Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Zatom' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 18 wyników

  1. Część I: Przybycie W czwartek o 14:15 wyruszyliśmy z @SQ3TLE pociągiem z Krakowa, o 15:30 obejrzeliśmy lot Starshipa okraszony pokazem fajerwerków, a po 8 godzinach jazdy urozmaiconej przygotowywaniem listy obiektów i obserwacją chmur dotarliśmy do Choszczna, skąd odebrał nas @TheJohnny22. Już w drodze do Zatomia niebo wyglądało niesamowicie. Gwiazdy lśniły ostro nad drzewami i nawet przez szybę samochodu widać było cały ich ogrom, który pół godziny później pod drzwiami Pyrlandii powiększył swoją liczebność kilkukrotnie. Wrzuciliśmy rzeczy do pokoju i wróciliśmy na zewnątrz, by przywitać się z towarzystwem urzędującym zarówno przed Pyrlandią, jak i na polu obserwacyjnym. Przy okazji, w tym pierwszym miejscu zerknęliśmy przez 12” @dariusa na jakąś galaktykę z wiosennych zbiorów Lwa i Panny, zaś w tym drugim @krzysztof G. w 16” pokazał nam kilka galaktyk w Sekstancie oraz Raku. Ten krótki wstęp do obserwacji sprawił, że trochę zmarzliśmy, dlatego ponownie udaliśmy się do Pyry, by przyszykować swój arsenał przeciwko zimnu. Wyposażeni w mnóstwo warstw ubrań i grzałki w butach zgarnęliśmy APM 25x100 z atlasem i ponownie wyszliśmy na pole obserwacyjne. Część II: Dmuchawce na niebie Kto by się spodziewał. Mimo przygotowanej w pociągu listy obserwacyjnej nie mogłam powstrzymać się od krążenia lornetą pośród ogromu gwiazd, szczególnie tych okupujących wiosenną, można by powiedzieć bardziej ubogą część nieboskłonu. Ta ubogość jednak tutaj przerodziła się dla mnie w bogactwo, zatomska noc pokazała bowiem ten rejon firmamentu w sposób niespotykany dla kogoś pochodzącego spod nieba podmiejskiego, a od lat mieszkającego w centrum Krakowa. W lornecie pośród tej wielkiej liczby gwiazd co jakiś czas ukazywały się bardzo delikatne mgiełki, rozwiane nasiona dmuchawca – galaktyki znajdujące się tak daleko, że w zasadzie stanowiące tło dla gwiazd naszego kosmicznego podwórka. Śledząc je, przemknęłam wzdłuż Łańcucha Markariana, przeczesałam Warkocz Bereniki, po czym zatrzymałam się na M53 i słabszej NGC 5053. Zdążyłam skierować się w okolice Lwa, gdy podszedł do mnie @Piotr K. z maleńką lornetką w stylu oczu wyraka wykonaną z telekonwerterów Nikona, którą tuż przed zlotem zarezerwowałam u niego na Forum. Ledwie przez nią spojrzałam i już wiedziałam, że ją biorę! Moim oczom ukazała się jeszcze większa ilość gwiazd wypełniająca szerokie pole widzenia. Natychmiast przypomniały mi się opisy obserwacji takimi dwururkami, w których zaczytywałam się lata temu, i dokładnie to co opisywały, przeżywałam w tamtym momencie. Czułam się, jakby moje oczy stały się nagle znacznie bardziej wrażliwe na światło i w efekcie zasięg gwiazdowy gołym okiem się powiększył. Gołym okiem, bo właśnie takie wrażenie naturalności i swobody jak przy patrzeniu gołym okiem towarzyszyło obserwacjom przez ten instrument. A to wszystko trwało tylko chwilę, bo po moich okrzykach zachwytu wszyscy zgromadzeni wokół też chcieli spróbować. Podczas gdy inni zajmowali się maleńką lornetką, ja przez swoją APM spojrzałam na wyraźniejszy niż zwykle Triplet Lwa oraz pobliską NGC 3596, z którą walczyłam wielokrotnie pod swoim przydomowym niebem, na którym zawsze mi umykała. Tym razem się udało. Filip i Janek również zaaprobowali widok pierwszych trzech nasionek dmuchawca, czego niestety, z uwagi na różnicę wzrostu, nie mógł zrobić @Virus. W międzyczasie zawołali nas do 16-calowego teleskopu na oglądanie ukazującej nieregularności galaktyki NGC 4559, a chwilę później w tej części pola obserwacyjnego pojawił się wątek gwiazdozbioru Żyrafy i odnajdywania go na niebie okraszony machaniem zielonym laserem (ku nie uciesze fociarzy). Zainspirowało mnie to do odnalezienia Kaskady Kemble’a, której lornetowy widok urzekł wszystkich zebranych, z kolei 16” zostało za moją sugestią skierowane na IC 342, o której zobaczeniu marzyło mi się już od dawna. W pierwszej chwili w polu widzenia zobaczyłam tylko gwiazdy, ale zaraz zostałam poinstruowana czego mogę się spodziewać. Po chwili zerkania faktycznie mojej źrenicy ukazało się gwiazdopodobne, rozmywające się na zewnątrz centrum obiektu, a im dłużej patrzyłam, tym większy obszar pokrywało. Kolejnymi celami teleskopu były galaktyki NGC 1961 i 1569 oraz planetarka NGC 1501, zaś lornety – M81 z M82 i NGC 3077 oraz NGC 2403. Po nich Filip oraz ekipa od 16-calowego Newtona zwinęli się do spania, a ja z Jankiem obserwowaliśmy dalej. Wycelowałam APM na Arp 85 i zachwyciłam się. Widywałam ją w różnych teleskopach, ale nie spodziewałam się takiego widoku tych obiektów w tej lornetce – obie galaktyki były wyraźnie widoczne, przy czym centrum M51 otaczała mgiełka o nieregularnej jasności – nie odważyłabym się chyba powiedzieć, że widziałam tam jakieś spiralne struktury, ale widok naprawdę był niesamowity. Przeniosłam pole widzenia dwururki ku wspinającemu się Łabędziu, po którym posnułam się też oczami wyraka, pokazałam Jankowi i @Charon_Xowi Albireo, zerknęłam na Wschodniego Veila i pokrążyłam nisko po Orle, gdzie coś już wisiało na niebie. Lorneta też zaczęła parować, a ponieważ noc astronomiczna kończyła się za niecałe pół godziny, nie było zbyt dużego sensu iść po grzałki. Zrobiliśmy z Jankiem jeszcze krótki obchód pośród fociarzy, którzy gdzieniegdzie wciąż trwali na polu obserwacyjnym, i zwinęliśmy się do ciepłej Pyrlandii. Część III: Słońce i Księżyc Główną atrakcją dziennego nieba było oczywiście Słońce, do którego obserwacji przed Pyrlandią podeszło kilka różnych instrumentów jak dariusowe 12” na Dobsonie, lorneta kątowa @Panasmarasa czy Lunt i Coronado. Nie wiem niestety czyje było Coronado, ale charonowy Lunt zdobył chyba najwięcej uwagi – co prawda ominęły mnie czwartkowe widoki ogromnej protuberancji, ale i bez niej piątkowy widok Słońca powodował opad szczęki. Niedługo po 19 panasmarasowa lornetka pokazała nam Słońce kryjące się między gałęziami drzew, a półtorej godziny później – ekstremalnie wąski sierp młodego Księżyca wiszący tuż nad tymi samymi gałęziami. Po jego zachodzie tę część nieba zdominowały Wenus i Mars, które zbliżając się powoli do horyzontu wraz z pokrywającymi nieboskłon cirrusami, zapowiadały nadchodzące obserwacje. Część IV: Cudowny instrument Tej nocy zaczęło się, że tak powiem, delikatnie. Ot w polu widzenia APM lądowały przeróżne klasyki, od M44 i M67, przez M81 z sąsiadkami, po M13, które pokazywałam Filipowi i @Zieluowi. Po około godzinie poszliśmy się zagrzać przy ognisku, potem Filip udał się spać, a ja wróciłam na pole obserwacyjne, by zapolować na nasionka dmuchawca rozwiane między gwiazdami. Akurat potwierdzałam widoczność NGC 3596, której widoku pierwszy raz uświadczyłam noc wcześniej, gdy akurat podszedł do mnie @Paweł Sz. z lornetą analogiczną do mojej, za to ze szkłami ED. Porównaliśmy obie dwururki na tych samych obiektach i zgodnie stwierdziliśmy, że nocą w zasadzie nie widać między nimi różnicy. Po tym Paweł upolował Igłę NGC 4565, a ja wycelowałam pole widzenia kolejno w NGC 3655 i NGC 3646. Ta ostatnia okazała się być dość trudnym obiektem, zarówno dla mnie, jak i dla Pawła. Przez M64 udałam się do bardzo ładnej NGC 4725, następnie do upolowanej wcześniej przez Pawła Igły oraz wyżej do NGC 4559, a potem znów niżej do NGC 4494 i jeszcze wyżej do skupiska kilku nasionek widocznych w jednym polu widzenia: NGC 4283 i 4278 (sklejonych w jeden świetlisty punkt) wraz z NGC 4274 oraz NGC 4314, a także do pobliskiej NGC 4150, która okazała się być znacznie trudniejsza od poprzedniczek. Jakoś wtedy Paweł przyniósł swoją APM 10X50 ED uzbrojoną w, jeśli dobrze zanotowałam, filtry Orion UltraBlock. Na pierwszy ogień poszła Ameryka Północna (jeszcze nigdy nie widziałam jej tak wyraźnie), a następne były Serce i Dusza – kolejne obiekty, o których obserwacji marzyłam od dawna. I oto stanęłam przy lornetce z filtrami i zobaczyłam – podłużną i wyraźniejszą Duszę oraz wnętrze Serca owinięte wokół gromady Melotte 15, wspaniałe! Wraz z Jankiem i Zielem obejrzeliśmy też wyraźnie zarysowanego Pacmana, a ja posnułam się jeszcze wzdłuż Łabędzia. Po pięknych widokach, które rozgrzały moje serce i duszę, sama poszłam ogrzać ręce i nogi do Pyrlandii. Z trudem wyrwałam się z tego ciepła jakiś czas później, ale zdecydowanie było warto. Wkraczając na pole obserwacyjne po tej przerwie, usłyszałam słowa „bino Stana”, które ujęły mnie całkowicie i sprawiły, że zostałam w tym miejscu do końca nocy astronomicznej. Lorneta ta, którą opiewał już zarówno @polaris w swojej relacji, jak i Paweł i inni w wątku zlotowym, powaliła swoimi widokami wszystkich i myślę, że nie tylko w mojej głowie stała się wymarzonym instrumentem docelowym. Pole widzenia tak głębokie i szerokie, że można by się w nim utopić, gwiazdy tak ostre, że można by się o nie zranić, widoki tak zapierające, że można by zapomnieć, by wziąć kolejny oddech. Każdy obiekt, który pojawiał się w polu tej lornety, onieśmielał, stawiał w cieniu jakikolwiek inny obraz z jakiegokolwiek innego instrumentu, który pamiętało się jako „najlepszy”. Chichoty przytłaczające bogactwem i przestrzennością, Veil Wschodni w postaci wysadzanej diamentami wstęgi, niesamowicie puchate E Barnarda. Iskrząca się delikatnie Róża Karoliny pośród gwiazd Kasjopei, skondensowana, ale zarazem niezwykle subtelna. Rozpływająca się w przestrzeni M27 kontrastująca z ostrymi słońcami wokół i niedaleka M71 stanowiąca skupisko takich słońc migoczące przy jaśniejszych i jakby położonych bliżej gwiazdach Strzały. I wszystko to, co było pomiędzy. Każdy fragment firmamentu w tym instrumencie niezmiennie zachwycał. @stan67 zaczął zwijać swoje cudo, gdy wschodnie niebo przestało być całkiem ciemne. Część V: Gubię się Około 20 sobotniego wieczoru oczy i instrumenty wielu zlotowiczów skierowały się na sierp Księżyca przyozdobiony w światło popielate oraz Wenus w kwadrze. SCT 8” @jolo pokazał nam cienki sierp Merkurego, zaś ja i Polaris uświadczyliśmy dodatkowo dość jasnego i długiego Liryda o pomarańczowym zabarwieniu mknącego przez Bliźnięta. Kiedy zrobiło się już znacznie ciemniej, rozstawiłam lornetę koło wspomnianego SCT Łukasza i wspólnie z Jankiem zaczęliśmy oglądanie. U Jolo najpierw zagościły podwójne Kastor i 19 Lyn, a następnie Eskimos, który w zasadzie został mi przedstawiony jako zagadka – miałam spojrzeć w okular i powiedzieć co to za obiekt (zgadłam). 😄 Na moją prośbę SCT zostało skierowane na wiszące już ekstremalnie nisko M46 i M47 i możecie wierzyć lub nie, ale w takich warunkach udało nam się wyłapać NGC 2438 – planetarkę w tej pierwszej gromadzie! W międzyczasie w mojej lornecie przewinęły się po kolei gromady Woźnicy i Bliźniąt, a chwilę później u Jolo – Duch Jowisza i mnóstwo galaktyk we Lwie. Do oglądania dołączyli Filip i Zielu. W SCT wylądował kolejny ogrom nasion dmuchawca. Żeby nie zasypywać Was numerami wspomnę tylko o widoku, który najbardziej zapadł mi w pamięć – galaktykach z wnętrza Łańcucha Markariana zebranych w jednym polu widzenia: M84, M86, NGC 4388 oraz NGC 4387. Piękne! Swoje galaktyki w lornecie wyłapuję też ja, m.in. wyraźne NGC 2683, NGC 3607 i 3608 czy wyskakujące zerkaniem NGC 3681, 3684 i 3686. Po północy robimy półtoragodzinną przerwę na grzanie się w Pyrze – Filip i Janek idą spać, ja i Zielu wracamy na pole. Jest bardzo zimno, ale niebo zachwyca. Biorę się za wiosenne jeszcze obiekty – wyłapuję NGC 5600 w Wolarzu i upewniam się kilka razy, że na pewno ją widzę. Zachwycam się Mini Sombrero (NGC 5746) i M5, wyzerkuję niewielką NGC 5921 i trochę upartą NGC 5962. Ups, to już chyba lato. Przenoszę się ku M27 i M71 i analizuję piękne ciemnotki wokół. W polu widzenia usianym mrocznymi sylwetkami zauważam skrzącą się delikatnie, ale też nie tak nieśmiało NGC 6830. Przepiękna, ale pobliska NGC 6823 okazuje się być jeszcze ładniejsza – sznureczek diamentów, na końcu którego jest zawieszona, tworzy przepiękny detal w tym gwieździsto-pyłowym rejonie nieba. Cudowna. Wyżej zahaczam o większą i luźniejszą gromadę Ro 2, zaraz potem jest Stock 1 i bardzo delikatna NGC 6800. Gubię się wśród cudów Łabędzia, a w swojej zgubie przypadkiem trafiam na NGC 7063. Tu wszędzie lecą zachwyty. Natrafiam na cielsko Ameryki Północnej i zaraz gubię się znowu. Zauważam kolejny punkt orientacyjny – M39, a niedaleko odkrywam NGC 7082, która bardzo przypomina mi woźnicowego Kota z Cheshire. Zagłębiam się w okolice Kokonu obfite w przepiękne ciemne mgławice i gubię się po raz kolejny. Na chwilę odnajduję się przy NGC 7243. Lacerta, Cefeusz. Trafiam na Gwiazdę Granat o przepięknej, ciepłej barwie i trzęsę się z zimna. Identyfikuję Barnardy 169, 170, 171 i gubię się raz jeszcze. Krążę po Cefeuszu z zachwytem nad tym pylistym regionem nieba. Przemieszczam się ku Kasjopei i z powrotem do Cefeusza, i jeszcze dalej na południe. Docieram do horyzontu. Biorę oczy wyraka i powtarzam tę podróż wzdłuż naszego nasionka dmuchawca. Trzęsę się z zimna. Przychodzi Jolo zwinąć swój setup, przez chwilę grzeje mi ręce suszarką. Zerkam znów przez oczy. Wschodni horyzont zaczyna jaśnieć. Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że ta relacja pojawia się tak późno, to przez pisanie magisterki, niemniej mam nadzieję, że tekst Wam się spodoba, zwłaszcza, że dawno nie pisałam relacji i chyba trochę wyszłam z wprawy. 😁 Dziękuję Wam raz jeszcze za zlot i do zobaczenia (mam nadzieję) jesienią, a jeśli się nie uda, to kolejnej wiosny!
  2. @polaris już się z Wami podzielił swoją opowieścią z jedynej pogodnej nocy XXIV zatomskiego zlotu, teraz kolej na historię z mojej perspektywy. 🙂 Dla mnie obserwacje zaczęły się od przelotu ISS tuż przed 20, choć po tym zdarzeniu jeszcze przez jakiś czas przeglądałam Interstellarum w poszukiwaniu ciekawych obiektów do obserwacji i gromadziłam ostatnie pokłady ciepła przed wyjściem na zewnątrz, które nastąpiło ok. 20:30. W pierwszej chwili zobaczyłam ciemność. Stojąc przed drzwiami Pyry 2, dostrzegałam jedynie majaczenie najjaśniejszych obiektów obecnych w tamtym momencie na niebie. Wega, Deneb, Altair. Saturn. Jowisz po spojrzeniu w lewo. Jedno mrugnięcie, drugie i trzecie. Źrenice rozszerzają się, rodopsyna w światłoczułych komórkach moich oczu zaczyna się regenerować. Kolejne mrugnięcie i nagle wszystko staje się jaśniejsze. Pojedyncze wcześniej punkty światła mnożą się i zwielokrotniają swój blask, a niebo zostaje przedzielone mleczną smugą, która z każdym kolejnym mrugnięciem staje się bardziej postrzępiona, niczym fraktal w coraz to kolejnych iteracjach. Z Filipem bierzemy lornetę i udajemy się na pole obserwacyjne. Idziemy przez nową furtkę, mijamy nowy płot i ustawiamy się w nowym dla nas miejscu, bo nie jak zwykle koło Virusa, ale tam, gdzie urzędują inni wizualowcy – przy GSO 8” Polarisa. Chwytam dwururkę, żeby wycelować w jakiś obiekt, i w tym momencie już wiem, że nici z planowania, nici z jakiejkolwiek listy obserwacyjnej – APM 25x100 mam od 4 lat, ale pierwszy raz jestem z nią pod tak ciemnym niebem, które przyprawia o szaleństwo i żądzę zobaczenia wszystkiego naraz. Z trudem powstrzymuję się od bezładnego przeczesywania firmamentu. Zamiast tego zaczynam od okolic Strzelca i powoli wspinam się wzdłuż Galaktyki, zatrzymując się na co ciekawszych celach, by pokazać je Filipowi. Mijamy wyraźnie zarysowaną M17, trochę mniej kształtną M16, podziwiamy wachlarzowatą M11 otoczoną świtą Barnardów, a ja stwierdzam, że w tej okolicy przydałaby się lornetka o trochę szerszym polu widzenia. Przesuwam się do Altaira, od którego odbijam do chyba najklasyczniejszej ciemnotki – „E” Barnarda kłębiącego się atramentową czernią. Filip przyzwyczajony do wypatrywania pojaśnień wśród gwiazd, a nie ich przeciwieństw, nie od razu dostrzega o co chodzi z tymi obiektami, ale charakterystyczne „E” dostrzega dosyć szybko. Potem wszystko jest już bardziej chaotyczne. Filip co jakiś czas zagląda do Virusa zobaczyć jak mu idzie focenie, ja czasem zerkam co tam namierzył Polaris. Marcin pokazuje mi chociażby bardzo stare gromady otwarte pokroju NGC 188 czy NGC 6791, na które w zasadzie do tej pory nie zwracałam uwagi w atlasach i których nigdy wcześniej nie próbowałam nawet wyzerkać! W jego teleskopie oglądamy też Amerykę Północną i Pelikana – to chyba moje pierwsze obserwacje tych obiektów z filtrem UHC. Szare amerykańskie cielsko wyraźnie odcina się od otoczenia, szczególnie w rejonie Zatoki Meksykańskiej, a przesuwanie pola widzenia uświadamia jak rozległy jest to obiekt. Do tego samego rejonu podchodzę zaraz też z lornetą, choć w zenicie nie jest łatwo – przerazilibyście się, widząc w jakiej pozycji go obserwuję. Zdecydowanie mniej akrobatyki wymaga za to chociażby Veil, którego części wschodnią i zachodnią bez problemu rejestruję w dwururce. Więcej szczegółów tego kompleksu dostarcza zestaw Polarisa ukazujący też oczywiście Trójkąt Pickeringa. Lornetą kontynuuję wędrówkę wzdłuż Mlecznej Drogi. Niesamowicie urzekają mnie M71 i M27, zwłaszcza ta druga pięknie ukazuje klepsydrowaty kształt skąpany w delikatnym halo i zanurzony w mrowiu gwiazd, do tego krawędzie samego ogryzka wydają się być odrobinę jaśniejsze, co nadaje połysku całemu obiektowi, sprawia, że zyskuje więcej głębi, staje się bardziej świetlisty. Nie jestem pewna czy wiecie co mam na myśli, ale wrażenie podobnego efektu mam często w przypadku M57 oglądanej w niedużych teleskopowych powiększeniach. Dla porównania zaraz zerkamy też na Hantle w 8” i Filip stwierdza, że zdecydowanie woli ten widok, z czym absolutnie się nie zgadzam i wracam do podziwiania ogryzka zawieszonego pośród gwiazd Liska w mojej APM. Kierując się dalej ku bardziej jesiennym częściom Galaktyki mijam Chichoty, których lornetowy urok wszyscy po kolei podziwiamy, wędruję po gromadach Kasjopei, odbijam ku galaktykom Andromedy i Trójkąta. Ktoś mnie woła. To Polaris i Acidtea zasadzili się na planety i zachwycają się ich obrazami. Na polu obserwacyjnym zrobiło się trochę mglisto, ale seeing jest świetny. Uran jawi się jako maleńka tarczka o turkusowym zabarwieniu. Saturn jest tak ostry, że nie potrafię tego chyba dobrze ubrać w słowa. Pociemnienia na tarczy, przerwa Cassiniego, w dodatku jestem przekonana, że widzę nie tylko cień planety na pierścieniach, ale też cień pierścieni na planecie. Spokój bijący od tego widoku rozbraja, to coś niezapomnianego. Najlepszy Saturn w moim życiu, serio! A to jeszcze nie koniec, bo przecież na niebie jest jeszcze Jowisz. W swojej relacji Polaris wspomina o moich opisach barw tej planety, oto i one: Nawiasem mówiąc, w notatniku obok opisu zrobiłam jeszcze taki minirysunek ukazujący rozłożenie tego wszystkiego na tarczy, dodam jeszcze, że księżyce Galileuszowe bardzo ciekawie ułożyły się po jednej stronie planety na kształt takiej jakby fali. W tym momencie zrobiliśmy sobie z Filipem krótką przerwę na dogrzanie się w Pyrlandii, podczas której nie tylko zjedliśmy po rozgrzewającej zupce chińskiej, ale też przede wszystkim byliśmy świadkami droczących i przegadujących się ze sobą w przezabawny sposób @qbanosa, @kenny'ego i @dariusa. 😄 W tym czasie udało mi się też spisać w notesie to, co do tej pory się wydarzyło. Ok. 1:00 wracamy na pole obserwacyjne i od razu wita nas Polaris zachwycający się Marsem. Widok planety jest faktycznie nieziemski, ale nie tylko on, bo oto seeing, który wcześniej określiłam mianem świetnego, teraz stał się po prostu rewelacyjny, choć mam wrażenie, że to określenie i tak za słabo opisuje to, czego doświadczyliśmy. No bo czy to Mars, czy to Jowisz, planeta wyglądała jak z obrazka, nieruchoma, spokojna. Absolutny brak drgań. Jak gdyby ktoś wyświetlił szkic (w przypadku Jowisza) lub zdjęcie (w przypadku Marsa). Czerwona Planeta w 200x była bardzo duża w moim odczuciu, pięknie ukazywała fazę i różnice w albedo różnych fragmentów swojej powierzchni. To chyba najlepszy Mars jakiego widziałam. Jakieś dwie godziny po najlepszym Saturnie w moim życiu. No nieźle! Co do Jowisza, to może i WCP zakończyła już swój tranzyt po jego tarczy, ale widok wciąż był urzekający. Moją uwagę znowu szczególnie zwróciły kolory: Po tym widoku Filip stwierdził, ze zwija się do spania i ciepła, a my z Polarisem niemal równocześnie pomyśleliśmy o Helixie. O ile Marcin stwierdził, że nic nie widzi ani u siebie, ani u mnie, o tyle mi wydawało się, że przy ruszaniu lornetą jest tam jakieś słabe pojaśnienie. Na tym etapie nocy wilgoć była już wszędzie, zamglenie się zagęściło, ale seeing nie odpuszczał, więc Polaris wziął się za gwiazdy podwójne, o których możecie przeczytać w tego relacji. Ja dodam tylko, że wszystkie były idealnie rozdzielone. Potem przewinęło się trochę zimowych gromad pokroju NGC 1664 i NGC 1582, ja zaś zobaczyłam Mgławicę Merope chyba wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej – w oczywisty sposób rozwijała swój wachlarzykowaty kształt od gwiazdy-imienniczki ku ciemnemu otoczeniu. Zahaczyłam jeszcze o M81 i M82, a na koniec skierowałam się ku zimowemu myśliwemu i uchwyciłam koniunkcję M42 z gałęziami świerku i szyszkami – to był naprawdę ciekawy kadr. Po przywitaniu się z Orionem przystąpiliśmy do zwijania sprzętu – wilgoć nie tylko była coraz bardziej uciążliwa, ale zaczęła wręcz powoli zamarzać, do tego niebo coraz bardziej zasnuwało się cienką chmurną kurtyną psującą widoczność. Pokontemplowaliśmy jeszcze tylko dźwięki windowsowych errorów dochodzących z jednego z pobliskich setupów fociarzy i zgarnęliśmy się do Pyrlandii. Było ok. 3:00. Spisałam w notatniku drugą część obserwacji, pogadałam z Dariusem i wyskoczyłam jeszcze na chwilę na pole obserwacyjne zerknąć co tam u @Virusa, ale było już tak zimno, że szybko wróciłam do pokoju. Na odchodne zrobiłam jeszcze tylko zdjęcie telefonem sprzed Pyrlandii. Ah, dobrze było zobaczyć takie niebo pierwszy raz od dwóch lat. I aż tak dobry seeing pierwszy raz w życiu.
  3. Virus w Zatomiu ? Rozpoczynam spotkanie. Na razie zanosi się na indywidualną obserwację - jeśli pogoda pozwoli, może jakieś okienko się otworzy do obserwacji?
  4. XX zlot uważa się za rozpoczęty. Przybywajcie, samemu smutno. ?
  5. A teraz oficjalnie. Przedstawiam obiekt załapany w Zatomiu. Niestety tylko kanał luminacji ale jak by nie patrzeć swój urok ma. Być może fotkę już widzieliście. Ta wersja jest troszkę bardziej wyciągnięta niż poprzednia. Dane: Obiekt: Messier 5 Data: 12-04-2018 Teleskop: SW 150/750 Detektor: ATIK 383L+Mono Czas: L 8x300s
  6. Pozwolę sobie założyć temat ;). Czy ma ktoś może nadmiar kitowców 5mm i 20mm oraz jakąś tanią kątówkę 1,25" 90* i chciałby przywieźć na zlot w celu sprzedarzy w atrakcyjnej cenie ;)? Pozdro
  7. Małe co nieco z zatomskiego zlotu. Niewiele ale cieszy. Zobaczymy co wyjdzie z kolorem. Na obecną chwilę BW. Resize do 60% oraz mały crop. Dane: Data: 01-04-2017 Obiekt: M89 M90 Teleskop: SW 150/750 Detektor: Atik 383L+ Mono Czas: L 17x600s
  8. Do zlotu został nieco ponad miesiąc, pora zatem pomyśleć o koszulkach zlotowych. Tradycyjnie ogłaszam konkurs na grafikę wektorową koszulki czternastego zlotu. Tył jak rozumiem pozostaje bez zmian, czyli logo forum+nicki uczestników zlotu. Projektujemy zatem przód koszulki, najlepszy projekt zostanie wybrany drogą ankiety. Nagrodą oczywiście darmowa koszulka. Propozycje proszę zamieszczać do 5 marca. Liczę na Waszą pomysłowość
  9. Tu macie reportaż regionalnej TV Echo zawierający część: mojej "improwizowanej" prelekcji (notabene muszę zrzucić z 10kg ) ,wypowiedzi dzieciaków oraz wywiad z Lukasem o astrofotografii słonecznej ..miłego oglądania!
  10. Kolega @stefanchm zafundował do rozlosowania dwie piękne koszulki o rozmiarze XL z pamiątkowym nadrukiem. Do losowania użyjemy sprawdzonego Multi Multi jednocześnie sprawdzając refleks forumowiczów Krótki regulamin: Poniżej przedstawiona jest lista osób, które nabyły gotowe urządzenie lub zestaw do samodzielnego montażu Począwszy od losowania Multi Multi w poniedziałek 18.04.2016 o godzinie 14:00 będzie losowana kolejna osoba z listy (suma wylosowanych w MM liczb modulo liczba osób na liście plus jeden) Bezpośrednio po losowaniu w wątku zamieszczę nick wylosowanej osoby Osoba ta musi mi przesłać na PW adres do wysyłki koszulki do momentu kolejnego losowania Multi Multi. Jeśli w tym czasie tego nie zrobi lub zrezygnuje z koszulki jego wygrana przepada i w kolejnym losowaniu zostanie wyłoniony kolejny zwycięzca. W taki sposób rozlosujemy obie koszulki. Przypominam, że losowania MM są prowadzone dwa razy dziennie o godzinie 14:00 i 21:40. zombi AWE Fobek dziki lumpo sferoida Alien jcbo Jarkowy123 grzesiek508 elivis_is_alive swobodny jacpar Pav1007 MaPa Amper MareQ Plitfyg tranox bujarek szdom1 DarX86 rafal.irek Aldora coy_coyote TomekG Artir motoloo Pawcio tasti neoxi Nowok76 Anva pkoczan Prot AstroLutek Arek kpt_hak Elmarqo Pimo Bogdan_strzelec Przemo23 AdmiralM FunkyKoval35 miron
  11. Wybraliśmy się dzień szybciej, niebo zapowiada się wyśmienicie. Pozdrowienia z Zatomia:)
  12. Może zacznę, w tym temacie umieszczajmy informacje dotyczące wspólnego dojazdu na zlot :). Ktoś będzie jechał w piątek (08.04) z Torunia i będzie wracał w niedzielę (10.04) i może zabrać jedną osobę(mnie :)) ze sobą? Zabieram jedynie ubrania i lornetkę.
  13. Ta sama klatka, która wystąpiła w poprzedniej edycji fotoringu http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/7641-fotoring-90mm-apo-vs-200mm-newton/ tym razem znalazła nowego przeciwnika i mamy: - refraktor Takahashi TOA 150mm z kamerką SBIG STXL 11002 na jakimś Paramount sądząc po zdjęciach w Nerpio - ATM newton 200/800 z kamerką Atik 383 na EQ6 w Zatomiu Klatka to okolice M81, naświetlana przez filtr L z czasem 600s. Skala obrazu była podobna (1.7"/px dla TOA vs 1.5"/px dla newtona) - obie klatki są skalibrowane i zostały wyrównane w Pixie. Najpierw pełny obraz, resize 1:3, inwersja, STF: Różnica subtelna, wg mnie ze wskazaniem na bractwo z Zatomia. poniżej porównanie fragmentu 1:1: Tutaj też obraz bardzo porównywalny. Może ten z apertury 200mm ma nieco gładsze tło, przez to pewnie nieco lepszy SNR. Na koniec M82 nieco wyciągnięta i potraktowana HDR Multiscale Trasform Tutaj z kolei lekkie wskazanie wg mnie na zestaw w Nerpio - struktury pyłowe w M82 są nieco wyraźniejsze i lepiej zarysowane. I jeszcze zdjęcia bohaterów:
  14. Witam Chciałbym rozpocząć małą dyskusje nad warsztatami astrofoto. Jak by to miało wyglądać? Gdzie mogłyby się odbyć? Ile czasu trwać? Czy ma to być połączenie praktyki z teorią? Ile maksymalnie osób miało by być aby to ogarnąć organizacyjnie? Itd. Zachęcam naszych Szczecińskich astrofotografów do dyskusji i tych początkujących i tych obeznanych w temacie. Może z tego coś wyjdzie? Chętnie wysłucham osoby z innych części Polski które takie warsztaty przeprowadziły i podzielą się radami.
  15. Jeżeli CalSky prawidłowo przelicza orbitę i nic nie ulegnie do czasu zlotu zmianie, to będziemy mieli kolejną zlotową atrakcję czyli tranzyt stacji ISS na tle Słońca. Czas i godzina: Sobota 12 września o godzinie 8:52 i 41 sekund Mapka "centerline" i dane poniżej :) Później wrzucę dokładniejsze dane dla pola obserwacyjnego w Zatomiu. Trzymajmy kciuki za pogodę.
  16. M51: 10x600 sek, Iso 400, Nikon d5300, ED 80. Triplet: 14x900 sek, iso 640, Nikon d5300, ED 80. W Zatomiu męczyłem się z montażem - nie celował tam gdzie powinien. W końcu się poddałem i przy pomocy kolegów (Gayos i Marwo, dzięki) ustawialiśmy na oko i jakoś poszło. W domu po powrocie, możecie się śmiać, okazało się że mam ustawiony czas letni ;D .
  17. Zatom 22/23.09.2012, 21:30-03:30 Sprzęt zaczęliśmy rozstawiać około 21:30, kiedy na niebie zauważyliśmy wyraźne oznaki nadciągającej pogody. Druga część soboty minęła pod znakiem ulew, burz i wichrów, ale wszystkie prognozy wskazywały na przejście frontu po godzinie 22 i przewidywały całkowicie czyste niebo do rana. Obawialiśmy się jedynie wilgoci, ale obecny całą noc wiaterek, mimo obniżania temperatury odczuwalnej, był zbawienny dla optyki która praktycznie, przy zachowaniu podstawowych zasad ochrony przed wilgocią, nie "rosiła". Jeszcze przez niknące chmury udało nam się popatrzeć na nisko zawieszony nad drzewami Księżyc w pierwszej kwadrze, a po godzinie wyczyściło się całkowicie, i oprócz ostatnich niegroźnych obłoków, do rana mieliśmy do dyspozycji piękne, klarowne i przejrzyste niebo. Nie wspomniałem jeszcze z czym przyjechałem do Zatomia. Jako podstawowy sprzęt wziąłem swój nowy nabytek - lornetkę Vixen Giant Ark 16x80, oraz dodatkowo Nikona EX 10x50. Okazało się, że całą noc przesiedziałem przy Vixenie, a Nikona wziąłem tylko na dzienną wycieczkę po lesie. Co więcej, ani razu w czasie sesji nie podszedłem do innych teleskopów, a obok stały 8-, 10-, a nawet 16-calowce. Słyszałem rozmowy "Mam Sowę!", "Jest Veil!", a ja spokojnie to samo miałem w lornetce :) Jedynie pod sam koniec obserwacji zerknąłem przez 10" Marka z Gdańska z nasadką bino na Jowisza, oraz przez 16" Heńka na Koński Łeb w paśmie H?. Warunki, jak już wspomniałem, były bliskie ideału (wioska przeżyła zaciemnienie z okazji zlotu!). Powietrze było przewiane, nic nie "wisiało", wiatr zapobiegał osiadaniu wilgoci, jedynie temperatura mogłaby być wyższa. Między 3 a 4 nad ranem zanotowaliśmy +4°C, a odczuwalną oceniliśmy na od 1°C do 2°C. Całą niedzielę odczuwałem skutki bliskiego kontaktu dłoni z zimnymi elementami statywu. A trzeba było wziąć rękawiczki. Thomas by powiedział: "Lepiej nosić niż się prosić". Jak tylko zaszedł Księżyc, zabrałem się za obiekty głębokiego nieba. To była, po pewnej pięknej nocy w Zwoli, dopiero moja druga sesja pod ciemnym niebem z Vixenem, więc chciałem ją w pełni wykorzystać na wyciśnięcie z lornetki całej mocy apertury 2x80 mm. Zacząłem nietypowo, bo od nisko wiszącej Wielkiej Niedźwiedzicy (do której zresztą wróciłem w drugiej połowie nocy). Oczywiście zaliczyłem standardy, czyli M51 z NGC 5195 - widoczne jako wyraźne dwie plamki, M101, M81/M82 wraz z towarzyszkami NGC 3077 oraz NGC 2976. Dużo niżej wyłapałem też parkę M108 i M97 (Sowa). M108 była dość wyraźną podłużną smużką, a M97 jeszcze wyraźniejszą, sporą okrągłą plamką. Następnie przesunąłem się na wstęgę letniej Drogi Mlecznej, w okolice gwiazdozbiorów w okolicy równika niebieskiego, stopniowo idąc na północ. W Orle wypatrzyłem mój osobisty hit tego gwiazdozbioru - kompleks ciemnych mgławic Barnard 142 i 143 czyli "E Barnarda", gromadę kulistą NGC 6760 (z pomocą Panasamarasa), oraz gromadę otwartą NGC 6755. Niestety, nie udało mi się wypatrzeć pobliskiej NGC 6756, ale pamiętając ile mi to maleństwo napsuło krwi w 8", nie spodziewałem się tu zwycięstwa. Oczywiście, nie odmówiłem sobie przyjemności spojrzenia na parkę jakże różnych gromad otwartych na pograniczu Wężownika i Ogona Węża - mniejszej i jaśniejszej NGC 6633 oraz większej i bardziej eterycznej IC 4756. Pobliski Delfin kusił aby powtórzyć podejście do jego dwóch małych kulistych. Leżąca niecałe 4° na południe od gwiazdy ? Del NGC 6934 jest nieco jaśniejsza. Leży pół stopnia na północ od parki gwiazd o jasnościach 6,5 mag i 7mag (BD+06 4584 i BD+06 4576) i była widoczna w Vixenie jako składnik dwóch ciasnych parek słabych gwi azd (ok. 9-10 magnitudo). Przy dokładnym przyjrzeniu się parce wschodniej widać było, że wschodnia "gwiazdka" jest nieco rozmyta, a zerkanie jeszcze pogłębiało to wrażenie. Słabsza z kulistych Delfina - NGC 7006 - jest bardzo trudnym celem dla lornetki. Mała i słaba, leży w dość nieciekawym polu gwiazdowym, choć przy odrobinie wyobraźni można tu zastosować starhopping. Około 3,5° dokładnie na wschód od gwiazdy ? Del natkniemy się na spory trójkąt równoramienny, który z nieco słabszą gwiazdką na południowym wschodzie tworzy bardzo pochylony romb. Jeśli wrócimy od tej gwiazdki pół stopnia w kierunku trójkąta, natkniemy się na słabiutkie, niemal gwiazdowe, pojaśnienie. Leży ono na przedłużeniu linii w kierunku północnego wschodu tworzonej przez dwie gwiazdki. To będzie NGC 7006. Należy uważać aby nie pomylić jej z pobliską słabą gwiazdką (jedną z dwóch tworzących linię na północny wschód). Gromadka widoczna była zerkaniem, wyskakując raz po raz z tła. W Lisku padł oczywiście Wieszak czyli Cr 399, a także, ku mojej radości, wypatrzyłem w końcu słabą, podłużną gromadkę otwartą NGC 6802. W lornetce pokazała swój charakterystyczny kształt rozciągnięty w linii północ-południe. Z luźnych, rozległych gromad otwartych warto wspomnieć NGC 752 w Andromedzie oraz NGC 1647 i NGC 1746 w Byku, które tej jesieni rozdzielone są jasnym Jowiszem. Kiedy niebo letnie przesunęło się ku zachodowi, a na południowym wschodzie zaczęły piąć się gwiazdozbiory jesienne, skierowałem się najpierw ku Łabędziowi, a następnie w rejony na południowy wschód od Pegaza. W Łabędziu odwiedziłem rejon Sadra gdzie padły gromady otwarte: NGC 6910 (którą uwielbiam w teleskopie), Cr 421, oraz najprawdopodobniej Dolidze 6. Po drugiej stronie Sadra zwróciła moją uwagę M29 - malutka gromada otwarta. Pokazała ona wyraźny czworoboczny kształt z ładnie rozdzielonymi głównymi gwiazdkami gromady. Ze szlagierów, oczywiście Ameryka Północna czyli NGC 7000, która w polu 4° po prostu fenomenalnie odcinała się od tła pokazując kształt znany z fotografii. Obszar na wschód od niej również nie był całkowicie ciemny - widać było, że tam również rozlega się spory, ale bardzo słaby, obszar mgławicowy. Dał się też wyzerkać kształt pobliskiego Pelikana (IC 5070). Na pograniczu Łabędzia i Cefeusza odwiedziłem znaną parkę NGC 6946 (galaktyka) i NGC 6939 (gromada otwarta), a po drugiej stronie Łabędzia wspaniałą lornetkową M39 z ciągnącym się od niej ciemnym, nieregularnym pasem ciemnej mgławicy Barnard 168. Muszę tu wspomnieć o wspaniałej widoczności gołym okiem detali pasa Drogi Mlecznej, wraz z potężnymi "dziurami" i "pasmami" ciemnych mgławic przecinających go na północ od Deneba. Nie sposób było pominąć kompleksu Veila. W polu 4° mieścił się cały, choć nie tak komfortowo abym mógł się tym widokiem delektować. Wolałem osobno centrować w polu widzenia najpierw jaśniejsze NGC 6992/5, a potem słabszą NGC 6960 przechodzącą przez gwiazdkę 52 Cyg. Pomiędzy dało się dostrzec pojaśnienie przypominające o obecności Trójkąta Pickeringa. Pod Veilem zahaczyłem jeszcze gromadę otwartą NGC 6940. Wcześniej z przyjemnością odwiedzałem ją w lornetce 10x50. W większej 16x80 wygląda ona tak różnie, że z łatwością można ją pomylić, a nawet przeoczyć! Jest to świetny przykład obiektu który zupełnie inaczej wygląda w różnych konfiguracjach sprzętowych. Przesuwając się na wschód, trafiłem do Pegaza. Oczywiście, w teleskopach szlagierem jest tu NGC 7331 z pobliskim Kwintetem Stephana. Równie oczywiste jest to, że Kwintetu w lornetce nie upoluję, ale galaktykę NGC 7331 i owszem. Dojście do tego obszaru jest dość łatwe, chociaż pierwszy skok musimy wykonać nieco "na oko". Mając w polu widzenia dwie jasne gwiazdy ? i ? Peg (odległe od siebie o 5°, więc mając lornetkę o polu mniejszym, musimy to zrobić "skanując" tę odległość), przesuwamy się o kolejne 5° na północ, z lekkim odchyleniem na zachód, aż do granicy z Jaszczurką, gdzie w polu widzenia pojawią się dwie gwiazdki o jasności ok. 6mag (HR 8609 i HR 8604). Wtedy wracamy pół stopnia na południe do dwóch gwiazdek o jasności ok. 8,5mag położonych w linii naszego przesuwania (południe z lekkim wychyleniem na wschód). Od nich, kolejne pół stopnia na południe, powinniśmy dostrzec słabą, podłużną smużkę wyskakującą z tła przy zerkaniu. W nacelowaniu pomocna może być parka słabych gwiazdek ok. 9mag będąca miniaturką parki na granicy z Jaszczurką, leżąca nieco na północny zachód od galaktyki. Wszystkie opisywane gwiazdy starhoppingu z łatwością mieszczą się w polu widzenia nawet większych lornetek, więc nie powinniśmy mieć trudności z celowaniem nie tracąc żadnego z punktów odniesienia z pola. W tej okolicy Panasmaras naprowadził mnie na jeszcze jedną galaktykę - NGC 7217. Jest ona mniejsza i słabsza od NGC 7331, ale mając wyższą jasność powierzchniową, daje się wyzerkać w lornetce. Rozochocony zwycięstwami przygotowałem się na porażkę w starciu ze słabiutką galaktyką w Andromedzie - NGC 891. Dojście do niej nie jest trudne. Startując od gwiazdy ? And skierowałem się na wschód, w kierunku gromady otwartej M34. Nieco wcześniej niż w połowie drogi (trochę więcej niż 2° od ?) znajduje się specyficzny asteryzm złożony z 6 gwiazd w kształcie drabinki - dwa rzędy po trzy gwiazdki. Środkowa para celuje niemal dokładnie w galaktykę. Wystarczy przedłużyć linię wyznaczoną przez dwie środkowe gwiazdki drabinki o dwie odległości na wschód z lekkim przesunięciem na południe (nieco dalej na tej linii leży gwiazda 6,7mag BD+41 453). Wcześniej powinienem dostrzec zerkaniem lekkie, podłużne pojaśnienie tła poprzeczne do wspomnianej linii. JEST! Uważne, dłuższe wpatrywanie się zerkaniem ujawniło, że smużka lekko się wydłuża, a część centralna jest dobrze widoczna. Ten obiekt również dobrze znam z 8" - nie jest łatwy ze względu na niską jasność powierzchniową. Kluczowe są tu warunki, a przede wszystkim przejrzystość atmosfery. Po dłuższym badaniu NGC 891, przeszedłem przez M34, aby trafić w rejon mgławicy Kalifornia (NGC 1499). Jest to duży obszar mgławicowy który nie sposób zmieścić w polu okularu teleskopu. Pamiętam, jak zeszłej jesieni w Jeziorach Wielkich złapaliśmy Kalifornię w ED80 z okularem Nagler 31mm i filtrem UltraBlock. Było to po prostu pojaśnienie tła widoczne tylko jako kontrast do ciemniejszego tła poza mgławicą. W lornetce widać było podłużne, ulotne pojaśnienie tła bez szczegółów. Od Kalifornii jest już tylko jeden krok do Plejad - pięknie skadrowane w polu 4° z widocznymi mgławicami, szczególnie Merope (NGC 1435) rozciągającą się na południowy wschód od "swojej" gwiazdy. Z nieba zimowego wróciłem jeszcze na jesienne. Korzystając z ciemnego południowo-wschodniego widnokręgu postanowiłem zapolować na mało popularne u nas trio: galaktykę NGC 247 w Wielorybie oraz galaktykę NGC 253 i gromadę kulistą NGC 288 w Rzeźbiarzu. Z tego co pamiętam, NGC 253 (Galaktyka Rzeźbiarza) oraz mętne przebłyski kulistej NGC 288 widziałem już w Zwoli, ale chciałem wyłuskać całe trio pod naprawdę ciemnym niebem. I udało się. Wyraźne mgiełki NGC 253 i NGC 288 w jednym polu, z charakterystycznymi pobliskimi układami gwiazd wraz z widocznymi też w lornetce wierzchołkami drzew nad którymi wschodziła ta parka to widok jak z obrazka. Niezapomniane połączenie widoku pobliskich drzew z odległymi obiektami głębokiego nieba - gromady kulistej leżącej 30 tysięcy lat świetlnych i galaktyki leżącej ponad 11 milionów lat świetlnych od nas. Udało mi się też w końcu wyłuskać z tła podłużną smugę galaktyki NGC 247, która "rosła" przy zerkaniu o jakieś 30%. Leży ona w charakterystycznym miejscu, jedynie 3° pod gwiazdą ? Cet, nad północno-wschodnim wierzchołkiem trójkąta prostokątnego z dość jasnych gwiazd. Jej południowy koniec dotyka gwiazdki 9,5mag. W Wielorybie zaliczyłem również galaktykę M77 i pobliską NGC 1055 (z pomocą Panasamarasa), która tworzy ładny trójkącik z dwiema gwiazdkami w pobliżu ? Cet, oraz jasną i sporą mgławicę planetarną NGC 246 w zachodniej części gwiazdozbioru. W Wodniku odwiedziłem Ślimaka - NGC 7293. Pod koniec sesji skierowałem się ponownie na niebo zimowe. Na wschodzie królował już Orion, więc po nasyceniu wzroku okolicami M42, podszedłem do mgławicy Płomień, czyli NGC 2024. Po namierzeniu ciemnej szczeliny na wschód od Alnitaka, wyzerkałem też lekkie pojaśnienia po obu jej stronach. W Woźnicy wyłuskaliśmy z Panasemmarasem gromadę otwartą NGC 1893. Wspomnę też nasze zmagania z Barnardem 33 czyli słynnym Końskim Łbem. Ta ciemna mgławica leży na tle "jasnej" mgławicy IC 434. Ze względu na specyfikę IC, zalecanym filtrem do wydobycia na jej tle B33 jest H?, który szczęśliwie mieliśmy na podorędziu. W 16", okularem ES 24 mm oraz filtrem, po dłuższym wpatrywaniu się w końcu dostrzegłem ciemniejsze, spore wcięcie w bladej poświacie IC 434. Ponieważ znałem już ten rejon po zmaganiach w 12", łatwiej mi było zorientować się w układzie słabych gwiazdek przy których widać Łeb. Po nakierowaniu kolegów, każdy potwierdził widoczność Barnarda 33. W sieci znalazłem zdjęcie, które nieco przerobiłem na użytek wizualizacji widoku w okularze, choć ostrzegam, że i tak odbiega ona od rzeczywistości. W okularze całość jest ulotna i dużo ciemniejsza niż na zdjęciu. Oprócz ciemnego nieba, B33 i IC 434 wymagają cierpliwości i dobrze opanowanej techniki zerkania. Ale jeśli wiemy czego możemy się spodziewać, obiekt jest spokojnie do wyłapania. Jak już wycelujemy w ten region, kluczowe jest zorientowanie się w okolicy i odnalezienie dwóch gwiazdek (w tym górna jest podwójna, ale tego raczej nie dostrzeżemy) leżących na południowy-wschód od nasady szyi Łba. Wiele obiektów w powyższym opisie pominąłem, jako standardy których nie trzeba przedstawiać (np. potężne pole z gromadami na pograniczu Perseusza i Kasjopei, M31 i M33, region M42...), ale mimo wszystko zachęcam do podejścia do nich w tak z pozoru banalnym sprzęcie jak lornetka. W szerszym polu przedstawiają się one zupełnie inaczej niż w okularze teleskopu. Niektóre z nich w ogóle nie nadają się do obserwacji w wąskim polu teleskopu, a część z nich niemal lub wręcz całkowicie "ginie" w powiększeniach rzędu 30x i wyższych. Sporo powyższych opisów jest też dość chaotycznych (za co przepraszam), ale w tym szaleństwie po prostu nie robiłem notatek... Wybaczcie staremu zgredzie ;) Na koniec przytoczę opinię Panasamarasa wyrażoną na prelekcji o lornetkach, a którą w pełni popieram: "Nie docenimy walorów i wartości obserwacyjnych lornetki, dopóki będzie ona tylko dodatkiem do stojącego obok teleskopu. Musimy wybrać się pod rozgwieżdżone niebo tylko z lornetką - wtedy okaże się, że wcale nie tęsknimy za teleskopem".
  18. Może zlot wiosenny 2015 zaplanujemy 19-22 marca? Będziemy mieli w programie częściowe zaćmienie Słońca i temat na koszulki :) To równo za rok!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)