Witam,
Temat już może stary ale dla ludzi którzy zastanawiają się nad pierwszym teleskopem chciałbym dodać słówko na temat teleskopu Synta SW 130/900, którym operowałem przez ponad półtora roku.
Otóż tak jak większość nowicjuszy długo przeglądalem fora i szukałem info co warto kupić w standardowym budżecie początkującego (około 500zł). Zdecydowałem się właśnie na SW 130/900.
Warto dodać,że nowicjusz z reguły ma marne pojęcie na temat obserwacji i dość ubogą wiedzę co może chcieć zobaczyć nie mówiąc już o znajomości nieba... Taki właśnie byłem ja.
Gdzieś na forum wyczytałem, że lepiej kupić lornetkę itp. i całe szczęscie, że nie posłuchałem :).
Pierwsze obserwacje głębokiego nieba teleskopem na statywie paralaktycznym przyprawiały mnie o zawrót głowy, a do tego jeszcze obrócony obraz w newtonie no i ta lunetka celownicza bez znajomości nieba też nie była zbyt przydatna... 2h zajęło znalezienie M13, a teraz wydaje mi to się śmiesznie łatwe bo ustawiam teleskop na czuja prawie i trafiam. Jednak to wszystko było potrzebne, żeby obudzić we mnie astronoma ;) i nabrać chęci do wgłębiania się w meandry obserwacji nieba.
Potem poszło lawinowo, messiery strzelalem co kolejne obserwacje co prawda są ciemne ale widoczne lącznie koło 60-70, gwiazdy podwójne (nawet dokupiłem sobie plossla 6mm do rozdzielania 900/6* barlow*2 = 300x wiem że hardcore ale pomagało rozdzielać), wszystkie planety włącznie z uranem i neptunem oprócz merkurego (zawsze brak warunków pogodowych), 3 komety, westa, ceres, iss, oczywiście księżyc. Czy dla amatora początkującego to mało?
Wniosek dla mnie płynie taki, że warto na początku zacząć nawet od takiego sprzetu i sprawdzić czy człowiek lubi te tematy bo trzeba przyznać, że są dla koneserów i zapaleńców - wstawanie w nocy, dlugie pobyty na mrozie w nocy itd. Synta 130/900 będzie budziła zawsze u mnie sentyment i mogę go polecić do nauki tego fascynującego zajęcia.
pozdrawiam