-
Liczba zawartości
754 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
21
Zawartość dodana przez Damian P.
-
Wczoraj nareszcie wyniosłem teleskop na dwór. Obiecywałem to sobie już z rok temu, natomiast, o ile dobrze liczę, teleskop ostatni raz opuścił dom prawie półtora roku temu. Ale wciąż działa. A niebo było naprawdę dobre.
-
Wyszedłem sobie kilkanaście minut temu na drogę, by zobaczyć Księżyc. Od północy słychać żaby. Niby już ciemno, a łuna jeszcze spora. Księżyc znalazłem nisko na zachodzie. Piękny widok przy wtórze odległego rechotu i w dogasającym dniu. Zaraz później, tuż obok Księżyca, po prawej i ciut wyżej, błysnęła jakaś słabiutka gwiazdka. Malutki punkcik. Merkury? Pobiegłem do domu. Stellarium pokazało, że to istotnie Merkury, więc wróciłem na drogę z lornetką 10x50. Razem z Księżycem mieścił się ze sporym zapasem, a tuż po prawej pojawiały się jeszcze chyba słabo Plejady.
-
Byłem dziś na spacerze i miałem przyjemność oglądać światło zodiakalne. Jakoś tak zwykle mam z tym zjawiskiem, że zawsze je dostrzegę, jak o nim nie pamiętam, nie planując. Wyszedłem sobie spontanicznie jakoś za dwadzieścia szósta i o. Światło miało swój początek gdzieś w Rybach, pod Pegazem, i wspinało się w górę podobnie jak Droga Mleczna, jednak pod nieco innym kątem, jak gdyby miało swoim torem przeciąć gdzieś dalej, za Plejadami, DM. Smuga wydawała się również nieco intensywniejsza od delikatniej zarysowanej Drogi Mlecznej. Kątem oka było wyraźnie widać, że wciąż świeci na tle Barana, a nawet pnie się wyżej ? ostrożnie mówiąc, do około połowy odległości pomiędzy charakterystycznymi gwiazdami Barana a Plejadami. Było to jakoś tuż przed godziną 18.
-
Najmocniej przepraszam. Musiałem pomylić się o godzinkę, gdy pisałem tekst, bo po powrocie do domu (tamtego wieczoru) jeszcze sprawdzałem w Stellarium, ile stopni pod horyzontem znajduje się Słońce i do jakiej wysokości określiłem widoczność światła zodiakalnego; pamiętam dokładnie, że Słońce według programu, gdy obserwowałem światło najwnikliwiej, było jakieś 18-19 stopni pod horyzontem, natomiast wysokość światła, czyli to miejsce między gwiazdami Barana a Plejadami, znajdowało się mniej więcej 45 stopni nad horyzontem. Światło widziałem na pewno, bo obserwowałem je nie pierwszy raz, zarówno wiosenne jak i jesienne, i było wtedy już w zasadzie ciemno.
Bardzo dziękuje za czujność! Oczywiście przy Słońcu schowanym 9 stopni pod horyzontem, nie ma raczej szans na zobaczenie światła zodiakalnego, bo wtedy w niebo bije ogromna, szeroka, pomarańczowa łuna i jest jeszcze stosunkowo niewiele gwiazd. Swoją drogą ta wielka łuna po zachodzie Słońca, gdy jest ono około 8-9 stopni pod horyzontem, jest przecudowna i jest jednym z moich ulubionych widoków. Często w lecie, czy to rowerem, czy podczas biegania, czy idąc sobie zwyczajnie, zatrzymuję się kawałek od domu, wśród pól, i stojąc przed rozległym polem, gapię się na zachodnie niebo.