Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'taurus'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Mi się marzy Taurus T330. Na wyjazd świetny, ale czy to jest dobry sprzęt na balkon to ja nie wiem. Na balkon to ja bym proponował 8" SCT.
  2. https://www.taurustelescopes.com/pl/taurus-t330-2/
  3. Hubble: Przypadkowe obserwacje enigmatycznego obłoku Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 03/09/2018 Mało znana mgławica IRAS 05437+2502 wije się między jasnymi gwiazdami i ciemnymi obłokami pyłowymi, które otaczają ją na powyższym zdumiewającym zdjęciu wykonanym za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Mgławicę znajdziemy w gwiazdozbiorze Byka (Taurus), blisko płaszczyzny Drogi Mlecznej. W przeciwieństwie do wielu celów Hubble?a, obiekt ten nie był szczegółowo badany i jego natura pozostaje niejasna. Na pierwszy rzut oka wydaje się być małym, raczej odizolowanym regionem gwiazdotwórczym i można byłoby zakładać, że to silne ultrafioletowe promieniowanie jasnych, młodych gwiazd prawdopodobnie odpowiada za przyciągające oko kształty obłoków gazowych. Niemniej jednak wyraźny, jasny fragment kształtem przypominający bumerang może dowodzić czegoś bardziej dramatycznego. Oddziaływanie młodej gwiazdy poruszającej się z ogromną prędkością z obłokiem gazu i pyłu może odpowiadać za powstanie tego nietypowego jasnego łuku o ostrych krawędziach. Taka osobliwa gwiazda mogła zostać wyrzucona z odległej młodej gromady i przemieszcza się z prędkością co najmniej 200 000 kilometrów na godzinę względem mgławicy. Ten ciemny obłok został pierwotnie odkryty w 1983 roku za pomocą satelity IRAS (Infrared Astronomical Satellite), pierwszego teleskopu kosmicznego obserwującego niebo w podczerwieni. IRAS wykorzystywany był przez USA, Holandię i Wielką Brytanię i odpowiada za odkrycie ogromnej liczby nowych obiektów niewidocznych wcześniej z Ziemi. Zdjęcie zostało wykonano za pomocą kamery WFC ACS (Wide Field Channel Advanced Camera for Surveys) zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Źródło: ESA https://www.pulskosmosu.pl/2018/09/03/hubble-przypadkowe-obserwacje-enigmatycznego-obloku/
  4. Obserwowałem wczoraj tę parkę jak i okolice i pomimo słabszych warunków (duża wilgotność i LP) coś było widać. Teleskop Taurus 16"; Delos 14mm i barlow TMB 1.8x .Będąc w tej okolicy od razu rzuca się w oczy jasna N5557 i wyraźna smużka światła N5529, jednak nie przyglądałem im się szczególnie. Po chwili szukania w okularze przeglądowym pojawiła się parka N5544 i N5545. W sumie już przy powiększeniu 135x widać, że coś ciekawego tam się dzieje. Można zauważyć małą kulkę światła z przyklejonym doń przecinkiem. W wyższym powiększeniu (240x) w N5544 widać gwiazdopodobne jądro, a kształt całości jest bardziej oczywisty. Wydawało mi się, że obydwie mają zbliżoną jasność. Parkę tą widać też w bino Denka (105x), ale jest dużo bardziej ulotna. Fajny obiekt.
  5. Gość

    Grupa Lokalna w lornetkach

    Marek, Łukasz - na wstępie wielkie dzięki za inspirację. To dzięki Wam moja piętnasta noc obserwacyjna w tym roku była jedną z najlepszych, mimo bardzo przeciętnego nieba ;D Ale po kolei... Na miejscówce w Sędku pojawiłem się około 01:00 w nocy, właśnie zachodził Księżyc. Zanim rozstawiłem się z całym kramem (lorneta 100mm, Taurus 13", mapki, okularki i inne pierdołki) zrobiło się już całkiem ciemno. Ale... rzut oka na niebo i już wiedziałem - nie ma sensu szarpać sobie nerwów bezskutecznym wypatrywaniem IC1613 czy WLM. Do wysokości 20-30st nad horyzontem niebo przymglone, o bardzo słabej przejrzystości. Wyżej było trochę lepiej. Droga Mleczna widoczna, ale bez fajerwerków, SQM-L pokazał w najlepszym momencie 21.15, czyli gorzej, niż w czasie obserwacji sprzed tygodnia, prowadzonych z tego samego miejsca. Na szczęście znów wiał lekki wiaterek, dzięki czemu do końca obserwacji, czyli do 04:30, nie miałem większych kłopotów z parowaniem LW czy okularów. Te ostatnie (teleskopowe i lornetkowe) trzymałem w kieszeniach czarnej kamizeli z przerośniętym kapturem, ogrzewając je własnym ciałem. Odrośniki lornety sprawiły się wzorowo, trzymając wilgoć z daleka od obiektywów. Ta sesja była inna, niż większość pozostałych. Nie wystarczało mi "zaliczanie" obiektów, poświęciłem (prawie) każdemu z nich więcej czasu, a cierpliwość została pięknie wynagrodzona. W ciągu trzech i pół godziny wzrok zatrzymałem na niespełna dwudziestu obiektach mgławicowych. Część z nich - choć popularnych i oklepanych - ukazała mi po raz kolejny swoje piękno. Na początku sesji podjąłem wyzwanie Panasmarasa i skierowałem lornetę 100mm na przedstawicieli Grupy Lokalnej: M31 Obserwowana po raz n-ty, wciąż zachwyca. W okularach 37x (1.8 stopnia) widać rozległy dysk i ciemne pasmo pyłowe od strony M110. Po dłuższym wpatrywaniu dostrzegłem również drugie, cieńsze ciemne pasmo bliżej jądra, oddzielone od pierwszego wąskim paskiem mgławicy. To pierwszy raz, gdy świadomie zaobserwowałem obydwa ciemne pasma w lornecie, widziałem je wcześniej w teleskopie. Udało się również dostrzec i zidentyfikować chmurę gwiezdną (NGC206), o której pisał Marek. Posłużyłem się trójkątem gwiazd widocznym na powyższym zdjęciu powyżej i lekko w prawo od NGC-ki. Dokładnie we właściwym miejscu wypatrzyłem pojaśnienie, "zgrubienie" w dysku galaktyki. Spojrzawszy w to samo miejsce przez teleskop upewniłem się, że widzę to, co widzę - o pomyłce nie mogło być mowy. A zatem kolejny NGC do kolekcji 8) M32 Łatwa i oczywista, kulka zanurzona w dysku M31. M110 Większa, bledsza i z ledwie delikatnie jaśniejszym centrum. Wygląd znacznie lepiej, gdy usunie się M31 z pola widzenia. Lubię takie mgiełki, majestatycznie zawieszone wśród gwiazd. M33 Tutaj też użyłem okularów 37x. Widoczne jasne jądro i słabsze halo, w którym po chwili wpatrywania ukazały się bardzo słabe pojaśnienia w przeciwnych kierunkach. Widok ramion spiralnych oczywiście nie umywa się do tego w teleskopie, nie mniej jednak lorneta z obiektywami 100mm pokazuje M33 jako coś więcej, niż bladą, owalną plamkę światła. Bez trudu zidentyfikowałem też NGC604, jako niewielki, acz wyraźnie nie-gwiazdowy kłaczek. NGC 147 Oj, nie było łatwo. Jasność wizualna galaktyki to 9.5 mag, ale niska jasność powierzchniowa (14.5 mag) przy rozmiarach kątowych 13.2' x 7.8' czyni ją twardym orzechem do zgryzienia nawet dla dużej lornety. W okularach 37x dopiero po chwili wgapiania się we właściwe miejsce dostrzegłem bardzo blady, duży owal. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach dało się ujrzeć niewielkie pojaśnienie w centrum, galaktyka stała się widoczna "na wprost" i nieznacznie "urosła". Myślę, że to właściwa recepta na ten obiekt - popatrzeć dłużej, zamknąć oczy na kilka sekund, spróbować jeszcze raz. NGC185 Świeci na niebie tuż obok poprzedniczki, ale jest nieporównywalnie łatwiejsza. Duża, okrągła, z wyraźnym, jasnym jądrem. Bardzo przyjemny widok w okularach 37x. IC10 Napsuła mi sporo krwi, poświęciłem jej prawie dwadzieścia minut, zanim mogłem otrąbić sukces. Tuż obok stał Taurus, w którym galaktyka była dość łatwym celem i który pozwolił zweryfikować to, co widzę w lornecie. Galaktyka świeci tuż obok charakterystycznego trójkąta gwiazd (źródło:Digital Sky Survey): Ten trójkącik w lornecie jest malutki, nawet w powiększeniu 37x. Widoczne na powyższym zdjęciu pojaśnienie w "centrum" IC10 jest nawet w teleskopie bardzo gwiazdopodobne, a w lornecie po prostu przypomina słabą gwiazdkę. Dopiero po dłuższym wpatrywaniu - i to zerkaniem - mignęła mi kilkukrotnie mgiełka otaczająca tę niby-gwiazdkę. Gdy przekonałem sam siebie, że widzę tam obiekt rozciągły, a nie gwiazdkę, czy jej odblask (wystarczy lekkie zaparowanie okularów lornety, by się pomylić), zaliczyłem obserwację jako pozytywną. Podsumowując - IC10 to bardzo trudny obiekt dla lornety 100mm pod niebem o przeciętnej przejrzystości. W lepszych warunkach byłoby łatwiej i na pewno spróbuję z nią sił ponownie, gdy na takowe trafię. Jeżeli chodzi o Grupę Lokalną, na tym poprzestałem. Ale spojrzałem jeszcze na dwie fajne galaktyki w Żyrafie. IC342 Członek Grupy Maffei i kolejny ciekawy cel dla dużej lornety. Obserwowałem ją już wcześniej swoją Miyauchi, ale z przyjemnością zerknąłem ponownie. W okularach 26x widoczna bardzo słabo, jako ulotne i łatwe do przeoczenia okrągłe pojaśnienie nieba. Znacznie lepiej ukazały ją okulary 37x. Wyraźniejsza na ciemniejszym tle nieba, z mnóstwem prześwitujących gwiazd naszej Galaktyki. Warto wpatrzyć się dłużej, bo da się zobaczyć więcej. Zaskakuje, jak duża to galaktyka - nawet w polu 1.8 stopni jej rozmiar robi wrażenie. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze nawiguję niej poczynając od gromady otwartej NGC1502, która w lornecie wygląda świetnie. Później charakterystyczny łuk trzech gwiazd niedaleko Kaskady Kemble'a, a potem już łatwo. Nawigując dalej trafiłem do rekomendowanej przez Łukasza (lukost) NGC1560 źródło: Wikipedia Kolejny członek Grupy Maffei. Galaktyka ma jasność wizualną 11.4 mag, lecz jej jasność powierzchniowa to tylko 14.4 mag, przy rozmiarach kątowych 9.8' x 1.5'. Pomimo długich starań nie udało mi się dorwać jej w lornecie. Natomiast w teleskopie widok bardzo przyjemny - blada smużka o jednorodnej jasności, jak maźnięcie pędzlem po niebie. Chyba najładniej pokazał ją Denkmeier 14mm (114x). Dzięki, Łukasz - warto było spojrzeć 8) By zrekompensować sobie porażkę, skierowałem lornetę na świecącego coraz wyżej Oriona, nacieszyłem wzrok M42 i lorneta poszła grzecznie spać do walizki. Ostatnie pół godziny spędziłem przy teleskopie. Najpierw uzbroiłem Ethosa 17mm w filtr H-beta i zapolowałem na "Konia". Z pozytywnym skutkiem, ale bez rewelacji. Kiepska przejrzystość dała o sobie znać: co prawda mgławica wodorowa IC343 świeciła wyraźnie, odcięta z jednej strony ostrą kreską, ale Koński Łeb B33 odznaczał się słabo. A na zakończenie namierzyłem ciekawe trio (a raczej kwartet) galaktyk w pobliżu Rigela, już w Erydanie. NGC 1721 (12.8 mag; SB 13.4 mag) NGC 1725 (12.8 mag; SB 13.1 mag) NGC 1728 (13.9 mag; SB 14.1 mag) Niedaleko, wewnątrz trójkąta gwiazd dostrzegłem NGC 1723 (11.7 mag; SB 13.2 mag). Całość pięknie zmieściła się w polu widzenia Pentaxa XW7 (228x). Dużą NGC 1723 widać było od razu, na wprost. Dało się dostrzec jaśniejsze centrum i słabą otoczkę. Obok po chwili zauważyłem owalną NGC 1721, małą kulkę NGC 1725 i w końcu - zerkaniem, ale na 100% - wydłużoną NGC 1728. Pokusiłem się o szkic, który - mimo, że kiepski ze mnie rysownik - oddaje dość dobrze to, co widziałem w okularze. Szkic lekko obrobiłem w GIMPie, poprawiając gwiazdki. Nieczęsto zdarzało mi się obserwować niebo w dwa weekendy z rzędu. Fajnie, że i jesienią pogoda może pozytywnie zaskoczyć ;D Czystego nieba! Paweł
  6. Prognozy pogody na sobotnią noc napawały optymizmem. Dla Kielc i okolic przewidywały bezchmurne niebo, ale ze sporymi szansami na mgłę. Na weekendowy wyjazd obserwacyjny wybrałem więc miejscówkę w Sędku k/Łagowa, która leży na sporym wzniesieniu. Wybór okazał się trafny - nie dość, że mgły nie było, wiał też lekki wiaterek, który zapobiegł tak uciążliwemu parowaniu optyki. W sprzyjających warunkach zaliczyłem niemal 3-godzinną sesję pod jesiennym niebem. Poświęciłem ją w znacznej mierze testom nowo nabytego okularu TeleVue Ethos 17mm, którego udało mi się kupić po bardzo atrakcyjnej cenie na brytyjskim rynku wtórnym. Z używanymi przeze mnie teleskopami daje następujące parametry: Taurus 13" 325/1600mm: powiększenie 94x, pole widzenia 1.06 st., źrenica wyjściowa 3.46mm Refraktor FS102 102/820mm: powiększenie 48x, pole widzenia 2.08 st., źrenica wyjściowa 2.13mm Sesja 440. 27/28-09-2014. 23:55 - 02:40. Niebo przeciętne, SQM-L 21.12 --> 21.19, niezbyt dobra przejrzystość powietrza. Na miejscówce w Sędku miewałem już wskazania SQM-L rzędu 21.40, więc było tak sobie. Teleskopy Taurus 13" i refraktor FS102. Na początek spojrzałem na bohaterki niedawnej dyskusji na Forum, czyli NGC188 i NGC6791. Co prawda wątek dotyczył widoczności tych gromad otwartych w lornetkach, ja jednak spojrzałem na nie Taurusem w szerokim polu Naglera 31mm i nie mam złudzeń - NGC188 jest jaśniejsza, wyraźniejsza i ładniej pokazuje pojedyncze gwiazdy. Trzynaście cali apertury rzecz jasna wystarcza również do rozbicia NGC6791, ale widok o wiele mniej spektatularny. Następnie w wyciągu Taurusa rozgościł się Ethos 17mm - i to rozgościł się na dobre. Widok M33 wspaniały, dostrzegłem po jednym grubym ramieniu spiralnym w dwóch przeciwnych kierunkach od jądra, tuż obok gwiazdy 10.2 mag wyraźny i jasny obszar HII - NGC 604. Całość w szerokim polu robi niesamowite wrażenie - patrzysz w otchłań kosmosu z galaktyką w roli głównej! Jeszcze jeden widok zrobił na mnie podobne wrażenie: gdy wycelowałem refraktor z Ethosem w wyciągu w M1 (mgławicę "Krab"). Coś pięknego - jakbym patrzył przez okno stacji orbitalnej! Nie widać diafragmy, tylko ciemne niebo usiane gwiazdami, a w centrum niewielka, jajowata mgławica. 100 stopni pola w połączeniu z gwiazdkami-szpileczkami, jakie pokazuje refraktor to zupełnie nowe doświadczenie obserwacyjne. Przeskoczyłem trochę chronologię, wracamy do obserwacji Taurusem. Kolejnym celem była M31 z sąsiadkami M32 i M110, i tutaj kolejne emocje. Po raz kolejny uświadomiłem sobie, jaką ogromną galaktyką jest Wielka Mgławica w Andromedzie. Oglądałem ją po kawałku, w oczy rzucało się ciemne pasmo pyłowe, doskonale było widać wyklinowujące się krawędzie dysku galaktycznego, rozpływające się delikatnie w tło nieba. Tuż obok jądra galaktyki przebijały się gwiazdy należące do naszej Drogi Mlecznej. Następnie spojrzałem na znane i lubiane "Chichotki", M35, 36, 37, 38. W końcu przyszła pora na coś nowego. IC10 to galaktyka karłowata w Kasjopei, członek Grupy Lokalnej. Jej jasność wizualna to 10.4 mag, jasność powierzchniowa to zaledwie 14.0 mag przy rozmiarach 6.4' x 5.3'. To niełatwy obiekt, przesłonięty gwiazdami i materią międzygwiezdną naszej Galaktyki. Dostrzegłem ją używając powiększeń 94x i 160x, jako owalne pojaśnienie nieba tuż nad charakterystycznym trójkątem gwiazd, widocznym również na poniższym zdjęciu (źródło: Wikipedia). Galaktykę widać na wprost, jest znacznie łatwiejsza, niż jej siostry z Grupy Lokalnej: IC342 czy IC1613. Wyposażywszy Ethosa w filtr H-beta spojrzałem na mgławicę "Kokon" (IC5146), która świeciła wyraźnie, przypominając kształtem gruszkę, z jednej strony delikatnie zwężającą się w kierunku ciemniej mgławicy Barnard 168. Tę z kolei doskonale widać było już w szukaczu. Niedaleko "Kokona", już w gwiazdobiorze Jaszczurki, świeci galaktyka UGC11920. To dość łatwy obiekt dla 13" lustra, użyłem powiększeń 160x i 228x. Jasność wizualna galaktyki to 13.0 mag, w okularze pokazuje gwiazdopodobne jądro i bardzo słabą otoczkę, o lekko jajowatym kształcie. źródło: Digital Sky Survey Do wyciągu powrócił Ethos z filtrem H-beta. Niedaleko mgławicy "Ameryka Północna" dostrzegłem mgławicę wodorową Sharpless 2-119. Na czarnym tle z przygaszonymi mocno gwiazdami bez problemu widać dużą, niemal prostokątną plamę bladego światła. Filtr H-beta zastąpiłem filtrem OIII i skierowałem teleskop ku mgławicy NGC281 ("Pacman"). WOW! Niesamowity widok, mgławica wspaniale odcina się od czarnego nieba i rzeczywiście, bez problemu dopatrzyć się można kształtu pożeracza kropek z gry komputerowej mojej młodości. Następnie skierowałem teleskop na dwa hity jesiennego nieba - grupę "Deer Lick" i "Kwintet Stephana". W tej pierwszej Pentax XW7 (228x) obok NGC7331 pokazał: NGC7337 (14.4 mag; SB 14.0 mag), NGC7338 (13.3 mag; SB 13.0 mag) i NGC7340 (13.7 mag; SB 13.0 mag). Nie udało się wypatrzeć NGC7336 (14.5 mag; SB13.1 mag). W Kwintecie Stephana dostrzegłem 3 składniki: NGC7319 (13.1 mag; SB 13.8 mag), NGC7320 (13.2 mag; SB??) i NGC7318AiB (zlane, 13.4 mag; SB 13.1 mag). Nie udało się wypatrzeć NGC7317 (13.6 mag; SB 13.8). Pogranicze Pegaza i Jaszczurki było już lekko zanieczyszczone łuną od Daleszyc, do tego delikatne zamglone niebo. Myślę, że w lepszych warunkach nie byłoby problemu z wyłapaniem "Stefana" w całości. Na koniec sesji przyszła pora na refraktor. Wspomniałem już obserwacje M1, oprócz tego spojrzałem na M45, M36,37,38 i parę M81-82. Na tym zakończyłem bardzo przyjemne 165 minut pod wrześniowym niebem. Czystego nieba! Paweł
  7. Wczorajszej nocy wybraliśmy się z Piotrkiem Guzikiem na wspólne obserwacje, by wykorzystać ostatnie pogodne chwile przed nadejściem potężnego niżu, który w tej chwili hojnie polewa deszczem lwią część naszego pięknego kraju. Już w weekend śledziłem prognozy pogody, które na poniedziałkową noc dawały spore szanse na pogodne niebo. Niż jednak przyspieszył i ostatecznie udało nam się poobserwować niecałe dwie godziny, zanim niebo zakryły chmury. Na miejsce spotkania Piotrek zaproponował okolice wsi Trzonów, na wschód od Książa Wielkiego, między Jędrzejowem a Miechowem. Sprawiedliwie, godzinę jazdy z Kielc i tyle samo z Krakowa. Rozstawiliśmy sprzęt na skraju asfaltowej drogi (dojazd do 4-5 domów), którą zaraz na początku przejechał jeden samochód (chyba ktoś wracał z pracy), potem był spokój. Żadnej latarni w zasięgu wzroku, odkryty horyzont, nad którym do wysokości zaledwie kilku-kilkunastu stopni świeciły łuny od Krakowa, Miechowa, Jędrzejowa, Pińczowa. Niebo było całkiem przyzwoite, SQM-L pokazał 21.05 mag/sec2 na początku obserwacji i 21.17 mag/sec2 w najlepszych chwilach. Gdyby nie dość słaba przejrzystość, wynik mógłby być wyraźnie lepszy. Za to seeing był całkiem przyzwoity, czemu - paradoksalnie - pomagał delikatny cirrus na niebie. Do dyspozycji mieliśmy: - teleskop Taurus 13" (330/1578mm) - teleskop Takahashi FS102 (102/820mm) na montażu azymutalnym SkyDob3 i statywie Manfrotto - okulary Nagler 31, Denkmeier 14, Delos 10, Pentax XW7, Nagler Zoom 3-6 - filtry UHC, OIII, H-beta - lornetę Miyauchi Bj100 z kompletem okularów 20x (+filtry UHC), 26x i 37x, na montażu ICS i statywie Manfrotto - lornetki 10x50 i 10x42 - Cosmic Challenge, Pocket Sky Atlas, Interstellarium Deep Sky Atlas Obserwacje trwały mniej więcej w godzinach 22:00 - 23:50. W ciągu półtorej godziny sprzęt był używany bardzo intensywnie :-D Okulary krążyły z ręki do ręki, z teleskopu do teleskopu... Ponieważ lorneta i refraktor musiały "dzielić się" statywem, używaliśmy ich naprzemiennie. Nie robiliśmy notatek, bo szkoda było nam czasu. Ale spróbuję wymienić z pamięci zaliczone obiekty, a Piotrek uzupełni :-D Na pierwszy rzut poszła oczywiście kometa C/2014 E2 (JACQUES). Porównaliśmy jej widok w Newtonie (51x), refraktorze (59x) i lornecie (26x). Moim zdaniem lorneta wygrała bezapelacyjnie - co prawda Newton pokazał jaśniejszy obraz, refraktor - punktowe gwiazdy i czarniejsze tło, jednak patrzenie obojgiem oczu, 2.5 stopni pola usianego gwiazdami i świecąca wśród nich kometa to jest to! Nie oceniłem jasności komety (Piotrze, jak myślisz, ile?...), widać było jasne, gwiazdopodobne jądro i sporą otoczkę. Warkocza nie dopatrzyliśmy się. Zaopatrzywszy Naglera 31mm w filtr OIII (Lumicon) spojrzeliśmy przez Taurusa na M27, NGC6888 ("Crescent"), Veil, mgławicę planetarną Jones-1 w Pegazie (pięknie widoczne dwa fragmenty układające się w literę "C") i leżącą w pobliżu Albireo mgławicę Sh 2-91, widoczną jako bardzo ulotna, cienka smużka. Obiekt ten zaznaczony jest w bardzo dobrym atlasie nieba "Interstellarium Deep Sky Atlas", którego używam od ponad pół roku i chyba muszę się w końcu zmobilizować i napisać jego recenzję. Dla ciekawych - http://www.deepskyatlas.com/ Ale główne danie, jakie zaserwował nam Taurus to gwiazdka centralna w M57. By ją wyłapać, wykorzystaliśmy okular Nagler zoom. Przy ogniskowej 4mm (395x) coś zaczynało majaczyć, ale dopiero po ustawieniu na 3mm (526x) wyłapaliśmy ją obydwaj. Tak, trudno się prowadzi dobsona i ustawia ostrość przy takim powerze (a pole własne okularu to 50 stopni), ale obydwaj mamy wprawę :-D Trzeba było wpatrywać się kilkanaście sekund, by w momencie tych kilku sekund lepszego seeingu dostrzec białego karła o jasności 14.8 mag. Widziałem go po raz trzeci w życiu, a po raz drugi w Newtonie 13". Refraktorem FS102 oprócz komety spojrzeliśmy też na Veil (fantastyczny widok, mgławica w okularze z filtrem OIII pokazała obydwa główne fragmenty, a także Trójkąt Pickeringa), Crescent, M13 z sąsiednią NGC 6207 i - na zakończenie sesji - na kilka gwiazd podwójnych. A konkretnie: Zeta Aqr (4.3+4.5 mag, 2.2" w 2014 roku wg http://stelledoppie.goaction.it/index2.php?iddoppia=99875 ), Epsilon1 Lyr (5.2+6.1 mag; 2.4"), Epsilon2 Lyr (5.3+5.4 mag; 2.4"), Pi Aql (6.3+6.8mag; 1.4"), która była wyraźnie rozdzielona w powiększeniu 205x (4mm) i w momentach dobrego seeingu. Obydwaj widzieliśmy ciemną przerwę między składnikami. A na deser łatwa i przyjemna Gamma Ari (4.5+4.6mag; 7.5"). Lorneta 100mm była używana chyba najczęściej i - przynajmniej w moim przypadku - z największą przyjemnością. "Dwoje oczu jest lepsze, niż jedno", jak mawia Phil S. Harrington, i to święta prawda. W okularach 20x z filtrami UHC (pole 2.5 stopnia) fantastycznie prezentowały się Ameryka Północna i Pelikan. Zwłaszcza ten drugi zrobił na mnie wrażenie. Niedawno polowałem na niego w Darłówku lornetką 10x42 i zaliczyłem z wielkim trudem, zerkaniem na granicy widoczności. Tymczasem wczoraj był obiektem oczywistym, obydwaj widzieliśmy charakterystyczny kształt ptaszyska, z ciemną grdyką pod dziobem. Również Veil prezentował się bardzo zacnie, wliczając ulotny Trójkąt Pickeringa. W tym przypadku ogromną różnicę robi apertura - w Newtonie 13" Trójkąt Pickeringa po prostu świeci, w lornecie - ledwie majaczy. Okulary 37x (pole 1.8 stopnia) tworzą mój ulubiony tandem z lornetą. Wspaniale pokazały M31 z ciemnym pasmem i towarzyszkami, M33 (nie jako blady placek, ale co nieco struktury było widać), M81 i M82, wraz z sąsiednimi NGC 3077 (9.9 mag; SB 13.2 mag) i NGC 2976 (10.2 mag; SB 13.0 mag). Nie udało się dorwać o wiele słabszej NGC2959 (12.8 mag; SB 13.2 mag), nie ta apertura. Dostrzegłem też bardzo bladą mgławicę Ślimak (NGC 7293), która świeciła na rozświetlonej części nieba, a mimo to pokazała ciemniejszy środek otoczony jasnym "obwarzankiem". Piotrek lornetą namierzył również dwie galaktyki z Grupy Lokalnej, leżące w Kasjopei NGC 147 (9.5 mag; SB 14.5 mag) i NGC185 (9.2 mag; SB 14.4 mag). Na sam koniec spróbowaliśmy sił z Kwintetem Stephana, ale ponieśliśmy porażkę. Galaktyka NGC7331 była widoczna bez problemu w lornecie, za to w teleskopie 13" była dziwnie blada... Szybko okazało się, że winowajcą jest zaparowane lusterko wtórne. Zanim Piotrek zdążył ogrzać je dłonią, na Pegaza nadciągnęły chmury i o "Stefanie" musieliśmy zapomnieć... Padnie następnym razem :-D Warto było wykorzystać ostatnie chwile dobrej pogody. Zaliczyliśmy bardzo ciekawe i udane obserwacje. Ale gdy patrzy się w niebo w towarzystwie absolwenta studiów astronomicznych, a jednocześnie jednego z najlepszych obserwatorów wizualnych w Polsce, to musi być świetnie! Piotrek, ukłony i dzięki za wspaniały wieczór i - do następnego! Czystego nieba! Paweł
  8. Nie wiem czy już się zdecydowałeś czy nie, w każdym razie przedostatniej nocki udało mi się porównać Delosa 14mm z barlowem TMB 1.8x (co dało powiększenie 240x) i Parksa 7.5mm (pow 248x). Teleskop Taurus 16" f4.5 na platformie paralaktycznej, seeing tak z 3.5/5, zasięg ok 5mag. Porównywałem na M42, kulistej 2419, planetarkach: Eskimos, Ngc 2371-2, Ngc 2022 i gromadzie otwartej Ngc 2158. Jeśli chodzi o zasięg gwiazdowy i detal to nie było niczego czego bym nie wyzerkał w obydwu konfiguracjach. Jedyna różnica to taka, że w Delosie niebo było ciut ciemniejsze z minimalnie lepszym kontrastem. W ogóle to jestem w szoku, że obraz z barlowem nie ustępował ostrością Parksowi. Nie dało dostrzec różnicy, widać dobry barlow nie jest zły:)
  9. Witaj, ja miałem Taurusa 15' a teraz mam Columbusa 13'. Różnica w cenie jest wprost proporcjonalna do różnicy jakości. Columbus jest mniej stabilny, konstrukcja jest mniej przemyślana - ja w moim dokonałem własnych poprawek ale wciąż jest mniej stabilny niż był Taurus. Nie mówię że Columbus jest zły, jestem z niego zadowolony ale powtórzę: moim zdaniem różnica w cenie jest wprost proporcjonalna do różnicy jakości. /Adam
  10. Nie ma nikt doświadczenia z Columbusem 330? Taurus być może jest lepszy, ale też wyraźnie droższy. Columbus, o ile jest jeszcze produkowany, jest chyba też sensowną opcją?
  11. Raczej zdecyduję się na trójramiennego pająka bo spajki mają swój urok i taka jest cecha tej konstrukcji. Ogólnie Taurus w brązowym wykończeniu prezentuje niezwykle ;-) Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
  12. Jako posiadacz (były) Columbusa 16" i Taurusa 330 oraz 300 mm (obecnie) powiem tak: Taurus rządzi. To w mojej ocenie najlepsze dostępne na naszym rynku newtony. Są dopracowane i przemyślane konstrukcyjnie, trwałe, no i zwyczajnie ładne.
  13. Proxima 1/2018 ? reaktywacja 2018-02-12. Na początku lutego został opublikowany pierwszy tegoroczny numer Biuletynu Obserwatorów Gwiazd Zmiennych PROXIMA. Zachęcamy do lektury! Po kilkumiesięcznej przerwie Biuletyn Obserwatorów Gwiazd Zmiennych PROXIMA wznowił publikacje. To długo oczekiwana chwila przez wielu miłośników astronomii, którym szczególnie bliskie są gwiazdy. Z przyczyn technicznych w połowie ubiegłego roku wydawnictwo zawiesiło działalność. Zespół redakcyjny czynił jednak starania aby jak najszybciej wrócić do swoich Czytelników. Udało się to zrealizować z początkiem 2018 r. Mamy nadzieję, że numerem tym kwartalnik powraca do regularnego cyklu wydawniczego. W rok 2018 PROXIMA wchodzi zatem z kolejną serią informacji ze świata gwiazd zmiennych. Numer 1/2018 otwiera seria newsów, a w nich m.in. o próbie rozwiązania tajemnicy najbardziej tajemniczej gwiazdy we Wszechświecie, znanej jako ?Gwiazda Tabby?ego?, o wynikach obserwacji rozbłysków dwóch jasnych błękitnych zmiennych znajdujących się w Obłokach Magellana oraz o odkryciu protogwiazd w pobliżu supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. W dalszej części działu przygotowano wybrane informacje na temat obserwacyjnego przeglądu całego nieba ASAS-SN od początku kwietnia do końca 2017 roku. W poradniku obserwatora natomiast pojawił się artykuł o programie Muniwin, który służy do fotometrii różnicowej i wyznaczania różnicy jasności pomiędzy badanym obiektem i gwiazdą lub gwiazdami odniesienia. Autor materiału na bazie własnych doświadczeń opisuje jak skonfigurować program i rozpocząć pierwsze próby fotometryczne. To pierwsza część z planowanej serii artykułów dotyczącej obróbki danych fotometrycznych przy pomocy tego programu. Temat ten powinien zainteresować głównie obserwatorów gwiazd zmiennych chcących prowadzić precyzyjne pomiary jasności przy użyciu kamer CCD. To narzędzie co raz bardziej dostępne i popularne w astronomii amatorskiej. Tematem numeru jest tymczasem artykuł poświęcony obserwacji rubinowej gwiazdy zmiennej CE Tauri, dla której w październiku 2017 r. AAVSO wydało alert zawierający prośbę o przeprowadzenie pomiarów fotometrycznych. Alert powiązany jest z projektem obserwacyjnym sieci zaprojektowanych do obserwacji najjaśniejszych gwiazd na niebie nano-satelitów BRITE, w którym udział bierze również Polska. BRITE-Constellation prowadzi m.in. obserwacje fotometryczne pola Taurus, w którym znajduje się zmienna półregularna CE Tau. Wprawdzie okno obserwacyjne trwa od kilku miesięcy, a zamyka się za kilka tygodni, to sama gwiazda jest na tyle interesująca, że warto zapoznać się z tym materiałem. A może uda się jeszcze komuś dołączyć do grona uczestników projektu? W numerze poruszono także wiele innych, niemniej ciekawych tematów, których nie będziemy zdradzać, a zainteresowanych serdecznie zapraszamy do pobrania biuletynu ze strony: http://www.proxima.org.pl Numery archiwalne można pobrać ze strony: http://proxima.org.pl/index.php/download-biuletyn-proxima-menu Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Panu Krzysztofowi Kidzie za przesłany tekst. (proxima.org.pl) http://kosmonauta.net/2018/02/proxima-12018-reaktywacja/
  14. Po upływie ponad półtora roku sam stałem się posiadaczem Denkmeiera II. Na zimowym zlocie w Lipowcu (Beskid Niski) dość niespodziewanie "wypłynął" egzemplarz w nieskazitelnym stanie, w dodatku przeznaczony na sprzedaż. Przez chwilę walczyłem z nieodpartą pokusą, by go przygarnąć, ale szybko uległem - cały czas miałem w pamięci widoki letnich klasyków wygenerowane przez Denka w Bieszczadach. Tym razem dane mi było podziwiać szlagiery zimowe, na porównywalnym jakościowo niebie. Przez dwie pierwsze zlotowe noce pogoda nie dopisywała, niemniej ostatniego wieczoru niebo się zlitowało i około 22 pokazały się gwiazdki. Warunki były całkiem przyzwoite, choć mieliśmy wrażenie, że nieboskłon bliżej horyzontu jest nieco rozjaśniony. Nie było to LP, bo zalegające wcześniej chmury były idealnie czarne, zatem winę zwaliliśmy na airglow. Taurus chłodził się od kilkudziesięciu godzin w bagażniku auta, a i jego kolimacja była bliska ideału, więc liczyłem, że obrazy będą perfekcyjne. Nie zawiodłem się. Nie miałem co prawda do dyspozycji parki kapitalnych Panopticów 24 mm (czy choćby Esików w wersji 68*), ale okazało się, że popularne i stosunkowo niedrogie okularki z serii WA 66 20 mm też dają radę. Dobra, czas na konkrety. Sesja okazała się naprawdę urozmaicona, bo prócz Taurusa na polu obserwacyjnym rozstawiona była kapitalna lorneta 20x110 Bartoliniego (zaopatrzona w parkę Ultrablocków i o - trójek), tudzież mój Argus 25x100, którego jednakże zaanektował Panas, polecając każdorazowo właścicielowi lornety spier...ć, gdy ten próbował przez nią zerknąć. Nie rozpisując się zanadto powiem tylko, że taka Kalifornia, Płomień, Rozeta, Messiery w Woźnicy znacznie lepiej prezentują się w dużej dwururce, niż w jakiejkolwiek innej znanej mi konstrukcji optycznej. A nasadka? Ano, pokazała na co ją stać. Zacząłem, jak łatwo można się domyślić, od M42. Wiadomo, jak wygląda ten Messier w dużym lustrze, niemniej i tak mnie zatkało. Ilość detalu i włókien, wyrazistość ciemnych pasm, punktowość gwiazdek Trapezu, łatwość wyłapania niuansów w jasności poszczególnych partii mgławicy, no i dojmujące wrażenie trójwymiarowości - to było to! Wielokrotnie przyglądałem się Wielkiej Mgławicy w Orionie z wykorzystaniem filtrów, jednak w wypadku nasadki okazały się one zupełnie zbędne. Obraz był w sam raz - nie za ciemny, a jednocześnie bardzo kontrastowy. Właściciel (były) nasadki, zerknąwszy na tą emkę, mocno się zastanawiał, dlaczego nigdy wcześniej nie podpiął jej do dużego newtona. Mam wrażenie, że nawet trochę żałował sprzedaży. W dalszej kolejności na warsztat trafiły gromady otwarte, galaktyki i mgławice o sporej jasności powierzchniowej (bo tylko takie warto potraktować nasadką - mimo świetnych warstw światło jest jednak dzielone na dwa tory optyczne, więc polowanie na obiekty bardzo słabe nie jest najlepszym pomysłem). Eskimos, Zmienna Mgławica Hubble'a (przypominająca do złudzenia kometę z wachlarzowatym warkoczem), NGC 2903 - z jaśniejszym, nieco rozciągniętym centrum i delikatnym zarysem ramion spiralnych, skrząca się diamentowym blaskiem słabych gwiazdek NGC 2158 (to to maleństwo sąsiadujące z M35), NGC 1999 (mgławica refleksyjna opisywana niedawno jako Obiekt Tygodnia, z subtelnym pociemnieniem blisko gwiazdki świecącej w środku) czy złoto - niebieska parka zwana Zimowym Albireo - wszystko to okazało się absolutnie cudowne i urywające tyłek przy samej szyi. W niedzielny poranek, na zakończenie zlotu, Beskid Niski pożegnał nas lekkim mrozem i głębokim błękitem nieba. Ta miejscówka zdecydowanie ma potencjał i tak coś czuję, że tam jeszcze wrócę.
  15. Omegon 12x56, APM 16x70, Argus 25x100 (to ta z szyną montażową do wideł) i TS 20x110. Różnica w wadze i wymiarach pomiędzy Argusem a TS - kolosalna. Taurus chłodzi się w aucie, no to zostają dwururki.
  16. Śmiechłem, całkiem dobre. Swego czasu na jakimś zlocie patrzyłem na Cirrusa w 12", niebo było dość przeciętne. Pamiętam że porównywałem dwa setupy. ES 82-stopniowy 30 mm z dokręconym Baaderem OIII oraz Pentaxa XW 30 mm (ooo taaak...) bez żadnego filtra. Efekt: Więcej mgławicy było w Pentaxie... Trzymając się wątku, pojaśnienie w miejscu IC434 widziałem właśnie całkiem na świeżo, bo 8 stycznia we Wrotnowie gdy powstały moje ostatnie fotki. Widziałem też jakby pociemnienie w miejscu B33 ale tylko gdy ruszałem telepem, przy zerkaniu i tak w sumie to było niemal na granicy sugestii, więc nie potwierdzę na 100%. Przy tym płomień niemal "walił po gałach", a środek M42 psuł adaptację wzroku do ciemności. Widziałem to w Taurusie 16" z Ethosem 21 mm i filtrem Lumicon UHC (mój przepuszcza 93% linii H-beta). Taurus ten ma już jakieś lepszejsze powłoki, faktycznie, stał obok mój kwarc 14,7" w którym nie szło tam nic dostrzec. Było pojaśnienie IC434 ale po cieniu B33 ani śladu. Obraz po prostu był o tą odrobinę ciemniejszy.
  17. To prawda, B33 to nie jest jakieś arcytrudne ekstremum, trzeba tylko odpowiedniego ekwipunku i dobrej mapy by wiedzieć, gdzie i czego wypatrywać. Ja mam zanotowaną obserwację "Końskiego Łba" w 2013 roku, pod niebem SQM-L 20.97 teleskopem Taurus 13" z Naglerem 31mm i H-betą Lumicona. Według moich zapisków nie trzeba było nawet usuwać Alnitaka z pola widzenia, by dostrzec IC434 i ciemne wcięcie w niej.
  18. Pojazd Polaka sprawił, że poznaliśmy Księżyc znacznie dokładniej Nie trzeba być na Księżycu, by zostawić tam cząstkę siebie. Nie trzeba nawet na nim być, by przyczynić się do kluczowych odkryć i badań. Dowodem na to jest prof. Mieczysław Bekker - twórca pierwszego samochodu, który został wysłany na Księżyc. Urodzony 25 maja 1905 r. Mieczysław Bekker od dziecka pasjonował się kosmosem. Czytał fantastyczno-naukowe powieści, w których opisywane były załogowe misje na Księżyc. Drugą pasją były samochody. To właśnie w tym kierunku kształcił się na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. Zagraniczny staż odbył w fabryce Renault, gdzie produkowane były także czołgi dla polskiej armii. Militarne pojazdy stały się później jego pracą. Pracował w Biurze Badań Technicznych Broni Pancernych, razem z innymi najlepszymi polskimi konstruktorami. Brał udział w tworzeniu polskiego czołgu, 7TP. Zajmował się m.in. napędem i gąsienicami. Jednak jego najważniejszym dziełem podczas prac w Biurze Badań Technicznych Broni Pancernych było stworzenie specjalnego laboratorium. Chodziło o to, by badać w nim związki między pojazdem a podłożem. I znaleźć naukowy sposób, by maszyny nie zakopywały się czy nie traciły przyczepności. Dopiero po latach nazwano tę dziedzinę terramechaniką, a jej ojcem był właśnie prof. Mieczysław Bekker. Bekker już wtedy był jednym z najważniejszych polskich inżynierów. Kiedy wybuchła wojna, szybko zdecydowano, że musi opuścić kraj. Przez Rumunię trafił do Francji, a w końcu do Kanady. Kanadyjczycy zdali sobie sprawę z tego, jakim skarbem może być dla nich Polak. Od razu znalazł zatrudnienie w tamtejszej armii. I stał się wybitnym ekspertem w dziedzinie pojazdów terenowych. Z czasem talent dostrzegli Amerykanie. Bekker wyjechał do Stanów Zjednoczonych na stałe w 1956 roku. Dwa lata później wydał książkę pod tytułem ?Teoria lokomocji lądowej?, która, jak pisze Andrzej Fedorowicz, była dla środowiska inżynierów zajmujących się pojazdami mechanicznymi tym, czy dla astronomów było dzieło Kopernika ?O obrotach sfer niebieskich?. To czas, w którym trwał kosmiczny wyścig. Związek Radziecki po wysłaniu pierwszego człowieka w kosmos wyszedł na prowadzenie, ale Stany Zjednoczone wiedziały, jak ich prześcignąć - posłać człowieka na Księżyc. Bekker doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później niezbędny będzie pojazd, który umożliwi poruszanie po srebrnym globie. A w 1961 roku NASA wystartowała z konkursem na stworzenie takiej maszyny. Badania i wyliczenia Bekkera, który pracował wówczas dla General Motors Delco Electronics przekonały NASA, by powierzyć pracę konsorcjum firm General Motors i Boeing. Był tylko jeden problem - nikt jeszcze nie wiedział dokładnie, jak jest na Księżycu. Postawienie na gąsienice nie wchodziło w grę, ze względu na to, że astronauci, którzy przecież nie są czołgistami, straciliby zbyt wiele czasu na nauczenie się obsługi. Koła były więc idealne, ale Bekker wiedział, że na Księżycu tradycyjne, ?ziemskie? opony się nie sprawdzą. Perfekcyjne rozwiązanie znalazł? w kuchni. Okazało się, że siatka, z której wykonane są sitka, była odpowiedzią na wszystkie wątpliwości. ?Siatkowe koła? ważyły niewiele, były odporne na odkształcenia, a pył mógł bezproblemowo się przesypywać podczas jazdy. Ostatecznie udoskonalono tę koncepcję i postawiono na druty do produkcji strun fortepianowych. Pomysł nie do końca zrozumiały był dla astronautów, którzy jako pierwsi postawili stopę na Księżycu w 1969 roku. Gdy Neil Armstrong i ?Buzz? Aldrin wrócili ze swojej wyprawy, Bekker od razu chciał dowiedzieć się od nich wszystkiego, co pomogłoby mu w pracach nad księżycowym pojazdem. To dzięki ich radom zdecydowano, że łazik musi być przede wszystkim lekki. I był - ważył 210 kg, co na Księżycu odpowiadało wadze 35 kg. Choć LRV - tak nazwano pojazd - mógł wyruszyć w wyprawę nawet na odległość 92 km, to zdecydowano, że poruszający się nim astronauci nie pojadą dalej niż 10 km. Chodziło o bezpieczeństwo. Gdyby doszło do awarii, była to odległość, którą dało się pokonać na piechotę nim skończy się zapas tlenu. Podczas swojej pierwszej misji, LRV wraz z ekipą statku Apollo 15 wylądował na Księżycu 30 lipca 1971. O znaczeniu pojazdu, który skonstruował Polak, najlepiej świadczą statystyki. Załoga podczas trzech przejazdów pokonała łącznie 28 km, podczas których zebrano 76 kg księżycowych kamieni. Czyli cztery razy więcej niż podczas wypraw bez łazika. "Terenowe właściwości księżycowego łazika Bekkera okazały się rewelacyjne. Jego promień skrętu wynosił zaledwie 3 metry, czyli tyle, co długość pojazdu. LRV był w stanie wspinać się na zbocza o pochyleniu 25 stopni i jeździć po 45-stopniowych pochyłościach bez utraty stateczności. Siatkowe koła pokonywały przeszkody do 30 cm wysokości i rowy o szerokości nawet 70 cm. Łazik wyposażony był także w antenę, umożliwiającą bezpośredni kontakt z odległą o setki tysięcy kilometrów Ziemią" - pisał Andrzej Fedorowicz. ?Na szczęście łazik był bardzo zwrotny i robił dokładnie to, co chcieliśmy? ? chwalił John Young, dowódca misji Apollo 16. Bo na misji Apollo 15 się nie skończyło. Polak udoskonalał pojazdy, które jeszcze dwa razy trafiły na Księżyc. Właśnie podczas wyprawy Apollo 16 i później wraz z Apollo 17. Jedna z kamer LRV nakręciła nawet moment odlotu załogi misji Apollo 17 z powierzchni satelity. ?Dzięki LRV możliwa stała się eksploracja całej doliny Taurus-Littrow. Łazik dzielnie wspinał się na stoki, na które nigdy nie bylibyśmy w stanie wejść w naszych skafandrach. Dał nam ogromna przewagę w czasie, który mieliśmy do dyspozycji na Księżycu i pozwolił na zebranie próbek z miejsc, do których nigdy nie dotarlibyśmy na nogach. Bez niego nasza wiedza naukowa i geologiczna byłaby mniejsza o 70 procent? - podsumowywał znaczenie dzieła Polaka Eugene Cernan, dowódca misji Apollo 17. Zakończenie misji Apollo było też końcem prac nad kolejnymi wersjami samochodu LRV. Powstała jeszcze jedna wersja, która jednak nie opuściła Ziemi. Mieczysław Bekker zmarł w Santa Barbara w Kalifornii 8 stycznia 1989 roku w wieku 84 lat. Choć nigdy nie stanął na Księżycu, to efekt jego prac być może na zawsze tam pozostanie - trzy pojazdy LRV będą pomnikiem Polaka na srebrnym globie. https://tech.wp.pl/pojazd-polaka-sprawil-ze-poznalismy-ksiezyc-znacznie-dokladniej-6203588304947329a
  19. Odnowiona rakieta firmy Orbital ATK wynosi 10 satelitów obserwacyjnych Wysłane przez grabianski w 2017-11-01 Rakieta Minotaur-C firmy Orbital ATK wzbiła się we wtorek w powietrze nad bazą lotniczą Vandenberg w Kalifornii. Wyniosła na niską orbitę polarną 10 małych satelitów obserwacji Ziemi, należących do prywatnego przedsiębiorstwa Planet z San Francisco. Minotaur-C to zmodyfikowana wersja rakiety Taurus XL, która swoją ostatnią misję odbyła w 2011 roku. Nie udało się jej wówczas wynieść na orbitę satelity NASA do badań klimatu. Przyczyną problemów była owiewka chroniąca ładunek, która nie została prawidłowo odrzucona i uniemożliwiła rakiecie osiągnięcie z ładunkiem stabilnej orbity. Projekt rakiety stał po dwóch nieudanych lotach pod znakiem zapytania, ale firma Orbital ATK zdecydowała się na przemianowanie systemu i poprawę jego awioniki i mechanizmów separacji osłony aerodynamicznej. Tak po 6 latach powraca do lotów nieco ponad 30-metrowa rakieta, tym razem nazwana Minotaur-C. Relacja ze startu Rakieta wystartowała o 22:37 polskiego czasu ze stanowiska 576E. Rakieta szybko znalazła się ponad niskimi chmurami kłębiącymi się nad bazą wojskową. Po 30 sekundach przekroczyła prędkość dźwięku w powietrzu. Drugi stopień przejął pracę po około półtorej minucie od startu. Później prawidłowo odrzucono osłonę aerodynamiczną na ładunek i rakieta kontynuowała swój lot, odpalając po kolei trzeci i czwarty stopień na paliwo stałe. Po udanym locie rakietowym ładunki misji zostały kolejno wypuszczone: najpierw 6 satelitów SkySat (każdy po 110 kg), potem 4 mniejsze (każdy po 3 kg) CubeSaty Dove. Firma Planet i operator rakiety Orbital ATK ogłosiły sukces misji i prawidłową komunikację ze wszystkimi statkami po około dwóch i pół godziny od startu. Satelity znalazły się na orbicie polarnej o inklinacji 97,4 stopnia oraz wysokości 500 km. O ładunku SkySat Sześć satelitów SkySat to obserwacyjne statki o wymiarach niewielkiej lodówki. Zostały zbudowane przez dużego producenta satelitów, firmę Space Systems Loral. Każdy z nich waży 120 kg i jest wyposażony w teleskop Ritcheya-Chrétiena z długością ogniskowej 3,6 m. Teleskop jest w stanie obrazować Ziemię monochromatycznie z rozdzielczością 0,9 m i kolorowo z rozdzielczością 2 m. Dove Oprócz większych SkySat?ów na orbitę trafiły cztery satelity standardu CubeSat 3U. Dołączyły do już bogatej w 275 statków flotylli niewielkich satelitów obserwacji Ziemi w średniej rozdzielczości. Satelity Flock-3m (techniczna nazwa tego systemu) są produkowane niezależnie przez firmę i mogą wykonywać obrazy o rozdzielczości do 3 m. Duża ilość satelitów grupy na różnych orbitach umożliwia wykonywanie zdjęć danego obszaru w dużej rozdzielczości czasowej. Podsumowanie Udany start rakiety Minotaur-C daje nadzieję na szersze komercyjne zastosowanie tego systemu w przyszłości. Na chwilę obecną nie ma jednak wykonanych rezerwacji tej rakiety ani od podmiotów prywatnych ani od amerykańskiego sektora publicznego. Warto zaznaczyć, że na rynku mniejszych rakiet Orbital ATK dysponuje jeszcze rakietami Minotaur 1, Minotaur 4 (obie mogą być stosowane tylko do wynoszenia satelitów wojskowych) oraz startowanej z samolotu rakiety Pegasus. Najbliższy jednak start rakiety operowanej przez tę firmę nastąpi już 11 listopada. Wtedy duża rakieta Antares ma wysłać do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 8. statek towarowy Cygnus. Źródło: SFN/SF101 Więcej informacji: ? informacja firmy Planet o udanej misji satelitów ? film ze startu rakiety Minotaur-C z satelitami SkySat i Dove (YouTube) ? relacja ze startu portalu SpaceflightNow ? techniczny opis satelitów SkySat ? techniczny opis satelitów Flock-3m Na zdjęciu: Rakieta Minotaur-C startująca z bazy Vandenberg w Kalifornii z satelitami obserwacji Ziemi SkySat oraz Dove. Źródło: Orbital ATK. http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odnowiona-rakieta-firmy-orbital-atk-wynosi-10-satelitow-obserwacyjnych-3736.html
  20. Hej, Nie wiem czy wiecie, że w ten weekend we Wrocławiu sa organizowane obchody World Space Week 2017 - ogólnoświatowej imprezy popularyzującej wiedzę o Kosmosie, jego eksploracji itp. Tu macie stronę www imprezy: http://worldspaceweek.pl 7 października są warsztaty w szkole podstawowej nr 26 na Maślicach (niestety wszystkie miejsca są już zajęte ), a 8 października w Centrum Kongresowym Hali Stulecia we Wrocławiu, w godzinach 10-19, odbędzie się "konferencja", to znaczy masa wykładów i pokazów związanych z astronomią. Ponadto swoje stoiska będą miały firmy produkujące i sprzedające sprzęt astronomiczny (na pewno przyjedzie Taurus, będzie wrocławska Optopasja, i pewnie jeszcze kilka innych), a członkowie PTMA o/Wrocław będą pokazywać swoje teleskopy i odpowiadać na pytania wszystkich zainteresowanych tematem astronomii i amatorskich obserwacji astronomicznych. Plus cała masa innych atrakcji - odwiedźcie stronę World Space Week po szczegóły. Sporą część imprezy będzie można zwiedzić bez rejestracji i bez biletów, więc pomimo tego, że biletów już nie ma - na pewno warto się przejść i wziąć udział w tych wydarzeniach, które będą dostępne dla wszystkich Zapraszamy do Wrocławia w niedzielę 8 października 2017 WORLD-SPACE-WEEK-konferencja-niedziela.pdf WORLD_SPACE_WEEK_dodatkowe_atrakcje.pdf
  21. Witam Wszystkich! Gratuluje wytrwałości Ja również ostatnio obserwowałem tę planetarkę, z tym że rzuciłem na nią cały swój arsenał. Taurus 16", okular Vixen SSW 10mm (186x) i Nagler 5mm (370x) + filtr UHC ,zasięg jakieś 6mag. Po dość długim błądzeniu po niebie udało mi się trafić na właściwy rejon. To co zanotowałem w dzienniku: Okrągła szara tarczka z przyklejoną doń gwiazdą na brzegu (gwiazda widoczna zerkaniem). Fajny widok, najlepszy w 186x bo jej jasność nie spada tak drastycznie jak w 370x. Nie widziałem pociemnienia w środku. Widok najlepiej oddaje ten rysunek: http://www.astro-visuell.de/astro/zeichnung/groesser13/htm/min_1_64.htm Tej nocy obserwowałem też inną planetarkę w Lutni leżącą jakieś 1,5 stopnia od M56, mianowicie NGC 6765. Wydała mi się trudniejsza niż M 1-64, za to jej kształt jest bardziej "fantazyjny". W okularze przypomina taki wydłużony przecinek, szerszy na końcu i przedzielony ciemnością. Nie znalazłem w necie rysunku, który by dobrze oddawał widok w okularze. Chyba samemu trzeba będzie się wziąć do roboty
  22. Przez dłuższy czas nie mogłem skierować wzroku na Munia, a to pogoda nie ta, a to praca, raz mnie nawet skubaniec katar powstrzymał. Była co prawda jedna noc pod gwiazdami lecz poświęciłem ją na obserwacje gwiezdnych eMek, ICek i eNGieeCek Dopiero wczorajszy wieczór spędziłem w towarzystwie Nikonki skierowanej w stronę Srebrnego Globu. 26.08.2017r. Faza Księżyca - 0.26 Pierwsze po zaćmieniowym nowiu (widocznym z terenu USA) obserwacje Księżyca rozpocząłem o godzinie 2040. Coraz grubszy sierp znajduje się obecnie na tle gwiazd Panny, tuż obok dostrzegam prawie zachodzącego Jowisza. Przyglądając się dokładniej księżycowej tarczy na zachód od Morza Przesileń dostrzegam jaśniejące wyżyny okalające Palus Somni (Bagno Snu), od północy wieńczy je krater Macrobius. Nieco wyżej widać także dwa inne - Atlas i Hercules. Ciut niżej winien znajdować się także Posidonius, lecz najwyraźniej postanowił jeszcze chować się przed moim wzrokiem w cieniu Nieco na północny wschód od Atlasa widoczna jest ciemna, owalna dolina, to dno jednego z największych księżycowych kraterów - Endymiona. Tuż nad zatoką od północy wlewającą się do Morza Spokoju, to jest Sinus Amoris (Zatoka Miłości) znajdują się szczyty Montes Taurus, wśród których wyraźnie dostrzegam bardzo ciemną "dziurkę", to pewnie Römer - mały, lecz szczególnie uwydatniony grą światła i cienia. Już niżej, dokładnie pomiędzy trzema Morzami (Mare: Nectaris, Tranquillitatis i Fecunditatis) widać dwie ciemne kropy, kolejne kratery tym razem Isidorus i Capella. Faza, w której obecnie znajduje się Księżyc pięknie podkreśla walory Morza Nektaru, wspaniale widać teraz jak od północy, wschodu i południa okalają je wzniesienia i szczyty. Co ciekawe po zachodniej stronie tegoż Morza już za granicą terminatora na światło wystaje jakiś szczyt i jest dokładnie widoczny. Niestety nie potrafię określić go z nazwy, być może to któryś ze szczytów na wałach okalających krater Beaumont. Na południu Srebrnego Globu jak zawsze pełno kraterów biegnących po łuku wzdłuż linii terminatora. Jest Rabbi Levi, Lindenau, Maurolycus. Całkowicie na południu na widok wybija się Gruemberger i Moretus. Tytułowy Clavius jeszcze pozostaje ukryty tuż za linią terminatora. Póki co jest godzina 2115 i czas już chyba zostawić Munia w spokoju. Przynajmniej do następnego spotkania... Dziękuję i pozdrawiam wszystkich astrozakręconych.
  23. Nocą 16/17 sierpnia 2017 po raz pierwszy od wielu tygodni miałem szanse na spokojne obserwacje pod naprawdę ciemnym Beskidu Niskiego. Choć najpierw planowałem wybrać się gdzieś dalej, podróż zakończyłem na Przełęczy Szklarskiej, bo dawno już tam nie byłem i postanowiłem tym razem popatrzeć stąd. Razem z sobą miałem teleskop Taurus T330, lornetę Omegon Argus 25x100 i lornetkę 10x50. Niebo było piękne. SQM-L pokazywał początkowo 21.32 mag/"2, jednak z czasem było coraz ciemniej i od 23 miernik stabilnie raportował >21.4 mag/"2 (najciemniej było około północy, kiedy pomiary konsekwetnie oscylowały wokół 21.45 mag/"2), mniej więcej do wschodu Księżyca, który nastąpił jakieś półtorej godziny później. Dawno nie kolimowałem teleskopu, a że test na gwiazdach wskazywał, że do ideału w tej kwestii trochę brakuje, postanowiłem go skolimować. Ledwie zacząłem, usłyszałem że coś idzie w moim kierunku przez trawy - rzut oka wystarczył, aby zauważyć, że nie więcej niż dwa metry ode mnie stoi jakieś nieduże zwierzę. Powoli do niego podszedłem, zwierzak nie uciekł, a ja poświeciłem mu z odległości kilkudziesięciu centymetrów "w twarz" czerwoną latarką. Okazało się, że to młody lis. Grzecznie poprosiłem go, aby odszedł, ale nic sobie z tego nie zrobił ;). Na klaskanie też nie reagował. Zamiast tego zaczął chodzić wokół mojego samochodu, a następnie wokół teleskopu i statywu od lornetki i wszystko po kolei obwąchiwał. W takiej sytuacji wróciłem do kolimacji. Po minucie lub dwóch postanowiłem spojrzeć, co robi mój kolega. Lis próbowałe posmakować płozy teleskopu, delikatnie je przygryzając. Kiedy to zobaczyłem, profilaktycznie zamieniłem sandały na wysokie gumiaki :P. W trakcie kolimacji lisek zaskoczył mnie jeszcze kilka razy podchodząc mi niemal pod nogi, więc go przegoniłem. Trochę mi było głupio, że to zrobiłem, bo w końcu zwierzę było dość przyjazne. Przez kolejną godzinę byłem sam, ale później lisek wrócił. Teraz już go nie niepokoiłem (pomijając próby nawiązania rozmowy :P) i pozwoliłem mu spokojnie wszystko obwąchać. Kiedy patrzyłem przez lornetę, stał kilkanaście centymetrów ode mnie i obwąchiwał nogę od statywu. Po kilku minutach badania mojego sprzętu lisek poszedł w trawy i do samego końca obserwacji słyszałem go raz bliżej, raz dalej. Tej nocy obserwowałem trzy komety. Pierwszą z nich była świecąca nisko w Strzelcu krótkookresowa kometa 213P/Van Ness. Kometa ta wraca do Słońca co 6.1 roku i tak się składa, że od odkrycia w 2005 roku udaje mi się ją odnaleźć podczas trzeciego już z rzędu powrotu. Tym razem była dość słaba - jej jasność oceniłem na 13.3 mag, jednak dzięki niewielkim rozmiarom (0.8') i bardzo dobrej przejrzystości dało się ją wypatrzeć w bogatym w gwiazdy polu. Drugą kometą, na którą zapolowałem była "wybuchająca" 29P/Schwassmann-Wachmann, która w tym roku wznosi się już u na ponad 20 stopni, świecąc na granicy Wodnika i Koziorożca. Także i ona była słaba i dość mocno rozmyta, bo jej ostatni wybuch miał miejsce już kilka tygodni temu. Jej jasność oceniłem na 13.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.2' Ostatnią kometą, którą odnalazłem tej nocy była odkryta niedawno C/2017 O1 (ASASSN). Ta kometa wschodziła około północy, a dla mnie zza drzew wyłoniła się około 1:00. Kometa świeciła wtedy zaledwie 8 stopni nad horyzontem, a około 30 stopni na lewo od niej (za drzewami) wzeszedł już Księżyc. Komety szukałem najpierw lornetką 25x100, jednak nie udało mi się jej zauważyć. Później skierowałem tam teleskop i zobaczyłem mały, dość słaby, ale skondensowany obiekt. Poczekałem jednak, aż kometa wzniesie się wyżej. Kiedy spojrzałem w jej kierunku lornetą 25x100, okazało się, że widać ją bez wielkiego trudu, jako obiekt o średnicy 6', którego jasność oceniłem na 9.5 mag. Wygląda na to, że w teleskopie widziałem tylko jej centralną kondensację. Oprócz komet obserwowałem mnóstwo fajnych obiektów. W teleskopie, w powiększeniu 67x i 114x z filtrem O-III (Lumicon) bajecznie prezentowała się mgławica Veil (NGC 6960 i 6992-5) pełna subtelnych struktur, także w okolicy trójkąta Pickeringa. Przy okazji oglądania Veila, przesunąłem teleskop o kilkanaście stopni, w stronę mgławicy NGC 6888, która na takim niebie wyglądała bardzo ładnie - widoczny był pełny owal (z jednej strony jasny, z drugiej widoczny zerkaniem), przepołowiony jaśniejszą poprzeczką, pełen subtelnej struktury. Fantastycznie wyglądała też mgławica NGC 7293 (Ślimak) - jasna, z ciemną dziurą w środku i kilkoma gwiazdami w tle. W końcu mając wkręcony filtr, postanowiłem poszukać z pamięci mgławicy Jones 1 w Pegazie. Choć jej położenie pamiętałem tylko z grubsza, to znalazłem ją w kilka chwil, jako dość wyraźny owalny obiekt, o jasnym brzegu o kształcie zbliżonym do litery "C". Po zdjęciu filtra spojrzałem na epsilony Lutni. Gwiazdy były rozdzielone tak mocno jak mało kiedy (z olbrzymią przestrzenią pomiędzy nimi). Widząc, jak dobry jest seeing, postanowiłem pobawić się z dużymi powiększeniami. W powiększeniu 340x popatrzyłem zarówno na M 57, NGC 6543 (Kocie Oko), jak i na niesamowite w tych warunkach gromady kuliste M 13 i M 92. Tej pierwszej przyjrzałem się też w lornecie 25x100, w której pięknie prezentowały się charaktertystyczne dla M 13 pozakrzywiane "linie" z gwiazd. W lornecie fantastycznie prezentowała się też M 31 nie mieszcząca się w całości w polu widzenia. Swoją drogą, to w teleskopie, w powiększeniu 114x możnaby ją oglądać naprawdę długo i się nie znudzić. Nie dość, że wypełniała kilka pól widzenia, to ciemne pyłowe pasma były widoczne natychmiast, podobnie jak struktura w ramionach spiralnych. W międzyczasie obserwowałem jeszcze wiele innych obiektów, o których już nie mam czasu dziś pisać.
  24. Wygląda na to, że będzie trzeba zmienić tytuł z ?Obiektu tygodnia? na ?Obiekt miesiąca?... Szkoda, że taka fajna idea dogorywa, niemniej uznałem, że przed sierpniowym nowiem warto zaproponować forumowiczom jakiś ciekawy cel obserwacyjny. Dobrze byłoby, gdyby pozostali koledzy współtworzący cykl obudzili się z letargu, ale na to chyba nie można już liczyć? Ze swej strony obiecuję jednak, że w miarę możliwości czasowych postaram się od czasu do czasu coś sklecić. Oki, koniec biadolenia, tym razem na warsztat bierzemy galaktykę IC 4617. Ten obiekt to naprawdę duże wyzwanie, nawet dla posiadaczy ?wielkopowierzchniowych? teleskopów. Sam widziałem ją zaledwie dwukrotnie, każdorazowo z użyciem Columbusa 400/1800: raz na Przełęczy Knurowskiej, a po raz wtóry w sierpniu 2014 r., podczas kapitalnej, całonocnej sesji obserwacyjnej w Roztokach Górnych, w towarzystwie Jurka (Kratera) i Piotrka Guzika. W tym roku także zamierzam na nią zapolować, paczając w niebo przez dwunastocalowego Taurusa. Jeśli warunki dopiszą, może i w takiej aperturze się uda? Wszystko fajnie, ale co fascynującego może być w niewielkiej (0.75?x0.25?), cholernie ulotnej (15.2mag), odległej o ok. 500 milionów lat świetlnych galaktyczce? Ano, położenie. Z obiektami DS jest jak z ludźmi ? jeśli obracasz się w odpowiednim towarzystwie, to jest duża szansa, że ktoś zwróci na ciebie uwagę. W tym wypadku w roli przyciągającej widzów ?celebrytki? występuje gromada kulista Messier 13, dzięki której niepozorny IC-ek w ogóle bywa obserwowany. Starhopping nie jest skomplikowany ? znajdujemy M13 (pod przyzwoitym niebem* bezproblemowo gołym okiem) i pobliską galaktykę spiralną NGC 6207 (12mag), znajdującą się niecałe pół stopnia na północny wschód od Messiera. Swoją drogą, ten ?engiec? to także ciekawy cel, w dobrych warunkach widoczny już w lornetach 85-100mm (sprawdzone w Bieszczadach). W większych aperturach możemy podziwiać jaśniejsze jądro galaktyki, zatopione w subtelnym, eliptycznym halo. Ale ja nie o tym przecież chciałem: IC 4617 jest doklejona do zachodniego boku maleńkiego rombu, utworzonego z dwóch par gwiazdek o jakości ok. 13-14mag, znajdującego się z grubsza w połowie odległości między M13 a NGC 6207. Tak to wygląda na zdjęciu, wygenerowanym z użyciem strony www.sky-map.org: Miejsce namierzone, w okularze ląduje coś średnio- lub krótkoogniskowego (optymalna źrenica wyjściowa to jakieś 2 mm) i? nic. Tak było za każdym razem ? w pierwszym (i drugim też) momencie nie zobaczyłem ?paskudy?. Dopiero dłuższa chwila skupienia, użycie metody zerkania i spora doza cierpliwości pozwoliły ogłosić powodzenie przedsięwzięcia. W polu widzenia wyskoczył subtelnie zarysowany, delikatny, świetlisty przecinek, bez najmniejszego śladu jakiegokolwiek detalu, co rusz znikający, by po chwili znów się pojawić. Naprawdę niezły kadr, bo w okularze cały czas mamy rozbite w diamentowy pył obrzeża gromady kulistej. Jak już była mowa, to cel dość ekstremalny, choć Phil Harrington w ?Cosmic Challenge? wspomina, że pod ciemnym niebem i 10 cali wystarcza. Szczerze? Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo swego czasu nie dał rady nawet Taurus 330 mm. Z drugiej strony trza jednak wziąć pod uwagę doświadczenie obserwatora i pewne, hmm, obycie w detekcji takich słabizn. To wszystko przychodzi z czasem, sprawiając, że obiekty początkowo ?niewidzialne?, stają się dla nas po jakimś czasie dość oczywiste. Więc, kto wie? A czy warto? Zdecydujcie sami, mając świadomość, że sięgniecie pół miliarda lat świetlnych w głąb kosmicznej pustki? Jak dla mnie to wystarczający powód, by spróbować i dać znać, jak poszło! * pod kiepskim niebem, a z takowym mamy do czynienia, gdy emki numer 13 nie widać gołoocznie, odpuszczamy sobie IC 4617 ? szkoda nerwów.
  25. Chcących poczytać o Nibiru i końcu świata właśnie w takim ujęciu, z góry przepraszam za rozczarowanie. Dla mnie koniec świata to niektóre miejsca w Bieszczadach, a że spędziłem tam niedawno 2 noce na gapieniu się w niebo, to znów o tym ponudzę. Z każdym kilometrem bliżej końca świata niebo obiecywało coraz więcej. Kiedy wyjeżdżałem z domu przed południem, ciężkie deszczowe chmury wisiały nad całym widnokręgiem. Na granicy świętokrzyskiego i podkarpackiego walka pomiędzy kolorem szaroburym a błękitnym wyglądała na wyrównaną, a niebo u podnóża Bieszczad zdobiły już tylko pojedyncze niskie chmury, powoli sunące za czysty horyzont. Prognoza okazała się bardzo dokładna i pierwszy wieczór obserwacyjny rozpoczęliśmy jakoś po godzinie 21. Jeśli chodzi o jakość nieba, to najprawdopodobniej nie ma ciemniejszego w granicach Rzeczpospolitej. Koniec kropka. Z tym faktem wiąże się niestety mój ?syndrom Bieszczadzki?, mianowicie chodzi o to, że oszołomiony takimi warunkami, odchodzę od wszelkich ambitniejszych planów obserwacyjnych na rzecz klasyków, które po prostu już nie mogą wyglądać lepiej. A co zrobić jeśli do tego obok stoi 12 calowe lustro? A co jeśli to lustro wyewoluowało do lornety? Taurus Łukasza i nasadka bino wraz z parką Panopticów 24mm użyczone przez Dominika rozbiły bank, a rozbijając M 13 dostarczyły mi widoku numer 1 podczas tego spotkania. Niesamowite poczucie przestrzenności i wygoda patrzenia obojgiem oczu plus czerń bieszczadzkiego nieba nikogo nie pozostawiły obojętnym. To samo z M 27 ? przepiękny ?ogryzek? z ogromem detalu. Był oczywiście i Veil, była M 57 i parę słabszych obiektów, jak np. Róża Karoliny (NGC 7789), była moja ulubiona M 11 (choć tu musi być większe pole) i wiele innych. Już nie pamiętam czy z pomocą nasadki, czy też nie, ale obiekty takie jak Crescent (NGC 6888), niewielka NGC 6520 wraz z Barnardem 86 (Ink Spot), czy Kokon (IC 5146) padały jeden po drugim. Do ideału brakowało tylko suchego powietrza. Niestety, przez całą noc walczyliśmy z wilgocią, która przychodziła jakby falami. Zenit był idealny, ale obiekty tuż nad horyzontem ? mocno przygaszone. Przypuszczam, że udając się trochę wyżej nie byłoby tego problemu, ale oprócz gapienia się w niebo lubię czasami piwo w dobrym towarzystwie, więc nie byłem już mobilny. Oczywiście miałem też moją TS 22x85, a obok stała ?seta? lukosta. Muszę przyznać, że te 15mm różnicy w aperturze wyraźnie przekładało się na zasięg. A w lornetach podziwialiśmy? mgławice planetarne. Powiedzmy sobie szczerze, większość tych obiektów w lornetce to słabe, co najwyżej gwiazdopodobne obiekty do odhaczenia, ale jest pewna ich grupa oferująca więcej. Taki na przykład Ślimak (NGC 7293), najpierw 100mm i nie dało się jej przeoczyć, piękny duży bąbel z kilkoma gwiazdkami w środku, to samo w 85mm, choć tu obraz troszkę ciemniejszy. No to dalej. Spojrzenie przez dachówkę 12x56 i mgławica widoczna od razu. Lornetka Vortex 10x42 była ostatnim, już najmniejszym przyrządem, jakim dysponowaliśmy, w którym Ślimak był widoczny, bo gdybyśmy mieli mniejszą, to też nie zawahałbym się jej użyć. Mgławica Czaszka (NGC 246) w Wielorybie, to kolejna z listy planetarek dostępnych dla lornetek. Da się ją zidentyfikować już w 15x70, a stumilimetrowe obiektywy pokazały nam wyraźną okrągłą mgiełkę i z tego co pamiętam nawet jakieś gwiazdki na jej tle. Jako następna padła NGC 6781 w konstelacji Orła. Była niewiele mniejsza od poprzedniej i chyba trochę trudniejsza w dostrzeżeniu, ale jej widoczność w TS Marine 22x85 ciągle nie pozostawiała wątpliwości. Mgławica znajduje się powyżej 2 niezbyt jasnych gromadek otwartych NGC 6759 i NGC 6755, które idealnie pasują do trzystopniowego pola lornety. Będąc w tym rejonie nieba, koniecznie zerknijcie na odległą jakieś 7 stopni na zachód przepiękną gromadę IC 4756 oraz nie mniej zjawiskową NGC 6633 ? jeszcze ok. 3 stopnie na zachód. Najbardziej podoba mi się w nich zróżnicowanie jasności i kolorów gwiazd. W mojej lornecie dopadłem też wreszcie Galaktykę Barnarda (NGC 6822), której nigdy wcześniej nie widziałem. Resztę nocy spędziłem na gapieniu się na ciemne obłoki w Orle i Łabędziu, których na moim niebie normalnie nie widać aż w takiej okazałości, a także na porównaniach klasyków widzianych w różnym sprzęcie. Zdjęcie z Wielkiej Rawki, najlepiej oddające ducha w jakim upłynął kolejny dzień w Bieszczadach. Prognozy na dugą noc nie były już tak piękne. I rzeczywiście, wysokie chmury ? jak na zdjęciu powyżej snuły się przez cały dzień i kiedy zapadała ciemność wciąż nie ustępowały. Wieczorem przysiadłem przy ognisku rozpalonym przez Ignisa i jeszcze przed jedenastą stwierdziłem, że jest jednak lepiej niż jeszcze 2 godziny wcześniej. Rozstawienie się z lornetką zajęło mi mniej niż 2 minuty. To ogromna zaleta tego sprzętu. M 22 zadziwiała ogromem, ponadto upolowałem też kilka innych kulek, które nie są już tak oczywiste lub nawet niedostrzegalne pod moim podkieleckim niebem. Sporo tego było, oprócz oczywistych eMek m.in. NGC 6638, NGC 6642, NGC 6624 a następnie skarby Strzelca, o których można by napisać dużo, ale i ciężko to zrobić bez wyświechtanych frazesów, więc po prostu napiszę, że największe wrażenie wywarły na mnie M17 i Chmura Gwiazd Strzelca a poza tym, to zrobiło mi się po prostu źle na myśl o tym ile zazwyczaj tracę przez LP. Toż to w ogóle inny świat! W Tarczy widziałem wszystkie 6 gromadek gwiazd wyszczególnionych w moim atlasie i spędziłem może 20 minut studiując otoczenie M 11; ciemne niewielkie farfocle na wschód od niej i potężną granicę pomiędzy światłem i ciemnością na zachodzie. Niebo wprost gotowało się w tym rejonie. Żaden teleskop tego nie pokaże w taki sposób. Później był Łabędź i szlagiery oraz mniej znane cele, na przykład NGC 6866, czyli gromada przypominająca obwarzanek, czy NGC 6819. Nieco poniżej od Veila jest chyba trochę zapomniana a naprawdę spora i bogata gromadka otwarta NGC 6940. Warto ją zobaczyć i wcale nie trzeba mieć do niej bieszczadzkich warunków. Barnard 168, i pobliska M 39 to również jeden z moich ulubionych kawałków tego, co latem ponad głową. Gdzieś w okolicach Jaszczurki czy Cefeusza, zamieniłem lornetę na lornetkę i usiadłszy wygodnie na przenośnym krzesełku skierowanym na wschód z puszką czegoś dobrego obok, nadal wędrowałem wzdłuż Drogi Mlecznej. Prawie leżąca pozycja i Vortex Viper HD 10x42 w rękach skierowany w stronę konstelacji niemal doskonałej ? Kasjopiei. To było to! Esencja relaksu. Wilgoć nie dokuczała aż tak bardzo jak w podczas pierwszej nocy. Już nawet nie zaglądałem do atlasu. Nieskończona ilość gromad otwartych przewijała się aż do momentu oderwania oczu od sprzętu ? raz na jakiś czas ? tylko aby sprawdzić dokąd dopłynąłem i skorygować kurs. Ostatnim co pamiętam przed zapadnięciem w drzemkę, były eMki Woźnicy. Kiedy się ocknąłem, Betelgeza wisiała już nad świerkami. Wziąłem łyk wygazowanego trunku i poszedłem do swojego pokoju. Czystego nieba!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)