Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'taurus'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Tak, mój Taurus to 300/1500. Trzynastkę ma Miron.
  2. Po dłuższej przerwie opisze w jednym poście to co widziałem podczas ostatnich czterech "księżycowych" sesji. 06.08.2017r. Faza Księżyca - 0.99 Obserwacje rozpocząłem już około godziny 2200 lecz dopiero teraz o 2300 znalazłem chwilkę na naskrobanie czegoś w notesie. Ostatnia godzina z racji na zachmurzenie części nieba, w której znajduje się Muń poświęcona była spontanicznym obserwacjom tego co w pole Nikonki akurat wpadło, tą część obserwacji opiszę gdzie indziej. Wracając zatem do tematu - 2300, Księżyc wylazł zza chmur, jego tarcza oświetlona jest w 99 procentach, jutro pełnia. Pierwsze co można powiedzieć to to, że strasznie daje po oczach, drugie natomiast, że widok Księżyca prawie w pełni, mimo że majestatyczny to nie jest już tak bogaty w szczegóły. Wiadomo, widać Tycho, Kopernika, Plato, Archimedesa czy Arystarcha, ale to już nie to samo co podczas przebywania tychże kraterów w pobliżu terminatora. Z nowości wcześniej nie zaobserwowanych widać krater Grimaldi - ciut wydłużony w kierunku północ-południe, ciemny. Zaraz przy jego lewej krawędzi widoczny jest także Schlüter, a i teraz tak patrze, że nad Grimaldim jest też Riccioli. W sumie to by było tyle... tak, niestety tak mało jest widocznych kraterów podczas bliskiej pełni. Ciekawe tylko czy widok Księżyca oświetlonego w 99% pozwala na odhaczenie pozycji nr 1 na liście Lunar 100... No nic to na dziś tyle pisania. Ja oczywiście jeszcze trochu posiedzę i popaczę, a nuż jaki Perseid przeleci... 09.08.2017r. Faza Księżyca - 0.98 Jest 0315, Księżyc po pełni. Wzdłuż wschodniej krawędzi widać kilkanaście pomniejszych kraterów a gdzieniegdzie wpadają w oko także i większe. Jest Endymion, znajduje się obecnie tuż przed linią terminatora. Bezpośrednio za Endymionem widać większe załamanie biegnące właśnie wzdłuż terminatora, jakby była tam wielka dolina - to zapewne "zalążek" Mare Humboldtianum (Morze Humboldta). Po skierowaniu wzroku ciut wyżej w oko wpadł mniejszy krater, po dokładniejszym przestudiowaniu mapy dochodzę do wniosku że musi to być Strabo. Zbliżając się do Mare Crisium (Morze Przesileń) dostrzegam dwa kratery: wyraźniejszy z szarawym dnem Cleomedes oraz nie tak ostry, subtelniejszy krater Messala. Zaraz za wspomnianym Morzem widać postrzępione krawędzie wzniesień i dolin. Na południu wyraźnie od ciemnego tła Mare Fecunditatis (Morze Żyzności) odcina się krater Langrenus, łatwo dostrzec można także krater Maclaurin. Jeszcze niżej "przyklejony" do terminatora leży Petavius. Ogólnie rzecz biorąc to na pierwszy rzut oka nie wydawał mi się dzisiejszy Muń tak bogaty w szczegóły a jednak pozory mylą... ...Spojrzę jeszcze na Plejady 10.08.2017r. Faza Księżyca - 0.95 Godzina 0300, całkowicie bezchmurne niebo, lekka mgiełka wije się nad jeziorkiem, przy którego brzegu rozstawiłem się z Nikonką. Księżyca ciąg dalszy. Po prawej stronie tarczy tuż przy Mare Tranquillitatis (Morze Spokoju) rysują się zachodnie krawędzie Mare Crisium. Doskonale widoczny jest także krater Macrobius znajdujący się pomiędzy wspomnianymi Morzami. Zaraz powyżej przy terminatorze wciąż widoczny jest Cleomedes a jeszcze wyżej widoczny jest także Endymion - ten prawie ginie już w cieniu, na światło wystają już tylko szczyty okalających go wzniesień. Dolna część Księżyca "podziurawiona" jak durszlak, ciężko nawet się zorientować co jest co. 11.08.2017r. Faza Księżyca - 0.89 Od 0155 prowadzę obserwację Księżyca przy lekkim zachmurzeniu, nie przeszkadzającym jednak zupełnie w dostrzeżeniu szczegółów powierzchni naszego naturalnego satelity. Terminator muska już krawędzie Mare Tranquillitatis. Powyżej Mare Serenitatis (Morze Jasności) uwydatniają się szczegóły dwóch kraterów - Hercules i Atlas. Z tych dwóch Atlas leży dokładnie na granicy światła i cienia. Oba wyglądają na bliźniacze, jakby stwórca z lenistwa podczas ich tworzenia użył opcji kopiuj-wklej Powoli dostrzegalny zaczyna być także Posidonius znajdujący się tuż przy Morzu Jasności. Powyżej Mare Tranquillitatis widnieje obszar usiany "dziurkami" oraz innymi nierównościami. W rejonie Montes Taurus z łatwością dostrzegam krater Römer, widoczny jest także Macrobius oraz Newcomb. Odrobinę niżej przy wschodniej granicy Morza Spokoju krater Taruntius jawi się jako ciemny ubytek, czarna dziurka na powierzchni Muńka wygryziona z powierzchni grą światłocienia. Mocno upstrzone kraterami jest także południe. Powyżej Mare Nectaris (Morze Nektaru) dobrze widoczne są Theophilus, Isidorus i Capella - dwa ostatnie ciężko jest w Nikonce rozdzielić, wyglądają jakby tworzyły jeden krater rozmiarów Theophilusa. Prawdziwy durszlak to widać jeszcze niżej. Wymieniam po kolei widoczne od prawej: Santbech (wydaje się, że widać też krawędzie Petaviusa), zaraz przy nim Snellius a niżej Stevinus, widać także krawędzie Furneriusa. Obok widoczny jest też Janssen a w samym terminatorze Fabricius. Kierując wzrok nieco na południowy zachód dostrzegam kolejne dwa kratery: Pitiscus oraz Hommel. Jak widać niezwykle bogaty w szczegóły widoczne w lornetce jest Księżyc gdy tylko "złapie" trochę cienia. Dalej musi być tylko lepiej A teraz co? Plejady a jak Dziękuję i pozdrawiam wszystkich astrozakręconych.
  3. okroj

    Heniek nie żyje

    Straszna strata ,wyrazy bólu i współczucia dla rodziny.Henia Taurus 16" jest u mnie i nie pozwoli mi o Nim zapomnieć.Gdy brałem Taurusa był pełen werwy i zapału ,nie miałem pojęcia że już Go nie spotkam.Mam nadzieję że mój legendarny Taurus przypomni Heńka w Zatomiu.
  4. Czego astronom amator potrzebuje do oglądania gwiazd Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, pracuje w planetarium Niebo Kopernika W weekend znalazłem się w dosyć głupiej sytuacji. Pakując auto na wyjazd za miasto, gdy upchnąłem już wszystkie swoje astrozabawki, zacząłem się zastanawiać, gdzie jeszcze zmieszczę... rodzinę. Szczęśliwie jechaliśmy kombi, po usunięciu kilku gratów z bagażnika wszyscy się zmieściliśmy. Gdy sam jadę na obserwacje za miasto, zwykle cała przestrzeń hatchbaka jest zajęta. To tzw. drugie stadium rozwoju astronoma amatora. A wyróżniamy trzy. Pierwsze, gdy mamy samochód i kupujemy pod niego teleskop. Drugie, gdy mamy teleskop i kupujemy pod niego samochód (to ja). Trzecie, kiedy sprzedajemy samochód, by kupić teleskop. Nie ukrywam, że jednym z głównych kryteriów niedawnego zakupu nowego auta było jego dopasowanie pod moje teleskopy. A sprzętu, który ze sobą zabieram pod ciemne niebo, bywa naprawdę sporo. Przede wszystkim główny teleskop zwierciadlany o średnicy 40 cm. Taurus. Kocham go! Tak jak duży lejek zbiera krople wody na deszczu, tak samo on doskonale zbiera dużą liczbę fotonów z odległych mgławic i galaktyk. Nic się przed nim nie ukryje. Ramiona spiralnych galaktyk, pozostałości po eksplozjach starych gwiazd. Wszystko widać jak na dłoni. Teleskop ma prawie dwa metry wysokości, ale sprytnie się składa, dzięki czemu zajmuje połowę przestrzeni bagażnika. Niestety, Taurus nie nadaje się za bardzo do obserwowania planet czy Księżyca. Oglądane przez teleskop rażą w oczy. Aby zobaczyć te obiekty, zabieram teleskop soczewkowy, tzw. EDek, z soczewką o średnicy 8 cm. W połączeniu z niezłą optyką pozwala na zobaczenie pięknych gór i dolin księżycowych, pierścieni Saturna i księżyców Jowisza. Z odpowiednim filtrem za dnia fajnie ogląda się przez niego Słońce. Do tego walizka okularów. Niektóre przypominają małe granaty ręczne i kosztują tyle, co całkiem niezły teleskop. Pod ręką mam też zawsze lornetkę. Przydaje się ona, gdy bardzo szybko trzeba coś odnaleźć na niebie. Przy zachodzie Słońca ułatwia wypatrywanie jeszcze słabo świecących planet. W marcu ratowała mi życie podczas obserwacji komety Pan-STARRS. Na wszelki wypadek warto mieć też aparat. Prawie nigdy się nie przydaje, ale jeśli go zabraknie... to oj, oj. Wtedy zwykle na niebie pojawiają się latem taaaakie obłoki srebrzyste. I bez zdjęcia w oczach ukochanej wyjdziemy jak wędkarz, któremu uciekł sum potwór. Do tego komputer, krzesełko, stolik, ciepłe ubranie, termos z herbatą, mapa nieba, bardziej szczegółowa mapa nieba, księga z opisem obiektów mgławicowych, ze dwa statywy fotograficzne, latarka, kanapki... na co komu to wszystko?! Jadąc tak wypakowanym autem, modlimy się, aby nikt nam na światłach nie wjechał w tył. OK, ale wcale do tego nie namawiam. Trzeba wielu lat doświadczenia w obserwacjach, żeby z trudem zmieścić się do własnego samochodu. Prawda jest taka, że gdyby wpuścił mnie ktoś pod naprawdę ciemne niebo ze zwykłą lornetką 10x50 w dłoni, to byłbym najszczęśliwszym gościem na świecie. A w połowie sierpnia teleskopy w ogóle idą w odstawkę. To czas spadających gwiazd - a te najlepiej ogląda się nieuzbrojonym okiem. Ale o tym za tydzień. Zacznijcie myśleć o liście życzeń. http://wyborcza.pl/1,75476,14360936,Co_astronom_amator_potrzebuje_do_ogladania_gwiazd.html
  5. Miron, widać, że Taurus trafił we właściwe ręce! Odnośnie gwiazdy przylegającej do Minkowskiego, to pewnie wygasił ją filtr. Ona jest naprawdę słaba, ma chyba ok. 15 mag. PS nie sądzę, byś sesję zaczynał od ustawienia lunetki biegunowej.
  6. Zastanawiałem się mocno, co wziąć na warsztat jako kolejny Obiekt Tygodnia. Spore szanse miał Palomar 5, ale ? według terminologii mojego astrokolegi Jurka ? to paskudztwo, więc temat odpuściłem (choć gromadę wizualnie i tak "zaliczyłem", zresztą nie po raz pierwszy). Problem, dość niespodziewanie, rozwiązał się sam. Przeglądając atlas "Interstellarum", od jakiegoś czasu stanowiący dla mnie niezastąpioną pomoc podczas planowania sesji, trafiłem na galaktykę o intrygującej nazwie Mini Sombrero. Jako, że oryginalne Sombrero (Messier 104) to jeden z moich ulubionych obiektów, postanowiłem sprawdzić, czy wersja mini również ma coś do zaoferowania obserwatorowi. Rozczarowania nie było, a galaktyka NGC 5746 stanie się pewnie obowiązkowym przystankiem podczas moich peregrynacji po wiosennym niebie. Droga dojścia nie jest skomplikowana ? galaktyka przytuliła się do biało - błękitnej gwiazdy 109 Vir, świecącej blaskiem ok. 3.7 mag. To już dalekie, wschodnie rubieże konstelacji Panny, niedaleko granicy z Wagą i Głową Węża. Jak podpowiada mi Wiki, NGC 5746 jest galaktyką spiralną z poprzeczką; odkrył ją William Herschel w 1786 roku, a niecałe 200 lat później zaobserwowano w niej supernową, oznaczoną jako SN 1983P. Jej rozmiary kątowe to ok. 7.4'x1.3' ? czyli mamy do czynienia z ustawioną względem nas "kantem" igiełką, odległą o ok. 95 milionów lat świetlnych. Pierwsze obserwacje przeprowadzone z użyciem pracującego w zakresie promieniowania rentgenowskiego kosmicznego teleskopu Chandra sugerowały, iż galaktyka jest zanurzona w ogromnej chmurze gazu, pozostałej po procesie jej formowania i pochłanianej w procesie swoistego kosmicznego recyklingu ? o czym można było poczytać chociażby TUTAJ; późniejsze badania tego jednakże nie potwierdziły. NGC 5746 ma jasność ok. 10.3mag, zatem można by przypuszczać, że jest dość łatwym obiektem lornetkowym, dostępnym dla nieco większych apertur. Niestety, nie udało mi się tego zweryfikować (bo, kurna, z niewiadomych powodów nie zabrałem z sobą Argusa 25x100); podejrzewam jednak, że sporym utrudnieniem w jej dostrzeżeniu może być blask gwiazdy 109 Vir - podobnie jak w przypadku opisywanej niedawno gromady kulistej NGC 5634, bowiem gwiazdę i galaktykę dzieli zaledwie 20 minut kątowych. Jeśli obserwujemy przez teleskop, ten problem nie jest dokuczliwy, tym bardziej, że engiecetka ma sporą jasność powierzchniową i skutecznie broni się przed zagłuszeniem przez poświatę gwiazdy. Lornetka 12x56 nie dała rady, za to Taurus 300/1500 w duecie ze stustopniowym ES-em 14 mm zafundował mi naprawdę niezłe, szerokopolowe doznania. Jak już wspomniałem, obiekt jest wydłużony, z wyraźnie widocznym, jaśniejszym centralnym zgrubieniem i przypomina nieco słynną Igłę (NGC 4565). Wbrew sugestiom atlasu "Interstellarum", jakichś specjalnych, wizualnych podobieństw do Messiera 104 nie dostrzegłem (poza ciemnym, pyłowym pasmem ułożonym wzdłuż krawędzi galaktycznego dysku). Żeby była jasność ? o ile w Igle, galaktyce Sombrero czy jesiennej NGC 891 ciemny pas jest dość oczywisty, o tyle nasza tegotygodniowa bohaterka nie odkrywa aż tak ochoczo swych uroków. By go wyzerkać, trza było wejść w wyższy zakres powiększeń (ok. 200x, uzyskane z całkiem niezłym zoomem Omegona, ustawionym na 7.5mm) i wykazać się sporą dozą cierpliwości ? niemniej, da się. Dobrym punktem odniesienia jest tu NGC 1055 w Wielorybie ? w jej przypadku także trzeba się nieco wysilić, by dostrzec pyłowe pasmo. Dodatkową atrakcją jest widoczna w tym samym polu widzenia inna galaktyka spiralna (dla odmiany oglądana "od frontu"), skatalogowana jako NGC 5740. Jest niewielka (ok. 3'x1.5) i niezbyt jasna (11.9 mag), ale duże lustro pozwala wyodrębnić w niej malutkie, jaśniejsze jądro, zatopione w subtelnym halo. Obie galaktyki i gwiazdka 109 Vir układają się w kształt ? z grubsza równobocznego ? trójkąta. źródło: http://www.capella-observatory.com/ImageHTMLs/Galaxies/NGC5740-46.htm To jak, spróbujecie i dacie znać, jak poszło? PS Wczorajszej nocy miałem kapitalne warunki - w zasadzie wszystkie zaplanowane cele zostały zrealizowane; było ciepło, bezwietrznie, seeing i przejrzystość dopisały, a i wilgotność nie dawała się we znaki. Uwielbiam takie noce; szkoda tylko, że w naszym kraju jest ich tak niewiele...
  7. SO 004 19/20.VI.2017 Sprzęt: Taurus 13", Ethos 10mm, Nagler 31mm, Astronomik UHC Sesję rozpocząłem o 22.30 od ustawienia lunetki biegunowej (edit: szukacza! ;)) posiłkując się polarną. Zupełnie o tym zapomniałem wcześniej. W wyciągu 10mm i pierwszy cel to M57. Jej odnalezienie między ? i ? Lyrae to w zasadzie ustawienie szukacza w odpowiednie miejsce i w okularze pojawia się znana i lubiana mgławica. Wyraźnie widoczna na wprost, obok niej zlokalizowałem słabą gwiazdę, po sprawdzeniu to bez wątpienia GSC 2642-0433 o jasności 14.4mag. Po M57 pierwsze podejście do głównego obiektu sesji czyli mgławicy Minkowski 1-64. Staram się do niej dotrzeć od Wegi, ale po kilku minutach daję za wygraną. Do 10mm wkręcam filtr UHC i z powrotem do M57. Wow! Kontrast znacznie lepszy, gwiazdka obok niej ledwie widoczna, ale bez wątpienia widoczna. Gwiazda centralna nieosiągalna. Po kilku minutach drugie podejście do Minkowskiego. Ponownie starhoppingiem staram się dotrzeć od Wegi, ale znowu porażka. Sky Pocket Atlas nie ma tego obiektu na mapie więc posiłkuję się Sky-Safari. Chwila przerwy żeby oczy odpoczęły od czerwonego ekranu na skok do M13, która z filtrem UHC traci sporo ze swojego uroku. Jeszcze raz wracam do Minkowskiego. Tym razem na tyle zdeterminowany, że nie odpuszczę dopóki nie zobaczę miejsca, w którym się znajduje bądź jej samej. Nagle doznaję olśnienia - przecież w szukaczu widzę deltę i epsilona Lutni a Minkowski tworzy z tymi gwiazdami niemal trójkąt prostokątny. Ok, szukacz w miejsce i od razu widzę trzy charakterystyczne gwiazdy, które tworzą rozłożysty trójkąt równoboczny. Gwiazda szczytowa tego trójkąta skierowana jest do czterech jaśniejszych gwiazdek, które tworzą jakby trapez. Główny obiekt sesji leży nieco na północ od tego trapezu. I oto jest! Minkowski 1-64 jawi mi się jako bardzo blady krążek z ciut ciemniejszym środkiem. Bardzo ulotny, ale z pewnością to nie gwiazda. Obserwuję ten rejon kilkanaście minut, ale patrząc na wprost czy zerkaniem nie jestem w stanie zobaczyć gwiazdy leżącej tuż przy tej mgławicy. Wracam do M57, kilka minut przy pierścieniu i powrót do Minkowskiego. Teraz jak już wiem gdzie skierować szukacz to obiekt staje się bardzo oczywisty. Wracałem jeszcze dwa razy, bez wątpienia Minkowski 1-64 zaliczony. Zmiana na Naglera 31mm z filtrem UHC. M57 wygląda po prostu cudownie. O ile w 10mm krążek wisiał w czarnej próżni i dopiero blisko brzegu okulara były większe skupiska gwiazd dookoła M57 to w Naglerze 31 widok powala na kolana. Przez chwilę odnoszę wrażenie, że widzę zielonkawy kolor! Ale to zapewne jedynie złudzenie, wielokrotnie ją w kolorze na fotografiach oglądałem. W dużym polu widzenia mogę dość długo nacieszyć się jej widokiem bez ruszania teleskopem co czynię kilkunastokrotnie. Oczywiście wydaje się być znacznie ostrzejsza niż w 10mm, myślałem, że tej nocy nic mnie bardziej nie poruszy, ale myliłem się..oj bardzo. Wracam do Minkowskiego. W Naglerze nawet z UHC ta mgławica zostałaby przeze mnie chyba przegapiona gdybym nie wiedział gdzie dokładnie leży. Na granicy widzialności lekko majacząca plamka, jeszcze do niej wrócę z 31mm żeby potwierdzić. Było już tuż po 1 w nocy, towarzystwa dotrzymywały mi dwa jeże, które hałasowały od dobrej godziny w ogrodzie a jako, że oczy mi się nie zamykały (kawa po 20 zrobiła swoje) a Łabędź był już dość wysoko to pomyślałem tylko jedno: Veil. Widok w Naglerze 31 z UHC jest zniewalający! 40 minut wędrowałem między miotłą a wschodnią częścią i nie mogłem się napatrzyć. Myślę, że w wakacje Łabędź będzie często przeze mnie wizytowany. Skarbów tam o wiele więcej. O 1.45 sesję zakończyłem, nawet jeże gdzieś się schowały. PS. Proszę wziąć pod uwagę, ze jestem początkującym wizualowcem z 4 sesją na koncie i jeszcze wielokrotnie będą ochy i achy w moich relacjach z racji premierowych "zaliczeń"
  8. Kurczę, kupować auto pod teleskop? Nie prościej kupić teleskop pod auto? Taki Taurus 12-13 cali zmieści się w każdym...
  9. 27-28.01.2017 ?A plułem sobie wtedy w brodę? Na ten weekend miałem zaplanowany wyjazd w odwiedziny do mojej babci. I tak też się stało. Patrząc na prognozy pomyślałem, że może warto by było zabrać tubę z wyposażeniem. Tak też zrobiłem, newton wraz z całym niezbędnym oprzyrządowaniem wylądował w bagażniku. Ale zapomniałem o jednej bardzo ważnej rzeczy, ale o tym później. Na miejsce dotarłem w piątek wieczorem. Niebo bezchmurne, przy gruncie zimowe zamglenia. Tragedii nie było. Jednak zbyt późno przyjechałem i nie miałem już siły na rozkładanie sprzętu. Poszedłem więc spać. Sobota 28 stycznia nie rozczarowała pod względem pogody. Cały dzień upłynął pod znakiem słonecznej pogody. Niebo było lekko zamglone, jak to dość często bywa w naszym klimacie o takiej porze roku. Nadchodzący szybko wieczór i zaraz noc pokazały, że moje przypuszczenia, że wyczyści się w nocy, zostały zamienione w pewność. Sprzęt szybciutko wystawiłem na zewnątrz celem wychłodzenia. W międzyczasie stwierdziłem, że wezmę choć jakąkolwiek pozycję, żeby przygotować choć pobieżny plan obserwacji. I tu się tego wieczoru srogo zawiodłem. Okazało się, że pakując tobołki, zapomniałem, że mój ulubiony podręczny ?Pocket Sky Atlas? już od dłuższego czasu nie zamieszkiwał wnętrzności mojej torby z wyposażeniem wszelakim, tylko pałętał się gdzieś na regałach bądź szafkach w mieszkaniu. Skutkiem tego nie miałem żadnego atlasu, tak mi się zdawało, który mógłbym wykorzystać w obserwacjach. Oj plułem sobie dobre kilka minut brodę, że jak mogłem tak się zagapić i nie zabrać mojego ulubionego, na miarę moich postępów obserwacyjnych, atlasu. Jednak sytuacja nie była aż tak tragiczna jak mi się wydawało. Na szczęście w torbie odnalazłem atlas Takiego, fakt, niekompletny, bo nie było wszystkich map, ale na ten wieczór wystarczyło. Również ?Objects in Heavens? Petera Birrena uratowało mi ten wieczór. Uzbrojony w literaturę oraz odpowiednio przyodziany wyszedłem na tropikalne -10?C i zasiadłem na astrostołku. Podróż po nieboskłonie rozpoczęła się od przecudnej piękności Wenus w fazie. Widok na początek długiego okresu abstynencji był zaiście piękny. Następny w kolejce był kultowy na tą porę roku Orion z M42 i M43. Wyczytawszy na Wikipedii M43 jest częścią M42. Czyli mówimy o jednej mgławicy. Em-czterdzieścidwa-wraz-z-em-czterdzieścitrzy ? piękny, skrzydlaty ptak z widocznym trapezem z 4 gwiazd. Dla mnie zawsze piękny widok z błękitnym i niebieskim kolorem. W pasie Oriona w pobliżu Alnitaka spróbowałem odszukać mgławicę Płomień (NGC 2024). Mam dość duże przypuszczenie, że udało mi się ją zobserwować zerkaniem. Kilka chwil później spróbowałem ponownie, żeby się upewnić. Jednak już nie miałem takiej pewności jak kilka chwil wcześniej. W tym momencie z pomocą przyszedł ?Objects in Heavens?. Mam ta książkę już kilka lat i dopiero teraz zauważyłem, że na rycinie w książce w pasie Oriona jest zaznaczone coś, co nazywa się Orion ?S?. I rzeczywiście wokół gwiazd Alnilam i Mintaka jest pas gwiazd, który wygląda jak wielkie gwiezdne ?S?. To było faktycznie cudowne. Później skok w rejon Betelgeuse i podziwianie gromady otwartej Collinder 69. Następna była parka dwóch mgławic refleksyjnych M78 i NGC2071. Z M78 zawsze miałem problem. Obiekt nie jest zbyt jasny jak na Messiera zwykle przystało i łatwo go przeoczyć, jeśli szybko przemiata się dany rejon nieba. Przy nim wskazana jest cierpliwość. Na koniec odwiedzin w Orionie padło jeszcze NGC2169, znany jako gwiezdna ?37-mka?. Układ gwiazd w tym asteryzmie przywodzi na myśl liczbę 37. Na tym zakończyłem wycieczkę po wspaniałościach Oriona i przeskoczyłem do Aurigi vel Woźnicy. Tutaj niestety szału nowych dla mnie lub bardzo słabo widocznych obiektów nie było. Na początek standardowe Messierowe gromady otwarte czyli M37, M36 i M38, przy czym ostatnia M?ka z sąsiadującą NGC?ką 1907. Każdy z oblatanych w konstelacjach kolegów i koleżanek powie, nic wielkiego Woźnicowy standard. Do tego zestawu dorzuciłem jeszcze trochę wymęczoną NGC1664, również otwartą, z którą zawsze trochę dłużej walczyłem. Chwilkę potem również, jak wracam pamięcią wstecz, wymagająca chwilki skupienia, w okularze pojawiła się plama mgławicy Krab M1 w Byku (łac. Taurus). Nadal pozostajemy w świecie zwierząt i po obiektach typu Krab i inne w Byku kontempluje wspaniałości M41 w Wielkim Psie (łac. Canis Major). Następna z łatwych, jak mi się wydaje obiektów wpadła w okular M67 w gwiazdozbiorze Raka. Jako, że ta gromada jest bardzo charakterystyczna dla Raczka, to nie miałem problemów żeby do niej dotrzeć. Jednak jak zawsze ta gromada nie robiła na mnie wrażenia, ponieważ prezentowała się jak szary kleks. Faktem jest, że kleks był duży Na końcu zostały się Bliźniaki (łac. Gemini). Mały rajd rozpoczął się, a jakże od M?ki czyli M35 wraz z sąsiadującą NGC2158. Tu zawsze byłem zdumiony, jak łatwo namierzyć NGC, mając obok Mkę. Ale widocznie w tym miejscu ten typ tak ma. Potem przyszła kolej na Collinder 89? NGC2420? Oj ta gromadka mi krwi napsuła. Ile się jej naszukałem to moje. Mgławica planetarna Eskimos proszę bardzo. Jest to obiekt wymagający trochę więcej skupienia w trakcie szukania. I gromada otwarta NGC2420 i mgławica planetarna NGC2392 nie były dla mnie łatwymi obiektami. Ciężko było do nich dotrzeć i nie były aż takimi oczywistymi obiektami, które same wyskakują z tła. Z Bliźniąt do kolekcji doszła następna mgławica planetarna NGC2371-2. Na sam koniec, na deser pierwszy tryplet Lwa uwieńczył ten wieczór obserwacyjny.
  10. Damian, próbuj chociażby ze zwykłym UHC, powinien sporo pomóc. Swego czasu podczas obserwacji w Czystogarbie w Beskidzie Niskim (z Piotrkiem Guzikiem) bez problemu dostrzegliśmy łeb w konfiguracji ES 24 mm, Ultrablock plus Taurus 330 mm.
  11. adam_bie

    Nowości od APM

    Po pierwsze to musiałbym nerkę sprzedać a po drugie.. wcale mnie nie kuszą. Ciężki i nieporęczny sprzęt już miałem (Taurus 380) na razie zdecydowanie nie chcę wracać do tej sytuacji.
  12. Mgławica Kraba jakiej nie widzieliście Napisany przez Radosław Kosarzycki Najnowsze zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a odkrywa przed nami bijące serce jednej z najciekawszych wizualnie i najdokładniej zbadanych pozostałości po supernowej ? Mgławicy Kraba. W centrum tej mgławicy znajduje się rotujące jądro byłej gwiazdy, które pompuje życie w otaczający je gaz. Mgławica Kraba znajdująca się 6500 lat świetlnych w Gwiazdozbiorze Byka (Taurus) jest pozostałością po supernowej ? olbrzymiej eksplozji, która zakończyła życie masywnej gwiazdy. Podczas tej eksplozji większość materii, z której składała się gwiazda została wywiana w przestrzeń kosmiczną z potężną prędkością, prowadząc do powstania powiększającego się obłoku gazu. To wyjątkowe zdjęcie mgławicy przedstawia widok wcześniej nie obserwowany. W przeciwieństwie do wielu popularnych zdjęć tego dobrze znanego obiektu, które podkreślają spektakularne włókna w zewnętrznych obszarach, to zdjęcie przedstawia tylko wewnętrzny fragment mgławicy i zostało złożone z połączenia trzech osobnych zdjęć ? każde w innym kolorze ? wykonanych w odstępie około dziesięciu lat. W samym centrum Mgławicy Kraba znajduje się jądro pierwotnej gwiazdy, które dzisiaj jest egzotycznym obiektem znanym jako gwiazda neutronowa. Ten obiekt składający się jedynie z neutronów charakteryzuje się masą porównywalną z masą Słońca, jednak upakowaną w sferę o średnicy zaledwie kilkudziesięciu kilometrów. Typowa gwiazda neutronowa bardzo szybko rotuje ? ta znajdująca się w sercu Mgławicy Kraba rotuje w tempie 30 obrotów na sekundę. Obszar wokół gwiazdy neutronowej jest miejscem niesamowitych procesów fizycznych zachodzących bardzo gwałtownie. Gwałtowny ruch materii znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie gwiazdy widoczny jest na tym zdjęciu pod postacią delikatnej tęczy barw. Efekt tęczy spowodowany jest ruchem materii w czasie między kolejnymi zdjęciami. Bystre oko teleskopu Hubble?a dostrzegło także delikatne szczegóły zjonizowanego gazu, przedstawionego w kolorze czerwonym na powyższym zdjęciu. Gaz tworzy rozległe, splątane włókna. Wewnątrz natomiast znajduje się zjonizowany gaz świecący na niebiesko w pobliżu gwiazdy neutronowej. Ta niebieska poświata emitowana jest przez elektrony poruszające się wzdłuż linii pola magnetycznego wokół gwiazdy. Źródło: ESO http://www.pulskosmosu.pl/2016/07/08/mglawica-kraba-jakiej-widzieliscie/
  13. Tak, czytałem ten wątek:) ale mnie chodziło o Taurusy , a konkretnie o Taurusa 330. Pewnie jest techniczna możliwość tylko nie wiem czy ktoś się zajmuje takimi rzeczami. ten Taurus jest po prostu piękny, przeczytałem już chyba wszystko na temat tych teleskopów i na pewno sobie taki kiedyś sprawie. Póki co muszę zadowolić się nexstarem6. Adalbrert widzę że mieszkasz na południu od Poznania. Ja często jeżdżę na obserwacje do Puszczykowa:)
  14. Czy jakiś Taurus albo Pablito będą aby podziwiać i popytać ?
  15. Czyli jak na razie z wad mamy szybsze zabrudzenie lustra i większą czułość na podmuchy wiatru - rozumiem że ten wiatr to z rękawem na kratownicy ? Taurus wygląda pięknie - lukost a jak drewno Taurusa, nie przeciera się, jak z wrażliwością na wilgoć ?
  16. Typowe kratownice są bardzo lekkie, łatwe w transporcie, wygodne w użytkowaniu w okolicach zenitu i tak do 30-40* (zależy od człowieka), nawet przy 16" średnio wyrośnięty człowiekowaty może sięgnąć do okularu bez stołków i drabinek . Wadą ich jest konieczność dłuższego składania przed i po transporcie oraz obserwacje przy horyzoncie, gdzie "tuba" leży równolegle do ziemi na bardzo niskim dobsonie. Przydają się też gacie na rurki aby ograniczyć lewe światło choć z drugiej strony po to są tak mobilne, żeby je wozić w ciemne miejsca. Osobną kwestią jest pająk. Ze swojej strony nie polecam łukowatego. Niby spajków nie ma, ale one tam są, tyle że rozproszone i psują kontrast. Ale to tylko moje zdanie ;) Gdybym teraz kupował lub budował teleskop 12" i wiecej, który miałbym wozić w pole to tylko kratownica w stylu Columbus, Pablitus lub Taurus tudzież inny Obsession.
  17. Głównie liczę na to, że w tym wątku pojawią się ogóle spostrzeżenia na temat tych konstrukcji. Tak jak pisałem w pytaniu ogólnie wady, zalety, trwałość, jak obserwować itd itp.... Z drugiej strony zastanawiam się nad zakupem takiego właśnie teleskopu - Taurus 12 lub 13 a może Meade LB 12" - ale jeszcze raz podkreślam że zależy mi na ogólnych uwagach o ile się da w oderwaniu od konkretnego producenta.
  18. Mam 12" pełną tubę. Na początku chciałem kupić nowy ale zdecydowałem się na używany. Wyglądał i do tej pory wygląda w zasadzie jak nowy. A kosztował na tyle mniej, że w cenie nowego dokupiłem dwa dobre używane okulary. Dlatego jeśli trafi się blisko albo od znajomego użytkownika forum to warto rozważyć. O sprzęt obserwacyjny ludzie przeważnie dbają. Co do przenoszenia to trzeba na dwa razy. Najpierw podstawę, potem tubę - analogicznie po obserwacjach najpierw tuba, potem podstawa. Całość w jednym kawałku też można przenieść kilka (naście) metrów po podwórku ale to bardzo uciążliwe mimo stosunkowo niedużej wagi (około 40kg). Problemem jest tu nieporęczność chwytania i rozmiar plus oczywiście wspomniana też waga. Co do widoków to jak już wcześniej napisano odzwierciedlają je szkice, choć przy wielu z nich zalecałbym wyobrazić sobie obiekt widoczny trochę ciemniej i słabiej niż na ekranie. Co do 12" to polecam zerknąć np. na szkice Daniela na Astromaniaku ale kilka jest też tutaj: http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/2297-par%C4%99-szkic%C3%B3w-z-zatomia/ Jeśli zależy Ci na jak największym zasięgu i na tym by każdy obiekt był widoczny jak najwyraźniej to zasada jest prosta. Największe lustro na jakie możesz sobie pozwolić. Niestety im większe tym bardziej problematyczne, dlatego warto rozważyć konstrukcje Taurus, Columbus itp.
  19. Zapraszam do oddania głosu na najlepsze Waszym zdaniem relacje z obserwacji w 2015 roku! Można głosować na jedną lub więcej kandydatur. Głosujemy od 11 stycznia 2016 r. do 20 stycznia 2016 r. do godz. 23:59 Poniżej linki do relacji biorących udział w konkursie (przypominam, że to laureaci trzech pierwszych miejsc w edycjach kwartalnych) : 1. Argonauci i Lew Nemejski Luty oszalał. Do tej pory nie mam pojęcia, cóż to za anomalia pogodowa sprawiła, że w tym zazwyczaj nieprzejednanie ponurym miesiącu, chmury odsłaniały nieboskłon przez kilka nocy, a raz - poczęstowały nieprzeciętną przejrzystością mimo wcześniejszych długich tygodni, kiedy to mgła, a może raczej - galareta jakaś - zaległa na dobre nad północnymi rubieżami Rzeczpospolitej. Krystaliczność i suchość powietrza, jakie nadeszły 16 lutego nie zostawiały wątpliwości, że nadchodząca noc będzie niezwykła. Jeszcze będąc w pracy układałem sobie w myślach marszrutę przez kolejne regiony nieboskłonu, które zamierzałem odwiedzać, z których zamierzałem brać obiekty całymi garściami, i które miały mnie naładować na kolejne dni spędzane pod szarym całunem późnozimowych chmur. (...) 2. Powrót syna marnotrawnego Powyższy obraz Rembrandt'a przedstawia znaną nam wszystkim biblijną scenę powrotu syna marnotrawnego (Łk 15,11-32) do swego ojca. Pewnie zadajesz sobie pytanie dlaczego odnoszę się do tej przypowieści na początku mojej relacji? Niedługo minie rok od zakupu mojego pierwszego teleskopu - Synty 10" Flextube. Spędziłem z nią wiele obserwacyjnych nocy, dała mi wiele pięknych widoków, jednak po pewnym czasie została wyparta przez chęć robienia astro-fotopejzaży i sprzedałem ją inwestując w obiektywy i aparat. Nie żałuję tej decyzji - astro-pejzaże stały się moim nowym hobby. Jednak straciłem wtedy możliwość obserwacji i od tego czasu czegoś mi brakowało... Nadal byłem związany z astronomią, ale to nie było to samo. Spójrz na obraz raz jeszcze. Ja jestem tym synem, a astronomia amatorska ojcem. 13 stycznia z lornetką w ręku wróciłem do jej łask. (...) 3. Pożegnanie z Te(r)eską Wszyscy wiemy, jak jest z pogodną, a przy tym bezksiężycową nocą w zimie - to towar mocno deficytowy, ale gdy już się trafi, to przeważnie pierwszorzędnej jakości. Nie inaczej było w ubiegły wtorek. Prognozy napawały optymizmem, no i miałem pewność, że się sprawdzą ? Sat24 pokazywał wielki obszar czystego nieba nad Polską. Poszkodowane było chyba tylko Pomorze?Niedługo po zachodzie Słońca nad południowo ? zachodnim horyzontem pojawiła się Wenus, a chwilę później tuż obok niej wyskoczyła kolejna, dość jasna gwiazdka. Pokazałem ją żonie ? z komentarzem, że ponoć nie widział jej sam Kopernik. Tak, tak, chodzi o Merkurego. Do tej parki dołączył wkrótce krwistoczerwony Mars. (...) 4. Stężnicka noc cudów Pan Nosorożec, jak zwykle w takich sytuacjach, zapalił brunatne cygaro. Zaciągnął się kilka razy, puścił parę dymków w kształcie hiszpańskich galeonów i westchnął głęboko. Kuchnia stała się salonem, prostokątny stół się zaokrąglił i upodobnił do tego, który mam w domu, a ilość foteli cudownie się podwoiła. Przez pokój przeszedł wujek, którego parę lat już nie widziałem, i zniknął za drzwiami kuchni - w tym miejscu ściany, gdzie jeszcze przed chwilą stał regał. - Wstań. Wstać? Po co, przecież są trzy wolne fotele, dlaczego miałbym wstawać? - Marku, wstań. Chyba robi się niebo. - mówi Janko i wychodzi przed domek. Wstaję posłusznie. Zerkam na zegarek - jest 21:30. Cholera. (...) 5. Brunet wieczorową porą Ciepłe wiosenne popołudnie. Piękna słoneczna pogoda i błękitne niebo na zewnątrz. Brunet siedział przy biurku odliczając czas do końca pracy. Oczami wyobraźni widział siebie przy swoim teleskopie H-alpha nagrywającego i składającego kolejną animację. Dzień nie był dobry. Wszyscy coś chcieli, ktoś ciągle miał pretensje. Brunet oparł się o krzesło, przeciągnął i pomyślał: - Dobra, koniec tego. Wszyscy już się zwinęli więc pora też na mnie. Ale najpierw, plan na wieczór? (...) 6. Biegiem za eMkami Wielu z Was obserwowało niebo w poświątecznym tygodniu, gdy Księżyca zaczęło ubywać i pogoda dopisała. Ja nie miałem szczęścia, bo wyskoczył mi kilkudniowy wyjazd akurat w czas dobrej pogody. Ale uzbroiłem się w cierpliwość, która została nagrodzona w nocy 15/16 kwietnia. Śledząc prognozy pogody powiedziałem sobie - to jest TA noc w kwietniu, kiedy wreszcie będę mógł zaspokoić głód obserwacyjny i spędzić miło czas robiąc to, co lubię. Tylko co obserwować? Po raz kolejny inspirację znalazłem czytając Forum Astronomiczne. Trafiłem na wpis Marka "Panasmarasa" traktujący o maratonie Messiera, który Marek zaproponował uczestnikom zlotu w Bieszczadach. Pomyślałem sobie - czemu nie spróbować? (...) 7. Zwierzyniec z pipy, czyli kilka scen z życia wetlińskiej filii zlotu zatomskiego Czas i miejsce akcji: 6-11 września 2015 r., Wetlina, Przełęcz Wyżna, Czystogarb w roli głównej: lukost w pozostałych rolach: Delta Extreme 15x70, achromat 150/750, nieco szkieł i filtrów gościnnie: Piotrek Guzik i Taurus 330 scenariusz i reżyseria: pogoda, Interstellarum Deep Sky Atlas gatunek: thriller (pogodowy) Skąd ten tytuł? No cóż, tablicę z napisem o takiej treści wywieszono na bramie wjazdowej ośrodka, w którym mieszkałem, a że mianem niebieskiego Zwierzyńca określano niegdyś Zodiak, to skojarzenia astronomiczne są jak najbardziej na miejscu. No i bądźmy szczerzy - ów rozlewany do kufli specjał zwierzynieckiego browaru umilał mi czas po zejściu z połonin i w oczekiwaniu na obserwacje (czasami daremnym). (...) 8. Obserwacje z niespodzianką Wreszcie zdrowie powróciło, a i pogoda po burzach nocy wcześniejszej okazała swoją łaskę, dając mi jedną z lepszych przejrzystości powietrza. Tata wyniósł mi teleskop koło domu, a kiedy niebo wystarczająco się ściemniło, zabrałam się do roboty. Szczerze mówiąc tuż przed obserwacjami odczuwałam w żołądku pewnego rodzaju stres, który jednak zniknął szybko zaraz po pierwszym spojrzeniu ku górze. Na samym początku przetestowałam swój nowy nabytek - zielony wskaźnik laserowy. Zachwycił mnie, bawiłam się nim kilka minut rysując na firmamencie kształty gwiazdozbiorów. Podczas tej zabawy spostrzegłam, iż Droga Mleczna jest dziś zaskakująco wyraźna, jak na moje przydomowe warunki. (...) 9. Tenebris Aquilae Niedosyt czasami bywa piękną siłą sprawczą - lub kopniakiem w rzyć, jak kto woli. Po śladowych ilościach siedzenia pod gwiazdami w lipcu i sierpniu, za to wypoczęty po urlopie, obiecywałem sobie dużo po wrześniowym nowiu. Tymczasem upalne lato kiedyś musiało się skończyć, a wilgoć - zacząć kłębić w przestworzach, by potem gwałtownie przemieszczać się pionowo w dół. Do tego stabilne wcześniej fronty zachwiały się na Europą, przeciągając całe masy powietrza z jednego krańca na drugi. W tę przejściową pogodę wpisał się Zatom. W pewnym sensie wizyta na zlocie przypominała wizytę w klubie go-go - zostawiłem tam trochę kasy, niby naładowałem baterie, ale - jako, że do niczego konkretnego nie doszło - wyjeżdżałem bez satysfakcji. Ze wspomnień obserwacyjnych mogę więc przywołać jedynie tępe spojrzenie w czeluść w miarę pogodnego nieba w pierwszy wieczór, kiedy byłem potwornie zmęczony. (...) 10. Cztery alternatywy Dziesięć?.. Zapadał zmierzch. Stworzenie sunęło powoli w stronę dwóch jaskrawo świecących słońc. Nie wiedziało co czai się za ostro odciętą linią horyzontu która majaczyła gdzieś w oddali. Dziewięć? Na grzbiecie ciągnęło swój kościany bagaż. Nie domyślało się jak zakończy się ta podróż ale nie zrażało go to i dzielnie sunęło naprzód zostawiając za sobą mokry śluzowy ślad. Osiem?. Pod stworzeniem przesuwały się kolejne brązowe płyty, niektóre ostro zakończone i poszarpane , niektóre gładkie jak lód. Sprawiały wrażenie jakby były rozdzielone, jakby nie tworzyły wspólnej płaszczyzny, całości. Ale jednak dało się po nich poruszać. (...) 11. Równik - biegun - równik Czwartek 8.10.2015, 19:30 Sobota 10.10.2015, 16:30 Powiadają, że najtrudniejsza do ustania jest pierwsza doba po obserwacjach. A o drugiej - mało kto wspomina. (...) 12. Ostatnia noc - To dzisiaj. - Co dzisiaj? - No noc, noc z pogodą Brunetka popatrzyła z niedowierzaniem na bruneta. - Ty chyba jesteś w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Wyglądałeś przez okno? - No wiem, że jest syf. Ale za kilka godzin będzie cacy. Planuję sesję między 17 a 20 bo wtedy jeszcze nie będzie Księżyca. Rób co chcesz ? brunetka wzruszyła ramionami i przeciągnęła się na fotelu samochodu. Brunet spojrzał w niebo. Był pewien. Tu nie było miejsca na błąd. Wszystkie serwisy pokazywały pogodne niebo w centrum po 16. Tak więc musiało się udać. (...) 13. Chyba widziałem pieska, czyli polowanie na Syriusza B Syriusz, najjaśniejsza gwiazda na nocnym niebie, to układ fizycznie ze sobą związanych dwóch gwiazd. Cytując Wikipedię:Syriusz A jest gwiazdą ciągu głównego o masie ponad 2 mas Słońca i średnicy około 1,7 razy większej od Słońca. W porównaniu ze Słońcem, temperatura Syriusza jest dużo wyższa i jest on około 21 razy jaśniejszy. Wiek Syriusza A szacuje się na 225 do 250 milionów lat. Jasność wizualna Syriusza A to -1.46 mag. Syriusz B jest białym karłem o średnicy nieco mniejszej od średnicy Ziemi, który porusza się wokół Syriusza A po eliptycznej orbicie o okresie nieco ponad 50 lat. Odległość między Syriuszem A i Syriuszem B wynosi od 8,1 jednostek astronomicznych w perycentrum, do 31,5 w apocentrum. Przeciętna gęstość materii gwiazdy jest 91 tysięcy razy większa niż gęstość Słońca, co oznacza, że 1 cm? tej materii na powierzchni Ziemi ważyłby prawie tonę. Potoczna nazwa Syriusza B w języku angielskim to "The Pup", czyli "szczeniak" (lub "piesek"), a jego jasność wizualna to zaledwie 8.5 mag. (...) 14. W końcu niebo nadejdzie ...W ten sam wichrowy wieczór, nie widząc większego sensu jednookiego zerkania w kierunku Wielkiego Konia, wyruszyłem na spotkanie z królową Północy... Znów mi się to przytrafiło. Znów myślałem o sprzedaży teleskopu. I pomyśleć, że to tylko i wyłącznie przez chmury. Miałem długą przerwę i chociaż czasem mogłem wszystko postawić pod ścianą i jechać w pole, z różnych przyczyn odpuszczałem. Widziałem nie raz jak omijają mnie czyste noce. Zacząłem dochodzić do wniosku, że czegoś mi brakuję ale nie tylko. Obserwator nie mający zbyt długo kontaktu z ciemnościami i DS-ami, staje się nerwowy lub co gorsza ordynarny dla otoczenia. Trzy październikowe supernoce, z których wdzięków nie skorzystałem, to był już po prostu skandal. (...)
  20. Na pograniczu Oriona, Bliźniąt i Jednorożca naprawdę sporo się dzieje, zatem wróciłem tam z dużym niutkiem. Czas: 8.01.2016, godz. 20:00 - 22:30 (dłużej nie dało się wytrzymać, a szkoda), miejsce: Przełęcz Knurowska, pogoda: -2*C, silny wiatr, warunki: bliskie idealnych (cały syf został przewiany - świetna przejrzystość i sucho), sprzęt: Taurus 300/1500. I gdyby jeszcze tą pie..ną Białkę Tatrzańska ktoś wyłączył.... To był wieczór mgławic refleksyjnych, gęsto przeplatanych planetarkami. Na co warto było zerknąć? Zainteresowanym polecam: - kompleks mgławic refleksyjnych NGC 2245 (najjaśniejsza i najwyraźniejsza z całej czwórki), NGC 2247, IC 446, IC 2169 (spora, choć dość słaba, nazywana mgławicą Dreyera); w małych powiększeniach całość wygląda naprawdę ładnie - zdziwiłem się, ile pojaśnień da się wyłuskać na tak małym obszarze nieba; jest tam oczywiście ciemny obłok, skatalogowany przez pana Edwarda Emersona pod numerem 37, źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ - Zmienną Mgławicę Hubble'a - zdecydowanie najlepszy widok przy pow. ponad 200x: wyraźny, wachlarzowaty "ogon", z doczepioną na jego węższym końcu gwiazdką, - NGC 2163 - symetryczna poświata okalająca gwiazdkę o jasności ok. 11mag, najładniej widoczna w średnich powiększeniach (u mnie wygenerował je Nagler 12 mm); obiekt został opisany przez P. Guzika w bieżącym, styczniowym numerze "Astronomii"; skanując ten rejon nieba, obowiązkowo odhaczamy mgławicę NGC 2174 (Głowę Małpy) oraz gromadę otwartą NGC 2169 (szerzej znaną jako gromada "37"). Z ciekawszych mgławic planetarnych padły: - Jonckheere 900 (PK 194+02.1) w Bliźniętach - malutka (ok. 10''), stosunkowo jasna; z filtrem OIII i przy pow. 214x nie miałem problemu z jej identyfikacją, - Jonckheere 320 (PK 190-17.1) w Orionie - też niewielka i dość jasna, o nieco podłużnym kształcie, - Minkowski 1-7 (PK 189+07.1) w Bliźniętach - maleństwo (a jakże!), położona tuż obok gwiazdki o jasności ok. 10mag, przez co całość wygląda jak szeroki układ podwójny. Tego wieczoru obserwowałem jeszcze (kulistego) Międzygalaktycznego Wędrowca (NGC 2419), galaktykę NGC 2415, planetarne NGC 2371-72 (która koniecznie musi kiedyś zostać opisana w ramach Obiektu Tygodnia), NGC 2392 (Eskimos) oraz IC 418 (Spirograf), gromady otwarte NGC 2395 i 2355 (naprawdę nie wiem, dlaczego w atlasie Interstellarum opisano ją jako "Rycerza Jedi") plus paręnaście innych mniej lub bardziej klasycznych klasyków. :) Mam też nazbierany/uzupełniony materiał na kilka kolejnych części "OT". Gdyby nie przenikliwe, zimne wietrzysko, siedziałbym pewnie znacznie dłużej, czekając na Catalinę i wiosenne galaktyczki, ale i tak było fajnie. Tegoroczna zima jest wyjątkowo łaskawa dla astroamatorów z południa.... PS Dziwna sprawa - w dwunastu calach Stożek nie jest wiele łatwiejszy, niż w achromacie 150 mm...
  21. .... Nasi też to robili i to nie przez chmury lub czystym obiektywem. http://astromarcin.pl/images/wide/taurus/AldebaranWide_2014_2000.jpg
  22. 2015-11-05, miejsce: okolice Gostkowa, jedno z wyższych wzniesień w okolicy, ok 650 m n.p.m. czas: 20:30-00:30 Obserwacje refraktorem TS 102 ED Individual. To była jedna z lepszych nocy w roku, czyste niebo, ciepło jak na listopad (około 5 stopni), wilgoć pod kontrolą i całkiem niezły seeing. Ja więcej nie potrzebuję. Lista obserwacyjna okazała się być miksem klasyki i ambitniejszych celów H400. Klasyki nie potrafiłem sobie odmówić mając nareszcie porządne warunki - musiałem zobaczyć co pokaże refraktor TS 102 ED w którym ostatnio się zakochałem (na tyle że stał się moją własnością i Taurus większość czasu się kurzy...) NGC 7293 - na początek mgławica Ślimak: nie była oczywiście tak jasna jak w 15 calach ale była całkiem wyraźna, widoczna jako rozległe kółeczko puste w środku. NGC 253 - galaktyka Rzeźbiarza: pokazała lekkie niejednorodności w dysku, jest na tyle jasna że mogłem pokusić się o powiększenia do 60x i 90x i każde z nich pokazało coś ciekawego. NGC 288 - gromada kulista w pobliżu NGC 253, byłem ciekaw czy wyłowię ją małą soczewką, nie jest ciemna ale niebo południowe na tej wysokości nie jest u mnie idealne. Pamiętam że w Taurusie zanotowałem że 'z rozległej mgiełki zerkaniem wyskakują pojedyncze gwiazdki'. Mgiełka była rozległa i ewidentna jednak nic z niej nie wyskakiwało. M15 - gromada kulista: obok stał Newton 12'' i prezentował ten sam obiekt w powiększeniu 250x, spojrzałem i wróciłem do małej soczewki:). Kulki pokazane na obrazie ostrym jak brzytwa są po prostu hipnotyzujące, brak wielkich powiększeń nie jest żadnym problemem.. Oglądałem ją w powiększeniach 30, 60, 90 i 160 ale zdecydowanie najlepiej było w 60x gdzie obiekt miał jeszcze sporo przestrzeni dookoła ale już pęknie skrzył gwiazdkami. Potem rzut oka prawego na niedawny OT, Kocie Oko, NGC 6543. No cóż... żadnego oka tam nie widziałem, jedynie jasne kółeczko ale widok w 12'' calach obok wiele lepszy nie był. Z klasyki była jeszcze glakatyka Andromedy, M33, 'widok wieczoru' - Plejady, eMki w woźnicy i może kilka innych. Plejady ponownie wbiły mnie w krzesełko, w powiększeniu 30x pięknie zmieściły się w 82 stopniowe pole widzenia okularu, to że gwiazdki jak szpileczki powtarzał nie będę ale dzięki tej ostrości bardzo wyraźnie było widać obszary mgławicowe. To nie był zaparowany sprzęt. Byłbym zapomniał: kontrolnie spojrzałem na Epsilony w Lutni, raz żeby zobaczyć jaki seeing się trafił a dwa żeby się przekonać czy powiększenie 160x dawane przez 4,5mm okular Baader Morpheus nie będzie przesadą w tym sprzęcie. Nie było, obie pary kłuły w oczy, każda z separacją tak dużą, że pomiędzy gwiazdki można by zmieścić jako odrębny punkcik trzecią gwiazdkę. Podobnie Kastor na którego spojrzałem później gdy był dostatecznie wysoko: spearacja podobna jak szerszej parki w Epsilonach ale poszło z nim sporo łatwiej. Dwa odległe punkciki już w powiększeniu 60x. H400 (podejście 11, 5 obiektów, rezultat 66/400, obserwacje TS 102 ED): NGC 1055, galaktyka w Wielorybie, 10.59 mag. Najpierw padł obiekt który złapałem podczas poprzedniego wypadu Taurusem 380. Byłem ciekaw czy galaktyka będzie w zasięgu małej soczewki. Jest w zasięgu choć trzeba było się nieco wysilić. Charakterystyczne położenie między dwom gwiazdami oraz to że niedawno widziałem ją napewno ułatwiło sprawę. Galaktyka ewidentnie tam była, widoczna w powiększeniach 30x i 60x. Ucieszyło mnie to bo coś mi się wydaję że resztę listy H400 będę próbował oglądać tym właśnie sprzętem. Potem powróciłem do niezamkniętej listy obiektów z Perseusza. Najpierw nacieszyłem oczy obiektami które już padły wcześniej: NGC 1528, NGC 1513, NGC 1245. Nowości: NGC 1545, gromada otwarta w Perseuszu, 6.2 mag, rozmiar 18'. http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Położona w okolicy 1528 oraz 1513, nizbyt jasna, stanowi tło dwóch jasnych gwiazd leżących blisko siebie. NGC 650, M76 - małe hantle, mgławica planetarna w Perseuszu, 10.1 mag, rozmiar 103''. http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Faktycznie małe te hantle ale widoczne bez trudu, w 30x trudno dostrzec kształt hantli jaki pamiętam z dużych powiększeń w Newtonie. Większe powiększenia niż 60x dają już zbyt ciemny obraz, lepiej wówczas zdjąć filtr mgławicowy. NGC 1023, galaktyka w Perseuszu, 9.4 mag, rozmiar 8.1' http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Położona pomiędzy trzema gwiazdkami tworzących linię z jednej strony a gwiazdą podwójną z drugiej. Widoczna jako mała mgiełka w 30x, widoczna była bez trudu więc pokusiłem się o powiększenie 60x w którym obiekt nabrał lekko rozciągniętego kształtu. NGC869 + NGC884, 'Chichoty' źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/, FOV około 3 stopnie nie spodziewałem się że te gromady są na liście H400... Tej nocy były prawie w zenicie, ich widok w 'jakości HD' nie miał sobie równych. Trzy stopnie pola widzenia Naglera 26mm idealnie pasują do tego obiektu - mamy widok obu gromad i zostaje lekki margines dookoła. Potem senność i zbliżający wschód Księżyca zagoniły mnie w drogę powrotną. Gdy zjechałem w dół trafiłem w gęstą mgłę, także moje miejsce obserwacji okazało się być dobre, żadnych śladów mgieł tam nie było a i wilgoć pojawiła się dopiero po północy. Wypad zaliczam do tych bardziej udanych, nie było wiele nowości ale nowe spojrzenie na oklepane widoki dało mi wiele radości. Cieszy mnie też wyłapanie galaktyki 10.5 mag i fajne widoki jaśniejszych galaktyk w refraktorze. 102mm to niby niewiele ale potencjał ma duży a wagę niewielką - cały sprzęt znoszę do auta za jednym razem, oj jak fajnie..
  23. 2015-11-02, miejsce: przysiółek Wrony (okolice Wałbrzycha), nieco poniżej wierzchołka wzniesienia ze względu na wiatr. czas: 20:30-23:00 Obserwacje Taurusem 380. Po ponad miesiącu pełnego zachmurzenia w ostatnich dniach pojawiło się bezchmurne niebo. W okolicach pełni zaliczyłem 2 wypady typowo planetarne - jeden wieczorem (Uran, Neptun) i jeden rano (Wenus, Mars, Jowisz, no i 'znienawidzony' Księżyc) ale to osobna historia. Niestety Księżyc wschodzi jeszcze wcześnie (ok 22:00) także jedynie krótki wypad wchodził tego wieczoru w grę. Po prawie bezwietrznym dniu wieczorem zaczęło dość mocno dmuchać, planując wypad nie spodziewałem się tego wiatru i ambitnie po południu zapakowałem do auta Taurusa licząc że uda się upolować kilka galaktyczek z listy H400 w zakamarkach Ryb lub Wieloryba. Na takie warunki mam miejscówkę położoną dość wysoko ale jednocześnie osłoniętą od wiatru, który w tamtym miejscu przelatuje górą. Niestety LP daje się tam trochę we znaki. Warunki na miejscu zrewidowały mój plan: seeing był tak tragiczny że jedynie najmniejsze powiększenie dawało znośne obrazy a nawet w nim małe galaktyczki trudno było odróżnić od gwiazd - jedne i drugie prezenotwały się jako rozległe ciapki.. Po chwili walk z galaktykami przerzuciłem się na gromady otwarte Perseusza i tak zeszło mi aż do wschodu Księżyca. Ciekawym dodatkiem tego wieczoru była kometa C/2014 S2 (PANSTARRS) którą zlokalizowałem z marszu w pobliżu Małego Wozu. Nie spodziewałem się, że jest aż tak jasna i duża. Na rozgrzewkę przed H400 rzuciłem jeszcze prawym okiem na Welon i Miotłę - położone wysoko na niebie, dopieszczone filtrem OIII ukazały iście fotograficzne widoki. Chyba już zapomniałem co potrafi pokazać 15cali.. W okularze zaświeciły również: Półksiężyc, Kokon, Andromeda. Zapolowałem też na mgławicę Kalifornia nie bardzo wiedząc na co liczyć. Może nie powaliła detalem ale zidentyfikowałem ją bez problemu wspomagając się UltraBlockiem który troszkę poprawił kontrast - obserwowałem na kiepskim niebie, bez wspomagaczy ani rusz. Rozległe pojaśnienie było ewidentne i myślę że pod nieco lepszym niebie można by spokojnie wypatrywać lekkich detali. H400 (podejście 10, 7 obiektów, rezultat 61/400, obserwacje Taurus 380): NGC 1055, galaktyka w Wielorybie, 10.59 mag źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ okolica M77, położona w pobliżu dwóch gwiazdek blisko siebie, widoczna jako delikatne pojaśnienie, niewielkie i podłużne. Niestety warunki nie pozwoliły dziś użyć większego powiększenia niż 60x także wypatrywanie większej ilości detali trzeba będzie przełożyć na inny raz. NGC 1052, galaktyka w Wielorybie, 10.47mag, rozmiar 2.8'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ galaktyka niewielka, okrągła i miałem trudności żeby odróżnić ją od okolicznych gwiazd. Zlokalizowałem ją poruszając się na zachód od gwiazy Azha (3 Eri) W tym samym polu majaczyła mi chyba również NGC 1042 ale pewności mieć nie mogę, równie dobrze mogła być to słaba gwiazdka 'rozsmarowana' tragicznym seeingiem. NGC 1245, gromada otwarta w Perseuszu, 8.4 mag, rozmiar 10'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Widoczna jako słaba mgiełka, rozmiar około 15' , widać grupę jaśniejszych gwiazd na których tle w momentach lepszego seeingu wyskakują słabsze gwiazdki. NGC 1342, gromada otwarta w Perseuszu, 6.7 mag, rozmiar 14'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Dość jasne, nieliczne gwiazdki ułożone w kształt kojarzący mi się z kotwicą. NGC 1444, gromada otwarta w Perseuszu, 6.6 mag, rozmiar 4'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Była dość trudna do namierzenia, tworzy tło dla jasnej gwiazdki, wokół której zerkaniem wyskakuje 'kasza'. NGC 1513, gromada otwarta w Perseuszu, 8.4 mag, rozmiar 9'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Niewielka gr otwarta, dość ciemna, jaśniejsze gwiadki położone w niej tworzą kształt litery S w lustrzanym odbiciu. NGC 1528, gromada otwarta w Perseuszu, 6.4 mag, rozmiar 24'. źródło: http://aladin.u-strasbg.fr/AladinLite/ Duża jaśniejsza gromada w pobliżu 1513, rozległa, jasna, widoczna już w szukaczu, niezbyt skoncentrowana. Potem niebo rozjaśnił Księżyc więc spakowałem graty i do domu. Udało się nałapać trochę fotonów więc narzekać po tak długiej przerwie nie mogę, niedosyt jednak pozostał bo warunki mocno ograniczały. Oby nadchodzący nów był lepszy od poprzedniego.
  24. Choć początkowo prognozy na noc 17/18 września zapowiadały bezchmurną noc w południowej części Podkarpacia, to w każdej kolejnej prognozie więcej było chmur pierzastych. O zmroku 17 września całe niebo było nimi pokryte. Po 21 postanowiłem pojechać gdzieś na południe i czekać tam aż te cirrusy przejdą. Najpierw planowałem dalszy wyjazd (może nawet w Bieszczady), ale kiedy zobaczyłem jak wygląda niebo na Przełęczy Szklarskiej, postanowiłem tam zaczekać. Już na pierwszy rzut oka było widać że niebo jest wyjątkowo jasne jak na tę miejscówkę. SQM-L z odczytem 21.05 tylko to potwierdził. Szybkie zdjęcie nieba rozwiązało tę zagadkę - po całym niebie snuły się cienkie cirrusy. Połączenie cirrusów i całkiem silnego wiatru skutecznie powstrzymywało mnie od wyciągania z samochodu teleskopu. Postanowiłem poczekać trochę i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. W tym czasie rekreacyjnie przeglądałem sobie niebo lornetką i od czasu do czasu robiłem zdjęcie południowej części nieba (z której przychodziły chmury), żeby zorientować się w sytuacji "chmurowej". Przez chwilę próbowałem się też zdrzemnąć na pobliskiej łące - pomimo dość silnego południowego wiatru temperatura była wręcz "tropikalna", około godziny 22:30 było +26 stopni Celsjusza. Z drzemki nic nie wyszło, bo co kilka minut sprawdzałem, czy niebo się nie poprawia. Do północy, a nawet nieco dłużej niewiele się zmieniło, więc (zważywszy na to, że prosto po całonocnych obserwacjach astronomicznych w planach miałem kilkugodzinną wycieczkę na obserwacje ptaków) postanowiłem wrócić do domu trochę się przespać. Po przejechaniu 2 - 3 kilometrów postanowiłem dać sobie jeszcze jedną szansę ;). Zatrzymałem się przy sporej łące pod lasem w okolicy nieistniejącej już wsi Królik Wołoski. Południowa część nieba wydawała się być całkiem niezła, wiatr był dość słaby, a SQM-L wskazywał, że niebo jest trochę ciemniejsze niż wcześniej (21.16 - 21.18). W ciągu kilkunastu minut sytuacja jeszcze się poprawiła, więc postanowiłem wyciągnąć teleskop (Taurus 330). Po kolejnych kilkunastu minutach, które spędziłem na rozkładaniu sprzętu i delikatnej korekcie kolimacji, niebo zrobiło się naprawdę ładne - odczyty z SQM-L wahały się w przedziale 21.42 - 21.45, co jest z grubsza tym, czego spodziewam się jadąc w te okolice. Obserwacje rozpocząłem od komet: C/2015 F4 (Jacques) - dość słabo widoczna, nieduża, umiarkowanie skondensowana. Tej nocy oceniłem jej jasność na 11.7 mag, a średnicę jej głowy na 1.5' C/2014 S2 (PANSTARRS) - pięknie widoczna, jako maleńki, mocno skondensowany obiekt o łezkowatym kształcie (a może nawet z króciutkim początkiem warkocza, zanurzony w kilkukrotnie większym, okrągłym halo. Kilkadziesiąt minut przed świtem, kiedy kometa świeciła jeszcze wyżej, położyłem się na ziemi z lornetką 10x50 i okazało się, że kometa jest także słabo widoczna w tak małej aperturze. Teleskopem oceniłem jej jasność na 10.3 mag, przy średnicy głowy równej 3', lornetką odpowiednio na 10.0 mag i 4' Ze względu, że niebo było przezroczyste, postanowiłem też zapolować na galaktyki w Piecu, które właśnie wynurzały się zza nieodległego lasu. Oprócz obserwowanych 4 dni wcześniej NGC 922 i NGC 1097 (oraz mgławicy planetarnej NGC 1360), które wyglądały właściwie tak samo jak wtedy, zaobserwowałem też: NGC 1201 - jasny dysk zanurzony w słabszym, eliptycznym halo NGC 1385 - dość jasna, nieco jaśniejsza w centrum, zerkaniem widoczne pojedyncze ramię wyciągnięte w stronę sąsiedniej dość jasnej (11 mag) gwiazdki NGC 1371 - dość jasna, wyraźnie jaśniejsza w centrum, rozciągnięta Następnie wróciłem do komet: 88P/Howell - dość duża, słabo widoczna, okrągła, lekko skondensowana. Jej jasność oceniłem na 12.6 mag, a średnicę jej głowy na 2' C/2013 X1 (PANSTARRS) - mała, dość słaba, ale oczywista, nieco jaśniejsza w środku, przy czym pojaśnienie wydawało mi się być położone niecentralnie, przez co kometa miała kształt zbliżony nieco do trójkąta. Jasność oceniłem na 12.4 mag, średnicę głowy na 1' Po tych kometach przyszła kolej na następne galaktyki, tym razem w Pegazie, pod którym zerkaniem widać było przeciwblask. Przed kolejną porcją komet zdążyłem odnaleźć: NGC 7217 - duża, jasna, niemal okrągła, skondensowana NGC 7331 - bardzo jasna, widoczna dość wyraźnie w szukaczu, w teleskopie, w powiększeniu 114x wygląda trochę podobnie do M 31 obserwowanej w lornetce 10x50 NGC 7448 - jasna, rozciągnięta, z widocznymi zerkaniem nieregularnościami NGC 7479 - ta była jednym z hitów tej nocy, bardzo jasna, długa, wąska, z wyraźnym zawiniętym ramieniem, słabo widać było też początek ramienia po drugiej stronie galaktyki NGC 7814 - jasna, spłaszczona, w dużym powiększeniu (265x) bardzo słabo widoczne ciemne pasmo pyłu przecinającą ją wzdłuż dłuższej osi NGC 7332 i NGC 7339 - bardzo ładna para, drugi z niezaprzeczalnych hitów tej nocy, obydwie galaktyki widoczne bez trudu, choć NGC 7332 znacznie jaśniejsza. NGC 7332 z bardzo jasnym zgrubieniem centralnym, natomiast NGC 7339 mocno rozciągnięta, wygląda jak jednorodna "kreska" na tle nieba. Galaktyki te dzieli zaledwie 5', więc nawet w powiększeniu 182x były blisko siebie NGC 7463 i NGC 7465 - kolejna ciasna para, którą dzieli mniej niż 3'. Obydwie galaktyki niewielkie i niezbyt jasne, choć NGC 7465 zdaje się być nieco większa i wyraźnie jaśniejsza NGC 7497 - długa, wąska, dość słaba, ale całkiem ładna NGC 7678 - dość wyraźna, o zdecydowanie nieregularnej strukturze NGC 7741 - w powiększeniu 67x była obiektem dużym o małej jasności powierzchniowej i eliptycznym kształcie. W powiększeniu 114x i 182x wygląda jak dość jasna "poprzeczka" zanurzona w dużym, słabym i niejednorodnym halo. Zbliżał się świt, postanowiłem więc wyłowić jeszcze dwie komety z jasnego światła zodiakalnego, w którym zanurzona była niesamowicie jasna Wenus. Tymi kometami były: 67P/Churyumov-Gerasimenko - niezbyt jasna, ale widoczna bez trudu, umiarkowanie skondensowana i lekko rozciągnięta. jej jasność oceniłem na 11.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.5' 141P/Machholz - bardzo trudny obiekt, duża, bardzo mocno rozmyta, mniej więcej okrągła. Jasność oceniłem na 12.2 mag, a średnice głowy na 3'. W międzyczasie spojrzałem jeszcze na mgławicę Koński Łeb, która choć słabo, to jednak była widoczna z filtrem Lumicon UHC, tak jak podczas obserwacji tydzień wcześniej w Czystogarbie, o których pisał Łukasz (Lukost). Nie potrafiłem też oprzeć się pokusie zerknięcia na potężną M 42 pełną drobnego detalu i zamkniętą pętlą po południowej stronie. Spojrzałem też na olbrzymią w powiększeniu 114x galaktykę M 31, która oczywiście zajmowała więcej ze 3 pola widzenia i prezentowała wyraźnie dwa ciemne pasma pyłu oraz mnóstwo niejednorodności w obszarze, gdzie "zakręcają" jej ramiona. M 33 co prawda niemal mieściła się w polu widzenia, jednak liczbą niejednorodności układających się w wyraźne, potężne ramiona spiralne biła na głowę M 31. Przez całą noc towarzyszyły mi 3 dość głośno ryczące jelenie: http://kola.lowiecki.pl/ao/zzz/glo/jelen1.mp3 z których jeden był całkiem blisko - co jakiś czas słyszałem trzaskające gałęzie po których przechodził. W oddali pohukiwał też od czasu do czasu puszczyk (samiec): http://goo.gl/odifyf któremu wtórowała co jakiś czas samica: http://goo.gl/vLXU3Z Kiedy ta para była cicho, z drugiej strony odzywał się też przez kilkanaście minut puszczyk uralski: http://goo.gl/NZRu9s Gdy wracałem do domu było już dość jasno, a na wschodzie oprócz Wenus świeciły też Mars i (tuż nad horyzontem) Jowisz. Jako ciekawostkę warto tu dodać, że była to jedna z niewielu nocek obserwacyjnych w moim życiu, którą do samego świtu spędziłem krótkich spodenkach - a to przecież już po połowie września!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)