra po powierzchni Księżyca i przesłał na Ziemię ponad 20 000 zdjęć i 200 panoram. Yutu 2 obecnie działa już ponad 11 miesięcy ? jego misja rozpoczęła się 3 stycznia br. Łazik Yutu 2 stanowi element misji Chang?e 4, w skład której wchodzi także lądownik stacjonarny. Oba elementy wylądowały na dnie 186-kilometrowego Krateru Von Karmana. Jak dotąd łazik przejechał ok. 345 metrów. Rekord odnosi się jedynie do misji na powierzchni Księżyca, wiele sond orbitalnych wokół Księżyca działa znacznie dłużej. Amerykańska sonda Lunar Reconnaissance Orbiter rozpoczęła swoją misję w czerwcu 2009 roku i nadal działa. Źródło: NASA/CGTN/Space.com https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/chinski-lazik-ksiezycowy-mistrzem-wytrwalosci/
  10. Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 11 2019-12-19. Wojciech Usarzewicz Ogień nad Teksasem Pierwotnie, Hubble miał działać przez 15 lat, ale już na 2004 rok planowano kolejną misję serwisową, która okres pracy teleskopu przedłużyłaby o kolejne 10 lat. Niestety, 1 lutego 2003 roku, w czasie powrotu na Ziemię z kilkudniowej misji, pierwszy amerykański wahadłowiec kosmiczny Columbia76, rozpadł się w powietrzu, otoczony kulą ognia. Druga katastrofa promu kosmicznego w historii NASA wstrzymała loty wahadłowców ? Hubble ponownie stanął na krawędzi śmierci. Kiedy w sierpniu 2003 roku kolejna komisja przedstawiła wyniki swoich analiz katastrofy Columbii, wykazano, iż NASA nie zmieniło się tak bardzo od katastrofy Challengera ? jednak głosy niektórych do dziś sugerują, iż NASA, mimo swoich zaniedbań, była tylko ofiarą skostniałego systemu pełnego biurokracji i sztywnego łańcucha dowodzenia. Ale kiedy Kongres dostał swój raport o katastrofie, dostał jednocześnie kolejny powód do obcięcia budżetu NASA. Choć George D. Bush w styczniu 2004 roku zapowiadał reorganizację amerykańskiego programu kosmicznego, budżet NASA wcale nie miał rosnąć.77 Dlatego w listopadzie 2003 roku ówczesnemu dyrektorowi NASA, Seanowi O?Keefe, ciężko było domknąć plan budżetu na 2005 rok. Elementem tego budżetu były kolejne misje wahadłowców kosmicznych, które miały w końcu zostać zwolnione ze ?szlabanu?, by ? zgodnie z planem Busha ? dokończyć budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Bush chciał nowego programu misji załogowych, ale promy nie miały być już jego częścią. Ogłoszono, iż w 2010 roku flota wahadłowców zostanie uziemiona na dobre.78 Jednak planowane misje wahadłowców po 2003 roku musiały implementować nowe zasady bezpieczeństwa, które podnosiły koszty każdego z lotów, ale przede wszystkim, wymagały obecności stacji kosmicznej, z której można by obserwować poszycie wahadłowców. Columbia uległa zniszczeniu w wyniku uszkodzeń w poszyciu, przez co nie wytrzymała temperatury wejścia w atmosferę. Nowe zasady uwzględniały, że każdy prom wykona manewr obrotowy przy ISS, dzięki czemu astronauci na stacji oraz kamery zamontowane na tejże sprawdzą dokładnie poszycie wahadłowca. W razie problemu, załoga promu mogła czekać na ratunek na pokładzie ISS. Teleskop Kosmiczny Hubble?a znajduje się jednak setki kilometrów wyżej, niż orbitująca Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Gdyby coś poszło nie tak, astronauci mogli by nie wrócić na Ziemię. Do tego każdy lot wahadłowcem był drogi. Kiedy więc O?Keefe przygotowywał budżet na 2005 rok, piąta i ostatnia planowana misja serwisowa, która miała mieć miejsce w 2004 roku, przykuła jego uwagę ? teleskop już w 2003 roku był poważnie podstarzały i wymagał napraw poszycia oraz kolejnej wymiany żyroskopów. Misja była więc konieczna ? co więcej, w magazynach Goddarda czekały już dwa kolejne instrumenty ? trzecia wersja kamery WF/PC i nowy spektrograf COS. Z drugiej strony, HST według planów był już prawie u kresu swojego życia, a jego akumulatory mogły nie dotrwać nawet do 2009 roku. W tym samym czasie, kiedy O?Keefe pracował nad budżetem, naukowcy obmyślali plany dalszych teleskopów ? część naukowców nie była już tak zainteresowana nowym teleskopem optycznym jak dawniej, pozostali preferowali teleskop na podczerwień, ale ogólne nastroje zdawały się sugerować, iż HST stracił zainteresowanie, mimo wszystkich swoich rewolucyjnych obserwacji. Już w latach 90-tych zastanawiano się, co zbudować po Hubble?u ? ostatecznie wybór padł na teleskopy podczerwone. Jednym z nich stał się teleskop Spitzera, drugim budowany w momencie pisania tej książki teleskop Jamesa Webba. Jednak z uwagi na rozwój teleskopów naziemnych, optyczny następca Hubble?a nie był brany pod uwagę w XXI wieku przez większość naukowców, a pojawiły się także i głosy, że Hubble nie musi już być serwisowany po 2005 roku. Z drugiej strony, Bahcall już w sierpniu 2003 roku wypuścił raport własnej komisji, która stwierdziła, z drugiej znów strony, iż jest bardzo zainteresowana utrzymaniem sprawności Hubble?a przynajmniej do 2010 roku. Jednocześnie, Bahcall i inni naukowcy związani z HST zaczęli naciskać na NASA, by kolejna misja serwisowa się odbyła, a co więcej, by NASA zdecydowało się na kolejne misje serwisowe, które pozwoliłyby HST operować przynajmniej do 2015 roku. O?Keefe dostał jednak to, czego chciał ? powód, by przyciąć budżet. Raport Bahcalla według dyrektora NASA spóźnił się, ponieważ wcześniej zainteresowanie Hubblem, w oczach O?Keefiego, spadało. Dlatego O?Keefe postanowił wykreślić z budżetu ostatnią misję serwisową Hubble?a. O?Keefe do tego brał pod uwagę ryzyko wynikające z tej misji ? z punktu widzenia nowych, po-columbijskich zasad bezpieczeństwa, ryzyko to było za duże. W styczniu 2004 roku George D. Bush przedstawił swoją wizję programu kosmicznego. 15 stycznia 2004 roku, dzień po konferencji,w Washington Post Kathy Sawyer napisała tylko jedno zdanie: ?nie będzie więcej misji serwisowych Teleskopu Kosmicznego Hubble?a.?79 O?Keefe potwierdził to na konferencji w Centrum Goddarda kolejnego dnia, 16 stycznia 2004 roku. Walka o ostatnią misję serwisową Tak samo, jak w przeszłości, także i teraz zaczęto ?misję ratunkową?. NASA została zalana listami oraz e-mailami, prasa rozpisywała się krytycznie o decyzji agencji, pojawiały się też petycje na rzecz przywrócenia ostatniej misji serwisowej do budżetu. Sam Instytut Teleskopu Kosmicznego nie próżnował, organizując spotkania naukowe ? podczas gdy prasa krytykowała, a astronomowie pisali e-maile do NASA, sam Instytut postanowił położyć nacisk na PR, organizując konferencje i udostępniając informacje prasowe przynajmniej raz w tygodniu. Ówczesny dyrektor Instytutu, Steve Beckwith, dla przykładu, 9 marca 2004 roku, opublikował zdjęcie Ultra Głębokiego Pola Hubble?a, które naświetlał przez cztery miesiące i skończył dokładnie w momencie, kiedy O?Keefe ogłosił usunięcie misji serwisowej z budżetu. Beckwith wykorzystał swoje wyśmienite zdjęcie w idealnym czasie ? 10 tysięcy galaktyk głębokiego pola zachwyciło nie tylko opinię publiczną, ale też kongresmenów. W rezultacie 11 marca tego samego roku, kiedy O?Keefe zeznawał przed komisją budżetową, miał już małe grono przeciwników ? rezultatem przesłuchania było zabronienie O?Keefiemu jakichkolwiek dalszych działań: choć pozycja w budżecie nie została przywrócona, O?Keefe nie mógł zwolnić pracowników, którzy przygotowywali tę misję serwisową. Dodatkowo powołano kolejną komisję, która miała ocenić decyzję O?Keefiego i przydatność misji serwisowej. W skład tej komisji weszli między innymi Riccardo Giacconi, Sandra Faber, a także Gret Harbaugh i Charles Bolden, którzy, jako astronauci, serwisowali HST w czasie wcześniejszych misji serwisowych. Nowa komisja nie miała łatwego zadania ? choć misja serwisowa była mile widziana, dostrzegano problemy pod postacią ryzyka czy kosztów. Jednocześnie, Centrum Goddarda pracowało już nad planami zbudowania robota, zdolnego do serwisowania teleskopu kosmicznego, pod wodzą Franka Cepolliny, który był odpowiedzialny za wszystkie misje serwisowe HST od 1993 roku włącznie. Cepollina przeanalizował ówczesny status robotyki w różnych centrach badawczych, szukając maszyny, zdolnej serwisować teleskop orbitalny. 12 marca 2004 roku zdał raport O?Keefiemu, który szybko zgodził się, by Goddard zbadał dokładniej temat. Opracowane przez Centrum roboty okazały się dość sprawne i była szansa, że robot poleci do Hubble?a już w 2007 roku. Taka misja z użyciem robota, jak wtedy uważano, byłaby znacznie tańsza, niż przeszkolenie astronautów i wysłanie dużego wahadłowca na orbitę. Pomysł robota został oficjalnie przedstawiony przez NASA 1 czerwca i zyskał aprobatę opinii publicznej. Dla NASA było to dobre rozwiązanie ? teoretycznie tańsze, wygodniejsze i oferujące dobry PR. Jednocześnie, NASA i tak wiedziała, że będzie potrzebować misji automatycznej sondy, która doleci do Hubble?a i wprowadzi go na bezpieczną tor lotu celem deorbitacji nad Pacyfikiem. Administracja agencji wyszła więc z założenia, że skoro robot i tak będzie potrzebny, można go zbudować już teraz i dać mu więcej możliwości manualnych. Czerwiec stanął pod znakiem konferencji prasowych ? Beckwith miał swoją, O?Keefe swoją, a wszyscy spierali się o lepsze rozwiązanie sytuacji z HST, dodatkowo zeznając przed komisjami Kongresu. Omówiono niedoskonałość technologii naziemnych teleskopów, omówiono możliwości i osiągnięcia teleskopu Hubble?a. Omówiono też niedoskonałość technologii robotów, wspominając o problemie zdalnej kontroli, nie dającej zbyt dużo czasu na reakcję. Wspomniano też, że nie ma czasu i budżetu na przetestowanie robota w kosmosie, a misja bez testów byłaby tak samo ryzykowna, jak wysłanie promu. Przez kolejne miesiące problemów było coraz więcej ? NASA nie podjęła ostatecznej decyzji, a w budżecie nie było miejsca ani na misję promu, ani na misję robota. Eksperci natomiast z dnia na dzień coraz bardziej krytykowali pomysł Goddarda, który, z uwagi na ówczesną technologię, wydawał się coraz bardziej niemożliwy. W końcu, komisja powołana przez Kongres, ta z Faber i Giacconim, opublikowała swój raport, w którym wyjaśniła, iż większość technologii dla misji robota po prostu nie istnieje, czasu na jego budowę jest mało, a ostateczny koszt ? do 1,6 miliarda dolarów ? znacznie przewyższa koszta misji wahadłowca.80 Raport opublikowano 8 grudnia 2004 roku. Kilka dni później, O?Keefe złożył swoją rezygnację ? choć pracował w NASA jeszcze do lutego, konsultując budżet. Jednak głosy z zewnątrz nie zmieniły jego poglądów na misję wahadłowca ? z uwagi na to, że nie mógł znaleźć sojuszników dla misji robota, zdecydował się usunąć całkowicie misje serwisowe z planu budżetu na 2006 rok. Stanowisko po O?Keefim zajął Michael Griffin ? nowy dyrektor NASA miał już inne poglądy i był gotów przywrócić do budżetu misję serwisową z pomocą wahadłowca. Griffin, inżynier z doświadczeniem, nie tylko miał głowę na karku, ale też wiele lat wcześniej pracował przy budowie Hubble?a. Zeznając przed komisją Kongresu 12 kwietnia 2005 roku praktycznie skreślił możliwość misji robota ? albo przeprowadzi się misję serwisową z pomocą wahadłowca, albo robot, zamiast naprawiać teleskop, od razu wykona jego deorbitację, która jednak, w oczach większości ekspertów, nie była i wciąż nie jest potrzebna aż do połowy lat 20-tych tego wieku. I tak skończyła się batalia o misję serwisową ? bez sukcesu, ale w stanie zawieszenia. Pod przewodnictwem Griffina, misja serwisowa wahadłowca została ustalona na 2008 rok, choć nie posiadała ona budżetu i nie była pewna ? po prostu wrzucono ją w grafik z nadzieją, że do tego czasu uda się rozwiązać wszystkie kwestie bezpieczeństwa. Wznowiono loty promów kosmicznych, które po kilku misjach wykazały, iż nowe zasady bezpieczeństwa się sprawdzają ? wznowiono też budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a po tych kilku sukcesach, Griffin ogłosił 31 października 2006 roku, że kolejna misja serwisowa teleskopu kosmicznego została zaakceptowana i oficjalnie wprowadzona do rozpiski lotów. Październikowa decyzja zakładała, że misja przeprowadzona zostanie na jesień 2008 roku. Start został jednak odwołany, kiedy Hubble doznał kolejnych uszkodzeń w wyniku zużycia, a inżynierowie musieli opracować plany dla dodatkowej naprawy. Gdy jednak w maju 2009 roku Atlantis poleciał do Hubble?a, ostatnia misja serwisowa została przeprowadzona w sposób wręcz idealny. Piąta misja serwisowa (SM4) Pierwotnie, misja serwisowa SM4, czyli już piąta misja serwisowa w kolejności, planowana była na 28 września 2008 roku, jednak Hubble doznał kolejnej awarii w jednym z systemów komputerowych. Misja musiała więc być przełożona, by inżynierowie na Ziemi dokonali analizy sytuacji i opracowali plan dodatkowej naprawy. Ostatecznie, SM4 zaczęła się 11 maja 2009 roku ? była to ostatnia misja serwisowa Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Michael Griffin stwierdził, że Hubble jest niezastąpionym i niezwykle cennym instrumentem naukowym, toteż ryzyko lotu promem kalkulowało się jako opłacalne. Zakładała wymianę dwóch głównych detektorów, naprawę kilku problemów, wymianę wszystkich żyroskopów, baterii i podzespołów, które pozwoliłyby Hubble?owi działać aż do 2014 roku. Ostatnia misja serwisowa była też pierwszą i jedyną, w czasie której na Ziemi gotowy do natychmiastowego startu i lotu był drugi wahadłowiec, który miał za zadanie polecieć na ratunek astronautom w razie jakiejkolwiek awarii. O 19:01:00 GMT, 11 maja 2009 roku prom kosmiczny Atlantis wyruszył ze stanowiska 39A w ramach misji STS-125. Na pokładzie znajdowali się dowódca misji Scott D. Altman, pilot Gregory C. Johnson i specjaliści misji Michael J. Massimino, Michael T. Good, K. Megan McArthur, John M. Grunsfeld i Andrew J. Feustel. Najważniejszym celem misji była wymiana dwóch głównych instrumentów obserwacyjnych. Nowy spektrograf COS zastąpił wysłużonego COSTARa, który od pierwszej misji serwisowej korygował optykę teleskopu Hubble?a. Wszystkie instrumenty na Hubble?u posiadają już własną, wbudowaną optykę korekcyjną. COSTAR nie był już potrzebny. Natomiast kamera WF/PC-2 została wymieniona na nową, WFC-3. Obydwa nowe instrumenty w olbrzymim stopniu rozwinęły możliwości obserwacyjne Hubble?a. COS przede wszystkim służy do obserwacji minimalnych zmian w świetle emitowanym przez odległe obiekty, co pozwala studiować naturę przestrzeni międzygalaktycznej. Natomiast WFC-3 to kamera, pozwalająca na wykonywanie wysokiej jakości fotografii kosmosu w bardzo szerokim zakresie spektrum, od bliskiej podczerwieni po daleki ultrafiolet. Wymiana tych dwóch urządzeń była bardzo ważna, ale ważna była też naprawa instrumentów ACS i STIS. Niestety, inżynierowie napotkali problem ? ani jeden ani drugi z tych instrumentów nie został zaprojektowany do bycia naprawianym na orbicie w stanie nieważkości. Inżynierowie musieli więc opracować nowe narzędzia i procedury, by naprawa się udała. STIS zainstalowano w czasie drugiej misji serwisowej w 1997 roku. Przestał działać w sierpniu 2004 roku w wyniku problemów z zasilaniem. By dostać się do wnętrza instrumentu, astronauci musieli w stanie nieważkości odkręcić 111 śrub. Nie musieli na szczęście dokręcać ich w nowym urządzeniu, którego panel zastosował dwa zatrzaski. COS i STIS pozwalają naukowcom na badanie efektu Dopplera w świetle otaczającym czarne dziury, a także na badanie galaktyk, gwiazd i planet krążących wokół innych gwiazd. ACS zainstalowano w czasie misji SM3B w 2002 roku. Urządzenie przestało działać w lipcu 2006 roku. ACS składa się z trzech modułów ? kamery szerokokątnej WFC, kamery HRC i kamery SBC. Urządzenie, podobnie jak STIS, nie było zaprojektowane do orbitalnej naprawy. Astronauci musieli dosłownie wykonać bajpas, omijając zepsute układy elektryczne. Niestety, naprawa była tylko częściowa, modułu HRC nie udało się naprawić. ACS, wyposażona w koronograf81, pozwala na dogodne badanie planet krążących wokół innych gwiazd. To właśnie to urządzenie pomogło w wykonaniu pierwszych zdjęć planety pozasłonecznej, Fomalhaut. Misja serwisowa dokonała też wymiany wszystkich sześciu żyroskopów i układów elektronicznych sterujących systemami celowania Hubble?a. Astronauci wymienili też akumulatory, wciąż oryginalne z 1990 roku, a także kolejne fragmenty osłony termicznej. Drobną modyfikacją była instalacja mechanizmu miękkiego przejęcia ? SCM ? to rodzaj pierścienia mocującego opracowany specjalnie na potrzeby Hubble?a. W przyszłości, umożliwi on łatwe pochwycenie Hubble?a przez pojazd nowej generacji, kiedy zostanie on opracowany. To ten element pozwoli albo skierować Hubble?a bezpiecznie nad Pacyfik, gdzie ulegnie zniszczeniu, albo wynieść go wyżej, by dać mu drugie życie i kolejne lata na obserwację. Atlantis wylądował bezpiecznie 24 maja 2009 o godzinie 16:39:00 GMT ? wyjątkowo nie w Centrum Kosmicznym Kennediego, ale w Bazie Sił Powietrznych Edwards w Kalifornii. Misja trwała 12 dni, 21 godzin i 37 minut. W czasie jej trwania wykonano aż pięć wyjść w przestrzeń kosmiczną. Przypisy 76 Columbia była pierwszym wahadłowcem, który poleciał w kosmos. Wcześniej jednak NASA zbudowała prom kosmiczny Constitution, przemianowany potem na Enterprise ? był to model testowy, służący do sprawdzenia możliwości lotów atmosferycznych. Enterprise nigdy nie poleciał w kosmos. 77 I, jak to bywa w przypadku agencji rządowych, wraz z nadejściem nowej administracji, wszystko się zmieniło. O ile George D. Bush chciał powrotu na Księżyc, jego program Constelation został anulowany kilka lat później, kiedy władzę w Białym Domu przejął Barrack Obama, preferujący misję na Marsa. Nie zlikwidowano jednak programu Orion ? nowej kapsuły załogowej i systemu rakietowego SLS. Dziś, po Obamie i Trumpie, sytuacja znowu wygląda zupełnie inaczej. 78 Ostatecznie jednak, ostatni wahadłowiec poleciał w kosmos w 2011 roku. Potem, wahadłowce przeniesiono do muzeów w różnych lokacjach USA. 79 Zimmerman, s. 196. 80 Zimmerman, s. 205. 81 Koronograf to urządzenie, którego zadaniem jest zasłonięcie bezpośredniego światła gwiazdy. Stosuje się go do obserwacji korony gwiazd, zarówno tych oddalonych, jak i naszej najbliższej ? Słońca. Koronograf wykorzystuje się również do wizualnego badania planet pozasłonecznych. Są one zbyt blisko jasnej gwiazdy, by móc je normalnie dostrzec, dlatego koronograf zasłania bezpośrednie światło gwiazdy, a planety stają się widoczne dla instrumentów obserwacyjnych. https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/historia-teleskopu-kosmicznego-hubblea-czesc-11/
  11. Tak tajemniczo wygląda centrum naszej galaktyki. Zobaczcie piękne obrazy od ESO 2019-12-19. ESO przygotowało niesamowity obraz centrum naszej galaktyki, dzięki któremu możecie zobaczyć, jak wygląda najbardziej dynamicznie zmieniające się miejsce w całej Drodze Mlecznej. Tam znajdują się dwie czarne dziury! Przynajmniej tak twierdzą Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Według najnowszych badań, w centrum Drogi Mlecznej, wokół gigantycznej czarnej dziury o nazwie Sagittarius A*, może wirować mniejszy obiekt. Na razie to tylko wstępne sugestie, ale astronomowie już zbierają dowody na potwierdzenie tej teorii. Na obrazie opublikowanym przez NASA możecie zobaczyć przestrzeń, w której znajdują się te obiekty. Nasza piękna planeta znajduje się ok. 26 tysięcy lat świetlnych od tych obszarów. Obfitują one w masywne gwiazdy, intensywne strumienie wiatru i gazu gwiezdnego, rozgrzanego do milionów stopni, czy zaburzenia grawitacyjne spowodowane istnieniem tych czarnych dziur. Astronomowie przy tworzeniu tego obrazu wykorzystali dane z Kosmicznego Teleskopu Chandra i Very Large Telescope. Na materiale filmowym możemy zobaczyć widok z jasnego i bardzo zwartego źródła radiowego w centrum Drogi Mlecznej, a mianowicie Sagittarius A*. Najbardziej charakterystycznymi obiektami tam występującymi są gwiazdy Wolfa-Rayeta, które są jednymi z najgorętszych obiektów we Wszechświecie. Co ciekawe, taka gwiazda jest odpowiedzialna za powstanie naszego Układu Słonecznego. Źródło: GeekWeek.pl/ESO/ESA/NASA / Fot. ESO/NASA https://www.geekweek.pl/news/2019-12-19/tak-tajemniczo-wyglada-centrum-naszej-galaktyki-zobaczcie-piekne-obrazy-od-eso/
  12. Mars. W poszukiwaniu życia - recenzja dojrzałej książki od PWN 2019-12-19. Piotr Mars. W poszukiwaniu życia to książka bardzo dokładnie opisująca to, co ludzkość wie już o Czerwonej Planecie. Dzięki jej zawartości szczegółowo poznajemy historię badań planety, dowiadujemy się wszystkiego, co możliwe o szeroko pojętych śladach i dowodach istnienia życia, ale też zaczynamy dostrzegać ile teorii upadło, a ile nowych powstało przez blisko dwieście lat prób ludzkości zmierzających do rozszyfrowania tej intrygującej planety. Cieszy fakt, że na rynku pojawiają się poważne pozycje, które próbują podsumować to, co ludzkości udało się osiągnąć, ale też potrafiące wskazać błędy popełniane przez te wszystkie lata badań. Mars. W poszukiwaniu życia. - Pełna Recenzja Autor: David A Weintraub Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Pwn Oprawa: Miękka Rok wydania: 2019 Ilość stron: 310 Gdzie kupić? ksiegarnia.pwn.pl Niezwykle elektryzującą częścią książki jest ta poświęcona marsjańskiemu życiu. Za sprawą autora konfrontujemy fakty z wyobrażeniami Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=965
  13. Bałtyk, Gotlandia i sinice okiem Sentinela 2 2019-12-19. Krzysztof Kanawka Dane z europejskiego satelity Sentinel 2 pozwalają m.in. na obserwacje zmiennych warunków na wodach Bałtyku. W ostatnich latach praktycznie w każdym sezonie letnim obserwujemy intensywny zakwit sinic na wodach Bałtyku. Satelitarne mapy rozkwitu sinic są istotne, ponieważ dostarczają informacji o zasięgu niebezpiecznych stref. Jednakże nie można skupić się wyłącznie na nich, ponieważ równie ważne są jakościowe badania terenowe, które pozwalają określić natężenie rozkwitu oraz gatunki cyjanobakterii tworzące przypowierzchniowe maty. Poniższe nagranie prezentuje zakwit sinic na Bałtyku w okolicach Gotlandii. Zdjęcie zostało wykonane przez satelitę Sentinel 2 w dniu 20 lipca 2019. Maty na zdjęciach to przede wszystkim gatunek Nodularia, który jest toksyczny dla ludzi i może powodować uszkodzenia wątroby. Dlatego też obserwacje ruchu mat oraz ich potencjalne zbliżanie się do wybrzeży jest ważne w przypadku małego i bardzo specyficznego morza jakim jest Bałtyk. Zdjęcie w pełnej rozdzielczości można zobaczyć pod tym linkiem. (ESA) https://kosmonauta.net/2019/12/baltyk-gotlandia-i-sinice-okiem-sentinela-2/
  14. Leptony pomagają w tropieniu nowej fizyki 2019-12-19. Redakcja Elektrony z ?kolegami? ? innymi leptonami ? to jedne z wielu produktów zderzeń obserwowanych w eksperymencie LHCb przy Wielkim Zderzaczu Hadronów. Zdaniem teoretyków, niektóre z tych cząstek mogą powstawać w procesach wychodzących poza standardową fizykę. Najnowsza analiza weryfikuje te przewidywania. Czy za anomaliami, obserwowanymi w eksperymencie LHCb w rozpadach mezonów pięknych (B), kryją się nieznane cząstki, spoza obecnie obowiązującego i doskonale przetestowanego Modelu Standardowego? Aby odpowiedzieć na to pytanie, fizycy szukają nie tylko kolejnych oznak istnienia nowych cząstek, ale także śladów zjawisk mogących zachodzić z ich udziałem. Jednym z procesów proponowanych przez teoretyków, a wykraczającym poza świat znanej fizyki, jest łamanie zasady zachowania liczby leptonowej. To hipotetyczne zjawisko znalazło się w centrum zainteresowania międzynarodowej grupy badaczy, w której skład wchodzili przedstawiciele Instytutu Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie, Technische Universität w Dortmundzie (TUD) i Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS) w Paryżu. Ze szczególną uwagą przeanalizowali oni dane zebrane w latach 2011-12 podczas zderzeń protonów w ramach eksperymentu LHCb przy Wielkim Zderzaczu Hadronów w CERN pod Genewą. Wyniki poszukiwań zostały właśnie omówione na łamach prestiżowego czasopisma ?Physical Review Letters?. Dzięki dekadom eksperymentów i pomiarów wykonanych przez fizyków jądrowych i badaczy promieniowania kosmicznego wiadomo, że cząstki materii dzielą się na dwie całkowicie niezależne rodziny: kwarki i leptony (oraz ich antymaterialne odpowiedniki). Kwarki (górny, dolny, dziwny, powabny, piękny i prawdziwy) zawsze występują w zlepkach. Układy dwóch kwarków są znane jako mezony, układy trzech kwarków to bariony. Wśród tych ostatnich znajdziemy proton i neutron, cząstki tworzące jądra atomowe. Z kolei do leptonów zaliczamy elektrony, miony, taony oraz odpowiadające im neutrina. ?Właściwości leptonów i kwarków różnią się w sposób zasadniczy. W rezultacie obie grupy cząstek są opisywane za pomocą zestawów innych liczb, zwanych liczbami kwantowymi. Jedną z liczb kwantowych używanych do opisu leptonów jest liczba leptonowa. Na przykład każdy elektron ma elektronową liczbę leptonową równą 1. Z kolei antymaterialne odpowiedniki elektronów, czyli pozytony, mają liczbę elektronową -1?, tłumaczy dr Jihyun Bhom (IFJ PAN), główna autorka analizy. ?Tak dochodzimy do zjawiska kluczowego dla wyjaśnienia sensu naszej pracy. Otóż w ramach Modelu Standardowego obowiązuje zasada zachowania liczby leptonowej. Mówi ona, że suma liczb leptonowych cząstek na początku i na końcu procesu musi być zawsze taka sama?. Wymóg zachowania liczby leptonowej powoduje, że jeśli w jakiejś interakcji uczestniczą np. dwa elektrony, o sumarycznej liczbie elektronowej dwa, to na końcu procesu liczba ta również będzie wynosić dwa. W przedstawionym przykładzie w ramach Modelu Standardowego dozwolona jest więc produkcja zarówno dwóch elektronów, jak też czterech elektronów i dwóch pozytonów, etc. Zarówno leptony, jak i kwarki, można podzielić na trzy grupy zwane generacjami. Istnienie tej samej liczby generacji leptonów i kwarków skłoniło teoretyków na świecie do przypuszczenia, że przy odpowiednio dużej energii leptony i kwarki mogą się ?stopić? w leptokwarki ? hipotetyczne cząstki o cechach zarówno leptonów, jak i kwarków. Gdyby istniały, leptokwarki powinny być nietrwałymi cząstkami o bardzo dużych masach, porównywalnych nawet z masą całego jądra ołowiu. ?W procesach, w których uczestniczyłyby leptokwarki, liczby leptonowe nie muszą być zachowane. Wykrycie śladów zjawisk z łamaniem zasady zachowania liczby leptonowej byłoby więc znaczącym krokiem na drodze do detekcji cząstek spoza Modelu Standardowego. W szczególności ułatwiłoby nam interpretację natury anomalii, które od pewnego czasu coraz wyraźniej widać w danych z rozpadów mezonów pięknych, a więc cząstek zawierających kwark dolny i antykwark piękny?, mówi dr Bhom. W najnowszych analizach statystycznych niezbędne okazało się użycie sztucznej inteligencji. Na dodatek nie jednej. ?Interesowały nas rozpady mezonu B prowadzące do powstania mezonu K, mionu i elektronu. Tak się jednak składa, że w ramach Modelu Standardowego znaczna część rozpadów mezonu B prowadzi do dokładnie tych samych produktów z neutrinami (tych ostatnich nie udaje się rejestrować). Tak ogromne tło należało bardzo precyzyjnie usunąć z zebranych danych. Za to zadanie odpowiadała jedna sztuczna inteligencja. Druga okazała się konieczna by zlikwidować pozostałości tła przepuszczone przez pierwszą?, wyjaśnia dr Bhom. Mimo użycia wyrafinowanych narzędzi matematycznych, badaczom z IFJ PAN, TUD i CNRS nie udało się wykryć śladów zjawisk łamiących zachowanie liczby leptonowej. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. ?Z pewnością sięgającą 95% aż o rząd wielkości poprawiliśmy dotychczasowe ograniczenia na rozwiązania przedstawiane przez teoretyków w celu wyjaśnienia obecności anomalii w rozpadach mezonów B. W rezultacie jako pierwsi w istotny sposób zawęziliśmy obszary poszukiwań teorii tłumaczących istnienie tych anomalii za pomocą nowej fizyki?, podkreśla dr Bhom. Jeśli istnieją, procesy łamiące zasadę zachowania liczby leptonowej najwyraźniej zachodzą znacznie rzadziej niż przewidywały to najpopularniejsze rozszerzenia Modelu Standardowego z udziałem leptokwarków. Co więcej, same anomalie w rozpadach mezonów pięknych wcale nie muszą być związane z nowymi cząstkami. Wciąż nie można wykluczyć możliwości, że są to artefakty technik pomiarowych, użytych narzędzi matematycznych lub skutek nieuwzględnienia jakiegoś zjawiska zachodzącego w obrębie obecnie znanej fizyki. Można mieć tylko nadzieję, że kolejne, już zainicjowane analizy, z uwzględnieniem najnowszych danych zebranych w LHC, w ciągu kilku lat ostatecznie rozwieją wątpliwości dotyczące istnienia fizyki wykraczającej poza Model Standardowy. Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie zajmuje się strukturą materii i własnościami oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po wnętrza cząstek elementarnych. Wyniki badań ? obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska ? są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego ?Materia-Energia-Przyszłość? o statusie Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW) na lata 2012-2017. Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. W kategoryzacji MNiSW Instytut został zaliczony do kategorii naukowej A+ w grupie nauk ścisłych i inżynierskich. PUBLIKACJE NAUKOWE: ?Search for the lepton-flavour violating decays B+ ? K+ ?? e?? LHCb Collaboration Physical Review Letters 123, 241802 (2019) DOI: https://doi.org/10.1103/PhysRevLett.123.241802 POWIĄZANE STRONY WWW: http://www.tu-dortmund.de/ Strona Technische Universität Dortmund. http://www.cnrs.fr/ Strona Centre National de la Recherche Scientifique. http://www.ifj.edu.pl/ Strona Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk. http://press.ifj.edu.pl/ Serwis prasowy Instytutu Fizyki Jądrowej PAN. https://kosmonauta.net/2019/12/leptony-pomagaja-w-tropieniu-nowej-fizyki/
  15. Na Słońcu zaobserwowano zielony błysk 2019-12-19. Mieszkaniec Rumunii, Maximilian Teodorescu zarejestrował ciekawe zjawisko solarne, będące w istocie fenomenem optycznym. Chodzi o tak zwany zielony błysk, niekiedy towarzyszący zachodowi lub wschodowi Słońca. Zdaniem autora zdjęć udało mu się uchwycić niewielki niebieski błysk i kilka zielonych błysków, które pojawiły się na skraju zachodzącej tarczy słonecznej. Ten fascynujący efekt ma dużo wspólnego z tęczą, bo zasada jego powstawania jest podobna, a kolorystyka zależy od widma słonecznego. Zielone błyski powstają ze względu na to, że ziemska atmosfera działa jak pryzmat. Światło zachodzącego Słońca rozszczepia się na kolorów podstawowe, a inwersja temperaturowa tworzy miraż przypominający rosnący zielony błysk. Może to być zaobserwowane na dowolnej wysokości, ale przeważnie widoczne są na wyraźnie widocznym horyzoncie, na przykład nad morzem. Niekiedy Słońce potrafi również wygenerować niebieski błysk. Geneza jego powstania jest taka sama jak w przypadku błysku zielonego. Co ciekawe podobne zielone błyski można też zaobserwować w takich warunkach, gdy do horyzontu zbliża się Księżyc, a nawet jasne planety takie jak Wenus i Jowisz. Jednak obserwacja tego zjawiska jest znacznie trudniejsza niż w przypadku Słónca. Zmianynaziemi.pl https://nt.interia.pl/news-na-sloncu-zaobserwowano-zielony-blysk,nId,4217156 A perfect Green Flash Sunset
  16. Odległe galaktyki podobne do Drogi Mlecznej ukazują historię formowania się gwiazd 2019-12-18.Autor. Vega Ten nowy radiowy obraz przedstawia odległe galaktyki. Najjaśniejsze miejsca to galaktyki zasilane przez supermasywne czarne dziury, świecące jasno na falach radiowych. Ale tym, co wyróżnia ten obraz, są liczne słabe kropki wypełniające niebo. Są to odległe galaktyki, takie jak nasza, których nigdy wcześniej nie obserwowano na tym paśmie. Aby poznać historię formowania się gwiazd we Wszechświecie, musimy spojrzeć w przeszłość. Galaktyki tworzą swoje gwiazdy przez 13 mld lat, ale większość z nich powstała między 8 a 11 mld lat temu. Dla astronomów wyzwaniem było zbadanie słabego światła pochodzącego z tej epoki. Teleskopy optyczne widzą bardzo odległe galaktyki, ale nowe gwiazdy są w dużej mierze ukryte w zakurzonych obłokach gazowych. Dzięki radioteleskopom można obserwować rzadkie, jasne galaktyki tworzące gwiazdy ukryte za tym pyłem. Do tej pory jednak instrumenty te nie były wystarczająco czułe, aby wykrywać sygnały z odległych galaktyk podobnych do Drogi Mlecznej, które są odpowiedzialne za większość procesów formowania się gwiazd we Wszechświecie. Międzynarodowy zespół astronomów korzystających z radioteleskopu MeerKAT w południowoafrykańskim obserwatorium South African Radio Astronomy Observatory (SARAO) niedawno dokonał pierwszej obserwacji radiowej na tyle czułej, by móc odkryć takie galaktyki. ?Aby stworzyć ten obraz, wybraliśmy obszar na niebie południowym, na którym nie ma silnych źródeł radiowych mogących zaślepić czułe obserwacje? ? powiedział Tom Mauch z SARAO w Kapsztadzie, kierownik zespołu badawczego. Zespół wykorzystał 64 anteny MeerKAT do obserwacji tego obszaru w łącznym czasie 130 godzin. Powstały obraz pokazuje obszar nieba o powierzchni porównywalnej do pięciu tarcz Księżyca w pełni, zawierający dziesiątki tysięcy galaktyk. Ponieważ fale radiowe poruszają się z prędkością światła, obraz ten jest swoistym wehikułem czasu, analizującym przez miliardy lat powstawanie gwiazd w tych odległych galaktykach. Ponieważ jedynie młode gwiazdy (w wieku poniżej 30 mln lat) emitują fale radiowe, astronomowie wiedzą, że nie trafią na stare gwiazdy, które by zanieczyściły obraz. Astronomowie chcą wykorzystać ten obraz aby dowiedzieć się więcej na temat formowania się gwiazd w całym Wszechświecie. Te pierwsze wyniki wskazują, że tempo formowania się gwiazd w tym okresie życia Wszechświata jest nawet wyższe niż pierwotnie oczekiwano. Na obrazach uzyskiwanych wcześniej można było wykryć jedynie rzadkie i świecące galaktyki, które stworzyły tylko niewielką część gwiazd we Wszechświecie. Tylko w ciągu ostatnich kilku lat technologia rozwinęła się do tego stopnia, że można budować wspaniałe teleskopy, takie jak MeerKAT i otrzymać moc obliczeniową do tworzenia obrazów takich jak ten i dostatecznie zrozumieć, w jaki sposób Wszechświat stał się taki, jakim jest obecnie. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: NRAO Vega https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/12/odlege-galaktyki-podobne-do-drogi.html
  17. OSIRIS-REx: wyjaśniając tajemnice Bennu 2019-12-18. Zespól naukowy misji NASA OSIRIS-REx przedstawił trzy możliwe wyjaśnienia obserwacji, zgodnie z którymi asteroida Bennu wyrzuca w kosmos cząsteczki. Niedługo po tym, jak sonda NASA OSIRIS-REx dotarła do asteroidy Bennu, niespodziewane odkrycie zespołu ujawniło, że asteroida ta może być aktywna - czyli po wielokroć wyrzucać swe cząstki w przestrzeń kosmiczną. Trwające wciąż badania Bennu oraz przyszłe badania pobranych z niej próbek skalnych, które ostatecznie mają dotrzeć aż do Ziemi, może rzucić nowe światło na przyczyny tego intrygującego zjawiska. Zespół OSIRIS-REx po raz pierwszy zaobserwował wyrzucanie cząstek z asteroidy na zdjęciach zarejestrowanych przez kamery nawigacyjne, wykonanych 6 stycznia tego roku, zaledwie tydzień po wejściu sondy na pierwszą orbitę wokół Bennu. Na pierwszy rzut oka cząstki te wyglądały jak gwiazdy leżące daleko za asteroidą, ale po bliższej inspekcji naukowcy zdali sobie sobie sprawę z tego, że asteroida traci w ten sposób materiał ze swojej powierzchni. Po dokonaniu oceny, zgodnie z którą cząstki te nie zagrażają bezpieczeństwu sondy, w ramach misji rozpoczęto właściwe obserwacje celem pełnego udokumentowania jej działalności. Po przestudiowaniu wyników tych obserwacji zespół misji opublikował swoje nowe odkrycia 6 grudnia tego roku. Zaobserwowano trzy największe zdarzenia związane z wyrzutem cząstek w dniach 6 i 19 stycznia oraz 11 lutego. Naukowcy uważają, że zdarzenia te miały miejsce w różnych lokalizacjach na powierzchni Bennu. Pierwsze z nich zaszło na półkuli południowej, a drugie i trzecie objawiło się w pobliżu równika. Wszystkie trzy incydenty odbyły się późnym popołudniem, liczonym według zmienności dnia i nocy na Bennu. Zespół odkrył, że po wyrzuceniu z powierzchni asteroidy cząsteczki albo krótko okrążały Bennu i ostatecznie znów opadły na jej powierzchnię, albo uciekły na zawsze w kosmos. Obserwowane cząsteczki przemieszczały się z prędkością do 3 metrów na sekundę i miały rozmiary dochodzące nawet do 10 cm. Podczas największego zdarzenia związanego z wyrzutem zaobserwowano około odrzuconych 200 cząstek. Zespół zbadał szeroką gamę możliwych mechanizmów, które mogą powodować to zjawisko. Następnie zawęził tę listę do trzech wyjaśnień: uderzeń meteoroidów, pękania skał na skutek naprężeń termicznych, oraz uwalniania się pary wodnej. Zderzenia ciał takich jak Bennu z mikrometeorami (mikrometeroidami) są powszechne w głębokiej przestrzeni kosmicznej, możliwe jest więc, że te małe fragmenty kosmicznych skał mogą uderzać w Bennu tam, gdzie OSIRIS-REx tego bezpośrednio nie obserwuje, wstrząsając jednak powierzchnią asteroidy i prowadząc do wyrzutu luźnych cząsteczek w kosmos po samym uderzeniu. Ale i tak zwane szczelinowanie termiczne jest tu rozsądnym wyjaśnieniem. Warto zauważyć, że temperatury panujące na Bennu różnią się drastycznie w czasie 4,3-godzinnego okresu jej rotacji. Chociaż w nocy jest tam bardzo zimno, powierzchnia asteroidy nagrzewa się znacznie w "południe", i właśnie wtedy mniej więcej miały miejsce trzy największe zdarzenia związane z wyrzutem cząstek. W wyniku takich zmian temperatury skały mogą łatwo pękać i rozpadać się, a wówczas cząsteczki mogą zostać wyrzucane z powierzchni ciała. Także uwalnianie się wody może wyjaśniać obserwowaną aktywność asteroidy. Gdy pewne substancje skalne na Bennu są podgrzewane, zawarta w nich woda zaczyna się uwalniać i wytwarzać pewne ciśnienie. Możliwe jest, że wraz ze wzrostem ciśnienia w pęknięciach i porach skalnych, czyli tam, gdzie uwalnia się ta woda, powierzchnia skalna zostaje naruszona, powodując gwałtowny wybuch i wyrzut cząstek. Ale natura nie zawsze wybiera najprostsze wyjaśnienia. -Może być i tak, że w grę wchodzi więcej niż jeden z tych możliwych mechanizmów - mówi Steve Chesley, autor artykułu i pracownik naukowy Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. -Na przykład szczelinowanie termiczne może rozbijać materiał powierzchniowy na małe kawałki, co znacznie ułatwia zderzającym się z Bennu meteoroidom wybijanie cząsteczek skalnych z jej powierzchni w przestrzeń kosmiczną. Jeśli szczelinowanie termiczne, uderzenia meteoroidów lub oba te mechanizmy jednocześnie są w rzeczywistości przyczyną zaobserwowanych wyrzutów, to zjawisko to prawdopodobnie zachodzi na wszystkich małych asteroidach, ponieważ wszystkie z nich doświadczają tych samych procesów. Jeśli jednak to akurat uwalnianie wody jest tu przyczyną, zjawisko to byłoby specyficzne dla tylko tych asteroid, które zawierają minerały wodonośne - takich jak właśnie Bennu. Aktywność Bennu daje nowe możliwości w zakresie pobraniu z niej próbki i zwrócenia jej na Ziemię, gdzie będzie ona dokładniej zbadana. Wiele z wyrzucanych cząstek jest na tyle małych, że i one będą mogłyby być zebrane przez układ próbkowania sondy, co oznacza, że pozyskana próbka będzie prawdopodobnie zawierać materiał, który został wyrzucony i z powrotem zwrócony na powierzchnię Bennu. Ten dostarczony na Ziemię materiał niemal na pewno zwiększy nasze zrozumienie planetoid oraz różnic pomiędzy nimi. Nawet wtedy, gdy badane dziś zjawisko wyrzucania cząstek nadal pozostanie dla naukowców tajemnicą. Pobieranie próbek zaplanowano na lato 2020 roku, ale zostaną one dostarczone na Ziemię dopiero we wrześniu 2023 roku. Czytaj więcej: ? Cały artykuł Źródło: uanews.arizona.edu Ilustracja: Widok asteroidy Bennu wyrzucającej cząstki z powierzchni - 6 stycznia 2019. Obraz jest połączeniem dwóch zdjęć wykonanych przez urządzenie obrazujące NavCam 1 znajdujące się na pokładzie sondy OSIRIS-REx: zdjęcia z krótką ekspozycją (1,4 ms), które wyraźnie pokazuje asteroidę, oraz zdjęcia z długim czasem ekspozycji (5 s), które wyraźnie pokazuje cząstki. Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona/Lockheed Martin https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/osiris-rex-wyjasniajac-tajemnice-bennu
  18. Rakieta Falcon 9 wynosi satelitę telekomunikacyjnego JCSAT-18/Kacific-1 2019-12-18. Rakieta Falcon 9 wysłała w poniedziałek na orbitę komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego JCSAT-18/Kacific-1. Start został przeprowadzony ze stanowiska SLC-40 na kosmodromie w Cape Canaveral, zaledwie 11 dni po poprzednim starcie z tej samej wyrzutni. Rakieta wystartowała 16 grudnia o 19:10 czasu lokalnego (w Polsce był już 17 grudnia, godzina 1:10). Cały lot przebiegł pomyślnie. Satelita został wypuszczony na poprawnej orbicie transferowej do orbity geostacjonarnej. Dolny stopień, który wykonywał już swój trzeci lot wylądował na barce, na Oceanie Atlantyckim. Ładunkiem misji był podwójny satelita JCSAT-18/Kacific-1. Ważący 6800 kg statek bazuje na platformie Boeing 702MP i będzie wykorzystywany przez dwie firmy: SKY Perfect JSAT oraz Kacific Broadband Satellites. Część wykorzystywana przez JSAT składa się z transponderów komunikacyjnych pasma Ku i będzie dostarczać usług telefonicznych i dostępu do Internetu dla użytkowników w północnej i południowo-wschodniej Azji, północnym Pacyfiku i południowej Alasce. Ładunek komunikacyjny Kacific-1 składa się z kolei z 56 transponderów pasma Ka, przeznaczonych do wykorzystania przez użytkowników Azji Południowo-Wschodniej Był to 91. udany start rakiety orbitalnej w tym roku i 13. start rakiety Falcon 9. Z końcem roku trwa intensywny okres lotów rakietowych. 16 grudnia odbył się też start chińskiej rakiety Długi Marsz 3B z parą satelitów nawigacyjnych systemu Beidou, a 18 grudnia rakieta Sojuz ST-A wyniosła zestaw kilku satelitów w tym europejski teleskop CHEOPS do poszukiwania planet pozasłonecznych (o tym napiszemy w osobnym artykule). Na podstawie: SpaceX/NSF Opracował: Rafał Grabiański Więcej informacji: ? informacja prasowa operatora rakiety, firmy SpaceX o udanej misji Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z satelitą JCSAT-18/Kacific-1. Źródło: SpaceX. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-falcon-9-wynosi-satelite-telekomunikacyjnego-jcsat-18-kacific-1 JCSAT-18/Kacific1 Mission Transmisja ze startu. Źródło: SpaceX.
  19. Urania nr 6/2019 z kalendarzem astronomicznym w prezencie 2019-12-18 Najnowszy numer Uranii zawiera dwa prezenty dla Czytelników - i tych starszych, i tych młodszych. Pierwszym jest kalendarz astronomiczny z pięknymi astrofotografiami, a drugim kolejna z książeczek z przygodami "Małej Uranii". "Urania" nr 6/2019 ukazała się 16 grudnia i już powinna dotrzeć do prenumeratorów. Przypominamy o odnowieniu prenumeraty na kolejny rok. Nasze czasopismo dostępne jest także w salonach EMPiK, Relay, Inmedio i w wybranych kioskach ruchu, a także w dobrych planetariach i dobrych sklepach ze sprzętem astronomicznym i optycznym. Mgławice planetarne to piękne obiekty. Ale co o nich wiadomo poza niesamowitymi zdjęciami? Szczegóły poznamy w artykule napisanym przez astronoma specjalizującego się w badaniu tych obiektów, dr hab. Krzysztofa Gęsickiego. Kolejnym głównym artykułem numeru są początki zastosowań komputerów w polskiej astronomii, a dokładniej kometom, które w ten sposób badali różni polscy astronomowie. Kontynuujemy także cykl "Z zamiłowania astronom", w ramach przedstawiania stulecia Uranii i Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA). Mamy tez kilka tekstów podróżniczych. Jeden to wywiad o armeńskiej astronomii, drugi dotyczy wyprawy polskich studentów na całkowite zaćmienie Słońca w Chile, a trzeci opowiada o astronomii w Dubaju. O pół wieku starsze od Uranii jest naukowe czasopismo pt. "Nature". Które obchodziło właśnie rocznicę 150 lat. W rocznicowym numerze zaprezentowano czytelnikom okładkę przedstawiającą powiązania (cytowania) pomiędzy artykułami opublikowanymi w "Nature" od 1900 roku. To ciekawy widok (przedrukowujemy tę okładkę). "Urania" od jakiegoś czasu publikuje stały dział o nazwie "Przeczytane w Nature i Science", w którym opisujemy najciekawsze wyniki naukowe z publikacji w tych czasopismach. Jak w każdym numerze, nie brak też innych stałych działów, jak np. obszerny kalendarz astronomiczny, kronika wydarzeń, Cyrqlarz o meteorach, Komeciarz, Fotki z Uranią i inne. Więcej informacji: ? Urania nr 6/2019 ? Roczna prenumerata Uranii https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-6-2019-z-kalendarzem-astronomicznym-w-prezencie
  20. Kosmiczne laboratorium współtworzone przez Polaków trafiło na orbitę 2019-12-18. Satelita OPS-SAT Europejskiej Agencji Kosmicznej od środy jest już na orbicie. Celem misji jest przetestowanie innowacyjnych pokładowych systemów satelitarnych i technik kontroli misji w warunkach kosmicznych. W pracach nad satelitą uczestniczyli m.in. specjaliści polskiej firmy Creotech Instruments S.A. Start misji nastąpił 18 grudnia, ok. godziny 10.00 polskiego czasu, kiedy z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej wystartowała rakieta Sojuz. Wyniosła ona satelitę OPS-SAT na orbitę heliocentryczną o wysokości 600 km ? poinformowała firma Creotech Instruments S.A. w przesłanym PAP komunikacie. W projekt, którego koszt wyniósł łącznie 2,5 mln euro zaangażowane były, poza podmiotami z Polski, także firmy z Danii, Niemiec i Austrii. Mimo że satelita waży jedynie 6 kg, a jego długość nie przekracza 30 cm, to ma na swoim pokładzie komputer 10-krotnie potężniejszy niż jakikolwiek inny satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ma posłużyć jako laboratorium do przetestowania wielu innowacyjnych pokładowych systemów satelitarnych i technik kontroli misji w warunkach kosmicznych. ?Misja jest wyjątkowa, ponieważ jest odpowiedzią na rzeczywistą potrzebę przemysłu kosmicznego, który z jednej strony musi doskonalić swoje procedury i podnosić efektywność misji, a z drugiej, z uwagi na koszty produkcji satelitów i wyniesienia ich na orbitę, nie może ryzykować niepowodzeniem misji przez oparcie ich na eksperymentalnych, nieprzetestowanych w warunkach kosmicznych rozwiązaniach? ? powiedział, cytowany w komunikacie, Jacek Kosiec, prezes Creotech Instruments S.A. Jego spółka wraz z polskimi partnerami: Centrum Badań Kosmicznych PAN i firmą GMV Polska, odpowiadała za około 1/3 prac projektowych. Jak dodał Kosiec, OPS-SAT pozwala na rozwiązanie tego problemu i daje szansę na wdrożenie zupełnie nowych, często rewolucyjnych pomysłów i systemów. Satelita jest skonstruowany w taki sposób, żeby niepowodzenie jednego z licznych eksperymentów, których przeprowadzenie zaplanowali biorący udział w misji eksperymentatorzy, nie utrudniło przeprowadzenia kolejnych. Chęć przetestowania swoich rozwiązań zgłosiło ponad 100 firm, z aż 17 europejskich krajów. ?Creotech występuje w tym projekcie jako podwykonawca austriackiej politechniki w Graz ? tłumaczy Jacek Kosiec. - Odpowiadaliśmy za oprogramowanie modułu komunikacji na pokładzie satelity?. Taki moduł ma za zadanie zapewnienie pewnej łączności pomiędzy Ziemią, a satelitą i umożliwia bezpośrednią komunikację z poszczególnymi jego elementami. Jest to jeden z kluczowych komponentów każdej misji. ?Dzięki uczestnictwu w tym projekcie Creotech zyskał unikatowe doświadczenie w budowaniu tego typu podsystemów i już zaowocowało to dalszymi zamówieniami na podobne rozwiązania? ? podsumował prezes Creotech Instruments S.A. Na tej samej rakiecie w przestrzeń kosmiczną wysłano satelitę Cheops do badań planet pozasłonecznych. Dzięki obserwacjom znanych egzoplanet, naukowcy z misji Cheops będą dokładnie wiedzieli, kiedy i gdzie kierować teleskop, aby uchwycić tranzyt danej planety, czyli jej przejście na linii widzenia Ziemia - gwiazda. (PAP) agt/ ekr/ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79983%2Ckosmiczne-laboratorium-wspoltworzone-przez-polakow-trafilo-na-orbite.html
  21. Agencje kosmiczne i obserwacje Ziemi 2019-12-18. Krzysztof Kanawka Jak poszczególne agencje kosmiczne realizują programy obserwacji Ziemi? Wiek dwudziesty oraz dwudziesty pierwszy to coraz bardziej wyraźny wpływ człowieka na środowisko i klimat Ziemi. Dane satelitarne ? przede wszystkim satelitów obserwacji Ziemi (EO) pozwalają na monitorowanie tych zmian oraz przekazywanie informacji do społeczeństwa. To właśnie dzięki danym satelitarnym możliwa jest ocena aktualnego wpływu człowieka na Ziemię jak również ustalenie potencjalnych kierunków rozwoju sytuacji. Poniższa seria wykładów z konferencji AGU Fall Meeting 2019 podsumowuje możliwości wykorzystania danych satelitarnych dla monitorowania zmian na Ziemi. Możliwe jest precyzyjne wyznaczenie zawartości CO2 w atmosferze, poziomu zakwaszenia oceanów, wzrostu temperatury, spadku masy lodowców, zmian w pokrywie lodu morskiego i oceanicznego oraz ilości ciepła absorbowanego przez oceany. Te wszystkie parametry przed erą kosmiczną były trudne do wyliczenia ? szczególnie w aspekcie globalnym. Choć dane satelitarne obserwacji Ziemi są powszechnie dostępne ? w tym i dla najbiedniejszych państw ? wielu naukowców uważa, że dane oraz wiedza na temat naszej planety nie jest wystarczająco często używana przez środowiska polityczne. Pod koniec listopada 2019 odbyła się Rada Ministerialna Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Na tej Radzie dyskutowano także europejskie programy EO. Ogólnie Rada zakończyła się dla tematyki EO dużym wzrostem nakładów ? zadeklarowane fundusze przekroczyły w wielu przypadkach proponowane przez ESA wartości. Dużym zainteresowaniem spotkał się przede wszystkim program Copernicus, w tym prace nad przyszłymi technologiami dla tego europejskiego systemu EO. Podobne działania są realizowane przez inne agencje kosmiczne, w tym NASA i NOAA (w USA) oraz inne agencje z całego świata. Realizowane są także wspólne projekty ? przykładem może być ?połączenie sił? NASA i ESA w celu lepszego monitorowania emisji i efektów metanu w obszarach arktycznych. Przedstawiciele różnych agencji kosmicznych wskazują jednak, że świadomość ważności tych danych wśród polityków czy też społeczeństwa jest wciąż niska, choć w niektórych państwach (np. Japonia) sytuacja może już być ?nieco? inna. (AGU) https://kosmonauta.net/2019/12/agencje-kosmiczne-i-obserwacje-ziemi/
  22. ESA chce posprzątać okołoziemską atmosferę 2019-12-18. ESA planuje wysłać w przestrzeń kosmiczną czteroramiennego robota, który oczyści ziemską atmosferę. To szokujące, że największe wysypisko śmieci znajduje się nad naszymi głowami. Na niskiej orbicie okołoziemskiej - przestrzeni wokół naszej planety do wysokości 2000 km - dryfuje ponad 3000 niesprawnych satelitów i dziesiątki milionów mniejszych szczątków. Każdy z nich porusza się z prędkością dziesiątek tysięcy km/h. Czasami duże fragmenty kosmicznych śmieci zderzają się ze sobą, rozpadając na jeszcze więcej drobinek. Każdy kosmiczny śmieć to potencjalne zagrożenie dla funkcjonujących satelitów i statków kosmicznych. To prawdziwy problem. Teraz ESA ma plan, by się nim zająć. W misji ClearSpace-1, ESA uruchomi eksperymentalnego czteroramiennego robota, którego zadaniem będzie uchwycenie niedziałającego satelity, przyciągnięcie go do siebie, a następnie ustawienie w taki sposób, by spalił się w ziemskiej atmosferze. Usunięcie jednego niesprawnego satelity z niskiej orbicie okołoziemskiej jest jak wylanie wiadra wody z jeziora. Ale od czegoś trzeba zacząć. Misja ClearSpace-1 ma utorować drogę kolejnym. Orbita okołoziemska desperacko potrzebuje "wywozu" śmieci. - Kwestia kosmicznych śmieci jest bardziej paląca niż kiedykolwiek wcześniej. Dzisiaj mamy prawie 2000 działających satelitów i prawie 3000 niesprawnych. W nadchodzących latach liczba satelitów wzrośnie o rząd wielkości, z wieloma konstelacjami złożonymi z nanosatelitów - powiedział Luc Piguet, szef projektu ClearSpace. Misja ClearSpace-1, której uruchomienie zaplanowano na 2025 r., przetestuje swoje robotyczne ramiona na średniej wielkości śmieciu o nazwie Vespa, którą ESA wysłała na orbitę w 2013 r. Stożkowy fragment krąży 800 km nad Ziemią i waży ok. 100 kg, co czyni go stosunkowo lekkim i łatwym celem. Koszt jednej misji ClearSpace-1 szacuje się na 133 mln dol. To, czy misja ESA okaże się opłacalnym sposobem oczyszczania ziemskiej orbity, dopiero się okaże. https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-esa-chce-posprzatac-okoloziemska-atmosfere,nId,3382506
  23. Urzędzenie polskiej firmy wystrzeli na orbitę Jowisza 2019-12-17MAK.MNIE Polska firma wyprodukuje urządzenia do montażu paneli słonecznych satelity JUICE ? największych w historii misji międzyplanetarnych. W 2022 r. satelita JUICE poleci w kierunku Jowisza. Firma SENER Polska zdobyła kontrakt na zaprojektowanie i wyprodukowanie zestawu urządzeń wspomagających montaż oraz testy paneli słonecznych dla satelity JUICE, jednej z największych misji Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). JUpiter ICy moons Explorer (JUICE) to pierwsza duża misja Europejskiej Agencji Kosmicznej, realizowana w ramach programu Cosmic Vision (Kosmiczna Wizja) na lata 2015-25. Sonda będzie badała atmosferę największej planetu Układu Słonecznego - Jowisza oraz jego księżyców: Europy, Kallisto i Ganimedesa. Przypuszcza się, że pod lodową powierzchnią tych księżyców znajduje się płynna woda. A gdzie jest woda, tam może znajdować się życie. Satelita będzie wyposażony w największe w historii międzyplanetarnych misji panele słoneczne, o powierzchni aż 97 m 2. Taki rozmiar jest potrzebny, by zapewnić sondzie zasilanie w dużej odległości od Słońca. Wyposażony w 10 instrumentów pomiarowych próbnik będzie bowiem potrzebował aż ok. 850 W. Start misji zaplanowany jest na połowę 2022 r. Termin jest sztywno ustalony ze względu na korzystne, wzajemne ułożenie w tym czasie Ziemi, Wenus i Marsa. Sonda będzie korzystała z asyst grawitacyjnych tych planet. Po przebyciu 600 mln km próbnik znajdzie się na orbicie Jowisza w 2029 r., gdzie będzie prowadzić obserwacje przez co najmniej trzy lata. źródło: PAP https://www.tvp.info/45830670/urzadzenia-do-montazu-paneli-slonecznych-na-jowiszu
  24. Koniec konkursu NameExoWorlds ? Solaris i Pirx polskimi zwycięzcami 2019-12-17Anna Wizerkaniuk Dzisiaj, 17 grudnia, w Paryżu ogłoszono nazwy ponad 110 układów planetarnych, które wyłoniono w konkursie NameExoWorlds. Kampania została zrealizowana z okazji stulecia Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU). W Polsce, wyniki ogłoszono o godz. 11:00 (CET) w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Warszawie na specjalnej uroczystości. Ze względu na to, że IAU jest organem, który nadaje oficjalne oznaczenia i nazwy obiektom niebieskim, ogłoszone dzisiaj nazwy są obowiązujące. Każdy kraj biorący udział zaproponował nazwy dla gwiazdy i planety, które są widoczne na niebie nad danym krajem, a do ich obserwacji wystarczy prosty teleskop do obserwacji planet. Polsce, do nazwania, przypadła para z systemu BD+14 4559, od dziś nosząca oficjalne nazwy Solaris (gwiazda) i Pirx (planeta). Autorem propozycji Solaris/Pirx jest Eryk Nowik z miejscowości Siemiatycze. W odwrotnej kolejności propozycję nadesłał także Piotr Kancerek z miejscowości Włoszczowa. Sam układ planetarny został odkryty przez prof. Andrzeja Niedzielskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Para Solaris/Pirx była jedną z trzech zaproponowanych przez Polskę. Prócz niej do IAU wpłynęły nazwy Geralt/Ciri oraz Swarog/Weles. Propozycja nawiązująca do sagi Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego wygrała internetowe głosowanie i zebrała poparcie ponad połowy głosujących (47 006 głosów ? 53,32%), jednakże nazwa ta została odrzucona przez IAU. Głównym argumentem zaproponowanym przez IAU był fakt, że nazwy Geralt i Ciri zostały kilka lat temu zarejestrowane jako znak towarowy. Przy tej okazji warto nadmienić, że nazwy Stribor/Veles (również w odniesieniu do słowiańskich bóstw) zostały przyjęte przy okazji przeprowadzania konkursu w Chorwacji. Kolejne miejsca w głosowaniu zajęły odpowiednio: ? Solaris i Pirx ? 13796 głosów (15,65%) ? Swarog i Weles ? 7568 głosów (8,58%) ? Twardowski i Boruta ? 6344 głosy (7,20%) ? Polon i Rad ? 5956 głosów (6,76%) ? Piast i Lech ? 3974 głosy (4,51%) ? Jantar i Wolin ? 3518 głosów (3,99%) Warto dodać, że w polskim głosowaniu wzięło udział 88162 osób. W Hiszpanii, w której wpłynęła druga największa liczba głosów, głosujących było dwa razy mniej. Nazwy innych układów planetarnych, którym dzisiaj przyznano nazwy, można zobaczyć na stronie nameexoworlds.iau.org https://news.astronet.pl/index.php/2019/12/17/koniec-konkursu-nameexoworlds-solaris-i-pirx-polskimi-zwyciezcami/
  25. Były astronauta NASA buduje silnik plazmowy, dzięki któremu szybko dolecimy na Marsa 2019-12-17. Kosmiczny wyścig zbrojeń trwa w najlepsze i właśnie dołącza do niego kolejny zawodnik, który zapowiada, że zbuduje rakietę zasilaną silnikiem plazmowym, pozwalającą na postawienie pierwszych kroków na Czerwonej Planecie. Do tej pory w kontekście rakiety do odbycia pierwszego lotu na Marsa wymieniało się jedynie rozwiązania od NASA i SpaceX, ale wygląda na to, że właśnie dołączyło do nich kolejne, a mianowicie Ad Astra, które pracuje nad rakietą z silnikiem plazmowym. Jeśli ten plan się powiedzie, to najprawdopodobniej będzie można wysłać na Czerwoną Planetę dużo większą załogę niż zakładano, a kosmiczna podróż zajmie trzy razy mniej czasu niż w przypadku tradycyjnych rakiet. Nie można nie wspomnieć o tym, że CEO Ad Astra jest Franklin Chang Diaz, były astronauta, który latał w kosmos w czasie swojej kariery w NASA, więc z pewnością dobrze wie, o co w tym wszystkim chodzi. Jego zdaniem silniki plazmowe mają szansę drastycznie odmienić nasze możliwości w zakresie podróży kosmicznych, a typowe rakiety wykorzystywane przez NASA i SpaceX są? prymitywne. Z jego zdaniem częściowo zgadza się słynny kanadyjski astronauta Chris Hadfield, który przyznaje, że jeśli faktycznie mamy w końcu dotrzeć na Marsa, to faktycznie potrzebujemy czegoś nowego. I choć w wywiadzie dla CBC nie odnosił się bezpośrednio do Ad Astra, to trudno inaczej odbierać słowa: - Nie wydaje mi się, że dotrzemy na Marsa zanim pokonamy drogę jak od śmigłowców do odrzutowców, czy jak tam będzie wyglądał ekwiwalent dla tradycyjnych rakiet i czegoś więcej. Czy silniki plazmowe są tym czymś? Z pewnością są przyszłością, bo nie spalają paliwa tak jak tradycyjne i zamiast tego wykorzystują pole elektryczne do podgrzewania gazów do temperatur miliony stopni wyższych niż spalinowe. To pozwala myśleć o nich jako alternatywie, która pozwala na szybszą podróż i jednocześnie krótsze wystawienia załogi na promieniowanie kosmiczne. Źródło: GeekWeek.pl/cbc https://www.geekweek.pl/news/2019-12-17/byly-astronauta-nasa-buduje-silnik-plazmowy-ktory-zabierze-nas-na-marsa/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)