Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 408
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Zagadka Księżyca rozwiązana. „Wywrócił się na lewą stronę” 2024-04-10.AK. Komputerowe symulacje i dane z sond kosmicznych rozwiązały zagadkę „odwróconej” geologii Księżyca - twierdzą naukowcy. Według nich ukryte wewnątrz skały wydostały się na powierzchnię, a potem ponownie się zapadły. Według przyjętej powszechnie teorii Księżyc powstał, gdy ok. 4,5 miliarda lat temu niewielka planeta zderzyła się z młodą jeszcze wtedy Ziemią. Pod wpływem uderzenia w przestrzeń została wyrzucona roztopiona lawa, która z czasem się ochłodziła, utwardziła, tworząc naturalnego satelitę Ziemi. Jednak szczegóły tej historii pozostają w dużej mierze nieznane. Nowe odkrycie dokonane przez zespół z University of Arizona (USA) rzuca nowe światło na tę historię. Wiedza na temat powstania Księżyca pochodzi z analizy skał pobranych w czasie programu Apollo oraz modeli teoretycznych. Skały zawierają nietypowo wysokie stężenie tytanu. Badania satelitarne pokazały już, że te wulkaniczne bogate w tytan skały zlokalizowane są głównie po stronie zwróconej zawsze w kierunku Ziemi. Ocean magmy Przyczyna takiego rozkładu skał pozostawała jednak dotąd tajemnicą. Uważa się jednak, że na początku swojego istnienia Księżyc pokryty był oceanem magmy. Powoli się ochładzając i tężejąc, utworzyła płaszcz i skorupę, którą widać dzisiaj. Według modeli głębiej pozostałe osady miały utworzyć gęste minerały, w tym zawierający duże ilości tytanu i żelaza ilmenit. Rzecz w tym, że ponieważ te minerały są gęstsze od płaszcza, powinny znaleźć się w głębokich warstwach Księżyca, a nie na jego powierzchni. Eksperci wyjaśniają, że gęsty materiał osiadał coraz głębiej, mieszał się ze skałami płaszcza, roztopił się ponownie i powrócił na powierzchnię w postaci bogatych w tytan wyrzutów lawy. „Księżyc wywrócił się na lewą stronę” – Nasz Księżyc dosłownie wywrócił się na lewą stronę. Jednak niewiele fizycznych dowodów wskazywało na tę konkretną sekwencję wydarzeń, jaka zachodziła w czasie krytycznej fazy historii Księżyca. Rodziło to wiele dyskusji odnośnie szczegółów całego procesu – mówi prof. Jeff Andrews, autor publikacji, która ukazała się w piśmie „Nature Geoscience”. Nie było na przykład wiadomo, czy zawierające tytan materiały powoli się zapadały, w trakcie gdy powstawały, czy w szybkim tempie, po stwardnieniu powierzchni Księżyca. Niejasne też było, czy minerały te zapadły się globalnie, we wszystkich rejonach i potem wróciły na powierzchnię z jednej strony, czy może zapadały się podobnie, asymetrycznie. Badacze nie wiedzieli też, czy zapadły się jako jedno wielkie skupisko masy, czy wiele małych. – Bez dowodów każdy może wybrać sobie swój ulubiony model. Każdy model jednak ma ważne konsekwencje z punktu widzenia geologicznej ewolucji Księżyca – podkreśla jeden z naukowców, Adrien Broquet. Wcześniejsza analiza opracowana przez jednego z autorów nowej publikacji, Nana Zhanga z Uniwersytetu Pekińskiego, wskazała, że gęsty, bogaty w tytan materiał obecny pod skorupą najpierw wydostał się na powierzchnię na półkuli skierowanej w stronę Ziemi. Przyczyną było prawdopodobnie silne uderzenie w stronę przeciwną. Potem materiał ten miał zapaść się w głąb Księżyca w formacjach przypominających cienkie płyty opadające w dół, trochę jak w woda w wodospadzie. Tuż pod skorupą miała jednak pozostać nieduża ilość tego materiału. Model ten z dużą dokładnością zgadza się z nieregularnościami w polu grawitacyjnym Księżyca - podkreślają naukowcy. Anomalie w polu grawitacyjnym Księżyca W nowym badaniu naukowcy porównali symulacje bogatych w ilmenit warstw z danymi o grawitacyjnych anomaliach uzyskanymi z satelity NASA GRAIL. Odkryli, że dane grawitacyjne okazały się pokrywać z wynikami symulacji oraz że dane z GRAIL można wykorzystać do przewidzenia dystrybucji ilmenitu, który pozostał po tym, gdy większość tego materiału się zapadła. – Według naszych analiz modele i dane pokazują spójną historię. Materiał z ilmenitem przemieścił się na stronę skierowaną ku Ziemi i zapadł się do wnętrza w postaci kaskady cienkich płyt. Pozostały po tym pewne resztki, które powodują anomalie w polu grawitacyjnym Księżyca rejestrowane przez GRAIL – mówi kierujący pracami Weigang Liang. Analiza wskazuje też informacje o czasie wspomnianych wydarzeń. Liniowe anomalie grawitacyjne są przerywane największymi i najstarszymi kraterami uderzeniowymi, widocznymi na zwróconej ku Ziemi stronie. To oznacza, że musiały powstać wcześniej. Bogata w ilmenit warstwa zapadała się więc ponad 4,2 mld lat temu, co zgadza się też ze śladami wulkanicznymi. Niezwykłości budowie Księżyca dodają inne struktury obecne na powierzchni. – Księżyc jest fundamentalnie asymetryczny pod każdym względem – mówi prof. Jeff Andrews-Hanna, jeden z badaczy. „To naprawdę ekscytujące” Naukowiec wyjaśnia, że widoczna z Ziemi strona, a szczególnie ciemny region znany jako Ocean Burz, jest położona wyraźniej niżej, ma cieńszą skorupę i jest silnie pokryta zastygłymi strumieniami lawy. Ma przy tym wysokie stężenie rzadkich pierwiastków, takich jak tytan i tor. Niewidoczna strona wyraźnie się pod tymi względami różni. Nowy model wyjaśnia także i te różnice. – Nasza praca łączy wszystkie kropki między dowodami geofizycznymi odnośnie wewnętrznej struktury Księżyca i modelami komputerowymi jego ewolucji – mówi dr Liang. – Po raz pierwszy mamy fizyczne dowody pokazujące nam, co działo się we wnętrzu Księżyca podczas krytycznej fazy jego ewolucji. To naprawdę ekscytujące. Okazuje się, że najwcześniejsza jego historia jest zapisana pod powierzchnią i potrzebne były tylko odpowiednie modele, aby tę historię odkryć – mówi prof. Andrews-Hanna. – Kiedy w ramach misji Artemis na Księżycu wylądują astronauci, rozpocznie się nowa era jego eksploracji z udziałem ludzi. Zdobędziemy wtedy nowe zrozumienie naszego sąsiada, podobnie jak w czasach, kiedy wylądowali na nim astronauci Apollo – dodaje dr Liang. Wiedza na temat powstania Księżyca pochodzi m.in. z analizy skał pobranych w czasie programu Apollo (fot. ADRIEN BROQUET/UNIVERSITY OF ARIZONA & AUDREY LASBORDES) TVP INFO https://www.tvp.info/76909594/nauka-badacze-wyjasnili-zagadke-dotyczaca-geologii-ksiezyca
  2. Najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek wykryto 2024-04-10. Korzystając ze spektrografu ESPRESSO zespół astronomów wykrył najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek zarejestrowano. Epsilon Indi, (ε Indi) pomarańczowy karzeł znajdujący się 11,9 lat świetlnych od nas, ma średnicę równą 71% średnicy Słońca. Zespół naukowców pod kierownictwem Tiago Campante z Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço (IA) zbadał tę gwiazdę za pomocą spektrografu ESPRESSO zamontowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) i wykrył najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek zaobserwowano. Zespół badawczy wykorzystał technikę zwaną asterosejsmologią, która polega na pomiarze drgań gwiazd. Dzięki temu można uzyskać pośredni wgląd w ich wnętrze, podobnie jak trzęsienia ziemi dostarczają nam informacji o wnętrzu Ziemi. W przypadku ε Indi amplituda szczytowa zmierzonych oscylacji wynosi zaledwie 2,6 cm/s (około 14% oscylacji obserwowanych na Słońcu), co czyni ją najmniejszym i najchłodniejszym karłem, u którego do tej pory potwierdzono oscylacje podobne do słonecznych. Pomiary te są tak precyzyjne, że wykryta prędkość jest mniejsza niż prędkość leniwca! Niezwykła precyzja tych obserwacji jest wyjątkowym osiągnięciem technologicznym. Co ważne, ta detekcja ostatecznie pokazuje, że precyzyjna asterosejsmologia jest możliwa aż do chłodnych karłów o temperaturach powierzchniowych tak niskich jak 4200 K, około 1000 K niższa niż powierzchnia Słońca, skutecznie otwierając nową dziedzinę w astrofizyce obserwacyjnej – powiedział Campante, współautor artykułu. Taki poziom precyzji może pomóc naukowcom rozstrzygnąć długotrwały spór między teorią a obserwacjami dotyczący relacji między masą a średnicą tych chłodnych karłów. Wiadomo, że modele ewolucji gwiazd zaniżają średnicę karłów typu K o 5-15% w porównaniu ze średnicą uzyskaną metodami empirycznymi. Badanie oscylacji karłów typu K za pomocą asterosejsmologii pomoże zidentyfikować niedociągnięcia obecnych modeli gwiazdowych, a tym samym je ulepszyć, aby wyeliminować tę rozbieżność – powiedziała badaczka IA Margarida Cunha. Te „trzęsienia gwiazd” można teraz wykorzystać do planowania przyszłego teleskopu kosmicznego PLATO Europejskiej Agencji Kosmicznej. Amplitudy oscylacji zmierzone w tym badaniu można przeliczyć na amplitudy w fotometrii, ponieważ będą one mierzone przez PLATO, co jest kluczową informacją pomagającą dokładnie przewidzieć wydajność sejsmiczną PLATO, którego start zaplanowano na 2026 rok. Pomimo początkowego sceptycyzmu, że wykrycie takich oscylacji może być poza zasięgiem naszych obecnych możliwości instrumentalnych, Mário João Monteiro (IA & DFA-FCUP) wyjaśnił, że po wykryciu obecności oscylacji podobnych do słonecznych w ε Indi, teraz mam nadzieję wykorzystać oscylacje do badania złożonej fizyki warstw powierzchniowych karłów typu K. Gwiazdy te są chłodniejsze i bardziej aktywne niż nasze Słońce, co czyni je ważnymi laboratoriami do badania kluczowych zjawisk zachodzących w ich warstwach powierzchniowych, których jeszcze nie badaliśmy szczegółowo w innych gwiazdach. O tym, dlaczego zespół wykorzystał ESPRESSO, Nuno Cardoso Santos (IA & DFA-FCUP), lider grupy badawczej Towards the detection and characterization of other Earths w IA, powiedział: Spektrograf ESPRESSO został opracowany przez międzynarodowe konsorcjum. Głównym celem ESPRESSO jest wykrywanie i charakteryzowanie planet o niskiej masie krążących wokół innych gwiazd oraz badanie zmienności stałych fizycznych przyrody. Wynik ten pokazuje potencjał spektrografu ESPRESSO do badania innych najnowocześniejszych przypadków naukowych. Ponieważ pomarańczowe karły i ich układy planetarne mają bardzo długą żywotność, stały się ostatnio głównym celem poszukiwań światów nadających się do zamieszkania i życia pozaziemskiego. Wynik ten pokazuje, że moc asterosejsmologii może być teraz potencjalnie wykorzystana do szczegółowej charakterystyki takich gwiazd i ich planet nadających się do zamieszkania, z naprawdę daleko idącymi implikacjami. Co więcej, precyzyjne określenie wieku pobliskich chłodnych karłów, możliwe dzięki asterosejsmologii, może mieć kluczowe znaczenie w interpretacji sygnatur biologicznych na bezpośrednio zobrazowanych egzoplanetach. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço • Urania Wizja artystyczna fal dźwiękowych o różnych częstotliwościach przemieszczających się po wewnętrznych warstwach gwiazdy. Źródło: Tania Cunha (Planetário do Porto - Centro Ciência Viva)/Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/najmniejsze-trzesienia-gwiazdy-jakie.html
  3. Magnetar budzi się po 10 latach i zachowuje się w bardzo dziwny sposób 2024-04-10. Wiktor Piech Kosmos wciąż zadziwia swoimi zagadkami. Teraz przed nie lada wyzwaniem stanęli astronomowie, którzy zaczęli badać przebudzoną gwiazdę, która była uśpiona przez aż 10 lat. Po wyjątkowo długiej drzemce ciało niebieskie zaczęło się zachowywać w sposób niemalże niewytłumaczalny. Niezwykła gwiazda (magnetar) XTE J1810-197 została odkryta w 2003 roku, kiedy gwałtownie wyrzucała z siebie fale radiowe. Dziwny okazał się rok 2008 r., kiedy nagle aktywność magnetara ustała. Jego przebudzenie nastąpiło po aż 10 latach, jednakże nikt się nie spodziewał tego, co zostanie zarejestrowane. Dopiero po czterech latach badań naukowcy ujawniają niezwykłą prawdę. 10-letnia drzemka "źle" wpłynęła na wyjątkową gwiazdę Magnetar to obiekt, który posiada niezwykle silne pole magnetyczne - ciało to emituje promieniowanie gamma oraz promieniowanie rentgenowskie w sposób regularny (pulsy) lub nieregularny (błyski). Magnetary powstają w trakcie wybuchów gwiazd, których masa była kilkadziesiąt razy większa niż masa Słońca. Jednakże sam mechanizm tworzenia się magnetara jest wyjątkowo słabo poznany, dlatego też stanowi to jedną z wielu tajemnic kosmosu. Wiadomo, że są one zapadniętymi jądrami gwiazd, których masa może wynosić do 2,3 masy Słońca. Materia jest tutaj skondensowana do postaci kuli o średnicy zaledwie 20 km. Młode magnetary mają pola magnetyczne biliardy razy silniejsze niż ziemskie pole i 1000 razy silniejsze niż pole magnetyczne normalnej gwiazdy neutronowej. Naukowcy byli bardzo zdziwieni, że po 10 latach snu doszło do przebudzenia magnetara XTE J1810-197. Niemal od razu po wykryciu aktywności tego ciała niebieskiego, rozpoczęły się szczegółowe badania. Teraz zostały opublikowane wyniki analiz - otrzymane dane wprawiły specjalistów w wielkie zakłopotanie. Odkryto, że magnetar wysyła emisje elektromagnetyczne o niskiej częstotliwości, które są "skręcone" w sposób, jaki wcześniej nie był obserwowany. Jednocześnie cały obiekt wydaje się "chwiać". Zazwyczaj magnetary emitują światło spolaryzowane liniowo, z niewielką ilością światła, które jest spolaryzowane kołowo (porusza się ono po spirali). Astronomowie zauważyli, że badany obiekt emitował ogromne ilości światła spolaryzowanego kołowo. W przeciwieństwie do sygnałów radiowych, które widzieliśmy z innych magnetarów, ten emituje ogromne ilości szybko zmieniającej się polaryzacji kołowej. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego astrofizyk Marcus Lower z CSIRO w Australii Z kolei Gregory Desvignes z Instytutu Radioastronomii Maxa Plancka (MPIfR) w Niemczech twierdzi: - Spodziewaliśmy się pewnych zmian w polaryzacji emisji tego magnetara, jakie znaliśmy z innych magnetarów. Ale nie spodziewaliśmy się, że te zmiany są tak systematyczne i będą tak dokładnie odzwierciedlać zachowanie, które byłoby spowodowane kołysaniem gwiazdy. Badacze sugerują, że niezwykły stan gwiazdy spowodowany jest tym, że światło musi przejść przez gęsty, wręcz przegrzany "roztwór cząstek", który znajduje się w bardzo silnym polu magnetycznym. Jednakże to nie wyjaśnia wszystkich odkrytych zagadek. Nasze wyniki sugerują, że nad biegunem magnetycznym magnetara znajduje się przegrzana plazma, która działa jak filtr polaryzacyjny. Jak dokładnie plazma to robi, jeszcze nie wiadomo - mówi Lower. Jednocześnie naukowcy wskazali, że polaryzacja obiektu ujawniła zmianę jego orientacji względem naszej planety - tworzyło to wrażenie, że magnetar wyglądał jak wirujący bączek. Jednakże co zaskakujące, w ciągu następnych miesięcy chybotanie znacznie osłabło i w końcu się zatrzymało. Wytłumaczenie jest również "dziwne", otóż badacze uważają, że mogło to być spowodowane... pęknięciem powierzchni gwiazdy. Z przestrzeni miały wydostawać się supergorące cząstki, które poruszały się z prędkością bliską prędkości światła. Tłumiona precesja magnetarów może rzucić światło na wewnętrzną strukturę gwiazd neutronowych, co ostatecznie wiąże się z naszym fundamentalnym zrozumieniem materii — mówi astrofizyk Lijing Shao z Uniwersytetu Pekińskiego. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Nature Astronomy. Magnetar XTE J1810-197 zaczął się wyjątkowo dziwnie zachowywać (zdjęcie ilustracyjne) /iftikharalam /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-magnetar-budzi-sie-po-10-latach-i-zachowuje-sie-w-bardzo-dzi,nId,7442678
  4. Zmarł Peter Higgs. Dlaczego jego "boska cząstka" jest tak istotna dla świata 2024-04-10. Marcin Jabłoński W poniedziałek (08.04) zmarł wybitny brytyjski fizyk Peter Higgs, laureat nagrody Nobla za teoretyczne wyjaśnienie dlaczego cząsteczki mają masę i dlaczego mają różny rozkład masy. Odkryty dzięki niemu „bozon Higgsa” to jedno z najważniejszych znalezisk współczesnej fizyki, które ma na nasze życie większy wpływ, niż nam się wydaje. Nie żyje Peter Higgs. Wybitny fizyk miał 94 lata Jak podaje The Guardian, Peter Higgs zmarł w swoim domu w Edynburgu. Większość swojej naukowej kariery pracował na tamtejszym uniwersytecie. Swoje życie poświęcił na badaniach w dziedzinie fizyki teoretycznej i to właśnie w niej zdobył swoje osiągnięcia. Największe miało miejsce w 1964 roku, gdy Higgs wraz z Robertem Broutem i Françoisem Englertem udowodnił teoretycznie istnienie nowego pola kwantowemu a wraz z nim fundamentalnej cząsteczki, która nadaje masę innym fundamentalnym cząsteczkom. Stąd dawał odpowiedź, skąd w ogóle bierze się masa we wszechświecie. Ta specjalna cząsteczka nazwana została "bozonem Higgsa", wymiennie określaną "boską cząstką". Podstawa "bozonu Higgsa" W latach 60. badacze fizyki teoretycznej tacy jak Higgs starali się rozwiązać tajemnice w dziedzinie kwantowej teorii pola. Powstały przy tym założenia stanowiące podstawy późniejszego tzw. Modelu Standardowego. Opierały się m.in. na założeniu symetrii w przyrodzie, gdzie właściwości fizyczne są takie same bez względu na różne zmiany. Tak jak według symetrii perfekcyjnie okrągła piłka zawsze będzie wyglądała dla nas tak samo, tak prawa natury będą takie same bez względu na to, w jaki sposób je postrzegamy. Fizycy dzięki temu mogli rozpocząć szersze badania nad aspektami kwantowej teorii pola. Rodzące się założenia Modelu Standardowego zapewniał m.in. standardowy zapis zarówno dla elektromagnetyzmu, jak i słabej siły jądrowej. Ujednolicona w ten sposób siła to siła elektrosłaba, która determinuje rozpad atomowy pierwiastków poprzez przekształcanie protonów w neutrony — oraz jej nośników siły, cząsteczki zwane bozonami W i Z. Jednak te założenia miały poważny problem. Według nich przy sile elektrosłabej, bozony W i Z musiałyby nie mieć masy. Zaburzałoby to dotychczas znane zasady fizyki, bo prowadziłoby np. do nieskończoności rozpadu jądra atomowego. Tak więc rozwiązanie części zagadnienia kwantowej teorii pola... okazało się przeczyć fizyce. Peter Higgs znajduje "boskie pole" Rozwiązanie w 1964 zaproponowali trzej naukowcy François Englert, Robert Brout i właśnie Peter Higgs. Stworzyli teoretyczny mechanizm oparty na dwóch elementach: nowym polu kwantowym, nazwanym "polem Higgsa" oraz "sztuczki", wedle której natura spontanicznie łamała zasadę symetrii. Naukowcy założyli, że symetria jak znajduje swoje odzwierciedlenie w teorii, może zostać złamana w świecie fizycznym. CERN porównał tę sztuczkę do ołówka stojącego na swoim czubku. W jednym momencie jest idealny, symetryczny, aby po chwili przechylić się w skierowanym kierunku, niszcząc tę symetrię. W tym teoretycznym modelu pomimo zaburzenia symetrii, prawa natury są niezmienne. Tak więc Higgs, Brout i Englert wprowadzili niestabilność do doskonałego systemu, nie łamiąc zasad. Naukowcy zaproponowali, że od razu wraz z Wielkim Wybuchem powstało pole kwantowe, które nazwano polem Higgsa. Powstało ono w symetrycznym, ale niestabilnym układzie. W krótkim czasie jednak to pole uzyskało swoją stabilność, ale zaburzyła się jego symetria, dając masy nośnikom siły elektrosłabej, bozonom W i Z. A przynajmniej taka była pierwotna teoria. Bo trzej naukowcy szybko odkryli, że pole Higgsa nadawało masy praktycznie każdej fundamentalnej cząsteczce we wszechświecie jak elektrony i kwarki. Te cząsteczki, które najlepiej wchodziły w interakcje z polem Higgsa, otrzymywały większą masę. Stąd masę brały cząsteczki składające się na gwiazdy, planety czy nas - ludzi. Prawie 50 lat w poszukiwaniu "boskiej cząstki" Jednak jak było to naukowe rozwiązanie problemów w Modelu Standardowym, było to jednak rozwiązanie czysto teoretyczne. Aby potwierdzić, że faktycznie istnieje coś takiego jak pole Higgsa, potrzeba było znaleźć dowód na istnienie cząsteczki, która przenosiła jego moc. Trzeba było znaleźć bozon Higgsa. Musiał przy tym nie mieć momentu pędu ani spinu kwantowego i rozpadać się tuż po powstaniu. Znalezienie czegoś takiego to nie lada ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę, że warunki do zobaczenia takich cząsteczek istniały tylko na początku wszechświata. Ta trudność sprawiła, że dla wielu znalezienie bozonu Higgsa stała się wręcz obsesją. Przez swoją nieuchwytność nawet w świecie naukowym zaczęto nazywać go "boską cząsteczką". Przez dekady świat fizyki tylko potwierdzał matematyczne założenia Petera Higgsa, Françoisa Englerta i Roberta Brouta, bez dowodu, że są one fundamentalną prawdą. Szansa pojawiła się, wraz z dostępem specjalnych akceleratorów, które poprzez zderzanie cząsteczek mogły zakłócać pole Higgsa i przez to znajdować jego cząsteczki. Przełomowy był w tym Wielki Zderzacz Hadronów. 4 lipca 2012 roku naukowcy z zespołów ATLAS i CMS podczas jednego zderzenia protonów, znaleźli w ich rozpadzie dziwną cząsteczkę. I to właśnie ona odpowiadała wszystkim założeniom teoretycznym Higgsa z 1964 roku. W 2013 roku ostatecznie potwierdzono, że cząsteczka, którą wykrył Wielki Zderzacz Hadronów to naprawdę bozon Higgsa. Dlatego też tego samego roku Peter Higgs, François Englert oraz zmarły już Roberta Brout otrzymali nagrodę Nobla z Fizyki. Właśnie dlatego, że prawie 50 lat wcześniej odkryli założenia "boskiej cząsteczki". Peter Higgs połączył ze sobą cały wszechświat Hipoteza pola Higgsa i bozonu Higgsa pozwoliły zrozumieć, skąd bierze się masa cząsteczek. Na nich dziś opiera się zrozumienie fizyki cząstek elementarnych we wszechświecie. Na dziś, gdyż pogoń za "boską cząsteczką" sprawiła, że jak jednakowo poszerzyła się nasza wiedza o świecie, otworzyły się nowe bramy nauki. Bozon Higgsa to do dziś element niezwykle enigmatyczny, który skrywa wiele tajemnic. Peter Higgs za swojego życia pomógł postawić kolejny krok w badaniach nad fizyką cząstek elementarnych, która daje wiele możliwości i może wpłynąć na nasze życie. Z tego segmentu fizyki korzysta m.in. opieka zdrowotna, gdzie technologie potrzebne w akceleratorach cząsteczek są wykorzystywane w leczeniu raka podczas terapii hadronowej i radioterapii elektronowej. Obok medycyny, technologie wyszukujące elementarne cząsteczki mogą być wykorzystywane do monitorowania promieniowania w przestrzeni kosmicznej w celu ochrony sprzętu i zapewnieniu bezpieczeństwa astronautów lub do wychwytywania zmian w zanieczyszczeniu powietrza. Pęd za poznaniem tajemnic fizyki cząstek elementarnych napędza inne dziedziny nauki i technologii. Kto wie, co pozwoli nam zdobyć rozwiązanie wszystkich tajemnic bozonu Higgsa, nad którymi naukowcy głowią się od 2012 roku. Pewne jest, że nie byłoby to możliwe dzięki zmarłemu Peterowi Higgsowi, który był jednym z tych, który rozpoczął pościg za "boską cząstką". Nie zyje Peter Higgs, autor hipotezy o istnieniu tzw. pola Higgsa i bozonów Higgsa zwanych "boską cząstką" /AFP/Ian MacNicol /AFP https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zmarl-peter-higgs-dlaczego-jego-boska-czastka-jest-tak-istot,nId,7441131
  5. Sonda Parker Solar Probe przeleciała w pobliżu Słońca. Rekordowa prędkość 2024-04-10. Radek Kosarzycki Sonda kosmiczna Parker Solar Probe już od kilku lat bezustannie przygląda się naszej gwieździe dziennej, coraz bardziej się do niej zbliżając. Im bliżej Słońca sonda przelatuje, tym robi to z większą prędkością. Niecałe dwa tygodnie temu, 30 marca 2024 roku sonda wykonała już dziewiętnasty w swojej karierze bliski przelot w pobliżu Słońca. Tym razem sonda podeszła na odległość zaledwie 7,26 miliona kilometrów od powierzchni Słońca. Owszem, może się wydawać, że to wciąż duża odległość, ale to tylko złudzenie. Spójrzmy na to bowiem inaczej. Ziemia znajduje się 150 milionów kilometrów od Słońca, a nawet pierwsza planeta od Słońca — Merkury — wyschnięta na wiór i szczycąca się temperaturami powierzchni rzędu 420 stopni Celsjusza, znajduje się w odległości 55 milionów kilometrów od naszej gwiazdy dziennej. Jeżeli na dodatek uwzględnimy fakt, że średnica samego Słońca to aż 1,4 mln km to uznamy, że w tym kontekście odległość „zaledwie 7 mln km” to naprawdę blisko. Podczas przelotu przez peryhelium swojej orbity, czyli punkt orbity znajdujący się najbliżej Słońca, sonda Parker Solar Probe poruszała się z prędkością 635 266 kilometrów na godzinę. Tym samym sonda ustanowiła rekord prędkości i pobiła rekord, który wcześniej sama ustanowiła. Dwa dni po przelocie sonda odezwała się do kontrolerów znajdujących się na powierzchni Ziemi, potwierdzając, że wszystkie instrumenty działają prawidłowo. Nie ma sensu jednak przyzwyczajać się do tego rekordu. Jeszcze w tym roku, 24 grudnia sonda zbliży się na odległość 6,12 miliona kilometrów do Słońca. Mniejsza odległość oznacza także wyższą prędkość. Wszystko wskazuje na to, że sonda osiągnie wtedy prędkość 692 000 kilometrów na godzinę. Ten rekord nie zostanie pobity jeszcze przez długie lata. Parker Solar Probe Completes Record-Matching Sun Flyby https://www.youtube.com/watch?v=_fqTgEXPG5s https://www.pulskosmosu.pl/2024/04/parker-solar-probe-rekordowy-przelot-marzec-2024/
  6. TESS odkrywa pierwsze umiarkowane saturny. Takich egzoplanet jeszcze nie widzieliśmy 2024-04-10. Radek Kosarzycki Kosmiczny Teleskop TESS zidentyfikował ostatnio dwie nowe egzoplanety. Informacja ta mogłaby przejść niezauważona, gdyby nie fakt, że tym razem mamy do czynienia z gazowymi olbrzymami krążącymi w stosunkowo dużej odległości od swojej gwiazdy. Dotychczas większość odkrywanych przez astronomów planet krążyła bardzo blisko swoich gwiazd. W układzie TOI-4600 jest jednak inaczej. Siedemset lat świetlnych od Ziemi, a więc stosunkowo blisko (średnica naszej galaktyki to 100 000 lat świetlnych) znajduje się gwiazda TOI-4600. Jest to gwiazda podobna do Słońca, wokół której krążą co najmniej dwie planety. Kosmiczny Teleskop TESS odkrywając planety TOI-4600 b i c doskonale pokazuje, jakie trudności stają na drodze naukowców starających się odkryć planety długookresowe, które potrzebują sporo czasu na okrążenie swojej własnej gwiazdy. Obie planety zidentyfikowane przez TESS rozmiarami zbliżone są do Saturna. Dalsza z nich potrzebuje na okrążenie swojej gwiazdy 483 dni. To najwięcej spośród wszystkich dotąd odkrytych przez TESS planet. Jednocześnie jest to jedna najzimniejszych znanych planet tego typu. Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że obie planety niejako wypełniają lukę w naszej wiedzy między gazowymi olbrzymami znanymi z Układu Słonecznego a gorącymi jowiszami licznie odkrywanymi w otoczeniu innych gwiazd. A luk w wiedzy o egzoplanetach mamy naprawdę sporo. Z jednej strony na przestrzeni ostatnich trzech dekad odkryliśmy ponad 5500 planet pozasłonecznych. Z drugiej jednak strony, odkrywamy tylko niektóre rodzaje planet. Dominujące metody poszukiwania planet są znacznie skuteczniejsze w wykrywaniu planet znajdujących się bardzo blisko gwiazdy macierzystej, ale mają już poważne problemy z odkrywaniem planet, które na okrążenie swojej gwiazdy potrzebują kilkudziesięciu, czy kilkuset dni. Stąd i odkrycie we wrześniu 2023 roku planet TOI-4600 b i c, które okrążają swoją gwiazdę w odpowiednio 83 i 483 dni jest dużym osiągnięciem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że to wciąż bardzo mało w porównaniu do „naszych” gazowych olbrzymów. Jakby nie patrzeć, Jowisz na okrążenie Słońca potrzebuje 12 lat, a Saturn nawet 29 lat. Poszukiwanie jednak tak długookresowych planet metodą tranzytów wymagałoby od odległych cywilizacji anielskiej cierpliwości i prowadzenia obserwacji jednej gwiazdy całymi dekadami, a nawet stuleciami. Z drugiej jednak strony, skoro dotychczas odkrywaliśmy gazowe olbrzymy okrążające swoje gwiazdy w ciągu godzin lub pojedynczych dni, to TOI-4600 b i c znajdują się gdzieś pośrodku między tymi dwiema skrajnościami. Mamy zatem do czynienia z umiarkowanymi gazowymi olbrzymami. Umiarkowanie tutaj jednak nie oznacza planet sprzyjających życiu. Jakby nie patrzeć temperatura na planecie bliższej gwiazdy wynosi około 74 stopni Celsjusza, a na odleglejszej -82 stopnie Celsjusza. Źródło: 1 https://www.pulskosmosu.pl/2024/04/tess-toi-4600-b-umiarkowany-saturn/
  7. Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter zaliczyła nietypowe spotkanie na orbicie wokół Księżyca 2024-04-10. Radek Kosarzycki Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) to prawdziwy księżycowy weteran. Już od blisko piętnastu lat bezustannie krąży i bada powierzchnię naszego jedynego naturalnego satelity. Nic zatem dziwnego, że od czasu do czasu musi ona zaobserwować coś nietypowego. Kilka tygodni temu, gdzieś między 5 a 6 marca 2024 roku doszło na orbicie do nietypowego, aczkolwiek absolutnie bezpiecznego spotkania. Sonda LRO przeleciała w odległości zaledwie ośmiu kilometrów od lecącej w przeciwnym kierunku, aczkolwiek po równolegle ułożonej orbicie koreańskiej sondy kosmicznej Danuri. Choć sondy minęły się w absolutnej ciszy, to jednak kamery LRO zdołały uchwycić na zdjęciach dalekowschodniego towarzysza księżycowej niedoli. Za zdjęcia odpowiada szerokokątna kamera LROC zainstalowana na pokładzie amerykańskiego weterana. Zdjęcia zostały wykonane podczas trzech okrążeń wokół Księżyca. Można powiedzieć zatem, że sondy tak naprawdę spotkały się ze sobą kilkukrotnie. Oczywiście wykonanie zdjęć nie należało do rzeczy najłatwiejszych. Ze względu na fakt, że sondy poruszały się w przeciwnych kierunkach, to ich względna prędkość wynosiła 11500 km/h. To z kolei oznaczało, że zdjęcie musiało być wykonane w odpowiednim momencie kamerą skierowaną w odpowiednim kierunku. W przeciwnym razie nie byłoby możliwości uchwycić młodego jeszcze orbitera Danuri (trafiła na orbitę wokół Księżyca dopiero w grudniu 2022 roku) przelatującego w pobliżu. W dolnej połowie kadru widać kilka rozmazanych pikseli. To jest właśnie koreańska sonda Danuri przelatująca na tle powierzchni Księżyca. Tutaj sondę Danuri widać jako ciemną smugę w samym centrum kadru. Tutaj było nawet znacznie lepiej. Odległość między sondami w tym momencie wyniosła zaledwie 4 kilometry. Czas naświetlania kamery wyniósł zaledwie 0,338 milisekundy, a mimo tego obraz koreańskiej sondy jest jedynie smugą dziesięciokrotnie dłuższą od rzeczywistych rozmiarów sondy. Powyższe zdjęcia to chyba najlepszy dowód na to, że kamery zainstalowane na pokładzie LRO niemal dwie dekady temu wciąż mają naprawdę fenomenalne możliwości precyzyjnego fotografowania powierzchni Księżyca. Źródło: NASA https://www.pulskosmosu.pl/2024/04/sonda-lunar-reconnaissance-orbiter-zaliczyla-nietypowe-spotkanie-na-orbicie-wokol-ksiezyca/
  8. Nadchodzi kolejne przebiegunowanie pola magnetycznego Ziemi - czy jesteśmy gotowi? Autor: admin (2024-04-10) Pole magnetyczne Ziemi słabnie, a biegun północny powoli przesuwa się na południe. To sygnał, że kolejne przebiegunowanie jest coraz bliżej. Ostatnio miało to miejsce 780 tys. lat temu, ale naukowcy nie potrafią przewidzieć, kiedy może się to powtórzyć. Jakie będą konsekwencje tej zjawiskowej zmiany? Ziemskie pole magnetyczne to niewidzialna tarcza, chroniąca naszą planetę przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym. Gdy zaczyna słabnąć, jesteśmy narażeni na niebezpieczne cząstki, które mogą uszkadzać satelity, zakłócać komunikację i nawigację. Zagrożone są też zwierzęta, które wykorzystują pole magnetyczne do orientacji w trakcie dalekich wędrówek, takie jak wieloryby, żółwie czy ptaki. Proces przebiegunowania jest nieprzewidywalny i niesie ze sobą wiele niewiadomych. Ostatni raz miało to miejsce 780 tys. lat temu, a od tego czasu zjawisko to powtarzało się średnio co 200-300 tys. lat. Naukowcy nie potrafią określić, kiedy może nastąpić kolejna zamiana biegunów. Wiadomo jednak, że w ciągu ostatnich 200 lat pole magnetyczne Ziemi systematycznie słabnie, a biegun północny przesuwa się w kierunku południowego w tempie prawie 50 km rocznie. Pole magnetyczne Ziemi powstaje dzięki wirowym prądom elektrycznym płynącym w jej jądrze. Ten mechanizm określany jest mianem geodynamo. Ruch obrotowy planety powoduje powstawanie wirów w tych prądach, a co za tym idzie, generuje pole magnetyczne. Gdy ten proces zaczyna słabnąć, dochodzi do przebiegunowania. Choć nasi przodkowie przetrwali kilka takich procesów, to współczesne technologie są znacznie bardziej wrażliwe na zmiany pola magnetycznego. Zagrożone są sztuczne satelity, kluczowe dla wielu systemów komunikacji, nawigacji czy prognozowania pogody. Ponadto, osłabienie pola magnetycznego może sprzyjać masowym wymieraniom gatunków, na co wskazują badania historycznych okresów przebiegunowania. Czy jesteśmy przygotowani na tę nadchodzącą zmianę? Naukowcy apelują o wzmożenie badań i monitorowanie procesu, aby móc lepiej przewidywać jego konsekwencje. Konieczne jest też opracowanie strategii ochrony wrażliwej infrastruktury technicznej oraz stworzenie systemów ostrzegania dla zwierząt migrujących. Tylko kompleksowe działania mogą pomóc nam przetrwać to zjawiskowe przebiegunowanie. Źródło: kadr z Youtube https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nadchodzi-kolejne-przebiegunowanie-pola-magnetycznego-ziemi-czy-jestesmy-gotowi
  9. Kolej księżycowa - nowy, miliardowy projekt NASA na Księżycu Autor: admin (2024-04-10) Amerykanie szykują się do podboju Księżyca w jeszcze większej skali. Agencja rządowa DARPA ogłosiła właśnie nowy, niezwykle ambitny projekt - budowę sieci kolejowej na powierzchni srebrnego globu. Przedsięwzięcie to ma kluczowe znaczenie dla tworzenia trwałej obecności człowieka na Księżycu i rozwoju gospodarki kosmicznej. Według zapowiedzi DARPA, pierwsze kroki w kierunku realizacji tego planu zostały już poczynione. Agencja wybrała firmę Northrop Grumman, znaną producenta zaawansowanych technologii wojskowych, do przygotowania koncepcji księżycowej kolei. Celem jest stworzenie spójnej infrastruktury transportowej, która połączy ze sobą przyszłe ośrodki księżycowe. Kolej na Księżycu to kluczowy element budowy trwałej ludzkiej obecności na powierzchni tego ciała niebieskiego. Umożliwi ona sprawne przemieszczanie się między różnymi lokalizacjami, co będzie niezbędne dla rozwoju gospodarki i infrastruktury księżycowej. Northrop Grumman ma zająć się określeniem interfejsów, zasobów oraz wymagań projektowych i architektonicznych niezbędnych do stworzenia sieci kolejowej. Pozwoli to na wstępne oszacowanie kosztów i wykonalności całego przedsięwzięcia. Firma będzie również pracować nad identyfikacją prototypów rozwiązań, które mogłyby zostać wykorzystane. Projekt kolejowy jest powiązany z szerszą inicjatywą LunA-10, ogłoszoną przez DARPA w sierpniu ubiegłego roku. W jej ramach agencja zamierza opracować różnego rodzaju wielozadaniowe systemy księżycowe, takie jak elektrownie czy centra komunikacji, które będą stanowić podstawę przyszłej infrastruktury na Srebrnym Globie. Według wstępnych szacunków, cały projekt może pochłonąć miliardy dolarów. Dokładne koszty będą jednak znane dopiero po zakończeniu prac koncepcyjnych prowadzonych przez Northrop Grumman. Wiele będzie zależało również od wyników studium wykonalności, które określi, czy budowa kolei księżycowej jest w ogóle realna. Niezależnie od ostatecznych kalkulacji, sama idea wydaje się fascynująca. Kolej na Księżycu to coś, co jeszcze do niedawna wydawało się science fiction. Tymczasem NASA i DARPA coraz poważniej traktują tę koncepcję, widząc w niej kluczowy element przyszłej infrastruktury księżycowej. Oczywiście, zanim dojdzie do budowy pierwszych odcinków, musi zostać wykonana żmudna, szczegółowa praca koncepcyjna i projektowa. Northrop Grumman ma teraz za zadanie określić, jakie dokładnie technologie, zasoby i interfejsy będą potrzebne. Dopiero wtedy będzie można precyzyjnie oszacować koszty i podjąć decyzję o dalszych krokach. Niemniej samo podjęcie tej inicjatywy przez DARPA świadczy o tym, że Amerykanie traktują podbój Księżyca niezwykle poważnie. Kolej na Srebrnym Globie to ambitne, ale jednocześnie kluczowe przedsięwzięcie, które może stać się fundamentem trwałej ludzkiej obecności poza Ziemią. Jeśli uda się je zrealizować, otworzy to zupełnie nowy rozdział w historii eksploracji kosmosu. Źródło: zmianynaziemi.pl https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kolej-ksiezycowa-nowy-miliardowy-projekt-nasa-na-ksiezycu
  10. Meteoryty z Antarktydy znikają. Albo teraz, albo nigdy 2024-04-10. Radek Kosarzycki Czy zmiany klimatu mogą w negatywny sposób wpływać na badanie planetoid znajdujących się w Układzie Słonecznym oraz wszelkich innych małych skał, które spędziły miliony lat w przestrzeni międzyplanetarnej, zanim uległy kolizji z Ziemią? Okazuje się, że tak. Jeszcze zanim człowiek wyruszył w przestrzeń kosmiczną, jedyną okazją do zbadania, a wręcz do dotknięcia obiektu pochodzenia kosmicznego były meteoryty, obiekty, które na swojej trasie wokół Słońca napotkały Ziemię, przetrwały gorący lot przez atmosferę naszej planety, a następnie dotarły do jej powierzchni. Codziennie w atmosferę ziemską w ten sposób wchodzą dziesiątki ton kamieni kosmicznych. Można zatem powiedzieć, że chcąc dotknąć kosmosu, warto zamiast w górę, spojrzeć pod nogi. Jednym z miejsc, w którym badacze regularnie odkrywają meteoryty, jest śnieżnobiała pokrywa Antarktydy. Przynajmniej tak jest obecnie. Jak jednak donoszą naukowcy, ta sytuacja może się zmienić. Najnowsze badania wskazują bowiem, że na skutek działalności człowieka, te kosmiczne skały zaczną po prostu znikać. Zespół naukowców ze Szwajcarii i Belgii obliczył, że podniesienie temperatury pokrywy lodowej o 0,1 stopnia Celsjusza powoduje zniknięcie z niej prawie 9000 meteorytów. Wskazują na to symulacje przeprowadzone na podstawie obserwacji satelitarnych przy użyciu zaawansowanych modeli klimatycznych i sztucznej inteligencji. Co to oznacza? Mówiąc najprościej, w ciągu najbliższych dwóch dekad z powierzchni Antarktydy może zniknąć nawet 25 proc. z 300-800 tysięcy leżących tam obecnie i czekających na odkrycie meteorytów. Do końca XXI wieku może już zniknąć 3/4 z tej liczby. W artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature Climate Change badacze wskazują, że w ciągu roku bezpowrotnie tracimy w ten sposób nawet 5000 meteorytów rocznie. To zupełnie tak, jak byśmy każdego roku tracili z dysku cenne dane naukowe zebrane w rdzeniach lodowych, które stopniowo się roztapiają w laboratorium. Każda taka utrata to stracona szansa na odkrycie jakiejś ważnej tajemnicy wszechświata. Antarktyda to prawdziwy raj dla poszukiwaczy meteorytów. Szacuje się, że spośród wszystkich skał pochodzenia kosmicznego kiedykolwiek odkrytych na powierzchni Ziemi, ponad 60 proc. odkryto na powierzchni pokrywy lodowej Antarktydy. To tam bowiem one widoczne są najwyraźniej jako ciemni intruzi na śnieżnobiałej powierzchni. Co więcej, stały ruch pokrywy lodowej sprawia, że meteoryty gromadzą się na przestrzeni stuleci w określonych miejscach, w których bardzo łatwo je potem znaleźć. Autorzy najnowszego opracowania wskazują, że skoro nie jesteśmy w stanie wystarczająco szybko zatrzymać ocieplania klimatu, powinniśmy jak najszybciej zintensyfikować działania na rzecz zbierania meteorytów na Antarktydzie, tak aby ocalić ich jak najwięcej, zanim bezpowrotnie zaginą. Można zadać pytanie o to, w jaki sposób meteoryty miałyby znikać. Badacze wskazują, że ciemny kolor meteorytu pozwala mu nagrzewać się szybciej od otoczenia. Ciepło meteorytu jest w stanie przenieść się z samej skały na lód pod nim, roztapiając go. W ten sposób meteoryty po prostu zanurzają się coraz bardziej w pokrywie lodowej. Nie muszą chować się przesadnie głęboko. Każdy meteoryt, który znajdzie się pod powierzchnią lodu, jest już praktycznie nie do odkrycia. W takiej sytuacji naukowcy już nigdy do nich się nie dostaną. Źródło: 1 Źródło: Katherine Joy, The University of Manchester, The Lost Meteorites of Antarctica project https://www.pulskosmosu.pl/2024/04/meteoryty-z-antarktydy-znikaja/
  11. ERC2024: 69 zgłoszeń 2024-04-10. Redakcja Przyszłość robotyki kosmicznej rozstrzygnie się w Polsce! Setki młodych inżynierów, przekraczając granice wyobraźni i własnych słabości, rozpoczęło rywalizację o szansę uczestnictwa w finałach 10. jubileuszowej edycji European Rover Challenge (ERC) – najtrudniejszych zawodach robotyki kosmicznej na świecie. W tym roku, 69 elitarnych drużyn, gotowych podjąć wyzwania naśladujące misje kosmiczne NASA, podjęło rękawicę rzuconą przez Organizatorów. To nie tylko pojedynek o prestiżowy tytuł; ale przede wszystkim unikatowa okazja do rozwoju i sprawdzenia własnych umiejętności dla przyszłych inżynierów planujących karierę w sektorze kosmicznym i robotycznym. Wydarzenie to, będące celebracją nauki i technologii, odbędzie się w dniach 6–8 września 2024 roku na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Niezwykłe zmagania kosmiczne Nie ma znaczenia, czy roboty poruszają się na kołach, gąsienicach czy wykorzystują mechanizmy kroczące – kluczowa jest efektywność wykonywania zadań. Roboty biorące udział w zawodach muszą stawić czoła wielu konkurencjom mającym odzwierciedlić wyzwania eksploracji kosmosu. Na test wystawiane są takie umiejętności jak zdolność autonomicznej nawigacji w terenie, przeprowadzanie odwiertów, analiza składu próbek geologicznych oraz operowanie ramieniem robotycznym. To niepowtarzalne wydarzenie, które od dekady stanowi centralny punkt innowacji i inspiracji w dziedzinie kosmicznej robotyki, przyciąga nie tylko studentów, lecz także przedstawicieli nauki i biznesu z całego świata. Jego istotą jest nie tylko rywalizacja, ale także integracja społeczności związanej z eksploracją kosmosu. W tym roku wśród zgłoszonych zespołów znajdują się drużyny z uznanych uniwersytetów m.in. z Australii, Japonii, Niemiec, Kostaryki, Kanady czy Francji. – mówi Konrad Lippert, koordynator zespołów międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ERC. – Z roku na rok coraz więcej nowych drużyn dowiaduje się o możliwości udziału w zawodach ERC i dopytuje o szczegóły. Szczególnie cieszą nas debiutanckie zespoły studentów z Serbii, Rumunii, Kazachstanu i Pakistanu – to pokazuje, że docieramy coraz dalej, a idea zawodów jest tak samo atrakcyjna w Europie, Azji, Australii i Ameryce. Oczywiście ciężko nie zwrócić uwagi na potężną reprezentację Polski – dodaje. Kosmiczne doświadczenie dla każdego na ERC 2024! Podczas ERC 2024 odbędą się nie tylko zawody robotyczne, ale również biznesowa konferencja z udziałem czołowych ekspertów sektora kosmicznego, astronautów i naukowców. Podzielą się oni swoją wiedzą i doświadczeniem w obszarach takich jak przyszłość ludzkich osad na Księżycu i Marsie, zrównoważony rozwój Ziemi czy komercjalizacja kosmosu. Dla spragnionych wiedzy, przygotowane zostanie idealne miejsce dla pasjonatów kosmosu i technologii w każdym wieku – Strefa Inspiracji. Można tam dowiedzieć się więcej o kosmosie, astronomii, spotkać popularyzatorów nauki oraz zobaczyć z bliska kosmiczne technologie, które na co dzień znajdują się na orbicie. Bez względu na to, czy jest się studentem, profesjonalistą czy po prostu entuzjastą kosmosu, Strefa Inspiracji ma coś dla każdego. Jubileuszowa edycja ERC – kosmiczne święto na uniwersytecie AGH! 10. edycja European Rover Challenge to nie tylko największe wydarzenie do tej pory, ale przede wszystkim szansa na wspólną celebrację dekady innowacji i pasji podczas oficjalnej Jubileuszowej Gali. W tym roku, z okazji 10-lecia projektu, zaplanowaliśmy specjalny program z udziałem gości specjalnych z Międzynarodowej Federacji Astronautycznej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA. Od 2014 roku, blisko 100-osobowa grupa pasjonatów, ekspertów i naukowców, wspierana przez wolontariuszy, realizuje ten unikatowy projekt, który z dumą prezentujemy światu. W Krakowie, stolicy Małopolski, która należy do sieci regionów kosmicznych NEREUS1; uczestnicy i goście będą mieli okazję doświadczyć wyjątkowej atmosfery i naszej niesłabnącej pasji, która sprawia, że European Rover Challenge jest czymś więcej niż tylko wydarzeniem – to marzenie o sięgnięciu gwiazd, które staje się rzeczywistością. – podsumowuje Łukasz Wilczyński, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia. – – – – – Głównym organizatorem wydarzenia jest Europejska Fundacja Kosmiczna – wielokrotnie nagradzana organizacja non-profit, wspierająca inicjatywy stawiające na pierwszym miejscu przyszłość nowego pokolenia, opartą na naukach STEAM i technologiach kosmicznych. Współorganizatorem i gospodarzem została Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Edukacji, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF), Wicemarszałka Województwa Małopolskiego oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Do grona Partnerów dołączyli już: Konsulat Generalny USA w Krakowie, Mars Society Polska, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), MathWorks, JoinThe.Space, Pokojowy Patrol oraz Centrum Business in Małopolska. Projekt finansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II”. 1 Stowarzyszenie Sieć Regionów Europejskich wykorzystujących Technologie Kosmiczne NEREUS działa od 2007 roku i jest jedyną w Europie siecią tematyczną, która reprezentuje interesy europejskich regionów wykorzystujących technologie kosmiczne. (ERC) Wyniki rejestracji na ERC 2024 / Credits – ERC, EFK https://kosmonauta.net/2024/04/erc2024-69-zgloszen/
  12. Nowa usługa SpaceX. Koreański satelita wojskowy trafił na orbitę 2024-04-09. Mateusz Mitkow Wraz z ostatnim startem systemu nośnego Falcon 9, firma SpaceX zainaugurowała nowy program dotyczący wynoszenia małych satelitów na niską orbitę okołoziemską. W ramach pierwszej tego typu misji o oznaczeniu Bandwagon-1 na orbitę trafiło kilkanaście niewielkich urządzeń, w tym nowy satelita Korei Południowej, służący do rozpoznania. SpaceX to na ten moment najbardziej niezawodna firma na świecie w kontekście dostarczania ładunków na orbitę okołoziemską. Wielu klientów jest zainteresowanych korzystaniem z rakiety Falcon 9, dlatego m.in. w ramach misji Transporter programu SmallSat Rideshare są realizowane wynoszenia nowych urządzeń komercyjnych. SpaceX rozszerzyło swoją usługę i tym samym 8 kwietnia br. byliśmy świadkami pierwszej dedykowanej misji o oznaczeniu Bandwagon-1, której celem było wyniesienie 11 satelitów. Start został wykonany z niedzieli na poniedziałek ok. godziny 01:00 czasu polskiego z historycznego stanowiska startowego 39A w Kennedy Space Center na Florydzie. Rozmieszczenie satelitów na wysokości 590 km przebiegło bez problemów, a dolny stopień rakiety Falcon 9 powrócił na ziemię, lądując na przylądku Canaveral ok. 7,5 min. od momentu rozpoczęcia wznoszenia. Był to przy okazji już 14. lot tego konkretnego członu rakiety o numerze B1073. Warto zaznaczyć, że to również już 35. lot rakiety Falcon 9 w obecnym roku. Bandwagon-1 to pierwsza dedykowana misji programu SmallSat Rideshare, której celem, w przeciwieństwie do misji Transporter , jest dostarczanie ładunków na niską orbitę okołoziemską o średniej inklinacji (45,4°). W ramach opisywanego lotu rakieta Falcon 9 wyniosła 11 satelitów komercyjnych, z których najcięższym okazał się być satelita szpiegowski z Korei Południowej, który jest kolejną jednostką budowanego systemu systemu rozpoznania - 425 Project. Urządzenie jest jednostką wyposażoną w radar z syntetyczną aperturą radarową (SAR). Operatorem jest południowokoreańska Agencja Rozwoju Obronnego (ADD). Przypomnijmy, że pierwszy satelita tego projektu został wyniesiony na orbitę również przez rakietę Falcon 9 w grudniu 2023 r, a działania w zakresie rozwoju tego projektu mają na celu rozwinięcie zdolności do monitorowania aktywności wojskowej Korei Północnej. Najważniejszą zdolnością, które oferuje wystrzelony satelita jest nadzór nad północnokoreańskimi bazami nuklearnymi i rakietowymi, nawet w niesprzyjających warunkach pogodowych, co gwarantuje technologia SAR (ang. Synthetic-Aperture Radar). Jest to funkcja, która różni się od pierwszego satelity (optyczny), wystrzelonego dla Korei Południowej w ubiegłym roku. Jego zdolności są ograniczone m.in. przez zachmurzenie i mglistą pogodę. Reszta ładunków wyniesionych za pomocą rakiety Falcon 9 w ramach misji Bandwagon-1 to sześć mikrosatelitów firmy HawkEye 360, satelita Acadia-4 SAR firmy Capella Space, kolejna jednostka radarowa QPS-SAR-7 japońskiej firmy iQPS, indyjski satelita obrazujący TSAT-1A zbudowany przez Tata Advanced Systems oraz australijska jednostka Centauri-6. Z obecnie dostępnych informacji wynika, że w tym roku czeka nas jeszcze jedna misja z serii Bandwagon, a kolejna w 2025 r. W tym roku firma SpaceX planuje wykonać ponad 140 lotów orbitalnych swoich rakiet nośnych. Priorytetem jest jednak pobicie rekordu z zeszłego roku, kiedy to udało się wykonać 96 pomyślnych lotów. Na ten moment wygląda, że spółka Elona Muska jest na dobrej drodze, aby tego dokonać. Autor. SpaceX SPACE24 https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/nowy-program-spacex-koreanski-satelita-wojskowy-trafil-na-orbite
  13. Analogowa baza na Marsie. Nowy projekt studentów UW 2024-04-09. Już za kilka lat człowiek ponownie stanie na powierzchni Księżyca, aby następnie utworzyć tam stałą placówkę badawczą. W dalszej perspektywie roztacza się wizja załogowych lotów na Marsa, do których małymi krokami już przygotowują się naukowcy. Młodzi badacze również podejmują się tego typu inicjatywy, czego przykładem jest projekt analogowej bazy na Marsie, realizowany przez Koło Naukowe Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Projekt analogowej bazy kosmicznej na hałdach górniczych na Górnym Śląsku realizowany jest przez Koło Naukowe Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Baza znajdować się będzie na hałdzie „Murcki” w Katowicach między 26 kwietnia - 6 maja 2024 r. W tym czasie trójka astronautów analogowych będzie żyć tak, jak na Marsie, oczywiście na miarę możliwości. Wówczas prowadzone będą różnego rodzaju badania naukowe, w tym geologiczne, geofizyczne, astrobiologiczne oraz psychologiczne. Baza składać się będzie z kampera (części mieszkalnej) oraz samochodu dostawczego (części naukowej), które zostaną połączone ze sobą śluzą. Astronauci będą opuszczać stanowisko jedynie w kombinezonach kosmicznych nie tylko ze względu na założenie, że są w kosmosie, ale również z tego względu na wydzielane na hałdach niebezpieczne gazy, stanowiące realne zagrożenie dla zdrowia człowieka. Projekt finansowany jest ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki w ramach programu „Studenckie koła naukowe tworzą innowacje”. Poczynania koła naukowego można śledzić na Facebooku lub Instagramie. Źródło: RAF Team Zdjęcie podglądowe Autor. NASA Autor. RAF Team SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/analogowa-baza-na-marsie-nowy-projekt-studentow-uw
  14. Widziane z orbity: zaćmienie Słońca "okiem" Starlinka 2024-04-09. Mateusz Mitkow W poniedziałek 8 kwietnia br. na Ziemi widoczne było zaćmienie Słońca. To niezwykłe zjawisko przyciągnęło uwagę wielu zainteresowanych, nie tylko miłośników astronomii. Zaćmienie można było obserwować na różne sposoby, ale szczególnie ciekawy okazał się widok z orbity, uzyskany z satelity Starlink oraz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wraz z początkiem bieżącego tygodnia na Ziemi widoczne było pierwsze od 2017 r. zjawisko całkowitego zaćmienia Słońca. Ponownie udało się dokonać spektakularnych nagrań oraz fotografii, które zapiszą się w historii. Najlepsze warunki do obserwowania zjawiska były z obszaru Meksyku, Stanów Zjednoczonych oraz Kanady. W przypadku Europy można było zobaczyć jego częściową formę np. z Islandii, Irlandii i fragmentu Hiszpanii. Zaćmienia Słońca występują w momencie, gdy Księżyc znajdzie się pomiędzy Ziemią a Słońcem i przesłania całkowicie lub częściowo tarczę słoneczną. Co ciekawe, w tym roku moment ten został zarejestrowany również z orbity przez satelitę Starlink, a dokładniej przez specjalną kamerę na nim umieszczoną. Firma SpaceX pochwaliła się unikalnym nagraniem znad Ziemi, które ukazuje ciemną plamę poruszającą się po powierzchni Ziemi. Starlink to budowana przez firmę SpaceX konstelacja satelitarna, która ma zapewnić globalny dostęp do szybkiego Internetu, zwłaszcza w miejscach, które dotąd były odcięte od dostępu do tradycyjnych połączeń internetowych. Obecnie w przestrzeni okołoziemskiej znajduje się ponad 5,6 tys. operacyjnych jednostek. Przypomnijmy, że dzięki usłudze Starlink mogliśmy również obserwować w czasie rzeczywistym trzeci lot testowy rakiety Starship, a szczególnie moment ponownego wejścia w atmosferę górnego stopnia (Ship 28). Równie ciekawe nagranie otrzymaliśmy również z kamery znajdującej się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Jak podkreśliła agencja kosmiczna NASA, jest to właśnie widok, którego mogli doświadczyć astronauci znajdujący się obecnie na pokładzie placówki badawczej orbitującej na wysokości ponad 400 km nad powierzchnią Ziemi. Wracając do opisywanego zjawiska, następna okazja do zobaczenia zaćmienia Słońca, zdaniem ekspertów jeszcze ciekawszego i dłuższego, nastąpi w 2027 roku. Będzie przechodziło przez północną część Afryki, łącznie z Egiptem. W Polsce ostatnie zaćmienie całkowite było widoczne w 1954 r. (Suwałki, Sejny), a następne będzie w 2135 r. Wcześniej w latach 2075 i 2093 czekają nas w Polsce zaćmienia obrączkowe. Źródło: Space24.pl, PAP Zaćmienie Słońca widoczne z pokładu satelity Starlink Autor. SpaceX SPACE24 https://space24.pl/satelity/komunikacja/widziane-z-orbity-zacmienie-slonca-okiem-starlinka
  15. Koniec misji Crew-7 i Sojuz MS-24 2024-04-09. Krzysztof Kanawka Wiosenna rotacja załóg na ISS. W marcu i kwietniu zakończyły się dwie wyprawy załogowe na ISS: Crew-7 i Sojuz MS-24. Koniec misji Crew-7 Do startu misji Crew-7 doszło 26 sierpnia 2023 o godzinie 09:27 CEST. Start nastąpił z wyrzutni LC-39A na Florydzie za pomocą rakiety Falcon 9. Załogę Crew-7 stanowili: • Jasmin Moghbeli, NASA, pierwsza misja • Andreas Mogensen, ESA, drugi lot • Satoshi Furukawa, JAXA, druga misja • Konstantin Borisow, Roskosmos, pierwsza wyprawa kosmiczna Misja Crew-7 zakończyła się udanym wodowaniem w Zatoce Meksykańskiej w dniu 12 marca 2024 o godzinie 10:47 CET. Czas misji Crew-7 to łącznie 199 dni 2 godziny 20 minut. Sojuz MS-24 na Ziemi Szóstego kwietnia 2024 zakończyła się misja rosyjskiej kapsuły Sojuz MS-24. Misja tego pojazdu rozpoczęła się 15 września 2023. W skład startującej załogi Sojuza MS-24 weszli: • Oleg Kononienko (Rosja, Roskosmos), piąta misja orbitalna • Nikolaj Czub (Rosja, Roskosmos), po raz pierwszy uczestniczący w misji kosmicznej • Loral O’Hara (USA, NASA), pierwsza wyprawa na orbitę. Z kolei załogę lądującą Sojuza MS-24 stanowili: • Oleg Nowickij, 4 lot, Roskosmos, Rosja • Marina Wasilewskaja, 1 lot, Białoruś • Loral O’Hara (USA, NASA). Rosjanin Oleg Nowickij i Białorusinka Marina Wasilewskaja dotarli na ISS w ramach misji Sojuz MS-25, której start nastąpił 23 marca 2024. Pojazd Sojuz MS-25 pozostanie na ISS do końca września 2024. Jeszcze przed końcem kwietnia powinna zakończyć się chińska misja załogowa Shenzhou-17. Misja Crew-7 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. (PFA) NASA’s SpaceX Crew-7 Re-entry and Splashdown https://www.youtube.com/watch?v=PJAUetG6C2E Koniec misji Crew-7 / Credits – NASA Soyuz MS-24 Landing Day Highlights - Saturday, April 6, 2024 https://www.youtube.com/watch?v=pTmVrD2L50s Lądowanie Sojuza MS-24 / Credits – NASA https://kosmonauta.net/2024/04/koniec-misji-crew-7-i-sojuz-ms-24/
  16. "Nagle ktoś wyłączył światło". Za nami całkowite zaćmienie Słońca 2024-04-09. Źródło: PAP, TVN24, AP, timeanddate.com, tvnmeteo.pl, Reuters, CNN, TVN24 BiS Całkowite zaćmienie Słońca widoczne było w poniedziałek nad częścią Ameryki Północnej i Środkowej. Na kilka minut niebo zrobiło się ciemniejsze, a zamiast tarczy Słońca widoczna była jedynie jego rozżarzona korona. Zjawisko obserwowały miliony ludzi, w tym wielu miłośników astronomii z całego świata. Zdjęcia zaćmienia otrzymaliśmy także na Kontakt 24. W poniedziałek w części Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Kanady widoczne było całkowite zaćmienie Słońca. Nad wąskim wycinkiem kontynentu niebo na chwilę zrobiło się ciemne i można było zaobserwować słoneczną koronę. W wielu innych regionach Księżyc przesłonił tylko część Słońca, ale widok również okazał się imponujący. Reporter TVN24 Marcin Wrona oglądał zaćmienie z Waszyngtonu, gdzie tarcza słoneczna była niewidoczna w 87 procentach. Jak opowiadał, Amerykanie bardzo długo przygotowywali się na ten moment - od poprzedniego zaćmienia w 2017 roku. - Tylko w Stanach Zjednoczonych w tym pasie całkowitego zaćmienia, czyli tam, gdzie nagle ktoś wyłączył światło, mieszka około 23 milionów osób - tłumaczył. - Na kolejne zaćmienie będą musieli poczekać znacznie, znacznie dłużej, bo następne dopiero w roku 2044. Jak przebiegało zaćmienie? Przed godziną 19 naszego czasu z terytorium Meksyku zaczęło być widoczne częściowe zaćmienie Słońca. Niedługo później zaćmienie w tej fazie można było oglądać już także w amerykańskim Teksasie. Na tarczy naszej dziennej gwiazdy pojawiło się charakterystyczne wcięcie. Faza całkowitego zaćmienia zaczęła się kilka minut po godz. 12 lokalnego czasu (w Polsce po godz. 20) nad Meksykiem. Niebo zrobiło się ciemne, a słoneczną tarczę otoczyła rozżarzona "korona". Następnie całkowite zaćmienie Słońca było widoczne nad Teksasem, a później w kolejnych stanach USA, między innymi w: Oklahomie, Arkansas, Missouri, Kentucky, Illinois, Indianie, Ohio, Pensylwanii, Nowym Jorku, Vermont i Maine. Później zaćmienie było można obserwować wzdłuż granicy z Kanadą. Na terenie tego kraju pas, w którym była widoczna ta faza zjawiska, przebiegał przez Ontario, Quebec, Nowy Brunszwik, Nową Szkocję, Nową Fundlandię i Wyspę Księcia Edwarda. Faza całkowitego zaćmienia trwała około 4,5 minuty w Meksyku, nieco krócej w USA i skracała się w drodze do Kanady, gdzie wyniosła 3,5 minuty. Całkowite zaćmienie Słońca zakończyło się kilka minut przed godz. 22 naszego czasu nad północną częścią Oceanu Atlantyckiego. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia całkowitego zaćmienia wykonane w Durango w Meksyku. "Zaćmienie spektakularne. Brak słów!" - napisał pan Hubert, autor fotografii. Mimo początkowych obaw, w Dallas w Teksasie warunki do obserwacji zaćmienia okazały się sprzyjające. Jak przekazali Reporterzy 24 "pogoda - choć przez moment kapryśna - dopisała". W sporej części Stanów Zjednoczonych widoczne było także częściowe zaćmienie Słońca. Widać je doskonale na zdjęciach z miejscowości Metuchen w stanie New Jersey. "Podczas zaćmienia wszystko się zmienia" O swoich wrażeniach z obserwacji zaćmienia mówił w specjalnym wydaniu "Faktów o Świecie" w TVN24 BiS Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach", który oglądał je w stanie Arkansas. - Poddczas zaćmienia wszystko się zmienia. (...) Na niebie zamiast jasnego słońca jest czarny krąg otoczony świetlistą obwódką, zamiast błękitnego nieba jest bardzo ciemne, granatowe niebo. Widać na nim gwiazdy. Było widać planetę Wenus, było widać Jowisza, było widać Syriusza - relacjonował. Jak mówił, jeszcze przed zaćmieniem "kolory znikały, robiły się wyblakłe, temperatura spadała, świerszcze zaczęły cykać w środku dnia, jakby to był zmierzch". - Zrobiło się chłodniej, troszkę wietrzniej, zrobiło się bardzo, bardzo dziwnie - opowiadał Wójcicki. Dodał, że było to piąte całkowite zaćmienie Słońca, które miał okazję zobaczyć. Miliony patrzyły w niebo W Kanadzie, w najbardziej oblężonym przez turystów Niagara Falls, gdzie zaćmienie przypadło na godzinę 15.18 czasu lokalnego, już tydzień wcześniej władze wprowadziły stan wyjątkowy. Jak podawały media, przy okazji pobity został rekord Guinessa dot. liczby ludzi, którzy przebrali się za Słońce. Przebranych było 309 osób, co oznacza, że pobity został poprzedni rekord 287 osób ustanowiony w 2020 r. w Chinach. Mimo że częściowe zaćmienie było widoczne w niemal całych Stanach Zjednoczonych, miliony Amerykanów wybrały się do miejsc leżących na ścieżce całkowitego zaćmienia, bijąc turystyczne rekordy w stanach takich jak Arkansas czy Missouri i windując w niektórych miejscach ceny pokojów hotelowych do niespotykanych wcześniej poziomów. Niektórzy już miesiące wcześniej wykupili miejsca w samolotach rejsowych na trasie ścieżki, zaś linie lotnicze Delta przygotowały specjalne kursy między Detroit i Dallas. Tłumy zbierały się w parkach, na placach i na stadionach, tak jak w Indianapolis, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi oglądały zaćmienie na trybunach toru wyścigowego. - Istnieje potężna różnica między 99 proc. a 100 proc. zaćmieniem. To jest jak różnica między zobaczeniem rowu i Wielkiego Kanionu. Po prostu nie ma porównania - powiedziała kuratorka waszyngtońskiego muzeum Air and Space, Samantha Thompson, cytowana przez "Wall Street Journal". Osoby, które po raz pierwszy to (całkowite zaćmienie - red.) zobaczą, będą zszokowane tym widokiem - mówił wcześniej Michael Zeiler z Nowego Jorku, astronom amator, który był świadkiem 11 całkowitych zaćmień Słońca na całym świecie. To poniedziałkowe oglądał w mieście Fredericksburg w środkowym Teksasie. Dziesiątki tysięcy ludzi przybyły także do małych miejscowości, w tym do Kerrville w Teksasie, które na to wydarzenie przygotowywało się od dwóch lat. Burmistrzyni Judy Eychner mówiła wcześniej, że na terenie miasteczka spodziewa się od trzech do czterech razy większa liczby osób od tej, która na co dzień je zamieszkuje. Populacja Kerville wynosi blisko 25 tysięcy ludzi. Jak powiedział podczas specjalnej transmisji NASA heliofizyk agencji dr Don Leamon, tegoroczne zaćmienie było szczególnie spektakularne ze względu na fakt, że Słońce zbliża się do maksimum aktywności w swoim 14-letnim cyklu. To oznacza, że widzialna podczas całkowitego zaćmienia korona słoneczna jest szczególnie imponująca. Zaćmienie Słońca - jak powstaje? Do zaćmienia Słońca dochodzi, kiedy Księżyc znajduje się pomiędzy Ziemią a Słońcem i całkowicie lub częściowo przesłania tarczę naszej dziennej gwiazdy. W takiej konfiguracji Księżyc znajduje się w nowiu, ale nie przy każdym nowiu zachodzi zaćmienie, orbita naturalnego satelity Ziemi jest bowiem nieco nachylona względem płaszczyzny orbity naszej planety i Księżyc na niebie zwykle znajduje się nad albo pod tarczą słoneczną. Długość zaćmienia zależy od proporcji odległości Księżyca i Słońca od miejsca obserwacji. - Kiedy Księżyc jest najbliżej Ziemi, czyli na niebie wydaje się największy, a Ziemia jest najdalej od Słońca, to wtedy będzie miał większą tarczę od tarczy słonecznej i będzie dłużej zakrywać gwiazdę - wyjaśnił Damian Jabłeka. Kiedy zaćmienie Słońca w Polsce? W Polsce ostatnie całkowite zaćmienie Słońca było widoczne w 1954 r. (Suwałki, Sejny), a do następnego dojdzie w 2135 r. Wcześniej w latach 2075 i 2093 czekają nas w Polsce zaćmienia obrączkowe. Znacznie krócej będziemy musieli czekać na całkowite zaćmienie Słońca na kontynencie europejskim. Okazja do jego zaobserwowania zaistnieje już w sierpniu 2026 roku, kiedy to będzie ono widoczne na Islandii, w Hiszpanii i części Portugalii. W Polsce dojdzie wtedy do częściowego zaćmienia. Autorka/Autor:as,ps/dd Źródło: PAP, TVN24, AP, timeanddate.com, tvnmeteo.pl, Reuters, CNN, TVN24 BiS Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CJ GUNTHER Częściowe zaćmienie widoczne w Meksyku, kiedy w Polsce było po godz. 19 Reuters Całkowite zaćmienie widoczne w Meksyku NASA Zaćmienie widoczne nad stanem VermontPAP /EPA/CJ GUNTHER Zaćmienie Słońca Autor: Hubert Całkowite zaćmienie Słońca w Dallas Autor: Maciek & Janek Zaćmienie Słońca 2024 widok z Metuchen NJ USA Autor: mario40 Zaćmienie Słońca 2024 widok z Metuchen NJ USA Autor: mario40 Zaćmienie Słońca 2024 widok z Metuchen NJ USA Autor: mario40 Karol Wójcicki o całkowitym zaćmieniu Słońca TVN24 BiS Tłumy zebrały się nad wodospadem Niagara, by oglądać zaćmienie PAP/EPA/SARAH YENESEL Oczekujący na zaćmienie Słońca nad wodospadem Niagara SARAH YENESEL/PAP/EPA Zaćmienie Słońca 8 kwietnia 2024 Mateusz Krymski/PAP Oglądanie zaćmienia Słońca w stanie Wisconsin PAP/EPA/JIM LO SCALZO Znak na autostradzie w zachodniej części stanu Nowy Jork informujący o poniedziałkowym zaćmieniu Słońca PAP/EPA/SARAH YENESEL Całkowite zaćmienie Słońca widoczne w USA Reuters Zaćmienie SłońcaPAP/NASA https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/calkowite-zacmienie-slonca-2024-za-nami-calkowite-zacmienie-st7857131
  17. Astronomowie zdumieni zachowaniem magnetara. Znajduje się bardzo blisko Ziemi 2024-04-09. Aleksander Kowal 8000 lat świetlnych to sporo dla człowieka, już z wzięciem pod uwagę ogromu wszechświata taki dystans jest niczym rzut beretem. Właśnie taka odległość dzieli naszą planetę od pewnego bardzo intrygującego magnetara. Znany jako XTE J1810-197, stanowi rodzaj gwiazdy neutronowej wytwarzającej bardzo silne pole magnetyczne. Wykorzystując możliwości obserwatorium CSIRO, naukowcy przeprowadzili obserwacje, które pozwoliły lepiej zrozumieć naturę tego naprawdę niesamowitego obiektu. Wyniki tych badań zostały niedawno zaprezentowane w Nature Astronomy, a autorzy publikacji wyjaśniają, że chodzi o magnetara emitującego bardzo dziwne impulsy radiowe. Jak dodaje Marcus Lower, w przeciwieństwie do sygnałów radiowych pochodzących z innych magnetarów, ten okazał się emitować ogromne ilości szybko zmieniającej się polaryzacji kołowej. To obserwacja, jakiej nie dokonano nigdy przedtem. Co ciekawe, XTE J1810-197 zwrócił uwagę naukowego świata już w 2003 roku, kiedy to astronomowie zorientowali się, że stoi on za bardzo nietypowymi impulsami radiowymi. Później nastąpiła cisza, a w 2018 roku naukowcy ponownie odebrali dochodzące stamtąd sygnały. Angażując różne obserwatoria, byli w stanie całkiem nieźle zrozumieć, co się dzieje w obrębie wspomnianego magnetara. XTE J1810-197 to magnetar oddalony o 8000 lat świetlnych od Ziemi. Pierwsze poświęcone mu badania miały miejsce w 2003 roku Magnetary mają wyjątkowo zwartą budowę. Wytwarzają przy tym potężne pola magnetyczne i emitują błyski promieniowania gamma oraz rentgenowskiego. Ten konkretny, śledzony na przestrzeni lat, dostarczył danych sugerujących, jakoby interakcje mające miejsce na powierzchnia gwiazdy były bardziej skomplikowane, niż mogło się do tej pory wydawać. Jak powstały sygnały, którym poświęcono tak wiele uwagi. Jak na razie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale powszechnie akceptowana hipoteza odnosi się do obecności przegrzanej plazmy zlokalizowanej nad biegunem magnetycznym tego obiektu. To właśnie ona miałaby działać na podobnej zasadzie, jak filtr polaryzacyjny. Dlaczego tak się dzieje? Tego wciąż nie wiadomo. https://www.chip.pl/2024/04/czolg-zolw-wojna-rosja-drony
  18. Chińska misja księżycowa z kolejnym sukcesem. Odkryła coś zupełnie nowego 2024-04-08. Radek Kosarzycki Chiński program misji księżycowych Chang’e to jedno wielkie pasmo sukcesów, które wydają się tym większe, im więcej sond kosmicznych — szczególnie w ostatnich miesiącach — ma problemy z samym prawidłowym lądowaniem na powierzchni Srebrnego Globu. Naukowcy jednak zwracają uwagę na to, że chińskie sondy nie tylko lądują bez problemu, ale także zaliczają kolejne odkrycia naukowe na Księżycu. W listopadzie 2020 roku z Centrum Startowego Satelitów Wenchang w Chinach wystartowała rakieta, na której szczycie znajdowała się sonda kosmiczna Chang’e-5. Jej cel był prosty. Sonda miała bezpiecznie dotrzeć na powierzchnię Księżyca, pobrać próbki gruntu z miejsca lądowania, a następnie wystrzelić je w kierunku Ziemi. Misja przebiegła bez żadnych przygód. Do lądowania doszło 1 grudnia 2020 roku, a już 15 dni później pierwsze od 1976 roku próbki skał księżycowych znajdowały się na powierzchni Ziemi. Od tego czasu skały analizowane są w licznych laboratoriach naukowych na powierzchni Ziemi. Teraz wiemy już, że cała misja się opłaciła, bowiem w skałach przywiezionych z Księżyca naukowcy byli w stanie zidentyfikować coś, czego nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Sonda kosmiczna Chang’e-5 wylądowała w pobliżu szczytu masywu Mons Rumker na morzu wulkanicznym Oceanus Procellarum. Za pomocą wiertła sonda pobrała łącznie około dwóch kilogramów skał i regolitu, który następnie został szczelnie zamknięty i przesłany na Ziemię. Jak informują przedstawiciele chińskiej agencji kosmicznej CNSA, w próbkach odkryto dwa zupełnie nowe, nieznane wcześniej minerały: chodzi tutaj o trygonalny i trójskośny dwutlenek tytanu. Minerały zawierające te dwa związki w swoim składzie są dla nauki czymś nowym, bowiem nigdy ich jeszcze nie obserwowano w jakichkolwiek próbkach na powierzchni Ziemi. Naukowcy wskazują, że owe nietypowe minerały odkryto bezpośrednio na powierzchni niewielkich drobin szklanych. Odkrycie to szczegółowo zostało opisane przez naukowców z instytutów badawczych w Guiyan, Guangzhou oraz Makau w artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature Astronomy. Powstaje zatem pytanie o to, dlaczego na Księżycu znajdujemy minerały, które na Ziemi nie występują. Według autorów opracowania przyczyna może leżeć m.in. w tym, że Księżyc nie ma atmosfery. Wszystkie mikrometeoryty, które uderzają w powierzchnię Ziemi, ze względu na brak atmosfery nie mają okazji wyhamować przed zderzeniem, więc z pełnym impetem uderzają w powierzchnię Księżyca (tak jak niektóre sondy kosmiczne). Energia wyzwolona w takim zderzeniu topi i odparowuje materię znajdującą się w miejscu uderzenia. Tak odparowana materia szybko jednak ulega ochłodzeniu i ponownie opada na powierzchni Księżyca. Właśnie w tym procesie kondensacji powstają owe nietypowe wersje dwutlenku tytanu, które zostały zidentyfikowane przez naukowców w próbkach z misji Chang’e-5. Analiza próbek regolitu księżycowego pozwala nam na swój sposób zrozumieć ewolucję materii pokrywającej ciała niebieskie pozbawione atmosfery. Siłą rzeczy ewolucja materii na powierzchni Ziemi chronionej przez grubą atmosferę musi znacząco różnić się od tego, co się dzieje na powierzchni Księżyca, gdzie do uderzeń meteoroidów i mikrometeoroidów w powierzchnię dochodzi bezustannie od ponad czterech miliardów lat. Procesy wietrzenia powierzchni Księżyca, ale także i innych obiektów pozbawionych atmosfery (np. Merkurego) znacząco różnią się od tych na Ziemi, ze względu chociażby na prędkość i energię uderzeń w powierzchnię. Badacze podejrzewają, że TiO2 powstaje tam w wyniku uderzenia mikrometeorytu w powierzchnię z prędkością 20 km/s. Zderzenie z powszechnie występującym ilmenitem zawierającym żelazo, tytan i tlen prowadzi do powstania tlenków tytanu. Tam, gdzie atmosfery nie ma, parowanie i kondensacja skał są czymś powszechnym. Powyższe odkrycia opierają się na analizie dwudziestu pięciu szklanych ziaren o średnicy od 0,05 do 0,4 mm przeprowadzonej przy pomocy metod transmisyjnej mikroskopii elektronowej. Przy okazji tego odkrycia warto podkreślić, że nie są to pierwsze minerały odkryte na powierzchni Księżyca. W próbkach z tej samej misji już w 2022 roku naukowcy odkryli nowy minerał, który został nazwany Changesite-(Y). Wcześniej pięć innych nowych minerałów odkryto w ramach amerykańskich i rosyjskich misji księżycowych. Z pewnością nie jest to jeszcze koniec odkryć tego typu. Już za kilka tygodni w kierunku Księżyca poleci kolejna chińska sonda badawcza. Tym razem jej zadanie będzie trudniejsze, bowiem będzie musiała pobrać próbki z powierzchni niewidocznej z Ziemi strony Księżyca, a następnie dostarczyć je na Ziemię. Tego jak dotąd nie podjęła się żadna inna agencja kosmiczna. Możemy być pewni, że próbki z “drugiej” strony Księżyca skrywają przed nami wiele niespodzianek. https://www.chip.pl/2024/04/czolg-zolw-wojna-rosja-drony
  19. Mars zostanie uderzony przez odłamki asteroidy. Winna misja NASA 2024-04-08. Dawid Długosz Mars w przyszłości oberwie kawałkami asteroidy, którą uderzono statkiem w trakcie misji zrealizowanej przez NASA. Mowa o DART, co miało na celu zmianę trajektorii planetoidy. Pech jednak chciał, że podczas zderzenia powstały liczne odłamki i te z czasem mają rozbić się o powierzchnię Czerwonej Planety. NASA we wrześniu 2022 r. zrealizowała misję DART, do której agencja szykowała się przez lata. Polegała ona na uderzeniu statkiem kosmicznym w powierzchnię asteroidy Dimorphos (będącej księżycem większej o nazwie Didymos). W trakcie kolizji powstały liczne odłamki i te z czasem uderzą w powierzchnię jednej z planet Układu Słonecznego. Odłamki asteroidy uderzonej przez NASA spadną na Marsa Tą planetą jest Mars, na którego powierzchni znajduje się mnóstwo kraterów uderzeniowych. Naukowcy wykorzystali Kosmiczny Teleskop Hubble'a, który pozwolił namierzyć wybrane fragmenty powstałe po misji DART. Mają one rozmiar kilku metrów. Wykorzystując najnowsze obserwacje układu Dydimos−Dimorphos z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a zidentyfikowano 37 odłamków o wielkości od 4 do 7 m wyrzuconych z asteroidy podczas zderzenia ze statkiem kosmicznym DART. wyjaśniają autorzy badań Okazuje się, że część z nich może uderzyć w Marsa. Nawet jeśli tak się stanie, to nie szybciej niż w ciągu 6-13 tys. lat. Pewne z nich mogą spowodować powstanie na powierzchni Czerwonej Planety kraterów o średnicy nawet około 300 m. Mars jest strzaskany po uderzeniach i największy jego krater jest blisko dwa razy większy od Alaski. To obszar o nazwie Hellas Planitia, który ma średnicę około 2100 km. Jest to największy tego typu twór znany ludzkości wśród wszystkich planet w Układzie Słonecznym. Na powierzchni Czerwonej Planety są tysiące mniejszych kraterów, które powstały w wyniku kolizji z licznymi asteroidami i innymi obiektami. Skutki DART zostaną zbadane w ramach misji HERA DART był pierwszym etapem bardziej złożonej misji, którą NASA opracowała z ESA. Druga z agencji wkrótce wystrzeli statek HERA, który poleci w kierunku Dimorphos i dokładniej zbada skutki uderzenia. Na szczęście żadne z odłamków nie skierowały się w stronę Ziemi. W przyszłości oberwie nimi Mars. Start misji HERA planowany jest na jesień 2024 r. Statek doleci do celu w grudniu 2026 r. NASA i ESA chcą w ten sposób opracować system obrony Ziemi przed ewentualnymi asteroidami lecącymi w naszym kierunku i sprawdzić, jak bezpośrednie uderzenie wpływa na zmianę trajektorii kosmicznych skał. Mars zostanie uderzony fragmentami asteroidy po misji NASA DART. /NASA /materiał zewnętrzny https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-mars-zostanie-uderzony-przez-odlamki-asteroidy-winna-misja-n,nId,7438494
  20. Starship i baza na Marsie. Elon Musk o przyszłości SpaceX 2024-04-08. Wojciech Kaczanowski Podczas konferencji w Starbase w Teksasie Elon Musk wygłosił przemówienie, w którym pojawiło się wiele ciekawych wątków na temat rozwoju najpotężniejszej rakiety nośnej na świecie - Starship/Super Heavy. Właściciel firmy SpaceX poruszył m. in. kwestię kolejnego lotu próbnego oraz przyszłej bazy na Marsie. W sobotę, 6 kwietnia br. w Starbase w amerykańskim stanie Teksas miała miejsce konferencja SpaceX, w której głos zabrał Elon Musk. Miliarder poruszył wiele istotnych kwestii dotyczących rozwoju systemu nośnego Starship/Super Heavy, który w przyszłości posłuży do budowy stałej bazy na Księżycu, a w dalszej perspektywie na Marsie. Do tego jednak dużo brakuje, ale ostatnie miesiące pokazują, że SpaceX rozwija projekt w zawrotnym tempie. Plany na przyszłość Według Muska, czwarty lot testowy Starshipa odbędzie się na początku maja br., a jego celem będzie udane wejście górnego stopnia rakiety (Ship 29) przez atmosferę ziemską i kontrolowane lądowanie w oceanie. Dolny stopień (Booster 11) ma natomiast wylądować na „wirtualnej wieży”, co w głównej mierze również oznacza miękkie lądowanie w wodzie. Proces ten znacząco przybliży SpaceX do docelowego przechwytywania dolnego segmentu przez potężne, metalowe ramiona wieży Mechazilla, co według Muska, byłoby możliwe podczas piątej próby lotu. „Szanse, że faktycznie uda nam się złapać wzmacniacz za pomocą ramion Mechazilli w tym roku wynoszą prawdopodobnie 80 do 90%” - powiedział Musk. Co w kwestii zdolności do ponownego użycia górnego systemu nośnego? Elon Musk twierdzi, że przed próbą przyziemienia w Starbase, SpaceX musi przeprowadzić co najmniej dwa udane lądowania w wodzie. Być może uda się to osiągnąć w przyszłym roku. W 2025 r. odbędzie się demonstracja transferu paliwa na orbicie. Przypomnijmy bowiem, że podczas trzeciej próby lotu miała miejsce jedynie symulacja. Z drugiej strony amerykański gigant technologiczny planuje zwiększyć produkcję segmentów systemu Starship/Super Heavy. Według zapowiedzi w tym roku powinno powstać 6 dodatkowych rakiet. Szczególnie istotne w kontekście lotu na Marsa jest przyśpieszenie procesu konstrukcji górnych stopni systemu nośnego. Elon Musk twierdzi, że w przyszłości planowana jest budowa „wielu Shipów dziennie”. Nowy i lepszy SpaceX zamierza docelowo rozpocząć produkcję znacznie lepszych elementów systemu nośnego Starship/Super Heavy. Przykładem ma być silnik Raptor, którego kolejne wersje będą posiadały znacznie większą siłę ciągu przy dużo prostszej budowie. Zmiany mają dotyczyć również całej konstrukcji rakiety, która ostatecznie będzie posiadać około 150 m wysokości. Przypomnijmy, że obecna wersja ma około 120 m. Ponadto trzecia wersja Starshipa będzie w stanie zabrać na orbitę okołoziemską około 200 t ładunku! Tego typu możliwości pozwolą na znaczne zmniejszenie ceny wynoszenia. Dane techniczne dostępne są na grafikach poniżej. Ciekawą zapowiedzią była również planowana budowa kilku platform startowych na morzu. Docelowo SpaceX chce umożliwić wysłanie na powierzchnię Marsa około miliona ludzi i kilku milionów ton ładunku! Opisane działania to obecnie jedynie plany SpaceX, których realizacja zależy od wielu czynników. Miliarder przyzwyczaił już nas do obietnic, które nie mają później odzwierciedlenia w rzeczywistości. Amerykańska firma przygotowuje się obecnie do czwartej próby lotu, czego przykładem był przeprowadzony test statyczny Boostera 11, który przebiegł pomyślnie. Źródło: SpaceX / Spacenews.com Screen z transmisji SpaceX Autor. SpaceX via X SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-i-baza-na-marsie-elon-musk-o-przyszlosci-spacex
  21. W 2029 roku czas się zatrzyma. To będzie bezprecedensowe zdarzenie w dziejach ludzkości 2024-04-08. Z powodu roztapiania się lądolodów Arktyki zaburzeniu ulega ruch obrotowy Ziemi. Dlatego też w 2029 roku dojdzie do wyjątkowego zdarzenia. Zegary atomowe zostaną zatrzymane, aby wahania te zrekompensować. Czy czas można zatrzymać? Oczywiście. Naukowcy przygotowują się na wydarzenie, jakiego w całych dziejach ludzkości jeszcze nie miało miejsca. W 2029 roku konieczne będzie zatrzymanie wyjątkowo czułych zegarów atomowych na jedną sekundę. Stanie się tak dlatego, że za sprawą zmian klimatycznych dochodzi do zaburzeń w ruchu wirowym Ziemi, a mianowicie Błękitna Planeta obraca się coraz szybciej. Nasilające się roztapianie się lądolodu Grenlandii powoduje zmiany w masie poszczególnych regionów planety. Nie są one duże, ale dla zegarów atomowych, a w następstwie także dla naszych komputerów, mają kolosalne znaczenie. Z biegiem nadchodzących lat różnice między czasem atomowym a słonecznym zwiększą się i powstaje potrzeba odjęcia jednej sekundy. Wcześniej kilkukrotnie zdarzyło się, że naukowcy dodali dodatkową sekundę przestępną. Jednak po raz pierwszy będą musieli ją odjąć. O tyle, o ile czas można przyspieszyć, to czy można go też zatrzymać? Naukowcy ostrzegają, że odjęcie sekundy nigdy nie zostało ani zaplanowane, ani też przetestowane, w przeciwieństwie do dodania sekundy. Może dojść do poważnych usterek w krytycznej infrastrukturze cyfrowej, na której dzisiaj opiera się cała ludzkość. Wciąż nie wiemy, jak w 2029 roku wpłynie to na komputery, giełdy finansowe, systemy nawigacji GPS, a nawet loty kosmiczne. Miejmy nadzieję, że przez te kilka lat uda się opracować plan, który uchroni nas przed globalną katastrofą. Źródło: TwojaPogoda.pl / Scripps Institution of Oceanography. W 2029 roku dojdzie do zmiany w czasie atomowym. Fot. Pixabay. Roztapianie się lądolodu Grenlandii powoduje przyspieszenie obrotu Ziemi wokół własnej osi. Fot. NASA. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-04-08/w-2029-roku-czas-sie-zatrzyma-to-bedzie-bezprecedensowe-zdarzenie-w-dziejach-ludzkosci/
  22. Dzień zmienił się w noc. Tak wyglądało zaćmienie Słońca. Zobacz najlepsze nagrania 2024-04-08. W poniedziałek dzień zmienił się w noc. W Ameryce Północnej można było obserwować wyjątkowo rzadkie całkowite zaćmienie Słońca. Zobacz najlepsze nagrania z tego wydarzenia astronomicznego. Całkowite zaćmienia Słońca, chociaż zdarzają się na świecie zwykle dwukrotnie w ciągu roku, to jednak w danym miejscu zaledwie raz na pokolenie. Dzieje się tak dlatego, że główny cień rzucany przez Księżyc na Ziemię ma zazwyczaj mniej niż 500 kilometrów szerokości. Prawdopodobieństwo, że przejdzie przez nieduży (w skali świata) obszar Polski, jest więc niewielkie. Nic więc dziwnego, że zaćmienia cieszą się olbrzymim zainteresowaniem ze strony społeczeństwa. Kolejny taki spektakl mogliśmy śledzić na żywo na pośrednictwem transmisji prowadzonej przez NASA. Księżyc w nowiu na niecałe 5 minut całkowicie przysłonił Słońce w pasie od Meksyku przez Stany Zjednoczone po Kanadę, zmieniając dzień w noc. W Polsce zaćmienie nie będzie widoczne. W pasie największego zaćmienia położone były takie miasta, jak San Antonio, Austin, Dallas, Little Rock, Indianapolis, Toledo, Cleveland, Buffalo i Montreal. Jedną z najpopularniejszych miejscówek był słynny Wodospad Niagara. W ten cud przyrody zjechało się tysiące turystów, którzy chcieli obserwować zaćmienie w wyjątkowo fotogenicznym miejscu. Władze ogłosiły stan wyjątkowy, aby wszystkie służby postawić na równe nogi do pomocy mieszkańcom i przyjezdnym. W Polsce najbliższe zaćmienie zobaczymy 12 sierpnia 2026 roku, ale będzie to zaćmienie częściowe. W przyszłości jednym z najbardziej emocjonujących zaćmień będzie to z 21 czerwca 2039 roku, kiedy zniknie większa część słonecznej tarczy. Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA. Całkowite zaćmienie Słońca. Fot. NASA. Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-04-08/zobacz-transmisje-na-zywo-z-calkowitego-zacmienia-slonca/
  23. 1973: 74 minuty całkowitego zaćmienia Słońca 2024-04-08. Krzysztof Kanawka Niesamowite osiągnięcie sprzed 50 lat. W 1973 roku, naddźwiękowy samolot Concorde pozwolił na rekordowej długości zaćmienie Słońca. Zamiast 7 minut udało się osiągnąć 74 minuty fazy całkowitego zaćmienia. Tak długie zaćmienie Słońca pozwoliło na lepsze studiowanie korony słonecznej – zewnętrznej atmosfery naszej Gwiazdy. Korona słoneczna jest trudna do obserwacji z Ziemi i jedynie podczas całkowitych zaćmień można je zobaczyć. Dlatego też osiągnięcie aż 74 minut całkowitego zaćmienia w 1973 roku było ważne dla nauki. Udało się to zrealizować dzięki specjalnie zmodyfikowanemu samolotowi Concorde, u którego zainstalowano okna w górnej części kabiny. Czy dziś, wraz z postępem technologicznym, możliwe (i zasadne) jest przeprowadzenie kolejnych takich misji? Okazuje się, że nie! Przede wszystkim, samolot Concorde został wycofany ze służby w 2003 roku. Aktualnie nie ma cywilnych samolotów naddźwiękowych w służbie, choć warto tu zaznaczyć, że w tym roku nastąpił pierwszy lot cywilnego samolotu XB-1. Ten samolot ma być w stanie osiągać prędkość Mach 2,2. W porównaniu z 1973 roku dziś stale Słońce obserwują różne sondy kosmiczne. Te wyspecjalizowane obserwatoria stale obserwują zarówno fotosferę Słońca, jak i jej koronę oraz bezpośrednie otoczenie naszej Gwiazdy. Stąd też nie ma potrzeby specjalnego przygotowania się do kolejnego zaćmienia Słońca – dane odpowiadające całkowitym zaćmieniom mamy przez cały czas! Co więcej, po bardziej wydłużonych orbitach wokół Słońca krążą dwie sondy: Parker Solar Probe (PSP) oraz Solar Orbiter. Sonda PSP ma już w 2025 roku zbliżyć się do Słońca na odległość mniejszą od 7 mln km. Z kolei Solar Orbiter ma krążyć po eliptycznej orbicie wokół Słońca o parametrach 0,28 x 0,91 jednostki astronomicznej i inklinacji przynajmniej 24 stopni. Polecamy dział słoneczny na Polskim Forum Astronautycznym. (C) The Longest Solar Eclipse Ever https://www.youtube.com/watch?v=mzwwofB5_Nc 1973: 74 minuty zaćmienia Słońca / Credits – Primal Space Full Video: XB-1 Takes Flight https://www.youtube.com/watch?v=2aT4okUYPoI Pierwszy lot XB-1 / Credits – Boom Supersonic SOHO LASCO C3 1996 - 2010 60FPS https://www.youtube.com/watch?v=aBaNPip_Cbs Lata 1996 – 2010 – obserwacje korony słonecznej z instrumentu LASCO C3 sondy SOHO https://kosmonauta.net/2024/04/1973-74-minuty-calkowitego-zacmienia-slonca/
  24. To już dziś! Całkowite zaćmienie Słońca 2024-04-08. W Meksyku, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie 8 kwietnia będzie można obserwować całkowite zaćmienie Słońca. Faza całkowitego zaćmienia potrwa około 4,5 minuty, co dla miłośników astronomii stanowi prawdziwą gratkę. Zaćmienie zacznie się na Oceanie Spokojnym w okolicach wysp Kiribati. Kilka minut po godzinie 12 lokalnego czasu (w Polsce będzie już po godz. 20) będzie można obserwować je z terytorium Meksyku. Po 13.30 pojawi się nad amerykańskim Teksasem, a potem w kolejnych stanach USA, m.in. Oklahomie, Arkansas, Missouri, Kentucky, Illinois, Indianie, Ohio, Pensylwanii, stanie Nowy Jork, Vermont i Maine. Następnie będzie widoczne wzdłuż granicy z Kanadą. ”Zaćmienie zakończy się o 21:35:55 (czasu polskiego) w północnej części Oceanu Atlantyckiego. To pozwoli zaobserwować jego częściową formę np. na Islandii. Mieszkańcy Irlandii i fragmentu Hiszpanii będą mogli zobaczyć bardzo płytkie zaćmienie częściowe tuż przed zachodem Słońca. To jednak będzie już sport ekstremalny” - podaje na blogu „Z głową w gwiazdach” Karol Wójcicki. Jak podkreślił Nauce w Polsce wicedyrektor Planetarium Śląskiego Damian Jabłeka, najbliższe zaćmienie Słońca będzie dla miłośników astronomii prawdziwą gratką, m.in. ze względu na jego długość. „Faza całkowitego zaćmienia potrwa ok. 4,5 minuty w Meksyku, w USA nieco krócej i będzie się skracała w drodze do Kanady, gdzie wyniesie 3,5 minuty” - opisuje ekspert. Jeszcze ciekawsze i dłuższe zaćmienie nastąpi w 2027 roku - będzie przechodziło przez północną część Afryki, łącznie z Egiptem. „Maksimum zaćmienia będzie widoczne w zasadzie na Nilu. Tam faza maksymalna zaćmienia będzie trwała aż 6,5 minuty” - zapowiada. Długość zaćmienia zależy od proporcji odległości Księżyca i Słońca od miejsca obserwacji. „Kiedy Księżyc jest najbliżej Ziemi, czyli na niebie wydaje się największy a Ziemia jest najdalej od Słońca, to wtedy będzie miał większą tarczę od tarczy słonecznej i będzie dłużej zakrywać gwiazdę” - opisał Damian Jabłeka. Tegoroczne zaćmienie będzie również o tyle widowiskowe, że w momencie całkowitego przesłonięcia będzie można zobaczyć w zasadzie wszystkie dostrzegalne gołym okiem planety. ”Kiedy Słońce zostanie zakryte przez Księżyc, to po prawej stronie, na zachód od Słońca będzie widoczna Wenus. Osiągnie wartość 4 magnitudo, czyli będzie bardzo jasnym punktem na niebie. Po drugiej stronie, dwa razy dalej niż Wenus, będzie Jowisz, świecący tylko trochę słabiej. W podobnej odległości co Jowisz, ale po stronie Wenus będą widoczne też Mars i Saturn - blisko siebie. W pobliżu widoczny będzie też Merkury” - opisał wicedyrektor Planetarium Śląskiego. Zaćmienia Słońca mogą wystąpić w momencie, gdy Księżyc znajdzie się pomiędzy Ziemią a Słońcem i przesłoni całkowicie lub częściowo tarczę słoneczną. W takiej konfiguracji Księżyc znajduje się w nowiu, ale nie przy każdym nowiu zachodzi zaćmienie, bowiem orbita naturalnego satelity Ziemi jest nieco nachylona względem płaszczyzny orbity naszej planety i Księżyc na niebie zwykle znajduje się nad albo pod tarczą słoneczną. Zaćmienia całkowite są najbardziej widowiskowe, ale - niestety - są widoczne tylko w dość wąskim pasie o maksymalnej szerokości 270 km, przeciętnie jest to około 100 km. Dalej od niego widać już tylko zaćmienie częściowe. Dla danego punktu na Ziemi zaćmienia całkowite są bardzo rzadkie. W Polsce ostatnie zaćmienie całkowite było widoczne w 1954 r. (Suwałki, Sejny), a następne będzie w 2135 r. Wcześniej w latach 2075 i 2093 czekają nas w Polsce zaćmienia obrączkowe. Osoby, które będą miały możliwość obejrzenia zaćmienia na żywo, powinny pamiętać, że należy się odpowiednio do tego przygotować. Nie wystarczą zwykłe okulary przeciwsłoneczne. Bezpośrednie patrzenie na Słońce może bowiem spowodować poważne uszkodzenie wzroku. Na rynku dostępne są np. specjalne okulary z certyfikowanym filtrem do obserwacji zaćmień Słońca, można też stosować filtry słoneczne z mylaru. Najbezpieczniejszą metodą jest jednak rzutowanie obrazu Słońca na ekran za pomocą np. lunety lub lornetki. Źródło: PAP Obraz zaćmienia Słońca z 29 maja 1919 r. Fot. F. W. Dyson, A. S. Eddington, C. Davidson / domena publiczna SPACE24 https://space24.pl/nauka-i-edukacja/to-juz-dzis-calkowite-zacmienie-slonca
  25. Na mapie USA pojawiła się dziwna linia. Ludzie rzucili się na hotele i Airbnb, żeby oglądać widowisko 2024-04-08. Bogdan Stech Ameryka Północna stanie się świadkiem niezwykłego pokazu. Dojdzie do całkowitego zaćmienia Słońca. Pas zaćmienia przebiega przez gęsto zaludnione obszary USA. To zjawisko, które zachwyca i intryguje od wieków, jest nie tylko pięknym spektaklem na niebie, ale również okazją do naukowych obserwacji. Do zaćmienia dochodzi, gdy Księżyc przesuwa się między Słońcem a Ziemią, rzucając cień na naszą planetę. W przypadku całkowitego zaćmienia Księżyc całkowicie przesłania tarczę Słońca, co powoduje nagłe zapadnięcie ciemności i spadek temperatury. Na niebie można wtedy zobaczyć koronę słoneczną - zewnętrzną warstwę atmosfery Słońca, która na co dzień jest niewidoczna gołym okiem. Gdzie i o której godzinie będzie widoczne zaćmienie? Pas całkowitości zaćmienia 8 kwietnia 2024 r. rozpocznie się w Meksyku, a następnie przejdzie przez Teksas, Oklahomę, Arkansas, Missouri, Kentucky, Indiana, Ohio, Pensylwanię, Nowy Jork, Vermont, New Hampshire i Maine. W Kanadzie zaćmienie będzie widoczne w prowincji Nowa Szkocja. Jako pierwsi zjawisko to zaobserwują mieszkańcy wysp na Pacyfiku. Będzie to godz. 20 naszego czasu. O godz. 21:30 polskiego czasu zaćmienie będzie widoczne nad Teksasem. O godz. 21:55 zaćmienie osiągnie Atlantyk i zakończy się. Ścieżka zaćmienia będzie miała szerokość około 100 km. W sumie, w USA oraz części Meksyku i Kanady całkowita ciemność panować będzie przez 4 minuty i 28 sekund. Gdzie można zobaczyć zaćmienie Słońca? Zaćmienie Słońca nie będzie widoczne w Europie, a co za tym idzie także w Polsce. Wszystkich miłośników astronomii ucieszą zapewne więc liczne transmisje na żywo z tego niecodziennego wydarzenia. Przeprowadzi ją między innymi NASA, a zobaczyć ją będziecie mogli na YouTube w tym miejscu. Z kolei w tym miejscu NASA umożliwia śledzenia zaćmienia Słońca 2024 na mapie. Dla wszystkich pasjonatów nieba mamy dobrą wiadomość. Już niedługo, bo 12 sierpnia 2026 r. całkowite zaćmienie Słońca zobaczyć będzie można niedaleko, bo w Europie, a dokładnie w Hiszpanii. Technologia i zaćmienie Słońca Nowoczesne technologie pozwalają nam na dokładne przewidywanie zaćmień Słońca i śledzenie ich na bieżąco. Naukowcy wykorzystują zaćmienia do badań Słońca, m.in. do obserwacji korony słonecznej i atmosfery Księżyca. Zaćmienia Słońca dostarczają cennych informacji o Słońcu, które mogą pomóc w zrozumieniu jego wpływu na klimat Ziemi. Dzięki nowoczesnym technologiom, takim jak satelity meteorologiczne i specjalistyczne teleskopy, naukowcy będą mogli dokładnie badać i rejestrować to zjawisko. NASA wyśle trzy rakiety z aparaturą do obserwacji zjawiska. Amatorzy astronomii również przygotowują się, wyposażając się w specjalne okulary do obserwacji zaćmień oraz filtry do teleskopów. Szaleństwo w Airbnb i wypożyczalniach Całkowite zaćmienie słońca to niezwykły impuls biznesowy dla hoteli, wypożyczalni samochodów i Airbnb. Szacuje się, że w dniu zaćmienia, w USA nawet 3,7 mln ludzi będzie podróżować i przemieszczać się, żeby zobaczyć zaćmienie. Dane Airbnb pokazują 1000 proc. wzrost liczby wyszukiwań noclegów na ścieżce całkowitego zaćmienia słońca w USA. Najbardziej poszukiwane noclegi dotyczą stanów Teksas, Indiana i Ohio, gdzie zaćmienie będzie widoczne najdłużej. Według American Automobile Association (AAA) najpopularniejszymi miastami na ścieżce zaćmienia są Dallas, Austin i San Antonio. Wypożyczalnia samochodów Hertz odnotowała wzrost o 3000 proc. liczby wcześniejszych rezerwacji wynajmu samochodów w miastach znajdujących się na ścieżce zaćmienia w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ścieżka zaćmienia Słońca nad USA w dniu 8 kwietnia 2024 r. https://spidersweb.pl/2024/04/na-mapie-usa-pojawila-sie-dziwna-linia.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)