Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'M7' .
-
27.07.2022, Folwark Sulejewo Końcówka lipca minęła wyjątkowo pozytywnie. Trzy sesje obserwacyjne w niewielkich odstępach, przy czym ostatnia z nich nadzwyczaj dobra. Po pierwsze dlatego, że na Folwarku była widoczna Droga Mleczna w jakości jakiej jeszcze nigdy nie widziałem. Po drugie udało mi się w pełnej klasie dostrzec nisko położone gromady otwarte M6 i M7. A po trzecie - zaliczyłem Crescenta w 10x50 z filtrami. Ale wróćmy do początku. Prognozy na środę były bardzo obiecujące. Obserwacje w tygodniu mają niestety tą wadę, że niewiele osób może sobie na nie pozwolić. W Sulejewie pojawiłem się jako ostatni, na miejscu był już Thomas i Acidtea. Po spojrzeniu w górę od razu zauważyłem, że jest lepiej niż poprzednio. Przejrzystość była prawie idealna, do tego po horyzont czysto bez grama chmur. Czym prędzej wycelowałem lornetą w stronę Strzelca i odbiłem do M7. Rozległa gromada otwarta, zwana także Gromadą Ptolemeusza, którą rok wcześniej zaliczyłem w 28x110 pod średnim niebem. Tym razem użyłem lornety APM 25x100 ED i z niedowierzaniem patrzyłem na to skupisko gwiazd. Jedyne co ograniczało jakość obrazu to po prostu niskie położenie obiektu. Na innej szerokości geograficznej widok jest zapewne bogatszy w składniki. Mimo to widoczne gwiazdy były lśniące, wyraźne i ostre jak szpilki. Obrazem podzieliłem się z pozostałymi osobami na miejscu, po czym stwierdziliśmy, że gromada swoim układem mocno przypomina miniaturową wersję konstelacji Łabędzia, a w środku można dostrzec jeszcze malutki Krzyż Południa, czyli łącznie dwie konstelacje w jednej gromadzie. Ze względu na swoje położenie obiekt z każdą chwilą zbliżał się do linii horyzontu, aż po kilku minutach w jednym polu widzenia mogłem zaobserwować pobliską ścianę lasu z gromadą M7 w tle - widok niesamowity. Przestrzenność i efekt 3D dla jakiego warto posiadać dużą lornetę. Po chwili odbiłem do M6, kolejnej gromady otwartej, ale już nie tak dużej. Tutaj również widok nieskazitelny. Gromada prezentowała swoje główne składniki na wyciągnięcie ręki, ale pomimo wdzięcznej nazwy jaką posiada - Gromada Motyl - swoim kształtem nie przypominała mi żadnego latającego owada. Warunki tej nocy były wyśmienite. Pokreślę to raz jeszcze - po sam horyzont nie było widać żadnych chmur, nawet wiszących zazwyczaj w tym miejscu cirrusów tworzących kołderkę. Nie zwlekając ani chwili dłużej skierowałem się w stronę gromady kulistej M4 w Skorpionie. Gromada dość spora, dobrze widoczna. Następnie M80 i kilka gwiazd z podwójną Ro Ophuci na czele. Była też gwiazda wielokrotna Jabbach i układ podwójny Acrab. Same skarby w tej okolicy. Udało się także zaliczyć gromady otwarte M62 i M19 w pobliżu. Potem przeskoczyłem do konstelacji Orła, gdzie udało mi się wyłapać słynną ciemną Mgławicę E, czyli Barnard 142 i Barnard 143. Następnie był Veil wschodni bez filtrów, podwójna Albireo i kolejno M39, NGC 7086, NGC 7209. Nagle pole widzenia przecięła mi dość spora ciemna mgławica Barnard 168. Przyznam szczerze, że wolę ten obiekt w mniejszej lornetce. W 25x100 po prostu nie mieści się w polu widzenia. Nie mniej jednak mgławica ta jest bardzo dobrze widoczna, niczym ciemna wstęga na sporym kawałku nocnego nieba. Mgławica Kokon IC 5146 powiedziała pas - więcej w tym rejonie nie zobaczysz. Przeskoczyłem do kolejnych klasyków, trochę zapomnianych przeze mnie w tym sezonie. Mowa o konstelacji Herkulesa i M13, czy też M92. Dwie gromady kuliste stanowiące prosty cel dla każdego początkującego. W dużej lornecie Gromada Herkulesa M13 jest już pokaźnym obiektem, można dostrzec rozbicie gromady na krawędziach. Skoro o zapomnianych obiektach mowa, to przyszedł czas, aby odwiedzić jeszcze inne perełki. M51 - Galaktyka Wir widoczna jako pojaśnienie, przy której można było zauważyć także NGC 5195. M101 - Galaktyka Wiatraczek, rozległa plama, nie tak oczywista, mniej kontrastowa, ale rzucająca się od razu w oczy w tym rejonie nieba, nie sposób jej pomylić. M32 - Gromada Andromedy wypełniała w 25x100 spory obszar pola widzenia. Była bardzo jasna, wręcz świecąca. Szczerze to już nie pamiętam kiedy się jej przyglądałem przez dłuższy czas. W międzyczasie był jeszcze szereg obiektów w Strzelcu. Nie będę się już rozpisywał nad każdym z nich jak w poprzedniej relacji, jedyne co warto zaznaczyć to fakt, że przy M8, M20, M17 i M16 widoczna była mgławicowa mgiełka. O ile przy Mgławicy Laguna to nic niezwykłego, tak przy Mgławicy Orzeł konieczne są już naprawdę dobre warunki, żeby zobaczyć bez filtrów coś więcej niż kilka gwiazd. Tak właśnie było tej nocy. Obserwacje z APM 25x100 ED zakończyłem na obiektach położonych zdecydowanie bliżej i to w sensie dosłownym. Najpierw kometa C/2017 K2, a potem planety - Jowisz i Saturn. Przy pierwszej z nich ładnie widoczne księżyce galileuszowe Kallisto, Io, Europa i Ganimedes, natomiast przy drugiej poza pierścieniami można było dostrzec wyraźnie księżyce Tytan, Rhea i chyba nieco dalej Japetus. Nim się obejrzałem było po północy. Spojrzałem na Drogę Mleczną, która była wręcz poszarpana na różne obszary, w pewnych miejscach ciemniejsza, w innych jaśniejsza. Niektóre fragmenty były wręcz wyrwane od głównej wstęgi, inne poprzecinane wyraźnymi ciemnymi pasami. Widok niecodzienny. Tak kontrastowej letniej Drogi Mlecznej na Folwarku jeszcze nie widziałem, kto wie czy w ogóle kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej. Spojrzałem nieuzbrojonym okiem w stronę Łabędzia i przy Deneb od razu rzucił mi się jasny fragment przecięty ciemniejszym małym paskiem. Nie dowierzając zacząłem podejrzewać, że być może to widoczna Mgławica Ameryka Północna. Chwilę później leżałem już oparty na aucie z lornetką APM 10x50 uzbrojoną w filtry Orion UltraBlock i delektowałem się w odpowiednim powiększeniu mgławicą Ameryka NGC 7000. Tak, była widoczna gołym okiem. Tak, w lornetce wyglądała jak wielka chmura, bardzo kontrastowa. Kształt Zatoki Meksykańskiej świetnie rzucał się w oczy, filtry robiły tutaj robotę wyciągając z nieba wszystko co najlepsze. Pelikan również majaczył. Chwilę później przeskok do Veila. Widoczny fragment wschodni, zachodni i Trójkąt Pickeringa. Tutaj bez niespodzianek, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - spodziewałem się właśnie takiego widoku. Wyzwaniem tej nocy był zupełnie inny obiekt. Malutka Mgławica Crescent, czy też Rożek NGC 6888. Najpierw spojrzenie na dokładne rozmieszczenie gwiazd w SkySafari i polowanie rozpoczęte. Już po chwili w oczy rzuciła mi się delikatna plamka, dość owalna, raczej nie półksiężyc w takiej skali. Zlewała się w jedną całość na tle kilku gwiazdek położonych obok siebie układających się w kształt rombu. Szczerze to sam się zdziwiłem, że ją ujrzałem. Zakładałem raczej, że to niemożliwe dla lornetki 10x50, jednak odpowiednie warunki i filtry wiele pomogły. Na zakończenie rzuciłem okiem jeszcze na Mgławicę Pacman oraz Serce i Dusza. Kolejny letni sezon tylko potwierdził, że obiekty te są w zasięgu dobrej niewielkiej lornetki z filtrami. Obserwacje w środku tygodnia okazały się nadzwyczaj owocne, szczególnie jeśli chodzi o walory estetyczne w postaci Drogi Mlecznej. Widok, który zapadł w pamięci na dobre i który stał się nowym odnośnikiem co do oceny jakości nieba. Po takiej sesji obserwacyjnej wymagania niebezpiecznie wzrastają, żeby nie powiedzieć - w mieście zanika chęć do wyciągania sprzętu. Z jednej strony to niebezpieczne, ale z drugiej motywujące. Nie ma lepszego bodźca, aby na obserwacje jeździć po prostu pod ciemne niebo. Wtedy to i nawet bez sprzętu będzie na co popatrzeć. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - ) ps. jeśli przeczytałeś wpis zostaw jakąś reakcję lub komentarz - to naprawdę motywuje do pisania kolejnych relacji ? Z góry dziękuję!
- 5 odpowiedzi
-
- 14
-
- apm 10x50
- apm 25x100
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
10.08.2021, Folwark Sulejewo W końcu się pojawiła, długo wyczekiwana bezchmurna noc bez oślepiającego Księżyca. Co prawda przypadła w środku tygodnia, ale na astronomicznym głodzie nie miało to większego znaczenia. Wakacyjne rozjazdy dobiegły już końca, więc można było na spokojnie wybrać się na letnie obserwacje. Na miejscu było już kilka osób, rozstawiłem statyw Slik Pro 700 DX, a na nim osadziłem lornetę APM 28x110 MS. Rzutem na taśmę w tym sezonie udało mi się końcu zobaczyć gromadę M7 i M6. Niestety położone były już bardzo nisko, przez co jakość obrazu pozostawiała wiele do życzenia. Nie mniej jednak obiekty były widoczne, przynajmniej ich najjaśniejsze składniki. Pierwsza z gromad wypełniała dość spory kawałek pola widzenia, ale gdyby znajdowała się nieco wyżej to widok byłby naprawdę spektakularny. Mimo wszystko i tak się cieszę ze zdobyczy, gdyż w tym sezonie te obiekty ujrzałem po raz pierwszy i zapewne ostatni. Następnie skakałem trochę po nocnych klasykach. Były obiekty w Strzelcu, gromady w Wężowniku, a potem wyłonił się Perseusz ze swoimi skarbami. Od razu skierowałem lornetę w kierunku Gromady Podwójnej. Widok ?chichot? przy takim powiększeniu to po prostu westchnienie z podziwu, gromada jest wręcz trójwymiarowa. Gwiazdy wylewały się z każdej strony, lśniły i błyszczały niczym diamenty. Mogę śmiało napisać, że ten obiekt jest wręcz stworzony dla lornetek. Potem przez dłuższy czas delektowałem się niebem bez żadnego sprzętu, a jako że byliśmy w okolicy maksimum Perseidów to udało mi się dostrzec około dziesięciu ?spadających gwiazd?. W międzyczasie w stojącym obok Newtonie 10? na Dobsonie zobaczyłem Trójkąt Pickeringa w Mgławicy Welon, a Polaris przejął na chwilę lornetę i wycelował w galaktykę spiralną NGC 6946 zlokalizowaną w Cefeuszu. Mieści się ona w jednym polu widzenia razem z gromadą NGC 6939, która znajduje się już w naszej galaktyce - kiedy uzmysłowimy sobie takie zestawienie to głowa zaczyna naprawdę mocniej pracować. Przecież patrzymy na obiekty oddalone względem siebie o niewyobrażalne odległości i mamy możliwość spoglądania na oba z nich w tej samej chwili. Niestety z każdą minutą sprzęt pochłaniała coraz bardziej wilgoć i nadszedł czas powrotu. Obserwacyjna noc udana, a kolejne widoki dodane do bagażu doświadczeń. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
-
- 9
-
- apm 28x110
- lornetka
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Obecnie mieszkam na około pięćdziesiątym pierwszym stopniu szerokości geograficznej północnej i jak na razie nie zanosi się na żadną zmianę w tej kwestii. Niestety, nader rzadko bywam ?niżej? a do tego z lornetką i w czasie dobrej pogody ? prawie nigdy. I właśnie w takie noce jak ta z 19/20 czerwca, moja lokalizacja szczególnie doskwiera. Na przykład, możliwość obserwacji konstelacji Skorpiona z mojej najczęściej wybieranej miejscówki kończy się na wysokości gwiazdy epsilon Scorpii. Na domiar złego, ostatniej nocy przekonałem się, że las na niby-niewielkim wzniesieniu też potrafi coś uciąć z tak cennych tutaj stopni. Rys.1. Mój teoretyczny widok na gwiazdozbiórSkorpiona. W rzeczywistości epsilon Scorpii wędrowała momentami pomiędzy drzewami.[1] Antares, czyli alfa Scorpii bez wątpienia przykuwa uwagę, a niebawem (mam tu na myśli kosmiczną skalę!) może być jeszcze efektowniej. Szacuje się, że ten czerwony nadolbrzym zakończy swój gwiezdny żywot jako supernowa, a stanie się to w okresie mniej więcej od: dziś wieczór - do: za milion lat?[2]. Aktualnie, nieco bardziej może rzucać się w oczy pobliski Saturn, ale kolor i jasność Antaresa są bez wątpienia nadal łatwym drogowskazem do innych obiektów. A co do Saturna, to widziałem go tej nocy przepięknie, z bardzo wyraźnie oddzielonym pierścieniem i jednym z jego księżyców ? Tytanem. Bywały tylko krótkie chwile kiedy obraz się rozmywał tworząc żółtawego kleksa. Użytkownicy większych instrumentów mogą się pokusić o próbę separacji gwiazdy o jasności 6,5mag oddalonej o 2,4? od Antaresa. Ja z moją lornetką 20x80 nie mam tam czego szukać. Inna, rzadko używana, i wywodząca się z języka staroarabskiego, nazwa tej gwiazdy to Calbalakrab, co oznacza ?Serce Skorpiona?. Według greckiego mitu, Skorpion po zabiciu Oriona został przeniesiony ze wspomnianym myśliwym na nieboskłon, lecz bogowie ulokowali ich po przeciwnych stronach Drogi Mlecznej ? tak aby już nigdy nie mogli się spotkać[3]. Ładną i łatwą do rozdzielenia lornetką, gwiazdą podwójną jest ni Scorpii. Tak naprawdę jest to układ 4 gwiazd[3], ale ja widziałem tylko 2 z nich. W odległości 41,4? od gwiazdy o jasności 4,0mag, dostrzegłem bez problemu drugą, gdzieś na godzinie 1, której jasność wynosi 6,2mag [3]. Próba rozdzielenia beta Skorpii (2,9/5,1mag, 13,7?), przyniosła natomiast rezultat nazbyt wątpliwy aby się nim tu pochwalić. Około 1,5o w kierunku zachodnim od Antaresa, można od razu zobaczyć bardzo ciekawy temat nawet dla lornetki ? M4. Ta gromada kulista jest szczególna przynajmniej z kilku powodów: jest nam najbliższym tego typu obiektem (jej odległość od Ziemi wynosi ok. 5640 lat świetlnych)[2], jest naprawdę łatwa do zobaczenia (5,6 mag) a przy tym duża (22,8?) [4]. Ponadto, jest to jedyna gromada kulista, w której Charles Messier wydzielił pojedyncze gwiazdy. Udało mu się tego ponoć dokonać w łańcuchu jaśniejszych słońc przecinających gromadę prawie na pół w kierunku N-S. Wspomniane gwiazdy mają jasność ok. 11mag. [2] Nie liczyłem na ?rozbicie? gromady moją lornetką, ale chwilami chyba widziałem jaśniejsze pionowe pojaśnienie na tle reszty obiektu. Nie jestem pewien i wolę być ostrożny. Oczy, niejako same, dodają czasami jakieś detale, jeśli wiemy że ?tam może być coś więcej?. Sama gromada jest naprawdę duża i porównywalna wielkością z M13 w Herkulesie. Tutaj nie mogę się powstrzymać od małej dygresji; widziałem kilka tygodni temu M13 pod przyzwoitym niebem w 22? ? napiszę tylko, że efekt wnikania do środka gromady wywołał u mnie pewnego rodzaju szok trwający do dziś? M4 jest sklasyfikowana jako IX pod względem stopnia skoncentrowania gwiazd w kierunku centrum gromady[4] (skoncentrowania maleje od I do XII) i rzeczywiście, na pewno jest mniejsze niż dla M13 (V), której jądro jest po prostu jaśniejsze. Podsumowując, M4 wyglądała trochę jak śnieżna kula z dość rozmytymi brzegami i (chyba ?) wspomnianym pojaśnieneim. I to jest, wraz z ?Sercem Skorpiona? bardzo ładny widok ? naprawdę niemal identyczny z poniższym szkicem. Rys.2. Antares (po lewej) oraz M4 ? widok przez lornetkę 15x70.[5] Kolejnym obiektem, była M80, czyli znów gromada kulista. Jest ona zdecydowanie słabsza od poprzedniej, ale jednak ciągle łatwa do zobaczenia w lornecie. Nie miałem wątpliwości, że patrzę na gromadę kulistą, ale określenie jej dokładniejszych cech jest na pewno trudne w tak małym powiększeniu. Mając jednak w pamięci (i podorędziu) M4 pokuszę się o twierdzenie, iż jest ona ? jakby to ująć? ?mniej mgławicowa? od poprzedniczki a bardziej skontrastowana w stosunku do tła nieba. Takie odczucie może być, jak sądzę, spowodowane tym, że M80 wykazuje silną koncentrację w kierunku środka ? II stopień. To, że jest mniejsza (5,1?) i słabsza (7,3mag) nie ulega wątpliwości.[4] Następnie, odszukałem gromadę gwiazd oznaczoną jako M6, określaną też mianem ?Motyl?. Rzeczywiście, widać pewną symetrię w ułożeniu gwiazd, co chyba jest tłumaczeniem tego, jednak luźnego, skojarzenia z owadem. Od razu dostrzegłem około tuzina gwiazd i po wpatrywaniu się dłużej i zerkając mogłem bez problemu wyodrębnić około drugie tyle. Bardzo ładna gromadka. Z obserwacji kolejnego obiektu cieszę się podwójnie. Po pierwsze, ponieważ to najniżej położona eMka a więc reszta listy Messiera jest do zobaczenia z miejsca moich obserwacji (chodzi mi nie tylko o szerokość geograficzną ale także o to, że nie muszę szukać innej miejscówki w mojej okolicy). A po drugie, jest to naprawdę piękna gromada otwarta. Widziałem ją już naprawdę nisko nad horyzontem. Ponadto, w kierunku południowym mam lekkie wzniesienie i jeszcze las, co ma też swoje dobre strony, ponieważ przysłania trochę łunę od Kielc. M7 zajmuje około 1,5o i jest bardzo wdzięcznym obiektem dla lornetki. Zdołałem doliczyć się 16 jaśniejszych gwiazd (widocznych bezpośrednio) i sądzę że ponad drugie tyle można wyłuskać zerkając. Niektóre gwiazdy układały mi się w kilka linii, które czasem się przecinały. Obiekt zyskiwał dodatkowy urok, w wyniku ?ocierania ? się o szczyty drzew. Niektóre gwiazdy gwałtownie znikały, by już po chwili rozjaśnieć na nowo w trochę innym miejscu. Rys.3. M7 ? widok przez lornetkę 15x70.[6] Widok bardzo bliki temu co widziałem. I na tym wypada mi zakończyć relację. Tyle i aż tyle. Była prawie godzina 2.00 kiedy rozmontowywałem żurawia. Miałem jeszcze w planach inne fragmenty nieba, ale zmęczenie wygrało i po nieco ponad półtorej godzinie od rozpoczęcia obserwacji byłem już w domu. Coraz bardziej doceniam poręczność lornetek. /G. [1] Stellarium [2] Rony De Laet, ?The Casual Sky Observer?s Guide. Stargazing with Binoculars and Small teleskopes?, Springer-Verlaq New York Inc. 2012. [3] Joachim Herrmann, ?Gwiazdy? Bertelsmann Media Sp. Z o.o. Warszawa 1998. [4] Marek Substyk, ?Atlas Nieba 2000.0? Astro CD, Sylwia Substyk, Chorzów 2012. [5] http://rodelaet.xtreemhost.com/Sketch_M4_bino.html [6] http://rodelaet.xtreemhost.com/Sketch_M7_bino.html