To chyba każdy tak ma z Mleczną. Wyskoczyłem na chwilę na miejscowe jeziorko podmiejskie zobaczyć czy już w końcu ciemne noce się zaczęły. Wziąłem Adventurera, może akurat coś cykne. Zawsze też zabieram ze sobą lornetkę, klasyka Nikona Actiona Ex 10x50. Patrzę Mleczna jest, nawet przyzwoicie, zdjęcia ustawiłem, niech się robi. Nikon do ręki tak tylko na chwilę, przegląd zrobić i...ooo M22, ooo M25, ooo Omega, ooo Laguna, Orzeł, a jeszcze kaczuszka M11 i tak...dużo tych ooo się zrobiło, że nie można się oderwać, a czas zleciał moment i szybciej niż się spodziewałem. Fotki wyszły na sztukę, ale jak przyjemnie było popatrzeć ? Dobrze, że nie zabrałem Newtona. Aż wstyd, że zapomniałem jakie przyjemne są szerokie pola.