15/04/2020
Po całym dniu chmur i dość mocnego wiatru, niebo przetarło się tuż przed zachodem Słońca. Czasami po takiej wietrznej aurze można liczyć na fajną przejrzystość, ale gdzie tam? Trochę się ochłodziło, temperatura spadła aż do +6, a to u mnie na wsi może powodować tylko jedno; przecież nieskończone i nienadgryzione przez brak zimy, zapasy wszelkiego rodzaju miałów, orzechów i innego syfu same się nie spalą ? no to ogień. Jedna rzecz jednak zmieniła się w bardzo dobrym kierunku. Otóż, zaledwie kilka dni temu, całe oświetlenie w mojej okolicy zmieniono na LEDy. Ludzie, ja już od lat kojarzę noc tylko z pomarańczową poświatą. Natomiast te nowe lampy, nie dość że jakby są sporo słabsze, to ponadto nie rozpraszają światła tak jak sodówki. Nagle zamiast całego podwórka skąpanego w rdzawej poświacie, mam zaledwie skrawek monochromatycznego krajobrazu tylko przed domem od strony wjazdu. Jest dużo lepiej.
Zatem, obserwacje 15.04 prowadziłem zza domu. Chile to to nie jest, ale na pewno gwiazdki wielkości 5,5mag i nieco słabsze mogłem wyłuskać okiem nieuzbrojonym. Cele to galaktyki, a instrumentarium to lorneta 22x85 na statywie Benro z głowicą S7. Mam ten zestaw już ze trzy lata i bardzo mi on odpowiada. Jedyne co ewentualnie zmienię to lorneta na większą (o ile statyw sobie poradzi). Na rozgrzewkę za cel obrałem sobie Wenus z pięknie widoczną fazą. Później były już tylko galaktyki. I choć większość z nich to eMki, to frajda ogromna. Szczególnie chciałem rozpracować i raz na zawsze uporządkować sobie obszar galaktyk na pograniczu Panny i Warkocza Bereniki. Trudność dla mnie nie polega na dostrzeżeniu tam czegoś, ale na stuprocentowym zidentyfikowaniu tego.
Na początek Lew i engiec, którego zawsze tam ?zahaczam? ? 2903. Bardzo fajna galaktyka, zdecydowanie z grupy tych, które mogłyby się znaleźć w katalogu Messiera (również jeden z Obiektów Tygodnia). Widoczna też w lornetkach ze szkłami ok. 40mm. Następnie bardzo znane mi 2 kadry do których jednak zawsze powracam. Po pierwsze Triplet Lwa, czyli M65, M66 i NGC 3628. Najbardziej podoba mi się rozciągnięta 3628. Drugi kadr to M95 i M96 ale również - i to jest tu najfajniejsze, M105 wraz z NGC 3384. 4 galaktyki w jednym polu widzenia! Za to kocham lornetki. Następnym łupem padła nowość dla mnie NGC 3344 w ? jak się teraz okazuje Lwie, ale małym. Niewielka, niepozorna, tuż obok gwiazdki, co zawsze przysparza mi irytacji. Następnie zacząłem robić podchody do pewnej Panny. Aha, po drodze była jeszcze M104 czyli ?Sombrero?. No tutaj to jednak robotę robi duży Newton. Pamiętam jej światło odbite pewnej kwietniowej nocy przez lustro średnicy 35cm i przechodzące jeszcze przez jakiegoś Naglera... Dobra, robota czeka. Marszrutę po dość kłopotliwym obszarze zacząłem od jednej z głównych gwiazdek Panny ? Vindemiatrix. Następnie ? Warkocza Bereniki, gdzie sama wpada kulka M53 i dalej kolejno odlicz w górę: raz, dwa, trzy i mam w polu pomarańczową gwiazdkę z numerem 25 w Warkoczu. To jest moja baza wypadowa od zachodu. Teraz skaczę 2 pola lornetki właśnie na zachód, żeby przypomnieć sobie M64. Tkwi tam niezmiennie od ostatniej wiosny. Duża, jasna, piękna. Powrót do numeru 25 a następnie gwiazdka z oznaczeniem 11. Tu w jednym polu mam już M85. Istotne w mojej całej historii jest to, że w zasadzie już nie używam podczas obserwacji żadnych pomocy. Wszystko staram się zapamiętać przed wyjściem z domu. I tak też jest w drugą stronę, kiedy widzę coś nieokreślonego, staram się zapamiętać lokalizację i sprawdzam co widziałem zaraz po powrocie do domu. Powoduje to dość karkołomne konstrukcje pamięciowo-lokalizacyjne, ale ma tę zaletę, że pewne układy gwiazd pamiętam latami. Powrót do bazy i idę na wschód zmierzając do gwiazdy z numerem 6 w Warkoczu, która też wchodzi w skład małego układu wartego zapamiętania. Po drodze mam na pewno M100, jest jasna i sporych rozmiarów. Nieco powyżej gwiazdki 6Com lokalizuję M98, ona jest mniej oczywista niż poprzedniczka, ponadto z gatunku ?igła? i można ją łatwiej przegapić. Teraz, z kolei poniżej 6Com, świeci okrągłego kształtu, oczywista M99. Idąc jakieś 2 stopnie na południowy zachód od M99 odnajduję jeszcze jedną ?igłę?. Jest słabsza od M98 i wszystko wskazują na to, że była to NGC 4216. Wracam do M99 i od niej schodzę pionowo w dół, wiedząc, że trafi tam na Łańcuch Markariana. Od razu widzę 3 a po chwili nawet 4 obiekty: być może najłatwiejsze do uchwycenia w całym tym obszarze M84, M86 oraz nieco mniej oczywiste NGC 4438 oraz NGC 4435. Emki mają regularny kształt, 4435 również, a 4438 jest bardziej podłużna i najbardziej ulotna. Trochę zacząłem się już gubić, więc pora zacząć eksplorację od drugiego przyczułka, czyli gwiazdki ?Vir. Teraz w jednym polu lornetki będą M59 i M60, obie bardzo oczywiste a po drugiej stronie ? czyli na zachód o ok. 1 pole lornetki znajduję M49. Nieco poniżej, w charakterystycznym położeniu, pomiędzy 2 dość jasnymi gwizdkami mam coś jeszcze. Po weryfikacji, okazuję się, że to NGC 4526. Powracam do M49 i jeszcze ok. 3 a może i 4 stopnie na zachód widzę jeszcze podłużną smugę jakiejś galaktyki. Jest słaba i do teraz nie mam pewności co to było. Jest tam kilka NGCów. Idąc od ?Vir mniej więcej pionowo trafiam na łańcuch: M58, M89 i M90. Wszystkie 3 można ogarnąć jednym polem, choć łatwiej (wyraźniej) jest mieć każdą w centrum. Pod Markarianem znajduję coś jeszcze, ale teraz nie wiem co to mogło być. Choć to większości tylko eMki, to ich identyfikacja sprawiła mi dużo frajdy. Czuję że dopiero mam ten obszar opanowany w stopniu pozwalającym na zabawę w prawdziwą eksplorację. Tylko na tym kawałeczku nieba naliczyłem 17 galaktyk widocznych ?od strzału?. A ile można jeszcze wyłuskać przez lornetkę? Może około dziesięciu? Mam nadzieję, że dziś też dopisze pogoda.
Na koniec spojrzałem sobie jeszcze na M51, p z przepięknie odseparowaną towarzyszką, czyli NGC 5195. Spojrzałem też na M101 ? ależ to jest ogromny potwór! Szczególnie w porównaniu do tego co widziałem wcześniej tej nocy. Galaktyki przez lornetkę to super temat o tej porze roku.