Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 238
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. Niebo nad Hiszpanią, Włochami i Brazylią rozbłysło blaskiem meteorów
    Autor: admin (2024-03-28)
    Niebo nad wschodnią Hiszpanią rozbłysło w piątkowy wieczór za sprawą imponującego meteoru. Mieszkańcy prowincji Tarragona i Castellón mogli podziwiać jasny, niebieski ślad świetlny, jaki pozostawił po sobie ten kosmiczny gość. Tego rodzaju zjawiska zachodzą, gdy cząstki skalne lub metaliczne pochodzenia pozaziemskiego wchodzą w atmosferę Ziemi.
    Podobne widowisko miało miejsce również dwa dni później, 23 marca, nad Włochami i sąsiednimi krajami. Amerykańskie Towarzystwo Meteorytowe otrzymało aż 31 zgłoszeń od obserwatorów, którzy widzieli wtedy na niebie ognistą kulę. Relacje naocznych świadków oraz pojedyncze nagranie wideo i zdjęcie potwierdzają tę spektakularną obserwację.
    Niespełna tydzień później, 26 marca, meteor rozbłysnął na nocnym niebie pięciu miast w południowym regionie Brazylii. Kamery systemu Clima ao Vivo i Bramon zarejestrowały ten niezwykły widok, który rozegrał się wczesnym rankiem.
     Zjawiska tego typu, choć niepokojące, są w istocie dość powszechne. Każdego roku setki, a nawet tysiące meteorów wpadają w ziemską atmosferę, a część z nich staje się widoczna gołym okiem. Niekiedy, jak w opisanych przypadkach, ich przejście przez niebo wywołuje prawdziwe poruszenie wśród obserwatorów. Choć większość tego rodzaju obiektów spala się w atmosferze, część z nich dociera do powierzchni Ziemi, tworząc kratery bądź rozpadając się na mniejsze fragmenty.
    Warto podkreślić, że obserwacje meteorów, a także badanie ich pochodzenia i właściwości, mają istotne znaczenie naukowe. Dostarczają bowiem cennych informacji na temat struktury i składu Układu Słonecznego, a także procesów zachodzących w kosmosie. Dzięki nim naukowcy mogą lepiej zrozumieć historię ewolucji naszej planety i całego systemu planetarnego.
    Wśród najciekawszych aspektów badań nad meteorami znajduje się kwestia ich wieku i składu chemicznego. Analiza tych parametrów pozwala ustalić, z jakich części Układu Słonecznego dany obiekt pochodzi. Niektóre meteory mogą być bowiem pozostałościami po zderzeniach planet lub innych ciał niebieskich, które miały miejsce miliardy lat temu. Innymi słowy, stanowią one swoiste "okruchy" historii naszego kosmicznego sąsiedztwa.
    Równie fascynujący jest proces, w którym meteory wnikają w atmosferę Ziemi. Nagłe tarcie o powietrze powoduje gwałtowne nagrzewanie się obiektu, co z kolei prowadzi do jego stopniowego rozpadu lub całkowitego spalenia. Zjawisko to można porównać do płonięcia komety, której jądro sublimuje pod wpływem promieniowania słonecznego, tworząc charakterystyczny warkocz.
    Warto również wspomnieć, że niezwykłe zjawiska niebieskie, takie jak przelot meteorów, od zawsze budziły wyobraźnię ludzi. Już w starożytności obserwacje tego typu obiektów były interpretowane w różnorodny sposób - od zwiastunów nadchodzących wydarzeń po manifestacje gniewu bogów. Współcześnie, choć nasza wiedza na ten temat znacznie się poszerzyła, meteory wciąż fascynują obserwatorów, dostarczając im niezapomnianych wrażeń wizualnych.
    Źródło: ZmianynaZiemi
    AMS event #1570-2024 caught from IT
    https://www.youtube.com/watch?v=Rrsf4raUArs
    Brilliant Blue Fireball Captured Flying Through the Sky Over Spain
    https://www.youtube.com/watch?v=5ANzyWZdo-0
    Meteoro cruza o céu de 5 cidades da região Sul do Brasil - 26/03/24
    https://www.youtube.com/watch?v=AzlTpti0eA0
    https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niebo-nad-hiszpania-wlochami-i-brazylia-rozblyslo-blaskiem-meteorow

    Niebo nad Hiszpanią, Włochami i Brazylią rozbłysło blaskiem meteorów.jpg

  2. Najsilniejsza burza słoneczna od 2017 roku
    Autor: admin (2024-03-28)
    W ostatnim czasie Słońce zaskoczyło nas potężną aktywnością, wywołując najsilniejszą burzę słoneczną od 2017 roku. Choć miłośnicy obserwacji nieba liczyli na zachwycające widowisko zorzy polarnej, rzeczywistość okazała się nieco inna. Burza geomagnetyczna kategorii G4, która nawiedziła naszą planetę, przyniosła zarówno efektowne, jak i problematyczne skutki.
    Słońce, nasz dzienna gwiazda, co jakiś czas przechodzi okresy wzmożonej aktywności. Zjawiska te są naturalną częścią cyklu słonecznego, trwającego około 11 lat. W trakcie okresów wzrostu aktywności Słońce emituje więcej promieniowania i cząstek naładowanych, które mogą oddziaływać z ziemską atmosferą i polem magnetycznym. Jednym z najbardziej spektakularnych efektów takich interakcji są zorze polarne, malownicze tańce świateł na niebie widoczne zwłaszcza w okolicach biegunów.
    Tym razem rozbłysk na Słońcu miał miejsce 23 marca o 1:45 czasu uniwersalnego. Został on sklasyfikowany jako rozbłysk klasy X, co oznacza, że był to jeden z najsilniejszych tego typu wybuchów. W kierunku Ziemi wyemitowana została plazma w postaci koronalnego wyrzutu masy. Ta wysokoenergetyczna chmura cząstek dotarła do naszej planety 24 marca około 14:37, wywołując silną burzę geomagnetyczną.
    Burze geomagnetyczne są klasyfikowane w skali od G1 do G5, gdzie G1 oznacza burzę słabą, a G5 - ekstremalnie silną. Tym razem eksperci spodziewali się burzy kategorii G4, co rodziło nadzieje wśród miłośników zjawisk na niebie. Zorze polarne są bowiem najlepiej widoczne podczas umiarkowanych burz geomagnetycznych, kiedy cząstki naładowane wnikają w górne warstwy atmosfery, ale nie powodują poważniejszych zakłóceń.
    Niestety, tym razem kluczowy etap burzy przypadł na godziny dzienne, co znacznie utrudniło obserwację zorzy polarnej. Choć w nocy zjawisko to z pewnością było widoczne, to straciło na intensywności w porównaniu z tym, co moglibyśmy zaobserwować w bardziej sprzyjających warunkach. Dla wielu obserwatorów była to spora niespodzianka i rozczarowanie.
    Burze geomagnetyczne, choć efektowne, mogą nieść ze sobą także poważne konsekwencje. Silne interakcje cząstek naładowanych z ziemskim polem magnetycznym mogą powodować zakłócenia w działaniu systemów komunikacyjnych, nawigacyjnych czy energetycznych. W skrajnych przypadkach burze słoneczne mogą nawet doprowadzić do blackoutów na dużych obszarach.
    Na szczęście tym razem skutki burzy nie okazały się tak dotkliwe. Odnotowano jedynie niewielkie zakłócenia w działaniu niektórych satelitów oraz chwilowe problemy z łącznością radiową. Poważniejsze konsekwencje udało się uniknąć dzięki temu, że burza nie osiągnęła najwyższej, piątej kategorii w skali G.
    Mimo to naukowcy podkreślają, że tego typu zjawiska stanowią realne zagrożenie i warto być na nie przygotowanym. Gwałtowna aktywność Słońca może bowiem w przyszłości doprowadzić do poważniejszych zakłóceń w funkcjonowaniu naszej cywilizacji. Dlatego ważne jest, aby stale monitorować sytuację na Słońcu i opracowywać skuteczne procedury reagowania na tego typu sytuacje kryzysowe.
    Burza słoneczna, która nawiedziła Ziemię w ostatnim czasie, była bez wątpienia spektakularnym zjawiskiem. Choć miłośnicy obserwacji nieba musieli obejść się smakiem, jeśli chodzi o widowisko zorzy polarnej, to sama aktywność Słońca pozostaje niezwykle interesującym tematem badań. Lepsze zrozumienie procesów zachodzących na naszej gwieździe może pomóc w lepszym przygotowaniu się na przyszłe, potencjalnie groźniejsze burze.
    Źródło: NASA
    https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/najsilniejsza-burza-sloneczna-od-2017-roku

     

    Najsilniejsza burza słoneczna od 2017 roku.jpg

  3. ESA ma ambitny plan. Chce wylądować na księżycu Saturna

    2024-03-28.
    Enceladus to skuty lodem księżyc Saturna, gdzie może znajdować się życie. ESA ma bardzo ambitny plan i chce zrealizować misję, która ma polegać na wylądowaniu na powierzchni tego obiektu. Jest to jeden z pomysłów nowego programu Europejskiej Agencji Kosmicznej o nazwie Voyage 2050. ESA w trakcie misji na Enceladusa chce wykorzystać doświadczenie zdobyte m.in. w trakcie Cassini-Huygens.

    Europejska Agencja Kosmiczna planuje różne misje i wśród nowych pomysłów pojawia się wysłanie sondy na księżyc Saturna o nazwie Enceladus. Wybór celu nie jest przypadkowy, ale sama misja będzie skomplikowana i nie zostanie szybko zrealizowana. Jeśli do niej dojdzie, to efekty poznamy dopiero za kilkadziesiąt lat.
    ESA chce wysłać sondę na Enceladusa
    Enceladus to jeden z wielu księżyców Saturna, który pod pewnymi względami jest wyjątkowy. Pod jego grubą skorupą lodu skrywa się płynny ocean. Świat ten ma trzy elementy, które sprzyjają dla rozwoju życia. Jednym z celów misji ESA ma być szukanie jego oznak. Ponadto Europejska Agencja Kosmiczna chce przyjrzeć się budowie tego obiektu.
    Zalecone przez nas koncepcje misji pozwolą na uzyskanie ogromnych korzyści naukowych. Umożliwią dokonanie ogromnego postępu w rozwoju naszej wiedzy i będą fundamentalne dla wykrycia sygnatur życia na lodowych księżycach.
    mówi astrobiolożka Zita Martins

    Enceladus ma płynny ocean, który wykazuje chemiczne źródła energii, a to może sprzyjać powstawaniu życia. Znajdują się tam również gejzery zawierające związki organiczne, które mogą stanowić budulec organizmów.
    Europejska Agencja Kosmiczna wykorzysta doświadczenie z innych misji
    Wiemy, że ESA w trakcie próby wysłania sondy na Enceladusa chce wykorzystać wiedzę, która zdobyto wcześniej. Dotyczy to misji Jupiter Icy Moons Explorer (Juice) oraz Cassini-Huygens. W ramach tej drugiej wysłano lądownik na powierzchnię księżyca Tytan.

    Sama misja nie zostanie jednak zrealizowana w niedługim czasie. Sonda mogłaby zostać wystrzelona najwcześniej w latach 40. Do celu leciałaby około 10 lat. Finalnie maszyna miałaby wylądować na jednym z biegunów, gdzie badałaby gejzery oraz wyrzucaną przez nie wodę.

    Misja ESA w ramach programu Voyage 2050
    Wspomniana misja zostałaby zrealizowana w ramach programu Voyage 2050 i należałaby do tych "dużych". W planach ESA są także "małe" i "średnie" przedsięwzięcia, które również mają dotyczyć księżyców gazowych olbrzymów Układu Słonecznego.
    Nigdy dotąd nie szukano śladów przeszłego lub obecnego życia wokół Saturna. Taka misja zagwarantowałaby ESA przewodnictwo w badaniu planet na kolejne dekady. Dzięki precyzyjnemu planowaniu programu Voyage 2050 mamy pewność, że w ramach naukowego programu ESA związanego z badaniami kosmosu będą prowadzone światowej klasy, przyszłościowe misje organizowane z myślą o przyszłych pokoleniach.
    mówi dyrektor ds. nauki ESA, prof. Carole Mundell.

    Enceladus to księżyc Saturna, gdzie może być życie. /igorfilonenko /123RF/PICSEL

    Enceladus ma gejzery, przez które wydostają się związki. /materiały prasowe

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-esa-ma-ambitny-plan-chce-wyladowac-na-ksiezycu-saturna,nId,7417949

    ESA ma ambitny plan. Chce wylądować na księżycu Saturna.jpg

  4. Budował rakiety dla Muska i Bezosa. Teraz będzie pracował dla polskiego instytutu naukowego
    2024-03-28.
    Amerykański inżynier Bradley Neuse, który pracował wcześniej dla firm kosmicznych Jeffa Bezosa i Elona Muska, dołączył do Centrum Badań Kosmicznych PAN. Projektował między innymi dla SpaceX silniki Raptor, które są częścią rakiety Starship. Teraz nowy pracownik CBK PAN jest częścią zespołu budującego obserwatorium egzoplanet Ariel. Neuse był gościem programu "Kijek w kosmosie" w TVN24 BiS, gdzie opowiedział o przyczynach
    przeprowadzki do Warszawy oraz o swoich zawodowych doświadczeniach. W programie także rozmowa z prezesem firmy PIAP Space, które konstruuje jeden z najważniejszych elementów lądownika księżycowego ESA Argonaut, czyli ramię robotyczne.
    https://tvn24.pl/go/programy,7/kijek-w-kosmosie-odcinki,607116/odcinek-119,S00E119,1327143

    Budował rakiety dla Muska i Bezosa. Teraz będzie pracował dla polskiego instytutu naukowego.jpg

  5. Znamy dokładną datę, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy na stałe w czasie letnim
    2024-03-28.
    Zbliża się definitywny koniec dwukrotnej w ciągu roku zmiany czasu. Komisja Europejska podała ostateczną datę, kiedy ostatni raz zmienimy czas na letni i pozostaniemy w nim na stałe.
    W nocy z 30 na 31 marca punktualnie o godzinie 2:00 przestawimy wskazówki zegarów na godzinę 3:00 i wracamy do czasu letniego. Tym razem zmiana czasu będzie bardzo bolesna, bo dojdzie do niej w Niedzielę Wielkanocną, a to oznacza, że będziemy spać godzinę krócej.
    Wyjątkowa data nie jest wcale przypadkowa, ponieważ czas zmieniamy zawsze w ostatnią niedzielę marca i października. Nie ma od tej reguły żadnych odstępstw, nawet jeśli w tym czasie przypadają dni świąteczne.
    Czas zmienimy w tym roku dwukrotnie, bo jeszcze z 26 na 27 października, gdy przejdziemy z czasu letniego na zimowy. Niestety, nowa władza nie przyspieszy procesu zniesienia zmiany czasu, ponieważ decyzja ta podporządkowana jest Unii Europejskiej.
    Jeśli wierzyć oficjelom z Komisji Europejskiej, przed nami jeszcze pięć zmian czasu, a ta ostatnia czeka nas w nocy z 28 na 29 marca 2026 roku, gdy na stałe pozostaniemy w czasie letnim, podobnie jak większość krajów europejskich.
    Wcześniej, bo do końca 2025 roku, musimy ostatecznie zdecydować, ale sądząc po sondażach, Polacy wątpliwości nie mają. Z ankiety przeprowadzonej przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wynika, że ponad 74 procent badanych chce pozostania w czasie letnim.
    Co oznacza wieczny czas letni?
    W wiecznym czasie letnim zimą otrzymalibyśmy dodatkową godzinę dnia po południu. Na północnym wschodzie kraju, gdzie dzień kończy się wtedy najszybciej, bo już o godzinie 15:05, zmrok zapadłaby godzinę później, po 16:00. Na południowym zachodzie, gdzie z kolei Słońce zachodzi zimą najpóźniej, jasno byłoby jeszcze nawet krótko po godzinie 17:00.
    Zyskalibyśmy dodatkową godzinę na zrobienie zakupów, odebranie dzieci ze szkoły czy też załatwienie spraw jeszcze w świetle dziennym, bez przymusu chodzenia po nocy. To właśnie rozwiązanie najczęściej wskazywali Polacy, decydując się na pozostanie w czasie letnim.
    Problem może się pojawić jedynie o poranku, ponieważ Słońce wstawałoby godzinę później niż obecnie w okresie zimowym. Na południowym wschodzie jasno robiłoby się dopiero około 8:00, zaś na północnym zachodzie około 8:45.
    Niektórzy twierdzą, że dzieci musiałyby zmierzać do szkoły jeszcze w ciemnościach, ale przecież obecnie często wracają do domu, gdy jest już po zmroku, o zajęciach pozalekcyjnych nie wspominając. Argument ten okazał się niewystarczający i dotyczący jedynie niewielkiej rzeszy uczniów.
    Wolimy zmierzać do pracy w ciemnościach aniżeli z niej wracać do domu. Godzina dnia po południu większości z nas wynagradza przedłużające się ciemności o poranku, gdy tak naprawdę światła słonecznego nie potrzebujemy.
    Co ciekawe, wśród zwolenników czasu zimowego znaleźli się przedstawiciele grupy społecznej, która najwcześniej przystępuje do pracy, a więc rolnicy, niewykwalifikowani robotnicy oraz niepracujące gospodynie domowe. W przypadku czasu letniego większość odnotowano we wszystkich grupach społeczno-demograficznych i zawodowych.
    Źródło: TwojaPogoda.pl
    Kiedy ostatni raz zmienimy czas? Fot. Pixabay.
    Zbliża się koniec ciągłej zmiany czasu. Fot. Pixabay.
    https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-28/znamy-dokladna-date-kiedy-ostatni-raz-zmienimy-czas-i-pozostaniemy-na-stale-w-czasie-letnim/

    Znamy dokładną datę, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy na stałe w czasie letnim.jpg

    Znamy dokładną datę, kiedy ostatni raz zmienimy czas i pozostaniemy na stałe w czasie letnim2.jpg

  6. Pierwszy rakietowy lot Talon-A
    2024-03-28. Krzysztof Kanawka

    Pierwszy rakietowy test prywatnego pojazdu hipersonicznego.
    Pojazd Talon-A wykonał pierwszy lot z uruchomionym napędem rakietowym.
    Pojazdy Talon mogą być przede wszystkim interesująca opcją dla amerykańskiego wojska. Możliwość przeprowadzania wielu lotów hipersonicznych oznacza lepszą wiedzę na temat zakresu prędkości, który jest dość słabo poznany. W ostatnich latach pociski hipersoniczne (zarówno ofensywne jak i defensywne) znajdują coraz większe zainteresowanie w największych armiach całego świata. Aby tego typu broń poprawnie wykorzystywać potrzebna jest wystarczająca wiedza na temat różnych profili lotu przy prędkościach hipersonicznych.
    Pierwszy lot prototypu pojazdu Talon-A (o oznaczeniu “0”) został wykonany w październiku 2022 roku. Od tego czasu do końca lutego 2024 łącznie wykonano sześć lotów, w tym dwa loty pojazdu Talon-A w wersji lotnej “1”). Wśród tych lotów warto zwrócić uwagę na test z 13 maja 2023, podczas którego wykonano zrzut pojazdu spod samolotu Stratolaunch.
    Talon-A po raz pierwszy pod napędem
    W dniu 9 marca 2024 pojazd Talon-A (wersja “1”) wykonał pierwszy lot z uruchomionym silnikiem rakietowym. Firma Stratolaunch opublikowała 26 marca nagranie z tego lotu. W tym locie wykonano poprawnie wszystkie zaplanowane testy: zrzut, zapłon silnika, przyśpieszenie, wzlot oraz kontrolowane zakończenie misji (wodowanie w oceanie).
    Czym był a teraz jest Stratolaunch?
    Stratolaunch był projektem potężnego samolotu, służącego za pierwszy stopień w wynoszeniu małych satelitów na orbitę. Do 2019 roku ideą Stratolaunch było wynoszenie małej rakiety na pewną wysokość, skąd nastąpiłoby uwolnienie rakiety i jej lot na orbitę z satelitą na pokładzie. Taki sposób wynoszenia satelitów pozwoliłby m.in. na zwiększenie wynoszonej masy, większą dowolność w wyborze miejsca startu oraz większą niezależność od czynników pogodowych.
    Projekt rozpoczął się w 2010 roku, a oficjalnie został ogłoszony w 2011 roku. Przez lata doszło do kilku zmian, m.in. rakiet, jakie miały by być wynoszone przez ten samolot. W ostatniej “orbitalnej” wersji (styczeń 2019) planowano korzystanie jedynie z rakiety Pegasus XL. W kolejnych miesiącach plany uległy znacznym modyfikacjom.
    Po pierwszym locie Stratolaunch (13 kwietnia 2019) doszło do dużych zawirowań wokół Stratolaunch. Pojawiły projekt Stratolaunch może być zakończony albo też “sprzedany” do innego wykonawcy. 15 czerwca 2019 pojawiła się informacja, że samolot Stratolaunch został wystawiony na “sprzedaż”. Cena nabycia tego samolotu to około 400 milionów USD. Pojawiła się także informacja, że prowadzone są rozmowy z Richardem Bransonem, właścicielem koncernu Virgin (w tym Virgin Galactic i Virgin Orbit). Wówczas pojawiła się także informacja, że istniały duże rozbieżności co do wyceny tego projektu.
    W drugim tygodniu października 2020 pojawiła się informacja, że Stratolaunch zmienił właściciela. Co ciekawe, nie podano do publicznej wiadomości nowego właściciela Stratolaunch. Nie podano także wartości transakcji przejęcia Stratolaunch.
    Talon-A i dalej
    Pod koniec marca 2020 strona Stratolaunch przedstawiła nową ofertę tej firmy. Zamiast wynoszenia satelitów Stratolaunch będzie oferować loty hipersoniczne za pomocą własnych pojazdów. Przedstawiono także pojazdy hipersoniczne: Talon-A, Talon-Z oraz kosmiczny Black Ice. Najwięcej informacji jest dostępnych o Talon-A: ma to być pojazd w całości odzyskiwalny o masie startowej 2720 kg, długości 8,5 m i rozpiętości skrzydeł 3,4 m. Talon-A ma osiągać prędkości rzędu 6 Mach. Talon-A ma lądować na tradycyjnych lotniskach, a nawet pod własnym napędem startować z tradycyjnych lotnisk.
    TA-1 First Flight
    Pierwszy lot rakietowy Talon-A / Credits – Stratolaunch
    https://www.youtube.com/watch?v=9UYj6jOXDV8
    Porównanie wielkości największych samolotów świata, w tym Stratolaunch / Credits – Clem Tillier (clem AT tillier.net)
    Grafika pojazdu Talon-A / Credits – Stratolaunch
    https://kosmonauta.net/2024/03/pierwszy-rakietowy-lot-talon-a/

    Pierwszy rakietowy lot Talon-A.jpg

    Pierwszy rakietowy lot Talon-A2.jpg

  7. Potwór w samym sercu Drogi Mlecznej. Nowe zdjęcie naszej czarnej dziury
    2024-03-27. Bogdan Stech
    Astronomowie zaprezentowali nowe, fascynujące zdjęcie Sagittariusa A*, supermasywnej czarnej dziury w centrum naszej galaktyki. Obraz, uzyskany dzięki teleskopowi Event Horizon Telescope (EHT), nie tylko pokazuje sam obszar czarnej dziury, ale ujawnia również jej pole magnetyczne w świetle spolaryzowanym.
    W samym sercu naszej galaktyki, ukryty wśród gwiazd konstelacji Strzelca, leży obiekt o niewyobrażalnej mocy - Sagittarius A*. To supermasywna czarna dziura, która za pomocą grawitacji rządzi całą Drogą Mleczną.

    Sagittarius A* to potworna bestia o masie 4,3 mln razy większej od masy Słońca. Jest tak masywna, że gdyby znajdowała się w miejscu Słońca, jej horyzont zdarzeń sięgałby orbity Jowisza. Znajduje się w odległości 26 000 lat świetlnych od Ziemi i jest oczywiście niewidoczna gołym okiem. Naukowcy mogą jednak badać ją za pomocą teleskopów radiowych, takich jak EHT.
    EHT łączy ze sobą osiem teleskopów radiowych rozmieszczonych na całym świecie, tworząc wirtualny teleskop o rozmiarze Ziemi. Dzięki temu możliwe jest uzyskanie niezwykle szczegółowych obrazów obiektów astronomicznych, nawet tak odległych jak Sagittarius A*.
    Pole magnetyczne w akcji
    Nowe zdjęcie Sagittarius A* nie tylko pokazuje samą czarną dziurę, ale również ujawnia jej pole magnetyczne. Na fotografii widać bezwzględną siłę tych tajemniczych obiektów, których grawitacja dosłownie skręca przestrzeń w sąsiedztwie. Potęga, której nie morze się oprzeć nawet czas czy światło.
    Po raz pierwszy astronomom udało się zmierzyć polaryzację, czyli sygnaturę pól magnetycznych, tak blisko krawędzi Sagittarius A*. Pola te odgrywają kluczową rolę w wielu procesach zachodzących w pobliżu czarnej dziury, takich jak akrecja materii i emisja promieniowania. Zdjęcie pokazuje, jak gaz i przegrzana materia w bezpośrednim sąsiedztwie czarnej dziury poruszają się wokół niej.
    Powyższe zdjęcie przedstawia spolaryzowany widok czarnej dziury Drogi Mlecznej. Linie nałożone na to zdjęcie wyznaczają orientację polaryzacji, która jest powiązana z polem magnetycznym wokół cienia czarnej dziury.
    Światło to oscylująca lub poruszająca się fala elektromagnetyczna, która pozwala nam widzieć obiekty. Czasami światło oscyluje w preferowanej orientacji i nazywamy je spolaryzowanym. Chociaż otacza nas światło spolaryzowane, dla ludzkich oczu jest ono nie do odróżnienia od normalnego światła.
    W plazmie wokół czarnych dziur cząstki wirujące wokół linii pola magnetycznego nadają wzór polaryzacji prostopadły do pola. Dzięki temu astronomowie mogą widzieć z coraz większą szczegółowością, co dzieje się w obszarach czarnych dziur i mapować linie ich pola magnetycznego.
    Teraz czekamy na filmy
    Pierwsze zdjęcie centralnego skupiska masy w centrum Drogi Mlecznej ujawniono w 2022 r. Ponowne obserwacje Sgr A* zaplanowano na kwiecień 2024 r. Każdego roku obrazy stają się coraz lepsze, ponieważ EHT wykorzystuje nowe teleskopy, większe pasmo i nowe częstotliwości obserwacyjne.
    Rozbudowa planowana na następną dekadę umożliwi nagrywanie filmów Sgr A* w wysokiej jakości, może ujawnić ukryty dżet i pozwolić astronomom obserwować podobne cechy polaryzacji w innych czarnych dziurach.
    Sagittarius A* w świetle spolaryzowanym. Fot. ESA/EHT
    https://spidersweb.pl/2024/03/nowe-zdjecie-naszej-czarnej-dziury.html

    Potwór w samym sercu Drogi Mlecznej. Nowe zdjęcie naszej czarnej dziury.jpg

    Potwór w samym sercu Drogi Mlecznej. Nowe zdjęcie naszej czarnej dziury2.jpg

  8. Chandra identyfikuje czarną dziurę o słabych parametrach
    2024-03-27.
    Astronomowie ujawnili, że supermasywna czarna dziura obserwowana przez teleskop Chandra nie spełnia pokładanych w niej nadziei.
    Chociaż jest odpowiedzialna za wysoki poziom promieniowania i potężne strumienie, ta gigantyczna czarna dziura nie jest tak wpływowa, jak wiele jej odpowiedników w innych galaktykach.
    W najnowszych badaniach przeprowadzonych za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra przyjrzano się najbliższemu Ziemi kwazarowi znajdującemu się w gromadzie galaktyk. Kwazary to rzadka i ekstremalna klasa supermasywnych czarnych dziur, które gwałtownie pochłaniają materię do wewnątrz, emitując intensywne promieniowanie oraz czasami potężne strumienie energii. Ten nowo zbadany kwazar, znany jako H1821+643, jest oddalony o około 3,4 miliarda lat świetlnych od Ziemi i zawiera czarną dziurę o masie około cztery miliardy razy większej od masy Słońca.
    Większość rosnących supermasywnych czarnych dziur pochłania materię wolniej niż te w kwazarach. Astronomowie zbadali wpływ tych bardziej powszechnych czarnych dziur, obserwując je w centrach gromad galaktyk. Regularne erupcje tych czarnych dziur przeciwdziałają ochładzaniu gazu w ich otoczeniu, co ogranicza tworzenie się nowych gwiazd w galaktykach macierzystych oraz ilość materiału zasilającego czarną dziurę.
    Znacznie mniej wiadomo na temat wpływu kwazarów w gromadach galaktyk na ich otoczenie.
    Odkryliśmy, że kwazar objęty naszymi badaniami najwyraźniej utracił znaczną część kontroli narzuconej przez wolniej rosnące czarne dziury – powiedziała Helen Russell z Uniwersytetu Nottingham w Wielkiej Brytanii, która kierowała nowym badaniem. Apetyt czarnej dziury nie jest równy jej wpływowi.
    Aby dojść do tego wniosku, zespół wykorzystał Chandra do zbadania gorącego gazu, którym spowite są H1821+643 i jego galaktyka macierzysta. Jasne promieniowanie rentgenowskie z kwazara utrudniało jednak badanie słabszego promieniowania rentgenowskiego z gorącego gazu.
    Musieliśmy ostrożnie usunąć odblaski rentgenowskie, aby ujawnić wpływ czarnej dziury – powiedział współautor Paul Nulsen z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian. Mogliśmy wtedy zobaczyć, że w rzeczywistości ma ona niewielki wpływ na swoje otoczenie.
    Korzystając z Chandry, zespół odkrył, że gęstość gazu w pobliżu czarnej dziury w centrum galaktyki jest znacznie większa, a temperatura gazu jest znacznie niższa niż w bardziej oddalonych obszarach. Naukowcy przewidują, że gorący gaz zachowuje się w ten sposób, kiedy nie ma znaczącego wpływu energii (typowo pochodzącej z erupcji czarnej dziury), co zapobiega ochłodzeniu gorącego gazu i przepływowi w kierunku centrum gromady.
    Gigantyczna czarna dziura generuje znacznie mniej ciepła niż większość innych w centrach gromad galaktyk – powiedziała współautorka Lucy Clews z Open University w Wielkiej Brytanii. Pozwala to gorącemu gazowi na szybkie schłodzenie się i uformowanie nowych gwiazd, a także działa jako źródło paliwa dla czarnej dziury.
    Naukowcy ustalili, że gorący gaz o masie około 3000 mas Słońca rocznie stygnie do tego stopnia, że staje się niewidoczny w promieniowaniu rentgenowskim. Ten szybki proces chłodzenia może dostarczyć wystarczającą ilość materiału do powstania nowych gwiazd o masie 120 Słońc rocznie w galaktyce macierzystej, oraz stanowi źródło 40 mas słonecznych, które są pochłaniane przez czarną dziurę rocznie.
    Zespół badał również hipotezę, że promieniowanie z kwazara bezpośrednio wpływa na ochładzanie gorącego gazu w gromadzie. Proces ten polega na tym, że fotony światła z kwazara oddziałują z elektronami w gorącym gazie, co powoduje zwiększenie energii fotonów i jednocześnie spadek energii elektronów, prowadząc do ochłodzenia. Badania przeprowadzone przez zespół wykazały, że ten mechanizm chłodzenia prawdopodobnie zachodzi w gromadzie zawierającej H1821+643, jednak jest zbyt słaby, aby wyjaśnić znaczną ilość obserwowanego chłodzenia gazu.
    Chociaż ta czarna dziura może osiągać słabe wyniki, nie pompując ciepła do swojego otoczenia, obecny stan rzeczy prawdopodobnie nie będzie trwał wiecznie – powiedział współautor Thomas Braben z Uniwersytetu Nottingham. W końcu szybki pobór paliwa przez czarną dziurę powinien zwiększyć moc jej strumieni i silnie ogrzać gaz. Wzrost czarnej dziury i jej galaktyki powinien wtedy drastycznie spowolnić.
    Artykuł opisujący te wyniki ukazał się w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society i jest również dostępny online.
    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak
    Więcej informacji:
    •    NASA's Chandra Identifies an Underachieving Black Hole
    •    A cooling flow around the low-redshift quasar H1821+643
    Źródło: Chandra
    Na ilustracji: Zdjęcie przedstawia kwazar H1821+643, znajdujący się około 3,4 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Źródło: Promieniowanie X: NASA/CXC/Univ. of Nottingham/H. Russell i inni; Radiowe: NSF/NRAO/VLA; Obróbka zdjęcia: NASA/CXC/SAO/N. Wolk
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chandra-identyfikuje-czarna-dziure-o-slabych-parametrach

     

    Chandra identyfikuje czarną dziurę o słabych parametrach.jpg

  9. EarthKAM i uczniowie, czyli kolejne warsztaty dla nauczycieli w MOA
    2024-03-27.
    W sobotę i niedzielę 27 i 28 kwietnia br. w Niepołomicach odbędzie się kolejne szkolenie przeznaczone dla nauczycieli szkół wszystkich typów w używaniu zdjęć satelitarnych z projektu Sally Ride EarthKAM @ Space Camp do badania naszej planety.
    Sally Ride EarthKAM (Earth Knowledge Acquired by Middle school students) to edukacyjny program NASA, który umożliwia uczniom, nauczycielom i społeczeństwu poznanie Ziemi z wyjątkowej kosmicznej perspektywy.
    Lista zagadnień, jakie będą w polu zainteresowania na kwietniowych warsztatach w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym obejmuje:
    •    Zasady projektowania zdjęć przez uczniów
    •    Opracowanie zdjęć archiwalnych – rozpoznawanie pokrycia terenu oraz obiektów antropogennych
    •    Wykrywanie zmian na wybranych obszarach
    •    Określanie skali i kierunków świata, wykonywanie prostych pomiarów z wykorzystaniem metod geometrycznych
    •    Osadzenie badanych obszarów w realiach historii i kultury z nawiązaniem do podstaw programowych przedmiotów szkolnych
    •    Opisywanie zdjęć z użyciem programów FastStone oraz GIMP
    •    Wykonanie plakatów oraz wpisów internetowych zawierających podsumowanie rezultatów ze szczegółowym ich opisaniem
     
    Uczestnicy sięgną do archiwów MOA, aby doskonalić umiejętności i szlifować biegłość w posługiwaniu się narzędziami internetowymi.
    Korzystne będzie wcześniejsze utworzenie bezpłatnego konta na stronie projektu, co przyda się w późniejszej praktyce szkolnej.
    Organizatorzy zapowiadają dodatkową niespodziankę, ale szczegóły zostaną podane w ostatniej chwili.

    Zapisy wyłącznie przez stronę Małopolskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, co gwarantuje otrzymanie stosownego certyfikatu.
    Liczba miejsc ograniczona.
    Termin: 27-28 kwietnia 2024 r.
    Miejsce: Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach
    Liczba godzin: 18
    Cena: bezpłatnie
    Adresaci: nauczyciele przedmiotów matematyczno-przyrodniczych szkół wszystkich typów

    Więcej:
    •    Zapisy na warsztaty
    •    Blog MOA
    •    Strona internetowa projektu Sally Ride EarthKAM @ Space Camp
     
    Opracowanie: Magda Maszewska
    Źródło: MOA

    Ilustracja: San José de Jáchal w Argentynie. Źródło: Sally Ride EarthKAM @ Space Camp
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/earthkam-i-uczniowie-czyli-kolejne-warsztaty-dla-nauczycieli-w-moa

    EarthKAM i uczniowie, czyli kolejne warsztaty dla nauczycieli w MOA.jpg

  10. Fantastyczne Święta, czyli aż cztery nowe opowiadania SF na portalu
    2024-03-27.
    Zapraszamy do przeczytania czterech opowiadań science-fiction nadesłanych na konkurs literacki Uranii „Fantasia Copernicana”, które pojawiły się niedawno na Portalu w dziale „Fantastyka naukowa” oraz do zapoznania się z postaciami Autorów. Zachęcamy też do nadsyłania swoich prac na konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe!
     
    Istoty i nadistoty
    „Istoty i nadistoty” to opowiadanie autorstwa Edwina Sieredzińskiego. Jak sam o sobie mówi, Autor to „pasjonat nauki, który czasem próbuje ją czynnie uprawiać”:
    W dawniejszych, jeszcze studenckich czasach udało mi się zorganizować ekspedycję na Jezioro Ochrydzkie w celu badania fauny najstarszego jeziora Europy. Stąd niektórzy nadal mnie określają jako zoologa. Jestem również amatorem pisarstwa, próbującym swoich sił w różnych gatunkach, choć na razie tworzę głównie do szuflady. Byłem czynnym uczestnikiem szeregu konwentów fantastyki, włączając w to również imprezy w randze Polconu, takie jak krakowski Imladris w 2022 roku czy łódzki Kapitularz w 2023 roku.
    Aktualnie próbuję z różnym skutkiem przebranżowić się w stronę biologii molekularnej i komórkowej, lecz nie wiadomo, czy stare, młodzieńcze miłostki do przygody w terenie i w poszukiwaniu zwierząt nie zwyciężą – powiadają, że stara miłość nie rdzewieje.
    Prywatnie jestem zagorzałym melomanem, doceniającym rzeczy dobre w niemalże każdym gatunku czy rodzaju: od muzyki poważnej przez rock, jazz po muzykę elektroniczną. Gdybym miał wybierać grupę wszechczasów, uznałbym za taką King Crimson. W kręgu moich zainteresowań leży również historia, głównie wieku dwudziestego, co jest zapewne za sprawą znalezionej dawno temu karabinowej łuski z karabinu Mannlicher z czasów pierwszej wojny światowej.
     
    Rewers
    „Rewers” to opowiadanie autorstwa Andrzeja Gwizdałły.
    Pochodzę z Łodzi. Z wykształcenia jestem inżynierem mechanikiem oraz informatykiem – mówi o sobie pan Andrzej. Na co dzień mój czas pochłania praca (jestem programistą w branży Automotive) oraz wychowywanie trzyletniej córki. W wolnych chwilach staram się jednak znaleźć czas na pisanie  Książki z gatunku fantastyki towarzyszą mi, odkąd pamiętam. Wśród ulubionych autorów wymieniłbym Stanisława Lema, Stephena Kinga, Cormaca McCarthyego czy Jozefa Karika. Zdecydowanym numerem jeden jest jednak dla mnie Philip K Dick oraz jego niezwykle oryginalna twórczość. Pisaniem zajmuję się hobbystycznie od lat, jednak dopiero w tym roku zdecydowałem się na pierwsze próby opublikowania mojej twórczości.
    Dla Autora, główną inspiracją dla powstania tego opowiadania było najsłynniejsze odkrycie Mikołaja Kopernika, czyli heliocentryczny układ planetarny opisany w dziele jego autorstwa pod tytułem „O obrotach sfer niebieskich”. W tekście zawarto także wiele odniesień do innych wydarzeń i elementów z życia polskiego astronoma jak na przykład nazwy powiązanych z nim miejscowości, inne odkrycia czy nawiązanie do jego obecności w życiu Kościoła. Wpływ na powstanie tego opowiadania, miała także powieść Stanisława Lema pt. „Solaris”.
     
    Spójrz na gwiazdy i Wadliwy towar
    „Spójrz na gwiazdy” i „Wadliwy towar” to opowiadania autorstwa Sergiusza Kołowrotnego.
    Jestem filologiem, językoznawcą, absolwentem Narodowego Uniwersytetu im. Mecznikowa w Odessie, a obecnie zdobywam drugie wyższe wykształcenie: jestem studentem Wyższej Szkoły Nauk Pedagogicznych w Warszawie – mówi o sobie pan Sergiusz. Przez wiele lat pracowałem jako dziennikarz i nauczyciel języka i literatury w zakładach edukacyjnych. Jestem autorem czterech wydanych książek dla dzieci, a także dwóch monografii naukowych na temat wdrażania zaawansowanych technologii informatycznych do branży edukacyjnej. Około stu moich opowiadań zostało opublikowanych w gazetach, czasopismach, almanachach w czterech krajach. Swoje opowiadania piszę w trzech językach-polskim, ukraińskim i rosyjskim.
    Dodała: Joanna Molenda-Żakowicz
     
    Zdjęcie ilustracyjne: PxHere Licencja CC0. Domena publiczna.
    Na zdjęciu: Edwin Sieredzińaki, autor opowiadania „Istoty i nadistoty”. Źródło: zbiory własne Autora.
    Na zdjęciu: Andrzej Gwizdałła, autor opowiadania „Rewers". Źródło: zbiory własne Autora.
    Sergiusz_Kołowrotny - Fantasia Copernicana Sergiusz Kołowrotny, autor opowiadań „Spójrz na gwiazdy" i „Wadliwy towar”. Źródło: zbiory własne Autora.
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/fantastyczne-swieta-czyli-az-cztery-nowe-opowiadania-sf-na-portalu

    Fantastyczne Święta, czyli aż cztery nowe opowiadania SF na portalu.jpg

    Fantastyczne Święta, czyli aż cztery nowe opowiadania SF na portalu2.jpg

  11. Polscy studenci wygrali konkurs łazików w Australii
    2024-03-27.
    Pięć złotych medali i zwycięstwo w całym konkursie. Reprezentanci Politechniki Wrocławskiej z Uniwersytetu w Adelajdzie wrócą jako zwycięzcy zawodów Australian Rover Challenge - podano w komunikacie uczelni.
    W zawodach konkurowały łaziki zaprojektowane i zbudowane przez studenckie zespoły z Australii, Indii, Bangladeszu i Polski. Poszczególne zadania symulowały misje, z jakimi mierzą się łaziki na powierzchni Księżyca. Studenckie zespoły stawały więc przed wyzwaniami związanymi z nawigacją, pozyskiwaniem surowców i konstruowaniem. Warto zaznaczyć, że był to dopierodebiut nowego łazika Projektu Scorpio.
    ”Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że już podczas swoich pierwszych zawodów nasz łazik spisał się tak dobrze […] Zaczynaliśmy ze stratą punktów za dokumentację, ale dzięki pracy zespołowej nadrobiliśmy straty. I właśnie z tego, jak dobrze przebiegała komunikacja między nami i jak świetnie współdziałaliśmy, jesteśmy najbardziej dumni” - podkreśliła Zofia Stypułkowska z zespołu Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych Off-Road (Projekt Scorpio).
    Sprawna praca zespołowa była kluczowa dla naszego wyniku na zawodach. Podobnie jak odpowiednie przygotowania. Znajomość najdrobniejszych szczegółów regulaminu zawodów pozwoliła nam bezbłędnie zaplanować podejście do każdej konkurencji. Jestem bardzo dumna z naszego zespołu” - dodała cytowana w komunikacie uczelni Zofia Stypułkowska. Studentom i studentkom z Politechniki Wrocławskiej najlepiej poszło w konkurencji Space Resources Task (92 punkty na 100). Misja polegała na zbadaniu i wydobyciu wody z próbek regolitu.
    ”Na początku zidentyfikowaliśmy próbkę z większą zawartością procentową lodu, wydobyliśmy z niej możliwie dużo wody za pomocą modułów zamontowanych na łaziku. Kolejnym krokiem było zbadanie zawartości procentowej ilmenitu w pozostałych próbkach. Na koniec prezentowaliśmy oficjalnie wyniki oraz moduły wykorzystane podczas misji. Punktowana była dokładność z jaką ocenimy poszczególne próbki, a maksymalne punkty wymagały dokładności aż do 0,5%” - relacjonowali studenci.
    Jak podkreślają członkowie Projektu Scorpio, jako pierwszej drużynie w historii australijskich zawodów udało im się pozyskać czystą wodę z regolitu, a do tego uzyskali jej najwięcej spośród wszystkich zespołów. – I zrobiliśmy to w pełni na łaziku! – dodali. Scorpio Infinity dokonywał też inspekcji bazy księżycowej i wykonał podstawowe zadania, takie jak tankowanie czy wpisanie sekwencji na panelu Oczyszczał pole z kamieni i transportował regolit, czyli księżycową glebę. Mapował również teren i udowadniał, że potrafi poruszać się po nim autonomicznie.
    Scorpio Infinity, z którym studenci i studentki PWr wystartowali w konkursie, jest już ósmą konstrukcją naszych reprezentantów. Waży około 40 kg. Powstał głównie z aluminium, włókna węglowego i tworzyw sztucznych wykonanych metodą druku 3D. Przed Scorpio Infinity jeszcze kolejne starty w tym sezonie – m.in. w USA i Turcji.
    Źródło: Politechnika Wrocławska
    Autor. Australian Space Agency
    https://www.youtube.com/watch?v=h_rJCFSq1UQ
    Rover Challenge 2024 Day 4
    SPACE24
    https://space24.pl/nauka-i-edukacja/polscy-studenci-wygrali-konkurs-lazikow-w-australii

    Polscy studenci wygrali konkurs łazików w Australii.jpg

  12. Widziane z orbity: katastrofa mostu w Baltimore
    2024-03-27.
    W Stanach Zjednoczonych miała miejsce potężna kolizja statku handlowego, który wpłynął w most Key w mieście Baltimore. W wyniku wypadku infrastruktura zawaliła się, a sześć osób, które zaginęły w wyniku uderzenia uznano za zmarłe. Sytuacja została ukazana na zdjęciach satelitarnych od firmy Maxar Technologies.
    26 marca br. kontenerowiec Dali, pływający pod banderą Singapuru, wbił się w pylon mostu Key nad ujściem rzeki Patapsco, gdy wypływał z portu w Baltimore w kierunku Sri Lanki. Załoga widząc, że statek nagle traci kontrolę, próbowała spowolnić jego kurs rzucając kotwicę, lecz kolizji nie udało się uniknąć. W wyniku zderzenia runął cały wiszący odcinek mostu, z czego część zawaliła się na unieruchomiony statek. Tragedia została ukazana na zdjęciach satelitarnych od firmy Maxar Technologies.
    W wyniku zdarzenia do rzeki Patapsco wpadło ośmiu pracowników, którzy w chwili uderzenia kontenerowca Dali firmy Maersk w podporę mostu prowadzili prace drogowe - poinformował na konferencji szef marylandzkiego Departamentu Transportu Paul Wiedefeld. Dwóch z nich zostało uratowanych, z czego jeden przebywa w szpitalu. Sześć pozostałych zostało jednak uznanych za zmarłe.
    Jak powiedział Moore, ofiar mogło być znacznie więcej, gdyby nie to, że załoga statku zgłosiła władzom awarię i utratę napędu, co pozwoliło na zamknięcie mostu tuż przed katastrofą. Podkreślił też, że nie ma żadnych dowodów, by incydent był zamachem terrorystycznym. Zbudowany w 1977 r. most był według niego w dobrym stanie, spełniającym wszelkie standardy. Lecz mimo utraty napędu, kontenerowiec płynął z szybkością 8 węzłów (ok. 15 km/h).
    Moore nie potrafił ocenić, jak długo zajmie odbudowa przeprawy - której budowa trwała pięć lat - ani tego, jak długo ruch statków w porcie w Baltimore zostanie wstrzymany. Podkreślił, że most był dobrze znaną wszystkim mieszkańcom konstrukcją, używaną do dojazdu do pracy przez 30 tys. ludzi każdego dnia.
    Biały Dom poinformował, że prezydent Biden polecił udostępnić „wszelkie federalne środki” w odpowiedzi na katastrofę. W akcji udział bierze Straż Wybrzeża USA oraz korpus inżynierów sił lądowych. Federalny resort transportu miał ponadto udostępnić fundusze na ten cel.
    Czteropasmowy most o długości 2,6 km, zbudowany w latach 70. ubiegłego wieku, znajdował się w południowo-zachodniej części Baltimore, dużego amerykańskiego miasta przemysłowo-portowego, położonego około 60 kilometrów na północny wschód od stolicy Waszyngtonu. Tamtejszy port stanowi centralny ośrodek gospodarki wschodniego wybrzeża USA.
    Źródło: PAP / Space24.pl
    Zbliżenie na moment uderzenia statku handlowego w most Key w Baltimore
    Autor. Maxar Technologies via Baltimore
    Most Key w Baltimore; zdjęcie z maja 2023 r.
    Autor. Maxar Technologies via X
    Zniszczony most Key w Baltimore
    Autor. Maxar Technologies via Baltimore
    Statek handlowy uderza w most Key w Baltimore
    Autor. Maxar Technologies via Baltimore
    SPACE24
    https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/widziane-z-orbity-katastrofa-mostu-w-baltimore

    Widziane z orbity katastrofa mostu w Baltimore.jpg

    Widziane z orbity katastrofa mostu w Baltimore2.jpg

  13. Orbitalna Rafa coraz bliżej. Prywatna stacja kosmiczna zaliczyła właśnie ważny test
    2024-03-27. Radek Kosarzycki
    Życie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej powoli zbliża się do końca. Nic zatem dziwnego, że przemysł stara się jak najszybciej stworzyć komercyjne stacje kosmiczne, które będą gotowe na przyjęcie astronautów jeszcze zanim ISS spłonie w atmosferze Ziemi. Stacja budowana przez Blue Origin jest coraz bliżej realizacji.
    Przeprowadzone niedawno testy miały sprawdzić niezawodność działania krytycznych systemów znajdujących się na pokładzie przyszłej stacji kosmicznej, która miałaby trafić na orbitę okołoziemską jeszcze w 2027 roku, czyli zaledwie za trzy lata. Firma pochwaliła się kilka temu, że wszystkie testy zakończyły się sukcesem.
    Warto zwrócić uwagę na to, że tak jak każda z budowanych obecnie komercyjnych stacji kosmicznych, tak i Orbitalna Rafa budowana przez firmę Jeffa Bezosa oraz Sierra Space będzie służyła zarówno astronautom, jak i turystom kosmicznym. Zgodnie z planem agencje takie jak NASA będą jedynie wynajmowały miejsce do prowadzenia eksperymentów w warunkach mikrograwitacji. Operator będzie musiał sam zadbać o utrzymanie stacji i zapewnienie jej rentowności.
    Już na etapie projektowania i budowy NASA, która w części finansuje budowę stacji kosmicznych, wymaga testów potwierdzających prawidłowe działanie systemów podtrzymywania życia. Specjaliści z agencji przeprowadzili ostatnio testy systemów oczyszczania, przechowywania i recyklingu wody i powietrza na pokładzie stacji. Wszystkie testy zakończyły się pełnym sukcesem.
    Zaliczenie tych testów stanowi ważne kroki milowe na drodze do stworzenia nowej osady dla astronautów na niskiej orbicie okołoziemskiej.
    Specjaliści badali między innymi zdolność filtrów powietrza do usuwania zanieczyszczeń. Jakby nie patrzeć na pokładzie stacji kosmicznej nie da się otworzyć okna i wywietrzyć stacji. Filtry muszą zatem skutecznie usuwać zanieczyszczenia i zapewniać odpowiednią jakość powietrza na pokładzie stacji. To samo zresztą dotyczy oczyszczania wody, odzyskiwania wody z moczu i jej odpowiedniego magazynowania i przechowywania.
    Warto jednak pamiętać, że to dopiero początek testów powstającej stacji kosmicznej. Wraz z powstawaniem kolejnych komponentów, będą prowadzone kolejne testy.
    Orbital Reef: Your Address, In Orbit
    https://www.youtube.com/watch?v=vbeZFBGP4qc
    Announcing Orbital Reef - Your Address in Orbit
    https://www.youtube.com/watch?v=SC3ooNXfcGE&t=6s
    https://www.pulskosmosu.pl/2024/03/orbitalna-rafa-coraz-blizej/

    Orbitalna Rafa coraz bliżej. Prywatna stacja kosmiczna zaliczyła właśnie ważny test.jpg

  14. Cząstka, która warunkuje grawitację. Choć nie znaleziono jej w kosmosie, naukowcy dostrzegli ją gdzie indziej
    2024-03-27. Aleksander Kowal
    Albo coś, co bardzo ją przypomina. Zacznijmy jednak od początku. Grawitony mają hipotetyczny charakter, ponieważ jak na razie nie udało się znaleźć dowodów potwierdzających ich istnienie. Pozbawione masy i ładunku elektrycznego, miałyby odpowiadać za istnienie oddziaływań grawitacyjnych.
    Niestety, teoria to jedno, a praktyka – coś zgoła odmiennego. Grawitonów nigdy nie wykryto w przestrzeni kosmicznej, lecz wyniki ostatnich badań mogą dostarczyć naukowcom koła ratunkowego. Eksperymenty doprowadziły bowiem do wykrycia cząstki podobnej do grawitonu w… półprzewodniku. I nawet jeśli niekoniecznie chodzi o tę hipotetyczną cząstkę, to znalezienie podobnej i zebranie informacji na jej temat mogłoby być iście przełomowe.
    O jakie korzyści chodzi? Przede wszystkim o lepsze rozeznanie w zakresie łączenia założeń ogólnej teorii względności i mechaniki kwantowej, które obecnie wydają się stać ze sobą w sprzeczności. Najnowsze ustalenia naukowców – zaprezentowane na łamach Nature – sięgają badań prowadzonych około 30 lat wstecz, bo w 1993 roku. Przeprowadził je między innymi Aaron Pinczuk, którego studenci i współpracownicy niedawno również dołożyli własnych starań w tym zakresie.
    W toku najnowszych eksperymentów wzięli pod uwagę elektrony występujące w półprzewodnikowym arsenku galu. Materiał ten został następnie umieszczony w niskiej temperaturze i wystawiony na działanie silnego pola magnetycznego. W takich okolicznościach, ze względu na dziwactwa kwantowego świata, elektrony zachowują się dość nietypowo. Zaczynają silnie ze sobą oddziaływać i tworzą ciecz nieściśliwą.
    Hipotetyczna cząstka, która miałaby odpowiadać za oddziaływania grawitacyjne, jest określana mianem grawitonu
    Elektrony w takiej cieczy poruszają się w zgodny sposób, co może prowadzić do wzbudzeń przypominających cząstki. W celu ich zbadania naukowcy skierowali wiązkę lasera na półprzewodnik, a następnie przeanalizowali sposób, w jaki rozpraszało się światło. Spin kwantowy wykryty w owym wzbudzeniu okazał się naprawdę nietypowy. O jego istnieniu mówiono wcześniej tylko hipotetycznie i to w odniesieniu do wspomnianych grawitonów.
    Fizycy podkreślają, iż nie chodzi o sam grawiton, ale wciąż mowa o czymś, co jest mu najbliższe jak do tej pory. To wielkie osiągnięcie członków zespołu badawczego, którzy zamierzają kontynuować swoje działania. Co ciekawe, sugestie o istnieniu tych wzbudzeń pojawiły się już przed laty, jednak brakowało dowodów, które by to bez wątpienia potwierdzały.

    O dystans, jak czytamy na łamach New Scientist, apeluje Zlatko Papic z Uniwersytetu w Leeds. Zdaniem badacza nie powinno się utożsamiać dokonanego odkrycia z potwierdzeniem istnienia grawitonów w przestrzeni kosmicznej. Z drugiej strony, naukowiec przyznaje, że zidentyfikowane wzbudzenia mogą jak najbardziej sprawdzić się w formie “poligonu doświadczalnego” dla niektórych teorii grawitacji kwantowej. Nie będą natomiast nadawały się do eksperymentowania dotyczącego każdego zjawiska kwantowego zachodzącego w czasoprzestrzeni.
    https://www.chip.pl/2024/03/ukraina-artyleria-bogdana-3-0-produkcja

    Cząstka, która warunkuje grawitację. Choć nie znaleziono jej w kosmosie, naukowcy dostrzegli ją gdzie indziej.jpg

  15. Amerykański lądownik zakończył historyczną misję
    2024-03-26. Mateusz Mitkow
    Firma Intuitive Machines poinformowała, że misja lądownika księżycowego Nova-C, zwanego także Odyseuszem, oficjalnie dobiegła końca. Ostatnia próba wybudzenia sondy i nawiązania z nią łączności zakończyła się niepowodzeniem.
    W lutym br. sonda Nova-C, należąca do firmy Intuitive Machines wylądowała na powierzchni Srebrnego Globu. Był to pierwszy od 1972 r. (Apollo 17) lądownik Stanów Zjednoczonych, któremu udało się bezpiecznie osiąść na Księżycu. Wylądował w pobliżu południowego bieguna naturalnego satelity Ziemi. To jedyny przypadek w historii, w którym tego typu misja została zrealizowana przez prywatną sondę.Historyczna misja o oznaczeniu IM-1 dobiegła jednak końca.
    Oficjalnie poinformowała o tym 23 marca br. firma Intuitive Machines. W komunikacie opisano, że po siedmiu dniach od lądowania sonda przestała działać w wyniku nadejścia księżycowej nocy. Odyseusz nie był zaprojektowany, aby przetrwać ekstremalnie trudne warunki podczas tego okresu, ale inżynierowie mieli nadzieję, że uda się go wybudzić, jak to było w przypadku japońskiego lądownika SLIM. Próby nawiązania łączności okazały się jednak nieskuteczne.
    ”Przewidywaliśmy, że wystarczająca ilość światła słonecznego potencjalnie naładuje system zasilania lądownika i włączy jego radio. Kontrolerzy lotu zdecydowali, że ich prognozy były prawidłowe i system zasilania Odyseusza jednak nie wykona kolejnego połączenia. To potwierdza, że zgasł na zawsze po utrwaleniu swojego dziedzictwa w historii jako pierwszy komercyjny lądownik, który wylądował na Księżycu.” - przekazała firma Intuitive Machines.
    Lądownik Nova-C został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w czwartek, 15 lutego br. przy pomocy systemu nośnego Falcon 9. Zadaniem sondy było m.in. przetransportowanie ładunku dla klientów komercyjnych i NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu nie było od początku zbyt pewne. W pierwszej kolejności, kontrolerzy lotu próbowali odzyskać łączność z amerykańską sondą, co udało się po ok. 15 minutach. Ponadto odnotowano problemy z instrumentami nawigacyjnymi.
    Podczas późniejszej konferencji potwierdzono, że lądownik uległ wypadkowi w wyniku złamania jednej z nóg, co było spowodowane zbyt dużą prędkością opadania i wywarciem większego nacisku. Po wylądowaniu na Księżycu i wyłączeniu silnika, Odyseusz po prostu przechylił się na bok, lecz mimo to Tim Crain, dyrektor misji IM-1 potwierdził, że „Odyseusz znalazł swój nowy dom”.
    Nova-C jest pierwszym prywatnym lądownikiem, który osiadł na naturalnym satelicie Ziemi, ale w przeszłości podejmowano już tego typu inicjatywy. Przykładowo w 2023 r. japońska firma ispace wysłała lądownik , który jednak rozbił się o powierzchnię Srebrnego Globu. Pod koniec ubiegłego roku z kolei, podobną próbę podjęła firma Astrobotic z USA, jednak jej sonda doznała wycieku paliwa, a następnie spłonęła w atmosferze Ziemi. W 2019 r. o powierzchnię Księżyca rozbił się izraelski lądownik Beresheet, należący do organizacji non-profit SpaceIL.

    Autor. Intuitive Machines

    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/amerykanski-ladownik-zakonczyl-historyczna-misje

    Amerykański lądownik zakończył historyczną misję.jpg

  16. Starship testowany przed czwartym lotem
    2024-03-26. Wojciech Kaczanowski
    Po udanym, trzecim locie próbnym systemu nośnego Starship/Super Heavy, SpaceX podjęło się rozpoczęcia kampanii testowej segmentów najpotężniejszej rakiety na świecie. Z dostępnych informacji wynika, że kolejna próba lotu może odbyć się już na początku maja br.
    Najważniejsza i najpotężniejsza rakieta na świecie ma za sobą już trzeci lot próbny. Tym razem Starship zaprezentował się znacznie lepiej, niż w przypadku poprzednich prób. Pomimo utraty dwóch stopni rakiety SpaceX udało się zrealizować większość założeń, w tym cel główny, którym był lot suborbitalny. W przestrzeni kosmicznej (na wysokości ponad 200 km n.p.m.) udało się także wykonać demonstrację transferu paliwa, co było szczególnie ważne w kontekście księżycowego programu Artemis. Firma Elona Muska nie zwleka i podjęła się kampanii testowej przed czwartym lotem (IFT-4).
    Inżynierowie w Starbase pracują na pełnych obrotach, aby jak najszybciej przystąpić do kolejnej próby lotu Starshipa. 22 marca br. SpaceX poinformowało o przeniesieniu Shipa 29 na platformę suborbitalną, na której przeprowadzana jest kampania testowa, w tym testy statyczne 6 silników Raptor oraz pojedynczej jednostki, co ma symulować uruchomienie Raptora w przestrzeni kosmicznej.
    Na test statyczny górnego stopnia systemu nośnego nie trzeba było długo czekać. W poniedziałek, 25 marca br. SpaceX poinformowało o uruchomieniu sześciu silników Raptor, które pozostały włączone przez około 11 s. Dolny stopień - Booster 11 - zaliczył już testy kriogeniczne i również jest bliski próbie statycznej.
    W tle trwają także prace nad nową wersją Starshipa. Wraz z początkiem 2024 r. Elon Musk ogłosił, że Starship - V3 będzie mierzyć 140-150 metrów, co jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę w kwestii skonstruowania wyższego systemu nośnego przez inne podmioty. Na ten moment w pełni zintegrowana rakieta, którą dobrze znamy ma 120 metrów wysokości. Dodatkowo, zapowiedziano również budowę drugiej Orbitalnej Wieży Startowej w Starbase, co można już zaobserwować na terenie obiektu w Teksasie.

    Autor. SpaceX via X

    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-testowany-przed-czwartym-lotem

    Starship testowany przed czwartym lotem.jpg

    Starship testowany przed czwartym lotem2.jpg

  17. Hubble odkrywa, że starzejące się brązowe karły stają się samotne
    2024-03-26.
    Do tanga trzeba dwojga, ale w przypadku brązowych karłów, które zostały kiedyś sparowane jako układy podwójne, związek ten nie trwa zbyt długo. Tak sugerują najnowsze badania przeprowadzone przy pomocy HST.
    Brązowe karły to obiekty międzygwiazdowe większe od Jowisza, ale mniejsze od gwiazd o najniższej masie. Rodzą się jak gwiazdy – z obłoku gazu i pyłu, który zapada się – ale nie mają wystarczającej masy, aby utrzymać syntezę wodoru jak normalna gwiazda.
    Astronomowie korzystający z Teleskopu Hubble'a potwierdzają, że towarzysze występują niezwykle rzadko wokół najzimniejszych brązowych karłów o najniższej masie. Teleskop Hubble'a jest w stanie wykryć układy podwójne tak blisko siebie, jak odległość między Słońcem a pasem planetoid. Jednakże w próbce w sąsiedztwie Słońca nie znaleziono żadnych podwójnych brązowych karłów. Sugeruje to, że podwójne brązowe karły są tak słabo powiązane grawitacyjnie, że oddalają się od siebie w ciągu kilkuset milionów lat pod wpływem przyciągania omijających je gwiazd.
    W analogicznym badaniu przeprowadzonym kilka lat temu przez Clémence Fontanive, główną autorkę artykułu, Teleskop Hubble'a przyjrzał się niezwykle młodym brązowym karłom, z których niektóre miały towarzyszy. To potwierdziło, że mechanizmy gwiazdotwórcze mogą tworzyć układy podwójne wśród brązowych karłów o niskiej masie. Brak towarzyszy w przypadku starszych brązowych karłów sugeruje, że niektóre z nich mogły początkowo tworzyć układy podwójne, lecz z czasem się rozdzieliły.
    Nowe odkrycia HST, opublikowane w The Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, dodatkowo potwierdzają teorię, że brązowe karły powstają w sposób podobny do gwiazd, poprzez grawitacyjne zapadanie się chmury molekularnego wodoru. Główna różnica polega na tym, że brązowe karły nie posiadają wystarczającej masy, by podtrzymać reakcje jądrowe wodoru niezbędne do generowania energii, w przeciwieństwie do gwiazd. Ponad połowa gwiazd w naszej Galaktyce ma towarzysza, który powstał w wyniku tych procesów tworzenia, przy czym masywne gwiazdy częściej występują w układach podwójnych. Clémence Fontanive powiedziała, że motywacją do przeprowadzenia tego badania było zbadanie występowania niskich mas wśród układów wielokrotnych gwiazd.
    Nasze badanie z wykorzystaniem Teleskopu Hubble'a dostarcza bezpośrednich dowodów na to, że obserwowane przez nas młode układy podwójne prawdopodobnie nie przetrwają do późnego wieku i ulegną rozpadowi. Kiedy są młode, są częścią obłoku molekularnego, a w miarę starzenia się, obłok ten rozprasza się. W takiej sytuacji wszystko zaczyna się przemieszczać, a gwiazdy mijają się nawzajem. Ze względu na niską masę brązowych karłów, grawitacja utrzymująca szerokie pary układów podwójnych jest bardzo słaba, co sprawia, że mijające gwiazdy mogą łatwo je rozerwać – oświadczyła Fontanive.
    Zespół wybrał próbkę brązowych karłów zidentyfikowanych wcześniej przez Wide-File Infrared Survey Explorer (WISE). Wybrano jedne z najzimniejszych i najmniej masywnych brązowych karłów w sąsiedztwie Słońca. Te stare brązowe karły są tak chłodne (w większości przypadków o kilkaset stopni cieplejsze niż Jowisz), że ich atmosfery zawierają parę wodną, która ulega kondensacji.
    Aby znaleźć najchłodniejszych towarzyszy, zespół skorzystał z dwóch różnych filtrów bliskiej podczerwieni. Jeden z tych filtrów wykazuje, że zimne brązowe karły są jasne, podczas gdy drugi obejmuje określone długości fal, na których wydają się one bardzo słabe z powodu absorpcji wody w ich atmosferach.
    To najbardziej przekonujący do tej pory dowód obserwacyjny na to, że pary brązowych karłów oddalają się od siebie w czasie – stwierdziła Fontanive. Bez ostrego wzroku i czułości Hubble'a nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tego rodzaju badań i potwierdzić wcześniejszych modeli.
    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak
    Więcej informacji:
    •    NASA’s Hubble Finds that Aging Brown Dwarfs Grow Lonely
    •    An HST survey of 33 T8 to Y1 brown dwarfs: NIR photometry and multiplicity of the coldest isolated objects
    Źródło: NASA
    Na ilustracji: Wizja artystyczna brązowego karła. Źródło: NASA, ESA, Joseph Olmsted (STScI)
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hubble-odkrywa-ze-starzejace-sie-brazowe-karly-staja-sie-samotne

    Hubble odkrywa, że starzejące się brązowe karły stają się samotne.jpg

  18. Całkowite zaćmienie Słońca 2024. Czy zobaczymy je w Polsce?

    2024-03-26. Paula Drechsler
    Zaćmienie Słońca to wydarzenie, które zawsze przyciąga ogrom obserwatorów - zarówno profesjonalistów, jak i amatorów. W tym roku do zaćmienia Słońca dojdzie dwukrotnie. Najbliższy taki spektakl wydarzy się już niedługo, bo 8 kwietnia. Będzie to zaćmienie całkowite. Czy będzie je widać w Polsce?

    Zjawisko, jakim jest zaćmienie Słońca, wzbudza zawsze spore zainteresowanie. Jak przypomina przy okazji takich wydarzeń Departament Edukacji Polskiej Agencji Kosmicznej, niegdyś tego typu zjawiska kojarzone były ze zwiastunami nieszczęść. Dziś wiemy, czym jest zaćmienie i z ciekawością obserwujemy, jak przebiega.
    Kiedy jest najbliższe zaćmienie Słońca?
    Każdego roku może wystąpić więcej niż jedno zaćmienie Słońca - standardowo od dwóch do pięciu. Ostatnio takie zjawisko miało miejsce 14 października 2023 roku. Wówczas było to pierścieniowe zaćmienie, czyli takie, gdy Księżyc nie zakrywa całkowicie tarczy słonecznej. Przez to wokół niej tworzy się swego rodzaju pierścień, czerwona obwódka.
    Najbliższe zaćmienie Słońca będzie natomiast miało miejsce 8 kwietnia i w dodatku będzie wyjątkowe, ponieważ chodzi o całkowite przysłonienie tarczy słonecznej. Maksymalnie wystąpić mogą tylko dwa całkowite zaćmienia każdego roku, ale w praktyce zdarza się to dużo rzadziej. W ciągu kolejnych 10 lat na świecie odbędą się 22 różnego rodzaju zaćmienia Słońca.

     8 kwietnia całkowite zaćmienie Słońca. Czy będzie widoczne w Polsce?
    Nie każde takie zjawisko jest widzialne ze wszystkich punktów na Ziemi. Powodem jest choćby to, że na części planety w momencie właściwego ustawienia Księżyca, Słońca i Ziemi panuje noc. W Polsce tym razem zjawisko nie będzie widoczne. Widowisko będą mogli oglądać mieszkańcy USA, Meksyku i Kanady. Najdłużej spektakl obserwowalny będzie w mieście Kerrville w Teksasie. Ze względu na specyficzne położenie miejscowości w pobliżu linii wyznaczającej środek ścieżki zaćmienia, Księżyc przesłaniający Słońce oglądać będzie można tu aż 4 minuty i 25 sekund.
    W naszym kraju zaćmienie 8 kwietnia da się śledzić wyłącznie za pośrednictwem transmisji internetowej. Najbliższe przesłonienie Słońca przez Księżyc, które będzie obserwowalne na żywo z Polski, wydarzy się 9 marca 2025 roku. Będzie to zaćmienie częściowe. Całkowite zaćmienie Słońca w Polsce odbędzie się natomiast dopiero 7 października 2135 roku. Poza tym w Polsce w najbliższych latach obserwowalne będą:

    •  12 sierpnia 2026 r. (częściowe zaćmienie Słońca);
    •  2 sierpnia 2027 r. (częściowe zaćmienie Słońca);
    •  26 stycznia 2028 r. (częściowe zaćmienie Słońca);
    •  1 czerwca 2030 r. (obrączkowe zaćmienie Słońca, w Polsce widoczne jako częściowe).

    Jak wygląda zaćmienie Słońca?
    Zaćmienie Słońca to naturalne zjawisko astronomiczne. Powstaje, gdy Księżyc znajdzie się między Słońcem i Ziemią, przysłaniając tym samym światło słoneczne. Obserwując takie wydarzenie z perspektywy Ziemi widać, że naturalny satelita zasłania część lub całość tarczy słonecznej.
    Rozróżniamy cztery rodzaje zaćmień Słońca:
    •    Częściowe zaćmienie Słońca
    •    Całkowite zaćmienie Słońca
    •    Obrączkowe zaćmienie Słońca
    •    Hybrydowe zaćmienie Słońca

    Do zaćmień dochodzi dość rzadko ze względu na atrybuty naszego naturalnego satelity. Gdyby Księżyc miał idealnie kołową orbitę, był bliżej Ziemi i znajdował się w tej samej płaszczyźnie ekliptyki, to zaćmienia Słońca występowałyby podczas każdego nowiu.

    8 kwietnia 2024 roku dojdzie do całkowitego zaćmienia Słońca. /123RF/PICSEL

    Podczas zaćmienia Słońca można obserwować różne fazy tego zjawiska. /123rf.com /123RF/PICSEL

    2024 Total Solar Eclipse: Through the Eyes of NASA (Official Broadcast)
    https://www.youtube.com/watch?v=2MJY_ptQW1o

    Wyróżniamy kilka rodzajów zaćmień Słońca. /Karol Janik, slideplayer.pl /materiał zewnętrzny

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-calkowite-zacmienie-slonca-2024-czy-zobaczymy-je-w-polsce,nId,7413432

    Całkowite zaćmienie Słońca 2024. Czy zobaczymy je w Polsce.jpg

    Całkowite zaćmienie Słońca 2024. Czy zobaczymy je w Polsce2.jpg

  19. Skąd wzięła się krucha harmonia podtrzymująca życie na Ziemi?
    Autor: admin (2024-03-26)
    Nasza planeta, Ziemia, jest niezwykłym miejscem, które przez miliardy lat utrzymuje warunki sprzyjające rozwojowi życia. Jednak ta zdolność do podtrzymywania życia nie jest czymś oczywistym - jest wynikiem delikatnej równowagi pomiędzy złożonymi cyklami biogeochemicznymi, które zachodzą na naszej planecie. Ostatnie badania zespołu naukowców z Uniwersytetu w Chicago, Uniwersytetu Rice i Kalifornijskiego Instytutu Technologii rzucają nowe światło na ten fascynujący mechanizm.
    Dotychczas uważano, że to złożony "taniec żywiołów" - obieg pierwiastków między oceanami, atmosferą i lądem - odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu stabilności klimatu Ziemi. Jednak ten mechanizm jest na tyle skomplikowany, że nie został do tej pory w pełni zbadany i zrozumiany. W nowym badaniu opublikowanym w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences, naukowcy zaproponowali znacznie prostsze podejście.
    Zamiast koncentrować się na całej złożoności układu, badacze przyjrzeli się Ziemi przez pryzmat specjalnie opracowanego zestawu narzędzi matematycznych. Ich celem było określenie zależności pomiędzy różnymi cyklami chemicznymi zachodzącymi na naszej planecie. Jak wyjaśnia pierwszy autor, Preston Cosslett Kemeny, "Nasze podejście zapewnia nowy sposób identyfikacji podstawowych elementów składowych stabilności chemicznych składników klimatu Ziemi - podstawowych sposobów, w jakie klimat może ustabilizować się w czasie geologicznym poprzez ruch pierwiastków przez ocean, atmosferę i skały".
    Przeprowadzona przez naukowców analiza matematyczna objęła szeroki zakres reakcji chemicznych, w tym podstawowe cykle obiegu pierwiastków. Na podstawie wyników obliczeń opracowano kompleksowy system, który definiuje wszystkie główne i mniejsze kombinacje reakcji, odpowiedzialne za równoważenie obiegu węgla na Ziemi oraz ich wzajemne relacje. W efekcie, klimat Ziemi został po raz pierwszy przedstawiony jako zbiór wzajemnie powiązanych równań chemicznych.
    Kluczowe odkrycie badaczy polega na tym, że w tym systemie zachowana jest równowaga, ale tylko przez określone okresy czasu. Jeśli na przykład dojdzie do globalnego ochłodzenia, w przyszłości zostanie ono zrównoważone przez globalne ocieplenie, a cykl się powtórzy. Innymi słowy, Ziemia posiada wbudowany mechanizm samoregulacji, który pozwala jej utrzymywać warunki sprzyjające rozwojowi życia.
    Jak podkreśla starsza autorka artykułu, profesor Clara Blattler, "Mamy nadzieję, że będzie to świetny sposób na zrozumienie wszystkich procesów chemicznych niezbędnych do uczynienia Ziemi bezpiecznym miejscem do rozwoju życia". Badanie to stanowi ważny krok w kierunku lepszego zrozumienia delikatnej równowagi, która umożliwia istnienie życia na naszej planecie.
    Źródło: ZmianynaZiemi
    https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/skad-wziela-sie-krucha-harmonia-podtrzymujaca-zycie-na-ziemi

    Skąd wzięła się krucha harmonia podtrzymująca życie na Ziemi.jpg

  20. Zorze polarne nad Polską. To efekt bardzo silnej burzy geomagnetycznej

    2024-03-25. Dawid Długosz
    Nad Polską ponownie pojawiły się zorze polarne, których zaobserwowano naprawdę dużo. Co je wywołało? Jest to efekt bardzo silnej burzy geomagnetycznej, która w pięciostopniowej skali osiągnęła poziom G4. Spowodował ją koronalny wyrzut masy (CME) ze Słońca z zeszłego tygodnia.

    Zorze można obserwować również nad Polską i w niedzielę oraz dziś w sieci pojawiło się wiele zdjęć, na których uwieczniono to zjawisko nad naszym krajem. Niektóre fotografie są naprawdę spektakularne. Co spowodowało powstanie tak niesamowitych widoków? Oczywiście ponownie aktywność Słońca.
    Koronalny wyrzut masy ze Słońca
    "Winowajcą" zorz widocznych w ostatnim czasie nad Polską jest koronalny wyrzut masy (CME) ze Słońca. Zjawisko bazuje na bardzo namagnesowanym obłoku plazmy, który przyspiesza w koronie słonecznej. Następnie jest wyrzucany z ogromną prędkością w danym kierunku. Nierzadko przybiera formy w postaci rozmiarów kilkukrotnie większych od Ziemi.


    Koronalny wyrzut masy (CME), który dotarł do Ziemi w weekend, miał miejsce w nocy z 22 na 23 marca. Był to rozbłysk klasy X1.2. Z prognoz udostępnionych przez NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) wynikało, że CME miał dotrzeć do Ziemi 24 marca w godzinach wieczornych oraz spowodować silną burzę geomagnetyczną. Jej prognozy miały charakter ostrzegawczy.

    Burza geomagnetyczna mogła być naprawdę silna
    Wspomniana burza geomagnetyczna, wywołana przed koronalny wyrzut masy ze Słońca z zeszłego tygodnia, mogła być naprawdę silna. Centrum Badań Kosmicznych PAN poinformowało w niedzielę, że osiągnęła ona poziom G4 w pięciostopniowej skali. Co niestety mogło mieć także negatywne skutki, w tym związane z zakłóceniami łączności. Poniżej treść niedzielnego komunikatu opublikowanego na mediach społecznościowych CBK PAN.

    Uwaga, aktualizacja z naszego Centrum Prognoz Heliogeofizycznych! Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali. Mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi. Możliwe problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Zorze polarna mogą wystąpić na całym obszarze Polski.
    czytamy w komunikacie CBK PAN z niedzieli

    Nad Polską pojawiły się liczne zorze
    Burza geomagnetyczna, która dotarła do Ziemi, a jej skutki według informacji udostępnionych przez NOAA mogą potrwać do 25 marca, przyniosła ze sobą liczne zorze. Tym razem widoczne również w Polsce. Rodzimi obserwatorzy oczywiście nie zawiedli i występujące na niebie zjawiska zostały uchwycone na licznych filmach oraz zdjęciach. Część z nich widzicie w artykule.
    Tym razem zorze mogły być widoczne w całej Polsce. Najpierw zaobserwowano je nad wybrzeżem i w północnej części kraju. Zjawisko było również widoczne na Mazowszu oraz w innych regionach, czego dowodem są udostępnione przez internautów zdjęcia. Trzeba przyznać, że na wielu z nich uchwycono piękne widoki. Osoby oglądające je gołym okiem z pewnością mogą mieć powody do zadowolenia.

    Zorze polarne nad Polską. To efekt bardzo silnej burzy geomagnetycznej. /123RF/PICSEL

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zorze-polarne-nad-polska-to-efekt-bardzo-silnej-burzy-geomag,nId,7411226

    Zorze polarne nad Polską. To efekt bardzo silnej burzy geomagnetycznej.jpg

    Zorze polarne nad Polską. To efekt bardzo silnej burzy geomagnetycznej2.jpg

  21. Silna burza geomagnetyczna. Wydano ostrzeżenie
    2024-03-25.
    Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali - poinformowało w niedzielę Centrum Badań Kosmicznych PAN. Konsekwencją mogą być problemy z sieciami energetycznymi i problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Na całym obszarze Polski mogą wystąpić zorze polarne.
    ”Uwaga, aktualizacja z naszego Centrum Prognoz Heliofizycznych! Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali. Mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi. Możliwe problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Zorze polarne mogą wystąpić na całym obszarze Polski” - brzmi komunikat CBK PAN opublikowany w niedzielę wieczorem w mediach społecznościowych.
    Kilka godzin wcześniej Centrum poinformowało, że ostatniej nocy nad polskim wybrzeżem i północą kraju można było zaobserwować zorze polarne, co spowodowane było rozbłyskiem klasy X1.2.
    ”Koronalny wyrzut masy (CME) dotarł do nas w nocy, jest wyjątkowo szybki i skierowany w naszą stronę. Rozbłysk miał miejsce w nocy z 22 na 23 marca, około 1 nad ranem UTC, 23.03.2024. Według prognoz NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration, amerykańska agencja rządowa ds. Badań Oceanów i Atmosfery - PAP), CME miał dotrzeć 24 marca wieczorem i spowodować burze geomagnetyczną, która miałaby trwać do 25 marca. Obecnie mamy burze kategorii G2 i zorze na północy Polski” - komentowała w niedzielę rano Helena Ciechowska z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.
    Koronalny wyrzut masy (ang. CME - coronal mass ejection) jest to wielki, często kilkakrotnie większy od Ziemi, silnie namagnesowany obłok plazmy, przyspieszany w obszarze korony słonecznej i z dużą prędkością wyrzucany w przestrzeń międzyplanetarną. Jest to jeden z najważniejszych czynników kształtujących pogodę kosmiczną.
    Źródło: PAP/Space24.pl

    Autor. NASA/SDO

    SPACE24
    https://space24.pl/bezpieczenstwo/zagrozenia-kosmiczne/silna-burza-geomagnetyczna-wydano-ostrzezenie

    Silna burza geomagnetyczna. Wydano ostrzeżenie.jpg

  22. W Marsa uderzyło coś ogromnego. Tak powstały 2 miliardy kraterów
    2024-03-25. Aleksander Kowal
    Cienka marsjańska atmosfera to jedna z przyczyn, dla których na Czerwonej Planecie można znaleźć więcej kraterów niż na Ziemi. Ale nie zawsze takie otwory powstają bezpośrednio na skutek uderzeń, czego najlepszym potwierdzeniem są wyniki ostatnich badań.
    Członkowie zespołu skupili się na kraterze znanym jako Corinto. Zlokalizowany na terenie równiny wulkanicznej Elysium Planitia, znajduje się w niewielkiej odległości od tamtejszego równika. Zdaniem naukowców związanych z całym przedsięwzięciem, gdy powstał ten konkretny krater, to materiał wyrzucony w czasie kolizji został rozrzucony po okolicy w taki sposób, że utworzyły się ponad dwa miliardy mniejszych tego typu struktur.
    Szacowany wiek Corinto to 2,34 mln lat, co z punktu widzenia geologii jest bardzo młodym wiekiem. Poza tym, biorąc pod uwagę przybliżoną częstość uderzeń obiektów prowadzących do powstawania tak dużych otworów, naukowcy sugerują, że może to być największy krater powstały na Marsie w ciągu ostatnich trzech milionów lat.
    Jeśli chodzi o parametry Corinto, to ma on 14 kilometrów średnicy i 1 kilometr głębokości. Uwagę zwraca duża liczba mniejszych kraterów, powstały za sprawą wyrzucenia materii wypełniającej miejsce uderzenia. Według badaczy mogły się tam znajdować duże ilości lodu. Swoje zrobił relatywnie duży kąt uderzenia wynoszący około 30–45 stopni. Najprawdopodobniej obiekt, który trafił w powierzchnię Czerwonej Planety przyleciał z północy.
    Krater Corinto znaleziony na Marsie ma około 14 kilometrów średnicy. Do jego powstania doszło między 2 a 3 mln lat temu
    Tak sugeruje duża liczba mniejszych kraterów powstały na południe i południowy-zachód od Corinto. Do poznania okoliczności, w jakich mogło dojść do tej potężnej kolizji naukowcy wykorzystali dane zebrane przez HiRISE i Context Camera na Mars Reconnaissance Orbiter. W toku analiz szukali kraterów, których struktura wskazuje na powstanie nie w wyniku bezpośredniego uderzenia, lecz ponownego wyrzucenia lodu i skał na skutek pierwotnej kolizji.
    Ostatecznie autorzy badań zasugerowali, jakoby istniały nawet 2 miliardy kraterów powstałych po wtórnym uderzeniu. Średnica tych otworów przekracza 10 metrów, przy czym są one obecne w promieniu 1850 kilometrów od Corinto. To imponująca statystyka, pokazująca, jak silne musiało być uderzenie, które doprowadziło do powstania tej struktury. Co dokładnie stało za kolizją? Tego niestety jak na razie nie wiadomo.

    https://www.chip.pl/2024/03/szwecja-mysliwiec-nowej-generacji-lotnictwo-wojskowe

    W Marsa uderzyło coś ogromnego. Tak powstały 2 miliardy kraterów.jpg

  23. Astronomowie potwierdzają istnienie nowego Trojańczyka, który dzieli orbitę z Marsem
    2024-03-25.
    Zespół astronomów zaobserwował i opisał po raz pierwszy obiekt 2023 FW14, planetoidę z grupy Trojańczyków, która dzieli orbitę z Marsem.
    Wykorzystując obserwacje wykonane za pomocą Gran Telescopio Canarias (GTC), badanie przeprowadzone przez Instituto de Astrofísica de Canarias (IAC) i Universidad Complutense de Madrid (UCM) potwierdziło, że asteroida 2023 FW14, odkryta w 2023 roku, towarzyszy Czerwonej Planecie w jej podróży wokół Słońca, za Marsem, na tej samej orbicie co on. Wraz z tym nowym członkiem grupa Trojańczyków towarzyszących Marsowi wzrosła do 17. Wykazuje ona jednak różnice w swojej orbicie i składzie chemicznym, co może wskazywać, że jest to przechwycona planetoida pierwotnego typu. Po Jowiszu, Czerwona Planeta jest tą, która ma największą liczbę znanych Trojańczyków. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.
    Trojańczycy to małe ciała Układu Słonecznego, które dzielą orbitę planety, zajmując jeden z punktów Lagrange’a, położonych 60o przed (L4) i 60o za (L5) planetą.
    W przypadku obiektu 2023 FW14 symulacje numeryczne przeprowadzone w UCM w latach 2023 i 2024 potwierdziły, że jest to Trojańczyk L4, co oznacza, że porusza się przed Marsem i jest drugą znaną planetoidą trojańską tego typu, po asteroidzie 1999 UJ7.
    Mimo że większość planetoid trojańskich Marsa towarzyszy planecie od czasów jej formowania, 2023 FW14 przybyła na swoją trajektorię Trojańczyka około miliona lat temu. Wyniki numeryczne wskazują, że może ona opuścić tę trajektorię za około 10 milionów lat.
    Podczas gdy ewolucja orbit 16 wcześniej znanych Trojańczyków wykazuje długoterminową stabilność, orbita nowego nie jest stabilna – wyjaśnił Raul de la Fuente Marcos, badacz z Wydziału Nauk o Ziemi i Astrofizyki UCM, który kierował badaniem. Istnieją dwie możliwości jego pochodzenia: może to być fragment Trojańczyka 1999 UJ7 lub mógł on zostać przechwycony z populacji planetoid bliskich Ziemi, które przecinają orbitę Marsa – dodał.
    Widmo uzyskane za pomocą Gran Telescopio Canarias (GTC) w Obserwatorium Roque de los Muchachos na wyspie La Palma pozwoliło naukowcom ustalić skład chemiczny 2023 FW14, wykazując nowe różnice w porównaniu z pozostałymi Trojanczykami marsjańskimi.
    Chociaż widmo 2023 FW14 uzyskane za pomocą GTC różni się nieco od widma innego Trojańczyka L4 1999 UJ7, oba należą do tej samej grupy składowej, są planetoidami prymitywnego typu, w przeciwieństwie do Trojańczyków L5, z których wszystkie są skaliste i bogate w krzemiany, skomentowała Julia de León, badaczka IAC i współautorka artykułu.
    Zwiększenie liczby znanych marsjańskich Trojańczyków pozwala badaczom pogłębić wiedzę na temat tych obiektów, których istnienie zostało po raz pierwszy przewidziane na podstawie obliczeń matematycznych. Badanie prawdziwych Trojańczyków, a nie tylko tych przewidywanych matematycznie, pozwala nam przetestować wiarygodność naszych modeli teoretycznych – podsumował de la Fuente Marcos.
    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak
    Więcej informacji:
    •    Astronomers confirm a new “Trojan” asteroid that shares an orbit with Mars
    •    Dynamics of 2023 FW14, the second L4 Mars trojan, and a physical characterization using the 10.4 m Gran Telescopio Canarias
    Źródło: IAC
    Na ilustracji: Wizja artystyczna planetoidy w pobliżu Marsa. Źródło: Gabriel Pérez Díaz (SMM, IAC)
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-potwierdzaja-istnienie-nowego-trojanczyka-ktory-dzieli-orbite-z-marsem

    Astronomowie potwierdzają istnienie nowego Trojańczyka, który dzieli orbitę z Marsem.jpg

  24. Studenci z PWr najlepsi na zawodach łazików w Australii
    2024-03-25.
    Pięć złotych medali i pierwsze miejsce w całym konkursie – reprezentanci Politechniki Wrocławskiej zwyciężyli w międzynarodowych zawodach Australian Rover Challenge rozgrywanych na Uniwersytecie w Adelajdzie. Ich nowy łazik Scorpio Infinity zaliczył znakomity debiut!
    W zawodach konkurowały łaziki zaprojektowane i zbudowane przez studenckie zespoły z Australii, Indii, Bangladeszu i Polski. Poszczególne zadania symulowały misje, z jakimi mierzą się łaziki na powierzchni Księżyca. Studenckie zespoły stawały więc przed wyzwaniami związanymi z nawigacją, pozyskiwaniem surowców i konstruowaniem.
    – Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że już podczas swoich pierwszych zawodów nasz łazik spisał się tak dobrze – relacjonuje z Australii Zofia Stypułkowska, lider zespołu Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych Off-Road (Projekt Scorpio). – Zaczynaliśmy ze stratą punktów za dokumentację, ale dzięki pracy zespołowej nadrobiliśmy straty. I właśnie z tego, jak dobrze przebiegała komunikacja między nami i jak świetnie współdziałaliśmy, jesteśmy najbardziej dumni – podkreśla.
    Studentom i studentkom z Politechniki Wrocławskiej najlepiej poszło w konkurencji Space Resources Task (zdobyli w niej 92 punkty na 100). Misja polegała na zbadaniu i wydobyciu wody z próbek regolitu.
    – Na początku zidentyfikowaliśmy próbkę z większą zawartością procentową lodu, wydobyliśmy z niej możliwie dużo wody za pomocą modułów zamontowanych na łaziku – relacjonują studenci. – Kolejnym krokiem było zbadanie zawartości procentowej ilmenitu w pozostałych próbkach. Na koniec prezentowaliśmy oficjalnie wyniki oraz moduły wykorzystane podczas misji. Punktowana była dokładność z jaką ocenimy poszczególne próbki, a maksymalne punkty wymagały dokładności aż do 0,5%.
    Członkowie Projektu Scorpio są pierwszą w historii drużyną, której podczas australijskich zawodów udało się pozyskać czystą wodę z regolitu, a do tego uzyskali jej najwięcej spośród wszystkich zespołów. Łazik dokonywał też inspekcji bazy księżycowej i wykonał podstawowe zadania, takie jak tankowanie czy wpisanie sekwencji na panelu. Oczyszczał pole z ważących nawet 10 kg kamieni i transportował regolit, czyli księżycową glebę. A także mapował teren i udowadniał, że potrafi poruszać się po nim autonomicznie.
    Scorpio Infinity, z którym studenci i studentki PWr wystartowali w konkursie, jest już ósmą konstrukcją reprezentantów uczelni. Waży około 40 kg. Powstał głównie z aluminium, włókna węglowego i tworzyw sztucznych wykonanych metodą druku 3D. Przed nim kolejne starty w tym sezonie – m.in. w USA i Turcji.
     
    Więcej:
    •    Wpis na stronie Politechniki Wrocławskiej
    •    Projekt Scorpio Koła Naukowego OFF-ROAD
    •    Zawody Australian Rover Challenge
     
    Źródło: Politechnika Wrocławska
    Opracowanie: Magda Maszewska

    Na zdjęciu: Reprezentacja Politechniki Wrocławskiej na zawodach łazików w Australii. Źródło: Politechnika Wrocławska
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/studenci-z-pwr-najlepsi-na-zawodach-lazikow-w-australii

     

    Studenci z PWr najlepsi na zawodach łazików w Australii.jpg

  25. Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce

    2024-03-25. Dawid Długosz
    Naukowcy odbierają na Ziemi różne sygnały, które pochodzą z kosmosu. Pewne z nich udaje się zidentyfikować wraz ze źródłem. Inne natomiast stanowią nie lada zagadkę. Tak jest w przypadku "Amaterasu", który do dziś stanowi dla uczonych wielką zagwozdkę i ci z w zasadzie rozłożyli ręce.

    "Amaterasu" to tajemniczy sygnał spoza naszej planety w postaci promieniowania kosmicznego, który został zarejestrowany 27 maja 2021 r. Udało się go przechwycić z wykorzystaniem obserwatorium Telescope Array, które znajduje się na pustynnym płaskowyżu w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych. Do dziś źródło tego zjawiska pozostaje bez odpowiedzi, choć upłynęło kilka lat.
    Amaterasu to cząstka promieniowania kosmicznego
    Zacznijmy od tego, czym jest Amaterasu zarejestrowane w 2021 r. To cząstka promieniowania kosmicznego, która okazała się być bardzo energetyczna. Na poziomie, który naukowcy nie widzieli od wielu lat. Energia promieniowania kosmicznego jest w stanie osiągać naprawdę duże wartości liczone w Eev, czyli eksaelektronowoltach (10 do 18 potęg elektronowoltów). To naprawdę dużo. Dla porównania najmocniejsze akceleratory osiągają milion razy mniej.
    Wspomniana czątka miała energię w postaci aż 233 EeV. Dlatego naukowcy na początku sądzili, że jest to zwykły błąd pomiarowy. Jednak dokładniejsza analiza go wykluczyła. Jej wartość była bliska cząstce "Oh-My-God" odkrytej w 1991 r., której energia wyniosła aż 320 EeV.

    Naukowcy szukają wyjaśnienia do tej pory
    Niestety cząstka "Amaterasu" okazała się być bardziej niesamowita niż początkowo sądzono i naukowcy zaczęli szukać jej źródła. Wszystkie te wysiłki spełzły do tej pory na niczym. Uczeni sami jesienią zeszłego roku przyznali, że tak naprawdę "nic nie mają".
    Nie zidentyfikowano żadnego obiektu astronomicznego, który mógłby pasować do kierunku, z którego pochodziło promieniowanie, co sugeruje możliwość istnienia nieznanych zjawisk astronomicznych i procesów spoza Modelu Standardowego.
    wyjaśniał jesienią 2023 r. prof. Toshihiro Fujii.

    Naukowcy zapowiedzieli jednak, że będą prowadzić poszukiwania źródła oraz wyjaśnienia natury tego zjawiska. Wskazali jednak na to, że rzeczywiście może to być coś nowego, co nie jest znane ludzkości.

    Z sygnałem "Oh-My-God" wykrytym w połowie października 1991 r. było podobnie. On również wyrwał się z obecnej wiedzy naukowców i Ci nie byli w stanie znaleźć wyjaśnienia. Późniejsze odkrycie "Amaterasu" było jednak o tyle ważne, że potwierdziło, iż nie mamy tutaj do czynienia z odosobnionym zjawiskiem. Kwestią odpowiedzi pozostają ich źródła oraz natura.

    Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce. /123RF/PICSEL

    The Oh My God Particle
    https://www.youtube.com/watch?v=osvOr5wbkUw

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-tajemniczy-sygnal-z-kosmosu-zaskoczyl-naukowcow-uczeni-rozlo,nId,7411300

    Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)