Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 234
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. Nasz człowiek w Centrum Operacji Kosmicznych w Darmstadt

    Józef Dobrowolski - zwycięzca konkursu "WakeUp Rosetta" - już niedługo wyjeżdża w nagrodę do Darmstadt (Niemcy), do Europejskiego Centrum Operacji Kosmicznych (ang. European Space Operations Centre - ESOC), gdzie 12 listopada br. będzie uczestniczył w operacji lądowania lądownika Philae na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Będzie to pierwsze w historii lądowanie na komecie obiektu zbudowanego przez ludzi.

    Także Polska ma swój udział w tej misji. Na lądowniku Philae znajduje się instrument zbudowany w Centrum Badań Kosmicznych PAN nazwany MUPUS (MUlti PUrpose Sensor for surface and subsurface science). To jedno z najważniejszych i najbardziej zaawansowanych technologicznie urządzeń, w jakie wyposażona jest sonda Rosetta. Ten wielofukcyjny robot został zbudowany przez zespół inżynierów pod kierownictwem dr inż. Jerzego Grygorczuka. Posiada termometry, sensor na podczerwień i akcelerometr. MUPUS waży ok. 1,5 kg i wykorzystuje zaledwie 3 W mocy (to tyle, ile ma telefon komórkowy).  (Zob. Penetrator - "kometarny młotek", przyrząd w instrumencie MUPUS)

    Józek Dobrowolski założył blog, na którym planuje zamieszczać relacje, zdjęcia i wszystko to, co związane jest z misją Rosetta i jego wyjazdem do ESOC. Oprócz opisu wydarzeń związanych z lądowaniem na komecie i z wyjazdem do Darmstadt, głównym tematem blogu będzie oczywiście Kosmos.

    Serwis edukacyjny PTA Orion śledził konkurs "WakeUp Rosetta" od początku i kibicował Józkowi Dobrowolskiemu. Można powiedzieć, że mamy drobny udział w jego sukcesie. Józek Dobrowolski obiecał, że zaraz po swoim powrocie z Darmstadt specjalnie dla serwisu Orion opowie o całej swojej wyprawie i wszystkich przeżyciach związanych z operacją lądowania na komecie.  

    Zapraszamy do śledzenia blogu Józka Dobrowolskiego:

    https://www.facebook.com/pages/J%C3%B3zef-Dobrowolski-weterest/660147507433382

     

    Jeszcze dziś i jutro (do 23:59 GMT) można zgłaszać swoje propozycje na nazwę miejsca, gdzie wyląduje lądownik Philae - zwycięzca konkursu, tak jak Józek, pojedzie do Darmstad.

     

    Zob. artykuły:

    Wake Up! Rosetta! - zagłosuj na Józka

     

    Konkurs "Rosetta Wake Up!" rozstrzygnięty

     

    Jak wygrałem konkurs ESA ?WakeUpRosetta?

     

     

    Paweł Z. Grochowalski

    http://orion.pta.edu.pl/nasz-czlowiek-w-centrum-operacji-kosmicznych-w-darmstadt

    post-31-0-47966600-1413959224.jpg

  2. W Radomiu dzięki mieszkańcom powstanie obserwatorium astronomiczne

    Obserwatorium astronomiczne zostanie zbudowane w Radomiu w ramach budżetu obywatelskiego na 2015 rok.

    Radomianie mogli wybierać projekty, które zostaną zrealizowane w ramach budżetu obywatelskiego i postanowili zagłosować za pomysłem budowy obserwatorium astronomicznego. Idea ta zdobyła ponad 17,700 punktów (3.700 głosów) i zdystansowała pozostałe wnioski biorące udział w budżecie obywatelskim Radomia ponad dwukrotnie. Cały budżet obywatelski Radomia na rok 2015 wynosi 4,2 mln zł. Na budowę astrobazy, czyli obserwatorium astronomicznego wraz z miniplanetarium, ma trafić do 700 tys. zł.

    Pomysłodawcą projektu budowy obserwatorium jest rodowity radomianin Karol Klimowicz.

    W ramach obserwatorium zostaną zakupione m.in. główny teleskop (14-16 calowy), teleskop słoneczny, sprzęt do astrofotografii, komputery, niezbędne wyposażenie (filtry, okulary), mniejsze teleskopy, stacja pogody oraz kolekcja meteorytów. Placówka ma służyć celom edukacyjnym.

    Budynek planowanego obserwatorium ma nawiązywać kształtem do kujawsko-pomorskich AstroBaz. Lokalizacja obiektu nie jest jeszcze przesądzona, ale na pewno będą to tereny miasta Radomia, prawdopodobnie na jego obrzeżach, daleko od źródeł zanieczyszczenia nocnego nieba sztucznym światłem.

    Projekt budowy astrobazy ubiegał się już o pieniądze z budżetu obywatelskiego w roku 2014, ale wówczas zabrakło mu niewiele głosów do osiągnięcia sukcesu.

    Pomysł na zbudowanie obserwatorium ma służyć promocji miasta Radomia. Natomiast sam obiekt ma być placówką kulturalno-naukową dla mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości. Pozwoli on na rozwijanie pasji odkrywania i zdobywanie wiedzy astronomicznej wśród dzieci, młodzieży oraz osób starszych. 

    Budżet obywatelski to wydzielona część budżetu samorządowego, o przeznaczenia której decyzję podejmują mieszkańcy (indywidualnie lub zrzeszeni w organizacjach) głosując na wybrane, zgłoszone wcześniej, projekty osobiście lub w formie elektronicznej. Po raz pierwszy na terenie Polski ?budżet obywatelski? wprowadzono w Sopocie w 2011 roku.

     

    Bieżące informacje można śledzić na facebooku Tak dla Astro-Bazy w Radomiu

     

     

    Karol Klimkowicz

    http://orion.pta.edu.pl/w-radomiu-dzieki-mieszkancom-powstanie-obserwatorium-astronomiczne

    W Radomiu powstanie obserwatorium na wzór Astro-Baz w województwie Kujawsko-Pomorskim.

    Źródło: Astro-Baza Gniewkowo

    post-31-0-78255200-1413959102.jpg

    • Like 1
  3. O polskim sektorze kosmicznym na konferencji w Warszawie

    O problemach i szansach polskiego sektora kosmicznego będą dyskutować uczestnicy konferencji ?Polska w kosmosie wczoraj, dziś, jutro?, która odbędzie się w dniach 13-14 listopada w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie.

    Organizatorami drugiej edycji konferencji są: Fundacja Wspierania Polskiej Astronautyki ?Pociąg do Gwiazd? oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN w partnerstwie z Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN.

     

    "Konferencja organizowana w przystępnej formie, efektywnie pełni rolę wymiany informacji o przedsięwzięciach realizowanych przez różne instytucje w Polsce i pozwala jej uczestnikom na rozwijanie wzajemnych kontaktów" - ocenia Jakub Ryzenko, szef Centrum Zarządzania Kryzysowego CBK PAN.

     

    Podczas konferencji będzie mowa m.in. o szansach polskiego sektora kosmicznego w najbliższych latach; kierunkach rozwoju technologii kosmicznych w Polsce; polskich instrumentach kosmicznych (takich jak Mupus czy Chomik) i ich roli w badaniu planet. Uczestnicy spotkani podsumują także dwa lata obecności Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i zastanowią się nad rolą organizacji pozarządowych w kształtowaniu polskiego sektora kosmicznego.

     

    Wśród prelegentów są m.in. prof. Piotr Wolański - przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych; prof. Marek Banaszkiewicz - dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN; prof. Zbigniew Kłos - b. dyrektor CBK PAN; Paweł Wojtkiewicz - dyrektor Biura Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego; przedstawiciele resortu gospodarki.

     

    Patronat nad konferencją objęła minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Lena Kolarska ? Bobińska.

     

    PAP - Nauka w Polsce

     

    agt/

    http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402381,o-polskim-sektorze-kosmicznym-na-konferencji-w-warszawie.html

    Fot. PAP/ Tomasz Gzell 30.06.2014

     

    post-31-0-61410000-1413958995.jpg

  4. 68 dni życia na Marsie, czyli jak szybko umrzemy na Czerwonej Planecie

     

    \

    Mars One to prywatny projekt wysłania ludzi na Marsa w 2025 roku. Bilet będzie w jedną stronę. Chętni mają tam umrzeć. Naukowcy z MIT policzyli, jak szybko im się to uda.

    Chcę stworzyć program telewizyjny o oglądalności większej niż ta, którą miało lądowanie człowieka na Księżycu. Chcę wysłać ludzi na Marsa - mówi Bas Lansdorp, szef Mars One. Według niego w pierwszej kolejności na orbicie Czerwonej Planety mają zostać umieszczone satelity komunikacyjne. Następnie dostarczona zostanie instalacja podtrzymująca życie i zapewniająca miejsce do mieszkania dla przyszłych kolonistów. Sami koloniści mają się tam pojawić na końcu. Ich szkolenie, lądowanie na Marsie oraz życie po przylocie mają być transmitowane na żywo w TV (licząc oczywiście opóźnienie wynikające z odległości). - Stworzymy największe reality-show w historii - przekonuje Lansdorp. I jedno z krótszych, jak dowiedli naukowcy, którzy wzięli pod lupę jego plan.

    - Uczestnicy Mars One mają żywić się wyhodowanymi na miejscu roślinami. W tym miejscu zaczynają się schody - mówi Sydney Do, student MIT, który razem z zespołem swoich kolegów i pracowników naukowych zajął się analizą projektu Lansdorpa. - Dzienne zapotrzebowanie na kalorie astronautów pracujących na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wynosi 3040 kal. Zapewnienie czterem kolonistom takiej dawki przy diecie złożonej z fasoli, sałaty, ziemniaków i ryżu wymagałoby pola uprawnego o powierzchni ok. 200 m kw. Plan Mars One przewiduje pole o 150 m mniejsze - dodaje.

    Rośliny spowodują jednak dalsze problemy. W trakcie swojego życia wytwarzają tlen. Nadmiar tlenu w powietrzu, którym oddychamy, nie jest dobry dla zdrowia. - Po pierwsze, tworzy zagrożenie pożarowe. Po drugie, nie da się oddychać czystym tlenem - opowiada Do. Dlatego jego nadmiar musiałby być usuwany. Spadek ciśnienia trzeba by kompensować azotem. Ten z kolei pochodziłby z przywiezionych zbiorników. - Przewidziany zapas szybko się wyczerpie. Według naszych obliczeń pierwszy kolonista udusi się po 68 dniach - twierdzi Do. Jego zdaniem alternatywne technologie zapewniania na Marsie świeżego powietrza są jeszcze w powijakach. - Ciężko więc przyjąć głoszoną przez ekipę Mars One tezę, że wszystkie potrzebne rozwiązania mamy już gotowe, pod ręką - dodaje.

    Zdaniem zespołu następne niedopatrzenie to m.in. przewidziana liczba rakiet potrzebnych do przetransportowania sprzętu na Marsa. - Organizacja uważa, że wystarczy sześć produkowanych przez Space X rakiet Falcon Heavy. Naszym zdaniem trzeba ich co najmniej 15. Tylko ta część wygeneruje koszty przekraczające 4,5 mld. dol. - przekonuje Do.

    - Mój ojciec jest dentystą, moja matka jest dentystą. Ja teraz też studiuję, żeby zostać dentystą. A chciałbym stać się częścią historii. Godzę się z tym, że umrę - mówi Dmytro Kukhtaruk, 23-latek spod Kijowa, który wysłał swoje zgłoszenie do udziału w planowanej przez Lansdorpa misji. Według Mars One takich jak on zgłosiło się ponad 200 tys.

    http://wyborcza.pl/1,75476,16842958,68_dni_zycia_na_Marsie__czyli_jak_szybko_umrzemy_na.html

    Tak ma wyglądać kolonia ludzi na marsie według twórców projektu Mars One (Mars One)

     

    post-31-0-10337300-1413958873_thumb.jpg

  5. Zaćmienie w Ameryce Północnej

    23 października obserwatorzy w Ameryce Północnej (i wschodnim skraju Azji) zobaczą częściowe zaćmienie Słońca.

    Zaćmienie potrwa (w różnych punktach Ziemi) od 21:37:33 do 1:51:40 (24 października). Środek zjawiska wypada o 23:45:39.

    Maksymalna faza (równa 0,81) widoczna będzie w północnej Kanadzie.

    W Polsce (i całej Europie) zjawisko nie będzie widoczne. Na najbliższe częściowe zaćmienie Słońca poczekamy do 20 marca 2015 roku.

    Dodał: Michał Matraszek

    http://news.astronet.pl/7481

    Przebieg i obszar widoczności częściowego zaćmienia Słońca z 23 października 2014.

    Dodał: Michał Matraszek

    Źródło: NASA/GSFC

  6. NASA nagrała powrót Falcona 9

    Podczas ostatniego lotu rakiety Falcon 9 firmy SpaceX, NASA wysłała w powietrze dwa samoloty wyposażone w kamery termowizyjne, aby te nagrały moment gdy pierwszy człon rakiety odrywa się i ulega spaleniu w atmosferze. Wszystko po to aby lepiej przygotować się do lądowania na Marsie.

    Moment gdy pierwszy człon, w którym wyczerpie się paliwo, odrywa się od reszty rakiety i zaczyna spadać z powrotem w kierunku Ziemi osiągając prędkości naddźwiękowe. Dzięki temu, że NASA mogła wykonać nagranie podczas startu Falcona 9 udało jej się zaoszczędzić kilkadziesiąt milionów dolarów - nie musi wysyłać specjalnie w tym celu własnej rakiety.

    http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20730/nasa-nagrala-powrot-falcona-9

    Krzysiek Dzieliński

    post-31-0-26475800-1413872928.jpg

  7. Prezydent podpisał ustawę o Polskiej Agencji Kosmicznej

    Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o Polskiej Agencji Kosmicznej - poinformowała w poniedziałek prezydencka kancelaria. Agencja przede wszystkim ma koordynować działania polskiego sektora kosmicznego.

    Polska Agencja Kosmiczna ma realizować zadania w zakresie badania przestrzeni kosmicznej i wykorzystywania tych badań w rozwoju technologii kosmicznych dla celów przemysłowych, obronnych i bezpieczeństwa państwa oraz dla celów nauki - podkreśliła Kancelaria Prezydenta.

     

    Agencja ma się przyczynić do usuwania barier w rozwoju firm i instytucji badawczo-rozwojowych z sektora kosmicznego. Ma koordynować działania sektora, które dziś są rozproszone między różne instytucje i resorty, identyfikować ciekawe i ważne zastosowania, tworzyć własne laboratoria, usprawniać dzielenie się wiedzą itp.

     

    W uzasadnieniu ustawy wskazano, że Polska w związku z uczestnictwem w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) wpłaca do niej kwotę rzędu kilkudziesięciu milionów euro rocznie, natomiast polski sektor kosmiczny, mimo potencjału i chęci, w minimalnym stopniu uczestniczy w programach ESA.

     

    Koszty funkcjonowania Agencji oszacowano na 5-10 mln zł rocznie. Na jej czele będzie stał powoływany przez premiera prezes. Powstanie też organ nadzorczy i doradczy - Rada Agencji, składająca się z dziewięciu przedstawicieli administracji rządowej oraz czterech przedstawicieli nauki i przemysłu rekomendowanych przez Prezesa Polskiej Akademii Nauk oraz ministra właściwego do spraw gospodarki.

     

    Agencja będzie miała siedzibę w Gdańsku. Pierwotnie miała się ona mieścić w Warszawie, ale w czasie prac parlamentarnych nad ustawą przeniesienie centrali do Gdańska zaproponował Senat, a Sejm przyjął tę poprawkę.

     

    Polska przystąpiła do ESA we wrześniu 2012 r. Przez pierwszych pięć lat naszego członkostwa w ESA 45 proc. wynoszącej ok. 20 mln euro rocznej składki będzie wracało do Polski w ramach projektów realizowanych przez polskie firmy. Później to właśnie dzięki Polskiej Agencji Kosmicznej ma nam być łatwiej walczyć o część tych środków.

     

    Znawcy sektora uważają, że Polska może się specjalizować np. w budowie małych satelitów, misjach eksploracyjnych czy instrumentach do obserwacji Ziemi.

     

    Pierwszy polski konkurs na projekty finansowane w ramach ESA ogłoszono w 2013 roku. Pierwsze osiem umów zawartych w październiku zeszłego roku opiewało na 5 mln euro. Polacy dostali zlecenie na zbudowanie m.in. absorberów drgań dla satelitów obserwacyjnych, które wydłużą ich "życie" w kosmosie. Nasi inżynierowie pracują też urządzeniem do rozwijania paneli słonecznych satelity.

     

    PAP - Nauka w Polsce

    http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402371,prezydent-podpisal-ustawe-o-polskiej-agencji-kosmicznej.html

  8. Odkryto pierwszego "lodowego giganta" poza naszym Układem Słonecznym

    Dotychczasowe obserwacje pozwoliły wykryć egzoplanety skaliste, takie jak Ziemia, oraz gazowe, podobne do Jowisza. Jednak po raz pierwszy udało się również wykryć tzw. lodowego giganta, który dosłownie przypomina obecne w naszym Układzie Słonecznym planety Uran i Neptun.

    Uran i Neptun są czasami określane przez astronomów jako "lodowe giganty", ponieważ planety te znajdują się daleko od Słońca a ich atmosfera jest niezwykle zimna - temp. wynosi znacznie poniżej -200 stopni Celsjusza. Dlatego wymienione planety zbudowane są z gazu i częściowo z lodu.

    Międzynarodowy zespół badawczy, kierowany przez Radosława Poleskiego z Ohio State University, odkrył właśnie pierwszego pozasłonecznego, lodowego giganta, który przypomina naszego Urana i Neptuna. Znajduje się on aż 25 tysięcy lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Strzelca.

    Astronomowie nie byli w stanie określić atmosfery tej odległej egzoplanety, jednak zauważono, że lodowy gigant orbituje wokół swoich gwiazd niemal z taką samą odległością, co Uran w naszym Układzie Słonecznym.

    Zespół badawczy wykorzystywał do swoich obserwacji zjawisko mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Dzięki temu odkryto, że planeta uranopodobna należy do podwójnego systemu gwiezdnego - jedna z gwiazd posiada 2/3 masy naszego Słońca, druga tylko 1/6 masy. Natomiast sama egzoplaneta posiada masę czterokrotnie większą niż Uran.

    Na podstawie: Ohio State University

    http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-pierwszego-lodowego-giganta-poza-naszym-ukladem-slonecznym

    Dodaj ten artykuł do społeczności

    Uran - foto: NASA

    post-31-0-30822500-1413872576.jpg

    • Like 1
  9. Niebo w czwartym tygodniu października 2014 roku

    Księżyc, po minięciu Jowisza podąża ku nowiu, przez który przejdzie w czwartek 23 października, przy okazji rzucając na powierzchnię Ziemi swój półcień. Niestety ponownie nie będzie można tego przejścia obserwować z Europy. Pod koniec tygodnia Srebrny Glob przejdzie na wieczorne niebo, a na niebie porannym pojawi się planeta Merkury. Wieczorem można próbować odnaleźć Marsa, zaś jak się dobrze ściemni - dwie ostatnie planety-olbrzymy, czyli Urana i Neptuna. Również po zapadnięciu ciemności, ale nad ranem, widoczne są meteory z corocznego roju Orionidów. W nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października będzie miała miejsce zmiana czasu z letniego na zimowy, czyli cofnięcie wskazówek zegarów z godziny 3:00 na 2:00.

    Przed wschodem Słońca ekliptyka tworzy bardzo duży kąt z widnokręgiem i dzięki temu planeta Jowisz na 45 minut przed świtem znajduje się już na wysokości prawie 50°, a naturalnego satelitę Ziemi można obserwować do środy 22 października, czyli do niecałych dwóch dni przed nowiem. Również dzięki dużemu nachyleniu ekliptyki do wschodniego porannego horyzontu pod koniec tygodnia na wschodnim niebie będzie można próbować dostrzec Merkurego. Niestety ta planeta pojawi się na nim kilka dni po tym, jak zniknie z niego Księżyc.

    Największa planeta Układu Słonecznego pojawia się nad horyzontem około godziny 0:30 (po zmianie czasu 23:30), jest zatem dostępna obserwacjom już ponad 6 godzin, a warunki obserwacyjne są bardzo dobre, w związku z dużą wysokością nad horyzontem, na jaką wznosi się planeta. W tym tygodniu jasność Jowisza wynosi -2 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 36". Jowisz przebywa prawie w połowie drogi między Regulusem z Lwa i gromadą otwartą gwiazd M44. Od Regulusa Jowisza dzieli niecałe 11°, zaś od M44 - prawie 12°.

    W układzie księżyców galileuszowych planety będzie można dostrzec następujące zjawiska:

    22 października, godz. 4:24 - wejście Europy w cień Jowisza (początek zaćmienia),

    24 października, godz. 0:30 - od wschodu Jowisza cień Europy na tarczy planety (blisko środka tarczy),

    24 października, godz. 0:48 - wejście Kalisto w cień Jowisza (początek zaćmienia),

    24 października, godz. 1:06 - wejście Europy na tarczę Jowisza,

    24 października, godz. 1:34 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,

    24 października, godz. 4:00 - zejście Europy z tarczy Jowisza,

    24 października, godz. 5:38 - wyjście Kalisto z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

    24 października, godz. 6:02 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

    24 października, godz. 7:16 - wejście Io na tarczę Jowisza,

    25 października, godz. 3:10 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

    25 października, godz. 3:32 - wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,

    25 października, godz. 6:44 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

    25 października, godz. 7:14 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,

    26 października, godz. 0:30 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

    26 października, godz. 1:46 (czas letni) - wejście Io na tarczę Jowisza,

    26 października, godz. 1:50 (czas zimowy) - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

    26 października, godz. 3:02 - zejście Io z tarczy Jowisza,

    27 października, godz. 0:12 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).

    W poniedziałek 20 października Księżyc miał fazę 13% i na 45 minut przed wschodem Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) znajdował się na wysokości mniej więcej 25° nad południowo-wschodnim widnokręgiem. 15° na prawo i w górę od Księżyca (na godzinie 1) świecił Regulus, czyli najjaśniejsza gwiazda Lwa, świecąca z jasnością obserwowaną +1,3 wielkości gwiazdowej. 11° dalej prawie w tym samym kierunku znajdowała się planeta Jowisz. Natomiast 17° na lewo i w górę (na godzinie 9:30) od Księżyca świeciła trzecia co do jasności gwiazda Lwa (jasność obserwowana +2,1 magnitudo), czyli Denebola, najbardziej na wschód wysunięta gwiazda z głównej figury tego gwiazdozbioru, będąca w szpicu "żelazka". Dobę później o tej samej porze faza Księżyca zmniejszy się do 7%, a będzie się on znajdował na wysokości około 17° nad horyzontem ESE, mniej więcej 16° na południe od Deneboli, choć w sąsiednim gwiazdozbiorze Panny.

    W środę 22 października Księżyc na dobre wejdzie już do Panny (w tym gwiazdozbiorze wciąż jest Słońce i pozostanie w nim do końca października). 45 minut przed świtem faza Srebrnego Globu będzie wynosiła zaledwie 3% i będzie się on znajdował na wysokości mniejszej niż 10°. W tym momencie do nowiu Księżyca pozostanie około 40 godzin. Nieco ponad 4° na północ od Księżyca znajdowała się będzie Porrima, czyli jedna z jaśniejszych gwiazd Panny. Jednak najprawdopodobniej będzie ona ginąć w zorzy porannej, ponieważ jej jasność to tylko +3,4 magnitudo. Ze względu na małą fazę i niskie położenie nad widnokręgiem Księżyc nie będzie łatwym celem i przy jego szukaniu na pewno warto będzie posiłkować się lornetką.

     

    W tym samym czasie nad horyzontem będzie przebywał Merkury, który jednak na animacji nie zdołał jeszcze wyłonić się spoza horyzontu. Pierwsza planeta od Słońca tego ranka będzie znajdowała się mniej więcej 8,5 stopnia na wschód (na godzinie 7:30) od Księżyca, na wysokości niecałych 2° nad wschodnim horyzontem. Ale jasność Merkurego w tym momencie będzie wynosiła zaledwie +2,1 wielkości gwiazdowej, zatem nie będzie on łatwym celem do obserwacji, a silne turbulencje atmosfery dodatkowo utrudnią obserwacje planety, która będzie wtedy miała tarczę o średnicy ponad 9" i fazie 10%.

     

    Dopiero w weekend pierwsza planeta od Słońca zacznie być jako tako widoczna. W sobotę 25 października na 45 minut przed świtem będzie się ona znajdowała na wysokości prawie 6° nad wschodnim horyzontem. Do tego czasu jasność planety wzrośnie do +0,8 wielkości gwiazdowej, jednocześnie zmniejszy się jej tarcza, do 8,5 sekundy kątowej i urośnie faza, do 22%. Dobę później jasność Merkurego będzie już wynosiła +0,5 magnitudo, jego tarcza wciąż będzie miała średnicę powyżej 8", ale faza zwiększy się do 27%. Merkury będzie również o stopień wyżej nad horyzontem.

     

    Wracając do Księżyca, w czwartek 23 października o godzinie 23:57 polskiego czasu przejdzie on przez nów. Zahaczy przy tym o półcień Ziemi, co na powierzchni naszej planety będzie można obserwować, jako częściowe zaćmienie Słońca. Niestety, podobnie, jak całkowite zaćmienie Księżyca sprzed dwóch tygodni, nie będzie można go obserwować z Europy. Tym razem szczęście będą mieli mieszkańcy Kanady, Stanów Zjednoczonych i Meksyku oraz Kamczatki i Czukotki w Rosji. Maksymalna faza zaćmienia, około 81%, będzie widoczna przy zachodzie Słońca, w pobliżu arktycznej Wyspy Księcia Walii.

    Mapka pokazuje położenie radiantu Orionidów w czwartym tygodniu października 2014 roku

    W drugiej połowie nocy, ale jeszcze zanim zacznie robić się widno, można obserwować meteory z corocznego roju Orionidów. Meteory z tego roju promieniują przez cały październik i na początku listopada, ale maksimum swojej aktywności mają zawsze około 21 października. Radiant roju znajduje się w pobliżu granicy Oriona z Bliźniętami i Bykiem i wschodzi około godziny 21:30, górując około godziny 5:00 na wysokości ponad 50° nad widnokręgiem. Są to szybkie meteory, gdyż ich prędkość zderzenia z atmosferą ziemi wynosi 66 km/s, czyli podobnie do słynnych Perseidów i też mogą za sobą zostawiać smugi. Aktywność roju zmienia się od mniej więcej 14 do 30 meteorów na godzinę, choć zdarzają się lata, że Orionidów jest nawet 70 na godzinę. Niestety według prognoz w tym roku można spodziewać się mniej niż 20 meteorów na godzinę. Warunki obserwacyjne Orionidów są w tym roku bardzo dobre, we wtorek 21 października Księżyc będzie miał malejącą fazę zaledwie 7% i nie będzie przeszkadzał w obserwacjach roju.

    Na wieczornym niebie na podobnej wysokości, co Merkury, tylko nad południowo-zachodnim widnokręgiem można odnaleźć Marsa. Czerwona Planeta około godzinę po zmierzchu znajduje się na wysokości ponad 8° nad widnokręgiem, gdzie świeci z jasnością około +0,9 magnitudo. Jej tarcza jest już malutka, ma średnicę mniejszą, niż 6", co w połączeniu z niskim położeniem planety nad widnokręgiem powoduje, że nie jest ona atrakcyjnym celem dla obserwatorów z terenów środkowej i północnej Europy. Mieszkańcy tych obszarów mogą w zasadzie tylko naocznie stwierdzić, że planeta jest tam, gdzie powinna być. Im bardziej na północ, tym jest to trudniejsze. W niedzielę Mars przejdzie około 1° na południe od gwiazd 5. wielkości 4 i 7 Sagittarii.

    W niedzielę 26 października do Marsa dołączy Księżyc w fazie 8%. Naturalny satelita Ziemi o godzinie podanej na mapce będzie się znajdował na wysokości niecałych 5°, niewiele mniej, niż 25° na zachód od Marsa (na godzinie 4). W przyszłym tygodniu Księżyc minie Marsa i zacznie dominować na wieczornym niebie.

    Mapka pokazuje położenie Urana i Neptuna w czwartym tygodniu października 2014 roku

    Około godziny 19:30 (po zmianie czasu 18:30) panuje już noc astronomiczna, zatem są bardzo dobre warunki do obserwacji dwóch ostatnich planet Układu Słonecznego, czyli Urana i Neptuna. Neptun góruje około godziny 21:00 (20:00), będąc wtedy niecałe 30° nad południowym horyzontem. Ostatnia planeta Układu Słonecznego świeci obecnie z jasnością +7,8 wielkości gwiazdowej i oddaliła się od świecącej z jasnością +4,8 wielkości gwiazdowej gwiazdy ? Aquarii na odległość na 48 minut kątowych.

     

    Druga i jaśniejsza z planet, Uran, góruje około godziny 23:30 (22:30), na wysokości mniej więcej 43°. Jasność Urana to obecnie +5,7 wielkości gwiazdowej, a planeta znajduje się niecałe 3°, prawie dokładnie na południe od gwiazdy 4. wielkości ? Psc. Niecały 1° nad północny zachód od Urana (na godzinie 2) znajduje się gwiazda 96 Psc, która ma prawie taką samą jasność, jak Uran i można go z nią pomylić. Aby nie mieć wątpliwości, który obiekt należy do Układu Słonecznego, warto pamiętać, że Uran tworzy trójkąt prawie prostokątny z gwiazdami ? i ? Psc, z kątem prostym przy ? Psc, natomiast 96 Psc tworzy ze wspomnianymi gwiazdami zdecydowanie trójkąt rozwartokątny, ze znacznie krótszym bokiem łączącym ją z gwiazdą ? Psc i znacznie dłuższym drugim bokiem, łączącym ją z gwiazdą ? Psc.

    Dodał: Ariel Majcher

    http://news.astronet.pl/7507

    post-31-0-79679400-1413871924_thumb.gif

    post-31-0-52093100-1413871939_thumb.jpg

    post-31-0-53538700-1413871951_thumb.jpg

    • Like 2
  10. Tornada i "bomby gorąca". IRIS odkrywa tajemnice Słońca

    Słońce kryje przed nami coraz mniej tajemnic. Dzięki misji IRIS naukowcy znaleźli odpowiedzi na wiele nurtujących pytań dotyczących naszej dziennej gwiazdy. Wiadomo już dlaczego zewnętrzna sfera Słońca jest cieplejsza od jego powierzchni oraz w jaki sposób powstaje wiatr słoneczny.

    Dwumetrowy statek kosmiczny IRIS (ang. Interface Region Imaging Spectrograph) został wystrzelony na orbitę ziemską 27 czerwca 2013 roku (pisaliśmy o tym tutaj). Po ponad roku naukowcy z NASA zdradzili pierwsze wyniki badań, które prowadzi IRIS. Opublikowano je w ostatnim wydaniu czasopisma "Science".

     

    Odkrywanie Słońca

    - Okazuje się, że Słońce kryło przed nami wiele tajemnic. Dzięki połączeniu wyników dotychczasowych badań i obserwacji IRIS nasza wiedza dotycząca Słońca i jego relacji z planetami Układu Słonecznego, jest coraz większa - wyznaje Jeff Newmark, tymczasowy dyrektor Wydziału Heliofizyki w siedzibie NASA w Waszyngtonie.

    Eksperci spróbowali wyjaśnić, w jaki sposób energia z powierzchni Słońca emitowana jest do korony, czyli do zewnętrznej części atmosfery słonecznej. Strefa ta rozciąga się miliony kilometrów nad widzialną powierzchnią naszej dziennej gwiazdy.

    Okazuje się, że docierająca do korony energia powoduje, że jej temperatura sięga od 6 tysięcy do nawet miliona stopni Celsjusza i jest cieplejsza od samej powierzchni gwiazdy.

    Gorąca maszyna

    Dzięki IRIS ekspertom udało się również zidentyfikować znajdujące się nisko w atmosferze Słońca tzw. "kieszenie gorąca" (gdzie temperatura wynosi ponad 111 tysięcy stopni). Z uwagi na ogrom energii jaki uwalniają te "obiekty" w stosunkowo krótkim czasie, naukowcy nazywają je "słonecznymi bombami gorąca".

    Tego typu odkrycia pomagają naukowcom wyjaśnić w jaki sposób ta wielka "gorąca maszyna" wpływa i warunkuje procesy zachodzące w swojej atmosferze.

    Słoneczne trąby powietrze

    Jednak to nie koniec odkryć. Uczeni na powierzchni Słońca dopatrzyli się struktur przypominających minitornada, które poruszają się z prędkością 20 kilometrów na sekundę. Są one rozproszone w całej chromosferze, czyli stosunkowo cienkiej, przypowierzchniowej warstwie atmosfery słonecznej rozciągającej się do wysokości tysięcy kilometrów. Naukowcy są zgodni co do tego, że te "tornada" przyczyniają się do przenoszenia energii z powierzchni Słońca do korony słonecznej.

    Ruch na Słońcu

    Dzięki obserwacjom IRIS eksperci potwierdzili swoje przypuszczenia na temat przyczyn powstania wiatru słonecznego i związanymi z nim rozbłyskami na Słońcu.

    Okazuje się, że owe prądy są wiązką plazmy, która wystrzeliła ponad koronę słoneczną.

    Natomiast spektakularnie duże rozbłyski energii są inicjowane przez mechanizm zwany "ponowne połączenie" magnetyczne. W procesie tym linie magnetyczne na Słońcu krzyżują się i gwałtownie zmieniają swoje miejsca.

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/tornada-i-bomby-goraca-iris-odkrywa-tajemnice-slonca,146556,1,0.html

     

    post-31-0-88266800-1413788944_thumb.jpg

    • Like 2
  11. Kometa Siding Spring przeleciała tuż obok Marsa

    19 października, o 20:28 polskiego czasu, w pobliżu Marsa przeleciała kometa C/2013 A1 (Siding Spring). W pobliżu tym razem oznacza naprawdę blisko ? w szczytowym momencie oba ciała dzieliła odległość zaledwie około 135 000 km. To, dla porównania, 1/3 odległości między Ziemią a Księżycem.

    To wydarzenie jest czymś bardzo wyjątkowym ? według szacunków takie zbliżenie zdarza się raz na milion lat. Początkowo, gdy 3 stycznia 2013 roku odkryto kometę Siding Spring, obliczenia mówiły, że może ona nawet uderzyć w Czerwoną Planetę. Na szczęście (lub nieszczęście) z czasem skorygowano szacunki dotyczące orbity i dziś już wiemy, że zamiast zderzenia będziemy mieli niezwykłe wydarzenie astronomiczne.

    Mars to dla Ziemi planeta niezwykła. W tej chwili jest zasiedlona przez 7 różnego typu robotów i sond zbudowanych przez ludzi. Poza łazikami Curiosity i Opportunity, które znajdują się na jej powierzchni jest jeszcze 5 krążących po orbicie sond ? Mars Reconnaissance Orbiter, Mars Odyssey, Mars Express oraz dwie świeżo przybyłe: amerykańska MAVEN i indyjska Mangalyaan.

    Taki tłok to doskonała okazja do obserwacji tego wyjątkowego przelotu komety. Łaziki będą próbowały sfotografować Siding Spring z powierzchni, co może im się udać, jeśli w atmosferze nie będzie akurat zbyt wiele pyłu. Okazje wykorzystają też orbitery: od kilku dni robią już zdjęcia zbliżającego się obiektu i analizują skład atmosfery marsjańskiej, by wykryć zmiany, jakie wywoła przelot. W czasie zbliżenia będą robiły zarówno zdjęcia komety, jak i analizowały to, co dziać się będzie wokół.

    A wydarzy się wiele ? kometa C/2013 A1 (Siding Spring)przelatuje tak blisko, że Mars znajdzie się w zasięgu komy czyli gazowo-pyłowej otoczki, rodzaju atmosfery, znajdującej się wokół jądra komety. Powstaje ona w wyniku ogrzewania jądra przez Słońce. Ponieważ kometa pędzi z prędkością 56 km/s czyli szybko nawet jak na kosmiczne standardy, to cząsteczki gazu i drobiny pyłu jej towarzyszące mogą nawet zagrozić (choć ryzyko jest bardzo małe) orbiterom i łazikom. Dlatego niektóre z nich, na przykład MAVEN, przejdą w tryb bezpieczeństwa wyłączając część instrumentów. Również orbity sond zaplanowano tak, by ograniczyć ryzyko uszkodzeń. Niebezpieczne jest też zjawisko ogrzania i zwiększenia objętości zewnętrznych warstw atmosfery, które może sprawić, że krążące wokół Marsa sondy przez pewien czas będą odczuwały znacznie większe tarcie, a przez to niebezpiecznie obniżą swoje orbity.

    Co wiemy o samej komecie C/2013 A1 (Siding Spring)? Jej jądro ma prawdopodobnie średnicę 700-1000 metrów. Pochodzi z obłoku Oorta i po raz pierwszy odwiedzi wnętrze Układu Słonecznego. Oznacza to, że pierwotna materia, z której uformowało się Słońce, planety i sama kometa jest nienaruszona ? taka, jak 4,6 mld lat temu. Naukowcy mają nadzieję, że analizując to, co C/2013 A1 (Siding Spring) pozostawi po sobie na Marsie i w jego okolicy dowiedzą się czegoś o początkach naszego kawałka kosmosu.

    Niestety obserwacje z Polski będą praktycznie niemożliwe ? w chwili zbliżenia Mars będzie właśnie zachodził za horyzont. Jednak skierowane zostaną na niego liczne ? również kosmiczne ? teleskopy. Będzie się działo!

    [AKTUALIZACJA]

    Stale aktualizowane zdjęcia z teleskopu: http://www.virtualtelescope.eu/webtv/

    Transmisja na żywo (jak działa) z centrum sterowania Mars Express: http://www.livestream.com/eurospaceagency

    A, no i musieliśmy na koniec

    Autor: Piotr Stanisławski

    http://www.crazynauka.pl/kometa-siding-spring-przeleci-tuz-marsa/

    post-31-0-66092600-1413788751.jpg

    • Like 2
  12. Pierwsze zdjęcie lodu na Merkurym

    Krzysiek Dzieliński

    Merkury - jako planeta najbliżej położona Słońca - jest bardzo gorący, temperatura dochodzić tam może do 420 stopni Celsjusza (średnia dzienna wynosi 350 C). Jednak mimo tego sondzie MESSENGER (MErcury Surface, Space ENvironment, GEochemistry, and Ranging) udało się uchwycić na powierzchni tej planety lód.

    Wcześniej obecność lodu na powierzchni Merkurego udało się stwierdzić z pomocą radarów i spektrometrów, jednak teraz mamy pierwsze potwierdzenie optyczne - a więc fotografię owego lodu, który znajduje się na samym dnie liczącego sobie 113 kilometrów średnicy krateru Prokofiew.

    Zdjęcie dostarczyło nam wielu nowych, interesujących informacji na jego temat, na przykład faktura lodu wskazuje na fakt, że musiał on powstać relatywnie niedawno, a nie miliardy lat temu - podczas gdy planeta ta powstała. Pokrywa się to z tym co widać w innych kraterach - tam również zdaje się występować lód, obok innego zamarzniętego materiału (który wygląda na bogaty w związki organiczne).

    Źródło: Space

    http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20717/pierwsze-zdjecie-lodu-na-merkurym

     

    post-31-0-15080400-1413788549.jpg

    post-31-0-22817200-1413788562.jpg

    • Like 1
  13. Już za chwilę spotkanie Marsa z kometą. Zdarza się raz na milion lat

     

    W niedzielę kometa Siding Spring minie Marsa tak blisko, że zanurzy się on w jej gazowej otoczce. To bezprecedensowe wydarzenie śledzić będą jedyni mieszkańcy Czerwonej Planety - roboty z Ziemi.

     

    Ten rok z pewnością zapisze się w historii badań nad kometami. Dziesięć lat temu Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wysłała w kosmos sondę Rosetta, która niedawno osiągnęła swój cel - kometę 67P/Czuriumow- -Gierasimienko. Obecnie trwają przygotowania do wysłania na jej powierzchnię małego lądownika. To misternie zaplanowana operacja, do której wszyscy przygotowywali się od lat.

     

    W innej części Układu Słonecznego kosmiczne roboty z Ziemi również szykują się na spotkanie z kometą. Jednak tutaj nikt niczego nie planował, a żadna z sond nie jest do tego przygotowana. Tak po prostu wyszło. Odkryta w 2013 r. kometa C/2013 A1 Siding Spring minie Marsa w odległości ledwie 135 tys. 240 km (to jedna trzecia drogi pomiędzy Ziemią a Księżycem) i z prędkością 203 tys. km/godz. Wystarczająco szybko, żeby cząsteczki gazu uwalniane z jej jądra wyrządziły szkody naszym marsjańskim sondom. Dlatego na czas zbliżenia komety do Marsa zostanie on wykorzystany jako planetarna tarcza.

     

    - Gdy do planety będzie zbliżał się gazowy warkocz komety, czyli jakieś sto minut po największym zbliżeniu, wszystkie nasze orbitery znajdą się po przeciwnej stronie globu - tłumaczy Jim Green, jeden z dyrektorów NASA. Jak zapewnia, jeżdżące po Czerwonej Planecie łaziki Curiosity i Opportunity są bezpieczne. Choć atmosfera Marsa jest sto razy rzadsza od ziemskiej, to bez trudu powstrzyma ona nacierające drobiny pyłu z warkocza komety.

     

    - Jesteśmy też gotowi do obserwacji komety. Tak bliski przelot zdarza się raz na milion lat - ekscytuje się Green.

     

    Kometa przybywa z Obłoku Oorta - chmury otaczającej Układ Słoneczny na samych jego rubieżach, ok. 50 tys. razy dalej niż wynosi odległość Ziemi od Słońca. Astronomowie uważają, że Siding Spring gości we wnętrzu naszego Układu po raz pierwszy. To niezwykle ważne bo oznacza, że mamy do czynienia z pierwotną materią sprzed 4,6 miliarda lat, nietkniętą przez temperaturę Słońca. Badając taką materię poprzez jej wpływ na Czerwoną Planetę, możemy lepiej zrozumieć warunki panujące w młodym Układzie Słonecznym.

     

    Tak, według koncepcji artysty, będzie wyglądał przelot komety Siding Spring. Zobaczą to tylko roboty przysłane przez nas z Ziemi

     

    Na Marsie jest obecnie wyjątkowo tłoczno. Na powierzchni planety znajdują się dwa działające łaziki: 10-letni Opportunity i jego młodszy brat Curiosity. Na orbicie krąży aż pięć orbiterów: trzy amerykańskie (Mars Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter, MAVEN), jeden europejski (Mars Express) i świeżynka w towarzystwie, czyli indyjski Mangalyaan.

     

    Żaden instrument zainstalowany w tych robotach nie został zaprojektowany do obserwacji komety. Mimo to wszystkie będą mogły jakoś astronomom pomóc. Naukowcy wykorzystają też kosmiczne teleskopy: Hubble'a, Keplera, Spitzera i Chandrę. Komecie przyjrzą się również sondy SOHO i STEREO normalnie obserwujące Słońca.

     

    Główne zadanie, jakie stawiają przed sobą naukowcy, to próba zmierzenia rozmiarów jądra komety, prędkości jego rotacji oraz aktywności. Niezwykle ważna będzie też obserwacja oddziaływania cząstek pyłu kometarnego z atmosferą Marsa. Pozwoli to na lepsze zrozumienie atmosfery Czerwonej Planety. Do tego celu świetnie jest przygotowana najnowsza sonda marsjańska NASA, czyli MAVEN. Jej zadaniem jest badanie górnych partii atmosfery Marsa. Wizyta komety jest więc szczęśliwym zbiegiem okoliczności.

     

    Zdjęcia jądra Siding Spring ma wykonać sonda Mars Reconnaissance Orbiter. A jeśli w atmosferze planety nie będzie zbytnio zapylona, jak to często bywa na Marsie, łaziki Opportunity i Curosity mogą sfotografować kometę na niebie. - Trzymamy kciuki za pierwsze udane zdjęcie komety zrobione z innego świata - mówi Kelly Fast z NASA.

     

    Dziś wiemy, że kometa minie Marsa. Gdyby jednak uderzyła - z prędkością 56 km/s, przy rozmiarach jądra szacowanych na 1-3 km - wyzwoliłaby energię porównywalną z eksplozją 35 milionów megaton trotylu. To ok. jednej trzeciej siły uderzenia meteorytu, który 65 mln lat temu zmiótł z powierzchni Ziemi dinozaury.

     

    NASA przygotowała stronę poświęconą komecie Siding Spring.

     

    Mars (na dole) kometa (u góry z lewej) i ich największe zbliżenie (czerwone strzałki), które nastąpi w niedzielę 19 października o 20:27 czasu środkowoeuropejskiego (kliknij, aby otworzyć powiększenie w nowym oknie).

    Karol Wójcicki

     

    http://wyborcza.pl/1,75476,16809311,Juz_za_chwile_spotkanie_Marsa_z_kometa__Zdarza_sie.html

    Fot. ESA / R. Kauffman

     

    post-31-0-19420400-1413788147_thumb.jpg

    post-31-0-65499700-1413788317.jpg

    • Like 2
  14. "Komórka" w meteorycie sprzed 1.3 miliarda lat

    Odnaleziony w 1911 roku na terenie Egiptu meteoryt Nakhla już w przeszłości okazał się przełomowy - to on wskazał na fakt, że na Marsie mogła istnieć woda w stanie płynnym. Teraz, po jego dokładniejszym zbadaniu, okazało się, że może on skrywać jeszcze większą sensację - znaleziono w nim bowiem obiekt przypominający żywą komórkę.

    Skała ta liczy sobie 1.38 miliarda lat i pochodzi z Marsa. Oderwała się ona od powierzchni planety około 11 milionów lat temu pod wpływem impaktu innego meteorytu i przez tyle lat dryfowała w kosmosie aby w końcu w czerwcu 1911 roku spaść na Ziemię niedaleko miejscowości El Nakhla el Baharia w Egipcie.

    W trakcie najnowszych badań tego obiektu, które przeprowadził zespół brytyjskich i greckich naukowców, dostrzeżono zatopioną w nim owalną strukturę oddzieloną od reszty kamienia wyraźną ścianką - już na pierwszy rzut oka przypomina ona skamieniałość komórki.

    Badacze przeprowadzili szereg testów, które wskazały na chemiczne dowody, że struktura ta pochodzi z Marsa - jednak prawdopodobnie (choć nie ma stuprocentowej pewności) nie jest to komórka żywego organizmu, lecz bąbel wody. Woda ta, najprawdopodobniej w trakcie uderzenia meteorytu, który doprowadził do oderwania Naklha od powierzchni Marsa została podgrzana.

    A zatem, choć nie znaleziono (prawdopodobnie, nadal trwają badania meteorytu Naklha pod kątem zawartości materiału biologicznego) marsjańskiego życia, to znaleziono kolejny, mocny dowód na to, że Czerwona planeta w przeszłości posiadała warunki pozwalające na jego wspieranie.

    Źródło: Astrobiology

    http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20709/komorka-w-meteorycie-sprzed-13-miliarda-lat

     

    post-31-0-39972000-1413705009.jpg

    post-31-0-68035000-1413705018.jpg

    • Like 2
  15. Gwiazda-towarzysz ukryta przez 21 lat!

    Astronomowie wykorzystując obserwacje Kosmicznego Teleskopu Hubble'a należącego do NASA odkryli gwiazdę - towarzysza supernowej rzadkiego typu. To pierwszy tego typu przypadek, gdy astronomowie byli w stanie nałożyć ograniczenia na własności gwiazdy - towarzysza supernowej typu IIb. Udało im się oszacować jasność oraz masę gwiazdy, co dostarczyło informacji o warunkach, jakie panowały PRZED wybuchem.

    Eksplozja miała miejsce w galaktyce M81, oddalonej od Ziemi o 11 milionów lat świetlnych w kierunku gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy. Światło z supernowej po raz pierwszy zaobserwowano w 1993 roku, a obiekt oznaczono jako SN 1993J. Jest to najbliższy zaobserwowany przykład supernowej typu IIb. W ciągu ostatnich lat astronomowie szukali jej towarzysza.

    Odkrycie gwiazdy-towarzysza potwierdziło ostatecznie teorię, ze supernowa SN 1993J była składnikiem układu podwójnego, w którym dwie oddziałujące gwiazdy spowodowały wybuch. Gwiazda wybuchła, gdy jej towarzysz ściągnął z niej większość jej wodorowej otoczki.  W środku pozostała niebieska gwiazda-towarzysz, w której pali się hel. Tą bardzo gorącą gwiazdę otacza mgławica resztek z gwiazdy, która eksplodowała, a światło z wybuchu dotarło do nas 21 lat temu.

    Jest wiele typów supernowych  Jedne wybuchają jako pojedyncze gwiazdy, inne zaś w układzie  podwójnym złożonym z 'normalnej' gwiazda i białego karła. Szczególna klasa supernowych typu IIb łączy cechy supernowych wybuchających jako pojedynczy obiekt i tych z układu 2 gwiazd.

    Na czym polega ich szczególność? Są niezwykłe między innymi dlatego, że w wybuchu widać niewiele wodoru. Gdzie i kiedy gubią wodór? W modelu supernowej typu IIb gwiazda-towarzysz zabiera przyszłej supernowej większość otoczki wodorowej. Po wybuchu, towarzysz świeci dalej jako bardzo gorąca gwiazda spalająca hel. Właśnie tą ultrafiloletową poświatę gorącej gwiazdy, która przetrwała, zaobserwował Teleskop Hubble'a po 21 latach od odkrycia.

    Dotychczasowe obserwacje bezpośrednie gwiazdy - towarzysza supernowej sprawiały astronomom kłopot, ze względu na to, że jest ona zbyt ciemna w porównaniu do samej, bardzo jasnej, supernowej.

    Astronomowie szacują, że jedna supernowa wybucha co sekundę gdzieś we Wszechświecie, ale nie są jeszcze w stanie w pełni zrozumieć jak gwiazdy wybuchają. Nowe obserwacje wydają się być bardzo pomocne w zrozumieniu natury tego zjawiska. Alex Filippenko, profesor astronomii na Uniwersytecie w Berkeley żartuje, że mamy tu do czynienia z przypadkiem przestępstwa, w którym w końcu udało się namierzyć złodzieja.

    Obserwacje przeprowadzone w 2004 w obserwatorium Kecka na Hawajach ujawniły widma, wskazujące na obecność towarzysza. Niestety naukowcy nie mieli 100% pewności, co do odkrycia, ze względu na dużą liczbę obiektów w polu widzenia. Dzięki dodatkowym obserwacjom w zakresie UV przeprowadzonym przy wykorzystaniu Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, udało się zdemaskować ukrywającego się towarzysza, który pozostawał w cieniu przez 21 lat.

    Dzięki odkryciu towarzysza supernowej SN 1993J potwierdzono teoretyczny model wybuchu supernowej typu IIb.

    Oryginalny artykuł: Ori D. Fox et al. 2014 ApJ 790 17 doi:10.1088/0004-637X/790/1/17

    UNCOVERING THE PUTATIVE B-STAR BINARY COMPANION OF THE SN 1993J PROGENITOR

     

     

    Alicja Wierzcholska | Źródło: sciencedaily.com

    Wizja artysty przedstawiająca supernową SN 1993J

    Źródło: NASA, ESA, and G. Bacon (STScI)

    http://orion.pta.edu.pl/gwiazda-towarzysz-ukryta-przez-21-lat

     

    post-31-0-36660600-1413704837_thumb.jpg

    • Like 2
  16. I TY możesz pomóc astronomom!

    Dzięki współpracy międzynarodowych agencji kosmicznych rozpoczął się niedawno projekt o nazwie ?Miasta Nocą?. Projekt ten ma na celu sporządzenie mapy świetlnej Ziemi poprzez analizę zdjęć orbitalnych naszej planety.

    Autorami artykułu są Andrzej Miotk i Julia Aniśko.

    Projekt składa się z trzech oddzielnych części. Pierwsza, o nazwie ?Ciemne niebo? zrzesza ludzi, których zadaniem jest wstępne sortowanie obrazów na zdjęcia miast, gwiazd i innych obiektów.

    Drugi dział, o nazwie ?Nocne miasta? prosi użytkowników o dopasowanie miejsc na fotografii do punktów na mapie.

    ?Zagubieni nocą? jest ostatnią i najbardziej skomplikowaną częścią projektu. W tej części obywatele poszczególnych państw mają za zadanie identyfikację miast na fotografiach z 500 kilometrową granicą błędu.

    Zdjęcia wykonywane są przez orbitujących astronautów i gromadzone w bazie danych o nazwie ?The Gateway to Astronaut Photography of Earth?. Pierwsze ujęcia w bazie danych pochodzą z lat 60. i były zbierane jeszcze w czasie programu Merkury. A najnowsze, sprzed kilku dni.

    Analiza tych zdjęć może pokazać jak zanieczyszczenie światłem wpływa na ludzkie zdrowie i jak może pomóc w oszczędzaniu energii. Ale fotografie najpierw muszą być skatalogowane i w tym momencie inicjatywę muszą przejąć internauci.

    ?Każdy może pomóc? ? pod taką dewizą Alejandro Sanchez zachęca użytkowników internetu do pomocy w projekcie. Alejandro, student z Complutense University w Hiszpanii, który koordynuje projekt fotografii miast, zaznacza również, że bez pomocy społeczeństwa niemożliwe jest użycie zdjęć w celach naukowych. Algorytmy nie potrafią efektywnie rozróżniać na fotografiach takich obiektów jak gwiazdy, miasta czy komety. W tym starciu człowiek wygrywa z maszyną.

    W ramach projektu, do istniejącej już bazy danych zaczęły napływać zdjęcia wysokiej rozdzielczości pochodzące z ?Nightpod? ? programu Europejskiej Agencji Kosmicznej, której urządzenie zainstalowane jest na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od 2012 roku. Zamontowanie urządzenia ?Nightpod? na Stacji pozwoliło na zwiększenie jakości zdjęć, ponieważ szybko okrążająca Ziemię Stacja nie pozwalała na uchwycenie nierozmazanego zdjęcia, nawet w przypadku użycia kamery z szybkim filmem.

     

    Kadra projektu ma nadzieję, że naukowcom uda się rozróżnić poszczególne odcienie światła na zdjęciach i wywnioskować, jakiego oświetlenia używają poszczególne miasta, aby móc lepiej oszczędzać energię i ograniczać zanieczyszczenie światłem. Jednak zanim tego dokonają potrzebna jest pomoc czytelników, internautów i niezrzeszonych miłośników astronomii.

    Dodała: Redakcja AstroNETu

    Źródło: Serwis Space.com

    http://news.astronet.pl/7506

    Miasta sfotografowane nocą z nieco innej perspektywy, bo z przestrzeni kosmicznej, będą identyfikowane przez internautów w ramach projektu "Cities at Night"

     

    post-31-0-10281600-1413704709.jpg

    • Like 1
  17. Przelot komety C/2013 A1 Siding Springs w okolicy Marsa ekscytuje astronomów z całego świata

    Cała społeczność astronomiczna na świecie przygotowuje się na obserwacje komety C/2013 A1 Siding Springs. Jest to pierwszy znany nam przypadek pojawienia się tego obiektu w naszej przestrzeni kosmosu i od razu będzie to przelot wyjątkowy. Początkowo sądzono nawet, że kometa może się zderzyć z Marsem.

    Kometa C/2013 A1 Siding Springs została odkryta w 3 stycznia 2013 roku przez australijskiego astronoma Roba McNaughta z Siding Spring Observatory i stąd jej nazwa. Średnica jądra tego ciała niebieskiego szacowana jest na 50 km, a prędkość, z jaką się porusza to 56 km/s.

    Gdy wytyczono pierwsze trajektorie lotu tego ciała niebieskiego okazało się, że może być ona na kursie kolizyjnym z Marsem. Gdyby doszło do zderzenia jego energia wyniosłaby 20 miliardów megaton. Jednak po zgromadzeniu większej ilości danych okazało się, że kometa jednak minie Czerwoną Planetę o mniej więcej 140 tysięcy kilometrów. To nadal bardzo blisko i jest to też świetna okazja do pogłębienia nieco poziomu wiedzy na temat tych wciąż tajemniczych obiektów.

    Naukowcy obawiają się, że przelot może się wiązać z realnym zagrożeniem dla ziemskich orbiterów Marsa. Największe zbliżenie nastąpi 19 października 2014 roku, czyli w najbliższą niedzielę.

    Niewielka odległość dzieląca Marsa i kometę może spowodować, że obłoki gazu i pyłu rozciągające się czasami na miliony kilometrów spowiją całą planetę. Można się spodziewać, że konsekwencją tego zjawiska będą liczne deszcze meteorów, które może udać się zaobserwować ziemskim łazikom przemierzającym powierzchnię Marsa.

    Specjaliści zwracają uwagę, że tak bliski przelot komety to wydarzenie, do którego dochodzi raz na milion lat. Aby wykorzystać nadarzającą się okazję planuje się wykorzystanie wszelkich dostępnych aparatów kosmicznych z teleskopem Hubble'a, Neowise, HiRISE i innych.

    Dodatkowo ze względu na znaczne zbliżenie do Marsa do obserwacji wykorzystane zostanie wiele orbiterów znajdujących się na jego orbicie oraz wszystkie łaziki poruszających się na powierzchni. Na Ziemi dogodne warunki do prowadzenia obserwacji astronomicznych będą niestety tylko na półkuli południowej.

    Zobacz również:

    http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/w-pazdzierniku-w-bliskiej-odleglosci-marsa-przeleci-kometa-c2013-a1-siding-spring

    http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/rekordowo-bliskie-spotkanie-komety-siding-springs-marsem-juz-w-pazdzierniku-2014

    http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/przelot-komety-c2013-a1-siding-springs-w-okolicy-marsa-ekscytuje-astronomow-calego-swiata

    Dodaj ten artykuł do społeczności

    Trajektoria wytyczona przez NASA - źródło: JPL/NASA

    post-31-0-49944400-1413704389.jpg

    post-31-0-93316900-1413704452.jpg

    • Like 2
  18. Życzę zdrowia szczególności

     

    Oby dopisywało podczas obserwacji nieba

     

    Teleskopu tak wielkiego byś odkrył

     

    Wszechświat na nowo przez niego

     

    Radości obcowania

     

    Oraz samych miłych wspaniałych chwil w życiu

     

    Pozdrawiam serdecznie wiadomo, kto Paweł :)

  19. 2014-10-08. Koniunkcja Księżyca z lampą. Foto. Aparat Canon A580. Refraktor achromatyczny Sky-Watcher SK804A. Czasem te paskudne śmiecie, co zaśmiecają nam nocne niebo się przydają, zwłaszcza jak nasz Księżyc zbliża się do tych obiektów, dodam zdjęcie obrobione tak żeby było widać lampę uliczną i Księżyc, zrobiłem dwie fotografie, pierwszą Księżyc, aby był widoczny, zaś drugą lampę uliczną nałożyłem zdjęcia na siebie programem do nakładania zdjęć i o to efekt. :)

     

    post-31-0-74940100-1413615357.jpg

    post-31-0-70601900-1413615479_thumb.jpg

    • Like 5
  20. Satelita wykrył sygnał od nieznanych cząstek, które wylatują ze Słońca i uderzają w ziemskie pole magnetyczne. To ciemna materia?

     

    Ciemna materia jest tajemnicą tajemnic współczesnej fizyki. Otacza nas z wszystkich stron i przenika przez nasze ciała, ale nie potrafimy jej wykryć. Jesteśmy dla niej przezroczyści. Brytyjscy badacze donoszą, że chyba udało im się odkryć jeden ze składników tej niezwykłej substancji - aksjony.

    Amerykański noblista Frank Wilczek niedawno mówił mi, że gdyby ułożyć listę największych nierozwiązanych problemów w fizyce, to ciemna materia znalazłaby się na pierwszym miejscu.

    - W zeszłym stuleciu żmudnie badaliśmy, z czego i jak zbudowana jest otaczająca nas materia. Ustaliliśmy, że jej najbardziej elementarnymi składnikami są elektrony i kwarki - opowiadał prof. Wilczek. - I kiedy już zaczynaliśmy sądzić, że to doskonale rozumiemy, astronomowie odkryli, że ta znana nam materia stanowi zaledwie 5 proc. całkowitej masy kosmosu. Nie mamy bladego pojęcia, czym jest reszta! Obok nas istnieje niewidzialny świat "cieni", a my jesteśmy skazani na mniej lub bardziej udane domysły.

    Wilczek sugerował, że jednym ze składników tej nieznanej materii mogą być aksjony.

    Co to są aksjony? - Wymyśliliśmy je przed 35 laty ze Stevenem Weinbergiem - mówił. - Ochrzciłem je nazwą proszku do prania, którego używała moja żona. Bo, widzi pan, aksjon to zbyt piękna nazwa dla proszku, ale dla nowej cząstki elementarnej - w sam raz.

    Kiedy zapytałem, czy jest szansa na empiryczne potwierdzenie jego aksjonów, Wilczek odrzekł: - Większa niż pół na pół.

    Być może jego naukowe proroctwo właśnie się spełnia. Satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej XMM-Newton wykrył nieznane promieniowanie X, a naukowcy sugerują, że pochodzi ono od aksjonów, które wylatują ze Słońca i zderzają się z polem magnetycznym Ziemi.

    Informują o tym brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Leicester w pracy, która ukaże się 20 października w piśmie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".

    Ciemne chucherko

    Jeśli to się potwierdzi, to Brytyjczycy wygrali wielki międzynarodowy wyścig, bo na aksjony od lat poluje wiele zespołów badawczych na całym świecie.

    Prof. Wilczek i Weinberg wymyślili te cząstki w latach 70. zeszłego stulecia, żeby rozwiązać problemy, jakie miała teoria silnych oddziaływań jądrowych. Chodzi o potężne siły, najsilniejsze w przyrodzie, które spajają kwarki w jądrach atomowych.

    Aksjony mają być neutralne (pozbawione ładunku elektrycznego), bardzo lekkie (prawdziwe chucherka - miliony czy miliardy razy lżejsze od elektronów) i mają bardzo słabo wchodzić w reakcje ze zwykłą materią (wiadomo, inaczej już dawno byśmy je wykryli). Z jednym wyjątkiem. Teoria przewiduje, że w silnych polach elektromagnetycznych te cząstki mogą zamienić się w odczuwalne już przez nas promieniowanie rentgenowskie. Może się też stać na odwrót - promienie X w silnych polach elektrycznych mogą się przekształcać w aksjony.

    Fizycy niemal od razu zauważyli, że potencjalnym źródłem aksjonów powinno być wnętrze naszej gwiazdy. Jeśli teoria Wilczka ma sens, to strumień tych cząstek powinien wylatywać ze Słońca i docierać do Ziemi. A kiedy słoneczne aksjony natrafią na pole elektromagnetyczne, to mogą się zamienić w promienie X.

    Na tym opiera się większość pułapek, które fizycy w ostatnich latach zastawiali na te cząstki w swoich ziemskich laboratoriach (m.in. w ośrodku jądrowym CERN pod Genewą). Naukowcy zaczajają się przy potężnych elektromagnesach i wypatrują emisji rentgenowskiej od aksjonów, które w polu elektromagnetycznym zamienią się w promieniowanie. Na razie bez skutku.

    Sezon na promienie X

    Badacze z Uniwersytetu Leicester wpadli na inny pomysł. Wykorzystali to, że cała Ziemia jest wielkim elektromagnesem. Jeśli więc słoneczne aksjony istnieją, to gdy wpadają w magnetyczny kokon otaczający naszą planetę, niektóre z nich przekształcają się w promienie X.

    Co ważne, możemy to promieniowanie wykryć! Mamy wspaniały detektor. Na wokółziemskiej orbicie od 15 lat krąży europejskie obserwatorium rentgenowskie XMM-Newton. Jest wprawdzie wpatrzone w daleki kosmos - szuka odległych źródeł promieniowania X, ale przecież powinno także zarejestrować promieniowanie z całkiem bliskich źródeł.

     

    Wylatujące ze Słońca aksjony (niebieskie linie) uderzają w ziemskie pole magnetyczne (czerwone linie) i zamieniają się w promieniowanie Roentgena (pomarańczowe linie)

     

    Brytyjczycy przeanalizowali archiwalne dane z 15 lat pomiarów satelity, żeby ustalić, czy widzi on jakieś nieznane promieniowanie, które pochodzi z najbliższego otoczenia Ziemi. Po wyeliminowaniu wszystkich znanych źródeł rentgenowskich, w ich danych pozostało jeszcze pewne rentgenowskie "tło". To nic dziwnego, tego się należało spodziewać - rozproszone i uśrednione promieniowanie powinno dochodzić z wszystkich kierunków Wszechświata. Tyle że to "tło" nie było jednakowe w czasie. Zmieniało się sezonowo, w rytm zmiany położenia satelity wobec Słońca i Ziemi.

     

    To aksjony!

     

    - To się doskonale zgadza z hipotezą słonecznych aksjonów - mówi współautor pracy dr Andy Read. Promieniowanie rentgenowskie od tych cząstek powinno być najsilniejsze na linii Słońce-Ziemia, bo z tego kierunku one nadlatują. Tak wynika z naszych analiz.

     

    - To może być przełomowe odkrycie, otwierające okno do nowej fizyki - uważa dr Read.

     

    - Zdumiewający rezultat - dodaje prezydent Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego Martin Barstow. - Jeśli się potwierdzi, będzie to pierwsza bezpośrednia detekcja i identyfikacja tych nieuchwytnych do tej pory cząstek ciemnej materii.

     

    Dr Read mówi w "Guardianie", że podobny sygnał wykrył amerykański satelita rentgenowski "Chandra", choć nieco czasu może zająć Amerykanom jego analiza. Brytyjczycy natomiast teraz jeszcze dokładniej sprawdzą sygnał rejestrowany przez obserwatorium XMM-Newton.

     

    Ostatnie miesiące rzeczywiście mogą oznaczać przełom w łowach na ciemną materię. Nie tylko Brytyjczycy donieśli o obiecujących rezultatach. Niedawno detektor AMS (magnetyczny Spektrometr Alfa, zainstalowany na stacji kosmicznej) także wykrył zagadkowy sygnał - nadmiar pozytonów w promieniowaniu kosmicznym. Pozytony są odpowiednikami elektronów w świecie antymaterii. Naukowcy spekulują, że te nadmiarowe pozytony pochodzą z rozpadu cząstek ciemnej materii. Ale w tym wypadku na pewno nie chodzi o aksjony, bo z obliczeń wynika, że rozpadają się jakieś inne cząstki - bardzo masywne cząstki, miliony razy cięższe od elektronu. Najwięcej zwolenników ma hipoteza, że AMS wykrył neutralina, które są hipotetycznym krewniakiem bozonu Higgsa, odkrytego kilka lat temu w CERN.

     

    Przez wiele dekad bez skutku szukaliśmy składników ciemnej materii, a teraz nagle odkrywamy dwa na raz - aksjony i neutralina. To się nazywa mieć szczęście. Jak mawia prof. Wilczek, żyjemy w niezwykle ciekawych czasach.

    Skąd wiemy o istnieniu ciemnej materii?

    Swoją masą wpływa ona na ruch widocznych galaktyk. Po raz pierwszy natrafił na nią astrofizyk Fritz Zwicky w latach 30. zeszłego wieku. Gdy zmierzył prędkości galaktyk w Gromadzie Coma, okazało się, że poruszają się w polu ciążenia wielokrotnie większej masy, niż to wynika z prostego zliczania gwiazd, widocznych w teleskopie. Potem inne obserwacje wielokrotnie to potwierdziły. Ciemna materia tworzy "grawitacyjne soczewki", które zakrzywiają światło docierające do Ziemi - w ten sposób można nawet dziś zbadać, gdzie się ona kumuluje. Kilka lat temu astrofizycy wykreślili mapę jej zagęszczeń w kosmosie. Okazuje się, że mniej więcej pokrywa się ona z położeniem świecącej materii, z tym że skupiska ciemnej materii są dużo rozleglejsze. Jasne gwiazdy i galaktyki przypominają niewielkie świecidełka zawieszone na potężnym rusztowaniu nieznanej ciemnej substancji. Nasza Droga Mleczna wraz z Układem Słonecznym także jest zanurzona w takim wielkim ciemnym obłoku, który sięga prawie aż do sąsiedniej galaktyki Andromedy.

    http://wyborcza.pl/1,75476,16824386,Satelita_wykryl_sygnal_od_nieznanych_czastek__ktore.html

    Słońce sfotografowane w ultrafiolecie (NASA)

    post-31-0-00008000-1413613965_thumb.jpg

    post-31-0-39488300-1413613978.jpg

    • Like 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)