Skocz do zawartości

Bartek M.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    177
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Ostatnia wygrana Bartek M. w dniu 4 Listopada 2023

Użytkownicy przyznają Bartek M. punkty reputacji!

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zamieszkały
    Wrocław

Converted

  • Miejsce zamieszkania
    Wrocław

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Bartek M.'s Achievements

Procjon

Procjon (8/14)

  • Reacting Well
  • Dedicated
  • Very Popular Rare
  • Conversation Starter
  • First Post

Recent Badges

347

Reputacja

  1. Zgadzam się w pełni, poza tym, że jakość obrazu nie jest absolutnie najważniejsza 😉 Miałem ostatnio okazję popatrzeć na niebo wszystkimi moimi lornetkami, bo porównywałem swój najnowszy nabytek 10x56 z 8x42, 16x56 i 25x100. 8x32 i 7x35 nawet nie brałem. 3 pierwsze z ręki. Oczywiście im większe powiększenie, tym lepiej widać szczegóły, to nie ma co pisać. Tutaj bardzo ważna jest granica 10x. Każda 6-8x zda egzamin, bo drgania małe. 10x daje już dużo denerwujących zygzaków. Tutaj zaczyna się liczyć sposób trzymania (dachówki są lepsze dla mnie) i osadzenie okularu na oczodole. Podpieram lornetkę na kości brwiowej i to daje naprawdę znaczącą poprawę stabilności. Dzięki temu mogę chwilę wytrzymać nawet z 16x56 i wyłapać trochę szczegółów. Nie mniej 16x to już statyw i koniec. Z racji drgań i pola widzenia należy też przyjąć, że lornetki 6-8x są do przeglądu nieba, czyli można płynąć jednym ciągiem po niebie trzymając w rękach. Natomiast 16x i więcej, to już są do celowania. Trzeba wiedzieć gdzie celować, bo beztroskie czesanie nieba z lornetką na statywie ( o rękach zapomnij) to już udręka dla szyi i pleców. A co z 10x? Dla mnie osobiście są tylko do krótkiego przeglądu. Jak się ręce zmęczą, to obraz lata okropnie. Tutaj ważny jest chwyt i podpora na oczach. Czy lornetka może dawać więcej i mniej radości pomijając samą jakość obrazu? Tak! O podparciu na oczodołach już pisałem. Kolejna ważna sprawa, to "mroczki", czyli z ang blackouty. Nagłe pociemnienia, jak oko nie trafi idealnie w ognisko lornetki. Są lornetki, w których ciężko to wyłapać i te są wspaniałe. Jednak są też takie, że trudno jest się wcelować i kiedy skanujemy niebo, delikatnie ruszajac lornetką i oczami, te mroczki nagle pojawiają się. I to jest niefajne, wręcz uprzykrza cały odbiór. Ten problem tyczy się głównie dachówek i na szczęście niewielu modeli. Są jeszcze deformacje obrazu, kiedy przesuwamy się po niebie. Tak mam z Aculonem 7x35. Lornetka fajna, z wielkim polem i nawet fajnymi gwiazdkami (jak za tę cenę) ale męczy mnie w niej efekt kuli - gwiazdy nie przesuwają się idealnie po prostej, lecz po lekkim łuku. Co ciekawe za dnia aż tak bardzo to nie przeszkadza i w sklepie można to przeoczyć. Reasumując, idź do sklepu, spotkaj się z kimś w okolicy i popatrz przez kilka lornetek. Sam zobaczysz jak różnie jest z odbiorem obrazu i jak leżą przy oczach. Mam lornetkę 8x42, która nie zapiera dechu w piersiach, jak 16x56 czy 25x100, ale najbardziej ją lubię, bo jest najwygodniejsza, ma wielkie pole widzenia i taką łatwość patrzenia, że to po prostu sam relaks. Natomiast 10x56, pomimo, że gwiazdki lepsze, punktowe, to takiej przyjemności już nie daje. Kiedyś też szukałem taniej lornetki i pamiętam jaką przepaść obrazu miała tania Lidletka za 100zł, a taki Olympus DSP I za 260 zł (chyba już ich nie produkują). Akurat przy tanich jest największy rozstrzał jakościowy i można się mocno zdziwić różnicami w obrazie.
  2. Dziękuję! Z tą schludnością to mi ciężko, bo zawsze stawiam na praktyczność i wszystko mam kilka razy podziurawione. Tutaj starałem się faktycznie jak najładniej 🙂 Obrotowa podstawa ma tą zaletę, że można pozbyć się zupełnie sterowania silnikiem i obracać montażem jak... Dobsonem. Wszystkie duże Newtony tak się obracają i nikt nie narzeka na brak mikroruchów:) Sam raz miałem w rękach GSO10 i było spoko nim kręcić na dużych powiększeniach.
  3. Po projekcie komfortowych obserwacji lornetkowych z bino-leżakiem nadszedł czas zmierzyć się z zupełnie innym wyzwaniem, czyli wygodnymi obserwacjami długim refraktorem. Do tej pory korzystałem z krótkiego SW 102/500 na AZ3, ale kiedy założyłem Bressera 102/1350 to wymiękłem zupełnie. Wygoda operowania takim sprzętem jest wg mnie żadna. Człowiek jakoś dziwacznie pochylony, ręce szukają gdzieś daleko pokręteł na mikroruchy…. koszmar. Jedna sesja z kilkoma obiektami i moje plecy pamiętały ją dłużej niż oczy :))) Widziałem krzesełka regulowane, ale to nie tędy droga. Pomijam sprawę drgań, bo oglądanie na AZ3 jest po prostu niemożliwe, teleskop stale drga. Z opisów na forach wynika, że przy długich refraktorach problem drgań jest ogólnie upierdliwy, co nie dziwi zważywszy na długie ramię i momenty z tym związane. Na pewno są jakieś specjalne montaże- pomyślałem. Odpaliłem internet i wrzucałem różne hasła typu “long refractors mounts” itp, przeszukując fora CN, AS, FA i inne. Jednak zawsze dostawałem tylko znane obrazki: długi refraktor zawieszony na trójnogim statywie, skierowany pod jednym kątem w niebo.. Nie ważne, czy montaż AZ czy EQ, komfort dla mnie tragiczny. Zastanawiam się, jak sobie ludzie radzą z obserwacjami na takich refraktorach? Obserwują tylko w zakresie 20-40 stopni i koniec, bo okular wali w ziemię albo trzeba przynieść drabinę? W sumie mało fajna sprawa. W sumie mało fajna sprawa. Tyle wieków i rozwoju techniki, a wciąż tylko statyw? Pewnie coś ktoś wymyślił, ale nie mogłem nic znaleźć w internecie. W takim razie trzeba coś zaprojektować samemu 🙂 Założenia projektowe: Podobnie jak w przypadku bino-leżaka, najpierw musiałem zdefiniować (czysto subiektywnie) co to znaczy obserwować wygodnie refraktorem. Oczekiwania są takie, że siedzę na krześle i podnoszę w naturalny sposób głowę, a okular i refraktor podąża za mną. Sterowanie musi być pod ręką i mam tylko rozkoszować się widokami bez zbędnej gimastyki. Usiadłem zatem z refraktorem i zasymulowałem wygodny dla mnie ruch głową. Wygląda na to, że środek obrotu refraktora jest gdzieś poniżej brody. Można zatem naszkicować zarys montażu z takim punktem obrotu: Teleskop umieszczamy na belce z punktem obrotu na zielono. Następnie potrzebujemy podporę pod belkę teleskopu, która jednocześnie podnosi go w górę ruchem liniowym.. I właściwie mamy już montaż! Teraz stabilność, czyli drgania. Już z powyższego rysunku widać, że tworzymy trójkąt sił jak w kratownicy. Kiedy dodamy podparcie teleskopu także w trójkącie (rysunek niżej), to stabilizujemy jego ruchy boczne. Tego właśnie najbardziej brakuje w tradycyjnych montażach AZ/EQ. Do tego dodajemy trochę sklejki, która usztywnia geometrię profili i wytłumia drgania. Finalnie cały montaż z teleskopem wygląda tak: Pozycja złożona pionowa i pozioma do samochodu: OBSERWACJE I STEROWANIE. Ruch pionowy teleskopu jest na bazie silnika DC12V z przekładnią 530 rpm, momentem 0,83 Nm i śrubą trapezową TR10x2. Sterowanie z regulatorem PWM. Mam szybkie i powolne ruchy, aby skorygować uciekający obiekt w okularze na powiększeniu 200x. Masa teleskopu ma pomijalne znaczenie w kontekście drgań, liczy się tylko moment obrotowy silnika, aby dał radę podnieść refraktor. Wrzuciłem testowo 10 kg na sam przód belki teleskopu i szło gładko. Tyle mi wystarczy. Obliczeniowo mam dwa razy większy zapas, ale jeszcze nie sprawdzałem. Ruch azymutalny ma dwa tryby sterowania. Pierwszy, to szybki obrót, czyli siedzę na krześle i obracam szybko ręką cały montaż. (film poniżej) Drugie sterowanie, to kółko na silniku z PWM, które powoli obraca montaż. System daje radę na każdej twardej nawierzchni, jak asfalt czy ubita droga - odpada tylko piasek, błoto i trawa. Ogólne wrażenia. Sposób obserwacji jest na pewno inny niż na tradycyjnym AZ/EQ. Osobiście jestem bardzo zadowolony z użytkowania. Siadam na krześle, schylam lekko głowę i podmieniam tylko okulary, które mam pod ręką i steruje sobie przyciskami. Idealny relaks pod domem lub na mojej miejscówce z asfaltem. Żadnego męczenia pleców. Nie muszę się też martwić o wagę teleskopu i “nośność montażu”. Nieco wolniejsze może jest ustawianie na obiekt, bo silnik pionowy nie jest super szybki (to można zmienić), ale już samo śledzenie na powiększeniach 200x jest porównywalne ze zwykłymi mikroruchami montaży AZ. Montaż szybki do rozłożenia i mobilny do auta i teleskop zakłada się łatwo (co widać na filmie). Czego więcej chcieć od montażu? Żeby tylko jeszcze chmury rozganiał 😉 Co dalej? Gdybym posiadał teleskop o długości około 2m, to posadziłbym wszystko na obrotowej podstawie o średnicy ok 90-100 cm. Taka podstawa nie dość, że da nam płynniejszy ruch i możliwość zastosowania napędu (otrzymamy AZ GOTO razem z prowadnicą pionową), to wciąż umożliwi nam wygodną pozycję siedzącą z okularem na wysokości około 1m. Ta podstawa chodzi mi po głowie, aby rozstawić się w każdym terenie. Przy bardzo długich teleskopach powiększyłbym odpowiednio montaż i przyjął już pozycję stojącą. Możliwości jest sporo i to jest piękne w projektowaniu! Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że nie zanudziłem moimi wywodami o wygodzie obserwacji :))) Zapraszam na film z prezentacją. Jak coś, to teleskop rozkładam od 0:40, a początek to ten nudnawy wstęp 😉
  4. 1. Gayos - pyra 5 2. stefanchm - pyra 5 3. Qbanos - nocleg własny 4. blazer1983 - pyra 5 5. Pery-pyra 6 6. Acidtea - Pyra 1 7. Thomas - Pyra 1 8. Polaris - Pyra 1 9. Maciej - Pyra 1 10. Micropoint - Pyra 1 11. Kenny - Pyra 2 12. Stiopa - Pyra 5 13. Artir -Pyra 6 14. Prestoneq - Pyra 4 15. Virus - Pyra 6 16. Haze - Pyra 5 17. Corvus - Pyra 5 18. Mateusz - Pyra 5 19. Alien - Pyra 2 20. jolo - pyra 3 21. pavelm - pyra 3 23. Krzysztof G -Pyra 6 24. Jata5 - Pyra 6 25. Jarek J. - Pyra 3 26. Mirek - Pyra 6 27. Piotr K. - Pyra 3 28. Noth - Pyra 3 29. Bartek M. - Pyra 3
  5. Pierwszy zarys projektu powstawał w głowie. Przy każdym projekcie zresztą mam tak, że obróbka designu powstaje w głowie. Jest tysiące analiz, czy zrobić, tak, czy tak. Czy to da się wykonać, czy nie. Czy da radę coś kupić podobnego, czy nie? Czy zamocować to tak, czy tak? Potrzebne jest też pewne minimalne doświadczenie w trzymaniu wkrętarki, czy cięciu czegoś, aby mieć też wyobrażenie wykonalności. W następnej kolejności są wstępne pomiary i tutaj siadam na jakiś leżak i mierzę miejsce na nogi, na głowę itp. Kiedy powstaje wstępny koncept, to robię prototyp z drewna. Jest najtańszy i co ważne, odporny i łatwy na ciągłe przeróbki. Ciekawostka jest taka, ze kiedyś więcej korzystałem z CAD-a, ale teraz mało. Dlaczego? Bo okazuje się, że w dziedzinie komfortu i ergonomii wymiary są trudne do przewidzenia. W CAD nie widzisz, gdzie ułoży się ręka, jak daleko leży noga i gdzie są oczy w danym momencie. Kilka razy przejechałem się na tym i dałem sobie spokój z CAD. Większość wymiarów i miejsc mocowania była wyznaczana na bieżąco. Mam też prostą zasadę, że robię rzeczy z nadmiarem długości/wielkości, aby potem łatwo dociąć, zrobić nowy otwór obok itp. Jest sporo zabawy, prób. Najważniejsze, to lepiej 5 razy pomyśleć zanim wykona się jakąś czynność.
  6. Dzięki. No właśnie też byłem zdziwiony, jak zacząłem przeglądać kiedyś internet. Sama idea jest banalna, zwykły leżak na obrotowej podstawie i ramie z lornetką. Pomijając tanie i skuteczne rozwiązanie ścisku, wielcy producenci mogli użyć siłownika liniowego, co dla wielu byłoby równie atrakcyjne. Myśle, że były takie pomysły w jakiś chińskich firmach, ale zabijała je cena produkcji i marketingu. Zwróć uwagę, jak jest wyceniony żuraw lornetkowy: https://www.astroshop.pl/montaze/omegon-montaz-pro-kolossus/p,69882 https://www.teleskop-express.de/shop/product_info.php/language/en/info/p11317_Artesky-Parallelogramm-Montierung-fuer-Fernglaeser-bis-100-mm-und-Teleskope.html 770 euro za kawałek pomalowanego profilu i kątownika z uchwytem??? I to bez statywu! To teraz ile miałby kosztować taki produkt jak mój leżak? Wygodniejszy, mogący dźwignąć lornetkę nawet 10 kg (bez przeciwwagi, którą też można sprzedać klientowi), wszystkomający, nawet siedzenie gratis;). To komplet, którego nawet nie można rozdzielić marketingowo, bo tak nie zadziała. 1200 - 1500 euro? Tylko kto to wtedy kupi... I projekt leci do kosza.
  7. Dziękuję! Wykorzystywanie istniejących rozwiązań do zupełnie innych celów to jedna strona medalu. Na marginesie, kiedyś moja siostra opowiadała mojej żonie o naszym tacie (lubił majsterkować), że mam to po nim, bo on brał jakiś przedmiot w rękę, pooglądał, poobracał i mówił " ...ooo, a z tego można zrobić to i to..." 🙂 I to jest esencja ATM-u. Cały leżaczek jest z gotowch części ze sklepu. Wystarczy podjechać do marketu budowlanego i sklepu rowerowego:) Z narzędzi wystarczy piła do metalu i wkrętarka. Ale jest jeszcze druga strona medalu, czyli odrzucenie wszystkiego co świat stworzył i skupienie się na tym, co tak naprawdę chcemy osiągnąć. Kopiowanie rozwiązań, nawet wydających się na innowacyjne, może być ślepym zaułkiem. Ten projekt właśnie m.in. na tym polegał. Nie interesowały mnie żadne statywy i żurawie. Wiedziałem z góry, że chcę leżeć wygodnie i skanować całe niebo powolutku, bez odrywania oczu. I z tego założenia wychodziłem z każdym ulepszeniem tego leżaczka. Tak na marginesie, mam kolejny temat na tapecie, czyli wygoda obserwacji na długich achromatach. To dopiero ciekawe ile wieków świat trwa przy jednym rozwiązaniu.
  8. Witam i zapraszam na film i lekturę:) https://youtu.be/U-5PLunHYw0 Jakiś czas temu kupiłem większą lornetkę 16x56 do obserwacji astronomicznych. Na początku powiesiłem ją na statywie od AZ3 na wyciągniętym ramieniu, dla większej wygody, ale szybko okazało się, że komfort obserwacji jest i tak beznadziejny. Stwierdziłem, że jednak najlepiej byłoby mieć coś w formie mobilnego leżaka, ze zintegrowaną lornetką, łatwe do wrzucenia do samochodu i szybkiego rozłożenia. Zacząłem przeglądać internet i jakie było moje zaskoczenie, że w XXI wieku w dobie dronów i elektrycznych hulajnóg, praktycznie takie rozwiązania nie istnieją. Wprawdzie wiele osób próbowało zrobić coś podobnego, ale najczęściej bazowało to na gotowych leżakach ze sklepu, a ruch lornetki był głównie za pomocą przeciwwagi. Tutaj obawiałem się o wygodę obserwacji, a także o mobilność i czas montażu po wyjęciu z auta. Generalnie żadne z tych projektów nie przekonywały mnie. Istniały też ciekawe projekty z napędem silnikowych, ale były duże, ciężkie i niemobilne, no i nie do kupienia. Stwierdziłem, że muszę coś wymyślić samemu, bo nie miałem zamiaru męczyć się ze statywem, a żuraw także nie był zachęcającą propozycją. Ostatnio nawet spróbowałem budowy żurawia, ale drgania po dotknięciu lornetki mnie zniechęciły. Potwierdziło to też forum CN, gdzie statystycznie potrzeba około 1-2 sek na uspokojenie obrazu przy lornetkach ponad 4 kg. Fizyki nie przeskoczymy, bo bujamy ciężarem na długim ramieniu. W dodatku i tak co jakiś czas trzeba przestawiać żuraw, czy siedzenie, aby zmienić mocniej kierunek. Ogólnie komfort żurawia dla mnie słaby. Założenia bino-leżaka były proste: Po pierwsze komfort, czyli wygodnie siedzimy i po prostu obserwujemy z lornetką cały czas przy oczach. Po drugie stabilne, czyli bez drgań obrazu. Po trzecie ma to być lekkie i łatwe do włożenia do auta oraz szybkie do rozłożenia i obserwacji. Moje osobiste podejście do projektowania jest takie, że po przeglądzie istniejących projektów, wyłapuję ich zalety i wady, a potem o wszystkim zapominam i zaczynam z czystą kartką. Wiem czego chcę i czego nie chcę, a to już dużo 🙂 Przed postawieniem pierwszej kreski: Co daje (czym jest) komfort leżaka, więc co jest w nim najważniejsze? Drążek niżej…drugi drążek wyżej i zawieszona tkanina…i tyle wystarczy! Dalej. Drążki muszą być umocowane do czegoś, czyli jakaś podstawa, do której mocujemy te drążki na ramionach, a pod nią platforma z obrotem. Na koniec rama do trzymania lornetki i prawie koniec projektu. Co jeszcze jest bardzo ważne dla wygody obserwacji? Punkt obrotu ramy/lornetki. Wyznaczamy go szkicując trajektorię lornetki podczas podnoszenie głowy na leżaku. Mogłoby się okazać, że nie ma czegoś takiego jak środek obrotu, co skomplikowałoby wygodę obserwacji i wymagało specjalnych zabiegów technicznych. Na szczęście on istnieje nad uchem, natomiast w trakcie ruchu głowy w górę lornetka może oddalać się lub przybliżać. W zależności gdzie dokładnie osadzimy głowę. Ten efekt łatwo skorygować po prostu dodatkowym ruchem lornetki w/od kierunku oczu. Najbardziej zabawną rzeczą, było “odkrycie” ścisku stolarskiego, jako napędu lornetki. Chciałem uniknąć elektryfikacji i długo głowiłem się nad koncepcją wygodnego ruchu. W pewnym momencie miałem się już poddać i wrócić do siłownika liniowego. Jednak pewnego dnia coś sobie dłubałem w warsztacie, zaciskając ścisk po raz n-ty, i nagle zwaliło mnie z nóg, a właściwie padłem ze śmiechu z samego siebie. Rety, jak człowiek był głupi…rozwiązanie miałem wiele razy w rękach i go nie widziałem. Najciemniej pod latarnią 🙂 Największa zaletą ścisku, jest jego przełożenie i samohamowność. Leciutko, jednym palcem, można obsługiwać 4,5 kg lornetkę i z wysoką precyzją zmieniać położenie. Kolejnym “odkryciem” była platforma do obrotu. Wcześniej była ze sklejki, ale nie był to zbyt dobry materiał, bo łożyska niszczyły powierzchnię. Miałem już kombinować coś z taką matą ochronną do foteli, czyli około 1mm PCV. Jednak pewnego razu musiałem poprawić hamulce w rowerze i jak spojrzałem na felgę, to było kolejne olśnienie:) Felga rowerowa jest akurat tutaj idealna. Sztywna, lekka, z precyzyjnym punktem obrotu i płaską powierzchnią na łożyska, a do tego tania (70zł) i niemal gotowa do użycia. Same obserwacje, to bajka. Paradoksalnie (względem statywu) najwygodniejszą pozycją jest obserwacja zenitu. Leżę z głową na poduszce i delikatnie zbliżam lornetkę do oczu, aby złapać całe AFOV. Najważniejsze, że nie muszę obawiać się iż dotknięcie brwiami, czy nosem, wprowadzi jakieś drgania. Samych drgań prawie nie ma. Dobór profili i odpowiednich połączeń między nimi był tutaj kluczowy. Pojawiają się czasem, przy jakimś kącie nachylenia i naszej własnej, napiętej pozycji ciała, ale nawet przy 25x są pomijalnie małe. Generalnie przez 90% dwugodzinnych obserwacji nie ma ich prawie wcale. Tutaj też jestem bardzo zadowolony, bo na forach czytałem o ludziach, którzy zrezygnowali z takich projektów właśnie ze względu na drgania obrazu. Jednak po około 2h leżenia prawie w bezruchu (pracują tylko lekko nogi obracając leżak) w temperaturze poniżej 5 C robi się na tyle zimno, że zaczynam się trząść i obserwacje szlag trafia 🙂 Na szczęście prędzej mam zaparowaną lornetkę niż trzęsawkę, więc nie ma tragedii 😛 Czy jest jakaś wada tego leżaczka? Tak, bo nie są możliwe wspólne obserwacje. Nie można wstać z leżaka i pokazać coś komuś, bo obraz od razu ucieknie. To bardzo 1-osobowa platforma obserwacyjna. Do rodzinnych obserwacji statyw/żuraw jest zdecydowanie górą. Jednak wygoda jest najważniejsza i dzieciom też zrobię takie i będą wspólne obserwacje na leżaczkach:) Do auta spokojnie wejdą. Czy jest to koniec poszukiwań lornetkowej nirwany? Jasne, że nie, bo jak żona na to spojrzała, to rzuciła: “...no ale w góry tego nie weźmiesz…”. No i tu podkręciła moje ego i rozpaliła projektowe żądze... W dodatku kusi mnie trochę ten siłownik liniowy, bo na dniach sprawiłem sobie takich do innych celów i jest całkiem cichy i fajny w obsłudze. Jest o czym myśleć:) CDN…
  9. Mam też akurat 25x100 i raz zdarzyło mi się pożyczyć GSO 10 na obserwacje. Znoszenie z drugiego piętra może po czasie lekko zniechęcać, ale to tylo zależy od motywacji. Natomiast samo wyjęcie z auta i złożenie, to była chwila moment. Nawet nie wiem, czy mniej niż minuta. Co do widoków, to nie ma co porównywać. Kocham widoki z dużej lornety, ale rozbijanie gromad kulistych i malutkich gromad, przez GSO, to inna bajka. Warto mieć obie te rzeczy i tylko czas, aby wszystko zdążyć zobaczyć:)
  10. Także zacząłem późno obserwacje, bo pierwszy przyrząd (ref 102/500) kupiłem zbliżając się do 50 -tki. Jednak szybko przerzuciłem się na lornetki i obecnie bazuje głównie na 25x100. Mieszkam na obrzeżach Wrocławia i na pierwsze obserwy jeździłem najpierw 4-5km dalej, potem 10, potem 15, aż staneło na 40:) W tej chwili nie wyobrażam sobie wrócić bliżej miasta, bo wiem ile już tracę. Wolę obserwować rzadziej, ale dużo głębiej. Nie byłem w Bieszczadach i to moje marzenie, aby w końcu znaleźć czas i wyrwać się. W praktyce mam jakieś 10-12 obserwacji w roku. Ostatni rok był słaby, bo wykańczałem dom (roboty jest nieskończoność, bo głupi robiłem sam wiele rzeczy i nawet część mebli), a do tego dzieci w szkole i pilnowanie, aby zrobiły zadania, nauka. Teraz jest trochę lepiej i największym ograniczeniem jest pogoda. Ta niestety jest często beznadziejna, a ja jadę te 40km tylko wtedy, kiedy jest naprawdę ponad 90 % czysto. Przygotowuję teraz sprzęt, aby więcej oglądać US i Księzyca spod domu, może jakieś gwiazdy podwójne., Dotąd mniej to mnie interesowało, ale szkoda mi tej bezczynności i chcę wykorzystać dziury w chmurach, aby coś jednak popatrzeć. W całym tym hobby znalazłem jeszcze zupełnie inną stronę rozwoju: projektowanie i wykonanie montaży pod lornetki i teleskopy. Lubię majsterkować i w tym się świetnie czuję. Napawa mnie dodatkową radością, kiedy wyciągam potem sprzęt pod niebo i... działa! 🙂 Frajdy mam wtedy nawet więcej niż z samych obserwacji.
  11. Czy widok z tego pryzmatu przez okular jest normalny, czy odwrócony, jak przez kątówkę lustrzaną? Czy może jeszcze inaczej?
  12. Znalazłem w weekend, ale jest teraz odwrócona do góry nogami i już nie wygląda tak efektownie jak wiosną. Łatwo ją przegapić i jak wspomniałem nadaje się tylko dla lornetek 25x. To region zaznaczony tym celownikiem. Zaznaczona gwiazda nie należy do "piątki", bo Skysafari jej nie pokazuje. Wybrałem ją tylko jako orientację.
  13. Dziękuję bardzo. Prawdziwym dopełnieniem byłby film z reakcjami dzieci. Ten komentarz dziewczynki o pięknym hobby powtarzam teraz żonie, jak idę znowu coś dłubać przy sprzęcie:) Dokładnie tak zrobiłbym, czyli kupił jakieś GSO 12 cali i pozamiatane, ale akurat wcześniej zamówiłem już lustro 14 cali, więc nie było sensu, a na większe już nie ten budżet. Myślałem na poważnie jeszcze o jakimś ED-ku 120-130mm, ale żona nie łyknęłaby tego. Widziała już dwa 102mm (długi i krótki) i trzeci podobny wyglądem, wzbudziłby duuuże podejrzenie co do zasadności zakupu 🙂
  14. Pewnego pięknego dnia dla wszystkich dzieci - kiedy kończył się rok szkolny- szkoła zorganizowała licytację dla wszystkich rodziców, aby zasilić budżet na wyposażenie klasy informatyki. Idea była taka, że jedni rodzice przygotowywali jakieś fanty lub usługi, a inni to licytowali. Moja żona bardzo chciała coś zaoferować i zgłosiła….rodzinny wyjazd na obserwacje astronomiczne przez teleskop! 🙂 Na nic tłumaczenia, że mój setup jest kiepski do tego. Zagroziłem jej, że muszę coś kupić albo zrobić z tej okazji, a właściwie jedno i drugie. Zgodziła się! Ło matko, w sumie z nieba mi spadła ta sytuacja, bo każdy mąż-astroamator wie jak ciężko o takie akceptacje:) Licytacja. Było sporo rodziców i padła nagle moja licytacja- cena wywoławcza 30 zł. Zastanawiałem się, czy ktoś w ogóle zlicytuje i wtedy padły pierwsze kwoty.. 50.. 60…80… . Nie jest tak źle - pomyślałem- i już byłem pewny, że zaraz to się skończy… a tu dalej 100.. 150.. rety…co się dzieje… Na placu boju pozostały 3 rodziny, kwota szła dalej, a ja zacząłem wybałuszać oczy… 180…200… zostały dwie rodziny…..250…300! Sprzedane!!! Wiem, że trudno w to uwierzyć i sam naprawdę byłem zdziwiony, jak duże było zainteresowanie. Dla porównania, bigos Pani Dyrektor w ilości 5 dużych słoików poszedł za 200 zł. Będę moi synowie mieli przerąbane od września 😉 Od razu uprzedziłem zwycięzcę, ze mamy koniec czerwca i jasne noce, więc termin będzie na przełom sierpnia/września. Kupiłem sobie trochę czasu. Mając dwa teleskopy 102/500, 102/1350, lornetkę 25x100 i kilka mniejszych, stwierdziłem, że jakoś dam radę, ale muszę przygotować żurawia pod 25x100. Prace ruszyły, ale wakacje, dzieci na głowie, wykańczanie kupionej szeregówki i urlop sprawiły, że żuraw był prawie gotowy, ale nie sprawdzony w boju. Termin gonił z powodu obietnicy i aktualnej pogody (pewnie wielu z nas będzie pamiętać ten początek września). Wtedy wpadłem na pomysł i skontaktowałem się z kolegą z forum, spod Wrocławia, czy mógłby użyczyć mi swoją Syntę 10. Zgodził się i ucieszył podwójnie - obserwy będą udane, także dla dzieci (niskie położenie okularu) , a ja popatrzę przez większego newtona, bo w sumie nie miałem wcześniej większej okazji. Obserwacje. Miejscówka 15 km za Oleśnicą, gdzie już widać pięknie DM. Rodzinki były dwie na dwa auta i wzięli karimaty z poduszkami, jak poprosiłem. Obserwacyjne emocje dawkowałem stopniując napięcie 😉 Na początek było leżenie na karimacie i oglądanie lornetkami 8x42 i 8x30 DM. Dzieci szybko zaczęły narzekać na drgania i poradziłem im, aby oparły lornetki na kości oczodołów. Dzieci mają je nieco mniejsze i od razu było stabilniej, co za chwilę potwierdziły. Dorosłym panom dałem w rękę 16x56 i też było ok. Potem, wciąż jeszcze przez lornetki, kierowałem ich na Melotte 20, potem Chichotki, Andromedę i okolice Strzelca. Po pierwszych zachwytach i zmęczonych rękach odpaliłem Syntę. Star party nabrało rozpędu. Na pierwszy strzał Andromeda: jejku jaka piękna…rety…ale cudo….. Następnie gromada Karoliny w Kasjopea (sam miałem z nią porachunki, po niedosycie w 25x100), a potem M13, rozbita okularami 12 i 6mm. Sam byłem pod jej wrażeniem, bo to drugie spojrzenie po kilku latach. Następnie dla porównania M11, czyli zwarta gromada otwarta. To był mój pierwszy raz z nią w dużym powiększeniu i zachwyciła mnie bardziej niż M13. Jest po po prostu prześliczna, zwarta, ale z widoczną nieregularną strukturą. Dzieci także były oczarowane. Jednak wszystko przebił Saturn. Reakcje dzieci i także dorosłych, to jest coś, co ciężko przebić innymi pokazami: “...ale ma pan piękne hobby!…” usłyszałem nagle od około 12-letniej dziewczynki. Żałowałem, że nie nagrałem na dyktafon tego entuzjazmu, aby puszczać sobie w chwili zwątpienia w to hobby przez kiepską pogodę; ) Okular Morpheus 6,5mm z Syntą 10 wyciskał prawie wszystkie soki z Saturna. Najważniejsze, że duże ER tego okularu i FOV pozwalał na dłuższe bytowanie z planetą bez dotykania oczami, co przy dzieciach jest bardzo ważne, aby wklejając się w jakieś ortho nie przestawiły teleskopu. Seeing raczej nie powalał, bo planetka delikatnie falowała, ale migała chwilami przerwa w pierścieniach. Na koniec, kiedy mniejsze dzieci były już śpiące i marznące, wycelowaliśmy w Jowisza. Niestety wciąż za nisko nad horyzontem. Był duży, ale rozmazany. Pasy ledwo dostrzegalne. Nie mniej wrażenie było także, choć Saturna nie było czym przebić. Na odchodne dostrzegłem wyraźne już Plejady nad lasem i lornetki poszły w ruch. W 8x prezentowały się przepięknie i od razu okrzyknięte Małym Wozem:). Notabene, jak byłem mały, to sam tak myślałem. Rodzinki wróciły do domu oczarowane nocą i gwiazdami, a ja jeszcze zostałem. Była 22.30 i sprzęt, choć już widziałem mgły, był całkiem suchy. Kontynuowałem jeszcze obserwy, ale szybko zaczęły mnie boleć plecy od schylania nad okularem. Oko, też już się męczyło. Zupełnie nie ten komfort, co lornetkami. Wycelowałem na koniec w galaktyki M101 i M51, ale obie mnie rozczarowały. Spodziewałem się więcej, ale też zmęczenie i naświetlenie oczu (użyłem zwykłej latarki wcześniej) miały pewnie w tym udział. Do galaktyk czeka na mnie lustro 14 cali i ATM, ale to na inny temat. Teraz muszę dopracować żurawia i za kilka dni opublikuję na forum moje techniczne wypociny 😉
  15. budowa żurawia na AZ3 rozpoczęta. Ma być tanio i solidnie:) Przez przypadek muszę go wykonać i to na szybko. Za tydzień testy zanim pojadę na urlop. Będzie to osobny wątek, bo może innym też się idea przyda.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)