Skocz do zawartości

Damian P.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    754
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Zawartość dodana przez Damian P.

  1. Dzięki za odpowiedzi. Jednak wolę na Astroshop.pl, bo Amazona nie ogarniam. Poza tym widzę jeszcze jeden szczegół, mianowicie ten na Amazonie jest z 2019, a na Astroshop.pl z 2014 roku. Sama data nie byłaby jakaś istotna, ale z tego, co widnieje na screenach z mapami, ten nowszy ma jakieś tabelki informacyjne. Może się mylę i to tylko kilka dodatkowych stron, ale jeśli te tabelki naniesiono na wszystkie mapy i tak wygląda cały atlas, to dla mnie ta wersja byłaby nie do przyjęcia.
  2. Mam pytanko; orientuje się ktoś może, czy astroshop.pl, to będzie dobre miejsce na zakup atlasu? Cena 230zł (plus przesyłka) wydaje się chyba najtańszą na ten moment w internecie, ale może pominąłem jakieś sklepy. Interstellarum deep sky atlas
  3. Właśnie zobaczyłem przypadkiem zorze polarną! To chyba drugi raz w życiu i znów mnie zaskoczyła, bo nie miałem pojęcia, że dziś może się pojawić. Ćwiczyłem sobie w garażu i gdy szedłem do domu przez podwórko, zobaczyłem rozjaśnione niebo koło Wegi. Początkowo nie wiedziałem, co to jest, a kiedy zaczęła zmieniać się intensywność poświaty, nawet lekko się wystraszyłem. Potem pojawił się kolejny kłąb światła, nad Kasjopeją, a gdy w Lutni zniknął, zaś do tamtego dołączył następny, w Woźnicy (zaraz nad Księżycem), zacząłem rozumieć, na co patrzę. Czy ktoś orientuje się, czy warto jeszcze czekać, czy raczej to były jakieś ostatki tej nocy?
  4. Jeżeli w 25x100 widoczne było sześć galaktyk, można założyć, że w 16x70 pojawi się ich mniej – nic bardziej mylnego! Być może będzie to wymagało dużo większej uwagi i poświęcenia czasu, ale lornetka 16x70 z pewnością potrafi wyłowić tam co najmniej dziewięć galaktyk. Oczywiście pomijamy obserwacyjnie to, że NGC 4459 i NGC 4388, z tego co podaje wiki, do Łańcucha Markariana nie należą. Nie wiem jakie macie tam warunki, ale wyprostowując powyższy paradoks z aperturą, lorneta 25x100 oczywiście ma dużo więcej mocy niż 16x70 i przy Łańcuchu może dać zabawę na całkiem długie posiedzenie🙂 PS Przy NGC 4428 wkradła się literówka, powinno być NGC 4438.
  5. Forum astronomiczne to miejsce, gdzie podział wiekowy raczej nie działa. Tutaj wszyscy wymieniają się spostrzeżeniami, wiedzą, oraz rozmawiają razem niezależnie od wieku – czy ma się 15 lat, 30, czy 60, każdy przegląda wątki innych i udziela się w nich jak równy z równym 😉 Takie pytanko tylko: Czy może jest Pani kimś z rodziny osławionego Ekologa?🙂
  6. Kilka dni temu (10.04.23) udało mi się wynieść teleskop na dwór i zaliczyć króciutką sesję. Pomyślałem, że podzielę się skromnym łupem z mojego 12 calowego teleskopu. Leo. Frosty Leo nebula – mgławica protoplanetarna w Lwie. Dość jasna, widoczna bez trudu, lecz z uwagi na jej rozmiary kątowe, dopiero w powiększeniu ponad 300x odniosłem wrażenie, że jej gwiazdowa aparycja jest jakby nieco podłużna. W jednym polu okularu widoczna była również niewielka, słaba galaktyka NGC 2958. Później zjawiły się chmury i musiałem trochę poczekać (oczywiście największe zagęszczenie usadowiło się na prawo od Regulusa i brakowało jedynie, aby kłąb uformował się w ludzką dłoń z wyprostowanym środkowym palcem), co wykorzystałem na dodatkową adaptację wzroku i odwiedziłem NGC 2419 – Intergalaktycznego wędrowca. Kulista wydała mi się słabsza niż ją pamiętałem, a gdy przyłożyłem jej z grubej rury (ponad 300x) niemal znikła. Zerknąłem również na M51, która pokazała ładnie ramiona spiralne w 107x, a gdy zrobiło się czyściej, wróciłem do Lwa. NGC 3049. Mała, słaba galaktyka. Zapamiętałem przy niej mikroasteryzm, aby potwierdzić zdobycz w domu i nawet przez chwilę cieszyłem się z nowego celu, lecz chcąc go dopisać do mojego zeszytu, oto znalazłem w nim obiekt o nazwie NGC 3049, w Lwie, złapany 22 marca 2022 roku. PGC 27946. Posiłkowałem się przy niej dwiema gwiazdami, z których jedna, HD 84407 (Sigma 1379) o jasności 7.1mag, okazała się przyjemną dla oka podwójną. Jej drugi składnik według Stellarium ma jasność 10.6mag. Galaktyka natomiast nie sprawiła kłopotu. Później miał być "galaktyczny flaczek", jak podczas planowania nazwałem roboczo obiekt widniejący w SkyMap.org, na który składają się chyba dwie galaktyki o oznaczeniach PGC 27776 i PGC 27784, niestety w miejscu, gdzie mniej więcej miał się znajdować, nie udało mi się zobaczyć nic galaktycznego, choć przyznam się, że zgubiłem gdzieś pewien malutki trapez z gwiazd, który miał mi pomóc wskazać cel. NGC 2940 oraz NGC 2939. Ta druga była dostrzegalna stosunkowo łatwo, ale NGC 2940 była nieco trudnawa. Przyjrzenie się jej pozycji względem trzech słońc pozwoliło później w domu jednoznacznie obiekt potwierdzić. I tutaj okazało się, że te dwie galaktyczki już kiedyś widziałem i złapałem je dokładnie tego samego wieczoru co NGC 3049. Sekstant. Wróciłem do wcześniejszych punktów nawigacyjnych nieopodal galaktyki NGC 3049 i skręciłem na południe do Sekstantu. Z jakiegoś powodu sądziłem, że Sektant B jest obiektem bardzo wymagającym i być może i tak jest, niemniej jednak udało mi się go zobaczyć niemal od razu. Słaba poświata tej karłowatej galaktyki widniała tam, gdzie jej się spodziewałem, zaś po dokładniejszym przyjrzeniu się, dostrzegłem kątem oka, że galaktyka ma swoje miejsce, gdzie świeci najjaśniej. Zapamiętałem dokładnie łuk siedmiu gwiazd (złożony właściwie z ośmiu, gdyż na ostatnią składały się dwie) i ustaliłem, że owo miejsce najsilniejszego światła tworzy mniej więcej równoboczny trójkącik z trzecim i czwartym słońcem. Po powrocie do domu, Skymap.org idealnie wszystko potwierdziła. Leo. A tfu tam! Dorzuciłem do listy na dokładkę Leo 1, jako że kręciłem się w pobliżu, ale chyba mam pecha do tej galaktyki, bo nie jest to pierwsze, ani też nie drugie podejście. I znów nie mogłem jej dostrzec. Jedynie co chwilę pojawiał się jakiś zabłąkany duch Regulusa. Na koniec skierowałem teleskop w kierunku Melotte 111 i przyjrzałem się pięknej Igle, która spisała się bardzo dobrze jako pocieszajka na otarcie łez. Cienkie jak szpikulce krańce NGC 4565 wspaniale rozrastały się kątem oka na boki i próżno było szukać dokładnych miejsc, gdzie rozpływały się w ciemnościach kosmosu. Szkoda mi było chować teleskop, więc nałożyłem wszelkie zaślepki i zostawiłem go za domem. Polarissima Borealis. Było już chyba po północy, gdy wyszedłem jeszcze na krótko. Zainspirowany artykułem z Astronocy, odnalazłem Polarissimę, galaktykę NGC 3172, znajdującą się na niebie blisko gwiazdy polarnej. Ustalenie położenia gwiazdowych kątowników, które zapamiętałem jako nawigacyjne wskazówki, zajęło mi pewną chwilę, ale zaraz się odnalazłem i dostrzegłem gwiazdkę oraz słabą galaktykę tuż obok, świecącą jako okrągły mglisty punkt światła. Nie udało mi się zobaczyć jaśniejszego jądra i słabszego dysku. Później przyjrzałem się gromadzie NGC 188, znajdującej się mniej więcej po przeciwnej stronie polarnej. Przyznam szczerze, że zdecydowanie częściej widuję ją w lornetce, dlatego sporej wielkości okrągłej polanie niezbyt jasnych słońc, usiłowałem przyglądać się z pewnym ceremonialnym namaszczeniem. Szukacz zaszedłszy rosą stał się niemal bezużyteczny, ale udało mi się jeszcze namierzyć gromadę kulistą M3 i po chwili kręcenia, słabą, skrzącą się drobnymi gwiazdkami kulistą NGC 5466 w Wolarzu.
  7. Znalazłem swoją wzmiankę o gromadzie NGC 1245 w 10x50, to dorzucę. "W Nikonie była bardzo przyjemną, niedużą mgiełką - tuż przy gwiazdce. Taki miły dodatek do rozległej Melotte 20, z którą mieści się z zapasem w polu 10/50." Musiałem albo niezbyt dokładnie się przyglądać albo po prostu, opisując widok, wziąć pod uwagę tylko tę jaśniejszą gwiazdkę z parki.
  8. Dzięki. No, myślę, że do Bieszczad to pod moim domem jednak sporo brakuję, a z roku na rok jest coraz gorzej, łun przybywa. Ostatnio szczęściem w nieszczęściu może być jakaś oszczędność prądu w okolicznych wioskach i może częściowo w mieście. Tamtego wieczoru dodatkowo była chyba dobra przejrzystość, niebo robiło wrażenie, co dobrze było widać przy zapalonym świetle na podwórku (już po obserwacjach). Nieco inaczej jednak jest już kilkanaście kilometrów dalej, w miejscach, gdzie według mapy LP stosunek sztucznego światła względem naturalnego jest dość niewielki. Tam właściwie zawsze w czyste noce, kiedy tylko przyszło mi do głowy sprawdzić zasięg gołego oka, wynosił on około 7mag.
  9. W poprzednim roku odstawiłem nieco na bok moje pasje, dużo pracowałem i ciągle nie było chęci na nic. Jeśli chodzi o lornetkę, czasem zdarzyło mi się wziąć ją na dwór, ale teleskop przestał w domu okrągły rok, a ponieważ przez 10/50 trudno w pewnym momencie szukać nowych celów, od roku nie wpadały na listę żadne nowe obiekty. Wreszcie kilka dni temu, to jest szesnastego marca, wyniosłem mój teleskop razem z pajęczynami na dwór i pozostawiłem na stanowisku za domem, żeby się chłodził. Ja zaś nauczyłem się w tym czasie lokalizacji kilkunastu nowych galaktyk położonych w okolicy ogona Smoka (jedna należała już do Żyrafy). Niebo okazało się bardzo dobre i, pomimo nie dość długiej adaptacji wzroku, galaktyki padały jedna po drugiej. Oto, co udało się złowić. NGC 4319, NGC 4291, NGC 4386. To moje pierwsze obiekty widziane przez teleskop od wielu miesięcy. Wszystkie trzy galaktyki widoczne były z łatwością. PGC 39763. Na początku szło opornie, ale w końcu zacząłem coś dostrzegać. Po kilku, może kilkunastu minutowym wypatrywaniu, niewielki obiekt był już na tyle pewny, że ruszyłem dalej. NGC 4133. Jak zapisałem tuż po obserwacjach – łatwa, mała kulka. PGC 38895. Tego celu jestem szczególnie pewien, ponieważ szukałem go nieco obok położenia docelowego, tymczasem galaktyka, mimo że nie była zbyt oczywista, sama zaczęła zwracać na siebie uwagę trochę poniżej, w miejscu, które doskonale zgadza się ze Skymap.org. Była to słaba, owalna poświata niewielkich rozmiarów. Bardzo dobrze zgadzało się również ustawienie galaktyki. NGC 4127. Dość łatwa, jako jedyna z listy należy do gwiazdozbioru Żyrafy. NGC 4589. Jasna, bardzo łatwa. NGC 4572. Znajduje się tuż obok poprzedniej, jednak w odróżnieniu od niej, ta była trudna, niemniej pewna. NGC 4648. Oczywista, zwarta. PGC 41947. Poddała się zaskakująco łatwo, w zasadzie była widoczna od razu. Niewielka, kulista. NGC 4750. Bardzo jasna. NGC 4749. Malutka, nieco trudna, o podłużnym kształcie trochę zbliżonym do igieł. W planach była również NGC 4693, ale pomyliłem odrobinę położenie i jej nie odnalazłem. Następnie odszukałem dużą i niezbyt rzucającą się w oczy NGC 4236, którą już kiedyś widziałem. Galaktyka pokazała jaśniejszą, centralną smugę podłużnego światła, większe halo zaś pozostało niewidoczne, przynajmniej nie przypatrując się jej zbyt długo i wnikliwie. W pobliżu NGC 4236 miałem do wyłapania jeszcze PGC 40367 oraz NGC 4250, lecz w obu przypadkach nastąpiła pomyłka w lokalizacji i poddałem się po krótkich poszukiwaniach. Na koniec tej niezbyt długiej sesji zerknąłem na wielką M81 i jej sąsiadkę M82, a potem namierzyłem gromady w Woźnicy, mianowicie M38 wraz z NGC 1907, M36 i najpiękniejszą z nich – przynajmniej tego wieczoru – M37. Po drodze widziałem także świetlistą poświatę w miejscu IC 417. Co do gromad, najpierw przyjrzałem się wszystkim w powiększeniu 107x, a później w 60x. Ostatnim obiektem był Mars. Niedawno przeczytałem "Wojnę światów" H.G. Wellsa i przyglądałem się tej planecie z pewnym dziwacznym uczuciem, na szczęście jednak nie dostrzegłem na jej powierzchni żadnych błysków ani nic osobliwego. W powiększeniu 319-krotnym wielkość tarczy była już całkiem zadowalająca i choć całkiem się tego nie spodziewałem, ujrzałem za to w okolicy środka słabo majaczące, ciemniejsze struktury. Teleskop: Synta 12".
  10. Wczoraj nareszcie wyniosłem teleskop na dwór. Obiecywałem to sobie już z rok temu, natomiast, o ile dobrze liczę, teleskop ostatni raz opuścił dom prawie półtora roku temu. Ale wciąż działa. A niebo było naprawdę dobre.

    1. Damian P.

      Damian P.

      A jednak źle żem policzył. Zajrzałem dzisiaj do zeszytu i widzę tam prawie trzydzieści galaktyk złowionych w drugiej połowie marca 2022. A więc nie jest tak źle, teleskop nie wychodził był z domu tylko rok czasu😆

    2. Stiopa

      Stiopa

      Ja od maja........

  11. Gdybym oszacował maksymalny zasięg gołego oka na 4 mag (galaktyka M31 wciąż pozostawałaby niewidoczna gołym okiem), to nawet nie podejrzewałbym, że mógłbym dostrzec wtedy w lornetce Kalifornię, nawet dzięki dedykowanym ku temu filtrom. A tu proszę. Najwyraźniej dobre szkła obnażają całkowicie niektóre obiekty z ich trudności.
  12. Ja mam swoją Syntę 12" około 8,5 roku i wydaje mi się, że z lustrem jest wszystko okej. Kupiłem ją używaną i z tego, co pamiętam, miała wtedy już jakiś rok, więc niedługo może mieć 10 lat. Trzymam zawsze w domu, LG myłem kilka razy, a używam różnie; czasem raz czy dwa na rok, a czasem kilka razy w miesiącu. Nie przyszło mi jeszcze nigdy do głowy, aby odnowić lustro, więc pewnie jest między innymi tak, jak napisał DarX86.
  13. Wyszedłem sobie kilkanaście minut temu na drogę, by zobaczyć Księżyc. Od północy słychać żaby. Niby już ciemno, a łuna jeszcze spora. Księżyc znalazłem nisko na zachodzie. Piękny widok przy wtórze odległego rechotu i w dogasającym dniu. Zaraz później, tuż obok Księżyca, po prawej i ciut wyżej, błysnęła jakaś słabiutka gwiazdka. Malutki punkcik. Merkury? Pobiegłem do domu. Stellarium pokazało, że to istotnie Merkury, więc wróciłem na drogę z lornetką 10x50. Razem z Księżycem mieścił się ze sporym zapasem, a tuż po prawej pojawiały się jeszcze chyba słabo Plejady.

    1. Przemek_K

      Przemek_K

      A jaką miałem radochę jak okazało się, że Merkury zmieścił się w jednym ujęciu z sierpem Księżyca w SW80/400, pstryknąłem im kilka fotek ?

    2. Charon_X

      Charon_X

      W szerszym ujęciu mozna było złapać i Merkurego i Plejady. Też mam zdjęcia, muszę je zgrać. Ale w APO 60/360 Merkury wszedł w kadrze z Księżycem w Canonie. Potem jeszcze Canonem z 50mm łapałem szerzej.

  14. Niecały miesiąc temu przeczytałem kolejną powieść Lema ? Fiasko. Muszę przyznać, że w pewnym sensie liczyłem na tę książkę, ponieważ od dawna tytuł ten, zaraz obok Głosu Pana, jakoś szczególnie mnie ciekawił. Lektura niewątpliwie bardzo dobra, ciekawa i, nie odstępując od wcześniejszych, ukazująca geniusz autora. I tak jak po poprzednich, pozostawiła w głowie pewien bardzo pozytywny efekt. Jednak muszę przyznać, że w początkowych rozdziałach miałem troszkę mieszane uczucia. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy opis z tyłu książki na pewno jej dotyczy, ponadto czułem jakby ociupinkę przeładowanie treści, leciutkie dłużyzny. W końcu zacząłem z utęsknieniem sam siebie zapytywać: no dobra, ale gdzie jest temat główny, który miał tutaj być? Na szczęście temat, czyli sprawa kontaktu z odległą planetą Kwintą, wreszcie pojawił się i był już do samego końca i do samego końca było już tylko coraz lepiej. Czytałem więc z coraz większym zaciekawieniem i zarazem coraz większym... smutkiem. Ale nie smutkiem zawodu, lecz wynikającym z samej historii. Bo to prawda, co mówią o tej książce ? jest gorzka i smutna, a tuż po skończeniu człowiek siedzi przez chwilę bez ruchu, bez słowa, i gdyby miał na głos wyjawić komuś wrażenia dotyczące tego, czego przed chwilą był świadkiem, nie powiedziałby nic. Książka bardzo na plus. Efekt całościowy może nie był tak "jednolity" jak po poprzednich (Solaris, Głos Pana, Niezwyciężony), była to również lektura nieco cięższa, bardziej hard, jednak ostatecznie jestem na tyle zadowolony, że stawiam Fiasko obok tamtych.
  15. Podjąłem dziś próbę zobaczenia Trumplera 5 przez teleskop 12", ale znowu jakoś nie mogłem ostatecznie powiedzieć, że widziałem to, co powinienem. Zerkaniem ujawniało się jakieś drobne skupisko gwiazd, wyróżniające się od tła i okolicy, i było otulone nieznaczną mgiełką, jednak chyba nie powinno być widać poszczególnych gwiazd tej gromady, więc obstawiam, że to były jakieś inne słońca, które próbowały mnie zmylić, a gromada była albo ową mgiełką, albo pozostała nieuchwytna.
  16. Byłem dziś na spacerze i miałem przyjemność oglądać światło zodiakalne. Jakoś tak zwykle mam z tym zjawiskiem, że zawsze je dostrzegę, jak o nim nie pamiętam, nie planując. Wyszedłem sobie spontanicznie jakoś za dwadzieścia szósta i o. Światło miało swój początek gdzieś w Rybach, pod Pegazem, i wspinało się w górę podobnie jak Droga Mleczna, jednak pod nieco innym kątem, jak gdyby miało swoim torem przeciąć gdzieś dalej, za Plejadami, DM. Smuga wydawała się również nieco intensywniejsza od delikatniej zarysowanej Drogi Mlecznej. Kątem oka było wyraźnie widać, że wciąż świeci na tle Barana, a nawet pnie się wyżej ? ostrożnie mówiąc, do około połowy odległości pomiędzy charakterystycznymi gwiazdami Barana a Plejadami. Było to jakoś tuż przed godziną 18.

    1. Alice

      Alice

      Hmm na pewno tuż przed 18 już tak wcześnie widoczne jest Zodiakalne, a nie jeszcze zmierzchowe? Słońce jakieś -9 stopni pod horyzontem

    2. Damian P.

      Damian P.

      Najmocniej przepraszam. Musiałem pomylić się o godzinkę, gdy pisałem tekst, bo po powrocie do domu (tamtego wieczoru) jeszcze sprawdzałem w Stellarium, ile stopni pod horyzontem znajduje się Słońce i do jakiej wysokości określiłem widoczność światła zodiakalnego; pamiętam dokładnie, że Słońce według programu, gdy obserwowałem światło najwnikliwiej, było jakieś 18-19 stopni pod horyzontem, natomiast wysokość światła, czyli to miejsce między gwiazdami Barana a Plejadami, znajdowało się mniej więcej 45 stopni nad horyzontem. Światło widziałem na pewno, bo obserwowałem je nie pierwszy raz, zarówno wiosenne jak i jesienne, i było wtedy już w zasadzie ciemno.
      Bardzo dziękuje za czujność! Oczywiście przy Słońcu schowanym 9 stopni pod horyzontem, nie ma raczej szans na zobaczenie światła zodiakalnego, bo wtedy w niebo bije ogromna, szeroka, pomarańczowa łuna i jest jeszcze stosunkowo niewiele gwiazd. Swoją drogą ta wielka łuna po zachodzie Słońca, gdy jest ono około 8-9 stopni pod horyzontem, jest przecudowna i jest jednym z moich ulubionych widoków. Często w lecie, czy to rowerem, czy podczas biegania, czy idąc sobie zwyczajnie, zatrzymuję się kawałek od domu, wśród pól, i stojąc przed rozległym polem, gapię się na zachodnie niebo.

    3. Alice

      Alice

      tak też lubię światło zmierzchowe przy przejrzystej pogodzie, najlepiej w towarzystwie popielatego Księżyca i planet, a jeszcze lepiej oglądać w taką pogodę zachód słońca będąc na szczycie w górach, szczególnie jesienią

  17. Wiem, że próbowałem ze dwa razy zobaczyć gromadę Trumpler 5 w 12", ale znalazłem jedynie na kompie taką notatkę jak poniżej (kopiuję i wklejam). W sumie niewiele ona mówi, bo nawet nie wiadomo, czy złapałem gromadę czy nie. "30-31 Grudzień 2019. Trumpler 5 chyba widać pojaśnienie stosunkowo rozległe." Natomiast z tego, co jestem w stanie sobie przypomnieć, jak żem wodził teleskopem wte i wewte, to porównanie do Palomara 5 jest dość trafne.
  18. Znalazłem u siebie tylko jedną, króciutką wzmiankę. Obserwowane w 12" siedem lat temu. "Potem padła jej* sąsiadka - NGC 2194. Też bardzo ładna, lecz odmienna, z drobnym makiem." * Wcześniej obserwowałem NGC 2169.
  19. Zbyt wiele nie mam, nic konkretnego, ale zdaje się, że dwa razy ją widziałem teleskopem 12". 14-15/luty/2015 "Moim innym celem w Orionie była mgławica planetarna NGC 2022, położona niedaleko gromady Collinder 69. Znalazłem ją od razu, bo już w 60x zdawała się krzyczeć: ''to ja, zobacz! Ja jestem mgławiczką, a nie gwiazdką:)''. W 107x malutki owal był wyraźny, a w 319x mgławica urosła, a po pewnym czasie miałem wrażenie, że z jednej strony świeci jaśniejszy punkt." 16-17/luty/2015 "Nie zmieniając okularu, przechodzę potem do NGC 2022, mgławicy planetarnej w Orionie. Ładna, owalna, mam wrażenie jak poprzednich nocy, że z jednej strony ma świetlny punkt. Zdjęcia potem pokazały, że tak jest."
  20. Mówiąc o zagęszczeniu gwiazd, chodziło mi oczywiście o Skrzydło Mewy ? nie Głowę? Trochę słabo to podkreśliłem, powinienem był może oddzielić zdania kropką w innym miejscu, przykładowo tak: "Osobiście miałem wrażenie, że głowa Mewy jest trudnym celem. Natomiast południowe Skrzydło wychodzi bardzo łatwo ? problem w tym, że jest tam pewne zagęszczenie gwiazd (...)" Co do tego, że widziałeś mgławicę w miejscu głowy Mewy, to jak najbardziej może tak być, bo właśnie z filtrami sprawa może wyglądać inaczej. Dzięki nim być może widać głowę Mewy, natomiast to, co wydaje się wyraźnym Skrzydłem południowym bez filtrów, z filtrami gaśnie, ponieważ w rzeczywistości jest to głównie polana gwiazd. I właśnie to mnie zastanawia, jak to jest. W mojej relacji starałem się dobrać takie zdjęcie i je przygasić, aby ukazać, że w miejscu Skrzydeł są gęstsze pola gwiazdowe, które mogą mnie nieco oszukiwać i udawać Skrzydła. Ale różne zdjęcia różnie to pokazują. Tak tylko sobie nad tym rozmyślam, może zupełnie błędnie. Z Kalifornią mam trochę małe jeszcze doświadczenia, ale coś tam chyba widziałem. Obie notatki dotyczą 10x50 bez filtrów. Pierwsza spod mojego domu, druga z odludzia. 23/12/2016 "Zrobiłem dziś pierwsze, normalne przymiarki do Kalifornii. Obiektu jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem lub też nie uznałem za wyłapany, ale i nie było jakiś poważniejszych prób. Wiedziałem, gdzie dokładnie leży obiekt, ale nie pamiętałem idealnego położenia krawędzi czy najjaśniejszych fragmentów. Pojaśnienie w Nikonie było (zaryzykuję) w miarę oczywiste. Zapamiętałem dokładnie miejsce, gdzie widziałem najwyraźniej odciętą krawędź. Było to łatwe do zapamiętania, bo leżą tam dwie jaśniejsze gwiazdki plus trzecia słabsza. Krawędź przebiegała niemal na linii tych gwiazd. Po powrocie do domu sprawdziłem, że właśnie tam przebiega krawędź południowa, a raczej południowo-zachodnia. Tylko, czy aby żadna grupka słabych gwiazd w tamtym miejscu nie płatała mi figla? Część wschodnia obiektu jakby rozpływała się razem z tłem, a południowa była ciężka do określenia." 17-18/10/2017 "Kalifornia była trudna. Przynajmniej do tamtej chwili, bo pod koniec nocy, który miał nastąpić niebawem ? może raptem za pół godziny ? sytuacja nieco się zmieniła." Trochę później, około piątej nad ranem... "Spojrzałem gołym okiem na M33, Kasjopeję, Chichoty, Mel 20, Plejady, Hiady, Oriona i Syriusza, a potem wycelowałem lornetkę w mgławicę Kalifornia i ku mojemu zdziwieniu dostrzegłem wyraźnie grube, podłużne pojaśnienie w odpowiednim miejscu. Kalifornia tam była. Jak skrawek rzeki."
  21. Też czekam na pogodę, bo ostatnio jakoś się to nie zgrywa; a to śnieg leży, a to Księżyc coraz większy, a to inne coś. Tymczasem miło poczytać. Wiem, że widoki, a właściwie ich opisywanie, to sprawa poniekąd subiektywna, ale pewne rzeczy ociupinkę mnie zastanowiły. Płomień jako pociemnienie? Tu pewnie chodzi Ci o detal, ciemne pasmo, które przecina NGC 2024, ale pytam dla formalności, bo opis może być trochę mylący i sam Płomień jako taki jest widoczny jako pojaśnienie. No chyba że po prostu wkradł się błąd wyrazowy. Twój opis Rozety przez 10x50 z filtrami w zasadzie pokrywa się również z moimi spostrzeżeniami, tyle że bez filtrów. Troszkę mnie zdziwiło, że Rozeta była niemożliwa do zobaczenia bez filtrów pod ciemnym niebem z dobrą przejrzystością, zwłaszcza, że dostrzegłeś bez kłopotu Płomień. Rozeta jest według mnie o wiele łatwiejszym celem niż NGC 2024. Zaciekawiła mnie obserwacja Mewy z filtrami (wnioskuję, że obserwowałeś ją właśnie z filtrami). Chciałbym się jakoś odnieść, ale moje doświadczenia tyczą się jedynie podglądania bez filtrów. Pisaliśmy już kiedyś o Mewie pod Twoją relacją sprzed roku. Udało mi się później wrócić do IC 2177 i opisałem swoje spostrzeżenia tutaj: link. Osobiście miałem wrażenie, że głowa Mewy jest trudnym celem, natomiast południowe Skrzydło wychodzi bardzo łatwo. Problem w tym, że jest tam pewne zagęszczenie gwiazd i ostatecznie sam nie byłem pewny, czy widzę mgławicę czy może poświatę gwiazdowej polany. Dlatego ciekawi mnie, jak to wygląda przez lornetkę z filtrami, być może jest całkiem odwrotnie. Jeśli w Skrzydle nie byłoby widać za wiele mgławicowości, to może owe gwiazdy są przez filtry "gaszone", zaś głowa Mewy wychodzi na pierwszy plan.
  22. Tak się czasem zastanawiałem, kiedy znów coś napiszesz. Bo to, że w końcu napiszesz, wydawało mi się pewne. Jak zwykle czytało się z ogromnym zaciekawieniem i pewnego rodzaju zaufaniem, że każde kolejne zdanie będzie przyjemne do samego końca ? i tak było.
  23. W ostatnich tygodniach, czy też miesiącach, poznałem trzy takie oto książki SF. Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? ? Philip K. Dick. To moje pierwsze spotkanie z autorem i bardzo udane. Książka zaintrygowała mnie na tyle mocno, iż od razu wiedziałem, że będę chciał poznać kolejne tytuły. Na razie kupiłem zbiór opowiadań "Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda" i powieść "Ubik". Opowiadań już sporo przeczytałem, niektóre są świetne i bardzo mi się podobały. Na pewno kupię sobie wszystkie pięć tomów. Aleja potępienia ? Roger Zelazny. Całkiem fajna, klimatyczna. Lubię między innymi książki z przestrzenią. Może nie jest to jakieś arcydzieło, ale przyjemnie się czytało. Obcy ? Allan Dean Foster. To chyba pierwszy raz, kiedy czytałem książkę napisaną na podstawie filmu. Z reguły bywa odwrotnie i to książka jest pierwowzorem. Film "Obcy" kiedyś oglądałem i mniej więcej znałem wydarzenia. Co do książki, to myślę, że taki zabieg wypadł całkiem spoko, czytało się w porządku i czasu nie uważam za stracony. Na początku było co prawda tak sobie, jednak później zrobiło się lepiej, zaczęła się historia, w którą się zagłębiłem i było już ok. Być może sięgnę kiedyś po kolejne części.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)