31.03.2021
20:00-22:00
GSO 10" + kitowy GSO 30 mm SV, szukacz kątowy 8x50 GSO.
No i stało się!!! :)
Przyszłą wiosna na którą tak czekałem po zimowych mgłach i syfie na niebie. O maratonie messiera myślałem już od jakiegoś czasu, chyba każdy astroamator kiedyś przez to przechodzi, dojrzewa to tego challengu ? To jak pielgrzymka do Mekki.
Z myślą o tym sprincie zacząłem grzebać w SkySafari czy przypadkiem nie ma tam czegoś pomocnego do zrobienia maratonu i w sumie natknąłem się na opcję "podświetlenia" wszystkich eMek na mapce :) Godzina 20:00, za oknem już ciemno, piękne i czyste niebo, nie zastanawiałem się długo, walizka w rękę i szybko na dwór. Wyciągnąłem teleskop spod przykrycia, wyniosłem całe 5 metrów z garażu na podwórko i już byłem gotowy... piękno Newtona. Wiedziałem, że nie zrobię całego ale chciałem sprawdzić co uda się złapać na niebie w ciągu tych dwóch godzin i tak na prawdę z czym to się je.
Nie wiedziałem od czego zacząć więc na pierwszy ogień standard M42-M43, wyżej M78 o fajnym kształcie, kilka otwartych gromad M41, M93, M47, M46, M50, potem ogarnąłem się, że muszę skoczyć bardziej na zachód bo zasłania mi niebo w tym miejscu dom i drzewa.
M45 Plejady, następnie otwarta M34 no i tu zaczęły się schody bo M33 i Andromedę miałem już schowaną. Przeskoczyłem więc na M76 Little Dumbbell Nebula którą oglądałem przez gałęzie drzew razem z niedaleką otwartą M52 i M103.
Jako, że już nic z tamtej strony nie mogłem dosięgnąć wróciłem w okolice Byka i znalazłem M1 Mgławicę Krab, potem szybkie i efektowne cztery otwarte M35, M37, M36, M38, dalej olbrzym w Raku czyli M44 i pobliska M67.
No i teraz zaczyna się robić ciekawie bo na tapetę wchodzą galaktyki. Jaki świetny i wdzięczny jest obszar z M95, M96 i M105. Przy tej ostatniej można doszukać się fajnego maluszka w postaci NGC 3371, bardzo ładny widok.
Następnie Triplet Lwa z M66, M65 i NGC 3628 w jednym polu widzenia. Zawsze zachwyca taki widok. Czas na galaktyczną masakrę czyli eMki z Łańcucha Markariana, trochę się tego bałem ale w sumie było to easy, 30 mm daje około 1.6 pola widzenia i kłaczki wpadały jak szalone.
Przestawiłem teleskop kilkadziesiąt metrów dalej żeby odkryć tą część nieba od drzew i zacząłem od M98, następnie M99, M100, M85, M88, M91, M86, M84, M87, M90, M89, M58, M59, M60. Jest tam tego trochę :) potem na spokojnie pobliską M49 i M61.
Nie zapomniałem również o M104, wcześniej była zasłonięta przez garaż. Skierowałem się znów na wschód i szybko odnalazłem M64 Podbite Oczko ? Następna była gromada kulista M53 i bardzo jasna koleżanka M3.
Ruszyłem w górę na M63, M94 i zawsze piękną M51. Wyżej M106, M109, potem super parka do wizuala, czyli Sowa M97 i M108. Następny Messier zaskoczył mnie bo zastanawiałem się gdzie on jest, dlaczego nic nie widzę :) dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że M40 to jest gwiazda podwójna a nie zwyczajowe kłaczki czy inne kulki :). Kontynuując krążenie blisko zenitu zajrzałem do Bode'go M81 i M82.
Skończyły mi się eMki w tym obszarze więc skierowałem tubę bliżej ziemi i złapałem po drodze M101 i M102. Zauważyłem, że Herkules fajnie się już podniósł, więc nie pozostało mi nic innego jak wycelować działo na piękne kuleczki w postaci M13 i M92.
No i to by było na tyle jeśli chodzi o mój półmaraton... w ciągu niecałych dwóch godzin spędziłem świetnie czas praktykując odnajdywanie obiektów, być może za rok uda mi się zorganizować sobie pełną bezksiężycową noc na pełny maraton... a może uda się jeszcze i w tym roku ale to koniecznie muszę pojechać w szczerze pole z czystym horyzontem 360 stopni wkoło.
Na koniec jeszcze pobawiłem się Morfeuszem 12.5 mm na M81 i M82, trochę wżerów było widać. M51 była też piękna w tym okularze z ramionami spiralnymi przebijającymi się wyraźnie.
Nie ma to jak wrócić pod ciemne, ciepłe niebo :) Tak więc wynik to 59 sztuk w krótkim czasie.
Pozdrawiam serdecznie.