Skocz do zawartości

towerfox

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Zawartość dodana przez towerfox

  1. Tak się kłębiły w sobotę 13.06 VID_20200613_162029.mp4 VID_20200613_161137.mp4
  2. Od dzisiaj równo 2 miesiące. Zaczynam odliczać sekundy
  3. Z wczoraj. Jakiś kwadrans przed przelotem Dragona
  4. Z 25 i 26 maja VID_20200525_164626.mp4 VID_20200526_095216.mp4
  5. Wczorajszy timelaps VID_20200526_180515.mp4
  6. Wczorajsze chmurki. Z tej nawet była burza i gradem sypało Ta wyglądała ciekawie, ale nic już nie było
  7. Mamy zarezerwowany pokój 6-osobowy w Cichej Dolinie od 15-23.08. Dzisiaj przelałem zaliczkę Jeżeli ktoś chce dołączyć, połazić po górach i poobserwować nocne niebo, to serdecznie zapraszamy.
  8. Jak dla mnie świetny pomysł. Jestem wielkim fanem buff'ów ze względu na ich praktyczność, ale chustą również nie pogardzę
  9. Ja dzisiaj odstawiłem ultra szybką akcję. Nastawiłem budzik na 5:15, wstalem, otworzyłem okno i obczajam. Łysy z Marsem są, Saturn jest, Jowisz jest. Zamknąłem okno i od razu w kimę. Cała akcja trwała dosłownie 30 sekund
  10. Fazę najlepiej widać w ciągu dnia. Widoczna nawet w lornetce 8x. Im później po zachodzie (w tym przypadku) tym słabiej widoczna faza.
  11. Prognozy pogody zapowiadały chmury od dobrych 3 dni. Nawet się nie nastawiałem, że uda się cokolwiek zobaczyć. Im bliżej zachodu tym dziury w chmurach coraz większe. Wrzuciłem do plecaka 8x30, butelkę wody, a 20x70 wziąłem w łapę, statyw na ramię i do samochodu. W okolicach 20:00 rozłożyłem statyw, powiesiłem lornetkę i wycelowałem w Wenus i M45. W powiększeniu 20x widać było fazę Wenus. Koło 20:30 zaczęły napływać pojedyncze chmurzyska, by pół godziny później przykryć większość nieba. Chwilę przed tym na statywie wylądowała 8x30. Szersze pole- to jest to Świetny widoczek Wenus i Plejad pożeranych przez chmury. Pas Oriona i M42 pomiędzy gałęziami drzew znajdujących się niedaleko, to również był zacny widok. Chwilę po Plejadach, chmury pochłonęły Oriona, oszczędzając drzewa nieopodal. Następny padł Księżyc, początkowo próbujący się przebić, ostatecznie jednak zdominowany przez chmury. To był znak, że pora się pakować.
  12. Przyszły tydzień zapowiada się słonecznie, będzie okazja żeby otworzyć okno. Liczymy na wyrazy podziękowania w postaci relacji
  13. Obserwacje miały miejsce wczoraj, jednak dopiero teraz skończyłem pisać relację, stąd też użyte zwroty "dzisiaj/ jutro/ wczoraj" są przesunięte w czasie o 1 dzionek. Mam nadzieję, że rozumiecie co chcę powiedzieć Jeszcze wczoraj plan na dzisiejszy (01.04) wieczór był zupełnie inny... Plan na cały dzisiejszy dzień był zupełnie inny... Jednak plany mają to do siebie, że często lubią się zmieniać. Niekoniecznie z naszej inicjatywy. Ten pierwotny zakładał, iż dzisiaj miałem mieć wolne. I kiedy się o tym fakcie dowiedziałem, doskonale wiedziałem jak spożytkuję ten czas. Przez ostatni tydzień nie miałem okazji zmrużyć oczu na dłużej niż 5 godzin. W niektóre nocki sen przeplatał się z koniecznością wstawania. Również nie z mojej inicjatywy Rozsądnym więc wydawało się dzisiaj wyspać do oporu. Początkowy plan zakładał degustację 4 porcji najwyższej jakości szlachetnego alkoholu we wtorkowy wieczór i całodniowy chill w środę. Jeżeli za najwyższej jakości alkohol uznać 4-pak browara, a za degustację jego obalenie, to pierwsza część planu została zrealizowana w 100%. W ramiona Morfeusza wpadłem kilka minut przed północą. Założeniem było tkwić w jego uścisku do godzin późno-porannych w środę. Przez kolejne 6 godzin wszystko szło zgodnie z planem. Wszystko zmieniło się wczesnym rankiem, choć dla mnie to był w zasadzie środek nocy. Równo o godzinie 6:00 błogi sen przerwał świetny utwór Boba Dylana, "All Along the Watchtower" (polecam ). Uwielbiam tą piosenkę, jednak w tym momencie jej brzmienie bardziej przypominało zgrzytanie widelcem po talerzu, niż przyjemną melodię. Okazało się, że dzwoni kierowniczka z propozycją nie do odrzucenia. "Przychodzisz dzisiaj na dobę"- usłyszałem. I rzeczywiście nie mogłem odmówić ? Okazało się, że w związku z kwarantanną kilka osób z mojego miejsca pracy wypadło. "No nic"- pomyślałem w pierwszej chwili po skończeniu rozmowy, na wpół jeszcze niedobudzony. Zwlec się z wyra planowałem nie wcześniej jak w okolicach południa i gdyby ktoś powiedział mi, że rano będę na nogach to pewnie roześmiałbym się temu komuś w twarz i skwitował to słowami "ni chu.. chu". Rzeczywistość jednak okazała się inna. Przed godziną 7:00 kiedy pakowałem się do plecaka, coś mnie tknęło, żeby wrzucić do niego lornetkę. Tak też zrobiłem. I pojechałem do pracy. Przed 14:00 za oknem dostrzegłem Łysego. Niebo czyściutkie, bez żadnej chmurki. I wtedy poczułem ból 4 liter. Gdyby nie fakt, że siedzę w pracy i gdyby nie fakt, że sytuację mamy jaką mamy, to pewnie siedziałbym na miejscówce i spoglądał na Księżyc. I wtedy ból dupy jeszcze mocniej dał o sobie znać. Ale chwila, przecież mam ze sobą 8x30- przypomniałem sobie. A w bagażniku statyw. I tak się dobrze składa, że mam akurat chwilę luzu w tyrce. No ale na zewnątrz wyjść poobserwować nie mogę (tytułowy sokół). I wtedy zdałem sobie sprawę, że na sokoła nie mam co liczyć, ale wróbla już mam Tak więc postanowiłem poobserwować z pokoju przez otwarte okno (tytuowy wróbel). Puryści powiedzą: No, ale wychodzi na to, że można. Opcje były 2. Albo pokurwić w duchu, że trzeba siedzieć w pracy, albo spróbować sobie umilić ten czas spoglądając na Księżyc. Wybrałem opcję drugą. Rozłożyłem statyw, zarzuciłem lornetkę, otworzyłem okno i zacząłem. Szybki strzał w Łysego i jest. Jest też lekkie falowanie obrazu, ale tylko momentami. Trzeba więc spróbować. Pierwsze co rzuciło się w oczy to kratery Aristoteles i Eudoxus. Następnie moją uwagę zwróciły kratery Aristillus i Autolycus, które początkowo "zlewały" się, jednak po drobnej korekcie ostrości rozdzielenie obydwu kraterów nie stanowiło problemu. Idąc kawałek na zachód od drugiego z nich, dostrzec można było Archimedesa wynurzonego stosunkowo niedawno zza linii terminatora. Na wschód zaś od Autolycusa widać oczywiście pokaźny basen Mare Serenitatis (Morze Jasności). Na południu tego obszaru dostrzec można obszar krateru Menelaus. Sam krater niespecjalnie się wyróżniał o ile w ogóle, ale jaśniejszy obszar dookoła już tak. Na zachód od tego miejsca widoczny Manilius. Od północy i wschodu otoczony kompleksem jezior, od strony zachodniej Mare Vaporum (Morze Oparów). Na południe od Maniliusa widać parkę 2 kraterów- Agrippa i Godin. Na wschód od nich Mare Tranquillitatis (Morze Spokoju). Tuż obok jasne miejsce wyraźnie odcinające się od reszty, czyli kolejna parka kraterów, Censorinus i Censorinus A. Oczywiście tych dwóch kraterów nie sposób dostrzec w powiększeniu 8x, gdyż ich rozmiary to ~ 4 km i 7 km. Jednak obszar dokoła nich jak najbardziej. Następnie niewielki krater Delambre i dosyć duży Fracastorius. Pomiędzy nimi dobrze znane trio, czyli Catharina, Cyrillus oraz Theophilus. Wszystkie 3 rozmiarem podobne do poprzednika. I tutaj już zostajemy w wadze ciężkiej, z drobnymi wyjątkami. Przenosimy się na południową półkulę Księżyca i zostajemy na niej do końca, kręcąc się niedaleko terminatora. Zaczynamy od niedużego Herschela, by od razu przejść do olbrzymiego Ptolemaeusa (153 km) w towarzystwie Albategniusa, Alphonsusa oraz Arzachela. Następnie Deslandres (227 km), największy widziany tej sesji w całości krater. Niżej, znacznie bliżej południowej krawędzi, w całości niemalże skąpany w cieniu Clavius (231 km). Jedynie jego wschodnia ściana była już oświetlona przez Słońce. Jeszcze bliżej krawędzi widoczny był Moretus jako podłużna, ciemna plamka. Przy Deslandresie widoczne były również kratery Purbach , Walther oraz Regiomontanus pomiędzy nimi jak również Werner i Aliacensis. Obserwacje Ksieżyca zwieńczył później widok Wenus w sąsiedztwie Plejad. Zacny widoczek. Szkoda, że jutro zapowiada się lipna pogoda, gdyż chętnie bym zerknął na ten mały haremik w jeszcze bliższym złączeniu Obserwacje lornetkowe przez otwarte oknie wcale nie są takie złe. Przez teleskop bym się raczej nie połasił, chyba że w niedużym "lornetkowym" powiększeniu. Masz lornetkę albo małą tubkę? Masz bezchmurne niebo, ale nie możesz wyjść na dwór przez zaistniałą sytuację? Masz w domu okno, które się otwiera? To świetnie się składa. #zostań w domu I daj znać jak poszły domowe obserwy
  14. Grill i browar masz jak w banku
  15. Gdybym miał policzyć wypady obserwacyjne w ciągu ostatnich 6 miesięcy użyłbym do tego mniej niż połowy palców jednej ręki (zarówno zlotu, jak i 10 minutowych wypadów z lornetką w łapkach nie liczę). Gdyby doliczyć do tego wczorajsze i przedwczorajsze obserwacje wciąż wystarczyłaby jedna ręka ? A i zapas w postaci 1 palca jeszcze by pozostał. Dlatego w związku z anomalią pogodową, jaką był ostatni pogodny tydzień postanowiłem poprawić trochę statystyki. Głównym celem na ostatnie wieczory był dobrze znany, aczkolwiek nie przez wszystkich lubiany Łysy Ale zaczynając od początku... W okolicach środy, sprawdzając pogodę na kolejne dni, okazało się, że piątek 27.03 zapowiada się bajecznie. Wiosenna temperatura, praktycznie 0 wiatru i w większości pogodne niebo. Ale wtedy przypomniałem sobie, że jest coś takiego, co znacznie utrudnia realizację hobby, czy innych zajęć na które mamy ochotę, a nazywa się "praca". Ale szybki rzut okiem na grafik i zaskoczenie. W piątek mam wolne, do tyrki idę dopiero w sobotę na nockę. Niekryty uśmiech zagościł na mojej facjacie, a w głowie zrodził się genialny plan. Zrobię grilla. Taak! Pomysł tak genialny, że w głowie sam ze sobą przybiłem piątkę I tak w okolicach piątkowego południa zacząłem pakować szpej. Po ponownym sprawdzeniu pogody okazało się, że wieczorne niebo spowite będzie chmurami piętra wysokiego. Dlatego zapadła decyzja, żeby zabrać ze sobą tylko dwururkę 8x30. Reszta rzeczy, podobnie jak wałówka czekają już gotowe do wyjścia. Po drodze do samochodu, zahaczyłem o piwnicę, z której wygrzebałem grilla jednorazowego, których to zostało mi kilka sztuk z zeszłego roku. O 13:30 dotarłem na swoją miejscówkę i zacząłem od rozłożeniu sprzętu i przygotowania żarełka. Widok z perspektywy smartfonowego aparatu na zoomie 1,5x przez dwururkę 8x30 Po paśniku zwieńczonym napojem niskoprocentowym, przyszedł czas na zachód Słońca i obserwacje głównej "gwiazdy" wieczoru (nie mylić z Gwiazdą Wieczorną ), czyli Księżyca. Dawno nie miałem okazji rozsiąść się wygodnie w fotelu i rozkoszować widokiem naszego naturalnego satelity. Co prawda różnica jest zasadnicza między rozkładanym krzesełkiem turystycznym, a wygodnym fotelem, ale wiadomo jak jest. Z braku laku i kit dobry Pierwsze spojrzenie na Łysego ukazało cienki sierpik, bez większej ilości szczegółów. Natomiast po chwili, z każdą praktycznie sekundą zaczęły "wyskakiwać" kolejne księżycowe twory i kratery. Bardzo dobrze widoczne były kratery Petavius i Langrenus. Oprócz tego widać było oczywiście Mare Crisium (Morze Przesileń) wraz z Cleomedesem. Szczególną uwagę przykuł (zaznaczony żółtą elipsą) obszar Lacus Spei (Jezioro Nadziei), krateru Schumacher i okolicy na zachód od niego oraz na północ część Lacus Temporis (Jezioro Czasu), które wyraźnie odcinały się umaszczeniem od pozostałej części Księżyca. O ile w powiększeniu 8x widać jedynie odcinającą się plamę, to już w powerze 20x można pokusić się o rozróżnienie tych obszarów. Jednak nie uprzedzając faktów. Dzisiaj dysponuję jedynie lornetką z 8-krotnym powiększeniem (nawiasem mówiąc po raz kolejny jestem zaskoczony tym co oferuje tak mikry power). W północnej części Księżyca widoczny był również Endymion wyłaniający się zza terminatora. I tutaj ciekawostka w postaci zdjęcia z sondy Cassini, gdzie widoczny jest Mimas, a na nim 2 linie terminatora. Górny terminator to sprawka Słońca, za ten z prawej strony odpowiada światło odbite od Saturna. Tutaj wszystko co było obserwowane przez te 2 wieczory. Wszystko o czym pamiętam, bo zapewne coś pominąłem. Skleroza nie boli Zwieńczeniem był widok Księżyca w przeddzień koniunkcji z Wenus. W okolicach 19:30 dobrze widoczne było światło popielate. Jeszcze chwilę pogapiłem się na naszą okresową latarnię, jednak czas obserwacyjny tej sesji dobiegał końca. Kwadrans przed 20:00 zacząłem zwijać sprzęt. Sprawdzając pogodę na sobotni dzionek (28.03), okazało się, że temperaturowo i chmurowo sytuacja ma być podobna do dnia poprzedniego. Jedynie wiaterek zapowiadał się dmuchać silniej, niż dnia poprzedniego. Po powrocie z roweru koło 16:00 podjąłem decyzję o powtórce z rozrywki. Jednak tego dnia miałem limit czasowy do 20:00 i ani chwili dłużej. Czasu za dużo nie ma, tak więc szybka wizyta w piwnicy po grilla i pospiesznie do domu spakować resztę niezbędnych rzeczy. W kwestii sprzętu, tym razem wybór padł na lornetkę 20x70. I tak koło 16:15 byłem już na polach koło Zgorzelca z rozstawionym szpejem. Na obserwacje Księżyca jeszczcze za wcześnie, za jasno. Czekając aż grill się rozpali, wziąłem się za szukanie Wenus gołym okiem. I tak chwilę przed 17:00 bez większych problemów udało się dostrzec drugą od Słonca planetę Układu Słonecznego. Zadanie znacznie ułatwił znajdujący się nieopodal Łysy. Spojrzenie w 20-krotnym powiększeniu doskonale pokazało fazę Wenus. W międzyczasie szamanko. Chwilę później Słońce chowające się za horyzont. I przyszedł czas na Księżyc. Starszy o całą dobę od naszego ostatniego spotkania. Pierwsze na co zwróciłem uwagę, to obszar widoczny dnia poprzedniego, tym razem bogatszy o widok krateru Zeno na wschód od Jeziora Nadziei. Dodatkowo Mercurius na północ, jak i pokaźnych rozmiarów Messala na południe od Jeziora Nadziei. Nieco wyżej i w kierunku zachodnim tuż przy linii terminatora widoczne Herkules z Atlasem. Pomiędzy kraterami Cleomedes i Messala bez problemu dostrzec można krater Geminus. Na zachód od Morza Przesileń widoczny Macrobius, nieco poniżej mniejszy Proclus i tuż pod nim obszar Palus Somni (Bagno Snu) wraz z Sinus Concordiae (Zatoka Harmonii). Na zachód od Bagna Snu widoczne Lyell wraz z Proclusem A oraz G. Na północ od Mare Fecunditatis (Morze Żyzności) widoczny krater Taruntius z malutkim Cameronem (10 km) do wyłapania w powiększeniu 20x. Nieco poniżej krater Secchi. Na południe od Morza Przesileń widoczne Sinus Successus (Zatoka Sukcesu), Mare Undarum (Morze Fal) i Mare Spumans (Morze Pieniące). W środku zaś Morza Przesileń do wyłowienia są kratery Picard, Peirce, Greaves (13 km), Yerkes E (10 km) wraz z przylegającymi od strony północnej wzgórzami oraz Swift (10 km). Kolejnym ciekawie wyglądającym Księżycowym miejscem okazała się okolica wielkiego krateru Janssen, który pławił się w towarzystwie 3 mniejszych kraterów, czyli Metiusa, Brennera i Fabriciusa które były oświetlone w podobny sposób przez co prezentowały się całkiem zacnie. Ten ostatni znajduje się w środku krateru Janssen. Był jeszcze 1 specyficznie oświetlony krater, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, o które miejsce się rozchodzi. Kwadrans przed 19:00, oprócz oświetlonej przez Słońce części Księżyca, w lornetce dostrzec można było już zarys całej tarczy. Światło popielate z każdą chwilą stawało się coraz wyraźniejsze. Kilka minut po 19:00 wyraźnie widać było zarys całego Księżyca wraz z zarysem Mare Nubium (Morze Chmur), Mare Humorum (Morze Wilgoci), Oceanus Procellarum (Ocean Burz), Mare Imbrium (Morze Deszczów) oraz Mare Frigoris (Morze Zimna) i okolice na zachód od Morza Zimna. Pośród Mórz i Oceanu dostrzec można było kratery Copernicus i Kepler wraz z przylegającymi do nich okolicami, które tworzyły coś na kształt 2 jaśniejszych wysp. Świetnie widoczny okazał się krater Grimaldi, wyraźnie odcinając się od reszty. Ale największym chyba zaskoczeniem okazał się Aristarchus. Krater o bardzo dużej jasności, wyróżniał się znacznie od otoczenia. Wysokie albedo spowodowane jest faktem, iż krater ten jest stosunkowo młodym tworem (tylko 450 milionów lat ), stąd też wiat słoneczny nie miał wystarczająco dużo czasu by w wyniku wietrzenia przyciemnić materiał tworzący krater. P.S. Gdyby ktoś połączył fakt browarka i późniejszej pracy/ jazdy samochodem, to już wyjaśniam. Piłeś? Nie jedź! I tutaj się zgadzam. Jednak czas jaki upłynął między jednym, a drugim, to 3 godzinki, a to aż nadto dla mojego organizmu, żeby pozbyć się 1 browarka. Sprawdzone w praktyce P.S. 2 Jak przypomnę sobie to, o czym zapomniałem, to zapewne dopiszę
  16. 1. Mirek Pyrlandia pokój 62. Jacek E. Pyrlandia pokój 3.3. Kapral - Pyrlandia 14. Inga - Pyrlandia 15. Wojtek (Kapral) - Pyrlandia 16. Izabela (Kapral) - Pyrlandia 17. Zielu - Pyrlandia 18. Asia (Zielu) - Pyrlandia 19. Charon X - Pyrlandia (pokój obojętny)10. Anva - Pyra 3 11. ignis - Pyra 712. pavelm Pyra 3 13. Stiopa - Pyrlandia ? ( gdzieś mnie upchacie ) 14. Artir - Pyrlandia, pokój nr 615. jolo - Pyrlandia 316. Polaris - Pyrlandia 117. Thomas - Pyrlandia 118. Maciej - Pyrlandia 119. Bandros - Pyrlandia 120. Jajak - Pyrlandia 121. Acidtea - Pyrlandia 1 22. SamuG - Pyrlandia 4 23. kenny - Pyrlandia 2 24. towerfox- Pyra 7 25. Klucha- Pyra 7 26. Rzepa- Pyra 7
  17. Identyczny zamysł pojawił się w mojej głowie To będzie zlot życia ?
  18. Takie przenoszenie z terminu na termin to też jest lipa, gdyż niektórzy muszą się określić z urlopem do końca października poprzedniego roku. I osobiście, w maju też tego nie widzę. Już pomijając fakt, czy do maja uda się opanować sytuację. Jeżeli nawet, to jak wszystko ruszy, to znaczna część osób o urlopie będzie mogła tylko błogo pomarzyć.
  19. Też miałem pisać, że obstawałbym żeby zrobić jubileuszowy zlot w terminie jesiennego zlotu i wydłużyć czas jego trwania np. do tygodnia (opcjonalnie). 2020 rok, 20 zlot i wszystko się zgadza
  20. Wczorajszy zachodzik 150x15s P3220838.MOV
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)