Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 408
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez Paweł Baran

  1. Wrocław/ Studenci Politechniki Wrocławskiej będą testować kosmiczne "macki" 2024-04-12. Studenci Politechniki Wrocławskiej będą analizować, jak w warunkach mikrograwitacji sprawdzają się silikonowe +macki+, czyli silikonowe rurki do chwytania i przemieszczania przedmiotów. Swoje badania przeprowadzą podczas lotów parabolicznych w ośrodku Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jak poinformowała w piątek wrocławska uczelnia, jej studenci przeprowadzą testy w ramach programu ESA Academy Experiments - jako pierwszy zespół z Polski. PWr przekazała w komunikacie, że udział w ESA Academy Experiments to dla osób zainteresowanych branżą kosmiczną ogromna szansa, by zdobyć doświadczenie w realizacji ambitnego projektu badawczego, ale także pracować ze specjalistami z Europejskiej Agencji Kosmicznej, jej ośrodków badawczych i współpracujących z nią firm. W tegorocznej edycji ESA wybrała siedem zespołów, które będą mogły przeprowadzić swoje eksperymenty, korzystając z infrastruktury agencji. Do programu zakwalifikowały się zespoły z Francji, Belgii, Włoch, Wielkiej Brytanii, międzynarodowe: austriacko-słoweńsko-niemiecki i islandzko-brytyjski oraz studenci z Koła Naukowego PWr in Space ze swoim doświadczeniem M.A.C.K.I. Project. Pod skrótem M.A.C.K.I. kryje się projekt o nazwie Microgravity Actuated Capturing Kinetic Instrument, czyli kinetyczny instrument przechwytujący uruchamiany mikrograwitacją. Studenci z koła naukowego PWr in Space będą mogli przeprowadzać eksperymenty na swoim prototypie, korzystając z infrastruktury ESA. "Będziemy analizować, jak w warunkach mikrograwitacji sprawdzają się silikonowe +macki+, czyli silikonowe rurki, które pod wpływem wprowadzanego do nich powietrza pod odpowiednim ciśnieniem, zaplątują się i są w stanie złapać konkretny przedmiot i podnieść go czy przesunąć" – powiedział cytowany w komunikacie uczelni Michał Kos z M.A.C.K.I. Project. Projekt ma szansę znaleźć zastosowanie np. na stacjach kosmicznych. Stąd potrzeba wykonania testów w odpowiednich warunkach. Eksperymenty będą przeprowadzane na pokładzie samolotu wykonującego loty paraboliczne, dzięki czemu będzie można doświadczyć stanu nieważkości. "Swoje badania przeprowadzimy podczas trzech lotów. W trakcie każdego samolot wykonuje 31 paraboli, z których jedna to 22 sekundy mikrograwitacji. To ogromna pula czasu na analizy w warunkach zbliżonych do kosmicznych" - przekazał Michał Kos. Loty zaplanowano na początek listopada w ośrodku Novespace w okolicy Bordeaux (Francja). Trwają prace nad budową prototypu, który zostanie wykorzystany do badań. Zadaniem chwytaka podczas testów będzie złapanie i pociągnięcie przygotowanego obiektu. "Do końca wakacji musimy zaprojektować i zbudować wszystkie systemy – eksperyment i platformę testową, a wszystko oczywiście musi być zgodne z bardzo szczegółowymi standardami ESA dotyczącymi przygotowania eksperymentów kosmicznych oraz wymogami firmy Novespace. We wrześniu odwiedzi nas przedstawiciel spółki, który we Wrocławiu, przyjrzy się naszym rozwiązaniom i może jeszcze zasugerować ewentualne zmiany" - powiedziała cytowana w komunikacie Wiktoria Mrowiec z M.A.C.K.I. Project. W tegorocznej edycji programu wezmą udział zespoły z Belgii, Francji, Polski, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także dwa zespoły międzynarodowe.(PAP) Nauka w Polsce, Michał Torz mt/ agt/ https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101546%2Cwroclaw-studenci-politechniki-wroclawskiej-beda-testowac-kosmiczne-macki
  2. SpaceX zrealizowało misję dla Sił Kosmicznych USA 2024-04-12. Mateusz Mitkow 11 kwietnia br. firma SpaceX zrealizowała kolejną misję dla amerykańskich sił kosmicznych. Tym razem w ramach lotu o oznaczeniu USSF-62 na orbitę został wyniesiony zaawansowany satelita, który jest pierwszą z dwóch planowanych jednostek obserwacyjnych nowej generacji. Start misji USSF-62 odbył się 11 kwietnia br. o godz. 16:15 czasu polskiego. Wybranym do tego lotu był system nośny Falcon 9, który wyruszył w kierunku przestrzeni kosmicznej z bazy sił kosmicznych Stanów Zjednoczonych Vandenberg, znajdującej się w Kalifornii. Wyniesienie przebiegło bezproblemowo, a pierwszy stopień rakiety bezpiecznie powrócił na Ziemię, lądując w wyznaczonej strefie lądowania (Landing Zone 4). Chwilę później zespół zaangażowany w misję potwierdził umieszczenie satelity na orbicie. Opisywana misja o charakterze bezpieczeństwa narodowego, miała na celu umieszczenie w przestrzeni okołoziemskiej pierwszej z dwóch planowanych jednostek obserwacyjnych dla Departamentu Obrony USA. Satelita WSF-M 1 (Weather System Follow-on - Microwave) został wyprodukowany przez Ball Aerospace, czyli firmę niedawno przejętą przez BAE Systems. Jego zadaniem jest gromadzenie danych z wykonywanej obserwacji atmosfery i powierzchni oceanu, która odbywać się będzie za pomocą promieniowania mikrofalowego. Pozyskiwane w ten sposób dane pogodowe dotyczą m.in. pomiarów prędkości i kierunku wiatru przy powierzchni oceanu, siły cyklonów tropikalnych, grubości warstw lodu czy wilgotności gleby. Jak opisała firma BAE Systems, satelita posiada również czujnik do badania pogody kosmicznej. To wszystko ma zapewnić „krytyczne i przydatne informacje pogodowe na potrzeby operacji wojskowych we wszystkich obszarach działań wojennych”. Druga jednostka, czyli WSF-M 2 (Weather System Follow-on - Microwave) trafi na orbitę do 2028 r. Oba satelity będą działać na niskiej orbicie polarnej. „Wystrzelenie satelity WSF-M stanowi znaczący krok naprzód w naszej misji zwiększania możliwości kosmicznych naszego kraju” – podkreślił pułkownik Mark Shoemaker , dowódca Space Launch Delta 30. Dodał on także, że niezbędne dane pogodowe przyczynią się zwiększenia bezpieczeństwa nnie tylko USA, ale również krajów sojuszniczych. Warto zauważyć, że misja USSF-62 to już 37. start orbitalny, wykonany przez SpaceX w obecnym roku oraz drugi dla Sił Kosmicznych USA. W tym roku firma SpaceX planuje wykonać ponad 140 lotów. Priorytetem jest jednak pobicie rekordu z zeszłego roku, kiedy to udało się wykonać 96 pomyślnych lotów. Na ten moment wygląda, że spółka Elona Muska jest na dobrej drodze, aby tego dokonać. Źródło: USSF, Space24.pl Autor. SpaceX SPACE24 https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/spacex-zrealizowalo-misje-dla-sil-kosmicznych-usa
  3. Astronauci z Japonii polecą na Księżyc. Historyczne porozumienie 2024-04-12. Mateusz Mitkow NASA oraz Japonia zawarły porozumienie, którego celem jest rozszerzenie współpracy w zakresie eksploracji Księżyca. Na podstawie umowy Kraj Kwitnącej Wiśni opracuje dla amerykańskiej agencji kosmicznej pojazd ciśnieniowy, który będą mogli przemieszczać się astronauci po Srebrnym Globie. Porozumienie gwarantuje także udział japońskich naukowców w dwóch misjach programu Artemis. 9 kwietnia br. administrator NASA Bill Nelson oraz japoński minister edukacji, kultury, sportu, nauki i technologii Masahito Moriyama podpisali historyczne porozumienie w sprawie wspierania zrównoważonej eksploracji Księżyca przez astronautów nadchodzących misji, które będą wykonywane w ramach programu Artemis. W ramach umowy Japonia zobowiązała się do opracowania pojazdu księżycowego z kabiną ciśnieniową, który umożliwi astronautom przemieszczanie się po powierzchni naturalnego satelity Ziemi na dalekie odległości. Najważniejszym elementem dokumentu jest zapis, gwarantujący udział japońskich astronautów w dwóch misjach na Księżyc. Co więcej, prezydent USA Joe Biden i premier Japonii Fumio Kishida ogłosili, że ”celem obu krajów jest, aby obywatel Japonii był pierwszym nieamerykańskim astronautą, który wyląduje na Księżycu podczas przyszłej misji Artemis”. Oficjalne podpisanie dokumentu w tej sprawie odbyło się w siedzibie NASA w Waszyngtonie. Oprócz Nelsona i Moriyamy w podpisaniu umowy uczestniczył także prezes Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA) Hiroshi Yamakawa. W komunikacie NASA czytamy, że księżycowy pojazd od Japonii zagwarantuje nowe możliwości eksploracyjne Srebrnego Globu. Przemieszczanie się na odległe obszary to tylko jeden z elementów, które przyczynią się do lepszego zbadania Księżyca przez człowieka. Oprócz tego będzie on wyposażony w kabinę ciśnieniową, dzięki czemu będzie mógł pełnić funkcję mobilnego siedliska i laboratorium, w którym astronauci będą mogli mieszkać i pracować przez dłuższy czas. Zagłębiając się w szczegóły zapowiedzianej technologii, należy zwrócić uwagę, że pojazd będzie mógł pomieścić dwóch astronautów przez maksymalnie 30 dni podczas przemierzania obszaru w pobliżu księżycowego bieguna południowego. Obecnie NASA planuje wykorzystanie opisywanego środka transportu w ramach misji Artemis VII, a także kolejnych przez około 10 lat. „To symbol nowej ery partnerstwa Japonii i Stanów Zjednoczonych w zakresie eksploracji Księżyca” - podkreślił premier Japonii. NASA przypomina, że porozumienie podlega umowie ramowej między rządem Japonii a rządem Stanów Zjednoczonych, dotyczącej współpracy w badaniu przestrzeni kosmicznej i jej wykorzystaniu, w tym Księżyca i innych ciał niebieskich, w celach pokojowych, która została podpisana 13 stycznia 2023 r. Wydarzenie było częścią wizyty premiera Japonii Fumio Kishidy w USA, w ramach której oba kraje zobowiązały się również do pogłębienia współpracy wojskowej. Obecnie NASA planuje załogowy lot na Srebrny Glob w 2026 r., co tym samym zapoczątkuje budowanie stałej bazy. W 2025 r. ma natomiast odbyć się jeszcze misja Artemis II, która jest pierwszym lotem załogowym w programie Artemis. Nie zakłada on jednak lądowania, lecz w ramach przetestowania załogowej kapsuły kosmicznej Orion dojdzie jedynie do okrążenia Księżyca na wysokości 8900 km nad jego powierzchnią. Udział w tej 10-dniowej podróży weźmie czwórka astronautów. Źródło: NASA/Space24.pl Autor. NASA SPACE24 https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/astronauci-z-japonii-poleca-na-ksiezyc-historyczne-porozumienie
  4. Na 40. urodziny poleci w kosmos. Kim jest Polak, który ma szansę stanąć na Księżycu? 2024-04-12. Marek Szymaniak Rafał Pikuła Loty w kosmos to nie tylko eksploracja, ale przede wszystkim rozwój technologii. Doskonale widać to po tym, jak dziś wyglądają kariery astronautów. Dawniej byli to przede wszystkim piloci wojskowi, a dziś to w dużej mierze naukowcy, inżynierowie – mówi w rozmowie z Magazynem Spider’s Web+ Sławosz Uznański, czyli drugi Polak, który poleci w kosmos. A może i pierwszy, który stanie na Księżycu. Po 45 latach nieobecności Polak znów poleci w kosmos. Sławosz Uznański to 40-letni inżynier i doktor elektroniki oraz pracownik CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych). W kosmos poleci na ISS (International Space Station), czyli Międzynarodową Stację Kosmiczną w ramach misji ESA (European Space Agency) już w sierpniu 2024 roku. Droga do tego etapu dla Polaka była długa i wyboista. W listopadzie 2022 roku Sławosz Uznański, pokonując ponad 22 tysiące innych kandydatów, trafił na listę rezerwową Europejskiej Agencji Kosmicznej, która wybrała astronautów do korpusu podstawowego. Procedura rekrutacyjna obejmowała testy sprawnościowe, na inteligencję, z wiedzy o kosmosie i technologii używanej podczas lotów. Oczywiście uczestnicy przeszli również szereg testów medycznych i psychologicznych. Sito selekcji było więc niezwykle gęste. A jednak udało się i w czerwcu 2023 roku ogłoszono, że to Polak poleci w kosmos. O tym, jak wyglądają przygotowania do lotu i skąd w ogóle u Uznańskiego pojawiła się myśl, że może zostać astronautą, rozmawiamy w Magazynie Spider's Web+. Dziś 12 kwietnia. To dla Ciebie wyjątkowa data. Twoje urodziny, ale i rocznica lotu Jurija Gagarina w kosmos. Bycie astronautą było Ci pisane? Nie wiem! (śmiech), ale faktycznie ta część eksploracji kosmosu towarzyszyła mi od dzieciństwa. W dniu moich urodzin w telewizji zawsze wspominano lot Gagarina, a ja jako mały chłopiec marzyłem, żeby zostać astronautą. Zresztą mama składała mi życzenia, mówiąc "szczęśliwego dnia kosmonauty". I jak widać na Twoim przykładzie, marzenia mogą się spełniać. Jesteś na ostatniej prostej, aby polecieć w kosmos. Ta droga zaczęła się lata temu. W 2008 roku, czyli już 16 lat temu, zacząłem świadomie myśleć o takiej ścieżce kariery, obserwując poprzednią selekcję Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wybrałem wtedy temat mojego doktoratu dotyczący budowania sprzętu kosmicznego, podczas którego pracowałem we francuskim przemyśle przy projektowaniu technologii półprzewodnikowych układów scalonych dla przemysłu kosmicznego. Dla wielu mężczyzn 40. urodziny to przełomowy moment. Niektórzy odczuwają kryzys wieku średniego; kupują kabriolety, motocykle, a Ty polecisz w kosmos… Swój pierwszy motocykl kupiłem, gdy miałem nieco ponad dwadzieścia lat, więc ten etap już za mną (śmiech). Ale tak, zawsze lubiłem eksplorować. Dużo podróżowałem, chodzę po górach, także wysokich. Kosmos to kolejny poziom odkrywania, który chciałbym przekroczyć. Zobaczymy, czy się uda. Czy wiek może być przeszkodą? Współcześnie 40 lat to chyba nie tak dużo, szczególnie gdy się dba się o zdrową dietę, regularnie ćwiczy. W poprzedniej selekcji koledzy faktycznie byli trochę młodsi, ale nie sądzę, aby wiek był tutaj przeszkodą. Ta granica się przesuwa. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w tym roku w kosmos poleci również Don Pettit, astronauta NASA, który ma 69 lat. Decydujące jest tutaj jego niesamowicie bogate doświadczenie, bo w przeszłości odbywał podobne misje. A kiedy będzie wracał z tej misji, będzie już po siedemdziesiątce. Zatem jestem spokojny, szczególnie że jestem dobrze przygotowany od strony fizycznej. Nie odczuwam w żaden specjalny sposób, że przekraczam czterdziestkę. Uprawiam dużo sportu, wspinam się po górach… Don Pettit pokazuje, że kariera astronauty może być długa. Czyli przed Tobą jeszcze 30 lat do emerytury. Zobaczymy, ale mam nadzieję, że się nie mylisz. Mam nadzieję też, że moja kariera rozwinie się tak jak u Dona Pettita. Dziś mogę o tym marzyć. Mama życzyła Ci zostania kosmonautą, ale Twoi rodzice są z zupełnie innej planety. Są historykami sztuki, prowadzą dom aukcyjny. Jak wpłynęło na Ciebie wychowanie w domu pełnym sztuki? Rodzice poznali się na studiach na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Prowadzili galerię sztuki i domy aukcyjne i faktycznie sztuka zawsze była obecna w moim życiu. Natomiast ja byłem matematyczno-techniczną czarną owcą. Już w szkole podstawowej wiedziałem, że będę studiował na politechnice. Rzeczy techniczne mnie kręciły od najmłodszych lat. Pamiętam, że w dzieciństwie pewnego razu rozmontowaliśmy z bratem starą szafę i zbudowaliśmy z niej rampę do skakania na deskorolce. To wymagało niezłego wyczucia i wiedzy technicznej. Czyli czarna owca nie polubiła sztuki? Polubiła! Doceniam sztukę, lubię współczesnych malarzy. Szczególnie te obrazy, które są uniwersalne, czyli trafiają do nas wszystkich niezależnie od języka, kultury, pochodzenia. Przemawiają bezpośrednio do emocji i są narzędziem do opowiadania historii. To których twórców obrazy masz w domu? Nie mam obrazów w domu. Nie kolekcjonuję sztuki. Ale moja mama zainteresowała mnie nowymi formami wyrazu w sztuce. Połączenie z technologią może dawać niezwykłe efekty, o czym sam przekonałem się w zeszłym roku. W ramach Lubelskiego Festiwalu Nauki zrobiliśmy ciekawy projekt filmowo-wizualny. Efekt, czyli animację wyświetlono na fasadzie Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Wyglądało to niesamowicie, a ja świetnie się przy tym bawiłem. Pytam o sztukę, bo kiedyś w kanale "Tropiciel" na YouTubie powiedziałeś ciekawe zdanie, że „matematyka i sztuka łączą się jak rzeki”. Co to znaczy? Na pewnym poziomie matematyka i fizyka wchodzą w obszar filozofii. Zadają najważniejsze pytania dotyczące ludzkości: skąd my, ludzie się wzięliśmy, skąd wziął się wszechświat i jak się formował, dlaczego tak, a nie inaczej? Te pytania pchają od wieków naukę do przodu, motywują naukowców do szukania odpowiedzi. Wrócę jeszcze do Twojego taty. W jednym z wywiadów mówił, że jest z Ciebie bardzo dumny, ale też przyznał, że Twoja kosmiczna misja go przeraża. I wcale mnie to nie dziwi. Wprawdzie kosmos znam tylko z filmów, ale tam poza eksploracją astronautów były też pozostawione na Ziemi rodziny, bliscy, którzy zawsze odczuwali strach, obawę, czy ich bliscy wrócą. Nie da się ukryć, że taki lot to także ryzyko i niebezpieczna sprawa. Lot w kosmos jest ryzykowny i z tym ryzykiem trzeba się pogodzić. Z drugiej strony, wszystko, co robimy w życiu, jest ryzykowne. Chodzenie po górach też i wydaje mi się, że nawet dużo bardziej niebezpieczne. Mamy dane i statystyki pokazujące, jakie ryzyko wiąże się z lotami w kosmos. Zgadza się. W kosmosie było około 600 ludzi i 18 z nich zginęło. Wiadomo, że w przeszłości zdarzały się wypadki. Każdy z nich jest szczegółowo analizowany, co potem pozwala opracować procedury minimalizujące ryzyko kolejnych. Dziś jesteśmy o wiele bezpieczniejsi, niż było to dawniej, także dlatego, że technologia jest o wiele bardziej rozwinięta niż w czasach pierwszych misji kosmicznych. Zresztą moja specjalizacja to niezawodność systemów elektronicznych i sterowania. Jestem w stanie policzyć, jak duże jest to ryzyko i czy jestem na nie gotowy. I jesteś? Tak, i tak staram się opowiadać o tym swojej rodzinie, bliskim. Wspomniałeś, że wyprawy w góry, wspinaczka są dużo bardziej ryzykowne, a sam taką uprawiasz. Kiedy alpiniści giną w górach, pojawiają się pytania: po co tam idą, dlaczego egoistycznie wybierają góry, a nie bliskich, co chcą sobie udowodnić, komu i czemu służy to, że jako kolejna osoba weszli na Mount Everest. Czy z kosmosem jest tak samo? Jest dość podobnie. My, jako ludzie, staramy się zdobywać "nowe szczyty", odkrywać nowe miejsca, zrozumieć, jak działa świat, doświadczyć czegoś nowego i podzielić się tym z innymi. Zainspirować społeczeństwo. Pokazać, kto jest najlepszy, najszybszy, kto jest w stanie poradzić sobie w trudnych warunkach. Ta rywalizacja przyciąga ludzi do sportu, który zresztą poprzez ciężką pracę kształtuje charakter. Ale współczesny kosmos ma też warstwę naukową, której często brakuje dziś wspinaczce górskiej. Ta sprowadza się coraz częściej “tylko” do chęci ustanowienia nowego rekordu lub udowodnienia samemu sobie, że weszliśmy na jakiś szczyt. Tak, zdecydowanie. Loty w kosmos to nie tylko eksploracja, nie tylko odkrycie nowego miejsca, ale przede wszystkim rozwój technologii. Doskonale widać to po tym, jak dziś wyglądają kariery astronautów. Dawniej byli to przede wszystkim piloci wojskowi, a dziś to w dużej mierze naukowcy, inżynierowie. W kosmosie budujemy olbrzymią infrastrukturę, od której jesteśmy zależni na Ziemi. Na co dzień nie dostrzegamy tego, że możemy np. komunikować się przez telefon komórkowy, mieć w nim nawigację GPS dzięki satelitom i wcześniejszym wyprawom w kosmos. Te osiągnięcia wpływają dziś na życie każdego z nas. A która z tych perspektyw do Ciebie bardziej przemawia? Ta naukowa ciekawość czy chęć osobistej eksploracji i przejścia do historii? Zawsze byłem ciekawy świata, dlatego wybrałem karierę naukową. Chcę też być częścią czegoś większego. Chcę wykonać badania naukowe, które zmienią życie setek ludzi na Ziemi. Dostarczyć danych i odkrywać nowe rzeczy, aby dołożyć cegiełkę do naukowego i technicznego postępu ludzkości. Zanim dojdzie do lotu, jest masa przygotowań, w tym szkolenie. Ale zacznę od kombinezonu astronauty. Przymierzyłeś go już? Nie, nie jest jeszcze uszyty. Ale miałem okazję zobaczyć, jak będzie wyglądał, kiedy odwiedziłem siedzibę SpaceX w Hawthorne w Kalifornii. Zdjęto tam ze mnie wszelkie wymiary; długość palców, szerokość dłoni, obwód głowy. Zmierzono całe ciało. Szycie kombinezonu może potrwać kilka miesięcy. Trochę jak u panny młodej przed ślubem. Pomiary do sukni ślubnej zdjęte i nie można ani przytyć, ani schudnąć. Trochę tak (śmiech). Ale ja na szczęście nigdy nie miałem problemów z wagą. Szczęściarz! A jak wygląda szkolenie? Zwykli śmiertelnicy znają je tylko z filmów, a tam widzimy najbardziej widowiskowe elementy: wirówkę, loty paraboliczne, pływanie w kombinezonie w basenie. Ile to ma wspólnego z rzeczywistością? Faktycznie na filmach często pokazane są wirówki, loty paraboliczne i spacery kosmiczne w basenie. Jest tak, bo budzi to emocje i jest atrakcyjne wizualnie. Tymczasem rzeczywistość jest mniej ekscytująca. Większość czasu to siedzenie na wykładach. Nauka dziedzin, które nie są moimi specjalizacjami, czyli biologia, fizjologia, medycyna. To nie wyglądałoby na ekranie zbyt interesująco. Nie zaskoczę cię, ale nie mogę doczekać się części praktycznej, czyli lotów parabolicznych, wirówek i tak dalej. Szkolenia teoretyczne to też uczenie się różnych scenariuszy na wypadek awarii. W czasie misji sporo złego może się zdarzyć. Od wycieku ze stacji kosmicznej i utraty ciśnienia, przez dostanie się do kabiny amoniaku, który wykorzystywany jest w systemie chłodzenia, aż po pożar, bo może dojść do zwarcia. Jak się w tych sytuacjach zachować? Oczywiście zdarzają się awarie i astronauci są szkoleni na wypadek wszystkich scenariuszy. Wymieniłeś te najbardziej krytyczne. Jesteśmy uczeni, jak sobie poradzić, ugasić ogień. Mamy też procedury na wypadek utraty atmosfery, bo wiadomo, że bez tlenu człowiek nie może przeżyć zbyt długo. To, jak mamy się zachować, musi być wyuczone, wręcz automatyczne. W przypadku niebezpiecznej sytuacji na ISS po pierwsze musimy ostrzec resztę załogi, zebrać się w bezpiecznym miejscu, gdzie życie nie jest zagrożone. A następnie wdrożyć procedurę i postępować zgodnie z tym, co w niej zaplanowano. Twój pobyt na orbicie jest dokładnie zaplanowany, doba jest podzielona na 5-minutowe odcinki. Każda minuta na orbicie to duży koszt, który musi się zwrócić w postaci technologii i badań naukowych. Jednak musisz też odpoczywać. Co chcesz robić w czasie wolnym? Czasu wolnego nie ma za dużo, bo faktycznie jest bardzo cenny. Poza tym musimy nie tylko spróbować się wyspać, ale też ćwiczyć. Treningi są obowiązkowe, bo trzeba zadbać o sprawność fizyczną, aby bez kłopotu wrócić na Ziemię. A jeśli będę miał chwilę i będzie taka możliwość, to na pewno chciałbym popatrzeć na Ziemię przez okno Cupola. To musi być niezapomniany widok. Jak mówiliśmy, każda minuta Twojego pobytu w kosmosie to spory koszt. Jak, będąc tam, sprawisz, że koszty się zwrócą? Wytłumaczmy to naszym czytelnikom, którzy na misję składają się, płacąc podatki. Europejska Agencja Kosmiczna publikuje takie informacje. Programy eksploracyjne zwracają się mniej więcej w stosunku 3-4 do jednego. To znaczy, że każde zainwestowane euro generuje około 3 euro na Ziemi w postaci późniejszych odkryć naukowych, badań, rozwiązań technologicznych, które wykorzystuje też biznes. A jeśli chodzi o programy i misje nawigacyjne, to stosunek jest jeszcze większy - około 7-8 do jednego. Widząc takie zwroty, inwestycje w sektor kosmiczny powinny być dla naszego kraju priorytetem. Myślisz, że to, że wybrano Cię do tak ważnej misji, sprawi, że coś się w tej kwestii zmieni? Dla mnie bardzo ważna jest nie tylko perspektywa bezpośredniego zwrotu finansowego, ale inspiracji młodego pokolenia do nauki. To oczywiście inwestycja długoterminowa, ale zwroty z edukacji są wielokrotnie większe. Kraje, które inwestują w dobre nauczanie, naukę, technologie, później budując na tym przemysł, tworzą produkty o wysokiej wartości dodanej, przyciągają międzynarodowy kapitał. Jestem przekonany, że inwestując dziś w takie dziedziny, jak eksploracja kosmosu, sztuczna inteligencja czy transformacja cyfrowa, możemy w przyszłości zyskać ogromny potencjał ekonomiczny. Właściwie to nie stać nas na to, abyśmy nie byli częścią tych technologicznych zmian, które dzieją się na naszych oczach. A widzisz szansę obecnie, abyśmy do tego pociągu czy rakiety wskoczyli? Rakieta już leci bardzo szybko i stoimy przed wyborem, czy się z nią zabierzemy, czy też nie. Myślę, że powinniśmy zrobić wszystko, aby obiema nogami na nią wskoczyć. Szczególnie że mamy w Polsce ogromny potencjał, mnóstwo talentów, które dziś jeszcze nie są w pełni wykorzystane. Trzeba tworzyć warunki, aby młodzi ludzie, którzy mają duże ambicje budowania światowej technologii, nauki, chcieli to robić u nas. Jesteśmy krajem, który dokonał ogromnego postępu w ostatnich dekadach i mamy szansę wskoczyć na pozycję europejskiego lidera w niektórych dziedzinach technologicznych. Kilka tygodni temu, 22 lutego, lądownik Odyseusz stanął na Księżycu. Udało się to pierwszy raz od misji Apollo 17, czyli ponad 50 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Coraz większe znaczenie mają inwestycje i firmy prywatne. NASA nie zaprojektowała ani nie zbudowała Odyseusza, lecz wynajęła miejsce na pokładzie. Odyseusz wyznacza nową erę w eksploracji kosmosu i Księżyca? To konsekwencja zmiany sprzed dekady. W 2014 roku NASA uwolniła niską orbitę okołoziemską do zastosowań komercyjnych i dziś możemy zobaczyć, jak wiele się zmieniło. Mamy ogromne komercyjne konstelacje satelitarne jak Starlink czy inicjatywy prywatnych stacji kosmicznych. To chyba dobrze w kontekście tego, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna się starzeje, a koszty nie tylko jej budowy, ale i utrzymania oraz doskonalenia są ogromne. Przekroczyły już łącznie 100 miliardów dolarów. Dlatego zmienia się koncept stacji kosmicznej, którą dotąd utrzymywały agencje kosmiczne. W przyszłości będą to raczej prywatne jednostki, do których agencje będą miały dostęp, za który będą płacić. W erze firm prywatnych priorytetowe mogą stać się inne cele, np. prowadzenie działalności wydobywczej na Księżycu, eksploracji złóż złota, a nawet wożenia tam turystów, aby… zrobili sobie selfie. Jak na to patrzysz? Jeżeli ktoś będzie w stanie zapłacić za to, aby polecieć na Księżyc, by tam zrobić sobie selfie, to w przyszłości pewnie będzie miał taką możliwość. Niemniej prywatne firmy już dziś umożliwiają dalszą eksplorację kosmosu. A ich inicjatywy być może sprawią, że nasza cywilizacja stanie się multiplanetarna. Myślę, że nie ma od tego odwrotu, a rynek kosmiczny z roku na rok rośnie. Prognozy pokazują, że inicjatyw kosmicznych będzie przybywać. Czyli wydobycie złóż na Księżycu to już nie science fiction? Na Księżycu mamy np. duże złoża helu-3, który mógłby gwarantować nam długoterminową niezależność energetyczną. To byłaby zielona energia, co dla naszej cywilizacji w kontekście walki ze zmianami klimatu i ograniczaniem spalania paliw kopalnych mogłoby mieć ogromne znaczenie. A to tylko jedna z potencjalnych dziedzin eksploracji. Niemniej czy do tego dojdzie, dziś trudno powiedzieć. To raczej odległa perspektywa. Kluczowa jest tu też geopolityka. Kosmiczne ambicje ma też Rosja, a przede wszystkim Chiny. Uczysz się już chińskiego? Nie, na dziś nie uczę się, choć to pewnie byłaby ciekawa przygoda. Ale faktycznie Chińska Agencja Kosmiczna bardzo mocno się rozwija. Mają ambitne plany eksploracyjne, a to na pewno po stronie amerykańskiej jest jednym z motorów napędowych. Zmusza Amerykanów do działania? To jest rywalizacja, ale rywalizacja technologiczna zawsze była dla ludzkości siłą napędową, bo pozwala na rozwój w wielu różnych kierunkach. Zresztą Polska współpracuje z Chińską Agencją Kosmiczną np. przy projekcie Polar-2, więc nauki chińskiego wcale nie wykluczam. Wróćmy na koniec do astronauty Sławosza Uznańskiego. Jak widać, misji kosmicznych w przyszłych latach nie zabraknie. Ma przecież powstać międzynarodowa stacja kosmiczną o nazwie Gateway. To będzie Twój kolejny cel? A może masz inne wymarzone misje? Gateway będzie nową stacją kosmiczną na orbicie okołoksiężycowej i wszyscy astronauci z Europy na pewno o niej myślą. Gateway w większości będzie stacją autonomiczną, niezamieszkałą na stałe, jak to jest na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, od 20 lat ciągle jest ktoś obecny. Jednak na kilka czy kilkanaście tygodni w roku będą tam wysyłani astronauci z możliwością transferu na powierzchnię Księżyca. Czyli Sławosz Uznański, drugi Polak w kosmosie i pierwszy na Księżycu? Czas pokaże, ale takie prawdopodobieństwo istnieje. Zdjęcie okładkowe: Science Now Studio Sławosz Uznański fot. Europejska Agencja Kosmiczna (European Space Agency) Fasada Centrum Spotkania Kultur w Lublinie fot. Science Now Tak wyglądają ćwiczenia. Na zdjęciu francuski astronauta Thomas Pesquet fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna Sławosz Uznański poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna Fot. ESA - Europejska Agencja Kosmiczna https://spidersweb.pl/plus/2024/04/slawosz-uznanski-polak-leci-w-kosmos
  5. Europa zrobi własne zaćmienia Słońca. Będzie trwać godzinami 2024-04-12. Bogdan Stech Europejska Agencja Kosmiczna postanowiła sama zrobić sobie całkowite zaćmienie Słońce. I to nie takie trwające cztery minuty, ale godziny. Agencja użyje do tego dwóch sond kosmicznych. Proba-3 to misja wyjątkowa pod każdym względem i pierwsza taka w historii badania kosmosu. Europejska Agencja Kosmiczna ESA wystrzeli dwie sondy, które będą lecieć w formacji z precyzją niewyobrażalną na Ziemi. Proba-3 składa się z dwóch niezależnych, stabilizowanych w trzech osiach statków kosmicznych: statku kosmicznego Coronagraph (CSC) i statku kosmicznego Occulter (OSC). Sondy będą lecieć blisko siebie po wysoce eliptycznej orbicie wokół Ziemi, z apogeum na wysokości 60 500 km. Satelity utworzą razem koronograf słoneczny o długości 144 m, umożliwiający badanie korony Słońca bliżej krawędzi Słońca, niż kiedykolwiek wcześniej. Będzie to możliwe dzięki zastosowaniu szerokiej gamy nowych technologii. Ważące 300 kg Coronagraph i 250 kg Occulter mają wystartować we wrześniu 2024 r. na pokładzie indyjskiej rakiety PSLV-XL i wejść na wysoce eliptyczną orbitę o wymiarach 600 na 60 500 km. Europejska Agencja Kosmiczna podaje, że obie sondy przystąpią do badania lecąc w formacji w odległości 144 m. Para satelitów będzie latać razem, utrzymując stałą konfigurację niczym "duża sztywna konstrukcja" w przestrzeni kosmicznej. Tandem będzie utrzymywać formację z dokładnością do kilku milimetrów i wykonywać pomiary przez sześć godzin bez przerwy. W efekcie para będzie tworzyć wirtualnego gigantycznego satelitę. Zostanie to osiągnięte autonomicznie, bez sterowania z Ziemi. Nasze własne zaćmienie Słońca Satelity ustawią się w precyzyjnej formacji, blokując światło słoneczne i tworząc sztuczne zaćmienie. To pozwoli naukowcom na obserwowanie korony słonecznej bez zakłócania przez oślepiające światło słoneczne. Occulter zasłoni słońce dyskiem o średnicy 1,4 m, tak jakby statek kosmiczny był mini-Księżycem. Umożliwi to Coronagraphowi zbadanie wysoce zjonizowanej, niezwykle gorącej atmosfery naszej gwiazdy w świetle widzialnym, ultrafioletowym i spolaryzowanym przez wiele godzin. Ten tajemniczy region jest ważny jako miejsce powstawania koronalnych wyrzutów masy - rozległych erupcji naładowanych cząstek wywołujących burze słoneczne, a także wpływa na prędkość wiatru słonecznego, który ma kluczowe znaczenie dla określenia pogody kosmicznej. Kosmiczne latanie w formacji Oprócz walorów naukowych eksperyment będzie doskonałym narzędziem do testowania precyzyjnego pozycjonowania statków kosmicznych. Dlatego też w trakcie lotu obie sondy będą zmieniać położenie, tworząc różne konfiguracje formacji. Proba-3 będzie kosmicznym laboratorium sprawdzającym strategie, naprowadzanie, nawigację i kontrolę oraz inne algorytmy, takie jak względna nawigacja GPS, wypróbowane wcześniej w symulatorach naziemnych. Jest to próba technologii przed przyszłymi, bardziej ambitnymi i złożonymi lotami w formacjach. Pozwoli to przygotować się na przyszłe misje wielosatelitarne latające jako jedna wirtualna struktura. Osiągnięcie precyzyjnego lotu w formacji otwiera zupełnie nową erę w nauce i zastosowaniach. Przyszłe misje można by organizować na znacznie większą skalę. Misja Proba-3 to ekscytujący krok naprzód w badaniach kosmicznych. Sztuczne zaćmienia Słońca i testy precyzyjnych technologii orbitalnych otworzą nowe możliwości poznawania Wszechświata i zbliżą nas do zrozumienia tajemnic Słońca. Satelity misji Proba-3. https://spidersweb.pl/2024/04/europa-zrobi-wlasne-sztuczne-zacmienia-slonca.html
  6. Polak potrafi. Satelita z Gliwic dostarczył pierwsze zdjęcia wykonane w kosmosie 2024-04-12.KS. Wielki sukces gliwickiej firmy KP Labs. Stworzony przez nich, a wyniesiony przez rakietę SpaceX satelita Intuition-1 dostarczył właśnie wyjątkowe zdjęcia wykonane w komosie. Obrazy powierzchni Ziemi wykorzystując nowatorską metodę hiperspektralną. Polskie projekty coraz częściej zaznaczają swoją obecność w tworzeniu kosmicznych technologii. Jednym z nich jest KP Labs – firma z Gliwic, która w listopadzie 2023 roku wystrzeliła na pokładzie Falcona 9 własnego satelitę. Intuition-1 jest w stanie dostarczyć wyjątkowe obrazy naszej planety. Wyjątkowe, bo pozyskane metodą hiperspektralną i przetworzone już w kosmosie, na pokładzie satelity, a w dodatku za pomocą sztucznej inteligencji. Według gliwickiej firmy, zastosowanie tej metody pozwoli na wielki postęp w dziedzinie obserwacji Ziemi. Obrazowanie hiperspektralne to technika używana do rejestrowania światła w wielu pasmach. W przeciwieństwie do używającego trzech szerokich pasm obrazowania RGB, technika stosowana przez Polaków pozwala na podzielenie ich na mnóstwo wąskich pasm. Sensor Intuition-1 zawiera ich aż… 192. Co to oznacza? Ten typ obrazowania pozwala na precyzyjną identyfikację i analizę różnych substancji, minerałów oraz typów roślin. To z kolei zapewni mnóstwo korzyści dla badań: środowiska, rolnictwa, czy oceanów. źródło: TVP.INFO Pierwsze zdjęcia objęły tereny m.in. Burkina Faso (fot. KP Labs) TVP INFO https://www.tvp.info/76949464/sukces-firmy-z-gliwic-polski-satelita-intuition-1-dostarczyl-zdjecia-z-kosmosu
  7. Gwiazdy neutronowe kluczem do zrozumienia nieuchwytnej ciemnej materii 2024-04-12. Naukowcy mogą być o krok bliżej odkrycia jednej z największych tajemnic Wszechświata po tym, jak obliczyli, że gwiazdy neutronowe mogą być kluczem do zrozumienia ciemnej materii. W artykule opublikowanym 4 kwietnia 2024 r. w czasopiśmie The Journal of Cosmology and Astroparticle Physics fizycy z ARC Centre of Excellence for Dark Matter Particle Physics pod kierownictwem Uniwersytetu w Melbourne wyliczyli, że energia uwalniana podczas zderzeń i anihilacji cząstek ciemnej materii wewnątrz zimnych, martwych gwiazd neutronowych może bardzo szybko podgrzać te gwiazdy. Wcześniej sądzono, że ten transfer energii może trwać bardzo długo, w niektórych przypadkach dłużej niż wiek samego Wszechświata, co czyni to ogrzewanie nieistotnym. Profesor Nicole Bell z Uniwersytetu w Melbourne powiedziała, że nowe obliczenia po raz pierwszy pokazują, że większość energii zostałaby zdeponowana w ciągu zaledwie kilku dni. Poszukiwanie ciemnej materii to jedna z największych zagadek w nauce. Ciemna materia stanowi 85% materii w naszym Wszechświecie, ale nie możemy jej zobaczyć. Dzieje się tak dlatego, że ciemna materia nie wchodzi w interakcje ze światłem – nie pochłania go, nie odbija ani nie emituje. Oznacza to, że nasze teleskopy nie mogą jej bezpośrednio obserwować, mimo że wiemy o jej istnieniu. Zamiast tego, jej przyciąganie grawitacyjne do obiektów, które widzimy, mówi nam, że musi tam być. Teoretyczne przewidywania ciemnej materii to jedno, ale jej eksperymentalna obserwacja to zupełnie inna sprawa. Eksperymenty na Ziemi są ograniczone wyzwaniami technicznymi związanymi z wykonaniem wystarczająco dużych detektorów. Jednak gwiazdy neutronowe działają jak ogromne naturalne detektory ciemnej materii, które zbierają ciemną materię przez astronomicznie długi czas, więc są dobrym miejscem, w którym możemy skoncentrować nasze wysiłki – powiedziała profesor Bell. Gwiazdy neutronowe powstają, gdy supermasywnej gwieździe kończy się paliwo i zapada się. Mają masę podobną do masy naszego Słońca, ściśniętą w kule o średnicy zaledwie 20 km. Gdyby były gęstsze, stałyby się czarnymi dziurami. Podczas gdy ciemna materia jest dominującym rodzajem materii we Wszechświecie, jest ona bardzo trudna do wykrycia, ponieważ jej interakcje ze zwykłą materią są bardzo słabe. W rzeczywistości tak słabe, że ciemna materia może przechodzić bezpośrednio przez Ziemię, a nawet przez Słońce. Ale gwiazdy neutronowe są inne – są tak gęste, że prawdopodobieństwo interakcji cząstek ciemnej materii z gwiazdą jest znacznie większe. Jeżeli cząstki ciemnej materii zderzą się z neutronami w gwieździe, stracą energię i zostaną uwięzione. Z czasem doprowadziłoby to do akumulacji ciemnej materii w gwieździe – powiedziała prof. Bell. Doktorant z Uniwersytetu w Melbourne, Michael Virgato, powiedział, że oczekuje się, że podgrzeje to stare, zimne gwiazdy neutronowe do poziomu, który może być w zasięgu przyszłych obserwacji, a nawet spowoduje zapadnięcie się gwiazd do czarnej dziury. Jeżeli transfer energii nastąpi wystarczająco szybko, gwiazda neutronowa zostanie podgrzana. Aby tak się stało, ciemna materia musi przejść wiele zderzeń w gwieździe, przenosząc coraz więcej energii ciemnej materii, aż w końcu cała energia zostanie zdeponowana w gwieździe – powiedział Virgato. Wcześniej nie było wiadomo, jak długo potrwa ten proces, ponieważ w miarę jak energia cząstek ciemnej materii staje się coraz mniejsza, prawdopodobieństwo ich ponownej interakcji jest coraz mniejsze. W rezultacie uważano, że przeniesienie całej energii zajmie bardzo dużo czasu – czasami dłużej niż wiek Wszechświata. Zamiast tego naukowcy obliczyli, że 99% energii jest przekazywana w ciągu zaledwie kilku dni. To dobra wiadomość, ponieważ oznacza, że ciemna materia może ogrzać gwiazdy neutronowe do poziomu, który można potencjalnie wykryć. W rezultacie obserwacja zimnej gwiazdy neutronowej dostarczyłaby istotnych informacji na temat interakcji między ciemną i zwykłą materią, rzucając światło na naturę tej nieuchwytnej substancji. Jeżeli mamy zrozumieć ciemną materię – która jest wszędzie – niezwykle ważne jest, abyśmy wykorzystali każdą dostępną nam technikę, aby dowiedzieć się, czym tak naprawdę jest ukryta materia naszego Wszechświata – powiedział Virgato. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • Centre Dark Matter • Urania Wizja artystyczna gwiazdy neutronowej. Źródło: ARC https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/gwiazdy-neutronowe-kluczem-do.html
  8. Superziemia Kua'kua jest jak ziemski Księżyc. Panuje tam wieczna noc 2024-04-12. Dawid Długosz Kua'kua to superziemia, która jest około 1,3 razy większa od naszej planety. Astronomowie potwierdzili coś, co przypuszczano już wcześniej. Egzoplaneta jest silnie związana z własną gwiazdą. Podobnie jak Księżyc z Ziemią. Dlatego Kua'kua jest cały czas zwrócona jedną stroną do Batsũ̀, a na drugiej panuje wieczna noc. Superziemie to egzoplanety, których w Drodze Mlecznej jest całkiem sporo. Jedną z nich jest obiekt o dźwięcznej nazwie Kua'kua (znana również jako LHS 3844b) w pobliżu gwiazdy Batsũ̀. Astronomowie przyjrzeli się dokładniej planecie i doszukali się czegoś, co podejrzewali już wcześniej. Kua'kua jest trochę jak ziemski Księżyc Księżyc jest mocno związany z Ziemią. Do tego stopnia, że Srebrny Glob jest zwrócony w stronę naszego świata cały czas tą samą stroną. W przypadku superziemi Kua'kua jest podobnie, co wykazały badania przeprowadzone przez astronomów. W zasadzie podejrzewano to już wcześniej, co potwierdził zespół, którym kierował Xintong Lyu z Uniwersytetu Pekińskiego w Chinach. Kua'kua znajduje się bardzo blisko czerwonego karła i jest cały czas zwrócona jedną stroną w kierunku gwiazdy. Jeden "rok" trwa tam zaledwie 11,1 h. Oczywiście po stronie dziennej jest tam bardzo gorąco. Temperatury przekraczają 525 stopni Celsjusza. Dla porównania na piekielnej Wenus sięgają około 467 stopni Celsjusza. Natomiast po drugiej stronie planety panuje wieczna noc. System znajduje się zaledwie około 48 lat świetlnych od nas. Gwiazda Batsũ̀ to czerwony karzeł, którego promień stanowi około 19 proc. promienia Słońca. W układzie znajduje się co najmniej jedna egzoplaneta, którą jest superziemia Kua'kua. Jest około 1,3 razy większa od Ziemi, a jej masę wyliczono na 2,25 razy w porównaniu do naszego świata. Planeta orbituje w odległości zaledwie 0,006 jednostki astronomicznej od gwiazdy. Jedna określa średnią odległość Ziemi od Słońca. Superziemie powszechne w Drodze Mlecznej Egzoplanety typu superziemia są dosyć powszechne w naszej galaktyce. Do tej pory w Drodze Mlecznej potwierdzono blisko 1700 takich obiektów, ale szacuje się, że są ich nawet dziesiątki miliardów! W ramach ciekawostki warto dodać, że najbliższa superziemia znajduje się zaledwie 6 lat świetlnych od nas i orbituje w pobliżu czerwonego karła. To Gwiazda Barnarda b w gwiazdozbiorze Wężownika. Planeta jest 3,2 razy większa od Ziemi i jest bardzo zimna, gdyż otrzymuje bardzo mało energii. Zaledwie 2 proc. tego, co nasz świat ze Słońca. *** Superziemia Kua'kua jest jak ziemski Księżyc. Panuje tam wieczna noc. /NASA, ESA, CSA, Dani Player (STScI) /materiał zewnętrzny https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-superziemia-kua-kua-jest-jak-ziemski-ksiezyc-panuje-tam-wiec,nId,7442766
  9. IAC 2024: sesje specjalne 2024-04-12. Krzysztof Kanawka Wybór specjalnych sesji na tegoroczną konferencję IAC. Międzynarodowa Federacja Astronautyczna (IAF) ogłosiła tematy sesji specjalnych na tegoroczną konferencję IAC. International Astronautical Congress (IAC), czyli Międzynarodowy Kongres Astronautyczny, to największa konferencja branży kosmicznej. Co roku IAC odbywa się w innym mieście, zwykle na innym kontynencie. W 2022 roku IAC odbyło się w Paryżu – był to prawdopodobnie największy z dotychczasowych kongresów astronautycznych w historii. W 2023 roku, w dniach 2-6 października, IAC odbyło się w Baku w Azerbejdżanie. Na tym wydarzeniu, choć mniejszym od Paryża, przyjechało kilka tysięcy specjalistów z całego świata. Polska była reprezentowana przez wiele podmiotów oraz agencję POLSA. W 2024 roku IAC znów będzie w Europie. Tym razem ta konferencja odbędzie się w dniach 14-18 października w Mediolanie. Aktualnie (początek kwietnia 2024) trwa ocena przesłanych abstraktów. Można założyć, że wśród wybranych zaakceptowanych publikacji znajdzie się kilkadziesiąt z Polski. Trzeciego kwietnia IAF poinformowała o wyborze 18 specjalnych sesji na konferencję IAC 2024. Te specjalne sesje mają na celu szersze spojrzenie na jedno z ważnych zagadnień dotyczących sektora kosmicznego. Na IAC 2024 wybrano następujące sesje (spośród aż 150 kandydatów): • #1 | Mauro Gaggero| Plant Cultivation in Space for Food Production and Resource Regeneration: Opportunities, Constraints, and Advances in Technology • #2 |Giuseppe Governale| Empowering Tomorrow’s Space Visionaries: Exploring Multidisciplinary Pathways to Space Exploration • #3 | Darren McKnight | Orbital Debris Remediation – Accelerating Active Debris Removal (ADR) • #4 | Valentina Sumini | AI-enabled Self-Reliant Design, Construction, and Operations of Adaptable Deep Space Habitats • #5 | Charles Norton | The Next Technology Breakthrough to Drive Transformational Space Science Discovery • #6 (do połączenia z drugą propozycją #6) | Thomas Wolf | In-Space Servicing Assembly & Manufacturing (ISAM) – Service Solutions for Safe, Secure and Sustainable Space • #6 (do połączenia z pierwszą propozycją #6) | Stéphanie Behar-Lafenetre | On-Orbit Servicing: shaping the Future Space Ecosystem? • #7 | Maria Antonia Brovelli | Sustainable Cities and Communities: which role for Cubesats? • #8 | Vera Pinto Gomes | Space Supporting a World of 8 Billion People • #9 | Guy Seguin | Responsible and Sustainable Advances in SAR Mission and Technology • #10 | Haroon B. Oqab | Future Solar Power Satellites: Space Sustainability for Clean and Secure Energy from Space for Earth • #11 | Cheryl Gramling | Excuse Me, Can You Direct Me to Shackleton Crater? Applying Novel Solutions to the Challenges of Lunar Position, Navigation, and Timing • #12 | Sona Guliyeva | Geoinformation Technologies for Sustainable Development (GIT4SD): Promoting Responsible Space Data Analysis in Emergency Response • #13 | Nicholas H. Crisp | Very Low Earth Orbits (VLEO) – Development and Engagement of the Growing Community of Interest towards Sustainable Lower Altitude Operations • #14 | Erasmo Carrera | Space It Up! Collaborative Innovation in Space Science & Technology • #15 | Julie Nekola Novakova | It’s Full of Stars: Storytelling for Space Outreach • #16 | Mahhad Nayyer | Interactive Workshop on Space Sustainability: Defining Space Sustainability, Together • #17 | Christian Walter | ESA Moonlight: Lunar Communication and Navigation Services for the Lunar Economy • #18 | Sirio Zolea | A Hard Working Sol on Mars: a Governance Role-Play Gospodarzem IAC 2026 będzie Turcja. (IAF) https://kosmonauta.net/2024/04/iac-2024-sesje-specjalne/
  10. Do trzech razy sztuka. Rosja wystrzeliła rakietę Angara A5 2024-04-11. Wojciech Kaczanowski Po dwóch awariach, które wymusiły przełożenie kolejnego lotu testowego rosyjskiej rakiety Angara A5, Roskosmos w końcu przeprowadził udaną próbę. Rodzina rakiet Angara to bowiem „flagowy” projekt kosmiczny Rosji - pierwszy w pełni opracowany i skonstruowany przez spadkobiercę Związku Radzieckiego. W czwartek, 11 kwietnia br. o godzinie 11 czasu polskiego z nowo wybudowanej platformy startowej w kosmodromie Wostocznyj wystartował system nośny Angara A5, którego celem było wyniesienie na niską orbitę okołoziemską testowej makiety ładunku użytecznego. Czwarta próba w historii tego systemu nośnego następuje po nieudanym locie w grudniu 2021 r., w którym głównym winowajcą był najwyższy stopień transportowy Persei (określany również jako Block DM-03). Początkowy etap startu mogliśmy obserwować dzięki kamerom naziemnym, które w kolejnej fazie zostały zastąpione animacją na żywo. W wyniku braku lub niedziałania aparatów pokładowych nie byliśmy w stanie zobaczyć momentu odłączenia boosterów (URM-1), separacji drugiego (również URM-1) i trzeciego stopnia (URM-2), lub wypuszczenia ładunku. Cała misja trwała około 13 minut. Specyfikacja techniczna Jak już zostało wspomniane wyżej, Angara A5 wykorzystuje segment URM-1, do którego doczepione są identyczne boostery, napędzane przez pojedyncze silniki RD-191. W trzecim stopniu (URM-2) znajduje się natomiast jednostka napędowa RD-0124A. Całość zasilana jest przez mieszankę kerozyny RP-1 i ciekłego tlenu. Ciekawym aspektem jest kwestia ostatnich stopni, które wykorzystywane były w próbach rakiety Angara A5. W pierwszej i drugiej próbie lotu rosyjskiego systemu nośnego doczepione zostały segmenty Briz-M, które pierwotnie używane były w startach rakiet Proton-M. Toksyczna mieszanka paliwowa wymusiła zastąpienie zarówno Protona, jak i Briz-M nowymi rozwiązaniami. W trzeciej próbie (2021 r.) wykorzystano stopień Persei. Segment miał zapewnić etapowe podnoszenie orbity przewożonego testowego ładunku, czego finalnie nie udało się wykonać. Ostatecznie Block DM-03 pozostawiony na zaniżonej orbicie wszedł w gęste partie ziemskiej atmosfery nad Pacyfikiem, aby spaść w rejonie otwartego oceanu, na wschód od wysp Polinezji Francuskiej. Persei wymagał zatem pewnych modyfikacji, w wyniku których powstał Orion wykorzystany w czwartej próbie. Zarówno Persei, jak i Orion zasilane są tą samą mieszanką, co pozostałe stopnie rakiety Angara A5. Przełom w rosyjskim arsenale rakietowym? Zdecydowanie nie! Angara A5 wystartowała po raz pierwsze w 2014 r., a zatem przez 10 lat odbyły się zaledwie cztery próby, gdzie finalnie wyniesiona została jedynie makieta testowa. Tego samego zdania jest sam szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Jurij Borysow, który w jednym z wywiadów powiedział, że „dziś pracujemy (red. - Rosja) na starych rakietach nośnych, jest to rodzina rakiet Sojuz, Proton jest praktycznie nieczynny, ponieważ ze względów środowiskowych już nam nie odpowiada. „Angara” również nie jest nowością.”. Kadr z transmisji na żywo. Autor. Roskosmos TV via Youtube SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/do-trzech-razy-sztuka-rosja-wystrzelila-rakiete-angara-a5
  11. Antarktyda skrywa skarby nie z tej ziemi. Przepadną przez nas 2024-04-11. Marcin Jabłoński Pośród lodów Antarktydy znajdują się prawdziwe skarby, które pochodzą spoza naszej planety - meteoryty. Astronomowie z całego świata wyruszają na zimny kontynent w poszukiwaniu tych kapsuł wiedzy na temat kosmosu. Jednak większość z nich może przepaść na zawsze przez zmiany klimatyczne. Antarktyda to mekka astronomów Nasza planeta to jest bombardowana elementami z odległych skrajów kosmosu. Tym którym udaje się dolecieć do jej powierzchni, czyli meteorytom, naukowcy poświęcają największą uwagę. Podrzucone "pod nasz nos" meteoryty zawierają w sobie bowiem ogromne ilości danych o pozaziemskim świecie. Mogą stanowić kapsuły czasu, w których znajdują się informacje o początkach wszechświata. Dlatego astronomowie równie często, jak odległe skrawki kosmosu, przeczesują różne kontynenty Ziemi w poszukiwaniu meteorytów. Ich największym skarbcem jest Antarktyda. Szacuje się, że ponad 60 proc. znalezionych meteorytów, pochodzi właśnie z lodowego kontynentu na południowej półkuli. Znajduje się je w obszarach tzw. niebieskiego lodu, które stanowią tylko 1 proc. powierzchni kontynentu. Są to miejsca, gdzie warstwy śniegu i lodu są usuwane z powierzchni w wyniku połączenia procesów przepływu lodu i lokalnych warunków meteorologicznych. Tam odsłaniają się meteoryty, które po uderzeniu osiadły w lodzie. Niektóre znalezione tam meteoryty spędziły w lodzie nawet tysiące lat. Wiele z nich dalej pozostaje ukrytych. Według szacunków Antarktyda może skrywać nawet do 850000 meteorytów, które znajdują się pod nosem badaczy. Niemniej w przyszłości ten ukryty skarb może zostać pogrzebany na dobre, zanim astronomowie do niego dotrą. Wszystko przez zmiany klimatu. Grupa naukowców z Brukseli, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii oszacowała dzięki algorytmom uczenia maszynowego, że rosnące temperatury zwiększą liczbę meteorytów, które nie będą mogły pozostać na powierzchni niebieskiego lodu wystarczająco długo, zanim uda się je znaleźć. Skutki będą katastrofalne dla badań astronomów. Zmiany klimaty grzebią meteoryty Gdy meteoryty Antarktydy znajdą się na powierzchni, przez swój ciemny kolor nagrzewają się przez promienie słoneczne. Wokół takiego meteorytu zaczyna topić się lód, co prowadzi do jego "zatopienia" i zapadania pod powierzchnię. Badania wskazują, że aby meteoryt zaczął zapadać się pod lodem potrzebna jest temperatura powierzchni na poziomie -9 stopni Celsjusza i -10 przy temperaturze powietrza. Gdy meteoryt zapadnie się wystarczająco głęboko z czasem jest chowany przez wiatr i przepływ lodu. Wtedy naukowcy nie mogą go znaleźć. Badacze wskazują, że wraz z rosnącymi globalnymi temperaturami powietrza coraz ciężej utrzymać warunki pozwalające na pozostanie meteorytom na powierzchni. Według przewidywań z każdym wzrostem o 0,1 stopnia Celsjusza astronomowie mogą stracić od 5100 do 12200 meteorytów w skali roku. Dla porównania obecnie astronomowie znajdują na Antarktydzie ok. 1000 meteorytów rocznie. W stworzonym przez badaczy modelu przy uwzględnieniu obecnych zmian klimatu i rosnącej temperatury do 2050 roku 24% meteorytów na Antarktydzie "zatopi" się w lodzie i nie uda się ich odzyskać. I jest to scenariusz niezależny od poziomu emisji gazów cieplarnianych, któremu nie da się zapobiec. Jeszcze gorsza sytuacja nastąpi, gdy założeniu najwyższej emisji. Według niego do 2100 roku Antarktyda pochłonie na zawsze aż 76% swoich wszystkich meteorytów. Autorzy badania mówią wprost, że aby nie dopuścić do wielkiej utraty kosmicznego skarbu Antarktydy, potrzebne są działania hamujące zmiany klimatyczne. "Naukowcy doszli do wniosku, że w dłuższej perspektywie jedynym sposobem na zachowanie większości pozostałych nieodkrytych meteorytów z Antarktydy jest szybkie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych" - podsumowuje fragment badań opublikowanych w czasopiśmie Nature. Ze strony samych astronomów pozostaje kwestia uratowania jak największej liczby meteorytów wobec zmian klimatycznych, których już nie da się odwrócić. Mogą tego dokonać zarówno poprzez zwiększenie liczby wypraw na Antarktydę, jak i wykorzystania w nich nowych technologii. Krajobraz Antarktydy /123RF/PICSEL Meteoryt odkryty na Antarktydzie /Twitter / @SPACEdotcom /Twitter https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-antarktyda-skrywa-skarby-nie-z-tej-ziemi-przepadna-przez-nas,nId,7444835
  12. NASA znalazła przyczynę problemów z sondą Voyager-1 2024-04-11. Filip Mielczarek Astronomowie z NASA w końcu odkryli źródło problemu natury komunikacyjnej, przez który słynna sonda Voyager-1 wysyła do nas dane będące cyfrowym bełkotem. Pojawiła się wielka szansa, że uda się przywrócić urządzenie do życia i pozyskiwać cenne dane na temat kompletnie nieznanej nam przestrzeni międzygwiezdnej. W historii ludzkości tylko dwie sondy kosmiczne przekroczyły heliopauzę i skierowały się w przestrzeń międzygwiezdną, opuszczając umowne granice Układu Słonecznego. Są to zbudowane przez NASA urządzenia o nazwie Voyager-1 i Voyager-2. Niestety, pierwszy ze statków ponownie sprawia problemy i kolejny raz dotyczą one komunikacji z Ziemią. Tym razem stan sondy spędza sen z powiek naukowców do tego stopnia, że jeszcze kilka miesięcy temu przygotowywano się do spisania jej na straty. Jednak właśnie pojawiło się światełko w tunelu. Jak tłumaczy jeden z inżynierów NASA Voyager: "We wrześniu ubiegłego roku, urządzenie nagle zaczęło przesyłać na Ziemię naprzemiennie tylko jedynki i zera. W rzeczywistości połączenie między statkiem kosmicznym a Ziemią było nadal nawiązane, ale głos Voyagera został zastąpiony monotonnym sygnałem wybierania numeru". Naukowcy wiedzą, co się dzieje z sondą Voyager-1 Obsługa sondy nie jest prosta, ponieważ to bardzo stary układ elektroniczny z lat 70. ubiegłego wieku. Wystarczy wspomnieć, że pamięć komputerów pokładowych liczy zaledwie 69,63 kilobajtów, a działają one na kodzie pierwotnie napisanym w archaicznym języku komputerowym Fortran 5. "Przycisk, który naciskasz, aby otworzyć drzwi w nowym samochodzie, ma większą moc obliczeniową niż statki kosmiczne Voyager" — przyznała Suzanne Dodd, kierownik projektu Voyager. Niestety, awaria sprawiła, że obecnie naukowcy z NASA nie otrzymują żadnych danych naukowych ani aktualizacji na temat stanu pojazdu kosmicznego. W ostatnich miesiącach próbowano znaleźć rozwiązanie tego problemu, ale poszukiwania spełzły na niczym. Teraz jednak pojawiła się nadzieja. Otóż astronomom udało się ustalić, że uszkodzeniu uległ procesor w jednym z komputerów pokładowych: "chip mógł zostać uderzony przez energetyczną cząstkę z kosmosu lub po prostu zużył się po 46 latach". Pojawiła się szansa na naprawienie sondy Voyager-1 Z tą cenną wiedzą, naukowcy obecnie próbują znaleźć obejście, które umożliwi wysłanie informacji do sondy i zlecenie jej wykonywania działań w nieco inny sposób, niż wcześniej zaprogramowano. Nie będzie to proste zadanie, ale naukowcy uważają, że da się to uczynić. Potrzebują na to jeszcze kilku tygodni. Zespół musi również stawić czoła presji czasu. Sonda napędzana jest plutonem, a jego zapas zaczyna się kończyć. Za kilka lat sonda Voyager-1 nie będzie już miała dostępnego źródła energii do pracy i przepadnie na zawsze. Zanim to jednak nastąpi, możemy ją jeszcze przywrócić do życia i pozyskać niezwykle cenne dane na temat przestrzeni międzygwiezdnej, czyli miejsca, które ludzkość być może nie odwiedzi fizycznie jeszcze przez tysiące lat. Voyager 1 obecnie znajduje się ponad 162 jednostki astronomiczne od nas (jedna określa średnią odległość Ziemi od Słońca, czyli ok. 150 milionów kilometrów). NASA znalazła przyczynę problemów z sondą Voyager-1 /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-znalazla-przyczyne-problemow-z-sonda-voyager-1,nId,7445358
  13. UFO na Księżycu? NASA bada sprawę kosmicznego "surfera" 2024-04-11. Karolina Majchrzak NASA wystrzeliła sondę Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) już w 2009 roku, ale dopiero teraz jej możliwości zostały wystawione na prawdziwy test. Wszystko za sprawą tajemniczego obiektu na powierzchni Księżyca przypominającego... deskę surfingową. Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) to amerykańska sonda kosmiczna wysłana w kosmos 15 lat temu w celu przeprowadzenia obserwacji na potrzeby programu lotów załogowych na Księżyc. Ma za zadanie wykonać szczegółowe mapy topograficzne powierzchni naszego naturalnego satelity, obserwować regiony biegunowe, zidentyfikować potencjalne miejsc lądowań dla przyszłych załogowych i bezzałogowych misji księżycowych, zmierzyć promieniowanie kosmiczne na orbicie wokółksiężycowej oraz zidentyfikować złoża lodu wodnego i innych potencjalnych surowców. Tajemniczy obiekt na Księżycu I program idzie naprawdę dobrze, bo LRO stworzył już mapę około 98,2 proc. powierzchni Księżyca (z wyłączeniem głęboko zacienionych obszarów na obszarach polarnych), ale ostatnio napotkał prawdziwe wyzwanie, a mianowicie inny obiekt przelatujący nad powierzchnią naszego satelity z prędkością ok. 11 tys. km/h. W sieci z miejsca pojawiły się mniej lub bardziej poważne sugestie, że to marvelowski "Silver Surfer" albo obca cywilizacja, ale prawda okazała się zupełnie inna. Nie oznacza to wcale, że "odkrycie" Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) jest mniej ekscytujące, bo jak wyjaśnia NASA, sonda zdołała uchwycić na zdjęciach południowokoreański orbiter Danuri, co wymagało niebywałego szczęścia. Został on wystrzelony w kosmos w 2022 roku, a jego misją jest opracowywanie i testowanie technologii - w tym kosmicznego Internetu - oraz tworzenie mapy topograficznej powierzchni Księżyca. Bliskie spotkania kosmiczne W pewnym sensie jego możliwości i zadania pokrywają się więc z LRO, bo mapa ma pomóc wybrać przyszłe miejsca lądowania i zidentyfikować zasoby takie jak uran, hel-3, krzem, aluminium i lód wodny, ale jednej rzeczy amerykańska sonda może mu zazdrościć. Bo poza spektrometrem, magnetometrem i różnymi standardowymi kamerami ma na pokładzie kamerę pozwalającą na wykonywanie zdjęć zacienionych regionów polarnych, co wykracza poza możliwości sprzętu NASA. Absolutnie nie chodzi tu jednak o rywalizację, bo to amerykańska agencja przyczyniła się do sukcesu Koreańskiego Instytutu Badań Kosmicznych (KARI) i sondy Danuri, opracowując wspomniany instrumnet o nazwie Shadowcam. Mówiąc krótko, LRO mogła niejako przybić piątkę swojemu towarzyszowi podróży kosmicznych, a co więcej to nie pierwszy raz, kiedy ta para orbiterów bierze udział w zabawie w zdjęcia. W kwietniu 2023 r. to Danuri, znajdując się ok. 18 km nad LRO, cyknął fotkę amerykańskiej sondzie. NASA rozwiązuje zagadkę szybko poruszającej się "deski surfingowej" na Księżycu /NASA/Goddard/Arizona State University /domena publiczna https://geekweek.interia.pl/nauka/news-ufo-na-ksiezycu-nasa-bada-sprawe-kosmicznego-surfera,nId,7444983
  14. Uznański: CERN czeka i jest głodny nowych odkryć na miarę odkrycia Higgsa 2024-04-11. Urszula Kaczorowska Dzięki odkryciu „boskiej cząstki” Peter Higgs rozsławił Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) na cały świat. Dla naukowców pracujących w CERN, również dla mnie, to była ogromna motywacja, żeby mieć swój wkład w zdobywanie nowej wiedzy - powiedział PAP Sławosz Uznański, były pracownik CERN i rezerwowy astronauta ESA. „Śmierć Petera Higgsa to bardzo smutna wiadomość dla środowiska naukowego zajmującego się fizyką cząstek i środowiska CERN-owego, z którego ja się wywodzę” – powiedział PAP Sławosz Uznański, który pracował w CERN przed tym, jak w 2022 r. został wybrany na rezerwowego astronautę Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). W 2012 r. Sławosz Uznański pracował w CERN ósmy miesiąc, kiedy spotkał Petera Higgsa na konferencji. „Pierwszy raz spotkałem go w CERN–ie w lipcu 2012 r. na ogłoszeniu jego wielkiego odkrycia, będącego rezultatem pracy dwóch detektorów – ATLAS i CMS. Pamiętam, że aula, w której zorganizowano konferencję wypełniła się po brzegi już godzinę przed rozpoczęciem” – opowiadał Uznański. I dodał: „To było dla wszystkich wielkie poruszenie. Sam Peter Higgs też wydawał się być wzruszony. Mówił, że się cieszy, że takie odkrycie mogło mieć miejsce za jego życia. Podkreślał też, że po to właśnie został zbudowany Wielki Zderzacz Hadronów: żeby odkryć ostatni element układanki w standardowym modelu fizyki”. Rok później – w 2013 r. tłumy zebrały się w CERN, żeby oglądać wręczenie Nagrody Nobla Peterowi Higgsowi. Jest on jak dotąd ostatnim fizykiem specjalizującym się w fizyce cząstek, który za swoje odkrycie dostał Nagrodę Nobla, w której także CERN miał swój udział. Na pytanie, czy odkrycie „boskiej cząstki” miało wpływ na pracę Uznańskiego w CERN – naukowiec odpowiedział: „Zostałem zatrudniony, żeby pracować nad Wielkim Zderzaczem Hadronów – czyli urządzeniem, które pomogło odkryć ‘boską cząstkę’ (a konkretnie nad jego dwoma detektorami). Pracowałem nad tym, żeby usprawniać jeden z jego głównych systemów, który zajmuje się kontrolą i dystrybucją energii elektrycznej; po to właśnie – żeby sterować cząsteczkami, które zderzają się w czerech głównych detektorach LHC (ATLAS, CMS, LHCb i ALICE). Dla naukowców pracujących w CERN – również dla mnie – osiągnięcie Higgsa było ogromną motywacją, żeby mieć swój wkład w zdobywanie nowej wiedzy”. Uznański przyznaje, że „każde odkrycie trochę zamyka, ale też otwiera nowy rozdział w danej dziedzinie naukowej; wiadomo wtedy, w jakim kierunku należy pogłębiać badania, ale jednocześnie stymuluje zadawanie nowych pytań”. Astronauta przypomniał, że od stworzenia teorii dotyczącej „boskiej cząstki” do jej odkrycia minęło ponad 60 lat. Ta historia pokazuje też – jego zdaniem – że do nowych odkryć nauka dochodzi też dzięki budowaniu ogromnej infrastruktury naukowej – na wzór Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). „CERN – na podstawie odkrycia bozonu Higgsa, ale też po to, żeby kontynuować badania nad kolejnymi fenomenami w fizyce cząstek, przygotowuje się do budowy kolejnej dużej maszyny FCC (Future Circular Collider) – to jest projekt na kolejne 20 lat samej budowy i potem 40 lat badań naukowych z wykorzystaniem tej maszyny. To będzie następca LHC” – przypomniał Uznański. I dodał: „Ostatnie dwa lata mojej pracy w CERN poświęciłem wraz z zespołem właśnie na rozwój pomysłów, jak zbudować tak wielką maszynę jak FCC, która będzie tunelem o długości 80-100 km. Zastanawialiśmy się, jak go będziemy zasilali – właśnie po to, by móc doprowadzać do zderzeń cząstek”. Uznański przyznaje, że maszyny z CERN mają ciągle potencjał do odkrywania nowej fizyki. Jego zdaniem środowisko naukowe „potrzebuje kolejnej stymulacji. CERN czeka i jest głodny nowych odkryć na miarę odkrycia Higgsa. I nigdy nie wiadomo, kto będzie odkrywcą, więc czekamy na nową generację naukowców”.(PAP) Nauka w Polsce, Urszula Kaczorowska uka/ bar/ mow/ 10.03.2024. Projektowy astronauta European Space Agency Sławosz Uznański. PAP/Jarek Praszkiewicz https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101517%2Cuznanski-cern-czeka-i-jest-glodny-nowych-odkryc-na-miare-odkrycia-higgsa
  15. 10. edycja European Rover Challenge zagości w Krakowie 2024-04-11. Szymon Ryszkowski 140 odsłon Setki młodych inżynierów rozpoczęło rywalizację o szansę uczestnictwa w finałach 10. jubileuszowej edycji European Rover Challenge (ERC). W tym roku 69 elitarnych drużyn, gotowych podjąć wyzwania naśladujące misje kosmiczne NASA, podjęło rękawicę rzuconą przez Organizatorów. Wydarzenie odbędzie się w dniach 6–8 września 2024 roku na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Niezwykłe zmagania kosmiczne Nie ma znaczenia, czy roboty poruszają się na kołach, gąsienicach czy wykorzystują mechanizmy kroczące – kluczowa jest efektywność wykonywania zadań. Roboty biorące udział w zawodach muszą stawić czoła wielu konkurencjom mającym odzwierciedlić wyzwania eksploracji kosmosu. Na test wystawiane są takie umiejętności jak zdolność autonomicznej nawigacji w terenie, przeprowadzanie odwiertów, analiza składu próbek geologicznych oraz operowanie ramieniem robotycznym. To niepowtarzalne wydarzenie, które od dekady stanowi centralny punkt innowacji i inspiracji w dziedzinie kosmicznej robotyki, przyciąga nie tylko studentów, lecz także przedstawicieli nauki i biznesu z całego świata. Jego istotą jest nie tylko rywalizacja, ale także integracja społeczności związanej z eksploracją kosmosu. „W tym roku wśród zgłoszonych zespołów znajdują się drużyny z uznanych uniwersytetów m.in. z Australii, Japonii, Niemiec, Kostaryki, Kanady czy Francji. Z roku na rok coraz więcej nowych drużyn dowiaduje się o możliwości udziału w zawodach ERC i dopytuje o szczegóły. Szczególnie cieszą nas debiutanckie zespoły studentów z Serbii, Rumunii, Kazachstanu i Pakistanu – to pokazuje, że docieramy coraz dalej, a idea zawodów jest tak samo atrakcyjna w Europie, Azji, Australii i Ameryce. Oczywiście ciężko nie zwrócić uwagi na potężną reprezentację Polski.” – mówi Konrad Lippert, koordynator zespołów międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ERC Kosmiczne doświadczenie dla każdego na ERC 2024 Podczas ERC 2024 odbędą się nie tylko zawody robotyczne, ale również biznesowa konferencja z udziałem czołowych ekspertów sektora kosmicznego, astronautów i naukowców. Podzielą się oni swoją wiedzą i doświadczeniem w obszarach takich jak przyszłość ludzkich osad na Księżycu i Marsie, zrównoważony rozwój Ziemi czy komercjalizacja kosmosu. Dla spragnionych wiedzy przygotowane zostanie idealne miejsce dla pasjonatów kosmosu i technologii w każdym wieku – Strefa Inspiracji. Można tam dowiedzieć się więcej o kosmosie, astronomii, spotkać popularyzatorów nauki oraz zobaczyć z bliska kosmiczne technologie, które na co dzień znajdują się na orbicie. Bez względu na to, czy jest się studentem, profesjonalistą czy po prostu entuzjastą kosmosu, Strefa Inspiracji ma coś dla każdego. Jubileuszowa edycja ERC – kosmiczne święto na uniwersytecie AGH „10. edycja European Rover Challenge to nie tylko największe wydarzenie do tej pory, ale przede wszystkim szansa na wspólną celebrację dekady innowacji i pasji podczas oficjalnej Jubileuszowej Gali. W tym roku, z okazji 10-lecia projektu, zaplanowaliśmy specjalny program z udziałem gości specjalnych z Międzynarodowej Federacji Astronautycznej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA. Od 2014 roku, blisko 100-osobowa grupa pasjonatów, ekspertów i naukowców, wspierana przez wolontariuszy, realizuje ten unikatowy projekt, który z dumą prezentujemy światu. W Krakowie, stolicy Małopolski, która należy do sieci regionów kosmicznych NEREUS; uczestnicy i goście będą mieli okazję doświadczyć wyjątkowej atmosfery i naszej niesłabnącej pasji, która sprawia, że European Rover Challenge jest czymś więcej niż tylko wydarzeniem – to marzenie o sięgnięciu gwiazd, które staje się rzeczywistością.” – podsumowuje Łukasz Wilczyński, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia Głównym organizatorem wydarzenia jest Europejska Fundacja Kosmiczna – wielokrotnie nagradzana organizacja non-profit, wspierająca inicjatywy stawiające na pierwszym miejscu przyszłość nowego pokolenia, opartą na naukach STEAM i technologiach kosmicznych. Współorganizatorem i gospodarzem została Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Edukacji, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF), Wicemarszałka Województwa Małopolskiego oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Do grona Partnerów dołączyli już: Konsulat Generalny USA w Krakowie, Mars Society Polska, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), MathWorks, JoinThe.Space, Pokojowy Patrol oraz Centrum Business in Małopolska. Projekt finansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II”. Źródła: • Tekst prasowy European Rover Challenge 11 kwietnia 2024 Zdjęcie w tle: European Rover Challenge Infografika organizatorów przedstawiająca wyniki rejestracji zespołów. Źródło: European Rover Challenge Źródło European Rover Challenge https://astronet.pl/wydarzenia/10-edycja-european-rover-challenge-zagosci-w-krakowie/
  16. POLSA i NASA rozmawiały o współpracy w przyszłych misjach 2024-04-11. Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) oraz NASA Jet Propulsion Laboratory (JPL), prowadzą zaawansowane rozmowy o współpracy naukowej i technologicznej w przyszłych misjach. W dniach 27-28 lutego br. Oskar Karczewski, dyrektor Departamentu Badań i Innowacji w POLSA spotkał się z Indrani Graczyk, kierownikiem Programów Strategicznych (NASA JPL), oraz z przedstawicielami kadry kierowniczej NASA JPL odpowiedzialnymi za badania z zakresu Astrofizyki i Układu Słonecznego. Spotkania związane były z budowaną od kilkunastu miesięcy długoterminową współpracą z NASA JPL, której celem jest udział polskiego środowiska naukowego i polskiego przemysłu w pełnym cyklu realizacji przyszłych misji naukowych JPL. Podczas spotkań omawiane były możliwości udziału Polski w tworzeniu koncepcji i kontrybucji do przyszłych misji w tzw. głęboki kosmos oraz misji eksploracyjnych na Księżyc lub Marsa. Polska już uczestniczy w misjach NASA. Centrum Badań Kosmicznych PAN buduje instrument GLOWS (GLObal solar Wind Structure), jeden z 10 instrumentów planowanych jako ładunek naukowy sondy IMAP (Interstellar Mapping and Acceleration Probe), której celem będzie badanie zewnętrznej warstwy atmosfery Słońca. Instrument GLOWS aktualnie przechodzi testy kalibracyjne. Działania POLSA mają na celu stworzenie ram formalnych, aby umożliwić stałą współpracę naukową i technologiczną z udziałem polskiego sektora kosmicznego w szeregu kolejnych misji. Współpraca z NASA JPL jest naturalnym kolejnym krokiem w rozwijaniu współpracy międzynarodowej w tym szczególnym momencie dla Polski. Ponad cztery dekady doświadczenia w misjach kosmicznych i 12 lat członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej umożliwiły opracowanie w Polsce wyjątkowych kompetencji i ponad 100 technologii. Udział Polski w tych najbardziej ambitnych przedsięwzięciach, których podejmuje się człowiek, nie tylko daje pozytywny impuls polskiemu środowisku naukowemu, ale również inspiruje młodych Polaków i wspiera polskie firmy w ekspansji na nowe rynki” - podkreślił Oskar Karczewski. POLSA zintensyfikowała rozmowy z NASA w 2022 roku, jako jeden z priorytetów w relacjach międzynarodowych prof. Grzegorza Wrochny, prezesa POLSA. W drugiej połowie 2022 roku, delegacja z Polski obejmująca 10 podmiotów uczestniczyła w warsztatach stacjonarnych w JPL. Od tamtego czasu, ponad 20 podmiotów, zarówno instytucji badawczych, jak i firm, wyraziło zainteresowanie zacieśnieniem współpracy z NASA. W grudniu 2023 roku, POLSA zrealizowała trzy raporty, które umożliwiły zidentyfikowanie najbardziej obiecujących obszarów technologicznych pod kątem przyszłej współpracy z JPL. Rok 2024 jest wyjątkowy dla polskiego sektora kosmicznego. Dzięki zwiększonej inwestycji w ramach ESA, polski sektor rozpoczyna teraz realizację wielu projektów o potencjale komercyjnym. Jednocześnie trwają rozmowy o długoterminowej współpracy z NASA JPL, a kilkanaście polskich zespołów badawczych przygotowuje się do misji naukowo-technologicznej z udziałem polskiego astronauty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Źródło: POLSA Ilustracja: NASA/JPL-Caltech [mars.nasa.gov] SPACE24 https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polsa-i-nasa-rozmawialy-o-wspolpracy-w-przyszlych-misjach
  17. Takiej czarnej dziury naukowcy jeszcze nie widzieli. Polacy na tropie zagadki 2024-04-11. Bogdan Stech Międzynarodowa grupa naukowców z programu LIGO-Virgo-KAGRA ogłosiła ekscytujące odkrycie: analizę sygnału fal grawitacyjnych, pochodzącego z nieznanego dotąd źródła. To niezwykłe wydarzenie otwiera nowe okno na Wszechświat i niesie ze sobą ogromny potencjał naukowy. Mają w tym udział także badacze z Polski. Fale grawitacyjne to drgania czasoprzestrzeni, rozchodzące się niczym fale na wodzie po rzuceniu kamienia. Powstają one w wyniku gwałtownych wydarzeń kosmicznych, takich jak zderzenia gwiazd neutronowych czy czarnych dziur. Obserwatoria LIGO (Stany Zjednoczone), Virgo (Włochy) i KAGRA (Japonia) wykorzystują niezwykle czułe instrumenty do pomiaru mikroskopijnych deformacji czasoprzestrzeni wywołanych przez fale grawitacyjne. Czarna dziura rozerwała gwiazdę neutronową W maju 2023 r., wkrótce po rozpoczęciu czwartej serii obserwacyjnej programu LIGO-Virgo-KAGRA, detektor LIGO Livingston zaobserwował sygnał fali grawitacyjnej po zderzeniu gwiazdy neutronowej, ze obiektem o masie od 2,5 do 4,5 razy większej niż masa naszego Słońca. Zderzenie miało miejsce w odległości 650 mln lat świetlnych. Sygnał, oznaczony symbolem GW230529, jest intrygujący z powodu masy cięższego obiektu. Jak się okazało jest to obiekt z przedziału mas tzw. dolnej przerwy masowej. Co kryje się za tym tajemniczym naukowo - technicznym określeniem? Oznacza to, że jest to obiekt niemal na granicy pomiędzy najcięższymi znanymi gwiazdami neutronowymi a najlżejszymi czarnymi dziurami. Sam sygnał fal grawitacyjnych nie był na tyle silny, by ujawnić naturę tego obiektu. Naukowcy opublikowali wyniki analizy sygnału GW230529 i swoich badań na serwerze Arxiv. Analiza danych z detektorów oraz astrofizyka gwiazd neutronowych i innych zwartych obiektów jak czarne dziury są głównymi tematami badań grupy LIGO-Virgo-KAGRA w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk. Członkami współpracy LVK w CAMK są: Michał Bejger, Paweł Ciecieląg, Przemysław Figura, Brynmore Haskell, Mateusz Pietrzak, Mariusz Suchenek, Sudhagar Suyamprakasam, Nikesh Yadav. Kosmiczna zagadka Przed wykryciem fal grawitacyjnych w 2015 r. masy czarnych dziur o masach gwiazdowych wyznaczano głównie za pomocą obserwacji rentgenowskich, natomiast masy gwiazd neutronowych ustalano za pomocą obserwacji radiowych. Teraz używa się do tego także fal grawitacyjnych. Większość odkrytych tak zwanych zwartych obiektów to, albo gwiazdy neutronowe, albo czarne dziury. Na przestrzeni lat niewielka liczba obiektów w kosmosie wkroczyła w szczelinę tzw. dolnej przerwy masowej, która pozostaje przedmiotem gorących dyskusji wśród astrofizyków. Informacje o GW230529. Grafika przygotowana przez Virgo i Bartosza Fornala https://spidersweb.pl/2024/04/nietypowe-zderzenie-w-kosmosie.html
  18. Odkryto najsłabszy znany układ gwiazd krążący wokół Drogi Mlecznej 2024-04-11. Zespół astronomów wykrył starożytny układ gwiazdowy podróżujący wokół naszej Galaktyki, będący najsłabszym i najmniej masywnym satelitą Drogi Mlecznej, jakiego kiedykolwiek odkryto. Zespół prowadził badania z Hawajów korzystając z obu obserwatoriów Maunakea, a także University of Hawaiʻi Institute for Astronomy Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System) na Haleakala, Maui; wyniki badań opublikowano w The Astrophysical Journal. Układ UMa3/U1 zlokalizowany jest w kierunku konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy, domu Wielkiego Wozu. Znajduje się na naszym kosmicznym podwórku, w odległości około 30 000 lat świetlnych od Słońca – powiedział Simon Smith, absolwent astronomii na Uniwersytecie Wiktorii i główny autor badania. UMa3/U1 do tej pory umykał wykryciu ze względu na swoją wyjątkowo niską jasność. Obserwacje wykazały, że układ gwiazdowy jest malutki i składa się zaledwie z około 60 gwiazd w wieku ponad 10 miliardów lat rozciągających się na przestrzeni zaledwie 10 lat świetlnych. UMa3/U1 ma wyjątkowo małą masę – 16 razy mniejszą od masy Słońca, a więc 15 razy mniejszą od najsłabszej znanej galaktyki karłowatej. UMa3/U1 wykryto po raz pierwszy przy użyciu danych z Ultraviolet Near Infrared Optical Northern Survey (UNIONS) na CFHT i Pan-STARRS. Następnie zespół zbadał układ gwiazdowy bardziej szczegółowo za pomocą Deep Imaging Multi-Object Spectrograph (DEIMOS) Obserwatorium Kecka i potwierdził, że UMa3/U1 jest układem związanym grawitacyjnie, galaktyką karłowatą lub gromadą gwiazd. W UMa3/U1 jest tak mało gwiazd, że można mieć uzasadnione wątpliwości, czy jest to tylko przypadkowe zgrupowanie podobnych gwiazd. Keck miał kluczowe znaczenie w wykazaniu, że tak nie jest – powiedziała współautorka Marla Geha, profesor astronomii i fizyki na Uniwersytecie Yale. Nasze pomiary DEIMOS wyraźnie pokazują, że wszystkie gwiazdy poruszają się w przestrzeni kosmicznej z bardzo podobnymi prędkościami i wydają się mieć podobny skład chemiczny. Co ciekawe, niepewny rozkład prędkości wśród gwiazd w układzie może potwierdzać wniosek, że UMa3/U1 jest galaktyką zdominowaną przez ciemną materię – to kusząca możliwość, którą mamy nadzieję zbadać za pomocą większej liczby obserwacji Kecka – powiedział Will Cerny, drugi autor badania, absolwent Uniwersytetu Yale. To, jak tym gwiazdom udało się utrzymać zwartą grupę, jest niezwykłe. Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że ciemna materia może utrzymywać je razem. Obiekt jest tak mały, że jego długotrwałe przetrwanie jest bardzo zaskakujące. Można by się spodziewać, że silne siły pływowe pochodzące z dysku Drogi Mlecznej rozerwałyby układ na strzępy, nie pozostawiając żadnych obserwowalnych pozostałości – powiedział Cerny. Fakt, że układ wydaje się nienaruszony prowadzi do dwóch równie interesujących możliwości. Albo UMa3/U1 jest maleńką galaktyką stabilizowaną przez duże ilości ciemnej materii, albo jest to gromada gwiazd, którą zaobserwowaliśmy w bardzo szczególnym momencie przed jej nieuchronnym zgonem. W przypadku pierwszego scenariusza, otrzymanie bezpośrednich potwierdzeń, że UMa3/U1 jest słabym, starożytnym układem gwiazdowym, byłoby niezwykle ekscytującym osiągnięciem, gdyż potwierdziłoby to przewidywania zawarte w głównej teorii dotyczącej powstania Wszechświata. Zgodnie z modelem Lambda Cold Dark Matter (Λ-CDM), naukowcy postulują, że gdy galaktyki, takie jak Droga Mleczna, formowały się po raz pierwszy, wywołały one przyciąganie grawitacyjne podczas procesu ich formowania, co skutkowało przyciągnięciem setek satelitarnych układów gwiazdowych, które wciąż krążą wokół tych galaktyk. Towarzyszące badanie dotyczące implikacji UMa3/U1 dla teorii Λ-CDM zostało przyjęte do publikacji w The Astrophysical Journal i jest dostępne w formacie preprint na arXiv.org. Niezależnie od tego, czy przyszłe obserwacje potwierdzą, czy odrzucą, że układ ten zawiera dużą ilość ciemnej materii, jesteśmy bardzo podekscytowani możliwością, że obiekt ten może być wierzchołkiem góry lodowej – że może być pierwszym przykładem nowej klasy niezwykle słabych układów gwiazdowych, które do tej pory wymykały się wykryciu – powiedział Cerny. Decydujący dowód na obecność lub brak ciemnej materii w UMa3/U1 stanowi klucz do ustalenia, czy ten układ gwiazdowy jest galaktyką karłowatą czy też gromadą gwiazd. Dopóki nie zostanie wyjaśniona jego klasyfikacja, Ursa Major III/UNIONS 1 funkcjonuje pod dwiema nazwami. Zwykle skrajnie-słabe galaktyki satelitarne Drogi Mlecznej są nazywane od konstelacji, w której zostały odkryte (w tym przypadku Ursa Major), podczas gdy skrajnie-słabe gromady gwiazd są zazwyczaj określane według projektu badawczego, w ramach którego zostały zidentyfikowane (tutaj UNIONS). Chociaż tożsamość tego układu gwiazdowego jest nadal niejednoznaczna, UMa3/U1 toruje drogę nowym perspektywom w kosmologii. Odkrycie to może podważyć nasze rozumienie formowania się galaktyk, a być może nawet definicję „galaktyki” – powiedział Smith. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Faintest Known Star System Orbiting The Milky Way Discovered From Hawaiʻi • The Discovery of the Faintest Known Milky Way Satellite Using UNIONS • Ursa Major III/UNIONS 1: the darkest galaxy ever discovered? Źródło: Keck Observatory Na ilustracji: Na tym zdjęciu głębokiego nieba (po lewej) ukryta jest UMa3/U1, maleńka grupa gwiazd (po prawej) połączonych razem własną grawitacją (być może nawet ciemną materią!) na orbicie wokół Drogi Mlecznej. Źródło: CFHT/S. Gwyn (z prawej)/S. Smith (z lewej) URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odkryto-najslabszy-znany-uklad-gwiazd-krazacy-wokol-drogi-mlecznej
  19. Najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek wykryto 2024-04-10. Korzystając ze spektrografu ESPRESSO zespół astronomów wykrył najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek zarejestrowano. Epsilon Indi, (ε Indi) pomarańczowy karzeł znajdujący się 11,9 lat świetlnych od nas, ma średnicę równą 71% średnicy Słońca. Zespół naukowców pod kierownictwem Tiago Campante z Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço (IA) zbadał tę gwiazdę za pomocą spektrografu ESPRESSO zamontowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) i wykrył najmniejsze „trzęsienia gwiazdy”, jakie kiedykolwiek zaobserwowano. Zespół badawczy wykorzystał technikę zwaną asterosejsmologią, która polega na pomiarze drgań gwiazd. Dzięki temu można uzyskać pośredni wgląd w ich wnętrze, podobnie jak trzęsienia ziemi dostarczają nam informacji o wnętrzu Ziemi. W przypadku ε Indi amplituda szczytowa zmierzonych oscylacji wynosi zaledwie 2,6 cm/s (około 14% oscylacji obserwowanych na Słońcu), co czyni ją najmniejszym i najchłodniejszym karłem, u którego do tej pory potwierdzono oscylacje podobne do słonecznych. Pomiary te są tak precyzyjne, że wykryta prędkość jest mniejsza niż prędkość leniwca! Niezwykła precyzja tych obserwacji jest wyjątkowym osiągnięciem technologicznym. Co ważne, ta detekcja ostatecznie pokazuje, że precyzyjna asterosejsmologia jest możliwa aż do chłodnych karłów o temperaturach powierzchniowych tak niskich jak 4200 K, około 1000 K niższa niż powierzchnia Słońca, skutecznie otwierając nową dziedzinę w astrofizyce obserwacyjnej – powiedział Campante, współautor artykułu. Taki poziom precyzji może pomóc naukowcom rozstrzygnąć długotrwały spór między teorią a obserwacjami dotyczący relacji między masą a średnicą tych chłodnych karłów. Wiadomo, że modele ewolucji gwiazd zaniżają średnicę karłów typu K o 5-15% w porównaniu ze średnicą uzyskaną metodami empirycznymi. Badanie oscylacji karłów typu K za pomocą asterosejsmologii pomoże zidentyfikować niedociągnięcia obecnych modeli gwiazdowych, a tym samym je ulepszyć, aby wyeliminować tę rozbieżność – powiedziała badaczka IA Margarida Cunha. Te „trzęsienia gwiazd” można teraz wykorzystać do planowania przyszłego teleskopu kosmicznego PLATO Europejskiej Agencji Kosmicznej. Amplitudy oscylacji zmierzone w tym badaniu można przeliczyć na amplitudy w fotometrii, ponieważ będą one mierzone przez PLATO, co jest kluczową informacją pomagającą dokładnie przewidzieć wydajność sejsmiczną PLATO, którego start zaplanowano na 2026 rok. Pomimo początkowego sceptycyzmu, że wykrycie takich oscylacji może być poza zasięgiem naszych obecnych możliwości instrumentalnych, Mário João Monteiro (IA & DFA-FCUP) wyjaśnił, że po wykryciu obecności oscylacji podobnych do słonecznych w ε Indi, teraz mam nadzieję wykorzystać oscylacje do badania złożonej fizyki warstw powierzchniowych karłów typu K. Gwiazdy te są chłodniejsze i bardziej aktywne niż nasze Słońce, co czyni je ważnymi laboratoriami do badania kluczowych zjawisk zachodzących w ich warstwach powierzchniowych, których jeszcze nie badaliśmy szczegółowo w innych gwiazdach. O tym, dlaczego zespół wykorzystał ESPRESSO, Nuno Cardoso Santos (IA & DFA-FCUP), lider grupy badawczej Towards the detection and characterization of other Earths w IA, powiedział: Spektrograf ESPRESSO został opracowany przez międzynarodowe konsorcjum. Głównym celem ESPRESSO jest wykrywanie i charakteryzowanie planet o niskiej masie krążących wokół innych gwiazd oraz badanie zmienności stałych fizycznych przyrody. Wynik ten pokazuje potencjał spektrografu ESPRESSO do badania innych najnowocześniejszych przypadków naukowych. Ponieważ pomarańczowe karły i ich układy planetarne mają bardzo długą żywotność, stały się ostatnio głównym celem poszukiwań światów nadających się do zamieszkania i życia pozaziemskiego. Wynik ten pokazuje, że moc asterosejsmologii może być teraz potencjalnie wykorzystana do szczegółowej charakterystyki takich gwiazd i ich planet nadających się do zamieszkania, z naprawdę daleko idącymi implikacjami. Co więcej, precyzyjne określenie wieku pobliskich chłodnych karłów, możliwe dzięki asterosejsmologii, może mieć kluczowe znaczenie w interpretacji sygnatur biologicznych na bezpośrednio zobrazowanych egzoplanetach. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Tiniest “starquakes” ever detected • Expanding the frontiers of cool-dwarf asteroseismology with ESPRESSO Źródło: Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço Na ilustracji: Wizja artystyczna fal dźwiękowych o różnych częstotliwościach przemieszczających się po wewnętrznych warstwach gwiazdy. Źródło: Tania Cunha (Planetário do Porto - Centro Ciência Viva)/Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/najmniejsze-trzesienia-gwiazdy-jakie-kiedykolwiek-wykryto
  20. Nieznany stan kwantowy zidentyfikowany. Eksperci są podekscytowani tym wyczynem 2024-04-11. Aleksander Kowal Naukowcy z Uniwersytetu Princeton dokonali nie lada wyczynu. Dzięki prowadzonym przez nich eksperymentom udało się zidentyfikować nieznany do tej pory stan kwantowy występujący w materiale krystalicznym. Przygotowali nawet artykuł na ten temat, dostępny już w Nature. Jak podkreślają, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to dokonane postępy powinny zaowocować powstaniem wydajnych materiałów i technologii wykorzystywanych w kwantowej przyszłości. Prowadzone ekspertyzy obejmował krystaliczny materiał składający się z atomów arsenu, a członkowie zespołu badawczego skorzystali ze spektroskopii fotoemisyjnej oraz skaningowej mikroskopii tunelowej. Główny autor badań, M. Zahid Hasan, przyznaje, że odkrycie było nieoczekiwane. Zaobserwowany stan łączy bowiem dwie formy topologicznego zachowania kwantowego, czyli stany krawędziowe i powierzchniowe. O ile wcześniej już je obserwowano, tak nigdy nie miało to miejsca w tym samym materiale. Teraz sytuacja uległa kompletnej zmianie, a sukces jest tym większy, że badany kryształ składał się z atomów arsenu. Materiał topologiczny zawiera elektrony, które nie mogą się swobodnie poruszać wewnątrz, co oznacza, że nie przewodzą prądu. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na krawędziach, gdzie zachodzi przewodnictwo. Zlokalizowane tam elektrony, jakby tego było mało, nie są wystawione na żadne defekty, dlatego prowadzone eksperymenty mogłyby dostarczyć istotnych informacji na temat kwantowych właściwości elektronicznych. Topologiczny stan kwantowy uwieczniony przez naukowców z Uniwersytetu Princeton może zaowocować praktycznymi zastosowaniami Ale żeby praktyczne korzyści stały się bardziej realne, potrzeba będzie spełnienia co najmniej dwóch warunków. Po pierwsze, istotne będzie występowanie kwantowych efektów topologicznych w wyższych od dotychczasowych temperaturach. Drugim elementem będzie z kolei znalezienie odpowiednich materiałów do utrzymywania zjawisk topologicznych. Autorzy nowych badań próbowali zrealizować oba te cele i wydaje się, że dopięli swego. Stosowane dotychczas materiały na bazie bizmutu, choć w teorii mogłyby być przydatne w relatywnie wysokich temperaturach, to wymagają specjalistycznego przygotowania w warunkach ultrawysokiej próżni. Szukając zamienników, fizycy postawili na arsen. W toku prowadzonych obserwacji dostrzegli coś niebywałego: materiał ten zawierał zarówno topologiczne stany powierzchniowe, jak i stany krawędziowe. I to za jednym razem! Pierwotne wnioski zostały potwierdzone z użyciem innych narzędzi, dlatego istnieje niemal stuprocentowa pewność, że sukces jest realny. W długofalowej perspektywie wyciągnięte wnioski mogłyby zaprocentować poprzez projektowanie nowych kwantowych urządzeń informatycznych bądź obliczeniowych. Poza tym mówi się o projektowaniu elektroniki wykazującej wysoki stopień energooszczędności. https://www.chip.pl/2024/04/microsoftowi-windows-11-sztuczna-inteligencja
  21. Wyniki IV edycji konkursu literackiego Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej 2024-04-11. Redakcja Pięć ciekawych powieści z najwyższą punktacją! W czwartek 5 kwietnia 2024 roku Polska Fundacja Fantastyki Naukowej (PFFN) ogłosiła wyniki IV edycji konkursu literackiego. Spośród nadesłanych i pozytywnie zweryfikowanych – pod względem utrzymania w konwencji fantastyki naukowej, oryginalności fabuły oraz jakości warsztatu literackiego – opowiadań Jury w składzie: • dr Wiktor Jaźniewicz • dr Łukasz Kucharczyk • dr Elżbieta Kuligowska • Hubert Kijek • Magdalena Salik przyznało najwyższą liczbę punktów następującym tekstom: 1. “Cztery ściany świata”, Agata Francik, 40 pkt. 2. “W cieniu kasztanowców”, Mateusz Wyszyński, 38 pkt. 3. “Przebieralnia”, Marek Kolenda, 38 pkt. 4. “FILTR”, Michał Walasek, 38 pkt. 5. “Echo z Amaltei”, Maja Malinowska, 37 pkt. Kompletną punktację wszystkich prac ocenionych można znaleźć na stronie: https://pffn.org.pl/konkurs-2023/ Patronami honorowymi konkursy byli Polskie Towarzystwo Informatyczne oraz oficjalna strona internetowa Stanisława Lema. (PFFN) Konkurs literacki PFFN 2023 / Credits – Vivi Ekhart https://kosmonauta.net/2024/04/wyniki-iv-edycji-konkursu-literackiego-polskiej-fundacji-fantastyki-naukowej/
  22. NASA zdecydowała o łaziku księżycowym dla astronautów 2024-04-10. Amerykańska agencja kosmiczna NASA ogłosiła nazwy firm, które opracują technologie potrzebne dla łazika, którym po Księżycu będą poruszać się astronauci z projektu Artemis. Intuitive Machines, Lunar Outpost oraz Venturi Astrolab to nazwy firm, które będą pracować nad możliwościami, jakie będzie mieć pojazd księżycowy dla astronautów. Decyzja wpisuje się w założenie NASA, aby rozwijać komercyjny sektor kosmiczny. Po raz pierwszy księżycowy łazik (ang. lunar terrain vehicle, w skrócie LTV) ma zostać użyty w misji załogowej Artemis V szykowanej na marzec 2030 roku. Pojazd LTV ma być usługą kupowaną przez NASA od przemysłu kosmicznego. Potencjalna łączna wartość kontraktów to 4,6 miliarda dolarów. Każda z firm zacznie od wykonania studium wykonalności, trwającego rok i mającego na celu opracowanie systemu spełniającego wymagania NASA. Potem agencja zamówi u kwalifikujących się dostawców misję demonstracyjną, która pokaże w praktyce dostarczenie pojazdu na Księżyc oraz sprawdzi jego wydajność i bezpieczeństwo przed lotem Artemis V. Finansowanie w tej fazie uzyska tylko jeden z projektów. W dalszej kolejności NASA zamówi łazik na potrzeby spacerów księżycowych i badań naukowych do roku 2039. Pojazd LTV musi przetrwać ekstremalne warunki na południowym biegunie Księżyca i stosować zaawansowane technologie w zarządzaniu zasilaniem, autonomiczną jazdę, najnowsze systemy komunikacyjne i nawigacyjne. Będzie używany przez astronautów do eksploracji, transportu sprzętu naukowego i zbierania próbek na powierzchni Księżyca, umożliwiając dużo dalszy zasięg badań niż to możliwe na piechotę. W okresach, gdy załogi nie będzie na Księżycu, łazik LTV ma działać zdalnie w ramach potrzeb naukowych NASA. Natomiast w czasie, gdy nie będzie potrzebny NASA, operator może używać pojazdu do działań komercyjnych nie związanych z misjami NASA. Artemis to nazwa programu NASA, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc. Astronauci spacerowali po powierzchni Księżyca w kilku misjach programu Apollo w latach 1969-1972. Potem badania naturalnego satelity Ziemi odbywały się wyłącznie w formie misji sond bezzałogowych.(PAP) cza/ agt/ Artystyczna wizja księżycowego łazika w programie Artemis. Źródło: NASA. https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101504%2Cnasa-zdecydowala-o-laziku-ksiezycowym-dla-astronautow.html
  23. "Flagowa" rakieta Rosji. Kolejna awaria, kolejne opóźnienia 2024-04-10. Wojciech Kaczanowski Długo wyczekiwany lot rosyjskiej rakiety nośnej Angara A5 został ponownie odwołany. Pierwotnie start miał odbyć się we wtorek, 9 kwietnia br., natomiast w wyniku usterki technicznej zdecydowano przełożyć lot. Trzecia próba powinna odbyć się w czwartek, 11 kwietnia. Zaplanowany na 10 kwietnia br. start rakiety nośnej Angara A5 został odwołany. Tym razem przyczyną było nieprawidłowe działanie systemu kontroli zapłonu silników, co może wynikać z błędu w oprogramowaniu. Przypomnijmy, że pierwotnie Roskosmos planował wystrzelenie systemu we wtorek, 9 kwietnia br., natomiast usterka w systemie zwiększania ciśnienia w jednym ze zbiorników wymusiła przełożenie startu. Rodzina rakiet Angara to jeden z najważniejszych rosyjskich projektów technologicznych z uwagi na fakt, że seria ta ma być pierwszą w pełni opracowaną i skonstruowaną przez spadkobiercę Związku Radzieckiego, czyli obecną Federację Rosyjską. Trzecia próba lotu Angary A5 powinna odbyć się w czwartek, 11 kwietnia br. z nowo wybudowanej platformy startowej w kosmodromie Wostocznyj. Rodzina rakiet Angara Rosyjska rodzina rakiet nośnych Angara składa się wersji systemów lekki, średnich oraz ciężkich, chociaż loty testowe odbyły jedynie wersje Angara 1.2 oraz Angara A5. Start pierwszej z wymienionych rakiet miał miejsce 9 lipca 2014 r. z rosyjskiego kosmodromu w Plesiecku. Założeniem producenta (Państwowe Produkcyjno-Badawcze Centrum Kosmiczne im. M. Chruniczewa) był test na wysokości suborbitalnej zakładający wyniesienie atrapy ładunku dla rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Angara 1.2 odbyła jeszcze dwa loty w 2022 r., z których jeden można uznać za faktycznie udany. Angara A5 nie stanowi przełomu w rosyjskim arsenale rakiet nośnych. Pomimo pokładanych nadziei, system jest już na starcie przestarzały i nie jest dużą konkurencją wobec operatorów zachodnich. Przypomnijmy, że pierwszy lot tej wersji miał miejsce w 2014 r., a zatem po 10 latach Angara A5 wciąż ma wynieść jedynie makietę testową. Dziś pracujemy na starych rakietach nośnych, jest to rodzina rakiet Sojuz, Proton jest praktycznie nieczynny, ponieważ ze względów środowiskowych już nam nie odpowiada. „Angara” również nie jest nowością.” - powiedział w jednym z wywiadów Jurij Borysow, szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos. Kadr z przygotowań do transportu testowej wersji rakiety Angara-A5 na platformę startową. Fot. mil.ru SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/flagowa-rakieta-rosji-kolejna-awaria-kolejne-opoznienia
  24. Ariane 6 przeszła wszystkie testy przed debiutanckim lotem 2024-04-10. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała, że najnowsza, szósta generacja rakiety nośnej Ariane przeszła wszystkie testy niezbędne do przeprowadzenia pierwszego startu zaplanowanego na lato tego roku. Wykonano je na modelu testowym – identycznym z wersją przeznaczoną do lotu. Jedyna różnica polega na tym, że boostery (czyli rakiety wspomagające używane przy pierwszym stopniu wielostopniowej rakiety nośnej w celu zwiększenia ciągu startowego i ładowności rakiety nośnej), nie są napełniane paliwem. Testy trwały od lata ubiegłego roku. W lipcu 2023 r. przygotowano wyrzutnię i przeprowadzono symulację odliczania do startu. Procedura uwzględniała całą serię typowych czynności poprzedzających start. M.in. przetestowano usunięcie ruchomego dźwigu i napełnienie zbiorników pierwszego i drugiego stopnia ciekłym wodorem i ciekłym tlenem. Na koniec przetestowano komorę spalania silnika (Vulcain 2.1). Natomiast w sierpniu ub.r. silnik został uruchomiony i zgodnie z planem działał przez 4 sekundy. Usunięto też wtedy ciekły wodór i tlen z rakiety do podziemnych zbiorników, co pokazało, że system zadziała w razie wstrzymania startu. Pod koniec października przeprowadzono trwającą 30 godzin tzw. generalną próbę na mokro, czyli w zasadzie prowadzoną na ziemi pełną procedurę startu, włącznie z uruchomieniem na 7 minut głównego silnika. W połowie grudnia zaś ESA przeprowadziła kolejny zestaw testów – sprawdzono m.in. sekwencję startową i różne systemy w utrudnionych warunkach operacyjnych. Po raz piąty napełniono wtedy zbiorniki wodorem i tlenem. Pod koniec stycznia tego roku sprawdzono m.in. system kriogenicznych połączeń (dostarczających paliwo i utleniacz). W lutym z kolei odłączono doprowadzone do rakiety przewody elektryczne, które zapewniają zasilanie oraz komunikację z różnymi jej systemami. Pod koniec lutego na pokładzie nowego statku Canopée do kosmodromu w Gujanie Francuskiej, gdzie nastąpi start, dotarły główne komponenty rakiety, która latem ma polecieć na orbitę. Nowa rakieta ma zastąpić swoją poprzedniczkę – Ariane 5, która swój ostatni lot odbyła w lipcu 2023 r. Jak zapowiadali eksperci ESA, będzie to rakieta o dużej uniwersalności – będzie przenosiła zarówno ciężkie, duże ładunki, jak i niewielkie, m.in. satelity do obserwacji Ziemi, telekomunikacyjne, meteorologiczne, przeznaczone do badań naukowych czy wspierające nawigację. Specjalne adaptery pozwolą przy tym na dołączanie niewielkich, ważących do 200 kg satelitów do głównego ładunku, co ma znacznie obniżyć koszty. ESA przypomniała, że decyzję o budowie nowej rakiety podjęto w 2014 roku, m.in. dla zapewnienia Europie niezależności w dostępie do przestrzeni kosmicznej. Autor. ESA SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/ariane-6-przeszla-wszystkie-testy-przed-debiutanckim-lotem
  25. Efektowne zaćmienie Słońca. Satelity ESA i NASA nagrały to zjawisko [WIDEO] 2024-04-10.KOL, Geostacjonarne satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i amerykańskiej agencji kosmicznej NASA zarejestrowały poniedziałkowe zaćmienie Słońca. Na udostępnionym nagraniu można zobaczyć, jak rzucany przez Księżyc cień przemieszcza się przez Amerykę Północną. Wysłany przez NASA i NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration - amerykańska agencja rządowa ds. Badań Oceanów i Atmosfery) satelita GOES-16 (Geostationary Operational Environmental Satellite) nagrał cień Księżyca przemieszczający się przez kolejne rejony Ameryki Północnej - od Meksyku przez USA, po wschodnią część Kanady. GOES-16, jak przypomina ESA, to pierwszy z całej serii instrumentów GOES-R, wyniesiony w 2016 roku. Nieustannie obserwuje on zachodnią półkulę, dokonując jednocześnie pomiarów różnych zjawisk w atmosferze i monitorując kosmiczną pogodę. Z kolei działające w ramach europejskiego programu obserwacji Ziemi Copernicus satelity Sentinel-3 wykonały zdjęcie zaćmienia. Dwa satelity prowadzą na co dzień obserwacje oceanów, lądów, atmosfery i pokrywy lodowej. Pomagają m.in. w przewidywaniu zachowania atmosfery, pogody i mórz. Jak podkreślają specjaliści z ESA, zaćmienie Słońca z przesuwającym się po planecie rozległym cienie, to doskonała okazja do badań zjawisk pogodowych na Ziemi. Cień powoduje bowiem wyraźny spadek temperatury na pokrywanym przez niego obszarze czy zmienia zachowanie się chmur. Naukowcy analizują już informacje zebrane przez wymienione satelity inne orbitalne instrumenty. NASA zdecydowała o łaziku księżycowym dla astronautów Amerykańska agencja kosmiczna NASA ogłosiła nazwy firm, które opracują technologie potrzebne dla łazika, którym po Księżycu będą poruszać się astronauci z projektu Artemis. Intuitive Machines, Lunar Outpost oraz Venturi Astrolab to nazwy firm, które będą pracować and możliwościami, jakie będzie mieć pojazd księżycowy dla astronautów. Decyzja wpisuje się w założenie NASA, aby rozwijać komercyjny sektor kosmiczny. Po raz pierwszy księżycowy łazik (ang. lunar terrain vehicle, w skrócie LTV) ma zostać użyty w misji załogowej Artemis V szykowanej na marzec 2030 roku. Pojazd LTV ma być usługą kupowaną przez NASA od przemysłu kosmicznego. Potencjalna łączna wartość kontraktów to 4,6 miliarda dolarów. Każda z firm zacznie od wykonania studium wykonalności, trwającego rok i mającego na celu opracowanie systemu spełniającego wymagania NASA. Potem agencja zamówi u kwalifikujących się dostawców misję demonstracyjną, która pokaże w praktyce dostarczenie pojazdu na Księżyc oraz sprawdzi jego wydajność i bezpieczeństwo przed lotem Artemis V. Finansowanie w tej fazie uzyska tylko jeden z projektów. W dalszej kolejności NASA zamówi łazik na potrzeby spacerów księżycowych i badań naukowych do roku 2039. Pojazd LTV musi przetrwać ekstremalne warunki na południowym biegunie Księżyca i stosować zaawansowane technologie w zarządzaniu zasilaniem, autonomiczną jazdę, najnowsze systemy komunikacyjne i nawigacyjne. Będzie używany przez astronautów do eksploracji, transportu sprzętu naukowego i zbierania próbek na powierzchni Księżyca, umożliwiając dużo dalszy zasięg badań niż to możliwe na piechotę. W okresach, gdy załogi nie będzie na Księżycu, łazik LTV ma działać zdalnie w ramach potrzeb naukowych NASA. Natomiast w czasie, gdy nie będzie potrzebny NASA, operator może używać pojazdu do działań komercyjnych nie związanych z misjami NASA. Artemis to nazwa programu NASA, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc. Astronauci spacerowali po powierzchni Księżyca w kilku misjach programu Apollo w latach 1969-1972. Potem badania naturalnego satelity Ziemi odbywały się wyłącznie w formie misji sond bezzałogowych. źródło: PAP Satelity ESA i NASA nagrały zaćmienie Słońca (fot. PAP/EPA) Total solar eclipse seen from space https://www.youtube.com/watch?v=K4E1tcLpSvI TVP INFO https://www.tvp.info/76913631/efektowne-zacmienie-slonca-satelity-esa-i-nasa-nagraly-to-zjawisko-wideo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)